• Nie Znaleziono Wyników

Geneza literacka "Faraona"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Geneza literacka "Faraona""

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

Janina Kulczycka-Saloni

Geneza literacka "Faraona"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 40, 93-128

(2)

GENEZA LITERACKA „FARAONA“

Analiza w arsztatu pisarskiego Bolesława Prusa, k tó ra była tem atem poprzednich rozdziałów mojej pracy 1, wykazała najw yraź­

niej, że nie zamierzał oti bynajm niej pisać powieści historycznej czy archeologicznej. Przeciwnie, ja k to trafn ie zauważyli i krytycy i czy­ telnicy współcześni mu, egipskość była tylko m aską, tylko stylizacją, poprzez k tó rą przemówiły treści najbardziej współczesne i n a jb a r­ dziej aktualne.

N aturalnie, przyjm ując to zasadnicze twierdzenie, nie mam za­ m iaru szukać „klucza“ do powieści rozglądając się po świecie, w k tó ­ rym żył P ru s, i wynajdywać pierwowzory jego bohaterów w posta­ ciach, k tó re faktycznie istniały.

Spraw a t a je st znacznie bardziej skomplikowana; należy tu bowiem rozszyfrować znaczenie symbolów powieściowych, czyli zna­ leźć tę problem atykę społeczną czasów prusowskich, k tó ra w tych symbolach doszła do głosu.

Aby te j interpretacji „F araona“ dokonać, trzeb a odpowiedzieć n a dwa pytania: pierwsze, dlaczego te j stylizacji szukał. Do tego będzie potrzebna analiza i ocena sytuacji społecznej, w jakiej u schył­ ku stulecia znaleźli się ideologowie burżuazji polskiej, pozytywiści w arszawscy, stając wobec przeciwieństw i kryzysów okresu przed- monopolistycznego, wobec rozwoju kapitalizmu w Polsce, k tó ry za­ przeczył całkowicie ich młodzieńczym marzeniom. Rozważenie te j sytuacji, prześledzenie twórczości końcowej innych pozytywistów da n a to pytanie dostateczną odpowiedź.

Drugim z kolei pytaniem je st spraw a, dlaczego właśnie w Egip­ cie szukał P ru s m aski dla tego, co chciał powiedzieć. Odpowiedzi na to pytanie szukać należy w dwóch dziedzinach: ówczesnych stosun­ ków politycznych oraz literaturze, k tó ra te stosunki wyrażała.

(3)

Rozdział niniejszy stanowi wprowadzenie w dziedzinę litera­ tury , próbuje ustalić genezę literacką „F arao na“ ; drogą do tego ustalenia prowadzącą je st próba prześledzenia dziejów Egiptu jako w ątku literackiego i powiązanie tych dziejów z ogólnymi spraw am i politycznymi Europy. Próbuje w yjaśnić sprawę, co P rus poprzedni­ kom swoim zawdzięcza, pod jakim względem poszedł w ydeptanym i przez nich ścieżkami, zostaw ia natom iast o tw artą do dalszych roz­ działów sprawę, do jakich własnych celów posłużył się gotowymi zdobyczami poprzedników i w jak i sposób te zdobycze w ykorzystał.

Aby należycie wprowadzić w zagadnienie „Egipt jako te m at literacki“ muszę tu poczynić pewne zasadnicze zastrzeżenia. Przede w szystkim samo sformułowanie je st prowizoryczne i czysto robocze. W toku dalszych rozważań postaram się pokazać, jaki je st zakres i celowość mojej roboty, a równocześnie oczywista się stanie trudność posłużenia się tu ta j bardziej precyzyjną term inologią historyczno­ literacką.

Drugim z kolei zastrzeżeniem jest, że naturalnie zdaję sobie spraw ę z niemożności wyczerpania tem atu i wszystko, co n a tem at Egiptu napisano przed przełomową dla mojego zagadnienia w ypraw ą egipską Napoleona, tra k tu ję tylko jako tło porównawcze dla cha­ rak te ry sty k i literatu ry okresu późniejszego.

Omawiając literatu rę tego wcześniejszego okresu ograniczę się także tylko do zajmowania się Egiptem jako motywem literackim , przy czym rozumiem oczywiście, że mógł on w yrażać i w yrażał roz­ m aitą treść społeczną, że inne było podłoże gospodarczo-społeczne historii o siedmiu mędrcach, inne zaś utopii księdza Terrasson. Roz­ ważanie te j spraw y zaprowadziłoby mnie zbyt daleko i oderwało od zasadniczego tem atu.

Przy poszukiwaniach tego typu sięgnąć wypadnie aż do Hero- dota, k tóry przekazał nam pierwszą inform ację o Egipcie. On tak że jako autor siedmiu nowel opartych na tem atyce egipskiej wskazał, że E gipt to nie tylko pole ciekawych obserwacji i odkryć dla podróż­ nika, ale także niewyczerpana kopalnia pomysłów dla rom ansopisa- rza. Od tego czasu k raina faraonów ze swymi nieczytelnymi hiero­ glifami, kryjącym i tajem nice wieków przed oczyma licznych na­ jeźdźców, którzy przeszli przez dolinę Nilu, stała się silną podnietą dla wyobraźni pisarzy zarówno starszych jak nowszych czasów. U j­ m ując spraw ę w grubszych zarysach stwierdzić musimy, że sp o tk a­ my ogólnie dwa ty p y potraktow ania. Pierwsze „historyczne“, n a tu ­ ralnie używam tu tego wyrazu z uwzględnieniem w szystkich w ahań

(4)

G ENEZA L IT ER A C K A „FA R A O N A “ 9 5

i przem ian znaczeniowych, którym podlegał. To zainteresowanie się Egiptem dotyczyło przede w szystkim dwóch punktów, w których historia k ra ju faraonów skrzyżowała się z dziejami ludów k u ltu ral­ nie bliższych Europie średniowiecza i renesansu. Należy tu E g ip t biblijny, Egipt, z którego Mojżesz wywiódł lud izraelski, a k tó ry wspomniany je st naw et w dekalogu. Drugi to Egipt, znany z historii Rzymu, a więc przede w szystkim z dziejów egipskiej w yprawy Ce­ zara i drugiego trium w iratu. W ystarczy tu przypomnieć „Cezara i K leopatrę“ Szekspira, podłoże literackie, n a którym d ram at ten wy­ rósł, oraz to potomstwo i naśladownictwa, które następnie wywołał. Oprócz tych dwóch punktów E gipt to „ terra ignota“ , po k tó rej szaleć może bezkarnie wyobraźnia pisarzy, to drugie, ale znacznie rzadziej spotykane Indie, gdzie wszystko zdarzyć się mogło.

Tu przykładem może być przez Juliana Krzyżanowskiego zba­ dana „Powieść o siedmiu m ędrcach“, w których jedna nowela „Vati- cinium amici“ o p a rta je st n a tem atyce biblijnej. Choć oczywisty je st rodowód biblijny niektórych pomysłgw, nowelę musimy jednak po­ traktow ać tylko jako fantazję na tem aty egipskie w w ersji biblijnej.

Pewien młodzieniec, imieniem Aleksander, którego porzucają ro ­ dzice, rzucony zostaje w morze. R atuje się mimo to, dostaje się na dwór króla egipskiego, w yjaśnia mu jak biblijny Józef, co znaczą jego sny, zostaje następnie jego ulubieńcem i kandydatem do tro n u i ręk i jego córki. Poślubiona przez niego królewna egipska zdradza go jednak i sprowadza na niego trąd . Z nieszczęścia ra tu je go ofiara przyjaciela, król karze niewierną żonę i jej kochanka, odebrawszy zaś im broń pojm uje za żonę siostrę wiernego przyjaciela.

N a specjalne omówienie ze względu na udział polski w te j sp ra­ wie zasługuje rom ans Heliodora „Aethiopica“ albo „Teagenes i Chari- klea“. Osnowę stanow ią dzieje młodej księżniczki egipskiej, k tó rą zaraz po urodzeniu porzuciła jej m atka, Persina. Zabrano ją do Delf i tam wychował ją. Grek, Kolliokles. Pokochała ona i wzajemnie zo­ stała pokochana przez pięknego Tessalczyka Teagenesa. Aby usłu­ chać wyroczni porzucają oni pod przewodnictwem m ędrca egipskiego K alasirisaD elfy i po wielu przygodach zostają wyrzuceni przez burzę na brzeg egipski przy ujściu Nilu. W Egipcie sta ją się oni napraw dę igraszką losu. A utor pokazuje ich nam w rękach dzikiego plemienia pasterskiego, żyjącego w bagnach Delty Nilowej. Los dzieli kochan­ ków lub zbliża ich do siebie, n araża ich n a tysiączne niebezpieczeń­ stwa, z których największe stanowi Arsacea, żona „satrap y “ E giptu, zakochana nam iętnie w Teagenesie. Ale kochankowie szczęśliwie

(5)

wychodzą cało z tych w szystkich niebezpieczeństw i przybyw ają do Etiopii, gdzie panują rodzice Chariklei ; przybyw ają jednak tam jako nieznani nikomu jeńcy i dopiero wtedy, gdy m a ją być złożeni w ofie­ rze bogu słońca, następuje rozpoznanie, k tó re przynosi szczęśliwe rozwiązanie, jak to się zdarzało w wielu starożytnych utw orach lite­ rackich, i ra tu je bohaterów w ostatniej chwili przed ostateczną za­ gładą. Teraz akcja może się zakończyć małżeństwem kochanków, k tó ­ rzy we w szystkich tych perypetiach zachowują czystość ciała (co nb. stanowić m a specjalny, trochę „pornograficzny“ smaczek ro­ m ansu) i odzyskują należne sobie stanowisko.

Pozycję tę omówiłam szerzej dlatego, że oryginał Heliodora Stanisław Warszewidki odtworzył w pięknej łacinie. Polski zaś prze­ kład „H istorii o Teagenesie i C haryklei“ pióra A ndrzeja Zacharzew- :,skiiego, posługującego się nb. tekstem niemieckim, pojawił się w r. 1588.

Egipt stał się także tem atem rom ansu utopijnego „Sethos“ księdza Terrason, k tó ry A leksander Świętochowski, nie wiem na ja ­ kiej podstawie, wymienił jako źródło „F arao n a“ . Kompilacyjny cha­ ra k te r te j pracy pozwala przypuszczać, że tej, stosunkowo mało zna­ nej, pozycji Świętochowski sam nie czytał, inform ację zaś zawdzię­ czał jakiem uś źródłowemu opracowaniu niemieckiemu, z których obficie czerpał m ateriał do swej pracy.

Tak po krotce można scharakteryzow ać „Egipt w literatu rze“ przed w yprawą Napoleona, która, jak to szerzej w innych rozdziałach mojej pracy omówiłam i jak to powszechnie wiadomo, stanowi mo­ ment narodzin egiptologii, nauki o starożytnym Egipcie.

Zainteresowanie francuskiej i angielskiej burżuazji Egiptem jako przyszłą kolonią oraz drogą, prowadzącą na Daleki Wschód, kazało im wysyłać swych uczonych, których już A leksander Świę­ tochowski nazywał „aw angardą podboju“ , aby prowadzili swoje badania i aby pochwalić się mogli zasługą „ku ltu raln ą“ . Egiptoło- gowie francuscy i angielscy np. gospodarowali w Egipcie najzupeł­ niej swobodnie pod osłoną potęgi m ilitarnej i ekonomicznej m etro­ polii, a później sprzedaw ali znalezione skarby praw ym ich właścicie­ lom. Dokonali oni rzeczywiście wielkich odkryć i bez względu na to, jakim i pobudkami kierowali się ich mocodawcy, nie sposób zlekce­ ważyć ich naukowego dorobku.

Tę rolę uczonych scharakteryzow ał w swojej pracy „Im peria­ lizm jako monopolistyczne stadium kapitalizm u“ L. A. Leontiew. Aiializując metody podbojów kolonialnych stosowanych szczególnie

(6)

GENEZA LITER A C K A „FA R A O N A “ 97

przez imperializm przede wszystkim angielski i am erykański, Leon- tiew pisze: „Doniosłą rolę w zdobywaniu kolonii odegrali podróżnicy i badacze, w śród których niejeden dobrze przysłużył się nauce. Jednak państw a imperialistyczne wyzyskiwały rezultaty ofiarnych badań tych podróżników, by zagarnąć nowoodkryte tery to ria w swoje ręce“

(s. 157).

Odkrycia te były przedmiotem powszechnego zainteresowania, były także jednym z motywów, k tó ry ściągał do krajów Lewantu liczne rzesze rom antycznych turystów .

Pierwszym z nich, k tó ry nb. odbył swą pierwszą podróż do A fry k i. północnej jeszcze przed w ypraw ą egipską Napoleona, był J a n Potocki. Je st on pierwszym w Polsce archeologiem. I pierwszym, k tóry deptał ziemię przyszłych odkryć. W rażenia z te j podróży spisał w książce: „Voyage en Turquie et en Egypte fa it en 1784“ (W arsza­ w a 1788).

« Echa wyraźne zetknięcia się z krajem i k u ltu rą Egiptu znaj­ dziemy w jego powieści „M anuscrit trouvé à S aragossa“ (1804,1814— w 2 częściach, potem jeszcze 5 w ydań). Przekładu polskiego dokonał Edm und Chojecki, nadając romansowi tytuł „Rękopis znaleziony w Saragossie“ (6 t., Lipsk 1847). Powieść w ostatnich czasach spopu­ laryzowana dzięki wznowieniu (W arszaw a 1917) ze wstępem Jan a Lorentowicza. Szufladkowa budowa rom ansu niejednokrotnie była omawiana. Przypomnę więc tu ta j, że jedna z licznych postaci opowia­ dających w tym romansie, Żyd-Wieczny Tułacz, opowiada o swoim pochodzeniu i o dziejach rodziny. Sięga pamięcią do czasów Pto- lomeusza Filom etora i Kleopatry, zna z opowiadań dzieje Cezara i Kleopatry, wyjazd K leopatry do Rzymu. W opowiadaniu swoim przytacza modlitwę egipską, zaznacza przy tym , że politeizm Egip­ cjan nie przeszkadzał bynajm niej w niczym ich monoteizmowi. Że by­ ło to zgodne z duchem religii egipskiej, świadczą o tym najlepiej słowa Tota: „Jeden ten Bóg je st niewzruszony w odosobnieniu swojej jedności. Nic innego, naw et rozum nie może się z nim połączyć. On je s t swoim ojcem, swoim własnym synem i jedynym ojcem Boga. On je st dobrem, je st źródłem wszystkich pojęć i w szystkich pier­ wiastkowych is to t“. N astępnie Żyd-Wieczny Tułacz daje obszerny wykład religii egipskiej, zestaw ia ją z grecką i żydowską. Odwołuje się przy tym do H erodota i jego inform acji o Egipcie. Opowiada ta k ­ że, że mędrcy żydowscy i greccy studiowali tajniki wiedzy egipskiej : „Nie byłem jedynym Żydem, k tó ry badał teologię egipską, inni także

(7)

zasmakowali w niej, zwłaszcza zaś oczarował ich duch enigmatyczny, któ ry panował w całej ich literaturze, a k tó ry pochodził zapewne z pisma hieroglificznego i z zasady egipskiej nie przywiązywania się- do godła, ale do myśli w niej u k ry tej“.

Ale Potocki zna E g ip t jeszcze sprzed okresu wielkich zdobyczy egiptologicznych i dla niego E gipt znany to czasy K leopatry, prze­ szłość zaś dalsza to k rain a tajników zam knięta na zawsze tajem ni­ czym pismem hieroglifów.

N astępnym naszym podróżnikiem odbywającym po ziemi egip­ skiej „podróż archeologiczną“ był Juliusz Słowacki. Był on pierw­ szym Polakiem, którego moda rom antyczna i związane z nią zainte­ resowania poprowadziły jako kulturalnego i wykształconego tu ry stę, by błąkał się po tych wszystkich krainach, gdzie p raca archeologa, wtedy jeszcze przeważnie zamiłowanego ary sto k raty , bawiącego się w poszukiwania naukowe, odkryw ała tajniki wym arłych ludów i za­ ginionych cywilizacji. W ędrując po tych odległych szlakach widział Słowacki i w swym pam iętniku poetyckim odtworzył te dwa współ­ istniejące św iaty: m ahom etański Wschód i w y rastający spod ziemi św iat odległej przeszłości. W swych poezjach, począwszy od po­ wszechnie znanej „Rozmowy z piram idam i“ aż do fragm entów z okre­ su mistycznego, opisał widzianą krainę „faraonów “, a co więcej, wprowadził w poetycki obieg swoich utworów pojęcia zaczerpnięte z mitologii egipskiej jako równorzędne z pojęciami mitologii grec­ kiej i rzymskiej.

W ystarczy tu jako momenty najważniejsze i najciekawsze przy­ pomnieć jego „listy poetyckie“ : „Do Teofila Januszew skiego“, „Pi­ ram idy“ , „Na szczycie piram id“, „Pieśń n a N ilu“, „L ist do Aleksan­ dra Hołyńskiego“ oraz „Na Nilu“, a jasne się stanie, że był on tu ry ­ stą wprowadzonym w ostatnie zdobycze egiptologii, umiejącym snuć refleksje nad wydobywaną z zapomnienia przeszłością. Dla niego pierwszego E gipt i jego k u ltu ra stał się dziedziną, z k tó rej czerpał m ateriał swego języka poetyckiego. Znany je st powszechnie ów Egip­ cjanin, k tó ry „w liście aloesu zawija zwiędłe umarłego serce“ . Wspo­ m inając podczas podróży Nilem dram aty Szekspira, określi je w ten sposób :

Płaczesz nad piramidą nieszczęścia w Learze Z niczego, a zazdrością już szatana bliski Otello jak bodzące niebo obeliski.

Zaryzykować chyba można twierdzenie, że Słowacki z charak ­ terystyczną dla siebie łatwością wchłonął tę nową dziedzinę term i­

(8)

G EN EZA L IT ER A C K A „FA R A O N A “ 99

nów, pojęć, obrazów poetyckich. Zużytkował przy tym nie tylko wi­ dziany krajobraz, lecz także poznane przedmioty, przyswojone poję­ cia. W liście „Do Teofila Januszew skiego“ zapowiada, że w podróży swej spodziewa się zasadniczego k o n trastu : ruchliwej współczes­ ności i wielkiego cm entarzyska, przez które przetoczyły się dzieje wielu wieków:

. Nim się m yślą o w iekach ubiegłych zasępię, B aw i m nie to, co w idzę i słyszę na wstępie: Dziś ludzi kolorami rozkwiecone klomby — Jutro ujrzę pomniki — trumny — katakomby — Wszystko, co pozostało na tym piasku z w ieków Od Egipcjan przez Rzymian podbitych i Greków.

W „Piram idach“ dał pierwszy poetycki opis piramid, sfinksa, co „czarną K opta tw arzą nad piasek w yzierał“, zwiedzenie właściwe­ go grobowca, a następnie w ejścia na szczyt piramid. Po latach jesz­ cze Polacy, których wielu zły czy dobry los zagnał do Egiptu, szukać będą na szczycie piram idy podpisu swego wielkiego poety. On zaś na ich szczycie patrząc „na wieki, leżące jak deszcze po granitow ych ścianach, na pożarów łuny, na ogromnych wypadków bijące pioruny“ dostrzegł inny napis, k tó ry mu znowu Polskę przypomniał:

A tak m yśląc, po głazach obłąkane oko Padło na jakiś napis — strum ień m yśli opadł... Ktoś dwudziesty dziewiąty przypom niał listopad, Polskim językiem groby Egipcjanów znacząc... Czytałem sm utny — człow iek może pisał płacząc.

W „Pieśni na N ilu“, podkreśla specjalnie silnie obecną nędzę E giptu k o n trastu jącą z jego minioną wielkością.

„List do A leksandra H .“ pisany na łódce Nilowej pokaże nam Słowackiego jako wykształconego tu rystę, zorientowanego zarówno w przeszłości zwiedzanej krainy, jak też w apetytach Francuzów ku niej skierowanych. Podkreśla poeta k o n trast między nieruchomością faraonów, liczących czas na długie ery, a nerwowym pośpiechem jego współczesności. Jednak miniona epoka budzi jego podziw i ta k opiewa jej chwałę:

Wielkie czasy, gdy w królów zaniesione lochy, Z królewskich ciał n ie m ogły uczynić się prochy. I stała się na ziem i bogów różnodzielność! I stała się na ziem i trupów nieśm iertelność. I pod ręką ważących głazy robotników, Zaczynała się w ieczność św iatow a pomników.

(9)

Na ziem i trup odbywał sądzenie Erebu, Można było królow i zaprzeczyć pogrzebu: A że znalazł się człowiek tak w ielkiej odwagi, Świadczą w łonach piramid próżne sarkofagi.

Stróżam i wielkich tajem nic w ydają się poecie hieroglify; napi­ sy hieroglificzne n a pomnikach przypom inają mu słowa śpiącego, niezrozumiałe dla tego, kto słucha. Bo to, co dotychczas „F ran k i“ zrobili dla odczytania hieroglifów, to dopiero połowa drogi.

Kiedy poeta patrzy n a ubogą chatkę fellaha, trudno mu uwie­ rzyć, że tu się urodziła niegdyś Sais, k tó ra była m atk ą Aten, i wy­ daje mu się, że-architek tura grecka pow stała tylko z naśladow ania przyrody egipskiej.

Rozmyślając nad swoją dolą samotnego wygnańca porównuje siebie do samotnego egipskiego obelisku, k tó ry je st najzupełniej bezużyteczny, bo nie rzuci naw et cienia na strudzonego żebraka. Kończy zaś ciekawym spostrzeżeniem świadczącym, że um iał zoba­ czyć we właściwym świetle gospodarkę cudzoziemców w Egipcie:

D ziś gorsi i podobni do Mojżesza plagi, Cudzoziemcy w ynoszą z grobów sarkofagi,

Anglik dumny w sterlingi, zmienione na piastry, Rzuca trupy, trumniane bierze alabastry,

I w Londynie zachwyca zgraję zadziwioną, W stawiwszy świecznik w próżne alabastru łono.

W „Podróży na W schód“ mówiąc o Ibrahim ie baszy znajduje dla niego takie porównanie:

...Już Ibrahim basza

Jak Nil, co w szystkie wody na św iat wyda, Lub jak waląca się z gór piramida, Spada na Grecją...

W spaniałym zaś przetworzeniem motywów egipskich je st w izja Eoliona w I akcie „Samuela Zborowskiego“.

Dajcie mi tarcze zwierciadlane, Dajcie mi złotą m itrę ojca Ramazesa...

Je st więc Słowacki jednym z pierwszych, którzy własnymi oczy­ m a patrzyli na E gipt rozkopywany, badany, odczytywany. Jeden z pierwszych w rażenia swe spisał w listach poetyckich, okazując przy tym niepoślednią znajomość spraw merytorycznych, jak o ty m świad­ czy wzmianka o Strabonie i Manethonie lub też o pracach fran cu s­

(10)

GEN EZA LIT ER A C K A „FARAONA' 101

kich nad odczytywaniem hieroglifów. „Świat egipski“ stał się także wszechstronnie wyzyskiwanym m ateriałem jego języka poetyckiego.

Okazał tu charakterystyczną dla siebie wrażliwość n a nową, atrakcyjną, interesującą spraw ę, k tó rą później lite ra tu ra zajm owała się już dla uświęconego zwyczaju.

Archeologia bowiem w ogóle, a egiptologia w szczególności, stała się w wieku XIX natchnieniem niejednego utw oru literackiego. Spraw ą charakterystyczną jest, że wiele tych pozycji ostało się n a ogół jako trw ale, choć często oficjalna opinia literacka kwestiono­ wała zasadniczo ich w artość literacką. Należy tu przede w szyst­ kim powieść Bulw er L y ttona „O statnie dni Pompei“. Znana je st po­ wszechnie, ponieważ żyje w najrozm aitszych skrótach i przeróbkach. W ersja filmowa i spowodowane przez nią w ydania popularne, „ozdo­ bione“ podobiznami wykonawców głównych ról, mogły ostatecznie skompromitować ją w oczach czytelników rozumiejących isto tn ą w artość tego rodzaju „literackich“ fabrykatów .

Ale mimo to, jak ją oceniamy teraz, stwierdzić musimy bogaty element dynamiczny, k tó ry zainteresował zapewne au tora scenariu­ sza, oraz stwierdzić, że skutkiem ogromnej poczytności m usiała ode­ grać dużą rolę w kształtow aniu się powieści historycznej, w yrabiając wrażliwość n a pewien typ chwytów artystycznych.

„O statnie dni Pompei“ wiążą się dość ściśle z „Faraonem “ i je­ go bezpośrednimi poprzednikami. Po pierwsze je st to powieść „wyko­ paliskowa“ , natchniona znowu odkopaniem gruzów Pompei spod zale­ wiska lawy. A utor pisze sam , że w ygrzebany w miejscu niespodzie­ wanym szkielet człowieka „natchnął nas w izją rozumiejącej i m arzą­ cej duszy zbrodniczego m aga A rbacesa z E giptu“ (s. 175)2. Drugim zaś momentem łączącym je st fak t, że ów „naczelny“ zbrodniarz tego grecko-rzymskiego świata, k tó ry pokaże nam Bulwer w swojej po­ wieści, je st magiem egipskim.

Je st on opiekunem dwojga sierot: zakochany w powierzonej jego opiece pięknej Jonie, chce przede w szystkim oddalić rozkocha­ nego i kochanego przez nią Glauka, następnie zaś unieszkodliwić jej brata, k tó ry mógłby także stanąć w obronie dziewczyny. P odstę­ pnie zwabiona przez m aga do jego domu piękna dziewczyna u ra to ­ wała się przy pomocy ślepej pieśniarki tylko dzięki temu, że w czasie szamotania się z Arbacesem upadł n a niego posąg Izydy. Czytelnik rozumie, że nadchodzi jak aś straszn a k atastro fa, k tó ra może pomie­ szać w szystkie spraw y i rachuby ludzkie. Sprawy te tymczasem kom­

(11)

plikują się coraz bardziej: podstępny kapłan zamordował b ra ta Jony, a Glauka zaś oskarżył o m orderstwo. G lauka skazano więc n a strasz­ ną walkę z tygrysem , Jona zaś została uwięziona przez Arbacesa. Sytuację ra tu je ślepa pieśniarka, k tó ra dem askuje faktycznych sprawców zbrodni. W momencie gdy Arbaces zostaje publicznie oskarżony o popełnienie m orderstw a, rozpoczyna się wybuch Wezu­ wiusza zapowiedziany już kilkakrotnie w toku powieści, m. in. cza­ rownica g rają ca tu niepoślednią rolę, a m ieszkająca u podnóża góry opowiada o tym , że dostrzegła dziwne dymy i opary wydobywające się z jej zbocza. Opis kataklizm u stanow i moment najważniejszy w całej powieści. A utor wyraźnie dążył do tego, aby czytelnik odczuł w silnym stopniu jego potęgę i grozę. W toku całej opowieści wytwo­ rzył n astró j wiszącej nad bohateram i k atastro fy , tym straszniejszej, że zajęci swymi poziomymi intrygam i i knowaniami nie dostrzegają nieszczęścia, które lada chwila zmiecie ich z powierzchni ziemi. Sa­ memu zaś opisowi tow arzyszy zniszczenie wszystkiego, co stanowiło intrygę powieści, poświęca au to r kilka rozdziałów, przedstaw iając zagładę zataczającą coraz szersze kręgi. N aturalnie zgodnie z literac­ ką trad y c ją w yprowadza z niej szczęśliwie swoich pozytywnych bo­ haterów , którzy nb. są już wyznawcami C hrystusa. Wychodzą oni żywi i cali ze strasznej k atastro fy całego m iasta, pozbywają się w szystkich swoich wrogów, mogą więc żyć długo i szczęśliwie.

Arbaces, którego au tor uczynił spadkobiercą podstępnej m ą­ drości starożytnego Wschodu, rozporządzającym jego truciznam i, czarami itp. uważa się jednocześnie za spadkobiercę starożytnej cy­ wilizacji, spoglądającego z dumą na nowożytnych barbarzyńców. Wychowankom swoim opowiada, że E g ip t je st ojcem Aten. Założyciel ich Cekrops był wychodźcą z egipskiej Saidy. Przypuszcza także, że Jona czci w nim dynastię Ramzesów, najdaw niejszą dynastię ziemską (sic!).

Gdy napotyka na przeszkody w realizowaniu swoich planów, mówi: „Jakżebym gardził wami, gdybym mniej nienawidził was, Grecy i Rzymianie! Toć z ogniska naszych umiejętności, ukrytego w Egipcie, ukradliście ogień, co żywi wam dusze — wasze kunszta, poezję, naukę. Ale jak to wszystko zeszpetniało w waszych b arb a­ rzyńskich rękach! Wy, Grecy, okradliście nas, jak niewolnik, k rad ­ nący szczątki pańskiej biesiady. A te ra z wy, Rzymianie, naśladow cy naśladowców, potomkowie zgraj zbójców, władacie nad nam i“ (s. 21)... ,,Z Egiptu wypłynęła cała um iejętność św iata, w yszła stam tąd, nim hordy Romulusa zdobyły doliny Włoch i Rzymianie cofnęli

(12)

GENEZA LITER A CK A „FA R A O N A “ 103

cywilizację znów do barbarzyństw a, nie pojąwszy myśli religii, z k tó ­ re j wzięli tylko czcze obrzędy i pomnożyli swymi przesądami. A czy ty wiesz, jak Egipt, ojciec narodów bez liczby, osiągnął szczyty m ą­ drości? Uczynił to przez głęboką i świętą politykę swoich kapłanów, dawnych natchnionych sług Boga, którym objawiła się najw yższa m ądrość, niedostępna dla przeciętnego pojęcia szarych m as“ (s. 31). Arbaces, jak wszyscy jego poprzednicy w literaturze jest wyznaw­

cą monoteizmu, pojętego zresztą jako pewnego ty p u panteizm, wie bowiem, że „Izys je st niczym, ale wyobraża przyrodzenie, m atkę wszechrzeczy, tajemniczą, odwieczną, odgadnioną tylko przez m ałą liczbę szczęśliwych“ (s. 32). Równocześnie zaś na użytek mas kultyw uje i głosi najprym itywniejsze form y politeizmu, ponieważ je st to właśnie ta k a religia, za pomocą k tó rej można utrzym ać m asy w karbach. Wspomniałam już, że powieść swą tra k tu je autor jako rekonstrukcję, o partą na odczytaniu zachowanych śladów życia Pompei. Zalane lawą życie to stężało i zakonserwowało się w swoich formach, badacz więc czy poszukiwacz miał wdzięczne zadanie od­ czytania dawnych dziejów z tych utrw alonych śladów. I ta k np. zna­ leziono odciśnięte w piasku popiersie młodej kobiety... „której n ad a­ liśm y imię Julii. Znaleziony za św iątynią na ulicy kościotrup, o b ar­ czony mnóstwem monet i tajem niczych ozdób bogini egipskiej, po­

dyktował nam losy chciwego K alenusa“ (s. 175).

Bulwer L ytton był pisarzem w Polsce znanym, mamy liczne przekłady jego powieści. W ystarczy tu przypomnieć, że jeszcze w r. 1899 ukazała się jako dodatek bezpłatny do „Gazety Polskiej“ , a w r. 1894 M arian Gawalewicz przerabiał ją do użytku młodzieży. Cieszył się w Polsce także dobrą sławą. Pozytyw ną jego charak te­ rystykę przynosi „Encyklopedia Powszechna“ O rgelbranda z r. 1860. Dwa ciekawe arty k u ły ogłoszono w roku jego śmierci. Adolf Pawiń- ski („Tyg. Ilu str.“ 1873, t. II) określa drogę Bulwera jako triu m faln ą drogę tw órcy powieści historycznej, informuje, że dzieło jego znam y w doskonałym polskim przekładzie, następnie zaś charakteryzuje sam ą powieść. Fabuła jej może „niezupełnie jest w zgodzie z ówczes­ nym duchem czasu“, ale doskonałość osiągnął Bulwer w opisach um arłej cywilizacji. „Co za czarujący opis orszaku pogrzebowego, jakie bogactwo szczegółów, a przy tym dodać należy, że cały koloryt obrazu zachowany je st wiernie aż do niedostrzeżonych gołym okiem drobiazgów. Zdolność odtw arzająca au tora poukładała w mozaikę najzgodniejszą z praw dą te w szystkie pojedyncze części, które w m u­ zeach włoskich zbadał Bulwer do samego g ru n tu “ .

(13)

Tamże M arrené Morzkowska w „Studiach z literatu ry zagra­ nicznej“ pisze o „O statnich dniach Pom pei“ : „A utor odkrył przed nam i św iat zasypany popiołem i lawą wulkanu. Świat ten pod czaro­ dziejskim piórem jego pow staje z prochu i ukazuje się w yobraźni czytelnika w pierw otnym swym pięknie. N igdy archeologia nie w yda­ ła wdzięczniejszego owocu i nie przybrała się w ta k potężną form ę“. Tę cechę powieści podkreśla także recenzent „Niwy“, polecający przeróbkę Gawalewicza dla młodzieży. Uważa on za zdobycz istotną, że młodzież pozna pozycję światowej sławy, tłum aczoną na w szyst­ kie języki, ponieważ poza przyjem nością dostarcza ona także znajo­ mości historii i literatu ry (sic!) starożytnej.

Trochę nieuzasadnione może wydać się omawianie n a tym miejscu powieści L. W allace’a „Ben H u r“, ale choć ani poświęcona Egiptowi ani nie op arta ila egiptologii reprezentuje ona ten sam ty p powieści..Bohaterem jej je st Żyd, książę H ur, skazany na dożywotnią pracę na galerach za mimowolne strącenie kam ienia na w jeżdżają­ cego pretora. Ale uratow ał on w czasie bitw y morskiej życie Rzy­ mianinowi, k tó ry adoptował go i zapisał mu m ajątek, w raca więc

Ben H ur do ojczystej Galilei uciskanej przez Rzymian jako bogaty i potężny człowiek, m arzący o zemście na wrogach. A kcja toczy się po niesłychanie skomplikowanych i trudnych perypetiach, w których ogromną rolę odgryw a zem sta osobista, chciwość, knowania Rzymian przeciwko tym Żydom, których m ajątek mogą zagrabić. Ju dea je st w tym okresie miejscem niepokoju i .zamieszek, obok wyzwoleńczego ruchu narodowego zjawia się Jezus, głoszący, że królestwo jego nie je st z tego świata. Męczeństwo na Golgocie połączone je st z katakliz­ mem przyrody (ciemność, k tó ra zapanow ała w dzień, przerażenie tłu ­ mów lękających się gniewu bożego), ale k atastro fa nie przeszkadza zupełnie głównemu hobaterowi Benowi i jego ukochanej E sterze żyć w najdoskonalszym i najpełniejszym szczęściu.

Całkowicie świadomym w ykorzystaniem zdobyczy egiptologii je st powieść Teofila G autier „Le rom an de la momie“.

Powieść swą uważa G autier za wspólne dzieło dwóch ludzi, swego przyjaciela, uczonego egiptologa E rn esta Feydeau, k tó ry mu udostępnił swoje zdobycze wiedzy o Egipcie oraz jego, powieścio- pisarza-artysty, k tó ry te wiadomości przyodział w k ształt a rty ­ styczny. Powieść składa się wyraźnie z dwóch części: pierwsza z nich przedstaw ia poszukiwania prowadzone w Dolinie Królów przez młodego lorda Evendale oraz jego przyjaciela i nauczyciela, archeo­ loga niemieckiego d r Rumphiusa. Powieść G autiera rzuca ciekawe

(14)

GENEZA L IT ER A C K A „FA R A O N A “ 105

św iatło na zainteresowanie archeologią jako pewnego rodzaju form ą przygody, rozszerzającej równocześnie zakres wiedzy i zakres doznań współczesnego człowieka, duszącego się w ciasnych ram ach sw ojej cywilizacji. Trochę szczęścia i dużo pieniędzy, które mogą zapłacić Grekowi trudniącem u się przewodnictwem po Dolinie Królów, na­ prow adza naszych bohaterów do grobu, w którym spoczywa mumia przepięknej kobiety. Z malowideł i rękopisów, znalezionych w grobie kobiety dw aj przyjaciele odczytują niezwykłe zupełnie dzieje córki arcykapłana, k tó rą pokochał faraon. W ydarł ją podstępnie Żydowi, którego ona znów kochała i k tó ry p rzyjął ją do swojej chaty, mimo że przy ognisku jego siedziała już inna kobieta m ająca wszelkie praw a małżonki. Porwawszy ją fa rao n potrafił wzbudzić w niej uczucie mi­ łości i szacunku, a także przejąć ją zainteresowaniem dla tych sp raw państwowych, którym i żył. Dość sztucznie z tą bogatą h isto rią mi­ łosną je st powiązana opowieść o cudach, które czynił Mojżesz i jego prorocy, aby przestrzec i przestraszyć faraona, i wreszcie o ucieczce wybranego ludu z Egiptu i straszn ej śmierci farao n a w falach m orza. Piękna królowa po śmierci męża panow ała na tronie egipskim, ale nieznane są dalsze jej losy. Mamy więc tu ciekawe połączenie szczegó­ łów archeologicznych z trad y c ją biblijną. O statni rozdział naw raca do dziejów odkrywców starożytnego grobu; lord, k tó ry tyle pracy i czasu poświęcił na odczytanie dziejów mumii stał się człowiekiem owianym sm utkiem i atm osferą grobów. Nigdy serce jego nie zabiło żywszym uczuciem dla żadnej kobiety, ponieważ w szystkie jego myśli pochłonęła piękna Tahoser.

W powieści tej, bardzo nierównej i niejednolitej, widzimy przede wszystkim pewien brak oswojenia się z m ateriałem obcym i bezpo­ średnio autorow i nieznanym. Stąd najbardziej sugestywnie i pla­ stycznie wypadły rozdziały, w których G autier nie musiał zanadto liczyć się z realiam i egiptologii: a więc pierwsze oraz te, w których przedstawia sw oją bohaterkę na tle sielskiego życia żydowskich pa­ sterzy, natom iast te wszystkie, k tó re wymagały znajomości i wyzy­ skania realiów, ja k np. w szystkie sceny w pałacu faraona m ają cha­ ra k te r czegoś bardzo wypracowanego i sztucznego. Zainteresowanie G autiera skierowane wyłącznie ku temu, jak kochali ludzie owych prym itywnych i odległych czasów, tu stworzyło wachlarz bogaty: żydowski p asterz rozkochany w Rachel, równocześnie litujący się nad cierpieniami miłosnymi biednej Egipcjanki, nam iętna miłość fa ra o ­

(15)

na, k tó ra niezaspokojona popycha go do najdzikszych okrucieństw. Sceny miłosne rzeczywiście bardzo piękne, choćby np. p ara miłosna na tle rozlewisk Nilu czy porwanie Tahoser przez faraona.

Powieści te j jednak, przy całym kunszcie i wysokiej klasie po- wieściopisarskiej G autiera, brak jednolitości, sharm onizowania i sto­ pienia różnorodnych elementów w całość. J e s t to właściwie nie po­ wieść, ale szereg luźnych scen, które natchnęły żywe w owym czasie zainteresowanie odkryciami archeologicznymi.

Z kolei zająć się wypada pisarzem dla powieści archeologicz­ nych specjalnie reprezentatyw nym , którego twórczość czyni te n ro­ dzaj powieści bardzo w Europie modnym, stanow i zaś nie tylko szczyt, ale także k re s tego rodzaju. P rzedstaw ia ona ten szczegół* ny przypadek, kiedy jeden i ten sam człowiek rozporządzał, jeśli nie talentem, to przynajm niej techniką powieściopisarza, oraz ogromną, rzetelną wiedzą archeologa. Georg Ebers (1837—1898) znany jako wybitny egiptolog, autor wielu prac źródłowych, odkrywca papirusu medycznego, zwanego papirusem Ebersa, zasłynął przede wszystkim jako autor powieści, k tó rą nazywano powieścią „archeologiczną“ bądź „powieścią p rofesorską“. Pod tym tytułem „Der Professoren­ rom an“ poświęcił mu studium Otto K raus (1884).

N ajbardziej znane z powieści „historycznych“ E bersa intere­ sujących nas tu ta j są poświęcone Egiptowi, bo Ebers nie tylko św iat egipski odtw arzał w swoich powieściach, są to : „Eine ägyptysche Kö- migstocher“ — 1864, (polski przekład, W arszaw a 1877, oraz Lwów „Biblioteka powieści, pamiętników i podróży“ , tłum. Paulina Wil- końska). „U arda“ — 1877, „Die Schw estern“ — 1879, („S iostry“ — 1880), „Serapis“ — 1885 (pol. przekł. tłum. W ładysław Kornel Zie­ liński, Lwów, 1887, „Biblioteka pam iętników i podróży“ ). „Die Nil­ b ra u t“ — 1887, „K leopatra“ — 1894.

Poza tym czasopisma druk u ją jego drobniejsze opowiadania. Zainteresowanie k rytyki twórczością E bersa je st na ogół duże. I ta k np. J. Trz. („Nowiny“ 1880) podkreśla jako fa k t ciekawy i god­ ny uwagi, że znany i szanowany uczony przedzierzgnął się nagle w powieściopisarza, którego dzieła „są nie tylko czytane ale i kupo­ wane“ . „Córka króla egipskiego“ m iała 3 wydania, „U arda“ — 7. Przeciwnicy E bersa tw ierdzą, że tzw. powieść cywilizacyjna „Kul­ tu rro m an “ krępuje uczonego albo poetę. „U arda“ była ciekawym przykładem tego zjawiska, ale następne pokazały, że Ebers potrafi się uwolnić od gniotącego wpływu erudycji. Recenzję swą kończy

(16)

G EN EZA LIT ER A C K A „F A R A O N A “ 107

au to r sm utnym stwierdzeniem : „U nas starożytne dzieje, a więc i snute na ich kanwie utw ory nie budzą tak iej uwagi, jak w Niemczech, gdzie wyższa ośw iata i bogata lite ra tu ra dawno już społeczeństwo do podobnych przedmiotów przygotow ały“.

Inne, krytyczne bardziej oświetlenie przynosi artykuł М аха Kocha („A teneum “ 1891, t. I) „Nowe prądy w literaturze niemiec­ k ie j“, k tó ry zaczyna od stwierdzenia, że jak ongiś parlam ent fra n k ­ furcki w r. 1848 był zgromadzeniem profesorów, ta k obecnie lite ra ­ tu r a niemiecka opanow ana je st przez profesorów; i jedno i drugie dało ujemne tylko wyniki. Ebersowi oddawano zrazu przesadną cześć, potem zaś zbyt krytycznie oceniać zaczęto jego dzieło. A utor próbuje znaleźć drogę pośrednią sprawiedliwej oceny. Stwierdza, że romanso- pisarz E bers winien swe powodzenie badaczowi dziejów k u ltury egip­ skiej. „...Główna siła przyciągająca jego dzieł spoczywa w w yrazi­ stym przedstawieniu życia staroegipskiego, opartym na najgrun- tow niejszym badaniu naukowym. Przed ukazaniem się jego rom an­ sów publiczność nie m iała wcale sposobności zapoznania się z ta je m ­ niczą i dlatego podwójnie ponętną przeszłością k raju, o którym wiele wspominano, wielokrotnie się spierając... Główna siła E bersa polega na interesie rzeczowym, któ ry atoli dopisuje tylko przy pierwszym czytaniu i bardzo szybko się starzeje... egipskie rom anse E bersa (a tylko te, pow tarzam jeszcze raz, wchodzą w rachubę) s ta ją się przestarzałym i, skoro tylko zostanie zaspokojony interes starożyt- niczy“ . W ogóle autor stwierdza, że podobnie jak dram aturdzy fra n ­ cuscy czerpali tem aty swoich dram atów ze św iata antycznego, ta k teraz nastąp iła epoka szczególnego rozkwitu rom ansu egipskiego, rzymskiego i staroniemieckiego.

Ale wcześniej o Ebersie piszący P iotr Chmielowski inform uje, że jego „U arda“ w yw arła ogromne wrażenie n a Orzeszkowej, k tó ra pod jej wpływem zabrała się do studiów nad starożytnością i napisała

„M irtalę“ oraz „Czciciela potęgi“.

Z wymienionych powieści E bersa omówię trzy najbardziej chro­ nologicznie i tem atycznie do „F araona“ zbliżone.

Pierw sza z nich to właśnie owa najsłynniejsza „U arda“. A kcja te j powieści je st ta k skomplikowana i pogmatwana, tyle w nią wcho­ dzi rozm aitych osób, wprowadzających coraz to nowe wątki, że przy­ pomina najbardziej typowe powieści krym inalne. Stąd też w stresz­ czeniu będę się ograniczać do motywów decydujących o przebiegu akcji głównej, zasadniczej, podkreślając przez obszerniejsze omó­ wienie tylko te, do których analogiczne znajdujem y w „F araonie“.

(17)

Przy tym liczę na to, że czytelnik mojego arty k u łu ta k już dobrze zna „F araona“ tylekroć analizowanego i cytowanego w ta k długich wy­ jątkach, że nie będę już specjalnie odwoływać się do tek stu P rusa przez przytoczenia i dokładniejsze wykazywanie.

Akcja powieści E bersa toczy się w czasach Ram zesa П, tego właśnie potężnego i wspaniałego władcy, którego z ta k ą czcią i za­ zdrością wspomina bohater P rusa. Rzecz dzieje się w czasie nieobec­ ności faraona, podczas walk w Azji, kiedy to kapłani zazdrośni 0 w zrost jego potęgi i niespokojni o w łasne swe wpływy organizują zamach n a życie władcy, w yzyskując do swego niecnego działania wszystkie żywioły, które mogłyby być niechętne Ramzesowi.

A kcja rozpoczyna się w sposób bardzo charakterystyczny dla epoki E bersa i je j sposobów zaciekawienia czytelnika. Do św iątyni Seta, słynnej ze swych znakomitych lekarzy przybyw a wódz farao n a P aak er żądając pomocy lekarskiej dla córki paraszyty, k tó rą prze­ jechała królew na Bent-Anat, córka Ramzesa, podczas wyścigów lek­ komyślnie urządzonych w ciasnym wąwozie górskim. Zarówno P a a ­ ker ja k i kapłani dziwią się, że królew na zainteresow ała się córką paraszyty, tym bardziej, że wchodząc do jego chaty popełniła grzech zetknięcia się z ludźmi i rzeczami nieczystymi, więc będzie m usiała spełnić pokutę i błagać kapłanów o oczyszczenie. A rcykapłan zaś obu­ rza się szczególnie zw racając uwagę n a złośliwe lekceważenie prze­ pisów religijnych przez córkę Ramzesa. Jedynie poeta świątyni, po­ chodzący z nizin społecznych, kapłan P entuar, ceniony za sw ą wiedzę, d ar poetycki i skromność, wzruszony je st postępowaniem królewny, w którym widzi niezwykłe w Egipcie współczucie ku cierpiącym ludziom niższych w arstw . Mimo wszystko oburzony arcykapłan n a­ kazuje jednak dokonać obrzędu oczyszczenia królew ny oraz wysłać lekarza do poranionej dziewczyny. P en tu ar zw raca się do swego przy­ jaciela Nebsechta, lekarza, k tó ry dokonuje właśnie niedozwolonej sekcji zwłok zwierzęcych, aby w ykryć mechanizm organizmu żyjącego 1 racjonalną, naukową medycynę przeciwstawić praktykom znachor- skim. P en tu ar znalazłszy się z Nebsechtem w chacie p araszy ty broni królewny przed zasłużonym gniewem starca, którem u omal nie za­ biła córki. Królewna wydaje się kapłanowi wcieleniem wszelkich zalet kobiecych, wzajemnie zaś je st zachwycona taktem i dobrocią cichego kapłana.

(18)

GENEZA L IT ER A C K A „FA R A O N A “ 109

Tymczasem zawiązana zostaje intryg a polityczna: P aak er po­ znaje w towarzyszce królew ny sw oją dawną narzeczoną N efret, k tó ra z rozkazu Ramzesa poślubiła woźnicę faraona, Menę. P aak er dyszący zem stą przysięga N efret, że zgubi i jej męża, i Ramzesa.

K apłani naturalnie skorzystali z obrzędu oczyszczenia, aby upo­ korzyć córkę dumnego władcy, by dać jej odczuć sw oją wszechwład­ ną potęgę. Zawiązują oni spisek przeciw Ramzesowi, w ciągając do niego jego b rata, Ani, k tó ry m a zostać faraonem i mężem królewny, pragnącego zem sty Paakera, oraz m atkę N efret, K atuti, k tó ra pod­ czas nieobecności zięcia roztrw oniła jego m ajątek i teraz bynajm niej nie pragnie jego powrotu.

W międzyczasie kapłani skazali na wygnanie P entuara, o sk ar­ żając go o miłosny stosunek z królewną. Uczniowie P en tu ara ze szkoły kapłańskiej zareagowali n a jego wygnanie buntem, którem u prze­

wodniczył syn Ramzesa, królewicz Rameri. Dzieci faraona bun tu ją się przeciwko religii i władzy kapłanów : sta ją się dla nich doskona­ łym przedmiotem i okazją w alki z władcą.

Spraw y tym czasem gm atw ają się coraz bardziej: pielęgnujący córkę p araszy ty lekarz N ebsecht pokochał piękną U ardę, długie zaś przebywanie w chacie paraszyty wzbudziło w nim znowu marzenie o sekcji serca ludzkiego. U ardę zaś kocha także potw orny karzeł Nenni, k tó ry m arzy o tym , aby zemścić się na swoim panu, woźnicy królewskim Menie. Mamy więc obecnie kilkanaście osób, z których każda wnosi do powieści swoje spraw y i cele i każda prowadzi dzia­ łanie na w łasną rękę. Wymienione wyżej postaci trzeba uzupełnić jeszcze potw orną czarownicą Hecht, k tó rą karzeł Nenni uważa za swoją m atkę i u k tó rej często szuka rady, znosząc je j w zam ian ta ­ jemnice osób biorących udział w akcji. W ten sposób zasadnicza akcja polityczna: w alka kapłanów z potęgą farao n a została skomplikowana przez kilkanaście wątków „pryw atnych“.

P en tu ar dzielnie znosi niełaskę przełożonych, odważa się naw et wystąpić w obronie biednej kobiety, k tó ra nie m a czym zapłacić za wejście do świątyni. Przypadkowo zupełnie spotyka królewnę, k tó ra szuka w św iątyni spowiedzi i oczyszczenia: wina P en tu a ra i królew­ ny wydaje się niewątpliwa. Pentuarow i grozi za to ciężka kara. Spisek przeciwko Ramzesowi konkretyzuje się: królew na rozkochana rze­ czywiście w P entuarze odrzuciła oświadczyny s try ja i zabrała do swego domu N efret, k tó rą m atka i P aaker szantażowali rzekomą zdradą męża.

(19)

Nebsecht zaś dokonał swego zam iaru, zyskał zaufanie para- szyty, k tó ry opowiedział mu o wysokim, cudzoziemskim pochodzeniu U ardy i na dowód, że mówi praw dę pokazał mu przechowywany w ro ­ dzinie klejnot, a równocześnie pozwolił mu zabrać serce z piersi pi­ sarza, na miejsce zaś ludzkiego włożył przygotowane za wczasu serce baranie. Ale świętokradztwo wykryło się w krótce: kapłani, którzy znaleźli w piersi ludzkiej baranie serce, ogłosili to jako cud i dowód specjalnej łaski bożej i zarządzili specjalne nabożeństwa, s ta ry pa- raszy ta zaś o mało nie oszalał z przerażenia, że stał się przyczyną takiego świętokradztwa. Kapłani, którzy chcą skorzystać z okazji cudu baraniego serca, aby urządzić wspaniałe nabożeństwo i poznać n astroje panujące w śród ludu, postanaw iają przebaczyć Pentuaro- wi, ponieważ potrzebny je st im jego dar krasomówczy, P en tu ar zaś, znając dzieje tego „cudu“ odmawia stanowczo swego udziału w tym szalbierstwie.

Tymczasem nadchodzi uroczyście obchodzone święto zm arłych: kapłani dla dalszego upokorzenia odmawiają dzieciom farao n a p ra ­ wa udziału w nim. Oboje jednak w przebraniu udają się na grób m a t­ ki, przy czym dochodzi do zatarg u królewicza z Paakerem , a n astęp­ nie do wybuchu przy chacie paraszyty, k tó ry zostaje zam ordowany jako świętokradca, ponieważ ogłosił historię baraniego serca.

Sprawy teraz zaczynają się toczyć bardzo szybko: dowiadu­ jem y się, że P aak er je st synem ogrodnika, zaś rzekomy syn ogrod­ nika, kapłan P entu ar je st synem P aak era (ojca) zamienionym przez zemstę przez czarownicę Hecht. Czcigodna m atka P aak era na próżno próbuje w strzym ać syna od udziału w spisku, próbuje wyzyskać wpływ arcykapłana, nie wiedząc, że dostojnik także do niego należy. Tymczasem królewna N efret i Ram eri udają się do świątyni H atory, aby szukać ta m oczyszczenia i przebaczenia grzechów. Równocześnie dowiadują się o form alnym spisku przeciw faraonowi, nie czując się więc pewni w Egipcie, udają się wszyscy tro je do Etiopii. W drodze udaje się im uwolnić P entuara, k tó ry maszerował w oddziale skaza­ nych ma śmierć i Nebsechta. W szystkie zamachy kapłanów na dzieci farao n a nie udają się. Uwolniony P en tu ar jedzie do Syrii, bo dowia­

duje się, że P aak er udał się i am, aby przygotować zamach n a Ram ­ zesa.

Dzięki przytomności umysłu P en tu ar uratow ał Ram zesa w b it­ wie z Chetytami, kiedy to stanął jako woźnica na opuszczonym przez Menę miejscu. Wydał się w tedy władcy Amonem, k tó ry przybrał po­ stać zmarłego wodza Paakera. ,

(20)

GENEZA LITER A CK A „F A R A O N A “ 111

Gdy nadzieje zamordowania Ramzesa w Syrii zawiodły, Ani przygotowuje w spaniały pałac, k tó ry ma być podpalony, aby zginął w nim faraon i jego dzieci. Ale jak to się dzieje zwykle w rom ansach tego typu, faraon został uratow any przez Uardę, natom iast w gruzach płonącego gmachu zginęli spiskowcy. Powieść kończy się więc po­ myślnie: P en tu ar zaślubił królewnę i został znakom itym kapłanem i urzędnikiem, królewicz zaś Uardę, k tó ra okazała się królewną z da­ lekiego k raju Danaów.

Streściłam tę powieść bynajm niej nie dlatego, bym widziała jakiś bezpośredni jej wpływ na „F araona“ . Przeciwnie, uważam, że Prusowi stałaby się krzywda, gdyby jego utw ór zestawić z powieścią Ebersa, k tó ry był może znakom itym egiptologiem, ale w transpono- waniu swojego naukowego zainteresow ania Egiptem i jego zdobyczy w płaszczyznę fikcji powieściowej szedł wcale nie za najlepszymi wzorami. Komplikował niepotrzebnie akcję swojej powieści, w pro­ wadzając dziesięciu bohaterów wrogich Ramzesowi tam , gdzie wy­ starczyłby jeden. Nie wiem, jakby ocenił prawdopodobieństwo histo­ ryczne „U ardy“ egiptolog. K rytyk literacki natom iast widzi w niej jakiś rom ans krym inalny (nawet policji egipskiej ta m nie brakuje, aby w końcu ukarać sprawców zam achu), pełen chwytów i pomysłów pozbieranych z najrozm aitszych dziedzin literatury, nieraz bardzo starych i zużytych, ja k np. pomysł zamienienia niemowląt, czarow­ nicy, k tó ra szkodzi, złośliwego k arła itp. ubrany najzupełniej przy­ padkowo (nie z punktu widzenia autora, lecz z punktu widzenia te ­ m atu) w szatę egiptologiczną. Roi się w nim od nieprawdopodobieństw psychologicznych i sytuacyjnych, ta k samo jak życie i stosunki oby­ czajowe starożytnego E giptu kształtow ały się niewątpliwie pod bez­ pośrednim i bezkrytycznie przyjętjun natchnieniem mieszczańskich Niemiec. Np. idealna królewna Bent-Anat, k tó ra podczas w ypraw y ojca nie bawi się i nie stro i jak lekkomyślna K atuti, lecz służy ojczyź­ nie przez rozganizowanie szycia bielizny, robienia bandaży i suszenia zół dla rannych żołnierzy.

Tym niemniej są jednak w „Uardzie“ pewne pomysły, które od­ najdujem y w „Faraonie“ , a więc w alka kapłanów z faraonem o władzę polityczną, imię i rola P entuara. Z drobniejszych i mniej ważnych przytoczę jeszcze to, że kapłani są przeciwni infiltracji cudzoziemców do Egiptu (s. 31), podczas gdy faraon chętnie się nimi otacza. F a ­ raon chce przekopać kanał łączący Morze Śródziemne z Arabskim, podczas gdy kapłani protestują, obaw iając się rzekomo zalania Egip­ tu przez morze. Kapłani przepow iadają Ramzesowi П, że stanie się

(21)

on nieszczęściem Egiptu, ponieważ nie szanuje nauki i uczonych i przykładem swoim pociąga pospólstwo. K apłani uznają politeizm tylko jako religię dla tłumu, dostępną i odpowiadającą jego umysło­ wemu rozwojowi. Tajemnice religijne i obrzędy są dla nich jedynie sposobem opanow ania ciemnego i przesądnego tłum u. Sam i wierzą w jedynego boga. Powieść zaw iera także bardzo szczegółowy opis obrzędów i czynności związanych z przygotowaniem mumii, z przy­ toczeniem śpiewów i hymnów kapłańskich oraz regulowanego przez rytuał zachowania się rodziny zm arłego podczas tych uroczystości.

Zauważymy u E bersa także pewne sporadyczne próby stylizo­ w ania języka bohaterów: ta k np. kapłan Ameni przestrzega kole­ gium kapłańskie, że P en tu ara należy trzym ać krótko, bowiem jest on „jak woda w Nilu, k tó ra może przerw ać tam ę i stać się szkodli­ w a“ (s. 228).

N astępna powieść E bersa pt. „Córka farao n a“ odznacza się równie skomplikowaną i poplątaną akcją, co „U arda“, odnosi się ona jednak do czasów znacznie późniejszych, mianowicie do podboju Egiptu przez Kambyzesa. I tu ta j znajdziemy motywy analogiczne, a naw et niektóre jeszcze bardziej przypom inają naszego „F arao n a“. Rzecz dzieje się za panowania Amazysa, k tó ry toczy zaciętą walkę z kapłanam i o władzę polityczną nad Egiptem, przy ty m n a ogół z sym patią odnosi się do cudzoziemców, szczególnie zaś do Greków. N apływ ają oni obficie do Egiptu, tw orząc tu liczne kolonie. N atom iast syn Amazysa, Psam etyk, je st zwolennikiem kapłanów, łączy się na­ w et z nimi przeciw ojcu, którego nienawidzi i którego chciałby obalić. Tak samo ja k kapłani nienawidzi cudzoziemców uw ażając ich za czyn­ nik szkodliwy i wrogi, naruszający jedność etniczną i religijną Egip­ tu. Ciekawszym motywem i bardziej nowym je st pomysł podobień­ stw a jednego z dworzan do b ra ta Kambyzesa, królewicza B artii. Kambyzes poślubił córkę Amazysa, k tó rą kapłani uczą religii i ję­ zyka, przygotowując ją w ten sposób do stanow iska królowej per­ skiej. Jednak je j niezależność i samodzielność na tle uległości przy­ wykłych do życia haremowego kobiet perskich razi tak , że budzi powszechną niechęć, pow staje przeciwko niej in try g a polegająca na tym , żeby wzbudzić zazdrość nieopanowanego i dzikiego Kamby­ zesa: Kambyzes skazuje narzeczoną i b ra ta na śmierć. Tymczasem jeden z przyjaciół królewicza pochwycił nici intrygi i dowiódł, że w ogrodzie królewskim był nie B artia, lecz Gamota, którem u zależało na tym , by wszyscy go widzieli. Niewinni zostają zrehabilitowani, mimo to córka farao n a obrażona i znieważona podejrzeniem popełni­

(22)

GENEZA L IT ER A C K A „F A R A O N A “ 113

ła samobójstwo. Gamota jednak nie został schw ytany ani unieszko­ dliwiony; zjawi się on w powieści jeszcze jeden raz, kiedy to po śmierci Kambyzesa, k tóry w przystępie szaleństwa kazał zamordo­ wać b rata, w ystąpi jako pretendent do tronu, wyzyskując swoje po­ dobieństwo do królewicza i opowiadając o jego cudownym ocaleniu. Znowu kapłani w ystępują tu jako potężna, zorganizowana g ru ­ pa, m ająca doskonale zorganizowany wywiad i oddanych pomocni­ ków. „To plaga mego życia — odparł Amazys — bez ich wiedzy nie mogę kroku uczynić, ręką ruszyć, szpiegują mnie wszędzie“ (s. 40). Oni to spętali władcę szczegółowym rytuałem religijnym, wstawał on o świcie, odprawiał modły, słuchał czytania świętych ksiąg, pod­ czas gdy kapłani dzierżyli w swym ręku faktyczną władzę. Jeden z kapłanów, podobnie jak H erhor Pentuera, m a młodego pomocnika, którego obowiązkiem je st słuchać i pam iętać wszystko, co się dzieje ważnego. Nienawiść między ojcem a synem rozwija się n a tle zazdro­ ści: lud kocha Amazysa, chociaż je st uzurpatorem , nie lubi natom iast P sam etyka jako oddanego kapłanom . Oni jednak doprowadzają do pojednania ojca i syna w momencie odjazdu królewny do P ersji: „Zazdrośnie przysłuchiwał się tym wołaniom Psam etyk. Obecny te j scenie arcykapłan u jął królewicza za rękę i do ojca przyprowadziw­ szy, dłonie ich złączył. Drgnęło dobre serce króla, przebaczył k rn ą ­ brnemu synowi i przycisnął go również do serca“, (s. 98).

W te j powieści istnieje także silne stronnictwo „faraońskie“ , które m arzy o wskrzeszeniu daw nej potęgi królów i tu także otw arte mówienie o politycznej potędze kapłanów i upadku faraon a uchodzi jeszcze za zdradę stanu.

Egipt, przedstawiony w „Córce farao n a“ , to E gipt chylący się do upadku, w znacznym stopniu shellenizowany; Greków jednak tra k tu je E bers jako godnych spadkobierców sta re j k u ltury egipskiej. Oni to kontynuują prace E gipcjan nad astronom ią i geom etrią i ry ­ sują pierwszą mapę ziemi w y ry tą na miedzianej tablicy. Oni także są przedmiotem rozmowy między um ierającym Amazysem a jego sy ­ nem (sam ej rozmowy, choć m am y ją w „Faraonie“ w dwóch w er­ sjach : rozmowa Ramzesa z ojcem przed wyjazdem do Dolnego Egiptu, oraz rady dawane przez um ierającego synowi, k tó re powtórzył mu Tutmozis, nie uważam za dowód podobieństwa ani wpływu. Taka sy ­ tu acja powieściowa m a zbyt silne uzasadnienie życiowe, aby jej ge­ nezy szukać we wpływach literackich) — um ierający faraon w ska­ zuje synowi Greków jako naturalnych sprzymierzeńców przeciwko Persom.

(23)

Opisy życia egipskiego stanowią w tej powieści także poważny przedmiot zainteresow ania autora: tu ta j tylko m amy opowiedziany przez Dariusza, zachwyconego zresztą widowiskiem, opis m isterium egipskiego przedstawiającego zamordowanie Ozyrysa przez Tyfona, a następnie odnalezienie zwłok ojca przez H orusa i zwycięstwo Ho- ru sa nad Tyfonem.

Jeszcze późniejsze czasy, bo czasy Kleopatry, przedstaw ia po­ wieść „Siostry“ — znowu będziemy tu mieli okropną plątaninę w ąt­ ków politycznych, które zresztą m ają kilku aktorów i kilku bohate­ rów, dążących każdy do swojego celu, wątków miłosnych, sensacyjno- kryminalnych. Znowu mamy do czynienia z zatargiem kapłanów z dworem królewskim, tym jednak razem racja je st po stronie kapła­ nów, którzy w ystępują jako rzecznicy praw a i sprawiedliwości prze­ ciwko rozpuście i zepsuciu dworu królewskiego.

Znowu kapłani w ystępują tu jako głosiciele politeizmu, po­ sługujący się przy jego szerzeniu najrozm aitszym i sztuczkami i kun­ sztownymi sposobami, ale gdy jeden z bohaterów zwraca im uwagę na to, że posługują się oszukaństwami : „My nie oszukujem y — przer­ wał surowo arcykapłan — tylko pod kształtam i widzialnymi przed­ staw iam y przystępnie ograniczonemu umysłowi ludzkiemu niezbada­ ne bóstw a tajem nice“ (s. 32). K apłani także dokonali nie jednego odkrycia naukowego, oni np. rozum ieją siłę p ary i przepowiadają, że kiedyś będzie dokonywać wielkich prac: „O, ta p ara ta para, czy wiesz, że ona silniejsza niż konie i niż cały zastęp olbrzym ów?“ (s. 145). Znajdujem y także podobne sytuacje, ta k np. Ptolomeusz Filo- metor zdaje sobie sprawę, że władza jego staje się coraz bardziej ograniczona bądź to przez wpływy kapłanów bądź przez upraw nienia posła rzymskiego: „Być królem, człowiekiem, k tó ry dziesięciu innym sprosta i musieć patrzeć n a to wszystko, w zruszając ram ionam i jak chłop, którego zboże m oja jazda tra tu je “ (s. 124).

Znowu ta k samo Ebers s ta ra się o wytworzenie kolorytu histo­ rycznego poprzez przytoczenie znanej bajki egipskiej o dwu braciach, a następnie przez stylizowanie języka swoich bohaterów : „zdaje mi się, jakby najw iększa z piram id z serca mi spadła“ (s. 270) powia­ da jeden z jego bohaterów.

Obszerne omówienie powieści Ebersa, które w te j chwili wy­ dać się mogą nieczytelnymi romansidłami, a współcześnie podobały się naw et tęgim pisarzom, pozwoli nam zorientować się w tym , co P rus zawdzięczał temu egiptologowi, k tó ry jako powieściopisarz słu­ żył popularyzowaniu w ybranej przez siebie gałęzi wiedzy. Przede

(24)

G ENEZA L IT ER A C K A „F A R A O N A “ 115

w szystkim najwięcej mógł się od niego nauczyć w sensie wiadomości rzeczowych o tym odległym i obcym sobie świecie. Niewątpliwie więc powtórzył w swej powieści za Ebersem motyw walki faraonów z k a ­ płanam i o władzę polityczną jako dynamicznego i dramatycznego w ątku dziejów Egiptu. Wiadomość tę mógł zaczerpnąć także sk ąd ­ inąd, z naukowych prac egiptologicznych, chociażby od takiego Ma- spera, k tó ry jednym zdaniem załatw ia tę sprawę, aktualną w chwili zmierzchu potęgi Egiptu. Ale Ebers pokazał mu ten moment w kon­ kretnym opracowaniu powieściowym i to w dodatku w kilku w ersjach w zastosow aniu do różnych epok państw a staroegipskiego. W prowa­ dził tu ta j cały arsenał środków czysto religijnych, którym i kapłani mogli zwalczać faraonów w yzyskując przeciwko nim religijny fan a­ tyzm tłumów, broniących czystości religii. Kapłanów pokazał także jako naturalnych protektorów tych, którzy byli niezadowoleni z w ła­ dzy farao n a i naturalnych wrogów tych, na których się opierał. Rów­ nocześnie E b ers pokazał Prusow i odległą i znaną z wykopalisk s ta ­ rożytność, k tó ra stanow i niezmiernie wdzięczne pole dla fantazji po- wieściopisarza. Tylko nieliczne szczegóły, stanowiące fragm enty życia owych odległych czasów ham ują pomysłowość powieściopisarza, s ta ­ nowiąc zresztą dla niego raczej pewne punkty wytyczne, niż prze­ szkodę, poza nimi natom iast istnieje niemal doskonała pustka, k tó rą pisarz może zapełnić swą fantazją. B ohater porusza się tu ta j w świe­ cie nieznanym, k tó ry sobie wyobrażam y równocześnie jako bardzo prosty w swej stru kturze społecznej, jak skomplikowany w swej ogromnej możliwości najcudowniejszych przygód. Nie tylko w szyst­ ko to, co znajduje się poza terenem cywilizowanego Egiptu, jest wiel­ ką, tajem niczą dżunglą, skąd mogą się wyłonić tysiące niespodzia­ nek, ale samo życie E giptu je st w tych punktach, w których go nie znamy, ta k ą sam ą gęstw iną tajemnic. Stąd też można snuć cudowną powieść o przygodach bohatera bez obawy, że czytelnik zawsze k ry ­ tycznie nastaw iony, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo utworu, ze­ chce się zbuntować i zarzucić pisarzowi zbyt daleko posuniętą do­ wolność.

Bohaterowi tem u można skonstruować najbogatszy, najcie­ kawszy los, obdarzyć go najcudowniejszymi przygodami bez odpowie- działalności i konsekwencji społecznych, a przynajm niej prawnych, ratow ać go z najokropniejszych tara p ató w i przygód, wydostać go po kilka razy z rą k sprawiedliwości czy niesprawiedliwości państw o­ wej, k tó ra w owych czasach była równie nieporadna, jak okrutna. Rozbójnicy, korsarze, dzikie plemiona sąsiadujące z cywilizowanym

(25)

Egiptem, kataklizm y przyrody, oto te w szystkie środki, przy po­ mocy których pisarz mógł ratow ać swego pozytywnego bohatera, aby go w tedy dopiero, kiedy zamierzył, doprowadzić do bezpiecznej przystani szczęścia. Ebers jeszcze raz pokazał w beletrystycznym opracowaniu interesujący P ru sa i atrak cy jn y element starożytne­ go Wschodu: św iat mądrości kapłańskiej tajem niczej i złowrogiej, któ rej zdobycze i zasoby były niezbadane i otoczone skomplikowaną legendą. Wreszcie wskazał, choć może te dwa przykłady, które wyno­ tow ałam z polskich przekładów Ebersa, nie są dostatecznym dowo­ dem i mogą być tylko zbiegiem okoliczności, że droga do odtworze­ nia św iata starożytnego prowadzi przede w szystkim przez rekon­ strukcję światopoglądu owych czasów odzwierciedlonego w sposobie mówienia.

Ale E bers był także złym nauczycielem dla P ru sa — owe ,ypuste“, a jakże obszerne miejsca, które egiptologia pozostawia nie­ zbadanymi n a tworzonej przez siebie mapie życia starożytnego E gip­ tu, zapełnił m ateriałem z kryminalnego rom ansu: w szystkie zużyte jego rekwizyty, ja k np. intrygi, spiski, sobowtóry, zamienione dzie­ ci, zadawnione nienawiści, któ re odżyw ają właśnie w momencie dla bohatera niebezpiecznym, czarownice, karły, podsłuchane rozmowy, uśpione i puszczane w ruch media, ludzie, tracący wolę pod wpływem czarownego napoju, trucizny, chwilowe śmierci, pustelnicy, niespo­ dziane spotkania, z takich oto momentów splatał E bers obraz życia w starożytnym Egipcie, którego podobno był niepospolitym znawcą. Ja k bardzo związał się E bers z rom ansem detektyw istycznym i jak bardzo uzależnił się od jego techniki, widzimy najlepiej w tym , że nie potrafił się uwolnić od jego koniecznego bohatera: policjanta czy detektyw a zjawiającego się w momencie właściwym, aby ukarać złoczyńcę. I ta k np. co w ydaje się anachronizmem przede wszystkim artystycznym , a potem pewnie i rzeczowym, w momencie, kiedy nie udał się zam ach n a Ram zesa II („U arda“ ) zjaw ia się policja, aby wy­ kryć pozostałych przy życiu uczestników spisku, podczas gdy znacz­ nie bardziej temu, ja k sobie owe pierwsze czasy wyobrażamy, odpo­ w iadałaby jak aś straszn a zem sta osobista owego potężnego władcy, k tó ry pewnie kazałby wymordować m ałą liczbę winnych i większą niewinnych, aby dowieść jak niebezpiecznym zuchwalstwem jest targnięcie się na jego życie. Coś jakoś nie składa się, aby ten o k rutny i wojowniczy Ramzes odwoływał się do policji jako swego obrońcy, zupełnie ta k samo ja k poważny mieszczuch Berlina lub Londynu, k tó ry nie wymierza sobie sprawiedliwości sam, lecz naw et pomógłszy

(26)

GENEZA L ITER A C K A „F A R A O N A 1 117

do unieszkodliwienia złoczyńcy czeka na przybycie i interwencję „czynników kom petentnych“ .

I to zdaje m i się je st rodowód czynnika kryminalnego w „F a­ raonie“ , w któ ry m także policja odgrywa rolę niepoślednią, czy to ścigając i chw ytając Lykona, czy wreszcie w ymierzając mu spraw ie­ dliwość, gdy już zamordował faraona. Stąd to „biuro policji“ je st równie częstym i również ważnym miejscem akcji, co pałac władcy.

Interesującym wśród powieści archeologicznych zjawiskiem je st „Salammbô“ F lauberta. Powieść tę przypominano często ex re „F arao n a“ tra k tu ją c ją jako wzór P ru sa lub też przeciw stawiając jako ideał ze względu na w ytykane mu błędy.

„Salammbô“ jednak reprezentuje zupełnie inny ty p p o w i e ś c i , przede w szystkim jeśli chodzi o intencje i ambicje autora, k tó re znalazły w yraz w technice tego utw oru. Ja k to przypominał J a n Pa- randow ski w swoim rewizjonistycznym artykule o Ramzesie, F lau ­ bertowi właśnie chodziło o złowienie przeszłości, odległej, dziwnej i niezrozumiałej, owych dusz dawnych a niepojętych. Pracę nad „Sa­ lammbô“ poprzedziły mozolne i niesłychanie pedantyczne studia nad rzeczową stroną, nie tylko nad dziejami K artaginy przed jej kon­ fliktem z Rzymem, ale także nad geografią, geologią, botaniką i a r ­ cheologią tego zak ątk a A fryki, gdzie leżała ojczyzna H am ilkara. A utor nie ograniczył się do przeczytania m nóstwa książek z tego zakresu, ale także odbył podróż do A fryki, pom yślaną tylko jako przygotowanie do te j powieści, do k tó rej przywiązywał dużą wagę. Powieść t a więc m iała dać wizję artystyczną um arłej dawno przesz­ łości, k tó rej fragm enty odkryła i zbadała archeologia, a z k tó rej kon­ struow ał pewną całość twórczy wysiłek artysty-powieściopisarza.

Dlatego może bardziej niż w innych utw orach wyobraźnia F lau ­ b erta nastaw iona je st na wywołanie w czytelniku przedstawień m a­ larskich, na to, aby czytelnik, k tó ry w A fryce nie był, k tó ry nigdy nie skąpał się w promieniach je j skwarnego słońca, „zobaczył“ ten piękny, barw ny i w spaniały świat. Stąd też mimo, że powieść należy do większych dzieł tego kalibru, akcja jej je st raczej uboga i łatw a do streszczenia w kilku słowach, ponieważ cała tro sk a au to ra zwró­ cona jest do pedantycznego, dokładnego a zarazem artystycznego odtworzenia realiów kartagińskich. I ta k np. mamy dokładny opis pałacu i ogrodu H am ilkara, po których autor oprowadza nas jak uczo­ ny kustosz muzeum archeologicznego, rozkochany w jego zbiorach. Tak samo w prowadzając bohatera au tor inform uje bardzo dokładnie o wszystkich szczegółach jego ubioru m ając przed sobą do pogo­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Subsequent analyses of Fe(II) oxida- tion kinetics, metal ion binding thermodynamics, and Fe(III) storage in comparison with the wild-type protein provided new insight into the

Swietłana Timina porównuje głównego bohatera powieści „Jak hartowała się stal” z Heraklesem i Prometeuszem.. Argumentuje to tym, że Korczagin od dzieciństwa był

Określenie „Wielki festyn kultury polskiej” nie robi już dzisiaj może na nas tak wielkiego wrażenia jak dawniej - choć jest to festyn coraz większy, coraz

Dodatkowym wyzwaniem dla Katherine okazuje się kataloński, który jest dla Miguela prawdziwym ojczystym językiem. W chwilach emocji Miguel ma tendencję do przechodzenia na

Każda ze strategii kształcenia pociąga za sobą odpowiednią strategię dokonywania ewaluacji: • wkształceniu opartym nastrategii nizania koralikówewaluacja tokońcowy etapw

Objaśnij dwie intencje poniższej wypowiedzi Bilba skierowanej do Smauga: Chciałem tylko przyjrzeć ci się i sprawdzić, czy naprawdę jesteś taki wspaniały, jak

P ow ołanie do Przem yśla biskupa Niemca było wynikiem ówczesnej przewagi Niem ców wśród katolików tej ziemi, uważanej za przynależną do Węgier, a

Wrocław 2014 - Dług publiczny krajów Unii Europejskiej w kontekście koncepcji rozwoju zrównoważonego - XII konferencji naukowej „Przekształcenia Regionalnych Struktur