582 R E C E N Z J E
ności narodów słow iańskich. W brew m oże n aw et intencjom autora w ynika z niej, że niektóre z tych narodów nie dorastały d o pełnego zrozum ienia niezbędnej podsta
w y tej jedności, jaką była i jest zasada: „równi z rów nym i, w oln i z w olnym i”.
Przejrzysty indeks rzeczow o-osobow o-m iejscow y, starannie sporządzona biblio
grafia oraz etnograficzna m apa Słow iańszczyzny (według L. N iederlego) — to także zalety om awianej tutaj książki.
P a w e ł de L aval
Jan D ą b r o w s k i , D ziennik 1914—1918, w stęp i aneks Jerzy Z d r a - d a, przygotow anie tekstu i przypisy Jerzy Z d r a d a przy w spółudziale Elżbiety D ą b r o w s k i e j , W ydaw nictw o Literackie, K raków 1977, s. 231.
Naczelny K om itet Narodow y pozostaw ił jedną z najobszerniejszych spuścizn m a
teriałow ych, jakim i dysponuje historyk zajmujący się dziejam i n ajnow szym i Polski.
Ocalało niem alże całkow icie liczące blisiko .tysiąc teczek archiwum . W tych w arun
kach trudno oczekiwać ujaw nienia przekazów, które zm uszałyby do rew izji dotych
czasowych ocen i pozw alałyby ustalić n o w e fakty. Do tego gatunku źródeł n ie n ale
ży też opublikowany ostatnio „Dziennik” Jana Dąbrowskiego. Jego n ietypow a geneza czyni go jednak źródłem szczególnie interesującym.
Jan Dąbrowski rozpoczął sp isyw anie dziennika 3 sierpnia 1914 r., gdy wojna oddzieliła go od przebywającej w Dyneburgu narzeczonej. U rw ała się koresponden
cja. Dąbrowski nie chciał jednak stracić duchowego kontaktu z w ybranką sw eg o ser
ca. Postanow ił w ięc nie przerywać pisania, 'które z czasem nabrało cech m agicznego rytuału. N otow ał 17 sierpnia 1914 г.: „Myślą ciągle jestem przy Tobie i z tą m yślą piszę tu każde słow o” (s. 34). „Dzisiaj dopiero, a jest obecnie pierw sza w nocy, znalazłem trochę -czasu, by napisać do Ciebie — zw ierzał się 18 m arca 1915 r. — Może śm iać się będziesz z tych moich listó w n ie odebranych, ale niech tam będzie.
Muszę je pisać, a przecież je i tak w końcu przeczytasz” (s. 52). O statnia zapiska pochodzi z 26 listopada 1918 r.: „Nie m ogę sob ie w prost w ierzyć, że będ ę Cię m ógł zobaczyć już teraz, za parę dni. Jutro wieczorem w yjeżdżam do W arszawy. To p e w no ostatnia karta tego pam iętnika, który sp ełn ił już s w e zadanie. Odtąd będę już mógł do Ciebie pisyw ać w prost” (s. 142).
Poza w ątkam i osobistym i, n iek ied y intym nym i, dziennik zaw iera w iele infor
m acji politycznych. „Dalej będę Cię n u d ził polityką — zapow iadał 28 sierpnia 1916 r.
— m oże zresztą zapisuję te rzeczy w ięcej d la w łasnej pam ięci” (s. 82). „Śmiać się będziesz ze mnie — uspraw iedliw iał się 16 lipca 1917 r. — że zarzekam się polityki, a piszę o niej. Widzisz, trudno o tym nie m yśleć, zb yt drogie są m i te rzeczy, zbyt się z nim i zrosłem ” (s. 99). W łaśnie te fragm enty zapisek, z których autor tak się uspraw iedliw iał są dla historyka najbardziej interesujące.
Jan Konstanty Dąbrowski, później w ybitn y historyk m ediew ista, w ch w ili w y buchu pierw szej w ojn y św iatow ej n ie ukończył jeszcze 24 roku życia. Przed dwoma laty z tytu łem doktora opuścił mury U niwersytetu Jagiellońskiego. K ilkuletniej działalności w „Zarzewiu” zawdzięczał poglądy polityczne. W bagażu jego dośw iad
czeń znajdow ał się już kilkum iesięczny pobyt w rosyjskim w ięzieniu, do którego trafił pb aresztowaniu na granicy z transportem zarzewiackiej „bibuły”.
W ypadki w ojenne ostatecznie ukształtow ały osobowość m łodego historyka. Pisał w dzienniku 5 września 1914 r.: „Mam sposobność m ów ić lub słyszeć ludzi, którzy uchodzą za w ybitnych polityków , są posłam i, uczonym i. Przykro m nie dziwi, że w łaściw ie n ie potrafią oni nic w ięcej w ykom binow ać niż to, co j a ...” (s. 38). А V/
tydzień później: „Wypadki obecne w yrabiają w e m nie zaufanie do sam ego siebie, gdyż widzę, że ci, których m iałem za tęUszych od siebie, na nic się teraz nie umieją zdobyć” (s. 39).
583
Tej p ew ności siebie nabrał Dąbrowski dopiero po 'kilku .tygodniach obserw acji w ojennego rozgardiaszu. W pierw szych dniach konfliktu dosyć trudno b yło mu bo
w iem znaleźć w łasną drogę postępow ania. Początkow o m yślał o zaciągnięciu się do szeregów strzeleckich i o wymarszu w pole. Ostatecznie przystąpił do pracy w Ko
m isji Skonfederow anych Stronnictw N iepodległościow ych. W ątpliwości towarzyszące tej decyzji sygn alizuje zapiska z 12 sierpnia 1914 r.: „Przez głow ę przechodzi czło
w iek ow i ty sią ce m yśli. Sam n ie w iem , czy n ie 'lepiej, że pozostaję n a razie tu, choć chciałbym dść z tam tym i w pole. Może t o w szystk o darem ny w ysiłek. Idziem y z Pru
sakam i — n ie w iem y, czyja będzie W arszawa i czy d o tego skraw ka K rólestw a jaki by dostała A ustria, n ie dołączą m asy R usinów . A w razie przegranej? W tedy nastąpią rzeczy gocreze, niż b yły k ied ykolw iek p o rozbiorach. Jesteśm y jak łupina podrzucana przez fale tych trzech oceanów, iktàre nas otaczają” (s. 34).
P o rozw iązaniu KSSN D ąbrow ski podjął pracę w nowoutw orzonym N aczelnym K om itecie Narodowym , gdzie w krótce tra fił d o Biura Prasow ego przy Departamen
c ie W ojskowym . Zetknął się tutaj z ludźm i całkow icie przekonanym i o słuszności sw ego działania, wśród których w yróżniał się zw łaszcza kierujący pracam i biura Stanisław K ot. Zespół ten przyszłość P olsk i w iązał z Austrią, za najbardziej realną uw ażając m ożliwość przekształcenia m onarchii habsburskiej w trial istyczne państw o austro-w ęgiersko-polskie. W szystkie bieżące w ysiłk i zw olennicy tej koncepcji po
św ięcali rozbudowie Legionów, których rozm iary przesądzić m iały o sk ali u stępstw , jakie w alczące m ocarstw a poczynić by m usiały dla Polaków. Założenia te i przez D ąbrow skiego uznane zostały za najbardziej odpowiadające polskiej racji stanu.
W Biuirze Prasow ym D ąbrow ski pracow ał niem al przez całą w ojnę. Także w niepodległej Polsce historyk sym patyzow ał z W ładysławem Sikorskim, co też w p ły
n ęło na jego przekonania polityczne.
Jest w ięc „Dziennik” źródłem szczerym i niezafałszow anym , ale jednocześnie bardzo subiektyw nym , pisanym z p ozycji politycznych Departamentu W ojskowego NKN. Autor n ie ukryw a uznania d la konserw atystów krakowskich, od roku 1915 z otw artą w rogością traktuje tpiłsudczyków, niechęcią darzy socjalistów i ludow ców.
Poza tym i 'charakterystycznymi sym patiam i i antysym patiam i w „Dzienniku” zn aj
duje się w iele ciekawych informacji.
Zadaniem Biura Prasow ego b yło grom adzenie inform acji na tem at stanu i per
spektyw sp raw y polskiej. D ociekliw ość m ed iew isty skłaniała d o pogłębionego trak
towania zagadnień. Autor „Dziennika” rozm awiał niem alże ze w szystkim i, poczy
nając od czołow ych polskich polityków , a kończąc na w ziętych do n iew oli jeńcach z armii rosyjskiej. ŻTódłem interesujących inform acji b ył m .m . brat m atki Rudolf Krupiński, kom isarz do spraw politycznych w krakowskiej cJî. D yrekcji Policji.
W Biurze Prasowym zajm ował się stosunkam i z Węgrami i na ten tem at zn aj
dują się w „Dzienniku” n ajciekaw sze inform acje. Pochodzą one zw łaszcza z czasu pobytu D ąbrow skiego w Budapeszcie, gdzie przebyw ał on w latach 1915—1916 w charakterze półoficjainego przedstaw iciela NKN. W aneksie do „Dziennika” zam ie
szczono p ełn e teksty lub w ażniejsze fragm enty sporządzonych przez Dąbrowskiego i innych w ysłanników NKN raportów w ęgierskich, przechow ywanych w archi
wum NKN.
Poza ogólnym i ocenam i politycznym i, charakterystykam i polityków , inform acja
mi o nastrojach ludności, opisam i realiów życia codziennego, „Dziennik” zawiera w iele w zm ianek, rzucanych mimochodem, ale znakomicie charakteryzujących różne aspekty ówczesnej rzeczywistości. Tak na przykład relacja z rozm owy z generałem Schillingiem świadczy, ż e znany z „Przygód dobrego w ojaka Szw ejka” typ „latrineii- generała” b y ł w zmurszałej monarchii habsburskiej zjaw iskiem rozpowszechnionym.
Pisał Dąbrowski: „Rozmowa przybierała ch w ilam i charakter kom iczny, b o Schilling co ch w ila od gburowatości przechodził na to n uprzejmy. Raz n ie chciał z nam i
584 R E C E N Z J E
m ówić, a potem prosił grzecznie, byśm y usiedli, i przepraszał, że ma lich o urządzane biuro... K om icznie było, gdy lam entow ał, ż e gdy dow iedziaw szy się o rozruchu po
jechał ma front, by ludzi uspokoić, wśród ciem ności dostał się w ręce legionistów , którzy go aresztow ali, a jakiś p lutonow y przyłożyw szy m u rew olew er do piersi zawołał: »Tego starego osła itakże rozstrzelamy« (ipsissim a verba)” (s. 114).
Zw ięzły i rzeczow y „Wstęp” d o „Dziennika” pióra Jerzego Z d r a d y ułatwia lekturę czytelnikow i mniej orientującem u się w zawiłościach epoki. Przypisy za
w ierają szczegółow e informacje na Itemat osób, organizacji i wydarzeń, o których mówią zapiski; w iążą się one z tekstem , bez zbędnego, ale jakże częstego w tego typu publikacjach, powtarzania danych powszechnie dostępnych w w ydaw nictw ach encyklopedycznych.
W pracy tego rodzaju n ie sposb uniknąć pom yłek. We w rześniu 1915 r. odezw ę odraczającą w erbunek do Legionów ogłosił n ie Centralny K om itet Narodow y, który pow stał dopiero 18 grudnia 1915 r., a K om itet Naczelny Zjednoczonych Stronnictw N iepodległościow ych (s. 17). D nia 19 sierpnia 1914 r. Jan Dąbrow ski podjął pracę n ie w Biunze Prasow ym Departamentu W ojskowego, a w B iurze Prasow ym Pre
zydium NKN (s. 21). N azw anie „Kuriera W arszawskiego” „dziennikiem konserw a
tyw n ym ” m oże spowodow ać m ylne uznanie go za organ konserw atystów , gd y tym czasem głosząca form alną bezparttyjność gazeta faktycznie związana b yła z narodo
wą demoteracją <s. 177). Na s. 178 daita złożenia przez Piłsudskiego dym isji z do
wództwa I Brygady jest błędna; poprawna data ipodama zo&tała n a s. 204. Dowódcą Polskiego Korpusu Posiłkow ego b ył n ie Józef Haller, a gen . Zygm unt Zieliński (s. 178). Wiktor Jaroński w sierpniu 1914 r. b y ł n ie sekretarzem , a prezesem Koła Polskiego w Dum ie (s. 179). M ichał Żym ierski n ie b y ł działaczem Polskiej Organizacji W ojskowej w R osji (s. 192). W izaborze rosyjskim przed w ybuchem pierw szej wojny św iatow ej działał n ie „Strzelec”, a Związek W alki Czynnej (s. 203). Józef H aller zmarł n ie w 1950 a w 1960 ar. <s. 205). Na s. 204 chochlik drukarski sp łatał złośliw ego figla czyniąc z Leona W asilew skiego od r. 1931 w iceprem iera sanacyjnego rządu, та- m iast w iceprzewodniczącego R ady N aczelnej 'PPS. T enże chochlik n a s. 205 w datach spraw ow ania funkcji m inistra sp raw iedliw ości przez S tan isław a Bukowieckiego z ar. 1918 uczynił r. 1919. T e drobne błędy itylko w m inim alnym stopniu pomniejszają w artość pracy.
Za udostępnienie „Dziennika” stanow iącego tak cenną i osobistą pam iątkę ro
dzinie Profesora Dąbrowskiego należą się słow a głębokiej wdzięczności.
T om asz Nałęcz
P rzy ja źn ie i an tagon izm y. S tosu n ki P o lsk i z p a ń stw a m i sąsiednim i w latach 1918—1939, pod redakcją Janusza Z a r n o w s k i e g o , Zakład Narodowy im . Ossolińskich — W ydawnictw o, W rocław-W arszawa-Kra- ków-G dańsk 1977, s. 354.
Zakład D ziejów Europy X IX i X X w . Instytutu H istorii P A N od la t specja
lizuje się w h istorii Europy Środkowo-W schodniej w okresie m iędzyw ojennym . Wy
n iki jego prac dyskutowane w gronie k rajow ych sp ecjalistów udostępniane są w form ie zbiorów a r t y k u łó w k it ó r e w raz z dorobkiem publikow anym w „Studiach z dziejów ZSRR i Europy Środkow ej” tw orzą coraz pełniejszą baizę d la poznania h istorii najnowszej obszaru, n a którym funkcjonują d ziś p aństw a w spólnoty socja
listycznej. N iniejszy zbiór sitanowi w yn ik badań Zakładu i naukowców z nim w s p ó ł- i Ład wersalski w Europie Środkowej, Konferencja naukowa w in s t y tu c ie Historii РАН, W rocław 1971; Dyktatury w E u rop ie Środkowo-Wschodniej. Konferencja naukowa w Instytu
cie Historii PAN, W rocław 1973.