UDZIAŁ KOBIET W ŻYCIU POLITYCZNYM NA PRZYKŁADZIE USA I KANADY
„Idea demokracji nabierze pełnego i prawdziwego znaczenia, wyłącznie gdy decyzje polityczne i legislacyjne będą w równym stopniu określane przez mężczyzn i kobiety, w równym stopniu uwzględniając interesy obu płci”1. XX wiek przyniósł ogromne zmiany w zakresie pozycji prawnej i społecznej kobiet, żeby wymienić tylko uzyskanie praw wyborczych, zmianę podejścia do kwestii wykształcenia i udziału kobiet w rynku pracy. O wieku XXI mówi się, że będzie wiekiem kobiet, zwłaszcza w USA, Kanadzie oraz krajach Unii Europejskiej, choć prawdziwość tych przewidywań uda się zweryfi- kować dopiero za kilka dekad. Na razie optymistyczny trend można wyraźnie zaob- serwować w dziedzinie szkolnictwa wyższego – w krajach takich, jak wyżej wymie- nione, kobiety stanowią obecnie około 50, często nawet ponad 50% studiujących w szkołach wyższych (nie tylko o profilu humanistycznym – uznawanym za tradycyj- nie kobiece). Stanowią także blisko 50% ogólnej liczby zatrudnionych, co można uznać za sukces, który jednak po głębszej analizie nie okazuje się aż tak znaczący, gdyż liczba kobiet zajmujących wysokie stanowiska kierownicze wciąż stanowi mniej niż ¼ ogółu zatrudnionych. Kwestia równowagi w wysokości zarobków kobiet i mężczyzn pracujących na identycznych stanowiskach także pozostawia wiele do ży- czenia i choć dysproporcje w tym zakresie zmniejszyły się wyraźnie w krajach wysoko uprzemysłowionych, nadal wynoszą około 17,5%2.
Kwestia udziału kobiet w życiu politycznym wciąż także pozostawia wiele do ży- czenia, zarówno w Europie, jak i w USA oraz Kanadzie. Ogólnie obserwuje się co prawda pozytywny trend wzrostowy, lecz krzywa wzrostu pnie się w górę dość wolno.
W Parlamencie Europejskim tylko 23 ze 162 posłów to kobiety3. W USA w stuosobo- wym Senacie jest 14 kobiet (14%), a w Izbie Reprezentantów 66 na 453 miejsca, co stanowi 15,4%. Całkowita liczba kobiet w Kongresie osiągnęła najwyższy w historii poziom 81, czyli 15,1%. W Kanadzie w 308-osobowym House of Commons zasiada 65 kobiet, co stanowi 21,1%4.
1 Resolution on Women and Political Power, kwiecień 1992, http://www.cawp.rutgers.edu (7.12.2005).
2 When Women Lead, „Newsweek”, 14.11.2005, s. 37.
3 Ibidem, s. 36.
4 Women In Elective Office 2005, http://www.cawp.rutgers.edu/Facts/Officeholders/cawpfs.html (7.12.2005).
Generalnie uważa się, że jak dotąd 1/5 stanu osobowego poszczególnych ciał legi- slacyjnych w państwach takich jak USA i Kanada stanowi magiczny „szklany sufit”, jak na razie nie do przeskoczenia przez kobiety. Wyjątek stanowi Senat w Kanadzie, gdzie wśród 105 senatorów zasiada obecnie 35 kobiet, co stanowi zawrotną liczbę 33%, należy jednak pamiętać, że kanadyjscy senatorowie nie są wybierani w wolnych wyborach, lecz nominowani przez gubernatora generalnego ze wskazania premiera.
Liczba 33% procent jest tutaj ważna, gdyż według teorii prezentowanych przez część kół feministycznych, trzydziestoprocentowy udział kobiet w ciałach legislacyj- nych, takich jak np. Kongres w USA czy parlament w Kanadzie stanowić będzie masę krytyczną, pozwalającą kobietom, oczywiście przy udziale popierających ich męż- czyzn, skutecznie oddziaływać na jakość stanowionego prawa i promować decyzje od- noszące się do kwestii ważnych dla kobiet, takich jak dyskryminacja ze względu na płeć, przemoc domowa, opieka zdrowotna, opieka nad dziećmi itp.5 Przeciwko takiemu stawianiu sprawy energicznie protestują jednak organizacje kobiece zaangażowane w wysiłki na rzecz promocji udziału kobiet w życiu politycznym i społecznym. Ich przedstawicielki argumentują, iż jeden czy dwa głosy więcej nie wpłyną znacząco na zmianę sytuacji w państwowych ciałach ustawodawczych. Co więcej, twierdzenie, iż kobiety powinny skupić się głównie na kwestiach bezpośrednio dla nich ważnych, ta- kich jak wymienione wcześniej, jest szkodliwe dla promocji kobiet, jako że kwestie związane z gospodarką czy bezpieczeństwem narodowym powinny pozostawać tak samo istotne dla kobiet i mężczyzn, nie powinno się zatem szufladkować kobiet jako tych, które zainteresowane są głównie problemami własnej płci, rodziny i dzieci.
Gdzie zatem poza Kongresem w USA i parlamentem w Kanadzie można więc do- strzec kobiety na wysokich stanowiskach państwowych? W USA na 50 stanów 8 ma kobiety gubernatorów, 15 kobiet piastuje stanowiska zastępców gubernatorów6. Do chwili obecnej tylko 30 kobietom w USA powierzone zostały wysokie stanowiska rzą- dowe, najczęściej były to funkcje: Secretary of Labour (5), Secretary of Health (4), Secretary of Housing and Urban Development (2). Dwie kobiety sprawowały także funkcję sekretarza stanu: Madeleine Albright za prezydentury Billa Clintona oraz obecnie Condoleezza Rice powołana na to stanowisko przez George’a W. Busha. Do- datkowo w administracji G.W. Busha kobiety piastują stanowiska: Secretary of Labour (Elaine Chao), Secretary of Interior (Gale Norton), Secretary of Education (Margaret Spellings).
Kobiety w amerykańskiej administracji rządowej
Imię i nazwisko nominowanej Nominujący Lata
Frances Perkins F.D. Roosevelt (D) 1933–1945
Oveta Culp Hobby Eisenhower (R) 1953–1955
Carla Anderson Hills Ford (R) 1975–1977
Juanita A. Kreps Carter (D) 1977–1979
Patricia R. Harris Carter (D) 1977–1979
5 E. Smeal, A Different Voice: Women in the Congress, http://www.crf-usa.org/bria/bria9_374.html (7.12.2005).
6 Women In Elective Office 2005, http://www.cawp.rutgers.edu/Facts/Officeholders/cawpfs.html (7.12.2005).
Imię i nazwisko nominowanej Nominujący Lata
Patricia R. Harris Carter (D) 1979–1981
Shirley M. Hufstedler Carter (D) 1979–1981
Jeane J. Kirkpatrick Reagan (R) 1981–1985
Margaret M. Heckler Reagan (R) 1983–1985
Elizabeth Hanford Dole Reagan (R) 1983–1987
Ann Dore McLaughlin Reagan (R) 1987–1989
Elizabeth Hanford Dole Bush (R) 1989–1991
Carla Anderson Hills Bush (R) 1989–1993
Lynn Morley Martin Bush (R) 1991–1993
Barbara H. Franklin Bush (R) 1992–1993
Madeleine K. Albright Clinton (D) 1993–1997
Hazel R. O’Leary Clinton (D) 1993–1997
Alice M. Rivlin Clinton (D) 1994–1996
Laura D’Andrea Tyson Clinton (D) 1995–1996
Janet L. Yellen Clinton (D) 1997–1999
Carol M. Browner Clinton (D) 1993–2001
Janet Reno Clinton (D) 1993–2001
Donna E. Shalala Clinton (D) 1993–2001
Madeleine K. Albright Clinton (D) 1997–2001
Aida Alvarez Clinton (D) 1997–2001
Charlene Barshefsky Clinton (D) 1997–2001
Alexis Herman Clinton (D) 1997–2001
Janice R. Lachance Clinton (D) 1997–2001
Christie Todd Whitman G.W. Bush (R) 2001–2003
Ann Veneman G.W. Bush (R) 2001–2005
Elaine Chao G.W. Bush (R) 2005–dziś
Gale Norton G.W. Bush (R) 2005–dziś
Condoleezza Rice G.W. Bush (R) 2005–dziś
Margaret Spellings G.W. Bush (R) 2005–dziś
Źródło: Center for American Women and Politics, www.cawp.rutgers.edu (7.12.2005)
W Kanadzie w obecnym rządzie premiera Paula Martina jest 8 kobiet, w tym wice- premier Annie McLellan, sprawująca także funkcję ministra ds. bezpieczeństwa pu- blicznego i przygotowania do sytuacji kryzysowych (Minister of Public Safety and Emergency Preparedness). Pozostałe panie minister to m.in.: Minister of Human Re- sources and Skills Development, Minister for International Cooperation, Minister of Canadian Heritage, Minister Responsible for the Status of Women, Minister of Veteran Affairs. Dodatkowo już trzecia kobieta została w ubiegłym roku mianowana na stano- wisko gubernatora generalnego – czyli teoretycznie najwyższe i najważniejsze stano- wisko w państwie. Należy jednakże pamiętać, że rola gubernatora generalnego w Ka- nadzie jest zasadniczo symboliczna i ogranicza się głównie do obowiązków reprezen- tacyjnych. Gubernator generalny jest bowiem mianowany przez królową na wniosek premiera. Okres trwania kadencji wynosi 5 lat, choć w wyjątkowych przypadkach mo- że być wydłużony nawet do 7. Do oficjalnych obowiązków gubernatora generalnego
należą m.in. ostateczne zatwierdzanie, w imieniu królowej, ustaw przyjmowanych przez parlament, zwoływanie, rozwiązywanie bądź zamykanie sesji parlamentu doko- nywane na wniosek premiera, mianowanie sędziów Sądu Najwyższego wskazanych przez rząd. Formalnie gubernator Kanady jest także wodzem naczelnym kanadyjskich sił zbrojnych. W praktyce funkcja gubernatora generalnego pozostaje czysto reprezen- tacyjna, i zapewne dlatego tak chętnie w imię poprawności politycznej jest w ostatnich latach powierzana kobietom.
Jako pierwsza na to zaszczytne, lecz mało ważne politycznie stanowisko została mia- nowana Jeanie Sauvé, sprawująca ten urząd w latach 1984–1990. Co warto podkreślić, jako jedyna z dotychczas mianowanych kobiet na stanowisko gubernatora generalnego miała ona bogate doświadczenie polityczne jako poseł Partii Liberalnej oraz przewodni- cząca Izby Gmin, którą także została jako pierwsza kobieta w Kanadzie7. W dwóch ostatnich kadencjach stanowisko to także przypadło kobietom, nominowanym, jak się wydaje, według klucza absolutnej poprawności politycznej. W latach 1999–2005 funkcję tę sprawowała urodzona w Hongkongu, a więc pochodzenia chińskiego, Adrienne Clark- son, znana pisarka i dziennikarka telewizyjna. W dniu 4.08.2005 r. została natomiast mianowana na to stanowisko przez królową, z rekomendacji premiera Paula Martina, urodzona w Port-au-Prince na Haiti ciemnoskóra Michaelle Jean, także popularna dzien- nikarka telewizyjna i radiowa.
Najwięcej dywagacji jest obecnie związanych z pytaniem: kiedy kobieta sięgnie po najwyższy urząd w USA, czyli zostanie wybrana prezydentem największego mocar- stwa na świecie. Obecnie 80% Amerykanów8 deklaruje, iż nie miałoby nic przeciwko oddaniu swojego głosu na kobietę, pod warunkiem że byłaby ona kandydatką odpo- wiadającą ich przekonaniom politycznym. Na razie nie udało się jednak sprawdzić, czy deklaracje takie nie pozostają czczymi zapewnieniami, gdyż do chwili obecnej jedyną kobietą, która otrzymała nominację, lecz tylko wiceprezydencką, była w roku 1984 Geraldine Ferraro startująca wraz z Walterem Mondale z ramienia Partii Demokratycz- nej. Śmiała decyzja demokratów wystawienia kobiety jako kandydatki na urząd wice- prezydenta związana była z chęcią zagospodarowania głosów kobiet, podkreślenia przywiązania do zasady równych szans dla wszystkich, ze względu na pochodzenie kandydatki (Amerykanka pochodzenia włoskiego i katoliczka) chciano również przy- ciągnąć głosy wyborców wywodzących się z grup etnicznych skłaniających się do tej pory ku oddawaniu swoich głosów na republikanów. Para Mondale, Ferraro przegrała jednak wybory ze starającymi się o reelekcję Ronaldem Reaganem i George’em Bushem seniorem, którzy zdobyli 58,8% głosów, w tym 57% procent głosów odda- nych przez kobiety. Tak więc na podstawie doświadczeń z roku 1984 wydaje się, że choć kobiety stanowią obecnie średnio 54% osób biorących udział w wyborach prezy- denckich, nie świadczy to wcale, że kandydatce kobiecie udałoby się zgarnąć całą pulę głosów kobiecych, a przynajmniej znaczącą ich część9.
Największym problemem jak na razie pozostaje brak odpowiednich kandydatek na najwyższy urząd w USA, posiadających odpowiednie doświadczenie oraz zaplecze polityczne – jak wiadomo, prezydentami najczęściej zostają doświadczeni politycy, gubernatorowie, senatorowie, a kobiet wśród nich jest wciąż niewiele. Optymiści twierdzą jednak, że możemy stać się świadkami walki kobiety o fotel prezydenta USA
7 A. Prentice et.al., Canadian Women – A History, s. 345.
8 Wysokie Obcasy – dodatek „Gazety Wyborczej”, 3.12.2005, s. 14.
9 Ibidem, s. 13.
już podczas najbliższych wyborów w roku 2008, gdyż za jednego z mocnych kandy- datów do nominacji prezydenckiej z ramienia Partii Demokratycznej uważa się Hillary Clinton. Jej silnymi atutami są doświadczenie ośmiu lat spędzonych w Białym Domu u boku Billa oraz jego poparcie (jak twierdzą złośliwi, jest jej to winien za wyrozu- miałość okazaną w okresie afery z Moniką Lewinski), polityczny kapitał zebrany dzię- ki stanowisku senatora z Nowego Yorku, liczne kontakty w świecie polityki oraz me- diów, jak również umiejętność zdobywania funduszy na prowadzenie kampanii.
Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy potrafi ona przekonać wyborców, że jest w stanie sprostać wymaganiom stawianym prezydentowi USA po 11 września 2001 – Hillary Clinton ma więc trzy lata na wyrobienie sobie opinii osoby twardej (co już jej się poniekąd udało) i doświadczonej w sprawach bezpieczeństwa narodowego, obronności i polityki zagranicznej, nad którym to wizerunkiem zaczęła obecnie in- tensywnie pracować, szczególnie od niedawna podkreślając kwestię wzmocnienia i unowocześnienia armii, ściślejszej ochrony granic czy prowadzenia konsekwentnej polityki w stosunku do Korei Północnej oraz Iranu straszących swoimi potencjałami nuklearnymi.
Za drugą, pytanie czy nawet nie mocniejszą kandydatkę, zaczyna się uważać obec- ną sekretarz stanu Condoleezzę Rice, choć ona sama zaprzecza, że rozważa możliwość kandydowania na ten urząd. Jak niedawno stwierdziła w jednym z wywiadów, „ubie- ganie się o najwyższy urząd w państwie nie jest moim powołaniem życiowym”10. Jeśli jednak zmieniłaby zdanie, zapewne mogłaby mieć duże szanse na odebranie Hillary znacznej liczby głosów kobiet oraz zdobycie milionów głosów Afroamerykanów. Jej znajomość polityki, kwestii bezpieczeństwa narodowego i walki z terroryzmem stano- wi potężny atut, nie bez znaczenia jest również fakt, iż ma świetne wyniki popularności w badaniach opinii publicznej. Ostatnio przeprowadzane przez CNN i Instytut Gallupa sondaże wykazują, iż Condoleezza, cieszy się ponad 60% popularnością, zostawiając w tyle Busha, Cheneya oraz Rumsfelda, dla których poparcie oscyluje w granicach 30–
–40%11. Z takim poparciem, pod warunkiem iż utrzyma się ono przez kolejne lata, mo- głaby śmiało ubiegać się o nominację prezydencką. Za najprawdopodobniejszy uważa się jednak inny scenariusz, tj. Condoleezzę Rice w roli kandydatki na wiceprezydenta, z republikańskim kandydatem mężczyzną w roli głównej12.
Z wyżej przytoczonych danych wyłania nam się pewien, jeszcze niepełny obraz.
W porównaniu z trzema lub czterema dekadami wstecz można powiedzieć, że kobiety coraz śmielej wkraczają w świat polityki i dość dobrze sobie w nim radzą. Ciągle jesz- cze jednak można je spotkać głównie na stanowiskach otrzymywanych w wyniku mia- nowania, nie zaś w drodze demokratycznych wyborów. Kobietom ciągle jeszcze trud- niej jest przebić się w wyborach bezpośrednich, głównie z powodu małej liczby star- tujących kandydatek. Stąd obecna polityka organizacji kobiecych popierania kobiet na wszystkich szczeblach procesu politycznego, także tych najniższych, tak aby jak naj- większa liczba kobiet przechodziła przez wszystkie kolejne szczeble procesu politycz- nego od członkowstwa w radach szkolnych, poprzez udział we władzach lokalnych, stanowych aż do zdobywania najwyższych funkcji państwowych.
10 http://www.condipundit.com (8.12.2005).
11 http://www.usatoday.com/news/polls/2005-09-12-poll.htm (9.12.2005).
12 D. Morris, E. McGann, Condi vs Hillary: The Next Great Presidential Race.