• Nie Znaleziono Wyników

Oto ty, Adamie - Maria Szamot - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Oto ty, Adamie - Maria Szamot - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Oto ty, Adamie

(3)
(4)

Maria Szamot

Oto ty, Adamie

Wydawnictwo W drodze, Poznań 2020

(5)

© Copyright for the text by Maria Szamot, 2020

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2020

Redaktor prowadzący – Ewa Kubiak Redakcja – Renata Komurka

Korekta – Emilia Zwoniarska, Agnieszka Czapczyk Skład i łamanie – Joanna Dąbrowska

Redakcja techniczna – Krzysztof Lorczyk OP Projekt okładki i layoutu – Krzysztof Lorczyk OP

Fragmenty z Pisma Świętego cytowane za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. III poprawione, Pallottinum, Poznań–Warszawa 1990.

ISBN 978-83-7906-367-4

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o.

Wydanie I ul. Kościuszki 99 61-716 Poznań tel. 61 852 39 62 sprzedaz@wdrodze.pl www.wdrodze.pl

(6)

Wstęp | 5

Wstęp

Czy pytanie o naturę człowieka ma sens w XXI wieku? Czy war- to je zadawać jeszcze teraz, gdy zrobiło się nas tak niesłycha- nie dużo? Gdy droga do pracy, najdrobniejszy zakup, rzut oka na gazetę, weekendowy wypad podsuwa przed oczy niezliczone twarze i ciała, a za sprawą telewizora nawet przez nasze miesz- kanie codziennie przemaszerowują nieprzebrane tłumy? Para- frazując znany tekst: człowiek jaki jest, każdy widzi, więc o co tu pytać?

Drugi człowiek stał się dziś elementem tła. Zszedł do roli niezbywalnego dodatku do  świadczonej nam usługi − ruty- nowej, bezosobowej, kierowanej do  wszystkich. W  ten spo- sób przestał być interesujący. Ani on  mnie nie interesuje, ani ja  nie  interesuję jego. Uczę się go  wymijać, nie przeszkadzać mu, nie prowokować go, i  jest to  jednocześnie najlepszy spo- sób, by  go nigdy nie spotkać jako drugiego człowieka. Jako istotę do  mnie podobną, równie zaskoczoną tym, co  w  sobie

(7)

6 | Oto ty, Adamie

odkrywa, i równie utrapioną brakiem jednoznacznych podpo- wiedzi. Każde więc z nas, i on, i ja, pozostaniemy nieodwołalnie osamotnieni wobec przeczucia, że  w  tym naszym jednostko- wym doświadczeniu siebie musi być jakiś sens, tylko jak go zo- baczyć? Musi być jakaś nadrzędna struktura, w ramach której funkcjonujemy, tylko gdzie jej wypatrywać? Musi też istnieć taki sposób narracji o  człowieku, w  którym odnajdziemy się z  całą indywidualną komplikacją naszej istoty, a  który mimo to nie ucieka przed intuicją, że wszyscy jesteśmy dziećmi jed- nego ojca, jesteśmy jednakiej natury. Ale gdzie się tego sposobu nauczyć?

W każdym ludzkim czynie i  w  każdym, najogólniej mó- wiąc, wytworze kultury tkwi immanentnie jakaś wizja człowie- czeństwa, jakiś obraz ludzkiej istoty, jej możliwości lub potrzeb, do których ów czyn albo dzieło apeluje. Bez wątpienia współ- cześnie najsilniejszy wpływ na kształt tej wizji mają wyniki na- uki. Sukcesy nauki są dziś tak olśniewające, tak niepodważalne, że trudno, byśmy odmawiali jej kompetencji akurat w tej jednej sprawie. Do koncepcji wypracowanej na gruncie nauk medycz- nych wspieranych przez nauki społeczne i różnorodne dyscypli- ny humanistyczne teologia dorzuca swoje nienaukowe (to znaczy nieudowadnialne metodami przyrodoznawstwa) przekonanie o istnieniu duszy, i w ten sposób powstaje wizja ludzkiej isto- ty akceptowalna także na gruncie chrześcijaństwa. Czy jednak jest to wizja rzeczywiście chrześcijańska? Czy w oparciu o taki, zbudowany na mieszanej metodologii, w gruncie rzeczy eklek- tyczny obraz człowieczej natury, da się zrealizować etos Bożego stworzenia? A posiadanie duszy? Jej rolę w popularnej katechezie sprowadzono do tego, że niczym wykwity liszaju odciskają się na  niej nasze grzechy. Czy wynikły z  jej posiadania dyskom- fort równoważy mglista intuicja życia po śmierci? Czy napraw- dę ludzka dusza – swą naturą najbliższa Stwórcy – jest do tego stopnia nietwórcza? Czy uznanie faktu stworzenia świata przez

(8)

Boga rzeczywiście nie ma żadnego wpływu na strukturę ontycz- ną człowieka, czy też, przeciwnie, oznacza korektę obrazu tak głęboką, że można odnieść wrażenie, iż mowa o jakimś zupełnie innym gatunku istot? To pytanie stało się przesłanką do napi- sania tej książki.

Wobec tak zasadniczych pytań niezrozumiałe może się wydać zamieszczenie w tej książce czterech, co prawda niewiel- kich, fragmentów tekstu poświęconych Matce Bożej. W  pew- nym stopniu ilustrują one i  uzupełniają treść zasadniczą, ale powód ich obecności tutaj był inny. Tradycyjne tytuły do czci, Jej boskie macierzyństwo oraz godność Królowej Nieba i Zie- mi dziś, gdy macierzyństwo postrzegane jest jako bezrozumna uległość wobec ślepego instynktu, a królewskość w porze try- umfu demokracji w  ogóle mało co  znaczy, przestały przema- wiać do  ludzkiej wyobraźni. W  efekcie, mówiąc o  Maryi, po- przestajemy na nieznośnie beztreściowych deklamacjach, które łączy i  wzajemnie upodabnia w  nieskończoność powtarzana i nigdy niepogłębiana fraza o „Jej fi at”. Inspirowane Biblią roz- ważanie o swoistości ludzkiej natury wydało mi się właściwym tłem, by spróbować przedrzeć się przez zwartą kotarę błękitów, którą utkaliśmy, by przydać Maryi niebiańskiego piękna, a tym sposobem zupełnie niechcący pozbawiliśmy Ją piękna realnego i  splendoru przynależnego prawdzie. Jeszcze chwila, a  rozmi- niemy się z Nią ostatecznie.

(9)

Spis treści | 267

Spis treści

Rozdział pierwszy. Na początku…

9

Rozdział drugi. Przebudzenie niewiasty

33

Rozdział trzeci. Siedem razy słabość

65

Słabość moja własna

69

Słabość polegająca na zagubieniu w uniwersum sensów

75

Słabość versus przemoc otoczenia

81

Słabość w obliczu rozpoznanego powołania

87

Słabość jako wyzbycie się mocy

90

Słabość jako zbyteczność mocy

95

O radości bycia słabym

102

Rozdział czwarty. Cztery słowa wolności

113

Embrion wolności

114

Pierwsze słowo wolności – „chcę”

123

Drugie słowo wolności – „nie”

135

Wolność jako swoboda

135

Wolność w okowach prawa

138

Trzecie słowo wolności – „ja”

141

Wolność za cenę wyobcowania

141

Indywidualność jako miejsce wolności

146

Wolność, która się wyczerpuje

149

Ostatnie słowo wolności – „Bóg”

156

(10)

Rozdział piąty. Dwie ufności

167

Ufność, która chwyta się konkretu

184

Wzorzec społeczny

184

System pojęciowy

189

Osobiste doświadczenie

194

Koniec trasy

202

Ufność, która nie ma się czego uchwycić

210

Pierwsze kroki

210

Droga

217

Na razie dotąd

222

Rozdział szósty. Ani jedna jota…

243

Cytaty

Powiązane dokumenty

O wiele bardziej interesujące jest pytanie, dlaczego w ogóle chcemy podobać się innym.. Jak już wspomniano, automatycznie dostosowujemy się do oczekiwań naszych rodziców,

Sekrety wiecznie młodych kobiet mówią o bezwiekowości, czy też bez- wiekowym życiu, którego doświadcza się, kiedy angażuje się w  życie bez lęku o to, że się upadnie

A potem jeszcze poizau- rzyłam sobie w Niemczech, bo trzeba było pozbyć się długów, których nazbierało się trochę przez ten remont, no i jeszcze za- robić coś niecoś na

W trakcie porannej toalety dostałam okres i jak na złość nie mogłam znaleźć tamponów, bez których czuję się niekomfortowo, ale po gruntownym

Kie- rując wzrok konsekwentnie od zewnętrznego kręgu Starców przez krąg lamp ku tronowi Boga, dostrzega się coś, o czym Jan mówi, że podobne jest do morza ze

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..

Jest to wyraźne wezwanie, by słuchacze nie poprzestali na potakiwaniu, nie powtarzali: „Panie, Panie”, tylko wcielili w życie to nowe Prawo, wypełniając w ten spo- sób wolę

Nauczyciel prosi, aby uczniowie w parach zastanowili się, jakie konkretne zadanie mają do wykonania w niedalekiej przyszłości (może to być np. Następnie prosi, aby zastanowili