• Nie Znaleziono Wyników

O retoryczności "Niezwykłych przygód Julia Jurenity" Ilji Erenburga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O retoryczności "Niezwykłych przygód Julia Jurenity" Ilji Erenburga"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Fast

O retoryczności "Niezwykłych

przygód Julia Jurenity" Ilji Erenburga

Rusycystyczne Studia Literaturoznawcze 8, 70-86

1985

(2)

„Niezwykłych przygód Julia Jurenity"

llji Erenburga

Piotr Fast

i Zacznę od kilku cytatów:

Pierw sze, co rzuca się w oczy przy lekturze Julia Jurenity, to kalejdoskopij- n ość i dynam izm pow ieści, a także dążność autora do uniwersalnej' rew izji w ar­ to ści m oralnych, politycznych, kulturalnych i filozoficznych Europy. R ew izja ta dokonuje się środkami satyrycznym i, w śród których dom inują drwina i sarkazm w yw ołan e utratą, a raczej n i e m o ż l i w o ś c i ą z n a l e z i e n i a w a r t o ś c i p o z y t y w n y c h . Z trudnością m ożna się ich doszukać w nielicznych fragm entach książk i, m glistych i pozbawionych p recyzji.1

Ironia, drwina, sarkazm — cały arsenał śm iechu oddany został na użytek n e g a c j i i s t n i e j ą c e j r z e c z y w i s t o ś c i , pełnej — jak sądził pisarz ■— koszm aru, sprzeczności i absurdu.1 2

W rew olucyjnej Rosji, pokazanej podobnie jak i Europa w krzyw ym zw ier­ cia d le satyry, Erenburg rów nież nie znalazł zdecydow anych w artości pozytywnych, k tó re dałyby mu zadow olenie i przyniosły ulgę, które w skazyw ałyby drogę. P o- z o s t a ł o z w ą t p i e n i e i r e z y g n a c j a . 3

Ü niw ersalnego nihilizm u Jurenity n ie należy utożsam iać całkow icie z postaw ą autora książki. Sceptycyzm i nihilizm b yły jeszcze jedną próbą w yjścia z impasu i pragnieniem znalezienia harm onii, aczkolwiek próba ta została zakam uflow ana u niw ersaln ą negacją.4

[...] w N i e z w y k ł y c h p r z y g o d a c h J u l i a J u r e n i t y i B u r z l i w y m ż y c i u L e j z o r k a R o j t s z w a ń c a ironia zastąpiła św iatopogląd...5

Przytoczone tu fragm enty wypowiedzi interp retu jących znaczenie pierw szej w dorobku llji Erenburga powieści ilu stru ją w sposób — jak

1 F. N i e u w a ż n y : I l j a E r e n b u r g . W arszawa 1966, s. 33 (w szystkie podkreś­ le n ia w cytatach — P. F.).

2 Ibid., s. 34. 3 Ibid., s. 36. 4 Ibid., s. 37.

5 A. D r a w i c z : Z a p r o s z e n i e d o p o d r ó ż y . K raków 1974, s. 59. Zob. także od pow iedn ie cytaty w komentarzu do powieści: И. Э р е н б у р г : С о б р а н и е с о ч и ­ н е н и й в д евя т и т омах, T. 1. Москва 1962, s. 523 i nast.

(3)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D '

71

m yślę — jednoznaczny pew ną tendencję charakterystyczną dia k ry ty k i poświęconej N ie zw y kłym przygodom Julia Jurenity.

Zwykło się sądzić, że wczesna twórczość Erenburga jest m anifestacją świadomości sceptycznej, w ątpiącej w jakiekolw iek praw dy. Jest to tw ierdzenie tyleż prawdziwe, co i fałszywe. Sąd o świecie sform ułow any w powieściowym debiucie Erenburga jest bowiem „zaszyfrow any” tak przem yślnie, że doprowadza to — szczególnie, gdy próbuje się sform u­ łować sem antyczny czy ideowy ekw iw alent utw oru jak najlapidarniej — do uproszczeń czy w ręcz zafałszowań znaczenia powieści. Oczywiście, że N iezw ykłe p r z y g o d y są powieścią totalnie negującą „w artości mo­

ralne, polityczne, k u lturaln e i filozoficzne Europy” (zresztą nie tylko Europy). Oczywiście, że jest „negacją istniejącej rzeczywistości pełnej koszmaru, sprzeczności i absurdu”. To wszystko praw da, ale nie cała i nie tylko. Powieść neguje bez w ątpienia określone form y życia spo­ łecznego — co nie znaczy, że do tej negacji się ogranicza. Bezsprzecznie krytyczny opis św iata stanow i przynajm niej ilościową dom inantę za­ w artości utw oru, ironia zaś i drw ina są podstawowymi środkam i au ­ torskiej oceny rzeczywistości przedstaw ionej. Nie jest jednak tak, że „ironia zastępuje św iatopogląd”. N ieprawda, że autorow i (tem u p raw ­ dziwemu Erenburgow i, nie bohaterow i-narratorow i) „pozostaje tylko zw ątpienie i rezygnacja”. Ja k więc to wszystko w ygląda napraw dę?

W sferze sądów stem atyzow anych form ułow anych przez Erenburga- -n a rra to ra pow staje tak i system tw ierdzeń aksjologicznych, które pozwa­ la ją zgodzić się z uw agam i zacytow anym i na w stępie — jednak jedynie w sferze św iata powieści. Sądy te dotyczą wyłącznie określonych, zapre­ zentow anych w dziele faktów, zdarzeń, stanów rzeczy. W te j sferze dzieła nie m am y zresztą do czynienia z totalną negacją tego, co istnieje. Są tam rzeczy, które się Erenburgow i-narratoroW i i jego M istrzowi po­ dobają. Form ułuje on też sądy pozytywne. Tak jedne, jak i drugie są jednak m anifestacją subiektyw nej świadomości zagubionego w świecie narratora-bohatera. B ohater ten, podejm ujący ex post próbę opisania dziejów życia i poglądów M istrza, jest ciągle postacią sensu stricto nie­ w iarygodną6. Nie znajduje on rzeczywiście w artości pozytyw nych — ale nie w ogóle, lecz jedynie z r e a l i z o w a n y c h w e w s p ó ł c z e s ­ n y m m u ś w i e c i e . I o ty le powieść jest nihilistyczna. Neguje bo­ wiem w artość istniejących form życia, stosunków między ludźmi. Nie znaczy to jednak bynajm niej, że całą powieść jest negacją w artości w ogóle. W skazuje ona konkretne ogólnoludzkie w artości pozytywne i form ułuje (czy dokładniej: im plikuje) określone pozytywne sądy ogólne. K onstruuje jednak system aksjologiczny jedynie w sferze myślenia ab ­

6 Zostawiam na m arginesie całą dialektykę ról kom unikacyjnych: autor-nar- rator-bohater, w ielce interesującą w e w czesnych p ow ieściach Erenburga i stano­ w iącą bez w ątpienia klucz do odczytania sensu jego utw orów — jest to problem odrębny, który — mam nadzieję — podejm ę w innym m iejscu.

(4)

strakcyjnego, nie w skazuje zaś — i o tyle uspraw iedliwione są sądy o sceptycyzmie E renburga w powieści o przygodach Ju lia Ju re n ity — sposobów zrealizowania tych w artości w realnym życiu ludzi. Myślę, że cały problem pożytywności czy negatywności omawianej powieści w kry* tyce — szczególnie radzieckiej współczesnej utw orow i — polega na przy* jęciu różnych płaszczyzn rozważań. Powieść bow iem podejm uje k ry ty k ę „w sferze św iata”, a budowanie w artości pozytyw nych „w sferze m yśli”:, w ym agano zaś czy oczekiwano od niej propozycji pozytyw nych przede w szystkim w sferze rzeczywistości. N egatyw na ocena utw oru Erenburga przez kry ty kę dotyczyła nie intelektualnej czy m oralnej w artości po­ wieści (a tym bardziej artystycznych walorów utw oru), lecz jej przy­ datności instrum entalnej, politycznej. Typowym przykładem tego nie­ porozumienia i takiej właśnie oceny, wciąż jeszcze ciążącej nad powieś* cią, jest sąd sform ułow any w 1960 roku przez Leonida Jerszow a na je j tem at:

[...] najw ażniejszego w pow ojennym św iecie I. Erenburg w tedy nie zrozum iał, św iat ten w yd aw ał się pisarzow i św iatem „bez sensu i bez końca” [...] Przyszłość w ydaw ała się głów nem u bohaterow i pow ieści, a wraz z nim także autorowi, m rocz­ na, w yw oływ ała rozpacz. W yjścia ze stanu powszechnego gnicia i degradacji cy ­ w ilizacji burżuazyjnej I. Erenburg w tedy n ie w idział, gdyż nie zrozum iał on uzdra­ w iającej m isji Października. To w szystko uwarunkow ało pesym izm i sceptycyzm pisarza, ograniczyło m ożliw ości jego satyry.7

W prezentow anym tu wywodzie nie staw iam sobie zresztą zadania do­ konania oceny w artości powieści Erenburga, a w szczególności oceny umo­ tyw ow anej takim i celami, jakie przyśw iecały — na przykład — Jerszowo- wi. Tekst niniejszy z założenia m a w ym iar o wiele skrom niejszy i wnioski, które spróbuję tu wyprowadzić, mieszczą się w sferze odpowiedzi na p y ta­ nia zupełnie drugorzędne. Otóż, wychodząc od podstawowego dla mnie za­ łożenia, że w powieści sform ułow any jest określony system sądów pozy­ tyw nych, spróbuję pokazać jedynie kilka spośród stosowanych w po­ wieści metod budow ania wywodu, które kształtu ją jako ostateczny poznawczy ekw iw alent odpowiednich p artii tekstu — określone sądy aksjologiczne, w tym sądy w skazujące w artości pozytywne. Opis reto ­ ry k i tekstu byłby oczywiście niepełny, gdybym pominął m etody oba­ lania sądów (czy w ykazyw ania fałszywości tw ierdzeń) stosowane przez Erenburga, dlatego też analiza przeprow adzonych w utw orze wniosko­ wań dających wnioski fałszywe oraz rozum ow ań dowodzących tez nega­ tyw nych znajdzie się obok opisu metod budow ania tekstu, które kształ­ tu ją sądy pozytywne. Szkic niniejszy poświęcony więc będzie w głównej

7 Л. Е р ш о в : С о ве т с к а я с а т и р и ч е с к а я п р о з а 2 0 -х г о д о в . Москва—Ленинград 1960, s. 201. Sąd ten pow tórzony jest dosłow nie w e w szystkich książkach L. Jer­ szowa pośw ięconych satyrze; т о т ж е : С о ве т с к а я с а т и р и ч е с к а я п р о з а . Москва— Ленинград 1966, s. 55; т о т ж е : С а т и р и ч е с к и е ж а н р ы р и с с к о й с о в е т с к о й л и т е р а ­ т уры . Ленинград 1977, s. 231.

(5)

O R E T O R Y C Z N O S C l „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D 73

mierze analizie s p o s o b u artykułow ania konkretnych sądów składa­ jących się na „ideologię” utw oru. Analiza tych konstrukcji tekstow ych da równocześnie, jako wniosek poznawczy z analizy „sposobu m ów ienia”, form uły aksjologiczne składające się na system zdań w artościujących stanowiących ekw iw alent sem antyczny powieści i — pośrednio — sta ­ nie się dowodem prawdziwości i zasadności przyjętego na w stępie zało­ żenia. Czytelnik znajdzie więc w niniejszym szkicu dowód określonej tezy ogólnej dotyczącej ideologii powieści I. E renburga przeprow adzony za pośrednictw em analizy elementów jego reto ryk i8. Przedm iotem opisu stanie się tu nie cały system ideologiczno-retoryczny powieści, lecz je ­ dynie najbardziej w yraźne przykłady w ykorzystania w utw orze określo­ nych figur retorycznych.

2

Zanim przystąpię do anąlizy konkretnych praw d sform ułow anych czy im plikow anych przez powieść o W ielkim Prow okatorze, chcę zwró­ cić uwagę na zasadniczą niekonsekw encję (widoczną przynajm niej z opi­ sowego pun ktu widzenia) w sposobie konstruow ania sylw etki ty tu ło ­ wego bohatera utw oru, niekonsekwencję, która — jak m niem am — m o­ że stanowić jeden z kluczy do odczytania sensu powieści. W „autor­ skim ” (?) w stępie poprzedzającym pierw szy rozdział utw oru E renburga znajdujem y następujące sform ułow ania dotyczące jej głównego boha­ tera:

[...] nie m iał dogm atów religijnych ni zasad etycznych, nie m iał naw et pos­ politego, domorosłego system atu filozoficznego. Pow iem w ięcej: nędzarz i o l­ brzym, był on pozbawiony naw et m izernej renty zw ykłego obyw atela — b y ł c z ł o w i e k i e m b e z p r z e k o n a ń . [...] Łam iąc w szelkie zakazy 8 Term in „retoryka” rozumiem w zasadzie na dwa sposoby. Szersze z tych znaczeń jest w łaściw ie tylko przeformułowainiem klasycznej d efinicji „ars b en e dicendi” i znaczy dla m nie „sztuka prowadzenia w yw od u ” czy inaczej „sztuka form ułow ania sądu”. Znaczenie w ęższe, zaw ierające się w klasycznej form ule, dotyczy persw azyjńości w yw odu i należy je form ułow ać jako „sztuka przekony­ w an ia”. Zob. M. G ł o w i ń s k i , T. K o s t k i e w i c z o w a , A. O k o p i e ń - S ł a - w i ń s k a , J. S ł a w i ń s k i : S ło w n ik term in ó w literackich . Red. J. S ł a w i ń ­ s k i . W rocław—W arszawa—K raków—Gdańsk 1976, s. 372—373. Por. także kom en­ tarz A. Ł o s i e w a w książce: Античные риторики. Москва 1978, s. 287. K la­ syczna definicja A rystotelesa (Retoryka 1355b, 25—34) brzmi następująco: „Итак, определим риторику как способ находить возможные способы убеждения относитель­ но каждого данного предмета. Это не составляет задачи какого-нибудь другого искусства, потому что каждая другая наука может поучать и убеждать только относи­ тельно того, что принадлежит к ее области [...]; риторика же, по-видимому, спо­ собна находить способы убеждения относительно каждого данного предмета, по­ тому-то мы и говорим, что она не касается какого-нибудь частного, определенного' класса предметов". (Античные риторики. Перевод Н. П л а т о н о в а , s. 19).

(6)

istniejących obecnie kodeksów etyki i prawa, Julio Jurenito nie zasłaniał się jakąś nową religią, nowym św iatopoglądem .9

Intencją n arrato ra utw oru jest stworzenie w izji J u re n ity jako uoso­ bienia negacji, k ry ty k i wszystkiego, co istnieje w sferze kulturow ej działalności człowieka, ludzkości. Czytelnik m a odebrać tę postać jako człowieka pozbawionego um iejętności i możliwości form ułowania sądów pozytywnych. M istrz „nie ma przekonań” poza jednym: że wszystko, co stworzyli ludzie i co w arunkuje ich życie w Europie pierwszej ćwierci XX wieku, jest złe, sztuczne i fałszywe. M istrz nie m a żadnych prze­ konań pozytywnych, nie ma (przynajm niej w tej początkowej prezen­ tacji — o czym dalej) um iejętności odróżniania dobra od zła. Nie ma jej dlatego, że wszystko, co stw orzył człowiek, jest złe — dobro po pro­ stu nie istnieje. Takie przekonanie daje m u m otyw ację do podjęcia w alki z kulturow ym i tw oram i człowieka, i to z w ykorzystaniem najbardziej w yrafinow anych metod. Chce niszczyć k u ltu rę środkam i samej kultury , gdyż wierzy, że w niej samej tkw i najw iększe dla niej niebezpieczeństwo:

[...] po długich rozm yślaniach [Julio Jurenito — P. F.] doszedł do wniosku — było to dnia 17 w rześnia 1912 roku — że kultura jest złem i że należy w alczyć z nią w szelkim i środkami, ale nie nędznym i nożam i pastuchów Zapaty, lecz narzędziam i przez nią sam ą w ytw orzonym i. N ie atakować, lecz pielęgnow ać należy ogniska tej zarazy, rozpełzające się i gotow e pożreć na pół zgniłe ciało. Tak w ięc dzień ten jest datą, od której Julio pojął swoją m isję — m iał stać się w ielk im prowokatorem .

(s. 22)

E ren bu rg -narrato r z całą prem edytacją buduje obraz Ju re n ity jako człowieka nie uznającego w ogóle żadnych w artości pozytywnych, jako człowieka, któ ry ma p rzy tym zawsze rację, którego przew idyw ania zawsze się spraw dzają. Takie ukształtow anie Ju re n ity czyni z niego po­ stać W świecie powieści w pełni wiarygodną. W iarygodność ta zresztą jest ciągle w sposób stem atyzow any podkreślana przez narratora, k tó r y w bezpośrednich deklaracjach zaświadcza pełną zgodność swoich poglą­ dów z poglądami Mistrza. Taka im m anentna, w ew nątrztekstow a w iary ­ godność Ju re n ity pozwala w dalszych partiach utw oru na w ykorzysta­ nie jego „au to ry tetu ” à rebours. Jak to należy rozumieć?

E renburg-bohater pod w pływ em M istrza identyfikuje się z syste­ mem poglądów obcych mu początkowo całkowicie. W szystko to, co w ydawało m u się pierw otnie wartościowe, zostaje obalone, zanegowane. Spadają z piedestału niezachwiane wcześniej przekonania bohatera o ist­ nieniu dobra, sprawiedliwości, godności itp. W szystkie te abstrakcyjne w artości zostają w yśm iane przez Mistrza:

9 I. E r e n b u r g : N ie zw y k łe p rzy g o d y Julio Ju ren ito i jego uczniów . Przeł. T. J a k u b o w i c z . W arszawa 1978, s. 6 (dalej cytuję w edług tego wydania).

(7)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D " . . . 75

Długo siedziałem w m ilczeniu zgnębiony tą tyradą. Raptem z b ezm yśl­ n ie krążącego chaosu w yłon ił się m alutki czarny punkcik: szybko w drapa­ łem się nań. „Przypuśćmy, że tak jest, że n ie ma ani Stwórcy, ani sensu, an i dobra, ani spraw iedliw ości. A le jest nic. A jeśli tak, w ięc jest real­ ność, jest sens, jest duch i Stw órca.” „Jesteś pan niepoprawny, mój przy­ jacielu. Przecież p ańsk ie »nie« też n ie ma ogonka. A oto tu jest fajka i ja tu jestem , i Hiszpan. Otóż to w łaśn ie, że w szystko istn ieje i nic poza tym n ie ma. W tej ch w ili um iera stąruszek Jean, m alutki Jean zaczyna kw ilić. N iedaw no padał deszcz, teraz już w yschło. Krąży to, m knię i tyle”18 (s. 16) Zaznajom iw szy m nie nad ranem w „neoskandynaw skiej akadem ii” z p u l­ chną Szw edką w przejrzystej tunice, podobną do św ieżej bułeczki połyskują­ cej w iejskim m asłem , rzekł: „To jest fakt, to nie jakieś tam pańskie »dobro«.” — I poklepał m nie życzliw ie po ram ieniu.

(s. 17)

E renburg-bohater w yrzeka się swoich przekonań i w ten sposób ceduje w szystkie w łasne praw a do popraw nej oceny rzeczywistości na Mistrza.

S ytuacja taka jest bardzo korzystna i wygodna do w ykorzystania w „grze” w artości z czytelnikiem . Teraz bowiem, jeżeli tylko M istrz zgodzi się z jakim kolw iek sądem pozytyw nym bohatera, sąd ten uzyska status prawdziwego sądu aksjologicznego. Taką m etodę budow ania tw ie r­ dzeń pozytyw nych praw dziw ych dla całego utw oru w ykorzystuje E ren­ burg kilkakrotnie. Rozpatrzm y jeden z takich przypadków.

Rozdział trzeci powieści zaw iera opis początku znajomości bohaterów z Mr Coolem, jego charakterystykę oraz prezentuje pierw sze trzy dni ich pobytu w jego tow arzystw ie. W czasie tych dni zapoznają się oni (a w raz z nimi czytelnik) z podstawowymi poglądami i metodami dzia­

łania A m erykanina. Nie będę tu prezentow ał ich teraz bliżej, gdyż do­ kładny opis nie jest konieczny do przedstaw ienia techniki w eryfikow a­ nia sądów zastosowanej w powieści. Jedno jest jednak ważne: wszystkie poglądy, sądy i oceny M r Coola są podane w powieści z pozytywnym kom entarzem Mistrza:

Jurenito, w ypow iedziaw czy swój całkow ity podziw i zachw yt dla ru­ chliw ości i rew olucyjności ideow ej Mr Coola, podkreślił skrom nie, lecz nie bez godności, długość sw ego stażu w M eksyku i zaproponował sw oje usługi.

(s. 30)

K om entarz ten — w kontekście uprzednio zaprezentow anej charak­ terystyki Ju ren ity (jako człowieka wiarygodnego i autorytatyw nego) — 10 *

10 A bstrahuję tu od w ew nętrznej sprzeczności logicznej tkw iącej w w yp ow ie­ dzi Erenburga-bohatera. Sprzeczność ta niejako sama przez się, bez konieczności repliki ze strony Mistrza, odbiera sens tej w ypow iedzi i w iarygodność jej n a­ dawcy. N ależy jednak dodać, iż fakt zm iany poglądów przez tego bohatera i u toż­ sam ienie się z poglądam i Mistrza (opisane pół stronicy dalej) tę jego w iarygod­ ność dla czytelnika odbudowuje.

(8)

nadaje sądom M r Coola, przynajm niej w obrębie św iata powieści, w alor pozytywności. Odmiennie ocenia je jednak sam n a rrato r i — o dziwot — odpowiedź M istrza na te zastrzeżenia w zupełności potw ierdza jego odczucia:

Głęboka przepaść dzieliła dzień dzisiejszy od wczorajszego. Straciw szy w szystko, n ie Uważałem już Mr Coola za diabła, pom im o jego podejrzanych nóg, guzików i projektów. Mimo to w yd ał m i się nader w strętny i bardziej niebezpieczny od sprzedawczyni bułek lub Hiszpana. Pow iedziałem o ty m M istrzowi. Zgodził się ze wną: „Jest on rzeczyw iście szczególnie p lugaw y, lecz w ybierając uczniów kieruję się n ie tym , jak reaguje na nich mój po­ drażniony przewód pokarm ow y [...]”

(s. 30>

J a k widać, M istrz też potrafi reagować na fak ty z otaczającej go rzeczywistości inaczej niż sam oficjalnie deklaruje (jego oceny emocjo­ nalne są sprzeczne z racjonalnym i), inaczej niż w ym agałaby tego od niego jego „m isja”11. Zobaczmy, jak w tym kontekście w ygląda w aloryzacja poszczególnych zachowań M r Coola- czy dokładniej — ty ch wartości, które on neguje.

Mr Cool skupuje na w ystaw ie obrazów wszystkie prace młodego m alarza-kubisty Doreau i na jego oczach każe je zniszczyć. Zapowiada też, że tak samo postąpi z w szystkim i jego przyszłym i pracami. M łody artysta na skutek tych w ydarzeń popełnia samobójstwo. W dalszych frag ­ m entach tego samego rozdziału następuje opis jeszcze kilku analogicz­ nych „akcji” A m erykanina, podanych przez n arrato ra z rezerw ą i po­ zornym obiektywizmem, ale z ukry tym uznaniem dla jego operatyw ­ ności i zdecydowania. Rozdział kończy się jednak następującą oceną n arrato ra (II) sform ułow aną zresztą w bardzo znam iennym kontekście

(I):

Tak przeszły trzy dni działalności Mr Coola. Opuszczając nocą w raz z M istrzem kawiarnię, byłem zm ieszany. Pachniały św ieże pąki k'asztanôw i w iosenna w ilgoć, a (I) serce m oje c z u ł o r a d o ś ć i s t n i e n i a . P rzy­ pom niał m i się Doreau, zsiniały, z w ysuniętym językiem , Lise dopingo­ w any szturchańcam i żandarmów,- w reszcie m ała Lucie na próżno usiłująca wśród drw iących spojrzeń kelnerów ukryć pod pudrem zaczerw ieniony od 11 Ś w iadectw a odm ienności sądów em ocjonalnych Jurenity od jego deklaro­ w anej i realizow anej działalności spotykam y w p ow ieści kilkakrotnie, np.: „Naza­ jutrz rano szliśm y w e dwóch z Mistrzem spokojną uliczką naszej dzielnicy. Z prze­ ciw nej strony jakaś kobieta w iozła dziecko w wózku. N iem ow lę uśm iechało się w e ­ soło i bezm yślnie, a gdyśm y je m ijali, w yciągnęło rączki do M istrza, zw abione błyszczącą gałką jego laski. Mistrz oparł się o ścianę szepcząc bezradnie, jak gdyby sam b ył dzieckiem: »Nie m ogę tego znieść!... Dorośli... A le dzieci, czemu dzieci?... Może n ie trzeba?... Zaniechać!... Uciekać!... K ulę w łeb...« Nigdy, ani przedtem, ani potem, nie w idziałem naszego spokojnego M istrza w takim stanie” (ś. 147).

(9)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D ” ...

77

płaczu nosek — i w ybuchnąłem : (II) „Powiedz mi M istrzu, czemu nie za­ b iłeś Coola?”

(s. 34)

Spróbujm y uogólnić odtworzony tu skrótowo w ywód zaprezentow a­ ny w trzecim rozdziale powieści.

M r Cool i jego działalność zostają przez n arrato ra ocenione nega­ tyw nie — jako złe. Sąd ten uzyskuje potw ierdzenie M istrza (sformuło­ wane jak gdyby „p ryw atnie”, w yłącznie na użytek Erenburga-bohatera powieści), a więc sankcję całego tek stu i jak gdyby asercję autorską (sąd E renburga-bohatera jest zgodny z sądem Erenburga-autora). Dzia­ łalność M r Coola w sposób jednoznaczny* (dodajmy: brutalny, świetnie zorganizowany, z zachowaniem wszelkich pozorów działalności zgodnej z praw em , ba! wręcz dobroczynnej) neguje z kolei postaw ę — na p rzy­ k ład — arty sty D oreau (oddającego życie za w artości uznaw ane przez siebie), która utożsam iana jest z twórczością i chyba także z u jaw ­ nioną explicite w wypowiedzi n arrato ra radością życia. Postaw a Doreau, to znaczy ocena twórczości jako sensu (radości) życia, uzyskuje w ten sposób w alor pozytywnego sądu ogólnego.

Podwojona negacja zastosowana w sposobie „prowadzenia w yw odu” w analizow anym rozdziale staje się — jak widać — jedną z metod form ułow ania przez tek st pozytywnych sądów ogólnych obdarzonych asercją autorską, stających się więc wypowiedzią nie tylko o świecie powieści, ale i o świecie w ogóle.

Podobną rangę m ają także sądy pozytywne sform ułow ane w inny sposób i w innych kontekstach. Na przykład, we w skazanym wcześniej uzasadnieniu swojej „m isji” Juren ito podkreślał zło tkw iące we współ­ czesnym m u świecie, zło będące rezultatem rozw oju k ultury . Tw ierdze­ n ie takie im m anentnie zaw iera supozycję, iż kulturze jako złu przeciw ­ staw ia się n atu rę jako dobro. Supozycja ta znajduje bezpośrednie po­ tw ierdzenie w dalszych partiach tekstu i uzyskuje rangę sądu pozy­ tywnego. Tw ierdzenia negatyw ne opisujące rzeczywistość dotyczą w tedy zawsze św iata współczesnego i przeciwstawione są przeszłości i przysz­ łości. Opozycja ta jest zawsze modelowana w edług zasady: przeszłość/ /przyszłość = n a tu ra (dobro); teraźniejszość — k u ltu ra (zło). Na przykład negatyw ny, piętnujący opis mechanizmów rządzących religią, któ ra fał­ szuje uczucia ludzi, ubierając je w pancerze obłudy, obrządku i interesu, zestawiony jest podwójnie z jej przeszłością oraz przyszłością (w tym ostatnim przypadku zresztą — w edług tw ierdzenia M istrza — religia w ogóle przestanie istnieć):

— przeszłość:

W dawnym człow ieku uczucie zw ane „religijnym ” w ypływ ało ze spo­ kojnej kontem placji przyrody, a znajdowało swój w yraz w dążeniu do pry­ m itywnej, harm onii, spokoju, ładu.

(10)

— przyszłość:

[...] ośm ieliłem się zapytać Mistrza, co sądzi o losach religii? Jurenito odparł: „Rozsypią się w reszcie w szystk ie kości i w szyscy bogowie. Rozpadną się kościoły, a m odlitw y będą zapom niane. N ie żałuj tego. Spójrz — tam , w słońcu, brykając po stepie, cw ałuje źrebak. Czyż n ie wyraża on b ez­ granicznego zachwytu istnienia? A tu, obok lepianki, zadarłszy w górę pysk i podkuliw szy ogon, w yje pies — zali nie tkw i w tym cały ból świata? Podobni do nich staną się przyszli ludzie i nie będą zam ykali sw oich uczuć w tysiącpudow e pancerze.”

(s. 52)

Nie są to, oczywiście, jedyne ze stosowanych w powieści Erenburga technik budow ania sensów. A utor Ju ren ity w ykorzystuje też inne me­ tody, częstokroć znacznie prostsze, chociaż zazwyczaj o wiele m niej czy­ telne i służące raczej deprecjonow aniu bohaterów czy negowaniu ich sądów bądź też zachowań bez odwoływania się w zasadzie do konstatacji pozytywnych.

Jednym z podstawowych chw ytów tego typu jest takie przedstaw ianie zachowań postaci lub ich poglądów, które staw ia je w elem entarnej sprzeczności z praw dam i powszechnie uznanym i za słuszne lub p rzy ję­ tym i norm am i m oralnym i i obyczajowymi. Widać tu w yraźnie pokre­ wieństwo (jeśli nie identyczność) ze znaną już antycznej retoryce m e­ todą reductio ad absurdum 12. W ydaje się, że przytoczone przykłady ilu ­ strujące to zjawisko nie w ym agają obszerniejszego kom entarza:

W środę Mr Cool postanaw ia zająć się polityką. Z pism porannych do­ w iaduje się, że w M eudon pod Paryżem trw a ju ż od dwóch tygodni soli­ darny strajk robotników fabryki obić. Żądają zm niejszenia o jedną godzinę dnia roboczego. Mr Coola zaw sze oburzała troska niższych w arstw ludności o sw e poziom e potrzteby m aterialne i pogarda dla św iata duchowego,

(s. 32>

U dajem y się z Mr Coolem do restauracji. Przy w ejściu jakiś żebrak prosi o jednego sous. Znowu jestem zdum iony energią naszego now ego przyja­ ciela: zw racając się do żebraka podnosi rękę ku górze: „W ytrwania przyja­ cielu, tam — ostatni będą pierw szym i.”

(s. 34>

Odpowiednią rangę i moc obalania tego typ u tw ierdzeń postaci (poza ich sprzecznością z oczywistościami) podnosi pełną rozbieżność czy wręcz sprzeczność form ułow anych przez nie poglądów z ich działaniami. Nie przypadkiem przecież w ydarzenie z żebrakiem m a miejsce przed w ej­ ściem do restau racji i poprzedza scenę w ym uszania przez Mr Coola na młodej dziewczynie określonych „usług” (notabene za duże pieniądze).

12 „Metoda polegająca na w yciągnięciu z tw ierdzenia w niosku absurdalnego, w skutek czego sam o tw ierdzenie staje się absurdalne.” (A. S c h o p e n c h a u e r : E rysty k a , c z y li sztu k a p row adzen ia Sporów. Przeł. В. i L. K o n a r s c y . Przed­ m owa T. K o t a r b i ń s k i . K raków 1973, s. 93, przypis 38).

(11)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D " . . .

79

Oczywiście, w szystkie zbudowane w ten sposób fragm enty tekstu, pomimo że w zasadzie sądy pozytywne nie są z ich użyciem form ułow ane, dają czytelnikowi kom plet przesłanek do przeprow adzenia dalszego wnios­ kowania doprowadzającego do sform ułow ania sądów pozytywnych. Sądy te są już w tedy jednak nie tyle wnioskam i artykułow anym i przez tekst, ile — co najw yżej — w ynikają z odpowiedniej kontynuacji wniosko­ wania, przeprow adzonej przez odbiorcę w postępowaniu in terp reta cy j­ nym.

W skazane techniki budow ania wywodu należą do takich, które pro­ wadzą do w yraźnego (choć może dość trudnego do rozszyfrowania) po­ zytywnego zw eryfikow ania sądów form ułow anych w n arracji lub w re ­ plikach postaci. Są to techniki ułatw iające odnalezienie pozytyw nych sądów praw dziw ych już to dla św iata powieści, już to dla św iata w ogóle. Zasada podwójnej negacji prowadzi przy tym do przeniesienia sądów praw dziw ych dla świata przedstawionego na św iat realn y i nadaje im rangę sądów ogólnych. Zasada reductio ad absurdum doprowadza do artykułow ania sądów w dużej mierze u k ry ty ch przed odbiorcą, w ym u­ szając niejako na czytelniku znacznie większą aktywność in terp reta­ cyjną.

3

W sposób najbardziej przew rotny traktow an y jest jednak odbiorca w tedy, gdy m am y do czynienia z najczęściej stosowanym przez Eren­ burga chw ytem służącym prezentacji sądów. Technika ta zakłada abso­ lutnie odmienną od opisyw anych uprzednio przypadków zasadę poro­ zum iewania się z czytelnikiem czy wręcz zupełnie innego czytelnika i w istocie bardziej służy kam uflow aniu, ukryw aniu sądów pozytyw ­ nych niż ich wskazywaniu.

Opis tej techniki w ypada poprzedzić jednak dygresją dotyczącą spra­ wy już raz w niniejszym szkicu podejm owanej, a mianowicie problem o­ wi autorytatyw ności i w iarygodności głównego bohatera powieści.

Powiedziałem wcześniej, że Julio Ju renito jest postacią, która — dzięki odpowiednim stem atyzow anym deklaracjom n arrato ra — uzyskuje status postaci w pełni w iarygodnej i autorytatyw nej. Potem jednak, w toku analizy, okazuje się, że Jurenito, k tó ry oficjalnie form ułuje je­ dynie sądy oceniające rzeczywistość negatywnie, wygłasza też sądy po­ zytywne, sprzeczne z oficjalnie przez siebie deklarow anym i — w tedy gdy wypowiada się niejako „pryw atnie”. Twierdzenia pozytywne M istrza rozbijają spójność tej postaci, która prezentow ana jest w stem atyzo- w anych fragm entach narracji, jako bohater totalnie nihilistyczny. Cha­ rakterystyczne jednak, że pozytywne sądy Jurenity, które uzyskują rangę sądów ogólnych, muszą uzyskać potw ierdzenie n arrato ra —

(12)

to-jest muszą być identyczne z em ocjonalnym i ocenami Erenburga-boha- tera. Należy jednak dodać, że tego typ u konstrukcje narracyjne, osłabia­ jące nihilizm (a więe także wiarygodność i autorytatyw ność) Mistrza, spotyka się w powieści bardzo rzadko. Ju ren ito w większości opisów w ystępuje jako człowiek dobrze poinform owany, jedynie prawidłowo oceniający świat, na przykład:

D zięki gorącej sym patii dla spraw y sprzym ierzeńców, krasom ówstwu i zdolnościom organizacyjnym Julio Jurenito zjednał sobie w krótce ogólne poważanie.

(s. 170) Zdum iew ała m nie zawsze pom ysłowość Julio Jurenity i różnorodność sposobów, używ anych przezeń w celu osw ajania najrozm aitszych okazów g a ­ tunku ludzkiego.

(s. 118)

Taka w łaśnie Sylwetka m istrza pojawia się — i to należy podkreślić — w s t e m a t y z o w a n y c h opisach jego osoby. Z jego zachowań, działań i wywodów w yłania się natom iast zgoła inny obraz Wielkiego Prow okatora, obraz, k tó ry każe widzieć go w sposób co najm niej am bi­ w alentny, jeśli nie całkowicie odwrotnie, niż jaw i się on w ocenach narrato ra. Aby to wykazać, przeanalizujm y kilka wywodów Mistrza.

1. Problem wiary i niewiary

Mistrz, zapytany dlaczego w ybrał na jednego ze swoich uczniów hotelowego grooma M urzynka Ajshę, odpowiada:

A lbow iem w ierzy on £..], a w iara w n a sz e j Europie to taka rzadkość, jak niew inna piękność lub uczciw y m inister. Wasza w iara jest tchórzliw a, albow iem pada od niej cień zw ątpienia i ironii, dziecinnej ciekaw ości i w y ­ rachow ania kram arza bojącego oszukać się na towarze. [...] Wasza n ie ­ w iara n ie jest zgoła m ężniejsza od w aszej w iary, albow iem kroczy za nią zabobon, naw racanie się na p ół godziny przed śm iercią, książki Steinera, ustaw iczne żebranie przed drzw iam i tow arzystw a ubezpieczeń. [...] Biorę A jshę, albow iem w nim żyje w iara — naga, b ezw styd na i wszechkrzepiąca.

(s. 37—38)

W wypowiedzi Ju re n ity odnajdujem y następujący zestaw twierdzeń: 1) w iara podszyta zwątpieniem jest zła,

2) b rak w iary, gdy w m om entach zw ątpienia się do w iary powraca, je st zły,

3) dobra, pozytyw na jest w iara bezm yślna, bez zastrzeżeń, prym i­ tyw na.

Wywód zbudow any jest tak, że tw ierdzeniom 1 i 2 jako synonimicz- nym negatyw nym przeciw stawione jest jako ich zaprzeczenie tw ierdze­ nie 3. Tw ierdzenia 1 i 2 są przy tym jak gdyby przesłankam i, z których w ynika tw ierdzenie 3.

(13)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D '

81

P rzy jrzy jm y się w artości każdego z ty ch tw ierdzeń.

1. M istrz potępia w iarę, gdyż jest ona — jak przedstaw ia to w swo­ jej relacji — pozbawiona konsekwencji, bezapelacyjności.

2. Na tej samej zasadzie neguje on w artość niew iary, gdyż też b ra ­ ku je jej konsekwencji.

Obydwa te tw ierdzenia, podane przez Ju ren itę jako prawdziwe, są w istocie fałszywe (z p u n k tu widzenia formalnego), choć zachowują pełną iluzję prawdziwości (o m echanizm ach tej równoczesnej „fałszy- wości” i „prawdziwości” owych zdań powiemy później). Chw yt ery- styczny zastosowany tu polega na utożsam ieniu w artości różnych od danych z im przeciw stawnym i. Tw ierdzenia te, gdyby je uogólnić, brzm iałyby tak: taka oto w iara nie jest w iarą; taka oto niew iara nie jest niewiarą. Zdania te są fałszywe dlatego, że utożsam iają podanie w artości w wątpliwość z jej zaprzeczeniem.

W takim kontekście zupełnie n atu ralnie i przekonyw ająco w ygląda tw ierdzenie 3, będące gloryfikacją oddania bezrefleksyjnego, bezm yśl­ nego, ślepego, podane jako negacja uogólnienia tw ierdzeń 1 i 2 (tzn. tw ierdzenia o tym, że żadna w iara lub niew iara nie może zawierać elementów sobie przeciwstawnych). Tw ierdzenie 3 przy tak błędnym sform ułow aniu przesłanek traktow anych jako praw dziw e w ynika z nich i uzyskuje w artość sądu prawdziwego.

2. Problem miłości i małżeństwa

Podobnie zbudowany jest wywód M istrza dotyczący miłości i m ał­ żeństwa. Nie dążąc tu do kompletności zestawu tw ierdzeń (co czytelnik może uzyskać w racając do szóstego rozdziału powieści), spróbujm y od­ tw orzyć podstawowe poglądy J u re n ity w tej kwestii. Elem entarną opo­ zycją, którą obserw ujem y zestaw iając sądy M istrza, jest tu taj, zbudo­ w ane w edług w skazanej wcześniej zasady, przeciw stawienie n a tu ry (plus) kulturze (minus). N arrato r opisuje szacunek bohatera dla n a tu ­ raln ej (zwierzęcej) miłości cielesnej — nie zafałszowanej i celowej:

Razu pew nego, przechodząc obok byka, który z furią pokryw ał jałów kę, Mistrz zdjął kapelusz, a na zdziwione zapytanie Mr Coola odparł: „Pow ta­ rzam w asz nudny i konw encjonalny gest, Mr Cool. Zdejmij pan rów nież swój m elonik. Jeśli już obnaża się głow ę [...], to n ie przed w ybladłą pięk ­ nością w w ianuszku, nie w obec trupa, co pośród spóźnionych k w iatów i w stążek zaczyna już cuchnąć — nie, tutaj, w obec tego gestu oracza kra­ jącego twardą ziem ię, w obec owej m ęki w ytryskującego nasienia, w obec potu i krw i — życia.

(s. 71—72)

oraz jego pogardę dla tych form, które przybrhł pociąg seksualny we współczesnym świecie:

(14)

Przyszli w asi apostołow ie i prorocy, ojcow ie kościoła i kastraci, ogłosili, że bezw styd ne jest w szystko, co w ielkie, a w szystko, co dostojne, jest zaled­ w ie tolerow ane; rozm nożyli kary i p lugaw e szeptanie po kątach, sepleniący zachw yt w obec czystości, tj. anem icznej i bladej niem ocy w yrażającej się' w zboczeniu. [...] Stworzono kult m atki, łono jej otoczono aureolą anielską, zaprowadzono do św iątyni, lecz drogę do niej zaw alono błotem i zapluto w strętną śliną m nichów . [...] To, co m iało być św iątynią, stało się śm ietn is­ kiem.

(s. 72—73>

Za najbardziej zw yrodniałą form ę miłości uznaje oń instytucję m ał­ żeństwa:

Mistrz n ienaw idził instytucji naszego m ałżeństw a, staw iając od niej w y ­ żej naw et w spółczesną prostytucję,

(s. 74>

które jest jedynie form ą interesu (zob. s. 77— 78), zaspokojenia p erw er­ syjnych popędów (zob. s. 75—76) i przede w szystkim form ą własności (zob. s. 81).

Praw dziw e zdeprawow anie i fałszywość m ałżeństw a polega, w edług M istrza, na sprzeczności pomiędzy praw dą o nim a pełną niewiedzą ofiar tych machinacji:

Szesnastoletnia Lucie nie m ogła w yrazić zgody na w szystko, co z nią uczyniono, albow iem była w ychow ana w czystości i m oralności. N ie w ie ­ działa naw et, dlaczego ludzie się całują.

(s. 76)

Istniejący stan rzeczy doprowadził — jak tw ierdzi M istrz — do peł­ nego wypaczenia miłości. W tym kontekście jedynym rozsądnym roz­ w iązaniem jest utrzym anie i wręcz kultyw ow anie prostytucji jako ade­ kw atnej do aktualnego stanu rzeczy (bo nie fałszującej tego stanu oraz charakterystycznej dla k u ltu ry Europy) form y zaspokajania potrzeb ero­ tycznych. A rgum entem na korzyść prostytucji jest analogia przeprow a­ dzona przez Mistrza:

Czemuż, zakazując prostytucji, nie popełniacie dalszych szaleństw — nie protestujecie przeciwko prawu dziennikarza sprzedawania się codziennie za honorarium od wiersza? Czemu n ie pragniecie zw alczać posłów, rozdających sw ym wyborcom rozliczne dobra ziem skie, i m isjonarzy, darzących n eofitów bynajm niej nie m anną niebieską? [...] Prostytucja stanow i jedną z najbar­ dziej charakterystycznych cech naszej kultury, przeto proponuję nie tylko' n ie w alczyć z nią, lecz um ieścić ją pod opieką prawa m iędzynarodowego i zaliczyć do instytucji szanowanych na rów ni z Senatem, Giełdą i Akadem ią Sztuk Pięknych.

(s. 85—88)

Zaprezentow ane tu poglądy dotyczące współczesnej Europy przeciw ­ staw ia M istrz praw dziw ej miłości przyszłego św iata (zob. ostatni akapit rozdziału szóstego, s. 86).

(15)

O R E T O R Y C Z N O S C l „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ó D " . . . 83

O statni fragm ent rozdziału szóstego arty k u łu je sąd pozytyw ny w e­ dług zasady omówionej już wcześniej (przeciwstawienie teraźniejszości i przyszłości) i nie należy w zasadzie do przedstawionego w tej części powieści wywodu.

Omówienia w ym aga jednak poprzedzający go zestaw argum entów . Całe przedstawione w rozdziale zatytułow anym Rozliczne m yśli M istrza

0 miłości wnioskowanie jest z p u n ktu w idzenia formalnego fałszywe, po­

nieważ absolutnie nie odpowiada deklarow anem u w ty tu le przedmiotowi. N arrator podejm ując tem at miłości, ogranicza się de facto (zmuszony do tego zakresem form ułow anych przez M istrza sądów) do prezentacji poglądów na tem at miłości zmysłowej, erotyki, seksu, a więc nie miłości w szerokim znaczeniu, lecz jedynie tej w cudzysłowie. W szystkie opinie dotyczą tu wyłącznie tej sfery aktywności ludzkiej, która związana jest z bezpośrednim zaspokajaniem popędu płciowego. (Dopiero przy takim uściśleniu można mówić, że w ywód ten jest w ogóle wnioskowaniem). Istniejące w świecie obserw owanym przez M istrza obyczaje (małżeństwo) służą jedynie do kam uflow ania i fałszowania praw dy na ten tem at 1 znajdują się na usługach silniejszych. Równocześnie jednak to samo społeczeństwo obłudnie potępia takie form y zaspokajania popędów, które nie próbują ukryć istoty zjawiska. Apoteoza prostytucji w ynika u Mi­ strza z uznania jej szczerości (naturalności).

Mechanizm wnioskowania jest tu następujący. Przedstaw iony stan faktyczny (formy miłości) doprowadza w sposób logiczny do uznania,, że jedyną słuszną jej form ą jest prostytucja. Zdanie to nie jest jednak praw dziw e w sensie ogólnym, gdyż nie znaczy, iż jedyną postulow aną form ą miłości jest prostytucja. Nie znaczy tyle dlatego, że na m iejsce miłości podstawiono inną wartość. O biektywnie rzecz biorąc, jest ono zasadne tylko w takim sform ułowaniu: jeśli to jest miłość, to prosty tu cja jest jej najlepszą formą. To jednak nie jest miłość, więc wniosek jest fałszywy.

Spróbujm y podsumować zaprezentow ane tu „wnioskowania”. W oby­ dwu w ypadkach sposób argum entow ania oraz w yprowadzone wnioski nie odpowiadają elem entarnym wymogom logiki. W pierw szym w ypadku przesłanki były zbudowane w ew nętrznie niepopraw nie i doprowadziły do w niosku fałszywego, w drugim zaś fałszywy wniosek w ynikał z po­ praw nie zbudowanych przesłanek, ale z kolei dotyczyły one tw ierdzenia znacznie węższego od dowodzonego. Obydwa w ywody są więc, z p u n ktu widzenia formalnego, niepoprawne, sprzeczne w ew nętrznie — niezależnie od ew entualnej prawdziwości sądów form ułow anych w trakcie ich prze­ prowadzania. Ta niepoprawność konstrukcji logicznej w prezentow a­ nych poglądach M istrza obala de facto jego wiarygodność i autorytaty w - ność, gdyż przedstaw ia go jako człowieka operującego argum entacją fał­ szywą, sofistyczną. Taki obraz Ju re n ity stanow i jednak dopiero rezu ltat

(16)

w nikliwego analitycznego, czytania utw oru i jest dostępny jedynie w ąs­ kiem u kręgow i intelektualnie przygotow anych odbiorców, którzy po­ trafią zastosować wobec powieści strategię czytania myślącego, którzy um ieją podać w wątpliwość bezpośrednie stem atyzow ane ch arak tery ­ styki n arratora. Odkrycie nielogiczności zaw artych w argum entacji Ju re- n ity doprowadza do odrzucenia jego ostatecznych wniosków, co jednak nie m usi prowadzić do zanegowania wszelkich jego konstatacji. Wiado­ mo bowiem, że częstokroć fałszywe w nioski mogą w ynikać z zestawu przesłanek, wśród których przynajm niej część może być zarówno form al­ nie, jak i referencjalnie prawdziwa. W ywody M istrza są bowiem fał­ szywe w swoich konstatacjach ostatecznych, co w ynika ze sposobu budo­ w ania wywodu, jednakże tw ierdzenia cząstkowe, choć częstokroć w ew ­ nętrznie sprzeczne, z p u n k tu widzenia ich wierności w stosunku do opi­ syw anej rzeczywistości, są prawdziwe, referencjalne. Owe konstatacje, służące jako przesłanki do fałszyw ych wniosków, w tedy gdy opisują kon kretn y stan faktyczny, gdy są konstatacjam i faktów , a nie sądami w artościującym i, są prawdziwe, zgodne z owym stanem faktycznym. Ich prawdziwość (referencjalność) ma być podkreślona ich funkcją. W odbiorze naiwnym , trak tu jący m wnioskowania przeprowadzone przez M istrza jako prawdziwe, miejsce owych konstatacji we wnioskowaniu (przesłanki prowadzące do praw dziw ych wniosków) sugeruje ich praw ­ dziwość. W ydają się one w tedy nie tylko zgodne ze stanem faktycznym , ale i popraw ne form alnie (zakładam przy takim odbiorze m yślenie nie- sformalizowane, zdroworozsądkowe, oparte na przeświadczeniu że praw ­ da może w ynikać tylko z praw dy)13. P rzy tego ty p u odbiorze, paradok­ salnie, w iara w fałszywe tw ierdzenia końcowe jest w arunkiem uznania słuszności tw ierdzeń praw dziw ych, zgoda na fałszywe sądy w artościu­ jące umożliwia przyjęcie praw dziw ych zdań referencjalnych.

Odbiór „w ykw alifikow any” takiej konieczności nie zakłada. Zakłada natom iast pew ną w spólnotę kryteriów ocen, pewien stan świadomości dotyczącej opisywanego św iata (choćby świat przedstaw iony był tylko odbiciem św iata realnego) w spólny dla nadaw cy i odbiorcy dzieła; za­ kłada jedność norm m oralnych i obyczajowych pozw alającą opisywane zjawiska, pomimo ew entualnych fałszywych ocen faktów przedstaw io­ nych w kom entarzach, ocenić w sposób określony — taki, na jaki zasłu­ gują w kontekście owego założonego dla odbiorcy system u ocen (kon­ w encji społecznej).

Taki system w artości jest założony oczywiście także w w ypadku od­ bioru powierzchownego, ale w tym przypadku odbiorcy dostarczane są dodatkowe d y rektyw y w skazujące kierunek ocen, dyrektyw y artyk u ło ­ w ane w sposób opisany uprzednio.

Oczywiście, praw dy, do których m a dojść odbiorca, zaw ierają się

13 D e f a c t o tak n ie jest: „[...] ze słusznych przesłanek w ynikają zaw sze słuszne tw ierdzenia, jakkolw iek z błędnych n ie zaw sze w ynikają b łęd n e” (Ibid., s. 44).

(17)

O R E T O R Y C Z N O S C I „ N I E Z W Y K Ł Y C H P R Z Y G Ö D ” ... 85 w kręgu negatyw nych ocen istniejącego świata i opisywanego w powieści system u faktów. W pisana w utw ór droga zaprojektow ana dla m yślenia czytelnika doprowadza tu jedynie do stw ierdzenia fałszywości, sztucz­ ności itp. tego św iata (będącego modelem św iata określonego geogra­ ficznie i historycznie), nie doprowadza jednak do żadnych konstatacji czy ocen pozytywnych. Sądy takie mogą być jedynie dom niem ywane — byłyby nim i takie zdania, które stanow iłyby dokładne przeciw ieństw o praw d negatyw nych, artykułow anych w przedstaw ionych w ywodach i analogicznych do nich. Nic jednak, poza ew entualną, już zdecydowanie nie w pisaną w tek st aktyw nością intelektualną odbiorcy, takich ocen nie narzuca. W ydaje się mimo to* iż owo w skazane wcześniej nastaw ie­ nie na określone k ry teria wartościow ania, odwoływanie się do świado­ mości etyczno-obyczajowej odbiorcy, mogłoby taką aktywność (a więc i jej rezu ltat — określone sądy pozytywne) sugerować.

4

Zaprezentow ane uw agi pozw alają stwierdzić, iż w N iezw ykłych p rzy ­

godach Julio Ju ren ity I. Erenburg stosuje zestaw dość różnorodnych

technik służących do w eryfikow ania form ułow anych w powieści sądów. Ja k to w ynika z przedstaw ionych analiz, różny jest stopień „jaw ności’' sądów artykułow anych przez powieść, nie sposób jednak tw ierdzić, iż w swoim powieściowym debiucie E renburg prezentuje totalnie nihili- styczny światopogląd lub też, że sądy światopoglądowe (etyczne, filo­ zoficzne etc.) nie są tu formułowane. Bezsporne jest jednak, że u tw ó r ujaw nia niewiele takich sądów ogólnych, które kształtow ałyby zw arty system pozytyw nych sądów aksjologicznych. Przew ażająca część utw o ru służy konstatacjom negatyw nie opisującym współczesną pisarzowi rzeczy­ wistość, choć spoza nich w yziera — skrom ny, co praw da, ilościowo — ze­ staw tw ierdzeń pozytywnych, dotyczących w artości ogólnych. Dodać n a ­ leży, że owe sądy ogólne są odpowiedziami na pytania o uniw ersalia etyczne i filozoficzne, dotyczą elem entarnych norm m oralnych i oby­ czajowych; autor rezygnuje tu z podejmowania i w aloryzow ania proble­ mów ideologicznych, politycznych — a więc na swój sposób okazjonal­ nych. F ak t ten stał się przyczyną niedoceniania powieści, szczególnie wtedy, gdy oceny te były ferow ane z pozycji u ty litarn ie ideologiczno- -politycznych, oraz zapoznania jej w artości uniw ersalistycznych, dają­ cych podstawę do traktow ania N iezw ykłych przygód Julio Ju ren ity jako powiastki filozoficznej, któ ra prezentuje w sposób m niej lub bardziej jaw ny spójny obraz św iata oraz form ułuje określone sądy filozoficzno- -moralne.

(18)

П етр Фаст К ПРОБЛЕМЕ РИТОРИЧНОСТИ Н Е О Б Ы Ч А Й Н Ы Х П О Х О Ж Д Е Н И Й Х У Л И О Х У Р Е Н И Т О ИЛЬИ ОРЕНБУРГА Р е з ю м е Статья содержит перечень основных техник презентации мнений автора в ро­ мане И. Оренбурга. Анализ приводит к выводу, что в произведении, наряду с отри­ цательными обобщениями, встречаются формулировки положительные, в частност, такие, которые относятся к общим философско-нравственным ценностям. Это поз­ воляет отнестись с сомнением к общеизвестным утверждениям о тотальной нигили- стичности романа Эренбурга. P io tr Fast ON THE RHETORIC OF T H E E X T R A O R D I N A R Y A D V E N T U R E S O F J U L I O J U R E N I T A BY ILYA ERENBURG S u m m a r y

The paper describes th e basic techniques applied in th e n ovel to verify the opinions of th e narrator and of th e acting characters. T he analysis allow s to state that in the novel, apart from th e opinions disapproving, appear also the affirm ative statem ents, in particular those that refer to the universal philosophical and eth ical values. This ascertainm ent allow s to shake the common opinion that this n ovel of Erenburg is totally n ihilistitc.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech c 00 będzie przestrzenią liniową ciągów (np.. Pokazać, że przestrzeń wielomianów jednej

Zadanie domowe: zadania 7, 10 i 11 należy rozwiązać na

Znaleźć przestrzeń ideałów maksymalnych algebry dyskowej A złożonej z funkcji ciągłych w domkniętym kole jednostkowym i holomorficznych wewnątrz tego

Pokazać, że jeśli A nie jest samosprzężony na H, to równość kAk =

Pokazać, że każdy operator śladowy jest iloczynem dwu operatorów

Pokazać, że iloczyn skalarny na przestrzeni z iloczynem skalarnym jest ograniczoną formą pół- toraliniową.. 2.. ), dla ustalonego ograniczonego ciągu

Zestaw zadań 1:

Kierowca otrzymał mandat od poli- cjanta, który stwierdził, że w pewnym momencie nastąpiło przekroczenie prędkości o dokładnie 10km/h.. Pokazać, że wielomian stopnia