• Nie Znaleziono Wyników

Asnyk w powstaniu styczniowym : fragment większej całości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Asnyk w powstaniu styczniowym : fragment większej całości"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Alina Nofer-Ładyka

Asnyk w powstaniu styczniowym :

fragment większej całości

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 16, 35-47

(2)

Alina N ofer-Ładyka

ASNYK W POW STANIU STYCZNIOWYM F ragm en t większej całości

W połowie roku 1861, gdy Ludw ik M ierosławski rozpoczął sta ra n ia 0 otw arcie polskiej szkoły wojskowej w G e n u i A s n y k w ysłany został, jak się w ydaje, z P ary ża do H eidelberga, k tó ry m iał spełniać rolę „ k a n to ­ ru ” szkoły. Tam grom adzono składki n a jej fundusze, tam grupow ała się młodzież, n a k tó rą liczył generał, „z góry już przeznaczona do kad ró w p rz y ­ szłego legionu, do instru k cji przyszłego p ow stania” 2. A w H eidelbergu najbardziej liczono na A snyka 3. Przesiedział tam więc całą jesień i zimę. Czasu m iał wiele, bo nic się w tedy nie działo, a stu d ia mógł rozpocząć dopiero w styczniu 1862 r., kiedy nadeszły jego p apiery uniw ersyteckie z W rocław ia. W ypełniał ów czas lek turą, w ycieczkam i do B aden-B aden 1 Schw arzw aldu, a także pisaniem długich listów do dom u i bliskich. N ie­ które z tych listów zostały później opublikow ane 4, ale nie d ają one pełnego obrazu ówczesnych przeżyć przyszłego poety. W ięcej w nich „filozofii” i „ lite ra tu ry ” niż faktów i refleksji z faktów płynącej. W ydaje się jednak, iż nie m ożna n a tej podstaw ie w nioskować, że „A snyk nie był tym , za jak ie ­ go uchodził w oczach austriackich i rosyjskich w ładz” 5. Listy te były pisane tak, aby m ogły przejść przez w szelką cenzurę. I nie m ogły zaw ierać nic poza relacjam i o stanie zdrow ia, słow am i tęsk noty za domem, opisam i zw iedzanych m iejsc czy sm ętnym i dum aniam i nad losem w ygnańców z o j­ czyzny. O brazow ały więc co najw yżej m argines życia młodego człowieka, którego głów ną treścią b y ła w ty m czasie na pew no polityka, k o n sp ira­ cja i oczekiw anie na now ą W iosnę Ludów 6.

W k onfliktach genueńczyków z dy rek torem szkoły A snyk nie b rał bezpośredniego udziału, ale inform ow any o w szystkim przez S tanisław a K rzem ińskiego stan ął lojalnie po stronie „W odza” . K rzem iński z

(3)

polece-— 36

n ia M ierosławskiego pojechał do G enui na początku lutego i uczestnicząc w burzliw ych n aradach młodzieży, usiłow ał rozładować n ap iętą atm osferę w szkole. Był jednym z tych, którzy do końca w y trw ali przy generale.

„Mój Boże, gdyby to wszyscy tak w ierzyli w niego, jak ja wierzę, może by przy n ajm n iej jedn a dziesiąta jego planów urzeczyw istnioną została” — pisał do Ja n a K urzyny 23 lutego 7. Ale nie zdołał tą sw oją w iarą n a ­ tchnąć kolegów w G enui; w niedługim czasie kierow nictw o szkoły m iał przejąć Józef Wysocki. W rócił więc do H eidelberga i tu w spólnie z A sny­ kiem próbow ał stw orzyć opozycję z m łodzieży w iernej generałow i. W yni­ kiem tych zabiegów był adres heidelberczyków z 10 m arca 1862 r. w y ­ stosow any do M ierosławskiego; zaw ierał on w yrazy potępienia dla uczniów szkoły oraz w yrazy czołobitności dla pierwszego jej d yrektora. „Ty jesteś przedstaw icielem i stróżem m yśli rew olucyjnej, około którego wszyscy w inniśm y się skupić” — pisano w ow ym adresie 8. W śród jed en astu podpi­ sów pod nim w idniał podpis Asnyka.

W początkach m arca A snyk był w Bazylei „św iadkiem pewnego d ra ­ m a tu ” (chodziło tu praw dopodobnie o niegroźny w skutkach pojedynek K u rzy n y z trzem a członkami kom isji w yłonionej przez To w. M łodzieży Polskiej w Paryżu, dla skontrolow ania sytuacji w genueńskiej szko le)9. W połowie m arca w yjechał do Paryża, potem do W łoch i znów do Szw aj­ carii, k o n tak tu jąc się ciągle z K urzyną, k tó ry w m yśl zaleceń K rzem ińskie­ go m iał nad nim „pracow ać”, by zjednać go ostatecznie dla g en erała” 10. Więc chociaż trud n o ustalić, co dokładnie robił w tym czasie, wolno p rzy ­ puszczać, że w brew tem u, co pisał do rodziców („stoję na boku nie m iesza­ jąc się w żadne spraw y polityczne” n ), czynnie uczestniczył w burzliw ym życiu e m ig ra c ji12. W rócił też do H eidelberga jako zdecydow any stro nnik K urzyny, skoro referow ał kolegom w m aju 1862 r. jego p ro je k ty dotyczą­ ce „nowego urządzenia stosunków z k ra je m ” 13; zapow iadały one praw d o ­ podobnie lipcow ą działalność a d iu ta n ta M ierosławskiego w W arszaw ie i pow ołanie do życia K om itetu Narodowego Rew olucyjnego 14.

Maj, lato i jesień spędził A snyk w H eidelbergu stu diu jąc pilnie (teraz dopiero!) „praw o publiczne i ad m in istracy jn e, po lityk ę [...], in sty tu cje i h isto rię praw a rzym skiego” 15 na tam tejszym uniw ersytecie. Gościł w te ­ dy rodziców, którzy przybyli do niego z kraju, trochę chorował, trochę fi­ lozofował, a w końcu listopada znow u w yjechał do Włoch. K rzem iński w ybronił go w ty m czasie przed w yjazdem do B erlina na polecenie M ie­ rosławskiego, a rów nocześnie korespondow ał z generałem w spraw ie ja ­ k iejś jego noty skierow anej przeciw W ysockiemu, k tó rą A snyk m iał p rze­ tłum aczyć i zamieścić w niem ieckiej prasie 16. Na podstaw ie tej korespon­ dencji stw ierdzić m ożna raz jeszcze, że przyszły poeta, podobnie zresztą jak K rzem iński, przez cały okres pobytu na em igracji pozostaw ał tak czy inaczej „w służbie” u M ierosławskiego i że w szystkie jego podróże po­ średnio lub bezpośrednio w iązały się z ową „służbą” . Praw dopodobnie więc i ta o sta tn ia jego podróż w 1862 r. m iała c h a ra k te r jakiejś m isji zleconej

(4)

m u przez generała. Było to, być może, posłanie do oddziałów polskich form ujących się od daw na we Włoszech. M ierosławski liczył już w tedy na w ybuch pow stania w k ra ju i m obilizował w szystkie siły i środki, by w odpow iednim m om encie przejąć nad nim władzę.

26 stycznia 1863 r. generał M ierosławski odebrał z rąk delegatów T ym ­ czasowego Rządu Narodowego nom inację n a dy k tato ra i naczelnego wodza pow stania. 7 lutego opuścił P ary ż i w otoczeniu najbardziej zaufanych ofi­ cerów i instruktorów , z nieodłącznym K urzyną przy boku, w yruszył do Polski. 17 lutego stanął pod K rzyw osądzem n a K ujaw ach i tu na czele nie­ w ielkiego oddziału pow stańców , któ rzy przybyli pod jego rożkazy, stoczył

pierw szą bitw ę z Rosjanam i i poniósł pierw szą klęskę. Po k rótkim odpo­ czynku w Płow cach ruszył ku Nowej Wsi w pobliżu Gopła. 21 lutego na­ stąpiła now a b itw a i now a klęska. M ierosław ski i trzydziestu jego to w arzy­ szy zdołali się ocalić, ale o dalszym m arszu ku W arszaw ie nie było już mowy. 23 lutego n iefo rtu n n y d y k tato r opuścił zabór p ruski i po trz y ty ­ godniow ym odpoczynku w Jezioranach, znękany, chory, rozbity, w yjechał incognito do Paryża. W tym sam ym czasie K urzyn a pośpieszył do K ra­ kowa, by tam , w śród stosunkow o licznych m ierosław czyków , szukać o par­ cia dla generała i ratow ać jego p restiż utracon y pod Krzyw osądzem i Nową Wsią. Głosili oni wszem i wobec, „że lada chw ila wódz się poja­ w i” n . Rząd Narodow y w W arszaw ie postaw ił w tedy u ltim atu m „że jeżeli pan L udw ik do dnia 8 m arca nie obejm ie dow ództw a z ram ienia Rządu Narodowego nad jakim kolw iek oddziałem zbrojnym w kraju, to zaw arta z nim zbyt pośpiesznie um ow a przestanie być dla Rządu Tym czasowego zobow iązująca” 18. I nim generał zdążył się o ty mdowiedzieć, 9 m arca, w w y n ik u k o n trak cji białych, d y k ta tu ra została pow ierzona Langiew i­ czowi, a Rząd Narodow y m usiał na to przystać. W dw a dni potem M iero­ sław ski przy jechał do K rakow a. Ale mógł już tylko ogłosić sw oją „pro- testa cję ” przeciw ko zam achowi n a jego władzę. „Klucz pozycji w yjściow ej” do opanow ania sytuacji w k ra ju w ysunął m u się z rąk.

Przez cały te n okres — od jesieni 1862 do w iosny 1863 r. A snyk p rz e ­ byw a za granicą, n ajp ierw we Włoszech, potem w Niemczech. 11 lutego pisze z H eidelberga do rodziców, że nie opuści „tak prędko tego u stro ­ n ia ” t9. W jego życiorysie pow staje parom iesięczna luka, której nie sposób w ypełnić n aw et dom ysłami. Dlaczego nie w yruszył do k raju przed albo razem z M ierosław skim ? 20 Na co czekał? Czego się spodziewał? Nie był to n a pew no rez u lta t tchórzostw a czy asekuranctw a; późniejsze sytuacje, da­ leko bardziej złożone i z p u n k tu w idzenia rozsądku politycznego — bez­ nadziejne, nie zdołały go pow strzym ać przed pełnym zaangażow aniem się w spraw y pow stania, n aw et wówczas, gdy w iedział już, że nie m a ono żadnych szans. M usiały zatem decydow ać tu w zględy inne: jakaś in stru k ­ cja M ierosławskiego, k tó ry na pew no nie w szystkich „sw oich” ciągnął ze sobą do k ra ju ; część z nich m usiała pozostać choćby po to, by zapew nić mu k o n tak t z em igracją i dostarczać wiadomości o ak tualnych w ydarzeniach

(5)

38

w Europie. A snyk był, jak wiadomo, m łodzieńcem chorow itym , nie n ad a­ w ał się na żołnierza w polu, a tylko tacy byli w tedy potrzebni generałow i. Mógł natom iast oddawać nieocenione przysługi jako „cyw il” znający dosko­ nale język i obce, zorientow any w stosunkach politycznych i szkolący się od pewnego czasu na uniw ersytecie w praw ie, ekonomii i adm inistracji. Hola jego w k raju zaczęłaby się z chwilą, w której M ierosławski zdobyłby władzę; m ógłby w tedy objąć jakieś stanow isko w aparacie państw ow ym czy adm inistracyjnym . I Asnyk, być może, czekał w H eidelbergu na taki właśnie m om ent. I dopiero po klęsce generała na K ujaw ach nagle m u „za­ brakło g ru n tu pod nogam i” 21, gdy p rzestał wierzyć, że lada chw ila zostanie w ezw any do Polski.

Tak czy owak', zaskoczony i przerażony w ydarzeniam i, których nie p rze­ w idywał, na wieść o przybyciu g enerała do Galicji w yruszył do k raju i uniknąw szy szczęśliwie aresztow ania przez policję prusko-rosyjsko-au- striacką, znalazł się w K rakowie.

Przyłączył się tu, rzecz jasna, do m ierosław czyków i stał się obok Jana K urzyny, W ładysław a Daniłowskiego, Ignacego M aciejowskiego i innych, jednym z najbliższych „ad h erentó w ” generała. Aż do początków m aja podejm ow ali oni w ysiłki, by przyw rócić M ierosław skiem u utraconą pozy­ cję wodza w najgłębszym przekonaniu, że „On tylko walczyć będzie dla szczęścia [...] i wolności n aro d u ”. 22 Ale nie dane im było zrealizować swoich zam iarów. W szystkie zabiegi rozbijały się bądź to o nieskłonną do ustępstw postaw ę generała, bądź o nieprzychylny m u układ sił politycz­ nych w pow staniu. K lęska Langiewicza pod G rochow iskam i, a n astępnie

aresztow anie go przez A ustriaków , otw orzyły przed m ierosław czykam i nowe p erspektyw y. W ładzę przejął na nowo Rząd N arodowy, a jego przedstaw iciel, S tefan Bobrowski, zaproponow ał M ierosław skiem u, w za­ m ian za zrzeczenie się d y k tatu ry , naczelne dowództwo na lew ym brzegu W isły. Ale m imo persw azji „ad h eren tó w ” urażony w swojej am bicji „ d y k tato r” odrzucił z oburzeniem tak ą propozycję. Potem raz jeszcze, w połowie kw ietnia, już po tragicznej śm ierci Bobrowskiego, ówczesny rząd ponowił p e rtrak ta cje z generałem . O fiarow yw ano m u do w yboru naczelne dowództwo n a lew ym lub praw ym brzegu Wisły, na Litw ie lub Rusi, obiecyw ano „fundusze, broń, am unicję i inną pomoc w celu utw o rze­ nia w im ieniu rządu oddziałów pow stańczych i szybkiego w kroczenia na teren w alki” 23, ale M ierosławski w yrażając pozornie uznanie dla rządu i go­ dząc się na jego w arunki, obw arow yw ał się tak im i zastrzeżeniam i, ,,iż Asnyk, k tó ry z ty m uznaniem był w ysłany do Mayk'owskiego, niew iele rokow ał z tych ponow ionych tra k ta c ji” 24. I rzeczyw iście jego m isja nie przyniosła w yników . W tym czasie generał próbow ał inną drogą dochodzić swoich p raw do d y k tatu ry . Postanow ił powołać kom isję pow stańczą m ają­ cą na celu obalenie Rządu Narodowego. I znów g ru pa m ierosław czyków z A snykiem włącznie podjęła się tego zadania. W K rakow ie obiecał im pomóc Ignacy Chm ieleński, jeśli w ierzyć zapew nieniom Ja n o w sk ie g o 2S,

(6)

w W arszaw ie znaleźli oparcie w grupie czerw onych z Leonem C hm urzyń- skim na czele. Ale akcja ich m ogłaby się powieść tylko wówczas, gdyby generał zdobył sobie na nowo a u to ry tet dowódcy utraco ny w pierw szej w ypraw ie do k raju . I M ierosławski w iedział o tym najlepiej. Toteż obok intrygi politycznej zaczął organizować w G alicji „dyw izję” powstańczą, która m iała go w prow adzić do K rólestw a. „Chciał odzyskać d y k tatu rę poprzez zw ycięstw a w polu” 26. Zgłosiło się do niego około 500 ochotników. Zdołał ich zaopatrzyć w k arab in y i kosy a n aw et w dw ie arm atki. I w pierw szych dniach m aja idący w aw angardzie oddział dowodzony przez Stefana M alczewskiego przekroczył istotnie granicę A ustrii. Ale i teraz w ojsku M ierosław skiego nie dopisało szczęście. Rozbite pod Igołom ią 4 m a­ ja cofnęło się w popłochu do G alicji i na tym się skończyła cała kam pania. Po takiej klęsce generał nie m iał już żadnych szans ani jako dowódca, ani jako d yk tato r. Załam any psychicznie porzucił w szystkie plany i 10 k w ie t­ nia w yjech ał do Paryża.

Ale nie w yjechali z k raju jego „adheren ci” . Część z nich przeniosła się do W arszaw y, niektórzy zostali aresztow ani, ale pew na ich grupa, w której znalazł się Asnyk, pozostaw ała nadal w K rakow ie. Dostali się oni teraz pod w pływ Ignacego Chm ieleńskiego i w raz z jego zw olennikam i stw orzyli opozycję, k tó ra podjęła na nowo nie zrealizow aną ideę obalenia ówczesnego rządu.

Nie chodziło im jed n ak tym razem o przeforsow anie d y k ta tu ry gene­ rała, ale o tak i skład rządu, k tó ry by zagw arantow ał realizację dekretów z 22 stycznia, a w konsekw encji dopuścił do udziału w ru ch u narodow ym m asy chłopskie. Od daw na już bowiem w ażyły się losy pow stania. Naczel­ na jego kw estia: „czy trw ać trzeb a w wralce aż rządy pań stw zachodnich in terw en cją swą zm uszą Rosję do ustępstw , czy w spólnie z ludam i całej Europy przez w spólną w ielką rew olucję społeczną odbudować Polskę na now ych p odstaw ach” 27 — rozstrzygała się zdecydow anie na korzyść p ierw ­ szej koncepcji. Po śm ierci Bobrowskiego biali opanow ali całkowicie Rząd N arodow y, d ek rety uwłaszczeniow e poszły w niepam ięć, w ieś nie została poruszona, m iasteczka i m iasta ogarnął bezw ład „i tak kraj cały stracił zupełnie c h a ra k te r pow stańczy, zostały się tylko mnogie, źle uzbrojone oddziały pozbaw ione przez b rak organizacji wszelkich kom unikacji” 28. Czy Ignacy C hm ieleński m iał jasn ą koncepcję rew olucji ludowej w Polsce działającej w porozum ieniu z d em okratam i Rosji i Europy, na to py tan ie h isto rycy nie udzielili jeszcze ostatecznej odpowiedzi. Jedno je st tylko pew ne: dążył on konsekw entnie przez cały rok 1863 do w yparcia białych z powstańczego Rządu Narodowego i chw ytał się wszelkich środków, z terro re m i skrytobójstw em włącznie, by zapew nić tem u rządow i praw dzi­ w ą w ładzę i praw dziw e oparcie na ludow ych m asach. N iestety, niew iele zdołał osiągnąć.

J a k św iadczą źródła, nie był on w tych dążeniach osam otniony. Po­ pierała go gru pa krakow skich m ierosław czyków z A snykiem włącznie

(7)

40

a także g ru p a „anarchistów ” w arszaw skich z W łodzim ierzem Lem pke i J a ­ nem W ernickim , k tó ra u trzy m y w ała stałe stosunki z „ultraczerw ieńcam i k rak o w sk im i” 29. Opozycja ta rosła stopniow o. I Chm ieleński, i A snyk p a ­ ro k ro tn ie jeździli do W arszaw y biorąc udział w naradach, jakie się toczy­ ły bądź to w w in iarn i na rogu P lacu K rasińskich, bądź też w m ieszkaniu Jó zefa N arzym skiego na Długiej. I dopiero 23 m aja w w yniku owych n a ­ rad dokonano pierw szego zam achu na Rząd N arodowy, ustanaw iając jed ­ nocześnie inny jego skład, tak zw anych czerw onych praw ników , z F ra n ­ ciszkiem Dobrowolskim na czele. Pierw szym postanow ieniem tego rządu było stw orzyć „coś w guście Comité du Salut P u b lic” 30, na wzór w ładzy jakobinów francuskich. A za tym k o m itetem „stała cała falanga zam a- chowiczów. P rzyjechali znow u: Daniłowski, Chm ieleński, Adam A snyk z K rak o w a” 31. Nie u trzym ali się tu jednak długo. S praw n a k on trak cja białych położyła rychło kres czerw onem u rządow i: 14 czerw ca K arol M a­ jew ski „bierze władzę w swoje ręce” 32 i tw orzy w łasny rząd, którego p ierw szym postanow ieniem było chronić naród „od nadużyć rew olu cyj­ nych, co sił starczy” 33, a n astępnym — w ydalić i zakazać w stępu do K ró­ lestw a najgroźniejszym opozycjonistom , przede w szystkim zaś C hm ieleń- skiem u i jego grupie.

C hm ieleński przeniósł się więc znowu do K rakow a i podejm ując stam ­ tąd liczne w ypady do W arszaw y po daw nem u prow adził u p a rtą podjazdo­ w ą w alkę z białym rządem.

„Jeszcze w lipcu 1863 — pisał potem M ajew ski — rozm aite u ltraczerw on e an ar­ ch istó w u siło w a n ia pod k op yw ały porządek nasz m iejsk i i n azyw ając nas rządem białym , w steczn y m itp., a g łó w n ie m nie oskarżając o zw ich n ięcie zasad K om itetu C en traln ego dążyły do ob alen ia rządu. Na czele tych usiłow ań zw y k le był C h m ie­ le ń s k i z p om ocą N arzym sk iego, Koikosińskiego, L istk iew icza, L em pkego itp .” 84

W relacjach z tego okresu nie pojaw ia się nazwisko Asnyka. Sądzić więc trzeba, że nie poszedł tym razem śladam i tw ardego M azura C hm ieleń- skiego i raczej się w ycofał z w ielkiej gry o barw ę w ładzy w pow staniu. S chronił się, jak wolno przypuszczać, gdzieś za granicą, może w Dreźnie, a może w H e id e lb e rg u 35; m iał bowiem wszelkie praw o zw ątpić ju ż w te ­ dy, w lipcu czy sierpniu 1863 r., w rezu ltat w ysiłków czerw onej opozycji, a co za tym idzie w ysiłków narodu kierow anego przez biały rząd 36. Ten stan zaw ieszenia aktyw ności politycznej przyszłego poety trw ał jednak nie dłużej niż kilka letnich tygodni. W ypadki w rześniow e ściągnęły go na po­ w ró t do kraju.

W połowie w rześnia Chm ieleński, znajdując sprzym ierzeńców „zarów ­ no w śród upadłego kom pletu rządu, gdzie Dobrowolski rej wodził, jak i W'śród różnych żywiołów m łodych a energicznych stolicy” 37, raz jeszcze doszedł do głosu. Pod jego p resją M ajewski ustąpił „dobrow olnie” i w ła­ dza pow stańcza raz jeszcze przeszła w ręce czerw onych (17 września).

(8)

wie m iesiąca jego trw ania, że z tru d em m ożna ustalić kto, kiedy i jaką pełnił w nim funkcję. W większości źródeł pojaw iają się stale p ew ne n a ­ zwiska: Franciszek Dobrowolski, S tanisław Frankow ski, W ojciech Bie- choński, Ignacy C hm ieleński i Adam Asnyk. Ale długo nie było wiadomo, kiedy i w jakich w aru nk ach A snyk został członkiem tego rządu. Istnieje bowiem w ersja, że był w nim od początku, że spraw ow ał w nim władzę razem z C hm ieleńskim 38, ale istnieje także inna w ersja, że jako „osobisty przyjaciel i zw olennik polityczny Ignacego C hm ieleńskiego” 39 w szedł do rządu w jego zastępstw ie w tym sam ym czasie, kiedy w zastępstw ie F ra n ­ kowskiego znalazł się w rządzie Józef N a rz y m sk i40. W końcu w rześnia C hm ieleński u stąp ił z rząd u niew ątpliw ie. Je d n i z historyków tw ierdzą, że „zem knął” z W arszaw y w obawie przed odpowiedzialnością za sw oje czy­ ny 41, inni, że opuścił W arszawę, by realizow ać gdzie indziej terro ry sty cz ­ ne pom ysły 42, jeszcze inni, i ta w ersja je st chyba najbardziej praw dopodob­ na, że m usiał w yjechać, bo w W arszaw ie zaczynało m u być „już za ciasno” i że w yjech ał nie tylko za w iedzą i zgodą, ale wręcz z nam ow y pozostałych członków rządu. Sam Dobrowolski m iał m u zaproponow ać „stanow isko kom isarza pełnom ocnego w G alicji” 43. W tedy w łaśnie w prow adzono n a je­ go m iejsce A snyka, który, jak wolno przypuszczać, na wieść o ponow nym przejęciu w ładzy przez czerw onych opuścił swój azyl w H eidelbergu i po­ śpieszył do k raju . M usiał być zatem , przynajm niej w jakiejś m ierze, rzecznikiem polityki, k tó rą reprezentow ał w rześniow y rząd 44. D eklaracja ideowa w rześniow ców brzm iała następująco:

„Rząd, który w y la ł potoki k rw i polskiej n ie p osu n ąw szy p ow stan ia o krok jeden naprzód [...], który pow iązan iem się z arystokracją i reakcją stanął w żyw ej sp rzecz­ ności z tym w szystk im , co naród m a rew olu cyjn ego — Rząd ten upadł. N a gruzach jego sta n ęli ludzie, których n ajszczerszym życzen iem jest w y d źw ig n ą ć w szy stk ie siły narodu, w sz e lk ie w yd ob yć środki, by w a lk ę rozw in ąć na n ajw ięk sze rozm iary. P ie r w ­ szym czynem tak iego program atu być m usi o czyszczen ie robót ze w szy stk ich pier­ w iastk ów reak cyjn ych , ze w szelk ich osobistości, które zw iązan iem się sw o im z ary­ stokracją lub stron n ictw em b iałych przy now ym zw rocie są n iem ożliw e, a za stą ­ p ien ie ich ludźm i w yp ró b o w a n y ch przekonań r e w o lu c y jn y c h ”. 45

Toteż nazyw ano ich rządem „czerw onych rew olucjonistów ” , „n a jstra sz ­ niejszym i najczerw ieńszym ze w szystkich w czasie pow stania” . Odcinali się oni zdecydow anie od „zw odniczych w arunków europejskiej d yplom acji”, p ragnąc je zastąpić „zdobytym i w łasną p racą i okupionym i w łasną krw ią zw ycięstw am i” . A pelow ali do „obyw ateli ziemi polskiej”, by pow iązani „ładem , karnością i centralizacją praw dziw ie rew olucyjnego obozu” za- przysięgali „w alkę na życie i na śm ierć” i stanęli „jak jeden mąż naprzeciw w roga” 46. Ale stosow ali przy tym m etody, które nie p rzysparzały im po­ pularności. Rozkazy dzienne N aczelnika M iasta zaw ierały sam e pogróżki i ostrzeżenia; pisano w nich o w yrokach T ry b u n ału Rew olucyjnego, o egze­ kucji po d atk u narodow ego w drodze przym usow ej, o karze śm ierci grożą­

(9)

42

cej tym, którzy będą posłuszni rozporządzeniom m oskiewskiego oberpolic- m ajstra itd. 29 w rześnia zawiadom iono m ieszkańców stolicy, iż ,,w dniu 19 bm. z polecenia Rządu Narodowego kilku ludzi w yznaczonych ze S traży Narodowej m iasta W arszaw y w ykonało zamach przez rzucenie bom b Or- siniego na przejeżdżającego K rakow skim Przedm ieściem pod eskortą ge­ n e ra ła m oskiew skiego B e r g a 47; 8 października oznajm iono, że ,,w d. 5 bm. agen t m oskiew ski B erto ld H erm an m ieniący się doktorem [...], używa.ny przez policję śledczą do n ajtajn iejszy ch zleceń, w skutek w yroku za ud o­ wodnione szpiegostwo śm iercią u k a ra n y został w sw ym m ieszkan iu” 48. W odpowiedzi na to posypały się rep resje ze strony władz rosyjskich. Sze­ rzyły się aresztow ania, w śledztw ie uciekano się do środków w ręcz d ra ­ stycznych, ustanow iono godzinę policyjną; obław y, w yroki śm ierci i egze­ kucje budziły pow szechną grozę. W rezultacie to „niebyw ałe w zm ożenie terro ru m oskiewskiego w W arszaw ie w ielu ludzi usposobiło niech ętnie do „w rześniow ców ” . Rozpoczyna się m asow a dezercja z szeregów rew o lu cy j­ nych, w ielu białych w ycofuje sę całkowicie z roboty w organizacji p rz y ­ gotow ując się do nowego zam achu, aby jeszcze raz w yrw ać ster z rąk „czerw onych” 49. W dodatku w sam ym rządzie nie było zgody.

„Zaraz po zam achu na B erga i po tak szybko rozw in iętym terrorze p o licy jn y m m osk iew sk im Franciszek D obrow olski zaczął się uskarżać na ogrom ne trudności, ja ­ kie Rząd m a do zw a lcza n ia nie tylko ze w zględ u na zew n ętrzn ą sytu ację, ale i na w ew n ętrzn e w sam ym R ządzie stosunki, że karność organizacji się rozprzęga i za ­ czyna się w kradać zdrada; że w sam ym R ządzie m usi w-alczyć z C h m ieleń sk im , który prze ciągle do w ejścia na drogę rew olu cji socjalnej i terroru, a F rankow ski go w tym dążeniu popiera; że żądają obydw’a w yroku śm ierci na jednego z człon k ów byłego Rządu [...] że żądają u su n ięcia z pieczęci R ządu korony jako sym b olu w ła d zy m o- n a rch iczn ej” 50.

Być może z tego w łaśnie powodu D obrowolski nam ów ił C hm ieleń- skiego i Frankow skiego do opuszczenia W arszawy. Sam bow iem „usiło­ wał utrzym ać [powstanie] na gruncie politycznym , odkładając w szelkie społeczne reform y do chw ili w yw alczenia niepodległości” 51. M ożna by więc stąd wnosić, że nowi członkowie rządu, A snyk i N arzym ski, nie byli aż takim i radykałam i, jak ich poprzednicy, a p rzynajm niej sw oją postaw ą nie budzili aż takiego zgorszenia, jak tam ci. Cokolwiek by jednak pow ie­ dzieć o zm ianach, jakie zaszły w rządzie w rześniow ym , jedno jest pew ne. W szystkie jego poczynania (reorganizacja władz prow incjonalnych, nowe nom inacje wojskowe, przekazana w tere n zapowiedź pospolitego ruszenia przed zimą, d ekret o pożyczce narodow ej itd.) m iały na celu p o d trzy m a­ nie za w szelką cenę gasnących sił pow stania.

Ale podobny cel przyśw iecał rów nież T rau gu ttow i w chwili, gdy de­ cydował się na przejęcie w ładzy w swoje ręce. Ja k sam pisał później o rzą ­ dzie wrześniow ym , „now a władza u jrzała się zupełnie odosobnioną, pozba­ w ioną i organów, i środków działania” . N atom iast „świeżo zaszła zm iana

(10)

podniosła zaufanie powszechne i n astrój ducha publicznego” 52. Odbyło się to w szystko bez przelew u krw i. 17 października, ,,w sobotę parę m inut przed godziną 10 rano przybyłem do lokalu, w który m miało się odbyć posiedzenie R ządu” — opisuje naoczny św iadek, Janow ski.

„Z astałem już zebranych człon k ów R ządu: A dam a A snyka, Józefa N arzym skiego, Piotra K obylańskiego. P rzy w ita liśm y się m ilcząco. [...] Z w o jsk o w ą p u nktualnością 0 godzinie 10 w szed ł T raugutt [...]. W krótkich energicznych słow ach w y p o w ied zia ł ob ecn ym , członkom R ządu gorzką praw dę w sp raw ie ich działania. W skazał im , na jak w ie lk ie czynam i sw y m i n ieb ezp ieczeń stw o narazili sp raw ę p ow stan ia n ie tylko w sam ym kraju, ale i poza granicą, w G alicji, P oznańskiem , tam przez w y sła n ie w charakterze w ielk orząd ców C h m ieleń sk iego i Frankow skiego. [...] Z akończył krótko także po w o jsk o w em u ośw iad czając, iż od tej ch w ili m ogą zup ełn ie sw ob od ­ nie rozporządzać sw ym i osobam i, gdyż przestają być R ządem N arodow ym , a on ster tego Rządu obejm uje. [...] W szyscy trzej czło n k o w ie 'w' m ilczen iu podaniem ręki po­ żegnali się i w y szli bez słow a protestu ”. 53

Nie m a jak dotąd pełnego rozeznania w kw estii, dlaczego w rześniow cy ,,z takim kam iennym spokojem ” zrezygnow ali z władzy, czy rzeczywiście byli przekonani o całkow itym bankructw ie swojej polityki i co ich osta­ tecznie utw ierdziło w takim przekonaniu. Nie w szystko jest także w iado­ m e o T raugutcie, o k ieru n k u jego polityki. „P rzejął on w praw dzie linię ideologiczną lewicy, niem niej jednak niezdolny był do pow iązań personal­ nych i organizacyjnych z lew icą” — pisze o nim dzisiejszy historyk.

„B ył osobą głęboko tragiczną. Zbyt biały dla lew icy , zbyt czerw on y dla b iałych, porzucony przez szlachtę, która nie ch ciała już p ow stania, bo k lęsk a była zbyt o czy ­ w ista, nie zn alazłszy zrozum ienia u czerw onych, w końcu p raw ie osam otniony, trw ał na p osteru n k u ”. 54 A in n y h istoryk stw ierd za: „O dcięcie się zarów no od kon­ serw atyzm u , jak i radykalizm u — była to lin ia w y tk n ięta 22 stycznia. T raugutt p o­ został jej w iern y, ale rozstaw iał ak cen ty nieco in a czej”. I na tym m iał polegać dra­ m at tego człow ieka, że „był zw alczan y przez ludzi, którzy reprezen tow ali stosu n k o­ wo b lisk ie m u poglądy; m u siał zaś szukać oparcia w środow isku, które dla tych po­ gląd ów m iało dużo m niej zrozu m ien ia”. 55

Tu następu je ostatni rozdział politycznego życiorysu A snyka. Nie po­ dążył on w pole, jak tw ierdzą niektórzy jego biografow ie, ale raz jeszcze znalazł się w opozycji, k tó ra podjęła jeszcze jedną i zupełnie już bezna­ d ziejną akcję przeciw ko d y k tatu rze T rau g utta.

W końcu października, już po u p adku rządu w rześniowego, przybył do W arszaw y K urzyna, któ rem u udało się zbiec z austriackiego w ię z ie n ia 56. 1 tu rozpoczął ożyw ioną agitację wierząc, że zdoła „postaw ić now y rząd podług swoich p rze k o n a ń ” 57. Dzięki jego uporczyw ym zabiegom pow stał w W arszaw ie Głów ny K om itet R ew olucyjny, którego członkowie — B. Brzeziński, W. K eller, T. Sojecki — dojdą rzeczywiście do głosu po aresztow aniu T ra u g u tta i przez cały rok 1864 podtrzym yw ać będą w n a ro ­ dzie złudne przekonanie o istn ieniu i działalności Rządu Narodowego. Sam

(11)

44

K u rzyn a zaś z początkiem listopada przeniósł się do D rezna i tam wraz z kilkom a stary m i m ierosław czykam i zorganizow ał Stow arzyszenie P a trio ­ tów Polskich; utrzym yw ało ono ścisły k o n tak t z w arszaw skim K om itetem R ew olucyjnym , a potem z „rządem ” Brzezińskiego, który przyśle naw et K u rzy n ie oficjalne pełnom ocnictw o jako „R eprezentantow i Rządu poza granicam i zaboru rosyjsk iego ” 58. I w chwili, gdy ostateczna likw idacja ru c h u narodow ego w k ra ju była już tylko k w estią czasu, g rupa m ierosław ­ czyków w D reźnie opublikow ała n astępujące ośw iadczenie:

Z w ażyw szy, że obecny k ieru n ek spraw am i p ow stan ia nie daje rękojm i p om yśl­ nego rezultatu i grozi zupełnym upadkiem sp raw y narodow ej, zaw iązu je się S to w a ­ rzyszen ie P atriotów , celem którego będzie: użyć w szelk ich środków dla za p ew n ien ia rew olu cyjn ej drogi, jaką powrstan ie postęp ow ać p ow in n o oraz spożytk ow ać w szelk ie siły n arod ow e ku w ysw ob od zen iu kraju, kierując się zasadam i w y p o w ied zia n y m i m a ­ n ifestem z 22 stycznia 1963 r.” 59

A snyk, jak m ożna przypuszczać na podstaw ie różnych wzm ianek, tuż po p am iętny m posiedzeniu 17 października, zgodnie z poleceniem T raug utta, opuścił kraj. W yjechał początkowo do Heidelberga, ale już n a początku listopada znalazł się w Dreźnie, gdzie przebyw ał, z przerw am i, aż do po­ łowy m arca 1864 r. Nie ulega więc żadnej w ątpliw ości, że przyw iodła go m ierosław czykom stw orzyć Stow arzyszenie P atrio tó w Polskich 60. Nie jest tu ta j ta sam a idea, k tó ra nakazyw ała K urzynie, D aniłow skiem u i innym przy ty m istotne, czy był oficjalnym członkiem tego Stow arzyszenia, czy i w jaki sposób próbow ał realizow ać jego program . Znaczenie m iał tu sam fakt, że jeszcze w tedy, na przełom ie lat 1863/1864 szukał sposobów podźwi- gnięcia spraw y narodow ej, w brew najoczyw istszej logice w ypadków w kraju.

Żył tą ideą jako stud en t Akadem ii M edycznej, gdy agitow ał młodzież rzem ieślniczą i szkolną do m anifestacji a n ty c a rsk ic h ; i jako przym usow y em igrant, gdy jeździł do Londynu po bomby, k tó re by m ogły podpalić W arszaw ę; i jako m ierosław czyk, gdy usiłow ał zdobyć władzę dla swego d y k tato ra; i jako „an arch ista” , gdy w raz z Chm ieleńskim organizował zam ach stan u na biały rząd; i w reszcie — jako w rześniowiec, gdy wierzył, że jeszcze istnieją sposoby, k tó re pozwolą ocalić pow stanie. Był jedynym z tych czerwonych, któ rzy urzeczeni w izją wolności, chw ytali się wszelkie!) środków , by ją zdobyć, ale pozbaw ieni realnych sił — poparcia narodu — m usieli ponieść klęskę. Nie tu m iejsce rozw ażać, dlaczego ta k się stało. W ich przekonaniu spraw cą wszelkich nieszczęść byli tylko biali. Toczyli więc z nim i u p a rtą w alkę przez cały rok 1863 i usiłow ali n aw et obalić „nierew olucyjny rząd ” T ra u g u tta w przekonaniu, że gdyby nie on, p o tra ­ filiby „spożytkow ać wszelkie siły narodow e ku w ysw obodzeniu k r a ju ” .

K iedy i dlaczego zrezygnow ali z tej myśli, a przynajm niej zrezygnował z niej on — Adam Asnyk, na to p ytanie nie m a odpowiedzi. M usiał po p ro stu zrozum ieć czy odczuć całą beznadziejność sytuacji em igrantów po­

(12)

zbaw ionych w ięzi z narodem i narodu, k tóry już nie chciał walczyć. Wolno w ierzyć, że nie była to łatw a decyzja. Opuścił Drezno w m arcu 1864 r. W rócił do Heidelberga. „Z próżnym i dłońmi, z sercem rozżalonym kończąc w ędrów kę m arną, choć konieczną” . Był już w tedy autorem p ierw ­ szego praw dziw ego u tw o ru poetyckiego pt. Nadgrobek. Mógł/by pod jego ty tu łem dopisać. D. O. M. Conradus obiit M.D.CCC.LX.IV. Calendis no- vem bris. Z drugiej stro n y : Hic n atu s est G ustavus M.D.CCC.LX.IV. Ca­ lendis novem bris.

P r z y p i s y

1 O tw arto ją tegoż roku w p aźd zierniku; 1 m aja 1862 p rzen iesion a została do C uneo w P iem o n cie, a w p o ło w ie czerw ca zam k n ięta.

2 L ist S. K rzem iń sk iego do L. M iero sła w sk ieg o z 13 II 1862 r. A rch iw u m PA N . Ze zlbiorów rapersw ilsikich. Rps Nr 839, tek a V III.

3 T am że.

4 N a jo b szern iejszy ich w y b ó r zaw iera pu b lik acja: L i s t y A d a m a A s n y k a do

ro d z ic ó w [1860 - 1867] i do Sta m is ła wa K r z e m i ń s k i e g o [1873 - 1897J. Oprać. F.

B ielak i J. M ikulska. W rocław 1972.

5 H. B arycz, S ia d a m i w ę d r ó w e k w ło s k i c h A d a m a A s n y k a . „P rzegląd H u m a­ n is ty c z n y ” 1960 Nr 6, s. 115.

6 N ik ły m tego św ia d e c tw e m drobne, a le ch a ra k tery sty czn e w zm ia n k i w listach: „W w iad om ości p o lity czn e dosyć tu ob fitu jem y i szybko w iem y , co się u nas w k raju d zieje [...]. A je s t tu nas ty lu , że m o g lib y śm y ca łe B a d eń sk ie ogłosić w sta n ie oiblężenia”. L i s t y A d a m a Asn yka..., s. 34.

7 L ist S. K rzem iń sk iego do J. K u rzyn y z 23 III 1862. A rch iw u m P A N . J. w. Rps 842.

8 Cyt. wg: K. G órski, S ta i ii s ł a w K r z e m i ń s k i , c z ł o w i e k i pisarz. W ilno 1936, s. 235.

9 Zob. L ist do rod ziców z 13 m arca 1862 oraz kom entarz do niego. L i s t y

A d a m a A snyka..., s. 37, 39.

10 L ist S. K rzem iń sk ieg o do J. K u rzyn y z 18 III 1862. A rch iw u m P A N , Ibid. 11 L i s t y A d a m a A snyka..., s. 42.

12 N ie jest w y k lu czo n e, że jak ch ce M aria S zyp ow sk a p ow ołu jąc się na a r ty ­ k u ł S. W a sy le w sk ie g o z 1934 r., A sn y k b y ł w tym czasie czło n k iem ja k ieg o ś zw iązk u ,,pod n a zw ą Orła B ia łeg o (1862) z sied zib ą w H eid elb ergu , z filia m i w K arlsruhe, F ryb u rgu b ad eń sk im i T ü b in gen [...] Pod w odzą M ierosław sk iego, a pod w ezw a n iem , op iek ą i p ro tek toratem d yk tatora I t a lii”. W zn an ych m i źró­ d łach n ie zach ow ała się jed n ak żadna w zm ian k a o tym zw iązk u . Zob. M. S z y p o ­ w sk a, A s n y k z n a n y i n ie z n a n y . W arszaw a 1971, s. 212 i nast. Zob. też S. B rucz,

W y s t a w a p a m i ą t e k po A s n y k u . „W iadom ości L ite r a c k ie ” 1938 nr 29.

18 L ist S. K rzem iń sk iego do J. K u rzyn y z 16 V 1862. A rch iw u m P A N . Ibid. 14 Zob. S. K ien iew icz, P o w s t a n i e s t y c z n i o w e . W arszaw a 1972 s. 270 - 271. 15 L is t y A d a m a Asn yka..., s. 45.

16 L isty S. K rzem iń sk iego do L. M ierosław sk iego z 7 i 29 V III 1862. A rch iw u m PA N , J. w ., R ps 839, tek a V II.

(13)

46

18 M. Ż ychow ski, L u d w i k M i e r o s ł a w s k i 1814 - 1878. W arszaw a 1963, s. 560. 19 L i s t y A d a m a Asn yk a..., s. 51.

20 F. B ielak i S. P apierz sądzą, że „praw ie p ew n y jest jego pobyt w P o lsc e ” w tym czasie, ale żadne św ia d ectw a tego nie potw ierd zają. Zob. k om entarz do:

L is t y A d a m a Asnyka..., s. 50.

21 T am że.

22 Cyt. w g S. F rybes, Ig n a c y M a c i e j o w s k i - S e w e r w: P o z y t y w i z m , t. 2. W ro­ c ła w 1951, s. 296.

23 M. Żychow^ski, op. cit., s. 571.

24 W ł a d y s ł a w a D a n iło w s k i e g o n o t a t k i do p a m i ę t n i k ó w . W ydał Jan C zubek. K raków 1908, s. 299.

25 J. K. Jan k ow sk i, P a m i ę t n i k i o p o w s t a n i u s t y c z n i o w y m , t. 2. W arszaw a 1925, s. 2.

26 S. K ien iew icz, op. cit., s. 483.

27 H. Jab łoń sk i, A le k s a n d e r W a s z k o w s k i , osta tn i n a c z e l n ik m i a sta W a r s z a w y

w p o w s t a n i u 1863/1864. W arszaw a 1937, s. 29.

23 Tam że.

29 N. W. Berg, Z a p is k i o p o w s t a n i u s t y c z n i o w y m , t. 3. K raków 1899, s. 168; zob. też: W ł a d y s ł a w a D a n iło w s k i e g o n o ta t k i do p a m i ę t n i k ó w , s. 313, oraz S. K ien iew icz, W a r s z a w a w p o w s ta n i u s t y c z n i o w y m . W arszaw a 1954, s. 182.

30 Z. J a n czew sk i, K. M ajew sk i, O. A w ejd e, W. D an iłow sk i: Z ezn a n ia ś le d c ze

0 p o w s t a n i u s t y c z n i o w y m . Oprać. S. K ien iew icz. W rocław 1956, s. 167.

31 J. K. Jan ow sk i, op. cit., s. 16 - 17.

32 Zob.: W. R udzka, K a r o l M a j e w s k i w latach 1859 - 1864. W arszaw a 1937, s. 98.

33 Z. J a n czew sk i i in., op. cit., s. 243. 34 T am że, s. 269.

35 3 lip ca 1863 r. p isze list do rodziców z D rezna m. in. o tym , że b y ł w Pradze; zapow iada też sw ój w yjazd do H eid elb erga, skąd r z eczy w iście pisze dw a listy datow an e 13 lipca i 26 sierpnia. Zob. L i s t y A d a m a Asnyk a..., s. 53 - 55.

36 C h arak terystyczn e jest jego w y zn a n ie w liście do rodziców z 13 lipca: „Co do n ad ziei dla nas, to są tylk o te, że po p rzy tłu m ien iu obecnego ruchu, który już jest na zu p ełn ym schyłku, R osja m oże zechce cośk olw iek zrobić, jak ie ulgi, to m aksim um , ale k lęsk p on iesion ych , tak m oralnych jak i m a teria ln y ch , kraj długo a d łu go n ie o d w etu je.” T am że, s. 54.

37 W y d a w n i c t w o m a t e r i a ł ó w do h is to rii p o w s t a n i a 1863 - 1864, t. 4. L w ó w 1894, s. 59.

38 Np. J. G rabiec, R o k 1863. W yd. II. Poznań 1922, s. 304; E. M a liszew sk i,

O rg a n iz a cja p o w s ta n i a s t y c z n io w e g o . W arszaw a 1905, s. 46 - 47.

39 J. K. Jan ow sk i, op. cit., s. 226.

40 T am że oraz пр.: M. D ub ieck i, R o m u a l d T r a u g u tt i jeg o d y k t a t u r a p o d c z a s

p o w s ta n i a s t y c z n i o w e g o 1863 - 1864. W yd. V. P oznań 1924, s. 84. Przy tej w ersji

pozostają: W. Rudzka, J. S zelą g o w sk i, N. W. M isko itd. K w estię tę rozstrzyga ostateczn ie S. K ien iew icz u stalając p ierw o tn y skład rządu w rześn iow ego: I. C h m ie­ leń sk i, F. D obrow olski, S. F ran k ow sk i, P. K ob ylań sk i i W. B iech o ń sk i — se k r e ­ tarz stan u oraz późn iejsze jego zm iany ipolegające na od su n ięciu od w ła d zy C h m ieleń sk ieg o i F ra n k o w sk ieg o i w p row ad zen iu na ich m iejsce A sn yk a i N a ­ rzym sk iego [ок. 1 paźd ziern ik a]. Zob. S. K ien iew icz, P o w s ta n i e s t y c z n io w e , s. 637 1 646.

41 H. R ybicki, Z y g m u n t C h m i e le ń s k i i d ziała lność je g o w p o w s t a n i u 1863 roku. W arszaw a 1916, s. 45.

(14)

4S J. К. Jan ow sk i, Ze w s p o m n i e ń s e k r e ta r z a sta n u w: Wa r s z a w a w p a m i ę t n i ­

kach p o w s t a n i a st y c z n io w e g o . Oprać. K. D u n in -W ąsow icz. W arszaw a 1963, s. 449.

44 N a ty m tle A sn yk p oróżnił się w ted y na w ie le lat z n a jw ięk szy m sw oim p rzy ja cielem S ta n isła w e m K rzem iń sk im , iktóry „pozostał jakiś czas n am iestn ik iem zarządu prasy, ale n ieb a w em n ie m ogąc się zgodzić z k ieru n k iem , jaki przyjął Rząd W rześn iow y, u su n ął się ziupełnie”. Zofo. W. Przyborows,ki, op. cit., s. 152.

45 D o k u m e n t a u r z ę d o w e do d z i e j ó w orga n iza cji j e n e r aln ej p o w s t a n i a naro d o ­ w e g o w la ta ch 1863 i 1864. P aryż 1864, s. 50 - 51.

46 O dezw a R ządu N arod ow ego z dnia 26 w rześn ia 1863 r. O k r u c h y do d z i e jó w p ow stan ia n a r o d o w e g o 1863. Ze zbiorów A dam a i Ignacego M ieleszk o-M aliszk ie-

w iczów , t. 2. T eka B. A rch iw u m B ib lio tek i N arodow ej. 47 R ozkaz d zien n y N a czeln ik a M iasta Nr 24, tam że. 48 R ozkaz d zien n y N a czeln ik a M iasta Nr 26, tam że. 49 H. Jab łoń sk i, op. cit., s. 43.

so W arszaw a w p a m iętn ikach ..., s. 448.

51 C yt. w g: S. K ien iew icz, P o w s ta n i e s t y c z n io w e , s. 644. 52 T am że, s. 672.

ss W a r s z a w a w p a m iętn ikach ..., s. 449 - 450.

54 E. H alicz, R o m u a l d T r a u g u tt. S ta n badań. P róba oceny. „Z eszyty N au k ow e W. A. P. S ek cja h istorii, 1961 Nr 5, s. 28, 29.

55 S. K ien iew icz, P o w s t a n i e s t y c z n io w e , s. 673, 689. Por. też strony poprzednie i następ n e.

58 A reszto w a n o go w iosn ą w e L w o w ie, gdy ścią g a ł och otn ik ów do oddziału M ierosław sk iego.

57 Z. K olum na [A. N ow oleck i] P a m i ą t k a dla ro d z in pols kic h. K rak ów 1868, cz. II, s. 29 - 30.

58 H. Jab łoń sk i, op. cit., s. 70.

59 Z. J a n czew sk i i in., op. cit., s- 116.

•° O św iad czen ie złożone, w liście do rodziców 9 listop ad a 1963 r.: „Z P olon ią tu goszczącą n ie m am zam iaru w ch od zić w żadne b liższe sto su n k i” jest oczyw iście m ylące. P rzeczą tem u n a w et listy n astępne, w których A snyk szeroko się rozw odzi nad p ew n y m tajem n iczym dram atem . B oh aterem tego dram atu b y ł — Ignacy C h m ieleń sk i. Zob. L i s t y A d a m a Asn yk a..., s. 57 i nast.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak w ostatnich latach zaczęły pojawiać się reportaże radiowe przedstawiające obraz również innych Niemców.. Do podjęcia tego tematu mogło dojść w wyniku

The Marine WITT (Whatever Input to Torsion Transfer) is a unique technology with the power to harness energy from motion. By

Inicjatywa „Opiekuna Domowego”, by wydać dwadzieścia pięć książek poświęconych wy­ chowaniu domowemu (dwadzieścia pięć książek, które powinny znaleźć się w każdym

Academic teachers find that Freinet pedagogy is not only interesting intellectually, but that they are able to transform Freinet ideas into the practices o f