• Nie Znaleziono Wyników

Symbol naczelny "Popiołów" Żeromskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Symbol naczelny "Popiołów" Żeromskiego"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Paszek

Symbol naczelny "Popiołów"

Żeromskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 62/3, 51-84

(2)

Pamiętnik Literacki LXII, 1971, z. 3

JERZY PASZEK

SYMBOL NACZELNY „POPIOŁÓW ” ŻEROMSKIEGO

T ytuł powieści napoleońskiej Żerom skiego spełnia i jakościowe, i ilo­ ściowe k ry te ria stosow ania pojęcia słowo-klucz Ł Ju ż S tefan Baley w sw ojej książce Osobowość twórcza Żerom skiego zaliczył słowo „popiół”, a także takie w yrazy, jak „w ilga”, „róża”, „hyzop”, „sm uga”, „calizna”, „przycieś”, do stale p ersew erujących w twórczości pisarza m otyw ów . Spo­ strzeżenie B aleya m a w artość intuicyjnego w yboru w yrazów o w iększej częstotliw ości p ojaw iania się w dziełach Żerom skiego niż w potocznej pol- szczyźnie. N atom iast różnorodność sem antyczna użyć w yrazu „popiół” , pole jego ekspansji stylistycznej, w skazuje, iż m am y tu do czynienia nie tylko z ilościową przesłanką do zaliczenia tego w yrazu pom iędzy słow a- klucze.

W ieloznaczność sform ułow ania tytułow ego spraw ia, że fu nk cjon u je ono jako wiązanie, zw ornik, któ ry łączy i spaja różne plany powieści. W ybór ty tu łu , pełniącego rolę klam ry czy wspólnego m ianow nika czasem i dla przeciw staw nych treści utw oru, możemy uważać za świadom y zabieg kom pozycyjny pisarza.

Dowód tego stw ierdzenia postępow ać będzie drogą w yzyskania dw o­ jakiego rod zaju argum entów — stru k tu ra ln y ch i stylistycznych: po pierw sze, porów nania budow y Popiołów z wcześniej napisanym i utw o­ ram i Żeromskiego, k tó re zostały podobnie skom ponow ane; po drugie, b a ­ dania stylistycznego n iektórych przenośni pojaw iających się i w Popio­ łach, i w poprzedzających tę powieść utw orach — m etafo r będących n ie­ m al rów noznacznym i sem antycznie, a różniących się jed y n ie form ą, k tó­ ra została celowo zm ieniona i przekształcona w powieści historycznej Że­ romskiego.

W dalszym ciągu naszego w yw odu poddam y szczegółowej analizie te frag m en ty Popiołów, w któ ry ch w yraz ty tu ło w y posiada znaczenie m eta ­

1 P. G u i r a u d, Zagadnienia i m etody statysty ki językoznawczej. Warszawa 1966, s. 99. Zob. też K. W y k a , Słowa-klucze. W : O potrzebie historii literatury. Szkice polonistyczne z lat 1944—1967. Warszawa 1969.

(3)

52 JE R Z Y P A S Z E K

foryczne, odnosząc się bądź do bohaterów , bądź do całego społeczeństw a. Na zakończenie p rzeprow adzim y k o n fro ntacje ty tu łu Popiołów z ty tu łam i w y branych pow ieści okresu przełom u X IX i XX stulecia.

1

Do utw orów o podobnej ja k w Popiołach stru k tu rz e pow iązań ty tu łu z tek stem dzieła zaliczam y now elę Cienie, szkic pow ieściow y P rom ień oraz szeroko rozbudow aną pow ieść L udzie bezdom ni (na m arginesie om ó­ w im y także dw uznaczność ty tu łu S y z y fo w y c h prać).

W now eli w yraz ty tu ło w y fu n k cjo n u je przede w szystkim na płasz­ czyźnie zantropom orfizow anego opisu przyrody, będącego sw oistym „li­ rycznym k o m entarzem ’’ 2 do scen erotycznych. Od jednego bow iem z po­ czątkow ych zdań u tw o ru : „W głąb p a rk u chyłkiem w stępow ały pierw sze w ątłe, śniade c i e n i e ” (282) 3, poprzez p ojaw iające się w środku n a rra ­ cji: „snuły się ju ż c i e n i e , k tó re zdaw ały się szukać dróg dogodnych dla nocy ciągnącej” (287), aż po fra g m en t m iejsca kulm inacyjnego now eli: „M artw e c i e n i e leżały nieruchom o u odziem ków drzew [...]” (294) — kom entarz ten stale to w arzyszy akcji.

D w ukrotnie wszakże użyto tego w y razu w in n y m celu. Narzeczona M arka K aterw y , Liii, jest przed staw ion a w taki sposób, b y „cienie” do­ dały pow abu jej urodzie:

Źrenice jej rozśw iecił blask cudowny, jak gdyby widziadło niebieskie [tj. obłok] i w nich się przeglądało. Pod długimi rzęsami w ynikły na czystych bia­ łych powiekach m odre c i e n i e , które ginęły, gdy oczy wznosiła, lica się za­ płoniły bladym rum ieńcem, niby pierwszą barwą zorzy wieczornej.

Liii uniosła rzęs, za którymi uganiały się jakby skrzydła c i e n i ó w , i z trw ożnym w stydem w sercu na coś czekała. [285] 4

W ostatn im przykładzie użycia słow a „cienie” pojaw ia się oryginalna k o n stru k cja m etafory czn a (cienie m ające „sk rzy dła” i „uganiające się” ), u w y d atniająca piękno długich rzęs i uro k spojrzenia nieśm iałej dziew ­ czyny. Z am ierzonym k o n tra ste m do powyższego opisu je s t obraz oczu krokodyla, k tó re przy p o m ina sobie M arek:

2 K. W y k a , Główne etapy w twórczości Żeromskiego. W : Szkice literackie i artystyczne. T. 1. Kraków 1956, s. 193, 194, 200.

3 Cytaty z pism S. Ż e r o m s k i e g o oparto na edycji: Dzieła. Pod redakcją S. P i g o n i a . Wstęp H. M a r k i e w i c z a . W arszawa 1955—1957. Liczba w na­ w iasie po cytacie oznacza stronicę tomu zawierającego przytaczany utwór; w w y ­ padku Popiołów i Dziejó w grzechu poprzedza ją cyfra wskazująca tom danej po­ wieści.

4 Por. m otyw „skrzydlatych oczu” u Błoka: W. M. Ż y r m u n s k i , Metafora w twórczości Błoka. W zbiorze: Rosyjska szkoła stylistyki. W arszawa 1970, s. 322.

(4)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 53

Były to w ielkie ślepia bez połysku, dawno zgasłe, patrzące się nie wiadomo jak, bo ani żarłocznie, ani ciekawie, a przecie w taki sposób, że to w ejrzenie na zawsze, aż do śmierci ryło się w oku i mózgu. Były to dw ie gały z ołowiu, posiadające siłę widzenia, widzenia do gruntu, z bezgraniczną szczegółowością, a z przeraźliwym niedbalstwem. [293—294]

Po w szystkich zabiegach opisu upiększających oczy Liii ty m więc bardziej nieoczekiw anie brzm i zdanie, które rozbija drogą bohaterow i ideę Schellinga o doskonaleniu się n a tu ry — w naturalistycznie pesym istycz­ nym w niosku: „To są oczy powszechnej n a tu ry stw orzeń, m ojej i Liii...” (294).

T ytuł utw o ru należy do jeszcze innego k ręgu skojarzeń. Łatwo m ożna doszukać się w nim odwiecznej poetyckiej figu ry zrów nującej noc i ciem ­ ność ze złem, a dzień i jasność z dobrem . N apływ ające cienie nocy są więc nie tylko elem entem nastrojow ego opisu scenerii, ale także w yrażają sym bolicznie przeżycia K aterw y, k tó ry ze zdum ieniem odkryw a „rucho­ m ość g ru n tu w łasnego jeste stw a ” oraz dochodzi do przekonania o tym , „ jak w ątpliw ą jest w ładza człowieka nad sobą, nad in sty nk tam i duszy” (293). Ten trzeci poziom znaczeniow y w yrażenia tytułow ego podkreślił W ilhelm F eldm an w im presjonistycznej syntezie dorobku Żeromskiego:

Bezduszną jest natura i ona złe swe pierwiastki wszczepia w serca nawet najlepsze. Raduski, znalazłszy się po raz pierwszy w powozie obok pięknej doktorowej Poziemskiej, m yśli: trzeba korzystać... Jak „cienie”, złe idzie za słoń­ cem. Marek Katerwa wykłada czystej dzieweczce, narzeczonej swojej, doskonałą koncepcję mistrzów sw ych w m etafizyce — a duszę ich obejmuje nagle pło­ mień... 5

W om aw ianej noweli opalizacja sem antyczna słowa tytułow ego roz­ ciąga się w ięc n a trzy kręgi znaczeniow e: opis scenerii, zapadających m roków nocy (zantropom orfizow any) ; opis urody dziewczęcej (częściowo m etaforyczny); sugestia wszechobecności zła n a świecie (m etaforyczny tytuł).

Jeszcze św ietniej, wręcz mistrzowsko, w ykorzystał Żerom ski tę tec h ­ nikę opalizacji ty tu łu dzieła w m ikropowieści Promień. G ra w ieloznacz­ nego ty tu łu rozciąga się tu rów nież na nazw iska dwóch w ydaw ców gazet w Łżawcu, przeciw staw iając redaktorow i „Echa”, R aduskiem u (po pol­ sku 'P rom ien nem u’ czy 'P rom ieńskiem u’) — Olśnionego. Nazwisko w ła­ ściciela „G azety Łżaw ieckiej” jest całkow itym przeciw ieństw em i zaprze­ czeniem nazw iska b o h atera głównego. „O lśniony” dla Żerom skiego nie jest bowiem wcale synonim em , jak w dzisiejszej polszczyźnie, w yrazów

5 W. F e l d m a n , Współczesna literatura polska. 1880—1901. Warszawa 1903, s. 290.

(5)

54 JE R Z Y P A S Z E K

'zachw ycony’ czy 'oczarow any’. W p ierw otny m znaczeniu, k tóre odnoto­ w u je Linde, nazw isko przeciw nika R aduskiego tłum aczy się jako 'oślepły, oślepiony’ lub n a w e t 'niew id o m y ’.

Słowo „p rom ień ”, poza u k ry ty m w ystępow aniem w nazw iskach posta­ ci, p ojaw ia się jeszcze w tej krótkiej powieści siedm iokrotnie, wchodząc przew ażnie w k o n stru k cje przenośne. Naszym zdaniem , nie w yczerpał w szystkich alu zy jny ch znaczeń ty tu łu u tw o ru J a n Z ygm unt Jakubow ski, gdy w n astęp u jący sposób próbow ał je w yodrębnić:

Żeromski bardzo subtelnie wykorzystał grę znaczeń słowa, które jest tytu­ łem powieści. Jaw i się najpierw ów promień, r z e c z y w i s t y promień, na pierwszych stronicach powieści, gdy Raduski wraca do stron rodzinnych [...].

Później zyskuje on s y m b o l i c z n e znaczenie, gdy stary w łaściciel anty­ k w am i mówi: „Już przyszedł p r o m i e ń kultury i uderzył w zgniłe m roki!” [...] I po raz trzeci odkrywam y ten prom ień w oczach młodego chłopca, małego kamieniarza:

„Chłopiec siedział zam yślony, a gdy dziękował Raduskiemu, oczy jego son­ dowały twarz tego nieznajom ego przybysza. I pan Jan nie m ógł się dość na­ sycić w idokiem oblicza m ałego pracownika. Patrzał, jak z wolna dziecięce czoło rozśw ietlał błysk szczególny, rozpalony, zdawało się, w głębi jego czaszki i w y­ chodzący na zewnątrz. N iepowstrzym ane św iatło zatliło się w e wzroku obudwu i siadło na wargach w postaci m iłego uśmiechu. Raduski m yślał wtedy, jak pomóc tem u chłopcu bez uciekania się do wstrętnej dlań jałmużny, ale w tej chw ili sąd skryty, sam w sobie schowany, łączył się jak woda zaskórna kropla­ mi z rozmaitych stron płynącym i w głębokie źródło wody żywota.

«■Co między mną i tym chłopcem się pali — to jest p r o m i e ń , o którym gadał stary ańtykwariusz. To jest głów ny lew ar istotnej cywilizacji. N ie godzi się parać, nie godzi się parać... Głupi Koszczycki !«” 6

Nie zgadzając się z określeniem Jakubow skiego, iż na początku u tw oru pojaw ia się „rzeczyw isty p ro m ie ń ”, p roponujem y inny podział poszcze­ gólnych użyć słow a „p ro m ień ” w ty m szkicu pow ieściow ym Żerom skiego (pom ijam y w klasy fik acji frazeologizm „ p r o m y c z e k w i a r y !’ (63)).

N a poziom ie pierw szym , nie zm etaforyzow anym , zajm uje m iejsce zda­ n ie: „W idać ją [tj. basztę] było całą w p r o m i e n i a c h gasnącego słoń­ c a” (23).

N a poziom ie d rugim z n a jd u ją się dw a fragm enty, w któ ry ch „pro­ m ień ” u w ik łan y zostaje w k o n stru k cje m etaforyczne:

Zdawało się, że p r o m i e ń słońca, wpuszczony do tego cichego m iejsca przez liście, r o z g a r n i a bujne w łosy pani Marty, u s i ł u j e r o z w i ą z a ć pasma niedbale zw in ięte i roztrzepane nieco wskutek zetknięcia się z szorstką korą, jakby s k ł a d a ł na tej głow ie nieskończony p o c a ł u n e k . [90]

6 J. Z. J a k u b o w s k i , Wczesna twórczość Żeromskiego (od pierw szych opo­ wiadań do „S yzyfow ych prac”). W: Nowe spotkanie z Żerom skim. Studia — szki­ ce — polemiki. Warszawa 1967, s. 63—64; podkreślenia J. P.

(6)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 55

Raz tylko w y ł a m a ł s i ę spomiędzy obłoków i spadł na ziem ię jasny p r o m i e ń słońca. W postaci wielkiej białej plamy g n a ł wśród równin, ś c i ­ g a n y przez gęste cienie, r o z t r ą c a ł matowe, przygasłe, zatrzymane w chmu­ rach, jakby chorowite światło dzienne. L e c i a ł po śniegach, po martwych skibach, po przeziębłych i zeschłych szkieletach krzewin, po badylach i źdźbłach śpiących w letargu, n i e z n a j d u j ą c m i e j s c a , niby gołębica Noego, gdzie by w y t c h n ą ć , i żywej ziemi, którą by m ó g ł o g a r n ą ć i u k o c h a ć m i ł o s n y m światłem swoim, z niczego rodzącym wiekuiste życie.

W ślad za tym p r o m i e n i e m szły oczy Raduskiego w kraj, w poprzek on ej dalekiej, dalekiej strony, a spragniona dusza nasycała się żywiącym bla­ skiem, jak pierwsza lepsza obumarła bylina wśród wygonu... [19—20]

W powyższych przytoczeniach w idać w yraźnie zabiegi antropom orfiza- cyjne. W pierw szym prom ień zastępuje jak gdyby Raduskiego, składając pocałunek n a głowie ukochanej przez b o h atera kobiety (konkretyzacja m arzeń Raduskiego). P ersonifikacja prom ienia, dzięki której w yrażono tu uczucia postaci, pełni w ty m fragm encie nieco inne fun kcje — m a b a r­ dziej subiektyw ny podkład, daje się odczytać jako swoiste zastosowanie techniki point of vie w — niż np. analogiczna figura w Ludziach b ez­ dom nych, istniejąca jako ornam ent w opisie wiosennego przebudzenia przyrody :

Młode listki grabowe, które dopiero co na świat się urodziły, zmarszczone i tak delikatne, jakby się kurczyły nawet od p o c a ł u n k ó w p r o m i e n i s ł o n e c z n y c h i od w estchnień pachnącego wiatru, zdawały się badać za po­ mocą delikatnych cieniów swoich żółty piasek, ciemną, pulchną ziem ię i mdłe trawki w ybijające się z gruntu. [115]

N atom iast w cytacie drugim antropom orfizacja prom ienia (w yodręb­ nionego zresztą graficznie przez Żeromskiego — na rów ni z dwom a po­ przednio podanym i uryw kam i o prom ieniu k u ltu ry , co w skazuje n a p rzy ­ bliżenie tego obrazu ściganego prom ienia św iatła do sfery sym bolicznej) w yrażona przy użyciu czasowników „ogarnąć” , „ukochać” i przym iotnika „m iłosny”, podobnie jak nierealny opis działalności prom ienia słonecznego (roztrącanie „chorow itego” św iatła dziennego, niemożność znalezienia m iejsca oparcia), w efekcie daje ujęcie o cechach alegorii.

M ożna pom yśleć o ty m uosobieniu prom ienia słonecznego, że jest syg­ nałem i zapowiedzią losu Raduskiego: b rak m iejsca n a ziem i dla p ro ­ m ienia jest an tycypacją identycznej sytuacji bohatera. Nasze przypusz­ czenie dodatkow o potw ierdza także pojaw ienie się w om aw ianym ury w k u porów nania prom ienia z lecącym gołębiem (gołębica Noego). O braz taki był już poprzednio w tekście zw iązany z postacią Raduskiego:

W głębi serca zdumiewając się nad ow ą surową różnicą dwu egzystencji tego samego człowieka: stanu młodzieńca i stanu trzydziestokilkoletniego m ęż­ czyzny, tak odmiennych, jak byt g o ł ę b i a chyżo lecącego pod chmurami

(7)

od-ob JE R Z Y P A S Z E K

m ienny jest od bytu jaja, z którego się w ylągł — a jednocześnie kombinując zw iązek logiczny m iędzy bieżącym i zdarzeniami, podróżny nasz stanął przy w a ­ gonach. [9]

P ersew eracja obrazu lecącego gołębia może być jeszcze jedn ą prze­ słanką do utożsam ienia p rom ienia z cytow anego początkowego frag m en tu u tw o ru z postacią R aduskiego, k tó ry przecież pow ie o sobie w zakoń­ czeniu tej m ikropow ieści — „ ja jestem służącym ś w i a t ł a ” (143).

D opiero na trzecim poziom ie znaczeniow ym odnotow ujem y w ypow iedź an ty k w ariu sza (i jej pow tórzenie przez Raduskiego) o prom ieniu k u ltury, co rozśw ietla „całe państw a półzm roku” . M etafora „prom ień k u ltu ry ” należy do rodziny zapoczątkow anej Słowackiego „ośw iaty kagańcem ” i w czasach Żerom skiego b y ła już w yrażeniem potocznym . Przykładem , nieco zm odyfikow anym , tego u tarteg o pow iedzenia je st w iersz W ładysła­ w a Bełzy pt. F ra g m e n t:

B łogosławiony, kto w sił swoich pocie Kruszy przesądów zastarzałych kräty, I tym, co toną w odwiecznej ciemnocie, Wnosi jak bóstwo i s k i e r k ę ośw iaty ! 7

W sum ie m ożna mówić o n astęp ujący m rozgałęzieniu odniesień ty ­ tu łu P ro m ien ia :

1) opis prom ieni słonecznych

a) opis nie zm etaforyzow any (o baszcie) b) opis zantropom orfizow any

2) sym bolika „prom ienia k u ltu ry ’’ a) słow a an ty k w ariu sza

b) epizod z m łodym kam ieniarzem

3) alegoryczne utożsam ienie R aduskiego z prom ieniem a) znaczące nazw isko b o h atera

b) dw uznaczność prom ienia roztrącającego „chorow ite” św iatło c) R aduski — „służący św ia tła ”.

W Cieniach i P rom ieniu — podobnie jak w późniejszych Popiołach — pow tórzenie sform ułow ania tytułow ego u w y d atn ia sym boliczność i poli- sem antyk ę samego ty tu łu . Inaczej jest w Ludziach bezdom nych. Tu nie pow tarza się w tekście sform ułow anie tytułow e, lecz cała akcja powieści je st jak gdyby rozw inięciem i udokum entow aniem m etafo ry ty tu łu . T raf­

n e zdanie D rozdow icz-Jurgielew iczow ej : „za m otyw k onstru k cy jn y

[w L udziach bezd o m n ych ] należy uznać zagadnienie bezdomności jedno­ stek ogarniętych ideą altru isty c z n ą ” — rozszerza H enryk M arkiewicz, ukazując kilka kręgów znaczeniow ych tytułow ego w yrażenia. Obok „bez­

(8)

SY M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł O W ”

domności dosłownej lu m p en p ro letariatu ” i „praw ie bezdom ności” klasy robotniczej Żerom ski przedstaw ia sytuację rew olucjonisty „jako los czło­ wieka, k tó ry traci swe ognisko dom owe” . Inny krąg m etaforycznej bez­ domności ogarnia Joasię i Judym a. Dla nich „dom ” — „to w yobraźniow y i językow y sym bol stabilizacji życiowej, spokoju, powszednich uroków życia, ciepłej atm osfery zaspokojonych i odwzajem nionych uczuć rodzin­ nych, które bronią przed sam otnością i zagubieniem w obcym i wrogim otoczeniu” . Jeszcze in n a jest bezdomność inżyniera Korzeckiego, dla któ ­ rego „na ziem i nie m a m iejsca” (słowa tej postaci), którego gna po świe­ cie m etafizyczny niepokój — „darem na w alka ze strachem — strachem samotności, nocy, śm ierci” 8.

W ieloznaczność ty tu łu S y z y fo w y c h prac jest zupełnie inna niż n astro ­ jow a opalizacja nagłów ka Cieni oraz m etaforyczna w ielow arstw ow ość ty ­ tu łu Prom ienia i L u dzi bezdom nych. W przypadku S y zy fo w y c h prac ist­ nieje możliwość podw ójnej odnośności form uły ty tu łow ej: po pierw sze — do w ysiłków rusy fik acyjn y ch rządu carskiego, po drugie — do heroicznej w alki m łodzieży polskiej z w ynaradaw iającą polityką szkoły rosyjskiej. Głosy k ry ty k i podzieliły się w tej spraw ie. M onografista powieści, W ła­ dysław Słodkowski, mówi zgodnie z powszechną opinią, że „w ty tu le po­ w ieści położył pisarz akcent na bezowocne w ysiłki caratu, a nie — m ło­ dzieży” . A rgum entacja Słodkowskiego opiera się na oczywistości końco­ wego w yniku procesu dziejowego (ahistoryzm , bo Żerom ski nie mógł przew idzieć w chwili ogłaszania swojej książki tego zw ycięstw a m łodzie­ ży!) oraz na przew adze takiej w łaśnie in terp retacji w dotychczasow ej k ry ­ tyce literackiej :

Temat utworu sugerował już pierwszym jego czytelnikom, że pisarz przed­ staw ił w nim „syzyfowe prace” caratu. Ogromny bowiem w ysiłek zaborców włożony w akcję rusyfikacyjną szkoły w Królestwie nie dał rezultatu. Tak zrozumieli sens tytułu powieści prawie wszyscy jej komentatorzy, jak J. N owak- -Dłużewski — były uczeń gimnazjum kieleckiego, A. Lange, S. Drzewiecki, W. Borowy i i n. 9

N ie przyw ołuje jednakże Słodkowski w szystkich odm iennych odczy­ tań ty tu łu S y z y fo w y c h prac. Oto np. głos Antoniego Potockiego:

Twardy Radek, szlacheckie dziecko Marcin Borowicz, wcielony syn po­ wstańczy Walicki, Zygier z rodu apostolskiego — oto najmłodsza z tych grup (.Syzyfow e prace 1898), w Syzyfowym trudzie ukazująca pokolenia na owej po­ chyłości w alki z mogilnym głazem zobojętnienia.

8 I. D r o z d o w i c z - J u r g i e l e w i c z o w a , Technika powieści Żeromskiego. Warszawa 1929, s. 26. — H. M a r k i e w i c z , „Ludzie bezdomni” Stefana Żerom ­ skiego. Warszawa 1966, s. 6—9.

9 W. S ł o d k o w s k i , „Syzy fowe prace” Stefana Żeromskiego. Studium mono­ graficzne. Wrocław 1966, s. 161, 159.

(9)

58 J E R Z Y P A S Z E K

Podobnie pisze F eldm an:

Ujrzymy młode, niew inne dusze, zm uszone dokonywać Syzyfowych prac, wśród otoczenia, które m orduje terrorem, narkotyzuje wabikam i, upadla oportu­ nizmem [...] 10.

Do głosów ty ch przyłącza się rów nież A rtu r H utnikiew icz, gdy recen­ zując w łaśnie pracę Słodkowskiego, bardzo przekonyw ająco dowodzi:

Analiza tytułu w konfrontacji z zawartością treściow ą i klimatem powieści zdaje się w ięc podsuwać interpretację inną, zapewne mniej powszechną, chociaż bardziej logiczną; oto pisarz odw ołując się do antycznego mitu o Syzyfie w y­ eksponow ał w swej tytułowej m etaforze nie tyle tkw iący w tym m icie bez wątpienia m otyw daremności, ile elem ent siły i uporu. Trud Syzyfa to uporczy­ w a niezłom ność i w ytrw ałość w podejm owaniu zadanej sobie pracy ciągle na nowo. Zmagania się m łodzieży polskiej z potęgą miażdżącej m achiny zaborczego państwa mają w sobie coś z w ielkości, tragizmu i uporu pracy Syzyfa. Jest to trud ponad siły, trud na pozór daremny, przeciw jakiejkolwiek rachubie i roz­ sądkowi, ale za to tym więcej godny uw ielbienia n .

Na zakończenie om aw iania ty tu łu S y z y fo w y c h prac dodajm y jeszcze, że w in n y ch polskich pow ieściach z tą sam ą postacią m ityczną w ty tu ­ le — m am y na m yśli powieść W acław a Koszczyca Praca S y z y fa (Lwów

1877; o P olaku-apostole p anslaw izm u w Rosji), S y z y fa K lem ensa Ju n o ­ szy (W arszawa 1890; o szlachcicu w iejskim b orykającym się z tru d n y m i w aru n k am i gospodarow ania) oraz Z ycie sy zy fo w e Józefy Szebeków ny (W arszaw a 1892; o tragicznych dziejach chłopa, k tó ry m im o niezm ierne pośw ięcenie w pracy nie może zdobyć w łasnej ziemi) — nie m a żadnego napięcia am biw alencji w nagłów kach: ty tu ły jednoznacznie opisują tra ­ giczne porażki bohaterów . A m biw alencja ty tu łu S y z y fo w y c h prac bliska je s t podobnie dw uznacznej w ym ow ie ty tu łu Popiołów, o czym szerzej b ę­ dziem y m ów ić w dalszych częściach niniejszego studium .

Ja k w idać z pow yższych analiz ty tu łó w Cieni, Prom ienia, L udzi bez­ d o m nych i S y z y fo w y c h prac, w dorobku Żerom skiego przed napisaniem Popiołów m ożna znaleźć utw ory, k tó ry ch in te rp re ta c ja ściśle w iąże się ze zrozum ieniem nagłów ka danego dzieła. Rola ty tu łu w Cieniach ogranicza się do nastrojo w ej sym boliki; w P rom ieniu ty tu ł o bejm uje jednocześnie postać b o h atera i pracę, k tó rej się pośw ięcił; w Ludziach bezdom nych n a ­ główek p ełn i funkcję zw ornika różnorodnych w ątkó w powieści; w S y z y ­ fo w y c h pracach m etafo ra ty tu ło w a w skazuje dwa podm ioty, do których m ożna odnieść sym bol m itycznej postaci. T ak w ięc sym boliczny, w

ielo-10 A. P o t o c k i , Polska literatura współczesna. Cz. 2. Warszawa—Kraków 1912, s. 49. — F e l d m a n , op. cit., s. 291.

11 A. H u t n i k i e w i c z , rec.: S ł o d k o w s k i , op. cit. „Pamiętnik b iłerack i” 1968, z. 4, s. 380.

(10)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł O W ” 59

planow y, am biw alentny ty tu ł Popiołów m a swoje antecedencje w tw ó r­ czości naszego pisarza.

Inn ym sposobem dowodzenia tezy o zam ierzonej organizacji tek stu Popiołów jest pokazanie przykładów znam iennych przekształceń, jakim w tej powieści ulegają pew ne pow tarzające się w pisarstw ie Żerom skie­ go m etafo ry i porów nania.

A. N ajdobitniejszym przykładem celowej przem iany ulubionego w y ­ rażenia pisarza jest h istoria pow racającego w trzech kolejnych pow ie­ ściach obrazu oczu lub głowy zasypanych piaskiem . O braz ten łączy się zawsze z opisem krańcow ego zm ęczenia i w yczerpania bohaterów . W dzienniku Joasi Podborskiej z L u dzi bezdom nych czytam y:

Po nocy bezsennej mam tę ciągłą nierówność bicia serca, oczy jakby p i a ­ s k i e m z a s y p a n e , szum w uszach, ból w gardle — i jakąś obmierzłą trw o­ gę w duszy. [171]

W tejże powieści pojaw ił się już wcześniej ten obraz, lekko zm odyfi­ kow any, w opisie przeżyć Ju d y m a po w ykładzie dla lekarzy w arszaw ­ skich:

Judym usiadł na swym miejscu spocony, z uczuciem, jakby m iał głow ę p e ł n ą s u c h e g o p i a s k u . [75—76]

W Popiołach ten p ersew erujący m otyw przenośny ulega c h a ra k te ry ­ stycznem u przekształceniu. We fragm encie przedstaw iającym chorobę K rzysztofa po zran ien iu pod B urviedro — zostaje dołączony jeszcze je ­ den elem ent, „popiół” :

Wszystko urwało się i zapadło w ziemię. Szum ii trzask.

Wstręt... Ktoś pozywa na sąd za owo w ino w świętym kielichu. Smak w ustach w in a i goryczy centurii. P i a s k u 1 rozpalonego p o p i o ł u p e ł n e oczy. [3, 107].

W Dziejach grzechu znów odnajdujem y tę przenośnię, ale nie m a już w niej „popiołu” ! Oto jak opisano zm ęczenie Ew y:

Wszystko ucichło, uspokoiło się. Słyszała dziwny szelest w usizach — ni to skrzypienie częstotliw e świerszczyków jesiennych w ścierniskach na wsi. W oczach p i a s e k gorący. [1, 297]

B. Także inne w y rażenia m etaforyczne powieści napoleońskiej zaw ie­ rające słowo „popiół” m ają sw oje odpow iedniki w e w cześniejszych utw orach Żerom skiego. T ak jest z pow iedzeniem W yganowskiego: „ J a nie m am w sobie nic ze Scypiona żadnego... Jestem p r o c h i p o p i ó ł...” (3, 80). Ta b ib lijna m etafo ra (por.: „boś proch i w proch się obrócisz” oraz „a w szystko jest z prochu i w szystko się zaś w proch obraca”) d w u k ro t­

(11)

GO J E R Z Y P A S Z E K

nie pojaw ia się w Ludziach bezdom nych, ale znów bez odnaw iającego ste ­ reotyp drugiego rzeczow nika, bez w y razu „popiół” . Joasia pow iada po odw iedzeniu grobów swoich rodziców :

Gdzież oni są? W co się obrócili? Dokąd odeszli z tego m iejsca? Całe moje ciało trzęsło się aż do głębi serca.

R o z s y p y w a ł a m s i ę w p r o c h przed śmiercią, z błaganiem, ażebym była godna posiąść tajemnicę. [200]

I K orzecki:

A ja, który sam tu marzyłem w p r o c h z a m i e n i o n y , którego nerwy zdaw ały się błądzić po w szechśw iecie, ja, chory, dotykałem jej [tj. śmierci] pal­ cem, w yzyw ałem ją na -rękę, patrzyłem na nią z moją ironią jak na człowieka, którego nienawidzę. [308]

C. J e d n ą z obsesji tw órczości Żerom skiego je s t obraz przem ijalności

życia i uczuć ludzkich, w y rażan y poprzez ujęcia przenośne z w ypalonym ogniskiem i popiołam i. Z m otyw em ty m spotykam y się już w opow iadaniu o M atusie Pulucie. T ak oto przedstaw iono starego Opadzkiego (O żołnie­ rzu tułaczu):

Gdy sam został, a drzwi się zam knęły i kroki ucichły — zw iesił głowę i powtórnie upadł na duchu. Marzenie unosiło go w ów przestwór zamarły, podobny do krajobrazu, nad którego ponurym oddaleniem noc w isi niby całun grobowy. Wszystko przem inęło, w y p a l i ł o s i ę i z g a s ł o j a k o g i e ń . Ciemny mrok zadusił nawet r o z ż a r z o n e w ę g l e i połknął ich nędzną łunę.

[258]

N a drogach, w głębi parku, w dalekiej przestrzeni rozścielała się przed oczy­ ma starca rozbita pustka, w którą m łot śm iertelnych przeczuć uderzał i wszystkę rozkosz życia jak p r ó c h n o wysypał. [261]

Podobną ideę, w y rażo n ą w rozbudow anej i zaskakującej now ością m e­ taforze, z n ajd u jem y w Ludziach bezdom nych. Joasia, zdziw iona swoją reak cją n a wiadom ość o śm ierci b rata, naw iązuje do w spom nień z dzie­ ciństw a :

Dawno, gdy jeszcze byłam w domu, nieboszczyk tatko pokazywał mi w Gło­ gach pszenicę, którą śnieć zjadła. Szliśm y rano o św icie, obok niw y pod górą, nad strumykiem Kam iennym. Tatko urywał kłos, w yjm ow ał z niego ziarno. Było całkiem podobne do ziarna pełnego, m iało zewnętrzną barwę. Tylko gdy było dotknąć go palcem, w ylatyw ał ze środka złotej łupiny murz czarny, pyłkowaty, sypki. Tak i m oje uczucia... N ie ma w nich czystego chleba uczuć siostrzanych, tylko ś n i e ć s p r ó c h n i a ł a . . . [179]

P rzem ijan ie uczuć oddano tu w ięc nie przy pom ocy m oty w u ogniska, jak w cytow anym fragm encie o p an u Opadzkim , lecz — dzięki aluzji do p róch nienia — jak w drugim zdaniu z opow iadania O żołnierzu tułaczu. Bardzo bliska Popiołom je st m eta fo ra z Prom ienia. Oto w jak i sposób R aduski przypom ina sobie n a p rzy sta n k u kolejow ym swą przeszłość:

(12)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO L Ö W ” 61

Po drodze przyjrzał się twarzy szwajcara i niby w e śnie nad wyraz prędkim w idział jak coś obcego młodość swą i samego siebie podczas oczekiwania w tej sali na schadzkę z pierwszą w życiu kochanką. Zadrżała w sercu dawna roz­ kosz, otw arła ramiona do uścisku próżni, jęknęła na podobieństwo tonu m uzycz­ nego i znowu stała się nicością. Z całego systematu, z całego świata i niebios tamtego życia nie zośtało nic, taka nawet s z c z y p t a p o p i o ł u , żeby na niej m ogła jedna łza spocząć. [8—9]

Rafał Olbromski, w spom inając swoją pierw szą kochankę, podobną m yśl w yrazi w bardziej drastycznym sform ułow aniu:

„Co m nie i tobie, niewiasto? — pyta się jej z dobrotliwą mądrością życie. — Tyś już jest p o p i ó ł , nie tylko jako ciało i krew, nie tylko jako piękność, nie tylko jako wspom nienie żywe piękności, ale p o p i ó ł jako uczucie, a jam jest młodość, siła i żądza. Nic nie trwa wiecznie. Ostatni jeszcze przyjdzie wiatr

i ostatnią g a r s t k ę p o p i o ł u uczuć w nicość rozwieje”. [3, 137]

Pom iędzy ty m i dw om a ostatnim i przytoczeniam i zachodzi szereg róż­ nic. W ypowiedź R aduskiego zwrócona jest w ogóle do przeszłości, do czasów młodości, i na końcu — także do pierw szej kochanki. Stąd też pochodzi różnica tonu obu fragm entów . W w ypow iedzi Raduskiego czu­ jem y m elancholijne zadum anie się, w słowach Rafała — cyniczne w yzw a­ nie. Inaczej zastosow ane zostało także zestaw ienie z popiołem : w P rom ie­ n iu nie m a sugestii śm ierci kochanki, czyli możliwości zrozum ienia w yrazu „popiół” w sensie 'prochy ludzkie’, k tó ry to sens w ystęp uje n a początku w ypow iedzi R afała. Jeszcze jed n a różnica dotyczy — najw ażniejszego w naszym wyw odzie problem u — celowego rozbudow ania i spotęgow ania m etafo ry w Popiołach, gdzie w idzim y trzy k ro tn e pow tórzenie słow a „po­ p ió ł” oraz retoryczny efekt stopniow ania: kolejne łączenie popiołu z przedm iotam i realnym i i abstrakcyjnym i (ciało, krew , piękność, w spo­ m nienie, uczucia).

J a k w idać z przytoczonych cytatów (seria C), obsesyjny m otyw prze- m ijalności człowieka osiągnął w powieści historycznej Żerom skiego swój p u n k t kulm inacyjny. Nie było w dotychczasow ej twórczości pisarza tak przesadzonego obrazu śm ierci uczucia. Były różne w a ria n ty przekazania tej obsesji (szczególnie oryginalny w Ludziach bezdom nych), a n a w e t zbli­ żone językow o sform ułow ania tej m yśli (Promień), ale nie było tak celo­ w ej i dostosow anej do całości dzieła jak w Popiołach — hiperboli przeżyć psychicznych. P opioły to jak gdyby próg, po którego przekroczeniu om a­ w ian a m etafory k a będzie się częściej pojawiać. Ju ż w D ziejach grzechu d w ukro tn ie pow raca ten obraz. Ew a naw iązując do słów Łukasza:

K o p c z y k p o p i o ł u leży przede mną na tacy. To Twoje um iłowane listy, panno Ewo. Przed chw ilą je spaliłem, fl, 98]

— oceni sw oje daw ne uczucia do Niepołomskiego następująco: „U jrzałam , że tam te w ia try — to są »к о p с z у к i p o p i o ł u«...” (2, 99). K ilka stro ­ nic dalej pow tórzy się podobna m etafora:

(13)

62 J E R Z Y P A S Z E K

Z w olna w y g a s a ł w niej ten Łukasz, w y g a s a ł j a k o g i e ń — ż a r z y ł s i ę — leżał jak w ę g i e l p a r z ą c y w p o p i e l e . . . Teraz już stygnie. — Już go nie ma. [2, 103]

Dalsze m etafo ry zaw ierające słowo „popiół” om ów im y w dwóch n a ­ stępnych częściach tego arty k u łu . Je d n a k ju ż tu ta j m ożna stw ierdzić (na p odstaw ie analiz sekw encji p rzenośnych: А, В i C), iż w Popiołach spo­ ty k a się znaczące stru k tu ra ln e pow iązania ty tu łu z obrazow aniem całego utw oru, pow iązania przy po m in ające szczególniej p rak ty k ę p isarską w y ­ próbow aną w Cieniach i P ro m ien iu .

2

S tefan Baley zauw ażył — jak ju ż w yżej m ów iliśm y — zjaw isko p er- sew eracji w y razu „popiół” w powieści historycznej Żerom skiego.

Słowo „popiół” w różnych jego odmianach („popielisko”, „popielaty”) należy do ulubionych słów pisarza i zjaw ia się często w różnych jego utworach. W P o ­ p io ła c h słow o to osiąga „awans”, przechodząc do tytułu powieści, a równo­ cześnie użycie jego ulega w tekście tejże pow ieści pewnem u zagęszczeniu. Po­ wtarza się ono tam m ianow icie — -poza tytułem — 23 razy. U żyw ane jest przy tym częściow o w e w łaściw ym sw oim konkretnym znaczeniu, ma jednak wyraźną tendencję do przejścia w sferę m etafizycznej sym boliki, jak tego dowodzi już sam tytu ł -powieści12.

Spośród w szystkich pow tórzeń słow a „popiół” w tej pow ieści zaledw ie połow ę zaliczym y do in d y w id u aln y ch w y rażeń przenośnych pisarza. W śród określeń, k tó ry c h nie m ożna zaliczyć do g ru p y w łasnych m etafor Żerom skiego, pozostają tak ie frazesy, jak stale pojaw iające się w całym jego dorobku p rzysłow ie: „ani dym u, an i p o p i o ł u ” (1, 33). Do tej sa­ m ej g ru p y n ależy odm alow anie p rze stra c h u M urzynka pow racającego z o k rę tu -w id m a : „cały n a p o p i ó ł zbielał” (2, 187) 13. Także c h a ra k te ry ­

12 S. B a l e y , O so b o w o ść tw ó r c z a Ż ero m sk ieg o . S tu d iu m z za k r e su p sych o lo g ii tw ó rc z o śc i. W arszawa 1936, s. 33. N b. liczba podana przez Baleya jest błędna. W P o p io ła ch słowo „popiół” pojaw ia się 24 razy, a n ie 23.

13 Ani S ło w n ik ję z y k a p o lsk ie g o pod redakcją W. D o r o s z e w s k i e g o , ani S ło w n ik fr a ze o lo g ic zn y ję z y k a p o ls k ie g o S. S k o r u p k i nie odnotowują pod ha­ słem „Blady” lub „Popiół” tego frazesu. Znamy go jednak z m owy potocznej oraz z różnych w cześniejszych niż pow ieść Żerom skiego utworów. C. N o r w i d w w ier­ szu N oc wzbogaca ten frazes o now e skojarzenia. Pisze, zw racając się do księżyca (D zieła zeb ra n e. Т. 1. Opracował J. W. G o m u l i c k i . W arszawa 1966, s. 153):

— ludziom zaś i tobie Dam inne, spowszedniałe, w ypłow iałe słowa, Chłodne, b l a d e j a k p o p i ó ł , co się tuła w grobie.

S ł o w a c k i w K ró lu -D u ch u używa tego stereotypu w znanej form ie (cyt. za : М. K a s j a n, P r z y s ło w ia i m e ta fo r y k a p o to c zn a w tw ó rc z o śc i S łow a ck ieg o . Toruń

(14)

SY M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 63

styka w yglądu G in tu łta w oblężonej M antui: „Policzki p rzy b rały barw ę p o p i o ł u , kości ich w y lazły ” (1, 261), pozostaje poza granicam i zasto­ sow ań figuraln y ch słowa „popiół” w powieści napoleońskiej Żeromskiego. N a chw ilę uw agi zasługuje jed y n y w ypadek w całej powieści, gdy w yraz „popiół” kojarzy się z czymś pogodnym i pociągającym — z epite­ tem „fioletow operłow y” (2, 237), m ianow icie gdy chodzi o rzeczyw isty popiół spalonych polan n a kom inku pani Ołowskiej. P rzeciw staw ia się te ­ m u uryw kow i, także jednarazow o w ystępujące na k artach tej książki, określenie „zeschły p o p i ó ł ” — popiół spalonych wsi, któ re m ija Rafał jadąc do W ygnanki (1, 132). I gdy opis tych popielisk jest jeszcze jedną n u tą m inorow ą w rozdziale poświęconym spotkaniu dwóch w ypędzonych z dom u braci, to „ p o p i ó ł fioletow operłow y” stanow i jak gdyby dodat­ kow ą ozdobę m iejsca schadzki Olbromskiego z Elżbietą.

Na m arginesie przytoczonych niem etaforycznych użyć słowa „popiół” n asuw a się uw aga, iż w powieści historycznej o w ojnach napoleońskich, w śród stale nastręczających się opisów zniszczeń (Shelley m ówi o życiu Napoleona, że było „jed ny m w ezbranym potokiem Ruiny, płynącym śród trw ogi, krw i i żelaza” 14), tylko raz w yzyskał pisarz te n w y raz dla ewokacji działań i skutków w ojny. Je st to now y dowód bogactw a synoni- m iki Żeromskiego. Dla badacza m etaforyki u tw o ru w ażniejsze jest w szak­ że śledzenie skrajności skojarzeń, z jakim i w iąże się om aw iany w yraz w Popiołach. Przeciw staw ienie bowiem „piecowisk przyw alonych ze­ schłym p o p i o ł e m ” opisowi salonu szam belanowej z „ p o p i o ł e m fioletow operłow ym ” n a kom inku — jest jednocześnie sygnałem dysonan­ sowego w idzenia św iata przez Żeromskiego.

W grupie przenośnych użyć słowa „popiół” dom inuje seria obrazów odnoszących się do spraw indyw idualnych człowieka, do tragizm u jego egzystencji. Poprzednio, pisząc o znam iennej — naszym zdaniem — kom ­ pozycji u tw o ru (powiązania ty tu ł— tekst), w ym ieniliśm y już trz y takie ujęcia (punkty: А, В i C). W powieści spotykam y szereg innych jeszcze m etafo r dających się zaliczyć do w yodrębnionego grona.

D. P io tr O lbrom ski w kulm inacyjnym m omencie dram atycznego sporu

z G intułtem , daw nym swoim przyjacielem , jest przedstaw iony w in te re ­ sujący dla sty lu dzieła sposób:

—• Zraniłeś mię...

Tyle tylko Piotr wyrzekł, ale wzroku od księcia nie odwracał. Oczy jego przybrały dziwny wyraz, który Rafał widział już ze drżeniem. Patrzały jakoby w y s t y g ł y p o p i ó ł , w którym ani jedna już i s к ra utrzymać się nie może. Jeśli się roznieci, to zagasa po krótkim, po szalonym drganiu w sypkiej m a r ­ t w i c y . ['I, 156]

14 Przekład cyt. za: C. J e l i e n t a, Ideał wszechlu dzki w poezji spółczesnej. Kraków 1894, s. 196.

(15)

64 JE R Z Y P A S Z E K

O ryginalność sform ułow ania polega n a odkryw czym przekształceniu ste re o ty p u „z oczu sypią się kom uś i s к r y ?\ M odyfikacja zm ierza tu w k ieru n k u zaprzeczenia — isk ry nie m ogą się pojaw ić (a i gdy się pokazują, to po to, by szybko zagasnąć), gdyż oczy P io tra są już praw ie m artw e, są „popiołem ” . O braz jest ta k skonstruow any, że sam w yraz „popiół” posiada w n im dw uznaczny sens. O dnieść go m ożna tak samo dobrze do szeregu skojarzeniow ego „ogień — isk ry — popiół” , jak i do łańcucha „popiół — p rochy — śm ierć” . Nie ma, oczywiście, tak iej d w u­ znaczności w pow iedzeniu, n a którego podstaw ie Żerom ski zbudow ał swo­ ją m etaforę.

O udatności tego obrazu b y ł praw dopodobnie przekonany i sam pisarz, skoro bez zasadniczych zm ian pow tórzył go w D ziejach grzechu. Oto jak Ew a postrzega urato w aneg o przez siebie od śm ierci Jaśn iach a:

D ziwnym w tej twarzy zjaw iskiem były oczy. Miały w sobie coś z węgla, który się jeszcze żarzy, ale już powleczony jest m a r t w i c ą p o p i o ł u .

[1, 3 0 0 ]15

Do tej sam ej serii co obraz k a p ita n a O lbrom skiego i p o ety Jaśniacha m ożna zaliczyć nieoczekiw ane porów nanie R afała z „płom ieniem zaga­ słym ” (2, 158). W praw dzie nie m a tu słow a-klucza „popiół”, ale w ym ow a tego u jęcia nie odbiega zbytnio od dw óch poprzednich obrazów (wspólny p ra sta ry m otyw gaśnięcia ognia i życia człowieka).

E. B ardzo skom plikow aną budow ę m a rozw inięte porów nanie, z któ­

ry m spoty kam y się w opisie ro zterki G in tu łta przed jego rozm ow ą z Suł­ kow skim . G in tu łt zobaczył w P a ry żu 1799 r. „zjaw iska ogrom ne, spraw y lecące n a sk rzy d łach ” (1, 223) i dziwi się niepom iernie, że „W szystko stało na m iejscu. Nic nie ru n ęło i nie rozbiło się w g ru z y ’’ (1, 224). Książę przyjechaw szy do F ra n cji z W łoch — je st zdum iony ty m w szystkim :

Jakiż olbrzymi skok z końca w koniec św iata uczynił! Chwilami w lokły się w pam ięci widoki sitraszne, nieznośne, odpychające. Tuż obok sunęły myśli, do­ piero zbudzone w głow ie pod w pływ em pism przeczytanych na bruku paryskim, rozmów i widoków nowych, sylogizm y obronne, doskonałe aż do tej chw ili niby s z p a d y w yborowe, i nagle rozlatujące się w p r o c h , jakby były ulepione z p o p i o ł u . [1, 224]

Podobnie jak w p rzykładzie D — w idzim y tu rozw inięcie pew nego po­ pularnego w y rażenia frazeologicznego „runąć, rozlecieć się w p r o c h ”, k tó re i tak zresztą p e rse w e ru je w Popiołach:

Wszystko r o z s y p y w a ł o s i ę w p r o c h i przem ieniało w nędzę. [1, 125; o uczuciach Rafała]

15 Podobny obraz m ożna spotkać w prozie J. D z i e r z k o w s k i e g o (Dwa zdybania. W: Powieści. T. 3. Lw ów 1875, s. 235): „Dalej nieco siedzi przy oknie m ężczyzna ciekawej ze w szech miar postawy, tw arz jego brzydka, stara i zgrzybiała

(16)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 65

I nagle jeden podmuch w ietrzyka wszystko w p r o c h r o z b i j a ł . [1, 126; o m inionym szczęściu Rafała]

Walka i szamotanie się jej sióstr czy krewniaczek — z m i a ż d ż y ł y j ą n a p r o c h . [3, 62; o doncelli]

Ale już w yw ażone zostało z zawias w szelkie czucie i r u n ę ł o w p r o c h . [2,95; o R afale po śm ierci Heleny]

J a k widać, trzy ury w k i pow ielają całkowicie potoczny stereotyp, n a ­ tom iast w przykładzie czw artym obserw ujem y oryginalną m odyfikację potocznego pow iedzenia: su g eru je się tu pew ną akcję, polegającą n a w y j­ ściu uczuć n a zew nątrz człowieka i ich upadek na ziemię, w proch.

W ujęciu E kom plikacja pochodzi stąd, że z pow odu eliptycznej skła­ dni ostatniego zdania m ożna dw a z jego końcow ych członów odnosić albo do „sylogizm ów ”, albo też do „szpad”. M ożliwe są w ięc dw a odczytania obrazu. W pierw szym — m ożna powiedzieć, iż Żerom skiem u nie w y sta r­ czało napisać „m yśli G in tu łta rozleciały się w p r o c h ”, ale dla podob­ n ych celów, jakie kierow ały nim p rzy w zm acnianiu słów W yganowskiego (przykład B), dodaje tu także jeszcze jeden człon porów nania: „m yśli G in tu łta rozleciały się w proch, ja k gdyby b yły ulepione z p o p i o ł u ” . P rzy takiej in te rp re ta c ji zadziw ia przede w szystkim śmiałość przenośni: „ulepić m yśli z p o p i o ł u ” . Działa tu ponadto pew ien k o n tra st: m yśli- -szpady przeciw staw ione są m yślom ulepionym z popiołu. D ruga in te r­ p retacja, ak cen tu jąca zestaw ienie „sylogizm ów o bronnych” n a jp ie rw ze szpadam i i n astęp n ie ze szpadam i ulepionym i z popiołu (sugeruje mocno tak ą w ersję odczytania w yraz ’’ulep io n y”, k tó ry bardziej pasuje do rze­ czow nika „szpady” niż „m yśli”), szukałaby w yjaśn ien ia całego obrazu w sw oistej reta rd a c ji — „proch” i „popiół” odnoszą się tu bow iem bezpo­ średnio jed y n ie do szpad, a dopiero na drugim planie do m yśli G intułta. P isarz un ika w ten sposób jask raw ej (jak w pierw szym odczytaniu) m eta ­ fo ry : „m yśli ulepione z p o p i o ł u ” .

F. Na pograniczu m etafo ry i „spow szechniałych, w ypłow iałych słów ”

(jak m ów i Norwid) leży dw uk rotnie pojaw iające się w Popiołach określe­ nie zm arłego człow ieka: „g arsteczka”, „szczypta” popiołu. W yrażeniom ty m przy w raca Żerom ski pew ne b arw y świeżości poprzez usytuo w an ie ich w tak ich kontekstach, k tó re swoimi chronologicznym i pow iązaniam i z całością u tw o ru albo w ykluczają możliwość dosłownego potrak to w an ia om aw ianych tu określeń, albo zm uszają do reflek sji na tem a t czasu w da­ n y m epizodzie. I tak, n a z aju trz po pogrzebie P io tra Olbromskiego, G in tu łt pow iada do R afała:

nawet, policzki zapadłe, żółtością starego pargaminu powleczone, usta sine, oczy zaś bez wyrazu prawie, jak dwa g a s n ą c e w ę g l e p o p i o ł e m starości zasypane, ledw ie św ieciły przez zgrabne okulary złote [...]”.

(17)

6G J E R Z Y P A S Z E K

Już go nie ma wcale! A ni nie zaprzeczy, ani tym i oczyma, co to... nie spojrzy. Ani po swojem u nie zmilczy. G a r s t e c z k a p o p i o ł u i — tyle.

[1, 183]

Bardzo niejasn ą chronologię w idzim y w scenie z rozdziału Nad brze­ giem R aw ki, gdy R afał w yobraża sobie żal swojego ojca po śm ierci P io tra:

Już go n ie ma. Stał się oto skibą gliny, kopką nawozu, s z c z y p t ą p o ­ p i o ł u . [3, 124]

Mimo zgonu syna ojciec je st jed n ak nadal n ieubłagany:

Nie, nie daruje, nigdy nie przebaczy! Niech g i n i e ! niech p r z e p a d a ! Choćby jak kundel w ygnany p r z y s z e d ł i przyszwy buta lizał, n i e p o - g ł a s z c z e go ręką. [3, 124]

Nie je s t to, praw dopodobnie, bardzo rzadki w tw órczości Żerom skiego w ypadek zakłócenia m ikrochronologii p o w ie ś c i16. B rak przep ływ u czasu w całej tej scenie m ożna trak to w ać jak o jed n ą w ielką fig urę przedstaw ia­ jącą n iezm ienny gniew i stałą zaciekłość starego cześnika. R afał — bo w szystko to są jego w y o b rażen ia — „p rzy paso w u je” jak b y postaw ę swego ojca do tragicznych losów P io tra. Z upełnie inaczej m yśli sta ry O lbrom - ski o P iotrze żyw ym (gniewnie), inaczej o P io trze zm arłym (tkliwie). N ieporozum ieniem byłoby p otrak to w an ie skojarzeń i w izji R afała jako pew nego zw artego ciągu m yśli, gdyż w ted y ojciec m usiałby rzucać w y ­ zw anie chyba duchow i zm arłego syna.

Do pow yższych dwóch obrazów człow ieka jako garsteczki popiołu n a­ leży dodać jeszcze k ilk a in n y ch ujęć, w k tó ry ch m ówi się w podobny sposób (słowo „popiół” zastęp u jąc jego synonim am i) czy to o starości ludzkiej, czy też o m etam orfozach m artw ego ciała. Przykładow o:

W idział go w reszcie zaszłego w lata, w głęboką, „dobrą”, jak m ówi Pismo, starość, kiedy z wolna, a chętnie i z pociechą, staw ał się jakoby r o l ą , niską i płaską, g r u n t e m spokojnym i niemym, p r ó c h n i c ą , g l i n ą i p i a ­ c h e m bez im ienia, w który wrastają korzeniami rozłożyste, szum iące drzewa.

[2, 44]

Insy bedzie niby w sobie tęgi,, ale go bieda w m iesiąc stępi, bo siły ni­ jakiej ni ma, jako ten p n i a k w lesie: po wierchu mocny, ale go kopnij — ozleci sie p r ó c h n o ś niego jak ciasto. [2, 108]

Damy, które m iał przed oczyma, nie budziły w nim entuzjazmu, a i kandy­ datka, jak należało przypuszczać, powiększyć m iała liczbę tych m alowanych i fryzowanych z w a l i s k [...]. Tymczasem Mistrz zadawał siostrze Mistrzyni m asonek pytania z rytuału, na które ona w praw nie i z w y p r ó c h n i a ł y m w dziękiem odpowiadała [...]. [2, 60—61]

C hw ilę gotował cios. Zadał go z dołu w e w szystek pokład babskiego p r ó с h- n a, które na nim leżało. [3, 65]

16 Zob. M. G ł o w i ń s k i , Anachronizm i konstrukcja czasu. (Z proble m ów po­ etyki Żeromskiego). „Pamiętnik Literacki” 1965, z. 1, s. 194.

(18)

SY M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 67

Takiego zagęszczenia i różnorodności m etaforyki zw iązanej ze słowem „popiół’’ (i synonim am i), jakie obserw ujem y w powieści historycznej Że­ rom skiego, próżno by szukać w całej naszej literatu rze X IX w ieku. Jeśli już bowiem i znajdziem y podobne obrazy, to są one przew ażnie znacznie bardziej zbliżone do potocznego zw yczaju językow ego (czy aluzji do zna­ nej frazy biblijnej). Tak np. słowa W yganowskiego (punkt E) przypom ina sform ułow anie z w iersza M arii K onopnickiej Jan H u s :

Ja już nie kapłan, nie! Już ze mnie zdarto Szaty, przez które podobny wam byłem! Grom Rzymu jeszcze pali się nad kartą, Przez którą b ę d ę p o p i o ł e m i p y ł e m . . .

U K onopnickiej w idzim y więc czas przyszły w podkreślonej m etafo­ rze, natom iast u Żerom skiego w ystępow ał bardziej dram atyczny czas te ­ raźniejszy. Podobnie jest i w innym w ierszu poetki:

I gdybym z złota powstał, mógłbym mieć na zmianę, Że w p o p i ó ł się rozsypię i p r ó c h n e m zostanę, Że zgasną moje blaski i jasność się zetrze,

Kiedy rosa m ię zgryzie a sczeznę na w ie tr z e 17.

W w ierszach K onopnickiej obrazy powyższe (odmiennie niż w p rzy ­ kładzie B) nie zaw ierają żadnych innych skojarzeń oprócz w yobrażenia losów pośm iertnych człowieka. Słowa W yganowskiego zaś były aluzją do n iespraw iedliw ej w ojny hiszpańskiej Napoleona, m ogły zabrzm ieć jako p rotest oszukanych Polaków.

N ie m a też siły retorycznie w yolbrzym ionego obrazu „popiołu uczuć” (C) podobna m etafora, jak ą znajdujem y w poemacie W łodzim ierza Za­ górskiego K ról S a lo m o n :

I odleciało mnie w esele,

Jak ptak wiosenny, gdy śnieg prószy, I siadła żałość na mej duszy,

Płacząc w u r o j e ń m y c h p o p i e l e ! 18

N ie sta ra się także o oryginalność sform ułow ania Prus, gdy pisze w Lalce o przeżyciach W ęgielka:

Ale żem ją [tj. żonę] lubił, więc przez to taki mam żal i złość, że się w e m nie wszystko pali na popiół.

— i o pesym izm ie Rzeckiego:

Jeżeli dobrzy mają górę, wówczas świat toczy się ku dobremu, a jeżeli gał- gany są m ocniejsi, to idzie ku złemu. Zaś ostatecznym kresem złych i dobrych jest garść popiołu 19.

17 M. K o n o p n i c k a , Poezje. Warszawa 1967, s. 84, 413. 18 W. Z a g ó r s k i , W ybór poezji. Warszawa 1899, s. 87.

(19)

68 J E R Z Y P A S Z E K

J a k widać, c y taty z L alki nie m ogą w swojej ekspresji rów nać się z podobnym i obrazam i Żerom skiego (por. p rzyk ład y С i F). Je d y n e orygi­ naln e (dowcipne) sform ułow anie zw iązane ze słow em „popiół” znaleźliśm y w powieści K raszew skiego Pod blachą, gdzie P oniatow ski m ówi do przy ­ jaciela:

— [—1 ty jesteś już p o p i o ł e m , z którego nic a nic zrobić nie można! — Przepraszam — odciął się książę de Ligne — on en fait de la lessive [robi się z niego ług do prania] 20.

O statn ia seria m eta fo r Żerom skiego (F) m a sw oje paralele w podzi­ w ianej przez naszego p isarza prozie poetyckiej Iw ana T urgieniew a. W je­ go m in iatu rze lirycznej S tó j! czytam y:

Стой ! Какою я теперь тебя вижу — останься навсегда такою в моей памяти! [...] В это мгновение ты бессмертна. Оно пройдет — и ты снова щ е п о т к а пе пла , жен­ щина, дитя...

O braz człow ieka-popiołu je s t jed n ą z obsesji T urgieniew a. We wspo­ m n ien iu pisarza z czasów m łodości zaty tu ło w any m Pożar na m o rzu w y ­ stęp u je podobna m etafo ra:

И только? подумал я: и вся наша жизнь разве только щ е п о т к а з о л ы, которая разносится по ветру?21

Przytoczone przen ośn ie T urgieniew a są n ajb ard ziej zbliżone swoim p e­ sym istycznym tonem do m etafory ki Żerom skiego. P isarz rosyjski, podob­ nie jak a u to r Popiołów, p a trz y na św iat, n a jego uroki i piękno, przez p ry zm a t obsesyjnej m yśli o krótkotrw ało ści życia i nieuniknionej śmierci.

W utw o rach polskich poetów i pow ieściopisarzy X IX w . rzadko t r a ­ fia ją się m etafory, k tó re b y ły by rów norzędne — czy to w świeżości i o ry ­ ginalności rozw iązań, czy też głębi reflek sji tej „popiołow ej” (związanej z egzystencją człowieka) — m etafo ry ce Żerom skiego. T rzeba tu bowiem dodać, że m otyw obrazow y „ogień — isk ry — popiół” był w naszej lite ­ ratu rze X IX -w iecznej zarezerw ow any głów nie dla innej problem atyki. Dla spraw w alki narodow ow yzw oleńczej.

3

Pamiętam, kiedym przybył z Konstantynopola, za późno, n a p o g r z e b , kiedy już t r u p pochowany w ziem i, a s p a d e k rozerwali w ierzyciele. [1,232]

20 J. I. K r a s z e w s k i , Pod Blachą. Powieść z końca XVIII wieku. Warszawa 1948, s. 88.

21 И. С. Т у р г е н е в : Стой! W: Стихотворения в прозе. Москва 1967, s. 108-109; Пожар на море. W: Собрание сочинений. Т. 10. Москва 1949, s. 337.

(20)

SY M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 69

W takich słowach jak zacytow ane Sułkowskiego pow szechnie m ówio­ no w czasach porozbiorow ych o u padku Polski. N adzieje na w skrzeszenie i odbudow anie pań stw a w yrażano natom iast sym boliką pow stającego z po­ piołów feniksa czy też iskier i ognia, w ybuchających z żarzących się w iecznie popiołów. Do tej sym boliki naw iązuje rów nież Żerom ski w swo­ jej powieści historycznej. P am iętam y przecież, że d ru ga część (zniszczo­ n a przez żan d arm erię carską) zam ierzonej trylogii o zryw ach wolnościo­ w ych narodu polskiego była zatytułow ana w łaśnie — Iskry. W Popiołach k ilkakrotn ie m ówi się o ożywczej roli ognia. P rzypom nijm y chociaż k il­ ka fragm entów :

Demeter szuka swej córki po całej ziemi przez dni dziewięć, a dziesiątego przybywa do Eleuzis... — m ówił major, coraz bardziej zwrócony do księcia i zapominając zupełnie o obecności Rafała. — N iesie w ręku swych dw ie po­ chodnie, znak widomy o c z y s z c z a j ą c e j s i ł y o g n i a . [2, 40]

Sam w yniesie ducha swego w pustyni ponad ludzie, jedynego urobi na obraz Ahuramazdy, i wów czas w yda w ojnę ciemnościom. W ywiedzie duch swój z bagna grzechów ludzkich, w ydźw ignie z błot Arymana i stanie ponad światem jako w i e k u i s t a p o c h o d n i a . [2, 46]

Barwa kw iatów [rododendronu] była karminowa, a w głębi kielichów ciem ­ niejąca aż do najtęższego karmazynu. Wytryskała z cyprysowej ciemnicy, jak gdyby krzyk symboliczny, znak-zwiastun prawdy, pierwszy raz spadającej m ię­ dzy rzesze ludzkie. Ten krzak o g n i s t y , zionący najpotężniejszym o g n i e m przyrody, stał w swym ciemnym odosobnieniu jakoby arcykapłan, wznosząc ku niebu tajemniczy, n a j w z n i o ś l e j s z y g ł o s ż y c i a . [2,117]

N ajw yraźniej w szakże tę sym bolikę odrodzenia widać w dwóch innych obrazach. Pierw szym jest, w iążący się z długą trady cją alegoryczną, obraz pelikana; drugim — obraz feniksa:

Idźmy za wzrokiem Fortunata... Oto wpatruje się ze swej pieczary w naj­ wyższą potęgę ziemi, w najzawilszą sprawę świata, w sprawę o d r o d z e n i a rodu ludzkiego. Widzi na brzegu morskich zalewisk p e l i k a n a , który błąka się nad falam i i znosi dzieciom swym strawę. Jest on jakoby z n a k h i e r o ­ g l i f i c z n y w s z e g o ż y w o t a , napisany w chw ili poczęcia ziem i między morzem a lądem suchym. MóWią dawne legendy, że pelikan krwią żył swoich wskrzesza zabite dzieci, że rozdziera dziobem pierś swoją... [2, 43—44]

Dawna miłość, która tyle już sercu zgotowała zawodów, ow a m iłość-krzyw - da, znowu dźwignęła się w piersiach, jako ów f e n i k s z p o p i o ł ó w . [2, 199]

W poezji polskiej X IX w. często w yzyskiw ano m itologiczny m otyw fe ­ niksa na oznaczanie patriotycznych a lu z ji22. Że był to chw yt nienow y, św iadczyć może n astęp u jący cytat z W o jn y chocim skiej W acław a Potoc­ kiego :

22 Pokrewny m otyw analizuje M. I n g l o t w rozprawie „E xoriare a lią u is n o stris e x o ssib u s u lto r ” w lite r a tu r z e i h isto rii p o ls k ie j („Pamiętnik Literacki” 1971, z. 1).

(21)

70 JE R Z Y P A S Z E K A le-ć m ię zniosło pióro, omoczone w e łzie, O r ł a b i a ł o p i ó r e g o , gdy przeszłe ozdoby Wspominając, otwarte na się w idzi groby.

Aza w szechm ocny stw órca w szystkich rzeczy zdarzy, Że, skoro go zaś słońce pierwszej sławy sparzy, Choćby dobrze piekielnym uw ikłał się Styksem, Znowu ożyje, znowu o d m ł o d n i e z f e n i k s e m ! 23

W X IX w ieku pierw szy odwołał się do tego m itu J a n Paw eł W oronicz w napisanej dktoło r. 1800 Ś w ią ty n i S y b illi (w ydanie 1 : 1818), gdzie za­ m ieścił znane proroctw o o przyszłości k ra ju :

A gdy i w asze kąty spłonęły w tej burzy,

Azaż się now y f e n i k s z p o p i o ł ó w w y n u rzy 24.

O braz ten pow tórzy m. in. Słow acki w bardzo popu larn y m podczas pow stania listopadow ego H y m n ie :

Do broni, bracia! do broni! Oto ludu zm artwychwstanie

Z ciemnej pognębienia toni, Z p o p i o ł ó w f e n i k s nowy Pow stał lud — błogosław, Panie!

Niech grzmi pieśń jak w dzień godowy 2S.

R om anow ski ta k samo pisał w trzydzieści la t później:

Żyzna ta ziem ia w krew i w nieszczęście, Kochanka śmierci aniołów.

Lecz się jak f e n i k s w orężów chrzęście Do życia budzi z p o p i o ł ó w 26.

Żeligow ski użył tegoż w yrażen ia w określającym członie porów nania hom eryckiego (dla u k ry cia aluzji politycznej?), k tó re m iało przedstaw iać przeżycia rom antycznego b o h atera:

23 W. P o t o c k i , W o jn a okocim ska. Kraków 1924, s. 124.

24 Cyt. za: Z b ió r p o e tó w p o lsk ic h X I X w . Księga pierwsza. W arszawa 1959, s. 161. W yraz „azaż” m a tu znaczenie ‘może, zapewne, podobno’ (zob. Linde).

25 J. S ł o w a c k i , H ym n . W : D zieła w s z y s tk ie . Pod redakc ją J. K l e i n e r a . Wyd. 2. T. 2. Wrocław 1952, s. 62. Jeszcze w czasie powstania kościuszkowskiego używano słow a „feniks” w znaczeniu ‘unikat, rzadkość’ — zob. w iersz anonim owy pt. Do K o śc iu s zk i (w: P o e zja p o w sta n ia k o ściu szk o w sk ieg o . K ielce 1946, s. 102).:

Mówią, że rzadki jest f e n i k s na św iecie I że go wskrzesza z popiołów moc Feba; Niechaj bajeczne pióro o nim plecie, Nam zaś Kościuszkę sam e dały nieba:

N ie jest to f e n i k s bajeczny, Lecz rzadki mąż tak waleczny.

26 M. R o m a n o w s k i , A u d a c e s ju v a t fo rtu n a . W: P o e zje . T. 4. Lw ów 1883, s. 85.

(22)

S Y M B O L N A C Z E L N Y „ P O P IO Ł Ó W ” 71

Jaka to szkoda, gdy ojciec rodziny Ziemię poświęci, i w ęgielny kamień Swoją ręką położy i ściany zbuduje, I dach pokryje, w yw iedzie kominy, I tak się myślą w esołą raduje,

Że tam zamieszka — lecz los powie: zamień Twe w esołe nadzieje w małą garść p o p i o ł u ■— Dom spłonął — lecz została f e n i к s u nadzieja ! Tak było w myślach poety 27.

In n i poeci obraz ten przekształcali, dodając do stałego m otyw u po­ piołów także ogień (wraz z jego synonim am i) i iskry. U jejski:

Gdy przyjdzie pora, Jutro — jak wczora —

Proch na proch weźmiem, glinę na ołów — P o ż a r y wstaną z p o p i o ł ó w .

A sn y k :

Wracam z ziemi — rzekł pierwszy z aniołów — Gdziem w ogrodzie życia kwiaty siał

Rozdmuchiwał p ł o m i e n i e z p o p i o ł ó w I przyśpieszał nowy rozkwit ciał.

K onopnicka :

Stare proroki! stare Iizajasze,

Pieśń nam swą dajcie płomienną, wichrową, Niechaj zaszumi, jak orzeł nad głową, Niech burzę duchów rozbudzi gromową,

Niech i s k r ę rzuci w p o p i e l i s k o nasze...28

Jed n y m z najw cześniejszych w ierszy, w k tórych problem w yzw olenia łączono z obrazem isk ier i płom ieni, była b ajk a Ju lia n a U rsyna N iem ce­

wicza pt. Iskra (1807). P rzedstaw iała ona oswobodzenie części Polski przez N apoleona w ten sposób:

Mąż, co Cezara przeszedł swymi czyny,

[... 1

Uderza w kamień, ten się wpół rozpada, Pod ciosem i s k r a błyszcząca wypada, On ją podnosi, kładzie do o g n i s k a , A radość wszystkim łzy z oczu wyciska,

[... 3

27 Antoni S o w a [E. Ż e l i g o w s k i ] , Jordan. F a n ta zja d ra m a tyczn a . Lwów 1870, s. 126.

28 K. U j e j s k i , O sta tn ia strofa. W: P ism a w y b ra n e . T. 2. Kraków 1955, s. 97.— El... y [A. A s n y k ] , D w a an ioły. W: P o ezje. Т. 1. Warszawa—Lw ów 1898, s. 84. — M. K o n o p n i c k a , S ta re pro ro k i. W : P o ezje, s. 81.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

Pismo każde opiera się na dwóch czynnikach:. na wysiłku wydawnictwa i redakcji oraz na życzliwym i ofiarnym poparciu

[r]

Przed wejściem do stołówki i do bufetu należy zdezynfekować ręce, obowiązuje maseczka ochronna zakrywająca nos i usta oraz zachowanie bezpiecznego dystansu

Są to przykładowo (upo- rządkowanie pochodzi od recenzenta): okoliczności śmierci, wygląd zwłok, postawy wobec śmierci (widać czasem, że bardziej niż śmierci bano się

Niemniej jednak jeszcze w roku 1947 udało się przejąć w użytkowanie ponad 50 cerkwi 9.. Już 29 października 1945 roku biskup przemyski wydał rozporządzenie do kapłanów,

Pszczoły w tej chwili u nas nie bardzo się opłacają, bo jest taka zasada, że przywożą miód z Chin czy z Argentyny.. Kiedyś dostałem beczkę na wymianę, to

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje