• Nie Znaleziono Wyników

"Rzecz o młodości Norwida", Zofia Trojanowicz, Poznań 1968, Wydawnictwo Poznańskie, ss. 230, 2 nlb. + 7 wklejek ilustr. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Rzecz o młodości Norwida", Zofia Trojanowicz, Poznań 1968, Wydawnictwo Poznańskie, ss. 230, 2 nlb. + 7 wklejek ilustr. : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Sawicki

"Rzecz o młodości Norwida", Zofia

Trojanowicz, Poznań 1968,

Wydawnictwo Poznańskie, ss. 230, 2

nlb. + 7 wklejek ilustr. : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 61/4, 289-297

(2)

dzieją zap ow iad an ej przez A lek san d ra I lib era liza cji jego p o lity k i w stosu n k u do P olak ów . O n ie b udzącym w ą tp liw o ści p atrio ty zm ie S ta szica p isze zresztą p rzeko­ n u jąco Z ie liń sk i w in n ym m iejscu sw ej k sią żk i (s. 141). W arto m oże jeszcze na m a rg in esie dodać, że w ła śn ie u p o lity czn ien ie ruchu sło w ia n o filsk ie g o p rzyczyn iło się w n iem a ły m stop n iu do odrodzenia n arod ow ego C zech, co je s t zja w isk iem w ręcz zd u m iew a ją cy m .

T rzecie z o g ó ln iejszy ch zagadnień, o którym trzeb a tu n a d m ien ić — to p om i­ n ięty przez Z ieliń sk iego m esjanizm . P o m in ięty chyba n iesłu szn ie. M esjanizm b o­ w ie m łą c z y ł się n iero ze rw a ln ie z p rob lem atyk ą narodow ą i w la ta ch K ró lestw a P olsk iego b y ł ju ż z ja w isk iem dość m ocno zakorzenionym w naszej k u lt u r z e 6. P o l­ sk i m esjan izm po p o w sta n iu listo p a d o w y m to n astęp n y etap rozw oju tej id e i i jedno z w ażn ych o g n iw rom an tyczn ego m esjan izm u w sk a li eu ro p ejsk iej 7.

N a zak oń czen ie jeszcze parę słó w n a tem a t a u to rstw a dw u drobiazgów . N a j­ p ie r w ch od zi o a n on im ow y a rtyk u ł (cy to w a n y przez Z ieliń sk ieg o na s. 63) za m iesz­ czony w „ P am iętn ik u N a u k o w y m ” (1819) pt. W i a d o m o ś ć o d z i e ła c h P. W u k a S t e ­

fa n o w ic z a S e r b l a n in a — otóż n ie w ą tp liw ie rzecz w y szła spod pióra W alen tego

S korochoda M ajew sk iego. Ś w ia d czy o ty m zarów no treść (autor w sp om in a o w ła s­ n y ch pracach i zain tereso w a n ia ch b ad aw czych dotyczących san sk rytu ) jak i kryp to­ nim : W. S . M.

D ruga zagadka odnosi się do au torstw a poem atu W en d a , drukow anego (tylko p ie śń I) w „ P am iętn ik u W arszaw sk im ” (1815), k tóre Z ieliń sk i (s. 194) b ez zastrzeżeń p rzy są d ził za S zy jk o w sk im M arii W irtem b ersk iej. T rudno się tu szerzej rozw odzić w sp ra w ie teg o drobiazgu. W ydaje się, że oparte g łó w n ie n a dom ysłach w y w o d y S zyjk ow sk iego 8 n ie są trafne. A utorem jest najpraw dopodobniej n iejak i A dam C ie- ciszo w sk i — jego b o w iem p oem at o W andzie zap ow iad ał W oronicz w d rugiej R o z ­

p r a w i e o p ie ś n ia c h n a r o d o w y c h (drukow anej w r. 1810)9.

W za k oń czen iu n in iejszy ch u w ag, po w y su n ięciu k ilk u zagad n ień i szczeg ó łó w w y m a g a ją cy ch p rzed ysk u tow an ia, naz jeszcze trzeb a p o d k reślić, że k sią żk a Z ieliń ­ sk iego za lec a się solid n ością oraz sk ru p u latn ością b ad aw czą i jest n ie w ą tp liw ie cen n ą p ozycją n au k ow ą.

Julian M a ś la n k a

Z o f i a T r o j a n o w i e z, RZECZ O M ŁODOŚCI N O R W IDA . (Poznań) 1968. W y d a w n ictw o P ozn ań sk ie, ss. 230, 2 nlb. + 7 w k le je k ilustr.

N ie w ie le u kazało się p o w o jn ie k siążek o N orw id zie: K azim ierza W yki C y p r ia n

N o r w id p o e ta i s z t u k m i s t r z (K raków 1948), T ad eu sza F ilip a stu d iu m C y p r ia n a

6 Zob. J. U j e j s k i , D z ie j e p o ls k ie g o m e s j a n i z m u do p o w s t a n i a li s t o p a d o w e g o

w łą c zn ie . L w ó w 1931, s. 130 n.

7 Zob. np. J. L. T a 1 m o n, P o litic a l M essia n ism . The R o m a n t ic P hase. N ew Y ork 1960 (m. in. ciek a w e u w a g i o m esja n izm ie p olsk im — s. 256 n.).

8 M. S z y j k o w s k i , O sja n w P olsce na tle g e n e z y r o m a n t y c z n e g o ruchu. K rak ów 1912, s. 126 n.

9 O pierając się n a w sp om n ian ej w z m ia n c e W oronicza, a u torstw o p oem atu p rzy­ p isa ł C ieciszo w sk iem u J. U jejsk i. Zob. T. z B i e l i ń s k i c h Ł u b i e ń s k a , W a n ­

da. T ra g e d ia w pię c iu aktach . W ydał, w stęp em i p rzyp isam i o p a trzy ł J. U j e j s k i .

W arszaw a 1927, s. 14. P oem atu W e n d a n ie n otu je w dorobku W irtem berskiej G. K orbut.

(3)

N o r w i d a „F o r te p i a n S z o p e n a ” [...] (K raków 1Q49), Iren y S ła w iń sk iej O k o m e d i a c h N o r w i d a (L ublin 1953), Z ygm u n ta D ok u rn y K o m p o z y c j a u t w o r ó w li r y c z n y c h

C. K . N o r w i d a (do r o k u 1852) (T oruń 1965). R eszta — je ś li n ie lic z y ć p u b lik a cji

0 ch arak terze p o p u la rn y m — to albo zb iory s t u d ió w l, albo sp e c ja ln e z eszy ty w y ­ d a w n ic tw c ią g ły c h 2, albo w reszcie prace d ru k ow an e osobno, a le w zasad zie p o­ m y ś la n e ja k o n iesa m o d zieln e ed y to rsk o p ozycje: ob szern y arty k u ł K azim ierza W yki

N o r w i d w K r a k o w i e (K raków 1967), J u liu sza W iktora G om ulickiego w stęp do w y ­

dania u tw o ró w p o ety W p r o w a d z e n i e do b io g r a fii N o r w i d a (W arszaw a 1965). O statnio o tr z y m a liśm y n o w ą k siążk ę — R z e c z o m ł o d o ś c i N o r w id a . B u d zi ona zau fan ie gru n tow n ością opracow ania, logik ą budow y. W ydaje się, że n orw idologia nasza zy sk a ła w Z ofii T rojan ow icz n ap raw d ę rzeteln ego pracow nika. A utorka ta znana jest już z k ilk u m n iejszy ch prac o N orw id zie, k tó re o g ła sza ła (n ajp ierw jako M uszyńska) w czasop ism ach i w y d a w n ic tw a c h zb iorow ych . Jest w iern a tem atow i. W id zi w jego ram ach n o w e m o ż liw o śc i b ad aw cze, n o w e zagad n ien ia. Z ap rezen to­ w a ła się te ż jak o w n ik liw y filo lo g w sw o je j recen zji dw óch p oczątk ow ych to m ó w

D zie ł z e b r a n y c h N orw id a, op racow an ych przez J. W . G om u lick iego („P am iętnik

L itera c k i” 1968, z. 1). J e śli n ie m y li m ię in tu icja, będ zie to norw id olog-„d łu god y- sta n so w ie c ”, ta k bardzo p o trzeb n y n aszej h isto rii litera tu ry .

K oń czy k sią żk ę aneks N o r w i d a s z c ze g ó ln ie r e k o m e n d u j ę J. O. Księciu..., druko­ w a n y już u p rzed n io w „T w órczości” (1967, n r 6), a w cześn iej jeszcze sy g n a lizo w a n y w „S p raw ozd an iach P o zn a ń sk ieg o T o w a rzy stw a P rzy ja ció ł N a u k ” (1961, nr 1). Z aj­ m u je się tu T ro ja n o w iczo w a sto su n k iem N o rw id a do k się c ia A dam a C zartoryskiego 1 p o lity k i H o telu L am b ert w latach 1844— 1848. O piera się p rzy ty m w dużej m ierze na a rch iw a lia ch zn a jd u ją cy ch się w B ib lio tece C zartorysk ich oraz w B ib lio te c e P A N w K rak ow ie.

A rch iw a lia te w y k o rzy sta ł już częścio w o G om ulicki, zw ła szcza w artyk u le N or­

w i d p a r t y z a n t e m C z a r t o r y s k i c h (1844— 1845) („S tolica” 1967, nr 17). W artyk u le tym

z a ry so w u je G o m u lick i c a łe za g a d n ien ie p od ob n ie jak T rojan ow iczow a, ale ogranicza się w zasad zie do drugiej p o ło w y roku 1844 i p ierw szej p o ło w y 1845. N ie w ie le też d aje w ła sn e g o k om en tarza i in terp reta cji do p rzytaczan ych rap ortów agen ta C zartorysk iego w Ita lii — L u d w ik a O rp iszew sk iego. T rojan ow iczow a, k tórej roz­ p raw a p o w sta ła n ieza leżn ie od artykułu G om ulickiego, śled zi zagad n ien ie aż do r. 1848, u jm u je je na tle o g ó ln ej d y n a m ik i s ił p o lity czn y ch E m igracji i Europy. W yk azu je p rzy ty m dużą w n ik liw o ś ć zarów no p sy ch o lo g iczn ą jak i ta k ty czn o -p o - lityczn ą. Ś w ie tn ie o rien tu je się w różnych od cien iach p o sta w ó w czesn ej E m igracji i w sk o m p lik o w a n ej grze „ w p ły w ó w i za leż n o ści”. Z w łaszcza w id oczn e to jest w e fr a g m e n c ie p o św ięco n y m W iośn ie L udów .

N a o g ó ł o b c u je m y w a n ek sie z m y ślą ostrożną, rzeczow ą, zd y scy p lin o w a n ą . R ów n ież k ry ty czn ą w sto su n k u do N orw id a. J e g o o cen ę S k ł a d u z a s a d M ick iew icza n a zy w a T rojan ow iczow a te n d e n c y jn ą , b ezp od staw n ą, d ow oln ą. T rudno się jed n ak oprzeć w rażen iu , ż e d zia ła ln o ść p olityczn ą N orw id a, jego zw ią zek z p o lity k ą C zar­

1 P a m i ę c i C y p r i a n a N ortm da. W arszaw a 1946. — K. G ó r s k i , T. M a k o ­ w i e c k i i I. S ł a w i ń s k a , O N o r w i d z i e p ię ć s t u d i ó w . Toruń 1949. — W. B o ­ r o w y , O N o r w i d z i e . R o z p r a w y i n o ta tk i. O pracow ała Z. S t e f a n o w s k a. W ar­ szaw a 1960. — N o w e stu d ia o N o r w id z i e . P od redakcją J. W. G o m u l i c k i e g o i J. Z. J a k u b o w s k i e g o . W arszaw a 1961. — N o r w i d ż y w y . Pod redakcją W. G ü n t h e r a. L ondyn 1962.

2 „R oczn ik i H u m a n isty czn e” VI (1958), z. 1. — „P rzegląd H u m a n isty czn y ” 1964, nr 4. — „ P a m iętn ik L itera c k i” 1968, z. 4.

(4)

to ry sk ieg o autorka nieco przejask raw ia. N ie trzeba zapom inać, że sk azan i je ste śm y w ła śc iw ie na raporty O rpiszew skiego, którem u m ogło zależeć na p rzed staw ien iu sw y ch su k cesów „p ersonalnych“. N orw id m ilczy na ten tem at. N atu raln ie chodzi tu je d y n ie o h ierarchię a k cen tó w , o sto p ień zaan gażow an ia poety; N ap otyk am y też — zu p ełn ie jednak w yją tk o w o — zbyt k ategorycznie form u łow an e w n iosk i. Są one zw ią za n e z epizodem parysk im i d ecyzją w yjazd u z B ru k seli do R zym u w sty czn iu 1847.

T eo fil L en a rto w icz w liśc ie do J ózefa B ohdana Z a lesk iego z r. 1855 w sp om in a o zarzutach czyn ion ych N o rw id o w i przez p o licję fran cu sk ą, jak ob y poeta d w u k rot­ n ie jeźd ził sw ego czasu z B elg ii do Francji, p osługując się cudzym i paszportam i. T ro ja n o w iczo w a słu szn ie uw aża, że jed en z ty ch w y ja zd ó w n a stą p ił m n iej w ięcej na ty d zień przed o stateczn ym op u szczen iem B ru k seli 24 sty czn ia 1847. A le dalsze d o m y sły są już m niej p ew n e. O pierając się na k o resp o n d en cji K a n cela rii Czarto­ r y sk ieg o z O rp iszew sk im autorka stw ierd za: „K an celaria k sięcia w ied ziała o w izy cie p oety, k sięcia d ziw iło n iesta w ien ie się doń N orw id a; dow odzi to, że poeta z a ła tw ia ł w P aryżu ja k ieś n ie znane nam b liżej sp raw y z lu d źm i C zartorysk iego” (s. 181). D laczego z w y m ien io n y ch p rzesłan ek m a w y p ły w a ć k oń cow y w n iosek ? P rzecież K an celaria k sięcia m ogła w ied zieć o p rzyjeździe N orw id a i w ó w cza s, gdy ten żad­ n y ch sp raw „z lu d źm i C zartorysk iego” n ie załatw iał. P odobna w ą tp liw o ść rodzi się, k ied y k ategoryczn ie sform ułow aną m yśl, że „nagłe op u szczenie B ru k seli i d e­ cy zja pow rotu do R zym u z całą p ew n o ścią w iąże się z trzy d n io w y m p ob ytem N or­ w id a w P aryżu w sty czn iu 1847”, p op iera T rojan ow iczow a tak im oto jed y n ie fr a g ­ m en tem listu p o e ty do C ezarego P la ter a z 23 sty czn ia 1847: „O późniłem się w od­ p o w ied zi i p od zięk ow an iu za T w oją czynną dla m n ie przyjaźń z pow odu zatrudnień w ie lo lic z n y c h — z pow odu, iż B ru k selę jutro w ieczór opuszczam — i że zbyt w ie le p rzed w y ja zd o w y ch sp ad ło na m nie drobnostek. — O d k i l k u d n i j u ż w p r a w ­ d z i e w i e d z i a ł e m o t y m k r o k u m o i m , a l e p e w n y n i e b y ł e m , p o d l e g a ł o n j e s z c z e w ą t p l i w o ś c i , a ży czy łem sobie coś stan ow czego Ci już d on ieść” (p od k reślen ie Z. T.).

K o lejn y jeszcze fra g m en t te g o sam ego listu : „— W yjeżd żam w ię c do R zym u — p rzyjaciele m oi tam b ęd ący w zy w a ją m ię do robót, które m ieć m ogę i m ieć b ędę. — Tu n ie w iem , k ied y doczekałbym się tak iej pracy, którą bym przyjąć ch cia ł i p o w in ien b ył, to jest, która by m ię zarazem w kieru n k u m oim p od n osiła. In teres przeto o so b isty łą c z y się jeszcze z in teresem , jak i to m iejsce zaw sze, a szczeg ó ln ie d ziś m a dla nas — i sta n o w i tło m o ich o so b isty ch w id o k ó w ”. O wo tło rozu m ie T rojan ow iczow a jed n ozn aczn ie jako „m ożliw ość b lisk iej w sp ółp racy z O rp iszew sk im , którą N orw id m u sia ł pojm ow ać jak o słu żb ę n a ro d o w i” (s. 182). M oże jed n ak chodziło tu o co innego, o to, czego R zym b y ł „za w sze” sym b olem , o czym N orw id m ó g ł p ow ied zieć, że w iązało się z „jego k ieru n k iem ”? M oże m y śla ł p oeta o tle k u ltu ry daw nej i religii?

D ałoby się też w sk azać parę fragm en tów zbyt en igm atyczn ych , zb yt słabo sk om en ­ tow an ych (na jak ą m ia n o w icie m apę m ia ł się starać o p renum eratorów A dam P otock i? w jakim celu m ia ł sporządzić w kraju spis d om inikanów ? (s. 172)). N ie narusza to p rzecież w rażen ia zasadniczego, które jest zd ecyd ow an ie p o zytyw n e: rekonstrukcja p o sta w y p oety jest w n ik liw a i ostrożna, a przy ty m d ok on yw ana sta le poprzez k o n fro n ta cje z różn ym i o góln iejszym i uk ład am i od n iesien ia.

T rojan ow iczow a zresztą bardzo dobrze czuje s ię w d ociek an iach b io g ra ficz­ n ych . W idać to rów n ież w innych jej p racach d otyczących N orw ida: Norurid w w i ę ­

zie n iu b e r l iń s k i m („Pam iętnik L iterack i” 1961, z. 1), N a w i e l k o p o l s k i m tr o p ie N o r ­ w i d a (w zbiorze: L it e r a c k ie p r z y s t a n k i n a d W artą . P ozn ań 1962). I tę b iograficzn ą

(5)

m e to d ę czy n i w ła śc iw ie p o d sta w ą m eto d y czn ą sw o jej k siążk i. C hodzi n a tu ra ln ie n ie 0 b io g ra fię N orw ida, lecz o b io g ra fię jego pokolenia. W asp ek cie pok olen iow ym u ję ty je s t b o w iem za sa d n iczy trzon R z e c z y o m ł o d o ś c i N o r w id a .

S k ła d a się on z dw óch rozdziałów : W k rągu „ m ł o d e j p iś m i e n n o ś c i w a r s z a w ­

s k i e j ” i M o n o lo g ia o losach p o kolen ia. P ie r w sz y , bardzo ob szern y , za w iera trzy

u z u p e łn ia ją c e się części. P o czą tk o w a — to w stęp n e ro zw a ża n ia i u sta len ia .

Troj ano w ieżo w a słu sz n ie od su w a w sw e j pracy p o ję c ie grupy litera ck iej, a n a­ w e t grupy społeczn ej. N ie in teresu je jej tzw . cygan eria w arszaw sk a, za którą m ożna u zn a ć lu d zi sk u p io n y ch w o k ó ł red ak cji „ N a d w iśla n in a ”. R ozszerza ob serw ację na c a łe p o k o len ie. J a k o „n a jm n iejszą całość zb iorow ą, k tó ra w in n a się zn aleźć w cen ­ tru m o b se r w a c ji h isto ry k a lite r a tu r y ”, tr a k tu je „środ ow isk o m ło d zieży a rtystyczn ej, k tó r e w początk u la t 40-tych p rzy p u ściło g w a łto w n y szturm do P arn asu lite r a c ­ k ie g o ” (s. 18). To środ ow isk o, to p o k o len ie p isa rsk ie, n a z y w a za E d w ard em D em b o w ­ sk im (a p ośred n io za M arią S tra szew sk ą ) „m łodą p iśm ien n o ścią w a rsza w sk ą ” i wńą- że ją z la ta m i 1840— 1843. W łącza do n iej ta k ich lu d zi, jak K arol B rod ow sk i, E d­ m u n d C hojecki, J a n M ajork iew icz, K o rn el M alczew sk i, L u d w ik N orw id , M arceli B ogoria Skotnicki, R om an Z m orski, S ew ery n F illeborn, K arol K ucz, Z enon S ier­ p iń sk i, N arcyza Ż m ich ow sk a, K arol B a liń sk i, K arol B rzozow ski, A n ton i C zajkow ski, E d w a rd D em b o w sk i, W iktor D łu żn iew sk i, J ó z e f B oh d an D ziek ań sk i, T eo fil L en a r­ to w icz, W a cła w S zy m a n o w sk i, W łod zim ierz W olski, A lek sa n d er N iew ia ro w sk i. D e­ b iu t lite r a c k i ich w sz y stk ic h p rzy p a d a ł w ła śn ie na la ta 1840— 1843. Z tą to całością p o k o len io w ą w ią że T ro ja n o w iczo w a tw ó rczo ść m łod ego N orw id a. N ie p o szu k u je ani w p ły w u N orw id a n a sw y ch ró w ieśn ik ó w , a n i jego zależn ości od k o n w en cji środo­ w is k a literack iego, które b yło d la n iego n atu raln ym środ ow isk iem p oetyckiego w zro stu . U k azu je p o e tę ja k o jed n eg o z p r z e d sta w ic ie li p ok olem a, jeg o tw órczość rozw aża w k o n t e k ś c i e tw ó rczo ści p o k o len io w ej, w k o n tek ście św iad om ości lite r a c k ie j całej „m łod ej p iśm ien n o ści w a r sz a w sk ie j”, sk u p ion ej w ok ół „ P iśm ien n ic­ tw a K ra jo w eg o ” i „P rzegląd u W a rsza w sk ieg o ”, w o k ó ł „N a d w iśla n in a ”, „Przeglądu N a u k o w e g o ” i „ J a sk ó łk i”.

C ałą tę p o k o len io w ą p ro b lem a ty k ę sta ra się au tork a ro zp atryw ać w łączn ości z w cz e śn ie jsz y m d orob k iem p o lsk iej p o ezji rom a n ty czn ej. To d y rek ty w a m etod yczn a jak n a jb a rd ziej słu szn a . N ie je ste m ty lk o p ew ien , czy w arto b y ło w p row ad zać p o ję c ie ep ig o n izm u , z w ła szcza w za w ężo n y m rozu m ien iu , o p arte na za w a rto ści id eo ­ w ej te k s tu ja k o na osta teczn y m k ry teriu m . B udzi się tu w czy teln ik u za strzeżen ie pod ob n e do tego, k tó r e p o w sta je, g d y m ow a o relig ia n ck im m o ra liza to rstw ie, ch oćb y 1 gru p y „T ygodnika P e te r sb u r sk ie g o ”. W ystarczyło ch y b a p rzyw ołać w yp ró b o w a n ą i ela sty czn ą , p o zw a la ją cą n a „d od atk ow e rozróżn ien ia” — tra d y cję literack ą.

C zęść druga rozd ziału W k r ę g u „ m ł o d e j p iś m i e n n o ś c i w a r s z a w s k i e j ” stara się sch a ra k tery zo w a ć p ok olen ie, do k tórego n a leża ł N orw id , p o k o len ie „rocznik 1820”. R ó w n ież p o ezję t e g o p o k olen ia. T ro ja n o w iczo w a w sk a z u je na trzy czyn n ik i, jak ie z a d ecy d o w a ły o od ręb n ości i sw o isto śc i „m łodej p iśm ien n o ści w a r sz a w sk ie j” : ro­ m a n ty zm , p rzeżycia zw ią za n e z p o w sta n iem listo p a d o w y m i układ g e n era cy jn y la t p o p o w sta n io w y ch w K ró lestw ie , k tóry p r z y c z y n ił się do szy b k ieg o w zro stu p oczucia sp o łeczn ej i n arod ow ej o d p o w ied zia ln o ści w śró d m łod ych .

N o w a g en era cja „w ch od ziła w ży c ie z gorącym u m iło w a n iem ojczyzn y i ró w n ie gorącą n ien a w iścią do jej c ie m ię ż y c ie li” (s. 25). K ry sta liza cją tej p o sta w y b y ła dzia­ ła ln o ść k o n sp ira cy jn a lu b p ó łk o n sp ira cy jn a , p row ad ząca do p ow stan ia tak ich orga­ n iza cji, jak S to w a rzy szen ie L udu P o lsk ieg o czy K o n fed era cja P o w szech n a N arodu P olsk iego. S zczeg ó ln ie czy n n ie w pracę k on sp iracyjn ą p okolenia an gażow ali się m ło d zi p o eci w a rsza w scy : „stali się czo łó w k ą gen eracji, jej organem k ieru ją cy m ”.

(6)

D ziałaln ość p atriotyczn a p ow iązan a ze sp ołeczną d om in ow ała w ich p o sta w ie. R zu tow ała na ich tw órczość literack ą, k tóra m iała b yć form ą działan ia, b u d zen ia, agitacji, która m ia ła o d g ry w a ć rolę n aczeln ą w k sz ta łto w a n iu opinii i św ia d o m o ści n arod ow ej, „przejść w k r e w p o w szech n o ści”. D ociera T rojan ow iczow a do isto tn y ch p o sta w i poczyn ań p o k o len ia w szech stron n ie i d o ciek liw ie, k om p on u jąc jego obraz z ele m e n tó w zaczerp n iętych z w ielu źródeł. M oże w arto b y ty lk o bard ziej u w y ­ raźnić zw iązk i z lu d ow ością i sło w ia n o filstw em la t trzyd ziestych i czterdziestych. G dy m ó w i autorka o p o ezji pok olen ia, p rzytacza szereg p rogram ow ych w y p o ­ w ied zi poetów : M arcelego B ogorii Skotnickiego, R om ana Z m orskiego, T eofila L e­ n artow icza, K arola B aliń sk iego i ich k o leg ó w galicyjsk ich . D otąd czy teln ik m a poczucie dosytu, n aw iązu je k ontakt m y ślo w y z p okoleniem , które prezen tu je książka. N ieco gorzej w yp ad a charakterystyka sam ej tw órczości poetyck iej. Tu w a rszta t ba­ d aw czy w y d a je się za m ało pogłębiony, choć trzeba pam iętać, że p oezja w a rsza w sk a ty ch la t jest p rzew a żn ie sła b a i zb yt w ielk ich m o żliw o ści dla in terp reta cji n ie dostarcza. O granicza się T rojan ow iczow a do sp ra w tem a ty czn o -id eo w y ch , do uka­ zy w a n ia zw ią zk ó w z m y ślą i postaw ą p okolenia, do u ja w n ia n ia w ew n ętrzn y ch sp rzeczn ości p o k o len io w ej poezji. D otyk a z a led w ie n iek tórych zagad n ień stylu i kom pozycji: gn om iczn e hasła, „ in w o k a cje”, dw a ty p y w y p o w ied zi p o ety ck iej — b ezp ośred n io p o stu la ty w n y i szok u jąeo-p row ok u jący. P rzyp om in a te c h n ik ę prze­ m ilczeń , p o w sta łą w sk u tek ogran iczeń cenzury, choć in terp retu je n iek tóre utw ory zb yt ch yb a jed n ozn aczn ie i k on kretnie. T rojan ow iczow a n ie cen i przy ty m w y so k o tw órczości in teresu ją ceg o ją pok olen ia, le c z b ron i jej zarazem przed zarzutem ep igoń stw a. „P oezja m łod ych różni się od ep igoń sk iej ty m , co ró w n o cześn ie sta­ n o w i o o d ręb n o ści c a łeg o p o k o len ia litera ck ieg o — n a sy cen iem stereo ty p ó w i m o­ ty w ó w w p row ad zon ych przez p ierw szą gen era cję ro m an tyk ów treścia m i i pod­ te k s ta m i o d p o w ia d a ją cy m i ak tu aln ej sy tu a c ji k ra ju ” (s. 64).

Część trzecia om aw ian ego rozdziału k on fron tu je m łod zień czą działaln ość i tw ó r­ czość N orw id a z ich n aturalnym i przygotow anym ju ż w k siążce k ontekstem , z „m łodą p iśm ien n ością w a rsza w sk ą ”. W ykorzystuje przy tym T rojan ow iczow a b iografię poety, op in ie jego r ó w ieśn ik ó w oraz cały dorobek p o ety ck i ok resu w a rsza w sk ieg o . W ięcej tu już a n a lity czn eg o w g lą d u w literaturę. U w a g i dotyczą p od m iotu m ó w ią ceg o , od b iorcy, sło w n ictw a , te c h n ik i p rzem ilczeń , fo rm p od aw czych , ty tu łó w , fo rm u ł g n o m iczn o -p o stu la ty w n y ch , k o n cep cji i k o m p o zy cji w y p o w ied zi liry czn ej. Z jed n ej strony chodzi o to w szystk o, co w czesn ą poezję N orw ida łączy z tw órczością po­ k olen ia, z drugiej — o to, co ją od n iej różni lu b w yróżn ia. N a te n m o m en t róż­ ności k ład zie n acisk fragm en t na s. 104— 105, syn tetyzu jący w cześn iejsze rozw a­ żania.

W p artii an alityczn ej — n ie zaw sze i tu d ostateczn ie p ogłębionej — m am y sta le porów nania. W „m łodej p iśm ien n o ści” napotykam y d w a ty p y w y p o w ied zi liry czn ej: b ezp ośred n i i „ fr e n e z y jn y ”, u N orw id a jed y n ie p ierw szy z nich. „D zik ie” sło w n ic tw o je st i u N orw id a, a le p o ja w ia s ię n ie ty lk o w ty c h fu n k cjach , co u jego rów ieśn ik ów . W yłącznie N o rw id o w i natom iast w ła śc iw e są m o ty w y d elik atn e, m a ­ to w e . O p erow an ie p rzem ilczen iem , ty tu ły u tw o ró w — to zesp ala p oetę z całą „ p iśm ien n ością”. R ów nież ch a ra k tery sty czn e dla p o ezji zaan gażow an ej h a sła , po­ stu la ty , im p era ty w y są w ła sn o ścią całego p ok olen ia. W p o ezji N orw id a jed n ak w y stę p u ją w w ięk szy m niż u innych zagęszczeniu.

O bracam y się w k ręgu p o ezji p o k o len io w ej i w kręgu jej p ro b lem a ty k i arty­ stycznej. Czy zresztą artystycznej przede w szystk im ? S ta le poprzez rozw ażan ia d otyczące e le m e n tó w stru k tu ry p rześw itu je jej d ru gie dno — p ro b lem a ty k a lu b id eo lo g ia p ok olen ia. Jej p o św ięca nadto T rojan ow iczow a u w a g ę osobno, o m a w ia ją c

(7)

d w a g łó w n e k o m p lek sy zagad n ień : zad an ia poezji, sto su n ek m y ś li do sło w a oraz za d a n ia życia, jak n a leży żyć. I zn ow u N o rw id k o n fro n to w a n y jest z m yślą i p o­ sta w ą p ok olen ia. Z w ła szcza in te r e su je au tork ę p rob lem „czynu”, w k tó reg o bar­ dziej zew n ętrzn ej a k cep ta cji p od ob n y b y ł p o eta do czołów k i p o k o len io w ej, lecz różn ił się od n iej zn aczn ie w g łęb szy m ro zu m ien iu te g o pojęcia. O bcy b y ł zw y ­ kłem u a k ty w iz m o w i, pod w p ły w em zaś C ieszk o w sk ieg o p r z e c iw sta w ia ł p raw d ziw y czyn „ rew o lu cy jn ej p rop agan d zie p o k o len ia ”.

To ro zp a try w a n ie p oezji N o rw id a w sto su n k u do jeg o pok olen ia, ze szczególn ym u w zg lęd n ien iem p o sta w id eo w y ch , b yło n a tu r a ln ie w y b o rem św iad om ym . W w y ­ niku d ostarczyło w ied zy o p okoleniu raczej, e w en tu a ln ie o życiu literack im p ew n ej so cjo lo g icz n ie ok reślon ej grupy, niż o p o ezji N orw id a. K lu cz p o k o len io w y o k a za ł się cen n y i przyd atn y, ,ale w stosu n k u do p o ezji zb yt jed n ak ograniczony. U ła tw ia ł dotarcie do gen ezy zja w isk , m niej do zja w isk sam ych. Z w łaszcza że, jak się w y d a je, zja w isk a gen ezy czy — p o w ied zm y — k o n sy tu a cji historycznej, istotnej d la ó w czesn y ch czasów , często w p ro w a d za ła autorka do stru k tu ry sam ych w ierszy N orw id a, zb ytn io je w ich w y m o w ie u k on k retn iając. Czy k o n ieczn ie trzeb a np. w ią za ć z u w ażn ą lek tu rą , sp o w o d o w a n ą „cenzurą k ręp u jącą sw ob od ę w y p o w ied zi p o etó w k ra jo w y ch ” (s. 101), se n s fra g m en tu w iersza Do p is zą c y c h :

K to w ię c m y ślą pisarza ch ce się uradow ać, T en n iech aj ją p rzy tu li do ło n a sw ej duszy, I n iech aj ją o b ejm ie u czu ciem — a w zru szy M a rtw e zn ak i — że w reszcie n ie zech cą tam ow ać G łosu sw ego [...]

Jeśli w iersz liry czn y w y ra ża ją cy w ogóln ych k ategoriach przeżycie nadziei p o w sta ł w zw ią zk u z n ad zieją autora na rozb icie — p rzyp u śćm y — czy jeg o ś m a ł­ żeń stw a, to w c a le n ie n a leży tym i fa k ta m i gen ezy i k on sytu acji za w ęża ć i ukon- k retn ia ć o g ó ln ej w y m o w y te g o w iersza. P ro b lem zaczyn a się dopiero w ted y, gdy u tw ó r p o s t u l u j e w łą czen ie p ew n y ch in form acji spoza tekstu, gdy bez tych in fo rm a cji sam d o sta teczn ie się n ie tłu m a czy . Otóż w y d a je się, że p o k o len io w a in terp reta cja n iek tó ry ch w ierszy N o rw id a s z ła za d alek o, że uszczu p lała ich szerszą w y m o w ę przez sp ro w a d zen ie do k a teg o rii g en ezy . P o rzą d ek stru k tu ra ln y u stęp o w a ł g en ety czn em u .

W su m ie w ię c rozd ział p rzy n o si dużo, je ś li chodzi o n o w ą d ok u m en tację po­ sta w y id eo w ej p o k o len ia , o ży c ie lite r a c k ie okresu, o g en ezę w ierszy N orw id a. Za m ało jednak, g d y chodzi o sam ą jego p oezję. W y n ik a to w znacznej m ierze z założeń pracy. C h yb a jed n ak n ie tylk o.

R ozd ział 2, p o św ięco n y Z w o l o n o w i , n a leży w raz z an ek sem N o r w i d a szczególn ie

r e k o m e n d u j ę J. O. K się ciu... do n a jlep szeg o zrębu k sią żk i. B y ł też w nieco innej,

a przede w sz y stk im krótszej w ersji d ru k ow an y w c z e ś n ie j 3. W praw dzie i tu m am y partie, w k tó ry ch d o m in u je in terp reta cja o ch arak terze k om en tarza (bardzo cen n ego zresztą), a le są ró w n ież dobre rozw ażan ia o am b icjach strukturalnych, jest rzeteln a i w n ik liw a an aliza — zrów n ow ażon a, św ia d czą ca o gru n tow n ym op anow aniu pro­ b lem atyk i utw oru, zm ierzająca do propozycji p od w yższen ia jego oceny.

J e s t nadto, co nader isto tn e, in te r e su ją c a próba n ow ego, bardziej jed n olitego o d czy ta n ia dram atu. P ro p o zy cję t ę w y zn a cza b liżej ty t u ł rozd ziału M on ologia

o losach pokole nia. T ro ja n o w iczo w a stw ierd za , że Z w o l o n jest literack im , a le g o ­

3 Z. M u s z y ń s k a , U w a g i o „Z w o l o n i e ” C y p ria n a N o r w id a . W zbiorze: Prace

(8)

rycznym św ia d ectw em tra g ed ii p o k o len ia N orw id a, p okolenia, k tórego ży cie — p ozb aw ion e „w szelk ich m ożebnych podpór od k o leb k i” — ok reślan e było od po­ czątku w y ją tk o w ą , n ienorm alną sytu acją bytu narodow ego, w ra żliw o ść m oralna zaś — w yp aczan a atm osferą n iejaw n ości życia sp ołecznego i ciągłych spisków , k u ltem cier p ien ia i m ęczeń sk iej śm ierci, ta k że p ragn ien iem , a n a w e t p atriotycz­ nym ob ow iązk iem zem sty. M iędzy n ien orm aln ością sy tu a cji lu d zk ich a deform acją św ia ta p rzed staw ion ego dram atu is tn ie je p rzy ty m sw o ista a n a lo g ia 4. Z w olon jest w ciele n iem innej postaw y, postaw y n iezależnej od n acisk ów zew n ętrzn ych , od desp otyzm u , zem sty i d u ch ow ego p rym ityw izm u , p o sta w y „ zw o lo n ej” z o b ie k ty w ­ n y m i p raw am i m o ra ln y m i i relig ijn ie u zasad n ian ym sen sem lu d zk ieg o życia. N ie­ stety, p ostaw a to dla m łodego pokolenia, z którym n aturalną w ię ź od czu w ał poeta, w p ra k ty ce — n ie o s ią g a ln a 5. N orw id sp ojrzen ie „p ok olen iow ego m o ra listy -a g ita - to ra ” u zu p ełn ił w Z w o l o n ie spojrzeniem p o k o len io w eg o sęd ziego i „ p ok olen iow ego obrońcy”.

In terp retacja ta na p ew n o w n o si dużo do p ełn iejszeg o zrozum ienia utw oru. N a w ią zu je ona do w y p o w ied zi sam ego N orw id a w liście do Jana K oźm iana z 13 sierp n ia 1849. U jaw n ion ą tam k o n cep cję autorską pojm u je T rojan ow iczow a jako ,,»d z i e j e i ob raz stanu m oralnego« najm łod szej em ig ra cji” (s. 120). W prak tyce jed n ak poszerza autorka tę N orw id ow sk ą sugestię; n ie m łodszej, z lat czterdziestych E m igracji tylk o, le c z losu całego p o k o len ia m a b y ć ob razem Z w o l o n . M oże w arto b y zakres jeszcze bardziej p oszerzyć i m ów ić o m on ologii na te m a t losu całego sp o łeczeń stw a p o lsk ieg o w czasach szerok o rozum ianej W iosny L u d ó w ? 6 C hodzi 0 to, ż e w sam ej stru k tu rze dram atu m ło d e p o k o len ie (poza P a ch o lęciem zalicza do niego T rojan ow iczow a Chór M łodzieńców , B o leją i W acław a) n ie zaznacza się chyba na ty le siln ie, na ty le odręb n ie, aby m ożna b y ło do n iego jed y n ie ograniczać bolesn ą w y m o w ę utw oru . W e w sp om n ian ym liśc ie do K oźm ian a pisze N orw id , że

Z w o l o n ty lk o „pod p ew n y m w zg lęd em ” d otyczy m łodej E m igracji. N ie jest to

ogran iczenie zb yt jasne, ośm iela jednak do szerszego, n a w et pon ad p ok olen iow ego rozu m ien ia Z wolon a, następ cy — słu szn ie to podkreśla autorka — w szeregu ta k ich p o ety ck ich dram atów rom antycznych, jak D z i a d ó w cz. III czy K o rd ia n .

W iążąc Z w o l o n a z prob lem atyk ą p ok olen ia N orw id a w iern a jest T rojan ow iczow a m eto d zie rea lizo w a n ej w całej książce. W ydaje się, ż e m ożna Z w o l o n a tak w ła śn ie, „doraźn ie”, rozum ieć, choć n a w ią zy w a n ie do rzeczy w isto ści spoza u tw oru jest

4 „M iędzy konstrukcją św iata przedstaw ionego w Z w o lo n ie a tym , co N orw id sąd ził o ok oliczn ościach rozw oju i w sp ółczesn ości sw oich rów ieśn ik ów , istn ieje w yraźn a zależność. »W szystko w y j ą t k o w e « , »w szystk o nien orm aln e«. W p la n ie dram atycznym Z w o l o n a b ezu stan n ie z sobą w sp ółgrają ele m e n ty gro tesk i i rea­ lizm u , a legorii i sym b olu , kom izm u i tragizm u, iro n ii i sarkazm u. N ien orm aln ości h istoryczn ej odpow iada »nienorm alność literacka« — p o ety ck a deform acja św ia ta ” (s. 142). Szkoda, że zam iast n iep ew n y ch d o m y słó w n a w ią zu ją cy ch do m otta z P e- p y sa n ie otrzym aliśm y gru n tow n ej a n a lizy tej w ielorod n ości stru k tu ry Z wolon a.

5 Z w iązan a z tym sp ra w a p esy m isty czn ej — ch oć w y cien io w a n ej — in terp re­ ta cji fin a łu Z w o lo n a , w której T rojan ow iczow a so lid a ry zu je się z P rzesm y ck im 1 U jejsk im , w y m a g a ła b y jeszcze b ardziej gru n tow n ej dysk u sji. P o g lą d y na ten te m a t o b szern ie referu je B. N y c z w pracy: N o r w i d o w a monologia . „Z w o l o n ”. K rak ów 1937. Zob. też M. G r z ę d z i e l s k a , S y m b o l i k a „Z w o l o n a ”. „ P am iętn ik L ite r a c k i” 1968, z. 4, s. 89, passim .

6 S to su n ek N orw id a do w y p a d k ó w r. 1848 oraz in terp retację Z w o l o n a jako „syn tezy p rzem y śleń N orw id a nad rok iem 1848” d ał T. M a k o w i e c k i (N o r w i d

(9)

czasem — p od ob n ie ja k i przy in terp reta cja ch u tw o ró w liry czn y ch — zb yt bezpo­ śred n ie i jed n ozn aczn e (nigdy zresztą, jak d aw n iej b y w a ło , n ie m a ono charakteru „ p erso n a ln eg o ” : K ra siń sk i w Z w o l o n ie , M ick iew icz w Z w o l o n ie itp.). Do ta k ieg o jed n ak ro zu m ien ia dram atu N o rw id a k o n ieczn a sta je się a k tu a ln a ob ecn ość p ew n ej sytu acji h istoryczn ej. O b aw iał się N orw id , że — w sk u tek op óźn ien ia druku —

Z w o lo n , w n ieca łe d w a la ta po n apisaniu, m oże być m ało a k tu aln y w m om encie

p u blikacji. D latego b ezpośrednio przed u k azan iem się u tw oru p rzesłał L en artow iczo­ w i w liśc ie pisan ym p raw d op od obn ie w lu ty m 1851 sp ecjaln y kom entarz, który n a w ią z y w a ł łą czn o ść p o m ięd zy św ia tem dram atu a r zeczy w isto ścią h istoryczną. K o m en tarz — p ro sił o to N o rw id — m ia ł być, w ra zie potrzeb y, u p ow szech n ion y.

Is tn ia ły w ię c tru d n o ści już u sa m y ch narodzin d zieła: zw ią zek sy tu a c ji h isto ­ ry czn ej z za w a rto ścią dram atu n ie b y ł dość ja sn y , sk oro w y m a g a ł k om en tarza i sk oro p rzez k r y ty k ę w sp ó łczesn ą n ie z o sta ł dostrzeżony. N ie o to jed n ak chodzi. N orw id m ó g ł b y ł lic z y ć n a „pom oc” istn ie ją c e j sy tu a c ji h istoryczn ej, n a ak tu aln ość p ro b lem a ty k i p o ru szan ej p rzez dram at. W iadom o, że p ew n e zn aczen ia b u d o w a n e są zarów n o p rzez sło w a jak i sy tu a c ję . A le żadna sy tu a c ja n ie jest trw a ła . Po jak im ś czasie zm ien ia się, odchodzi, a tek st — pozostaje. O ile odbiór jego jest u za leżn io n y od rek o n stru k cji tej n ie istn ieją cej już sy tu a cji, w k tórej zrod ził się utw ór? P e w n e g o ty p u in terp retacja, ta k a w ła śn ie, ja k ą w zw iązk u z ogóln ą o rien ­ tacją sw e j pracy z a p rezen to w a ła T rojan ow iczow a, sy tu a c ję tę rek o n stru u je i w p i­ su je n ieja k o w u tw ór. L ecz m o żn a m y śle ć i o in n ym rozu m ien iu u tw oru . S k u p ia ło b y się ono g łó w n ie n a sam ym te k ś c ie i je g o o góln ej w y m o w ie, której n ie przeczą n a ro d o w e realia, a sy tu a cję h isto ry czn ą u w zg lęd n ia ło b y albo d la bardzo w ażn ych w y ja śn ień i p o w ią za ń g en ety czn y ch , albo dla rek on stru k cji d ziejó w sp ołeczn ego ży cia utw oru .

W stęp do Z w o l o n a k oń czy in try g u ją cy w ers: „T łum p u stek — ciszy w rzaw a sa m o tn iczej...”. T ro ja n o w iczo w a w y k o r z y stu je ten w ers d la w y ja śn ie n ia gatu n k ow ej n a zw y „m on ologia”. W yd aje się , że przy d rugiej zw ła szcza in terp reta cji — sło w a te m o g ły b y b y ć p om ocn e w rozu m ien iu ca łeg o dram atu. B y łb y to dram at m o ra l­ nych p o sta w jed n ostek i zb iorow ości na tle d ośw iad czeń narod ow ych i rew o lu cy j­ nych, z cen traln ą, „in n ą”, w rogą w ob ec d esp otyzm u , ale i p olem iczn ą w stosu n k u do całego sp o łeczeń stw a , w stosu n k u do K onradów i K ord ian ów p o sta w ą Z w olona. P o sta w ą dojrzałą, sk u p ion ą i cichą, a firm u ją cą ży cie p r a w d z iw ie lu d zk ie, „ w har­ m on ijn ej jed n ości m y śli sch od zących z n ieb a i czyn ów w sta ją cy ch z z ie m i” 7, życie w o ln e od k om p rom isu z przem ocą, le c z i od n a cisk ó w oraz w ypaczeń, jak ie n ie sie z sobą k ażda n ien o rm a ln o ść i egzaltacja. S am o tn o ść m ilczą ca tej p o sta w y „ zw o lo n ej” b y ła d la N o rw id a w isto c ie p o sta w ą w ła śn ie donośną i p ełn ą , w prze­ c iw sta w ie n iu do tłu m u n ied o jrza ły ch lu b w ręcz p u sty ch , choć głośn ych , p o sta w różnych p r z e d sta w ic ie li w ła d z y i sp o łeczeń stw a , k tó ry m i po b rzeg i w y p e łn io n a jest m on ologia N orw ida.

K siążk a T ro ja n o w iczo w ej —■ b y ła już n iejed n o k ro tn ie m o w a o ty m — w p isu je tw ó rczo ść N orw id a w krąg dokonań p ok olen ia, do k tó reg o poeta n ależał. C zyni to w o p a rciu o g ru n to w n ie i w sz e c h str o n n ie p ozn an y m a teria ł, w sposób rzeteln y i ostrożny, u ja w n ia ją c dobry w a rszta t filo lo g iczn y . D ą żn o ść do in terp reta cji i sy n ­ te z y p op rzez a sp ek t p o k o len ia je s t szczeg ó ln ie zn an a n iem ieck iej n au ce o lite r a ­ tu rze 8. U nas m a T ro ja n o w iczo w a n ie w ie lu p op rzed n ik ów : P o ls k a li t e r a t u r a w s p ó ł ­

c z e s n a A n to n ieg o P o to ck ieg o , M o d e r n i z m p o l s k i K a zim ierza W yki, R ó w i e ś n i c y M ic ­

7 I b i d e m , s. 84H

8 Zob. K . W y k a , R o z w ó j p r o b l e m u p o k o len ia . W: M o d e r n iz m p ols ki. W yd. 2. K ra k ó w 1968.

(10)

k i e w i c z a A lin y W itk ow sk iej — i to już ch yb a w szy stk o . Z a p rezen to w a n e nam u jęcie

p o k o len io w e jest n ie w ą tp liw ie w ażn ym osiągn ięciem w ram ach p ostaw y badaw czej, do której n a w ią zu je. J est znaczącym w k ła d em w h istorię ży cia litera ck ieg o epoki oraz n o w y m , cen n ym o św ietlen iem m łodzieńczej tw ó rczo ści N orw ida. P row ad zi jed n ak do in terp reta cji w asp ek cie raczej so cjo lo g iczn o -h isto ry czn y m n iż arty­ styczn ym . R ecen zja ta p isa n a b y ła z p ełn ą aprobatą dla teg o ty p u prac, a le i z m y ­ ślą o p iln ej potrzeb ie op racow ań bardziej sk u p io n y ch n a tek sta ch literack ich , ich a rtystyczn ych cechach, ich języ k o w o -sem a n ty czn ej strukturze. M im o szeregu cennych u staleń T rojan ow iczow ej w tym zakresie — sztuka poetyck a N orw id a okresu n ajw cześn iejszego, jak i lat późniejszych, czeka n ad al na p ełn y n au k ow y opis i h istoryczn e w yjaśn ien ie. A kryją się tu rzeczy arcy ciek a w e i arcyb lisk ie w sp ółczesn ości.

S te f a n S a w i c k i

W o j c i e c h N a t a n s o n , S T A N ISŁ A W W Y S P IA Ń S K I. P R Ö B A NOW EGO SPO JR ZE N IA . (Wyd. 2. P ozn ań 1969). W yd aw n ictw o P ozn ań sk ie, ss. 260, 4 nlb. + 15 w k lejek ilu str.

K siążk a W ojciech a N atan son a n ie jest p ierw szą w y p o w ied zią jej au tora na tem a t tw ó rczo ści n a jw y b itn iejszeg o p olsk iego dram aturga p rzełom u w iek ó w . Tym bardziej m ożna b y się sp od ziew ać, że b ęd zie ona sta ra n n ie w y w a żo n y m gło sem w dysk u sji, którą tw órca W y z w o l e n i a \#ciąż jeszcze w y w o łu je, że b ęd zie to próba 0 zakroju m on ograficzn ym — bo na to zdaje się w sk a zy w a ć ty tu ł, rozdział w stęp n y 1 zak oń czen ie — z n acisk iem p o d k reślająca p olem iczn ą p o sta w ę N atan son a w sto­ su nku do sta n u bad ań nad d ziełam i W ysp iań sk iego. P o n iew a ż jed n a k ó w stan badań p rezen tu je m a teria ł n iezw y k le zróżn icow an y, częstokroć zu p ełn ie sprzeczn y w k on k lu zjach , do k tórych p row adzi, rozezn an ie w k ieru n k u ow ej p o lem ik i jest bardzo trudne. J e ś li ty tu ł zapow iada próbę od m iennej in terp retacji dorobku tw ó rcy „teatru ogrom n ego”, m am y s ię p raw o sp od ziew ać, że n a kartach k siążk i odbędzie się rzeczow a, w n ik liw a d ysk u sja z teza m i w y su n ię ty m i przez p op rzednich badaczy bądź też że N atan son p rzeprow adzi sw e rozu m ow an ie zu p ełn ie n ie z a le ż n ie od stan u badań nad W ysp iań sk im , op ierając s ię w y łą czn ie na tek sta ch d ram atów , w y p o w ied zia ch pisarza oraz jego koresp on d en cji. Z adanie, rzec m ożna, bardzo śm iałe, ale u sp ra w ied liw io n e. T ym czasem P r ó b a n o w e g o s p o j r z e n i a p rzy n o si roz­ w ią za n ie — m a ło p o w ied zieć: p ołow iczn e. N ie w iadom o czem u, pom ija N atan son dorobek k rytyczn y B ujn ow sk iego, Ł em pickiej, N ow ak ow sk iego, R aszew sk iego, B ack­ v isa , F ab re’a 1. P om ija w ię c prace, które w obrębie krytyki pow ojen n ej rep rezen ­ to w a ły n ow y stosu n ek do d ram aturgii W ysp iań sk iego, szu k ając w n iej p rzede 1 J. B u j n o w s k i , W y s p i a ń s k i s p ę ta n y . W zbiorze: W y s p i a ń s k i ż y w y . L ondyn 1952. — A. Ł e m p i c k a : O „ W e s e lu ” W y s p ia ń s k i e g o . W rocław 1955; P o e t y k a „ W e ­

s e l a ”. „Ż ycie L itera c k ie” 1955, n r 10; O f a n t a s ty c e „ W e s e la ”. „T w órczość” 1957,

nr 10/11. — J. N o w a k o w s k i : O n i e k t ó r y c h cechach s t r u k t u r y d z i e ła W y s p i a ń ­

skiego. W zbiorze: K s ię g a p a m i ą t k o w a k u czci S t a n i s ł a w a Pig onia. K ra k ó w 1961; S y m b o l i z m i d r a m a tu r g i a W y s p ia ń s k i e g o . „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1962, z. 4. —

Z. R a s z e w s k i , P a r a d o k s W y s p ia ń s k i e g o . „ P am iętn ik T ea tra ln y ” 1957, z. 3/4. — B. K o r z e n i e w s k i , Z. R a s z e w s k i , R ocznic a śm ie rc i c z y życia. Jw. —

C. B a c k v i s : L e D ra m a tu rg e Stanislas W y s p ia ń s k i (1869— 1907). P aris 1952; Teatr

W y s p ia ń s k i e g o ja k o u r z e c z y w is t n ie n i e p o ls k ie j kon cep cji d ra m a tu . „P am iętn ik T ea­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastanawiając się nad zakresem odpowiedzialności materialnej z tytułu naru­ szenia obowiązku dbałości o wynik pracy, dochodzimy do wniosku, że w rachubę

Ten niespożyty człowiek działał również i na innym polu. Teatr Dramatyczny na Pohulance pod dyrekcją Leopolda Pobóg-Kielanowskiego nie przerwał pracy ani na

Puchar przechodni ufundowany przez inicjatora tej kolejnej, stałej imprezy spor- towo-towarzyskiej adwokatury zdobyła drużyna Izby łódzkiej, która wyprzedziła

Autorka najpierw komentuje poszczególne przepisy ustawy, a następnie przedstawia orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące przestępstw spekulacji uregulowanych zarówno

W czasie pobytu za granicą osoby krajowe mogą posiadać wartości dewizowe wywiezione legalnie z kraju, nabyte do swobodnego dysponowania (art. 1 pkt 3) lub

W pracy w sposób zupełnie marginesowy autor wypowiada się w kwestii instytucji znanych doktrynie polskiej i obcej, a mianowicie: sententia non existens oraz

i po wysłuchaniu Prezesa NRA oraz w wyniku przeprowadzonej dyskusji, przyjmuje informację do wiadomości i ze względu na potrzebę omówienia żywot­ nych spraw

i po wysłuchaniu Prezesa NRA oraz w wyniku przeprowadzonej dyskusji, przyjmuje informację do wiadomości i ze względu na potrzebę omówienia żywot­ nych spraw