• Nie Znaleziono Wyników

ISS&s « ssssf-„w1 Krótko przed śmiercią Bojanowski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ISS&s « ssssf-„w1 Krótko przed śmiercią Bojanowski"

Copied!
78
0
0

Pełen tekst

(1)

1. Edmund Bojanowski

EDMUND BOJANOWSKI 1814— 1871

Zadaniem niniejszej pracy jest odtworzenie życia Edmunda B oja- now skiego w ścisłym oparciu o źródła. Materiał źródłowy jest tu sto­

sunkow o bogaty. Podstaw ę stanow ią pism a Bojanowskiego _

1. D ziew iętnaście roczników „Dziennika z la ti f u S rńynpi w ielkości i objętości (Archiwum SS. SłuzebniczeK m aryi w Dębicy) Dziennik” zaw iera w ydarzenia dnia codziennego w życiu jego autora i osób z nim związanych. Miał on być dla Bojanowskiego rachunkiem sum ienia *. „Dziennik” nie zachował się w całości.

W niektórych rocznikach znajdujem y naw et kilkum iesięczne lu i.

W w iększości w ypadków przyczyną tego był nadm iar zajęć autora, n ie pozwalający na robienie dłuższych zapisków. Ograniczał się w ow - c z L d T krótkich notatek na luźnych kartkach, które uzupełnione przepisyw ał w w olnym czasie do zeszytów. W iększość jednak z nich n ie została przepisana i obecnie stanow i treść tzw. luźnych kartek

2. P r S ś r iT S Możemy

w D ? b iS ) b™5d™ PS l “

w si — 24 listy SS. Służebniczek w P leszew ie — 8 , SS. M iłosierdzia w Chełmnie — 2, K sięży Z m a r t w y c h w s t a ń c ó w w Rzym ie 2, A - 3 N o S t l d 1^ " r ę k o p i r i e ^ ^ n o r o l n e f tem atyce - zatytułow ane „Zbiór

IS S & s « s s s s f- „ w

1 Krótko przed śmiercią Bojanowski p r z e k a z a ł sw oje rękopisy prze- łożonei generalnej Zgromadzenia m. Elżbiecie Szkudłapskiej. Gdy

s i r K ulturkam pfu” Służebniczki Maryi w W ielkim K sięstw ie Poznań­

skim zostały rozproszone m. Szkudłapska przewiozła rękopisy do Dębicy w G alicii gdzie w ów czas znajdowała się placówka Zgromadzenia, n i e w i ę c pfaw fe w szystkie pism a Bojanowskiego znajdują się w archi­

w um Zgromadzenia Sióstr Służ"bn^ ^ u^ ^ nt ę S Zenie Bojanowski

2 Pr7pristawiaiac w sw ym „Dzienniku pew ne zaarzeu j .

rffli £££&&%*S3R Sg f H iW „ 8ń*

szę”. („Dziennik” Edmunda Bojanowskiego 12 X Edmunda B oianow skiego zob. s. Stefania S z m i d t , słu żeb n i- Bojanow skiego 1853-1871, Lublin 1964, m aszynopis (Arch. SS. Służebni czek Maryi — Wrocław = AW).

(2)

4. Prace literackie — drukowane i w rękopisie.

5. Pism a dotyczące Zgromadzenia Służebniczek Maryi.

Obfity m ateriał źródłowy zaw ierają listy pisane do Edmunda Boja- now skiego — w liczbie 670 (Arch. SS. Służebniczek — Dębica). Cennym rów nież źródłem są notatki dziennikarskie w czasopism ach w spółczes­

nych Bojanowskiem u, rzucające św iatło na jego działalność. P otw ier­

dzają one w iarogodność m ateriałów źródłowych, pozostawionych przez

sam ego Bojanow skiego. . .

Pew nego rodzaju uzupełnienie stanow i Wspomnienie o śp. E dm un ­ dzie B ojan ow skim ju n d u to tze Zgromadzenia. Słu żebniczek Bogarodzicy D zie w ic y Niepokalanej, opracowane przez ks. Antoniego B r z e z i ń ­ s k i e g o w ydan e drukiem w Poznaniu w roku 1872. Składa się ono z czterech części: I. Krótki rys życia, II. Ostatnie dnie życia i pogrzeb — opisała Elżbieta Szkudłapska, III. Mowa żałobna ks. Stanisław a G iebu- row skiego przy wprow adzeniu zw łok do kościoła w Górce D uchow nej, IV. Mowa żałobna ks. A ntoniego Brzezińskiego na pogrzebie w Jasz- kow ie. Część pierwsza, była drukowana osobno już w r. 1871 w czaso­

piśm ie „Sobótka”. . . . • ,

Źródeł do poznania życia Edmunda B ojanowskiego jest jeszcze w iele w ięcej, ale o m niejszym znaczeniu. Zostaną one w ym ienione w przypi­

sach, podobnie jak opracowania dotyczące Bojanowskiego.

I. W RODZINNYM DOMU

Na Ziem i W ielkopolskiej szeroko rozprzestrzenił się stary , szla­

checki ród B ojanow skich, h erb u Junosza, wyw odzący się ze Ś ląs­

ka \ N iektóre jego gałęzie przy jęły w XVI w ieku p ro testan ty z m , a le rodzina, w k tó rej przyszedł na św iat Edm und, odznaczała się w iernością Kościołowi katolickiem u i głębokim patriotyzm em . O j­

ciec, W alenty Bojanowski, syn W o jcie ch a3, w stąp ił w czasie p o ­ w stan ia listopadow ego w 1830 roku w szeregi w alczących i został w M odlinie odznaczony krzyżem w ojskow ym \ M atka, T eresa z U m ińskich, z pierw szego m ałżeństw a W ilkońska, była siostrą ge­

n e ra ła N epom ucena Um ińskiego, w sław ionego w w ojnach napole-

1 T. Z y c h l i ń s k i , Złota księga szlachty polskiej, II, Poznań 1880 s. 1—12; ks. A. B r z e z i ń s k i , W spom nie nie o śp. Edm undzie Boja­

n o w sk im Fundatorze Zgromadzenia Służebniczek Bogarodzicy D zie w ic y Niepokalanej, Poznań 1872 s. 1 — przypisuje Bojanowskim herb Baran;

ks. Wł. M u c h o w i c z , Ż y w o t Edmunda Bojanowskiego Założyciela Ochronek na ziemiach polskich i Zgromadzenia Sióstr Służebniczek B. R. D. N. P„ 1933 s. 5 — herb Jordan. Edmund Bojanow ski nigdy her­

bu nie używ ał. , , . , u- i

2 J. Ł u k a s z e w i c z , K r ó tk i opis his toryczn y kosc iołow parochial- nych, kośc iółków, kaplic, kla szto rów, szkółek parochialnych, szpitali i in ­ nych za k ła d ó w dobroczynnych w d a w n e j die cezji poznańskiej, Poznań 1859 t. II s. 269—270.

3 T ablica genealogiczna B ojanow skich (Arch. SS. Służebniczek M a­

ryi — P leszew Wlkp. = AP).

4 P atent z 15 IX 1831 (Arch. SS. Służebniczek Maryi — Dębica =

= AD).

ońskich i w pow staniu listo p a d o w y m 5. O dznaczała się głęboką re li­

gijnością, k tó rą silnie oddziaływ ała na psychikę sw ego młodszego syna Edm unda. Życie jej było naznaczone m ocnym piętnem cier­

pienia Teofil, syn z pierw szego m ałżeństw a, pisał o niej, że była nieszczęśliw a całe życie sw e” 8. Przypuszczać m ożna, że powodem tego były w dużej m ierze tro sk i rodzinne. W liście do swego szw a­

g ra W incentego N iem ojow skiego pisała w r. 1829; „okropne m oje przeznaczenie — przeżyć ty le osób m ojej rodziny, by dłużej byc św iadkiem cierpiących’” . B ra t jej by ł prześladow any przez rząd p r u s k i 8. P ierw szy m ąż „dobry i pobożny” — ja k podkreśla k ronika Księży O ratorianów — zm arł przedw cześnie *. O pożyciu z drugim m ężem W alentym B ojanow skim znacznie od niej m łodszym nie­

w iele w iem y. Możliwe, że nie było ono zbyt szczęśliwe. W „D zien­

n ik u ” E dm und n iejed n o k ro tn ie z m iłością w spom ina m atkę, o ojcu n atom iast nie spotykam y żadnej w zm ianki poza k ró tk ą n o tatk ą m ów iącą o zam ów ieniu Mszy św. za dusze rodziców .

W alentostw o B ojanow scy m ieszkali w G rabonogu, m ałej wiosce w ielkopolskiej, odległej o 3 km od leżącego w dolinie m iasteczka G ostynia, w p a ra fii W ielkie Strzelce. Z okien ich miłego, białego dw orku, otoczonego pięknym parkiem , w idać odległy o 2 km w sp a­

n ia ły kościół na Ś w iętej Górze należący do K sięży O ra to n an o w , słynący w ielom a łaskam i, otrzym yw anym i ta m za przyczyną N a j­

św iętszej M aryi P anny. .

W ty m pięknym zakątku, okolonym pasm am i u p ra w n y ch wzgórz i zielonym i dolinam i, 14 listopada 1814 ro k u przyszedł m s w a t E dm und B ojanow ski D. 20 listopada odbył się chrzest. O brzędu dokonał ks. Ja k u b O strow ski, proboszcz p a ra fii W ielkie Strzelce.

R odzicam i chrzestnym i byli dziadkow ie — W ojciech B ojanow ski ze sw ą żoną Apolonią z Kęszyckich. D ziecku n ad an o im iona; Edm und, W ojciech, S ta n is ła w 1*.

» St. K a r w o w s k i , Historia W ie lkie go K s ię s t w a Poznańskiego, Poz^a Lis?1 Teofila W ilkońskiego do Edmunda B ojanow skiego z 19 VIII 7 ^ L ist Teresy Bo janow skie j do W incentego N iem ojow skiego z 26 V 1829 (Arch. A kt D aw nych — Warszawa).

8 K a r w o w s k i , Historia, t. I s. 71—73. . ,, . _____

» Zbiór w iadom ości o Ś w iętej Górze pod G ostyniem osiadłej przez K ongregację Oratorii Św iętego Filipa N erm sza ukończony 21 w r a t tu a 1836 roku, oddział X X III, B. 16 (Arch. K sięży O r a t o r i a n o w - Gostyn , Liber mortuorum, a. 1812, nr 92 (Arch. P a r a d n e - W ielkie S tr z e la ).

10 D ziennik Edm unda B ojanow skiego, 15 X , 10 X II 1853, 17 X 15 ^ Edmund B ojanow ski w D zienniku jako rocznicę sw ych urodzin stale podaje dzień 13 listopada, a nie 14 jak jest zapisane w

C h r« ÓLiber baptisatorum a. 1814, nr 120 (Arch. Parafialne — W ielkie Strzelce).

(3)

Gdy Edmund m iał cztery lata ciężko zachorował. Lekarze byli bez­

radni. N ie ukryw ali przed zbolałym i rodzicami, że stan jest beznadziejny.

Pew nego wieczoru dziecko nie okazyw ało już żadnego znaku życia. Za­

lana łzam i m atka zwróciła się z w ielką ufnością do Matki Boskiej B o­

lesnej z kościoła świętogórskiego z prośbą o uzdrow ienie m ałego Ed­

munda. Gorąca prośba została w ysłuchana. Gdy w róciła do pokoju, gdzie leżało dziecko, zastała je radosne, jakby obudzone ze snu. Szczęśliw a m atka z w dzięczności za cudowne to uzdrowienie ofiarow ała do ko­

ścioła św iętogórskiego srebrne w otum — Oko Opatrzności, do dziś tam przechow ywane.

Edmund często słyszał z ust m atki o łasce, jakiej doznał od N aj­

św iętszej Maryi Panny, toteż przez całe życie odznaczał się gorącym do N iej nabożeństwem , a gdy dorósł um ieścił opis sw ego uzdrow ienia w kronice kościoła świętogórskiego 13.

Rodzinę B ojanow skich łączyły w ięzy szczerej przyjaźni z W ę- sierskim i, w łaścicielam i sąsiedniego Podrzecza. Edm und zawdzięczał im w iele m iłych chw il w sw ym dzieciństw ie. G dy w r. 1854 spędzał św ięta w ielkanocne znów w ich gronie zapisał w „D zienniku” :

„Niezm iernie było m i m iło w tow arzystw ie tej całej rodziny, z którą od lat dziecięcych w yrosłem , przepędzić n ajw eselsze w roku dnie w ie l­

kanocne. Chodzenie po ogrodzie, przeprowadzanie koni — w szystko to przypom inało nam młodociane lata w tych sam ych m iejscach tak m ile spędzone” u .

Szczególniej łączyła go p rzyjaźń z K azim ierzem W ęsierskim , k tó ­ ry często p rzybyw ał do swego przyjaciela w Grabonogu. Jego w i­

zyta w k w ietn iu 1854 r. w yw ołała u Bojanow skiego now e w spom ­ nienia.

„Daw niejszym i laty często m ię naw iedzał Kazim ierz i tak samo pod oknem zw iastow ał sw oje przybycie i tak samo zastaw ał m ię zaw sze przy książce... Po dawnem u w ypiliśm y sobie kaw ę z szafranowym m azurkiem w ielkanocnym i po dawnem u odprowadziłem go pieszo, prowadząc konia za sobą, przez rozw ijający się dopiero lasek brzozowy, przez ow ą aleję czereśniową aż do sam ego dziedzińca podrzeckiego” 15.

Do m iłych chw il z la t dziecięcych Edm unda należały im ieniny m atki, podczas k tórych siadał u jej stóp składając serdeczne ży­

czenia 16.

P rzypuszczalnie około 1826 ro k u rodzina B ojanow skich przenio­

sła się do Płaczkow a, oddalonego o 7 km od m iasta Dubina. Piękno i dzieje tam tejszych okolic opisał później Edm und B ojanow ski

is Pam iątka Jubileuszu dwóchsetletn iego Zgromadzenia X X . Filipi.

n ów na Górze Ś w ię te j Gosty ńskiej, Poznań 1869 s. 283—284.

14 Dziennik, 17 IV 1854, podobnie 22 X 1853.

Tamże, 18 IV 1854.

16 Tamże, 15 X 1856.

w opow iadaniu „ N izin y N adorlań skie”. W G rabonogu pozostał p rz y ­ rod n i b ra t Edm unda, Teofil W ilk o ń sk i1?.

B ojanow scy i tu utrzy m y w ali stosunki tow arzyskie z okolicz­

n ym ziem iaństw em , a tak że z duchow ieństw em , zwłaszcza z re fo r­

m atam i z Goruszek, stając się dobrodziejam i tego zakonu 18. N iejed­

n okrotnie klasztorna bryczka kam ieniarka, n a k ry ta b ru n a tn y m i de­

ram i, zatrzym yw ała się na dziedzińcu B o janow skich19. Edm und rów nież odw iedzał zacnych zakonników w ich klasztorze i często słuchał ciekaw ych opow iadań o. Iw o n a 20. N iestety, rząd p ru sk i li­

kw idow ał wówczas zakony. Około 1828 r. ostatni ra z odw iedził E d­

m u n d staru szk a gw ardiana, m ieszkającego tam już tylko z jednym braciszkiem . W krótce potem ze śm iercią o. Iw ona klasztor zupełnie o p u sto szał21.

Nic nie w iem y o pierw szej K om unii św. E dm unda, o czasie jej przyjęcia ani o jego przeżyciach z nią zw iązanych. Niew iele w ięcej o przyjęciu sak ram en tu bierzm ow ania. W iadomo jedynie, że otrzym ał go z rą k ks. biskupa su frag an a J a n a D ąb row skiego2*.

M usiało więc to nastąpić w iele la t później, gdyż ks. J a n D ąbrow ski sa k rę biskupią otrzym ał w 1843 r o k u 23.

N adszedł rok 1829. E dm und m iał już 15 lat, czas więc rozpocząć n au k i gim nazjalne. Początkow e n auki pobierał w domu. P rag n ą ł pójść do K rakow a, b y kształcić się w uczelni polskiej. K rak ó w bo­

w iem wówczas był w olnym m iastem , stanow iącym w raz z okolicą

17 Od 1826 r. Teofil W ilkoński w ystępuje jako dziedzic Grabonoga — Liber Magnus Congregationis Oratorii Sancti Philippi N erii ad Oppi- dum Gostyń ad Normam eiusm odi Congregationis Lim anae inceptus ab Anno 1827; Fascykuł bez tytułu (Arch. Księży Oratorianów — Gostyń).

S. A. S z e l ę g i e w i c z w pracy: Edmund Boja now ski i jego dzieło, Poznań 1966 s. 9 przypisuje W. T. Bojanowskim także m ajątek w Bo­

janow ie. Źródła jednak, na które powołuje się, nie potwierdzają tej wiadomości. Zresztą sama autorka na innej stronie swej pracy (s. 32) m ów iąc o m aterialnej pozycji E. Bojanowskiego nie wymienia_ już B o­

janowa. M ylna jest rów nież inform acja s. Szelęgiew icz, że Bojanowscy przenieśli się do Płaczkowa prawdopodobnie na skutek zaangażowania W alentego Bojanowskiego w ruchu podziemnym. Udział ojca Edmunda w ruchu podziemnym jest tylko hipotezą autorki nie opartą na źród- łach. Ks. B r z e z i ń s k i , na którego powołują się, podaje jedynie:

„Pierwsze lata dziecinne przepędził Edmund Bojanow ski w e w si Płacz­

kow ie pod m iastem Dubinem dokąd się rodzice z Grabonoga przenieśli .

(Zob. Wspomnienie, s. 2). .

18 B o j a n o w s k i , N iziny N adorlańskie, Zbiór artykułów z dzie­

dziny w ychow ania i w iedzy cz. I. (AD).

19 Dziennik, 26 VII 1854.

20 B o j a n o w s k i , N iziny N adorlańskie.

21 Dziennik, 8 II 1854.

22 Tamże, 7 IV 1853. ,

23 Ks. A. S c h i e t z, Ks. Jan K a n ty D ąbrow ski Biskup ty t. heleno- politański i sufragan pozn ański (1791— 1853), „Nasza Przeszłość” T. 5:

1957 s. 224—5.

(4)

Rzeczpospolitą K ra k o w sk ą 24. Rodzice chcieli spełnić życzenie syna, lecz ich stan m ajątkow y stał tem u na przeszkodzie. T eresa Boja- now ska nie widząc w yjścia z p rzykrej sytuacji udała się z n ie­

śm iałą prośbą do W incentego Niemojowskiego, męża sw ej zm arłej siostry, by zechciał ofiarow ać Edm undow i roczną pensję w celu um ożliw ienia m u nau k i w K rakow ie. W liście sw ym do niego p rzy ­ pomina, że Edm und był siostrzeńcem szczególnie kochanym przez jego żonę, więc chyba nie odmówi jej prośbie 25.

N adzieje te zostały zawiedzione. Nie wiadom o w praw dzie czy N iem ojow ski odm ówił, czy in n e w ypadki stan ęły na przeszkodzie.

Edm und pozostał w domu. Może praw dziw ą przyczyną był — jak u trzy m u ją biografow ie B ojanow skiego — zły stan zdrowia. Uczył się więc w dalszym ciągu w dom u przy pomocy p ry w atn y ch nauczy­

cieli, a głów ny k ieru n ek jego naukom n adaw ał ks. J a n S iw ic k i28.

Ks. Siwicki, gorliw y kap łan i gorący p atrio ta, będąc w latach 1827—

1833 w ikariuszem w bliskim Płaczkow a Dubinie, w y w arł duży w pływ na kształtow anie się duchow e i um ysłow e dorastającego Edm unda. Od niego uczył się m łody B ojanow ski miłości dla w iary katolickiej, ojczyzny i tych, któ rzy cierpią. Po w ielu latach ks. S i­

w icki powie o sobie:

„Miłość Boga i ludzi bywała jedynie m oich nauk celem.. Stąd m iłość ojczyzny gorąca..., w szystko, co cierpiało znajdowało w m ym sercu ja­

kiś tajem niczy urok... Moją fam ilią były sieroty i spracowana nędza” 27.

Młodszego od siebie o przeszło 20 la t Edm unda nazyw ał sw ym przyjacielem , którego „być m ądrym ośm ielił” 28.

W owym czasie zauważyć się d ają u Bojanowskiego w yraźnie w ybitne zam iłow ania historyczno-literackie. C zytał w iele różnych dostępnych m u z tej dziedziny dzieł sprow adzając je z Poznania, z K rakow a 29, względnie wypożyczając od kolegów, jeśli b ra k fu n ­ duszów nie pozw alał m u na ich kupno 30. N ajbardziej pasjonow ały go dzieje ojczyste, nie tylko jako dzieje całego narodu, ale dzieje poszczególnych w ybitnych jednostek. Z bierał więc różne w iado­

mości o życiu i czynach Kościuszki, K ołłątaja, K ra sick ieg o 31. Z a­

24 G. M i s s a l o w a , St. S r e n i o w s k i , Rzeczpospolita K rakow ska, [w:] Historia Polski, t. II, cz. II s. 358.

25 List T. Bo janow skiej do W. N iem ojow skiego z 26 V 1829.

26 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie s. 2.

27 Testam ent ks. Siw ickiego, A kta Domu Ochrony i Sierot katolic­

kich w Gnieźnie tyczące się legatu 500 tal. śp. ks. Jana Jakuba S iw ic­

kiego.

28 List ks. Siw ickiego do E. B. z 29 X II 1833.

29 L ist Reyznera do E. B. z 7 II 1830; list Józefa Czecha do E. B.

z 12 I 1831.

30 List W alerego Jonem ana do E. B. z 12 XII 1829.

31 Listy do E. B.: W. Jonem ana z 24 X I 1830, J. S. Raabskiego z 28 III 1830, z 10 IV 1830, Stanisław a (bez nazw iska i bez daty), ks. Lerskiego z 15 XI 1830.

m ierzał naw et w ydać żyw oty sław nych ludzi w Polsce, o czym pisał do swego przyjaciela S tanisław a 32.

S ta ra ł się zdobyw ać jak najw ięcej wiadom ości celem pogłębienia sw ej wiedzy; naw iązyw ał k o n tak ty z różnym i osobami, od których spodziew ał się w ty m zachęty i pomocy. K orespondow ał z J u lia ­ nem U rsynem Niemcewiczem, zachęcającym go do pielęgnow ania języka ojczystego i pam iątek przeszłości. Z apew ne napełniało go to dum ą i radością, że tak sław ny człowiek służy m u radą. W kilka la t później faksym ile końcowej części jego listu z podpisem prze­

słał do leszczyńskiego „P rzyjaciela L u d u ” 33.

W ielkim przyjacielem m łodzieży był ks. K azim ierz L erski, p ro ­ boszcz dubiński. Toteż i E dm und korzystał z w iedzy i doświadcze­

n ia księdza proboszcza, rozczytując się przy tym w przetłum aczonej przez niego z francuskiego „H istorii Żydów i sąsiedzkich N arodów ” P rideaux. Dwa zeszyty Edm unda zachowane z tego czasu są zapeł­

nione praw ie w yłącznie streszczeniam i i w yciągam i z owego dzieła.

O przyjaźni łączącej zacnego kapłana z m łodym en tu zja stą wiedzy dow iadujem y się z listów ks. Lerskiego pisanych z Gniezna, dokąd przeniósł się po otrzym aniu kanonii w tam tejszej kapitu le w 1830 ro k u M.

E dm und ta k bardzo jeszcze młody, bo m ający zaledw ie 16 lat, próbow ał już sw ych sił um ysłow ych w sam odzielnej twórczości.

Nie w iem y jednak jakiego była ona rodzaju i co było jej p rzed­

miotem. Ź ródła nic n am o tym nie mówią. Może były to „Żyw oty sław nych ludzi w Polsce”, o k tórych w spom inał przyjacielow i, a m o­

że p raca „O Polsce”, o k tó rej w ydanie zabiegał w K rakow ie 35. M u­

siał w niej przejaw iać się piękny ch a rak ter Edm unda i jego głęboki patriotyzm , bo w yw ołała gorące pochw ały przyjaciół:

„Pracy tw ojej i teraz ci n ie odsyłam, bo ci ją sam chcę wręczyć.

Wzbudziła ona w nas w szystkich radość nieopisaną. Takich nam trzeba m łodzieńców, abyśm y powstali, ale pow stali tak, abyśm y nigdy już nie

upadli” 3«.

B yła to aluzja do odzyskania przez Polskę u traconej wolności.

P atrio ty zm swój i cześć dla wodzów n arodu okazyw ał Edm und rów nież w rozpow szechnianiu pierścionków z ich podobiznam i w śród przyjaciół i zn a jo m y c h 37.

32 List Stanisław a do E. B.

33 L ist ks. Lerskiego do E. B. z 15 XI 1830 r. „Przyjaciel Ludu”, R. 4: 1838 s. 384.

34 L isty ks. Lerskiego do E. B. z 1. 1830—1832. O ks. Lerskim zob.

ks. J. K o r y t k o w s k i , Prałaci i kanonicy k a te d r y metropolitaln ej gnieźn ieńskiej od roku 1000 aż do dni naszych, t. II, Gniezno 1883 s. 429—

431; Zeszyty szkolne E. Bojanowskiego (AD).

35 List J. Czecha do E. B. z 12 I 1831.

3® List Stanisław a do E. B. z 8 VIII 1830.

37 List Ksaw erego Bojanowskiego do E ,B. z 15 X 1830; list do E. B.

z 3 VIII 1830 (podpis nieczytelny).

(5)

Z ainteresow ania naukow e nie pochłaniały młodego B ojanow ­ skiego tak, by nie znalazł czasu na inne spraw y. K orzystając z po­

mocy drugich pom agał innym w m iarę sw ych możliwości. Nie m arnow ał n adarzających się ku tem u okazji, o czym św iadczą słowa w ypow iedziane przez jego ciotkę:

„Edmundzie, tobie jednem u cały mój m ajątek w ręce złożyć pragnę, bo widzę, iż ty jeden z fam ilii um iesz go po cichu dziwnym sposobem na m iłosierne sprawy obracać dobrze” 38.

Szlachetnością i dobrocią zdobyw ał sobie serca w szystkich. U w a­

żano, że z tak im usposobieniem w zrośnie niezaw odnie dla n aro d o ­ w ej pociechy 39. Mówiono: „bodajby w ięcej Polska podobnych tobie m iała” 40. Jed n o stajn e życie spędzane nad książką w zapadłej wsi w ielkopolskiej urozm aicały w ycieczki m yśliw skie w śród lasów i łąk nizin n a d o rla ń sk ic h 41.

Nadszedł rok 1830. W K rólestw ie K ongresow ym 29 listopada w y ­ buchło pow stanie przeciw carskiej Rosji, ciemiężącej naród polski.

Na wieść o pow staniu w ielu ochotników z K sięstw a Poznańskiego będącego pod zaborem pru sk im pospieszyło z bronią w rę k u w e ­ sprzeć sw ych ro d a k ó w 42.

O pustoszał i dw orek w Płaczkow ie. Ojciec Edm unda poszedł do pow stania. Edm und pozostał w d o m u 43. Duchem jednak często przenosił się do tych, którzy w alczyli o niepodległość Polski. Od czasu do czasu odbierał od nich wiadom ości, ale nie zawsze były one p o m y śln e44. W alki toczyły się ze zm iennym szczęściem. P ocząt­

kowo zwycięstw7© przechylało się na stro n ę powstańców. O statecz­

nie jed n ak po dziesięciu m iesiącach zaciętych w alk Polacy ponieśli klęskę. W ielu z nich udało się wówczas za granicę na em igrację, a ci, którzy w rócili do K sięstw a, spotkali się z rep resjam i ze stro n y rządu pruskiego.

38 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s. 26.

39 L ist do E. B. z 15 X 1830 (podpis nieczytelny).

40 L ist do E. B. (bez daty, podpis nieczytelny). Duże znaczenie w kształtow aniu ideow ej postaw y E. Bojanowskiego s. S z e l ę g i e w i c z , (dz. cyt., s. 14), przypisuje jego bezpośredniem u kontaktow i z Adam em M ickiewiczem , który w e w rześniu 1831 r. gościł w Krzekotowicach u K a- liksta Bojanowskiego. Trudno zgodzić się ze zdaniem autorki i przyjąć jako pew nik bezpośrednią znajomość Bojanowskiego z M ickiewiczem . Może to być najw yżej hipotezą, zresztą hipotezą n ie znajdującą bliższego uzasadnienia ani w źródłach, ani literaturze.

41 Por E. B o j a n o w s k i , N iziny N adorlańskie.

42 T. Ł e p k o w s k i , P owstanie listopadowe [w:] Historia Polski, T. II, cz. II s. 423 n., 459.

43 List ks. Lerskiego do E. B. z 4 VII 1831.

44 List do E. B. z 29 IV 1831 (bez podpisu).

Wzmożono politykę germ anizacyjną. Znoszono język polski w ad m inistracji, w sądach, w szkolnictwie. Pozbaw iono sejm iki p ra w a obierania landratów . W łaścicielom dóbr odebrano w ładzę w ójtow ską i policyjną, przekazując ją kom isarzom obwodowym.

Zarządzono likw idację zakonów, konfiskując ich m ajątk i n a rzecz szkolnictw a niemieckiego. W ykupyw ano fo lw arki z rą k polskich, popierano kolonizację n ie m ie c k ą 45.

Polacy nie m ając możliwości legalnej działalności politycznej podjęli p racę organiczną we w szystkich dostępnych im dziedzi­

nach 46.

E dm und B ojanow ski niew ątpliw ie przeżyw ał ogrom nie klęskę powstańców. R ozum iał jednak, że w alka zbrojna nie je st jedynym sposobem służenia spraw ie polskiej. Gdy ta była n a razie niem oż­

liwa, należało w inny sposób pracow ać dla ojczyzny.

II. STUDIA UNIW ERSYTECKIE

Z upadkiem pow stania listopadow ego znikły nadzieje szybkiego odzyskania niepodległości. Ojczyzna istniała jed n ak n ad al i cho­

ciaż pod obcym jarzm em , w ym agała ustaw icznych ofiar, i ludzi o tak im pok ro ju nie zabrakło. P rac a dla ojczyzny w ym agała od­

pow iedniego przygotow ania ta k całego społeczeństw a jak i jedno­

stek, m ających w przyszłości ująć jej ster w swe ręce. Na przygoto­

w anie to składało się m iędzy innym i zdobycie odpow iedniego w y­

kształcenia. Młodzież z W ielkiego K sięstw a Poznańskiego, nie m a­

jąc możliwości zdobyw ania w iedzy w ojczystym języku na w łas­

nym uniw ersytecie, u d aw ała się n a studia do W rocław ia lub B er­

lin a \

Śladam i m łodzieży w ielkopolskiej poszedł Edm und Bojanowski.

W ro k u 1832 opuścił Płaczków i w yjechał do W rocławia, gdzie uzupełniał w ykształcenie w zakresie szkoły średniej. Z w ykładów uniw ersyteckich korzystał na razie jako hospitant, pogłębiając w iedzę w interesujących go przedm iotach. Znalazł tu życzliwych sobie profesorów , którzy udzielali m u ra d i w skazów ek oraz w y­

pożyczali potrzebne k s ią ż k i2.

Na u n iw ersy te t został im m atrykulow any 15 stycznia 1835 r.

45 St. S r e n i o w s k i, Represje polityczne po powstaniu listopado­

w y m , [w:] Historia Polski, t. II, cz. III s. 12— 13.

46 St. S r e n i o w s k i , Obóz liberalny i problem prac y organicznej, [w:] Historia Polski, t. II, cz. III s. 59 n.

1 K a r w o w s k i , Historia, t. I s. 177—179.

2 Dziennik, 12 I 1854; listy ks. Siw ickiego do E. B. z r. 1833, 1834, adresowane do Wrocławia. Ks. A. B r z e z i ń s k i , Wspomnienie s. 2 m yl­

nie podaje r. 1836 jako datę w yjazdu E. B. do Wrocławia.

(6)

po przeszło dw uletnim p ry w atn y m przygotow aniu się . S tudio­

w ał n auki filozoficzne. W ich ram ach słuchał w ykładów historii now ożytnej XVIII i X IX w., histo rii Niemiec, historii lite ra tu ry now ożytnej oraz teo rii św iatła i ciepła. W yniki osiągał dobre i b a r ­

dzo d o b re 4. . .

W „ D z ie n n ik u ” B o ja n o w sk ie g o z rok u 1854 zn a jd u je m y w sp o m - n ie n ie ”ty c h czasów , p o św ię c o n e p r o fe so r o w i S te n z lo w i:

W W rocławiu umarł na apopleksję profesor Stenzel, którem u w iele w inienem w dzięczności za uprzejme przyjm owanie m nie w sw oim do­

mu udzielanie rad, książek i w skazów ek szczególniej w historii i sta­

tystyce, których u niego słuchałem przez lat kilka na U niw ersytecie W rocławskim, m ianow icie w latach 1832/33, 1834, 1835 .

B ojanow ski uczęszczał też pilnie n a w ykłady profesora Pohla z zakresu fizyki. Z postacią P ohla w iążą się uczucia E dm unda skierow ane do jego pięknej córki M arii. Jej „postać, g racja i nie­

zw ykły w yraz tw arzy ” ściągały jego wzrok. Zachw ycał się jej pięknem , zdolnościami, dobrocią, gospodarnością, stosunkiem do schorow anego ojca. O bserw ow ał podczas koncertów m uzycznych podziw iając jej przejęcie się muzyką. Nie wiadom o jednak, czy m iał możność zaw arcia z nią bliższej znajomości, gdyż M aria w sw ej skrom ności unikała tow arzystw a. O sile w rażenia postaci M arii Pohl na m łodym Edm undzie świadczy i to, że po 20 latach żywo ją jeszcze w spom inał i zbierał wiadom ości o dalszych jej losach. Z radością dow iedział się, że M aria przeszła z p ro te sta n ­ tyzm u na katolicyzm , mimo że spraw iła tym ból ukochanem u ojcu. Wówczas dopiero zrozum iał niezw ykłe jej uduchow ienie:

„T eraz pojm uję ów w ew nętrzny pociąg ducha, k tó ry k u n iej m ia­

łem i k tó ry m i za każdym na nią spojrzeniem pow iadał tajem niczo o jakim ś wyższym tej dziewicy pow ołaniu!” '. Dalsze wiadom ości o M arii m ów iły o jej zam iarze w stąpienia do zakonu S ióstr K a r­

m elitanek w Innsb ru ck u w A u strii7.

W czasie czteroletniego pobytu w e W rocław iu E dm und B oja­

now ski próbow ał rozw inąć na szerszą skalę twórczość literac ą .

’ Album der m it dem Zeugniss der Reife in der philosophischen Fakultat inscribirten Studenten 1811—1884, 1. p. 28 (Arch U niw ersytetu Wrocławskiego); Św iadectw o odejścia z U niw ersytetu W rocławskiego z 19 IV 1836 (jęz. niem iecki) — fotokopia (Oryginał w Arch. U niw ersy­

tetu Berlińskiego) — tu jako data w pisu podany jest dzień 14 I 1835.

4 Św iadectw o odejścia.

5 Dziennik, 12 I 1854.

6 Tamże, 7 VI 1854.

’ Tamże, 13 IV 1855. _ .

8 Twórczość literacka i działalność edytorska Bojanow skiego w n i­

niejszej pracy została pominięta, gdyż jest to tem atem pracy Stanisław y Chociej drukowanej w niniejszym tom ie „Naszej Przeszłości”.

W śród przyjaciół cieszył się sław ą poety. Dowodem tego są ży­

czenia im ieninow e napisane przez jednego z kolegów:

„Witaj nam poeto młody, Witaj w dzień Twój uroczysty, Byś żył dla spraw y ojczystej I był w ieszczem jej swobody.

M ożesz posiedź sław ę św iata I być ozdobą narodu,

L ecz pomnij, że w dzięczność brata G odniejszyć w ien iec uwije

Z w łasnej ojczyzny ogrodu...” 9.

O ddając się pilnie nauce oraz twórczości literack iej B ojanow ski n ie zaniedbyw ał stosunków tow arzyskich z m łodzieżą polską s tu ­ d iującą w e W rocławiu.

M iejscem spotkań stu d en tó w w rocław skich była p iw iarn ia K iss- linga przy ulicy O ław skiej. Tam następow ała w ym iana poglądów, w yw ołująca nieraz zażarte dyskusje. Rozmowy przep latan o śpie­

w em piosenek. S tosunki z Niem cam i były przyjazne, śpiew ano na zm ianę piosenki polskie i niem ieckie. P iosenki polskie cieszyły się dużym uznaniem u Niemców, ta k że często m usiano ich te k st tłu ­ maczyć na język n ie m ie c k i10.

P rzypuszczalnie B ojanow ski spędzał w iele chw il w tym w eso­

łym gronie kolegów. W iemy, że był zam iłow anym piosenkarzem . L udw ik G ąsiorow ski, stu d e n t m edycyny, z k tó ry m łączyła go szczególniejsza przyjaźń, upom inał, żeby ta k w iele nie śpiewał, a przez to nie szkodził swoim słabym płucom Być może, że p rz e­

k ład ał też polskie piosenki na język niem iecki.

Do bliższych przyjaciół E dm unda oprócz L udw ika G ąsiorow - skiego należeli: Teofil M atecki, G rabow ski, P okorny, Szum an. Po latach m ile jeszcze w spom inali serdeczne w ięzy p rzyjaźni łączące ich w okresie studiów , p ro je k tu ją c naw et koleżeński zjazd w P o ­ znaniu

B ojanow ski zaw ierając now e znajomości, nie zapom niał o sw ych daw nych przyjaciołach czy w ychow aw cach. U trzym yw ał więc na dal korespondencję z ks. Siw ickim , k tó ry p okładał w ielkie n a ­ dzieje w jego talencie literack im i p ra g n ął w idzieć go u szczytu sławy. W ażniejszą jed n ak tro sk ą ks. Siw ickiego były w artości du-

9 Z powinszow aniem im ienin Stanisław ow i Edm undowi Bojanow - skiem u 8 m aja 1834 r. w W rocławiu [w:] Ks. J. Z a w a d a , Edmund a - janow ski i jego dzieło, m aszynopis s. 8—9. Oryginał zaginął.

10 M. P a t e r, W murach u niw ersy te tu . Patriotyczne tra d y c je wro oławskich studentó w , W rocław 1962 s. 24—26.

11 L ist L. Gąsiorowskiego do E. B. z 29 II 1836.

12 Dziennik, 10 VII 1855 i in.; listy T. M ateckiego i G r a b o w s k ie g o do E. B.

(7)

chowe jego w ychow anka. P isał więc do niego: „bądź przede w szyst­

kim P olakiem i katolikiem ” 13.

Edm und s ta ra ł się nie zawieść nadziei w nim pokładanych, nie ty le co do sław y literackiej, gdyż to m niej było zależne od niego, ile co do trw a n ia w w ierze i w ypełniania jej nakazów oraz w ie r­

ności narodow i polskiem u. Koledzy uniw ersyteccy po w ielu la ­ tach w spom inali „jego skrom ność obyczajów, w iarę, pobożne ży­

cie” 14. K ochali go serdecznie i daw ali liczne tego dowody zw łasz­

cza w chw ilach ciężkich.

Ciężkim i próbam i, kładącym i się cieniem krzyża n a życie E d ­ m u n d a w okresie jego studiów n a U niw ersytecie W rocław skim , była śm ierć w roku 1834 gorąco przez niego kochanej m atki, a w p ółtora ro k u później śm ierć ojca.

Od ro k u 1832 T eresa B ojanow ska przebyw ała razem z E dm un­

dem w e W rocław iu, zajm ując z nim m ieszkanie w dom u n r 9 przy kościele św. K rzyża 15. Na w akacje w yjeżdżali najpraw dopodobniej do starszego jej syna Teofila, m ieszkającego ze swą rodziną w G ra- bonogu. T ak też przypuszczalnie było w 1834 roku. Tym razem jednak T eresa nie m iała już w rócić do W rocławia. W sierp n iu ciężko zachorow ała. Edm und więc pozostał przy chorej m atce, mimo że p ierw otnie zam ierzał wcześniej opuścić Grabonóg. K ole­

dzy snuli z tego pow odu różne domysły, szerząc n aw et pogłoskę, że nie w raca, bo się żeni. Nie znalazła ona w iary w śród bliższych znajom ych Bojanowskiego, którzy orzekli, że tak a wiadomość „ ty l­

ko z pustej głow y m usiała w yjść”.

O sw ym sm u tk u Edm und zaw iadom ił L udw ika G ąsiorowskiego sprow adzając za jego pośrednictw em pom arańcze dla m atki. L u d ­ w ik bardzo współczuł sw em u przyjacielow i, zapew niał, że chciał­

by — gdyby to było m ożliwe — dzielić z nim jego sm utne poło­

żenie. Pocieszał nadzieją, że i niebezpieczne choroby m ijają lc. P o ­ dobnie pisał Teofil M atecki: „M am nadzieję..., że się w szystko odm ieni i Ty w ra z z m am ą zupełnie zdrow ą do W rocław ia po-

13 List ks. Siw ickiego do E. B. z 29 XII 1833.

14 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s. 2.

15 L isty ks. Siw ickiego do E. B. z 29 X II 1833, 1 V 1834; list T. Ma­

łeckiego z 3 IX 1834. S. S z e 1 ę g i e w i c z, dz. cyt. s. 16, przyjm uje, że Teresa Bojanowska przeniosła się z Płaczkow a do Grabonoga. L isty jed­

nak ks. Siw ickiego i T. Mateckiego świadczą, że w tym czasie przebywała z Edmundem w e W rocławiu. Być może, że b ył tam także W alenty B o­

jan owski. Ks. S iw ick i pisząc w grudniu 1833 r. list do Edmunda B oja­

nowskiego przebyw ającego w e W rocławiu prosił: „Mamie rączki ode m nie ucałuj, Ojca uściskaj”. W następnym liście z 1 V 1834 r. także pi­

sanym do W rocławia w spom niał już tylko o m atce. Za faktem , że T e­

resa Bojanowska przebywała w e W rocławiu, przem awiają też słow a li­

stu T. M ateckiego z 3 IX 1834 r. do Edmunda będącego w ów czas w Gra- bonogu: „... się w szystko odm ieni i T y w raz z Mamą do W rocławia po­

w rócisz”.

111 List L. Gąsiorowskiego do E. B. z 30 V III 1834.

^ J \^ r 4 / -»* ^ ^-3

( • 1 ^ *i.<

/ ( » ( / « ł%i

/ -

* * .

h-tj ‘1 J . - i

/ < * / * - . J M . y

t >

K , ' ‘" Sr y , ,

* / » . . .

u, t 7,

A . £ > ' <

^ _____7 ---/ v - " ~ ---

p c + y j f i

~ « '

... ... ‘ J 1 ~

2. A utograf pierwszej strony „Dziennika” Edmunda Bojanowskiego

(8)

Dworekw Grabonogu, w krymurodził sięEdmundBojanowski

w rócisz” Gdy listy te przyszły do G rabonoga, T eresa B ojanow - ska już nie żyła. U m arła 30 sierpnia 1834 r., pogrążając w bólu synów i męża 18. Pochow ana została w podziem iach kościoła św ię- togórskiego.

Po śm ierci m atk i Edm und długo nie w racał do W rocławia.

Przyczyną tego może były owe sm utne przeżycia, a może stan zdrowia, na k tó ry u skarżał się przed kolegam i pisząc, że kaszel go bardzo męczy ’9. Pow rócił dopiero z początkiem 1835 r.20.

Czas poświęcony całkow icie p racy szybko upływ ał, pozw alając zapomnieć o przeżytych bólach i z ufnością patrzeć w przyszłość.

Po odbyciu jed n ak reg u larn y ch studiów przez dw a sem estry ” , B ojanow ski m usiał znów udać się do W ielkiego K sięstw a P ozn ań ­ skiego. Przyczyną tego były zapew ne nieuregulow ane spraw y m a­

jątkow e, z pow odu których Teofil czynił m u gorzkie w y rz u ty w liście z 19 sierpnia 1835 r.22. W tym czasie zam ierzał odbyć ja ­ kąś w iększą podróż, zdaw ał więc sobie spraw ę, że n ajp ierw trzeba zadośćuczynić naleganiom Teofila i ukończyć in teresy ro d z in n e 2S.

P la n y pokrzyżow ała choroba ojca, m ieszkającego wówczas w Kołaczkowicach. Edm und z tej, a także z innych przyczyn — załatw ienie interesów , pozostał w K się stw ie 24. Na now y sem estr nie przedłożył spisu w ysłuchanych w ykładów 25. S tan zdrow ia ojca nie ulegał zmianie. Z początkiem więc m arca 1836 r. Edm und w rócił do W rocławia. Na św ięta w ielkanocne Teofil zaprosił go do G rabonoga, dając okazję do odw iedzenia o jc a 26. N iestety, już 22 m arca w ysłano z Kołaczkowie spieszną wiadomość, że stan W alen­

tego B ojanow skiego jest beznadziejny 27. N astępnego dnia 23 m a r­

ca 1836 r. nastąpiła śm ie rć 28.

17 L ist T. M ateckiego do E. B. z 3 IX 1834.

18 Liber mortuorum 1834 (Arch. Paraf. — W ielkie Strzelce); Doku­

m ent pełnom ocnictw a dla Teofila W ilkońskiego, w ystaw iony w Berlinie 5 VIII 1836 — w jęz. niem ieckim (AD).

Ig List L. Gąsiorowskiego do E. B. z 22 X I 1834.

20 A dresy listów w skazują, że E. B. do końca 1834 r. przebyw ał w Grabonogu. Z początkiem 1835 r. jest w e W rocławiu, gdzie 15 I został im m atrykulow any na uniw ersytecie.

21 Św iadectw o odejścia z U niw ersytetu W rocławskiego z 19 IV 1836.

22 L ist Teofila W ilkońskiego do E. B. z 19 VIII 1835.

23 L ist L. Gąsiorowskiego do E. B. z 29 II 1836 r.: „kto w ie kiedy się potem zobaczymy, osobliw ie, że m yślisz taką w ielką podróż rozpo­

cząć”.

24 L isty L. Gąsiorowskiego z 18 IX 1835, 17 X I 1835, 29 II 1836 św iadczą, że E. B. przebywał w ów czas w K sięstw ie.

25 Św iadectw o odejścia z U niw ersytetu W rocławskiego z 19 IV 1836.

28 L ist T. W ilkońskiego do E. B. z 15 III 1836.

27 L ist M oralińskiego do E. B. z 22 III 1836.

28 Dokum ent pełnom ocnictwa dla T. W ilkońskiego w ystaw iony w B erlinie 5 VIII 1836. Twierdzenie S. S z e 1 ę g i e w i c z, dz. cyt., s. 16, jakoby Edmund Bojanowski „nie pośpieszył do umierającego ojca” nie

2 — N a s z a P r z e r z ło ^ ć X X V I

(9)

Śm ierć ojca w półtora ro k u po śm ierci m atk i była zapew ne ciężkim przeżyciem dla m łodego Edm unda. L udw ik G ąsiorow ski ubolew ając nad cierpieniem przyjaciela pospieszył z serdecznym i w yrazam i współczucia 29.

E dm und pogrążył się całkow icie w książkach. Nie opuścił W ro­

cław ia n aw et na św ięta w ielkanocne mimo serdecznego zaprosze­

nia b r a t a 30. Jednocześnie czynił stara n ia o otrzym anie św iadectw a odejścia z U n iw ersy tetu W rocław skiego oraz paszportu do B er­

lina, dokąd p ra g n ął przenieść się na dalsze s tu d ia 31. O trzym aw szy żądane dokum enty jeszcze w k w ietn iu opuścił W rocław, złożył po­

żegnalną w izytę b ra tu w G rabonogu i przez Drezno, L ipsk ud ał się do B erlina.

W D reźnie zatrzym ał się przez kilk a dni. Udało m u się w reszcie zrealizow ać daw ne p ragnienie zaw arcia znajomości z E dw ardem O d y ń c em 32. W tow arzystw ie O dyńca zam ierzał dokładnie zwiedzić Saską S zw ajcarię, lecz niepogoda przeszkodziła w zrealizow aniu projektu. Zw iedził więc tylko bliższe m iejscowości, pośw ięcając więcej czasu sam em u m iastu. Z aw arł tam liczne znajomości. P o ­ znał k ilk u uczonych niem ieckich, k ilk u m alarzy, w ydaw cę k lasy ­ ków polskich — Bobrowicza. Z Bobrowiczem w yjechał do Lipska, gdzie zw iedził u n iw ersy tet i inne osobliwości m iasta. W L ipsku poznał m uzyka Schum anna, słuchał now ych kom pozycji Chopina, uczęszczał do opery.

D. 12 m aja u d ał się w dalszą p o d ró ż 33. W B erlinie zatrzym ał się początkowo u L udw ika G ąsiorow skiego kończącego tam studia medyczne. G ąsiorow ski cieszył się serdecznie z przybycia p rz y ja ­ ciela. W k w ietn iu już pisał do niego:

„Doczytawszy się z listu Tw ego o niezadługim przybyciu Tw oim do B erlina niew ypow iedzianie się ucieszyłem , gdyż będę m iał znowu Przy­

jaciela, którem u tak ze szczęścia, jak ze sm utku otwarcie zw ierzyć się będę m ógł. Tu dopiero się przekonałem, co to jest żyć bez prawdziwej przyjaźni, a do tego jeszcze tak dobranej w sposobie m yślenia, jaka m iędzy nami panowała. Nie m ogę bynajm niej powiedzieć, aby i tu nie było pom iędzy Polakam i takich, z którym i można żyć, ale tylko żyć, nic zaś w ięcej, gdy tym czasem ja bym inaczej chciał za granicą w idzieć Polaków czas przepędzających” 34.

ma pokrycia w źródłach. Znane z tego okresu przekazy źródłowe n ic na ten tem at n ie m ówią. Równie w ięc dobrze można by tw ierdzić coś w ręcz przeciwnego, że w łaśnie pośpieszył do umierającego ojca.

29 L ist L. Gąsiorowskiego do E. B. z 4 IV 1836.

30 List T. W ilkońskiego do E. B. z 9 IV 1836.

31 Św iadectw o odejścia z U niw ersytetu W rocławskiego z 19 IV 1836;

Paszport podróży z W rocławia do B erlina z 13 IV 1836 (Reisepass) foto­

kopia (oryginał w Arch. U niw ersytetu Berlińskiego).

32 W m aju 1835 r. dowiadyw ał się o adres Odyńca u redaktora „Przy­

jaciela Ludu” — list Poplińskiego do E. B. z 30 V 1835.

33 L ist E. B. do T. W ilkońskiego z 12 V 1836 (AD).

34 L ist L. Gąsiorowskiego do E. B. z 4 IV 1836.

D. 18 m aja 1836 r. B ojanow ski zapisał się n a w ydział filozo­

ficzny U niw ersy tetu B erlińskiego 35, konty n u u jąc studia rozpoczęte we W rocławiu. Słuchał tu w ykładów z psychologii, estetyki, h i­

storii sztuki, m etafizyki, logiki, poezji Goethego i Schillera, historii daw nej i nowej m u z y k i36. Z ainteresow ania jego były w szech­

stronne.

W ielką pomocą w pogłębianiu w iedzy służyła m u B iblioteka Polska założona przez studentów polskich w 1830 r. — p rzy h o j­

nym poparciu obyw ateli W ielkiego K sięstw a Poznańskiego 37. Dzie­

ła w niej nagrom adzone pozw alały przede w szystkim n a dokładne zapoznanie się z lite ra tu rą ojczystą. Była ona zarazem m iejscem zbornym studentów polskich przebyw ających w B erlinie. S poty­

kano się w niej co tydzień na posiedzeniach, w czasie któ ry ch w y ­ stępow ano z o d cz y ta m i38. S taw ało się to pobudką do zdobyw ania coraz większego zasobu wiedzy, a jednocześnie łączyło młodzież akadem icką ściślejszym i w ęzłam i przyjaźni.

S potkania studentów odbyw ały się także w ich p ry w a tn y ch stancjach zwłaszcza podczas zim owych wieczorów, kiedy to przy herbacie i sucharkach toczono długie dysputy na różne te m a ty 3*.

W ty m okresie do bliższych znajom ych Bojanowskiego należał dr C ybulski, późniejszy następca profesora P urkiniego na k atedrze U niw ersytetu W rocław skiego40, a także M arceli M otty, znany p a- m iętnikarz poznański. M otty po w ielu latach pisał w P rze c h a d z­

kach po mieście:

„Edmund Bojanowski... był daw nym i czasy także jednym z moich dobrych znajomych. Przytom na mi jeszcze jego postać dość w ysoka i chuda, jego twarz pociągła i blada z czarnym w ąsikiem i czarną bródką, jego oczy z zam ysłem i sm utkiem spoza okularów spoglądające; zawsze nadzwyczaj starannie ubrany, przy tym skrom ny i m ałom ówny, przy­

ciągał do siebie przyjacielskim uśm iechem i pewną, że tak powiem , de­

likatnością w obejściu, ale robił już w m łodym w ieku w rażenie czło­

w ieka skłonnego do piersiow ej choroby, o czym sam zresztą w iedział...

Z W rocławia przybył tegoż sam ego roku ze mną do Berlina, gdzie słu ­ chał filozoficznych i historycznych kolegiów i gdzie się codziennie z nim w idyw ałem ; stołow aliśm y się bowiem w tej sam ej restauracji...” 41.

B ojanow ski próbow ał n ad a l tw orzyć. U trzym ując k o n tak ty

35 Album studentów U niw ersytetu B erlińskiego nr 830/26. Zob. Pism o z U niw ersytetu Berlińskiego do Zgromadzenia Służebniczek Maryi z 22 IV 1958, A 07/58 — fotokopia (AP).

36_ M u c h o w i c z, Żyw ot, s. 15—16 — Św iadectw o z U niw ersytetu Berlińskiego (oryginał zaginął).

37 List do E. B. z 3 VIII 1830 (podpis nieczytelny); M u c h o w i c z , Ż y w o t s. 16.

38 K a r w o w s k i , Historia, t. I s. 329.

39 M. M o 11 y, Przechadzki po mieście, PIW 1957 t. I s. 504.

40 B r z e z i ń s k i , Wspom nienie, s. 3.

41 M. M o 11 y, Przechadzki po mieście, T. I s. 574—575.

(10)

z Bobrowiczem posłał m u w r. 1837 sw oje u tw o ry do now orocz- n ik a „M elitele”, którego re d ak cję Bobrowicz przejął po O d y ń c u ".

Z E dw ardem Odyńcem rów nież w iązały go n ad a l serdeczne stosunki. W spom ninał o nich jeszcze w r. 1853:

„Sam otnie dumając, przypom niało mi się dzisiaj, że to dzień św.

Edwarda. Mój Boże! jakże ten dzień kiedyś m iło przepędzałem w D reź­

nie w domu Edwarda Odyńca! Będąc dziś w kościele serdecznie pom odli­

łem się za nich, to jest za niego i jego poczciwą żonę; bo ich córeczka, ukochana Antolka, już n ie potrzebuje naszych m odlitw! Chyba ona za nas m odli się w niebie! Jakież to m iłe było dzieciątko! Nie pamiętam , abym którekolw iek dziecię bardziej kochał jak tę A ntolkę i m oją sie­

rotkę Józinkę!” 43.

P obyt w B erlinie, zw iązane z nim studia, twórczość literacka, i już sław a poety, tow arzystw o przyjaciół, zdaw ały się stw arzać wokół osoby Bojanowskiego atm osferę szczęścia. I nagle w szystko to zostało przekreślone jednym słowem: gruźlica.

Edm und m iał zawsze słabe płuca. W B erlinie jed n ak choroba p rz y b rała na sile grożąc śm iercią. W ysłano go na k u ra cję do R ei- nerz (Duszniki). N astępnie pojechał nad morze, by przez kąpiele m orskie wzmocnić słaby o rg a n iz m 44.

K u racje odw róciły niebezpieczeństw o śm ierci, nie d ały jed n ak całkow itego zdrowia. Edm und m usiał zrezygnować ze studiów . C ała jego k a rie ra życiowa została przekreślona. W R einerz zaży­

w a ł jeszcze opinii uczonego, poety 45. Obecnie nie m iało to już zna­

czenia. M usiał w szystko porzucić.

D. 17 m arca 1838 r. opuścił u n iw e rs y te t4*, potem k u ra cja — i w r. 1839 w rócił do G ra b o n o g a47.

III. PRACA DLA LUDU W IEJSKIEGO

G rabonóg, do którego pow rócił Edm und B ojanow ski, leży w okolicy Gostynia, słynącego w X IX w ieku z czynnego życia k u ltu raln eg o oraz społecznego, organizow anego przez ta k w y b it­

ny ch działaczy jak G ustaw Potw orow ski, W alerian Rem bowski, S tanisław Chłapowski, Sczaniecki i inni. Oni to w 1835 r. u tw o ­

45 „M elitele”. N oworocznik na rok 1837 w ydany przez Jana N epo­

m ucena Bobrowicza w Lipsku.

45 Dziennik, 13 X 1853.

44 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie s. 3.

45 L ist A ntoniego Morzyckiego do E. B. z 15 VI 1861: „Przypomnia­

łem sobie, że przed 20 około latam i znajdowałem się u wód w R einerz z zacnym, uczonym i poetą Panem Edmundem Bojanowskim spod Go­

stynia — chw ile znoszenia się naszego b yły nieliczne, zostaw iły jednak w m oim um yśle i sercu m iłe w spom nienia”.

48 Album studentów U niw ersytetu Berlińskiego, nr 830/26.

47 B r z e z i ń s k i , W spomnienie, s. 3.

r z y li tzw. K asyno Gostyńskie, m ające pozornie za cel ożyw ienie życia tow arzyskiego, w istocie obronę interesów narodow ych, za­

grożonych przez germ anizacyjną politykę P ru s \ W K asynie w spół­

p ra c o w a ły ze sobą trzy w ydziały: w ydział dla p opierania przem y ­ słu i rolnictw a, w ydział literack i oraz d o b ro czy n n y 2.

Edm und B ojanow ski pow racając w 1839 r. do G rabonoga nie zam ierzał mimo traw iącej go choroby pozostać bezczynny. Miesz­

kając u swego przyrodniego b ra ta Teofila W ilkońskiego, u trzy m y ­ w ał się z procentów od m ajątk u pozostałego m u po przodkach, mógł w ięc dowolnie dysponow ać sw ym czasem s. W krótce stał się jednym z członków K asyna rozw ijając ożywioną działalność w w y ­ dziale lite ra c k im 4.

W ydział literack i początkowo postaw ił sobie w ysokie naukow e zadania 6. To spraw iło, że „na koniec zostały tylko próżne krzesła i akta o białych k a rta c h ” 6. W idząc zagrożone istnienie w ydziału literackiego B ojanow ski sta ra ł się zapobiec ostatecznem u u p a d ­ kowi przez postaw ienie now ych zadań przed jego członkami. Z w ró­

cił przede w szystkim uw agę na potrzebę pism elem en tarn y ch dla wiosek i m iasteczek, k tó re uzupełniałyby wiadom ości sz k o ln e 7.

Na posiedzeniu w dniu 7 m aja 1842 r. przedstaw ił dokładny p ro ­ jek t nowego zorganizow ania w ydziału literackiego®.

W projekcie tym rozróżnił dw ie strony p racy lite rató w — d y ­ letantów , jakim i byli członkowie K asyna: biern ą i czynną. S trona bierna to obserw ow anie zjaw isk n atu ry , poznaw anie ludzi i życia, zbieranie pam iątek z przeszłości. Było to dla literató w -d y letan tó w ze sfery ziem iańskiej najbliższe pole, z którego tylko „brać, gair- nąć pełnym i rękom a, co sam Bóg przed nam i rozsiał, co daw ne czasy uroniły, co gm innym ustom pow ierzyła przeszłość” 9. Czynną stroną natom iast m iało być przekazyw anie ludowi zdobytych sk a r­

bów k u ltu ry , szerzenie ośw iaty przez organizow anie czytelni, przez roztoczenie opieki nad lite ra tu rą elem entarną.

1 P. S c h u 1 z, Dzieje mia sta Gostynia w zarysie, Gostyń 1939 s. 70.

‘ Fr. S z a f r a ń s k i , G ustaw P otw o r o w sk i i Kasyno, „Kronika Go­

styńska”, S. 7: 1935 s. 162—167.

3 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s. 3.

4 K a r w o w s k i , Historia, t. I s. 292.

6 Tamże, t. I s. 287.

6 [E. B o j a n o w s k i ] E. B., Rzecz o d yleta n ty zm ie literackim,

„Przyjaciel Ludu”, R. 9: 1842 s. 12—14, 23—24, 38—39.

7 Spra wozdanie w y d zia łu literackiego w Kasyn ie G ostyńskim (z m ar­

ca 1842 r.), „Tygodnik literacki”, R. 1842 s. 119. Zob. K a r w o w s k i , Historia, t. I s. 283—293.

8 Sprawozdanie w y działu literackiego w Kasyn ie G ostyńskim (z po­

siedzenia d. 7 m aja 1842), „Przewodnik rolniczo-przem ysłow y”, R. 6:

1842 s. 22—23. Projekt Bojanow skiego został w ydrukow any w „Przyja­

cielu Ludu” pt. Rzecz o dy le ta n ty zm ie literackim.

9 B o j a n o w s k i , Rz ecz o d yleta n ty zm ie literackim.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I,analytical expressions were deriv4 for the velocity field of.a cylindrical ring 9n.whose surface vorticity is distributed in such away that the ring represents a propeller duct or

Количество, поддающееся делению, как следующий семантический тип ФСП количественности, характерно только для предметов и явлений, которые

Zgodnie z cytowaną uchw ałą kmiecie, osadzeni zarówno na praw ie nie­ mieckim, jak i polskim, mogą odejść w okresie św iąt Bożego Narodzenia, pod w arunkiem

Wyhowskiego znał zaś dobrze już przedtem jako szlachcica z Ukrainy, którego dobra (Wyhów w po­ wiecie owruckim) graniczyły z majątkami Niemirycza. uzyskał

gdzie zasłynął ze zdzierstw i nadużyć, które pozwoliły mu po- tem zakupić willę Cezara w Tiburze (dzisiejsze Tivoli) i założyć sławne ogrody salustiańskie między

Spędziłyśmy razem te lata wojny – mówiła wzruszona Maria Jurczak, córka państwa Brogowskich, odbierając medal.. Maria Jurczak wiele lat próbowała dotrzeć do

The key feature of the micro-machined multi- array probe (typically five arrays), with each array consisting of four micro-machined hot-film sensors, is that it is six

Autorytet nauczyciela w opinii uczniów szkoły ponadgimnazjalnej (na podstawie badań własnych).. w grupie czy w społeczeństwie pracuje się nierzadko