S T E F A N O W I K A R D YN A ŁO W I W Y S Z Y Ń S K IE M L P R Y M A S O W I P O L S K I OD SPOŁECZNOŚCI KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
R O Z P R A W Y
I
E S E J E
Zeszyty Naukowe KUL XIV (1971), n r 3 (55)
Ks. M IECZYSŁAW A. K RĄ PIEC
S T E F A N K A R D Y N A Ł W Y S Z Y Ń S K I A
K A T O L IC K I U N IW E R S Y T E T L U B E L S K I
P isać o K siędzu K ard y n ale P ry m a sie i o K atolickim U niw ersytecie L u belskim je st n a pew no bardzo tru d n o i to z w ielu powodów. Nie ty lko bo w iem m a te ria ł je st olbrzym i; nie tylko sam a sp raw a je s t wysoce doniosła, bo chodzi tu przecież o niem ały odcinek polskiej k u ltu ry — ale ujęcie w m iarę możności o b iektyw ne zagadnienia, bez jednostronności, lecz z w iernością dla faktów i z zaangażow aniem , dom aga się niem ałego w y siłk u i rzetelności. N adto w ięź pom iędzy K atolickim U n iw ersy tetem L ubelskim i osobą K się dza P ry m a sa W yszyńskiego je s t u tk a n a z ty lu n ic i i w ątków , że niepodo bieństw em je s t u kazanie adek w atn eg o o b raz u w k ró tk im artykule.
D latego odw ażając się skreślić k ilk a stro n na p rzedstaw iony tu te m a t n ie ty le będę m ia ł na w zg lęd zie a d e k w a tn e p rze d staw ie n ie zagadnienia, ile
raczej w y ak cen to w an ie tych w yselekcjonow anych a p rio ri m om entów dzia
łalności K siędza P ry m a sa, k tó re w y d a ją m i się — jako a k tu a ln e m u re k to row i K UL — w ażne ze w zględów sam ej Uczelni:
1. jej funkcjonow ania, 2. jej p ro filu i
3. je j m iejsca w k ato lick im społeczeństw ie polskim .
O kres 25 la t sp raw o w an ia w ysokiego m e ce n atu P ry m a sa P o lsk i wobec K atolickiego U n iw e rsy te tu je st d o stateczn ie długi, ta k że zaznaczyły się czytelne dla w szy stk ich fa k ty i w y ro słe z nich ch a ra k te ry sty c z n e cechy, k tó re są ju ż dziś społecznie w ażne, a ju tr o m uszą się — chyba — stać r e gułą m o ra ln ie w iążącą P ry m asó w P o lsk i w obec U czelni, k tó ra je s t w y razem m yśli Polskiego Kościoła. T ak bow iem zw ykle się dzieje, że re g u ły d ziałania w y ra sta ją z fa k tó w będących n a s tę p stw e m n atu ra ln e g o u k ła d u rzeczy lu b przem yśleń przyw ódców społecznych.
1
Istn ien ie i działalność K atolickiego U n iw e rsy te tu L ubelskiego je s t zadzi w iająca i u w ielu rzeczyw iście budzi zdziw ienie. Położony w k ra ju n iebo gatym , K ato lick i U n iw e rsy te t L u b elsk i zaw sze b o ry k a ł się z tru d n o ściam i finansow ym i, p o litycznym i i perso n aln y m i. J e s t on bodaj jed y n y m u n iw e rsy te tem n a świecie, k tó ry u trz y m u je się w yłącznie z o fiar społecznych, zbie ran y c h w kościołach P olski; tu d zież ze sk ła d ek członków T ow arzystw a P rz y jaciół KUL. A m im o ta k ich tylk o śro d k ó w u trz y m a n ia istn ie je ju ż z górą la t 50, rozszerzając i g r u n tu ją c sw oją n au k o w ą działalność.
u-4 K S . M IE C Z Y S Ł A W A. K R Ą P I E C
bełskiego — m ów ił na in a u g u ra cji ro k u akadem ickiego w dniu 22 X I 1967 — dla jego rek to ró w , se n a tu i m łodzieży, w a ru n k i p rac y zaw sze b y ły tru d n e . J e s t to droga społecznej ofiary. Społeczeństw o czyniło ofiarę i zespół p ro fesorów sk ła d a ł niekiedy o fiarę ze sw ojej k arie ry , k tó ra w innych w a r u n kach rozw in ęłab y się pom yślniej i łatw iej. I m łodzież m usiała zdobyw ać się n a ofiarę, p rac u jąc w w a ru n k ac h znacznie tru d n ie jsz y c h i m niej k o rz y st nych niż na u n iw ersy te ta ch państw ow ych. T rudności, z ja k im i in sty tu cje tego ty p u się spotykają, a k tó re także tow arzyszą b y to w an iu Uczelni, m ają o lb rzy m ie znaczenie, zarów no dla g ro n a profesorskiego ja k i dla m łodzieży. G dy byłem stu d e n te m na K atolickim U niw ersytecie, przygotow yw ano 10-lecie Uczelni. Ju ż w tedy podkreślano, że U czelnia p ry w a tn a , odw ołująca się do społeczeństw a — n ie do kasy p aństw ow ej (!) — m a doniosłe znaczenie dla w ychow ania społecznego, dla pobudzenia społeczeństw a do ofiarn o ści i od ciążenia pań stw a, k tó re w pierw szym dziesięcioleciu sam odzielnego b y tu m iało zbyt w iele potrzeb, aby móc zaradzić w szystkim zam ów ieniom społecz nym . D latego społeczeństw o katolickie sta ra ło się sam o zaradzić sw oim po trzebom d ając p rzy k ła d społeczeństw a dojrzałego, silnego i w e w n ę trz n ie zw artego. Społeczeństw o słabe je s t zawsze nieszczęściem d la k ie ro w n ic tw a n aw y państw ow ej czy też dla lu d zi odpow iedzialnych za k u ltu rę n arodow ą. N atom iast społeczeństw o w yrobione w w ielkim tru d zie, w d uchu ofiary, w y rzeczenia się siebie i św iadczeń ofiarnych, społeczeństw o, k tó re n ie ogląda się zb y t łatw o n a pomoc, zwłaszcza gotow ą, ale sam o sobie radzi, je s t w ielk ą n adzieją N arodu i P ań stw a. D latego też w szystko, co w d uchu o fiary w y p e ł niało dzieje kato lick iej Uczelni w L ublinie, było w sp an iałą szkołą w y ch o w a nia społecznego.
My, pokolenie pierw szych la t K atolickiego U n iw e rsy te tu L ubelskiego, b y liśm y uczestnikam i bardzo tru d n eg o okresu. W spom inam y też ludzi, k tó rz y przezw yciężali tru d y . W idzieliśm y w nich zachętę dla siebie i p rzy k ład , ja k w życiu d o jrza ły m cierpliw ie i spokojnie przezw yciężać w szystkie trudności, służąc w yznaczonem u zadaniu.
D la stu d iu jąc ej tu ta j m łodzieży k atolickiej tru d n e w a ru n k i b y to w an ia U czelni b y ły n ie w ą tp liw ie w sp an iałą szkołą c h a ra k te ru . Sądzę, że n ie trze b a życzyć sobie zb y t „p u p ilarn y ch ” w aru n k ó w dla k ształcen ia m łodzieży, zw łasz cza gdy idzie o polskie społeczeństw o, będzie ono bow iem zaw sze w tr u d nych w aru n k ac h . N aród nasz je st w tak iej sy tu a cji k u ltu ra ln e j i politycznej, że zawsze m usi być przygotow any n a w ielkie tru d n o ści do przezw yciężenia nie licząc n ad m ie rn ie na pom oce zew nętrzne. D obrze w iem y, że p rzyjaciele zaw sze pom agają w tedy, gdy nam się dobrze powodzi. A gd y są trudności, w ted y m ów ią: radźcie sobie sami!
N aród je d n a k dobrze w ychodzi n a tym , gdy zm uszony je st radzić sobie sam. I Ty, droga Młodzieży, idąca w przyszłość, k sz ta łtu j swój c h a ra k te r i zdobyw aj w iedzę tak, aby Ci to przychodziło bardzo tru d n o , bo w tr u d nościach pogłębiać będziesz sw oje p rzygotow anie do życia” .
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K UL, 5 P ra w n ą stro n ą było: a) porozum ienie z a w arte pom iędzy P olskim E pisko patem i Rządem P R L w 1950, w k tó ry m w y ra źn ie stw ierdzono, że K atolicki U niw ersytet L u b elsk i będzie m iał za g w aran to w n ą sw obodną działalność; b) uchw ały E piskopatu o różnego ty p u zbiórkach w koścfółach w określone dni na rzecz K U L-u. Tego ro d za ju a k ty praw ne, k tó re w iążą się w łaśn ie z osobą K siędza P ry m a sa K ard y n ała W yszyńskiego, stw orzyły zasadnicze fundam enty zarów no sam ego istn ien ia ja k i trw a łe j działalności K atolickiego U niw ersytetu.
U w zględnienie d ziałania KUL w a k ta c h pań stw o w o -p raw n y ch i zagw a rantow anie finansow ych po d staw przez re g u la rn e zbiórki pieniężne dało Uczelni g w aran c ję jej t r w a ł e g o istn ien ia i zarazem d ziałania w now ych, zupełnie zm ienionych w sto su n k u do o k re su przedw rześniow ego, w a ru n k ac h bytow ania. W praw dzie W ładze P R L n igdy nie kw estionow ały istn ien ia i dzia łalności U n iw ersy te tu , (k tóry je st de facto pierw szą Uczelnią, k tó ra rozpo częła działalność w Polsce Ludow ej), w p raw d zie pełne praw a państw ow e uzyskał KUL przez u sta w ę sejm ow ą przed d ru g ą w o jn ą św iatow ą — to je d nak w re a ln ie zm ienionych k o n te k sta ch politycznych p otw ierdzenie publicz ne sw obodnej n au k o w ej działalności U czelni je s t w ym ow ne a zarazem św iad czy o w adze i doniosłości spraw y, k tó rą doceniał K siądz P rym as. KUL stał się — zwłaszcza po II w o jn ie — tą U czelnią, poprzez k tó rą w yraża się w in tencji E piskopatu, in te le k tu a ln e — na poziom ie u n iw ersy te ck im — życie Kościoła w Polsce.
Z ag w aran to w an ie U n iw ersy te to w i sta ły c h środków u trzy m a n ia poprzez zbiórki ofiar w ie rn y c h w całej Polsce, z je d n ej stro n y jeszcze bard ziej pod kreśla zw iązek naszej P lacó w k i N aukow ej z szerokim i m asam i w ierzących, a z drugiej d aje niezależność d la n au k o w y ch b ad a ń i podejm ow ania tych akcji, k tó re są p o trzeb n e dla pogłębienia chrześcijańskiej k u ltu ry , co nie zostało uw zględnione w p ro filu działalności in n y c h u n iw ersy te tó w w Polsce.
S k ład k i p rze sy łan e n a rzecz U czelni ze w szy stk ich polskich kościołów nieustannie u św ia d a m ia ją w iernym , że is tn ie je placów ka naukow a, k tó ra opracow uje i b ad a te w szy stk ie problem y, k tó re dla życia Kościoła są istotne, k tó re n ie u sta n n ie n a ra s ta ją w zm ieniających się w aru n k a c h k u ltu ro w y ch współczesnego społeczeństw a. Je d n y m bow iem z isto tn y ch m om entów dzia łania dobrze zorganizow anych g ru p społecznych je st posiadanie placów ki naukow ej, k tó ra nie ty lk o o pracow uje, ale także bada, podaje teo rie i roz w iązania tych problem ów , k tó re bądź zaw sze dotyczyły ludzkości, bądź też n ara stają z dnia n a dzień. I w tym sensie K U L pełni rolę podstaw ow ej p la cówki nauk o w ej społeczności, ja k ą je s t K ościół w Polsce, opracow ując te za gadnienia, k tó ry m i ży je Kościół, p ełniąc służbę w głoszeniu i realizow aniu P raw d y O bjaw ionej.
W ierni sk ła d a ją c y sw ój grosz na tacach czy w puszkach kościelnych w y rażają zarazem zau fan ie do sw oich duszpasterzy, k tó rzy prze k aza n e im pie niądze p rzesy łają n a cele K atolickiego U n iw ersy te tu . D uszpasterze bow iem zdają sobie dobrze sp raw ę z tego, że są jed y n ie pośrednikam i zeb ran y ch składek; że lu d d ający im owoc sw ej p rac y ob d arza ich zaufaniem , iż nic nie uszczkną z tego, co było im pow ierzone dla drugich osób, dla in sty tu cji pracującej ku w spólnem u dobru.
6 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C
i o biektyw nych, i su b iek ty w n y ch tru d n o ści n ie k tó re p a ra fie zap o m in ają lub też o d w lek a ją p rzesłanie składki na KUL. Oczywiście zn a jd u je to n a ty c h m iast swój oddźw ięk w budżecie uniw ersy teck im , i m usi pow odow ać r e k la m ację poprzez re k to ra U czelni skiero w an ą do W ielkiego K anclerza i K om isji E piskopatu dla S praw K U L-u, k tó re j osobiście przew odniczy Ks. K ard y n a ł P rym as. I O n w łaśn ie sp ra w y n aw e t ta k ich zan ied b ań b ie rz e w sw e ręce, p rzypom inając poszczególnym diecezjom o obow iązku n ie k ied y jeszcze n ie dopełnionym . In terw en c ja Ks. P ry m a sa je st zaw sze skuteczna. Zaw sze bo w iem po ta k im zw róceniu uw agi e w e n tu aln e zan iedbania zostają n ap raw io n e. B yłoby rzeczą niezm iernie ciekaw ą p rzy jrze ć się bliżej te j sp raw ie w w y m iarze historycznym . W szyscy profesorow ie, pracow nicy i stu d e n ci osobiście odczuli nieobecność Ks. P ry m a sa w okresie Jeg o odosobnienia w la ta c h pięć dziesiątych. O kazało się bowiem , że n ie ste ty w te d y w łaśnie, g d y za b rak ło O piekuna U n iw ersy tetu , sk ła d k i na U czelnię nie ty lk o się zm niejszyły, ale — co gorsza — nie były n iek ied y o d prow adzane na rzecz U czelni z pow odów , k tó re o b ie k ty w n ie nie m ogły być uspraw iedliw ione, bo K U L p raco w ał bardzo intensyw nie i daw ał św iadectw o praw dzie, a n a w e t podejm ow ał tru d n e prace rozbudow y dom ów akad em ick ich dla księży studentów . W ielu je d n a k d u chow nych nie uśw iadam iało sobie o grom u ty c h prac, w z ra sta ją c y c h po trzeb i obiektyw nych tru d n o ści — a rów nocześnie zabrakło kogoś, k to b y p rz y pom niał, kto by in te reso w ał się sp raw am i b ytow ym i U czelni. P ro feso ro w ie i pracow nicy byli zm uszeni dzielić się tym , co było; m usieli się czasem za dow alać znacznie zm niejszonym i poboram i, co oczyw iście w prow adzało n ie zadow olenie i niekiedy n a w e t rozgoryczenie. D opiero p o w ró t Ks. P ry m a sa W yszyńskiego z K om ańczy ra d y k a ln ie zm ienił sy tu a cję' Ks. K a rd y n a ł P ry m as “zb a d ał w nikliw ie sp raw ę finansow ych podstaw fu n k cjo n o w a n ia U ni w ersy tetu , zatroszczył się realn ie o rzeczyw isty w zro st w pływ ów z poszcze gólnych d iecezji — tak , że w k ró tce m ożna było w y ró w n ać p en sje profeso rów do poziom u ogólnopolskiego (co je st za g w aran to w a n e S ta tu te m KUL), utw orzyć szereg now ych zakładów i w zbogacić księgozbiór B iblioteki U ni w ersyteckiej.
Nie m a nikogo n a K atolickim U n iw ersy tecie L ubelskim , k to b y n ie zdaw ał sobie sp ra w y z tego w łaśn ie fak tu , że K ard y n ało w i P ry m a so w i W yszyńskie m u, Jego postaw ie, osobistem u zain te re so w an iu i w zięciu w sw e ręce odpo w iedzialności, U n iw ersy te t zaw dzięcza zabezpieczenie b y tu , zarów no od stro n y p raw n ej ja k i finansow ej. Ale trze b a rów nież, b y p rzy o kazji srebrnego Jubileuszu, k tó ry zbiega się z 25-leciem w ysokiego m e ce n atu P ry m a sa P olski n a d Uczelnią, uśw iadom iło sobie pow yższe fa k ty k ato lic k ie społeczeństw o polskie. U n iw e rsy te t p ra g n ą ł dać w y ra z sw em u n ajw yższem u u zn an iu dla działalności nauk o w ej i społecznej Ks. P ry m a sa n a d a ją c M u ty tu ł doktora
łionoris causa. Było to też rów nocześnie'O kazją d la w y ra że n ia w dzięczności
za dokum entow aną fa k ta m i życzliwość. W szyscy przeżyliśm y głęboko odpo w iedź Ks. P ry m a sa po tw ierd zającą Jego trw a łe i różnorodne w ięzy łączące Go z naszym U niw ersytetem .
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L 7 bo jedni z n as m a ją la t czterdzieści, in n i trzydzieści, a inni m a ją dziesięć, pięć la tek i roczek. A le w szyscy w iem y [...], że chociażby z U czelni naszej w ynieśli niew iele [...], to je s t to bardzo dużo [...]. O ileż to życie nasze stało się spokojniejsze, pew niejsze, rad o śn iejsze przez to, że je ste śm y pozbaw ieni m nóstwa w ątpliw ości, d o b ijający ch n iek ied y człow ieka, że zyskaliśm y jakąś pewność, k tó ra n am d a je m ożność spokojnej i w y d a jn e j p rac y pod ty m za w ołaniem (Deo e t P a tria e), k tó re n am tu przyśw ieca [...]. P ra g n iem y i w am życzyć, abyście ja k n ajw ięc ej czerp ali wiedząc, że czas w am udzielony przez Naród m a być w y k o rz y sta n y w pełni. T yle raz y ju ż do w as przem aw iałem , Moi N ajm łodsi K oleżanki i K oledzy, przy sposobności każdej in au g u racji. I ty le razy p o d k reśla łe m to, że dziś m usim y się w yzw olić z w szelkiej n ie rzetelności n aukow ej. P ra c a n au k o w a je st podobna do p rac y ro ln ik a : ja k ie ziarno w sieje, ta k ie też i zbierze. K to by siał plew ę, żałow ać będzie czasu żniwa. To sam o je s t z n au k ą . N auka to w ielk a, w spaniała P ani. Ona zabiera i umysł, i serce, i w olę. A le je śli się jej oddam y w pełni, to chociażbyśm y się stali jej n ie w o ln ik am i, przy n iesiem y naszej O jczyźnie, narodow i, pań stw u obfity plon [...].
A te ra z z pozycji ucznia [...]. P ra g n ę spłacić ty lk o osobisty d łu g w dzięcz ności. Je ste m uczniem tej Uczelni z W ydziału P ra w a K anonicznego, ja k k o l wiek studiow ałem ró w n ież n a .sekcji ekonom icznej. W śród m oich profesorów , których p am iętam w dzięcznym sercem , pozostało w tym g ro n ie dw óch. J e s t to drogi n am w szystkim O. G. M ichiels, za którego, d ziek a n atu tu ta j się doktoryzow ałem i ro zp oczynający w te d y sw ą pracę w ykładow cy i profesora obecny K anclerz i bisk u p lu b e lsk i ks. d r K ałw a [...]. Je stem szczególnie szczęśliwy, że S en at U n iw ersy te tu posłużył się m oją osobą aby w am Drogi K sięże P ro feso rze i D rogi K sięże B iskupie te d o k to ra ty w ręczyć [...].
8 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C 2
G dy zw rócim y uw agę na c h a ra k te r K atolickiego U n iw e rsy te tu L u b elsk ie go w idziany oczym a K ardynała P rym asa, to dostrzeżem y, ja k bard zo sta n o w ił on i przedm iot zainteresow ania, i tro sk i serdecznej P rzew odniczącego E piskopatu. N ajogólniej m ożna powiedzieć, że celem K U L w yznaczającym jego p ro fil jest:
a) w y c h o w a n i e chrześcijańskie i b) rze te ln a n a u k a .
a) Gdy chodzi o realizację celu pierw szego, to na uw adze m am y zaw sze człowieka, ja k o osobę w społeczności: („Człowiek! Stoicie, D zieci Boże, w obec nowego w y siłk u w ychow aw czego i \ sam ow ychow aw czego. S toicie wobec w prow adzenia sw ej osobowości w życie społeczne. P o d ejm u jec ie obow iązki u k sz tałto w an ia siebie sam ych pod k ie ru n k iem w aszych w ychow aw ców i p ro fesorów. Chcecie w całym swoim życiu ta k zharm onizow ać ciało i duszę, rozum , w olę i serce, iżby w asze człow ieczeństw o łatw o — ja k g d y b y w spo sób zupełnie n a tu ra ln y i pro sty — oddało to, co je st ludzkiego bliźnim , co je st Bożego — Bogu. C ały proces w ychow aw czy zm ierza do w y tw o rz en ia w naszej osobowości ta k iej postaw y h arm o n ijn ej, abyśm y p am iętają c o sobie n igdy nie tra c ili sprzed oczu bogatego życia społecznego. Ono się w okół nas rozw ija, a m y w nim uczestniczym y [...]. Oddać, co je st cesarskiego, cesa rzow i, — a co je st Bożego — Bogu, to znaczy oddać to w szystko, przede w szy stk im siebie. Będziesz m iłow ał bliźniego swego, ja k siebie sam ego. M ia rą m oralności n iejako je s t osobowość człow ieka dobrze i w sze ch stro n n ie w ychow anego. ,,O ddać siebie” to znaczy zrozum ieć i poznać n a tu rę swego człow ieczeństw a, sw ojej osobowości, dostrzec w sobie zarów no duszę ja k i ciało, uszanow ać to ciało, jego w artości, zadania, p raw a i obow iązki, k tó re ono m a i k tó re m am y w obec niego. To je s t og ro m n y rozdział w y chow ania — k sz tałto w an ie swego ciała.
W ychow anie duszy — ta k ie jej ustaw ien ie, ta k ie rozszerzenie, b y rozum tw ój p ra g n ą ł p raw dy, b y w ola by ła uzdolniona ja k n a jb a rd z ie j n a tu ra ln ie do czynienia dobrze; by serce żyło w h arm o n ii m iłości osobistej, społecznej, ludzkiej i Bożej. To je s t w ychow anie i sam ow ychow anie.
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L g nieni plonem spraw iedliw ości. To je s t w łaśnie, N ajm ilsi, szczytow e w ycho w an ie osoby lud zk iej". (In a u g u ra c ja r. ak ad . n a K U L-u dn. 10X1 1957). !
K ard y n ał P ry m a s w cz te ry la ta później, p o w ra ca jąc do te m a tu w y ch o w ania, ak c e n tu je jego uniw ersalność, jego p rzy d atn o ść zarazem dla in te re sów N arodu i P a ń stw a i na tym tle eksp o n u je ro lę K atolickiej Uczelni, jako w łaśn ie rzecznika takiego ty p u w ychow ania:
„Kościół m a za sobą dośw iadczenia w ieków i czerpie sw oje założenia w ychow aw cze z E w angelii, k tó ra m a c h a ra k te r ja k n ajb a rd z ie j pow szechny. Nie m ógłby w ięc n a w e t ustaw iać jakiegoś k o n k retn e g o i w ąskiego odcinka, jako celu w ychow aw czego. W ówczas cały jego tru d b yłby skazany na n ie powodzenie. Z resztą byłoby to przeciw ne p rzyrodzonej w łaściw ości osoby ludzkiej. Osoba lu d z k a m usi być w ychow ana u n i w e r s a l i s t y c z n i e . Musi być ta k k sz tałto w an a, a b y w szystkie je j w łaściw ości osobowe, ja k rów nież jej m iejsce w środow isku, w k tó ry m się znajdzie, h a rm o n ijn ie się zsyn- tetyzow ały, ta k w w y siłk u w ychow aw czym , ja k i w jego osiągnięciach. D la tego też gdy K atolicki U n iw ersy te t zak ład a sobie cel w ychow ania, to te n cel musi być uniw ersalisty czn y . Kościół nie w y ch o w u je k alek i ch a rak te ró w am putow anych. K ościół w ychow uje o s o b ę , o s o b o w o ś ć , p e ł n e g o c z ł o w i e k a . D latego też ściśle sy n te ty z u je w szystkie elem e n ty i w łaści wości w ychow aw cze, k tó re słusznie w y liczają w spółczesne nau k i: psycholo gia, pedagogika i socjologia, upom inając się o ic h m iejsce w procesie w ycho wawczym. N auki te są stosunkow o nowe, tym czasem zm ysł uniw ersalizm u, k tó ry je st w E w angelii, o d d aw n a u strze g ł ju ż K ościół od w ychow ania cząst kowego, frag m en tary czn eg o i niepełnego. P o d k re ślam y to bardzo mocno, bo rozum iem y, że w y chow anie k atolickie, to je s t w ychow anie — Deo e t Patriae. Kościół w ychow uje człow ieka dla p e ł n i jego osobowego rozw oju. Liczy się zatem z jego cecham i in d y w id u a ln y m i oraz z w łaściw ościam i i przezna czeniem jego n a tu ry społecznej. Człow iek ta k w ychow any, znajdzie sw e miejsce, pozna sw e praw a, w y p ełn i obow iązki, zarów no na odcinku życia osobistego, ja k w społeczności rodzinnej, narodow ej, zaw odow ej, politycznej i relig ijn ej [...]. D ośw iadczenia w ielu la t pracy w naszej k atolickiej Uczelni w skazują, że m łodzież tu w ychow ana, do k tó re j — nie bierzcie m i tego za złe — i ja się ciągle zaliczam , nie przyniosła dotychczas u jm y sw ej O jczyź nie, N arodow i, P a ń stw u i społeczeństw u, w k tó ry m żyje i n a rzecz którego życiem sw oim św iadczy. To, że U czelnia K ato lick a w ych o w u je sw ą m łodzież w pełni św iadom ości je j obow iązków w życiu n aro d u i społeczeństw a, je st chyba najm ocniejszym a rg u m e n tem obronnym dla bytu , istn ie n ia i spokoju K atolickiej U czelni L ubelskiej [...]. Im ieniem E p iskopatu Polski, prag n ę za pew nić K siędza R ek to ra, S en at i G rono P rofesorów ja k rów nież M łodzież A kadem icką, że E piskopat, n a m ia rę sw ych m ożliwości, dostatecznie w y jaśnia i tłum aczy, kom u należy, ja k i c h a ra k te r m a W yższa Uczelnia K ato licka w Polsce. E p isk o p at Polski, śledząc z tro sk ą losy i zm agania się Uczel ni o swój byt, w idzi w dziejach K atolickiego U n iw ersy tetu Lubelskiego i w w aru n k a c h jego by to w an ia isto tn y 1 sp raw d zian w olności opinii i w o l ności n a u k i” . (In a u g u ra cja 5X 11961). j
10 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C
przez Ks. K a rd y n a ła P rym asa, k tó re zaw ażyły na p ro filu K atolickiego U n i- w ersy te u L ubelskiego.
§ 6 p. 1. naszego s ta tu tu stw ierdza: „K atolicki U n iw e rsy te t L ubelski składa się z w ydziałów : a) teologicznego, b) p ra w a kanonicznego, c) filozofii ch rześcijańskiej, d) p raw a i n au k społeczno-ekonom icznych, e) n a u k h u m a n istycznych”. U n iw ersy te t m a jąc zatw ierdzony przez n ajw y ższe w ładze R ze czypospolitej przed d ru g ą w o jn ą św iatow ą sta tu t, nie posiadał jeszcze zo rg a nizow anego w ydziału filozofii chrześcijańskiej. E lem enty w ykształcenia filo zoficznego były p odaw ane na specjalnej sekcji w y d ziału n a u k h u m a n isty c z nych, k tó ry zgodnie z n o m e n k la tu rą p rzed w o jen n ą u dzielał ty tu łu m a g istra filozofii w zak resie różnych specjalizacji. Po w o jn ie je d n a k sy tu a c ja zm ie n iła się rad y k a ln ie. W yostrzyły się problem y ideologiczne i św iato p o g ląd o w e z jed n ej stro n y — a z dru g iej zw iększyły się potrzeb y pogłębienia ra c jo nalnego p o d sta w w iary , zw iększenia reflek sji n a d w ęzłow ym i zag adnieniam i życia, św iata, społeczeństw a, a n a w e t sam ej nauki. N ade w szy stk o zaś stra s z n e przeżycia N aro d u Polskiego w trak c ie dru g iej w o jn y św iato w ej, sp u sto szenia biologiczne, gospodarcze, społeczne i m o raln e u jrz a n e n ie ja k o w y n ik w o jn y bezm yślnej, ale jako konsekw encja p rzy ję ty ch , o k reślo n y ch system ów filozoficznych h itlero w sk iej Rzeszy — dom agały się g ru n to w n ej, reflek sy jn ej, zgodnej z n a tu rą i E w angelią odpow iedzi n a p y ta n ia zadane nam przez o k u p an ta żelazem, obozam i ko n cen tracy jn y m i, gazem i pseudo-ładem płynącym z pseudo-praw a.
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L 11 chyba nie ty lk o polskiej, bo w pływ m yśli filozoficznej, zdrodzonej na W y dziale Filozofii C hrześcijańskiej w L u b lin ie zaczyna rów nież szerzej oddzia ływać w całym Kościele. A gdy sobie zdam y spraw ę, że pow ołany do życia w 1946 roku w ydział je st dzisiaj jed y n y m w ydziałem filozoficznym , ja k i się ostał na polskich u n iw ersy te ta ch , poza stu d iu m doktoranckim — to dodatkow o jeszcze w zrasta histo ry czn a w aga pow stan ia i działalności tego w ydziału.
Oczywiście je s t to w y d ział filozofii ch rześcijań sk iej, m a jąc y n a celu opracow yw anie te j p ro b lem aty k i, k tó ra w iąże się ze św iatopoglądem chrze ścijańskim , z tra d y c ją ch rześcijań sk ą, jej k u ltu r ą w przeszłości i te ra ź n ie j szości. A le zarazem je s t to w ydział, k tó ry opracow uje zagadnienia podsta wowe dla chrześcijańskiego poglądu na św ia t z reflek sją m etodologiczną, z zastosow aniem ty c h w szystkich zdobyczy naukow ego badania, k tó re jest powszechnie u znaw ane, a k tó re w niem ałej też m ierze doznało swego te o re tycznego o p racow ania ta k że na ty m w łaśn ie w ydziale.
D rugim fak te m w ażnym d la nau k i, k tó ry sw ego początkodaw cę znalazł w osobie dzisiejszego P ry m a sa PolskPjEr” je st pom ysł w y d an ia Encyklopedii Katolickiej^ W ro k u 1948 ów czesny W ielki K an clerz bp S tefan W yszyński w ysunął in ic ja ty w ę i p rze k aza ł ją profesorom U n iw ersy tetu . Na K onferencji Episkopatu p rzy ję to u ch w ałę o konieczności w y d an ia E ncyklopedii K atolic kiej, k tó re j re d a k c ję E p isk o p at pow ierzył K atolickiem u U niw ersy teto w i L u b elsk iem u 1. Z daw ano sobie sp raw ę z tego, że podjęcie takiego zadania jest bardzo tru d n e i dlatego organizow ano n ajro zm aitsze posiedzenia w stępne n ajpierw w L u b lin ie a potem , gdy b p W yszyński został P rym asem , w W a r szawie,,. W w y n ik u ty c h n a ra d , gdy o statecznie sp raw ę red ag o w an ia i w y dania E ncyklopedii K atolickiej przekazano K U L-ow i, S e n a t U n iw ersy te tu pow ierzył k o n k re tn e p race T o w arzy stw u N aukow em u KUL, k tó re powołało pierw sze k o m itety re d a k c y jn e i re d a k to ró w poszczególnych działów E ncy
12 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C
klopedii. P ra ce przeciągały się bardzo długo; w 1969 ro k u uzyskano zgodę w ład z państw ow ych, ta k że pierw szy tom E ncyklopedii będzie m ógł się u k a zać ju ż z końcem bieżącego roku lu b początkiem ro k u przyszłego.
O grom prac zw iązanych z opracow yw aniem haseł i redagow aniem E ncy klopedii n ie k ied y przytłacza U czelnię i je j pracow ników , ale w szyscy zdają sobie sp raw ę z tego, że je s t to dzieło epokow e w h isto rii polskiej k u ltu ry ch rześcijańskiej; że w a rto m u pośw ięcić w iele czasu, tru d u , w y siłk u i n a k ła d u funduszy. J a k się w y d a je ze w stę p n y ch ocen — dzieło to sto i na ta k im poziomie, ze nie przyniesie ono w sty d u ani U niw ersy teto w i, an i jego In icjato ro w i K ard y n ało w i P rym asow i W yszyńskiem u, a n i polskiej m yśli re lig ijn o -n a u k o w e j.
G dy chodzi o zagadnienia czysto te o rety czn e dotyczące p ro filu U n iw e r sy te tu , K siądz K a rd y n a ł P ry m a s n ie je d n o k ro tn ie podaw ał sugestie i w y su w a ł pew ne p o stu laty pod ad resem profesorów i całej U czelni. W arto tu p rzede w szystkim w skazać na n ie k tó re m om enty p rzem ów ienia w ygłoszo nego p rze d rozpoczęciem Soboru W atykańskiego II w d n iu 5 X I 1961 ro k u w L ublinie. Interesow ało w szystkich, co będzie p rzedm iotem o b rad Soboru; ja k ie w in n y się pojaw ić zasadnicze lin ie rozw iązań. K siądz K a rd y n a ł P ry m as, b ędąc w ów czas zw iązany ta jem n icą „zaw odow ą” nie m ógł om aw iać oficjaln ie treści ty c h m ateriałó w , będących w sta d iu m b ezpośrednich p rzy gotow ań, niem niej je d n a k w y su n ął ciekaw e i znaczące sugestie. „D zisiaj je st jeszcze rzeczą tru d n ą m ów ić o tym , co będzie przed m io tem prac. Zw łaszcza pew ni ludzie nie m ogą o tym mówić, poniew aż są zw iązani konieczną w ta k ich w y p ad k ach dyskrecją. J a też do nich należę. S tą d nie z w łasn ej, p o sia danej e x professo. ale niejako z zapożyczonej w iedzy, m ogę tu ta j coś po w iedzieć” .
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L 1 3
K siądz K a rd y n a ł W yszyński zw raca uw agę na dw ie tra d y c y jn ie w ażne gałęzie dyscyplin poznaw czych, zw iązanych bardzo istotnie z działaniem Kościoła — na teologię i filozofię. J a k w iadom o — ich rozgraniczenie, ich metodologiczna sam odzielność nie podlega od czasów św. A lb erta jak iejś zasadniczej dyskusji. Filozofia bow iem , n a w e t h istorycznie zw iązana z teo logią i nosząca z tego ty tu łu nazw ę filozofii chrześcijańskiej, je st dziedziną poznania autonom iczną, o w łasn ej a p a ra tu rz e pojęciow ej i w łasnym języku. Rozgraniczenie je d n a k ludzkich dziedzin poznania n ie je st rów noznaczne z ich dzieleniem i w rogim sobie przeciw staw ieniem . Je śli bow iem p rze p ro wadzam y, gw oli ścisłości i czystości dociekań, rozgraniczenia, to nie dla separow ania różn y ch ty p ó w n auk, ale — dla ich jednoczenia i in tegrow ania. Konieczność ow ej in te g ra c ji różn y ch dziedzin nau k i je st dziś coraz bardziej widoczna, zw łaszcza w p ersp e k ty w ie zagrożenia człow ieka przez n ie k tó re nauki, technikę, przem ysł.
In teg racja m y śli teologicznej i filozoficznej je st szczególnie w ażna w obec w ielkich d u sz p aste rsk ich zadań Kościoła, także d u sz p aste rstw a m łodzieży i inteligencji. A liczba lu d zi k ształcąc y ch się n ie u sta n n ie w zrasta i w arstw a inteligencji sta je się pow oli w a rstw ą n ie tylk o przodującą, ale ta k że i do m inującą w e w spółczesnym społeczeństw ie.
N iew ątpliw ie teologia sto jąca na usługach O b jaw ienia m a sw e zasadnicze źródło (przekazane n am w P iśm ie św. i T radycji) w łaśn ie w O bjaw ieniu przeżyw anym re a ln ie przez K ościół — co w y ra ża się p rzede w szystkim w publicznym dziele Kościoła: l i t u r g i i . A le ta k p o ję ta teologia, posia dająca swe n ad p rzy ro d zo n e źródła, nie w yklucza, lecz przeciw nie — dom aga się pracy rozum u ludzkiego, zn ajd u jąceg o swój w y ra z w filozofii. Ta, gdy dokonuje in te rp re ta c ji św ia ta p luralistycznego, przygodnego, stw ie rd z a ko nieczność istnienia A bsolutu, ja k o M yśli-Logosu, stojącego u podstaw ro zu m ienia św iata.
In teg ru ją c ow ą m y śl filozoficzną z przekazem O bjaw ienia, w edle którego L o g o s je st sam o istn ą Osobą B oską, K a rd y n a ł P ry m a s zauw aża: „W zapę dzie w y siłk u filozoficznego n ie k ied y za trac a się w rażliw ość na to, że o sta tecznie in principio era t V e rb u m e t V e rb u m erat apud D eum , e t Deus erat
V erbum — i że cała m yśl filozoficzna K ościoła K atolickiego m usi żyć Sło
1 4 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C
św. m ów i: V e rb u m Dei non est alligatum . A w ięc Słow o Boże m usi się po toczyć dalej w biegu [...]”. Filozofia użyta przez teologię, zespolona z nią dla system atycznego w y jaśn ian ia praw d z a w arty ch w O b jaw ieniu sta n ie się niebagatelnym narzęd ziem to ru jący m drogę w ierze. „C hyba S obór W a ty k a ń ski II — stw ie rd z a ł w sw ym przem ów ieniu K siądz P ry m a s — doprow adzi nas do w ielkiego uproszczenia naszego sposobu m yślenia i w ypow iadania się, do uproszczenia teologii w rozum ow aniu teologicznym , do rze teln e j szczerości i p ro sto ty ”.
M ając na uw adze te w łaśnie przytoczone rozw ażania K siędza P rym asa 0 d o k try n ie soborow ej, nie tru d n o zauważyć, że je st tu n ak re ślo n y w dużej m ierze program dla prac W ydziału Teologicznego a także i W ydziału F ilo zofii C hrześcijańskiej. Chodzi o to, b y n a U n iw ersytecie zespolić teologię z filozofią, dla w prow adzenia ładu, przejrzystości, p ro sto ty w m y ślen iu teo logicznym . A z d ru g iej strony, filozofia w in n a ta k ż e pracow ać w p e rsp e k ty w ie p otrzeb te o lo g ii2. Szczególnym zaś m iejscem , w k tó ry m zesp alają się, jednoczą te dw ie dziedziny — to c z ł o w i e k , w spółcześnie zagrożony, człowiek, k tó ry je s t o s o b ą p rzy p o rzą d k o w a n ą T ranscendencji. S tą d w aga 1 doniosłość p rac n a d zagadnieniem człow ieka, w ażność a n t r o p o l o g i i zarów no filozoficznej ja k i teologicznej.
3
M iejsce U n iw ersy te tu w katolickim społeczeństw ie polskim K siądz P r y m as u k az u je w k azaniu w dniu 20 X 1968 ro k u n a uroczystości 50-lecia K atolickiego U n iw e rsy te tu L ubelskiego, o d w o łu ją c się do h isto rii i p ie rw szych idei, k tó re s ta ły się fu n d am e n tem d la bud o w an ia U czelni — „P atrzcie jaik to się działo [...]. Z anim o ficjaln ie ogłoszono w o ln ą Polskę, tu ta j, w skro m n y ch m u ra c h m ia sta dopiero co w yzw olonego, ro d zi się m yśl prze k az an ia z m artw y ch w sta ją cej Polsce p r a w d y z a ś l u b i o n e j z m i ł o ś c i ą . Jeszcze ciało O jczyzny om dlałe, ale ju ż d u c h ochoczy! Ten duch
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L 1 5
podryw a się, ab y dać św iadectw o, że Polska, k tó ra przez w ielk ą zbrodnię narodów rozbiorczych została złożona do grobu, nie u m a rła, ale zgrom adziła potężne siły n a m om ent sw ego zm artw y ch w sta n ia . B ył to pierw szy śpiew wolnego N arodu, k tó ry rozleg ał się jeszcze n ie m al na gruzach, w ubóstw ie i szatach p o d arty ch . Z w iotczałe członki N aro d u jeszcze nie rozp ro sto w ały się do nowego życia, a tu ta j budziło się życie, zapow iadające służbę Deo ct
Patriae — p ra w d ę czynioną w m iłości, bo tego n ajb ard zie j p o trzeb a o d ra
dzającej się O jczyźnie.
Rosły z tego później duchow e m oce, k tó re Kościół p ięknie p rzedstaw ia nam dzisiaj w L ek c ji m szalnej: ,aby w ieścić niedościgłe bogactw a C h ry stu sowe i ośw iecać w szy stk ich ’; ab y p rze d nik im p ra w d y nie ukry w ać, bo każdy ma do niej pełne, ca łk o w ite praw o, bo ta k a je s t w ola Boża; ab y u m ie ję tn ie poznawać przez K ościół w ie lo ra k ą m ądrość Bożą w edług w iecznego przezna czenia, k tó re Bóg w y p e łn ił w C h ry stu sie; ab y o d tą d tu w łaśnie, w zaślubi nach p raw d y z m iłością, o b ja w iło się ojcostw o — to w n iebie i to n a ziem i — aby tu ta j w szyscy poczuli się ojcam i, to znaczy ludźm i św iadom ym i, że m ają w miłości i o fierze rodzić m łode pokolenie; aby tu ta j w łaśn ie u ja w n iła się praw da, że now ej Polsce p o trzeb a przede w szystkim tego, iżby w szyscy bracia, ży jący w O jczyźnie, w zm ocnili się potężnie w w ew n ętrzn eg o czło w ieka, bo ty lk o człow iek w e w n ę trz n y zdoła poznać, ja k m iłość C h ry stu sa przewyższa w szelk ą w iedzę.
L itu rg ia słow a p rzypom ina dzisiaj fra g m e n t ew angeliczny, opisujący w spaniałe m iste riu m n a K rzyżu. Bóg Człow iek o d d aje w szystko O jcu: .Wy konało się’ Ojcze, w y k o n ałem w szystko, coś m i zlecił. Ż aden z tych, k tó ry ch mi dałeś nie zg in ął [...]. N ajm ilsi! B ądźm y św iadom i d ek larac ji C h ry stu sa U krzyżow anego — w szy stk o m usi się w ykonać! B ądźm y św iadom i Jego woli, k tó ra nas obow iązuje, aby żad en z tych, k tó ry c h Ojciec chce mieć w Rodzinie lu d zk iej, k tó ry c h p ra g n ie w naszej ojczystej Rodzinie, któ ry ch przysyła Kościołow i i d a je te j U czelni, nie zginął, ale m ia ł pełne życie [...]!
S tą d m usi w ychodzić człow iek p e ł e n ż y c i a i to i n t e g r a l n e g o życia. C złow iek n iezaw ężony w sw ej m yśli, n ie p rz etrą co n y w woli, nieoka- leczały w sercu, p ełen am b icji tw o rzen ia nowego, lepszego życia i szukania w spanialszych rozw iązań. Życzym y naszej m łodzieży, ab y m iała jeszcze le psze i doskonalsze osiągnięcia z p ra w d y i m iłości, niż te, k tó re przez 50-lecie prom ieniow ały z ty c h m urów .
A by tego dokonać, trz e b a raz jeszcze za trzy m ać się pod K rzyżem — i jak mówi Pism o — zobaczyć, ,kogo p rzeb o d li’ [...]. U jrzy m y w ów czas p rze b ity bok C h ry stu sa i S erce o tw a rte dla w szystkich, przeznaczone w całości dla każdego. P a trz ą c n a o tw a r ty bok C hrystusa, k tó ry je st Drogą, P ra w d ą , Ży ciem i M iłością, nauczym y się kon tem p lo w ać pełnię P ra w d y i Miłości, aby potem c z y n i ć p raw d ę w m iłości.
16 K S . M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P I E C
Życzym y P rofesorom i M łodzieży, abyście na now o zobaczyli, kogo m yślą, w olą i sercem przenikacie. A p rzenikajcie tak, ab y owoc z a ślu b in W aszej p ra w d y z m iłością, prow adził Was do pełnego rozeznania zam ysłów S erca Bożego, k tó re trw a ją z pokolenia w pokolenie”.
K ończąc w ięc okres pierw szego 50-lecia istn ien ia U czelni k ato lic k iej i za razem rozpoczynając n astę p n y okres działalności K siądz K a rd y n a ł W yszyń sk i p rzypom ina i zarazem ak c e n tu je sp ecjalne zadanie K atolickiego U n iw e r sy te tu i jego m iejsce w polskim społeczeństw ie. J a k k ażdy u n iw e rsy te t, ta k i n asz m a służyć p r a w d z i e , k tó ra w iąże nas zarów no z Bogiem ja k i O jczyzną. Owo je d n a k służenie praw dzie zysk u je sw oją sp e cja ln ą i c h a ra k te ry sty cz n ą cechę ew angeliczną przez p rze św ietlen ie jej m iłością, k tó ra ma oprom ienić i ogrzać sam ą p raw d ę zdobyw aną chłodnym in te le k te m , oraz tych w szystkich, k tó rzy z różnych w zględów .znaleźli się razem n a U n iw er sytecie, by p raw dzie tej służyć. A w iadom o, |ż e dziedzina p raw d y je s t n ie zw ykle szeroka, je s t ta k szeroka ja k sam a rzeczyw istość. I nic, co je st z p ra w d y n ie może być U czelni obce, nie m oże być w y rzu can e poza b u rtę jej in te resó w , gdyż w szelka p ra w d a zbliża n a s do Boga i czyni naszą O jczyz nę bogatszą w uzyskane w arto ści praw dy. )
A le w ta k szerokim polu p raw d y są przecież aspekty, k tó re b ard z iej bezpośrednio w iążą się z profilem sam ej Uczelni, u k a z u ją b ard z iej je d n o znacznie jej m iejsce w pośród in n y c h u n iw e rsy te tó w polskich. S ą to n ie w ątp liw ie te m om enty, k tó re stanow ią część isto tn ą chrześcijańskiej k u ltu ry zw iązanej z religią. W tej w łaśn ie relig ii w ychow ał się nasz N aród, chrześci ja ń sk a k u ltu ra stan o w iła w ciągu naszych dziejów zasadniczą osnow ę roz w ojow ą — sam człowiek, jako osoba ochrzczona i w szczepiona w w in n y krzew Słow a W cielonego je st w dzięcznym przedm iotem rozw ażań d la teologii i filozofii, a ludzkie w y tw o ry , stanow iące dziedzinę k u ltu ry n ie m ogą być obce dla n a u k „lud zk ich ” — hum anistycznych. N ie będzie ch y b a m ijało się z p ra w d ą tw ierdzenie, że pole chrześcijańskiej k u ltu r y je st ty m w łaśnie m iejscem szczególnie w y b ra n y m i w yznaczonym dla p rac y K atolickiego U n i w ersy te tu Lubelskiego. I chyba to m iał n a m yśli K a rd y n a ł P ry m a s, gdy na jubileuszu 50-lecia pod koniec przem ów ienia zw rócił się do zeb ran y ch ze słow am i: „Uczelni, k tó ra k sz ta łtu je sw e dzieje w o g n isk u S erca Bożego, ży czym y na now e 50-lecie, a b y w jej progach w szyscy p a trz y li w o tw a rty bok C h ry stu sa ” . W ydaje się, że ta k jasn o zarysow ane m iejsce K U L -u w naszym społeczeństw ie z jednej stro n y u k a z u je ogólnopolski c h a ra k te r naszego U ni w e rsy te tu , p o tw ie rd z ają c i n ie jak o le galizując przez teo rię sam f a k t obec ności m łodzieży z całej P o lsk i — a z d rugiej w sk az u je n a potrzebę istn ien ia ta k ie j placów ki, k tó ra w sw ych b ad an iach w y p ełn i te o b iektyw ne i n iem ałe lu k i (badanie ch rześcijańskiej k u ltu r y i jej rozw ój), ja k ie istn ie ją w p ro g ra m ach p rac y in n y c h u n iw ersy te tó w Polski. N ie znaczy to, by in n e u n iw e rsy te ty czy placów ki n au k o w e n ie zajm ow ały się spraw am i k u ltu ry chrześci jań sk iej, ale znaczy, że m y w naszym U niw ersytecie m am y obow iązek zająć się bad an iem tej dziedziny od w ew n ątrz, jako zaangażow ani, ale zarazem i o b ie k ty w n i jej pracow nicy.
K A R D . W Y S Z Y Ń S K I A K U L 1 7
skiego stosunku P ry m asa do kato lick iej Uczelni — „W im ieniu E piskopatu Polski, ja k rów nież D u chow ieństw a i K atolickiego L u d u Bożego w Ojczyź nie naszej, p rag n ę zapew nić W ielkiego K an clerza K atolickiego U n iw ersy te tu Lubelskiego, Ks. R ek to ra, S en at A kadem icki, P ro feso ró w i n aszą ukochaną Młodzież, że ja k dotychczas, przez 50 la t K ościół w sp ie ra ł k ato lic k ą Uczelnię czym mógł, ta k i n a d a l będzie ją w sp ie ra ł, o rg an izu jąc w szystkie sw oje m oż liwości. N ajw ięcej m a serca, ale n ie p oskąpi i kieszeni — chociaż by była najm niejsza i d ziu ra w a — a b y sercem , dłonią i śro d k am i m a teria ln y m i słu żyć Tobie, droga M łodzieży akadem icka, w Tw ej drodze ku przyszłości n a szej Ojczyzny, w służbie Deo et P atriae".