• Nie Znaleziono Wyników

"Pomiędzy historią a teorią literatury", Stefania Skwarczyńska, Warszawa 1975 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pomiędzy historią a teorią literatury", Stefania Skwarczyńska, Warszawa 1975 : [recenzja]"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Feliksiak, Stefania

Skwarczyńska

"Pomiędzy historią a teorią

literatury", Stefania Skwarczyńska,

Warszawa 1975 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 70/2, 382-394

(2)

bardzo chao tyczn ą i n iekoherentn ą wypow iedź p ub licysty „Chłopskiej D rogi” na tem at literack ich upodobań chłopów, skoro sam stw ierd za na s. 57, że to przypadek skrajny). Szkoda, że a u to r tak rzadko form u łu je w łasn e oceny, gdyż te nieliczne, k tóre są w książce, zd rad zają św ietn ą jego o rie n ta cję w tej dziedzinie.

C zytelnik oczekiw ałby też p rzyn ajm n iej szkicow ego odniesienia zap rezen tow a­ nych w książce stanow isk i k on cep cji do późniejszych fak tów stan o w iących n atu ­ raln ą k on tyn uację przed staw ion ych w książce zdarzeń. G en eraln y b rak p erspek ­ tyw y , k tó ra objęłaby okres po r. 1948 (poza jed yn ym chyba w y jątk iem — k ry ty k ą w yn atu rzeń w realizacji p rog ram u m onolitycznej k u ltu ry narodow ej w epoce stali­ now skiej) jest tym m ocniej odczuw alny, iż przy cytow an iu w ielu źródeł um ożli­ w iłaby ona ocenę szeregu w yp ow iad an ych tam sądów bądź pozw oliłaby przedstaw ić określone kw estie w zupełnie innym św ietle, o tw ie ra ją c pole dla dalszych badań. M iejscem szczególnie p red estynow anym do tego typ u odw ołań jest rozdział 3, w k tóry m a u to r kończy om aw ianie zagadnień chłopskiej tw órczo ści literack iej i przechodzi do sp raw zupełnie innego rodzaju (lite ra tu ra dla ludu, stron a organ i­ zacyjn a „wsi tw o rz ą ce j”). Z ary so w an ie p erspek tyw y na la ta późniejsze byłoby też bardzo w skazane po om ów ieniu działalności k u ltu raln o-o św iatow ej ludowej L u b el­ szczyzny. P ozostaw iła bow iem ta działalność trw a ły ślad w h isto rii życia lite ra c ­ kiego „wsi p iszącej” d op row ad zając w r. 1965 do pow stania M iędzyw ojew ódzkiego K lubu P isarzy L u dow ych, przekształconego w r. 1968 w b ard zo obecnie prężne organ izacyjnie Stow arzyszen ie T w órcó w L u d o w ych z Z arząd em G łów nym w L u ­ blinie, k tóre realizu je w pełni ideę odrębnego zw iązku chłopskich p isa rz y -a m a - torów.

K siążk a Jerzeg o Jastrzęb sk iego stanow i jedną z niew ielu, jak dotąd, prób w y ­ czerp ującego, m onograficznego op racow an ia najnow szej h istorii k u ltu ry i lite ra tu ry ludowej (chłopskiej) p rzyczyn iając się do częściow ego w yp ełn ienia istn iejącej w tym zakresie luki.

A n n a B rzo zo w sk a -K ra jk a

S t e f a n i a S k w a r c z y ń s k a , P O M IĘ D Z Y H IST O R IĄ A T EO R IĄ L I T E ­ R A T U R Y . (W arszaw a) 1975. In sty tu t W yd aw n iczy „ P a x ”, ss. 328.

K siążk a S tefan ii S k w arczyń sk iej jest zbiorem ro zp raw o dużej rozpiętości te m a ­ tycznej. Ten w ielow ątk ow y c h a ra k te r tom u sk łan ia do zastanow ien ia dw ojakiej n atu ry. P o pierw sze, czytelnik ciekaw jest nie tylk o p ozytyw nych rezu ltató w p o ­ znaw czych osiągn iętych n a tak różnych polach, ale zap ytu je nadto o p erspek tyw y zarysow ane przez au tork ę dla p rzyszłych badań. P o drugie, n asu w a się p ytan ie o m iejsce tej książki w p ięćdziesięcioletnim z gó rą dorobku naukow ym S k w a r­ czyńskiej.

Na drugie z ty ch p ytań m ożna częściow o odpowiedzieć już na w stępie. N iem al od początku bow iem dziełom m onograficzn ym S k w arczyń sk iej tow arzyszą tom y zbie­ ra ją c e jej p race rozproszone po czasopism ach i p ub lik acjach okazjonalnych. A s ą ­ dzę, że w łaśnie zbiory ro zp raw d ać m ogą n ajb ard ziej ad ek w atn y ob raz zain tereso ­ w ań b adaw czych uczonego i skali jego osiągnięć. N ajsnadniej um ożliw iają w gląd w tajn ik i w arsztatu i sygnalizują kon cep cję zw iązków m iędzy an alizą a syn tezą. T ak jest i w przypadku S tefan ii S k w arczy ń sk iej. W jej zbiorow ych tom ach od­ n ajdziem y nie tylko tezy jej teorii, ale tak że n ieprosty obraz poszukiw ań i w yb o­ rów , u w ikłanych w k on tek sty zm ien iającego się św iata. A tak że dzieje b u d ow a­ nia w łasnej drogi na g ru n cie genologii, k tó ry okazał się podłożem u p raw y ta k bardzo w ielokierunkow ej. Plon najob fitszy to k om p araty sty k a, ro zp o starta m iędzy antykiem a w spółczesnością. K o m p araty sty k a, o k tó rej au to rk a tom u P om iędzy h i­

(3)

storią a teo rią litera tu ry pisze, iż „rozległością sw ego pola widzenia, szczególnym

b o g actw em sw ej p rob lem aty k i zd aje się ona dom inow ać nad w szystkim i innym i d yscyp lin am i literatu ro zn aw czy m i, niby kopuła zw ień czająca gm ach nauki o lite ­ ra tu rz e ” (s. 267).

R zu t oka na kolejne zb iory ro zp raw S tefan ii S kw arczyńskiej pozw ala zaob­ serw o w ać sw oisty ry tm jej zain teresow ań , podzielonych spraw iedliw ie „pomiędzy h isto rię a teo rię lite ra tu ry ”. T y tu ł najnow szej książki jest pod tym w zględem w yso ce zn am ien ny: p rzed m iotem zastanow ienia przyjdzie uczynić sens owego „pom iędzy”.

K o m p ozy cja tom u P o m ięd zy historią a teorią litera tu ry daje czytelnikow i obraz m ateriału uporządkow anego w ten sposób, że p ytan ia o c h arak terze te o re ty cz ­ n ym d om in u ją w k ażdym z trzech działów, asp ek t zaś h istoryczn y p rzejaw ia się z a ­ ró w n o w doborze tem ató w an alizy, jak i w ścisłym pow iązaniu problem ów teorii z jej w yraźn ie skonk retyzow an ą ra m ą czasow ą. N ie m a w k siążce m erytoryczn ego rozdzielenia tem ató w w edle fo rm u ły rad yk aln ie k on trastow ej. Podział n a trzy części (I. W k r ę g u historii, litera tu ry i h isto ry czn ej poetyki·, II. W k r ę g u gen o -

logii i z a ga d n ień k u ltu ry , III. W k r ę g u n a u k i o litera tu rze i n a u k i o teatrze) w y ­

d aje się d osyć arb itra ln y i służy fo rm aln em u raczej uporządkow aniu 22 rozpraw i arty k u łó w , na k tóry ch „w ielorak ą ro zm aitość” oraz „w zajem ną przyległość p ro­ blem ow ą i te m a ty cz n ą ” a u to rk a zw raca uw agę w e W stępie (s. 5). Skłonna jestem u znać tytu łow ą form ułę tom u — ta k dla S kw arczyńskiej znam ienną — za sygnał rozległości pola badaw czego m ożliw ej w ów czas, gdy p rzedm iot b adań literack ich u jm u je się z różn ych p ersp ek tyw , bez ab so lu ty zacji jednej z nich. A owa różno­ rodn ość tem ató w i m etod o tyle n ie zask ak u je czyteln ik a, o ile p rzejaw ia się w niej w ielostronność d otych czasow ych dokonań au tork i. N iek tó re spośród za­ m ieszczonych tu tek stów to k o m p araty sty czn e drobiazgi d otyczące sztuki słowa i sztuki teatru , ale jest też kilka niezm iernie in teresu jących rozpraw , które p od ejm u ją podstaw ow e p rob lem y literatu ro zn aw stw a. I w ty m tom ie rozum o­ w an ie teoretyczn e okazuje się nieodłączne od an alizy h isto ryczn oliterack ich k on ­ kretów .

N ajw cześn iejsze zbiory, S zk ice z z a k resu teorii litera tu ry (1932) i Z teorii

litera tu ry cz tery ro zpraw y (1947), były jeszcze dom eną przede w szystkim reflek sji

teo rety czn o literack iej. M ożna p rzyp u ścić, że S k w arczy ń sk a ch ciała w ów czas za­ ak cen tow ać sam oistność i w ażkość teorii lite ra tu ry jako dyscypliny badaw czej. Szło w ięc raczej o w yty czen ie pola teorii niż o jej an ality czn e zastosow an ie — chociaż nie w olno nam p rzeoczyć fak tyczn ego zw iązku u ogó ln iających k ategorii z m ateriałem em p iryczn ym , k tóreg o znajom ość b yła dla S k w arczy ń sk iej zawsze podstaw ą k on stru k cji. A rty k u ły O p o jęc ie litera tu ry stosow anej w pierw szym zbiorze p rac S k w arczy ń sk iej oraz G en eza i rozw ój rodzajów litera ck ich w drugim trzeb a uznać za fu n d am en taln e dla późniejszej tw órczości naukow ej ich au tork i. Podobne zdanie sform u łow ać m ożna w odniesieniu do ro zp raw y S tru k tu ra świata

p o etyckiego, zam ieszczonej w drugim zbiorze. P om im o tego, że au tork a zm odyfi­

k ow ała w następnych la ta ch sw oje stanow isko filozoficzne, to jed nak w łaśnie w yjątk ow ą urodę m yślow ą tej ro zp raw y m am y w pam ięci w związku z n iektórym i tezam i W stępu do n a u k i o litera tu rze (św iat p oetyck i jako jeden z w yznaczników g a tu n k u )1 oraz z pew nego typu an alizam i h istoryczn oliterack im i, takim i jak

S tru k tu ra św iata p rzed staw ion ego w „D ziadach” M ick ie w ic z a 2 i jak liczne w e

w szystkich tom ach późniejszych dociekania na tem at fu n kcji obrazu w budowaniu

1 Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , W stęp do n a u k i o litera turze. T. 3. W arszaw a 1965, m. in. s. 140— 145.

(4)

w ew nętrznego sensu u tw oru (także w zastosow an iu do dzieła teatraln eg o , a to w od k ryw czym studium S em a n ty k a i fu n k c ja d ra m a tu rg icz n a d w ó ch elem en tó w

s cen o g ra ficz n y ch w „W eselu ” W y s p ia ń s k ie g o 3).

Z czasem coraz to w yraźniej prob lem y in te rp re ta cy jn e w ystęp u ją u S k w arczy ń - skiej w koniecznym zw iązku z asp ek tem gen ologicznym , k tó ry w jej u jęciu okazuje się nie tyle zasadą p orząd k u jącą rozum ienie p rocesu h isto ryczn ego, ile rzeczy­ w istym m otorem jego przem ian. Z astosow an ie w a rsz ta tu genologa do in te rp re ta cji zw iązków dzieła z jego tra d y c ją lite ra c k ą przyniosło w ielostronn e re z u lta ty po­ znaw cze, rów nież w zak resie indyw idu alnych cech u tw oru , w ro zp raw ie S tru k tu ra

rodzajow a „G en ezis z d u ch a ” Sło w a ck iego i je j tra d y cja lit e r a c k a 4, k tó ra należy

do n ajciek aw szych p ra c au tork i. W tom ie P o m ięd zy historią a teo rią litera tu ry przykładem takiego u jęcia badaw czego jest ro zp raw a o losach p oezji p asto raln ej, gdzie poprzez fu n k cjon aln ą m o ty w ację p rzew arto ściow an ia p op ularnego niegdyś gatu n ku idylli orzeka się o p rocesie k ry sta liz a cji stylu ro m an tyczn eg o (M ick ie w i­

czow ski p o gro m A rk a d ii. {P o m in ięta ka rta w historii stu letn iej w ojn y z poezją pa storalną )). W tak ich p ra ca ch najdobitn iej p rzejaw ia się ów splot prob lem ów te o ­

rety czn y ch i h isto ryczn oliterack ich , tak c h a ra k te ry s ty cz n y dla sty lu m yślow ego S tefan ii S kw arczyńskiej.

Gdy m ów im y o podstaw ow ym n u rcie zain tereso w ań uczonej, jak im jest g en o- logia (to S k w arczy ń sk a w ylan sow ała w polskiej term inologii tę nazw ę), pow inniśm y uprzytom nić sobie fak t, że w budow aniu w a rsz ta tu genologa m iała ona w P olsce niewielu poprzedników . A przy tym — in aczej niż Ju liu sz K lein er, Z ygm u n t Łem p ick i czy K azim ierz W óycieki — już od p oczątku s ta ra ła się sk o n stru ow ać ta k ą teorię, k tó ra by w sposób całościow y u ch w y ciła isto tn e cech y lite ra tu ry (w ty m dążeniu pozostaje badaczka w orbicie fenom enologii), i to zarów no w sferze dzieła, jak i procesu. Sądzić m ożna, że z tak im w łaśn ie n astaw ien iem w iąże się silny nacisk położony n a k w estię u sytuow ania d ram atu w ob ec trad y cy jn eg o system u rodzajów literack ich . W drugim z kolei zbiorze pow ojennym S k w arczy ń sk iej, w Stu d ia ch i szkicach litera ck ich (1953) zn alazła się ro zp raw a Z a g a d n ien ie d r a ­

m atu, w k tórej au to rk a sform u łow ała tezy o w o cu jące po dziś dzień w p ra ca ch

teatrologiczn ych . U znaw szy odrębność d ra m a tu ze w zględu n a jego cech y isto tn e, postulow ała w yłączen ie go z głów nego n u rtu zain tereso w ań teorii lite ra tu ry . W arto zw rócić uw agę na to, że idea p ozostaw ienia jed n ak d ram ato w i statu su gran iczn ego w polu badań lite ra ck ich an tycyp ow ała k on cep cję d ra m a tu jako p a rty tu ry t e a t r a l ­ nej, w ysu niętą przez Z bigniew a R aszew skiego. Ju ż w tam ty m zbiorze sp raw y d r a ­ m atu — w dużej m ierze jeszcze na sposób tra d y c y jn y — > zajęły m iejsce osobne, by później, a szczególnie w tom ie W okół te a tru i litera tu ry (1970), p ojaw ić się niem al w yłączn ie sub s p ecie sztuki te a tru .

W recen zow an ym tu taj tom ie n ajnow szym te a tr znalazł się p arad ok saln ie „po­ m iędzy h istorią a teo rią lite ra tu ry ”, a le p rzecież nie ze w zględów isto tn y ch , lecz z ra cji m argin esow ości jego zagadnień w dorobku S k w arczy ń sk iej z p ierw szej połowy la t siedem dziesiątych. I tym razem jed n ak otrzym aliśm y pożyteczny i n ie­ zm iernie ak tu aln y arty k u ł S p ra w a d o k u m en ta c ji w idow iska tea tra ln ego , a n ad to dwa szkice p op u laryzatorsk ie z dziejów teatro lo g ii. D od ajm y, że w śród p rob lem ó w poetyki h istoryczn ej um ieściła au to rk a stud ium o W ysp iańskim jak o tw ó rcy „ sy m ­ bolicznego d ram atu h istoryczn ego”, do k tórego jeszcze pow rócim y.

M niej w ięcej od połowy la t p ięćd ziesiątych pole b adań h isto ry czn o literack ich zajm u je w tw órczości naukow ej Stefanii S kw arczyńskiej poczesne m iejsce, a w w y ­

3 W : S. S k w a r c z y ń s k a , W okół te a tru i litera tu ry . W arszaw a 1970. 4 W : S. S k w a r c z y ń s k a , W k r ę g u w ielk ich ro m a n ty k ó w polskich. W a rsz a w a 1966.

(5)

borze k on k retn y ch problem ów b ad aw czych n iem ałą rolę zd aje się g ra ć p ostaw a w a rto ściu ją ca . Z ad ziw iająca eru d y cja otw iera przed au to rk ą rozległe obszary lite ra tu ry eu rop ejsk iej, od an tyk u po najbliższą w spółczesność, nie u lega jed nak w ątp liw ości, że epoką przez nią p refero w an ą jest rom an tyzm . T ak dzieje się szczególnie w dw óch zbiorach stu d iów : M ick iew iczow sk ie „pow inow actw a z w y ­

b o ru ” (1957) i W k r ę g u w ielk ich ro m a n ty k ó w p o lsk ich (1966). P ierw szy z nich to

głów nie p ra ce k om p araty sty czn e, w d ru gim zaś znaczny udział m ają om ów ienia realizacji te a tra ln y c h d ram atu ro m a n ty c z n e g o 5. M ożna sądzić, że m istrzem d u ch o­ w ym pozostał dla S k w arczy ń sk iej Ju liu sz K lein er i że w yty czo n a przez w ielkiego m o n o grafistę ro m an ty k ó w dom ena tego, co w naszej k ultu rze n arod ow ej n a jce n ­ niejsze, rów nież dla niej okazuje się n iew yczerp an ym źródłem pytań i m ateriałó w do an aliz czułych na s y tu a cję lite ra tu ry w śród in nych w arto ści k u ltu ro w ych i spo­ łecznych. S k w arczy ń sk a p oszerzyła ten obszar p referen cji przede w szystkim o W y ­ spiańskiego. S tu d ia pośw ięcone W ysp iańskiem u w y b ijają się n a jeden z p ierw szych planów w la ta ch późniejszych (zw łaszcza w tom ie W okół tea tru i litera tu ry , w k tó ­ ry m należą do n ajb ard ziej od k ryw czych ), zn alazły się tak że w tom ie najnow szym . W sw oich p ra ca ch an ality czn y ch sięga S k w arczy ń sk a do w arsztatu solidnej filologii, stosu je p rzy ty m w spom n ianą już tu m etodę podw ójnej p ersp ek tyw y , teoretyczn ej i h isto ryczn ej, ale nie stro n i i od u ję ć gen etyczn ych. W tom ie P o m iędzy historią

a teorią litera tu ry dob rym tego p rzyk ład em jest ro zp raw a M ick iew icz w k r ę g u id ei i postulatów S u lz era , k tó ra p o d ejm u je p rzew ażający w zbiorach p ośw ięconych

M ickiew iczow i i w ielkim ro m an ty k o m polskim w ątek porów naw czej an alizy lek tu r, ale w w yższym niż daw niej stopniu wznosi się na poziom ogólności. Z resztą uogól­ n ienia (często na płaszczyźnie poetyk i h istoryczn ej) spotyk am y w w iększości p rac h isto ry czn o literack ich S k w arczy ń sk iej, chociaż niekiedy nie dość uzasadniona w y ­ d aje się ich k ategoryczn o ść. Zaw sze n ato m iast m ają one dalekosiężną p erspek tyw ę lite ra tu ry p orów n aw czej. W ro zp raw ie o M ickiew iczu i Sulzerze ta w łaśn ie p e r­ spek tyw a p orów n aw cza łączy się z od k ryw czością teo rety czn ą, gdy au to rk a do­ strzeg a u polskiego poety „k on tury pew nego system u m o raln ości zaw od ow ej” (s. 17) i poszerza ty m sam y m zak res sw oich p ionierskich rozw ażań o etosie zaw odo­ w ym 6.

Ze w zględu na dom inanty dorobku S tefan ii S kw arczy ń sk iej, d ostrzegaln e i w tom ie n ajnow szym , trzeb a sobie zad ać n ad er istotne p ytan ie: na jak iej zasadzie w spółistnieją tak zróżnicow an e p od ejścia badaw cze i ja k w obec tego przed staw ia się u S k w arczyń sk iej problem przedm iotu badań lite ra c k ic h ? O b serw acja jej p ra k ­ tyki w skazu je na duży stopień rów noup raw n ien ia m etod, stosow an ych zależnie od h ierarch ii celów w k on k retn y m badaniu. Dochodzi do tego w spom n iana już tu taj sp raw a łączenia opisu k ategorii teo rety czn y ch z an alizą h istoryczn ą, k tó ra jest zarów no ich p od staw ą, ja k i zastosow aniem . W obec ry zyk a z a ta rcia rozróżnien ia m iędzy syn ch ro n ią a d iach ro n ią p ojaw ia się w ięc n a h oryzon cie pułapka h isto - ryzm u, gen etyczn ej w yw odliw ości teorii. S k w arczy ń sk iej u daje się na ogół tak iej sy tu acji uniknąć. W y p raco w an e przez n ią k ategorie teo rety czn e p rób u ją, co p raw d a, u ch w ycić rzeczyw istość lite ra tu ry w jej h istoryczn ej zm ienności, ale rzecz w tym , iż kategorie te m a ją op arcie w em p iry czn ym m a te ria le nie na zasadzie genezy, lecz na podstaw ie w yodrębn ion ych przez b adaczkę cech istotnych , o tw arty ch na m odyfikacje fu n kcjon alne. Gdy w ięc teo ria w iąże się z h istorią w stud iach tego typu co ro zp raw a O m ie js c e w z a in tereso w a n ia ch bada w czy ch po etyk i n a u k o w ej

5 Poprzedziło je obszerne studium m onograficzn e L eo n a S c h ille ra trzy o p ra co ­

wania teatra ln e „ N ie-B o s k ie j K o m ed ii” w dzieja ch je j in scen iza cji w Polsce (W a r­

szaw a 1959).

6 Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , Etos badacza. W: S tu d ia i szkice litera ck ie.

(6)

dla poezji k o n k re tn e j i zjaw isk jej p o k rew n y c h , to m ożna m ów ić nie ty le o błędzie

h istoryzm u, ile raczej o idoneistycznej zasadzie obustronnej k on troli teorii i do­ św iadczenia 7. Pom im o bowiem tak często d eklarow an ej ap ro b aty dla m etod w y ­ łącznie indukcyjnych — w sw ojej p rak tyce b adaw czej S k w arczy ń sk a p otrafi sk u ­ tecznie stosow ać postępow anie h ip o tetyczno-ded uk cyjn e. B y w a jed nak że i tak , a przykładem tego jest z aw arte w tom ie P o m iędzy historią a teorią litera tu ry -stu­ dium o „sym bolicznym d ram acie n arod ow ym ” (s. 101) W yspiańskiego, że k ategorie teo rety czn e w yw odzą się w p rost z h istoryczn ego stanu rzeczy, p rzy czym sfera w arto ści w zn aczącym stopniu w spółtw orzy pole reflek sji teo rety czn ej. Trudno w ów czas p rzystać na p ostulaty obiektyw nej p raw om ocności w niosków u ogó ln iają­ cych. A le zarów no tego typu niekonsekw encje, jak i ów sw oisty ry tm zain tereso ­ w ań naukow ych, o jakim tu już m ów iliśm y, są św iad ectw em tru d nej drogi po­ szukiw ań m etodologicznych, nie w olnej od w ątp liw ości i przeszkód. A w grę w chodzi tu rów nież an ty relaty w isty czn ie n astaw ion y realizm aksjologiczny S k w a r­ czyńskiej.

W łaśnie stanow isko realistycznego obiektyw izm u skłania często S kw arczyńską do postulow ania k ategoryczn ej i koniecznej p raw om ocn ości w niosków , k tó re V/ w yniku b adań uznała za praw dziw e. Niekiedy chodzi n aw et — piszącej te słow a tru d no się z tym zgodzić — o praw om ocność ob ow iązu jącą fo rm aln ie, jak np. w tedy, gdy pod koniec p rzek on yw ającego w yw odu na tem at nadrzędności k o m p araty sty k i w obec innych działów nauki o lite ra tu rz e a u to rk a pisze: „P o stu ­ lu jem y przyznanie jej oficjaln ie tego m iejsca nadrzędnego [...]” (s. 267). Ja w n ie za­ tra c a się w tak iej sytu acji o tw arty c h a ra k te r praw dy. M am y zatem u S k w arczy ń ­ skiej do czynienia z konfliktem m iędzy pluralizm em a dążeniem do całości pozna­ nia praw dziw ego. S k w arczy ń sk a d ostrzega problem i uw aża go za jeden z zasad ­ n iczych kłopotów w spółczesnego literatu ro zn aw stw a. W tom ie P om iędzy historią

a teorią litera tury pośw ięca tej kw estii rozpraw ę W okół re la c ji: p rzed m io t badań litera ck ich a ich m etodologia.

W rozpraw ie tej zastan aw ia się Skw arczyńska nad złożoną s y tu acją m etodolo­ g iczn ą b adacza, k tó ry s taje zarazem w obec problem u całości sw ojego przedm iotu i w obec w ielości jego u jęć z różn ych p ersp ek tyw filozoficznych. P rz y k lasycznie realisty czn y m stanow isku au to rk i — zarów no w teo rii poznania, jak i w filozofii w arto ści — re fle k sja m etan au k o w a d otyczy przede w szystkim trudnej sp raw y scalen ia przedm iotu badań. Zgodnie z tym stanow isk iem S k w arczy ń sk a u jm u je zjaw isko w ieloaspektow ości poznania nie tyle jak o trw a łą s y tu ację sporu w p rze­ strzen i antropologicznej 8 (a w ięc nie tyle jak o p rzejaw trw a le otw arteg o c h a ra k ­ te ru p raw d y), ile raczej jak o proces n arastan ia zastanej w iedzy o przedm iocie, k tó rej nie sposób w p rocesie poznania pom inąć, ale k tó ra kom plikuje re la c ję m ię­ dzy poznaniem a jego przedm iotem . W porów naniu ze stanow isk iem zajm ow anym p rzez au tork ę w e w czesnym eseju Etos b a d a cz a 9 zdecydow anie dom inuje u niej teraz bezosobowy obiektyw izm , a teo ria jako zadanie poznaw cze usuw a w cień — tak niegdyś dla uczonej isto tn ą — p rob lem atykę osobow ości badacza. Podm iotow ość p ozostaje w ięc teraz w p ro b lem aty ce in teg racy jn ej nie doceniona (także podm ioto­ w ość stru k tu ralizu jąca), trzeb a jed nak p rzyzn ać, że w prób ach odtw orzenia jed ­ ności przedm iotu u d erza w idoczna p ow ściągliw ość i ostrożność.

7 Zob. sform u łow an e przez F . G o n s e t h a (m. in. w p ra cy À p rop os des

e x p o s é s de M. M . Ph. D ev a u x et E . W. B eth („D ialectica” 1948, nr 2)) cztery

zasady idoneizm u, filozoficznej teo rii nauki, k tó ra przezw ycięża ogran iczen ia n eo- pozytyw istyczn e w k ierunku zorientow anej kaniow sko filozofii otw artej.

8 Zob. E. F e l i k s i a k , P rz estrz eń otw artego sporu. „T ek sty ” 1978, n r 3. 9 W : S k w a r c z y ń s k a , Stud ia i szkice litera ck ie.

(7)

W eseju E tos badacza S k w arczy ń sk a nie zrezygn ow ała jeszcze z p ersp ek tyw y ep istem ologiczn ej i — pom im o realistyczn eg o stanow iska — zdecydow anie od róż­ n iała całość k o n stru o w an ą z prześw iad czeniem o jej stru k tu raln ości od rzeczy w i­ stości b ad an ego przedm iotu, n iem ożliw ą do zupełnego uch w ycenia. W form ułow an iu teorii n auk ow ej isto tn y udział p rzyp isyw ała osobowości podm iotu poznającego i u czestn icząceg o w od czytyw an iu cudzych h ierarch ii w arto ści, k tó ry m nie w olno jed n ak n a rz u ca ć w łasnego pun k tu w idzenia — jeżeli chce się p ostępow ać s p ra ­ w iedliw ie. O dpow iedzialność b ad acza w iązała się z d ecyzją ontologiczną w zak resie w ydzielonego przez niego obszaru b ad aw czego: „O zak resie i jakości tej elem en ­ tarn ej d efo rm acji d ecydu je k ażdorazow e p rzem yślen ie b adacza. T ak się m a rzecz np. z p rzed m iotem badan ia literack ieg o, k tó ry każdy odpow iedzialny za sw ój stosunek do n auk i b adacz m usi sam odzielnie ok reślić, aby zdać sobie sp raw ę z p rzestrzen i i c h a ra k te ru rzeczyw istości, w k tórej się p oru sza” 10. W k on cep cji S k w arczy ń sk iej w idoczny był w ów czas p ostu lat w spółdziałania ap rioryzm u i em p i- ry zm u , s p rz y ja ją cy — w raz z p ostu latem ad ekw atn ości teorii (k on stru k cji p rzed ­ m iotu) uśw iadom ieniu sobie fak tu , iż całość jako poznanie praw dziw e jest n ie­ osiągalna. J u ż w ów czas jed nak S k w arczy ń sk a zw ró ciła uw agę na to, że p roces b adaw czy n ie przebiega w społecznej próżni i że k on stru u jący teorię podm iot m usi u stosu nk ow ać się nie tylk o do stan u w iedzy, ale i do k on k u ren cyjn ych teorii i punktów widzenia. W eseju Etos badacza pisała też S k w arczy ń sk a o roli a u to ­ ry te tu naukow ego, k tó ry nie byłby dogm atyczny i nie n arzu całb y się z oczyw isto­ ścią, a op ierałb y się na d obrow olnym uznaniu i byłby o tw arty na k ryty k ę. J e s t to w ięc a u to ry te t bliski tem u , k tó ry leży u podstaw filozofii arg u m en tacji i filozofii o t w a r te ju . W tym w czesn ym tek ście S k w arczyń sk iej w idoczne były szanse p lu ­ ralizm u w in terp retow an iu p rzestrzen i an trop ologicznej jak o p rzestrzen i budow anej na sporze św iatopoglądów .

W z aw artej w recen zow an ym tom ie w spom nianej już ro zp raw ie W okół re la c ji:

przed m io t b ada ń litera ck ich a ich m etodologia S k w arczy ń sk a ro zp atru je n ato ­

m iast w iedzę o przedm iocie badań literack ich jako sw oisty te m a t reflek sji m eto ­ dologicznej poddanej ry go rom nauki, a m etodologię n azyw a „filozoficzną nauk ą z asp ek tem n orm atyw n ym i p ostu laty w n y m ” (s. 268). W ieloaspektow ość jest dla niej p rob lem em nie ze w zględu na różne podm ioty, lecz ze w zględu na badan ą rzeczyw istość. Stąd m am y tezę (fenom enologiczną w sw ej istocie) o w ieloasp ek to- wości przedm iotu badań lite ra ck ich jako istotnie m u p rzysłu gu jącej: „Żadnem u z nich [tj. u jęć aspek tow ych ] jed nak nie m ożna odm ów ić p rzystaw aln ości do dzieła literack ieg o. [...] W niosek, k tó ry należałoby stąd w yp row adzić pod ad resem dzieła literack ieg o, to w niosek, że jest ono językow ym tw orem w i e l o a s p e k t o w y m ” (s. 272). E w en tu aln a in te g ra cja ró w n ałab y się zatem u jęciu dzieła w jego w ielo - aspektow ości.

S k w arczy ń sk a nie u tożsam ia postulatu jedności przedm iotu z p ostulatem jedności m etodologicznej. P rzeciw n ie, w skazu je na ogrom n e tru d ności takiego przedsięw zięcia i to z w ielu powodów. N a ‘bliższy piszącej te słoiwa jest — w y ­ raźn ie przez S tefan ię S k w arczy ń sk ą dostrzegan y — m otyw „oporów filozoficz­ n ych ” (s. 275). A to przecież nic innego jak sp raw a p luralizm u filozoficznego, k tó ­ rem u in te g ra cja w yd aje się z n a tu ry rzeczy niepożądana, nie sp rzyja ona bow iem nom inalistycznej zasadzie zindyw idualizow anej w ielości. P lu ralizm n ie stanow i jed ­ nak dla S kw arczyńskiej celu atak ów , lecz uw aża go ona za n iefu nk cjonaln y ze

10 Ib id e m , s. 89.

11 Zob. Ch. P e r e l m a n , L e C h a m p d e l’a rgu m en ta tio n . B ru x e lle s 1970. — F . G ο n s e t h, M otivation et s tru c tu re d ’u n e p h ilosop hie o u v erte. W : P hilo so ph ie

(8)

w zględu na in teg rację p rzed m iotu — form ułę p luralizm u p ojm u je ona bow iem jako prób ę odtw orzenia sum y w iedzy, nie zaś jako ró w n o p raw n e w spółistn ienie różnych w e rsji całości: „Zbyt już jesteśm y p rzyzw y czajen i do u jm ow an ia przedm iotów w k ategoriach stru k tu ralizm u , ab y się nie lęk ać, że s u m a w iedzy osiągniętej z poznaw czego opanow ania poszczególnych jego aspek tów nie p o k ry w a się z w iedzą 0 nim jak o o stru k tu raln ej jed n o stce i całości. T oteż pluralizm w y d aje nam się rozw iązaniem sy tu acji co n ajw yżej p row izoryczn ym ” (s. 275).

Jeżeli jed n ak p luralizm n ie będzie dla nas p ozyty w isty czn ym zatom izow a­ niem , lecz trw a łą sy tu a cją sporu o całość jak o o p ojęcie isto tn ie s p o rn e 12, to w ted y teza o w ieloaspek tow ości okaże się n iezm iern ie p rzyd atn a jak o p od staw a a rg u m e n ta cji na rzecz otw arteg o ch a ra k te ru p raw d y, tak że p raw d y o przedm iocie badań literack ich . P rzed m iot badań literack ich należałoby w tedy u znać za pojęcie istotn ie sporne, a w ielość jego u ję ć b adaw czych za stan nie tylk o fak tyczn y, ale 1 pożądany. A le w ów czas zm ianie m usiałyby ulec k ry te ria n aukow ości w dzie­ dzinie w iedzy o literatu rze. N iep om iernie tru d n e jest w yty czen ie g ran ic ty ch zm ian. D odajm y, że S k w arczy ń sk a odnotow uje tak że scep tycyzm w obec naukow ości w iedzy o literatu rze, i to w jego k rań co w ej postaci, gdy m ów i o K a rlu Jasp ersie, k tó ry um ieszczał tę wiedzę w k ręgu m yślen ia filozoficznego (s. 275, przypis 13). S am a au to rk a ro zp raw y bierze pod uw agę raczej ak tu aln y stan św iadom ości m eto ­ dologicznej w zak resie logicznej teo rii nauk, a pod koniec rozw ażań w skazu je n a szanse h um anistyk i w obec rozw oju system ów h ip o tetyczn o -d ed u k cyjn ych . W sw ojej re fle k sji m etodologicznej S k w arczy ń sk a jest jed nak n a szczęście ostrożna i gdy sygn alizu je tak tru d n e zad anie o tw a rcia teorii n a now e dośw iadczenie, z w id ocz­ nym w ah aniem skłan ia się ku zorientow anym logicznie k on cep cjom in te rp re ta cji h um anistycznej (tak im , jak u J . K m ity czy L . N ow ak a): „A b y ć m oże, że nowe szanse przed teorią lite ra tu ry otw o rzą pod tym w zględem pew ne, zary so w u jące się w spółcześnie w h u m an istyce ten d en cje, a m ian ow icie ten d en cje do operow ania m odelam i oraz ten d en cja do re h a b ilita cji m etody dedukcyjnej — na odpow iednich, oczyw iście, w aru n k ach ” (s. 281). N a pew no nie są to słow a, k tó re by zam ykały drogi poszukiw ań rów nież w k ieru n k u odzyskania podm iotow ości. R o zp raw a Sk w arczy ń sk iej w yd aje się szczególnie cenna przez to, że p ostulat in teg racji nie okazał się w niej p ostulatem całości k ategoryczn ej.

Z om ów ioną ro zp raw ą w iąże się w dużej m ierze p rob lem aty k a dw óch innych, w k tó ry ch au to rk a zajm u je się k w estią przedm iotu badań literack ich w odniesieniu do trad y cy jn ie w yróżn ian y ch d yscy p lin : k o m p araty sty k i i poetyki, zw anej przez nią „p oetyk ą n au k ow ą”. W jed nym i w drugim p rzyp ad ku chodzi o re la c je m iędzy ak tu aln ą k o n stru k cją przedm iotu (jak w iem y, u jętą obiektyw istycznie) a fa k ty cz ­ nym stan em rzeczyw istości em p iryczn ej 13.

P ierw szą z ow ych dw óch ro zp raw jest A s p e k t języ k o w o -a rty sty czn y w p r z e d ­

m io cie badań k o m pa ratysty ki litera ck iej. A rg u m en tacja S k w arczy ń sk iej zm ierza do

•wykazania, że k om p eten cje k o m p araty sty k i ob ejm u ją lite ra tu rę w jej w ieloasp ek ­ tow ości. R óżnorak ie asp ek ty dadzą sic. zdaniem au to rk i, sprow adzić w ich „ele­ m en tarn ej, n ajprostszej p o staci” (s. 2ó-i) do trzech : język ow o -artystyczn ego, ek sp re- syw nego i h istoryczn o-sp ołeczn ego (k on cep cja ta n aw iązu je do trad y cy jn ej tro isto ści znaku). W dotychczasow ej p ra k ty c e badań p orów naw czych lite ra tu ry — sądzi

12 Zob. W. B. G a l l i e , E ssen tia lly C o n tested C on cepts. W: T h e Im p o rta n ce of

L a n g u a g e . Ed. M. B l a c k . P re n tic e H all 1962.

13 Nie będziem y n atom iast om aw iać zam ieszczonego w k siążce w arian tu w stępu do an tologii T eo ria b ada ń lite ra ck ich za gra n icą , gdyż m a on w alor przede w szy st­ kim in form acyjn y, chociaż m ow a w nim o „k ieru n k ach spod znaku w ielkiej syn ­ tezy ” ze szczególnym u w zględnieniem lite ra tu ry p orów naw czej.

(9)

S k w arczy ń sk a — pośw ięcan o u w agę raczej tym aspek tom , k tó re nie uw zględniają specyfiki język ow ej poszczególnych lite ra tu r n arod ow ych , a to z b rak u k ategorii odpow iednich do skon stru ow an ia w spólnego przedm iotu. S k w arczy ń sk a proponuje k ilka tak ich — zn an y ch w literatu ro zn aw stw ie — k ategorii, k tó re m ogłyby sta ć się n arzęd ziem b ad aw czym tak że w odniesieniu do obszaru co n ajm n iej dwóch lite ra tu r n arod ow ych . P ro p o zy cji tej tow arzyszy w szech stron ne rozw ażenie sp raw y b ad aw czych zak resów d yscyplin, n azw anych przez au tork ę poetyką lin gw istyczn ą i p o ety k ą literatu ro zn aw czą. S k w arczy ń sk a dochodzi na koniec do wniosku, że „k o m p araty sty k a m a pełną m ożność ob jąć obszarem swego badan ia tak że aspek t języ k o w o -arty sty czn y różnojęzycznych literatu r, bo m a w tym w zględzie do dyspo­ zycji jak o bazę w y jścio w ą i pole odniesień językoznaw stw o ogólne” (s. 266). U czona sądzi p rzy tym , że w ra m a ch język ozn aw stw a ogólnego m ożna skonstru ow ać „za­ ry s y jak ich ś tzw . język ów fu n k cyjn ych ponad stru k tu ram i poszczególnych ję z y ­ k ów etn iczn y ch ” (s. 260). W k om p eten cjach stylisty k i literatu ro zn aw czej leżałyby n ato m iast ta k ie sp raw y, jak „sfera tzw. ob razów poetyckich, k om pozycji składniow ej u tw oró w w ielozd an iow ych, zasad w yb oru i doboru zaan gażow an ych w u tw ory lite ra ck ie środ k ów ję zy k o w o -arty sty czn y ch zasad p od legających zm ianom w czasie, u zależnionym od p rąd ów arty sty czn y ch i ideow ych, eksponow anych w ró żn y ch p oetyk ach sform u łow an ych i d ający ch się od czytać z poetyk im m an en t- n y ch ” (s. 266). Rozw ój badań p orów naw czych lite ra tu ry w ostatn ich la ta ch — s tw ierd za n a koniec sw ego w yw odu S k w arczy ń sk a — św iadczy o sp rzy jający ch w aru n k ach dla p oszerzenia jej przedm iotu tak , by zak resem sw ym o g arn ął pozo­ s tałe działy nauki o literatu rze.

D ru gą ro zp raw ą w dużym stopniu d otyczącą k on stru k cji przedm iotu nauki o lite ra tu rz e jest tek st O m ie js c e w zain tereso w ania ch b adaw czych poetyk i n a u ­

k o w ej dla po ezji k o n k re tn e j i zjaw isk je j p o k rew n y ch . J e s t to jedno z nielicznych

w P o lsce gru n tow n ych studiów na tem at teoretyczn y ch i estetyczn ych im plikacji fak tu , iż oto gdzieś w la ta ch p ięćd ziesiątych w yłoniły się w poezji nowe zjaw iska, k tóre n a ra sta ły z czasem , by jeszcze dzisiaj nie stra cić na aktualności. P oezja k on k retn a, w izualna i audiow izualna, oraz tzw. poezja now a tw orzą n urt, k tó ry nie tylk o odm ienił dość rad y k aln ie skostn iałe już poetyki w spółczesne, zd om in o­ w an e przez postsym bolizm i postekspresjonizm , ale — co może n ajbardziej od­ ró żn ia poezję k on k retn ą od jej poprzedniczek z pierw szej ćw ierci w ieku — z a ­ k w estion ow ał tak że g ra n ice lite ra tu ry . I to nie tylko otw orzył owe g ran ice w k ie­ ru n ku sztuk p lasty czn ych , z ra c ji sw ej „napisow ości” i w yzyskania w alorów g r a ­ ficzn ych — na co ta k w ielki n acisk k ładzie S k w arczy ń sk a — ale w nie m niejszym stopniu otw orzył je w k ieru nk u happeningu, tzw. sztuki o tw artej i p a ra a rty sty cz - n ych działań. Sądzę, że pom inięcie tego drugiego aspektu d eform u je w pew nej m ierze ch a ra k te ry sty k ę społecznych fu n kcji „poezji k on kretnej i zjaw isk jej po­ k rew n y ch ”. S k w arczy ń sk a w nikliw ie an alizu je m ożliw ości sem iotycznej in te rp re ­ ta c ji poezji now ej, głów ne tru d n o ści widzi zaś w heterogeniczności jej znaków (an a­ logiczne kłopoty m a już od d aw n a teatro logia). Szanse ogarn ięcia now ych odm ian poezji przez teorię lite ra tu ry d ostrzega m. in. w p otrak tow an iu u tw orów tego typu jak o przedm iotów a rty sty cz n y ch w ich k on k retn y m ukształtow aniu. Na zakończenie postuluje, „aby teoria lite ra tu ry [...] jak najprędzej d ostarczyła »sztuce in te rp re ta ­ cji« p odstaw ow ych d anych o p oetyce poezji k on kretnej, co dopiero jej umożliwi badaw cze zain teresow an ie tą p oezją” (s. 294).

W arto zw ró cić u w agę na to, że p rob lem am i poezji k on kretnej i poezji nowej zajm u je się kilkoro in nych b ad aczy ze środow iska łódzkiego (T. Cieślikow ska, G. Gazda, J . W esołow ski), co znalazło w y raz tak że w p rzyp isach do ro zp raw y S k w arczy ń sk iej. P isz ą ca te słow a skłania się ze swej stro n y do odmiennego p o ­ glądu na m iejsce sygn alizow an ych tu zjaw isk w śród kon tekstów w spółczesnej

(10)

sztuki. Z jaw isk a te bow iem nie tylko m odyfik ują zak res przedm iotu nauki o lite ­ ratu rze, ale rów nież — i w in ten cji ich au to ró w coraz to częściej — dążą do uchylenia g ran ic sztuki jako przedm iotu badań estety czn y ch . Zbieżne pod ty m względem z n iek tó rym i ten d en cjam i now ego te a tru , o tw ierają now ą (choć p rzecież nie pozbawioną staro d aw n y ch trad y cji) a lte rn a ty w ę : m iędzy sztuką a życiem , m ię­ dzy estety k ą a teo rią działania. Z n am ien nym p rzejaw em tak iego w łaśn ie w idzenia tych zjaw isk jest chociażby opublikow ana w 1977 r. książka B azo n a B ro ck a

Ä sth etik d e r V e rm ittlu n g *4, p o rząd k u jąca m a te ria ły z w ielu lat p ra cy jednego

z n ajbardziej w p ływ ow ych tw órcó w tego n u rtu lite ra tu ry i sztuki, k tó ry ta k silnie apeluje do w olności odbiorcy. To podm iot, a nie przedm iot tw orzy u niw ersu m tej sztuki. P ow iad a B ro c k : „To, co rzeczyw iście obiektyw ne, jest jednością albo zw iązkiem w zajem n ym w szystk ich w ypow iedzi, jak ie jednostkow y podm iot zdoła jeszcze o g arn ąć” 15. W yd aje się, że o tej p arad ok saln ej estety ce, zam ierzonej jako pośredniczenie, n ajsk uteczn iej — i najsłuszniej — m ożna by m ów ić, także na gru n cie naukow ym , w k ategoriach nie zan iedb ujących podm iotow ości (rów nież podm iotow ości badacza). P oezja k on k retn a i ek sp ery m en taln a tr a c ą też zapew ne wiele na sw ej sw oistości, gdy ro zp atru jem y je w k ateg o riach tra d y cy jn e j — cóż stąd, że o poszerzonym zak resie — poetyki i estetyk i. N ie fu n k cjon u ją bow iem li tylko jak o p rzed m ioty arty sty czn e, a w odbiorze w y k ra cz a ją poza ram y p rze­ życia estetycznego.

Do n ajciek aw szych tek stów w om aw ianym zbiorze S k w arczy ń sk iej należą dwa studia o przekładzie. Jed n o z nich rozw aża s y tu ację przekładu w polu dw óch lite ra tu r i k u ltu r: w m acierzy stej k u ltu rze oryginału i w k on tekście k u ltu ry , w k tó rą przekład w ystęp uje. D rugie studium d otyczy przekładu d ram ató w p rze­ znaczonych do realizacji na scenie.

R o zp raw a: P rzek ła d i jeg o m ie js c e w litera tu rze i k u ltu rz e na ro d o w ej. (Na

przyk ładzie „ H a m leta ” w w ersji Jó z e fa P aszkow skiego) — skład a się z części

ogólnej i an ality czn ej. T ezą au tork i, arg u m en to w an ą teoretyczn ie w pierw szej części arty k u łu i zastosow an ą w p ra k ty c e an ality czn ej w części d ru giej, jest tw ierdzenie o p rzynależności p rzekładu do porządku k u ltu ry (literatu ry ) n aro d o ­ wej języka, na k tó ry dokonano tłu m aczen ia. Tezę tę rozw ija S k w arczy ń sk a w k on ­ tekście sporu o k ry teriu m w iern ości w obec oryginału , a tak że w kon tekście ogól­ nych sporów m etodologicznych, np. pom iędzy gen etyzm em a stru k tu ralizm em , po­ m iędzy dualistycznym a m onistycznym u jm ow an iem dzieła literack ieg o. Sądzi, że w ysunięcie w p rob lem aty ce p rzekładu k ry teriu m w iern ości na pierw szy plan stałoby „w ra żącej sprzeczności ze w spółczesną ten d en cją” (s. 192) do rezy g n acji z u jęć gen etyczn ych i z dualizm u. Sądzi ona rów nież, że trak to w an ie p rzekładu w yłączn ie jak o m niej lub bardziej w iern ego w arian tu oryginału nie d aje się pogodzić „z pow szechnie u znanym fak tem n iepow tarzalności u tw oru literack ieg o i jego n ienaruszalności, opornej w obec zm ian, k tó re niesie tok w iek ów ” (s. 192). Jed n ak że rezy g n acja zupełna z k ry teriu m w iern ości nie w y d aje się S kw arczyńskiej ani m ożliw a, an i sensow na. Chodzi jej n atom iast o to, ab y nie było ono k ry te riu m jedynym . B y n ajm n iej nie z uw agi na konieczność osiągnięcia m ożliw ie w ysokiego poziomu arty sty czn ego , co p rzy założeniu bezw zględnej w iern ości byłoby n ad er

14 B. B r o c k , Ä sth etik d e r V e rm ittlu n g — A rb e its b io g ra p h ie ein e s G en era listen . Hrsg. K. F o h r b e c k . K öln 1977. M ateriał został ta m uporząd kow any w d ziałach : I. T h e o re tis ch e G re n z e ra rb e it, II. Ä sth etik d e r B ild e r. B e s u c h e r Schu lun g. III.

Ä sth etik d e r A lltagsw elt. K o n s u m e n te n s c h u le , IV. Ä sth etik d e r A k tio n en . L e b e n s - sclm lu n g (tu : te a tr, film , nauk a działań), V. Ä sth etik d e r W o rte. Das P ro b le m des A n fa n gs.

(11)

tru d ne. S k w arczy ń sk a p rzesuw a bow iem punkt ciężkości z tek stu oryginału na p rzek ład jako fak t lite ra ck i (kulturow y). A fak tem s ta je się on, ja k tw ierdzi b ad aczk a, na g ru n cie lite ra tu ry , do k tórej wchodzi. I to jest dla S kw arczyńskiej p od staw ą a rg u m e n ta cji n a rzecz głów nej tezy, k tó rą k on k retyzu je później jako w ysu n ięcie n a plan p ierw szy spośród ro zm aitych k ry terió w oceny — teg o k ry te ­ riu m , k tó re nazw ała „w arto ścią k u ltu ro w o -n aro d o w ą p rzek ładu ” (s. 200). W arto ść tę ro zp atru je au to rk a ro zp raw y na tle procesu h isto ryczn oliterack ieg o oraz jako tw ó rcze osiągn ięcie „id eo w o -arty sty czn e” tłu m acza. W tak im ujęciu widzi szansę dla p rzekładu w p ostaci „p rzyćm ien ia w nim w szech w ładztw a oryg in ału ” (s. 200).

Ze stanow isk iem S k w arczyń sk iej w spraw ie fu n kcjon ow an ia p rzekładu w kul­ tu rze n arod ow ej na ró w n i z u tw o ram i o ry g in aln y m i m ożna się zasadniczo zgodzić. M iałab ym n atom iast w ątp liw ości zarów no co do n iek tó rych — dla au tork i bardzo isto tn y ch arg u m en tó w , ja k i co do n iek tó rych p ostulow anych w arty k u le konse­ k w encji. P rzed e w szystk im m am tu na m yśli pojęcia „k ultu ry m ięd zyn arodow ej”, a zw łaszcza „św iadom ości m ięd zyn arodow ej”, k tó re to p ojęcia — p rzejęte od Jó zefa C h ałasiń skiego z jego książki K u ltu ra i n a ró d (1968) — służą S kw arczyńskiej za pod staw ę a rg u m e n ta cji n a rzecz osłabienia w ięzów (trak to w an y ch przez nią jako gen etyczn e) przekładu z m acierzy stą k u ltu rą oryginału . Sądzę, że w opisie (a tym b ard ziej w ocenie) żyw ego n urtu w ym ian y w arto ści k ultu ro w ych m iędzy n arod am i nie sposób stosow ać tak iej k ategorii, k tó ra jest tw orem postanow ień in sty tu cjo ­ nalnych, tw orem u w aru nk ow an ym ideologicznie i służącym tak że do form aln ej r e ­ gu lacji stosunków . To już raczej m ożna by pow iedzieć, że in sty tu cje m iędzyna­ rodow e (jak chociażby w ym ieniona przez au to rk ę U N ESCO ) sp rzy jają — jeżeli spełnione są odpow iednie w aru n ki dla ich p raw id łow ej działalności — tw orzeniu się k u ltu ry u n iw ersaln ej, w k tórej podm iotam i są zarów no n arod y, jak i osoby ludzkie. A gdzie szukać podm iotu „św iadom ości m ięd zyn arod ow ej” ? D zieła zak o­ rzenione w dw óch ró żn y ch k u ltu rach n arod ow y ch (bo zarów no lite ra tu ra m a cie ­ rzy sta o ryg in ału , jak i lite ra tu ra w języku, na k tó ry się tłu m aczy, stanow ią kon­ tek sty in te rp re ta cy jn e u tw oru tłum aczonego) m ają w ielką szansę otw arcia czy tel­ nikow i oczu na n iek ategoryczn ość w arto ści jego w łasn ej k u ltu ry. B o przecież chyba niekoniecznie k on tak t tw órczy z w arto ściam i „obcym i” ró w n ać się musi ich asym ilacji. B o p rzecież chyba tek st przełożony m a rzeczyw iście dw ie ojczyzny, ą zarzu t „kosm opolityzm u” nie powinien zag rażać dziełom sztuki, k tóry ch w arto ść (także w a rto ść k u ltu ro w o-n arod ow a) jest zaw sze w arto ścią istotnie sporną.

W konsekw encji skłonna też jestem różnić się z a u to rk ą ro zp raw y w zap a­ try w an iach na spraw ę k om p eten cji b ad aw czych w stosunku do przekładu lite ra c ­ kiego. S k w arczy ń sk a m ianow icie polem izuje z tezą Dionÿza Ü urisin a o p raw ie k om p araty sty k i do p od jęcia w szelkich zadań b ad aw czych w obec p rzekładu (s. 197), ze sw ej stro n y bow iem ch ciałaby w idzieć przekład w zak resie przedm iotu badań lite ra tu ry rodzim ej. A le niezbyt ja sn e są u w aru nk ow an ia p rak ty czn e tej polemiki (teoretyczne, o k tó re ch y b a au to rce chodzi przede w szystk im , leżą w sferze dopiero co om ów ionej). Jeżeli zagłębim y się w bardzo w nikliw ą an alizę przekładu H am leta dokonanego przez Paszkow skiego (zaw artą w drugiej części ro zp raw y), to okaże się, że S k w arczy ń sk a u d atn ie łączy w niej studium nad oddziaływ aniem tek stu P a ­ szkowskiego w e w spółczesnej m u i późniejszej lite ra tu rz e polskiej z an alizą „u ro- dzim ienia” (s. 217) oryginału p rzep row ad zon ą n a gru n cie obydw u języków. Czyż nie jest to w istocie stud ium k o m p araty sty czn e, k tó re przecież m a w szelkie praw o do poszerzenia pola ro zw ażań nad p rzek ładem o problem jego funkcjonow ania w k ultu rze rodzim ej, nieodłącznego ch y b a od fu n kcjon ow an ia (choć pośredniego) oryg in ału ? I n aw et jeśli odczulibyśm y pew ien niedosyt p rzy lek tu rze tej rozpraw y to b rałb y się on w łaśn ie z n iedostatecznego uw zględnienia kon tekstu lite ra tu ry angielskiej przy porów naw czej analizie frazeologii, a m oże i stąd także, iż przy

(12)

badaniu H am leta (w przekładzie) n ie wzięto pod uw agę rów noczesnego w polskiej tra d y c ji literack iej — w jak im stopniu, oto p ytan ie — odd ziaływ an ia oryginału, n iek tó rym p isarzom p rzecież znanego. Inaczej m ów iąc, to dopiero pełna p ersp ek ty­ w a k om p araty sty czn a zd aje się um ożliw iać w szech stron ne zbadanie frazeologii przekładu i jego tw órczej roli w tra d y c ji odm iennej od tej, na k tó re j grun cie pow stał oryginał. Tylko w ted y p o jaw i się jako problem b ad aw czy w zajem n e p rze­ n ikanie tego, co „sw oje” z tym , co „obce”.

A rtyk u ł S kw arczyńskiej Sw o isty p ro b lem p rz ek ła d u da w n ego te k s tu d ra m a ­

ty czn ego nie budzi ta k w ielu p ytań . Za p rog ram ow ą sw obodą, p ozw alającą na

odejście od k on tekstów oryginału , p rzem aw ia w tym p rzypadku te a tra ln a teoria d ram atu . U tw ó r przełożony m usi skutecznie fu n kcjon ow ać na scen ie te a tru od­ ległego stylem n ieraz o ty siąclecia. Ze względu na ten cel p ow staje k ształt języ­ kow y nowego, przetłum aczonego tek stu . B ard ziej fu n k cjon aln a niż k ategoryczn e trzym an ie się w izji scenicznej orygin ału w e w szystk ich jej k o n k retach będzie niekiedy — pisze S k w arczy ń sk a — zm ian a określeń sy tu acy jn y ch , np. zm iana rekw izytu („h alab ard a” zam iast „b erd ysz”), w now ej w ersji lepiej p rzem aw iającego do w yobraźni widza. S tąd też dzieje przekładów tek stu d ram aty czn ego to zarazem dzieje tow arzyszący ch im poetyk te a tra ln y ch . P rzek ład d ram atu (zw łaszcza d aw ­ nego) byłby zatem nie tyle p rzek ładem u tw oru literack ieg o, ile p rzek ładem „za­ w artej w nim w izji scenicznej n a w izję scen iczn ą zgodną ze stylem w spółczesnego m u te a tru ” (s. 226). W arto w ty m m iejscu przypom nieć, że m am y tu do czynienia z zastosow aniem do p rob lem atyk i przekładu słow nego zasady, k tó ra dotyczyła dotąd przekładu w izji scenicznej i k tó ra p rzyśw ieca w ielu reży sero m podczas p racy nad ad ap tacją te a tra ln ą d ram atu ro d z im e g o 16. S k w arczy ń sk a i w ty m arty k u le zajęła się losam i przekładów polskich H am leta. A rty k u ł ciek aw y jest d latego, że dokonano w nim próby zw iązan ia badań teoretyczn y ch nad p rzek ładem z p rob le­ m aty k ą genologiczną. W stud iach d otyczących d ram atu u jęcia tak ie b yły dotąd n ieczęste i au to rk a zary so w ała w dużym stopniu p ersp ek tyw y dla p rzyszłych badań.

U jm ow an ie procesu h isto ryczn oliterack ieg o nie tylk o jak o przem ian stylu, ale i jako przem ian stru k tu r gatu n k o w ych m a u S k w arczy ń sk iej ■— w obec re a lis ty c z ­ nej k on cep cji tych stru k tu r trak to w an y ch jako u niw ersalia zakorzenione zarazem w języku i w sferze w arto ści fu n k cjon u jących społecznie 17 — tak ie kon sek w encje, że u daje się niekiedy przezw yciężyć alte rn a ty w ę tego, co ogólne, i tego, co je d ­ nostkow e. W ro zp raw ie R odzaje litera ck ie w śród po dstaw ow ych p o jęć teo rety czn o -

litera ck ich R om ana In g a rd e n a pogląd ten w in teresu jący sposób u kierunkow ał r e ­

k on stru k cję Ingardenow skiej teorii rodzajów literack ich . Sądzę, że św iadom ość in sp iracji, jak ą ze stron y fenom enologicznej teorii lite ra tu ry o trzym ała au to rk a syn tezy genologicznej zaw artej w tom ie 3 W stępu do n a u k i o litera tu rze (1965), skłoniła ją do zakończenia studium tak im oto w nioskiem w n oszącym w iele w ro ­ zum ienie Ingardenow skiej teo rii: „A jed nak pom im o fak tu te j m argin esow ej p o­ zycji rodzajów literack ich w całok ształcie Ingardenow skiej teorii lite ra tu ry m ożna pow iedzieć, że w łaśnie In garden uczynił dla genologii w ięcej niż ktokolw iek inny, i to w skali św iatow ej. A m ian ow icie p ierw szy w y raźn ie »uprzedm iotow ił«

16 Zob. wypow iedź K. S w inarsk iego n a tem at in scenizacji D ziadów zam ieszczo­ ną w p rog ram ie spektaklu k rak ow skiego (1973).

17 Nie w pełni ad ekw atn ie ch a ra k te ry z u je teorię genologiczną S k w arczy ń sk iej a u to r syn tetycznej p an oram y św iato w ej genologii, K . W . H e m p f e r (G a ttu n gsth eo ­

rie. In fo rm a tio n u n d S y n th ese. M ünchen 1973), zam knąw szy ją w ram ach działu

zatytu łow an ego „G a ttu n gen ” als fu n k tio n e lle V a ria n ten d es S p ra ch sy stem s i nie uwzględniw szy jej w ym iaru aksjologicznego.

(13)

ro d zaje lite ra ck ie , ok reśliw szy je jako odm iany podstaw ow ej s tru k tu ry dzieła sztuki lite ra c k ie j; ro zw iązał ty m sam ym zagadnienie ich isto ty i sposobu ich istnienia, a ró w n a się to tak że sw oistem u podniesieniu ich w ran d ze, bo w prow adzeniu do badań lite ra ck ich w ch a ra k te rz e ich p rzed m iotu ” (s. 168).

G enologiczny asp ek t an alizy i in te rp re ta cji znajdziem y w n iejednej jeszcze rozp raw ie om aw ianego tom u. N ajciek aw szym przykładem jest niew ątpliw ie w spo­ m niany już tu ta j a rty k u ł M ick iew iczow sk i po gro m A rk a d ii. (P om in ięta karta w h i­

storii stu le tn iej w ojn y z p o ezją pastoralną). R ozpraw a św iadczy o ow ocności gen o-

logicznego asp ek tu w zastosow aniu do an alizy h isto ryczn oliterack ich konkretów , pom aga on bow iem w śledzeniu p rzem ian nie tylk o stylu, a le i układów w arto ści. S k w arczy ń sk a sądzi, że M ickiew iczow i n ależy się poczesne m iejsce w dziejach eu rop ejskiej poezji p asto raln ej jak o tem u , kto w yd atn ie p rzyczyn ił się do zm iany jej fu n k cji: od m an ifestow an ia p ostaw sen ty m en taln y ch po stylizow an e naw iązanie do m itu ark ad y jsk ieg o w m o ty w ie „k raju la t dziecinnych”.

Do tej n iezm iern ie in teresu jącej ro zp raw y zgłosić by m ożna dwa zastrzeżenia. Po pierw sze, zastan o w ien ie budzi sam tytu ł, ta k bojow o a k ce n tu ją cy k ieru nek procesu h isto ryczn oliterack ieg o co raz to m niej p rzych yln y ark ad yjsk iem u św iatu idylli. D laczego ta k ? Czyż nie należałoby raczej życzyć sobie, ab y m it ark ad yjski, po dziś dzień ży w iący — pom im o tylu klęsk — zbiorow e m arzen ia i u topie spo­ łecznego ładu, nigdy nie znikł z horyzon tu naszej u niw ersaln ej k u ltu ry ? P o d ru gie, czy rzeczyw iście w całej ro zciąg ło ści słuszne jest zdanie au tork i, iż M ickiew icz „nie jest a u to re m an i jed nej idylli” (s. 55)? Sądzę, że w łaśn ie w genologicznych k on cep cjach S k w arczy ń sk iej, k tó ra w śród składników k on sty tu ty w n y ch stru k tu ry gatunkow ej w ym ien ia u w aru n k ow an y ak sjologicznie św iat poetycki, znajdziem y podstaw ę do p oszerzenia ark ad y jsk o ści Pana T adeusza poza g ran ice „k raju la t d ziecin nych ”. T y le że w arto ści w spó łtw o rzące idylliczną teorię rzeczyw istości m usiałyby m ieć c h a ra k te r bardziej o tw arty , ich zakres m usiałby być szerszy niż na etapie poezji p asto raln ej. Z tego p unktu widzenia godna uw agi jest — p óźniej­ sza od ro zp raw y S k w arczy ń sk iej — in te rp re ta cja dokonana przez A linę W itk ow ­ ską 18, k tó ra sw ą tezę o w ielofun k cyjn ej idylliczności Pana T adeusza u zasadnia w planie w arto ści tak ich , jak n atu raln o ść ludzkiego b ytow an ia, jak h arm o n ia m yśli i uczuć, jak żyw a tra d y c ja nie tożsam a ze św iatem historii.

Spośród in nych ro zp raw recen zow an ego tom u jedną z n ajciek aw szy ch jest ta, w k tórej au to rk a zary so w u je pole b adaw cze dla w prow adzonej przez siebie k a ­ tegorii „poetyki listo p ad o w ej”. W ro zp raw ie S te fa n G o rczy ń sk i — Ju liu sz Słow acki.

(U podstaw „p o ety k i listopadow ej”) k ategoria tytu łow a posłużyła S k w arczyń sk iej

do nowego n aśw ietlen ia kon flik tu m iędzy S łow ackim a lite ra tu rą em ig racy jn ą o b racającą się w orbicie M ickiew icza. W yraźn iej niż dotąd uw idocznia się teraz rola G arczyń sk iego -p o w stań ca i jego poezji, k tó ra fu n kcjon ow ała nie tyle jako w arto ść sam oistna, ile jak o jeden z niezbyw alnych składników układu w arto ści przez zbiorow ość złączoną w spólnym dośw iadczeniem h istoryczn ym .

Studium W ysp ia ń sk iego sym b o liczn y d ra m a t histo ry czn y jako now a odm iana

rodzajow a po lsk iego d ra m a tu na ro d o w ego dąży do ok reślen ia m iejsca poetyki

W yspiańskiego w ciągu h isto ryczn ym , k tó ry S k w arczy ń sk a widzi jako p roces p rz e ­ m iany rodzajow ej d ram atu zw anego przez nią „h isto ryczn o-n arod ow y m ”. Nie jest zupełnie jasn a d efin icja tego p ojęcia i nie bardzo w iem y, dlaczego ze swego pola badaw czego usu w a a u to rk a „nie tylk o d ram aty W yspiańskiego o p arte na tem atach an tycznych i biblijn ych, m im o ich p rzesycen ia sp raw ą narod ow ą, i nie tylko d ra ­ m aty o te m a ty ce w spółczesnej, w tym tak że h istoryczn o-w sp ółczesnej (jak W esele),

18 A. W i t k o w s k a , M ick iew icz. Słow o i czyn. W arszaw a 1975, rozdz. 4: Czas

(14)

ale także d ram aty o te m a ty ce legendow ej (L e g e n d a I, L e g e n d a II)" (s. 98). Za tak ą decyzją m ożna d om yślać się o streg o p rzeciw staw ien ia sfery m itu i sfery historii. Zagadnienie m itu bow iem fu n k cjo n u je w tym studium w ra m a ch rozw ażań pola tem atyczn ego — zdaniem au to rk i p ojaw ia się on u W yspiańskiego jak o składnik św iata poetyckiego w sp ó łtw o rzący p oetyk ę sym bolizm u, a w ięc jak o narzędzie in terp retow an ia historii. O trzy m aliśm y w tym stud ium jedno z uszczegółow ień teorii genologicznej sform u łow an ej p rzez S k w arczy ń sk ą, tj. u sy tu o w an ą w perspektyw ie poetyki h istoryczn ej analizę tak iej s tru k tu ry g atu n k o w ej, w k tórej osią k ry s ta - lizacy jn ą jest tem at (s. 97). T e a tra ln a teo ria d ram atu m a n ato m iast w tej kon­ stru k cji udział niewielki.

Spośród pozostałych p rac za w a rty ch w om aw ianym tom ie w ym ień m y — jako p rzykład tem aty czn ej i czasow ej rozpiętości jego prob lem ów — m in iatu rę k om p a- ra ty sty cz n ą : Z a ga d n ien ie tzw. liry k i osobistej B olesław a L eśm ia n a . („W yznanie"

L eśm ian a i „ A n ein e J u n g fr a u ’’ Щ а гй п а Opitza) oraz p rzed ru k w stęp u do Poezji

z e b ra n y ch (1963) T ad eusza H ollen d ra — „szkic o życiu i tw órczo ści” lw ow skiego

poety.

Tom S tefan ii S k w arczy ń sk iej P o m ięd zy historią a teorią litera tu ry — dzięki tak wielkiej różnorodności w łaśn ie — nie tylk o przynosi b ogactw o o b serw acji i analiz szczegółow ych, nie ty lk o podejm uje pod staw ow e problem y lite ra tu ro ­ zn aw stw a, lecz rów nież — i to je s t ch y b a zaw sze w p ra ca ch S k w arczy ń sk iej n a j­ cenniejsze — sygn alizu je p otrzeb ę o tw arcia w ielostronn ej p ersp ek tyw y badaw czej dla sp raw na pozór w yjaśn ion ych . A przede w szystkim nie pozw ala zapom nieć o tym , że przedm iot badań lite ra c k ic h jest głęboko zakorzeniony w sferze w a r ­ tości.

E lżbieta F elik sia k

T e r e s a K i e n i e w i c z , R E C E P C JA L IT E R A T U R Y A M E R Y K A Ń S K IE J W P O LS C E W D W U D Z IE S T O L E C IU M IĘ D Z Y W O JE N N Y M . W arszaw a 1977. W y ­ d aw nictw a U n iw ersy tetu W arszaw sk iego, ss. 196 + e rr a ta na luźnej k a rtc e . U n i­ w ersy tet W arszaw sk i. In sty tu t A n glistyki.

P op ularność lite ra tu ry am ery k ań sk iej w n aszym k raju jest zjaw isk iem tyleż pow szechnym , co słabo zbadanym . Je ś li jed nak stosunkow o łatw o m ożna zo rien to ­ w ać się (np. n a podstaw ie „P olskiej B ib liografii L ite ra c k ie j” i „B ib liografii Z a ­ w arto ści Czasopism ”) w p rzek ład ach z lite ra tu ry am eryk ań sk iej i a rty k u ła ch o niej opublikow anych po drugiej w ojn ie św iatow ej, to bardzo niew iele w iadom o na tem at pozycji, ja k ą lite ra tu ra am ery k ań sk a zajm o w ała na polskim rynk u cz y te l­ niczym w ok resie do w yb u ch u ostatn iej w ojny.

P ra c a T eresy K ien iew icz pt. R e c e p c ja litera tu ry a m e ry k a ń s k ie j w P olsce

w d w u d ziesto leciu m ię d z y w o jen n y m jest w ięc z p ew nością p ub lik acją bard zo p o­

trzeb n ą: w ydobyw a n a św iatło dzienne fak ty, k tó re n ie były dotąd pow szechnie znane ze w zględu na rozproszenie i niedostępność in form acji, stanow i w ażn y p rz y ­ czynek do b adań nad lite ra tu rą am ery k ań sk ą w n aszym k ra ju jako d ru ga tego rodzaju p ra ca po książce Je rz e g o Szkupa o recep cji prozy am eryk ań sk iej w d w u ­ dziestoleciu p ow ojennym к

K siążk a skład a się z dw óch części. W części opisowej om ów iony je s t stan in fo rm acji o U S A istn iejący w P o lsce w ok resie m iędzyw ojennym (rozdz. 1) oraz

1 J . S z к u p, R e ce p c ja p ro zy a m e ry k a ń s k ie j w P olsce L u d o w ej w latach 1945—

Cytaty

Powiązane dokumenty

Om het water dat met deze voedingsstromen meekomt af te voeren en om ophoping van andere stoffen in de geleeroplossing te voorkomen wordt een kleine hoeveelheid van de

Voor de verschillende werkplekken aan boord van een vissersschip betekenen deze criteria dat de in tabel 3.6 gegeven waarden niet overschreden moeten warden.. tabe13,6

Dit onderzoek richt zich voor wat betreft de planning en programmering met name op de activiteiten die betrekking hebben op het bepalen van de behoefte aan

Considering this gap in literature, this study will focus on: (1) the prod- uct-market iterations and the actions taken by entrepreneurs in their attempt to identifying a

First EAGE Eastern Africa Petroleum Geoscience Forum 17-19 November 2015, Dar es Salaam, Tanzania Courses planned and given during the first year.. are shown in the attached

Het simuleren van een liftsysteem maakt het mogelijk om onafhankelijk van het vertikale verkeerspatroon, een genuanceerde uitspraak te doen over de vervoerscapaciteit van

In this paper we present several algorithms to find pupil functions which give focal fields with different desirable properties, such as a laterally elongated spot, a focal sheet, a

The ad-hoc nature of the field of nanoscience and nanotechnology, with its fluid boundaries and elusive membership, does not establish a collective agent through which scientists