• Nie Znaleziono Wyników

Losy starań Władysława M. Kozłowskiego o katedrę filozofii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Losy starań Władysława M. Kozłowskiego o katedrę filozofii"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

I n s ty tu t F ilozofii U M K

R y sza rd Jadczak

LOSY STARAŃ W ŁADYSŁAW A M. KOZŁOW SKIEGO O KA TED RĘ FILO ZO FII

S ta ra n ia W ładysław a M ieczysław a Kozłowskiego (1858— 1935) o uzy­ skanie k a te d ry u n iw ersy teckiej n a p o ty k a ły na szereg przeszkód. Je d n y m z m niej znanych, a n iezw ykle w ażącym n a losach k a rie ry naukow ej Kozłowskiego okazał się „epizod lw ow ski”, zw iązany z p e rtu rb ac jam i w okół zatw ierd zen ia jego hab ilitacji. In te resu jąc e in fo rm acje n a te n te ­ m a t zaw iera m .in. korespo n d encja m iędzy K ozłow skim a K azim ierzem T w ardow skim (1866— 1938) — filozofem i psychologiem w U niw ersy tecie Lw ow skim \

W ładysław M. K ozłow ski urodził się w K ijow ie jako potom ek starego rodu k re so w e g o 2. W ro k u 1876 po d jął stu d ia n a W ydziale L ekarskim w U n iw ersy tecie św. W łodzim ierza w K ijow ie. J u ż w ów czas w ykazy w ał szczególne zaintereso w an ia dla zagadnień z dziedziny filozofii przy rod o­ znaw stw a. A resztow an y w m arc u 1880 ro k u za udział w ru c h u rew olu ­ cyjnym , został zesłany w try b ie a d m in istra c y jn y m do w schodniej Sy­ berii. Do E uropy pow rócił n a m ocy am n estii w 1889 roku. P o d ją ł n a n o ­ wo stu d ia u n iw ersy teck ie w D orpacie, n a W ydziale P rzyrodniczym . T am też w 1890 ro k u n a p o dstaw ie ro zp raw y pt. „V ergleichende A natom ie d e r G a ttu n g E p h e d ra ” zdobył stopień k a n d y d a ta botaniki, rów now ażny n iem ieckiem u doktoratow i. N a k ró tk o przeniósł się do W arszaw y, gdzie rozw ijał ożyw ioną działalność p o p u lary zatorsk ą. P isał a rty k u ły m .in. do

W ie lkie j en cyklo p edii ilu stro w a nej, do „ P raw d y ” i „P rzegląd u Pedago­

gicznego” .

Poniew aż droga do k a rie ry u n iw ersy teck iej w W arszaw ie i C esar­ stw ie R osyjskim b y ła dla Kozłow skiego zam knięta, osiedlił się w K rak o ­ wie. T u (od 1 m a ja 1892 roku) został m ian o w an y prow izorycznym asy ­ ste n te m p rzy k a te d rze b o tan ik i w W yższej Szkole Rolniczej w D

ubla-1 Korespondencja ta znajduje się w A rchiw um Kazim ierza Twardowskiego zde­ ponowanym w IFiS PA N w W arszawie. W tekście odnotowujem y sygnatury listów.

* Dane biograficzne za: B. J. Gawęcki, W ła d ysła w M ieczysław K o zło w sk i (1858—

(3)

52 R y szard Ja d cz ak

nach, ale po pół ro k u zrezygnow ał z tej pracy. W 1895 ro k u przez k ró tk i czas b ył też d em o nstrato rem p rzy k a te d rze chem ii rolniczej i fizjologii roślin w S tu d iu m R olniczym U n iw e rsy te tu Jagiellońskiego. W ty m cza­ sie opublikow ał kilk a prac, k tó ry m i zw rócił n a siebie uw agę środow isk nauk ow y ch w Polsce *. W 1896 ro k u w y jech ał K ozłowski do S tanów Zjednoczonych A m eryki Północnej, gdzie przez dw a la ta pracow ał jako le k to r w osiedlach polskich. Po pow rocie do k ra ju po djął ponow nie dzia­ łalność p o p u lary zato rsk ą, publicy sty czną i ośw iatow ą. Z ostał m .in. w ice­ prezesem U n iw e rsy te tu Ludow ego im. A dam a M ickiew icza w K rakow ie. W 1899 roku, m ając la t 41, o trzy m ał K ozłow ski w U niw ersytecie Jagiellońskim stopień doktora filozofii n a podstaw ie ro zp raw y Zasadnicze

tw ierd zen ia w ie d zy p rzyro d n iczej w za raniu filo zo fii g r e c k ie j4. W 1900

ro k u zaś n a U n iw ersytecie Lw ow skim , po p rzy jęciu przez W ydział Filo­ zoficzny jego ro zp raw y h a b ilita c y jn e j pt. P sychologiczne źródła n ie k tó ­

r y c h zasadniczych p ra w p rzy ro d y 5, złożył p o zyty w n ie egzam in, w ygłosił

w y k ład w stęp n y p t. „Czym je s t filozofia?” i u zyskał stopień doktora habilitow anego. P o jaw iła się szansa pow ołania Kozłowskiego n a k a te d rę filozofii w U n iw ersytecie Lw owskim . P atro n o w ał ty m staran io m K azi­ m ierz Tw ardow ski, k tó ry w la ta c h 1900/1901 p ełn ił fu n k cję dziekana, a w lata ch 1901/1902 p ro d ziek an a W ydziału Filozoficznego. W arunkiem było je d n a k zatw ierd zen ie h ab ilitacji. W ydział p rzesłał do M inisterstw a O św iaty w W iedniu w niosek o ve n ia m legendi dla Kozłowskiego. Ten, n ie czekając n a decyzję w ładz au striackich, w y jech ał w m a ju 1901 rok u za granicę, aby n a zaproszenie U n iv ersité N ouvelle w B ruk seli wygłosić po fra n c u sk u cykl w yk ład ó w pod ogólnym ty tu łem : „Z asady p rzy ro do­ znaw stw a w św ietle teo rii p o zn an ia” '.

Z an iepokojony b rak ie m rea k c ji ze stro n y w ładz n a w niosek o ven iam

legendi, odw iedził Kozłowski w g ru d n iu 1901 ro k u k o n su la t au striack i

w W arszaw ie. W liście do Tw ardow skiego z 8 g ru d n ia 1901 ro k u (K. 2.— — 38) pisał, że pokazano m u p rzesłan ą z N am iestn ictw a (galicyjskiego) prośbę O in fo rm ację n a jego te m a t oraz odpowiedź carskiej policji w a r­ szaw skiej, k tó ra donosiła, „że nic szczególnego o m nie nie w ie ” . Uwagę Kozłowskiego zwróciło to, że od m om entu jego h a b ilita c ji do chw ili, w k tó ­ r e j N am iestnictw o przesłało p a p ie ry do W arszaw y (6 VI 1901 r.) upłynęło sześć m iesięcy. T reść listu dowodzi ścisłej w spółpracy urzędó w p ań stw

5 Chodzi głów nie o: D e k a d e n ty zm w sp ó łcze sn y i jego filo zo fo w ie (Paw eł B ourget

i F ry d e ry k N ietzsche). S zk ic e z d zie jó w m y ś li d ru g ie j poło w y bieżącego stulecia,

Biblioteka W arszawska, t. 3, 1893, s. 315—363 (także w odbitce); K la sy fik a c ja u m ie ­

jętności ze sta n o w isk a potrzeb w y k szta łc e n ia ogólnego, W arszawa 1895.

4 Kosmos, 1899, nr 3— 4, s. 81—88, 143—146. Także w jęz. francuskim: Revue de M étaphysique et de Morale, vol. 8, 1900, no 6, s. 717—735.

5 Przegląd Filozoficzny, R. II, 1899, z. 2, s. 47—63; z. 3, s. 1— 15; z. 4, s. 1—39. Także w odbitce.

(4)

zaborczych w inw igilow aniu sw ych obyw ateli. P ro ced urze sp raw d zan ia lojalności podlegali tak że k an d y d aci do p racy naukow ej, zwłaszcza ci, k tó rzy dem onstrow ali postępow e poglądy.

Z listu Kozłowskiego z 10 g ru d n ia 1901 ro k u (K 2.— 39) w ynika, że T w ardow ski p rosił go o rozw ażenie m ożliwości uczynien ia czasopism a „Pogląd n a Ś w ia t”, k tó re założył i red ago w ał Kozłowski od 1900 ro k u w K rakow ie, o rganem Pow szechnych W ykładów U niw ersyteckich, in sty ­ tu c ji pow stałej w 1899 ro k u p rz y U n iw ersy tecie Lw ow skim w celu „sze­ rzen ia w iadom ości i w ykształcenia naukow ego za pom ocą w ykład ów ta k luźnych, ja k przede w szystkim sy stem aty czn ych” (w lata ch 1900— 1903 n a czele Z arząd u W ykładów stał K. T w ardow ski). Kozłowski p rzy ch y ln ie odniósł się do propozycji Tw ardow skiego. R ealizacja zam ierzenia w iązać b y się jed n ak m usiała z przeniesieniem pism a, a więc i jego re d a k to ra , do Lw ow a; z listu nied w uznacznie w ynika, że decyzja ta k a b y łab y m ożliw a ty lko w przy p ad k u otrzy m an ia przez Kozłowskiego ven ia m legendi w U niw ersy tecie Lw owskim . P row adzący w B ruk seli dalsze w y k ład y K ozłow ski dostał tym czasem list T w ardow skiego z 1 m aja 1902 ro k u (K 2.— 40 A) z inform acją, że w łaśnie 1 m a ja n adeszła z W iednia decyzja odm aw iająca zatw ierd zen ia p rzy zn an ej m u przez W ydział Filozoficzny

v e n ia m legendi.

Może sobie Pan wyobrazić — czytam y w liście Twardowskiego — jak bardzo przykry jest m i ten obrót sprawy. Pom inąw szy w szelk ie w zględy osobiste, w iem przecież bardzo dobrze, że sam Pana zachęcałem, aby się tutaj habilitował, stałem się przyczyną starań i kroków licznych ze strony Pana; co w ięcej, na podstawie odebranych niedawno wiadom ości byłem przekonany, że korzystne załatw ienie spra­ w y niebaw em nastąpi; nastąpiło też niebawem załatw ienie, ale niekorzystne! Nie umiem sobie w ytłum aczyć tej odmowy.

T w ardow ski przypuszczał, że n a decyzję austriackiego m in iste rstw a m ogły jed n ak w płynąć info rm acje o jakichś fak ta ch z o kresu p obytu Kozłowskiego w Rosji. Żałow ał, że n iezatw ierdzenie h a b ilita c ji zniw eczy­ ło p lan y zw iązane z podjęciem przez Kozłowskiego w ykładów w U n iw e r­ sytecie Lw ow skim , w y rażał p rzy ty m nadzieję, że w spółpraca m iędzy n i­ m i n a d a l będzie m ożliwa. „P rag n ę bow iem z całego serca, ab y naw iązane pom iędzy nam i z pow odu h a b ilita c ji sto su nk i osobiste nie zm ieniły się, m im o iż h a b ilita c ja do sk u tk u ostatecznie nie doszła” .

W obszernym liście z B rukseli, dato w an y m 8 m aja 1902 ro k u (K 2.—41), K ozłow ski odnosząc się do sy tu acji w ytw orzonej odm ow ną decyzją w ładz au striack ich pisał:

Bardzo mi przykrym jest, że to współpracownictwo w kierunku ośw iaty i szcze­ rości przekonań, które sobie obiecywałem w e Lw ow ie z Szanownym Panem i in­ nym i pokrewnym i duszami, nie przyjdzie do skutku. Nie widzę bowiem możności ani celu osiadania tam, bez określonej sytuacji i widoków ekonomicznych. Naucza­ nie uniw ersyteckie w e Lw ow ie byłoby dla mnie jedyną sytuacją, która by pozwoliła połączyć pracę naukową z dalszym w ydaw nictw em i działalnością literacko-peda- gogiczną.

(5)

54 R yszard Jad cz ak

S zuk ając przyczyn n eg aty w n ej decyzji w jak ichś in fo rm acjach w ładz rosyjsk ich K ozłowski pisze, iż nie może się do patrzeć dla tak iej opinii dostatecznej podstaw y:

...naprzód bow iem prześladowania, jakim ulegałem w sw oim czasie, m iały charakter zw ykłych studenckich historii, które w ciąż się w Rosji powtarzają i było to w szystko bardzo dawno; po w tóre rząd rosyjski, powracając m nie z wygnania, przez to już uznał niejako bezzasadność takiego postępowania [...]. W reszcie po powrocie pozwolono m i słuchać w ykładów w Dorpacie, gdzie uzyskałem stopień

n a u k o w y z zakresu botaniki. Wkrótce potem prof. Bunge w K ijowie, którego

uczniem byłem , proponował mi, że w yrobi przez w pływ y sw oje dla m nie katedrę w Charkowie — podziękowałem mu w tedy mówiąc, że tylko w kraju i dla swoich pracować bym mógł, nie przewidując, że i tak w ypadnie mi pójść do obcych.

To w szystko skłan iało Kozłowskiego do przypuszczenia, że to nie do­ niesienia u rzęd u rosyjskiego uniem ożliw iły zatw ierd zen ie jego habilitacji, ale „ in try g i bonzów krakow skich, k tó rzy nie mogą znieść ludzi m ów ią­ cych p ra w d ę ” . O skarżając k o n se rw aty stó w krako w sk ich o storpedow anie w niosku dodał: „W polityce oczywiście u d ziału żadnego nie brałem , a n a ­ w e t nie m ógłbym b rać jako ) obcokrajow iec{” . Rozgoryczenie K ozłow skie­ go m iesza się w jego liście z n ad zieją n a m ożliw ą jeszcze zm ianę decyzji w iedeń sk iej; pro si też T w ardow skiego o pom oc w tej spraw ie. Je śli po ­ stanow ienie W iednia m iałoby pozostać w mocy, m usiałby, ja k pisze, roz­ w ażyć dw ie drogi: albo porzucić w y daw nictw o i przen ieść się do jednego z u n iw e rsy te tó w szw ajcarskich, „gdzie m am n adzieję, iż bez tru d ności u zyskam v e n ia m legendi”, albo przenieść się do W arszaw y, zrezygnow ać z p rac y filozoficznej i oddać się p racy w ydaw niczej.

W k o ntekście tego listu w a rto zauw ażyć, że w ty m czasie głów nym terenem zainteresow ań Kozłowskiego b yły teoria n au k i i filozofia p rz y ­ rody. S ta ł on n a stan o w isk u kantow skiego aprioryzm u, z niechęcią od­ nosił się n a to m ia st do m aterializm u, zarów no „m echanistycznego”, ja k i m arksow skiego. W m aterializm ie u p a try w a ł d o k try n ę m etafizy czn ą p ró b u ją c ą utożsam iać m ate rię z b y tem realn ym . Będąc zw olennikiem paralelizm u psychofizycznego, nie m ógł też K ozłow ski zgodzić się z akcen­ tow aniem przez m aterialistó w bezw zględnej konieczności zachodzenia zjaw isk, co prow adziło do in te rp re ta c ji fatalisty czn ej. U w ażał też za n ie ­ słuszne całkow ite odrzucanie religii. Kozłowski opow iadał się w sw ych poglądach po stro n ie idei uspołecznienia, stanow iącej rodzaj pogodzenia dw óch ten d e n c ji tk w iący ch w duszy lu d zk iej: ind yw id ualisty cznej i so­ cjalistycznej. P o d k reślał p rzy ty m p okrew ieństw o idei socjalistycznych z religijn y m i. Zarów no religię, ja k i poczucie uspołecznienia um iejscaw iał w św iadom ości jednostek. U w ażał jed n ak, że w spółczesne m u religie w y ­ paczyły sw oje p ierw o tn e założenia, bow iem odchodzi się w n ich od ta ­ kich w artości, ja k rów ność, b ra te rstw o i w spólnota dóbr. Jego zdaniem to, że relig ia w y w ierała i w y w ie ra n ad al doniosły w p ły w n a życie spo­ łeczne i polityczne w ielu k rajó w , w ty m i Polski, każe z k ry ty c z n ą uw agą

(6)

odnosić się do fak tó w św iadczących o rozdźw iękach m iędzy d o k try n ą a p ra k ty k ą r e lig ijn ą 7. K ozłow ski b y ł przekonany, że n a jego drodze do k a rie ry u n iw ersy teck iej w Polsce stan ęła nie ty le przeszła działalność konspiracyjna, ile w łaśnie głoszone poglądy n a te m a t refo rm y stosunków społecznych, po trzeby w alk i z o b sk uran ty zm em i zacofaniem . B ył m .in. zdania, że człowiek, k tó ry h arm o n ijn ie ro zw ija sw oją wiedzę, będzie w stanie, jako p rzed staw iciel now ej inteligencji, w yzw olić się od znie­ w olenia społecznego i ekonomicznego.

Postęp i praw idłow y rozwój społeczeństwa — pisał — n ie narażony na krańco- w ości i zaburzenia w ynikające ze starcia się interesów klasowych, m ożliw y jest jedynie w tedy, gdy inteligencja prawdziwa, pełna poczucia swego powołania dzie­ jowego, i jako taka w yższa ponad klasy, a mająca na oku głów nie cyw ilizacyjne zadania społeczeństw a i sprawiedliwość w podziale tak materialnego, jak i ducho­ w ego dorobku wspólnego, będzie się opiekowała sprawami ogółu, będzie zapobie­ gała krzywdom sp ołeczn ym 8.

Z dalszej k orespondencji m iędzy K ozłow skim a T w ardow skim w y ­ nika, że te n o statn i isto tn ie p o d jął p ró b ę w y ja śn ie n ia przyczyn, k tó re skłoniły au striack ie w ładze do odm ow y zatw ierdzen ia h a b ilita c ji Kozłow­ skiego, oraz zb ad ania szans n a rew izję tej decyzji.

Kozłowski tym czasem postanow ił nie czekać b iern ie n a w y jaśn ien ie całej spraw y. W liście z w rześn ia 1902 ro k u ( К 2.—42) pisał do T w ar­ dowskiego: „M am zam iar uzyskać d ocen tu rę w jed ny m z u n iw ersy tetó w zagranicznych (może w G enew ie, o czym proszę zachow ać dyskrecję) aby w te n sposób w ykazać, że ze stro n y n aukow ej nie może być z a rz u tu i aby móc pracow ać dalej i ucząc in ny ch uczyć się sam em u” . Za sp rzy jającą okoliczność uznał o trzy m an ą w łaśnie od psychologa francuskieg o Th. A. R ibo ta in fo rm ację o d ru k u części jego ro zp raw y h ab ilitacy jn ej. W efek­ cie swoich s ta ra ń o trzy m ał K ozłow ski ven ia m legendi w U niw ersytecie G enew skim n a podstaw ie ro zp raw y pt. La psychologenèse de Véten d u *. W ykładał odtąd w G enew ie jak o docent (m aître de conférences), dojeż­ dżając n a cykle w yk ładó w do B rukseli, gdzie w U n iv ersité N ouvelle m iał ty tu ł profesora. W lata ch 1902— 1903 w y k ład ał rów nież po fra n ­ cusku w rosyjskiej W yższej Szkole N au k Społecznych w P ary żu .

J a k b y usp raw ied liw iając się p isał K ozłow ski w liście do T w ardow ­ skiego z 26 paźd ziern ik a 1902 ro k u (K 2.—43): „S traciłem cztery la ta w G alicji, ab y m óc tylko w ykład ać po polsku i pracow ać w k ra ju . Z daje się, że zadość uczyniłem w ten sposób obow iązkom patriotycznym . N ikt ode m nie nie m oże w ym agać, ab y m w ty m k ie ru n k u uczynił to, co w y ­ chodzi poza g ranice godności osobistej” . Kozłowski m iał tu n a m yśli dom niem ane zabiegi, jak ie m iano poczynić przeciw ko jego nom in acji do

7 Patrz: B. Andrzejewski, P oglądy filo zo fic zn e W ła d ysła w a M. K ozłow skiego, Poznań 1979.

8 W. M. Kozłowski, Z haseł u m ysło w o śc i w spółczesnej, Kraków 1902, s. 27—28, 8 R evue Philosopnique, 1902, no 2 (XII); 1903, no 1 (I).

(7)

56 R y szard Ja d cz ak

Lwowa. Jednocześnie w y ra ż ał opinię, że p rac a n au k o w a w S zw ajcarii pozwoli m u n a lepsze przygotow anie swoich rozpraw .

Ja potrzebuję w ykładów , jako pobudki do usystem atyzow ania i pogłębienia tego m ateriału, którego opracowanie w system at uważam za powołanie sw oje naukowe, [...] Więc w zględem nauki polskiej nie sprzeniew ierzyłem się; przeciwnie, uczynił­ bym to m arnując czas tu lub naginając swoje słow a a przynajmniej m ilczenie do austriackiej cenzury biurokratycznej. Przy tym w G enew ie jest zaw sze spore gro­ no słuchaczy Polaków, a m am nadzieję, że obecność moja zw iększy ich liczbę.

Z listu w ynika, że W ydział Filozoficzny U n iw e rsy te u Lw owskiego skłonn y był w y starać się K ozłow skiem u o praw o do w yk ładan ia (jako docent p ry w atn y ), ale to go ju ż n ie satysfakcjonow ało w sy tu acji, ja k a się w y tw orzy ła po o trzy m an iu v e n ia m legendi w Szw ajcarii. Liczył n a p ro fesu rę i k a te d rę filozofii w U niw ersytecie Lw ow skim . To jed nak w y ­ m agało zgody w ładz au striackich, a tak iej nie było.

P e rsp e k ty w a dłuższego w y jazd u poza g ran ice k ra ju skłoniła Kozłow­ skiego do ponow nego podjęcia k w estii u czy nien ia z „Poglądu n a Ś w ia t” o rgan u Pow szechnych W ykładów U n iw ersyteckich. W liście z 26 paździer­ n ik a 1902 ro k u sugerow ał T w ardow skiem u, aby Z arząd PW U n a b y ł to w ydaw nictw o lu b też p rze jął większość zw iązanych z nim obowiązków. Gotów b y ł w tak im p rzy p ad k u podjąć się bezpłatnego prow adzenia dzia­ łu nàukow o-literackiego. P odał też analizę kosztów i w pływ ów oraz e w e n tu aln y c h udoskonaleń p rac y w ydaw niczej. Do k w estii te j pow ró­ cono zapew ne ustnie, bo tak ą adn o tację poczynił T w ardow ski n a liście Kozłowskiego.

W ty m sam ym liście p o iry to w an y przeszkodam i, ja k ie n a p o tk a ł n a drodze do o trzy m an ia k a te d ry w e Lwowie, K ozłow ski w y raził się bardzo niepochlebnie o społeczeństw ie galicyjskim , pisząc, że je s t „przeg n iły m ” . J a k w y n ik a z listu Kozłowskiego z 3 listop ad a 1902 ro k u (K 2.—44), ta ogólna uw ag a d o tk n ęła Tw ardow skiego, k tó ry by ł raczej za określeniem : „czubek je s t przegniły, a ogół b iern ie-ciem n y ”. K ozłow ski jedn ak, n a ­ w iązu jąc do sw oich kłopotów z v e n ia m legendi, dodał: „niech P a n powie, ja k nazw ać społeczeństwo, w k tó ry m d en u n cjacja przed n ajezdniczym rządem , jako środek przeciw ko ludziom odm iennych przekonań, jest n a p o rząd k u d zien n y m ” . Nie b y ła to opinia w pełni słuszna. O dm ow na de­ cyzja M in isterstw a O św iaty w W iedniu, niew ątp liw ie podyktow ana w zglę­ dam i politycznym i, w yw ołała p ro te sty rad y k a ln ej m łodzieży lw ow skiej. N a w iecu akadem ickim 13 listo p ad a 1902 ro k u uchw alono, m im o sprze­ ciw u rek to ra, rezolucję, w k tó re j p ro testow an o „stanow czo przeciw ko t e ­ go ro d zaju policyjnej in g eren cji rzą d u w p raw a rzekom o w olnej n a u k i” 10. Po n ieu d an ej próbie przep ro w ad zen ia m iano w ania K ozłow skiego n a k a te d rę filozofii w U niw ersy tecie Lw owskim , T w ardow ski doprow adził

10 Z. K isielew ski, Z p o w o d u sp ra w y dra W . M. K ozłow skiego, Prom ień, 1902, nr 11, s. 508.

(8)

do objęcia tego stan o w iska w 1903 ro k u przez M ścisław a W artenb erg a. K iedy 12 lutego 1904 ro k u K azim ierz T w ardow ski zakładał w e Lw o­ wie, w setn ą rocznicę śm ierci K an ta, Polskie Tow arzystw o Filozoficzne, K ozłow ski został jego członkiem czynnym . D zięki staran io m i n a zapro­ szenie PT F, w sty czn iu 1905 ro k u w ygłosił K ozłow ski w salach U n iw ersy ­ te tu Lw owskiego cykl 12 w yk ład ów o filozofii w spółczesnej. T ra k to w ał je jak o spłacenie d łu gu wobec m łodzieży akadem ickiej, k tó ra k ilk a la t wcześniej m anifestow ała, chcąc go w idzieć n a k a te d rze filozofii. W ydane w 1906 ro k u w e Lw ow ie W y k ła d y o filo zo fii w spó łczesn ej zaopatrzy ł Kozłow ski w dedykację; „M łodzieży lw ow skiej, żądnej wiedzy, garn ącej się do postępu, w dzięczny za pam ięć o nim , p racę tę poświęca — a u to r ”. W przedm ow ie do tej p u b lik acji zaś napisał:

Przed paru laty młodzież lw ow ska, zgromadzona na w iecu uniwersyteckim , w ypow iedziała życzenie w idzieć autora tej książki na katedrze filozofii w sw ym m ieście. W yjawienie tego żądania starczyło, aby stało się jem u na przekór. Są u nas koła, dla których straszydłem [jest] w szelka m yśl św ieża i postępowa, a koła takie m ają w yłączny posłuch tam, gdzie się rozdają katedry... Nie przyszedł jeszcze czas na profesorów „z w oli słuchaczy”. Zanim przyjdzie, czułem się w obowiązku odpowiedzieć chociażby w innej form ie na zaszczytne powołanie m łodzieży uni­ w ersyteckiej. Nastręczało mi tę sposobność Towarzystwo Filozoficzne Polskie, podej­ mując inicjatyw ę w ykładów publicznych, za co niech mi wolno będzie złożyć mu w tym m iejscu w yrazy wdzięczności.

K ozłow ski dzielił sw ą działalność m iędzy p racę w y kład ow ą i odczyto­ w ą poza P olską a p u b licy sty k ę k rajo w ą. W 1911 ro k u ukazał się jego p rze ­ k ład n a język polski dzieła P ra g m a ty zm W. Ja m esa; dostał zań w 1912 ro­ k u nag ro dę A cadém ie des Sciences M orales e t P o litiqu es w P ary żu . J e d n a k nie w szystkie prace, jak ie opublikow ał przed p ierw szą w ojną św iatow ą zyskały uznanie. Sam T w ardow ski w reoencji książki K ozłow ­ skiego H istoria filo zo fii. Część I: do końca X V I I I w . (W arszaw a 1904) w y tk n ą ł au toro w i szereg błędów rzeczow ych, po pad anie w sprzeczności i ogólne niedbalstw o, co — jego zdan iem — „pozbaw ia książkę w szelkiej w arto ści” u .

L a ta pierw szej w o jn y św iatow ej spędził Kozłowski głów nie w W ar­ szaw ie. D ał się tu poznać jako n iestru d zo n y org an izato r życia um ysło­ wego; b y ł m .in. tw ó rcą T o w arzy stw a K u rsó w N aukow ych, k tó re z cza­ sem przekształciło się w W olną W szechnicę Polską.

11 Przegląd Filozoficzny, R. VIII, 1905, z. 2, s. 156— 160. Redaktor naczelny „Przeglądu” W ładysław Weryho w liście do Twardowskiego z 25 I 1905 r. (K 3.—224), nawiązując do zgłoszonej propozycji opublikowania recenzji H isto rii filo zo fii, na­ pisał; „Kontent jestem , że Szanowny Pan Profesor do porządku doprowadza K o­ złowskiego, gdyż w rzeczy samej coraz mniej w ykończone rękopisy nadsyła. Pisze najczęściej w w agonie lub tramwaju, cytuje z pam ięci lub z notatek, które znaj­ dują się w najw iększym nieładzie i przez to psuje swoje prace. Pozw ólm y mu, jeśli tego chce, nazywać filozofa publicystą, ale niech sam nie naśladuje publicystów, którzy są niedbałym i”.

(9)

58 R yszard Jad cz ak

N iepow odzeniem zakończyły się jego s ta ra n ia o k a te d rę w reak ty w o ­ w an y m przez niem ieckie w ładze okupacy jne polskim U niw ersytecie W ar­ szaw skim . D opiero w 1919 ro k u pow ołano go n a k a te d rę logiki i m etodo­ logii n a u k p rzyrodniczych i h u m anisty cznych w tw orzącym się u n iw e rsy ­ tecie w Poznaniu. Przeszło sześćdziesięcioletni filozof doczekał się w resz­ cie stanow iska w polskim uniw ersytecie. F a k t ten trzeba uznać nie tylko za zw ieńczenie jego starań , ale i za fo rm a ln ą legity m ację pozycji Kozłow­ skiego w nauce. W sty czn iu 1920 ro k u o trzym ał ty tu ł profesora n ad zw y­ czajnego, a w 1921 ro k u p ro feso ra zw yczajnego. W ty m że ro k u dostał ponow nie nagrodę A cadém ie des Sciences M orales et P olitiq ues w P a ­ ryżu. W P ozn an iu w y k ład ał do 1928 roku, k ie d y to został przeniesiony w stan spoczynku. W 1931 ro k u em ery to w an y profesor przeprow adził się z P o znania do sw ej m ałej w illi w K onstancinie pod W arszaw ą i tam też u m arł 25 k w ie tn ia 1935 roku.

W ładysław M. Kozłowski należał do bardziej ak ty w n y c h filozofów pol­ skich przełom u X IX i X X w ieku. D ługa i n ieła tw a jego droga do k a te d ry u n iw ersy teckiej była w ypadkow ą zarów no sp lo tu okoliczności życiow ych, ja k i niejednoznacznej oceny jego dociekań nau k ow y ch i stopnia ich akceptacji. D otknęła Kozłowskiego re s try k c y jn a p o lityk a w ładz zab o r­ czych, ale także niechęć polskich kół zachow aw czych wobec osób głoszą­ cych ra d y k a ln e poglądy społeczne.

W śród pon ad 700 tek stó w (książki, a rty k u ły , przekłady), jak ie w yszły spod ręk i Kozłowskiego, z n a jd u ją się rzeczy o różnej w artości i c h a ra k ­ terze. D użą część sw oich znaczniejszych p rac ogłosił poza granicam i k raju . Dzięki n iek tó ry m z n ich zyskał n a w e t spory rozgłos i uznanie. N a pol­ skim g ru n cie jed n a k fo rm a i treści szeregu p rac Kozłowskiego odbiegały od rygorów , jak ie propagow ała filozofia analityczna, zdobyw ająca sobie w ów czas coraz w iększe w p ły w y w Polsce. F a k tem jest, iż K ozłow ski n ie m ieścił się w k ręg u tra d y c y jn y c h u kładów i szkół filozoficznych, k tó re istn iały w Polsce n a przełom ie w ieków oraz w okresie m iędzyw ojennym . Z akres jego zain tereso w ań badaw czych był bardzo szeroki, stąd też tru d n o zaliczyć go do jednego k ie ru n k u filozoficznego. P róbow ał godzić w ą tk i rom antyzm u, kan ty zm u , p rag m aty zm u i socjalizm u. Z n ich zrodziła się sw oista w e rsja prag m aty zm u, k tó rą K ozłowski nazw ał „hum anizm em polskim ” 1г. N ie sp otkała się ona jed n a k z szerszym odzew em . W okresie poznańskim , a w ięc po objęciu w 1919 ro k u k a te d ry n a tam te jszy m u n i­ w ersytecie, zain tereso w an ia Kozłowskiego skierow ały się w stro n ę socjo­ logii lł. Jego dociekania socjologiczne p rze p lata ły się jed n a k n ad al z roz­

1г P a tr z m .in.: C zym je s t h u m a n izm polski, M yśl i Życie, 1913, n r 5; Z asady

h u m a n izm u polskiego, M yśl i Życie, 1913, n r 6—7.

13 J. L eoński, M iejsce W ładysław a M. K o złow skiego w socjologii, [w:] Myśl

i życie. O h u m a n izm ie p o lsk im W ła d ysła w a M. K ozłow skiego, pod red. B. A n d rz e­

(10)

w ażaniam i n a tu r y filozoficznej. D ziałając w cieniu innego poznańskiego uczonego, F lo rian a Znanieckiego, nie pozyskał Kozłowski dla swoich społecznych koncepcji w spółczesnych m u socjologów polskich.

W p rac y zbiorow ej pt. M yśl i życie. O h um a n izm ie p o lskim W ładysła­

w a M. K ozłow skiego określono go jak o „jednego z najznakom itszych

przedstaw icieli polskiej n a u k i z p rzełom u X IX i X X w ie k u ”, a tw órczości K ozłow skiego p rzy d an o cechy „ponadczasow ości” i „renesansow ej w szech­ stron ności”. E w en tu aln e potw ierd zenie lu b zw eryfikow anie ty ch sądów zależy w dużej m ierze od dalszych sp ecjalny ch studiów nad całością jego spuścizny piśm ienniczej.

U PS AND DOWNS OF WŁADYSŁAW M. KOZLOWSKI’S EFFORTS FOR A CHAIR' OF PHILOSOPHY

S u m m a r y

A decision of A ustrian educational authorities in 1902, refusing an appro­ vem ent of a professorship of W. M. Kozłowski, w as an obstacle to appoint him to a philosophy department at the U niversity in Lvov. D espite efforts undertaken by K. Twardowski among the others, the negative decision had not been changed. Kozłowski w as forced to undertake lecture activity outside the country. Not before 1919 he received an appointm ent to a professorship at the U niversity of Poznań.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Z poznawczo-teoretycznego określenia prawdziwości nie wynika bynajmniej jej powinność, moment ten zupełnie nie mieści się w jej określeniu i nie jest jego konsekwencją,

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

Chiny z perspektywy XXI wieku, która powstała pod redak- cją Joanny Marszałek-Kawy oraz Krzysztofa Zamasza, stanowi klarowny przegląd polityki wewnętrznej i zagranicznej

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

WYNAJMUJĄCY oświadcza, że jest właścicielem lokalu użytkowego położonego w Katowicach przy ul. Wynajmujący oświadcza, że oddaje w najem lokal, o którym mowa w §

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych