• Nie Znaleziono Wyników

Zeflik, 1925, R. 2, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zeflik, 1925, R. 2, nr 1"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Pojedynczy numer: 15 groszy Redaktor naczelny: Zeflik, polityk.

Redaktor odpowiedz.: poszukiwany.

L. p. 1. Katowice, w styczniu 1925 r. Rocznik ii

No wygo Roku!

Wiycie, iże tyn rok stary doł nom moc ostudy.

Jj-yti my wszyjsuy milij one rami, niokierzy miliar­

derami tuplowunymi. a ter arki rachujemy bo na złote, a niekiurzy ono na grosze, kiejby dziady.

Padają, iże za to złote i grosze je lepszy, ale jo padom, iże to nid pomogło wiole, bo drogota rom- tein sio dźwigo, czas pracy tyż, ale z togó nic nic sherbujosz. Jednako inumy tu radość, iżo te wszyjstkic weksolbudy i iukszo banki watuciarskie robią plajta, to sio niekierym pasożytom nieco wy- pśnióło. Od tego noród bydzic zaś bogac zy.

Tako Worn wszyjstkim życzą, ceby.śeie w tym Nowym Roku mieli robota do porządku i gicltaki jak mdoży, a- nie domy sio dróg ocle ani inkszym pr/esilyniom. Ale zdrowie musicie ku tyitm mleć tyż, to Woni go życzą coiko hob la na forant.

Skis z tego tyż społem s koleksumi chorniyiny sc joduygó na Sylwestra na zdrowie wszyjst- kich, c<j nom pyza ją; a kie,i kiery do co na lepsze, to mu Osobliwie z wiosną orkiestrą zawołamy:

No wygo Rokit 1

7j cm k.

Cyrkus polityczny.

Wiecie kolek sy i moje najkochańsze libsiy z tej i tamtej półkuli świata, iż jak aio tak popatrzą nazod na tyn ubiegły rok, co sio to toroz znowu roz sehowol w rule wieczności, to hycli sic uśmloł jak koń. Tyn świat to istny cyrkus z men a że ry­

jom, kaj to można podziwiać roztomaite konie, co to etawiajom tak paradnie nogi, jak to panny w zimiszuaeh na ulicy Trzebi ego Maja, gdy zobaczą jakiego konta, przeproszą,n, fireyka chetołoch pe- (lzicó, o gztorcłiiminacli.w Jedbownycli pończochach.

W cyrk osie takim zobaczysz ty* głupich Augu­

stów, lwy, komodyjautów i innych tygrysów, cza­

rowników z różnych party) i inne zwierzęta.

To z w tym cyrk im io były przez colki rok ro­

żne cks-iravorsichmgi. Noj pocieszniej wyglądali MJemcy, jako głupio Augusty, którzy piękno* kvan-

cy jl cięgiem pokazywali język, aż icji dyrektw cyrkusu Poinoarć złapoł za jęzor i kopnął około pępka w zagłębie llury, iż z»••/.vH krzyc/ar, aż się Anglicy zo swej flegmy pbudrili i fcrtyczna libs la Niemiec: Rosja wypłakał.« sa Oii«* wRvy.tkin międzynarodowe łzy kroKodylsUU.; z których sic wyległo tyle krokodylów komunistów, że rozlazły się na cołkim święcie i chcorn terozki nawet już Hcriota pożreć z calom Francją. Jednak to M’em- com nic nie poraógJo, ho z powodu kopnięciu w tę najdotkliwszą część olała, kaj sic znajduje zagłębie Rury, dostali takiego bólu brzucha, iż musiano z. t- wezwnć amerykańskiego weterynarza, co v> konie leczy, aby przyszedł zrobić opwraoyjo mi Miem< u.

Przyjochoł Dawes, «rowidowoi barnuua i podzioł, że ten ekstra Vorstellung Mitijuy już nic raogn da’.i grać, bo z zagłębia Kury idzie świństwo im cołki świat. Potem głupi August mierni«« ki trzy mol lu­

dzi d razy za głupich. Koioł im watować. I tu pokazało się., jak ten głupi August mi endecki u mini golić bez mydła! Tak debrze undoł ogolić wszyst­

kich, że as dowód wdzięczności za tak doskonała sztukę golenia Riga Narodów przywołała go do swego łona, pocałowała go w oba polu zki i w środek i dała mu order z proswursztu swycli noj.

lepszych projektów pokojowych-

Zaś Anglja wysłała do cyrkus U uojloj szege swego pajaca socjalistycznego, aby zabawił świat ewotoi koziołkami socjalistyczno-polityczno-idjoly - czno-domokrntycziu ud. I skakał Macdonald bardzo pickido, uź jednak z monarchistycznego drzewa, zakazanego w raju socjalistycznym, spadł i sobie w krzyżu złamał gnat, U o było larum w cyrk We międzynarodowym. Aj wuj gewallt — krzyczeli krzywonoso liipopodamy i centaury komunistyczne!

Zginęliśmy! 1 lak by się był skończył cyrkus.

Ale. pojawili sic w cyrk imię czarownicy i żonglo rzy. Ryli to czarownicy, którzy zaj omooo okuło rów partyjnych umieli zaczarować wszystkich lo­

dzi w najróżniejsze, zwierzęta. I takcch wid ziół n.p , jak taki czarownik zaezarowoł nawet jakie

Ambonulcie „Zeflika“!

(2)

goś djobła z piekła partyjnego w Affenpintschera [ Krowantego. Nie chcą worn dużo o tym cyrkusie j pisać, boby się to na wołowej ąkórze nie zmie­

ściło. Więc robią na dziś ślus i życzą worn, abyś­

cie się nic dostali rw ręce jakiego z tych czaro­

wników, bo nie noleży to do przyjemności zamie­

nić sie na zwierzątko i krakać w powietrzu jak wrona, rżeć jak koń lub szczekać jak pies. Na

inny roz o tcłn więcej. Antek.

Polityka.

Województwo Śląskie.

Górny Śląsk odwiedził Pan minister Pracy

„Najmilsi — tak twierdził — Rządowi Ślązacy 1” Oj dana!

Od zmroku do świtu Drapie się rząd w ciemię,

By do dobrobytu

Przywrócić ich ziemię. Oj dana!

Napomknął „pod kwiatkiem”:

„Tej doli narodzin Będzie wam zadatkiem

„,Czas nad ośm godzin.” Oj dana!

Sokal, tak jak każdy Minister, jest miły.

Za czas pracy zawżdy Czekają go „p ty”, Oj dana!

Wśród stronników własnych Rzuci on zarzewie

1 po klęskach własnych

Będzie znów w Genewie. Oj dana!

Polska.

Ministerstwo Pracy Obejmie ktoś inny...

Ot, to mi junacy!

Każdy z nich — niewinny. Oj dana!

A pan Grabski zgrabia Pieniądze do Skarbu;

Tylko chłop i hrabia Nie dostają garbu. Oj dana!

Kapitał ich braci

Sprytnym jest w tej mierze:

Podatków nie płaci,

A kredyty bierze. Oj dana!

Niech więc ziemia święta Oszustów nie nosi!

Nałożyć im pęta

— Tak przecz prawo głosi. Oj dana!

Rosja sowiecka.

Znów w Bolszewji... tego...

Mają swą zabawkę:

Posłali Trockiego

Niby na odstawkę. Oj danal Lecz czy Bronsztajn chory Czy też odstawiony,

Wrzeszczą mu bachory:

Bądź błogosławiony! Oj dana!

A tymczasem wszędy Rewolucję prawią 1 wedle komendy

Moskiewskiej się bawią. Oj dana!

W kraje pograniczne Propagandę wnoszą, Zaborcze, cyniczne

Nauki swe głoszą. Oj dana!

Już po całym święcie Broją komunisty, Aż je ludy przecie

Pakują „do kisły”. Oi dano!

Bałkan.

.Jednają się ludy Bałkańskie od nowa, Tylko, że w Alban ji

Wre wojna domowa. Oj dana.

Anglja nawet wróży, 2e źle stąd być może;

Komuż to posłuży,

A komu pomoże? Oj dann?

Niem e;y.

Minęły wybory, Teraz rząd się klei, No i co do Rury

Żyje się w nadziei. Oj dana!

Ale, że „Komisja1’

Była po kolędzie, Polityka lisia.

Na piasku osiądzie. Oj dana!

Pranej a.

Wierna sojuszniczka, Gościnna wychodźcom, Poszukała stryczka

Na ich szyję mocną. Oj danal Zakazuje wściekle

Polskich związków, szkółek;

Komunizm w tern piekle Ma już swój przytułek. Oj dar

Anglja.

Prąd jakiś znośniejszy Ku nam się obrócił, Bo Baldwin mocniejszy

Na premjerstwo wrócił. Oj dana!

Z całego świata.

Z Afryki Hiszpanie Wnet się wycofali, Bo im Marokanie

Kości połamali. Oj danal Egipt dość spokojny

Z Chin znów wieści sprzeczne.

Oby czasy wojny

Już nie były wieczne! Oj dana!

E s k a.

Credo Machonium ideotom.

Joch jest Mach, który nigdy jeszcze nic dobrego nie zrobiłem. Czasami sobie machałem a kiedy widziałem, że na Śląsku lychtuje się żer dla tych co nie sieją i nie orzą, zlitowałem się nad tein nędznym krajem, rzuci­

łem moją profesurę i przybyłem na Śląsk. Wiedziałem, że niebezpieczeństwo życia minęło, że plebiscyt a przc- dewszystkiem powstania się skończyły i sytuacja była pewna. Teraz mogłem pokazać moją sztukę, dlatego tez przybywszy na Śląsk, gdzie poprzednio nigdy jesz ize nie byłem, zabrałem się do intenzywnej roboty.^ Napi­

sałem „Ślązaczkę“ (ale tylko do połowy, zakończenie zrobił Źeflik) i udowodniłem, że może być 90 letnia ma- trona matką 17-lctniej córki. Świat cały bawił się do­

skonale pustkami w mej powieści i o mało nie dosta­

łem za to jakiejś nagrody. Byłem przez kilka miesięcy u porządnych ludzi na opiekunka i opatrunku, którzy mnie nauczyli dużo dobrych rzeczy. Zato też im się wywdzięczyłem, bo gdy mnie za różne brewer je wy­

rzucili, to rzucam na nich biotem i daję im kamienie za Chleb. Wstąpiłem do związku wydarców brukowych Pism w Katowicach, ale ponieważ można tam zauważyć więcej takich jak ja, więc z niego wystąpię i założę ko­

mitet antykoszerny. W międzyczasie dokonałem jedne­

go dzieła Wstąpiwszy do piekła partyjnego a nie mo-

(3)

fąc nikogo przekonać o prawdziwości mej pisaniny, wypłynąłem na niebiosa powstańcze i napisałem wiel­

kie dzieło historyczne o kolejarzach. Każde dziecko się śmieje, gdy to czyta. Obecnie siedzę na prawicy i cze­

kam na zmiłowanie mego opiekuna. Za moje czyny są­

du się nie boję, bo właściwie jeszcze nic nie zrobiłem, za coby mnie czekała nagroda. Ducha mi tu już brakuje i czekam z niecierpliwością na koniec mego chwalebne­

go żywota, po którym nastąpi: lament.

Kronika.

Ważne przypomnienie.

lito nie lał ołowiu lub wosku w Andrzejki, niechaj nie zapomni o tern w Sylwestra. O wyni­

kach prosimy donosić do redakcji „Zeflika”.

Najbiedniejsi.

Wszyscy się litujemy nad bieda bezrobotnych; o- kazuje się jednak, że nie są oni najbiedniejsi na Gór­

nym Śląsku. Temiż okazali się harcerze śląscy, których już nie styknie nawet na „chłopa“ jako komendanta i musieli się poddać pod rozkazy generła w „kieckach“.

Oj, wy biedacy!

Wpadunek.

Ulicą Mickiewicza w Załężu idzie sobie Józ-ik Ko- gotek, znany plotkarz i widzi, jak fla drugiem piętrze domu nr. 36 wisi obok okna klatka z patkiem. Niedługo się namyślając pnie się do góry po rynnie i już ma chwycić za klatkę, gdy nagle odzywa się głos papugi, znajdującej się w klatce: „Cof się, bo cię kopna“. — Przerażony Józik puszcza klatkę i rynnę i spadając woła: „Przebocz pieronie, bo jo myśloł, żeś ty jest ptok“.

Katowice. Opowiadają, jakoby podczas pobytu p.

Sokala, ministra Pracy i Opieki Społecznej w mie­

ście naszem pełniły 2 plutony policji straż hono­

rową. Zdaje się, że pogłoski te są przedwczesne.

Pan Sokal bowiem dopiero wtedy będzie potrzebo­

wał, może nawet naprawdę, straży policyjnej, gdy za przykładem swojego poprzednika Uarowskiego podpisze ponowne rozporządzenie o prze Bieżeniu dnia pracy.

— Teatr nasz świeci nieraz pustkami. Wobec tego zalecają niejedni, by zajął sie tą sprawą — urząd mieszkaniowy.

Katowice. Ostry spór wybuchł pomiędzy autorem sławetnej „Ślązaczki“ a ZefHkiem politykiem. Zatarg po­

wstał na tle podziału pieniędzy, gdyż autor ubiega się o nagrodę Nobla na rok 1997 i ma widoki otrzymania tej nagrody. Ponieważ do tej nagrody jest przywiązana dosyć gruba suma w gotówce, Zeflik polityk, który to wiekopomne dzieło ukończył, żąda od autora swego udziału w gotówce i na ten temat powstał spór, który będzie rozstrzygał trybunał „Soronia“.

Katowice. Do zapaśników w kino „Apollo“ przyłą­

czył się znany siłacz Lejmu Śląskiego Lojftiss i poko­

nał wczoraj Pineckiego po długiej gadaninie przez chwyt pod bary. Zachwycony murzyn Bimbała wręczył zwy­

cięzcy „krawatę“ po której się zwycięzca położył na 14 dni do łóżka.

Katowice. Wiadomość, jakoby rada miejska nosiła się z zamiarem zaprowadzenia kartek na mięso (tak jak było jeszcze w roku 1919 za czasów niemieckich) nie sprawdza się. Jest ona prostem wymysłem jednego z najwaleczniejszych powstańców, który walczył na fron­

cie w NoWoradomsku i spożywał tam dziennie po pół dzikiej świni na kolację, za co go niestety nawet nie odznaczono orderem Mach ot'ja Frcstituta.

Bogucice. Była tu sobie dziołcha, któro nazywała w doma Haźbieta a w robocie Ela. — Cały rok się Ela abo Haźbieta cieszyła n.a święta, bo miało przyjść dzie­

ciątko Nie takie co w kolebce płacze, ino takie co coś dobrego przyniesie a nic nie płacze. Z tyj wielgiej ra­

dości nie było tego roku nic, bo dziciątko było naj­

przód w Bytomiu i nic miało Verkertkarte i zostało za- wa* te. Skiż tego Haźbieta nic nie dostała od dzieciątka i płacze aż się chopcy dziwią o ceni dokumentnie do­

nosi Ignac Chlebik.

— Szkoda ją ale dobrze jej to.

Załęże (Tanie słonie). Tanich słoni nabyli tu­

taj złodzieje, którzy wtargnęli do mieszkania pewnego wiecznego kandydata na posła. Zabrali mu bowiem — jak donosi komenda policji — 350 słoni wartości 150 zł.

Aby się nie pomylić co do właściciela, musieli zostawić jedną trąbę słoniową, gdyż nie mogli rozeznać czy to rzeczywista trąba, czy też właściciel mieszkania.

Józefowiec. Tutejsi bezrobotni powstańcy okazali nadzwyczają hojność podczas ubiegłej #%iazu i.

Nie mogąc się znikąd doczekać jakiegoś ws arcia lub „dzieciątka” (pom mo, że mieli przyrzeczone 200 złotych), sprzedali swoją nędzę i fon iii swe­

mu „opiekunowi”, znanemu dygni arzowi Se mu Śląskiego, i udziałowcowi w kilku spółkach pas- kars i:o-zydo wsko-niemleck ich Ka ’ entern u Wojfieowi po pół litra „czystej” i dwie nrnderhe'tki. Ładny przykład uczczenia swego „opiekuna”.

Król. Huta. Tutejsza policja żali się nad plagą zło­

dziejstwa i, że złodzieji coraz więcej Dowiadu je­

my, się, że policja w tym wypad' u jest ź e poin­

formowana, bo tu nie złodzieje, ale ludzie tak dużo kradną.

Król. Huta. (Dla ciekawych). Dowiadujemy się, że zapowiedziane przez p.- red. Macha dr gie arcy­

dzieło pod tyt. ,. Wspomnień "a z we'rów'i no pie­

kle pirtyjnem” prawdopodobnie z drul u n e wyj­

dzie, gdyż autorowi — ’tak jak nrzy pier wszem arcydziele — zabrakło tematu, potrzebnego dla do­

kończenia tegoż dzieła. Stroskany autor zamierza przeto podobno zwrócić się osob ście z pró bą do naszego Zefłika-Polityka, by tenże zechciał udzielić jemu pomocy, tak, jak to wspmiałomy lnie J"?y.

nił już poprzednio — przy dokończeniu słynnej

„ Ślązaczki”.

W. Piekary. Podczas tygodnia na Ligę Obrony Po­

wietrznej wydarzyło się tutaj przykre nieszczęście. Zna­

nemu i poważnemu obywatelowi i właścicielowi bra­

kami fresowej p. O. spadło skrzydło z eroplanu na no­

gę. Ponieważ było to ale skrzydło do odznaki lotniczej, nic mu się poza tern nie stało i z tego powodu postanowił P. O. przy najbliższej okazji porządnie się urżnąć.

Pszczyna. Nasz książę-pan wraz z małżonką wsiedli pewnego razu do pociągu. Widząc w pierwszym przedziale 1. klasy jakichś dwu panów, przeszli do następnego. Wkrótce księżna zapytała małżon­

ka dość głośno: „Co to za panowie jadą tu pier­

wszą klasą?” Na to książę, znający c bu jak o wyż­

szych urzędników ko’ejiwych, inżynierów: „To, zdaje się, jacyś ślusarze czy monterzy”. Dbaj w ten sposób „sznytowani” spojrzeli po sobie poro­

zumiewawczo, zaczerń jeden zagadnął drugiego:

„Co to mogą być za państwo w tamtym prze­

dziale?” A drugi odparł: „Zdaje się, że to piwo­

war z Tychów ze swoją połowicą.”

Przegędza w ryhnickiem. Miłą niespodziankę spra­

wił mieszańcom tutejszej wioski znany komendant wojsk kolejowych z czasów powstań śląskich Mach-strach.

Udało mu się bowiem skrócić dwugodzinną drogę z Prze- gędzy do Rybnika na ładną szosę, którą stara baba może przelecieć w pięć pacierzy tam i z powrotem.

Czcigodnemu dobroczyńcy uchwaliła rada gminna po-

(4)

itawie kolo karczmy Szytiły po: nik w postaci s e' .ni­

cy a kobiety z J’tzegydzy urztttlzu NU jego cześć u.t o- statki babski comber,

Korespondencja.

N o w a - w i r s, dnia 21- 1*2- U l r.

(pieczęć)

i )uw% Straży Młodzieży Grupa Powstańców Nowa Wieś, po w. Katowice.

Upraszam uprzejmie Szanowna. Drukarnia Gazeto Polaka, ta trvse wygłosie w gazonie

Druk ma być m pierwszy stronie Gazety.

Baczność!

Związek Straż iniodz. Powstmwow. dziękuje

>■ order z no wszystkim Hz. Kupcom i obywatelom za otrzymano podań nki na Gwiazdką.

Odprawo Gwiazdki odbędzie sio w niedziele dnia LM bm. poniewasz Zarząd tego Z wińsku zli­

kwidował cały Związek Straż, młodz. (Powstań­

ców.) Z powodu zarzutów z innych stron- Dzic- kuło się sofdecnic Hz. p. którzy Z wans ko we sura-

i

Zbieram różne

bzdury H|

jako podkładkę do dalszego ciągu mojego romansu historycznego p. t.

Kto ma jakieś wspomnienie, choćby z czasów nieprzytomności owej, z którego- bądź powstania, niechaj zechce prze­

siać je do

I A. M, „Szkockie pludry“

§ Katowice, poste restante.

Jako honorarjum wyznaczam każdemu funt makulatury z „Wolnej Trybuny“, Siązaczki- Kozat zkif (niedokończona) i 1 tom,WspomnieiV

Baczność! Baczność!

Inn!« iii»» ..pasła kiami"

Spółka niezapisana dobrze u kapitalistów

w Mysłowicach

prosi wszystkich sympatyków o przystąpienie do sztangi. Po (Nowym Roku poświęcamy sztandar z napisem: „Niech Żydzi nie tracą nadzicji“ oraz „Brzuchacze wszelkich poglądów partyjnych w Europie łączcie się, a nic po­

trzebujecie nam dać ani kartofli ani wsparcia“.

Zarząd*

wy prutcopujn. z w. Struś mlodz. (IK>wń>nvvw.) prteowftl % wielkim z ipałem o r, szcrzeuio tego Związku, i był by duli pracowni z Młodzieżą im dobra nuży Ojczyzny PoKkt.

Herdoenio dzioku kmnp. JJowjst. z Wirku i Zw.

Strzeleckim« co brali udział dnia Bk tego listopada w poazwleneentn sta m la ni Z w. Straż. Miedz.

(Bowstaneow.)

('zcść t

Z11 kwido wany Z wiązek.

Dopadł ich.

YY pociągu icdzio sobie braciszek Bernardyn—kwe­

stur/, którego chcą koniecznie „nabrać“ dwaj towarzy­

sze z Pod czerwonego sztandaru, jadący w jednym z nim przedziale. Opowiadają, że Chrystus nic był zakon­

nikiem, lecz raczej socjalistom jtp, rzeczy. Gdy się za­

wiązała między braciszkiem Bernardynem a braciszka­

mi socjałami dyskusja, chwali się braciszek czerwony:

„My i tak byli towarzyszami Chrystusa“. Na to spo­

kojnie pyta braciszek Bernardyn: „Czy byliście jego towarzyszami przy jego urodzeniu (lako wół i osioł) lub też. przy jego śmierci?“ (Jako obaj łotrzy na krzy­

żu). —-

\Vszystkiem ciekawym dajemy do wiadomości, że Spółki N. P. R. djabli nie chcą wziąźć a nawet Korfanty ich kupić nic chce, natomiastmy w na«

szych spółkach mamy takie świństwa, że jeden poszedł siedzieć, drugi do Korfantego, a dwóch posłów naszych zdziczało. O tym wszystkim napisa­

liśmy broszurkę, którą otrzymają tylko najbliżsi nasi towarzysze do oso­

bistego użytku.

feityjcfeppMa P.P. S.

Przecz z wslsi - Sec! tj je aralii a domowa ar „Przyszłości!“

Pjoiskie) P(rz$i«lisk8 3|iMuW

Okrąg Śląski.

Staro baba łyso i bez zębów szuko

Jednego oko może nie mieć, ale ślepy nie śmie być, z torbą ale nie po że­

branie chodzić.

Warunki: abstynent poczwórny.

Członkowie Szu agregacji mają pierw­

szeństwo.

Oferty pod „Makowa Marta z Bogucic,

i

I

Cytaty

Powiązane dokumenty

w Folwarku to jedna z najczęściej wybieranych atrakcji kulinarnych, która zapada w pamięci Gości na długo po weselu.. W ofercie mamy bogaty

miemy, że Chrystus—Król - Duch nieraz przychodził na świat, by go zbawić i nieraz jeszcze przyjdzie2 3 ). Podobnie jak Adwent, Boże Narodzenie powtarza się co roku, podobnie

tacie sobie w duszy, pełni zwątpienia i zniechęcenia. Ratować się więc musimy i nie uratuje nas partja z lewa lub z prawa, nie uratuje nas klasa narodu, nie

usługodawców, a także działalność osób wykonujących wolne zawody. Zwalnia się od podatku usługi w zakresie opieki medycznej, służące pro- filaktyce, zachowaniu,

kolorów tapet i mebli; rytm zaś tyczy się głównie linji, fałd firanek, zestawienia sprzętów, symetrja i proporcja — jakości sprzętów, a kompozycją jest

Zbliżają się wakacje, chw ila odpoczynku po całorocznej, mniej lub więcej intensywnej pracy, która wyczerpała silę i energję Chcesz jak najprędzej wyrwać się z

Od pierwszych już wakacji letnich w roku 1951 wokół profesor Sławińskiej utworzyła się grupa polonistów, którym przewodziła też w licznych pozauni-

Za panowania tego króla Turcy zdobyli resztę cesarstwa greckiego i miasto Konstantynopol (roku 1453), urośii w wielką potęgę, a wina za to zło spada na