• Nie Znaleziono Wyników

O młodopolskiej legendzie Norwida

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O młodopolskiej legendzie Norwida"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Z. Makowiecki

O młodopolskiej legendzie Norwida

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 17-18, 59-75

(2)

R ocznik X V II - XVIII/1982 - 1983 T o w arzy stw a L iterack ieg o im. A. M ickiew icza

Andrzej Z. Makowiecki

O MŁODOPOLSKIEJ LEGENDZIE NORWIDA

Na wstępie pewne niezbędne zastrzeżenie. Chociaż w omówieniu zja­ wiska, które określam y mianem „młodopolskiej legendy Norwida” będą tytułem egzemplifikacji przywoływane praw dy i domniemania o Norwi­ dzie rozpowszechniane w publikacjach krytycznych lat 1895 - 1914, nie pozostaje to moim zdaniem w sprzeczności z tym rozumieniem term inu „legenda”, które określa ją jako potoczną, społeczną recepcję zjawisk literackich, bliższą emocjonalnej akceptacji lub odrzuceniu niż poznaniu naukowemu. Próbuję bowiem w tekście tym wykazać, że sądy o Norwi­ dzie, szczegółowe i syntetyczne, funkcjonujące w epoce Młodej Polski, niezależnie od obiektywnej podstawy m iały za swoiste zadanie odwoły­

wać się właśnie do potocznej świadomości, tę świadomość kształtować i to kształtować wedle wymagań dwu obecnych w tej epoce, opozycyjnych modeli artysty i sztuki. W dalszych rozważaniach chcę więc zająć się tym i dwiema różnymi, a naw et znoszącymi się legendami Norwida w Młodej Polsce. W ydaje się bowiem, że przy znacznym, zamierzonym zre­ sztą uproszczeniu da się powiedzieć, że choć Norwid, jego biografia i twórczość są „jedyne” w znaczeniu jednostkowej niepowtarzalności i o- kreśloności dostępnej tam tej epoce, to legendy Norwida są dwie. Jedna, stworzona i rozpowszechniana przez Miriama i — nazw ijm y to umownie — „m iriam owski” punkt widzenia; druga — tworzona przez Brzozow­ skiego i podejmowana chętnie w kręgu myśli Brzozowskiego aż po czasy dzisiejsze. Takie dość kategoryczne w swej dychotomii postawienie spra­ wy może budzić zastrzeżenia. Chcę więc wyjaśnić, że opozycja dwu le­ gend jest w mym przekonaniu także rodzajem roboczego uproszczenia, a poniższe uwagi nie roszczą sobie pretensji do rangi ustaleń, ale sta­ nowią rodzaj prolegomenów do analizy zjawiska.

Zacząć wypadnie od biograficznego punktu wyjścia. Podtrzym uję bo­ wiem opinię wyrażoną w innym m iejscu *, że legenda biograficzna jest pierw otna wobec legendy dzieła. Z drugiej strony łatwo dostrzec, że bio­

(3)

— 60 —

grafia Norwida nad podziw łatwo układa się w schem at konstrukcyjny legendy „jasnej” w typie hagiograficznym. Jeśli bowiem sięgnąć do ta ­ kiego schematu, opisanego przez S. Vrtela-W ierczyńskiego w jego stu ­ dium o legendzie św. A leksego2, to znaczna część momentów biografii Norwida i owego schem atu pozostaje ze sobą w zgodzie. Mowa tu oczy­ wiście o biografii Norwida nie w porządku ankiety personalnej, ale zor­ ganizowanej przez piszących o nim w okresie Młodej Polski w edle zasady „tendencyjnej selektywności”, nie będącej w tym przypadku niczym in ­ nym niż prostym akcentowaniem i uw ypuklaniem znaczących w zamie­ rzonym modelu cech i zdarzeń.

W schemacie hagiograficznym najistotniejsze epizody biografii to n aro ­ dziny (moment i genealogia), burzliwa młodość i początek misji, prze­ śladowanie, śmierć wzniosła (męczeńska lub będąca formą ofiary i od­ kupienia), kult pośmiertny. Prześledźmy te epizody w młodopolskiej w ersji legendy Norwida.

W legendzie narodzin (daty i genealogii) naprzeciw tendencjom le- gendotwórczym Młodej Polski wychodzi autolegenda Norwida, przekaza­ na w zapisach autobiograficznych. Wiadomo ze źródeł (a i sam Norwid podkreślał to w pisanych autobiografiach), że babka poety po kądzieli, Anna Sobi eska, należała do młodszej linii rodu Sobieskich herbu Janina, których starsza linia w ydała króla Jana III. Ta autolegenda (w tym przypadku zgodna całkowicie z praw dą, m ająca przecież tak drogi legen­ dzie posmak niezwykłości), przyjm owana była przez k ry ty k ę młodopol­ ską z uznaniem a zarazem — paradoksalnie wobec prawdziwości — kw a­ lifikow ana jako klasyczny przykład legendotwórczego „D ichtung”. Jesz­ cze w publikowanej w 1909 r. monografii Norwida 3 Adam Krechowiecki inform ację o królewskich parantelach uważał za zmyślenie poety. Jak zwykle jednak bywa w legendzie, genealogia taka, naw et kw alifikowana jako nieprawdziwa, swoją funkcję emocjonalną pełni.

Spraw a druga to data urodzenia i jej autolegendowe przesunięcie. Rok urodzin Norwida to rok 1821, natom iast wszystkie trzy znane w o- kresie Młodej Polski jego autobiografie podawały rok 1824 — rok śm ier­ ci Byrona — zachowując naw et zgodność co do miesiąca. W autobiografii Ggłoszonej przez Koperę 4 pisał naw et Norwid: „czasu, kiedy um ierał By­ ro n ”. Młoda Polska bez tru d u nieprawdziwość daty 1824 stw ierdzała, autolegendowe motywy Norwida komentowała jednak z uznaniem, w i­ dząc w owym przesunięciu chronologii nie zmyślenie, ale świadome kształtow anie biografii, rodzaj literackiej wypowiedzi. Pisał bowiem P rze­ smycki: „przypuszczamy, że myśl o mistycznej naw et zbieżności tych dwóch zdarzeń (urodzenia własnego i tam tej śmierci) fascynowała go tak potężnie, że wreszcie w absolutną spółczesność ich sam uw ierzył” 5. Moż­ na tu zresztą na marginesie kom entarza M iriama dopisać jeszcze tylko

(4)

— 61 —

jedno w yjaśnienie możliwe i naw et wielce odpowiednie dla Młodej Pol­ ski, pozwalające bowiem rozbudować spraw ę odrębności i niezwykłości Norwida w obrębie rom antyzm u. Zbieżność dat śmierci Byrona i w łasne­ go narodzenia miała przecież dla Norwida w jego autolegendzie znacze­ nie żbiegu dat „końca i początku”, stanow iła w yraz przeświadczenia o przynależności do „innego”, „drugiego” romantyzmu, powołanego zara­ zem tą w ersją do życia.

P u n k t kolejny młodopolskiej legendy Norwida to hagiograficzny mo­ m ent burzliwej młodości i początków powołania. Rolę „burzliwej młodo­ ści” pełnił w tej biografii okres Cyganerii W arszawskiej i spraw a przy­ należności do niej Norwida. Młoda Polska „w zasadzie” dezawuowała le­ gendę o „cyganeryjnym ” Norwidzie. Miriam w 1904 r. w cytowanych już Notátách zżymał się na uporczywość tej plotki, pisząc: „powtarzano uparcie baśń o udziale Norwida w tzw. cyganerii warszawskiej (mimo zaprzeczeń Wacława Szymanowskiego w nekrologu poety)” 6. Miriam w 1904 r. używa form y czasu przeszłego, „powtarzano”, natom iast łatwo stwierdzić, że ta „baśń” była i wówczas niezwykle żywotna i informacje с ścisłej przynależności Norwida do kręgu Cyganerii Warszawskiej po­ jaw iały się pod piórem mniej zorientow anych krytyków i w owym 1904 r., i jeszcze później. Uporczywość owej tezy, niezależnie od zżymań się Mi- riam a, zastanawia. Elem enty legendy w inny być bowiem rozpatrywane nie z punktu widzenia ich prawdziwości lub fałszywości, lecz w odnie­ sieniu do funkcyj, jakie pełnią w potocznej społecznej świadomości. Może więc „Norwid cyganeryjny” był Młodej Polsce potrzebny?

Przypom nijm y — do Cyganerii W arszawskiej przypisał Norwida cykl artykułów A leksandra N iew iarow skiego7. Znalazły się tu inform acje o stałym uczestnictwie Norwida w spotkaniach towarzyskich „warszaw­ skich cyganów”, o częstych bytnościach w knajpie „U M iram ki” itp. Tak więc Niewiarowski (być może w zrozumiałej chęci podniesienia ran ­ gi Cyganerii przez włączenie do jej składu Norwida) pasował Norwida na „cygana” i odtąd m amy jedynie do czynienia z zaprzeczeniami i od­ w oływaniem poety ze składu grupy. Robi to Szymanowski w 1883, Mi­ riam w 1904 r. Ale legenda trw a, bo-wiem W iktor Gomulicki raz jeszcze dezawuuje ją w 1910 r . 8, widać bezskutecznie, skoro i Jan Lorentowicz w roku 1915 wraca do sprawy: „zupełnie dowolnie w pisany został do cyganów Norwid, genialny Norwid, wielki sam otnik, który do końca ży­ cia, naw et w największej nędzy nie przestał być wielkim arystokratą ducha” 9. Jeśli legenda „N orwida-cygana” trw a w obiegowym przeświad­ czeniu, którego istnienie potw ierdzają kolejne głosy zaprzeczające, to wi­ dać jest w Młodej Polsce potrzebna. P ytanie — komu? Odpowiedź — może zbyt apodyktyczna — brzmi: cyganeryjnej świadomości Młodej Pol­ ski. Nie Miriamowi przecie, którem u m it „poète m audit” układa się we

(5)

— 62 —

wzorzec „sam otnika” i „arystokraty ducha” 10, a więc nie uczestnika for­ m alnych i nieform alnych grup artystycznych z ich specyficzną obyczajo­ wością, ale zapewne wszystkim „faktycznym ” „cyganom” młodopolskim, którym Norwid nobilitował cygnerię „w ogóle”, z jej dwuznaczną knajpą i dwuznaczną moralnością rodem od „M iram ki”. W uniw ersalnym zaś, ponadczasowym schemacie legendy, etap cyganeryjny w życiorysie Nor­

wida realizował tę jej część, w której po burzliwej i często nagannej młodości bohatera następuje początek m isji i służących jej świadomych wyrzeczeń.

W tedy jako początek misji należy potraktow ać w yjazd z W arszawy w 1842 r. Rzecz charakterystyczna — arty k u ły i monografie młodopol­ skie o Norwidzie, jeśli naw et kategorycznie odrzucają plotkę o przyna­ leżności do Cyganerii, to wyjazd w 1842 r. trak tu ją jako m om ent prze­ łomowy w życiu Norwida. Nasuwa się pytanie: czy czasem ranga tego przełom u nie jest właśnie skrycie uzasadniona poprzednim związkiem z Cyganerią (lub oględniej: czy „m inione” nie przydaje blasku „przeło­ mowi”)? Porzucenie dotychczasowego try b u życia, związków środowisko­ wych, otoczenia pełni więc rolę etapu przejścia do ascezy, obecnej z re­ guły w legendzie hagiograficznej. Na owej biograficznej przełęczy jest jeszcze jeden fak t legendowo w yrazisty i przez młodopolskich biografów Norwida silnie akcentowany — dram atyczna miłość do Marii Kalergis. O dnotujm y tu jeszcze jeden zabieg znaczący niemało. Aby uczuciowe burze poety związane z osobą pani K alergis były dobitnie wymowne, trzeba (i tak młodopolska biografistyka Norwida postępuje) przemilczeć jego późniejsze romanse (przelotne zresztą), jak ów z 1857 r. lub z Sa­ dowską w 1876 r. Budując tę legendę z takich elementów jak „cygano- w anie”, wielka i niezrealizowana miłość oraz raptow ny zw rot biogra­ ficzny uzyskuje się wymowny i czytelny schem at legendowy, w którym rok 1842 pełni rolę jednego z „punktów szczytowych” lub „przełomów” n . Wypadnie tu dodać, że takim przełomem następnym (choć o mniejszym może znaczeniu) w legendowej biografii Norwida jest rok 1852, przy którym mówi się o wygaśnięciu miłości do Marii Kalergis, nagłym ;w y- jeździe do Ameryki i związanym z w yjazdem liście do Zaleskiego, do­ m agającym się spalenia m anuskryptów.

W legendowym schemacie biograficznym pora teraz na „prześlado­ w anie”. F akty z życia Norwida i druki em igracyjne dostarczają tu legen­ dzie młodopolskiej wymownej dokumentacji. Toteż artykuły i monogra­ fie z lat 1895 - 1914 przyw ołują w ielokrotnie te same nazwiska i w ypo­ wiedzi: określenie W ładysława Bentkowskiego z 1849 r. („manierowana

niejasność m yśli”), Jana Koźmiana z 1850 („zawiłość m owy”, „forma za­ niedbana”), z 1851 drwiny. Dienheima-Chotomskiego i złośliwe sform u­ łowanie Juliana Klaczki „Promethidiony, Zwolony i inne androny”, opo­

(6)

— 63 —

ry i nieufność wydawców już po edycji lipskiej, niechętne przyjęcie Pro-

methidiona naw et przez życzliwego Bohdana Zaleskiego, aż po rok 1870,

w którym Kraszewski określił formę Norwidową jako „ułomną, niedo- rosłą, poronioną”. Przywoływanie tych nazwisk i wypowiedzi pozwala na opatrzenie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w biografii Norwida le­ gendową form ułą „odtrącenia” i„prześladow ania”. W tym kontekście rolę „m etafory sytu acyjnej” pełni często opisyw ana historia z „mecenatem” Władysława Czartoryskiego, który, obiecawszy fundusze Norwidowi, rzecz zakończył (czy to z arystokratycznej nonszalancji, czy zrażony opiniami o Norwidzie osób postronnych) poniżającą pożyczką-jałmużną.

Trudności m aterialne poety i jego egzystencja bliska nędzy w in ter­ pretacji krytyki młodopolskiej zm ierzają wyraziście do „punktu szczy­ towego”, odtrącenia i poniżenia, jakim jest pobyt w zakładzie św. Kazi­ mierza i śmierć w przytułku. W opisie ostatnich chwil poety kładzie się silny akcent na dwojakie zagrożenie: unicestwienia Norwida-człowieka i unicestwienia N orw ida-artysty. Z jednej strony bowiem grozi (i to z w ul­ garnych, m aterialnych przyczyn) — przeniesienie zwłok do grobu zbio­ rowego, z drugiej — roztrwonienie spuścizny twórczej. Z częściowego spełnienia się drugiej groźby zdawał sobie spraw ę Zenon M iriam-Prze- smycki, kiedy pisał: „wiemy o całym kuferku jego papierów, który sk u t­ kiem zbiegu okoliczności nieszczęśliwych poszedł kiedyś, przed laty w Brukseli w obojętne cudzoziemcze ręce — i kto wie, czy na torebki skle­ powe obrócony nie został” 12. Końcowe słowa tego cytatu sugestywnie pokazują wkład legendotwórcy w kształt legendy. K onstatacja przepadku części Norwidowej spuścizny — jest już dostatecznie dramatyczna, ale Miriam nie byłby Miriamem, gdyby dzięki przypuszczeniu banalnego, uwłaczającego wielkości poety, przeznaczenia rękopisów nie uwypuklił swojej ulubionej opozycji: arty sta i episjer. Opozycja ta w epoce Nor­ wida była chyba nieporównanie słabsza niż w czasach Miriama, a jednak w ten właśnie sposób legenda tworzona w Młodej Polsce uzupełnia bio­ grafię poety wedle własnych w yobrażeń o statusie arty sty w społeczeń­ stwie.

Przy zaakcentowaniu istotnych, z punktu widzenia młodopolskiej le­ gendy, momentów biografii Norwida publikacje o nim m iały także dość istotne luki. Część z tych braków w ynikała z niedostatecznego zasobu inform acji, część chyba jednak spraw ia w rażenie świadomej „tendencyj­ nej selektywności”. Młodopolska biografia Norwida zawiera, przykłado­ wo, luki następujące: a) brak jest w zasadzie inform acji, a tym bardziej komentarzy, na tem at okresu „włoskiego” (dostrzegał to i upominał się o wypełnienie luki Miriam); b) nieznane badaczom i ogółowi są fakty związane z uwięzieniem Norwida w Berlinie w związku z paszportem udostępnionym Jatow ttow i (dowodem brak danych o tym fakcie w bio­

(7)

— 64 —

grafii Norwida pióra A. Krechowieckiego); c) nie wiadomo nic, poza su ­ chym stw ierdzeniem faktu, o bytności w Brukseli w końcu 1847 r.; d) wiadomości o spotkaniu z Mickiewiczem w Rzymie w 1848 r. oraz liście apostolskim papieża Piusa IX do Norwida są szczątkowe i enigmatyczne; e) pobyt w Ameryce w ystępuje jedynie jako ziwięzła inform acja życio­ rysowa, bez refleksji tyczącej się znaczenia, jakie miała dla przem yśleń Norwida o społeczeństwie europejskim ich konfrontacja z sy tuacją so­ cjalną Stanów Zjednoczonych.

Wiele z tych luk, jeśli naw et nie zamierzonych, ale w ynikających z niedostatecznego stanu badań, jest jakby „na rękę” kom entatorom Nor­ wida, pozwala im wypełnić niedookreślone miejsca biografii fikcją praw ­ dopodobną lub domniemaniem — stąd częste form y „wydaje się”, „moż­ na przypisać”, „zapewne”. Dotyczy to w równej mierze Janowskiego i Jellenty, jak M iriama i Krechowieckiego. Jeśli jednak zam ierzam y owe legendowe przeoczenia lub niedookreślenia komentować, jesteśm y zdani także na legendową formułę „zapewne”. I tak, zapewne, bardziej szcze­ gółowe uwzględnienie historii sporu z Mickiewiczem (wokół problem a­ tyki religijnej), który miał miejsce w lutym 1848 r. w Rzymie, m usia­ łoby wprowadzić do grona „gnębicieli” Norwida także Mickiewicza, co z w ielu względów dla zachowania kultu wieszcza było niezręczne. Co innego wskazywać na przeciwników nie rozumiejących geniusza wśród pisarzy i publicystów m inorum gentium, co innego wciągnąć w orbitę „niezrozum ienia” osobę Adama. Za tego rodzaju przypuszczeniem prze­ mawiać może fakt, że nie zaw ierający drażliwego elem entu opozycji na tle w iary spór z Mickiewiczem o Legion Włoski był szerzej omawiany i komentowany. (Przeciwstawienie: Norwid — Mickiewicz i tak pomimo w yraźnych wysiłków stuszowania pojawi się dość jawnie w pew nym kręgu legendy Norwida. Do spraw y tej powrócę w dalszych rozważa­ niach.) Aby zakończyć rejestr przykładowych „opustek” legendowych, w arto tu jeszcze wspomnieć o braku jakichkolwiek wiadomości w pu­ blikacjach młodopolskich o związaniu się Norwida w latach 1848 - 1849 z ruchem „zachowawców” społecznych (zmartwychwstańcy, Zygm unt K ra­ siński), o czym z przekazów wcześniejszych było wiadomo.

Na terenie legendy biograficznej Norwida (choć jest ona bez w ątpie­ nia pierw otna) nie zaznacza się jeszcze tak w yraźnie opozycja dwu „spo­ sobów” widzenia tej postaci, jak w obrębie legendy dzieła. Opozycja ta daje się odczytać jako spór o sukcesję, tj. o to, czy właśnie Młoda Polska jest predestynow ana i upoważniona intelektualnie do — by użyć słów Norwidowych — „odpomnienia” poety. Spór odwołujący się nieustannie do wierszy początkowych Vade-mecum („Syn minie pismo, lecz ty spom- nisz w nuku...”) dotyczył generalnie sposobu, w jaki zaanektow any został dla modernizm u Norwid, przy czym równie łatwo uznawano

(8)

„młodopol-- 6 5 —

skość” poety za pewnik, jak i za bezpodstawne uroszczenie in terp reta­ cyjne modernistów. A jest to spraw a dość istotna. W arunkiem legendy jest bowiem „siła fataln a”, pośmiertny wpływ na potomnych, pozosta­ wienie im spadku o charakterze zobowiązującym. Sukcesorzy muszą potwierdzić oddziaływanie twórcze patrona. Wzór zresztą już był — „młodopolski” Słowacki, mistyczny i symboliczny. Z punktu widzenia le­ gendowych potrzeb tej Młodej Polski, która domagała się sam opotwier- dzenia, trzeba było udowodnić, że Norwid jest premodernistyczny, jego świadomość jest antycypacją świadomości młodopolskiej a Młoda Polska stanow i właśnie ten zapowiadany w autolegendzie mom ent przyjęcia i zrozumienia przez wnuków. W interpretacji „spominającego w nuka” zo­ stała więc przyjęta — choć bez większego uzasadnienia — kategoria po­ koleniowa. Jacek Trznadel słusznie zwraca uwagę, że w Norwidowskim rozumieniu koncepcja „syna i w nuka”, którą Młoda Polska w ybrała ja ­ ko swój pokoleniowy atu t to „nie wieczne nieporozumienie między a r­ tystą a odbiorcą lecz ścisłe odczytywanie funkcji postępu i zacofania” 13. W ypada więc dodać, że właśnie pokoleniowe daty m etrykalne każą w Młodej Polsce widzieć „syna”, nie „w nuka”, i gdybyśmy ulubioną m etodą Kazimierza Wyki zestawili ze sobą daty urodzin, stanowisko nie tyle kulturowego, ile pokoleniowego „syna” ujawniłoby się wyraźnie.

Miriamowi dogadzała jednak koncepcja pokoleniowa. Nie dostrzegał chyba nawet, że w jego uwielbieniu Norwida i traktow aniu twórczości autora Vade-mecum jako pożądanej „norm y” artystycznej kryje się n ie­ bezpieczeństwo popadnięcia w schem at określony jako naganny w Walce

ze sztuką (odtrącenie now atora przez współczesnych — pośmiertna lub

spóźniona za życia akceptacja — entuzjazm i popularyzacja — przekształ­ cenie dawnego now atorstw a w aktualną normę artystyczną, która służy

jako kw alifikator w utrącaniu następnych nowatorów). Miriam w koro­ now aniu Młodej Polski na „w nuka” miał zresztą licznych sojuszników, spodziewanych i niespodziewanych. Wszyscy oni komentowali i dopowia­

dali tezę o spełnieniu legendowej przepowiedni. Stanisław Witkiewicz był entuzjastą „spodziewanym”, bowiem zasadniczy zrąb koncejpcji este­ tycznej Promethidiona był autorytatyw nym w sparciem jego własnych przem yśleń estetycznych. Dlatego pisał w tonie radosnego odkrycia:

„Nic nie w iedzieliśm y, że te n dziw ny człow iek, k tó ry przed la ty w y d aw ał się ty lk o dziw acznym , którego się czytało z podziw em , a bez m ożności pojęcia, że C y p ria n N orw id, poeta przeczuć, k tó ry ła m a ł i dręczył język d la w yn alezien ia w y ­ raz u n a p ew ne sta n y duszy, na p ew ne pojęcia, dotychczas nie przeczuw ane i nie

p rze m y śla n e [...] w ypow iedział [...] głębokie p raw d y [...].” u

C harakterystyczne, że o koncepcji sztuki narodowej Norwida dowie­ dział się Witkiewicz „z drugiej ręk i”. Wiadomości o Norwidzie zaczer­ pnięte bowiem zostały przez Witkiewicza z arty k u łu Stanisław a Mel- czarta ogłoszonego w „Słowie Polskim ” 1S. Witkiewicz cytował z widoczną

(9)

— 6 6 —

satysfakcją, zrozumiałą u autora S z tu ki i k r y ty k i u nas słowa Melczarta ô Norwidzie, który był „przez chłodną krytykę naszą =— która w stręt ja­ kiś czuła do Prometeuszów — wyszydzony i oplwany a potem zapom­ niany ”.

Ton pogardy dla „synów” i powszechne poczucie bycia „w nukam i”, niewiele mające wspólnego z egzegezą pism Norwida (wówczas dostęp-, nych), wiele natom iast przynoszące charakterystycznych dla legendowe­ go stanowiáka zaspokojeń emocjonalnych, dominuje w większości publi­ kacji młodopolskich, także akademicko „obiektyw izujących” (podkreśle­ nia — A.Z.M.):

„Dzieł jego nie czytano, uw ażano go niem al za obłąkańca, bo przeró sł pokolenie i n ie był rozum iany. D o p i e r o w o s t a t n i c h c z a s a c h przypom niano go sobie.” 18

„S p raw d za się przew id y w an ie poety, iż «syn m in ie pism o, lecz ty spom nisz w nuku». D z i ś d o p i e r o zaczynam y rozum ieć to, co w spółczesnym w ydaw ało się dziw actw em , niedorzecznością, co w yw oływ ało ła tw e koncepty i szydercze uw agi Gaszyńskiego, S iem ieńskiego, A n d rzeja K oźm iana.” 17

„C iekaw ym , choć nie now ym , bo w każdej lite ra tu rz e p o w tarz ają cy m się z ja ­ w isk iem je st odsłonięci« się, .w ć w i e r ć w i e k u p o z g o n i e d o p i e r o , n ie ­ dostrzeganego w ciągu długoletniego tułaczego żyw ota, bogactw a duchow ych uzd o l­ n ie ń m yśliciela i a rty s ty niezw ykłego.” 18

„D z i ś, gdy w lite ra tu rz e ta k głośno o N orw idzie, gdy o d g r z e b a n e g o s p o d p y ł u zapom nienia, w ynoszą z uw ielbieniem ...” 18

C hóralny o k rzyk „on nasz, z naszego duchow o p o k o le n ia” .

Uzasadnienie można odnaleźć choćby w słowach cytowanego już Chle­ bowskiego:

„Dla dusz znużonych w alk ą i ja rm a rk ie m życia, zrażonych p rzesadą, nieszcze- rością niezliczonych w yznań, w ezw ań i w yzw ań [...] N orw id sw ym m ilczeniem , szeptem sw ej rezygnacji, sk a rg ą sw ej tłum ionej iro n ii [...] będzie zaw sze p o ciąga­ ją cy m tow arzyszem , tłum aczem stanów uczuciow ych dziś częstszych zapew ne niż d a w n ie j.”

Ale legenda ułatw ia raczej uwielbienie niż przyswojenie myśli Nor­ wida. Miriam przecież w zasadzie pow strzym uje się od komentowania i tłum aczenia Norwidowych zawiłości, częściej zbiera fakty biograficzne, a ogłaszane teksty opatruje komentarzem raczej edytorskim niż in te r­ pretacyjnym . Dość paradoksalnie legenda Norwida utrudnia rzeczowe sądy historycznoliterackie. Widzi się ilościowy rozmiar spuścizny, jej wszechstronność intelektualną i różnorodność gatunkową, sensacyjne po­ jaw ianie się nowych tekstów i rękopisów, ale też wiele racji zawiera stw ierdzenie Dicksteinówny: „gdy pełno o nim efektownych im presji i fe­ lietonów, dla szerszego ogółu poetą ten jak dotąd daleki i nieznany.” 20

Dodajmy — daleki także dla wielu komentatorów. Studium Jellenty

Cyprian Norwid. Szkic syntezy (1909) ma w szystkie w ady krytyki im -

preśjonistycznej, monografia A. E. Balickiego (1908) jest ogólnikowa, synteza Krechowieckiego w zasadzie wyłącznie biograficzna. Toteż w ko­

(10)

— 67 —

m entow aniu twórczości prym wiodą recenzenci i felietoniści przekłada­ jący myśl Norwida na nieprecyzyjne sugestie. Posłużmy się tu przykła­ dem tak wymownym, że aż humorystycznym. Kazimierz Wroczyński w obszernym studium prowadzi czytelnika po ,,krajobrazie” twórczości

Norwida:

„Z przełęczy p e rsp e k ty w a w doliny się stacza. S t y g m a t — now ela {...] sk ła d a się w ob raz o dziw nych o rn am e n ta c y jn y c h liniach, w coś ja k lśn iącą w odną p o ­ w ierz ch n ię ak w a riu m , pod k tó rą ig ra ją i cicho-cichuteńko, a hyżo i lekko m k n ą złote ry b k i ironii. (V a d e - m e c u m ). P rz ed n am i m ieni się d y w an k w iató w i k rw i — b łę k itn ie ją liry c zn e niezabudki, bielą czyste lilie stro f — w siow ieją polne różyczki, tu lą d e lik a tn e sw e k ielichy pow oje blad y ch tęsknot, a acz żadna dziew an n a złotej fo n ta n n y śm iechem nie w y k w ita, cz erw ien ieją za to m aki iro n ii — k rw i serdecznej ru in y czy też sc ze rw ie n iałe gorączką oczy M efista — łą k a m istyczna w śród skał, o strych su row ych cyplów m ierzących w niebo.” 21

Ten typ in terp retacji może się tłumaczyć jedynie faktyczną niemoż­ nością czy brakiem chęci rzeczywistego przyswojenia tak w ychw alanej głębi myśli Norwida. Ale w gruncie rzeczy owo rzeczywiste przyswoje­ nie nie jest młodopolskim legendotwórcom potrzebne. Naw et wśród n a j­ większych entuzjastów obecne jest przekonanie o „ciemności” Norwida, trwTa opinia z nekrologu Norwida życzliwego przecież Szymanowskiego: „poezje jego zwykle zaciemnione były gm atw aniną szum nych wyrazów i tkanką ciemnych m yśli”. Chlebowski nastrojony entuzjastycznie w y­ suwa przecież dwuznaczną sugestię, że nie będzie bezowocnym trud, „ja­ kim okupić musi czytelnik pism Norwida ujęcie ukrytych w nich myśli i obrazów” 22.

W ten sposób dzieło pojawiające się z ukrycia, niegdyś zapoznane, pozostaje jakby nadal ukryte i zapoznane na skutek swej elitarności m y­ ślowej i artystycznej. Pozostaje to w zgodzie z sytuacją „niemożności w eryfikacji” lub „uchylania się od n iej”. Owo „uchylanie się” jest z re­ guły obecne w legendzie literackiej. W młodopolskich tekstach poświę­ conych Norwidowi więcej jest przeczucia niż dowodu, że obcuje się z d ru ­ gą form acją rom antyzm u, znacznie bliższą w swych kulturow ych kon­ statacjach modernistom niż pierwsza. To intuicyjne rozpoznanie wspól­ noty przez modernistów (nawet jeśli nie dostrzegli Norwidowego obrzy­ dzenia do „panteizm u d ru k u ”, do zwulgaryzowania kultury, do reklam y i „rynku sztuki” oraz do wszechpotężnej prasy jako instrum entu kształ­ towania hierarchii kulturow ych) było' przecież trafne. Po części m iał jednak też rację W iktor Gomulicki, kiedy pisał (jakby zapowiadając a r­ gum enty Brzozowskiego):

„[...] kto by się je d n a k spodziew ał, że to, co w d an e j chw ili pogrążyło N o rw id a w niepam ięci, w in n e j — w ydobędzie go n a ja śn ię i n a w ysokim podnożu p o sta w i [...]. G dy m odernizm now ych dróg szu k ający , a od uro d zen ia ślepy i głuchy, w ykrzyw ił, sp o tw a rz y ł i zdziw aczył p ię k n ą form ę poetycką, n astąp iło i w te j sferze ta k p o p u la rn e dziś «przew artościow anie». I oto — duchow e kalectw o N orw ida stało się nagle m odnym , poszukiw anym i w ielb io n y m w y ra ze m p ię k n a.” 23

(11)

— 6 8 —

Orientacji, którą nazwaliśmy „m iriam owską” (choć może to niespra­ wiedliwe wobec samego Miriama) czy „artystow ską” potrzebny był Nor­ wid „ciemny”. I choć nigdzie nie zostało sformułowane takie stanowisko, można zaryzykować, iż uznanie za przyczynę klęsk artystycznych (recte „niezrozumiałości”) Norwida — jego wysiłku intelektualnego, nie dają­ cego się werbalizować poetycko lub werbalizowanego opornie, stanowić mogło dla części przynajm niej Młodej Polski źródło satysfakcji ze spraw ­ dzenia się program u poezji aintelektualnej.

Pozostając przy zagadnieniu „funkcjonalności” legendy Norwida, w y­ gryw anej dla propagandy lub wsparcia młodopolskich koncepcji intelek­ tualnych i estetycznych, zwróćmy uwagę na rolę, jaką ta legenda ode­ grała w przem ianach hierarchicznego układu trójcy wieszczów. Kiedy P io tr Chmielowski recenzował w „Pam iętniku L iterackim ” tom y I - VI „C him ery” (a więc jeszcze przed „norwidowskim” tomem VIII), pisał z przekąsem:

„Do tejże k ateg o rii słabych rzeczy pozw alam sobie zaliczyć w y d o b y te z po­ śm ie rtn e j te k i p ap ie ry C y p rian a N orw ida [były to m. in. Ad, leones, L is t do W a ­

lentego Pomiana, T a jem n ic a lorda Sin g e lw o rth — A.Z.M.]. M iria m uw aża sobie

za ogrom ną zasługę to ogłoszenie pism poety, k tórego bez w a h a n ia sta w ia n a rów ni z M ickiew iczem , S łow ackim , K ra siń sk im .” 24

W dalszej części swojej oceny Norwida wspomina Chmielowski o na­ ruszeniu przez M iriama zasad hierarchii w rozgłaszaniu wielkości poety, o którym sąd daje się zawrzeć w formule: „umysł zmanierowany, zma­ nierow any stylista, gadatliw y w sposób najnieznośniejszy, bo n udny”. N atrącenie Chmielowskiego o sprawę hierarchii w obrębie wielkich naz­ wisk polskiego rom antyzm u ujaw nia tu obecność problemu określonego niegdyś przez M artę Piw ińską jako kwestię „ruchomego miejsca trze­ ciego wieszcza, które zajm ują na zmianę K rasiński z N orwidem ” 25. Do­ dajmy, że owo „na zm ianę” możliwe jest dopiero od czasów Młodej Pol­ ski, tj. od popularyzacji twórczości oraz osoby Norwida przez Przes­ myckiego.

Przyw ykło się przecież pojmować etos poety romantycznego w trzech zasadniczych odmianach. Janina Kamionkowa streszcza ową świadomość następująco:

„ C h a ra k te ry z u ją c różne odm iany wieszcza, badacze w y su w a ją zw ykle trzy n a j­ w ażniejsze w a ria n ty : p o e ty -re w e la to ra , p o e ty -k re a to ra i poety-przyw ódcy. P ierw szy z ty c h w zorów z a w ierał ja k o im p lik ację relig ijn ą e t y k ę d o s k o n a ł o ś c i m o ­ r a l n e j , pokory i ofiary ; d ru g i — e t o s t w ó r c z o ś c i i e k s p r e s j i ; trz e ­ ci — e t y k ę c z y n u. ” 26

W tym momencie naszych rozważań dokonać m usim y pewnego nie­ zbędnego uproszczenia (właśnie na miarę legendowej świadomości po­ tocznej), naw et z w ew nętrznym przekonaniem, że spraw a w rzeczywi­ stości przedstawia się o wiele subtelniej i bardziej skomplikowanie. Wszelkie konstrukcje interpretacyjne wloką za sobą grzech uproszczeń

(12)

— 69 —

i tekst ten także od grzechu tego nie jest wolny. Otóż w ydaje się, że szanse Norwida w świadomości twórców jego legendy młodopolskiej w ynikały po części z możliwości przypisania go (i to z przekonującym uzasadnieniem) do każdego z trzech wymienionych wyżej „w ariantów ” wieszcza. W świadomości potocznej legenda Mickiewicza ujaw nia się przede wszystkim na terenie modelu poety-rew elatora i poety-przywód- cy. Na takie przyporządkowanie pozwalają te elem enty legendy, które odwołują się do religijnego światopoglądu Mickiewicza, wysokiego po­ czucia etycznego, roli drogowskazu moralnego dla em igracji polskiej po roku 1831. Tej postawie legendowej należy przypisać odruchy zaniepo­ kojenia przy wszelkich próbach „odbrązowiania”, które z reguły są kw e­ stionowaniem tezy o doskonałości m oralnej. Zgoda natom iast powszechna panuje wobec spraw y poety-przywódcy (z im plikacją etyki czynu), bo też i argum enty są tu znaczne — legion włoski, w ydarzenia w ojny krym skiej i wszelkie inne potw ierdzenia tezy, iż „trudniej dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę”. Słowacki — w ukształtow anym przez legen­ dę odbiorze — realizuje bodaj najpełniej ideał poety-kreatora i w nim przede wszystkim się wyraża. „Ruchom a” i o wiele mniej w yrazista po­ zycja Krasińskiego w trójcy wieszczów w ynika chyba z faktu, iż nie „przynależy” on zbyt w yraźnie do żadnego z trzech „w ariantów ” wiesz­ cza. Najbliższy modelowi poety-rew elatora dzięki swej filozoficznej głębi, byw ał i bywa dyskredytow any na terenie doskonałości m oralnej, „poko­ ry i ofiary”. K ariera Norwida w legendzie daje się wówczas wywieść z faktu, że dawał się on zaszeregować — i to naw et dobitnie — w każ­ dej z trzech kategorii. Zespół legendowych m niem ań wobec Norwida znajdował uzasadnienie i w modelu poety-rew elatora (religijność, po­ kora, ofiara), i kreatora (ideał ekspresji, twórczości jako wartości abso­ lutnej). Choć faktycznie za życia roli przywódcy nie pełnił, twórczość jego zawierała tak w yrazistą propozycję etyki czynu, że nie darmo mógł go na patrona powołać Brzozowski.

Na gruncie koncepcji poety-rew elatora legenda Norwida mogła być naw et przeciwstawiona legendzie Mickiewicza. W obrębie orientacji „mi- riam ow skiej” nie Miriam zresztą dobrał słowa najbardziej pochlebne dla Norwida, ale Tadeusz Miciński:

„Jak o poeta m ało je st d la m nie ciek aw y — ją k a się, m a ry m y zak alco w ate [...]. A le je s t N orw id prorok. W dzisiejszych czasach to brzm i ja k potępienie. Lecz za­ praw d ę, gdyby w yobrazić że C h ry stu s z apostołam i ja w i się w śród naszej lite r a ­ tu ry — to j e d y n i e N o r w i d [podkr. A.Z.M.] m ógłby zasiąść do O statn iej W ieczerzy [...] J e s t to sam otny n a k o ń cu w si m ieszkający guślarz. Z b ie ra zioła lecznicze. O bchodzi sta re k u rh a n y . Z na p rze d ziw n e legendy. W słu ch u je się, rozm yśla. W szystko czyni z tru d em , za czerp u je głęboko, stą d n ie ra z m ę ty w tej w odzie — zaw sze zaczaro w an ej leczniczością [...] je st to p raw d ziw ie Człow iek Boży; je st to ry b a k «ludzi».” 27

(13)

— 70 —

Owo. „jedynie Norwid” brzmi jak detronizacja Mickiewicza. Tym b ar­ dziej że Młoda Polska miała świadomość opozycyjności Norwida wobec autora Ksiąg pielgrzymstwa. Norwid jawił się jako em igrant „niezbała- m ucony” przez towiańszczyznę, inaczej niż Mickiewicz pojm ujący etykę czynu, przeciwstawiający się zdecydowanie tezom Składu zasad itp. Dla Młodej Polski świeże enuncjacje W ładysława Mickiewicza, referującego sądy ojca o Norwidzie — przy powszechnym poczuciu „krzyw dy”, jaką em igracja w yrządziła Norwidowi — nie tylko nie mogły zaszkodzić (były na to zbyt małostkowe), ale w yraźnie pomagały, wzbogacając i unaocz­ niając ową „krzyw dę”:

„M ickiew icz m a w ia ł o nim , że to dusza zak lęta, że m iotać się będzie bez­ ow ocnie, aż uw olni się z o p ętan ia 23 [...] N orw id ciągle o b gadyw ał A d am a w listac h do K rasińskiego, do Z aleskiego i do innych, ciągle też u d a w a ł się do niego o w s ta ­ w ie n ie 's ię za nim [..'.] M ickiew icz m ù często pomoc w y jed n y w ał, chociaż w iedział, ja k m u się za to w yw dzięczał.” 29

Inne 'przekształcenie składu „trójcy”, także za pomocą legendy Nor­ w id a ,’proponował Adolf Nowaczyński, idący bodaj najdalej w przew ar­ tościowaniach. Pozostawiwszy na miejscu „granitowego A dam a”, Sło­ wackiego w ym ieniał na Wyspiańskiego i konkludował: „kiedy ukaże się wreszcie kom pletna definityw na edycja dzieł Cypriana Norwida, sztucz­ nie skonstruow ana trójca rozpadnie się całkowicie. O K rásm skim nie będzie już mowy.” s0

Na wstępie tego szkicu sformułowana została teza, że w dobie Młodej Polski obserw ujem y dwie zasadnicze odmiany legendy Norwida, określo­ ne umownie jako „koncepcja m iriam owska” i „koncepcja Brzozowskie­ go”. Rozmiary niniejszego tekstu nie pozwalają na szczegółowy opis ca­ łości koncepcji „m iriam owskiej”, w arto jednak zsumować jej elem enty najważniejsze. Naczelne przeświadczenie, w ypowiadane po wielokroć w kręgu „artystow skiej” legendy Norwida, to przeświadczenie o duchowej przynależności poety do Młodej Polski i pewność, że jest ona faktycznym adresatem posłania do „w nuków ”. Z tego stanow iska w ynika także ak­ ceptowanie opozycyjności Norwida względem rom antyzm u, elementów zaprzeczenia i w yłam yw ania się z konwencji. Legenda w tym w cieleniu ma w yraźny zakrój biograficzny. N apotykane w niej peryfrazy akcen­ tu ją uniw ersalizm i rew elatorstw o Norwida: „das polyphonie G enie” (J. Kaczkowski), „Mojżesz sztuki polskiej” (A. Potocki), „Człowiek Bo­ ży” (T. Miciński), „Prom eteusz wyszydzony i oplw any” (S. Melczart),

przede wszystkim zaś „Wielki sam otnik”, „absolutny arty sta ”, „zapom­ niany geniusz”. Odwołania do tradycji i -pokrewnych indywidualności w innych literaturach obracają się w kręgu nazw isk Novalisa, Edgara Poe, E. T. A. Hoffmanna, Villiers de TIsle-Adama, akcentują pasywizm i gest odwrócenia od życia, napom ykają o neurotycznym typie osobowości. Relacja twórczości Norwida i świadomości historycznej to, w tej in te

(14)

r-— 71 r-—

pretacji, stanowisko ponadczasowe poety, „pozaspołeczny >absolut”, m y­ ślenie w kategoriach podświadomości zbiorowej, m it i archetyp, ubrane niekiedy w historyczny kostium. Teza o samotności społecznej tw órcy w odniesieniu do Norwida rozpatryw ana była jako sytuacja samotności narzuconej przez innych, ale też — bardzo po artystow sku — w ybiera­ nej z poczucia dostojeństwa. Młodopolskie „forpoczty ewolucji psychicz­ n e j” mogły odnaleźć w legendzie Norwida, ukształtow anej przez „m iria- m ow ski” punkt widzenia, specyficzny typ twórczego ofiarnictw a i cier­ pienia, „w inkelrydyzm ” tw órcy atakowanego przez nie dość w rażliwe estetycznie otoczenie. Z kolei przekonanie o „arystokratyzm ie” (ducho­ w ym ale także i społecznym) poety kazało doszukiwać się w jego dziele deklaracji nieufności czy wręcz niechęci do świata • interesu, objawów świadomości, że sztuka przestając być ołtarzem stała się tow arem ry n ­ kowym (Ad leones). W tym typie legendy podkreśla się w yraźnie uprze­ dzenie Norwida do ,,wieku kupiectw a” — jakże młodopolskie — z rów ­ noczesnym niedostrzeganiem tego, jak silnie pisarz jest przez ów ,,wiek” uk ształto w a n y 31. Podnosząc zaś spraw ę religijności Norwida, ogląda się ją w konturach zatartych, bez akcentow ania jego głębokiej i silnej w ia­ ry, mówi ogólnikowo o „panteizm ie”.

Przegląd elementów „m iriam ow skiej” legendy Norwida, dość zresztą tu ta j powierzchowny, pozwala na określenie, jak w yraźnie opozycyjna wTobec niej stała się legenda ukształtow ana przez Brzozowskiego. Była ona równie silnie nasycona emocjonalizmem, w wielu fragm entach w y­ wodu naw et mniej w sparta dowodami, stąd budziła i budzi wiele za­ strzeżeń. Tym niemniej, z punktu widzenia tej i wyżej omówionej kon­ cepcji legendowej, spraw a zasadności interpretacyjnej jest sprawą d ru ­ gorzędną. Myśl Brzozowskiego, w ram ach jego syntezy Młodej Polski neorom antycznej, także ocenę Norwida musiała podporządkować atako­ w i na ,,miriamizm” i bezdziejowe artystow stw o. Stąd w Brzozowskiegq

legendzie Norwida tak wyraźny rys opozycji wobec zestawu elementów legendy artystowskiej.

G eneralne stwierdzenie tego „drugiego” modelu legendy Norwida jest zaprzeczeniem tezy o duchowej przynależności poety do Młodej Pol­ ski. Taki jest przecież sens rozważań o ,,niepraw ych sukcesorach” w Ler-

gendzie Młodej Polski:

„ K ry ty k a nazb y t łatw o z a trz y m u je się n a p o w i e r z c h n i zastygłej i za­ kończonej, fizjognom ii, n az b y t łatw o sądzi, że w ty m , co z z e w n ątrz je st d o strz e ­ g aln e jako. różnica — z a m k n ię ta je st isto tn ie siła żyw a in d y w id u aln o ści tw órczej. S ąd y polskiej k ry ty k i o N orw idzie należą, ja k m i się zdaje, do tego w łaśnie ty p u : sądzę, że proces k ry stalizo w a n ia się sty lu N orw ida, czy sam N orw id żyw y — je s t do dziś dnia całkow icie n ie m al obcy k o m e n tu ją cy m go i podziw iającym w ie l­ bicielom .” 32

(15)

— 72 —

Dalej zaś w słynnej frazie o polskim O beram m ergau właśnie Norwid jest dowodem na niezrozumienie rom antyzm u przez Młodą Polskę:

„S tosunek zaś przeciętn ej m łodopolskiej m yśli do N o rw id a jako do poety po- zaspołecznego ab so lu tu «rytm ującego m ilczenie» je st całkow icie typow ym dla M ło­ dej P olski w obec ro m an ty zm u [...]. W im ię ro m an ty zm u o d ry w a się duszę od tej sam ej rzeczyw istości, ku k tó re j ro m an ty cy dążyli, w im ię ro m an ty zm u zdąża się ku tem u sam em u osam o tn ien iu duchow em u, k tó re ro m an ty cy chcieli przem óc; ro ­ m an ty cy u siłow ali przetw o rzy ć życie odciętych od k ra ju je d n o ste k w życie n aro d u : te ra z zam ienia się sam o życie dziejow e w m arzenie, sen, w zruszenie, su biektyw izm bezsilnych, sam otnych dusz.” 33

Odpowiednio do tezy zaprzeczającej faktycznej obecności Norwida w Młodej Polsce pojawia się w rozważaniach Brzozowskiego — niejako przeciw koncepcji „m iriam owskiej” — przekonanie nie o opozycyjności Norwida względem rom antyzm u, ale o jego dialektycznej z nim jedności. Stwierdzenie to wypowiada Brzozowski jeszcze przed Legendą Młodej

Polski, w tomie Kultura i życie:

„N orw id — spokój słow a w siebie zapatrzonego i w sp arte g o na sobie — tk w iłb y w ro m an ty zm ie polskim w sposób u ta jo n y , po ten cjaln ie, gdyby w rzeczyw istości historycznej nie istn iał. J e s t bow iem je d n ą z faz, je d n ą z postaci koniecznych, w ja k ie p raw o w ew n ętrz n e ro m an ty zm u polskiego się o b ja w ia.” 34

Z przyjęcia opozycyjnego stanowiska wobec „miriamowskiego”, a rty - istowskiego typu legendy Norwida bierze się sprzeciw Brzozowskiego wo­

bec poszczególnych jej elementów. Powiada więc Brzozowski, że krzyw ­ dzi się Norwida zestawiając go z Villiers de 1’Isle-Adamem lub Poem, bo

„[...] pokrew ień stw o to byłoby w geście w obec życia [...]. Isto tą tw órczości N o rw id a by ła jego historyczna w iara , w ynikiem zew n ętrzn y m — za m k n ię ta w sobie, p a ­ trzą ca na św ia t z w ielkiego oddalenia, pobłażliw a, to znow u po g ard liw a [...] p o s ta ­ w a w obec życia. P o staw ę tę uznano w łaśnie za treść i poczęto pojm ow ać N o rw id a jako jakiegoś n a ajschylosow ską m ia rę skrojonego «dandy», ja k gdyby cały sens jego tw órczości nie w ty m się zaw ierał, że w ia rę sw oją w p u stce wobec życia chronił, lecz w tym , że życiu nie w ie rz y ł” 35.

Tam, gdzie legenda artystow ska podkreślała uniw ersalizm i pozahi- storyczność Norwida, Brzozowski powiada przekornie: „Norwid, to w oczach dzisiejszych jego wielbicieli uosobienie myśli pozaczasowej, by­ towej — był świadomością rdzennie i przede w szystkim historyczną” **. Na tem at „w inkelrydyzm u” i ofiarniczego powołania poety napom yka w pierwszej redakcji Legendy Młodej Polski, iż pisał Norwid z subtelną ironią o Lenartowiczu „o tym , jak ból najszczerszy naw et, może stać się ułatw ieniem i ucieczką przed właściwą odpowiedzialnością i obowiąz­ kiem ” 37. Co do religijności poety, zdanie Brzozowskiego jest także od­ mienne od rozpowszechnianego w publikacjach młodopolskich: „W ydaje mi się wielkim nieporozumieniem, gdy słyszę o panteizm ie Cypriana Norwida. Dla mnie jest Norwid jednym z najbardziej i najgłębiej k ato­

(16)

— 73 —

lickich umysłów stulecia, najniezaprzeczalniej katolickim spośród w szyst­ kich naszych poetów.” 3S

Nie byłoby przedsięwzięciem nadm iernie trudnym (choć kłopotliwym objętościowo) dokonanie takiego zestawienia sądów o Norwidzie — w ra ­ mach legendy typu „miriamowskiego” i „Brzozowskiego” — w którym każde stwierdzenie pozytywne uzyskiwałoby po przeciwnej stronie swoje zaprzeczenie. Nie o to jednak chodzi, ale o częściowe przynajm niej w ska­ zanie na „instrum entalność” legendy Norwida w Młodej Polsce. Na re­ cepcji „artystow skiej” Norwida w Młodej Polsce zaważyły szczególne okoliczności i typ zapotrzebowania na określony rodzaj legendy literac­ kiej. Biografia bowiem Norwida i koleje recepcji jego twórczości w ro­ m antyzmie dostarczały modernizmowi wzorcowej postaci m itu artysty niedocenionego przez swoich współczesnych, określonego pochopnie jako „niezrozumialca”, sprawdzającego w cierpieniu i samotności praw idło­ wość tezy o społecznej alienacji artysty i wrogości ogółu wobec jednostek nieprzeciętnych, wyprzedzających świadomość swojej epoki i jej kon­ w encje literackie. Rysy po rtretu Norwida były w tej sytuacji i w tym typie legendy modelowane nieco na kształt modernistycznego „poéte m au d it” i w tym układzie staw ały się szczególnie bliskie uczuciowości młodopolskiej. Ten typ legendy pozostaje przede wszystkim w kręgu bio­ grafii.

W kręgu legendy dzieła pozostaje natom iast model ukształtow any przez Brzozowskiego, nieporównanie rzadziej akceptowany w okresie Młodej Polski, ale tym silniej narzucony potomności. P rzy pewnym uproszczeniu wydaje się on ściśle antynomiczny wobec modelu „m iria­ mowskiego”.

Jeśli teraz sytuację tę przełożymy na znaną nam dialektykę Młodej Polski, tj. opozycję „estetycznego” i „społecznego” sposobu pojmowania funkcji sztuki i wzoru artysty, w której antynomiczne człony realnie (w głośnej polemice) i metaforycznie określam y nazwiskami Przesm yc­ kiego i Brzozowskiego, widać dość w yraźnie na ile postać Norwida i jego legenda potraktow ane zostały przez opozycyjne orientacje in strum ental­ nie. Nie Norwida bowiem reklam ow ały i popularyzowały w swych n a j­ głębszych intencjach, ale antynomiczne wzory statusu arty sty i funkcji sztuki. Taki jednak jest los przedm iotu legendy, iż jego osobnicza w ar­ tość musi zostać podporządkowana funkcjom i interesom społecznym.

P r z y p i s y

1 A. Z. M akow iecki, T r z y legendy literackie. P r z y b y s z e w s k i — W itk a c y — Gał­

czyński. W arszaw a 1980, s. 41.

1 S. V rtel-W ierczyński, S ta ropolska legenda o ś w i ę t y m A l e k s y m na p o ró w ­

(17)

— 74 —

* A. K rechow iecki, O Cyprianie Norwid zie. Próba charakterystyki.- L w ów 1909, t. 1 - 2 .

4 F. K opera, Nieznana autobiografia C. Norwida. „W iadom ości N um izm aty czn o - -A rcheologiczne” 1897, t. 3, n r 4 i odb.

5 M iriam [Z. P rzesm ycki], Z notâ t o C. Norwidzie. „C h im era” 1904, t. V III, s. 436 - 437.

6 Chodzi o nekrolog p ió ra Szym anow skiego, ogłoszony w „T ygodniku I lu s tro ­ w a n y m ”, 1883, n r 23.

7 A. N iew iarow ski, Cyganeria w arszaw ska. „K u rie r W arszaw ski” 1881, n r 269 - - 294, 1882, n r 2 - 4, 6 - 7.

8 W. G om ulicki, Cyganeria w arszaw ska. B a jk i o niej i prawda. „T ygodnik I lu ­ stro w a n y ” 1910, n r 42 i 43.

9 J . L orentow icz, Legenda Cyganerii W arszaw skie j. „M yśl P o lsk a ” 1915, n r 3. 10 T a k ja k L orentow iczow i, a przed tem S zym anow skiem u, k tó ry w nek ro lo g u z 1883 r. p isał o N orw idow ym „dandyzm ie, elegancji, pow ściągliw ości, w strę c ie do k n a jp o w a n ia ”.

11 K ate g o rie „ p u n k tu szczytow ego” i „przełom u” próbow ałem opisać w T rzec h

legendach literackic h, op. cit.

12 M iriam , op. cit., s. 428.

13 J. T rznadel, Czytanie Norwid a. W arszaw a 1978, s. 41.

14 S. W itkiew icz, D z iw n y cz łowiek. L w ów 1903 [broszura o Józefie S iedleckim ]. 15 S. M elczart, Cypriana N orw ida poglądy na s z t u k ę narodową. „Słowo P o l­ sk ie ”, sie rp ień 1902.

18 W. Ja n k o w sk i, Z a p o m n ia n y poeta. „A teneum P o lsk ie” 1908, t. 3, n r 2 - 3. 17 B. C hlebow ski [rec. C. K. N orw ida O dczy tów o S ło w a ck im , W yd. II. L w ów 1909]. „K siąż k a”, 1909, n r 5.

18 Tenże [rec. C. K. N o rw id a W y b o ru poezji, ze b rał i o b ja śn ie n iam i o p atrz y ł R. Z rębow icz]. K siążk a” 1909, n r 5.

19 J. D icksteinów na [rec. A. E. B alickiego Cypriana N orwid a w : „S p raw ozdanie D y re k cji III G im n azju m w K ra k o w ie ” za ro k 1908]. „K siążka” 1909, n r 7.

20 Tam że.

21 K. W roczyński, Pamięci C. K. Norwida. „O gniw o” 1905, n r 18 - 20. 22 W rec en zji z O dczy tów o S ło w a ck im , op. cit.

23 W. G om ulicki, Pogadanka, „ K ra j” 1909, n r 9.

24 P. C hm ielow ski, „Chimera”. „ P am iętn ik L ite ra c k i” 1904, s. 330.

25 M. P iw iń sk a, R o m a n ty c zn a legenda i szydercy. W arszaw a 1973, s. 431. 28 J . K am ionkow a, Literatura i obyczaj w: P ro b le m y socjologii literatury. W roc­ ła w 1971, s. 285.

27 T. M iciński, Źródło w górach. Cyprian Norwid. „ L ite ra tu ra i S z tu k a ” [dod. do „N ow ej G azety ”] 1914, n r 1.

28 N ie sposób nie dostrzec, ja k podobne są te ap odyktyczne osądy do (zdeza­ w uow anego już w ówczas) o k reśle n ia poezji S łow ackiego jako „kościoła bez B oga”.

29 W. M ickiewicz, Ż y w o t A d a m a Mickiewicza. P o zn ań 1895, t. 4, s. 69.

30 A. N ow aczyński, Parerga do „Cyganerii W a r s z a w s k ie j”. „Ś w ia t” 1911, n r 45. 31 A m b iw alen tn e stanow isko N orw ida w obec „w ieku przem ysłow ego” i „w ieku k u p ie c tw a ” om aw iała Z. S tefan o w sk a w a rty k u le N o r w id o w s k i r o m a n ty z m . „ P a ­ m ię tn ik L ite ra c k i” 1968, z. 4.

32 S. Brzozow ski, L egenda M ło dej Polski w: Dzieła w s zystkie . P od red. A. G ó r­ skiego i S. K ołaczkow skiego. W arszaw a 1937, t. 8, s. 128.

(18)

— 75 —

34 S. Brzozow ski, Cypria n N orw id. Próba w: K u ltu ra i życie. Lw ów 1907, s. 172 - 173.

35 S. Brzozow ski, Legenda..., s. 137. 36 Tam że, s. 129

37 J e s t to sfo rm u ło w an ie B rzozow skiego z pierw szej re d a k c ji L eg en d y Młodej

Polski, ogłoszonej przez A. G órskiego i S. K ołaczkow skiego w w yd. L e g e n d y M ło­ d ej Polski, t. 8 Dzieł w s z y s t k ic h S. Brzozow skiego, W arszaw a 1937 s. 395. S ądu

N orw ida o L en arto w iczu w ta k im b rzm ien iu nie udało się odnaleźć. Dość podobnie p isał o L en arto w iczu N orw id do M a rii T rę b ic k iej w liście z 15 IX 1856 (zob. L isty , t. 8, s. 287): „podobny b ył do człow ieka, k tó ry w m ia rę ja k w w ięcej bezserdeczne koło wchodzi, tym su b te ln ie j przygotow yw a s tru n y zbolałe, aby tym m e sp ra w ied li- w iej sz arp an y b y ł”. Z p u n k tu w idzenia re fle k sji n ad legendą N orw ida nierów nie zre sztą w ażniejsze jest, ja k B rzozow ski p am ięta słow a poety, niż ja k brzm iały one rzeczyw iście.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Je że li przed staw io na p rzed chw ilą propozycja je s t słuszna, to pojęcie zbioru rozm ytego, zwłaszcza jego „części rozm y­.. Toteż zdania, zaw ierające

The catalogue of offences (or crim es), which discusses cases in w hich the procedural interception and m etering of telephone com m unications can be adopted, is

The starting point of this thesis is building a hydrological model based on topograph- ical landscape units, using a newly introduced descriptor called HAND (Height above

Based on the concept of balancing, Moore (1981) proposed a model reduction method for continuous time systems, which eliminates the states that are weakly

If differences in density between the water of the lock and that of the approach harbour are present, these density differences influence the flow patterns and therefore the

[r]

Wyznacza też ono przedmiotowy zakres działania zpdw.* Omawiana działalność gospodarcza może być prowadzona w ramach drobnej wytwórczości w zakresie produkcji

Doel van deze nota is .na te gaan in hoeverre dit materiaal stroomresistent is en bruikbaar is als bestortingsmateriaal t.b.v. bodembeschermingen in