• Nie Znaleziono Wyników

Umysłowość ludzka : księga podręczna psychologii. T. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Umysłowość ludzka : księga podręczna psychologii. T. 2"

Copied!
474
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

J A M E S S U L . L . Y .

1 T S L 0 M 1 0 H 1

- t m

-( S I K I PODBECIHA PSYCHOLOGII,

Z angielskiego tłomaczył •X . K . P o t o c k i , T O M I I .

WARSZAWA.

D iuk / . J i& jte k is g o SaaU ew lezow ska 13.

*

(6)

^osBOJieHO Il,eH3ypoH).

(7)

CZĘŚĆ IV.

U C Z U C I A .

R O Z D Z IA Ł I.

Uczucie: rozkosz i ból.

P rz e jrz a w s z y k o le jn e o k re sy ro zw o ju u m y sło w a n ia albo p o z n a w a n ia , m ożem y p rz e jść do ro z w a ż a n ia d ru g ie j z pom ię­ dzy trz e c h faz d u c h a : m ian o w icie fa z y a fe k to w e j czyli u czucia. § 1. Uczucie i je g o doniosłość. J a k ju ż zazn aczono, po d n a g łó w k ie m uczu cia u m ieszczam y w sz e lk ie s ta n y albo z ja w is k a p sy ch iczn e, o ile z a w ie ra ją w sobie p ie rw ia s te k albo stronę* p rz y je m n o śc i i n ie p rz y je m n o śc i. J a k d a le k o s ię g a ją ta k ie s tro n y p rz y je m n e i n ie p rz y je m n e , w ja k im sto su n k u są one do w ra - źennego p ie rw ia stk u n a sz e j św iadom ości, o ra z czy o g a r n ia ją one cokolw iek, co się w łaściw ie n a z y w a uczu ciem ,— są to p y ta ­ n ia , k tó re m am y ro z w a ż y ć obecnie.

T o p rz y g o to w a w c z e , ogólnikow e o g ra n ic z e n ie d z ied z in y u czucia m oże dopom ódz n a m do sp o strz e ż e n ia je g o z n a c z en ia w łaściw eg o , ja k o pew nej s tro n y n a sze g o ż y c ia duchow ego.

N a p rz ó d te d y , uczu cie o d z n acza obchodzącą n as (bu d zącą w n a s z aję c ie) s tro n ę n aszeg o d o św ia d c z e n ia . P rz e d m io ty ze w n ę trz n e p o s ia d a ją d la n as w a rto ść je d y n ie w te d y , g d y do ­ t y k a ją uczuć n a sz y c h . S am o p o z n a w a n ie p rz ed m io tu m oże p o ­ z o sta w ia ć n a s o b o jętn y m i, a le o c en a je g o p ię k n o śc i z w ła śc iw ą

(8)

2

je j fa lą ro z k o sz y ro z g rz e w a n a s i p rz e jm u je d rżen iem . O czy- w istem je s t, źe to, co rozum iem y p rz e z u szczęśliw ien ie,' o ra z p rz e c iw s ta w n ą je j n ie szczęśliw o ść albo n ied o lę, s k ła d a się z p ie rw ia stk ó w uczucia. B y w a m y szczęśliw ym i o ty le , o ile p o d le g a m y ro zk o sz y , n ie sz c z ę śliw y m i— o ile p o d d a n i je s te ś m y bólow i. N a sz a p rz eto o c en a rz e c z y i ż y c ia lu d zk ieg o , ja k o cało ści, zależeć b ędzie ód d o św iad c zeń , k tó re d a d z ą się zg ro ­ m ad zić pod n a z w ą u czucia.

D a le j, uczu cie je s t p a r excellence d o św iad czen iem p o d - m iotow em . W e w sz elk iem p o strz e g a n iu p rzed m io tó w , w e w sz e l­ k iej m y śli o nich, p o z o sta je m y w p o sta w ie p rzed m io to w ej, t. j. w y o b ra ż a m y sobie św ia t p o w szechnego p o z n a w a n ia . N ad to p o stę p k i n asz e k a ż ą ró w n ież d o m y ślać się zm ian w św iecie z ew n ętrzn y m , a w ięc ta k ż e m a ją ow ą s tro n ę p rzed m io to w ą. A le u c z u c ia , z w y ją tk ie m ich o b jaw ó w ze w n ę trz n y ch , są czem ś c a łk o w ic ie n aszem . D o zn aw ać ra d o ś c i albo sm u tk u , żyw ić o b aw ę alb o n a d z ie ję , z n aczy to p o d le g a ć do św iad czen iu , k tó re o d łączam y od ś w ia ta z e w n ętrz n eg o i odnosim y do w e w n ę trz n e g o św ia ta ja ź n i. U czucie w e w sz y stk ic h p o sta c ia c h w y ższy ch i ro z ­ w in ię ty c h p o z o sta je w ścisły m zw iązk u z sam o w iedzą, ja k k o l­ w iek , d zięk i w ielk iem u c zy n n ik o w i u sp o łeczn ien ia, o ra z w sp ó ł- czulnym w ym ianom u czu cia, ta św iad o m o ść sieb ie sam eg o dąży do p o g rą ż e n ia się w o b szern iejszej św iad o m o ści — ja k ie g o ś w zru sz e n ia w spólnego x).

B udząc te d y szczeg ó ln e z aję c ie w ew n ętrzn e, ja k o p r z e d ­ m iot b a d a n ia , u czucie p rz e d s ta w ia n a d to z e w n ę trz n ą do n io ­ słość ze w zględu n a sw ój sto su n ek do in n y ch stron n aszeg o ży ­ cia d u ch o w eg o . W zajem n e o d d z ia ły w a n ia uczucia, z je d n e j stro n y , zaś u rn y sło w an ia i c h cen ia, z d ru g ie j, ro z w a ż y m y d o ­ k ła d n iej z czasem . T u ta j dość b ę d z ie po w ied zieć, źe u p ra w a uczuć n a sz y c h p o z o sta je w ścisły m zw iązk u z u p ra w ą in te

li-1) Por. wyżej str. 65 n. Uwzględnianie przedmiotów w wielu

naszych stanach wzruszeniowych (emocjonalnych), kiedy naprz.

mówimy, ze się obawiamy jakiegoś przedmiotu, kochamy lub podzi­ wiamy go, wiąże się, j a k zobaczymy, z wyobrażennym czynnikiem wzruszenia.

(9)

g ien cy i. R o zw ijać w ła d z ę s p o s trz e g a n ia i m y śle n ia zn a c z y to : budzić z a ję c ie czyli p o d n ie c a ć i po d n o sić p ew n e o d m ia n y uczu­ cia do sta n o w isk a siln y c h po b u d ek . Z d ru g ie j stro n y , u p ra w a u czu cia w sposób n a jś c iś le js z y z e sp a la się z rozw ojem ch cenia. J a k zo b aczy m y z czasem , siłam i p rz y n a g la ją c e m i w n aszem d z ia ła n iu dow olnem są uczucia. P o n o sim y z azw y czaj w y siłe k w celu p rz y sz łe j n a g ro d y pod p o sta c ią uczu cia np.: dum y albo m i­ łości. Z tą d to ro z w a ż a n ie uczuć n a szy ch łą c z y się ściśle z ro z ­ w ażan iem ch cen ia, ja k o ż w rz e c z y sam ej p rzez n ie k tó ry c h całk o w icie w k lu czan e b y w a ło do tego d z ia łu b a d a n .

§ 2. Określenie ziczucia. M ożem y te ra z p o s ta ra ć się o do­ k ła d n ie jsz e o dznaczenie p ie rw ia s tk u uczucia, b a d a ją c je g o z n a ­ m iona isto tn e.

Z a w sp ó ln ą zg o d ą s ta n y duchow e w y ra ź n ie p rz y je m n e lub n ie p rz y je m n e objęto ogó ln ą n a z w ą uczucia. Oto np., źe w eźm iem y n iższą dz ied zin ę uczu cia „cielesn eg o ." U zn aje się pospolicie, że ból s p a rz e n ia albo rozkosz g aszo n eg o p ra g n ie n ia ca łk ie m w łaściw ie o trz y m u ją tę nazw ę. P o d o b n ie też w d zie­ dzinie w yższej „d u ch o w eg o “ u czu cia albo w zru szen ia, ra d o ść z pow o d zen ia, ból s ie ro c tw a , p rzez w sz y stk ic h u z n a w a n e b y ­ w a ją za uczucia.

O prócz ta k ic h w y ra ź n ie oznaczonych sta n ó w rozkosznej lub bolesnej św iad o m o ści, m usim y z a lic zy ć do tegoż d ziału uczu­ cia w szelk i s ta n d u chow y, p o s ia d a ją c y n a jlż e js z ą b odaj do ­ m ieszkę p rz y je m n o śc i lub n ie p rz y je m n o śc i. Oto np. w sz e lk a św iadom ość tru d n o śc i albo p rz e sz k o d y w ja k ie m ś działan iu , ta k cielesnem , j a k i ducliow em , je s t nam ja k o ta k o n ie p r z y je ­ m ną i tern sam em n a le ż y do z a k resu u czu cia bolesnego. K ie d y p rzeto m ów im y, że uczucie s k ła d a się z w szelkich odm ian św ia ­ dom ości rozkosznej i bo lesn ej, n a le ż y rozum ieć, że u ż y w a m y ty c h w y ra z ó w w szersz en i znaczeniu, niż się to czyni w ro zm o ­

w ie potocznej. R ozkoszą je s t w szelk i sto p ień św iadom ości

p rz y je m n e j, k tó ra ja k o ta k o ra d u je n a s, i k tó re j trz y m a m y się dobrow olnie; bólem je s t w szelk i sto p ień św iadom ości nie- p rz y je m n e j, któ:*a ja k o ta k o budzi w n as n iezad o w o len ie, i k tó rą z w łasn ej w oli o d p y ch am y .

Oczy w istem je s t, źe to ro z le g łe u ży c ie w y ra z ó w : ,,roz- k o sz n y “ i „ b o le sn y ,“ p o zw ala nam tw ierd zić, iż w iększość

(10)

_

4

-n a sz y c h d o św ia d c z e ń p o sp o lity c h z a b a rw ia sic w p ew nym sto p n iu uczuciem czyli d o m ieszk ą a fe k to w ą . Oto ścisłe sp o ­ s trz e g a n ie w e w n ę trz n e m ów i nam , że w w ięk szo ści w y p a d k ó w , je ż e li n a w e t nie zaw sze, zm ysłow aniom to w a rz y sz y p ew ien p ie rw ia s te k u czu cia 1). T o sam o sto su je się do w szelk ich t r y ­ bów id e a c y i. W y o b ra ż a n ie i m y ślen ie n ie są to s p ra w y c a ł­ kiem b e z b a rw n e pod w zg lęd em uczuciow ym ; po bliższem p r z y j­ rz e n iu się im , sp o strz e g a m y , iż m a ją one p e w ien odcień p r z y ­ je m n y lub n ie p rz y je m n y . J e d n a k ż e z a g a d n ie n ie , czy ta z a

a fe k to w a je s t b e z w z g lę d n ie p o w sz e c h n ą , n a s tr ę c z a w ie lk ą tr u d ­ ność, k tó rą też n a jle p ie j ro z w a ż y m y później, r o z trz ą s a ją c sto ­ su n ek u czu cia do p ie rw ia s tk u w ra ż e n n e g o .

§ 2 a). Uczucie i podniecenie. W o d g ra n ic z a n iu u czu cia je d n a s p ra w a je s t ta k d a le c e w aż n ą, że n a le ż y osobno ro z w a ­ żyć j ą z g ó ry . U trz y m u je się, źe rozkosz i ból w pow yższem ich o k re śle n iu nie w y c z e rp u ją w sz y stk ie g o , co ro zu m iem y przez u c z u c ie ; że obok ty c h dw óch p rz e c iw n y c h sobie try b ó w istn ie je ta k ż e trz e c i— u czu cie o b o jętn e czyli n ag ie, b e z b a rw n e p o d n iecen ie. O to p o w ia d a się np., że p ie rw o tn e d o św iad czen ie w s trz ą ś n ie - n ia j e s t w ła śn ie p rz y k ła d e m ta k ie g o uczu cia b iern eg o czyli o b o jętn eg o .

R o z strz y g n ię c ie te j s p ra w y je s t je d n ą z p ró b ognio w y ch w p sy ch o lo g ii. N ie k u sz ąc się o w y c z e rp u ją c e je j ro z trz ą śn ie - nie, m o żn ab y n a p o m k n ąć , że w y ra z ,,p o d n ie cen ie“ o sła n ia tu d w a ró żn e z n a c z e n ia . N a jp rz ó d u ży w a się go k u oznaczeniu sam ego ty lk o n a tę ż e n ia i z a k re su czyli a m p litu d y p ie rw ia s tk a w ra ż e n n e g o albo id e a c y jn e g o . Oto d źw ięk d o nośny, je d y n ie ja k o coś ta k ie g o , co sp o w o d o w y w a n ie z w y k le n a tę ż o n e zm y- sło w a n ie słuchow e, o ra z sk u tk i w tó rn e w p o sta c i pędu w y o b ra ­ żeń, m ożna n a z w a ć p o d n ie c a ją cy m , bez w szelk ieg o zw iązk u z g a tu n k o w ą o d m ia n ą d o św ia d c z e n ia , z n a n ą ja k o czucie. Ale z d ru g ie j stro n y m ożna p ow iedzieć, że żad e n ze z n a n y c h t r y ­ bów p o d n ie c e n ia n ie je s t c a łk ie m b e z b a rw n y , o ra z że zn aczen ie

1) James Mili je st przeto dalekim od prawdy, gdy mówi

że prawdopodobnie większość naszych zmysłowań j e s t obojętna

(11)

5

-tego te rm in u w u ży ciu p ospolitem w ią ż e się z w chodzącym w j e g o s k ła d w ła śc iw y m p ie rw ia stk ie m a fek to w y m . Z n a c z n a część teg o , co n a z y w a m y p o d n iecen iem , b y w a w y ra ź n ie p r z y ­ je m n ą . j a k to w id zim y np, z sam eg o u ż y c ia w y r a ż e n ia „love o f e x c ite m e n t“ (zam iło w an ie w p o d nieceniu), o ra z z ch ciw o ści, z j a ­ k ą lu d zie u g a n ia ją s ię za niem . In n e p o sta c ie , np. n a g łe w strz ą ś- n ien ie, ja k o n a g łe i n iep o k o jące, są w y ra ź n ie n ie p rz y je m n e m i. N ak o n iee, nie n a le ż y zap o m in ać, źe s ta n y uczuciow e rz a d k o k ie d y b y w a ją sa m ą ty lk o ro zk o szą lub bólem . Z łożoność n a ­ szego ż y c ia duch o w eg o je s t p rz y c z y n ą c ią g łeg o m ie sz a n ia się p ie rw ia s tk ó w afe k to w y c h . Oto np. zd ziw ien ie b y w a z araz em p rz y je m n e m i n ie p rz y je m n e m : n ie p rz y je m n e —ja k o coś ta k ie g o , co chw ilow o z a k łó c a m echanizm u m y sło w y , p rz y je m n e —ja k o now e n ie sp o d z ie w a n e d o św iad cze n ie, k tó re tem sam em ro z w e se la n as, p o d n ie c a ją c do b a rd z ie j n atę żo n ej d z iałaln o ści m yślow ej. W w ielu z p o m ięd zy n a szy ch sta n ó w afe k to w y c h n a s tę p u je , ja k zobaczym y, ta k ie sp o ty k a n ie się p rz eciw n y ch sobie p ie r ­ w ia stk ó w p rz y je m n o śc i i n ie p rz y je m n o śc i; n a k o n ie e , ś c ie r a ­ nie się icli obu, np. w zam iło w an iu cudow ności, w ro z k o sz ach o pow ieści tkliw ej i tra g e d y i, stan o w i część, n a w e t bard zo w a ż n ą teg o , co n a z y w a m y podn iecen iem .

Z d a je się przeto , że m ielib y śm y słuszność, m ów iąc, iż u czucie w ła śc iw e to nie innego, j a k ty lk o ro z m a ite o d cien ia p rz y je m n o śc i i n ie p rz y je m n o śc i, bądź odosobnionych, b ąd ź też p o m ie sz an y ch ze sobą.

Uznawanie uczucia nijakiego albo obojętnego, zawarte domyśl­ nie w pewnej liczbie dzieł psychologicznych, np. Beneckiego i T. Reida, najwyraźniej występuje u prof. Bain’a (The Emotions and tbe Will, wyd. 3 str. 13 nast.). Udaje mu się wykazać, że stopień uczucia jako bólu albo rozkoszy bywa bardzo rozmaity, zaś w pewnych wypad­ kach niewidoczny, oraz, że stany podniecenia mogą się odznaczać natężeniem znacznie przewyższającem stronę ich rozkoszną lub bo­

lesną. Jednakże, podług rozumowania powyższego, fakt ten nie

ustanawia bynajmniej jakiejś trzeciej odmiany uczucia. Prof. Wundt, w wykładzie o skali natężenia zmysłowań, oznacza punkt obojętno­ ści, w którem zmysłowanie np. dźwięku, pierwiastkowo rozkoszne, dzięki dalszemu potęgowaniu się bodźca, przechodzi w nadmiernie,

t. j. nieprzyjemnie silne. Jednakże takie matematyczne pojmowa­

(12)

istnieniu jakiegoś zmysłowania konkretnego poza obrębem tak

przyjemnej, ja k i nieprzyjemnej okolicy skali. Nakoniec, gdyby

nawet wykazano istnienie takiego doskonale obojętnego natężenia zmysłowań, to pozostałoby jeszcze pytanie, czy zmysłowaniom po­ dobnym mamy wogóle przypisywać jakikolwiek charakter afektowy 1). § 3. S to su n ek rozkoszy i bólu. Z d a je się te d y , źe w sz e l­ k ie uczucie m ożna sp ro w a d z ić do ro zk o szy i bólu. T u ta j w ięc m a m y dw ie o sta te c z n e czyli p ie rw ia stk o w e o d m ia n y sta n u a fe - ktow ego, ja k o ż n iezb ęd n em się s ta je o k re śle n ie ich w z a je m n e ­ go stosunku.

J e s t to ju ż s p ra w ą p ro ste g o s p o s trz e g a n ia podm io to w eg o , źe rozkosz i b ó l— to d w a o d rę b n e i m ocno p rz e c iw n e sobie do­ z n a w a n ia . O d ró żn ien ie ich z d a je się b y ć n a jg łę b sz e m , n a jb a r ­ dziej się w ra ź a ją c e m i n a jw c z e śn ie j ro z e z n a w an e m pośró d w szelk ich in n y ch o d ró żn ień n asze g o ż y c ia św iad o m eg o . S po­ s trz e g a n ie uczy n a s, źe niem ow lę o d ró ż n ia w ła sn e s ta n y ro z ­ k o szn e i bolesn e p rz e d d o sięg n ięciem ja k o ta k o ja s n e g o zró żn i­ c z k o w a n ia w ra ź e n n y c h p ie rw ia stk ó w d o św iad czen ia; to sam o z d a je się też sto so w a ć do ro zw o ju św iadom ości w sz e re g u zoologicznym 2). P rz e c iw ie ń stw o ro z k o sz y i b ólu b ard z ie j niż ja k ie k o lw ie k b ą d ź inne u w y d a tn ia się w n aszej m y śli o życiu i w fo rm ach m ow y potocznej. P o e z y a je s t je d n y m długim w y ­ ra z e m te g o p rz e c iw ie ń stw a . J a k zo b aczy m y później, przeciw - staw n o ść obu te rm in ó w j e s t z a sa d n ic z y m i ro z s trz y g a ją c y m c z y n ­ nikiem w d z ia ła n iu dow olnem . D z ia ła ć z z am iarem św iad o m y m je s t to szu k ać rz e c z y ro z k o szn y c h i u n ik a ć b o lesn y ch . W z a ­ je m n y sto su n e k obu ty c h p ie rw ia s tk ó w u w y d a tn ia się dalej w ta k c ie , źe rozkosz i ból m o g ą się ró w n o w aży ć i o ty le też

*) Co do zagadnienia uczucia obojętnego ob. Hamiltonowskie

wydanie dzieł Reida str. 311, Bain’a, tamże Ladda, Elements of Phy- siological Psychology, str. 509 n.n.; v. Folkmanna, Lehrbuch der Psy­ chologie, II § 128 i Fr. BouillePa, D u p l a i s i r ct de la d o u le u r, roz. VIII, Patrz również dokładne roztrząśnienie przedmiotu w Mind, XIII str. 80 n. n. i. 248 n. n. oraz XIV str. 97 n. n.

2) Jest to fakt, który pewnych psychologów skłonił do uwa­

żania uczucia za bardziej podstawową fazę świadomości, niźli w'rażen- na, czyli umysłowa (patrz wyż. sir. 167 n. n.).

(13)

— 7

-p rz e c iw d z ia ła ć sobie czyli z o b o jętn iać się w zajem nie. C ier-pienie d z ieck a m ożna zm n iejsz y ć, a w w y p a d k a c h s k ra jn y c h „ u k o ić “ p rzez je d n o c z e s n e d o d an ie mu ro zk o szy . D z ia ła n ie dow olne o d b y w a się w p rz y p u szczen iu , źe p rz e w y ż k a ro zk o szy n a d bólem ró w n a się pew nem u zasobow i c zy ste j ro z k o sz y ‘).

Je d n a k ż e , je ż e li ro zk o sz i ból w y d a ją się naszej św ia d o ­ m ości ja k o d w a z a sad n iczo p o z y ty w n e i w sp ó łrzęd n e try b y u czu cia, to z d ru g iej s tro n y n ie k tó rz y p sy ch o lo g o w ie in aczej sp o g lą d a li n a ich sto su n ek . Oto n ie k tó rz y z d a w n y c h i n ow o­ ży tn y c h p is a rz y m ów ili, źe ból je s t d o d atn im sta n e m św ia d o ­ m ości, zaś ro zk o sze ty lk o ujem n y m (n e g a ty w n y m ), t. j. li ty lk o b ra k ie m bólu. Z e u su n ięcie bólu sam o p rz e z się m oże s p ra w ić ro z k o sz —je s t to fak t, k tó re g o p rz y k ła d y p o z n am y z czasem . Ale u su n ięcie ta k ie nie je s t b y n a jm n ie j ja k im ś isto tn y m w a ­ ru n k iem rozkoszy: w w ielu w y p a d k a c h n ie w id zim y te g o w cale. T a k np. ro zk o sze zm ysłów w y ższy ch , j a k zm ysłu este ty c z n e g o w z w y k ły ch w a ru n k a c h nie b y w a ją p o p rz e d z a n e p rzez ból. N ależy też d o d ać, źe n ie ty lk o u su n ięcie bólu s p ra w ia rozkosz, ale też usu n ięcie ro zk o szy s p ra w ia ból. T a k w ięc w ty c h p rz e jśc ia ch n ie m a nic ta k ie g o , coby św ia d czy ło , źe b ó l j e s t w ła śn ie p o d ­ sta w o w y m ; ja k o ż m ożem y p o g o d z ić się z są d em pow szechnym , źe ro zk o sz i ból są to dw ie ró w n ie rz e c z y w iste, d o d a tn ie i p o d ­ staw o w e o d m ia n y d o św ia d c z e n ia naszego.

Nauka, głosząca, że rozkosz jest tylko negacją, a broniona przez Platona oraz nowożytnych pesymistów niemieckich, wychodzi z założenia, źe pierwiastkowym i przeważającym stanem naszej świadomości je st stan przykrego niepokoju albo pożądania, zaś rozkosz stanowi chwilową tylko przed owym stanem ucieczkę. Nie możemy całkowicie rozważyć tego punktu, dopóki nie zaczniemy

roztrząsać przyczyn rozkoszy i bólu oraz przyrody chcenia. Musi

nam wystarczyć tutaj zaznaczenie tego, że taki pogląd na rozkosz, j a k zauważył już Arystoteles w krytyce teoryi Platona, stosuje się

tylko do niższych dziedzin zadowolenia cielesnego. Tutaj niewąt­

pliwie rozkosz podąża za uprzednim stanem pożądania czyli łaknie­

nia i od niego zależy. We wszelkich wyższych dziedzinach dozna­

*) Jest to pogląd powszechny, chociaż pesymista, j a k zoba­

(14)

wania afektowego, włączając tu doznawanie, wynikające z działal­ ności zmysłów szczególnych, tudzież wyobraźni i myśli, pogląd powyższy zdaje się pozostawać w rażącej niezgodzie z faktami 1).

§ 4. R ó żn ica pom iędzy uczuciem a obrazem w rażennym .

J a k ju ż n a p o m k n ię to , rozk o sz i ból nie z d a r z a ją się ja k o do ­ z n a w a n ia odosobnione, a le w ścisły m zw iązk u z p ie rw ia stk a m i obrazow o w ra ź e n n y m i, t. j. zm y sło w an iam i, o ra z poch o d n em i ic h — p o s trz e g a n ia m i i w y o b ra ż e n ia m i. T o też z a z w y c za j m ów im y 0 ro zk o szy , ja k o o ro zk o szy „ sm a k u ,“ „ b a rw y ,“ „ w y o b ra ź n i41 1 t. d., o ra z p o d o b n ie też m ów im y o b ólu (p rz y k ro śc i) „ s p a rz e - n ia u i „ sp rz e c zn o ści.u Z an im z p o ż y tk ie m b ęd ziem y m ogli z g łęb iać p rz y c z y n y ro z k o sz y i bólu, m usim y p o s ta ra ć się o ści­ śle jsz e o k re śle n ie sto su n k u p o m ięd z y w y o b ra ź e n n ą i a fe k to w ą s tro n ą n aszeg o d o św ia d c z e n ia duchow ego; zaś d la u p ro sz c z e n ia sp ra w y o g ra n ic z y m y się g łó w n ie do p ie rw ia stk o w e g o s ta d ju m zm y sło w an ia.

N aj p ierw ej p o trz e b a tu z m o żliw ą w y ra z is to ś c ią o d zn aczy ć p ie rw ia s te k w y o b ra ż e n n y i a fe k to w y . N p. m y śl co d z ie n n a czyni to w sposób b a rd z o n ie d o k ła d n y w sk u te k ścisło ści s p ó j­ ni p o m ięd zy o b y d w o m a o raz tru d n o śc i ro zb io ru 2).

W eźm y p ro s ty w y p a d e k z m y sło w a n ia ro zkosznego, np. m ięk k ieg o , p ieszczo tliw e g o d o ty k u . W ja k i sposób o d ró żn im y o b ra z o w o -w raź e n n ą o ra z a fe k to w ą stro n ę te g o d o zn aw an ia? N a jle p ie j, j a k się z d a je , b y ło b y p o w ied zieć, źe p ie rw ia s te k o b ra z o w o -w raź e n n y w y o d rę b n ia się od w sp ó ło b jaw u u czu cia p rzez p e w n ą o k re ślo n ą ja k o ś ć o ra z u k ła d m iejsco w y . Oto d o tk n ięcie, ja k o coś m ięk k ieg o , czego d o św ia d c z a m y w d an ej

*) O zagadnieniu ujemności rozkoszy oraz stosunku jej do

bólu ob. Hamiltona Lectures on Metaphysics II, XIV; Leona Du- monta T heorie de la se n sib ilite cz. I rozd. I (gdzie się znajduje histo­ ryczne streszczenie doktryny); Fr. Bouiller’a D u p la is ir et de la d o u - le u r roz. IX, — jak również dzieło niniejszego autora P essim ism str. 218 n. n. Dalej można też zwrócić się do załączonego niżej stresz­ czenia historycznego, dodatek S.

2) Dążność do pomieszania obu tych pierwiastków w dzie­

dzinie zmysłowania dźwiękowego dobrze uwydatnioną została przez Stumpfa w jego Thopsychologie (ob. szczególnie II str. 527)

(15)

9

okolicy c ia ła lub n a o k reślo n ej p o w ierzch n i sk ó ry , je s t czy sty m o b razem w ra ź e n n y m .

U czucie, ja k o ta k ie , n ie m a ż ad n ej ja k o ś c i (oprócz rdzennej ró ż n ic y czegoś p rz y je m n e g o i n ie p rzy jem n eg o ) i żad n eg o zna- c zen ia m iejscow ego. N ie m ożem y m ów ić o uczuciu szo rstk ie m albo ostrem , an i też, b io rą c ściśle, nie m ożem y go u m ie jsc a w ia ć . M ów iąc, że u m ie jsc a w ia m y n a sze ,,u c z u c ia “ , w rz e czy w isto ści u m ie jsc a w ia m y ty lk o z m y sło w a n ia n asze , w zg lęd em k tó ry c h u cz u cia są w sp ó ło b ja w am i.

Z d ru g iej stro n y , uczucie n ie w ą tp liw ie , ta k sam o j a k i zm y- sło w an ie, p o sia d a p ew ne n a tę ż e n ie, trw a ło ść a p ra w d o p o d o b n ie też ro z c ią g ło ść albo o b jęto ść, o ile to o sta tn ie m ożna ogołocić z w szelkiego d o m n iem a n ia m iejsco w eg o czyli p rz e strz e n n eg o . Oto ból s k a le c z e n ia m oże b y ć m niej albo w ięcej o stry , t. j. n a tę ż o n y , m niej lub w ięcej d łu g o trw a ły i m niej lub w ięcej o b jęto ścio w y (m asy w n y ). S tro n y te s ta n o w ią o ilości u czu cia, j a k rów nież słu żą do n a d a n ia mu p ew n eg o pozoru ró ż n ic y j a ­

kościow ej. K ied y np. m ów im y o bólu g łu c h y m , k łu ją c y m albo ta rg a ją c y m , m am y n a w zg lęd zie p o sta ć , j a k ą p r z y b ie r a uczucie, w sk u te k sw oich stosunków czasu (n ag łe i p rz e lo tn e albo d łu g o ­ trw a łe ) o ra z z m ien iająceg o się co ch w ila n a tę ż e n ia (albo b ra k u zm ian). T a k ie ró żn ice obejm ow ane są o g ó ln ą n a z w ą ja k o śc i afek to w ej sk ła d u albo tonu.

Hoffding wszelkie pozorne różnice bólów, np. „pieczenie,“

,,rznięcie,“ „przeszywanie11 i t. p. przypisuje stanowiącemu ich podwalinę pierwiastkowi obrazowo-wrażennemu albo zmysłowaniu

(Zarysy psychologii str. 224). Jest to bezwątpienia słusznein co

do właściwej różnicy jakościowej, znamionującej np. ,,pieczenie.“ Przenosimy tu na współobjaw uczuciowy to, co właściwie należy do

zmysłowania. Z drugiej jednak strony, Hoffding zdaje się przeo-

czać fakt, że w wypadku uczuć zmysłowych np. uczuć wyższych czyli wzruszeń, szczególne natężenie, objętość, charakter czasowy (np. przelotność albo przerywalność) oraz przebieg zmiany natęże­ nia i objętości (np. stopniowe wznoszenie się i opadanie) nadaje pewne niby formalne znamię samemu uczuciu. T ak samo, ja k w za­ kresie właściwego zmysłowania wykazano, że to, co nosi nazwę jakości muzycznej albo brzmienia (timbre), składa się poczęści

(16)

— 10 —

z takich właściwości *), tak też powiedzieć możemy, że one to

właśnie nadają pozór różnicy jakościowej naszym uczuciom. Należy dodać, że wyraźne uświadomienie wszelkiej takiej właściwości for­ malnej za sprawą różniczkowania podpada pod kategorję nie uczu­ cia, lecz umysłu. Nawet rozróżniająca świadomość samej rozkoszy, t. j. odróżnienie jej od bólu, jest zjawiskiem umysłowem. Większość psychologów utrzymuje, że uczucie, jak o takie, nie posiada żadnej jakości (oprócz samej jakości uczuciowej— przyjemności, nieprzyje­

mności). Próby obdarzenia uczuć naszych różnicami jakościowemi

dla celów moralnych, np. usiłowanie J. S. Mili’a, nie znalazły w psy­

chologii zbyt silnego poparcia. Prof. Bain zdaje się stosować prze­

ciwieństwo pomiędzy ostrością a masywnośeią do pierwiastku czucia zmysłowego, kiedy pisze o rozkoszy mięśniowego ćwiczenia: co do stopnia rozkoszy, to j e s t ona raczej pełna, nie zaś o s t r a 2).

§ 5. Zw iązek pomiędzy uczuciem a pierw iastkiem obrazowo-

w rażennym . N ap o m k n ięto ju ż , źe w dziedzinie n a szeg o do­ ś w ia d c z e n ia zm ysłow ego p ie rw ia s te k o b ra z o w o -w ra ź e n n y o ra z a fe k to w y ściśle są ze so b ą zw iąza n e. U w y d a tn ia się to ja s n o w p o sp o lity m sposobie o k re ś la n ia u cz u cia za p o m o cą p rz y m io ­ tn ik ó w , zap o ży czo n y ch od zm y sło w an ia, np. „ból p ie k ą c y ,“ „k łó - j ą c y .“ M usim y te ra z nieco d o k ła d n ie j p rz y jrz e ć się ow ej spójni.

N a jp rz ó d w z n aczn ej m ierze o k a z u je się p ra w d ą , źe p ie r­ w ia s te k o b ra z o w o -w ra ź e n n y o ra z uczucie d a n e są n am społem w ścisłej je d n o czesn o ści, ja k o d w a ró żn e ż y w io ły albo dw ie s tro n y je d n e g o d o św ia d c z e n ia . Oto w z a k re s ie d o ty k u zm y - słow anie, w y w o ła n e u cisk ie m o stre g o k o ń ca, o ra z uczu cie bólu z d a ją się stan o w ić je d n o d o św iad cz en ie in d y w id u a ln e . Isto tn ie , j a k ju ż n ad m ien io n o , d z ię k i ow ej ścisłej w ta k ic h w y p a d k a c h w sp ó łz jaw isk o w o śc i z m y sło w an ia o ra z to w a rz y sz ą c e g o mu uczu ­ cia, p o p a d a m y w n a łó g n a z y w a n ia ro zk o szn eg o lub też b o le­

*) Ob. skrzętny rozbiór doznawania dźwiękowego u Stumpfa

op. c it. II str. 527 n.

2) Compe.nd.ium o f M e n tlia l S cien ces ks. I roz. I stl*. 21, prof. Bain, posługując się wyrazem „jak o ść” w stosunku do rozkosznej, bolesnej lub obojętnej strony zmysłowania, zdaje się tracić korzyść odznaczenia zmysłowania, jako materyału obrazowo-wrażennego t. j. umysłowego, swoistem znamieniem jakościowera (patrz szczególnie loc. c it. str. 19). O sposobie odgraniczania obrazowo-wrażennej i afektowej strony doświadczenia zmysłowego radzić się dalej art. W arda „Psychology“ E n c ic lo p . b rita n . str. 40.

(17)

— 11 —

sneg o u czu cia d o ty k o w e g o — zm yslow aniem ; d la ta k ie j teź p rz y ­ cz y n y p sy ch o lo g o w ie często k ro ć sk ło n n y m i b y w a li do g m a tw a ­ n ia ich obu 1).

Je d n a k ż e , śc iśle jsze z b a d a n ie rz e c z y w y k a z u je , że sto su ­ n ek p ie rw ia stk u u czucia do p ie rw ia s tk u zm y sło w an ia je s t o w iele m niej p ro s ty alb o je d n o s ta jn y , niż w y d a je się zrazu. Oto z n a ­ leziono, że w w y p a d k a c h ścisłej w sp ó łzjaw isk o w o ści obu p ie r­ w ia stk ó w są one w p ew n ej m ierze od siebie n iezależn e. P o ­ sp o lite d o św iad czen ie m ów i nam , że m ożem y do zn ać z m y sło ­ w a n ia ciosu zanim u cz u jem y je g o bolesność; ja k o ż sp o strz e ż e ­ nie to p o tw ierd zo n o p rz y pom ocy e k sp e ry m e n tu . Oto B eau zn a lazł, że g d y u d e rz y m y w oko p ta k a , to p o m ięd zy zm ysło- w an iem je g o a czuciem bólu m oże u p ły n ą ć od je d n e j do dw u se k u n d . E . H. W eber, p o g rą ż a ją c rę k ę w w odę b a rd z o g o rą c ą lub b a rd z o zim ną, zn alazł, że z m y sło w an ia cieplne p o p rz e d z a ją ból. T a k ie ż sam e o p ó źnienie bólu u w y d a tn ia się w fa k ta c h d ra ż n ie n ia e le k try c z n o śc ią 2).

R o zbudzenie się u czu cia z a b ie ra w ięcej czasu, niż zm ysło- w au ie; z d ru g iej stro n y , p ie rw sze m oże b y ć sztucznie oddzielo- nem od d ru g ieg o . Ś w iad e ctw o p a to lo g ii w sk a zu je, że w sta n ie , n a z w a n y m p rz e z B e a u ’a oraz in n y c h a n a lg e z ją (nieczułość n a ból), ból m oże być u su n ięty m , zaś zm y sło w an ie zach o w an em . D alej Schiff z n a laz ł, że w p e w n y c h s ta d ja c h a n e ste z ji (nieczu­ łość d o ty k o w a ), w y w o ły w an ej p rzez chloroform lub ete r, ból zo sta je uko jo n y m , g d y ty m czasem czułość d o ty k o w a n a bodziec u m ia rk o w a n e j siły p o z o sta je n ie u s z k o d z o n ą 3). P rz e c iw n ie też, is tn ie je p ew ie n p o w ó d do są d z e n ia , że zm y sło w an ie m oże być u szkodzonem , z aś u czucie p o zo stać n ie tk n ię te m . Oto w p ew n y ch w a ru n k a c h h y p n o ty c z n y c h p a c y e n t, j a k p o w ia d a ją , u czu w a sm u­

x) Ob. np. Jamesa Milfa ,,Wykład o rozkosznych i bolesnych

zmysłowaniach“ (II roz. XVII).

2) To samo uwydatnia się jeszcze jaśniej w pewnych cho­

robach. Oto w tabes d u rs a lis spostrzegamy wyraźną i stałą przerwę czasową pomiędzy zmysłowaniem ucisku, np. końca szpilki, a oka­ zaniem się związanego z niem bólu; ob. Punk, Handbuch der P hy- siologie Hermanna, III, II str. 297 n.).

(18)

12

-te k b łę k itu i w eso ło ść b a rw y żół-tej, ja k k o lw ie k nie p o strz e g a żad n eg o p rzed m io tu 1).

T a k w ięc zn a jd u je m y p e w n ą n iezależn o ść z m y sło w an ia i u c z u cia w d zied zin ie d o ty k u , g d zie d o zn ajem y ich z azw y czaj społem ; d a lej sp o strz e g a m y , źe p o śró d ró żn y ch o dm ian zm y sło ­ w a n ia d w a te p ie rw ia stk i, o b ra z o w o -w raź e n n y i a fe k to w y , b y ­ n a jm n iej n ie u k a z u ją się ra z e m z je d n a k im stopniem siły lub w y d atn o śc L O n ie k tó ry c h z m y sło w a n iach , np. o d o ty k a n iu zw y k łe j, u m ia rk o w a n ie g ła d k ie j p o w ierzc h n i, p ra w ie nie m ożna p ow iedzieć, źe p o s ia d a ją ja k ik o lw ie k d a ją c y się ocenić spół- o b ja w uczucia, p rz y n a jm n ie j d la św iad o m o ści d o jrz a łe j. P o d o b n ie też p ew n e o d m ian y zm y sło w a ń w ęch o w y ch i sm ak o w y ch są w p rz y b liż e n iu co n a jm n ie j o b o jętn e, t. j. p o zb aw io n e u c z u cia.

T o sam o, j a k zo b a czy m y , sto su je się do n a sz y c h p o s trz e - gów i w y o b ra ż e ń : m ie w a ją one n ie k ie d y je d y n ie b a rd z o n ik ły i nie d a ją c y się ocenić w sp ó ło b ja w u czucia. P o strz e g albo o b raz k a m ie n ia je s t d la w ię k szo śc i z n a s bezuczuciow ym w p o ró w n a ­ niu z p rzed m io tem u d e rz a ją c e j p ię k n o ści. Z d ru g ie j stro n y , w d zied zin ie z m y sło w an ia u stro jo w eg o (o rg an iczn eg o ) w id zim y w y d a tn ą p rz e w a g ę s tro n y a fe k to w e j n a d o b ra zo w o -w rażen n ą. Z m y sło w an ie sk a le c z e n ia alb o n ie stra w n o śc i, ja k e ś m y w idzieli w y żej, nie p o sia d a ż ad n e j w y ra ź n ie o zn aczo n ej ja k o ś c i sw o iste j, j a k np. z m y sło w an ie b a rw y ; to też n ie k tó rz y u w a ż a ją j e za cz y ste uczu cie 2). J a k z o b acz y m y p ó źn iej, u czucie p rz e w a ż a n a d p ie rw ia stk ie m o b ra z o w o -w raź e n n y m w e w szelk ich s ta n a c h d u ­ chow ych, n o sz ący c h n az w ę w zru szeń . Z p o d o b n ą p rz e w a g ą p ie rw ia stk u afe k to w e g o n a d o b ra z o w o -w raź e n n y m s p o ty k a m y

1) Staranne zestawienie dowodów znajdzie się u Ladda, o p.

c it. str. 510 n. 11.; Hoffdinga str. 270 n. n., zaś bardziej szczegóło­ we u Webera w Wagnerowskim W brterbu ch d e r P h y s io l. III, II str. 563 11. n.

2) E. H. Weber w miejscu, wzmiankowanem wyżej, rozważa

zmysłowanie ustrojowe albo cenestezję, jak o wypadek uczucia bole­

snego. Jednakże, jak wykazał J. Ward, nawet ustrojowe zmysło­

wanie posiada pewien pierwiastek obrazowo-wraźenny w niejasnej swej charakterystyce miejscowej (ob. ar. „Psychology“ E n c ic lo p . B r i- ta n . str. 40 roz. II) porów. Wundt, np. c it. I str. 539.

(19)

-

13

-się w całej p o d św iad o m ej i n a w p ó łśw iad o m ej d zied zin ie n a ­ szego d o św ia d c z e n ia duchow ego. C zęstokroć „ u c z u w a m y “ , w d a n y m splocie zm ysłow ym , ja k k o lw ie k n ie ja sn o , obecność ja k ie g o ś now ego szczegółu, n p. w u b io rze p ew n ej d am y , albo obecność p ew nego w y o b ra ż e n ia , np. d rę c z ą c e p rzy p o m n ie n ie ja k ie g o ś opuszczonego obow iązku, nim je sz c z e ja s n o zróżnicz­

k u je m y i ro z e z n a m y te n c zy n n ik sk ła d o w y .

M ożem y s tre ś c ić d o ty c h c z a so w e n asz e w y n ik i w sposób n a stę p u ją c y :

1-o Is tn ie je ogó ln a w sp ó łz ja w isk o w o ść p o m ięd zy p ie r w ia ­ stk iem o b ra z o w o -w raź e n n y m , t . j . zm ysłow aniem albo je g o ide- ow em p rz e d sta w ic ie ls tw e m , a uczuciem — p rz y n a jm n ie j istn ie je o n a o ty le , iż n ie m a żad n eg o zg o ła uczu cia, k tó re b y n ie k a z a ło d o m y śla ć się ja k ie jś o d ro b in y św iadom ości o b ra z o w o -w raź e n n e j.

2-0 P ie rw ia s te k a fe k to w y i p ie rw ia s te k p o zn aw czy nie u k a z u ją się z je d n a k ą w y d a tn o śo ią w n aszem d o św iad czen iu zm ysłow em o ra z id e a c y jn e m ; w ięk sza o k reślo n o ść o b raz u w ra ż e n - nego d ą ż y do p rz y tłu m ie n ia uczucia i o d w ro tn ie, w ięk sze n a tę ż e n ie uczu cia d ą ż y do p rze sz k o d z en ia całk o w item u rozw ojow i p ie r w ia s t­ ku o b ra z o w o -w rażen n eg o , ja k o w y ra ź n ie ro z ró ż n ia n ej ja k o ś c i.

§ 5 (a). W a r u n k i nerwowe uczucia i obrazu w raiennego.

F a k ty te p ro w a d z ą p rz e d e w sz y stk ie m do w niosku, że n erw o w e w a ru n k i z m y sło w a n ia i u czu cia (o raz z je g o ró w n o w ażn ik iem id e a c y jn y m ) są, do p ew n eg o z a k re su , w spólne: s p ra w a n e rw o ­ w a, k o ń c z ą c a się zm ysłow aniem lub w y o b ra ż e n ie m , dąży do w y tw o rz e n ia d a lszeg o je sz c z e w sp ó ło b jaw u u czucia. Z a ra z e m fa k ty ow e w s k a z u ją nam p e w n ą o d ręb n o ść w a ru n k ó w dw u z ja ­ w isk. J a k zo b aczy m y w k ró tc e, uczucie k a ż e d o m y ślać się w w ięk szo ści w y p a d k ó w , je ż e li n a w e t nie w e w sz y stk ich , b a r ­ dziej ro z c ią g łe j o śro d k o w ej s p ra w y n e rw o w e j, an iżeli p ie rw ia ­ s te k o b ra z o w o -w raż e n n y .

A le n a tern nie k o n iec, św iadom ość p o z n a w c z a i św ia d o ­ m ość a fe k to w a są to , j a k m ożna p rz y p u sz c z ać , d w a o d ręb n e try b y , k a ż ą c e d o m y ślać się dw u n iep o d o b n y c h odm ian pobu­ d zen ia o śro d k o w eg o . P sy clio -fizy czn e s p ra w y , d o p ro w a d z a ją c e do su b teln ie o d ró żn ian eg o w ra ź e n n e g o o b ra z u , np. lin ii p ro ste j, nie d a d z ą się c h y b a pogodzić z ro z p ie rz e h ło ś c ią n erw o w eg o p rą d u , sta n o w ią c e g o p o d w alin ę w szelk ieg o ca łk ie m ro zw in ięteg o

(20)

— 14

uczu cia. Z w ra c a ją c p iln ą u w ag ę n a w ra ż e n ie zm ysłow e, np. n a ja k ą ś b a rw ę , ta k a b y śm y w y ra z iś c ie m ogli o d ró żn ić i upo d o ­ bnić szczeg ó ln y je g o odcień ja k o śc io w y , z n a jd u je m y się w p o ­ sta w ie osobliw ego u m y sło w eg o w y tę ż e n ia . U m y sł nasz za - p rz ą tn io n y w ów czas b y w a d a n y m in a te ry a łe m zm ysłow ym , nie s tro n ą je g o p rz y je m n ą , lecz um ysłow ą czyli je g o sto su n k a m i

ró ż n ic y , p o d o b ie ń stw a o ra z w sp ó łz ja w isk o w o śc ią s k o ja rz e n u ą

(znaczeniem przedm iotow em ). T y m czasem , k ie d y o d d a je m y

się li ty lk o uciesze z sam eg o z m y sło w a n ia b a rw y , ów c z y n n ik um ysłow ego w y tę ż e n ia j e s t n ieo b ecn y m . B ędzie to, m ów iąc p o ró w n aw czo , s ta n w y p o czy n k u , ro zlu źn io n eg o n a tę ż e n ia . Z a ­ p ew n e, j a k zazn aczo n o w y ż e j, i w ta k ie m a fe k to w em s p o s trz e ­ g an iu czyli p o g ląd an iu is tn ie je p ie rw ia s te k uw ag i; sk o ro je d n a k p o trz e b a u m ysłow ego u ra b ia n ia tu ta j u s ta je , u w a g a s ta je się sto su n k o w o ła tw ą i sa m o rzu tn ą. R óżnice te , w sk a z u ją nam p ew ne p rz e c iw ie ń stw o całeg o psychofizycznego u w a ru n k o w a n ia obu w y p a d k ó w *).

N a le ż y p rzy p o m n ieć, że m ów im y tu ta j o u c zu ciach czysto

zmysłowych. J a k zo b aczy m y z czasem , ro zk o sze b a rw i to n ó w ja k ie m i p o słu g u jem y się w sztuce, nie są u czu ciam i czysto zm y- słow em i, ale p rz y p u sz c z a ć też k a ż ą z a c z ą te k s p ra w u m y sło w y ch , m ian o w icie p o ró w n y w a n ie i ,,z e sto su n k o w y w a n ie <! zm ysłow ań. O ile uczucie w y ła n ia się z ta k ic h s p ra w u m y sło w y ch , w a ru n k i je g o o czy w iście d ą ż y ć b ę d ą do u to ż sa m ie n ia się z w a ru n k a m i p o z n a w a n ia .

§ 0. Uczucie i samowiedza. R o zw ażen ie p rzez n as sto ­

sunku u czucia do d z ia ła ln o śc i u m ysłow ej b y ło b y n ie d o k ła d n e m , g d y b y śm y n ie u w zg lęd n ili p o sp o liteg o p o g lą d u , że w szelk a rozkosz i ból są w sp ó ło b jaw am i i fa k ty c z n y m i, j a k g d y b y , w y p ły w a m i św iad o m o ści p ew n ej zm ian y n a szeg o sta n u p o d m io ­ tow ego, p e w n eg o p o d n ie sie n ia się lub o sła b n ię c ia ży w o tn o ści, sto p n ia d o sk o n ało ści i t. d. T e o r y a ta j e s t ro zw in ięciem idei, że u czucie sta n o w i zjaw isk o w tó rn e i pochodne, b ę d ą c e ty lk o w y n i­ k iem d z ia ła ń p ie rw ia stk ó w u m y sło w y ch (obrazów w ra ź e n n y c h ) 2j. W p o sta c i s k r a jn e j—w zd an iu , że rozkosz i ból n ie są niczem

U por. wyżej str. 77.

(21)

-

15

-in n e m, j a k ty lk o św ia d o m o śc ią u ła tw ie n ia lub s k rę p o w a n ia ży cia, te o ry a ta u siłu je o cz y w iśc ie pozb y ć się c a łk o w ic ie uczucia, ja k o pew nej rd z e n n ie o d ręb n ej stro n y n aszeg o d o św iad czen ia

duchow ego.

N ie u le g a w ą tp liw o śc i, źe istn ie je p e w n a c z ą s tk a p ra w d y w p o g ląd zie, k tó ry z e sp a la w ta k i sposób u czucie z sam o w ied zą. J a k ju ż zaznaczo n o w y żej, uczucie j e s t podmiotoivą stro n ą n a ­ szego d o św ia d c z e n ia ,— tem , co szczeg ó ln ie n a le ż y do n as. T a k i p o g lą d n a u czu c ia n a p o m y k a n ie ja k o , źe są one w znaczn ej m ierze n ie z a le żn e od p rz y c z y n z e w n ętrzn y ch . N a w e t uczu cia, p o w sta ją c e n a p o zó r b ezp o śre d n io z p o d ra ż n ie ń zm ysłow ych, n p . z za p a c h ó w albo tonów m uzycznych, nie są ta k je d n o s ta jn e , b ą d ź w w y p a d k u ro z m a ity c h d o św ia d czeń tej sam ej je d n o stk i, bąd ź g d y id zie o je d n o d o św ia d c z e n ie je d n o s te k ró żn y ch , j a k p ie rw ia s tk i o b ra z o w o -w raź e n n e czyli z m y sło w a n ia, k tó ry m ow e u c z u c ia to w a rz y sz ą . W sze lk ie uczucie, j a k zo b a czy m y z czasem , k a ż e d o m y ślać się p ew n y c h sk u tk ó w u stro jo w y c h czyli zm ian w w e w n ę trz n y c h n a rz ą d a c h ży cia, a w te n sposób o c a łk o w i- tem ro z szerzen iu się p rą d u uczuciow ego s ta n o w ią w e w n ę trz n e u stro jo w e w a ru n k i. Oto te n sam bodziec z m y sło w y , k tó ry , j a k np. ja s n e św ia tło sło n eczn e, r a d u je n a s w d a n e j chw ili, k ie d y in d z ie j ra z i. Do teg o m ożna d o d ać, źe n a sz e ży cie uczu­ ciow e u w a ru n k o w a n e m b y w a co raz b a rd z ie j w m ia rę n a szeg o ro zw o ju p rz e z s p r a w y w y o b ra ż a n ia w e w n ę trz n e g o (p rz y p o m i­ n a n ia , w y o b raź n i). F a k ty te, g d y się n a d nim i za sta n o w im y , p ro w a d z ą do n ało g u o d n o sze n ia u c zu cia k u sobie, ja k o p o d m io ­ tow i czyli je d n o s tc e d o z n a ją c e j. M ożem y te d y po w ied zieć, źe uczucie w ogólności p o s ia d a p ew n e znam io n a, k tó re po ro z w i­ nięciu się sa m o w ied z y k a ż ą n a m w łą c z y ć j e do zak resu w ła ­ snego d o św ia d czen ia podm io to w eg o .

J e ż e li je d n a k w sz e lk ie uczucie b y w a ta k p o d m io to w em z sw ojej dążn o ści, t. j. z p o d a tn o śc i do w c ie la n ia się w tk a n in ę sam o w ied zy , to z d ru g ie j s tro n y b łęd em b y ło b y u trz y m y w a ć , iż zaw sze p o w sta je ono 2 te j w łaśnie św iad o m o ści ja sn o . W rozw oju z aró w n o je d n o s tk i lu d zk ie j, j a k i c ałeg o zw ierzęceg o sz ere g u , rozkosz i ból nie są b y n a jm n ie j p o p rz e d n ik a m i czegoś ta k ie g o , co godnem b y ło b y m ia n a sam o w ied zy . W p o sta c i n a jp ro s ts z e j, n ajm n iej d o jrz a łe j, są one ta k n ie w ą tp liw y m w y n i­

(22)

16

kiem p o d ra ż n ie n ia n e rw ó w , j a k ty lk o m oże nim być j a k ie k o l­ w iek z jaw isk o p sy c h o lo g ic z n e . N a le ż a ło b y tu n ad m ien ić, źe n a w e t tam , gdzie p rz e b y w a ju ż sam o w ie d za, uczucie nie je s t sk u tk ie m św iad o m o ści u ła tw io n e j ży w o tn o ści alb o d o sk o n a ło ści, a le św iadom ość u ła tw io n e j ży w o tn o ści je s t w tó rn em z ja w isk iem n am y sło w em , zaleźnem od p ie rw ia stk o w e g o z ja w isk a uczu cia i p rzez nie p rzy śp ie sz o n e m *).

Rozmaicie pojmowano stosunek uczucia do obrazu wraźennego. We wcześniejszym przed-Kantowskim okresie filozofii niemieckiej, kiedy uczucie nie wzniosło się jeszcze było do stanowiska czynności niezależnej, uważano je tylko za szczególny tryb świadomości u m y s ł o w e j (poznawanie doskonałości i niedoskonałości, dobrobytu

oraz jego przeciwieństwa). Pod względem fizyologicznym ta dą­

żność do utożsamiania strony afektowej i poznawczej uwydatniła się w poglądzie Webera, że ból jest pewnego rodzaju zmysłowa-

niem. Oddzielenie uczucia od obrazu wraźennego zawdzięczamy

częścią wpływowi Kanta, zaś poczęści wzmiankowanym wyżej spo­

strzeżeniom fizyologicznym. Wynik tych ostatnich uwydatnia się

w postawionej przez Schiffa hipotezie, że zmysłowania dotykowe, oraz ból z niemi zespolony, każą przypuszczać istnienie osobnych dróg nerwowych. Domysł ten wszakże nie został dotąd potwierdzony2).

W nowszej psychologii angielskiej uczucie w ogólności wy­

raźniej oddzielanem bywało od pierwiastku zmysłowego. Oto Ha­

milton przeciwstawia jedno i drugie w znanem nam „prawie/* że uczucie i poznanie (a więc zmysłowanie t. j. czucie zmysłowe i po­

strzeganie) „współistnieją w stosunku odwrotnym” 3). Dalej Dr.

Bain bardzo starannie oddziela to, co uważa za „przymiot4* albo „stronę'* uczuciową w zmysłowaniu. Dr. Ward rad byłby jeszcze bardziej oddzielić uczucie od zmysłowania, uważając j e nie za jeden z przymiotów albo stron, ale raczej za współubjaw zmysłowania. Zarazem jednak zdaje się on uważać wszelkie uczucie za rzecz niezależną od obrazu wrażennego i odrzuca pogląd, źe uczucie, jako

1) Horwicz wykazuje słusznie, że uczucie, nie każąc bynaj­

mniej z góry przypuszczać samowiedzy, jest raczej wynikiem w jej

rozwoju. (Psychol. Analysen I, 231 nn).

2) ob. Wundt, op. c it. I str. 114.

3) L ec tu r es on M e tu p h ysics TI, str, n. n., por. Herbert Spencer P rin c ip le s o f P sy c h o lo y y , II, str. 250.

(23)

17

-takie może powstawać bezpośrednio z pewnych właściwości sprawy podrażnienia nerwowego l).

Warunki rozkoszy i bólu.

A ) W a r u n k i , z a w a r t e w b o d ź c u .

M usim y te r a z ro z w a ż y ć w a ru n k i czy li sposób w y tw a rz a ­ n ia się u czucia. T u ta j ró w n ież o g ra n ic z y m y się głó w n ie do uczuć p ro stsz y c h , zm y sło w y ch , z g łę b ia ją c ich w a ru n k i n erw o w e.

P o n ie w a ż b a d a n ia an a to m iczn e n ie w y k r y ły obecności ja k ie jś k la s y n e rw ó w , k tó ry c h sz cz eg ó ln ą czy n n o śc ią b y ło b y uczucie, w ięc p rz y p u sz c z am y , że w n a jp ro s ts z e j, d a ją c e j się pojąć p o sta c i z a leży ono p ierw ia stk o w o , ta k sam o j a k i um y- słow anie, k tó re g o je s t w sp ó ło b ja w e m , od p ew n y ch w ła śc iw o śc i s p ra w y p o d ra ż n ie n ia n erw o w eg o . M usim y te d y z a p y ta ć się p rz e d e w sz y stk ie m , z ja k ie m i w ła śc iw o śc ia m i s p ra w y nerw ow ej uczu cie z d a je się być zespolonem ?

§ 7. R ozkosz i ból ja k o w yn iki ilościowej strony p o d ra ­ żn ien ia. N a jp ie rw sz y m i n a jb a rd z ie j w idocznym try b e m o d m ia ­ n y w s p ra w ie d ra ż n ie n ia zm ysłow ego j e s t ilość, w szczeg ó ln o ­ ści zaś n a tę ż e n ie 2). J a k o ż b a rd zo k ró tk ie z a sta n o w ie n ie w y k a ż e nam , że w y w ie ra o n a w p ły w n a w y n ik łe z p o d ra ż n ie ń uczucie. Co do zm ysłów w y ższy ch np., to, po d czas g d y bodziec siły u m ia r­ k o w an ej, św iatło lub d źw ięk , b y w a nam p rz y je m n y m , w ięk sz a siła tegoż s ta je się p rz y k rą . T a k i sam sto su n e k zach o d zi też

1) O stosunku uczucia do obrazu wrażennego patrz: Lotze

M icrocosm os I, str. 272 n. n. Volkmann L eh rb u ch d er P sych o lo g ie II, § 127, 129. Nahlowsky, B a s G cfn h lsleb en , § 7, (str. 57 n. n . ) ; Wundt, op. c it. I, 558 n. n.: Ilorwicz, P s y c h o l. A n u ly se n , II, 2; Ilofding, P sy c h o l., YI. A. 2,; Bain, S enses a n d In telleci, str. 74 u. n.j Ladd, E lern en ts, str. 503 n. n.; J. Ward art. „ P sy c h o lo g y” (E n c y c lo p. B r ita n .) stron. 40, n. n.

2) Objętość czyli rozciągłość zakresu drażnionego je s t w y ­

m ia rem drugim, który również stanowi o ilości uczucia. O wpły­ wie tejże pomówimy później.

(24)

18

w o d d z ia ły w a n ia c h od ru ch o w y ch , w y w o ły w a n y c h p rz e z z m y sło ­ w e bodźce. U m ia rk o w a n e w y tę ż a n ie u w ag i, w obec w id o k ó w ja k ic h ś lub d źw ięków , b y w a p rz y je m n e ; w ielki w y siłe k s ta je się n u żący m , a w ięc p rz y k ry m . P o d o b n ież b y w a z w szelk ą d z ia ­ ła ln o śc ią m ięśniow ą. U m ia rk o w a n e ćw iczenie g ru p y m ięśni s p ra w ia uciechę, z b y t g w a łto w n e — nuży, czy li j e s t d la n as p rz y k re m . N ale ż a ło b y d o d ać, że p rz e d łu ż a n ie bodźca, m o g ą ­ cego p rzez czas k ró tk i b y ć źró d łem p rzy jem n o ści, d o p ro w a d z a n a s n ie k ie d y do n erw o w e g o znużenia, a w ięc do u czu cia n ie ­ p rzy jem n eg o . S to p n io w e n a g ro m a d z a n ie się w ielu bodźców z d a je się w y w ie ra ć ta k i sam sk u te k , j a k i je d n o ra z o w e p o tę ­ g o w an ie je d n e g o . U m ia rk o w a n ie siln e św iatło lub ćw iczenie u m ia rk o w a n e , ja k k o lw ie k p o d n ie c a ją n a s p rz y je m n ie p rzez czas k ró tsz y , po dłuższej ch w ili z a c z y n a ją nużyć.

T a k i sam , j a k się z d aje, sto su n e k sp o strz e ż e m y , przeclio- d zą c do d z ia łaln o ści id e a c y jn e j. N iezależn ie od w szelkich ró żn ic n a sz y c h w y o b rażeń , m ożna u zn ać to tw ie rd z e n ie ogólne, źe d zia ła ln o śc i m ózgow ej, w ch o d z ącej w g rę p rz y w y o b rażen iu i m y ślen iu , to w a rz y sz y p e w ie n sto p ie ń ro zk o szy , b y le b y ty lk o w y łączo n y m b y ł w p ły w znużenia. Ja k o ż , sz y b k ie n a stę p stw o w y o b ra ż e ń , do k tó ry c h u w a g a p rz y sto so w y w a ć się j e s t zdolną, ro z w e se la n a s. Z d ru g iej stro n y , zb y t n a g łe w d z ie ra n ie się w y o b rażeń , j a k to n p. b y w a w p e w n y c h w y p a d k a c h u m y s ło ­ w ego w strz ą śn ie n ia , albo n ie n a tu ra ln y p ę d id e j, p o k o n y w a ją - cy ch n ie ja k o i p rz e m a g a ją c y c h u w ag ę , j a k w p e w n y c h ch o ro ­ b liw y ch s ta n a c h m ózgu, j e s t w y ra ź n ie n ie p rzy jem n em . N ak o n iec w ogólności, p r a c a u m y sło w a p rz y n ie w ła śc iw e m je j p rz e d łu ­ żaniu p o c z y n a n u ż y ć i s ta je się n ie p rz y je m n ą .

F a k ty p o w y ższe o d d a w n a ju ż d o p ro w a d z iły do stre sz c z e ­ n ia p ra w a ro zk o szy i b ó lu ; p ra w o to m ożna n azw ać p ra w e m , z e sp a la ją c e m ból i ro zk o sz z ilo śc ią d z ia ła ln o śc i czy n n o ścio w ej, albo k ró c e j, p ra w e m ro zk o szn eg o i b olesnego p o d ra ż n ie n ia . M ożna j e w y ra z ić j a k n a s tę p u je : u m ia rk o w a n e m u p o d ra ż n ie n iu o śro d k o w ej isto ty n erw o w ej to w a rz y s z y rozkosz, k tó r a też w zm a g a się w ra z z w zrostem p o d ra ż n ie n ia aż do k re s u n a d m ie rn ej czyli n u żącej d z ia ła ln o śc i, g d zie u stę p u je ju ż p rz e d uczuciem bólu.

M ożna tu d o d ać słów p a r ę ku o b jaśn ien iu tw ie rd z e n ia pow yższego. W z m ia n k a o o śro d k o w y ch p ie rw ia s tk a c h n erw o

(25)

-—

19

w y cb p o z w a la p rz y p u sz c z a ć , źe ty lk o te s p ra w y p o d ra ż n ie n ia b y w a ją p rz y c z y n a m i ro zk o szy i bólu, k tó re k a ż ą dom y ślać się ud z iału k o r y czyli „ p o la św ia d o m o śc i’’. T a k ie p o d n ie ty ośro d k o ­ w e z a w ie ra ją w sobie zaró w n o w y n ik i obw odow ego d ra ż n ie n ia n a rz ą d ó w , j a k i sp ra w y , w szcz ęte w o śro d k a c h i sta n o w ią c e p o d w a lin y id e a c y i.

D a le j w y ra z ów „ u m ia rk o w a n e p o d ra ż n ie n ie ” u ż y w a się tu ta j w zn aczeniu w zg lędnem , nie zaś bezw zględnem . U m ia rk o ­ w an ie owo p o z o sta je w p ew n y m stosunku do szczeg ó ln ej budow y o ra z do k a ż d o czesn eg o s ta n u n a rz ą d u d ra żn io n eg o . P ra w d o p o - dobnem je s t, że n ie k tó re u k s z ta łto w a n ia n erw o w e, p o w o ły w an e do d z ia łaln o ści częstszej i d łu ż szej, np. do p a trz e n ia , p o ru sz a n ia rę k a m i, o d św ie ż a ją się p rę d z e j od in n y ch , p o z w a la ją c nam w ten sposób n a d łuższą d z ia ła ln o ść ro zk o szn ą. N ie dość n a tern, siła i żyw otność d a n e g o n a rz ą d u , np. g ru p y m ięśn i albo m ięśn io w eg o u k ła d u , ja k o cało ści, u m ożliw ia w ięk sze n a tę ż e n ie i dłuższe trw a n ie d z ia ła ln o śc i rozkosznej, a n iż e li sta n o sła b ie n ia .

Jak już wspomniano, W undt, mówiąc o zmysłowaniu, usiłuje oznaczyć, w ja k i sposób skala natężeń bodźca działa na tow arzy­ szące zmysłowaniu uczucie. Podług niego, gdy tylko bodziec prze­ kroczy próg świadomości, gdy wywołuje umysłowanie dostrzegalne, poczyna być już przyjem nym , zaś przyjemność ta potęguje się ze

wzrostem bodźca. Z czasem dochodzi się do kresu albo do okolicy

rozkoszy najw iększej, co odpowiada prawdopodobnie owej średniej okolicy skali, gdzie możliwem je st najsubtelniejsze rozróżnianie. Poza tem rozkosz szybko się zmniejsza, aż dojdziemy do pewnego

punktu obojętności. Poza tym punktem, wszelki dalszy przyrost

bodźca sprawia nam przykrość, ta zaś z kolei wzmaga się aż w końcu, w punkcie znanym pod nazwą wyżyny (p atrz wyżej str. 9), osiąga mazimum bólu 1).

Przypuściliśm y wyżej, że prawo podrażnienia stosuje się wprost do wszelkiego rodzaju spraw psychologicznych, zarówno zmysłowa-

nia, ja k i ruchu. Jakoż pewność tego zdaje się wynikać z faktów.

W pewnych przynajm niej w ypadkach możemy odróżnić przyjem ny

*) P h y s io ł. P sych ol. I, roz. X — 1. J a k zobaczymy wkrótce, zmiana stopy uczucia w zależności od natężenia bodźca komplikuje się dzięki tej okoliczności, że niższe stopnie podrażnień wytwarzają właściwy sobie szczególny rodzaj zadowolenia.

(26)

20

lub nieprzyjemny skutek sprawy zmysłowej od innego skutku, k tó ry

daje się raczej przypisać ruchowemu oddziaływaniu. T a k np.

możemy rozróżniać przyjemność zm y sło w a n ia w wj^padku jaskraw ej

barwy od przyjemności sprawy u w a ż a n ia, wywołanego przez jakiś

odcień spłowiały, niepodniecający. J a k zobaczymy wkrótce, szcze­

gólny urok nizkich tonów barwy oraz wogólności pewnych zmysło- wań słabych, prawdopodobnie wynika w niejakiej mierze ze szcze­

gólnego wywoływanego przez nie oddziaływania. Jednakże byłoby

poważnym błędem sprowadzać całkowitą różnicę pomiędzy podraż­ nieniem przyjemnem a nieprzyjemnem, o ile zależy ona od ilości, do różnicy w oddziaływaniu (reagowaniu) 1).

§ 8. Popęd, i je g o zaspokojenie—p rzy k ro śc i b raku . W p o ­ w y ższy m w y k ła d z ie z a s a d y p o d ra ż n ie n ia nie w spom niano o j a ­ k im k o lw iek b ąd ź pop ęd zie alb o u sp o so b ie n iu do d z ia ła n ia . J e d n a k ż e p o p ra w n y p o g lą d n a n a sz ą u stro jo w o ść p sy ch o fizy czn ą w y m a g a , a b y śm y i te n je s z c z e w łą c z y li p ie rw ia s te k . R o zm aite n a rz ą d y n a sz e p r z e d s ta w ia ją n ie ty lk o ró żn e u zd o ln ie n ia do poszczególnej d z ia ła ln o śc i czy n n o ścio w ej, a le ró w n ież o d p o ­ w ie d n ią ilość sk ło n n o ści czyli usp o so b ień do ta k ic h d ziałaln o ści. S k ło n n o ści te u k a z u ją się p o n ie k ą d , ja k o p o p ę d y p ie rw ia stk o w e , np. in s ty n k to w y p o p ęd do ch o d zen ia, b a d a n ia p rzed m io tó w , i t. d. Co w ięk sza, s p rz y ja im n ało g o w y k ie ru n e k n aszej uw agi. D ą ­ ży m y i czu jem y się p o p y c h a n i do ro b ie n ia teg o , cośm y ro b ić p rz y w y k li.

W p ły w ta k ic h usp o so b ień u stro jo w y c h n a u czucie b y w a d w o ja k i: n a jp rz ó d w sp ó łd z ia ła n ie u sp o so b ien ia albo p o p ęd u j e s t w ażn y m czy n n ik iem , w z m a c n ia jąc y m p o d ra ż n ie n ie rozkoszne. P o d w p ły w em siln e g o g ło d u , p o pędu do d ziała ln o ści m ięśn io w ej, c z y ta n ia , i t. d. rozkosz, to w a rz y s z ą c a o d p o w ied n iej czynności, w z ra s ta w sto su n k u w ła ściw y m . Z tą d to p o w sta ł ów p o sp o lity sposób sp o g lą d a n ia n a w sz e lk ą u ciech ę, ja k o n a z a s p a k a ja n ie popędu.

*) To właśnie, ja k się zdaje, uczynił Mtinstenberg, tworząc

teoryę, że wszelkie znużenie nerwowe je s t zjawiskiem ukształtowali ruchowych. (B aitrćige zu r E x p e r. P sy c h . II, str. 95 n. n.). Porówn. pogląd Wundta i Warda, że wpływ ilości bodźca na uczucie wynika z wy­

twarzania się warunków sprzyjających albo wrogich uwadze.

(27)

- 21

-P o w tó re , o d ra c z a n ie ta k ic h z a sp o k o jeń d a je p o c z ą te k no­ w ej o d m ian ie bolesn eg o u czucia, m ian o w icie u c z u c ia b ra k u albo ła k n ie n ia (crav in g ). B yć g ło d n y m i nie z a s p a k a ja ć głodu, chcieć c z y ta ć i n ie m ieć k s ią ż k i — ju ż sam o p rzez się je s t n ied o lą.

T a k ie ła k n ie n ia b o lesn e p o w ta rz a ją się p o n ie k ą d o kresow o i zesp o lo n e są z ry tm ic z n e m i zm ianam i w e w n ę trz n y c h w a ru n k ó w u stro ju . T e o k reso w e , p rz e z u stró j u w a ru n k o w a n e ła k n ie n ia zn an e są p o d n a z w ą p o ż ą d a ń . S k ła d a ją się one ze zn an y c h p o w szech n ie p o ż ą d a ń cielesn y ch , głodu, p ra g n ie n ia , p o ż ą d a n ia płciow ego o ra z in n y ch p ra w id ło w o p o w ra c a ją c y c h p o trzeb , nie- n a z y w a n y c h p o spolicie p o ż ą d an iam i, j a k : ła k n ie n ie snu, d z ia ła l­ ności m ięśn io w ej, ro z ry w k i. N a u trw a le n ie te g o p raw id ło w eg o p o w ro tu ła k n ie ń w p ły w a ją później n a ło g i ż y c ia.

Wpływ na nasze uczucia powtarzającego się popędu, z odpo­

wiadającą mu potrzebą czyli łaknieniem, je s t głęboki. Nawet

w wypadku tak zwanych „biernych” rozkoszy zmysłowych, ja k rozkosz barwy i tonu, zdaje się, ja k gdyby istniało coś w rodzaju

okresowych powrotów braku w ustroju. Człowiek „pasący oczy” ,

to główne źródło uciechy, doznaje powrotów tęsknoty za rozko-

sznem podrażnieniem tego narządu. Jednakże byłoby zasadniczem

nieporozumieniem utrzymywać wraz z Schopenhauerem i jego zwo­

lennikami, źe wszelka rozkosz jest zadowoleniem istniejącego

uprzednio braku. Powiemy z czasem więcej o tern, gdy zajmiemy się sprawą chcenia 1).

Ł ą c z ą c z a sa d ę p o p ęd u i b ra k u z z a s a d ą p o d ra ż n ie n ia , m ożem y p o w ied zieć, źe, o ile ro zk o sz z e s p a la się z ilo ścią p o d ra ż n ie n ia , z a w ie ra się o n a p o m ięd zy dw om a k r a ń c a m i: n a d m ia re m i n ie d o sta te c z n o śc ią , z k tó ry c h k a ż d y j e s t b olesnym .

Z d a je się, iż m o żn a b y ło b y n a d a ć ow em u p ra w u p o d ra ż ­ n ie n ia w y ra z teleo lo g ic zn y (celow y), t. j. w y ra z je g o do n io ­ sło ści d la z a c h o w a n ia i d o b ro b y tu je d n o s tk i. P o n iew a ż n a r z ą ­ d y n asze są p o ź y tec zn em i u k sz ta łto w a n ia m i, n iezb ęd n em i do

x) Szczegółowy wykład o pożądaniach znajdzie cie u B aina,

The S e n se s a n d the In te lle c t, str. 240 n. n . ; porównaj : Beaunis, L e s se n sa lio n s in tern es („ B esoin sn) t roz. II n. n.

(28)

22

w y k o n y w a n ia p e w n y c h c z y n n o śc i ży cio w y c h , p rz e to w szy stk o , c o k o lw ie k słu ży do p o d n ie sie n ia ich sp ra w n o śc i, j e s t d o b ro - czy n n em , zaś w sz y stk o , co d ą ż y do z b u rz e n ia je j — szkodliw em . U m ia rk o w a n e ćw iczenie s p rz y ja sp ra w n o śc i. Z tą d to ro zk o sze ćw iczen ia, w łą c z a ją c tu z a s p a k a ja n ia p o p ęd u , k tó ry pociąga

n a s k u ow ym d z iałan io m d o b ro c z y n n y m , o ra z ból ła k n ie n ia , k tó re n a s k u nim p o p ę d z a , d z ia ła ją n a n a s z ą k o rz y ść . Z d ru ­ giej stro n y , ból c z y n n o ści n a d m ie rn e j i zn u żen ia, z a z n a c z a ją c k re s , p rz y k tó ry m o d n o w a n e rw ó w nie m oże p o k o n a ć w y d a tk u , s ą z b a w ie n n ą z a w a d ą d z ia ła n io m szk o d liw y m .

§ 9. Rozkosze spokojne i odpoczynek. W p o w y ższy m w y ­ k ła d z ie o sto su n k u u c z u c ia do ilo śc i p o d ra ż n ie n ia p o m in ę liśm y

p e w n ą d o n io słą o k o liczn o ść m o d y fik u jąc ą. N a jw ię k sz e n asze ro zk o sze n ie p o ch o d zą li ty lk o z n a tę ż o n e j d z ia ła ln o śc i. I s tn ie ją ro zk o sze sp o k o jn e , o d p o w ia d a ją c e n izkim sto p n io m p o d ra ż n ie n ia , o ra z u c ie c h y sp o c z y n k u . P o św ię c im y im słów p a r ę , k tó re u z u p e łn ią i s p r o s tu ją w y k ła d p o w y ższy .

N a p rz ó d te d y , n iz k ie sto p n ie p o d ra ż n ie n ia z d a ją się w y ­ tw a rz a ć u czucie p rz y je m n e , n ie o d p o w ia d a ją c e ich n a tę ż e n iu . W w ielu w y p a d k a c h w y p ły w a to n ie w ą tp liw ie z okoliczności, że p o d ra ż n ie n ie ła g o d n e s ta n o w i n ie ja k o u lg ę po u p rz e d n ie m n a d m ie rn e m ; m ó w iąc in a c z e j, w y n ik a to z z a s a d y zm iany, z z a s a d y , o k tó re j p o w ie m y z a chw ilę. A le nie tłó m aczy to nam ca łe g o s k u tk u . N izk ie to n y i b a r w y , pow olne m ięk k ie ru c h y , sa m e p rz e z się p o s ia d a ją w a rto ś ć ro z k o sz y , ja k o o b ję ­ to ścio w e p o sta c ie u c ie c h y . Z d a je się to w y n ik a ć p o c z ę śe i z o b ję to śc i czyli ro z c ią g ło śc i w c h o d z ą c eg o tu w g rę zm y sło w a ­ n ia , np. w w y p a d k u ła g o d n e g o ru ch u c ia ła i k o ń c z y n . O prócz te g o is tn ie je p ra w d o p o d o b n ie w p ły w p o ś re d n i: owo ła g o d n e p o d ra ż n ie n ie szcz eg ó ln ie s p r z y ja ta k im sp ra w o m u stro ju , k tó re , j a k zo b aczy m y , s ta n o w ią b a rd z o w a ż n y s k ła d n ik u czu cia.

N a k o n ie c w a rto z a z n a cz y ć , źe w w y p a d k u bodźców b a r ­ dzo sła b y c h , j a k p ia n issim o tonów albo sp o k o jn e o d c ien ia b a rw y , o d b y w a się sz c z e g ó ln a czy n n o ść u w ag i. C zęść w d zięku w b a rd z o ła g o d n y m p a s s a ź u m u zy czn y m w y n ik a p o części z n a tę ż o n e g o o d d z ia ły w a n ia u w a g i, ja k ie w y w o łu je. S am a słabość w ra ź e n n a n a d a je mu u ro k ta je m n ic y , a w ten sposób,

(29)

23

-obok o b a w y u tr a ty w ra ż e n ia , p o b u d za u m y sł do szczególnego w y siłk u w y trw a łe g o u jm o w a n ia .

P rz y je m n o ść z p ro stej n iec z y n n o śc i czyli p ró ż n o w a n ia n a p ie rw s z y rz u t o k a z d a je się p rz e k o n y w a ć n as, że tw ie rd z e ­ nie, ja k o b y rozkosz p o ch o d ziła z d z ia ła ln o śc i, je s t g ru b e m sc h le ­ b ia n ie m n a tu rz e lu d z k ie j. J a k z o b acz y m y w k ró tc e , rozkosze, k tó ry m n a d a je się n a z w y : p ró ż n o w a n ia , w y tc h n ie n ia , dolce fa rn ie n te, są to rozkosze w zg lęd n e, k tó re , p rz y n a jm n ie j w ra z ie n a tę ż e n ia w y ższeg o , k a ż ą p rzy p u sz c z ać z g ó ry , iż sta n o w ią p rz e c iw ie ń stw o z z a p a m ię ta n e m u p rz ed n iem w y silen iem . G odzi­ n y n ieczy n n o ści lub p ró ż n o w a n ia z a jm u ją dość zn aczn e m ie j­ sce w ow ych ry tm ic z u y c h k o le jn y c h zm ia n a c h p r a c y i spo­ czy n k u , n iezb ęd n y c h d la zd ro w eg o ż y c ia. N a d to n a le ż y p rz y ­ pom nieć, że to, co n a z y w a m y p ró żn o w an ie m , u ig d y nie b y w a rze c z y sw iśc ie sta n e m n ieczy n n o ści zu p ełn e j. Oto zw olnienie od cięższy ch ro d z a jó w p r a c y ciele sn e j i duchow ej o tw ie ra d ro g ę siln iejszem u o d b y w a n iu się czy n n o ści ży cio w y ch . D oniosłość u w z g lę d n ia n ia w p ły w u w szelk ieg o p o d ra ż n ie n ia n a te czy n n o ści o k aże się w k ró tc e . Z w o ln ien ie w y siłk u p rz y je m n e m j e s t d la n a s p o części w sk u te k p o d n ie c e n ia się św iad o m o ści u stro jo w e j. M ożna p o w ied zieć, że w s ta n ie zb y tk o w eg o p ró ż n o w a n ia św ia ­ dom ie w e g e tu je m y . O prócz teg o p ró żn o w an ie, g d y ty lk o j e s t rozkosznem , zaw sze k a ż e d o m y śla ć się j a k ie jś ro z ry w k i, t. j. ła g o d n ie j d z ia ła ln o śc i, k tó re j o d d a je m y się d la niej sam ej. T a k n p ., p o sp o licie z a w ie ra ono p e w ie n zasób p rz y je m n e g o d ra ż n ie ­ n ia zm ysłów , j a k to b y w a , g d y p o d d a je m y się w p ły w o w i ś w ia tła i d źw ięk u n a w si w p o ra n e k w io sen n y , albo też n a brzegu m o rza w j a s n y dzień le tn i. P ró ż n o w a n ie ludzi w y k s z ta ł­ co n y ch zaw sze o g a rn ia n a d to ro zk o szn ą g rę w y o b ra ź n i czyli n ie p o w ś c ią g a n y p rą d w y o b ra ż e ń 1).

Sądzą niektórzy, że w ciągu wypoczynku po nużącem wysile­ niu, spraw a odnowy wyczerpanych ukształtow ali nerwowych sama

przez się je s t przyczyną zmysłowania rozkosznego. Do takich na­

leży Dumont znajdujący, że o rozkoszy stanowi równowaga

pomię-‘) ob. Hamilton Lcctures on Met. II. XLIV. 1 II. B, M arshall,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pokoloruj na czerwono pola, w których znajdują sie cyfry mniejsze od 6, na niebiesko - cyfry większe od 5,.. ale mniejsze od 10, na żółto - cyfry większe

Ma na celu ukazanie neologizmów w wierszach Bolesława Leśmiana oraz ich funkcję artystyczną .Każda z grup otrzymuje inny wiersz Leśmiana i ma za zadanie wypisać z niego

orientacja na rozwój endogenny (a więc liczenia na własne siły) wykluczała się w wielu krajach Trzeciego Świata z koncepcją modernizacji, czyli liczenia na

Jedz warzywa, bo to dobre jest I na zdrowie i na siłę też Rośnij w górę i rumieńce miej Żaden twój kolega nie pokona cię Marchew z ziemi wyskoczyła już Kalarepa obok stoi

Jedz warzywa, bo to dobre jest I na zdrowie i na siłę też Rośnij w górę i rumieńce miej Żaden twój kolega nie pokona cię Marchew z ziemi wyskoczyła już Kalarepa obok stoi

„ dzieci poruszają się po obwodzie koła w rytm muzyki, w prawą stronę, na klaśnięcie zatrzymują się, zmieniają kierunek, obracając się wokół lewego

Szymon Wróbel trafnie zauważa, że moje rozumienie pojęć odwołuje się do własności modalnych, lecz nie przekonuje go moje uzasadnienie myśli, że pojęcia

Promotor jest tylko opiekunem naukowym, który może podpowiedzieć pewne rzeczy, ukierunkować badania, ułatwić kontakty w środowisku naukowym, stwierdzić, że pracę