• Nie Znaleziono Wyników

"„The Sleepwalkers” (A history of man's changing vision of the Universe)", Arthur Koestler, Londyn 1959 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""„The Sleepwalkers” (A history of man's changing vision of the Universe)", Arthur Koestler, Londyn 1959 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Korycka, Wanda

"„The Sleepwalkers” (A history of

man’s changing vision of the

Universe)", Arthur Koestler, Londyn

1959 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 333-339

(2)

Tabunek w ła s n o ś c i k raju , p a ń stw a czy n a ro d u ” 82). W m y śl tej zasad y o sta tn io n a w e t w ło sc y a r c h iw iś c i w e z w a li w sz y stk ie p a ń stw a do oddania N iem co m

a r c h iw a lió w 83).

W w y n ik u ty ch te z na te r e n ie m ięd zyn arod ow ym w p row ad za się p ro­ jek ty stw o rzen ia m ięd zy n a ro d o w ej o rgan izacji a r c h iw a ln e j84). Np. k o n w e n c ja U N E SC O z 14 V 1954 r. w y r a ź n ie w sk a zu je na k on ieczn ość tra k to w a n ia a rch i­ w a lió w jako w ła sn o ś c i i dobra n arod ow ego, stw o rzen ia m ięd zy n a ro d o w ej o rg a ­ n iza cji a r c h iw a ln e j i p oleca b u d ow ę sch ron ów przy a rch iw ach , lu b w y ­ zn a czen ie i p rzy g o to w a n ie ju ż w c za sie pokoju m iejsca e w a k u a c ji a r c h i­ w a lió w sr>). Na m a r g in e sie zazn aczyć trzeba, że próby stw orzen ia ta k iej o rg a n i­ za cji p o d ejm o w a n o już w r. 1910 w form ie p o w o ła n ia M ięd zyn arod ow ej R a d y A r c h iw a ln e j 8e).

*

K on k lu d u jąc, w' z a c h o d n io -n ie m ie c k ie j a r c h iw isty c e stw ierd za się, że d z ie ­ d zicze n ie te r y to r ia ln e ak t w in n o być ro zp atryw an e nie z pu n k tu o g ó ln ie ob o­ w ią z u ją c e j za sa d y p ertyn en cyjn e.i, ale z p u n k tu w id zen ia p rak tyczn ych p o ­ trzeb , sp ra w y , ja k d a lece państw’0 d zied ziczące p od ejm u je p raw o p a ń stw a o d d a ­ ją ceg o teren 87). S tą d n a su w a się k o n ieczn o ść u m ieszczen ia k la u zu li, iż „zasadą jest n ieo d d a w a n ie a k t h isto ry czn y ch , a zasad a p erty n en cji tery to ria ln ej sto so ­ w a n a być m oże ty lk o do ak t, a n ie do c a łe g o arch iw u m . B ad an ia h isto ry czn e p ow od u ją, że p o ch o d zen ie te r y to r ia ln e a k t n ie jest jedynym k ry teriu m ocen y p r z y n a leżn o ści tery to ria ln ej. F o ję c ia a rch iw a ln e — to tylk o w e w n ę tr z n o -a r c h i- w a ln e zasad y porządku, które w p r a w d z ie w pływ Tają na p raw o a rch iw a ln e, a le o p ołożen iu p ra w n y m a rch iw ó w w c h w ili od stęp o w a n ia terytoriu m czy w in ­ n y ch p rzyp ad k ach d ecy d o w a ć m ogą ty lk o k ryteria p ra w n e (R echtsordnung). P ra w o to w sto su n k a ch m ięd zy n a ro d o w y ch w y stę p u je jako praw o m ięd zy n a ro ­ d ow e, albo jako u m ow a, albo jako p raw o z w y c z a jo w e ” 88).

J eszcze jed en m o m en t w ty ch ro zw a ża n ia ch jest w ażn y. Isto tn y jest pogląd, że o ile a r c h iw a lia zostaną zabrane, to n a le ż y je tra k to w a ć jako rek o m p en sa tę w ram ach o d szk o d o w a ń w o je n n y c h 8e).

W yd aje się, iż za sa d y p erty n en cji n ie m ożna ro zp atryw ać tak, jak to robi prof. H ejnosz. P u n k tem w y jśc ia m u si być jednak p raw o w ła sn o śc i a r c h iw a lió w , w ła śn ie w ob ec n a szeg o rozszerzen ia p ojęcia p a ń stw o w eg o zasobu a r c h iw a l­ n eg o “°).

T a d e u s z G r y g i e r

A R T H U R K O ESTLER , „The S l e e p w a l k e r s ” (A h i s t o r y of m a n ’s c h a n g i n g

v i s i o n o f t he U n i v e r s e ) , H u tch in so n & Co. (P u b lish ers) Ltd., L ondyn 1959,

str. 624 i in d ek s, 63 st. „ N o tes”. (O dnośnie K op ern ik a 117 — 221).

K o estler zd ob ył sob ie na Z ach od zie w ie lk ą p op u larn ość i u m ie ją w y k o r z y ­ stać. P isz e k sią żk ę po k sią żce i k ażda rozch od zi się w olbrzym im n a k ła d z ie .

8ä) D er P rozess... t. I, s. 333.

M) D er A rch iv a r 1958, z. 2, s. 184. p od k reśla się, że „III m ięd zy n a ro d o w y k on gres a r c h iw a ln y u zn aje zasad ę, że w in te r e sie k u ltu ry strony p ro w a d zą ce w o jn ę m uszą sza n o w a ć a rch iw a lia i w żad n ym w y p a d k u n ie w o ln o ich tr a k to ­ w a ć jako zdobycz w o je n n ą ”.

84) W. W in k ler, D er In tern a tio n a le A rch iv ra t. D er A rch ivar 1957, z. 3, s. 161 — 164.

P5) D er A r ch iv a r 1958, z. 2, s. 185. 80) D er A rch iv a r 1957, z. 3, s. 162.

8T) H. K raus, D er v ö lk erre ch tlich e... s.. 13 i nast. 881 J. M ey er-L a n d ru t, D ie E eb a n d lu n g ... s. 81. 8”) J. M eyer-L an d ru t, D ie B eh an d lu n g... s. 97. *°) W. H ejnosz. O zasad zie p erty n en cji... s. 221.

(3)

C hoć u chodzi za pisarza p o lity czn eg o , n ie ogranicza się do tych za g a d n ień . P isz e z rów n ą ła tw o ścią o rzym skich glad iatorach , jak o a stro n o m ii i a stro n o ­ m a ch czy Japonii. W szy stk ie k sią żk i p isa n e są z dużą sw a d ą i p e w n o śc ią sieb ie, le c z z n ieco m n iejszą d ok ład n ością. G dy na p rzyk ład n ied a w n o w jed n ej z n ie ­ d z ie ln y c h gazet lo n d y ń sk ich u k a zy w a ły się w y ją tk i n a jn o w szej k sią żk i

K o estler a o Japonii, w y w o ła ły one po prostu n a w a łn ic ę lis tó w do red ak cji, p ro stu ją cy ch te czy in n e n ieścisło ści. I n ie m a w ty m nic d ziw n eg o , bo choć K o e stle r jest bez w ą tp ien ia c zło w ie k iem n iep rzec iętn ie zd oln ym i choć n a p i­ s a n ie każd ej k sią żk i poprzedza stu d ia m i na od n ośn y tem at, to jed n ak szeroki w a c h la r z jego za in tereso w a ń i p ośp iech u n iem o żliw ia ją m u d o sta teczn ie g r u n ­ to w n e stu d ia.

W p rzed m ow ie do „Lunatyków '” K oestler tw ierd zi, że h isto ry cy n ie d o c e ­ n ia ją dotąd roli, jaką w tw orzen iu d zisiejszej r z e c z y w isto śc i o d eg ra li ci, którzy o d k ry li p raw d y rządzące w sz e c h św ia te m . I tak np. w 60 0 -stro n ico w y m d z ie le jed n eg o z czołow ych w sp ó łczesn y ch h isto ry k ó w a n g ielsk ich , A rn old a T oynbee, „ S tu d iu m H isto rii” n azw isk a K opernika, G alileu sza, D e sc a r te s’a czy N ew ton a w ogóle n ie w ystęp u ją . N ik t rów n ież dotąd n ie n a p isa ł h isto rii k o sm o g ra fii lu b d z ie jó w tych , którzy zm ien ili w izję w sz e c h św ia ta . T ę lu k ę K o estler p o sta n o w ił w y p e łn ić . K siążka jego n ie m a jednak być h istorią astron om ii, ch o cia ż i te sp r a w y om aw ia, lecz jego o so b isty m i d ociek an iam i na k o n tro w ersy jn y tem at. K sią żk ę zaczyna od E a b ilo ń czy k ó w , a k ończy na N ew to n ie, g d y ż u w aża, że c ią g le jeszcze ży jem y w erze N ew ton a. W tym o m ó w ien iu za jm o w a ć się je d ­ n ak b ęd ę jed yn ie tym , co p isze K o estler o K op ern ik u , a w y w o d y jego są d la n a s sp ecja ln ie in teresu ją ce.

K o estler tw ierd zi, że n ie ty lk o zw y k ły szary czło w ie k broni się przed p rzy ­ ję c ie m now ych praw d, ale n a w et w u m y sła ch sam ych o d k ry w có w is tn ie je jak g d y b y rozdw ojenie: część ich ducha ła k n ie św ia tła p ra w d y , p odczas gdy dru ga cz ę ść k u rczow o trzym a s ię ciem n ości. D o ty ch cza so w i b io g ra fo w ie uczonych p rzy ro d n ik ó w sta w ia li ich na p ied esta ła ch jako „ m yślące m a sz y n y ”, a sam ro zw ó j n auk przyrod n iczych i tech n ik i p rzed sta w ia n o jako sta łe i s y s te m a ­ ty c z n e w sp in a n ie się po lin ii prostej w górę. „To w ie lk i b łąd ” — tw ierd zi K o e stle r — gd yż w szczeg ó ln o ści h isto rię teorii k osm iczn ych m ożna b y bez p r z e sa d y n azw ać „zbiorow ą ob sesją i u reg u lo w a n ą sc h izo fren ią ”. D rogi, jak im i n ie k tó r z y dochodzili do k a p ita ln y ch odkryć, przyp om in ają raczej w y c z y n y lu n a ty k ó w niż pracę m ózgów elek tro n o w y ch .

Z dejm u jąc K opernika i G a lileu sza z p ied esta łó w , na k tórych p o sta w ili ich d o ty c h c z a so w i b io g ra fo w ie, n ie k ieru je się K o estler — tak p rzyn ajm n iej tw ie r ­ d zi — ch ęcią p o m n iejszen ia czy o śm ieszen ia k o g o k o lw iek , ale p ra g n ien iem zro­ zu m ien ia sk o m p lik o w a n eg o p rocesu m y ślen ia tw órczego u m ysłu.

Z godnie z zap ow ied zią, za w artą w e w stę p ie , to co p isze K o estler o K op er­ n ik u odbiega bardzo d alek o od obrazu, n a k reślo n eg o przez jego d o ty ch cza so ­ w y ch biografów . Z ostał on tak „od b rązow ion y”, że czy teln ik w id z i go jako c zło w ie k a bez charak teru , słabego, d rob iazgow ego i bardzo n ieciek a w eg o . S t a ­ r a ją c się sch a ra k tery zo w a ć go, K o estler p ow iad a: „ U ległość au to ry teto m b is k u ­ p ó w Ł ukasza i D an tyszk a z jed n ej stron y, a P to lo m eu sza i A r y sto te le sa z d ru ­ g ie j, jest m oże g łó w n y m k lu czem do o so b o w o ści K opernika. P o d k o p y w a ła ona n ieza leżn o ść jego ch arak teru i sa m o d zieln o ść m y ślen ia , trzym ała go w n a ło żo ­ n y m przez sieb ie sam ego jarzm ie i w y ró żn ia ła go jako zab ytek śred n iow iecza n a tle h u m a n istó w w ie k u O św ie c e n ia ”.

D a lej K opernik p rzed sta w io n y jest jako sk ru p u la tn y i d ok ład n y dusigrosz, k tó reg o tem p era m en to w i n a jlep iej od p ow iad ało a d m in istro w a n ie p o sia d ło ścia m i k a p itu ły i ścią g a n ie drobnych n a leżn o ści. N a w e t fak t, że p ozostał on na W arm ii w ok resie n ajazd ów k rzyżack ich, gdy w ięk szo ść k a n o n ik ó w k a p itu ły w a r m iń ­

(4)

s k ie j sch ron iła się w T oru n iu lub G dańsku, K oestler p rzed sta w ia sło w a m i ,,w o la ł p ozostać w sw e j w ie ż y za b ezp iecz n y m i m uram i From borka i p iln o w a ć in te r e só w k a p itu ły ”. K o estler n ie w ied zia ł, a m oże n ie c h c ;a ł w ied zieć , że K o p ern ik -a d m in istra to r k a p itu ły urzęd u jąc w O lsztyn ie p row ad ził o b serw a cję g w ia zd , w y k o n a ł zegar sło n eczn y na k rużganku zam kow ym , a w 1520 r. bron ił O lszty n a przed K rzyżakam i.

K op ern ik — zd a n iem K oestlera — b ył najb ard ziej bezbarw ną p o sta cią w śród ty ch , którzy p rzez p rzyp ad ek czy d zięk i sw y m zasługom zm ien ili b ieg lo só w lu d zk o ści.

R ó w n ież jako u czon ego p rzed sta w ia K oestler K opernika w d ziw n ym św ie tle . D z ia ł p o św ięco n y K op ern ik ow i pt. „ N ieśm ia ły K a n o n ik ” rozpoczyna ro zd zia łem z a ty tu ło w a n y m „ M isty fik a to r”, w k tórym zarzuca K op ern ik ow i, że p isze, iż o b serw a cje rob ił na tej sam ej d łu g o ści g eograficzn ej, na k tórej le ż y K ra k ó w oraz nad „W isłą”. T ym czasem — tw ierd zi K o estler — jest rzeczą p o w szech n ie zn an ą, że o b serw a cje p row ad ził K opernik w e From borku, k tóry nie le ż y nad W isłą, lecz n ad „ F risch es H a ff” i na in n ej d łu g o ści g eo graficzn ej n iż K rak ów . T y m cza sem — ś c iśle biorąc — „F risch es H a ft” to nic in n ego jak Z alew W iśla n y , do k tó reg o w p ad a odnoga W isły — N ogat, a różnica m ięd zy d łu gością g e o g r a ­ fic z n ą From borka i K rak ow a jest znikom a, sta n o w i b o w iem z a led w ie u łam ek stop n ia.

N iestety , c z y te ln ik o w i b ry ty jsk iem u na p ew n o n ie w p a d n ie do g ło w y b ad an ie p ra w d ziw o ści teg o tw ierd zen ia K o estlera i u w ierzy on w „ m isty fik a c ję ”

K opernika.

A le to n ie w szy stk o , co K oestler m a do zarzucenia K op ern ik ow i, zresztą za rzu ty te są po p rostu śm ieszn e. „C zynił on sw e o b serw acje — tw ie r d z i — „ w ła sn o ręczn ie zrob ion ym i i n ie sły c h a n ie p ry m ity w n y m i p rzyrząd am i”, a p rze­ c ie ż m ógł sob ie k u p ić lep sze, bo p ien ięd zy m u nie b rakow ało. A le n ie k u p ił... ze sk ą p stw a . D a lej d o w ia d u jem y się, że K opernik w ca le nie lu b ił o b serw o w a ć g w ia zd . W ciągu ca łeg o sw eg o d łu giego życia p o czy n ił tylk o 60 — 70 ob serw a cji, a ty lk o 27 z n ich o p isa ł w sw e j książce. P oza tym p olegał na o b serw a cja ch ch a ld ejsk ich , g reck ic h i arab sk ich . O statnia o b serw acja opisana w k sią żce m iała m iejsce na 14 la t przed od d an iem d zieła do druku. R obione n a stę p n ie o b serw a cje z a p is y w a ł na m a rg in esie czy ta n ej w tym czasie k sią żk i obok środ ­ k ó w na ból zęb ów czy k a m ien ie nerkow e.

G łó w n y m zarzu tem jest jednak — jak już w sp o m n ia ła m p ow yżej — „ w ste c z ­ n y ” w stosu n k u do ep ok i św ia to p o g lą d K opernika. D ew izą jego p o stęp o w a n ia b y ła jakoby zasad a, iż „nie należy la ć czy stej w o d y p raw d y do p ełn y ch błota źródeł, jak im i są u m y sły lu dzkie, gd yż ta czy sta w oda b yłab y zm arnow ana, a brudy zm ącon e”. To p od ejście — tw ierd zi K o estler — sp a ra liżo w a ło pracę

K opernika i zm a rn o w a ło m u życie.

K opernik, zarażon y ch orob liw ą w p ro st m an ią ta jem n iczo ści, od zied ziczon ą po P ita g o ra sie, u w ażał, że n a leży iść za p rzyk ład em tego o sta tn ieg o i now e p ra w d y p rzek a zy w a ć tylk o ludziom n au k i i p rzyjaciołom . D latego też, m im o że jego „C o m m en ta rio lu s” zastał u ja w n io n y w ręk o p isie około r. 1514 i ż y c z liw ie p rzy jęty oraz m im o w ielo k ro tn y ch z różnych stron, n a w et z dw oru p a p iesk ieg o , pochodzących nam ów , z w y d ru k o w a n iem d zieła c ią g le zw lek a ł. D o d a tk o w y m m o ty w em , dla którego K opernik nie ch ciał, by „C om m entariolus” jeg o u jrzał św ia tło d zien n e, b yło w g K oestlera to, że o b a w ia ł się k o n sek w en cji, na jak ie wy d an ie d zieła m ogłob y go narazić. G dyby nie d yn am izm i upór R etyk a, tw ie r ­ dzi K o estler — K op ern ik m oże n ig d y n ie zd ecy d o w a łb y się na w y d a n ie teg o dzieła.

P o d łu gich n am ow ach ze stron y R etyk a i G ieseg o godzi się w reszcie K op er­ n ik na o g ło szen ie op racow an ych przezeń tab lic, ale nie sam ej teorii. I w ten

(5)

sposób w г. 1539 uk azała się „N arratio p rim a”, broszura liczą ca 67 stron d ru k u . B y ło to sporządzone p rzez R etyk a streszczen ie d zieła K op ern ik a. W b ro szu rze n azw isk o K opernika n ie figu row ało. R etyk p o w o ły w a ł się na n ieg o jako na „M ikołaja z T oru n ia”. „Oto jeszcze jeden dow ód ch o ro b liw ej ta je m n ic z o śc i K o ­ p ern ik a” — w o ła K oestler.

W c za sie d rugiego pob ytu w e From borku w latach 1540 — 1541 zd o ła ł w r e s z ­ c ie R etyk sk ło n ić K op ern ik a do oddania dzieła do druku. R ety k w ła s n o r ę c z n ie rękopis p rzep isa ł, sp ra w d ził w ą tp liw e ob liczen ia i za w ió zł do d ru k u do N orym berg i.

K o estler dość ob szernie om aw ia sp raw ę an on im ow ej p rzed m o w y do p ie r w ­ szego w y d a n ia d zieła K opernika, n azyw ając ją n a jw ięk szy m sk a n d a lem w h i­ storii n au k i. A utor ch cia łb y przekonać czy teln ik a , że K op ern ik o p r z e d m o w ie w ie d z ia ł i au to ry zo w a ł ją, jednakże zaraz na n astęp n ej stro n ie p isze, że n ie m a n ic d ziw n ego, iż p rzeczytan ie jej — o ile ją w ogóle p rzeczy ta ł — p r z y sp ie sz y ło śm ierć astronom a. I tak, tw ierd zi K oestler, „potom ność n ig d y się n ie d o w ie ­ działa, czy kanonik K opernik au toryzow ał p rzedm ow ę i czy r z e c z y w iśc ie w i e ­ rzył w sw ó j sy stem czy też n ie ”. S am em u K o estlero w i w y d a je się, że K o p ern ik w sy stem w ierzył, n a to m ia st nie w ie r z y ł w słu szn ość sw y ch o b liczeń .

Na te m a t p rzed m ow y — p isze — istn ieją d w ie sp rzeczn e teorie. K ep ler tw ierd zi, że w c h w ili d ru k ow an ia przedm ow y K opernik już n ie ży ł, lu b b y ł u m ierający. A le — pow iad a K o estler — K ep ler w ied zia ł o ty m ty lk o ze s ły s z e ­ nia. O w ie le b ardziej w ia ry g o d n y m źródłem jest, w g niego, n ie u w z g lę d n io n y dotąd p rzez żadnego z b iografów K opernika — z w y ją tk ie m prof. E rnsta Z innera — list Joh an n esa P raetoriu sa, p rofesora m a te m a ty k i i se r d e c z n e g o p rzy ja ciela R etyka, do H erw arta v o n H ohenburg, k tórego p rzy to czo n y w y ją te k c y tu ję w tłu m a czen iu (z an g ielsk ieg o ):

„O dnośnie przed m ow y do k siążk i K opernika, to is tn ia ły w ą tp liw o ś c i co do osoby autora. N a p isa ł ją jednak A ndrzej O siander. P od jego b o w ie m p ieczą k siążka K opernika b yła po raz p ierw szy drukow ana w N orym b erd ze. C zęść p o czą tk o w y ch stron została p rzesłan a K opernikow i, k tó ry w k ró tce zm arł, n ie u jrza w szy ca ło ści sw e g o dzieła. R etyk tw ierd ził stan ow czo, że p rzed m o w a ta w y ra źn ie n ie podobała się K op ern ik ow i i że b ył nią bardzo ziry to w a n y . To w y ­ daje się praw dopodobne, gd yż in ten cje jego b y ły inne, a co p ragn ął p o w ie d z ie ć w p rzed m ow ie w y n ik a jasno z treści jeg o „ d ed y k a cji” (do p a p ieża P a w ła II I )... O ry g in a ln y ty tu ł dzieła, w b rew in ten cjom autora, ró w n ie ż został zm ien io n y , g d y ż p o w in ie n brzm ieć „De r ev o lu tio n ib u s orbium m u n d i”, p o d cza s gd y O sian d er zm ien ił go na „orbium c o e le stiu m ”.

Na p o d sta w ie teg o listu K o estler doszedł do przek on an ia, że w b rew o g ó ln ie p r z y ję te j op in ii K opernik zn ał treść przed m ow y O siandera. M ając jed n ak je sz ­ cze p ew n e w ą tp liw o ś c i co do słu szn o ści w y c ią g n ię ty c h w n io sk ó w , n a p isa ł do prof. Z innera i otrzym ał od n iego od pow iedź, którą p od aję p o n iżej w tłu m a ­ czen iu z an g ielsk ieg o :

„N ie pod zielam P a ń sk ich w ą tp liw o śc i. M ożem y u w a ża ć za rzecz p ew n ą , że K opernik zn ał p rzed m ow ę O siandera, na którą b y ł zresztą p r z y g o to w a n y z po-> przed n ich listó w O siandera w la ta ch 1540 — 1541. T w ierd zen ia P ra eto riu sa u w ażać n a leży za w iarygod n e, gd yż są oparte na w ia d o m o ścia ch otrzy m a n y ch b ezp ośred n io od R etyk a, k tóry w ie d z ia ł o tym n a jlep iej. P ra eto riu s b y ł s u m ie n ­ nym u czonym , który p o zo sta w ił w a żn e in form acje i p race. W każd ym razie jego św ia d e c tw o ma w ię k sz e zn aczen ie niż n ieok reślon e stw ie r d z e n ie K ep lera, c zer­ p ią ceg o in fo rm a cje od M aestina, który z k o lei b y ł zb yt d a lek i od ca łej te j sp ra ­ w y. Czy n ie jest rzeczą oczy w istą , że R etyk, k tóry w y r w a ł p raw ie siłą ręk op is od K op ern ik a, p rzesy ła ł au torow i do k orek ty p o szczeg ó ln e rozd ziały k sią żk i.

(6)

■Wyobrażam sob ie, że w s z y stk ie sk ład y k olejn o p rzesłan o K o p ern ik o w i i w c h w ili śm ie r c i ca ło ść b y ła już w yd ru k ow an a, jak to stw ierd za G iese...” (list p ry w a tn y z 5 V III 1955 r.).

N ie w y d a je się, by p rzytoczon e p o w y żej listy P raetoriu sa i prof. Z innera s ta n o w iły p r z e k o n y w a ją c y dow ód, że K opernik znał treść p rzed m ow y O sia n - dera, jak to w y n ik a z p o n iższy ch w yw od ów :

1) L ist P ra eto riu sa z a w ie r a sprzeczność. W p ierw szej części p o w ia d a on, że K o p ern ik o w i „p rzesłan o c z ę ść p o czątk ow ych stron ” — co praw d op od obn ie od ­ n o si się do p ierw szy ch ro zd zia łó w , które b y ły d ru k ow an e pod nadzorem R etyk a przed jego w y ja zd em do L ipska i które b yły rozesłane do szereg u osób, w ię c r ó w n ie ż na p ew n o i do K op ern ik a — „lecz w k ró tce K opernik u m a rł”, a d a lej p isze, że przed m ow a „ z ir y to w a ła ” K opernika, choć w iad om ą jest rzeczą, że p rzed m ow a, którą n a p isa ł O siander, m u siała być dru k ow an a już po w y je ź d z ie R ety k a z N orym b ergi, g d y ż na jej u m ieszczen ie R etyk n igd y by się nie zgodził. N ie w id z ia ła m o r y g in a łu lis tu P raetoriu sa, a le czy przyp ad k iem zd an ie to n ie b rzm ia ło „ ziry to w a ło b y K o p ern ik a ”?

2) Z listu P ra eto riu sa w y n ik a w y ra źn ie, że K opernik ca ło ści d zieła w druku n ie otrzym ał, a c y to w a n y przez prof. Z innera G iese w liś c ie do R etyk a z lipca 1553 r. pisze: „P rzez w ie le d n i był p ozb aw ion y p am ięci i w ła d z u m y sło w y ch . Z ob aczył całość sw e j k sią ż k i dopiero w o sta tn im m om en cie — w d n iu śm ierci”. J e śli ta k b yło w r z e c z y w isto śc i (a p rzecież b isk u p G iese, choć b y ł w K ra k o w ie w c h w ili śm ierci K op ern ik a, n ie w ą tp liw ie m ia ł relacje n aoczn ych św iad k ów ), to w ed łu g w sz e lk ie g o p ra w d o p o d o b ień stw a przed m ow y nie czytał. G d y b y G iese przyp u szczał, że ją c z y ta ł i — jak to K oestler su geru je — god ził się z jej treścią, na p ew n o nie p isa łb y do R ety k a z prośbą o in terw en cję w sp ra w ie w y c o fa n ia przed m ow y, o czy m zresztą K o estler zaznacza w „ N o tes”.

3) Z fak tu , że R ety k p o sy ła ł K o p ern ik o w i rozd ziały k siążk i w m iarę ich u k a zy w a n ia się, prof. Z in n er w y su w a w n io sek , że tę sam ą p rak tyk ę sto so w a ł O siander. A jeśli n a w e t p r z e sy ła ł on sk ła d y te k stu d zieła — na co, w y d a je się, n ie ma żad n ych d o w o d ó w — to w c a le n ie znaczy, że w y sła ł ró w n ież tek st p rzed m ow y, na którą — jak w ie d z ia ł o ty m z w c ześn iejszy ch k o resp o n d en cji — K op ern ik n igd y by się n ie zgodził. W ydaje m i się raczej p raw dopodobne, że w ied zą c o ch orob ie K op ern ik a i sp od ziew ając się jego ry ch łej śm ierci, O sian d er o d ło ży ł druk p rzed m o w y na k on iec. Tę m ógłby w ię c K opernik zobaczyć dopiero w p ełn y m w y d a n iu k sią żk i — g d y b y teg o doczekał. Z rela cji P ra eto riu sa w y ­ n ik a ło b y , że jej n ie u jrza ł, n atom iast, w g G ieseg o — zob aczył ją dopiero w dniu śm ierci.

D ru gim sk an d alem , zw ią za n y m z osobą K opernika, jest w g K o estler a sk a n ­ dal p erso n a ln y — zdrada R etyk a. W „ d ed y k a cji” d zieła, złożonego p a p ieżo w i P a w ło w i III, K op ern ik w y m ie n ił w ie le osób, k tóre p rzy czy n iły się do jego w y ­ dan ia, n ie w y m ie n ił n a to m ia st tego, k tóry b y ł „sp iritu s m o v en s” ca łej sp ra ­ w y — R etyk a. P rób ow an o to tłu m a czy ć — p ow iad a K o estler — tym , że, p isząc d ed yk ację, K op ern ik b y ł ch ory i u m y sł jego n ie fu n k cjo n o w a ł już n orm aln ie. W ta k ie tłu m a czen ie K o e s tle r nie w ierzy. W edług n iego sfo rm u ło w a n ie d ed y ­ k a cji św ia d czy , że p iszą c ją, K op ern ik b ył w p ełn i w ła d z u m y sło w y ch i p o m i­ n ię c ie to b yło rozm yśln e: n ie c h cia ł narazić się p a p ieżo w i przez p o łą czen ie sw eg o n a zw isk a z n a z w isk ie m „h erety k a ” R etyk a. W ty m sam ym p ra w ie m o­ m en cie, gd y K op ern ik za p a rł się R etyk a, ten o sta tn i w y d a ł b roszurę na te m a t astron om ii i w e w stę p ie do n iej oddał hołd K op ern ik ow i. „Jak ie to sm u tn e, że osta tn ie w y r a z y u zn a n ia u czn ia zb ieg ły się w cza sie ze zdradą ze stron y m i­ strza” — k o n k lu d u je K o estler . W yd aje się, że K o estler p rzep row ad za ocen ę p o stęp o w a n ia K op ern ik a z p e r sp e k ty w y d zisiejszej, u w ażając sk ru p u ły k a to ­ lik ó w co do w ią z a n ia się z „ h erety k a m i” za sp ra w y b łah e. Jed n ak że w X V I w .

(7)

k w e stia ta m iała zu p ełn ie o d m ien n y w y d źw ięk . I jeśli n a w e t K op ern ik c e lo w o (co zresztą w ca le n ie jest jeszcze u dow odnione) p o m in ą ł n a zw isk o R ety k a , to zu p ełn ie nie ma p o d sta w , aby go oskarżać o zdradę.

Sp ór na tem a t n a rod ow ości K opernika stara się K o estler — jak sam to zresztą p isze — rozstrzygn ąć sposobem Salom onow ym . O to co pisze: „P rzez o sta tn ic h 400 lat (?) to czy ł się m ięd zy u czonym i p o lsk im i i n iem ieck im i g orący i g łu p i spór, w k tórym ob ie stron y ro ściły sob ie p reten sje do K op ern ik a jako d o p ra w d ziw eg o syna ich ojczyzn y. W rze c z y w isto śc i m ożna p o w ied zieć, że p rzo d k o w ie jego p och od zili z m ieszan ej lu d n o ści p ro w in cji n a d g ra n iczn y ch , że p is a ł g łó w n ie po łacin ie, że jego rodzinnym języ k iem w d z ie c iń stw ie b y ł n ie m ie c k i, jego p o lity czn e sy m p a tie b y ły po stro n ie k róla p o lsk ie g o p rzeciw K rzyżakom i po stron ie n iem ieck iej k a p itu ły p rzeciw k o k ró lo w i p olsk iem u . A w końcu, że jego d zied zictw o k u ltu ra ln e n ie b yło a n i n ie m ieck ie, an i p o l­

sk ie, lecz ła ciń sk ie i g r e c k ie ”.

N ie w iadom o, d laczego K o estler d oszed ł do tak ich w ła śn ie w n io sk ó w , sam b o w ie m pisze, że ojciec K op ern ik a przybył do T oru n ia z K rak ow a, w ię c nie p o ch o d ził z lu d n ości p ogranicznej; podaje rów n ież, że choć w T oruniu b yło w z w y cza ju p o sy ła n ie sy n ó w na stu d ia do N iem iec, K opernik p o je c h a ł do K r a ­ k o w a , ale n ie w iadom o, d laczego n ie um ie, a m oże raczej n ie ch ce w y c ią g n ą ć p ro steg o w n io sk u , że języ k iem ojczy sty m K op ern ik a b ył p o lsk i, a n ie n iem ieck i.

T ego rodzaju sp rzeczn ości jest w k siążce w ie le , ale trzeba ich szukać. P r z e ­ c ię t n y czy teln ik a n g lo sa sk i p rzyjm ie tw ierd zen ia- K oestlera w podanej przez n ie g o form ie ostateczn ej, g d y ż autor p isze bardzo su g esty w n ie.

C zytając rozd ziały p o św ięco n e K op ern ik ow i, od n osi się w rażen ie, że K o e s tle r m a do n ieg o jakąś urazę osobistą i stara się go za w szelk ą cenę o śm ieszy ć. D la teg o np. w a łk u je sp raw ę „gospodyni" K opernika: c z y teln ik o w i p o z o sta je w rażen ie, że K op ernik, który w m łod ości ani w w ie k u śred n im k o b ie ­ ta m i się nie in tereso w a ł, dopiero na starość sta ł się rozp u stn ik iem . Starałam się sp e c ja ln ie znaleźć w tym , co K o estler n ap isał o K op ern ik u , jakąś choć jedną p o ch w a łę. Jest nią chyba stw ierd zen ie, że K opernik n ie w ie r z y ł w a strologię, c h o ć in n i m u w sp ó łcześn i w ie r z y li. N ie zgadza się to tw ie r d z e n ie co praw d a z o p in ią K oestlera, że K opernik b y ł „zabytkiem śred n io w ieczn y m na tle h u m a ­ n is tó w ”, ale to tylk o jedna w ię c e j sprzeczność.

Obok sam ego K op ern ik a k r e śli K oestler sy lw e tk i b isk u p a Ł ukasza W aczen - rode, A ndrzeja K opernika, b isk u p a D an tyszk a i R etyk a. Choć o W aczenrode p isz e , że jedyną ludzką cechą biskupa był jego n ep otyzm , m iło ść i troska o s io ­ strzeń có w i w ła sn eg o syna n ie ślu b n e g o — to jednak p otężna osob ow ość biskupa w y r a ź n ie p rzem aw ia do w y o b ra źn i K oestlera. Im p on u je m u jego n ieu g ięta w a lk a p rzeciw K rzyżakom , jego szalona am bicja i dum a, jego dw ór u d zieln ego k się c ia . D zięk i jego p rzeb ieg ło ści — pisze K o estler n ie z u p e łn ie zgodnie z p r a w ­ dą — b isk u p stw o w a rm iń sk ie u trzym ało n ieza leżn o ść od Z akonu i od P o lsk i. K o p ern ik — pow iad a K o e stle r — był u lu b ień cem W aczenrodego, jego w iern y m A ch a tesem . B isk u p b y ł g w ia zd ą gorejącą, a K op ern ik jego b la d y m satelitą.

K o estler , k tó ry choć u rodzony w B u d ap eszcie, jest A u stria k iem z p och o­ d z e n ia , k o rzy sta ł n a tu ra ln ie g łó w n ie ze źródeł n iem ieck ich . P o w o łu je się jednak na w y d a n ą w r. 1943 w L o n d y n ie m on ografię o K op ern ik u dra Józefa R u d n ic­ 3 3 8

(8)

k ieg o , k tórego tw ie r d z e n ie go rą co zbija i k tórem u m. in. zarzuca, że p seu d o n im „ R e tic u s” sp olszcza na R ety k i w ten sposób „robi z n iego S ło w ia n in a ”.

S am K o estler u ży w a p is o w n i „K op p ern igk ” (za P row em ) lu b „C opernićU s”. C hoć w „ N o tes” p od aje d od a tk o w o 10 różnych in n ych p iso w n i n azw isk a, je d ­ nak że „K op ern ik ” w śród n ich n ie figu ru je.

N a zak oń czen ie ciek a w o stk a : jak podaje K oestler, dzieło K opernika „De r e v o lu tio n ib u s” z o sta ło po raz p ie r w sz y tłu m aczon e w A n g lii na język a n g ie l­ sk i w r. 1952.

W a n d a K o r y c k a

M A ZU RY I W A R M IA 1800 — 1870. W ybór źródeł, op racow ał W ł a d y s ł a w C h o j n a c k i . W ro cła w 1959. Z akład N arod ow y im . O ssoliń sk ich , s. L X IV — 745, m apy.

M iłośn icy h isto r ii M azur i W arm ii zy sk a li cenną pom oc w postaci w y b o ru źród eł, p rzy g o to w a n eg o p rzez d o sk o n a łeg o zn aw cę przedm iotu, dra W ła d y sła w a C hojn ack iego. C ie k a w y ok res z w y c ię stw a sto su n k ó w k a p ita listy czn y ch na ty m te ren ie aż do p u n k tu k u lm in a cy jn eg o , jakim b ył rok 1870, został zilu stro w a n y p om n ik am i p ra w n y m i, r ela c ja m i w sp ó łc z e sn y c h , in form acjam i sta ty sty czn y m i. D la p rzy g o to w a n ia w y k ła d ó w , p o g łęb ien ia w ied zy szk oln ej czy w zb ogacen ia jej prob lem atyk ą reg io n a ln ą stw o rzo n o cen n ą pom oc, do której w ie lu b ęd zie s'ęgać. K siążka p rzyn osi ogrom ną ilość m a teria łó w , n a św ie tla ją c y c h r z eczy w istą sy tu a cję lu d n o ści m a zu rsk iej i w a rm iń sk iej w p a ń stw ie p ruskim i jej p r z y w ią ­ z a n ie do pnia m a c ie r z y ste g o — do p o lsk o ści. U m ożliw ia ona k onkretną d y sk u sję z d ostęp n ym d la k ażd ego te k ste m źródeł i m o żliw o ścią p o w o ła n ia się na w ia r y ­ g od n e u sta len ia .

W ła ściw y w y b ó r źród eł poprzedza ob szern y w stę p in form acyjn y autora. P rzed sta w ia w n im p rzy jęte za sa d y p erio d y za cy jn e, w y k o rzy sta n e źródła oraz in form a4or o g łó w n y c h op ra co w a n ia ch do d ziejó w W arm ii i M azur w o m a w ia ­ nym okresie. W e w stę p ie z a m ie śc ił dr C hojnacki ogóln y szkic referu ją cy h isto rię tego okresu. S zk ic h isto ry czn y u w zg lęd n ia ń ie ty lk o w a żn iejsze w y p a d k i, ale i rozw ój sto su n k ó w g o sp od arczych oraz sp ołeczn ych . W o d n iesien iu do szk icu h isto ry czn eg o m am k ilk a za strzeżeń . W p ierw szy m rzęd zie n ie zn alazła w nim d o sta teczn eg o u w z g lę d n ie n ia d zia ła ln o ść T o w a rzy stw a D em ok ratyczn ego P o l­ sk ieg o w la ta ch 1845 — 1848. N eg a ty w n a w zm ia n k a o k on tak tach G izew iu sza (str. LI) jest — m oim zd a n iem — n iew y sta rcza ją ca . A k t oskarżenia p rzy g o ­ to w a n y przez p ru sk ieg o p rokuratora daje dużo m a teria łu o teren ie M azur i uw ażam za k o n ieczn e ob szern iejsze jego om ów ien ie. W praw dzie autor w s p o ­ m ina o zm ianach a d m in istra cy jn y ch (p oln isch e A em ter — str. X I), ale p o m in ą ł zasad n icze zm ia n y a d m in istra cy jn e. F r z e c 'e i to okres łączenia p ro w in cji P ru s Z achodnich i W sch od n ich w jed n ą p row in cję, przep row ad zan ia p odziału na re jen cje pod k ą tem o sła b ia n ia ośrod k ów p olsk ich i te in form acje jaśn iej p r z e d ­ sta w ia ły b y prob lem n acisk u g erm a m za cy jn eg o poprzez od p ow ied n ie p o d zia ły a d m in istra cy jn e. N a stęp n e z a g a d n ien ie to p ostać M rongow iusza. A utor p ięk n ie p rzed sta w ił w sp a n ia łą p ostać tryb u n a ludu m a zu rsk ieg o G u sta w a G izew iu sza, a le w zbyt m a ły m za k resie u w z g lę d n ił zw ią zk i M rongow iusza z ziem ią m a zu r­ ską. P rzecież to sy n tej ziem i, sta le ją w sp o m in a ją cy i dla n iej pracu jący (obok K aszub) i jego z a słu g dla M azur n ie w yczerp u ją w zm ia n k i o staran iach w sp r a ­ w ie języka. Z p e r sp e k ty w y d z ia ła ln o śc i M rongow iusza, G izew iu sza, p rzeb ieg u roku 1848, in ic ja ty w K ętrzy ń sk ieg o trudno zgodzić się na tw ierd zen ie autora, że ,.po roku 1870 w ie lk o p o lsc y i p om orscy d zia ła cze n arod ow i p rzy stą p ili do budzeń a w śród lu d n o ści na W arm ii i M azurach p o lsk iej św iad om ości n a r o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lorens definiuje wewnątrzszkolny system zapewniania jakości jako «zespół zorganizowanych, powiązanych ze sobą i spójnych działań podejmowanych przez dyrektora szkoły lub

Stan i plany rozwoju polskich. bibliotek na Warmii w

De strekking is dat in Amsterdam meer met hout gebouwd moet worden vanwege zijn unieke prestaties en aansluiting bij de grote vraagstukken, maar op welke manier verschilt per

[r]

Rising to this challenge, a consortium comprising Goudappel Coffeng and Omnitrans International (from The Netherlands) and KDD-Lab (Italy) was formed to build 'the best

Jednak przynajmniej u osób w podeszłym wieku < 80 lat można rozważyć leczenie hipotensyjne przy wartościach SBP > 140 mmHg i do wartości docelowych < 140 mmHg, jeśli

Chwytliwy tytuł: „From the first glance to the last dance” (Od pierwszego spojrzenia do ostatniego tańca) okazał się zapowiedzią niezwykle ciekawych prezentacji przedstawionych

Brak komunikacji pomiędzy członkami organiza- cji realizującymi działania w obszarze social media z grupą odpowiedzialną za tradycyjne media relations może prowadzić