JERZY W. GAŁKOWSKI
STRUKTURA POTRZEB
LUDZKICH -
PRACA
I
CZAS
WOLNY
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEJ CYWILIZACJI A FILOZOFIA
Dążenie ludzkie do doskonalszego zaspokajania potrzeb jest nie odłącznym od człowieka sposobem jego życia, jest po prostu losem ludzkim. Działanie to zajmuje cały obszar ludzkiej aktywności, tak że można powiedzieć, że ludzkie życie aktywne mieści się bez reszty w podziale na pracę i tzw. czas wolny (którym to pojęciem w języku polskim oddaje się niezbyt dokładnie francuski termin loisir). Pew ne historyczne i kulturowe tradycje 1 spowodowały, iż kierunek roz woju form pracy, które przecież warunkują formy czasu wolnego, był wyznaczony i realizowany spontanicznie, niemal żywiołowo, choć pod naciskiem wewnętrznych i zewnętrznych determinizmów. Do niedawna jeszcze nie obejmowano refleksją całości zjawiska pracy lub też umieszczona ona była na marginesie refleksji nad człowie kiem i jego życiem. Trudno za to winić tradycję cywilizacji śród ziemnomorskiej, która zresztą ma największe zasługi w badaniach dotyczących pracy. Rozziew między wymaganiami ludzkimi a możli wością ich zaspokajania, a przez to ciążenie wymagań na sferę po znawczą i dążeniową człowieka było tak duże, iż człowiek nie często mógł uzyskać od nich potrzebny dla takiej refleksji dystans i zato piony był prawie bez reszty w rozwijaniu pracy zaspokajającej do raźne potrzeby lub w działaniu pozwalającym zapomnieć o utru dzeni ach pracy.
PRACA I CZAS WOLNY
Olbrzymi i żywiołowy skok form pracy, jaki dokonał się w ostat nich 150—200 latach dzięki rozwojowi nauk przyrodniczych i opar tej na niej technice, skok, który otrzymał nazwę rewolucji naukowo- - technicznej, spowodował i powoduje nadal wielkie i burzliwe prze miany cywilizacyjne i społeczne. Rozwój współczesnej nauki i tech niki, przede wszystkim automatyzacji, pozwala na wydzieranie na turze2 coraz większych „nadwyżek”, będących warunkiem rozwoju cywilizacji, oraz daje człowiekowi coraz to więcej czasu wolnego, pod którym to pojęciem kryje się duża różnorodność zachowań ludzkich. Mimo niewątpliwie pozytywnego aspektu, wnosi to też coraz poważniejsze i coraz bardziej kłopotliwe dla człowieka pro blemy. Minęły już czasy naiwnego optymizmu, który w technice i opartej na niej cywilizacji widział klucze do utraconego raju. Po zostawienie techniki i cywilizacji ich własnym prawom, to wyzwole nie Golema, potężnego lecz bezdusznego. Dlatego też widzi się coraz częściej konieczność podporządkowania pracy, techniki, cywilizacji człowiekowi. Twierdzenie takie może budzić zdziwienie, bo czyż one właśnie nie powstały, aby służyć człowiekowi? Tak, to prawda. Ale nastawienie tylko na wąsko pojętą korzyść, brak do nich na leżytego dystansu i związana z nimi żywiołowość rozwoju powo dują, że w wielu wypadkach rozwój ten wymknął się spod kontroli człowieka, a nieraz i podporządkował go sobie, w czym nawet homo
technocraticus pomagał. To wszystko stało się przyczyną wołania
o humanizację: pracy, techniki, cywilizacji. Humanizacja zaś ozna cza, że praca, technika i cywilizacja mają stać się bardziej „ludzkie”, mają być bardziej podległe człowiekowi. Warunkiem zaś tego musi być uświadomienie sobie przez człowieka swojego człowieczeństwa. To łączy pracę, technikę i cywilizację z jednej, a filozofię i teologię z drugiej strony w jeden nierozdzielny splot zagadnień.
Rzetelna humanizacja wymaga dotarcia przez filozofię do istotnych struktur człowieka i zrozumienia jego istotnych wymagań, zaś od strony czynników tę humanizację tworzących domaga się uwzględ nienia całościowego i pełnego obrazu człowieka. Próba uwzględnie nia analiz filozoficznych, dokładnie antropologiczno-filozoficznych, w badaniach nad pracą i cywilizacją może spełnić dwojaką rolę: 1° — może dostarczyć ważnych danych dla umiejscowienia dość wąskich z natury rzeczy empirycznych badań nauk szczegółowych w całości wiedzy o człowieku i jego działaniu i dostarczyć narzędzi dla oceny tych danych z punktu widzenia całości oraz uwrażliwić zajmujących się tymi problemami na to, że są to właśnie badania cząstkowe. Znakomitą próbę krytyki takich ujęć dał G. Friedmann
* For. W. A. Luljpen, Fenomenologia egzystencjalna, Warszawa 1972.
JERZY W. GAŁKOWSKI
w
książce pod wymownymtytułem
— Pracaw okruchach3;
2°
—
może dostarczyćfilozofii
materiału pozwalającegona zakotwi
czenie analiz antropologiczno-filozoficznych w zmiennej rzeczywisto
ści
ludzkiej. Takakonfrontacja,
choćbytylko
częściowa
ipowierzcho
wna, może
sprzyjać
refleksjii
lepszemu
samouświadomieniutych
dwóch
dziedzin poznania.
Tym bardziej, że podługim okresie
roz
działu między filozofią
a
tzw. naukamiszczegółowymi zaczyna
sięwyraźnie
wytwarzaćtendencja do
ich ponownejintegracji,
w czymważną
rolęodgrywają praktyczne
względy
życiowe.’ G. Friedmann, Praca w okruchach, Warszawa 19G7.
4 Pomijając prace ściśle psychologiczne, opracowań filozoficznych problemu po trzeb jest bardzo mało. Jednym z bardziej ważnych jest bardzo krótki rozdział w książce P. Ricoeura La volontaire et rinuolontaire, Paris 1967. Najwięcej, jak dotąd, opracowań w polskiej literaturze filozoficznej istnieje w literaturze mark sistowskiej. Ale 1 tu nie ma zbyt wiele. W ostatnich latach ukazało się, żeby wspomnieć o ważniejszych, zaledwie kilka: J. Reykowskiego, Natura ludzka a po
trzeby, Etyka 6/1970; D. Polińskiego, Niektóre aspekty marksistowskiej kategorii
potrzeby, Studia Filoz. 1/1974; tegoż, Ludzka forma realizacji potrzeb, Człowiek
i Światopogląd 10/1975; E. Łustacz, Potrzeba jako kategoria ogólna, tamże.
6 Dużą bibliografię, choć oczywiście niepełną, podaje np. w swej książce Cz. Obuchowski, Psychologia dążeń ludzkich, Warszawa 1965.
Problem
pracy jest
od dawna problememfilozoficznym,
choćdopiero
odstosunkowo
niedawnego
czasu
poświęca
się mutyle
uwagi,
żeby
wyodrębnić
go
w
osobny
dział,analogiczny
na
przykładdo
filozofii kultury. Filozofiapracy
jest
teżna
wielu
liczących sięuniwersytetach
zachodnich osobnym przedmiotemwykładów
i
se
minariów. Od
niedawna
nadaj e
się muteoretyczne
znaczenie równe jegoznaczeniu
praktycznemu. Jest
też już chybapora,
aby filozofiaszerzej
i rzetelniej,proporcjonalnie
do ichwagi,
zajęła
się proble
mami
ludzkich
potrzeb4 *
6
,
któreto
problemy zakładane sąprzez
filozofię pracy, oraz
problemami
tzw.
czasu wolnego.Te
trzy
zespołyzagadnień
—
potrzeby, praca, czaswolny — są
wzajemnie
ściśle powiązanei
analizajednego
z
nich uwyraźnia pozostałe.z
tym istnieje wielka ilośćopisanych
isklasyfikowanych
potrzeb jednostkowych.Ilość
tychindeksów,
klasyfikacji ipodziałów
można
rozbudowywać
dalejczy
to
przez dalszebadania
empiryczne,czy
też opracowania metodologiczne, przez wynajdywanie nowych waż
nych aspektów badawczych.
Szczególnie zasłużona
dotychczas
w ba
daniach
empirycznychnad potrzebami
jest psychologia,żeby
wspo
mnieć przykładowo
najbardziej
chybaznaną teorię
potrzebAbra
zagadnie-PRACA I CZAS WOLNY
nia.
Zarazem
wskazuje
to,jak
bardzobogate i
złożone jestzagad
nienie
potrzeb
w psychologii.
Można
byspróbować
spojrzećna
to zagadnieniei
od innej strony.To
znaczy nie od strony tej wielkiejilości i
różnorodności potrzeb,poprzez
które
zdaje
się przejawiać przede wszystkimróżnorodność
ludzi
i
sytuacji
ludzkiej,
dynamizmi
zmienność człowieka.Nie
prze
kreślając bynajmniej
tej
różnorodności
i
różnic
międzyludzkich
moż
na
by spróbować ująć poprzez niepodmiot i
źródło tychpotrzeb.
To
pozwoli
ujrzeć
nie tylkosame
potrzeby, jakbywyizolowane,
ale jakoprzejaw
człowieka wjego
jedności,oraz rolę
jaką
odgrywająone w życiu. Poprzez
jedność ontycznąpodmiotu
ukazują sięone
nie
tylko jako konglomerat różnorodnych sił
wzajemnieod
siebie
niezależnych lub przedmiot
sił
zewnętrznych
wobec
podmiotui
pole, naktórym
siły
te zmagają się.„Redukcyjne”
cofnięcie sięod
po
trzeb do
ich
podmiotu
pozwoli na ewentualne ujrzenie człowiekajako podmiotu
aktywnego
itwórczego, na
ujrzeniepodmiotowego,
a
więc autonomicznego,
a nie tylko przedmiotowegocharakteru dy
namizmu
ludzkiego. W
tymaspekcie
człowiek
ujawnia sięjako
auto
nomiczne
(w pewnym
przynajmniej
sensie)źródło potrzeb,
a po
trzeby
jako
przejaw
człowieka,a
niesiły wobec niego
autonomiczne inim kierujące. Popatrzenie
na
potrzebyod
strony ichpodmiotu
pozwoli
ujrzeć
ich
względnąjedność
i
współzależność. W ten sposób, nie przesądzającsprawy
ilościpotrzeb
i nie wchodząc w dyskusjepsychologiczne
czy socjologiczne (co nieznaczy, że
niewidzi
się ich doniosłości),których
wielka drobiazgowośći
szczegółowość przesła
nia
niekiedy rzeczy
ważniejszez
punktu widzenia całości człowieka i życia ludzkiego,można
byspróbować
wyciągnąćpewne
postulatypraktyczne dotyczące działania dla
zaspokojenia tych potrzeb6.
Mówiąc
o sprawach ważniejszych, ma sięna
myślimiędzy
innymito,
że próby wyróżnieniaposzczególnych
potrzeb, skierowane na uchwycenieróżnic
między nimi,
ważnychz
jakiegoś punktuwidze
nia,
różnic
wynikających
czyto z czynników
wewnątrzosobowych,czy
zewnętrznych
(przede
wszystkim społecznych), orazwynikają
cych ze
stosowanych
metodbadawczych,
gubią pewną zasadnicząsprawę,
a
mianowicierównoczesne
zasadnicze
ichpodobieństwo
ijed
ność.
Wykazywanie
zarównopodobieństw
jak iróżnic
przeżywanych potrzeb niejest
sprzecznością,ale wskazaniem
złożoności,samych
potrzeb
i
ichpodmiotu
—
człowieka.Podobieństwo
i
jednośćo
wielemniej wyraża
sięw
treści niżw
sposobieich
przejawiania czy
wy
łaniania
przez
podmiot
oraz
w charakterze
związkuz
podmiotem.8 Szerzej na temat potrzeb, ich struktury, relacji wzajemnej z działaniem, piszą vz artykule Potrzeby ludzkie a działanie Roczniki Filozoficzne XXIII (1975) z. 2.
JERZY W. GAŁKOWSKI
PROBLEM LUDZKICH POTRZEB
Ażeby -opisać i zanalizować relacje między trzema wymienionymi
w tytule pojęciami trzeba wpierw określić, co rozumie się przez
potrzeby, pracę i czas wolny. Punktem wyjścia dla określenia po
trzeb ludzkich jest spontaniczne, potoczne doświadczenie, dzięki któ
remu możliwe jest najszersze ujęcie, nie ograniczone ewentualnymi
stosowanymi metodami. Jednakże dane tego doświadczenia, które
jest (przynajmniej w założeniu) neutralne wobec metod nauk szcze
gółowych, muszą być rozpatrywane, interpretowane i tłumaczone
na szerszym tle antropologii filozoficznej i przy użyciu metod właści
wych filozofii, jeśli chce się, aby miały one wartość filozoficzną.
Punktem wyjścia jest więc poznawcze przeżycie pewnej sytuacji
człowieka, pewnego sposobu przejawiania się człowieka. Opis tej
sytuacji jest sprawą trudną i skomplikowaną, jak każdej ludzkiej
sytuacji, ze względu na to, że jest to pewien fakt złożony i wielo
aspektowy; że w przeżyciu przejawia się jako coś pierwotnego i nie-
sprowadzalnego do innych czynników; po trzecie, że nie występuje
na ogół w czystej postaci, ale w uwikłaniu z innymi.
Można jednakże zauważyć, że to, co jest wspólne wszystkim po
trzebom, co je łączy i co jest ich rdzeniem, to poczucie pewnego
wewnętrznego braku, poczucie niepełności. To lapidarne stwierdze
nie, oparte na bezpośrednim wewnętrznym doświadczeniu, zawiera
w sobie bardzo bogatą treść. Pierwsze, co się narzuca, to ,,psychi-
czność” potrzeby. Znaczy to, że potrzeby muszą znaleźć swoje odbicie
w sferze psychicznej. Nie mogą istnieć na przykład tylko w sferze
biologicznej. Nie zawsze natomiast muszą być w pełni uświadomione
jako potrzeby. Mogą być na przykład przeżywane jako ból, zdener
wowanie, itp. Przeżycie potrzeby nie zawsze też musi być aktualnie
uprzednie w stosunku do jej zaspokajania. Na przykład potrzeba
tlenu zaspokajana spontanicznie przez oddychanie jest ukryta, jest
potencjalna i ujawnia się dopiero przy zaburzeniach oddychania
spowodowanych czynnikami wewnętrznymi lub zewnętrznymi.
Potrzeba, jako przeżycie braku, nie przejawia się w doświadczeniu
ogólnie, jako przeżycie jakiegokolwiek braku, ale w konkretnej, jed
nostkowej formie: głodu, pragnienia, zimna, braku odpowiedniego
kontaktu społecznego, itp. Jest to przeżycie wewnętrzne, intymne,
jakaś wewnętrzna zmiana. Jednakże nie jest ono w tym sensie we
wnętrzne, że zamyka się w ramach psychiki czy nawet subiectum
ludzkiego, wprost przeciwnie. Spontanicznie, a wTięc bez specjalnych
zabiegów czy wysiłków ze strony podmiotu jest skierowane na ze
wnątrz, jest skierowane do świata 7. Przeżycie to intencjonalnie
PRACA I CZAS WOLNY
zuje na wartości pozapodmiotowe istniejące (aktualnie lub potencjal nie) w świecie, jako na to, co może ten brak uzupełnić. Przez to człowiek w sposób naturalny i konieczny związany jest ze światem. Nie jest w nim czynnikiem obcym ani też nie może istnieć poza tym światem.
To intencjonalne skierowanie potrzeb ku światu powodujące, że człowiek i świat tworzą pewnego rodzaju układ * 8, oraz „brak” (a ra czej to, co jest przeżywane jako brak) będący podłożem i podstawą
potrzeby i jej intencjonalnego skierowania, mają dwojaki charak ter. Aczkolwiek przeżycie potrzeby subiektywnie jest zawsze prze życiem braku, to jednak można w tym przeżyciu dostrzec dwoja ką treść czy też dwojaki aspekt. Jedne potrzeby skierowane są ku światu jako ku wartościom mogącym „uzupełnić” człowieka. Świat jest wtenczas tym, co dopełnia „lukę bytową” ciągle odnawiającą się w człowieku. W tym aspekcie człowiek przedstawia się jako byt en- tropijny, tracący w ciągu życia swoją energię, jako „ze-żywający się” 9, świat zaś jako czynnik mający aktualnie lub potencjalnie war tości mogące uzupełnić zużywaną energię życiową. P. Ricoeur określa tego rodzaju potrzeby „luką w łonie bytu” 10 11. Potrzeba ta opiera się na relacji między człowiekiem a światem, w której to relacji kie runek przepływu energii (wartości lub tp.) jest od świata ku osobie. Jest to potrzeba skierowana „do wewnątrz”, potrzeba doznawania,
bierności, uzupełniania.
s O relacyjnej teorii osobowości, opierającej się na koncepcji układu Ja — świat, pisze J. Nuttin, Struktura osobowości, Warszawa 1968.
9 Termin ten zaczerpnięty został z pracy J. Szewczyka, Filozofia pracy, Kraków 1971, s. 17, nadano mu jednak inne niż tam znaczenie.
10 Por. P. Ricoeur, dz. cyt.
11 Teoria potrzeb A. H. Maslowa, mająca zdecydowanie dynamiczny i aktywny charakter, została niedawno uzupełniona przez G. Huizingę (Maslow’s necd
hie-Drugi typ potrzeby ma charakter przeciwny do tamtego. Jest to potrzeba wyrażająca się w relacji między człowiekiem a światem, a stroną aktywną jest w niej człowiek — kierunek przepływu ener gii jest od człowieka do świata. Jej podłożem wewnątrzosobowym jest, w przeciwieństwie do poprzedniej, pewien bytowy „nadmiar” w człowieku. Jest to więc potrzeba aktywności. Ukazuje ona czło wieka jako źródło specyficznej energii, która nie sprowadza się do żadnego typu energii przyrodniczej. Pod tym kątem widzenia świat przedstawia się jako pole aktywności człowieka, jako tworzywo do przekształcania i jako swoiste zadanie. Również i w tym wypadku, jak i w poprzednim, potrzeby spontanicznie skierowują się ku świa tu. Ten dynamiczny charakter potrzeby pozostawał jak dotąd nie zauważony przez filozofię n. Poprzez potrzeby człowiek i świat two rzą całościowy i dynamiczny układ.
6 - ZN/aK
JERZY W. GAŁKOWSKI
Stwierdzenie, że przez potrzeby ujawnia się w człowieku „brak” i „nadmiar”, nie jest sprzeczne, jeśli weźmie się pod uwagę to, że człowiek jest złożony, ale elementy składowe nie są jednorodne. A więc ów „brak” i „nadmiar” nie dotyczą tego samego. Nie wy klucza to faktu, a przeciwnie — wyjaśnia, że w przeżyciu potrzeby „brak” i „nadmiar” nie charakteryzują różnych typów potrzeb, ale są ich aspektami.
Złożoność i niejednorodność człowieka tłumaczą też, dlaczego spon tanicznie czy automatycznie nie dokonuje się wewnątrz człowieka wyrównanie równowagi między „brakiem” a „nadmiarem”, dla- cziego świat jest w tym koniecznym łącznikiem, a przez to pod kreśla, że człowiek nie jest monadą, samotną wyspą. Świat jest więc naturalną ojczyzną bytową człowieka i naturalnym miejscem jego życia. Życie widziane od tej strony polega na nieustannej wymianie energii między człowiekiem a światem, ale energia wymieniana nie jest homogenna. Dlatego też przez tę wymianę świat jest humani zowany, dostosowany do człowieka, staje się coraz bardziej „swój”. Humanizowanie świata będące w pewnym sensie naturalną czyn nością człowieka, zwraca uwagę na kilka ważnych rzeczy. Po pierw sze, zwraca uwagę na to, że „czysta” przyroda nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb, że potrzeby wskazując intencjonalnie na świat jako na wartości mogące je zaspokoić, w niektórych przy najmniej wypadkach wskazują na świat jako na tworzywo, z którego człowiek ma dopiero wartości wytworzyć. Po drugie, jeśli normalne czy naturalne działanie ludzkie przetwarza przyrodę (w pewnym sensie ją denaturalizuje), to znaczy, że ta „naturalna” ludzka energia nie jest energią przyrodniczą, przynajmniej nie jest nią w pełni. Inaczej bowiem świat przyrodniczy nadal by takim pozostawał. Po trzecie, i to jest konsekwencją dwóch poprzednich, znaczy to, że podstawowa struktura człowieka (natura) nie jest redukował na do struktur przyrodniczych. A więc świat będąc ojczyzną człowieka, nie jest nią w pełni, nie wystarcza do zaspokojenia pełni człowieka. Po czwarte wreszcie, możliwość przekształcania świata oznacza, iż świat nie jest zamknięty w sobie, nie jest „masywny”, że istnieją w nim, w jego determinizmach „szczeliny” pozwalające wcisnąć sie weń energii ludzkiej.
Dzięki dynamizmowi („nadmiarowi”) człowiek nie przedstaw \ sie tylko jak maszyna homeos ta tyczna, a potrzeba nie wynika tylko
PRACA I
z naruszenia wewnętrznej czy relacyjnej (relacji Ja — świat) rów nowagi. Celem przeżywanej potrzeby i skutkiem jej zaspokojenia nie jest, przynajmniej częściowo, powrót do uprzedniego stanu na ruszonej równowagi. Zaspokojenie potrzeb w wielu wypadkach po woduje ich rozwój. W potrzebie więc ujawnia się ludzka tendencja do doskonalenia, do szeroko rozumianego dobrobytu, a raczej lep- szo-bytu, którego środkiem jest działanie dla zaspokojenia potrzeb. Można więc powiedzieć, że dzięki potrzebom „humanizowany” jest również człowiek.
Wewnętrzne złożenie i niejednorodność człowieka tłumaczą róż norodność potrzeb i to, że ich źródło czy też pierwotny impuls może
mieścić się w różnych „warstwach”, co bywa podstawą różnych klasyfikacji i podziałów potrzeb. Różnorodność ich przejawia się nie tylko w treści, w rodzajach wartości je zaspokajających, ale rów nież w sile przejawiania się — potrzeby przejawiają mianowicie różną silę występowania i w różny sposób „domagają się” zaspo kojenia. Jest to wyraźnie uzależnione od „wysokości” ich źródła, mianowicie jest odwrotnie proporcjonalne do „wysokości” źródła i wartości zaspokajających. To również bywa przyjmowane za zasa dę ich podziału i klasyfikacji. Np. A. H. Maslow 12 mówi, że potrzeby wyższe ujawniają się dopiero po zaspokojeniu niższych i twierdzi, że potrzeby niższe są pierwotne, a wyższe wtórne, co nie wydaje się jednak w polni słuszne.
Potrzeby („braki” i „nadmiary”) w sposób naturalny i sponta niczny ciążą na sferze działaniowej nieraz bez wyraźnego uświado mienia sobie przez człowieka i samej treści, i siły skłaniającej do działania. One nie tylko bezpośrednio skłaniają do działania, ale wydają się w pewnym aspekcie warunkować istnienie w człowieku poczucia wartości i powinności n. Wydaje się nawet, że lepiej tłuma czą silę pociągania przez wartość i skłaniania przez powinność, niż
„obiektywne” ujęcie wartości i powinności, umieszczające wartość i powinność jakoby całkowicie na zewnątrz człowieka, i czyniąc je przez to obce i narzucone człowiekowi.
Jedną z ważniejszych cech przeżywanych potrzeb, cechą mającą duże znaczenie praktyczne w działaniu indywidualnym i społecz nym, jest ramowość ich występowania i związana z tym pewna ramowość ich treści. To znaczy, że na ogół potrzeby intencjonalnie wskazują nie na przedmiot jednostkowy, ale raczej na szerszą lub węższą klasę przedmiotów (lub wartości) mogących je zaspokoić.
12 Por. a. H. Maslow, Teoria hierarchii potrzeb, w: J. Reykowski (red.) Pro
blemy osobowości i motywacji w psychologii amerykańskiej, Warszawa 1964, s. 135— 164.
13 Szerzej na ten temat piszę w cytowanym wyżej artykule pt. Potrzeby ludzkie a działanie.
JER/!Y W. GAŁKOWSKI
Ramowość nie jest jednakowa, ale uzależniona od „wysokości” danej potrzeby i od jej wykształcenia w ten sposób, że im potrzeba jest niższa lub mniej wykształcona, tym klasa przedmiotów (wartości) mogąca ją zaspokoić, jest szersza. Wchodzenie po szczeblach hie rarchii potrzeb powoduje, że klasa przedmiotów (wartości) zaspoka jających jest coraz węższa, wartości w danej klasie coraz mniej wy mienialne, aż do całkowitej indywidualizacji potrzeb najwyższych, którym odpowiadają np. jednostkowe i niewymienialne wartości mo ralne, czy też w przypadku potrzeby miłości, jednostkowe wartości osobowe (osoby). W tym ostatnim wypadku jednostkowość jest wzglę dna, nie absolutna, gdyż zależy w dużej mierze od „osobowej asercji”, od akceptacji, od dokonanego wyboru czy decyzji. To znaczy potrzeby najwyższe w trakcie tworzenia się, powstawania mają jeszcze formę ogólną, ramową, ale kształt zindywidualizowany, nie pozwalający na wymienność przedmiotów (wartości) uzyskuje przez akt wolnej de cyzji.
Ta właściwość potrzeb daje pewne cenne wiadomości o samym człowieku, który ujawnia się przez nie jako byt dwubiegunowy: deterministyczno-wolnościowy, bowiem w potrzebach i ich zaspo kajaniu zawarty jest zarówno pierwiastek niezależny od świado mości i wolności człowieka, jak i pierwiastek z tych dwóch (świado mości i wolności) wynikający. Nie można więc tłumaczyć potrzeb samymi tylko prawami obiektywnymi lub samą tylko wolnością, ale ich związkiem. Konsekwencje takiego ujęcia są doniosłe dla for mułowania koncepcji człowieka i etyki. Ujawniają one nie tylko wewnętrzną naturę człowieka, ale również typ relacji między czło wiekiem a światem. Widać to wyraźnie na bardzo ważnym przy kładzie zależności potrzeb od ich źródła. Chcąc to dokładniej zanali zować należy w potrzebach wyróżnić dwie rzeczy: 1° — fakt istnie nia (występowania) potrzeby; oraz 2° — konkretną, jednostkową jej treść.
Można zaryzykować twierdzenie, że wyłanianie potrzeb oraz ich typ ogólny, w którym ujawnia się dana „warstwa” ontyczna czło wieka, przejawiają się z koniecznością, a więc wyraża się w nich
pewien naturalny determinizm. Natomiast treść potrzeby jest zmien na i uzależniona od stanu wewnętrznego, w którym wyraża się ra mowość (typowość, otwartość, lub patrząc z innego punktu widzenia, świadomość i „wolnościowość” struktury człowieka), dotychczasowy stopień nasycenia potrzeb -itd.; i od sytuacji zewnętrznej, od relacji między podmiotem a światem zewnętrznym. Potrzeby więc ujawniają jeszcze jeden rys charakterystyczny człowieka, jeszcze jedną jego dwubiegunowość, zakresowo nie pokrywającą się całkowicie, lecz tyl ko częściowo, z poprzednią, a mianowicie jego złożenie podmiotowo-
PRACA I CZAS WOLNY
zewnętrzne wobec człowieka, lub do relacji między człowiekiem a światem, ale i do pewnych struktur wewnętrznych. Należy jednak pamiętać, że ma ona inny charakter niż obiektywność świata ze wnętrznego, gdyż jest jednym z aspektów człowieka i nie funkcjonuje samodzielnie, lecz w istotnym związku z drugim aspektem, którego brak jest światu zewnętrznemu, a mianowicie z aspektem subiek tywności, wnoszonym i przejawiającym się przez emocyjność, świa domość i wolność.
JERZY W. GAŁKOWSKI
się z uznaniem go za objaw determinizmu powszechnego), przed miotem, w którym subiektywność jest tylko epi fenomenem we wnętrznie odbijającym powszechne prawa deterministyczne, pewnym naddatkiem, a nie elementem konstytuującym i samego człowieka, i jego' przejawy. Podobne chyba stanowisko zajmuje E. Fromm, mówiąc o pojęciu zdrowia psychicznego (normalności), że należy go odnieść nie do przeciętnej społecznej, a więc do czynników zewnętrz nych, ale do danych wewnętrznych człowieka, zarazem nie izolując
ani nie absolutyzując jednostki14.
14 Por. E. Fromm, Ucieczka od wolności, Warszawa 1970.
Wspomniana wyżej wewnętrzna energia człowieka oraz jego otwarcie na świat, a nawet więcej — istotny związek człowieka ze światem — ujęte w aspekcie dwubiegunowości (subiektywno-obiek- tywnym), ukazują potrzeby i człowieka jako byt z istoty swojej dy namiczny. Dynamizm ten nie polega tylko na motywowaniu działa nia człowieka przez potrzeby, na wytrącaniu z bierności, ale, i to jest chyba ważniejsze, polega na tym, że zespół potrzeba — zaspo kojenie wykazuje tendencję rozwojową. To znaczy — potrzeba jest impulsem działania, działanie zaspokaja potrzebę, ale w większości przypadków nie jest to powrót do uprzedniego stanu równowagi. Oczywiście trzeba tu uwzględnić współczynnik czasu, bo nie dzieje się to momentalnie, oraz właściwości wewnętrzne człowieka (względ ną zależność od świadomości i wolności) i sytuację zewnętrzną, spo łeczno-kulturową, w jakiej żyje. Nie jest to proces jednokierunkowy, bo oprócz rozwoju można też mówić o regresie. Rozwój ten jest zarazem rozwojem człowieka, który można ująć w kategoriach dosko nalenia, sprawności itp. Problemem istotnym, choć pozostającym tutaj na uboczu rozważań, jest: czy to doskonalenie dokonuje się tylko w ramach jednostki, czy też w ramach gatunku i historii,
a jeśli historii, to czego dokładnie dotyczy.
POTRZEBY JAKO PRZEJAW STRUKTURY CZŁOWIEKA
PRACA I CZAS WOLNY
z danymi psychologii rozwojowej. Natomiast jeśli chodzi o ujęcie potrzeb człowieka dojrzałego, już jakoś ukształtowanego, to sprawa, przedstawia się chyba inaczej. Mianowicie potrzeby wywodzące się ze wszystkich „warstw” domagają się zaspokojenia, choć z różną siłą. Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że różne potrzeby z różną siłą „domagając się” zaspokojenia mogą powodować przy głuszenia jednych przez drugie, szczególnie w wypadku chronicznego niezaspokojenia pewnych z nich. Dotyczyć to może zresztą tak po trzeb wyższych jak i niższych. Nie tylko niezaspokojenie potrzeb niższych nie musi automatycznie rugować potrzeb niższych, ale na wet groźba pogorszenia warunków materialnych, a więc niezaspoko jenie potrzeb niższych, nie zawsze powstrzymuje człowieka od działania mającego na celu zaspokojenie wyższych, np. zdobycie wolności. Nawet wyjątkowo niekorzystne warunki bytowe człowie ka, np. drastyczne niezaspokojenie potrzeb niższych nie likwiduje potrzeb wyższych l5, może natomiast odwrócić od nich uwagę lub spowodować ich przewartościowanie, a nawet sprawić bardzo nie
korzystne, wręcz niszczące zmiany osobowości.
15 Doskonałym przykładem na to mogą być warunki w obozach koncentracyj nych. Por. np. A. Pawełczyńska, Wartości i przemoc, Warszawa 1973, czy inna tzw. literatura obozowa.
1655
JERZY W. GAŁKOWSKI
„warstw” ontycznych człowieka i podziałem potrzeb np. na biolo giczne, psychiczne, itp. W jednej i tej samej warstwie mogą więc rodzić się potrzeby wyższe i niższe, rozumiane jako bardziej lub mniej rozwinięte.
Co ma się na myśli mówiąc tu o potrzebach podstawowych? Można by je chyba określić jako te, których zaspokojenie jest relatywnie konieczne dla istnienia, normalnego funkcjonowania i rozwoju by tu ludzkiego. Określenie „relatywnie” ma podkreślić, że zaspokajanie potrzeb nie przebiega w sposób deterministyczny i jest zależne od ludzkiej wolności. Takie ujęcie jeszcze nie rozstrzyga, które z po trzeb są pierwotne, a które są wtórne. Może ono jednak uchronić od
popadnięcia w skrajność spirytualizowania czy angelizowania czło wieka z jednej strony, a „uprzyrodniczenia”, znaturalizowania z dru giej, gdy to formalne ujęcie wypełnione zostaje treścią rzetelnego doświadczenia. Jeśli przyjmie się, że każda „warstwa” człowieka jest źródłem specyficznego typu potrzeb i ramowo określa wymagania bytu ludzkiego, a zarazem, że wszystkie te „warstwy” tworzą struk
turalnie i funkcjonalnie istotną jedność, to konsekwentnie i zgodnie chyba z potocznym doświadczeniem trzeba powiedzieć, że każda „warstwa” emanuje z siebie potrzeby pierwotne i wtórne. Jest to odejście od wiązania zagadnienia pierwotności—wtórności z hie rarchią potrzeb i uznanie, że potrzeby pierwotne istnieją na wszyst kich szczeblach hierarchii „warstw” ontycznych człowieka.
Wynika stąd jeden z podstawowych, w ramach omawianego zagad nienia, postulatów praktycznych, a mianowicie postulat równomier nego i harmonijnego zaspokajania potrzeb całego, pełnego człowieka.
Niedopuszczalne jest ze względu na zdrowie psychiczne i moralne, ze względu na właściwe funkcjonowanie społeczeństwa, tworzenie takiej sytuacji, w której będzie się zaspokajało potrzeby jednej warstwy kosztem zaspokajania potrzeb innych, w której będzie się reglamentować pewne, na ogół wyższe, wartości, ze względu na po zorną konieczność uprzedniego zaspokajania potrzeb „ważniejszych”,
„pierwotnych”, czyli niższych.
Zasadnicza zmienność treści konkretnych, jednostkowych potrzeb trudności ich określenia i klasyfikacji, jeśli bierze się pod uwagę ich aktualne („faktycznościowe”) przeżycie. Dopiero re fleksja nad przeżyciem i odniesienie jej do ontycznej struktury czło wieka może doprowadzić do pełniejszego ich wyjaśnienia do wskaza nia elementów składowych, źródła, itp.
Z powyższego określenia potrzeb wyłania się wniosek, całkiem ba nalny zresztą, że zaspokojenie jakiejkolwiek potrzeby możliwe jest
PRACA I CZAS WOLNY
kłopoty. A mianowicie: czy każde działanie jest pracą, czy jest nią
zaspokajanie wszystkich potrzeb czy tylko niektórych, czy każde
działanie zaspokajające potrzeby jest pracą, itd., itp? A może wy
jaśnienia trzeba szukać w jakimś aspekcie (a nie rodzaju) potrzeb
i działań? Te wszystkie pytania i zawarte w nich wątpliwości zdają
się kwestionować ważność analiz potrzeb dla uchwycenia problema
tyki pracy i czasu wolnego. Lecz jest to kwestionowanie pozorne.
Fakt istnienia potrzeb zarówno w aspekcie „braku”, jak i w aspek
cie „nadmiaru” odsłania i wskazuje na pewien szczególny sposób
istnienia człowieka, i to sposób o charakterze paradoksalnym, dwu
biegunowym. Wskazuje z jednej strony na „niepełność”, z drugiej
na to, że człowiek jest źródłem specyficznej energii, na jego „nad-
pełność”. Proces „dopełnienia się” w jednym aspekcie, a „rozłado
wania” w drugim nie dokonuje się wewnątrz subiectum ludzkiego,
ale tylko i wyłącznie za pośrednictwem świata zewnętrznego. Na to
wskazuje choćby spontaniczne i intencjonalne skierowanie potrzeb
do świata. Poprzez potrzeby człowiek jest związany ze światem i ana
lizy antropologiczne dążące do uchwycenia pełnego obrazu człowieka
nie mogą pozostać tylko analizami wewnętrznej struktury, pomijają
cymi związek człowieka ze światem. Dlatego też można powiedzieć,
że sposobem istnienia człowieka jest bycie-w-świecie, choć to nie
charakteryzuje w pełni sposobu istnienia człowieka, lecz tylko pe
wien jego aspekt. Ta zbitka pojęciowa, bycie-w-świecie, określa cza
sową lub też inaczej mówiąc doczesną relację człowieka do tego, co
go dopełnia, a co samo ma też charakter czasowy.
Również działanie ludzkie, rozważane nie tylko w relacji do po
trzeb, ukazuje człowieka jako byt-istniejący-w-ś wiecie. Bowiem każ
de działanie dokonuje się w świecie lub ze względu na świat, gdyż
w sobie samym człowiek nie znajduje tworzywa, z którego mógłby
wytworzyć potrzebne mu wartości. Nawet tzw. działanie wsobne
dokonywane jest ze względu na świat lub na relacje łączące czło
wieka ze światem. Działanie jest realizowaniem naturalnej ludzkiej
tendencji do transcendowania siebie, jest przejawem najgłębszego
ludzkiego dynamizmu. I dopiero te dwa pojęcia, tzn. potrzeby
(w aspekcie „braku” i „nadmiaru”), czyli bytowej niepełności, oraz
dążności do „bycia więcej” tworzą razem, w pewnym aspekcie,
pełny obraz człowieka. Zarazem wskazują one wspólnie na zasadni
czą niesamowystarczalność człowieka.
Przyjęte tutaj pojęcie świata nie utożsamia się z całością tego, co
zewnętrzne wobec człowieka, nie oznacza całości rzeczywistości.
Treścią tego pojęcia jest ta część rzeczywistości, która również jak
człowiek jest czasowa. Zakres jego jest analogiczny do zakresu grec
kiego pojęcia Kosmosu — nie obejmuje się bowiem nim Bytu Trans
cendentalnego, Boga. Zgodnie z tym pojęcie bycia-w-świecie nie
JERZY W. GAŁKOWSKI
obejmuje całości problematyki egzystencjalnej człowieka, szczególnie zaś bezpośredniej relacji człowiek — Bóg. Tak widziany świat, ze względu na specyficzne właściwości człowieka i zajmowane w nim przez człowieka miejsce, nie jest zbiornikiem gotowych wartości, lecz tworzywem, z którego można je dopiero uczynić. Jest również
właściwym miejscem bytowania człowieka, jego bytową ojczyzną oraz środkiem tworzenia się człowieka. Stąd można w byciu-w-świe cie wyróżnić ten aspekt bytowania, który polega na działaniu zmie rzającym do przystosowania, przyporządkowania sobie świata, ,,przy swojenia” go, uczynienia go ,,swoim” 1(5 ze względu na ludzką nie- samo wystarczalność. I ten dynamiczny aspekt bycia-w-świecie, choć nie wyczerpujący całego dynamizmu człowieka, można by nazwać
praca.
PRACA I CZAS WOLNY.
UWAGI KOŃCOWE
W niektórych publikacjach filozoficznych znajduje się twierdze nie, że nie można podać ogólnej definicji pracy ze względu na istotną
historyczną zmienność form pracy * *17. Można by tu jeszcze dodać i względy subiektywno-osobowe, przez co obraz pracy staje się je szcze bardziej zmienny. Ale chyba nie musi to wcale oznaczać wielo znaczności. Podane wyżej określenie, aczkolwiek nieprecyzyjne i do magające się jeszcze dookreśleń i wyjaśnień, wydaje się obejmować wszystkie możliwe i realne formy pracy i jej cechy istotne. Można by więc to określenie traktować jako funkcję, której zmiennymi speł niającymi ją byłyby jednostkowe zmieniające się formy i pojęcia pracy ujmowane przez różne dyscypliny naukowe i przez doświad czenie potoczne.
18 Por. H. Marcuse, Le fondement philosophlque clu concept ćconomique de trava.il, w: H. Marcuse, Culture et societć, Paris 1970, 21—60.
17 Między innymi taki pogląd prezentuje R. Kwant, autor znanej monografii na temat filozofii pracy Philosophy of Labor, Pittsburg 1960.
Tak ujęta praca widziana jest z perspektywy osoby, a nie gatunku ludzkiego. Nie znaczy to jednak, że jest ona rozumiana jako działa nie wyizolowanego podmiotu. Przeciwnie — jest czymś z istoty swo jej społecznym, tak jak bycie i działanie człowieka w świecie ma charakter społeczny. Właściwym jednakże podmiotem działania, czy nu, a więc i pracy, jest osoba, a dopiero poprzez nią społeczeństwo.
Mówiąc o świecie człowieka, z tej perspektywy ujmuje się jako jego element również i inne osoby. Jest to bardzo ważne, gdyż między światem rzeczy a światem osób, jako przedmiotami działania, prze
PRACA I CZAS WOLNY
o etyczny wymiar przyporządkowania. A więc nie każde aktywne zachowanie się człowieka wobec świata jest pracą. Z grubsza zo stał więc wydzielony zakres pracy: jest nim aktywne zachowanie się człowieka wobec świata rzeczy, podporządkowujące ten świat człowiekowi ze względu na jego niesamowystarczalność. Nie jest więc pracą ani zachowanie bierne, ani też czynne, którego przed miotem jest drugi człowiek. Określenie takie dotyczy raczej pew nego ideału niż stanu faktycznego, i jest oczywiste, że w płaszczyźnie teoretycznej i praktycznej spotyka się w tym względzie nadużycia. W socjologii przyjęło się określać tzw. czas wolny przez przeciwień stwo pracy — jest to czas wolny od pracy 18. Stąd widać, że treść tego pojęcia jest bardzo złożona i różnorodna. Przypominając słowa prof. M. Ossowskiej, odnoszące się do pojęcia moralności, sytuacja przypomina sklep nabiałowy, w którym znajdują się artykuły bardzo różnego pochodzenia. Dodatkowo trzeba jeszcze uwzględnić i to, że
praca na ogół nie jest specjalnym typem działania, nie jest działaniem o jednym tylko celu 19. W konkretnym ludzkim działaniu współistnieć może wiele celów, z których jeden tylko wyznacza pracę w poda nym wyżej określeniu. A więc praca jest aspektem, a nie typem działania. W jednym działaniu (akcie ludzkim) odnaleźć można ele
menty i pracy, i tego, co określa się jako czas wojny. To bardzo komplikuje sytuację poznawczą. W pojęciu czasu wolnego zawie rają się czynne i bierne relacje międzyosobowe o bardziej czy mniej intymnym charakterze, się tam sfera religii, moralności, kultury, działań i doznań estetycznych, relacji społecznych, działań i doznań poznawczych, sport, turystyka, wypoczynek bierny, dolce
jar niente, itd., itp. Wszystko to istnieje w powiązaniu z potrzebami
ludzkimi. Jest to więc zbiór bardzo różnorodnych zachowań ludz kich, które pozorną jedność uzyskują tylko przez przeciwstawienie ich pracy. Rozważane jednak nie w tej opozycji, ale same w sobie,
wo niedawnego pochodzenia. Do niedawna bowiem niektóre tylko z problemów wchodzących w pojęcie czasu wolnego były wyodrę bnione, jak na przykład problemy religii, kultury, później sportu, itd.
Dopiero niedawny rozwój form pracy, związany z nauką i techno logią, czyli tzw. rewolucja naukowo-techniczna, przede wszystkim zaś automatyzacja, wniosły nowy problem — co robić z czasem uwol nionym, w wymiarze indywidualnym i społecznym, od konieczności pracy. Okazuje się bowiem, że przejście od cywilizacji pracy do
cy-18 Por. np. J. Dumazedier, Vers une ciullisalion du loisir? Paris 1962; J. Da necki, Jedność podzielonego czasu, Warszawa 1970; E. Wnuk — Lipiński, Czas
wolny — współczesność i perspektywy, Warszawa 1975.
18 Por. T. Pszczolowski, Prakseologiczna teoria pracy, Prakseologia 23 (1966).
JERZY W. GAŁKOWSKI
wilizacji czasu wolnego, o czym mówi się coraz częściej, nie odbywa się ani łatwo ani bezboleśnie. Uwolniony czas i energia ludzka może służyć do tworzenia wartości i antywartości. Właśnie ramowy cha rakter potrzeb ludzkich i możliwość wolnego, do pewnego stopnia, kierowania nimi i ich zaspokajaniem zwraca uwagę na konieczność wychowania siebie do korzystania z czasu wolnego dla rzeczywiste go rozwoju człowieka. Korzystania z czasu wolnego trzeba się na
uczyć, tak jak uczy się pracy.
Potrzeby ukazują wymagania ludzkie i sposób istnienia człowieka, w czym mieści się między innymi naturalna tendencja do rozwoju lub inaczej mówiąc do doskonałości. Zaspokajanie potrzeb jest aktu alizacją, jest realizowaniem tej tendencji. Praca jest tylko częścią tej realizacji, gdyż może zaspokoić tylko część potrzeb, pierwotnych i wtórnych, czy zaspokoić je tylko w pewnym aspekcie. Inne po trzeby, lub pod innym aspektem, zaspokajane są w zakresie tego, co nazywane jest czasem wolnym. Przy tym nie można wykryć w po trzebach (lub ich aspektach) zaspokajanych przez pracę większej ważności, z punktu widzenia całości bytu ludzkiego, niż w innych, zaspokajanych w ramach czasu wolnego. Są one po prostu inne. Te różnorodne potrzeby mają też różne znaczenie dla człowieka. Róż ność ta wynika ze względów obiektywnych i subiektywnych, i zna czenie ich jest historycznie i społecznie zmienne. Niektóre z tych potrzeb oraz zagadnienia z nimi związane mają równie duże zna czenie w funkcjonowaniu i rozwoju człowieka co praca. Wartość ich dla człowieka jest równa wartości pracy, i to powinno znaleźć od
bicie w postulatach praktycznego, społecznego i indywidualnego dzia łania.
Dlatego czas wolny nie może być uważany tylko za interludium w pracy, nie może być uważany tylko za przygotowanie do pracy, gdyż wiele jego elementów ma wartość autonomiczną, niezależną od wartości pracy. Tym niemniej trzeba pamiętać o ważnych po wiązaniach między tymi dwoma dziedzinami życia. W. A. Luijpen 20 pisze, że kultura jest możliwa dzięki wydzieraniu przez człowieka „nadwyżek” naturze, czyli kultura jest możliwa dzięki pracy, któ ra zaspokaja nie tylko potrzeby doraźne, i to niższe, ale pozostawia człowiekowi dodatkowe środki materialne, czas itp. Można to roz szerzyć. Biorąc pod uwagę czasowy charakter istnienia człowieka i charakter jego potrzeb trzeba powiedzieć, że praca jest warun kiem zaspokojenia wszystkich tych potrzeb, które wynikają z cza sowego charakteru istnienia człowieka. Jest warunkiem, ale nie spo sobem i źródłem ich zaspokojenia, tym bardziej zaś wartość pracy nie jest źródłem wartościowości innych potrzeb i działań.
—---, Jerzy W. Gałkowski