• Nie Znaleziono Wyników

Z procesów w dawnej Polsce : zabójstwo w kościele Mariackim w Krakowie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z procesów w dawnej Polsce : zabójstwo w kościele Mariackim w Krakowie"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Waltoś

Z procesów w dawnej Polsce :

zabójstwo w kościele Mariackim w

Krakowie

Palestra 3/9(21), 49-62

1959

(2)

M GR S TA N ISŁA W W A LTO Ś st. asyst. Uniwersytetu Jagiellońskiego

Z procesów w dawnej Polsce

Zabójstw o w kościeie M ariackim w Krakow ie

Ja k pisze p am iętn ik arz ks. K rzysztof Z elner, „rek u 1599 zim a na

lu d z ie tak ciężka i niezw yczajna była, że od m rozu w iele ludzi pom arło na drogach. Za k tó rą tw ardością ty m w iększa szkoda na byd le i drogość p rz y p a d ła tak wielce, że się po iwsiach ludzie w iesili dla nędze i zu­

bożenia.“ 1

C hyba podobnie było i w K rakow ie. W zrastająca przew aga szlachty, uw ieńczona zwłaszcza sły n n ą k o n sty tu c ją piotrkow ską w prow adzającą •ograniczenia w h an d lu m iejskim ściągała stopniow o K raków na drogę u p a d k u i zupełnego zubożenia mieszczan. Dołączyło się do tego ograni­ c z an ie sądow nictw a m iejskiego w zakresie ścigania przestępstw .popeł­ nionych przez szlachtę na tere n ie m iasta. Na podstaw ie s ta tu tu to ru ń ­ skiego z 1520 r. o raz sta tu tó w z la t 1527 i 1538 w ładze m iejskie m iały p raw o tylko u jąć szlachcica, k tó ry dokonał g w ałtu w mieście, i osadzić •go w areszcie m iejskim . Sądzić go m iał natom iast sąd złożony z p rzedsta­

w icieli urzędu grodzkiego — staro sty lub podstarościego — oraz w ładz m iejskich, czyli tzw . iudicium compositum. W yrok mógł zapaść ty lk o jedn om y śln ie, przy czym w razie jakiejkolw iek różnicy zdań sąd ten obow iązany był zwrócić się do sądu królew skiego z prośbą o rozstrzyg­ nięcie. 2 1 K r o n ik a X . K r z y s z to fa Z e 1 n e r a, m a n s y o n a r z a K o ś c io ła P a n n y M a r y i (A m ­ b r o ż y G r a b o w s k i : G ro b y k r ó ló w p o ls k ic h w K r a k o w ie w k o ś c ie le k a t e d r a l­ n y m , K r a k ó w 1835 r.), s. 22. - S t a t u t to r u ń s k i z o s ta ł w y d a n y p r a w d o p o d o b n ie p o d w p ły w e m s ły n n e j „ s p r a ­ w y k a z im ie r s k ie j ” w 1519 r. (p a tr z n a te n t e m a t b liż e j J. P t a ś n i k : O b r a z k i i p r z e s z ło ś c i K r a k o w a , K r a k ó w 1902 r., s. 32— 37 o r a z w s t ę p K a r o la K o r a n v i ’ ■ e g o d o „ A r ty k u łó w p r a w a m a g d e b a r s k ie g o '’ B a r tło m ie ja G r o ic k ie s o , W a r sz a w a 1S54, s. V I) b ą d ź p od w p ły w e m n ie c h ę c i s z la c h t y d o n ie m ie c k ie g o — w d u że j m i e -•4 — P a le s tr a

(3)

50 STANISŁAW WALTOS N r 9

M iary rozgoryczenia mieszkańców K rakow a dopełnił w y padek , k tó ry prócz tego, że stanow ił znam ienną ilu strację działalności takiego sądu^ podniecił w niezw ykłym stopniu um ysły i dał początek jednem u z podań zw iązanych z krakow skim i zabytkami.

Stało się to w środę dnia 10 m arca 1599 r. około godziny 11. Na cm en­ tarzu kościoła P anny Marii od strony ulicy Floriańskiej, m niej w ięcej naprzeciw ko dzisiejszej kamienicy pod M urzynkiem , doszło do zw ady pom iędzy k raw cem krakow skim Jan em Jarząb k iem a m łodym i szlachci­

ca mi braćm i Jan em i Michałem G aw ro ń sk im i.3

Rzecz poszła najprawdopodobniej o kobietę. Jarząbek m iał pecha, że serce swe lakierował ku jakiejś szlachciance, k tó ra jednocześnie w p a d ła oko jednem u z braci, skoligaconych z sam ym w ojew odą łęczyckim , panem S tanisław em M ińskim, przyszłym podkanclerzym koron nym . B ra ­ cia zresztą pełnili w tym czasie służbę na dworze wojew ody, co nie po­ zostało bez w pływ u na dalszy tok w y p a d k ó w .4

Nazwiska owej białogłowy dz:siaj nie znam y; możliwe, że była to ja ­ kaś k rew n a lub znajom a Hieronim a Dębińskiego, staro sty m ałogoskiego.5- Jarząb ek utrzym yw ał jakieś bliżej nieokreślone stosunki z dom em Dę­ bińskiego (być m oże był tylko zwykłym sługą albo p ry w atn y m kraw cem , choć tej o statniej hipotezie przeczyłoby późniejsze upom inanie się cechu kraw ieckiego o praw a Jarząbka iprzed urzędem radzieckim ), tam też m ógł spotkać się z obiektem swych uczuć i przyszłym i ry w a la m i.6 W ydobyte szable G aw rońskich pos7iy w ruch już na cm entarzu. Z ranionem u J a ­ rząbkow i n ie pozostało n c innego jak uciekać przez północną k m c h tę d o w n ętrza kościoła M ariackiego.7 Liczył z pewnością na to, że pow aga b ąd ź co bądź pierw szej św iątyni Krakowa pow strzym a napastników .

Po p raw ej stro n ie barokowego ołtarza św. Stanisław a, u końca lew ej naw y, stoi sta ra gotycka chrzcielnica z XIV w., dzieło m istrza U lryka. 8

r ze — m ie s z c z a ń s tw a (Z. W o j c i e c h o w s k i : Z y g m u n t S ta r y , W a r s z a w a 1946 r ., s. 110). ** 3 K r o n ik a X . K rz y s z to fa Z e 1 n e r a, s. 22. 4 J ó z e f M ą c z y ń s k i : M o rd er stw o p o p e łn io n e w k o ś c ie le P a n n y M a r ii w K r a k o w ie p r z e z B r a c i G a w r o ń sk ic h w r. 1599. „ C za s”, K r a k ó w , n r 19 z d n ia 23. I. 1856 r. 11 K . Ł o d z i a - C z a r n i e c k i : H er b a r z P o ls k i p o d łu g N ie s ie c k ie g o , G niezno- la ta 1875— 1881. 6 E x a c tis c o n s u la r ib u s c r a c o v 'e n s ib u s , n r 1059 (A r c h iw u m W o j e w ó d z t w a K r a ­ k o w s k ie g o i M ia s ta K ra k o w a ), s. 390. 7 I b id e m , s. 385. 8 K a r o l E s t r e i c h e r : K ra k ó w , p r z e w o d n ik d la z w ie d z a ją c y c h m ia s to i j e g o o k o lic e , K r a k ó w 1938 r., s. 116.

(4)

N r 9 ZABOJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM

J a rz ą b e k zdążył dobiec tylko do tej chrzcielnicy. G aw rońscy, którzy w padli do kościoła z dobytym i szablami, tam w łaśnie go dopadli, po czym „C haniebnie usiekli (...) kościół krw ią spluskali i sprofanow ali“. 9 J a rz ą b e k jed n ak żył jeszcze. Ciężko rannego, po założeniu m u o p a tru n ­ ków, p rzy n iesio n o do jego m ieszkania i oddano pod opiekę cyru lika. G a­ w rońscy schronili się natom iast do dom u w ojew ody łęczyckiego, przeko­ nani, że w ładze m iejskie n ie odważą się ich tam u j ą ć .10

W edług słów doktora Jaku b a Gotsławskiego „profanacyą dom u Bożego odczuło b oleśnie całe miasto, a nasz poczciwy A rch ip rezby ter (Hieronim Pow odow ski — przyp. aut.) ta k to wziął do serca, że kilka d n i niedo­ m agał. Z jego rozlcazu n aty ch m iast po tem m orderstw ie zam kły się bram y tego kościoła, um ilkły dzwony i iw tej św iątyni po czterech blisko w iekach pierw szy ra z Bóg n ie odbierał należnej m u czci i chw ały, a ludzie zba­ w ien nej n a u k i i pociechy“ . 11

J a k m ia sto było poruszone ty m zdarzeniem, św iadczą słowa Gosław- skiego, że „pan Stanisław M iński, w ojew oda łęczycki, bojąc się jakiego tu m u ltu , sam zbro d n iarzy dostaw ił, gdy to żądanie m ag istra tu o bjaw ił m u pisarz Szylling, a dostaw ionych osadzono w kab atach ra tu sz a “. 12 W ydan ie spraw ców nastąpiło tego samego dnia, jak w ynika to z zapis­ ków w księgach ra d z iec k ic h .13

Z agadką n ad al pozostanie, kiedy nastąpił zgon Jarząb k a. W zachow a­ n y ch a k ta c h procesu nie odnotow ano d a ty zgonu, a zresztą o Ja rz ą b k u pisano ty lk o jak o o „zran io ny m ”, „usiekanym ” , dając n aw et do zrozu­ m ienia, że jeszcze ży je H. Z drugiej strony doktorzy G osław ski i P asz­ kow ski, pisząc o spraw ie już po zakończonym procesie, w ym ieniali J a ­ rząb k a jak o zam ordow anego.15 Można stąd w yciągnąć w niosek, że śm ierć J a rz ą b k a n astąp iła dopiero bezpośrednio po procesie, a więc najw cześ­ niej pom iędzy w ydaniem w yro ku w dniu 9 czerw ca a napisaniem listu przez G osław skiego w dniu 19 czerw ca 1599 r.

M ożliwe, że Ja rz ą b e k w końcu w ygrzebałby się jako ś z zadanych m u ran , g dy b y nie to, że nie dano m u spokoju w jego w łasn y m m ieszkaniu.

9 K r o n ik a X . K r z y s z to fa Z e l n e r a , s. 23. 1 0 A c ta c o n s u la r ia crac, c o n tr o v e r s ia r u m , n r 505 ( A r c h iw u m W o je w ó d z tw a K r a ­ k o w s k ie g o i M ia s ta K r a k o w a ), s. 118. 11 J ó z e f M ą c z y ń s k i , op. cit. 12 Ib id e m . 13 A c t a c o n s u la r ia cra c, c o n tr o v e r s ia r u m , n r 505, s. 118— 119. 14 E x a c t is c o n s u la r ib u s cra c., n r 1059, s. 385-415. Z n a m ie n n y z w ła s z c z a j e s t z w r o t: „ in iu r a t u s e t v u ln e r a tu s k r z y w d y s w e y n ie p o p ie r a , a n i s i ę tu do p o p ie r a n ia s t a n o w i (...)”. (s 392). 15 J ó z e f M ą c z y ń s k i , op . c it.

(5)

52 STANISŁAW WALTOS N r 9

W grę w eszła klasyczna zawiść zawodowa, k tó ra przerodziła się n a stę p ­ nie w zw ykłą burdę pom iędzy dwoma cyrulikam i.

Ciężko r a n n y Ja rz ą b e k znajdował się najpierw pod opieką k rak o w s­

kiego c h iru rg a, niejakiego pana Jan a Rozycza. Poniew aż w in te resie

G aw rońskich leżało w yzdrow ienie ofiary, więc ich opiekun, w ojew oda łęczycki — k tó ry , ja k widać, już teraz gorliw ie zabiegał koło sp raw y sw ych podopiecznych — zwrócił się za pośrednictw em swych znajom ych do innego c h iru rg a, K asp ra Bedońskiego, widocznie cieszącego się lepszą sław ą od J a n a Rozycza. Bedoński najpierw w ym aw iał się od leczenia Ja rz ą b k a tłum acząc się, że przepisy krakowskiego cechu cyrulikó w za­ b ran iają, by „cyrulik na cyrulika do rannego przychodził, pierw szego zwłaszcza statecznie nie odpraw iw szy.” Wojewoda uw zględnił s k ru p u ły Bedońskiego i podziękow ał Rozyczowi za dalszą opiekę nad ra n n y m oraz polecił „to, co m u przyszło słusznie zapłacić”.

W tedy do p iero Bedoński zabrał się do leczenia Jarząbka. „A gdy już n a ra n y że m u przik ład ał in sperate m anu arm ata, do niego P a n Rozycz w dom ran n eg o w padł i rusznicę maiąc nabitą, do niego z nią pozwał, anim o e t in te n tio n e occidenti maiącz konia w pogotowiu (na k tó re m był przijech ał) prized do m em ”. Czcigodny pan Rozycz zam ierzał w ięc u rz ą ­ dzić niezłą aw an tu rę, ale> „ludzie cnotliwi na ten czas tam będący i m iesz­ kający m u z b ro n ili”. Skończyło się na tym, że Rozycz „w ielkie obelżenie P a n u K aspro w i uczynił, jako zaś tego rannego niebezpieczeństw a zdro­ w ia n a k a rm ił (...).”16

Nie je s t w ykluczone, że aw antura ta m ogła przyczynić się do pogor­ szen ia sta n u zdrow ia rannego. Zresztą i sam pan K asper B edoński chyba nie był zbyt znakom itym lekarzem , skoro w krótki czas potem m iał p ro ­ ces o n ie u m ie ję tn e leczenie ręki pacjenta.17

Kościół M ariacki zam knięty był p>o w ypadku aż do dnia 17 m arca 1599 r .18

K u lisy ponow nego otw arcia odsłania nieoceniony doktor G osław ski w sw ym liście do znanego' botanika polskiego Szymona Syreniusza, pisząc m iędzy inn y m i, że „prośby (wojewody łęczyckiego — przyp. aut.) skło­ n iły duchow ieństw o, iż dozwoliło na otw arcie zbezczeszczonego zab ó jst­ w em kościoła, w przód nim zbrodniarzy ukarano.”19

16 A c ta c o n s u la r ia crac. co n tr o v er sia r u m , nr 505, s. 119. 17 I b id e m , s. 126

18 X . J a n W i e l e w i e k i S .J .:D zie n n ik sp ra w dom u z a k o n n e g o O .O . J e z u itó w u ś w . B a r b a r y w K r a k o w ie od 1579 do 1599 r. (S crip to res R eru m P o lo n ic a r u m , W y d . K o m is j i H is t. A .U ., K r a k ó w 1881 r., t. 7, s. 267).

(6)

Nr 9 ZABÓJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM 53

Zdaje się, że liczył on na to, iż ponow ne otw arcie kościoła zatrze częś­ ciowo ślady zd arzenia w pam ięci ludzkiej, a przez to w p ły n ie n a zm ianę stanow iska Kościoła w tej spraw ie.

P rzejdźm y tera z do postępow ania karnego. W kilka godzin po zajściu zjaw ił się w ra tu sz u krakow skim ksiądz A m broży Laszkow ski, m ansjo- nariusz kościoła M ariackiego, i w im ieniu a rc h ip re z b itra ks. H ieronim a Powodowskiego złożył skargę przeciw ko „pew nym dw om szlachcicom ”, nie nazyw ając ich po im ieniu, po czym m niej więcej do kładnie opisał przebieg zdarzenia, a jednocześnie oznajm ił, że podobna sk arg a została złożona w urzędzie grodzkim .20.

W dzień później, dnia 11 m arca, staw ili się na ra tu sz u P io tr Prozdo- wicz, B artłom iej K ochrow ski i J a n M oraw ski, seniorzy cechu kraw có w w K rakow ie, sk ład ając podobnej treści skargę, z tą ty lk o różnicą, że w y ­ m ienili nazw iska osób biorących udział w zajściu.21

Skargi nie żłożył n ato m iast ani Jarz ą b e k , ani jego rodzina. G osław ski tłum aczył to tym , że „rodzina zabitego nie dom agała się. aby d ali głowę, boć tam i on na o presyą i naganę zasłużył nagabując białogłow ę sw em i afek tam i i podarkam i, a do tego białogłow ę szlacheckiego ro d u ”. 23 B ardziej w iarygodna w ydaje się inna m ożliw a w ersja. J a rz ą b e k po pro stu otrzym ał od rodziny G aw rońskich pew ne zadośćuczynienie m a te ria ln e za zadane m u ramy, w ystaw iając w zam ian pisem ne zrzeczenie się skargi. Pism o tak ie zostało bow iem złożone w toku procesu.23

Pierw sze posiedzenie sądu odbyło się w dn iu 13 m arc a 1599 r. na ratuszu krakow skim . Zgodnie z brzm ieniem sta tu tó w z la t 1520, 1527 i 1538 sąd składał się (iudicium compositum ) z przed staw icieli urzędu grodzkiego oraz u rzędu radzieckiego. S zlachtę re p re z en to w a li S tanisław

Rogoziński, podstarości k rak o w sk i i w ojski sieradzki, oraz W ojciech

Zieimecki. W im ieniu w ładz m iejskich w sądzie zasiadali b u rm istrz w raz z rajcam i oraz przed staw iciele q u a d ra g in ta v ira tu .24

O skarżycielam i byli prow izorow ie kościoła M ariackiego: ra jc y Ja n

Spigler i K asp er O kurow ski oraz a rc h ip re z b ite r H ieronim Pow odow ski i kanonik k a p itu ły krakow skiej P io tr G orcyn; ci dw aj o statn i w im ieniu

20 A c ta c o n s u la r ia cra c. c o n tr o v e r s ia r u m , nr 505, s. 118. 21 Ib id e m , s. 119. - - J ó z e f M ą c z y ń s k i , o p . c it. 23 E x a c t is c o n s u la r ib u s c r a c ., n r 1059, s. 402. 24 Q u a d r a g in ta v ir a t, c z y li z g r o m a d z e n ie c z t e r d z ie s t u m ę ż ó w , b y ło o r g a n e m p r z e d s t a w ic ie ls k im p o s p ó ls tw a k r a k o w s k ie g o . N a t e n t e m a t p a tr z b l i ż e j : J. P t a ś - n i k: M ia s ta i m ie s z c z a ń s t w o w d a w n e j P o ls c e , W a r s z a w a 1949 r., s. 96 — 102 o ra z K le m e s B ą k o w s k i : D z ie j e K r a k o w a , K r a k ó w 1911 r., s. 62— 63.

(7)

54 STANISŁAW WALTOŚ N r 9

biskupa krakow skiego, Jerzego Radziwiłła. Główną rolę w procesie od­ gry w ali prow izorow ie, a zwłaszcza K asper O kurowski, przy czym w ich im ieniu w ystępow ał pełnom ocnik A lb ert Przesław nicki.20

Po w yw ołaniu sp raw y i doprow adzeniu oskarżonych z aresztu, pełno ­ m ocnik oskarżycieli w yw iódł ustnie skargę przeciw ko G aw rońskim . O pi­ sując przebieg zajścia, zwTÓcił uwagę obecnych na to, że gw ałt został dokonany w kościele, „gdzie nayśw iętsza Securitas każdem u zachow ana b y w a ”, żądając w konkluzji, aby G aw rońscy „podług s ta tu tu toruńskiego b y li k aran i, dowodów wszelkich przeciwko nim nie popuszczaiąc.”

O skarżeni z kolei zwrócili się do sądu z prośbą o w yznaczenie im obrońców . P ro śb a ta została uwzględniona i obrońcam i zostali szlachcic J a n P an ek oraz E razm Czeczotka, syn osławionego swego czasu „k rw a ­ wego b u rm istrz a ” K rakow a.26

P ierw szą czynnością obrońców było złożenie w niosku o odroczenie

ro zp raw y do dnia 15 m arca w celu um ożliw ienia im oraz oskarżonym zapoznania się ze szczegółami oskarżenia. Również i ten w niosek został uw zględniony.

Posiedzenie w dniu 15 m arca rozpoczęło się od przypom nienia przez oskarżycieli treści skargi i ponowienia wniosku o u k aran ie spraw ców . Głos 'następnie zabrał pełnom ocnik oskarżonych, w ytaczając zręcznie s fo r ­

m ułow ane ekscepcje przeciw ko toczącem u się postępow aniu. B yły to

ekscepcje d y lato ry jn e, czyli zarzuty przeciw ko właściwości sądu, zm ie­ rzające do czasowego odsunięcia procesu cd o sk a rż o n y c h .37 Pełnom oc­ n ik oskarżonych w yraził zdziwienie, że w spraw ie jest aż trzech oskar­ życieli, m ianow icie biskup, archiprezbiter i prowizorowie. P raw o pospo­ lite — w yw odził — nie zezwala na w ystępow anie kilk u oskarżycieli przeciw ko jedn ej osobie w jednej i tej samej spraw ie. P om ijając to, po­

stępow anie i tak nie powinno się toczyć na postaw ie s ta tu tu to ru ń ­ skiego, lecz zgodnie ze statutem arcybiskupa Jaro sław a o zran ien iu

25 K o ś c ió ł M a r ia c k i 'tra d y cy jn ie p o z o s ta w a ł p od p a tr o n a te m ra d y , k tó r y s p r a ­ w o w a li w jej im ie n iu d w a j r a jc y z w a n i p r o w iz o ra m i. G łó w n ą ich f u n k c ją b y ł n a d z ó r n a d f u n d u s z a m i k o ś c ie ln y m i. P a tr z n a te n te m a t b liż e j E d m u n d D ł u g o ­ p o l s k i : K a ta lo g k o ś c io ła P a n n y M arii w K r a k o w ie (T ek a G ro n a K o n s e r w a t o r ó w

G a lic j i Z a ch ., K r a k ó w 1916 r., t. V I, s. 2). O k o lic z n o śc i o p is y w a n e j tu sp r a w y

w s k a z u ją n a to , że d o m ich n a le ż a ła r ó w n ie ż o p ie k a p r a w n a n a d k o ś c io łe m .

2 ii Z k s ią g r a d z ie c k ic h w y n ik a , że C zecz o tk a tr u d n ił s ię z a w o d o w o z a s tę p s tw e m

p r a w n y m :przed s ą d a m i m ie j s k im i w K r a k o w ie .

27 E k s c e p c je t e m o g ły b y ć p o d n o szo n e p rz ed z a w ią z a n ie m s ię sp o ru . P r z e c i­ w ie ń s t w e m ic h b y ły e k s c e p c je p e r e m p to r y jn e , z m ie r z a ją c e d o u m o r z e n ia p o s t ę ­

p o w a n ia . P a tr z b liż e j S t a n is ła w K u t r z e b a : D a w n e p o ls k ie p r a w o s ą d o w e ,

(8)

N r 9 ZABÓJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM 55

duchow nych, oskarżeni zatem pow inni byli być p rzek azani w ręc e sądu biskupiego, k tóry u k arałb y ich w m yśl przepisów praw a kościelnego.28 B rak upraw nienia oskarżycieli do popierania oskarżenia w y n ik a ponadto z rozw ażenia n astępujących trzech czynników: m iejsca, osoby p o k rzy w ­ dzonej i czasu przestępstw a.

Nie jest praw dą — m ówił dalej pełnom ocnik — że zostało zniew ażone św ięte m iejsce. Z atarg bowiem m iał m iejsce na ulicy F lo riań sk iej, tam rów nież zostały zadane ran y , spraw ców zaś ujęto w dom u. Z resztą zra ­ niony został sługa szlachcica' H ieronim a Dębińskiego, k tó ry k rzyw d y sw ej nie dochodzi. Nie może więc być m owy o zran ien iu m ieszczanina

lub duchownego.

Co do czasu zdarzenia, to na podkreślenie zasługuje okoliczność, że pokrzyw dzony od daw na w iódł spór z oskarżonym i, a sam o zajście nie nastąpiło ani w nocy, ani w czasie św ięta.

W reszcie prowizorowie nie mogą być oskarżycielam i w ty m procesie, poniew aż są członkam i rady, k tó ra wchodzi w sk ład sądu. N ie mogą więc

być jednocześnie i oskarżycielam i, i sędziami.

A lb ert P rzeiław nicki, pełnom ocnik oskarżycieli, w swej replice ośw iad­

czył, że w łaśnie przed tym sądem , a nie przed inn ym p o w in n o się

toczyć postępow anie w tej spraw ie. W ynika to z postanow ień s ta tu tu z 1586 r . 29 Eksces bowiem został popełniony „na osobie m ieyskiey w

kościele na gruncie m ieyskim leżącym ”.30 S k rw aw ienie kościoła jest

28 P e łn o m o c n ik o sk a rż o n y c h p o w o ły w a ł s ię n a jp r a w d o p o d o b n ie j n a A r b itu a le D e c r e tu m A r c y b isk u p a J a r o s ła w a z 1361 r., p o ś w ię c o n e w z a s a d z ie d z ie s ię c in o m , k tó r e g o puinkt II z a ty tu ło w a n y „ D e p r e s b y te r ic id io e t c le r ic id io ” brzim iał ja k n a s tę p u je : „ P r a e te r e a u b i c le r ic u s o r d in a tu s v e l p r e s b y te r e s s e t o e c is u s , c a p tu s , v u ln e r a tu s , v e l d e te n tu s , illiu s lo c i e c c le s ia v e l e c c le s ia e , s i f u e r it p lu r e s ju r e s in t in te r d ic a ta e ; et id e o in e is d e m d iv in u m o ffic iu m n o n d e b e t c e le b r a r i, q u o u s q u e m a le f a c t o r d o m in o E p is co p o tr a d a tu r ; q u i s i c o m p r e h e n d i n o n p o t e r it , tu n e h a - b ita to r e s e ju sd e m lo c i p r a e s ta b u n t ju r a m e n tu m , q u o d m a le f a c t o r e m d e p r e h e n d e r e r.on p o tu er u n t, n ec o c c a s io n e m e f fu g ie n d i d e d e r u n t. E x t u n e Ordinarius t o l le t in - t e r d ic t u m a ju re s ta tu tu m ; et n ih ilo m in u s m a le fa c to r s it p r o s c r ip tu s , e t p e r

■quem eum que c a p i p o s tu e r it, d o m in o o r d in a r io tr a d a tu r , e t o m n io e x c o m u n ic a tu r ,,.

( S t a r o d a w n e P r a w a P o ls k ie g o P o m n ik i, W yd . A .Z . H e lc e l, K r a k ó w - W a r s z a w a

1856 r., t. 1, s. 413).

-s W c a le n ie w y n ik a ło to w sp o só b o c z y w is ty ze ‘sta tu tu z 1538 r. S t a t u t te n p r e c y z o w a ł p o ję c ie g w a łt u p o p e łn io n e g o p r z ez s z la c h c ic a w m ie ś c ie . W śr ó d s p o ­ s o b ó w p o p e łn ie n ia g w a łt u n ie w y m ie n io n o z a d a n ia r a n w k o ś c ie le , p o m im o że g w a łt e m b y ło z r a n ie n ie m ie s z c z a n in a n a r y n k u , u lic y lu b w d o m u (t e k s t sta tu tu p r z y ta c z a O sw a ld B a l z e r : C o rp u s iu r is p o lo n ic i, t. I I I , s. 563).

0 W y p o w ie d z i o s k a r ż o n y c h i ic h o b r o ń c ó w b y ły n o to w a n e p o ła c in ie , a o sk a r ­ ż y c ie li — w ję z y k u p o lsk im .

(9)

56 STANISŁAW WALTOS N r 9

ta k im sam ym gw ałtem ja k sk rw aw ien ie dom u pryw atnego. G dyby b y ło inaczej, pokój pow szechny w m ieście byłby zawsze niepew ny.

O skarżeni nie m ogą pow oływ ać się na s ta tu t ó zganieniu duchow nych,, gdyż „nie był nigdy in usu, tak na tym placu in ea causa m ieysca n ie m a ” , ty m w ięcej że zajście n ie d otknęło żadnej osoby duchow nej. To* że a rc h ip re z b ite r w y stęp uje w tym procesie jak o oskarżyciel, znaczy raczej, że chce on podkreślić sw ą obecnością, iż dokonano g w ałtu w kościele, a nie gdzie indziej, tym bardziej że „zgw ałcenie pokoiu pospo­ litego na m ieyscu św ięty m zachodzące (...) każdem u poprzeć w olno”.

Żadnego znaczenia n ie m a fakt, że pokrzyw dzony „krzyw dy sw ey n ie p o p iera ”, poniew aż s ta tu t to ru ń sk i „nie wiąże tu do osoby”, lecz odnosi się do gw ałtów publicznych. G w ałt został popełniony w m iejscu publicz­ nym , a skoro pokój publiczny leży w in teresie w szystkich m ieszkańców' m iasta, to każdy m a praw o w ystąpić ze skargą. K to m a być zresztą b a r ­ dziej upraw n io n y m oskarżycielem , jeśli nie ten, kom u na pokoju pospo­ lity m zależy? Tak więc i prow izorow ie opiekujący się kościołem, w k tó ­ ry m rzecz się stała, są u p raw n ien i do w niesienia i p o p ieran ia Skargi. Na

zarzut, że prowizorowie, będąc oskarżycielam i, jednocześnie sądzą w* tej spraw ie, pełnom ocnik oskarżycieli odparł, że „oni choć są in officio, p rzecież tera z będąc actoram i tey causy nie sąd zą”.

Po 'd u p lic e obrońców, k tó ra była w łaściw ie ty lk o pow tórzeniem po­ p rzed n ich wyw odów , zgodnie ze zw yczajem n a jp ie rw ogłosił swą opinię u rząd grcdzki.

Podzielił on pogląd oskarżycieli uw ażając, że a rg u m e n ty p rzy to czo n e przez nich są słuszne, i szczególnie silnie akcentując, iż p u n k t ciężkości ro strzy g n ięcia kw estii właściwości sądu i u p raw n ien ia oskarżycieli po­ lega na tym , że skoro gw ałt został popełniony w kościele, czyli miejscu: p ublicznym , to w in teresie Rzeczypospolitej leży, by tego rod zaju g w a łty nie pozostaw ały gw ałtam i bezkarnym i, wobec czego nie m ożna pow s­ trz y m ać żadnej osoby od ścigania gw ałtow ników . P o stępo w anie toczy się- żatem zgodnie ze s ta tu te m toruńskim .

U rząd radziecki był jed n a k bardziej ostrożny. Zgadzając się z opinią u rz ę d u grodzkiego zauw ażył, że najlepiej byłoby zwrócić się do k ró la z prośbą o d an ie pouczenia ze w zględu na to, iż w sp raw ie tej pow stał zupełnie now y p roblem praw ny, w ynikający z b ra k u sk arg i pokrzyw dzo­ nego w procesie.

Posiedzenie zakończyło się w ydaniem przez sąd postanow ienia o zw ró­ cen iu się do króla po pouczenie, czy oskarżyciele są u p raw n ie n i do po­ p iera n ia skargi. Od postanow ienia tego obrońcy próbow ali złożyć ape­ lację, sp o tk ali się jed n ak z ośw iadczeniem sądu — na w niosek oskarży­

(10)

Nr 9 ZABÓJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM 57'

cieli — że tam , gdzie toczy się postępow anie w m yśl sta tu tu -toruńskiego, nie m a apelacji. M iejsce jej zajm u je w yłącznie rem isja (zw rócenia się)' sądu do k ró la w w ypadku, gdy zachodzi pom iędzy oboma u rzęd am i n ie­ zgodność poglądów.

Dopiero w d n iu 7 kw ietnia, w W ielką Środę, odbyło się n a stę p n e po­ siedzenie. Rozpoczęło je o dczytanie in form acji królew skiej z d n ia 1 k w ietn ia 1599 r. W edług inform acji królew skiej sąd je s t w łaściw y d > rozpoznania spraw y, a oskarżyciele są u p raw n ien i do po p ieran ia o sk arże­ nia. G w ałt bow iem został popełniony w kościele, czyli w m iejscu p u b licz­ nym , w sk u tek czego został zakłócony pokój pow szechny. M iasto m a za­ tem praw o ścigać spraw ców gw ałtu. Z arzut, że p okrzyw dzony nie je s t osobą praw a m iejskiego, jest n ie tra fn y , gdyiż m ieszkał on w m ieście, po­ siadał tam żonę i dzieci, a poza ty m jeśli każdem u podróżnem u p rz y b y ­ w ającem u do m iasta p rzy sług u je p raw o do ochrony p raw n e j, to tym. bardziej osobie w nim m ieszkającej. M iejsce gospodarza dom u zajm ują, w ty m w yp ad k u prow izorow ie, biskup i arch ip rezb iter, k tó rz y m ogą ścigać spraw ców gw ałtu bez względu na to, że pokrzyw dzony tego nie- czyni.

Na ty m p rzerw an o rozpraw ę ze w zględu na okres św iąteczny. Pono­ w iono ją w dniu 15 kw ietnia. Po w niosku P rzesław nickiego o p rz e p ro ­ w adzenie scrutinium , J a n P anek, obrońca oskarżonych, przed staw ił 'są­ dowi pismo, w k tó ry m Ja rząb ek oświadcza, że przebacza G aw rońskim , w yrządzoną m u krzyw dę o raz że zrzeka się skargi, po czym poprosił 0 um orzenie postępow ania. Na w ypadek gdyby te n w niosek nie został

uw zględniony, prosił o zezw olenie oskarżonym na złożenie przysięgi,

oczyszczającej.

Po w ysłu chan iu sprzeciw u oskarżycieli sąd odebrał przysięgę od nich 1 p rze rw a ł ro zp raw ę do dnia 17 kw ietn ia w celu sprow adzenia św ia d k ó w na ro zp raw ę.31

W d n iu 17 k w ietn ia sąd w ysłuchał w ezw anych św iadków , o b e jrz ał szable G aw rońskich, na k tó ry ch m iały być jeszcze ślady k rw i, i znow u postanow ił zwrócić się do k róla z prośbą o pouczenie. U rząd gro dzk i stan ął bow iem na stanow isku, że pom im o p rzeprow adzonych d cw odó w , aby m ożna było skazać G aw rońskich na k a rę śm ierci, oskarżyciele m uszą w raz z sześciu św iadkam i poprzysięgnąć winę oskarżanych. Na>eży za­

31 S c r u t in iu m to ś le d z t w o p r z e p r o w a d z a n e p r z e z są d , p o le g a j ą c e n a p r z e s łu c h i­ w a n iu ś w ia d k ó w p o d a w a n y c h p r z e z o b ie str o n y . Ś w ia d k o w ie c i b y li o b o w ią z a n i

s t a w ić s ię p r z e d s ą d e m p o d g r o ź b ą k a r y . P a t r z b liż e j S. K u t r z e b a , op_

(11)

58 STANISŁAW WALTOS N r 9

znaczyć, że chociaż oskarżyciele w zasadzie w y rażali ma to zgodę, urząd radziecki b y ł zdania, iż tego rodzaju czynność (procesowa n ie jest ko niecz­ na do skazania oskarżonych.

T ym razem u p ły n ął dłuższy okres, zanim nadeszła inform acja k ró ­ lew ska z W arszaw y. D opiero dnia 8 czerw ca zeb rał się sąd, by w y słu ­ chać pouczenia, w k tó ry m Z ygm unt III zaaprobow ał w całej rozciągłości pogląd u rzęd u grodzkiego. Je st rzeczą in teresu jącą, że inform acja została sporządzona w kan celarii królew skiej w d n iu 10 m aja, a odczytana d o ­ piero 8 czerwca. Nie w y d aje się, żeby ty le czasu trzeb a było poświęcić na jej przesłanie z W arszaw y do K rakow a. Pom iędzy sporządzeniem a odczytaniem poprzedniej info rm acji u p ły n ął przecież zaledw ie tydzień. W ygląda raczej w szystko na to, że celow o zw lekano z podjęciem p ro ­

cesu, bo tym czasem toczyły się targ i o głow y m łodych szlachciców,

a czas dalej robił swoje.

Po w ysłu ch an iu inform acji oskarżyciele w raz z delegatam i ą u a d ra - ■gintaviratu z-głosili gotowość złożenia przysięgi, po czym ojciec oskarżo­ nych, A ndrzej G aw roński, zwrócił się z prośbą do sądu o p rzerw anie rozpi"awy do dnia następnego oraz o łagodny w yrok, a zwłaszcza o nie- k a ra n ie śm iercią oskarżonych. P isarz odnotow ał przy tej okazji, że słowa A n drzeja G aw rońskiego „poparło w ielu znakom itych m ężów rodu szla ­

chetnego tam że obecnych”. Ja k m ożna było się spodziewać, rozpraw a

została p rzerw an a zgodnie z w nioskiem A n d rzeja G aw rońskiego.

W reszcie w dniu 9 czerwca, w przeddzień św ięta Bożego Ciała, doszło po złożeniu owej przysięgi do w ydania w yroku. Skazano obu m łodych szlachciców na pokutę, polegającą na ty m , że obaj b ra c ia m ieli przez sie­ dem dn i, począw szy od' św ięta Bożego Ciała, w k ru ch c ie kościoła M ariac­ kiego klęczeć w k a p tu ra c h od pierw szej do ostatniej m szy oraz w ieczorem

podczas procesji i nieszporów . Codziennie po skończonym klęczeniu w kościele m ieli udaw ać się na ra tu sz do w ięzienia. W zam ian za tak łas­ kaw y w y ro k A ndrzej G aw roński „cum scientia et v-oluntate” biskupa krakow skiego, Jerzego k ard y n ała Radziw iłła, złożył na ręce prow izorów kw otę 2 000 florenów polskich z przeznaczeniem dla kościoła M ariac­ kiego. D ar został pokw itow any i złożony przez prow izorów na ratu szu. B ezpośrednio po ogłoszeniu w yroku w tej sp raw ie, w dn iu 10 czerwca 1599 r., czyli w św ięto Bożego Ciała, bracia G aw rońscy rozpoczęli swą pokutę. U b ran i w czarne kapy, klęczeli w k ru ch cie kościoła M ariackiego (w k tó re j — tru d n o dziś określić, ale chyba tam , gdzie kontynuow ali napad na Jarząb k a, czyli w k ruchcie północnej) przez całą oktaw ę Bożego C iała. N iem al cały dzień spędzali na klęczkach w kościele, gdyż msae

(12)

N r 9 ZABÓJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM 59

rozpoczynały się w czesnym ran k iem , a kończyły się w południe, a n a stę p ­ nie po k ró tk iej przerw ie przychodził czas na nieszpory i p rocesje z okazji o k taw y Bożego Ciała. P rz erw y pom iędzy nabożeństw am i i noce u p ły ­ w a ły skazanym w w ięzieniu na ratu szu .

Naoczny św iadek tej p o ku ty tak opisuje jej przebieg i w rażenia, jak ie w y w ierała n a obecnych: „Boleść i cierpienie w y ry te na ich tw arzach,

.świadczące o żalu i serdecznej pokucie, pobudzały przechodzący lud

przez kriuohtę do w estchnień za niem i do Boga o przebaczenie, co daj im m iłosierny B eże.”32

W dniu 24 czerw ca 1599 r. odbyło się o statn ie posiedzenie sądu. Po stw ierd zen iu , że pokuta została odbyta w sposób zgodny z w yrokiem , sąd uznał obu b raci G aw rońskich za w olnych na zaw sze cd k a ry .śmierci.33

Że w yrok został w yd an y pod w pływ em k a rd y n a ła R adziw iłła, nie

ulega raczej żadnej w ątpliw ości. W jego osnowie zaznaczono bowiem w yraźnie, że zapada za wiedzą biskupa.34

Również opinia publiczna była przekonana, że w yrok, jak i zapadł, należy zawdzięczać Kościołowi.

Gosławski w zw iązku z ty m pisał: ,,Kościół zaś C hrystusa, M atką,

a nie M acochą, pow iedziało duchow ieństw o, i nie nastaw ało także, aby śm iercią k a ra n i byli, zwłaszcza że obaj ci nieszczęśliw i bracia w yw iedli św iadectw y w ielu zacnych ludzi, że ich życie poprzednie było pobożne i cnotliw e, a zbrodnią popełnili nie z nam ysłu, ale w uniesieniu gniew u i w bezprzytem nem przypadkow em pijaństw ie, bo tem u się nie od­ d a ją (...)” .35

Z w rot „kościół nie m acocha, ale m a tk a ” pow tarza się rów nież w k ro ­ nice księdza Z e ln e ra .36 Czy był to zw ykły przypadek, czy też obaj sły ­ szeli te sam e słowa z ust jak ie jś trzeciej, wysoko postaw ionej osobis­

tości w h iera rc h ii kościelnej? T ru dn o byłoby dzisiaij na to p y tan ie

odpowiedzieć.

Na zajęcie takiego stanow iska przez duchow ieństw o w p łynął n a j­

praw dopodobniej sam w ojew oda łęczycki. G osław ski w spom ina, że S ta ­

32 J ó z e f M ą c z y ń s k i, op. c it.

33 P r z e b ie g p r o c es u je s t z a p r o to k o ło w a n y w k s ię d z e r a d z ie c k ie j pt. E x a c tis

•co n su la rib u s cra c., n r 1059, s. 385— 415 (A r c h iw u m W o je w ó d z tw a K r a k o w s k ie g o

i M ia s ta K r a k o w a ). 31 I b id e m , s. 413— 414.

35 J ó z e f M ą c z y ń s k i, op. cit.

(13)

60 STANISŁAW WALTOŚ N r 9

nisław M iński w ojew oda miński „(...) n ie odsunął od n ich swej p ro-

tek cy i” , 37 a ks. Z eln er zapisał, iż „za przyczyną ted y zacnych ludzi są wolni uczy n ieni” . 38

P rz y ówczesnej arbitralności w ferow aniu w yroków sądowych, tru d n o powiedzieć, aby w y ro k był niezgodny z praw em . Dopuszczalne było u łask aw ien ie w w yroku. Takie ułaskaw ienie mogło nastąpić na pro śb ę króla, b rac tw religijnych, dostojników itp.39 Na podkreślenie zasługuje też fakt, że proces toczył się zgodnie z przepisam i praw a polskiego, a n ie m agdeburskiego. Niemniej jednak ten tak niezw ykle łagodny w y ­ rok w yw ołał w śród mieszczan - ogrom ne oburzenie. Uważano, że w ten sposób dano do zrozum ienia mieszczaństwu, iż ma ono zbyt k ró tk ą ręk ę, by u k a ra ć szlachcica za gwałt wyrządzony w mieście.

Gdy o treści w yroku dowiedział się ksiądz Ja n Januszew ski, a rc h i­ diakon sądecki, a u to r „Statutów , praw a i kon stytu cji ko ro nn ych”, tak m iędzy in n y m i napisał do dcktora Gosławskiego: „Posłałeś m ię doktorze w góry na zencyę, jak się tu nudzę, m asz próbkę tey relacy i z m ych m yśli, kiedy śp. burm istrza Combra obyczaj targ an ia za włosy przecho­ w u je się w pam ięci ludzkiey, dlatego iż ten obyczay nazw ano od iego

im ienia ecm brzeniem , cheąe pamięć tych ichmościów za popełnienie

tak w ielkiey zbrodni wskazać na wieczną wzgardę, naylep iey byłoby zabóycę zwać G aw ronem . Ale się nie da zrobić, bo yuż iakiś ich przo­ dek p o sta ra ł się o to, iż niedołężnego 'gapia tak przezw ano y m asz to w zw ierciadle Reya takim : Czeka jak m łody gaw ron gębę rozdziaw iw szy, rycM o i co w nią w e p ch aią”.40

P odobnie i dość dosadnie w yraził swą opinię o w yroku M arcin Pasz­ kowski, człow iek, którego raczej nie m ożna byłoby posądzić o w ygłoszenie takiej opinii, gdyż lwią część swego życia poświęcił na pisanie w ierszy panegirycznych dla szlachty. Napisał więc z okazji sp raw y G aw rońs­ kich tak i oto w iersz:

„Na grobie siedmiu mieszczan K rakow skiego grodu ściętych za śmierć szlachcica w Tenczyńskiego rodu S zlachta zamordowała m ieszczanina jednego,

N iebacząc i na świętość p rzybytku Bożego

37 J ó z e f M ą c z y ń s k i, op. cit . r8 K r o n ik a X . Z e l n e i r a , s. 23.

39 J ó z e f R a f a c z : D a w n e p ra w o są d o w e p o ls k ie w z a r y s ie , W a r s z a w a 1936 r. s. 451.

(14)

N r 9 ZABÓJSTWO W KOŚCIELE MARIACKIM 61

Lecz zabić m ieszczanina a zabić szlachcica, S łuchajcie ja k a w Polsce je s t w ielka różnica,

Że n aw et dwóch G aw ronów , szlachta ściąć nie dała Chociaż m aiąc ich krocie, cóżby p o stra d a ła .”41

P ozostaje jeszcze do om ów ienia podanie, o k tó ry m w spom niano na początku tego szkicu.

K ażdy z szanujących się przew odników po K rakow ie, gdy oprow adza wycieczkę po kościele M ariackim , zw raca uw agę zw iedzających na obraz M atki Boskiej z D zieciątkiem , wiszący nad chrzcielnicą, i m n iej więcej w ten sposób objaśnia jego pochodzenie:

,,A oto obraz ufun do w any przez rodzinę G aw rońskich, k tó rz y w tym w łaśnie m iejscu zam ordow ali biednego k raw czy ka Ja n a Ja rz ą b k a (...)”

Podanie, że obraz ten ufundow ała rodzina G aw rońskich, by zakryć

w ten sposób Skrwawioną ścianę kościoła, przytacza już w 1856 r.

Józef M ączyński,42 .pow tarzają K a c z k o w sk i,43 G ą sio ro w sk i44 oraz prof. K arol E s tre ic h e r.45 W szyscy jed n ak zgodnie stw ierd zają, że nie spotkali się z żadnym i do kum entam i historycznym i, k tó re potw ierd ziłyb y p ra w ­

dziwość tego podania.

Nie jest w ykluczone, że obraz może pochodzić z okresu zbliżonego do cza&u zajścia w kościele. W tak zw anej lu stra c ji radziw iłłow skiej kościoła M ariackiego, odbytej w m arcu 1599, obrazu tego nie odnotow ano,46 a w

następnym z kolei zachow anym protokole lu strac ji kościoła z roku

1706 zapisano: „Na obrazie N. P a n n y m iędzy ołtarzam i św. S tanisław a a A nnunciationis nad krzcielnicą, srebro, dw ie korony i dw oie serca.” 47 •Obraz m ógł więc pow stać w okresie lat 1599— 1706.

Sposób m alow ania obrazu, jego sty l rów nież w skazują na to, że czas jego pow stania należałoby określić na okres od osiem dziesiątych lat w ieku XVI do pierw szych lat w ieku X V II.48

11 I b id e m . 4! Op. cit.

43 A n t o n i K l e c z k o w s k i ' : Ś w ię t e p a m ią t k i K r a k o w a , K r a k ó w 1883 r., s. 63.

44 W ilh e lm G ą s i o r o w s k i : K o ś c ió ł a r c h ip r e z b ite r ia ln y N .P . M a r ii, K r a k ó w

1878 r., s. 53. 45 O p. c it., s. 116. 4C R ę k o p is n r 3 w A r c h iw u m K u r ii M e tr o p o lita ln e j w K r a k o w ie . 47 A c ta e c c le s ia r u m n r 3336 (A r c h iw u m W o je w ó d z tw a K r a k o w s k ie g o i M ia sta K r a k o w a w K raikow ie). 46 I n fo r m a c ję t ę z a w d z ię c z m p .p . d r J. L e p ia r c z y k o w i i m g r J. S a m k o w i, p r a ­ c o w n ik o m n a u k o w y m Z a k ła d u H is to r ii S z tu k i U .J.

(15)

62 STANISŁAW WALTOS

Ikonografia o brazu w pew nym stopniu podważa jedn ak związanego z nim podania. O braz przedstaw ia M atkę Bosk; kiem na ręku. Dzieciątko trzy m a w ręce długi krzyż, które ostrzony koniec p rzebija paszczę wijącego się u stóp Mad B ardzo podobny w izerunek zn ajd u je się na polichrom ii ko; fialnego w Olszówce, pow. lim anowskiego. Sym bolizuje or nad grzechem , a także h e re z ję .49 M ożliwe więc, że rów nież

ciele M ariackim m iał w yrażać podobną sym bolikę, ufundow any zas zosiai w zw iązku ze w zm agającym się ruchem k o n trrefo rm acy jn y m pod ko ­ niec XVI lub z początkiem XVII w. W ątpliw ości pogłębia fakt, że m alarz przedstaw ił jako fu n d ato ró w starszą kobietę i młodego mężczyznę. D la­

czego więc nie sp o rtreto w an o A ndrzeja G aw rońskiego i jego dwóch synów, jeśli to m a być obraz fundow any przez nich? Dlaczego m alarz nie nam alow ał tarcz herbow ych fundatorów ?

Na py tan ia te będzie m ożna odpowiedzieć w specjalnej pracy, gdyż kw estie te wykraczalją poza tem a ty k ę tego szkicu.

49 O. S o l a r z ó w n a : P o lic h r o m ia k o ś c io ła p a r a f ia ln e g o w O ls z ó w c e , p o w .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prace te daw ały św iadectw o pochlebne o uzdolnieniu autora, o zdobyciu przezeń należytej m etody naukow ej, o szerokiem zainteresow aniu, obejm ującem całokształt

Enkele werk- zaamheden zijn door alle architecten verricht: analyseren van het gebouw, maken van een schetsontwerp, tekeningen leveren op DO- niveau, tekeningen leveren voor

Gdy w 1844 roku Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych wysłała pismo okólne, żądając od rządów gubernialnych wykazów miast, które zaliczyć należy ze względu

Żywy wzór osobowy dla wskazanych wyżej racji powinien być poważnie uwypuklony w strukturze katolickiej etyki teo­ logicznej. Może stać się nawet jednym z

W czasie spotkania podjęto następujące zagadnienia: „Teologia jako biografia” (J.G. Bu- by SM), „Ukryta przeszłość Maryi: od apokryfów do średniowiecznych Vitae Virginis”

do monitorowania zmian przepływu w różnych etapacll choroby, podczas zabiegów oper- acyjnych lub podczas obserwacji skutków stosow- anej terapii.. SUMMARY:

Ale jeśli ów nadmiar altruizmu pochodzi od Boga, jeżeli wrażliwość Niny jest, jak tego chce lekarz w scenariuszu filmu, przejawem doskonałości, to dlaczego psychika Niny tak

The simulation results show that the thermal cycle requirements can be satisfied with this new technology. A change in strip dimensions during operation does not compromise the