Tom XLVI-XLVII, zeszyt 1-1998-1999
JACEK WOJTYSIAK
Lublin
PR Ó B A R E IN T E R P R E T A C JI (N E O )T O M IS T Y C Z N E J K O N C E P C JI
SĄ D U E G Z Y S T E N C JA L N E G O
Termin „sąd egzystencjalny” bywa używany rozmaicie. Na przykład wielu
autorów z kręgu filozofii analitycznej używa go w sensie semiotycznym.
W tym ujęciu sąd egzystencjalny to tyle, co znaczenie zdania egzystencjal
nego, a nawet samo owo zdanie. Natomiast według brentanistów sąd egzys
tencjalny to (mająca określoną treść i wyrażana w zdaniu egzystencjalnym)
czynność uznawania lub odrzucania (istnienia) przedstawionego przedmiotu
(lub wytwór tej czynności)1. Zgodnie z tą koncepcją niejako epistemicznym
gwarantem bycia (w najszerszym sensie) przedmiotu jest jego przedstawial-
ność, a w sądach egzystencjalnych (do których sprowadzają się inne odmiany
sądów) następuje poznawcze ustosunkowanie się podmiotu do przedmiotu
(uznanie lub odrzucenie) lub ustalenie jego pozycji bytowej. Wobec powyż
szego już w przedstawieniowych (nazwowych) ujęciach przedmiotu zawiera
się (szeroko pojęty) moment ontyczny, który zostaje jakby bliżej (pozytywnie,
negatywnie lub modyfikująco) zdeterminowany w (zależnych od nich) struktu
rach sądowych2.
1 U ję cie to za in icjo w a ł F. Brentano w: P sy c h o lo g ie vorn e m p irisch en Stan dpunkte, Bd. I, L eip zig 1874, s. 2 7 6 , a poddała krytyce D . G rom ska w: B ren ta n o w sk a a rg u m en ta c ja w sp r a w ie p o w ie d z e ń eg zy sten cja ln y ch , „Przegląd F ilo z o fic z n y ”, 2 3 (1 9 2 0 ) 9 8 -1 0 9 .
2 W edług R. Ingardena (który w tej kw estii b lisk i b ył u jęciom brentanistycznym ), je śli pod m iot sądu eg zy sten cja ln eg o zaw iera tzw . tezę egzysten cjaln ą, to sam sąd (je g ° orzeczen ie) p o leg a na aktualizacji lub p otw ierdzeniu tej tezy; je ś li natom iast pod m iot jej nie zaw iera, to dopiero teza ta przez ów sąd zostaje w prow adzona. W norm alnym sąd zie kategorycznym (a są dy te - w ed łu g Ingardena - n ie sp row adzają się do sąd ów eg zy sten cja ln y ch ) podm iot „zaw iera w sw ym znaczen iu m om en t tezy egzysten cjaln ej w n iezm od yfik ow an ej, aktualnej p o sta ci”, na
Niektórzy filozofowie uprawiający tomizm egzystencjalny posługują się
jeszcze inną koncepcją sądu egzystencjalnego3. Niniejszy artykuł dotyczy tej
właśnie koncepcji4. Jest ona ściśle związana przede wszystkim z głoszonymi
przez tomistów tezami metafizykalnymi i metametafizykalnymi, jednakże
niektóre jej treści - odpowiednio wydobyte i (prze)interpretowane - można
rozpatrywać w perspektywie nachylonej (bardziej) semiotycznie. Między
innymi ze względu na to, że pragmatyka bada język w najszerszym kontekś
cie (uwzględniając czynniki przedjęzykowe), wydaje się, iż stanowi ona
(wbrew tomistom) najwłaściwszą dyscyplinę semiotyki, w kontekście której
można by owe treści zanalizować i uwzględnić. Niniejszy tekst stanowi więc
próbę reinterpretacji fragmentów (neo)tomistycznej koncepcji sądu egzysten
cjalnego (m.in.) za pomocą terminologii semiotycznej (zwłaszcza pragmatycz
nej) celem ujaśnienia tej koncepcji. Być może dzięki poniższej analizie zwo
lennicy tej koncepcji zyskają przyczynek do jej klarowniejszego sformułowa
nia; ci natomiast, którzy jej nie znają (głównie ze względu na to, że język
niektórych tomistów jest dla nich niezrozumiały) - będą mogli ją poznać
w bliższej im aparaturze pojęciowej. Zakłada się tutaj, że możliwość wyra
żania danej koncepcji w różnych (wzajemnie przekładalnych) „językach” jest
jej poznawczym walorem.
Jak się wydaje, wśród tomistów egzystencjalnych pierwszy koncepcję
sądów egzystencjalnych wyraźnie zgłosił E. Gilson5. W sposób oryginalny
tezie tej nabudow uje się teza eg zy sten cja ln a o rzeczen ia , a na nich obu - funkcja stw ierd zan ia, która „piętnuje stan rzeczy w sąd zie w y z n a czo n y jak o istn iejący” ( O s ą d z ie w aru n kow ym , „K w artalnik F ilo z o fic z n y ”, 18 (1 9 4 9 ), z . 3 -4 , s. 2 6 3 -3 0 8 , s. 2 7 6 -2 8 1 ). P óźn iej jednak Ingarden raczej w y c o fa ł się z przypisyw an ia m om entu tezy (p o zy c ji) eg zysten cjaln ej p ojęciom (n azw om ).
3 R ó żn ice m ięd zy k on cep cją to m isty czn ą a brentanistyczną k larow nie i dok ładnie o d sło n ił A . Gut w: S ą d e g zy sten cja ln y i p o zn a n ie istn ien ia (A n a liza p o g lą d ó w F. B ren ta n y i M. A. K rą p c a ), „R oczn iki F ilo z o fic z n e ”, 4 4 (1 9 9 6 ), z. 1, s. 6 1 -7 8 .
4 A utor dzięk uje prof. A. B . S tęp n io w i, prof. J. J. Jadackiem u, ks. prof. J. H erbutow i, ks. prof. A. M aryn iarczykow i i dr. hab. W . C hudem u za przed ysku tow anie niektórych poru szan ych tu zagadnień lub za u w agi do n in iejszeg o tekstu.
5 Z ob. np. teg o ż B y t i isto ta , W arszaw a 1963, s. 2 2 6 -2 5 3 oraz Tom izm . "W prowadzenie d o f ilo z o f ii św . T om asza z A kw inu , W arszaw a 1960, s. 6 6 -6 8 . O to w yraźne sform u łow an ie z B ytu i is to ty (s. 246): „Istnien ie ja k iejś rzeczy je s t aktem p ierw szym , z którego w yp ływ ają, zg o d n ie z aktu alizow an ą p rzezeń istotą tej rzeczy , w s ze lk ie jej działan ia. Sam sąd jest aktem w tórnym , g d y ż jest d ziałan iem , poprzez które łączym y lub ro zd zielam y pojęcia. [...] sąd eg zy sten cja ln y je st d ziałan iem zup ełn ie sz c z e g ó ln e g o rodzaju, g d y ż n ie p olega on na łączen iu i rozd zielan iu d w óch pojęć [...], lecz na stw ierdzaniu lub zaprzeczaniu r zeczy w isteg o istnienia ok reślon ego p od m iotu” .
rozwinął (i przekształcił) ją M. A. Krąpiec6, do którego nawiązali inni przed
stawiciele tzw. lubelskiej szkoły filozoficznej7. Niektórzy z nich raczej pre
cyzowali koncepcję Krąpca (która okazała się tyleż inspirująca i bogata, co
nieprecyzyjna)8, inni raczej starali się ją zmodyfikować (gdyż w niektórych
punktach budziła wątpliwości wśród bardziej rygorystycznie nastawionych
epistemologów i metodologów)9.
W świetle powyższych dyskusji problematyczne okazuje się już samo
określenie desygnatu terminu „sąd egzystencjalny”: czy jest nim np. dyspozy
cja do odpowiedniego aktu sądzenia, czy sam ów akt, czy jego rezultat lub
treść (wydany w tym akcie sąd lub jego zawartość), czy językowe
sformu-6 Z ob. np. Z te o r ii i m e to d o lo g ii m eta fizyk i (współautor: S. K am iń sk i), Lublin 19943, s. 114-133; M etafizyka. Z a ry s te o r ii b ytu , Lublin 19843, s. 3 7 -3 9 , 105-111; J ę zy k i ś w ia t rea ln y, Lublin 19952, s. 83-95; B y t i isto ta . Św. T om asza „ D e en te e t e s s e n tia ” , p r z e k ła d i k om en tarz, Lublin 19942, s. 72-74; E lem en ty filo z o fii p o zn a n ia , [w:] K r ą p i e c , S. K a m i ń s k i , Z. J. Z d y b i c k a, P. J a r o s z y ń s k i , W p ro w a d ze n ie d o filo z o fii, Lublin 19962, s. 3 5 1 -3 5 7 .
7 W ypada za zn a czy ć, że naw et w śród tom istów egzysten cjaln ych w ielu bądź nie przyzna w a ło sądom egzysten cjaln ym prymarnej roli w m eta fizy ce (np. J. M aritain, L. S w ee n e y ), bądź w o g ó le je pom ijało (np. J. O w ens, G. P. K lubertanz). Z ob. J. W o j t y s i a k, R. In garden a k o n cep cja o n to lo g ii a k o n c e p c ja m eta fizy k i tom izm u e g zy sten cja ln e g o , [w:] S tu dia m eta filo zo - fic z n e , t. I: D y sc y p lin y i m e to d y filo z o fii, pod red. A . B . Stępnia, T. Szub ki, L ublin 1993, s. 193-197 (tam podana literatura). W edług J. F. X . K nasasa (The F u n d a m en ta l N a tu re o f A q u i n a s „S ecu n da O p e ra tio In te lle c tu s” , „P roceedings o f the A m erican C ath olic P h ilosop h ical A sso c ia tio n ”, 6 4 (1 9 9 0 ) 1 9 0 -2 0 2 ) p od ział na sądy e g zy sten cja ln e i o rzeczn ik o w e je s t zb yteczn y, g d y ż są on e tylko d w om a aspektam i rezultatu drugiej operacji intelektu. Z ob. też przyp. 16 n in iejszeg o artykułu (sta n o w isk o H. Renarda).
8 N a w ią że się tu g łó w n ie do (d w u c zę śc io w ej) pracy W . Chudego: P o zn a n ie istn ien ia (b ytu ) w ujęciu to m istó w eg zy sten cja ln y ch (cz. 1: „Studia P h ilosop h iae C hristianae”, 17 (1 9 8 1 ), nr 1, 2, s. 19-40; cz. 2 (d ok oń czen ie): tam że, 1 8 (1 9 8 2 ), nr 2, s. 4 1 -7 0 ), która zaw iera chyba naj bardziej precyzyjną i adekw atną a n alizę kon cepcji Maritaina, G ilson a i Krąpca (zob . też p ó ź niejsze: R o z w ó j filo z o fo w a n ia a „ p u ła p k a r e fle k s ji” . F ilo zo fia re flek sji i p r ó b y j e j p r z e z w y c ię że n ia , L ublin 1993, s. 6 7 -7 4 ). P ew n e klaryfikujące i uzup ełn iające u w agi c zy n i rów nież m .in . A . M aryniarczyk w: M e to d a s e p a r a c ji a m eta fizyk a . Z w ią ze k fo rm o w a n ia p o ję c ia bytu z d e te rm in a c ją p rz e d m io tu m eta fizyk i, L ublin 1985, s. 5 3 -7 7 (także np. A k tu a ln o ść tom izm u, [w:] K r ą p i e c , K a m i ń s k i , Z d y b i c k a, J a r o s z y ń s k i , s. 7 2 0 n.).
9 G łów n ie ch odzi tu o p olem ik i i inne teksty Stępnia; zob . zw ła szcza je g o Istn ien ie (c ze g o ś ) a p o ję c ie i są d , „Studia P h ilosop h iae C hristianae”, 9 (1 9 7 3 ), nr 1, s. 2 4 4 -2 4 7 , 2 5 6 -2 5 9 . K oncep cja tom istów lu b elsk ich spotkała się także z krytykam i z zew nątrz „ sz k o ły ”, np. z p o lem ik ą z p o zy cji tom izm u h istorycyzu jącego i esen cja lizu ją ceg o (zob . M. K u r, W p o s z u k i w aniu to m isty c z n e j te o r ii s ą d ó w eg zy sten cja ln y ch , tam że, 16 (1 9 8 0 ), nr 1, s. 1 0 1 -1 3 8 , a także riposty na ten tekst: B . B a k i e s, O w ła śc iw ą k o n c e p c ję p o zn a w a ln o śc i istn ien ia , tam że, 17 (1 9 8 1 ), nr 1, s. 179-185; W . C h u d y , Z a g a d n ien ie to m isty cz n e j te o r ii s ą d ó w e g z y s te n c ja l nych, tam że, s. 18 5 -2 0 0 ).
lowanie tego rezultatu (zdanie egzystencjalne albo jego znaczenie), czy
wreszcie czynność prepoznawcza lub poznawcza (albo jej składnik lub waru
nek) motywująca do spełnienia wspomnianego aktu10. Niektórzy tomiści
wręcz ignorują powyższe rozróżnienia jako nieprzydatne do uchwycenia epis-
temicznej specyfiki omawianego sądu. Wydaje się jednak, że aby uniknąć
uwikłania się we wchodzące w grę rozmaite problemy, najlepiej jest - za
W. Chudym - „sąd egzystencjalny” „potraktować na sposób rodzinowy
(w sensie Wittgensteina)” 11.
Dzięki powyższemu sąd egzystencjalny jawi się jako złożony wielofazowy
proces (pre)poznawczy12. Kresami tego procesu są:
a)
na początku: spontaniczne, przedrefleksywne („progowe”) doznawanie
(bierna odbiorczość? czego?)13 jako („odruchowa”) wstępna reakcja podmio
tu na istnienie (faktyczność, rzeczywistość, obecność) czegoś względem niego
transcendentnego;
10 Por. S t ę p i e ń , dz. cyt., s. 252; C h u d y , P o zn a n ie istn ien ia [d ok oń czen ie], s. 6 1 , przyp. 69.
11 C h u d y, dz. cy t., s. 6 2 , przyp. 74, kontekst: s. 6 1 -6 3 (w yod ręb n ien ie - do którego w zm od yfik ow an y sp o só b naw iązuje się niżej - trzech „su b etap ów ” sądu).
12 Jak m ów i M aryniarczyk (dz. cyt., s. 60): sąd eg zy sten c ja ln y je s t „aktem [procesem - przyp. J. W.; też niżej] rozp iętym m ięd zy prostym reagow an iem a u w yraźn ion ą [ujęzyk ow ioną] afirm acją [istnienia] bytu” .
13 W edług Krąpca {E lem en ty f ilo z o f ii p o zn a n ia ): „W raz b o w iem z w y w o ła n iem w rażeń z m y sło w y ch i p ojaw ieniem się sp ostrzeżen ia nasz in telek t stw ierd za istn ien ie teg o bytu, którego sp ostrzeżen ie dokonuje się w n aszym zm y sło w y m pozn an iu ”. D od aje jednak , że doznaw anie treści w rażen iow ych je st tylk o „b o d źco w y m ” tłem afirm acji eg zy sten c ja ln ej, lec z się do niej n ie sprow adza, g d y ż istn ien ie je st b eztreściow e, a treści w rażen iow e (które ju ż są pośrednikam i - „znakam i”) n ie m u szą b yć realne. N atom iast S tępień stw ierd za wprost: „[...] om aw iany autor w prow adza - obok o g ó ln ie p rzyjętego - n ow e rozu m ien ie sło w a «sąd ». W oln o d om yślać się, iż «sąd eg zy sten cja ln y » o zn a c za tu bądź pierw otne, bierne dozn an ie c z e g o ś (ale w tedy nie m am y je s z c z e do czy n ien ia z p ozn an iem ), bądź m om en t sk ład ow y, np. sp ostrzeżen ia, p o leg a ją c y na ujęciu egzysten cjaln ej p o zy cji (realnego istn ien ia) p o zn aw an ego przed m iotu” (dz. cyt., s. 2 4 5 ). T om istyczn e u w agi o pierw szy ch fazach om a w ia n eg o procesu p rzypom inają dane fe n o m en o lo g iczn eg o opisu różn ych odm ian aktyw izującej się św ia d o m o ści (zob . R. I n g a r d e n , S p ó r o istn ien ie św ia ta , t. II, c z . 1, W arszaw a 19873, s. 163-169): b e zw zg lęd n ie bierne „czyste d ozn aw an ie ja k ich k o lw iek dat”, „pierw otne aktyw ne up rzytom nienie so b ie teg o , że co ś się odb yw a, c o ś b liżej n iep o jęteg o , nieuch w ytn ego, że nas c o ś - i to na razie co ś « n iezn an ego», «d ziw n eg o » , « cu d o w n e g o » - nachod zi [...]”, „pob udzenie pod m iotu” itp. J e sz cz e d osad n iejsze sform ułow ania („ eg zy sten c ja ln e”) m ożna zn aleźć u E. H usserla (Id e e c zy ste fe n o m e n o lo g ii i fe n o m e n o lo g ic zn e j filo z o fii, ks. 2, tł. D . Gierulanka, W arszaw a 1974, s. 310): „[...] m am y od o b iek tów w y ch o d zą ce «d ziałan ia» na pod m iot. O biekt «narzuca się p o d m io to w i» , pobudza go [...] pociąga, p od m iot zostaje p rzyciągnięty, aż w końcu obiekt staje się c zy m ś zauw ażonym . A lb o d zia ła n io w o p ociąga, jakb y c h ce b yć p o ch w y co n y , zaprasza d o u żyw an ia [...]”
b)
na końcu: wypowiedzenie zdania egzystencjalnego, najlepiej z czasow
nikiem w znaczeniu „czysto” egzystencjalnym jako funktorem po prawej
stronie podmiotu.
Natomiast momentem kulminacyjnym tego procesu jest czynność, dokony
wana z silnym (niejako „osobistym”) zaangażowaniem (i pewnością) pod
miotu, stwierdzania (uznawania) istnienia czegoś.
Rzadko kiedy, chyba tylko w specjalnie zorganizowanym poznaniu metafi-
zykalnym, ten (dokonujący się w bogatym kontekście życia psychicznego)
proces zostaje uświadomiony i spełniony do końca. U większości ludzi
w zwykłych sytuacjach poznawczych pierwsza faza tego procesu przechodzi
w spostrzeżenia i inne akty poznawcze, skupione na walorach treściowych
(a nie egzystencjalnych) przedmiotów, czego rezultatem są przede wszystkim
rozmaite sądy (zdania) predykacyjne. Jednakże utrzymuje się na nich „piętno”
owej pierwszej fazy procesu: w zawartości rozmaitych aktów poznawczych
oraz ich rezultatów zawierają się (na różny sposób) momenty egzystencjalne,
a wszelkie wydawane na ich podstawie sądy i zdania są „ufundowane” na
(aktualizowanych tylko wyjątkowo) dyspozycjach do aktów egzystencjalnego
sądzenia. Owe dyspozycje to presupozycje egzystencjalne dyskursów, a nawet
więcej: presupozycje wielu zespołów czynności świadomościowych (zwłaszcza
poznawczych)14.
Gdy presupozycje egzystencjalne zostaną zaktualizowane (np. w celu
uświadomionej i celowej konstrukcji lub rewizji dyskursu), mamy do czynienia
z podstawowymi asercjami (stwierdzeniami) egzystencjalnymi. Omawiani
tomiści na określenie czynności stwierdzania (uznawania) istnienia czegoś
używają terminu „afirmacja”. Afirmację egzystencjalną można potraktować
jako odmianę asercji, jednakże akcentowany przez tomistów termin „afirmacja”
14 N ajkrócej m ów iąc: presup ozycja e gzysten cjaln a dyskursu to zakładany m ilczą co przez jej u czestn ik ów sąd stw ierd zający istn ien ie d zied zin y tego dyskursu. N aw iązując do badań' R. C. Stalnakera (P ra g m a tic P re su p p o s itio n s , [w :] P ra g m a tic s: A R ea d er, ed. S. D avis, N ew Y ork 1991, s. 4 7 1 -4 8 1 ), m ożna przyjąć następującą definicję: sąd eg zy sten cja ln y jest prag m atyczną p resu p ozycją eg zy sten cja ln ą zakładaną p rzez o so b ę w yp ow iad ającą się w pew nym dysku rsie (np. w rozm o w ie) z a w sze i tylko w tedy, gdy (1) sąd ten stw ierdza istn ien ie d zied zin y o w e g o dyskursu albo je g o w szy stk ich lub typ ow ych przedm iotów ; (2 ) sąd ten je st warunkiem przed m iotow ości o w e g o dyskursu (teg o , że jest on o czym ś); (3) osob a w yp ow iadająca się zach ow u je się tak, jakb y uznaw ała ten sąd oraz m y ślała, że uznają g o p o zo sta li u czestn icy dyskursu i m y ślą o niej jak o uznającej ów sąd; (4) o sob a w yp ow iadająca się m ogłab y aktualnie i w yraźn ie uznaw ać ten sąd (i ży w ić m y śli ok reślon e w (3 )) lub/i w yp ow iad ać g o (i ow e m y śli), le c z teg o nie c zy n i, gd yż sąd (i o w e m y śli) jest, w ed łu g niej, o c zy w is ty , zbędny w dysku rsie lub trudny do sform ułow an ia (np. ze w zg lęd u na .sw ą b ogatą zaw artość).
ma podkreślić, że w uznawaniu istnienia chodzi o coś więcej niż o konstrukcję
lub rewizję dyskursu. Na owo „coś więcej” składają się m.in. głównie następu
jące momenty15:
(1) stwierdzanie istnienia (czegoś) nie jest zwykłym stwierdzaniem czegoś,
lecz stwierdzaniem szczególnym - jest warunkiem (i „początkiem”) stwier
dzania czegokolwiek16;
(2) stwierdzanie istnienia (czegoś) gwarantuje egzystencjalną (niektórzy
dodają: realną) przedmiotowość wszelkich aktów poznawczych i językowych
- dzięki niemu odnoszą się one do czegoś (realnie) istniejącego;
(3) stwierdzanie istnienia (czegoś) jest spontaniczną, instynktowną17 czyn
nością podmiotu, jednakże nie jest ona zainicjowana przez niego, lecz jest
niejako „od-przedmiotowo” „wymuszona” (jak powiada Krąpiec: „Rzeczy
wistość uderza nas przede wszystkim «ostrzem» swojego istnienia” 18);
(4) w stwierdzaniu istnienia (czegoś) dopiero rozpoczyna się świadome
„życie poznawcze” człowieka; zaczyna on sobie uświadamiać (reflektować)
siebie jako (istniejące) „ja” spełniające akty i odnoszące się w nich do trans
cendentnych wobec siebie (istniejących) bytów; wraz ze stwierdzeniem istnie
15 W y licz o n e m om en ty są m om entam i sam ej afirm acji egzysten cjaln ej, jed n ak że na sw ój sp osób w ystęp u ją także w innych fazach procesu, n azw an ego tu „sądem eg zy sten cja ln y m ” (w sen sie szerok im ). O w a afirm acja to centralny d esygn at tego (rod zin ow o p o jęteg o ) terminu, m ożn a ją określić m ianem „sąd e gzysten cjaln y w se n sie ścisły m (w ła śc iw y m )”. N ie podaje się tutaj pełnej charakterystyki om aw ianego sądu, akcentuje się przede w szy stk im m om en ty istotne z perspektyw y pragm atyki w yrażeń egzysten cjaln ych . T o m iści podkreślają, że z (w tórnego) sem io ty czn eg o punktu w id zenia p ierw otn iejszy p ow in ien tu być asp ek t sem an tyczn y. D odają też, że z (w a żn iejszeg o ) punktu w id zen ia teorii poznania m eta fizy k a ln eg o sąd egzysten cjaln y to o n ty czn o -ep istem iczn y warunek r ealistyczn ego poznan ia (istn ieją ceg o ) bytu („opcja funda m entalna” na rzecz realizm u).
16 D la H. Renarda ( The M e ta p h y sics o f the E x iste n tia l J u d g m en t, „The N e w S ch o la s ticism ”, 2 3 (1 9 4 9 ), N o . 4, s. 3 8 7 -3 9 4 ) sąd egzysten cjaln y jest aktem sz czeg ó ln y m , d oskonałym (T o m a szo w y a ctu s p e rfe c ti), lec z - m .in. z teg o w z g lęd u - stan ow i on nie początek , a z w ień cze n ie procesu p o zn a w czeg o .
17 W sen sie v is c o g ita tiv a lub r a tio p a r tic u la r is (zm y sło w o -in telek tu a ln ej lud zk iej w ładzy osądu, m od elow an ej na zw ierzęcy m in styn k cie - vis a e stim a tiv a ), którem u K rąpiec przypisał p od staw ow ą rolę przy potocznym poznaw aniu istnienia konkretu. Z ob. S. S w i e ż a w s k i , Sw. T om asz na n o w o o d c zy ta n y , Poznań 1995, s. 170 n.
18 K r ą p i e c, M eta fizyk a , s. 107. Z ob. też kom entarz M aryniarczyka do tekstu Krąpca: „Tak w ięc nie tyle m y (u m ysł) artykułujem y d o św ia d czen ie m eta fizy czn e w sąd zie eg zy ste n cjaln ym , ile artykulacja ta (sąd ten) została (w ym u szona) w y ciśn ięta «ostrzem » istniejącej i «uderzającej» w nas, «chw ytającej nas za gardło» i za «in telek t» rze cz y w isto ści. Jest to jakby « o d p o w ied ź» aktu alizującego się poznania, która zostaje sform ułow an a w zdaniu -sądzie o postaci « c o ś je s t» ” (M a r y n i a r c z y k, dz. cyt., s. 6 3 ).
nia (czegoś) i ze świadomościowym „przebudzeniem” następuje (wtórnie)
stwierdzenie istnienia stwierdzającego „ja”;
(5) w stwierdzaniu istnienia (czegoś) akcent jest położony na samo istnienie
(czegoś), a nie na owo coś (istniejącego); owo coś zostaje ujęte in confuse'?\
(6) stwierdzanie istnienia (czegoś) jest „radykalnie bezpośrednie” („bez-
znakowe”): rola wszelkich struktur pojęciowych, sądowych lub znakowych
(w sensie ścisłym) jest w nim ograniczona do minimum (czy - jak zapewnia
Krąpiec - struktury te w żadnym stopniu w nim nie występują ani go nie
poprzedzają; stwierdzanie jest wręcz jakby „stykiem” (istnienia) podmiotu
z transcendentnym istnieniem czegoś)20; tzw. sądy egzystencjalne wtórne
(pośrednie, wywnioskowane) nie są (ściśle) sądami egzystencjalnymi w oma
wianym tu sensie, choć je (jak i inne operacje poznawcze) zakładają;
(7) stwierdzanie istnienia (czegoś) nie polega na łączeniu (uznawaniu połą
czenia) treści (zresztą treść jest właśnie „in confuse”), więc jego rezultat nie
jest kwalifikowalny jako prawdziwy lub fałszywy; z tego (jak i z niektórych
innych wymienionych tu powodów) niekiedy przypisuje się mu walor „nad-
prawdziwości”;
(8) stwierdzanie istnienia (czegoś) jest niepowątpiewalne - można wątpić
co do determinacji tego, co istnieje, ale nie tego, że istnieje (podmiotowi
dane jest nieustannie coś istniejącego); (m.in.) stąd też pochodzi wspomniane
19 Chudy (dz. cyt., s. 6 2 n., przyp. 7 4 ) m ów i w ręcz o sw o isty m contin uu m aktów: od maksymalnej' „k on fu zjaln ości” (zm ieszan ia, m ętn ości, n iejasn ości, niezd eterm in ow an ia) ich treści i struktury po ich uw yraźnienie. Stop nie k o n fu zjaln ości-w yraźn ości Chudy zaznacza poprzez naw iasy (kw adratow e i z w y k łe), lub ich brak, w o dp ow ied n ich m iejscach zap isó w zdań eg zy sten cja ln y ch . O dm iennie do zagadnienia p od ch od zi B ak ies (dz. c y t., s. 183 n.).
20 O to stosow n a w y p o w ied ź Krąpca {E lem en ty filo z o fii p o zn a n ia , s. 354): „[...] poznanie istnienia rzeczy je st bezzn akow e, a w ięc ca łk o w icie bezpośrednie, w yk lu czające pośred n ictw o k ażdego znaku, albow iem istnienie n ie da się u p o jęcio w a ć [...] P o prostu istn ien ie rzeczy od razu i w p rost odd ziałuje na nasze (także istn iejące, bo pob ud zon e do działan ia przez bod źce p ozn aw an ego przedm iotu) akty p o zn a w cze, w ią żą ce się w «styk u» p ozn a w czy m n a szeg o istnie nia, przejaw iającego się w akcie poznan ia, z istn ieniem rzeczy , w aktach sp ostrzegania i rozu m ienia sp ostrzeganych z m y sło w o treści”. Chudy (d z. cyt., s. 61 ) ek sp lik u je m y śl Krąpca (w zw iązk u z punktam i (3 )-(4 )) następująco: „Ten pierw otny «styk » p ozn aw czy pod m iotu z b y tem [jest taki, że - przyp. J. W .] pod m iot p oznający zostaje zdom in ow an y (niejako « w y p ełn io n y » ) istn ien iem , fa k ty czn o ścią bytu [...]”; „P ierw szy sąd eg zy sten cja ln y nie je st je s z c z e w yraź nie zorientow an y e g o ty cz n ie , n ie jest « m oim » aktem sądzenia; p o d m io to w o ść w tym akcie n ie je st je s z c z e u św iad om ion a, akt je st w c a ło ś ci « w y p ełn io n y » fa k ty czn o ścią przed m iotow ą (jak p o w ie d z ielib y śm y w języ k u fen om en ologiczn ym : w y p ełn io n y od p rzed m iotow ą treścią n aoczn ą z siln ym m om en tem p o z y c ji b y to w ej)” (tam że, s. 58 n.).
szczególnie „mocne” zaangażowanie podmiotu w owo stwierdzanie i jego
wyjątkowo „silna” asertoryczność;
(9)
stwierdzanie istnienia (czegoś) jest zawsze pozytywne; tzw. sądy
egzystencjalne negatywne są wtórne wobec rozmaitych operacji pojęciowych
i nie są (ściśle) sądami egzystencjalnymi w omawianym tu sensie.
Należy dodać, że afirmacja (lub poprzedzająca ją reakcja) egzystencjalna
jest pewną czynnością (wcześniej: „uczynnieniem”)21 określonej osoby (po
znającej, działającej i wypowiadającej się), znajdującej się w określonej sy
tuacji, zdeterminowanej rozmaitymi współczynnikami czasowymi, przestrzen
nymi i innymi22. Dzięki tej reakcji lub afirmacji wszelkie wyrażenia języko
we, którymi posługuje się owa osoba, odznaczają się momentami egzysten
cjalnymi. Jednakże najlepszym językowym wyrazem afirmacji jest zdanie
egzystencjalne typu: „To (coś) istnieje” lub „Ja istnieję”.
Warto zauważyć, że powyższe zdania doczekały się analiz w filozofii
analitycznej, gdzie niektórzy autorzy (np. D. Kapłan) uznali je za analitycznie
prawdziwe oraz niekonieczne23. Prezentowane wyżej ujęcie tomistyczne
zbieżne jest więc z tymi analizami: analitycznej prawdziwości odpowiadałaby
„nadprawdziwość”, a niekonieczności - „przygodność” (tomistyczna koncep
cja przygodności bytu nieabsolutnego, który nie musi istnieć).
21 R o zró żn ien ie m ięd zy „czyn em ” a „u czyn n ien iem ” (zw ią za n e z e sch o la sty czn ą d ystynk cją m ięd zy a c tu s hum anus a a c tu s h om inis) w sp ó łcz e śn ie a n a lizo w a ł K. W ojtyła w: O so b a i czyn ([w :] t e n ż e , O so b a i czyn o ra z inne stu d ia a n tro p o lo g ic z n e , Lublin 19 9 4 3, s. 5 1 -3 3 8 , s. 115- 119). Jak sugeruje Chudy, afirm acja byłab y tu odm ian ą czyn u, a reakcja - uczyn n ien ia. W ed łu g W ojtyły u czyn n ien ie jest w tedy, gdy „w c zło w iek u co ś tylk o się dzieje, przy czym o w o dzianie się p och od zi z w ew n ętrzn ego dynam izm u sam eg o c z ło w ie k a ”, u czy n n ien ie łą czy „m om ent b iern ości z m om entem pew n ej c zy n n o ści [...] ak tu alizacji” (s. 118).
22 T ę sytu ację m ożna u tożsam ić z m o żliw y m św iatem , którego realne istn ien ie sąd e g z y s tencjaln y gw arantuje (zo b . M . T o k a r z, E lem en ty p r a g m a ty k i lo g ic zn ej, W arszaw a 1993, s. 1 0 9 -1 1 9 ). C h oć jest on spełnian y (w yd aw any) z p o z y c ji określonej oso b y , to jednak nie zaw iera relatyw izacji o w e g o istnienia do punktu w id zen ia tej osob y: św iat istn ieje realnie (aktualnie) n iew zg lęd n ie. N ie w yk lu cza to realnego istn ien ia in n ych (m o żliw y c h ) św iatów , jed n ak że dop óki ich istnien ie nie zostan ie stw ierd zon e w o d p o w ied n ich sądach, w oln o je traktować jak o tylk o (być m o że naw et przydatne) konstrukcje intelektu aln e. M ięd zy innym i z teg o pow odu w ielu tom istów odrzuca term in ologię m o ż liw y c h św ia tó w (lub absolutnych m o ż liw o ś c i), ch o cia ż - jak g ło sz ą niektórzy badacze - fak tyczn ie akceptow ał ją T om asz z A k w inu (zob . S w i e ż a w s k i, dz. cy t., s. 108; K n a s a s, dz. cyt., s. 198).
23 Z ob. D . K a p 1 a n, On the L o g ic o f D e m o n stra tive s, [w:] P ra g m a tic s [...], s. 137-145. (T ezam i Kapłana form alnej lo g ik i dem onstratyw ów są m .in . form uły: „(E x) (E xist x )” oraz „E xist I”). Z ob. też: G. E. M o o r e, Is E x isten ce a P r a d ic a te ? , [w:] t e n ż e , P h ilo s o p h ic a l P a p e r s , N e w Y ork 1959, s. 125 n.
Między omawianymi stanowiskami analityków i tomistów zachodzi jednak
istotna różnica. Ci pierwsi główną rolę we wspomnianych właśnie zdaniach
przypisują występującym w nich (jako podmioty) wyrażeniom okazjonalno-
-dejktycznym. Skoro są to wyrażenia z konieczności desygnujące, to gwaran
tują one prawdziwość zdań, których orzeczeniem jest czasownik o „czysto”
egzystencjalnym (więc, według nich, pustym/nieokreślonym) lub lokacyjnym
znaczeniu (być może czasownik ten uzyskuje znaczenie dopiero dzięki wyra
żeniu okazjonalnemu i/lub gestowi wskazującemu, które nadają mu „wskaźnik
kierunkowy”). Tomiści za centralny i „nadprawdziwościowy” czynnik zdania
egzystencjalnego uważają natomiast czasownik „istnieć” lub „być” („czysto”
egzystencjalne), który nie odznacza się żadnym treściowym znaczeniem,
a którego jedyna funkcja sprowadza się do pragmatycznej funkcji wyrażania
(wyżej opisanej) czynności stwierdzania istnienia (czegoś). Skoro w tej czyn
ności akcent pada na samo istnienie (czegoś), a nie na to, co istnieje, to
czasownik ten (lepiej: nadająca mu funkcję czynność) gwarantuje (nad)praw-
dziwość zdania z wyrażeniem (nazwą) o nieokreślonej treści (intensji) jako
podmiotem. Wraz z (podatną na pomyłki!) determinacją tej treści (wbrew
temu, co mówią niektórzy tomiści) owo zdanie traci walor nadprawdziwości,
stając się faktycznie odpowiednikiem (kwalifikowanego jako prawdziwe lub
fałszywe) zdania predykacyjnego (lub identyfikacyjnego) typu: „To (coś) jest
szafa(ą)”, „To (coś) jest Jan(em)” itp. Takie zdanie nie jest już jednak właści
wie zdaniem egzystencjalnym.
Jak widać, zarysowują się tu dwa konkurencyjne stanowiska w sprawie
genezy i charakteru egzystencjalnych momentów wyrażeń językowych.
Według pierwszego (głoszonego głównie przez niektórych analityków i języ
koznawców) momenty te mają swą genezę w (nadających im ważność) czyn
nościach wskazywania czy wyodrębniania przedmiotów z (dosłownie lub
abstrakcyjnie pojmowanej) przestrzeni24 (pola świadomości?). Momenty te
- obecne przede wszystkim w nazwach (pojęciach) - są wyznaczane przez
wyrażenia zaimkowe i lokacyjne. W związku z powyższym semiotyczna pro
blematyka egzystencjalna sprowadza się do problematyki odniesienia czy
odnoszenia (wyrażeń do ich desygnatów). Według drugiego stanowiska (gło
szonego głównie przez niektórych tomistów egzystencjalnych) omawiana
geneza znajduje się w czynnościach stwierdzania (afirmacji) istnienia (cze
24 Z ob. A . G a w r o ń s k i , J ę zy k a r z e c z y w is to ś ć (1 ). C o to zn a czy „ istn ie ć " ? , „Znak”, 1991, nr 4 2 9 , s. 96 -1 0 8 ; t e n ż e , J ę zy k a r z e c z y w is to ś ć (3 ). M akro stru k tu ra ś w ia ta a id e n tyfik a cja , tam że, nr 4 3 1 , s. 8 3 -8 9 .
goś). Momenty egzystencjalne są więc obecne przede wszystkim w struk
turach zdaniowych (sądowych) dzięki pragmatycznie zinterpretowanym cza
sownikom „czysto” egzystencjalnym. Tym samym semiotyczna problematyka
egzystencjalna wiąże się z problematyką asercji (afirmacji).
Wydaje się, że przywoływani tu na początku brentaniści i fenomenologo
wie reprezentują stanowisko pośrednie. Według nich (szeroko pojęte) momen
ty egzystencjalne występują już w strukturach nazwowych (pojęciowych)
dzięki ich odniesieniu do czegoś (zasada intencjonalności). Nie osłabia to
jednak roli struktur zdaniowych (sądowych), w których - jak się zdaje -
momenty te mogą zostać wyraźnie potwierdzone, zanegowane lub zmodyfiko
wane. To pośrednie stanowisko umożliwia dostrzeżenie faktu, że w czyn
nościach afirmacji zawiera się element wskazywania oraz na odwrót: w czyn
nościach wskazywania - element afirmacji (lub przynajmniej asercji). Pro
blem jednak polega na tym, który z tych elementów jest bardziej pierwotny
i ważniejszy.
Nie zamierza się tutaj rozstrzygać powyższego dylematu. Zresztą trudno
określić metodę tego rozstrzygania. Chyba najlepszy - z nasuwających się -
test, polegający na badaniu konsekwencji przyjętych stanowisk, jest zawodny:
dzięki odpowiedniemu rozszerzaniu (zakresu) pojęć odniesienia (wskazywa
nia), stwierdzania (afirmacji) oraz istnienia konsekwencje (głównie metafizy-
kalne) obu stanowisk mogą okazać się zbieżne. Warto jednak zauważyć, że
afirmacja egzystencjalna umożliwia mówienie w sposób najwyraźniejszy
o istnieniu i o przedmiotach istniejących jako istniejących. Co więcej, dzięki
koncepcji tej afirmacji można zrozumieć sens (rolę) wyrażeń „czysto” egzys
tencjalnych, nie odwołując się do innych wyrażeń (nadających im sens loka
cyjny, identyfikacyjny, predykacyjny itp.).
Reasumując: Jeśli wyrażeniami egzystencjalnymi sensu stricto są wyrażenia
„czysto” egzystencjalne (a nie np. lokacyjne), a zdaniami egzystencjalnymi
w sensie ścisłym - zdania stwierdzające istnienie czegoś (a nie np. tylko
występowanie czegoś w pewnym kontekście), to podstawą sensowności
(i prawdziwości) oraz warunkiem wypowiadania (wszelkich) wyrażeń egzys
tencjalnych jest omówiona wyżej czynność afirmacji (reakcji) egzystencjalnej.
Co więcej, ta - występująca w różnych odmianach - afirmacja (lub tylko
reakcja) okazuje się przedjęzykową (przedznakową) podstawą używania
wszelkich wyrażeń językowych, a szerzej: podstawą wszelkich czynności
świadomych, w których odnosimy się jakoś do czegoś.
Sformułowanie teorii przedjęzykowej afirmacji (reakcji) egzystencjalnej
może być przydatne dla pragmatyki języka naturalnego. Jednakże sama ta
teoria - pomijająca lub minimalizująca aspekt znakowy (językowy) - nie jest
teorią pragmatyczną we właściwym sensie, chyba że (jak mówi L. Koj) „nie
które relacje zachodzące między człowiekiem a rzeczywistością, a mianowicie
relacje epistemiczne, mogą być uznane za relacje pragmatyczne”25. Wypada
zgodzić się z cytowanym autorem, że takie (pozaznakowe) relacje stanowią
przedmiot innych dyscyplin niż pragmatyka, choć te mogą się z nią ściśle
wiązać. Epistemologiczno-metafizykalna teoria afirmacji (reakcji) egzysten
cjalnej należy więc, co najwyżej, do pragmatyki w szerokim znaczeniu. Nato
miast zadaniem pragmatyki wyrażeń egzystencjalnych w wąskim (właściwym)
znaczeniu powinno być rozwinięcie i usystematyzowanie pojęć egzystencjal
nych aktów mowy (a także np. wspomnianej tu presupozycji egzystencjalnej),
za pomocą których można by jeszcze dokładniej sprecyzować semiotyczny
aspekt omawianej teorii. Wykracza to jednak poza ramy niniejszego artykułu.
A N A T T E M PT A T R E IN T E R PR E T A T IO N
OF TH E (N E O )T H O M IST IC C O N C E PT IO N O F E X IST E N T IA L JU D G M E N T
S u m m a r y
T he article seek s to reinterpret the (n eo)T h om istic con cep tion o f ex isten tia l judgm ent (introduced to T hom ism by E. G ilso n ) in terms o f se m io tics (e sp e cia lly in terms o f pragm a tics). B y „existen tial ju d gm en t” the author m eans a three-phase (p re)cogn itive process co m p o sed of:
(1 ) a p a ssiv e receiv in g o f sen sation s (sen se-d ata) as the result o f the activity o f an ex istin g thing;
(2) an act o f assertion (affirm ation) o f its existen ce;
(3) an expression (lo cu tio n ) o f the ex isten tia l sentence: „T his thing e x is ts”.
In this p rocess the central p lace is o ccu p ied by (2 ), w h ich is described by nine features. In the lig h t o f these features the ex isten tia l jud gm en t (or ex isten tia l presup position) seem s to be the (pre)cond ition o f all k n ow led ge and all com m u nication . Contrary to many contem porary p hilosop h ers and lin gu ists, T hom ists b e lie v e that the e sse n c e o f existen tial jud gm en t lie s not in the reference o f the in d exical ex p ressio n s (lik e „th is”) to objects, but in the pre-lin gu istic affirm ation o f ex isten ce, exp ressed by the verb „to b e ” or „to e x is t”.
S u m m a rized b y J a c ek W o jtysia k
25 L. K o j, P ra g m a ty k a lo g ic zn a , [w:] P ra g m a ty k a lo g iczn a . Z a ry s en c yk lo p ed y c zn y z za s to s o w a n ie m d o in form atyki i lin g w istyk i, pod red. W . M a rciszew sk ieg o , W arszaw a 1987, s. 283.