• Nie Znaleziono Wyników

Katolicki Uniwersytet Lubelski / Mieczysław Albert Krąpiec OP.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Katolicki Uniwersytet Lubelski / Mieczysław Albert Krąpiec OP."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Katolicki U niwersytet Lubelski

Istnieją pewne przesądy (przed-sądy), że współczesny człowiek jest już kimś innym w stosunku do tego, który był wczoraj. Jeśli wczoraj człowiek żył w kolebie natury, to dzisiaj kolebą życia ludzkiego jest już kultura, pojęta jako całokształt ludzkich wytworów duchowych i materialnych. Czy jednak tak pojęta koleba życia zmieniła ludzką naturę? Czy człowiek (w swej naturze) nie jest tym samym co człowiek, który wczoraj jeszcze czcił księżyc (jako bóstwo) i człowiek, który obecnie chodzi po księżycu? Spontanicznie odpo­ wiadamy, że tak! Warunki kulturowe ludzkiego życia są dziełem tego samego człowieka, który posiada jednak ciągle tę samą naturę wczoraj i dziś. I, wobec tego, wczorajsza mowa o Bogu jest ciągle mową racjonalną, chociaż może być mową mało zrozum iałą wskutek swoistego "zaśmiecenia" intelektualnego różnymi ideologiami naukowymi i para-naukowymi, wskutek różnorodnego sam orozum ienia się przez człowieka.

(2)

s

poznaniem świata. Świat bowiem jest poznawalny tylko przez idee będące "w duchu", czyli człowieku. Bóg jest w takim rozum ieniu "a priori" poznania człowieka, gdyż on gwarantuje prawdę ludzkiego poznania. A "zwierzę" ciała jest swoistą "maszyną", jako "res extensa ”, jako "materia", podległa poznaniu poprzez różnorodne "mierzenia" m etrem przestrzennym , czasowym, czy in­ nymi "para-metrami".

Subiektywizujące rozumienie człowieka i jego zdolności poznawczych za­ sugerował Kant, dostrzegając rolę filozofii w odpowiedzi na trzy pytania: co mogę wiedzieć? co powinienem czynić? czego mogę się spodziewać? Takie pytania związane z filozoficznym rozum ieniem człowieka, sprowadzają wie­ dzę na pole podmiotowości. Nic dziwnego, że człowiek nie jest zdolny do obiektywno-realistycznych sposobów poznania. A poznanie Boga może jedy­ nie dotyczyć subiektywnej idei Boga, której to idei człowiek nie może ani uzasadnić ani też odrzucić. Struktura człowieka jako subiektywności nie pozwala wyjść poza podmiot.

M aterialistyczno-marksistowskie rozum ienie człowieka zamyka go zasad­ niczo w dziedzinie sensualistycznego typu poznania i odcina podstaw y możli­ wości sięgnięcia do Transcendensu; przy tym pytania ogólne traktuje jako swoiste nadzjawisko żyjącej m aterii, stanowiącej podświadomy, determ inują­ cy układ sił biologicznych. Trudno w takiej perspektywie ludzkiej mówić o możliwości poznania Boga na tle rozum ienia człowieka i realnie istniejące­ go świata.

(3)

DASEIN, jako "wykorzeniony" byt nie wydostaje się poza świat, w którym został bezwolnie wrzucony. Jego transcendencja jest wewnątrzświatowa, p o ­ legająca na tym, aby przejść z życia nieautentycznego, kształtowanego przez

świat, do życia autentycznego, troszczącego się o to, co będzie, a co ostatecz­ nie "zniszczeje", wraz ze śmiercią; gdyż żaden splot SEIN z SEIEN D E nie przekreśli ontologicznej różnicy, która zdaje się wskazywać na monizujące SEIN rozszczepiane przez DASEIN w SEIEN D E.

To, kim jest człowiek i jak jest rozumiany, decyduje o sensowności czy bezsensie pytań przez niego stawianych. Przyjęte filozoficzne, naukowe czy parafilozoficzne, a także para-naukow e rozumienie człowieka już z góry, jakby a priori, przesądza o stanowisku poznawalności Boga. Niestety, jak widzimy, gros filozoficzno-ideologicznych koncepcji człowieka przesądza w sensie negatywnym stanowisko poznawalności Boga, gdyż w koncepcjach tych człowiek jest po prostu niezdolny do racjonalnego stawiania pytania na tem at Boga.

Ogólne kierunki filozoficznej myśli (związane także z koncepcją człowie­ ka) stanowią bazę dla problem atyki pytań związanych z poznawalnością Boga. W tej dziedzinie, jak wiadomo, od czasów Kartezjusza dominuje w fi­ lozofii Zachodu subiektywizm idealistyczny. Znaczy to, że nie świat realnie istniejący (byt jako istniejący) jest przedm iotem intelektualnego poznania człowieka, ale ludzkie idee, pojęcia, wrażenia. K artęzjański i post-kartezjań- ski człowiek, pojm owany jako "duch ludzki", zam knął się sam w sobie i p o ­ znaje tylko to, co jest obecne w tym "duchu". Próby "przejścia-mostu" od ducha do świata realnie istniejącego budowano w oparciu o ideę Boga-gwaranta prawdziwości poznania, bądź w oparciu o sensualistyczny charakter pozna­ nia, związany z przedm iotem materialnym poznania. I jedno i drugie stano­ wisko okazało się nieprzydatne, albowiem w wypadku pierwszym, idea Boga- gw aranta została założona bez racjonalnego uzasadnienia, opartego o stru­ kturę rzeczy; natom iast w wypadku drugim, subiektywizm sensualistyczny neguje transcendencję poznawczą człowieka w stosunku do danej przedm io­ towo ści.

(4)

"sacrum" mieszczą się: tak przeżycie grzechu, wyrażane w literaturze pół-po- rnograficznej, jak i pomieszczane w tejże literaturze opisy (jakże skąpe) przeżywanego dobra i szczęścia płynące z religii. Filozofia podm iotu nie jest właściwie zdolna wskazać na typy realnego poznania istnienia Boga, gdyż zamyka się ona w świadomości, której opuścić nie może. D latego kantyzm i postkantyzmy łącznie z fenomenologią i egzystencjalizmami, w ich różnych wydaniach, są skazane na immanencję poznania w samej świadomości. A wia­ domo, że "a nosse ad esse non valet illatio" - nie ma przejścia od konstrukcji poznawczych, istniejących w świadomości (istnieniem podm iotu) do realnego istnienia tych treści w bycie istniejącym w sobie jako w podmiocie. Myślenie o Bogu jest tylko właściwością podm iotu i myślenie to istnieje tylko istnieniem myślącego podm iotu. I w tym właśnie leży słabość wszelkich ontologicznych dowodów. O perow anie logiczne na treściach poznawczych jeszcze nie tworzy rzeczywistości i mieści się bez reszty w "pieluszkach świadomości". Czymś innym jest jednak poznanie istniejącego bytu i badanie samego faktu istnienia rzeczy i stosunku tego istnienia do jego treści. Wówczas mamy do czynienia z realnym poznaniem . Samo myślenie jako myślenie jest w swych korzeniach odcięte od istniejącego świata. Kto nie zaczyna w akcie poznania od faktu istnienia, ten nigdy nie dojdzie do stwierdzenia istnienia, gdyż człowiek nie posiada siły stwórczej, by swym treściom poznawczym nadać realne istnienie, tym mniej, by "stworzyć" Boga.

Nie można również stwierdzić konieczności istnienia Boga, gdy zam knie­ my się w analizie samego języka, pojętego jako system znaków umownych. Jeśli bowiem nasze pojęcia, ujmujące w sposób znakowy treści rzeczy, są znakam i formalnymi, przeźroczystymi na rzecz samą, to język jest systemem znaków narzędnych, w swej istocie znaków umownych. A zamknięcie się w systemie znaków, traktowanych jako przedm iot naszych analiz filozoficznych, nie daje możności transcendow ania tych znaków w kierunku rzeczywistości. Rzeczywistością bowiem w tym typie filozofowania jest sam język, będący systemem znaków. A jest niezwykle trudno analizować znak w jego dw ustron­ nej strukturze: jako zdeterm inow anej "rzeczy" i jako znaku skierowanego na samą rzecz i jej treść. Zazwyczaj językoznawcy i filozofowie języka nie anali­ zują tej signifikacji; raczej analizują system znaków od strony syntaktycznej z niedocenianiem jego strony semantycznej, ściśle znakowej, "signifikującej" treść rzeczy znaczonych.

(5)

nia. Poznanie wyraża się w znaku (gdy chodzi o poznanie realnej treści rzeczy; poznanie aktu istnienia jest bezznakowe i gwarantuje realizm faktu znakow a­ nia poznawczego!). Poznanie rzeczy nie jest jednak uwarunkowane wcześ­ niejszym poznaniem znaku narzędnego.I jesteśm y tego świadomi, gdy staran­ nie dobieram y odpowiednie znaki dla oddania naszej myśli. Wyraził tę troskę Słowacki, gdy pisał: "Chodzi mi o to, aby język giętki wyraził wszystko co pomyśli głowa.".

Prócz swoistych zanieczyszczeń płynących z filozofii i niektórych ekstrapo­ lacji nauki (jak np. ewolucjonizm w jego skrajnym rozum iem y, suponującym rozwój bytu z nie-bytu), przeżywamy współcześnie jeszcze inwazję niektórych form religii i para-religii. Są to religie W schodu w postaci różnych form Buddyzmu i religii Hindu. N adto dostrzegam y inwazję para-religii: New Age i różnych form zdeform owanego protestantyzm u, które to systemy wierzenio­ we okazują się bardzo agresywne w stosunku do współczesnego człowieka. Agresywność ta przybiera także finansowe oblicze, wiążąc się niekiedy ideo­ logicznie z walką (przeprow adzaną przez dominujące lewicowe środki m aso­ wego przekazu) z tradycyjnym w Polsce religijnym nurtem katolickim. W sy­ tuacji tej ujawnia się intelektualne nieprzygotowanie duchowieństwa w dzie­ dzinie filozofii i religii. Daje o sobie znać coraz wyraźniej niedobra formacja intelektualna duchowieństwa, znamionująca się nieznajomością filozofii, b ra­ kiem pogłębionych studiów teologicznych (ciągle spłycanych przez upadek teologicznej myśli na Zachodzie) oraz poddaw aniem się audio-wizualnej kulturze masowej.

Wszystko to, przy osłabieniu psychicznej odporności człowieka, bom bar­ dowanej nadm iarem zbędnej, krzykliwej informacji i reklamy, zmierzającej do "unarzędziowienia" społeczeństw, powoduje zam ęt poznawczy, niepokój psychiczny, objawiający się wzmożoną nerwowością ludzi, a nawet psychicz­ nymi chorobam i. Taki stan rzeczy musi wpływać negatywnie na pole poznaw ­ cze człowieka w dziedzinie religii i jej racjonalnych podstaw, w tym szczegól­ nie problem atyki Boga, która jawi się dziś jako przedstaw iana nie tylko wadliwie, ale wręcz kłamliwie, będąc uwikłaną w polityczne manipulacje.

*

(6)

i zarazem mieć też rozeznanie we współczesnym intelektualnym zamęcie. A więc trzeba przede wszystkim (jak mówiono w Panu Tadeuszu) "wymieść śmiecie", zwłaszcza te pseudo-racjonalne, będące odpadem współczesnej kultury techniczno-reklamiarskiej, w myśl której "ostatnie wynalazki" czy pomysły domniemanych "autorytetów", posługujących się efektownym, gaze­ towym felietonizmem, wnoszą coś nowego w rozumienie świata ludzi i rzeczy. Aby móc "wymieść śmiecie" intelektualne, które niestety nas zasypują, trzeba głębszych studiów historii doktryn, zwłaszcza filozoficznych oraz m eto ­ dologicznego namysłu nad klasycznymi, odwiecznymi sformułowaniami tak w dziedzinie filozofii, jak i teologii. Zwłaszcza dziedzina teologii została spustoszona przez oderwanie się od pogłębionych studiów filozoficznych, bez których nie ma teologii. Same studia biblijne to dla teologii za mało, są one warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym dla uprawiania teologii. Wielka dwutysiącletnia tradycja uprawiania teologii niedwuznacznie wskazu­ je na konieczność rozum ienia filozofii i filozoficznego wyjaśniania świata realnie istniejących ludzi i rzeczy. Bóg bowiem jest Pierwszym Bytem, najwy­ ższą i źródłową rzeczywistością; wobec tego bez rozum ienia samej rzeczywi­ stości, jako bytu realnie istniejącego, nie może być ustanowione racjonalne poznanie dotyczące problem atyki Boga. Z kolei człowiek jest adresatem Objawienia. Wobec tego bez^ rozum ienia człowieka nie m ożna rozum ieć charakteru "Bożego listu", jakim jest Objawienie.

Sprawy te doskonale widział święty Tomasz, który będąc teologiem , doko­ nał rewolucji w dziedzinie filozoficznego rozum ienia rzeczywistości i samego człowieka. Na tym właśnie fundam encie zbudował swoją teologię, jako racjo­ nalną wiedzę, która karmiła wiernych przez tyle pokoleń. W podejściu tym nic się nie zmieniło do dzisiejszego dnia, z wyjątkiem tego, że obecnie wystę­ puje niepoznanie (APAIDEUSIA-nieuctwo) nagromadzonych skarbów p o ­ znawczej refleksji filozoficznej i teologicznej.

Należy zatem uprzytomnić sobie na nowo, że człowiek przez poznanie rzeczywistości istniejącego świata (ludzi i rzeczy) może dojść do poznania konieczności istnienia Boga jako Źródła, W zoru i Celu istniejącej rzeczywi­ stości. A dokonuje się to zarówno w przednaukowym, spontanicznym p rze­ życiu poznawczym siebie i świata, jak i w zorganizowanym, filozoficznym namyśle nad istniejącą rzeczywistością.

(7)

natychmiast wie, że nic - poza Bogiem - nie jest władne umocnić go w istnie­ niu, zapewnić mu życie i zrealizować jego pragnienie szczęścia; stąd sponta- nicznie zwraca się do Boga-Osoby jako Ź ródła i Celu własnego życia.

Wszelkie "zawierzenia", jakich człowiek dokonuje lub może dokonać w stosunku do drugich osób i organizacji, nie są ani skuteczne ani wystarcza­ jące dla usensowienia ludzkiego życia i ludzkich naturalnych inklinacji do

poznania i miłości. Bóg jawi się niemal spontanicznie jako ostateczne "umoc­ nienie" istnienia mojego i moich bliskich. A owo poznanie konieczności istnienia Boga dokonuje się na kannie mego doświadczenia rzeczywistości, jako świata istniejących osób i rzeczy. To poznawany spontanicznie świat jako

a

przygodny, kruchy "odsyła" do Boga jako Ź ródła, jako C elu-D obra i jako ostatecznej Inteligibilności, fundującej porządek racjonalny, porządek sensu.

Owo przednaukow e, spontaniczne poznanie świata istniejących rzeczy i osób (również mnie samego "wrzuconego w świat") zostaje w racjonalnej filozofii bytu dopełnione koniecznościowym, wyprowadzającym z absurdu, poznaniem filozoficznym. A poznanie filozoficzne (metafizyczne) polega na wskazaniu na taki czynnik realny i konieczny, którego ew entualna negacja jest negacją samego faktu danego do wyjaśnienia. Jeśli zatem faktem danym do wyjaśnienia jest niekonieczne, przygodne istnienie świata osób i rzeczy, to czynnikiem jedynie uniesprzeczniającym fakt istnienia świata (ludzi i rzeczy) jest Byt Absolutny, zwany w religii BO G IEM . Afirmacja konieczności istnie­

nia Boga ostatecznie uniesprzecznia fakt istnienia świata.

(8)

Byt, będący ich ostatecznym wzorem i miarą źródłową. I to jest "czwarta droga", będąca analizą istniejących treści "mniej lub bardziej" doskonałych. Wreszcie w "drodze piątej" wykazał, że istnieje Bóg jako Byt Osobowy. Skoro bowiem zachodzi działanie, to istnieje też motyw, dla którego ono się odbywa. Motywem tym może być tylko dobro (choćby było mylnie poznaw ane). W ostatecznej instancji należy uznać D obro Najwyższe, uosobioną Miłość, w której znajduje się kres wszelkiego działania.

W związku z tym szkicowym przypomnieniem "pięciu dróg" wypada zauw a­ żyć, że wszelkie inne ew entualne "dowo3y istnienia Boga" są w gruncie rzeczy jakąś próbą interpretacji którejś z "dróg" św. Tomasza. Drogi te wyprowadzają

ludzki rozum z bezsensu i absurdu, jaki musiałby nastać bez uznania czynnika uniesprzeczniającego (oddzielającego byt od niebytu) istnienie przygodnych osób i rzeczy. Wyprowadzenie z absurdu nie jest jeszcze objawieniem oczy­ wistości. Pozostaje jeszcze wiele tajemnic dotyczących Boga. Ale tajem nica jawi się jako świetlisty obłok, a nie jako "czarna dziura" kosmiczna.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli wierzyć podaniu, fundatorem był kupiec gdański Henryk, który w 1434 roku z kościoła Dominikanów na Starym Mieście wykradł relikwie

Interpretacja racjonalna,jeśli jest dokonana teoretycznie (a nie tylko historycznie lub egze- getycznie) i systematycznie, staje się tym samym filozoficzną interpretacją

rządku realnym faktycznej egzystencji. I jako jedyna odpowiedź uniesprzecz- niająca przygodność bytową jest wskazanie na konieczność istnienia bytu nie-

W marksizmie sprawa jeszcze bardziej się wikła, albowiem byt-materia jako przedmiot filozoficznego wyjaśniania nie jest (nie ogranicza się do) treścią wrażeń

Człowiek bowiem nie istnieje uprzednio jako duch-dusza, ale dusza swe istnienie otrzymuje właśnie w momencie, gdy władna jest stać się formą-organizatorką ludzkiego ciała.

Wydaje się, że świadomość powinności dokonania decyzji nie jest jeszcze czynem moralnym, lecz jedynie koniecznym warunkiem tego czynu.. Czy autorowie nie pomieszali

Jako niem oralną i błędną ogłosił doktrynę ograniczającą suw erenność narodów, n aw et w imię wówczas najwyższych ideałów:.. szerzenia chrześcijaństwa i

Sw ieżaw ski,