• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn ekumeniczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn ekumeniczny"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Miziołek

Biuletyn ekumeniczny

Collectanea Theologica 38/3, 115-134

(2)

BIULETYN EKUMENICZNY

Zawartość: I. WIADOMOŚCI Z POLSKI. 1. Tydzień Powszechnej m odli­ tw y o Jedność Chrześcijan w W arszawie. 2. Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan w Polskiej Radzie Ekumenicznej. II. WYDARZENIA, DOKUMENTY, WYPOWIEDZI. 1. Spotkanie Paw ła VI i A tenagorasa I w Stam bule w lipcu 1967 r. 2. Spotkanie A tenagorasa I z Paw łem VI w Rzymie w październiku 1967 r. 3. Protestanckie świadectwo podczas III Międzynarodowego Kongresu Katolickiego Laikatu. 4. R efleksje ekum e­ niczne nad rocznicą Reform acji. 5. Znam ienny trójgłos o drogach rozwoju

ekumenizmu. 6. K. R ahner k rytykuje nowy program studiów teologicznych*.

I. WIADOMOŚCI Z POLSKI

1. Tydzień powszechnej m odlitw y o jedność chrześcijan w W arszawie

Tegoroczny Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan w W ar­ szawie zapoczątkowali OO. Dom inikanie w kościele św. Jacka przy ul. F reta 10, dnia 14 stycznia, Mszą św. koncelebrow aną przez 9-ciu Ojców Zakonu Kaznodziejskiego.

Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo Słowa Bożego z czytaniam i b iblijny­ mi, śpiewem psalm ów przez młodzież akadem icką oraz kazaniem , przygoto­ wanym przez duchownego jednego z Kościołów chrześcijańskich, a odczyta­ nym przez kapłana miejscowego klasztoru.

Uroczystości przewodniczył Prow incjał Zakonu Dominikanów w Polsce — O. Krzysztof K a s z n i c a .

18 stycznia b. roku odbyło się nabożeństwo ekumeniczne w kościele św. Kazim ierza u SS Sakramentek, Rynek Nowego Miasta.

Mszę św. koncelebrowaną odpraw ili OO. Dominikanie, homilię wygłosił ks. d r W ładysław M i z i o ł e k , przewodniczący Ośrodka dla Spraw Jedności Chrześcijan przy W arszawskiej K urii M etropolitalnej.

W niedzielę 21-go stycznia zostało odprawione nabożeństwo o jedność chrześcijan w kościele św . Jakuba, przy PI. Narutowicza. L iturgię E uchary­ styczną spraw ow ali OO. Bazylianie w obrządku grecko-katolickim . Głównym celebransem był O. Paw eł P u s z k a r s k i . K azanie wygłosił O. Jozafat R o m a n e k, prow incjał Zakonu Bazylianów w Polsce.

24-go stycznia odbyło się dekanalne nabożeństwo ekumeniczne w kościele św . M ichała na Mokotowie. Mszę św. celebrował ksiądz dziekan Antoni C z a r n e c k i , kazanie wygłosił ksiądz dr Zbigniew K a m i ń s k i .

Na zakończenie Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność w kościele św. Marcina u Sióstr Franciszkanek, Służebnic Krzyża, ul. Piw na 9/11 uroczy­ stą Mszę św. odpraw ił ks. dr W ładysław M i z i o ł e k , kazanie wygłosił ks. dr Leszek K u c . Po Mszy św. przem ówił celebrans.

♦ R ed ak to rem niniejszego biuletynu jest ks. W ładysław M i z i o ł e k , W arszawa.

(3)

Dorocznym zwyczajem zakończono ekumeniczne spotkania styczniowe wspólną uroczystością „Opłatka” dn. 29-go stycznia w sali K urii M etropoli­ talnej p. w. św. Jana. Na wieczór składały się słuchowisko SS. Diakonis p.t. „Zatopione Dzwony” oraz kukiełki i śpiewy w ykonane przez grono młodzieży akadem ickiej. Spotkaniu patronow ał ks. bp Jerzy M o d z e l e w ­ s k i , przewodniczący Kom isji Ekumenicznej Episkopatu. N aw iązując w swo­ im przemówieniu do treści słuchowiska i śpiewów, dał ks. Biskup wyraz nadziei, że miłość chrześcijańska przezwycięży w szystkie trudności na drodze ku zjednoczeniu oraz złożył serdeczne życzenia ekumeniczne, dzieląc się opłatkiem z w szystkim i obecnymi na sali.

S. JOANNA LOSSOW, WARSZAWA

2. Tydzień Pow szechnej M odlitw y o Jedność w Kościołach zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekum enicznej

Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej uzgadniają zwykle między sobą term iny i porządek nabożeństw ekum enicznych w Tygodniu Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Tak było i w roku obecnym. Na podstawie m ateriałów przysłanych przez Komisję W iary i U stroju Światowej Rady Kościołów w Genewie (ustalonych wspólnie z ośrodkiem katolickim w Lyonie dla wszystkich kościołów chrześcijańskich) opracowano i wydano drukiem program Tygodnia dla wszystkich polskich w spólnot chrześcijańskich należą­ cych do P.R.E. Tegoroczne hasło tygodnia brzm iało: „Ku chwale Jego M aje­ sta tu ” (Ef. 1, 14), dlatego też tem aty przemówień w czasie nabożeństw dotyczyły chwały Bożej w aspekcie ekumenicznym.

W W arszawie nabożeństw a ekumeniczne Kościołów zrzeszonych w P.R.E. odbyły się w następujących dniach:

18. 01. 68 — Kościół E w angelicko-R eform ow any (kalwiński), al. Św ier­ czewskiego 74. — Nabożeństwu przewodniczył duchowny tegoż Kościoła ks. Bogdan T r a n d a , kazanie wygłosił rektor Ch. A. T. ks. prof. dr W alde­ m ar G a s t p a r y z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.

19. 01. 68. — K ościół M etodystyczny, ul. Mokotowska 12. — Nabożeństwo prow adził duchowny miejscowego Kościoła doc. dr Witold B e n e d y k t o ­ w i c z, przem aw iał ks. Senior Ryszard T r e n k l e r z Kościoła Ewange­

licko-Augsburskiego.

20. 01. 68. — Zjednoczony Kościół Ew angeliczny, al. Jerozolim skie 999/37. — Nabożeństwo prow adził przewodniczący miejscowego Kościoła prezes Stanisław K r a k i e w i c z , jedno przem ówienie wygłosił ks. Zdzisław T r a n d a z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, drugie b ra t Zdzisław R e p i s z z miejscowego Kościoła.

21. 01. 68. — K ościół Połsko-K atolicki, ul. Szwoleżerów 4. — Nabożeństwo celebrował biskup tegoż Kościoła ks. J. P ę k a l a , przem aw iał zaś ks. Jan N i e w i e c z e r z a ł , superintendent Kościoła Ewangelicko- Reformowanego i prezes P.R.E.

22. 01. 68. — K ościół Praw osław ny, ul. Świerczewskiego 52. — Nabożeń­ stwo, w obecności m etropolity S t e f a n a , celebrował ks. A tanazy S e- m e n i u k, a kazanie wygłosił ks. d r Aleksy S z e w i e 1, obaj z Kościoła Prawosławnego, na końcu zaś nabożeństwa przem aw iał ks. rektor W aldem ar G a s t p a r y .

23. 01. 68. — Starokatolicki K ościół M ariawitów, ul. Wolska 186. — Nabo­ żeństwo odpraw iał biskup tegoż Kościoła ks. Ignacy G o ł ę b i o w s k i , prze­ m aw iał zaś ks. doc. d r Jerzy K l i n g e r z Kościoła Praw osław nego, pro­ rektor Ch.A.T.

(4)

24. 01. 68. — P olsk i K ościół Chrześcijan Baptystów, ul. Waliców 25. — Nabożeństwu przewodniczył zwierzchnik tegoż Kościoła ks. A leksander K i r- c u ń , kazanie wygłosił ks. Antoni N a u m c z y k z Kościoła Polsko-K atolic- kiego.

25. 01. 68. — K ościół E w angelicko-A ugsburski, pl. Małachowskiego. — N a­ bożeństwo prow adził m iejscowy proboszcz ks. Senior Ryszard T r e n k l e r , przem aw iał zaś duchowny tegoż Kościoła ks. W aldem ar P r e i s s.

Na w ielu z wymienionych nabożeństw byli obecni przedstaw iciele Kościoła Rzymsko-Katolickiego, łącząc się w ogólno-chrześcijańskiej m odlitw ie o jed ­ ność wszystkich wyznawców Chrystusa.

S. JOANNA LOSSOW, WARSZAWA

II. WYDARZENIA, DOKUMENTY, WYPOWIEDZI

1. Spotkanie Paw ła VI i A tenagorasa I w Stam bule w lipcu 1967 r.

J a k powszechnie wiadomo P a w e ł VI i A t e n a g o r a s I spotkali się przed czterem a laty, w styczniu 1964 r., w Jerozolim ie. Choć nieoficjalnie mówiło się w tedy o pielgrzym ce Ojca św. do Ziemi Św iętej, nie było dla nikogo tajnym , że ponad w zględam i pobożności górowały względy ekum e­ niczne i chęć naw iązania dialogu z p atriarch ą K onstantynopola. Podróż do T urcji 25 i 26 lipca ub. r. jest konsekw encją ekumenicznego zaangażowania się P a w ł a VI i jego pragnienia doprowadzenia jak najszybciej do zjedno­ czenia Kościołów W schodu i Zachodu, dwu Kościołów siostrzanych.

W przeszłości w w ieku VI, VII i VIII czterech papieży odbyło podróż do K onstantynopola z m isją polityczną od królów gockich do cesarza, lub wzywani przez cesarza w upokarzających w prost w arunkach. Obecnie czasy gruntow nie się zmieniły: cesarstw o wschodniorzym skie dawno już upadło (1453 r.), K onstantynopol stał się m iastem tureckim , p atriarch a dawnego Carogrodu posiada pod swą jurysdykcją coraz m niej w iernych, a jego znaczenie opiera się na tradycji. Choć bowiem z biegiem w ieków daw ne p a triarch aty wschodnie podzieliły się na szereg Kościołów autokefalicznych, p a tria rc h at K onstantynopoliński zachował swoje pierw szeństw o wśród innych p atriarch ató w Wschodu. W prawdzie K onstantynopol był jednym z najm łod­ szych p atriarchatów starożytności chrześcijańskiej, ale znajdow ał się on w stolicy cesarstw a, w Nowym Rzymie, dokąd nad Bosfor przeniósł cesarską stolicę K onstantyn Wielki. Ponadto A t e n a g o r a s cieszy się dużym au to ry ­ tetem ze względu na swoje w łasne w alory hum anistyczno-religijne. Jego działalność ekum eniczna jest szczególnie żywa i wszechstronna: bierze udział w pracach Światowej Rady Kościołów nad zbliżeniem i zjednoczeniem całego chrześcijaństw a, pracuje zarazem nad wzmocnieniem więzów jedności wszystkich Kościołów praw osław nych, wreszcie mimo początkowych zwłasz­ cza trudności wszedł na drogę zbliżenia z Kościołem rzym skokatolickim .

Przed kilkunastu jeszcze laty podróż papieża do patriarch y K onstantyno­ pola, i to uprzedzająca w izytę tego ostatniego w Rzymie, była nie do pom y­ ślenia. P atriarch a A t e n a g o r a s w spom inał kilkakrotnie już przedtem o swej chęci odwiedzenia P a w ł a VI, ale różne przeszkody ze strony p ra ­ w osławnej tam ow ały jego chęci. W wywiadzie udzielonym greckiem u dzien­ nikowi „TO VIMA” w r. 1962 p atriarch a A t e n a g o r a s w spom niał w sp ra ­ wie swej zamierzonej podróży do Rzymu, że w pierw trzeba na to zgody wszystkich Kościołów praw osław nych oraz zapewnienia, że papież ze swej strony złoży rew izytę patriarsze w jego rezydencji w Fanarze w Stam bule. Otóż P a w e ł VI uprzedził te w szystkie trudności i zastrzeżenia co do

(5)

dobrej woli Rzymu. Jego podróż do Turcji jest w yrazem właściwej mu pokory, której tak często daje wyraz, oraz potw ierdzeniem praw dziw ej woli ekum enicznej Kościoła rzym skokatolickiego i jego nowej postaw y wobec innych Kościołów chrześcijańskich.

Podróż Ojca św. do T urcji w ypadła w „Roku W iary” — w 1900-ną rocz­ nicę męczeńskiej śmierci apostołów P iotra i Paw ła. W ydaje się, że papież chciał odwiedzić także drugą stolicę p atriarch atu na Wschodzie — starożytną Antiochię w Syrii, gdzie przebyw ał również św. P iotr i św. Paweł, ale w a­ ru n k i na to nie pozwoliły. Ojciec św. odwiedził więc poza Konstantynopolem starożytny Efez — m iasto IV-go Soboru Powszechnego i stolicę biskupią św. Jan a Apostoła. W spom inał ponadto w swoich licznych przemówieniach wygłoszonych podczas podróży do T urcji o dwóch innych m iastach pierwszych soborów, mianowicie Nicei i Chalcedonie.

Spośród w ielu przem ówień i dokumentów, w jakie obfituje podróż P a w ł a VI w lipcu ub. r., zamieszczamy trzy najważniejsze:

1) przem ówienie P a w ł a VI podczas spotkania z A t e n a g o r a s e m I w katedrze praw osław nej,

2) odpowiedź patriarch y na przem ówienie papieża,

3) pisem ną deklarację P a w ł a VI, odczytaną w katedrze katolickiej przez biskupa W i l l e b r a n d s a i wręczoną A t e n a g o r a s o w i I.

P r z e m ó w i e n i e P a w ł a VI

Upłynęło już przeszło trzy lata, ja k Bóg w swojej nieskończonej dobroci pozwolił nam spotkać się na tej świętej ziemi, gdzie C hrystus założył swój Kościół i przelał za niego swą krew . Przybyliśm y tam obydwaj jako piel­ grzymi ku tem u miejscu, gdzie został ustaw iony chw alebny krzyż naszego Zbawiciela i skąd „podniesiony z ziemi, przyciąga on w szystkich ku sobie” (J 12, 32). Dziś ta sam a miłość Chrystusa i jego Kościoła prow adzi Nas na nowo jako pielgrzym a do tego szlachetnego k raju, gdzie następcy aposto­ łów gromadzili się niegdyś w Duchu Świętym, aby świadczyć o wierze Kościoła. Mamy na myśli cztery w ielkie Sobory powszechne w Nicei, Kon­ stantynopolu, Efezie i Chalcedonie, których ojcowie nie w ahali się porów ny­ wać z czterem a ewangeliam i. Były to pierwsze zdarzenia, gdy spotykali się, przychodząc z całego św iata chrześcijańskiego. Ożywieni tą samą miłością braterską, dali naszej w ierze ten wyraz, którego bogactwo i treść karm ią jeszcze .w naszych czasach w iarę i czułą kontem plację w szystkich chrześcijan.

Czy nie ma znaku Bożej Opatrzności w fakcie, że ta pielgrzym ka jest dla nas upragnioną okazją do urzeczyw istnienia owego „Do zobaczenia”, które w ym ieniliśm y w Jeruzalem wtedy, gdy Wasza Świątobliwość nam powie­ dział, że „szukając naszego wzajemnego spotkania, znaleźliśmy razem P an a”? Czy sekret naszego spotkania, postępujące odnajdyw anie się naszych Kościo­

łów nie jest tym nieustannym poszukiwaniem Chrystusa, wierności wobec Chrystusa, które każą nam zbiegać się w Nim? Na początku tego roku, gdy święcimy X IX stulecie najwyższego świadectwa w iary apostołów Piotra i Paw ła, odnajdujem y się, aby wymienić na nowo pocałunek miłości b ra te r­ skiej, tu gdzie nasi ojcowie w w ierze spotykali się, aby wyznawać jednym sercem świętą, niepodzielną i w spółistotną Trójcę.

W świetle naszej miłości do C hrystusa i miłości bratniej odkryw am y jeszcze bardziej głęboką tożsamość naszej w iary, a różnice, jakie między nam i jeszcze istnieją, nie powinny stanowić przeszkody w pojm owaniu tej głębokiej jedności. Zresztą miłość powinna nas w spierać obecnie, jak pom a­ gała H i l a r e m u i A t a n a z e m u w rozeznaniu tożsamości w iary poza różnicą słownictwa w chwili, gdy poważne rozdźwięki dzieliły episkopat chrześcijański. Czy sam św. B a z y l i , w swej miłości pasterskiej, nie bronił

(6)

autentycznej w iary w Duchu Świętym , unikając używ ania pew nych w y­ razów, które — niezależnie od ich poprawności — mogły stanow ić okazję zgorszenia dla części ludu chrześcijańskiego? A św. C y r y l z A leksandrii, czy nie zdecydował się w 433 r. pozostawić na boku swoją ta k w spaniałą teologię, ażeby pogodzić się z J a n e m z Antiochii, upewniwszy się, że poza różniącym i się w yrażeniam i ich w iara była identyczna?

Czy nie jest to płaszczyzna, gdzie dialog chrześcijańskiej miłości może z korzyścią szerzyć się, usuw ając z powodzeniem przeszkody i otw ierając drogi do pełnej w spólnoty w iary w praw dzie? Odnalezienie się jednym pośród różnorodności i wierności może być tylko dziełem Ducha Miłości. Jeśli w y­ m aga się jedności w iary dla pełnej wspólnoty, różnorodność zwyczajów nie jest przeszkodą, lecz rzecz m a się w prost przeciwnie. Św ięty I r e n e u s z , „który cieszył się dużą sławą, bo głosił pokój swoim im ieniem i swoim postępow aniem ” ( E u z e b i u s z , Hist. eccl., V, 24, 18) czyż nie mówił, że różnica zwyczajów „potwierdza zgodność w iary ” (ib. 13)? Jeśli zaś chodzi 0 A u g u s t y n a , wielkiego doktora Kościoła Afryki, w idział on w różno­ rodności zwyczajów jeden z rysów piękności Kościoła Chrystusowego (Ep. 14, 32).

Miłość pozwala nam lepiej uświadom ić sobie sam ą głębię, naszej jedno­ ści w tej naw et chwili, gdy boleśnie odczuwamy aktualną niemożliwość u j­ rzenia, aby *ta jedność ukazała się w koncelebracji, i pobudza nas do uczy­ nienia wszystkiego, aby przyśpieszyć nadejście tego dnia Pana. W idzimy teraz jaśniej, że na kierow ników Kościołów, na ich hierarchię spada zadanie kiero­ w ania Kościołów na drogę, k tó ra doprowadzi do pełnej poszukiw anej w spól­ noty. Pow inni to czynić, poznając się i uznając się w zajem nie za pasterzy części owczarni Chrystusow ej sobie powierzonej, troszcząc się o spoistość 1 w zrost ludu Bożego i unikając wszystkiego, co mogłoby go rozproszyć albo wprow adzić zamieszanie w jego szeregach. W ten sposób już teraz i przez taki w łaśnie w ysiłek możemy składać świadectwo bardziej skuteczne w imię C hrystusa, który chciał, abyśm y byli jedno i aby św iat mógł uwierzyć.

Miłość jest koniecznym środkiem życiowym dla rozw oju w iary, a w spól­ nota w wierze jest w arunkiem pełnego ujaw nienia się miłości, w yrażającej się w koncelebracji.

Oby Pan, który po raz drugi dał nam możność w ym ieniania pocałunku swej miłości, oświecił nas i prow adził nasze kroki i nasze w ysiłki ku dniowi tak bardzo upragnionem u. Oby spraw ił, abyśm y coraz bardziej byli ożywieni jedynie troską wiernego w ypełnienia jego woli co do Kościoła, aby nam udzielił żywego pragnienia tej jednej koniecznej rzeczy, której wszystko pozostałe powinno być podporządkow ane czy poświęcone. W tej nadziei, jak rów nież z „miłością nie u daw aną” (Rz 1, 29) obejm ujem y Was „świętym pocałunkiem ”.

O d p o w i e d ź p a t r i a r c h y A t e n a g o r a s a p a p i e ż o w i P a w ł o w i VI

W asza Świątobliwość i um iłow any w Chrystusie Bracie.

Niech będzie chw ała Bogu, tw órcy wszelkich cudów, który uznał nas dziś, Nas i hierarchię, duchowieństwo i lud nas otaczający, dołączający się do naszej m odlitw y wespół z naszym i świętym i braćm i kierow nikam i praw o­ sław nych Kościołów lokalnych i czcigodnymi braćm i innych Kościołów chrześcijańskich — godnymi przyjęcia z miłością bez granic i z w ielkim sza­ cunkiem Waszą najdroższą i najczcigodniejszą Świątobliwość, przybyw ającego tu z pocałunkiem od starożytnej Romy dla jej młodszej siostry. W itam y Cie­ bie, najczcigodniejszy następco Piotra, biorący od Paw ła imię i postępowanie, w ysłanniku miłości, jedności i pokoju. Oddajemy Ci, na samym łonie Kościo­ ła, pocałunek miłości C hrystusa.

(7)

R adują się z Nami apostołowie P io tr i A ndrzej, którzy byli braćm i, a do ich radości dołącza się chór świętych ojców, z zachodu i ze wschodu, z pół­ nocy i południa, którzy poświęcili swoje życie dla świadectw a wspólnej w iary niepodzielnego Kościoła i dla uświęcenia swej koncelebracji na jego łonie, Jak również ze wszystkim i pokoleniam i, które wzdychały za ujrzeniem tego dnia. Dziękujem y Ci za ten w ielki gest względem naszego drogiego k ra ju i naszego Kościoła.

Św ięty Bracie,

Z stępując w pokoju z góry Oliwnej, jako z pierwszego stopnia pojedna­ nia, i kierując się ku Emaus, krocząc ze zm artw ychw stałym Panem i m yśląc 0 łam aniu chleba, przeszliśm y naszą drogę aż do tego dnia, prow adząc dialog w miłości. Nasze serca gorzały i P an nie opuścił nas.

W edług jego pełnego praw dy słowa: „Oto ja jestem z w am i” (Mt 28, 20), prow adził on nas z etapu do etapu i staw iał nas przed bolesnym i znakam i naszej wspólnej historii. To on kazał nam usunąć od siebie spośrodka Kościo­ ła i jego pamięci zasłonę rozdziału. Uczyniliśmy to na m iarę naszej słabości. Lecz nasz wspólny i jedyny Pan, który daje ponad to, co możemy sami pojąć, błogosławił i powiększał m iarę swych darów dla swego Kościoła i dla nas samych. I oto w brew w szelkiem u oczekiwaniu ludzkiem u znajduje się pośród nas biskup Rzymu, pierwszy pod względem czci pośród nas, „ten, k tó ­ ry przewodniczy w m iłości” (I g n. A n t., List do Rz. w stęp, PG 5, 801). I oto jesteśm y razem obaj, wobec naszej wspólnej i św iętej odpowiedzialności w stosunku do Kościoła i św iata.

K u czemu i w jak i sposób będziemy odtąd kontynuow ać naszą drogę? Ten cel, jak ścieżki, k tóre tam prowadzą, są w ręku Boga. Lecz to nie ja, to P an powiedział: „Aby wszyscy byli jedno” (J 17, 21).

Posłuszni jego słowu i jego woli zdążamy do jedności w szystkich, do p e ł­ nej wspólnoty miłości i w iary, zrealizowanej w koncelebracji wspólnego k ie­ licha Chrystusowego, w upragnionym oczekiwaniu i nadziei Tego, który przyjdzie dokonać czasów i historii, sądząc żywych i um arłych.

W jaki sposób będziemy iść dalej naszą drogą?

W edług Nas, stosownie do świadomości i do woli w szystkich katolików 1 w szystkich praw osław nych, znaczonej po jednej i drugiej stronie objaw am i życzliwości hierarchii, duchow ieństw a i w iernych, których głos w tym cza­ sie jest dla nas cennym przew odnikiem i pociechą. Postępując tak naszą dro­ gą, m yślim y pokornie, że odpowiemy na nieuniknione żądania obecnej godzi­ ny, — historii, której Bóg pozostaje m istrzem .

Wezwani do posługiw ania Panu, jego Kościołowi i całem u św iatu, w spół­ pracujm y zatem z planem Boga, który pozostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owieczek, aby zbawić jedną, która się oddaliła (Mt 18, 11), wobec której jesteśm y zobowiązani do wspólnej troski i do wspólnego świadectwa.

Tymczasem zacznijmy od siebie samych. S kładajm y wszystkie możliwe ofiary i usuw ajm y w zajem nie, z całkowitym wyrzeczeniem się, wszystko to, co w przeszłości zdawało się przyczyniać do nienaruszalności Kościoła, lecz co w rzeczywistości zmierzało do stw orzenia podziału trudnego do przezw y­ ciężenia. B udujm y Ciało Chrystusa, łącząc to, co jest podzielone i zgrom adza­ jąc na nowo to, co jest rozproszone (Liturgia św. Bazylego).

Z ajm ijm y się zatem pilnie, przez wzajem ne czyny Kościołów, gdzie to jest możliwe, łączeniem tego, co jest podzielone, w stanowczym rozeznaniu w spól­ nych elem entów w iary i przepisów kanonicznych.

W ten sposób prow adźm y dialog teologiczny według zasady pełnej w spól­ noty tego, co jest podstaw ow e dla w iary i dla wolności m yśli teologicznej, duchowej i twórczej, natchnionej przez wspólnych Ojców, w różnorodności miejscowych zwyczajów dopuszczanej przez Kościół od sam ych początków.

(8)

świę-tych Kościołów, lecz także wyższą posługę: poświęcenie siebie samych i wszystkich wespół dla w szystkich innych braci chrześcijan, służąc p rzy k ła­ dem i czynem w w ypełnieniu pełnej woli Pana, dojścia w szystkich chrześci­ jan do jedności, aby św iat uw ierzył w posłannictwo C hrystusa od Ojca.

Lecz nasze zam iary sięgają jeszcze dalej. Będziemy m ieli na względzie tych wszystkich, którzy w ierzą w Boga, Stworzyciela człowieka i w szechśw ia­ ta, a w spółpracując z nimi, będziem y służyć w szystkim ludziom bez różnicy rasy, religii i poglądów, aby w spierać dobro i pokój w świecie i u trw alać na ziemi Królestwo Boże.

W pełni takich uczuć i myśli, w itam y przybycie Waszej Świątobliwości na nasz Wschód, jako nową jutrzenkę wspaniałego dnia Pańskiego w historii naszych dwu Kościołów Rzymu i Konstantynopola, św iata rzym sko-katolickie­ go i św iata prawosławnego, całego chrześcijaństw a i całej ludzkości.

Bądź pozdrowiony, Bracie, k tó ry przybyłeś w imię Pańskie. D e k l a r a c j a P a w ł a VI w r ę c z o n a

A t e n a g o r a s o w i I

Na początku „Roku W iary” obchodzonego ku czci 19-go stulecia m ęczeń­ stw a świętych apostołów P io tra i Paw ła, My, P a w e ł , biskup Rzymu i gło­ wa Kościoła katolickiego w przekonaniu o Naszym zadaniu podejm ow ania wszystkiego, co może służyć powszechnem u świętem u Kościołowi C hrystusa, spotykam y się ponownie z naszym um iłow anym bratem A t e n a g o r a s e m , arcybiskupem praw osław nym K onstantynopola i p atriarch ą ekumenicznym , ożywieni gorącym pragnieniem ujrzenia urzeczyw istnienia się m odlitw y P a ­ na: „Aby stanow ili jedno, ta k jak My jedno stanow im y. J a w nich, a Ty w e m nie. Oby się ta k zespolili w jedno, aby św iat poznał, żeś Ty m nie posłał” (J 17, 22—23).

Pragnieuie to ożywia zdecydowaną wolę uczynienia wszystkiego, co jest w Naszej mocy, aby przyśpieszyć ten dzień, kiedy między Kościołem Zacho­ du i Wschodu zostanie przyw rócona pełna wspólnota, w perspektyw ie zjedno­ czenia w szystkich chrześcijan, co pozwoli Kościołowi skuteczniej świadczyć, że Ojciec posłał swojego Syna na świat, ażeby w Nim wszyscy ludzie stali się dziećmi Bożymi i żyli jako bracia w miłości i pokoju.

Przekonani, że „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym m oglibyśmy być zbaw ieni” (Dz. 4,12) i które mogłoby im dać p ra w ­ dziwe braterstw o i pokój, jesteśm y posłuszni posłannictw u, które umiłowany uczeń Ja n przesłał z Efezu do Kościołów Azji: „Oznajmiamy i wam, cośmy u jrzeli i słyszeli, abyście i wy m ieli duchową łączność z nami. My zaś m am y duchową łączność z Ojcem i z Jego synem Jezusem C hrystusem ” (1 J 1,3).

Co apostołowie widzieli, słyszeli i nam przekazali, otrzym aliśm y za łaską Bożą w wierze. Przez chrzest „jesteśm y jedno w C hrystusie Jezusie” (Gal 3, 28). Na mocy sukcesji apostolskiej, kapłaństw o i eucharystia łączą' nas b a r­ dziej głęboko (por. Dekr. U nitatis redintegratio, 15). Taka jest głęboka i t a ­ jemnicza wspólnota, k tóra istnieje między nami: uczestnicząc w darach Bo­ ga danych Jego Kościołowi, jesteśm y włączeni we w spólnotę z Ojcem przez Syna w Duchu Świętym . Staw szy się rzeczywiście synam i w Synu (por. 1 J 3. 1—2), staliśm y się także rzeczywiście i mistycznie braćm i jedni drugich.

W każdym Kościele lokalnym dokonuje się m isterium miłości Bożej i czy nie jest to podstaw ą dla tradycyjnego tak pięknego w yrażenia, w edług k tó ­ rego Kościoły lokalne zwykły nazywać się Kościołami siostrzanym i (por. Dekr.

Unitatis redintegratio, 14)? Tym życiem Kościoła siostrzanego żyliśmy poprzez

w ieki, odbyw ając w spólnie sobory powszechne, które broniły depozytu w ia­ ry przeciwko wszelkim zniekształceniom .

Obecnie po długim okresie podziału i wzajemnego niezrozum ienia się, Pan pozwolił nam odnaleźć się na nowo jako Kościoły siostrzane w brew

(9)

przeszkodom, które zostały wzniesione między nam i. W św ietle C hrystusa w i­ dzimy, jak palącą jest konieczność pokonania tych przeszkód, aby doprow a­ dzić do pełni i doskonałości wspólnoty, tak już bogatej, k tó ra istnieje między nam i. Ponieważ, po jednej i po drugiej stronie, w yznajem y „podstawowe do­ gm aty chrześcijańskiej w iary o Trójcy św. i o Słowie Bożym, które przyjęło ciało z M aryi Dziewicy”, tak, jak „określono na soborach powszechnych od­ bytych na W schodzie” (por. Dekr. Unitatis redintegratio, 14) i ponieważ m a­ my wspólnie praw dziw e sakram enty i kapłaństw o hierarchiczne, należy dą­ żyć na pierwszym miejscu, abyśm y w posługiwaniu naszej świętej w iary p ra ­ cowali w sposób b ratersk i celem znalezienia odpowiednich i stopniowych form dla rozwoju i urzeczyw istniania w życiu naszych Kościołów wspólnoty już istniejącej, choć jeszcze niedoskonałej.

Trzeba następnie, tak po jednej i jak i drugiej stronie, przez w zajem ne kontakty posunąć naprzód, pogłębić i dopasować form ację duchowieństwa, pouczenie i życie ludu chrześcijańskiego. Chodzi o to, aby poprzez lojalny dialog teologiczny umożliwić przez przywrócenie braterskiej miłości w zajem ­ ne poznanie się i szacunek przy zachowaniu praw ow itej różnorodności tr a ­ dycji liturgicznych, duchowych, dyscyplinarnych i teologicznych (Por. Dekr.

Unitatis redintegratio, 14—17), aby dojść do zgody w szczerym w yznawaniu

całej objawionej praw dy.

Aby utrw alić wspólnotę jedności i strzec jej, trzeba istotnie wystrzegać się, aby „nie* nakładać żadnego ciężaru, oprócz tego, co konieczne” (por. Dz 15, 28; Dekr. Unitatis redintegratio, 18).

W nadziei i miłości, opierając się na nieustannej m odlitw ie błagania, ożywieni wyłącznie pragnieniem jedynej rzeczy koniecznej (por. Łk 10, 42) i zdecydowani podporządkować jej wszystko, prow adźm y dalej i w zm acniaj­ my nasz pochód in nomine Domini.

Paw eł P. P. VI.

OPR. KS. WŁADYSŁAW MIZIOŁEK, WARSZAWA

2. SPOTKANIE ATENAGORASA I Z PAWŁEM VI w R zym ie w październiku 1967 r.

Będąc na jesieni ub. r. w Rzymie, interesow ałem się nie tylko kongresem laikatu, lecz również spraw am i ekumenicznymi. Ponieważ jednak były to spotkania i obserwacje doraźne czy przypadkowe, dlatego i wiadomości moje na ten tem at będą raczej fragm entaryczne.

Zagadnienie ekum eniczne jest dziś we wszystkich Kościołach i W spólno­ tach chrześcijańskich żywym; omawia się je w setkach książek, poświęca się ruchow i ekum enicznem u i teologii ekumenicznej dziesiątki czasopism, urządza się liczne spotkania. Można powiedzieć, że współczesnym wysiłkom ekum e­ nicznym w sposób symboliczny przewodniczy postać zmarłego papieża J a n a X X III. Nie chodzi tu przytem tylko o takie fakty, jak skierow anie całego Kościoła katolickiego na tory ekumeniczne, zwołanie Soboru powszechnego o nastaw ieniu ekum enicznym , ofiarowanie swojego życia za jedność Kościoła — raczej cała osobowość J a n a X X I I I była na w skroś hum anistyczna i ot­ w arta ku w szystkim ludziom. Na jego grobie w podziem iach w atykańskich przew ijają się dziś tłum y ludzi w szystkich wyznań,, jak również ludzie nie^ wierzący, którzy swoją obecnością lub m odlitw ą świadczą o żywej pamięci o zm arłym i jego duchowej obecności wśród nas. K aplica z grobem J a n a X X I I I pokryta jest zawsze żywymi kw iatam i, co nadaje jej ch arak ter in ­ tymności i życia.

(10)

Kluczem do prawdziwego ekum enizm u są słowa p atriarchy M a x i m o s a IV: „Zgubiła nas pycha — u ra tu je miłość”. Aby jednak upragniona jedność w szystkich Kościołów i W spólnot chrześcijańskich stała się punktem zw rot­

nym w dziejach chrystianizm u i pożytkiem dla całej ludzkości, m uszą te w szystkie społeczności religijne odnowić się wewnętrznie, bo połączenie m ier­ noty, słabej w iary, konform izm u, wielosłowia, zarozumiałości konfesjonalnej nie nadadzą unii Kościołów oblicza, które by mógło pociągnąć zdechrystiani- zowany św iat do Boga. P am iętajm y o słowach wielkiej konw ertytki i aposto­ ła robotników we Francji, M adeleine D e l b r e l : „Jeżeli nasze świadectwo jest często tak m ierne, dzieje się to dlatego, że nie uśw iadam iam y sobie do­ statecznie, że na to, aby być świadkiem, trzeba takiego samego heroizmu, ja ­ kiego wymaga m ęczeństwo”.

Największym moim przeżyciem w czasie pobytu w Rzymie było spotka­ nie patriarch y A t e n a g o r a s a z papieżem P a w ł e m VI . Msza św. podczas spotkania m iała być koncelebrow ana, zgodnie z uchw ałą soborową co do communicatio in sacris z Kościołami praw osław nym i, ale b rak porozum ie­ nia p atriarchy A t e n a g o r a s a z patriarchatem m oskiew skim pozbawił tę uroczystość ofiary eucharystycznej. Ja k przy spotkaniu P a w ł a V I z p a ­ triarch ą A t e n a g o r a s e m w Phanarze, tak i w bazylice św. P io tra był zbity tłurp, w ypełniający każdą szczelinę bazyliki, w yczuw ający atm osferę miłości, która prom ieniow ała z tego spotkania, przeryw ający przem ówienia A t e n a g o r a s a frenetycznym i oklaskam i. Nie była to tylko litu rg ia słowa, ale głębokie przeżycie mistyczne w szystkich obecnych. A t e n a g o r a s , który podobnie jak J a n X X I I I rozum ie podstaw y psychologiczne pojednania pragnie najprzód obcowania w miłości. O tw ierając najszersze perspektyw y ekum enizm owi J a n X X I I I podkreślił, że nie jest zawodowym teologiem. A t e n a g o r a s w yraził się żartobliw ie, że „należy w ysłać teologów na bez­ ludną wyspę i tam niech uzgadniają teksty teologiczne, nie lekceważąc ich różnic, ale szukając tego, co wspólne, w miłości dialogu”.

P a w e ł V I przyjm uje A t e n a g o r a s a w otoczeniu czterech p a tria r­ chów Wschodnich w atrium bazyliki. Razem zatrzym ują się w kaplicach N aj­ świętszego Sakram entu i M atki Boskiej. W tym czasie chór śpiewa słowa Ewangelii: „Przykazanie nowe daję wam: abyście się społem miłowali, jakom ja was um iłow ał” (J 13, 34).

Dla podkreślenia charakteru pielgrzym ki A t e n a g o r a s zapala lam pę nad konfesją. Skupione milczenie wiernych, dwa fotele obok stojące dla p a ­ pieża i patriarchy. M odlitwy w iernych odczytane są w siedm iu językach. Dwa razy w czasie liturgii P a w e ł V I i A t e n a g o r a s w ym ieniają pocałunek przyjaźni i pokoju. R eakcja w iernych na ten niebanalny pocału­ nek, ale obrazujący radość trudów drogi tak długiej i tru d n ej, a uwieńczo­ nej powodzeniem, była eksplozją głębokiej radości i pełnego zrozumienia wielkości chwili historycznej.

P r z e m ó w i e n i e A t e n a g o r a s a

W Phanarze A t e n a g o r a s podkreślił, że „głos ludu jest naszym cen­ nym przewodnikiem i pociechą”. Obecnie w czasie liturgii po odmówieniu

Pater Noster p atriarcha wygłosił po grecku przemówienie, które zaczął zw ro­

tem: „Święty Bracie w C hrystusie!”. Nazywa podróż papieża do K onstanty­ nopola (Nowego Rzymu) w ielkim przykładem miłości bratersk iej, dziękuje papieżowi za tę podróż w im ieniu w łasnym i Kościoła konstantynopolskiego. „Przybyw am y do W. Świątobliwości jak b ra t do b ra ta ”. Nazywa papieża: pierwszym wedle czci i porządku w organizmie Kościołów chrześcijańskich rozproszonych po świecie, w yraża się dalej bardzo gorąco o przeróżnych w a r­

(11)

tościach osobistych oraz działalności P a w ł a VI . Podkreśla udział P a w ł a V I w czasie Soboru W atykańskiego II, zainteresow anie konferencjam i pan- praw osław nym i, konferencjam i Lam beth, zgromadzeniami panchrześcijańskim i i innych Kościołów i w yznań. Nazwał go towarzyszem św. P aw ła. „Stoimy oto tu ta j w tym świętym miejscu, u boku W. Świątobliwości blisko ołtarza i go­ tujem y się sercem i um ysłem do przyjęcia wspólnej E ucharystii, w uczuciach Chrystusa P ana obm ywającego nogi apostołom. Słyszymy w tej szczególnie świętej chwili w ołania krw i apostołów P iotra i P aw ła oraz głos Kościoła katakum b i męczenników Kolosseum, w zyw ający nas do w yczerpania wszyst-< kich środków w celu dokończenia rozpoczętego świętego dzieła, doskonałego dzieła zjednoczenia podzielonego Kościoła Chrystusowego — nie tylko po to, by spełniła się wola Pańska, ale jeszcze na to, by św iat u jrzał światło tego, co jest, w edług naszego symbolu w iary, pierw szą cechą Kościoła — to znaczy jedności”.

Nie może dziś być Kościoła lokalnego, duszpasterza ani nauczyciela chrześcijańskiego m ającego poczucie odpowiedzialności, który by nie odczuwał najpilniejszej konieczności zaradzenia złu.

„Co nas łączy, jest czymś o w iele większym niż to, co nas dzieli. W ypeł­ nia nasze serca mocna nadzieja, że cały Kościół katolicki i cały Kościół p ra ­ wosławny w zgodzie i poczuciu odpowiedzialności w stąpią na drogę ku zjednoczeniu”. Należy intensyfikow ać dialog miłości tak, aby uczynić z niego fak t poprzedzający dialog teologiczny.

„Co do dialogu teologicznego, to za zgodą w szystkich skierujem y go z jednej strony ku in terp retacji tego, co jest już w spólnie przeżyw ane w Kościele, z drugiej ku poszukiw aniu w duchu miłości i w duchu budow a­ nia, oraz w w yrażeniu praw dy w duchu służby tej praw dzie”.

Należy rozróżniać elem enty w iary wspólnie w yznaw anej i to, co stanow i dopuszczalne odrębności. W miłości oczyścimy się z elem entów negatywnych, odziedziczonych po przeszłości.

„Bracie Święty! Oby nasze spotkanie było m iłe Panu, oby było nowym punktem w yjścia dla naszych Kościołów na drodze ku Niem u i ku sobie wzajem nie. Am en.”.

P r z e m ó w i e n i e P a w ł a V I

„Uwolnieni dziś od wszelkich elementów politycznych w działaniu k ie ru ­ jem y się jedynie pragnieniem oczyszczenia naszych dusz w posłuszeństwie wobec praw dy...”

„Prawość naszych intencji, autentyczność naszej decyzji są znakiem dzia­ łania Ducha Świętego. W arunkiem podstawowym zbliżenia jest w ew nętrzna odnowa Kościoła. Sobór W atykański II jest jednym z etapów tej odnowy. Zbliżeniu służy również i reform a praw a kanonicznego. Ma m iejsce również odnowa w ew nątrz praw osław ia. Program I konferencji na Rodos, której prze­ wodniczy p atriarch a A t e n a g o r a s , mimo iż wcześniejszy od Vaticanum II, dziwnie był do jego program u zbliżony. N iew iara w świecie dzisiejszym jest czynnikiem przynaglającym nas do jedności. Jest ona może kanałem , przez który Duch Św ięty przem aw ia do Kościołów? Odnowa musi doprow a­ dzić do umocnienia w iary, do czystszej miłości, do pewniejszej nadziei. U fa­ my we wspólnotę opartą na posłannictw ie tej sam ej Ewangelii, na praktyce tych samych Sakram entów , jednego i tego samego C hrztu i jednego k ap łań ­ stw a, spraw ującego tę sam ą Eucharystię, jednego episkopatu... Inny jeszcze w arunek podstawowy zjednoczenia to nawrócenie serc, nasłuchiw anie głosu Bożego. Jako synowie w Synu — stajem y się braćm i, Wszyscy święci Wscho­

(12)

prow adzącą ku jedności”. Uroczystość kończy błogosławieństwo udzielone przez papieża, a następnie przez patriarchę.

Z p r z e m ó w i e n i a p a t r i a r c h y na przyjęciu dla niego zorgani­ zowanym przez Synod: „Nasza m yśl kieruje się ku w ielkiej i świętej chwili, kiedy biskupi Zachodu i Wschodu, koncelebrujący przy jednym ołtarzu w zniosą kielich Pański w jednej i tej samej Eucharystii... Może ta chw ila jest jeszcze daleka, ale godzina miłości jest już obecna. Przeżyw am y ją dzisiaj”. P atriarch a A t e n a g o r a s pow iedział potem u S. K lary L u b i c h : „było 10 wieków organizacji i dogmatu, 10 wieków schizmy i rozłączeń, teraz będzie okres miłości i pow rót do tego samego kielicha — teologiem będzie C h ry stu s”.

W s p ó l n a d e k l a r a c j a

„Uznając, że w dążeniu ku jedności w szystkich chrześcijan pozostaje jeszcze do pokonania długa droga i że pomiędzy Kościołem rzym skokatolic­ kim a Kościołem praw osław nym istnieje dotąd wiele punktów do w yjaśnienia i przeszkód do przezwyciężenia, nim nastąpi zjednoczenie w w yznaniu w iary konieczne do przyw rócenia pełnej w spólnoty”, P a w e ł VI i A t e n a g o ­ r a s I w yrażają radość z faktu, że „to spotkanie może sprawić, iż Kościoły

ich odkryją się w zajem nie na nowo w jeszcze większym stopniu, jako Kościo­ ły siostrzane”. Dalej stw ierdzają, że praw dziw y dialog miłości pomiędzy Kościołami m usi być zakorzeniony w całkowitej w ierności wobec jedynego P a n a naszego Jezusa C hrystusa i we w zajem nym poszanowaniu obopólnych trad y cji. W oświadczeniu swoim P a w e ł VI i A t e n a g o r a s I:

a) zw racają się do rządzących wszystkich i narodów z prośbą, „by poszu­ k iw ali wszelkich środków, ażeby osiągnąć pokój i sprawiedliwość we w szyst­ kich k rajach św iata” ;

b) „w yrażają pragnienie, aby podjęta została między obu Kościołami bliż­ sza w spółpraca na rzecz tych narodów, które cierpią, oraz na rzecz utrw alenia spraw iedliw ości i pokoju w świecie”;

c) podkreślają, że dla jedności m ają duże znaczenie kontakty między kapłanam i katolickim i i praw osław nym i i w yrażają gotowość przestudiow a­ nia przez obydwa Kościoły konkretnych sposobów dla rozw iązania in teresu ­ jących obydwie strony problem ów duszpasterskich, jak np. m ałżeństw a m ie­ szane;

d) udzielają swego błogosław ieństw a i poparcia „dla wszystkich wysiłków w e wspólnej pracy profesorów katolickich i praw osław nych” w dziedzinie teologicznej.

D eklaracja kończy się stwierdzeniem , że „duch, jaki powinien ożywiać te w ysiłki, jest duchem w ierności wobec praw dy i duchem wzajemnego zrozu­ m ienia we wspólnym pragnieniu unikania uraz przeszłości i jakichkolw iek dążeń do dom inacji duchowej czy intelektualnej którejś ze stro n ”.

A. M.

3. Protestanckie św iadectw o podczas III M iędzynarodowego Kongresu K atolickiego Laikatu

Doradca ekumenicznego In sty tu tu w Bossey k/Genew y do spraw roli i p raw w iernych w Kościele i delegat Światowej Rady Kościołów na Mię­ dzynarodow y Kongres L aikatu Katolickiego w Rzymie dr H ans-R uedi W e- b e r, wygłosił w im ieniu ok. 100 niekatolickich obserw atorów (protestanckich i prawosławnych) na zakończenie obrad Kongresu znam ienne przemówienie, które podajem y poniżej w pełnym przekładzie:

(13)

„Niech mi wolno będzie na w stępie dać w yraz m ojem u zdumieniu, że dzięki uchwałom II Soboru W atykańskiego nastąpiły w Kościele rzym sko­ katolickim tak w ielkie przem iany, które wywołały także i wśród nas, p ro te­ stantów i praw osław nych, radykalną zmianę w naszych pojęciach o w aszym Kościele i naszym do niego stosunku.

To przeobrażenie naszego stosunku do Kościoła rzym skokatolickiego da się w ykazać w prostym zestaw ieniu rocznic pomiędzy w rażeniam i i przeży­ ciami tych, którzy uczestniczyli w poprzednim K ongresie laik atu przed 10-ciu laty i są także uczestnikam i obecnego K ongresu. Do takich w łaśnie uczestników należę i ja.

Przed 10-ciu laty siedziałem jako sprawozdawca prasow y na galerii wśród innych przedstaw icieli prasy i czułem się jako jedyny pro testan t wśród 2 000 katolickich uczestników i sprawozdawców nie tylko odosobniony, lecz i zagubiony.

Dziś jestem jednym spośród stu protestanckich i praw osław nych obser­ w atorów, zaproszonych oficjalnie przez organizatorów Kongresu lub delego­ w anych przez odnośne niekatolickie Kościoły ekumeniczne. W tej zaś chwili znajduję się wśród uczestników jako jeden z powołanych mówców, który ma zabrać głos na zakończenie Kongresu.

Tym razem tych 100 obserw atorów czuło się na Kongresie jak wśród braci i to do tego stopnia, że już w toku obrad Kongresu mówiliśmy o nim, jako o „naszym” Kongresie. Zawdzięczamy to tej okoliczności, że nie ty łk a zostaliśmy oficjalnie zaproszeni na sam Kongres, lecz w ielu spośród nas brało czynny udział w narodowych przygotow aniach do tego m iędzynarodo­ wego spotkania, a niektórzy z obserw atorów przybyli na Kongres naw et w charakterze rzeczywistych członków swoich narodowych delegacji K ongre­ sowych. Zostaliśm y tu wszyscy bez w y jątk u pow itani i przyjęci przez cały Kongres jako przyjaciele i bracia w Chrystusie.

P ragnę przede w szystkim podkreślić trzy nasze wspólne, jako obserw a­ torów niekatolickich przeżycia, oraz postawić kilka retorycznych pytań pod: adresem Kongresu.

T e m a t y k a K o n g r e s u j e s t t y m r a z e m p r z e g l ą d e m a k t u a l n y c h p r o b l e m ó w ś w i a t a

Przed 10-ciu laty Kongres został zainaugurow any przez uroczystą łaciń­ ską Mszę św., oraz w stępne przemówienie, a raczej pouczenie Ojca św. p a ­ pieża P i u s a X II. Przem ówienie to było m yślą przew odnią i ram ą w szyst­ kich przemówień kongresowych, które koncentrow ały się w yłącznie około' spraw y stosunku laik atu do hierarchii kościelnej, oraz m iędzynarodowej akcji w atykańsko-katolickiej przez duże „K ” i poszczególnych narodowych akcji katolickich przez m ałe „k”. Ta dyskusja o w ew nętrznych spraw ach katolic­ kich swoją tendencją i zakresem zasłoniła i zepchnęła na m argines wszystkie inne spraw y współczesne, jak np. rola Kościoła w świecie w spółczesnym i rola katolików w spraw ach tego św iata.

Obecny Kongres w yglądał całkowicie inaczej. Tym razem nasze wspólne, ludzkie obawy i nadzieje, troski i zadania wobec św iata i na świecie, jako wyznawców Chrystusa, od początku do końca stanow iły treść naszych myśli,, przemówień, dyskusji i uchwał. Można bez przesady powiedzieć, że porządek dzienny tego Kongresu został ustalony przez św iat współczesny i jego a k tu a l­ ne zagadnienia.

(14)

L i t u r g i a ź r ó d ł e m r a d o ś c i i p o k r z e p i e n i a

Drugie niezapom niane w rażenie z obecnego K ongresu wynosim y z jego liturgii i nabożeństw. Przed 10 laty po prostu nie m iałem możności uczest­

niczenia w waszych m odlitwach. Nie tylko z powodu nieznajomości języka waszych m odlitw, lecz czułem się także całkowicie wyobcowanym z uroczy­ stych ceremonii wykonyw anych przez biskupów i księży, które robiły w ra ­ żenie czegoś stojącego poza spraw am i życiowymi.

Tym razem nic nie w yw arło na m nie większego i trwalszego wrażenia, jak nasze wspólne m odlitw y i nabożeństwa. Mówię i pow tarzam w yraźnie i świadomie: „nasze nabożeństw a”, ponieważ tym razem całym sercem m o­ gliśm y i potrafiliśm y uczestniczyć w pieśniach, modlitwach, czytaniach i roz­ w ażaniach biblijnych, a także w w yniku tego duchowo się jednoczyć z n a ­ szymi braćm i w M isterium jedności w Chrystusie, w Sakram encie św. przez nich obchodzonym i przyjm ow anym , mimo, niech mi wolno będzie to powie­ dzieć, głębokiego rozczarowania, że nie wolno nam było w tej mistycznej jedności realnie uczestniczyć. I te wspólne nabożeństwa są najcenniejszym darem i najdroższą pam iątką, które w ielu z nas zabiera ze sobą z tego K on­ gresu na całe życie. Przeżyliśm y i doświadczyliśmy, że potrafim y mimo wszystko co nas jeszcze na świecie dzieli, we wspólnym nabożeństwie przed­ kładać Bogu nasze ludzkie troski i nadzieje, radości i sm utki naszego życia na świecie, i że potrafim y otrzym yw ać przebaczenie grzechów indyw idualnych i społecznych i czerpać razem wskazówki ze Słowa Bożego dla wspólnych dróg i wspólnej służby ku pożytkowi człowieka i ludzkości i ku chwale Bożej.

Ufam, że te przeżycia nie tylko nas wzmocniły, lecz i w pewnym stopniu uzdolniły, aby i nadal, oddzielnie i razem, wzmacniać naszą w ierność i w y ­ trw ałość w służeniu wielkim i świętym sprawom, przekazanym przez Boga swemu ludowi.

S t u d i u m B i b l i i i d o j r z a ł o ś ć L a i k a t u

Trzecie wrażenie, tym razem jednak także i krytyczne, zostało wywołane przez dyskusję o obowiązkach i praw ach dojrzałego laikatu.

Już przed 10 laty poruszano powierzchownie ten tem at. Chodziło je d ­ nak tylko o to, aby uform ować laik at na posłusznych i w iernych synów Kościoła i jego hierarchii.

Na tym Kongresie byliśm y ździwieni i zaskoczeni, a czasami naw et za­ niepokojeni niecierpliwością i śmiałością, a naw et przesadą w żądaniu p raw i przyw ilejów dla laikatu. Pytaliśm y: dokąd ta niecierpliwość i śmiałość w ielu wypowiedzi doprowadzi? Skąd laik at zamierza czerpać k ry teria i w sk a­ zówki? W skazywano na teksty i uchwały II Soboru W atykańskiego i zaw arte w nich biblijne zasady i nauki. Ale O. C o n g a r zupełnie słusznie w skazał na to, że źródła nie podają laikatow i pełnej, gotowej etyki dla obecności i roli laikatu w świecie. Do dojrzałości laikatu trzeba przede w szystkim pogłębienia w duchu i praw dach biblijnych. Tam m usim y się nauczyć, aby w gorących w alkach życiowych poznawać i realizować wolę Bożą. Nie m oże­ my czekać na to, kiedy teolodzy i duchowieństwo w naukach i listach pasterskich wskażą nam drogi i sposoby w ypełniania woli Bożej. Ale i one nie pow staną bez szerokiego i czynnego udziału laikatu. Dla osiągnięcia zdolności do takiej w spółpracy trzeba stałego uczestnictwa w litu rg ii kościel­ nej, czyli uczestniczenia we w spólnym studium biblijnym i charyzm atach, a to w ym aga w ytrw ałości, spokoju i czasu.

W nabożeństwach kongresowych czytaliśmy i rozważaliśm y słowa b ib lij­ ne Starego i Nowego Testam entu, dotyczące aktualnych zagadnień w spół­ czesnego świata. Ale nie w ystarcza tylko liturgiczne czytanie tych tekstów. Trzeba w m ałych mieszanych grupach, w skład których wchodzą katolicy,

(15)

praw osław ni i protestanci, zarówno świeccy jak i duchowni, studiow ać p raw ­ dy i nakazy biblijne, rozważać je i życiowo konkretyzow ać i nowocześnie w yrażać.

Niestety, ten sposób na tym Kongresie został całkowicie zaniedbany. Można to wytłum aczyć brakiem czasu. Trzeba jednak w tych spraw ach w yraźnie ustalić hierarehię kolejności. Osobiście jestem bezwzględnie prze­ konany, że takiem u współczesnemu studiow aniu Biblii i szukaniu w niej św iatła, mocy i wspólnego działania, na każdym podobnym K ongresie należy się bezwzględny priorytet. Dopiero na tym tle i na tej drodze znajdziemy sposoby i uzdolnienie do rozpoznawania niew ątpliw ej woli Bożej i zdolności do jej skutecznego w ykonyw ania we w szystkich spraw ach duchowych i świec­ kich. Bez tego gruntow nego przygotowania biblijnego i teologicznego oba­ wiam się zbyt niecierpliw ych i nieprzem yślanych reform kościelnych, jako też niecierpliwego i nieprzem yślanego angażowania się Kościoła i wiernych w spraw y świeckie.

I dlatego bardzo pragnę i mam nadzieję, że ta zaniedbana na Kongresie praca zostanie po Kongresie we w szystkich środowiskach narodowych i ko­ ścielnych podjęta i wykonyw ana.

K i l k a p y t a ń

Na zakończenie niech mi wolno podać kilka pytań, które w toku K on­ gresu zrodziły się wśród obserwatorów:

1. Kongres stał się dla nas wszystkich w ielkim i niezapom nianym w yda­ rzeniem. Stało się to nie dlatego, że większa grupa niekatolików spotkała się w bratniej zgodzie z wielkim zgromadzeniem katolickim , lecz że m iędzynaro­ dowa reprezentacja chrześcijaństw a całego św iata w spólnie rozpracow ała i rozpoznała współczesne zagadnienia świata. P otrafiliśm y te zagadnienia zgodnie rozpatryw ać w obliczu Boga i w świetle Jego P raw dy. Potrafiliśm y także od Boga przyjąć w spólne posłannictwo i moc w iary do świadectwa

\ y o b e c świata i wykonać zleconą nam służbę dla ludzkości. To ekumeniczne

przeżycie i zadanie jest ważniejsze, głębsze i powszechniejsze, aniżeli tylko szukanie kościelnej zgody i jedności w w ąskich ram ach ekum eniczno-kon- fesyjnych według w skazań i granic D ekretu o E kum enizm ie.

Skłania mnie to do postaw ienia pytania: czy nie m am y wszyscy zbyt wąskiego i płytkiego pojm ow ania istoty ekum enizm u?

2. Kongres wypowiedział wiele słusznych postulatów wobec Kościoła, w szczególności w spraw ie dostatecznej reprezentacji laik atu we wszystkich instancjach kościelnych. Ale prześladuje mnie przy tym obawa, czy taki urzędowo-kościelny la ik at nie stworzy klerykalnych laików, którzy dla sp ra­ wy powszechnego ekumenicznego zjednoczenia mogą być więcej przeszkodą, aniżeli pomocą? Czy przez to nie będzie zaniedbana potrzeba powszechnej obecności ludu Bożego nie tylko w Kościele, lecz i na świecie, i nie tylko w spraw ach kościelnych, lecz i świeckich?!

3. Na tym Kongresie wszyscy odczuliśmy i zrozumieliśmy realne znacze­ nie Chrztu i jego skutki kościelno-duchowe. Zbliżyliśmy się także w poglą­ dach na istotę Kościoła.

Większość m yśli wypowiedzianych na ten tem at w książce P. T u c c i

The Vision of the Church, oraz w referacie O. C o n g a r a O powołaniu chrześcijan w świecie, stała się, można to bez przesady powiedzieć, wspól­

nym przekonaniem w szystkich uczestników i obserw atorów Kongresu. Pozo­ staje oczywiście jeszcze dosyć różnic doktrynalnych m. in. o istocie i autory­ tecie Urzędu kościelnego. Byłoby błędem przem ilczanie tych różnic lub ich lekceważenie. Ale mimo to mam y praw o i obowiązek żądania od naszych teologów i władz kościelnych rychłego wyciągnięcia najdalej idących p rak

(16)

-tycznych konsekw encji z fak tu uznania Chrztu św. oraz „konsensu” w innych ważnych spraw ach pow ołania chrześcijańskiego. P raktycznie m usi to np. dotyczyć nie tylko spraw y roli laik atu w Kościele, lecz także takich kanonicz­ nych czy doktrynalnych zagadnień, ja k m ałżeństw a mieszane lub interkom u- nia ze w szystkim i ochrzczonymi chrześcijanam i, podzielającym i w iarę w re ­ alną obecność Chrystusa w Eucharystii.

4. W dyskusji o porządek dzienny i w ytypowanie aktualnych ważnych spraw dla Kościoła odczuwaliśmy wszyscy: katolicy, protestanci i praw osław ­ ni pełną solidarność w naszych przekonaniach i celach. Jesteśm y jednakowo bezradni, żyjemy wszyscy na tym sam ym świecie i w podobnych w arunkach. Podzielamy wszyscy przekonanie, że obecne czasy są wezwaniem, a może i wyzwaniem pod adresem Kościoła do zajęcia konkretnego i wyraźnego stanow iska we wszystkich współczesnych zagadnieniach i określenia swojej roli i swego w yznania w sposób zrozum iały i nowoczesny.

Dlatego też muszę zapytać: czy nie przem inął już czas laickich Kongresów katolickich i czy obecna sytuacja Kościoła i św iata nie wym aga już m iędzy­ narodowych, chrześcijańskich, ekum enicznych Kongresów laickich, sk ład ają­ cych się zarówno ze świeckich, duchow ieństw a i hierarchów ?

5. Ostatnie pytanie kieru ję do nas samych, czyli do obserw atorów na Kongresie:

Czy Kościoły nasze: protestanckie i prawosław ne, oraz nasze instytucje ekumeniczne, które nas tu delegowały dojrzały już do tego, aby to ew entu­ alne wielkoduszne i braterskie zaproszenie przez braci katolików do nas skierow ane usłyszeć i przyjąć?

Oświadczam szczerze, że żywię w ielką obawę, że nasze Kościoły i nasza Ekum enia do tego jeszcze nie dojrzały.

A teraz zwracam się do naszych braci katolików. Śmiem twierdzić, że istnienie naszych Kościołów, w zględnie ich pow stanie w w yniku historycz­ nych wydarzeń i przem ian przyczyniło się w pewnym stopniu i dopomogło, choć może podświadomie, dla obydwu stron do tego wspaniałego zryw u odno­ wy i przebudowy, którego świadectwem jest II Sobór W atykański i jego z dnia na dzień rosnące skutki i dojrzew ające owoce.

Dlatego śmiem prosić: Miejcie cierpliwość z nami. Nie zrażajcie się naszą nieufnością i powściągliwością, ale dopomagajcie nam do ich przezwyciężenia przez rów nie radosną i zdecydowaną odnowę!”

tłum aczył Z. M.

4. R efleksje ekum eniczne nad rocznicą reform acji

W listopadzie ub. r. obchodził św iat protestancki 450-lecie Reform acji. Przez długie w ieki patrzył Kościół katolicki na R eform ację jako na żałosne, zdziałane demonicznymi siłam i rozbicie zachodniego chrześcijaństw a, a na twórców Reform acji jako na upartych i zawziętych odstępców, zwalczających Kościół katolicki, a zwłaszcza papiestw o. Sobór W atykański II każe nam spojrzeć na to zdarzenie religijno-historyczne w sposób obiektywny, a przez to bardziej pełny i bardziej praw dziw y.

N iew ątpliw ie R eform acja była zjawiskiem religijnym o olbrzym im zna­ czeniu. Fakt, że pociągnęła ona za sobą miliony chrześcijan, że idea reform y Kościoła i pow rotu do czystości ew angelii znalazły tak chętny posłuch wśród społeczeństw kończących się wieków średnich, że w chwili obecnej 250 m ilio­ nów ewangelików uczy się miłości do Chrystusapo przez świadectwo R eform acji i w yraża chrześcijańskiego ducha w form ach przez nią ustalonych, wskazuje, że m am y tu do czynienia nie tylko z protestem przeciw średniowiecznym formom chrześcijaństw a i ówczesnemu stanowi Kościoła katolickiego, ale również z nową duchowością i intuicją religijną.

(17)

Mówiąc o rozłam ach w Kościele Chrystusowym, zaznaczył Sobór W aty­ kański Ii, że pow staw ały one „często nie bez w iny ludzi z jednej i drugiej strony” (D ekr. o Ekum . 3). Nie można także winić o rozłam „tych, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się w iarą wT C hry­ stu sa”. Przeciwnie: choć między nimi i katolikam i jest wiele różnic, to jed­ nak przez w iarę i chrzest „pozostają oni w jakiejś, choć niedoskonałej w spóL nocie ze społecznością Kościoła katolickiego... U spraw iedliw ieni z w iary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uw ażają za braci w P a n u ” (tamże, 3).

D ekret o E kum enizm ie stw ierdza zatem, że chrzest i w iara w łączają czło­

wieka do mistycznego Ciała C hrystusa. Ponadto D ekret uznaje, że wiele dóbr zbawczych może istnieć poza w idzialnym obrębem Kościoła katolickiego, że obrzędy religijne innych Kościołów czy W spólnot chrześcijańskich mogą wzbudzać rzeczywiste życie łaski, że Duch Swiety posługuje się nim i jako środkam i zbawienia (tamże, 3). Jako charakterystyczne a zarazem autentycz­ nie chrześcijańskie w artości protestantyzm u w ym ienia D e k re t: w iarę w Jezu ­ sa C hrystusa Boga-Człowieka i jedynego Pośrednika między Bogiem i ludź­ mi; chrystocentryczną w izję w iary i światopoglądu chrześcijańskiego (nr 20); głęboką cześć dla Pism a św. (nr 21); chrzest jako „sakram entalny węzeł jedności”, trw ający między wszystkim i chrześcijanam i, a domagający się zarazem pełni jedności w w yznaniu w iary i uczestnictw a we wspólnej eucha­ ry stii (nr 22); życie chrześcijańskie i działalność chrześcijańską w świecie, gdzie ewangelicy dali tak w iele w spaniałych przykładów świadectwa w iary (nr 23).

Z ekumenicznych rozważań teologów katolickich zwróćmy uwagę na przyczyny Reform acji, na nową ocenę postaci L u t r a oraz na religijne znaczenie Reform acji i protestantyzm u, zwłaszcza w odniesieniu do Kościoła katolickiego.

Tak zwane p r z y c z y n y r e f o r m a c j i obejm ują cały zespół prądów religijnych, kościelnych i teologicznych w ew nątrz Kościoła, jak również ekonomicznych, społecznych i politycznych poza nim. W łaściwie już od X II w. oddziaływały one na społeczność średniowieczną, przygotow ując ją na przyjęcie doktryny i reform religijno-kościelnych M. L u t r a . Każdego bowiem m usi zastanowić fakt, że społeczeństwo średniowiecza, wychowane w głębokiej wierze, związane ściśle z Kościołem rzym skokatolickim i insty­ tucją papiestw a, z kapłaństw em i działalnością zakonów przeszło nagle po 1517 r. w dużej swojej części do opozycji przeciw tem u Kościołowi, jego instytucjom i głoszonej przez niego duchowości.

Niezadowolenie ze stru k tu r ekonomiczno-społecznych przejaw iało się już w X III w. w postaci ruchów waldensów, albigensów i katarów . Wzrost m iast i handlu, w ypraw y krzyżowe i kontakty ze światem m uzułm ańskim , pow staw anie uniw ersytetów i rozwój nauki rodziły stopniowo nieza­ dowolenie z system u feudalnego i rozsadzały go od w ew nątrz. Kościół z tym system em był w dużej mierze związany, a zatem i częściowo za niego odpo­ w iedzialny. Papieże tych czasów byli więcej władcam i świeckimi i m ecenasa­ m i sztuki, niż przedstaw icielam i Ukrzyżowanego i szafarzam i nadprzyrodzo­ nych łask zbawczych. Za ich przykładem szło duchowieństwo, zwłaszcza w yż­ sze rek ru tu jące się spośród arystokracji i szlachty, gromadzące beneficja

1 prebendy, duchowieństwo zaś niższe, w części bez w ykształcenia, ograni­ czało się w w ielu w ypadkach do samego odpraw iania Mszy św.... Jeżeli do­ dam y do tego fiskalizm K urii rzym skiej, w spom nienie niedaw nej schizmy zachodniej i niewoli aw iniońskiej papieży, zrozumiemy, że kry ty k a życia kościelnego owych czasów była uspraw iedliw iona, au to ry tet zaś papiestw a i duchowieństwa zm alały w oczach w ielu.

(18)

Jako przykład nieładu religijno-m oralnego w Kościele służyć może gło­ szenie odpustów przez dom inikana T e t z e 1 a, co dało powód do w y stą­ pienia M. L u t r a . W prawdzie breve, upow ażniające T e t z e l a do głosze­ nia odpustów, zawierało teologicznie popraw ną naukę o odpustach, ale dom i­ nikanin uczynił z odpustów przedm iot handlu; w jego przem ów ieniach ofiara pieniężna staw ała się mechanicznym środkiem odpuszczenia kary za grzechy; łaska, przygotowanie człowieka zostały usunięte na bok i zapom niane. Jeżeli dodamy do tego przesadną cześć świętych i relikw ii, pow staw anie coraz to nowych miejsc „cudownych”, itp. zjaw iska pobożności, stw ierdzim y brak równowagi między w ew nętrznym stanem religijnym ducha i zew nętrznym i uczynkami, pojm owanym i nieraz w sposób mechaniczny. Nic dziwnego, że M. L u t e r będzie z taką gwałtownością krytykow ał uspraw iedliw ienie przez uczynki.

Zamieszanie panowało również w pojęciach teologicznych. Nam w ycho­ w anym na teologii potrydenckiej trudno zdać sobie spraw ę z tego faktu, w rzeczywistości zaś pod koniec średniowiecza teologia scholastyczna z a tra­ ciła szerokość swoich syntez, a zagubiła się w logicznych podziałach i dy­ stynkcjach, panujący zaś w dużej m ierze nad um ysłam i 'okkam izm w prow a­ dzał do teologii w ybujały w oluntaryzm i sceptycyzm. W zagadnieniu n a j­ wyższej władzy kościelnej trw ał nadal spór między koncyliaryzm em , sta ra ­ jącym się Jak najbardziej ograniczyć władzę papieża na rzecz Soboru, oraz kurializm em , wynoszącym ją w sposób nadm ierny. W ielu ludzi ówczesnych, także teologów, zatraciło poczucie sakralności w ładzy papieża, m yśląc o niej całkowicie w kategoriach potęgi świeckiej.

Jeżeli więc mówimy dziś o podzielonej winie za rozdział spowodowany pow staniem protestantyzm u, mam y na m yśli fakt, że Kościół katolicki od­ rzucił żądanie reform y, w ysuw ane z w ielu stron i podjęte przez L u t r a , przystąpił zaś do niej dopiero w tedy, gdy rozłam stał się faktem . Siłą rzeczy reform a dokonana wówczas m usiała stać się an ty-reform acją i pogłę­ bić istniejące różnice. — Można by w tym kontekście zacytować naukę Soboru W at. II: „Do pielgrzym ującego Kościoła kieruje Chrystus wołanie o nie­ ustanną reform ę, której Kościół wciąż potrzebuje jako ziemska i ludzka in ­ stytucja. Czyli że trzeba w porę odnowić w rzetelny i właściwy sposób to, co nie dość pilnie w danych okolicznościach i czasie było przestrzegane w dziedzinie zasad obyczajowych, kościelnego ustaw odaw stw a czy sposobu w yrażania doktryny, który należy stanowczo odróżnić od samego depozytu w iary ” (D ekret o Ekum ., 5).

K ilku teologów katolickich np. J. L o r t z , Y. C o n g a r , A. E b n e t e r i in. podjęło w ostatnich latach studia nad bardziej bezstronną o c e n ą o s o b y M. L u t r a . Przyznać trzeba, że osobowość jednego z głównych twórców protestantyzm u jest niezm iernie bogata i złożona; właściwie brak dotychczas jednolitego zdania o nim. N iektórzy nazyw ają go „geniuszem religijnym ”, inni usiłują go zrozumieć na tle ówczesnych stosunków w Koś­ ciele rzym skokatolickim ; jeszcze inni podkreślają jego subiektyw izm i indy­ w idualizm , czy też podziwiają stworzony przez niego literacki język niemiecki, o nieskończonym bogactwie, chw ytającym za serce pięknie, piorunującej sile a zarazem w spaniałej jasności. Trudność potęguje jeszcze fakt, że w osobie M. L u t r a b rak jest jedności; nie tylko wcześniejsze jego pisma z doby „katolickiej” różnią się od późniejszych, ale jego słownictwo teologicz­ ne nie jest ani jednolite, ani precyzyjne. W ytłumaczyć to można częściowo tą okolicznością, że L u t e r był osobowością głęboko religijną i chrześci­ jańską, a jednocześnie nam iętnie przeżyw ał swoją w iarę, swoje trudności m oralne i religijne, swoją w alkę z przeciw nikam i. Choć znał teologię, nie lubił spekulacji myślowych; odczuwał i głosił zbawienie zaw arte w O bjaw ie­ niu językiem urobionym przez ustaw iczną lek tu rę Pism a św.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do kreowania środowiska wysokiej produktywności, które autorzy artykułu utożsamiają ze środowiskiem pozytywnie oddziałującym na konkurencyjność firm przyczyniają

Przygotowanie do egzaminu zawodowego kwalifikacji EE.08 w formie ćwiczenia, w postaci części egzaminu praktycznego objętego zakresem materiału kwalifikacji E.12.. DATA LEKCJI 20

Hemos tratado algunos pro- blemas cruciales de la teoría y la práctica fraseológica española e hispánica, entre los cuales hay que destacar: precisiones conceptuales sobre la

Initiatieffase Betrokkenheid opdrachtnemer Traditioneel Bouwteam PGS Procesfasen II.. Voorbereiding en

The resulting simulation model only simulates the use of traditional order methods either stock-controlled (order quantities are fixed and order moments depend on the level of

Małżeństwo bowiem - według nauki Kościoła - jest instytucją, która spełnia niezwykle istotne funkcje, zarówno wobec społeczeństwa, jak i wobec samych

W ujęciu uw zględniającym m echanizm y poznaw ­ cze kodow ane w narracji, narracja behaw iorystyczna nie odbiega od innych form nieobecnością rep rezentacji świadom

Jana pojęcie „Paraklet” występuje 5 razy (por. „Te słowa ukazują nam Chrystusa jaka wielkiego Poprzednika Ducha Świętego, który dopełnia dzieło Chrystusa”153. Przytoczone