Kazimierz Buchała
W sprawie sporu o tajemnicę
adwokacką
Palestra 13/2(134), 35-51
1969
№ 2 (134) W sp r a w ie s p o r u o ta je m n ic ą a d w o k a c k ą 35
Takie poglądy rzeczywiście istnieją wśród adw okatów -autorów wy powiedzi na tem at tajem nicy zawodowej adwokata. Zupełnie inne nato m iast reprezentują szerokie kręgi adwokackie, które z zainteresowaniem śledziły przebieg dyskusji, ale z niepokojem przyjęły do wiadomości jej w yniki w postaci w yroku Sądu Najwyższego z dn. 12.XI.1964 r. w spra wie II K 1018/61 18 oraz uchw ały prezydium NRA z dn. 10.XI.1966 r., z niepokojem, bo i w yrok ten, i uchw ała ta niestety nie przyczynią się do wzrostu zaufania do zawodu adwokata.
12 OSNKW 27/65.
KAZIMIERZ BUCHAŁA
W spraw ie sporu o tajem nicę adw okackq
W sprawie tajem nicy adwokackiej trw a od jakiegoś czasu spór, w którym wypowiedzieli się nie tylko poszczególni autorzy, prezentu jący swe poglądy na łamach czasopism praw niczych \ ale także w pewnym sensie Sąd N ajw yższy2 oraz Prezydium N R A 3. Poglądy w tej kw estii zostały sprecyzowane do tego stopnia, że można je — nie wnikając w szczegóły — podzielić na dwie grupy. Pierwsza gru pa reprezentuje klasyczne stanowisko, w myśl którego tajem nica za wodowa adw okata m a charakter bezwzględny, tj. nie dopuszczają cy żadnych w yjątków co do zakresu faktów nią objętych, zakresu sytuacji, w której ta tajem nica obowiązuje, oraz zakresu osób, wobec których ona też obowiązuje.4 Druga zaś grupa opowiada się za względ nym charakterem tej tajem nicy, dopuszczając od niej w yjątki doty czące zakresu faktów, sytuacji i osób.5
W ystrzelono w tym sporze sporo am unicji w postaci argum entów n atu ry praw nej, społeczno-politycznej oraz z dziedziny etyki zawo
dowej. Nie wszystkie jednak argum enty n atu ry praw nej dające
się tu taj użyć zostały przytoczone, nie wszystkie też sporne kw e stie omówiono, żeby można było — stwierdziwszy, że w ykształciły się dw a przeciwstawne, zwalczające się naw zajem obozy przeciwników — zamknąć dyskusję, a problem odłożyć ad acta. Pew ne nieporozumie
nia istnieją też w zakresie argum entacji n atu ry społeczno-poli
1 P atrz w tej k w e s tii: p rzy p is nr 1 do a r ty k u łu K. Ł o j e w s k i e g o pt. „ P ro b le m a t y k a ta je m n ic y z a w o d o w ej a d w o k a ta ” („ P a le str a ” nr 3/67).
2 M am na m y śli u c h w a lę SN z dnia 26.XI.1962 r., P iP z e sz y t 7/63, s. 169.
3 C hodzi tu za ró w n o o o sta tn ią u c h w a łę z dnia 10.XI.1966 r. („ P a le str a ” n r 12/66, s. 137), ja k i o p o p rzed n ie u c h w a ły w tej k w e s tii.
4 Z grona n o w sz y ch a u to r ó w za licza m tu : Z. K rzem iń sk ieg o , A. K a fta la i Z. S k o czk a . 5 D o tej g r u p y n a leżą M. C ieślak, S. G arlick i, R. Ł y c z y w e k , K. Ł o je w sk i, K. B u ch a ła .
36 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134>
tycznej, a więc z dziedziny interesów społecznych, które leżą
u podstaw y prawnego uregulow ania tajem nicy zawodowej adwoka tów.
Problem tajem nicy adwokackiej jest — niezależnie od tego, co na leżałoby jeszcze dorzucić do dotychczasowych argum entów — zbyt ważny, by można było uznać dyskusję za wyczerpaną, powiedział bym — zbyt podstawowy dla funkcjonow ania instytucji adw okatury w ogóle, a obrony w procesie karnym w szczególności: Należy więc raczej zachęcić szerokie grono dyskutantów do dalszych wypowie dzi. Wszak uchw ała Prezydium NRA sporu także nie kończy.6
Pierw sza z kwestii, k tó ra jest źródłem wielu nieporozumień, do tyczy zagadnienia, w czyim interesie została ustanow iona tajem
nica zawodowa adw okata oraz co z tego wynika. W interesie
więc klienta, adw okata lub adw okatury w ogóle, czy też w intere sie publicznym?
Z. Skoczek — powołując się na S. Kalinowskiego — twierdzi, że obowiązek zachowania tajem nicy w ynika przede wszystkim z tro ski o zapewnienie praw idłow ej obrony, jest więc realizacją praw a do obrony. W dalszym ciągu swych wywodów w ysuw a zgeneralizo-
w ane już tw ierdzenie odnoszące się do tajem nicy adwokackiej
w ogóle, że „tajem nica adwokacka jest (...) ustanowiona w intere sie publicznym, gw arantującym prawo do obrony i zabezpieczającym praworządność oraz zapewniającym prawidłowość w ym iaru sprawied liwości.” ' Dodać należy, że tw ierdzenie to u rasta w wywodach Z. Skoczka do podstawowego argum entu przeciwko poglądom prze ciwników’ bezwzględnego charakteru tajem nicy zawodowej adwoka ta, którym zarzuca, że błąd co do tego, jaki interes leży u podstaw
tej tajem nicy, doprowadził ich do koncesji skierowanych swym
ostrzem przeciwko interesow i publicznemu. Zdaniem Z. Skoczka
interes publiczny, będący podstaw ą uregulow ania zakresu tajem ni cy adwokackiej, nie dopuszcza absolutnie żadnych w yjątków. Każ dy zaś w yjątek naruszający ten bezwzględny charakter tajem nicy narusza tym samym konstytucyjne prawo do obrony. Według te j koncepcji art. 7 u. o u.a. jest jedynie praw nym w yrazem tego inte resu publicznego.
W tw ierdzeniach tych jest całe bogactwo problem atyki, rozważmy więc te kw estie po kolei.
Jest rzeczą oczywistą, że pojęcie tajem nicy zawodowej adw okata obejm uje nie tylko zakres w ynikający z funkcji obrony w proce sie karnym , lecz cały zakres świadczenia pomocy praw nej. W tej
sytuacji powołanie się na praw o do obrony, by w ten sposób
uzasadnić słuszność poglądów co do całego zakresu tajem nicy,
oznacza błąd logiczny w rozum ow aniu w postaci n cn seąuitur.
Nie to jest jednak najistotniejsze. W procesie karnym dom inują
6 T en c e l p r z y św ie c a ta k ż e m o jej w y p o w ie d z i, k tóra b y n a jm n ie j n ie u zu rp u je so b ie praw a do n ie o m y ln o śc i.
7 W ty m w y p a d k u (jak r ó w n ie ż w p o zo sta ły ch ) chodzi o p o g lą d y Z. S k o c z k a w y - ra żo n e w je g o a r ty k u le za m ie sz c z o n y m w n in ie js z y m n u m erze „ P a le str y ” p t.: Spór o ta ~ je m n ic ę a d w o k a ck ą (s. 28—35). W wyp*adku n in ie jsz y m ch od zi o c y ta t na s. 30.
№ 2 (134) W s p r a w ie sp o r u o ta je m n ic ą a d w o k a c k ą 37
cym interesem , który leży u podstaw zakresu tajem nicy zawodowej, jaki w ynika z przepisów praw a, jest niew ątpliw ie interes publicz ny. Nie w ynika jednak z tego, że w pozostałym zakresie interes jed nostki jest bez znaczenia albo że w pew nych okolicznościach nie może on uzyskać pozycji dominującej. Uświadomienie sobie, na czym kon kretnie ten interes polega, pozwoli jednak zrozumieć rodzaje kolizji, jakie na tym tle mogą powstawać, oraz — w ydaje się — także oczywisty fakt, że tam, gdzie nie chodzi o rów nie ważny interes społeczny (a więc w pozostałym zakresie, jaki jest objęty tajem ni cą adwokacką) pozycja adwokata-nieobrońcy nie może być równie
upr zy wile j owana.
W procesie karnym rozstrzygają się najbardziej wartościowe dobra człowieka, tj. kw estia życia, wolności, czci i godności bądź mienia oskarżonych. Dobra te nie m ają w artości indyw idualnej, lecz wartość społeczną czy też, nie licząc mienia, naw et ogólnoludzką. To w łaś
nie socjalizm widzi wszelkie wartości w człowieku, w imię jego
szczęścia przeprow adza rew olucję społeczną, jego dobro jest najw yż szym dobrem. Dobra te nie tracą nic ze swej wartości, mimo że kon
k retn y człowiek popadł w konflikt ze społeczeństwem. Społeczeń
stwo w imię poszanowania tych dóbr — zgodnie z zasadą hu
manizmu — organizuje proces k arny tak, by im zapewnić skutecz ną ochronę. Stąd właśnie zasady procesu mające zapewnić jego praw id łowy przebieg, wśród których zasada praw dy obiektywnej oraz zwią zana z nią zasada kontradyktoryjności oraz prawo do obrony — to podstawowe zasady nowoczesnego procesu karnego. Bez udziału obrońcy zawodowego w procesie nie można mówić o działaniu zasa
dy kontradyktoryjności, a bez jej działania dotarcie do praw dy
obiektyw nej jest niemożliwe lub znacznie utrudnione. Proces karny, w którym orzekanie następuje bez w alki stron, bez ścierania się prze ciwstaw nych poglądów, nie gw arantuje wszechstronnego rozpoznania
spraw y, a tym samym nie gw arantuje, że niew inny nie będzie ska
zany, a w inny ukarany tylko w granicach winy. Procesy karne bez udziału zawodowych obrońców doznają wypaczenia, co tym samym przekreśla spraw ne funkcjonowanie w ym iaru sprawiedliwości, wycho wawcze oddziaływanie wyroków na społeczeństwo, tworzenie się po
czucia sprawiedliwości oraz bezpieczeństwo praw ne jednostki. Stąd
też prawo do obrony należy u nas do podstawowych swobód obywatelskich gw arantow anych K onstytucją. Zgodzić się zaś wy pada, że bez tajem nicy zawodowej adw okata nie jest możliwe należyte
spełnianie funkcji obrońcy w procesie karnym ani też zdobycie zaufania w społeczeństwie, co m a decydujące znaczenie dla korzystania z po mocy obrońcy.8 Tajemnica zawodowa adw okata jest w tym zakre
sie istotną gw arancją sprawnego funkcjonow ania procesu karnego
oraz gw arancją przestrzegania praw a obywatelskiego, jakim jest pra wo do obrony. Wagą społeczną tego interesu tłum aczy niewątpliw ie fakt, że obrońca oskarżonego nie może być w żadnym razie przesłucha ny w charakterze świadka, choćby naw et na skutek tego
nieprzesłucha-8 O k w e stia c h ty c h p isa łe m szerzej na łam ach „ P a le str y ” w p racy: S p o łe c z n e zn a c z e n ie
o b ro n y i jej zad an ia w w a ru n k a ch sp o łe c z e ń stw a so c ja lis ty c z n e g o („ P a le str a ” nr 3'07, s. 39 d n ast.).
38 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134)
nia najcięższy zbrodniarz m iał ujść sprawiedliwości karnej. W tej ko lizji, jaka może się konkretnie zdarzyć pomiędzy interesem spo łecznym polegającym na ukaraniu zbrodniarza a interesem społecz nym polegającym na należytym funkcjonow aniu instytucji obrony w procesie karnym , zwycięża instytucja obrony z jej konkretnym i gw arancjam i, a przede wszystkim z tajem nicą obrońcy.9
Adwokat w ystępuje w procesie karnym nie tylko w charakterze obrońcy oskarżonego oraz nie tylko przed sądami cywilnymi. Zgod
nie bowiem z art. 2 u. o u.a. „adw okatura współdziała z sądami
i innym i organam i państwowym i w zakresie ochrony porządku praw
nego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i powołana jest do udzie
lania pomocy praw nej zgodnie z praw em i interesem mas pracują
cych.” Cały ten zakres tajem nicy zawodowej jest k ry ty — jak t a dalej szczegółowo się tw ierdzi — tajem nicą adwokacką. Jeżeli zgo dzimy się, że bez zapewnienia tajem nicy zawodowej funkcjonowanie adw okatury w interesie ochrony porządku prawnego w tak szerokim
zakresie nie byłoby możliwe, to staje się rzeczą oczywistą, że
u podstaw pozostałego zakresu tej tajem nicy leży także interes publiczny. Tu jednak zachodzi szereg dalszych pytań wprowadzających nas w istotę sporu pomiędzy wspom nianym i wyżej dwiema grupam i poglądów. Pierwsza kw estia dotyczy problem u zasadniczego, a mia nowicie: czy wobec tego że u podstaw tajem nicy zawodowej adwo k ata leży interes społeczny, należy inaczej „ustosunkować się do wszel kich ograniczeń zakresu tajem nicy adw okackiej”, przy czym każde ograniczenie, które następuje w rezultacie udzielonej przez klienta zgo dy, albo ograniczenie jej w interesie adw okata stojącego pod oskar żeniem lub też w interesie ustalenia praw dy obiektywnej itp. stanowi naruszenie „konstytucyjnego praw a do obrony przez dopuszczenie wy jątków, które naruszają samą zasadę w yrażoną w art. 53 ust. 2 Kon stytucji PRL. ”? 10
Tak postawiony problem wymaga szerszego ujęcia. Praw dą jest, że gdyby u podstaw tajem nicy adwokackiej leżały tylko indyw idualne in teresy (klienta, adwokata), to — naturalnie — można by było w szer szym zakresie dopuścić w yjątki od zasady tajem nicy, a w szczególnoś ci zawsze wtedy, gdy domagałby się tego wyższorzędny nad indyw idual nym interes społeczny. Z faktu, że tajem nica adwokacka strzeże in tere su społecznego, nie w ynika jeszcze, iż nie wolno czynić żadnych w yjąt ków co do zakresu jej obowiązywania. Jeżeli bowiem przyjm ie się, że w procesie karnym , cywilnym lub w postępowaniu przed władzami admi nistracji mogą się zderzyć z tajem nicą adwokacką interesy społeczne, któ re będą się domagać jej uchylenia, to okaże się, że w ojując argum entem o interesie publicznym stojącym za przestrzeganiem tajem nicy adwokac kiej, nie znajdziemy wyjścia z impasu. D yrektyw rozwiązania takich kolizji dostarcza w ykładnia praw a, które z pewnością odnoszą się także do tej dziedziny kolizji interesów. W ydaje się więc być rzeczą oczy w istą, że w razie kolizji dwóch interesów, z których każdy należy do sfery interesów społecznych, powinien zwyciężyć zawsze bardziej w ar
» D o n ich n a leżą : im m u n ite t m a te r ia ln y , n iez a le ż n o ść e k o n o m ic zn a , n ie z a le ż n o ść od! k lie n ta oraz sam orząd n ość a d w o k a tu ry .
N r 2 (134) W sp r a w ie sp oru o ta je m n ic ą a d w o k a c k ą 39
tościowy interes, powinno się wykonać obowiązek bardziej cenny dla społeczeństwa. Tak postaw iony problem sprowadza zagadnienie tajem nicy zawodowej adw okata na rzeczowy g ru n t w artości kolidujących ze
sobą interesów społecznych.
Zwolennicy absolutnego charakteru tajem nicy adwokackiej, żeby bronić swego stanowiska, muszą więc albo odrzucić zasadę rozwiązy w ania kolizji interesów w myśl przyznawania pierw szeństw a intereso wi bardziej wartościowemu, albo też, trak tu jąc tajem nicę adwokacką za dobro absolutne, negować, by kolidujące z nią interesy w poszczegól nych dziedzinach procesu sądowego mogły mieć kiedykolwiek wyższą wartość nad tym absolutnym interesem . Pozostaje jeszcze trzecia z mo żliwych dróg, mianowicie droga tak ty k i argum entow ania, która spro wadza się do pomniejszania zakresu możliwych kolizji interesów bądź sprowadzania tych kolizji do społecznie nieważnych, dla których nie w ar to poświęcać absolutnego charakteru tajem nicy adwokata.
Reprezentowanie pierwszego z tych kierunków oznaczałoby uw ikła nie się w nie dające się rozwiązać sprzeczności. Stąd też nie spotykam y takiej argum entacji w obronie tajem nicy adwokata.
Najbardziej typowe dla kierunku klasycznego jest stanowisko drugie, którego charakterystyczny w yraz znajdujem y w poglądach adw okatury francuskiej. Według powołanej u J. Payena uchw ały Rady Adwokac kiej w Paryżu „adw okat może milczeć, chociaż klient zezwala mu
mówić. Ten ostatni nie jest sędzią swego własnego interesu. Najwyż
szym co do tego cenzorem jest jego adw okat.” 11 To klasyczne stanowis ko jest w gruncie rzeczy właściwe dla całej grupy zwolenników abso lutnego charakteru tajem nicy adwokata; różna jest jedynie argum en tacja m ająca uzasadnić jego słuszność i aktualność w naszych wa runkach państwowych. Rozważmy zatem, czy stanowisko to jest mo żliwe do obrony w naszych w arunkach społeczno-politycznych oraz na gruncie wyraźnych wypowiedzi prawa.
W ypada podkreślić, że miało ono w określonych w arunkach historycz nych głębokie uzasadnienie. Wyrosło na gruncie sytuacji politycznej, w której interes olbrzymiej większości społeczeństwa nie był zbieżny z interesem stojącej u władzy garstki. Jednostka stała w zasadzie osamot niona naprzeciwko wszechpotężnej m achiny państw ow ej, dążącej do ogra niczenia zakresu jej swobody. W tych w arunkach adw okatura była in stytucją powołaną do ochrony praw i wolności obywatelskich w sytua cjach kolizyjnych, w jakich ta jednostka mogła się znaleźć z aparatem państwowym. Dla sprawnego funkcjonowania tej instytucji niezbędne było głoszenie haseł o absolutnym charakterze tajem nicy adwokata, na ołtarzu której należało składać pomniejsze ofiary w postaci poświęcenia interesu adw okata lub innego obywatela w imię dobra najwyższego. Takie wyeksponowanie wartości tajem nicy adwokackiej było naw et nie zbędne, by wzmocnić przez to pozycje adw okatury, tak aby w obronie wolności działania jednostek mogła ona skuteczniej przeciwstawiać się interesowi reprezentow anem u przez państwo, który to interes w za sadzie stał w kolizji z interesam i olbrzymiej większości społeczeń stwa.
40 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134)
Nie w ydaje się, by obecna sytuacja społeczno-polityczna w demo kracjach zachodnich uzasadniała tak zasadnicze przeciwstawianie sobie interesów jednostek tym interesom , jakie reprezentuje państwo. Epoka klasycznej wolności działania m inęła bezpowrotnie. W gruncie rzeczy zakres wolności działania jednostki został wyraźniej określony syste m em praw a, a na straży chronionego zakresu wolności obywatelskich postawiono szereg instytucji politycznych. W konsekw encji nie zacho dzi potrzeba czynienia tam z adw okatury instytucji zwróconej kierun kiem swego działania przeciwko interesom państw a.
Tym bardziej zaś w naszych w arunkach, z chwilą kiedy okres pano w ania k u ltu jednostki należy do przeszłości, kiedy prawo znaczy prawo, takie przeciw stawianie interesów jednostki i państw a byłoby nieporozu mieniem. W naszych w arunkach na skutek zm iany stosunków społecz no-politycznych stoi na straży praw i wolności obywatelskich cały sze reg instytucji praw a publicznego. Ten fak t uwzględnia m.in. art. 2 u. o u.a., skoro przyznaje adw okaturze zakres funkcji w yrażającej się tylko we „współdziałaniu z sądam i i innym i organam i państwowymi w zakresie ochrony porządku prawnego PR L”. Nie popełnia się chyba po myłki, kiedy się twierdzi, że sądom oraz innym organom państw a przypada w tym zakresie znacznie istotniejsza rola niż adwokaturze, co nie znaczy, by rolę adw okatury należało pomniejszać, a tym bar dziej lekceważyć.
W konsekw encji nie uznam y adw okatury za wyłączną instytucję stojącą na straży praw a i praw orządności i wobec tego do pomyśle nia są kolizje interesów w procesie, w których tajem nica adwokacka może się okazać m niej w artościowym dobrem niż inne dobro spo łeczne. Dla przykładu rozważmy sytuację w procesie karnym , gdzie adw okat-nieobrońca w ystępuje w charakterze świadka. Nie w nika jąc w szczegóły, w arto tu podkreślić, że z tajem nicą adwokacką mo gą kolidować tak istotne dobra społeczne, jak cześć i godność czło wieka, jego wolność, a niekiedy i życie oskarżonego. Czy istotnie te do bra nie mogą w konkretnej sytuacji okazać się bardziej cenne ze spo łecznego punktu widzenia niż tajem nica zawodowa adw okata-nieobroń- cy, k tó ry gdyby zeznał w charakterze świadka o faktach objętych zakre sem tajem nicy, nie doszłoby do skazania? Wszak chodzi tu o dobra n aj wyższej w artości ogólnoludzkiej. Przekreślanie ich na rzecz tajem nicy adwokackiej oznaczałoby w istocie traktow anie — w brew rzeczywistym interesom społeczeństwa — tej tajem nicy za świętość.
K ilka uwag należy jednak poświęcić rozmiarowi możliwych kolizji, aby właściwie ująć proporcje interesu społecznego przem awiającego za względnym charakterem tajem nicy, oraz rozważyć argum enty zwolenni ków stanow iska klasycznego.
Z. Skoczek uwzględnia, że tajem nica adwokacka może kolidować z in nym i interesam i w procesie. Będąc zaś zwolennikiem bezwzględnego
jej charakteru, stara się wykazać, że te kolizje nie przem aw iają w grun cie rzeczy za przyznaniem prym atu innem u interesowi niż tajem nicy zawodowej, gdyż jego zdaniem najm niejsze naw et odstępstwo od tajem nicy mści się, pociągając „za sobą konieczność czynienia dalszych od stępstw , które w rezultacie czynią z tajem nicy adwokackiej pa
№ 2 (134) W s p r a w ie s p o r u o ta je m n ic ę a d w o k a c k ą 41
pierow y frazes.” 12 W kw estii zaś, czy należy czynić w yjątek na rzecz adwokata-oskarżonego w procesie, Z. Skoczek tw ierdzi, że takiego wy jątku robić nie w arto, gdyż:
a) spraw y te są zupełnie sporadyczne, a w przyszłości, przy w y
siłku i staraniach samej adw okatury o osiągnięcie wysokiego
poziomu etycznego i o usunięcie pewnych pozostałości uprzedzeń do adw okatury, u staną zupełnie,
b) treść poufnych rozmów adw okata z klientem nie pow inna być w ogóle przedm iotem postępowania karnego z w yjątkiem jakichś niezwykłych wypadków,
c) pomówienia klienta nie można, praktycznie rzecz biorąc, uznać za w ystarczającą podstawę uzasadniającą postawienie adw okata w stan podejrzenia 0 popełnienie przestępstwa, a samo pomówienie jest niebezpieczne dla w ym iaru sprawiedliwości.
W tej kw estii należy podkreślić, że zniknięcie tego rodzaju spraw ■z wokand sądowych nie zależy w decydującej mierze od poziomu adwo katów , lecz właśnie od poziomu etycznego klientów, o których sam
Skoczek — zresztą słusznie — m a jak najgorszą opinię. Podobnie też usunięcie pozostałości uprzedzeń do adw okatury — jeżeli istnieją one w w ymiarze sprawiedliwości — nie zależy w decydującej mierze od samej adw okatury. K westia zaś czy treść rozmów adw okata z klientem powinna, czy też nie powinna być przedm iotem postępowania karnego, ma swoją treść w sferze życzeń oraz w sferze postulatów prawnych.
Z pewnością powinniśmy sobie życzyć, żeby stosunki pomiędzy adwo katam i a klientam i oraz między adw okatam i a organam i w ym iaru spra wiedliwości układały się tak, by te poufne rozmowy nie były przedm io tem postępowania karnego, by doniesienia na adwokatów z tego ty tu łu nie wpływały, a w w ypadku gdy wpłyną, by były one bez badania ich m erytorycznej zasadności um arzane. Nie sądzę jednak, żeby można było obronić ten pogląd w sferze zasad praw nych, naw et w takim za kresie, o jakim pisze Z. Skoczek, to jest w zakresie spraw drobniej szych.
Wreszcie kwestia, czy pomówienie może być dowodem w procesie karnym , zostało rozstrzygnięte w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Brak wszelkich podstaw do tego, by zasad, jakie się wykształciły w tej kw estii w literaturze oraz w orzecznictwie, nie odnosić do spraw adwokatów, to jest wyłączyć a lim ine wszelką w artość dowo dową pomówienia w tym zakresie. Taki przyw ilej wymagałby bowiem w yraźnej wypowiedzi ustawy. Nie w ydaje mi się natomiast, by była możliwa taka interp retacja art. 7 u. o u.a., która będąc zgodna z zasa dami w ykładni praw a, pozwoliłaby na wniosek, iż z art. 7 u. o u.a. w y nika zakaz prow adzenia przeciwko adwokatowi dowodu z pomówienia klienta, tym bardziej zaś — im m unitet m aterialny adwokata.
Zakazy i ograniczenia dowodowe zostały w yraźnie określone w prze pisach procedury karnej, cywilnej i adm inistracyjnej. Stanowią one w yjątki od zasady, w yjątków zaś tych nie wolno rozszerzająco in ter pretować. Podobnie zakres im m unitetu m aterialnego adwokata został w y
42 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134>
raźnie określony w art. 69 § 2 u. o u.a. Gdyby ten im m unitet m aterialny miał wynikać z powołanego wyżej art. 7, to oczywiście nie trzeba by było określać go w węższym zakresie w art. 69 tej ustawy. Wynika stąd, że dotyczy on wyłącznie sytuacji określonych tym przepi sem.
W ypada więc pogodzić się z faktem , że adwokat może stanąć przed sądem w sytuacji oskarżonego. Pow staje zatem pytanie, jak liczne mogą być tego rodzaju w y p a d k i13 oraz czy dotyczą one tylko procesu k ar nego. Dopiero bowiem przy uwzględnieniu całego zakresu możliwych kolizji należy wypowiedzieć się w kwestii, czy w arto dla tego rodza ju wypadków czynić wyłomy w zakresie tajem nicy adwokackiej.
Z. Skoczek widzi zagadnienie w aspekcie możliwych pomówień ze strony klientów w stosunku do obrońcy, które to pomówienia mogą prowadzić do procesów karnych z grupy przestępstw przeciwko wy m iarowi sprawiedliwości. Poza tym zakresem pozostaje jednak dziedzi na procesu cywilnego, w którym adwokat może stanąć w pozycji po zwanego o zapłatę odszkodowania z tego tytułu, że w ykorzystał ta jemnicę w sposób niezgodny z intencją strony albo że nie wykorzy stał jej mimo odpowiedniego zlecenia klienta, zasłaniając się art. 7 u. o u.a., tzn. nie ujaw nił istotnych w procesie faktów lub też ujaw nił je w brew intencji klienta, w następstwie czego klient poniósł szkodę. P ow staje pytanie, czy adwokat może w ogóle bronić się w takim pro cesie, jeżeli absolutnie nie m a praw a wypowiadać się co do faktów objętych tajem nicą zawodową. Istotnie, gdyby rozumieć dosłownie art. 7, to powinien milczeć w procesie jak zaklęty. Nie wolno mu na wet uznać pozwu, a tym bardziej zaprzeczyć tw ierdzeniom pozwu, gdyż to oznaczałoby pośrednie potw ierdzenie faktów z zakresu tajem nicy, na które powołuje się powód. Zauważmy tu, iż tw ierdzenia niektórych autorów, że skoro klient pewne fakty ujawnił, to przestają one być przedm iotem tajem nicy, stanow i w gruncie rzeczy wybieg mający ochronić absolutny charakter tajem nicy. Istota zagadnienia bowiem
sprowadza się do tego, czy adw okat ma prawo ujawnić rzeczywistą
treść rozmów z klientem .
Identycznie będzie się przedstawiać sytuacja w zakresie postępowa nia dyscyplinarnego, którego przedm iotem jest naruszenie tajem nicy zawodowej. Adwokat w tym postępowaniu m usiałby milczeć, gdyby art. 7 rozumieć dosłownie, chyba że przyjm iem y, że będzie udzielał wy m ijających odpowiedzi na pytanie, czy poczuwa się do winy. Pytanie to bowiem zaw iera w sobie dalsze pytanie, mianowicie czy po pełnił zarzucany mu czyn, to jest ujaw nił wiadomość objętą tajem nicą zawodową.14
S ytuacja będzie się przedstaw iać podobnie na tle oskarżenia o po pełnienie przestępstw a z art. 254 k.k., to jest o ujaw nienie tajem nicy
za-13 w tej k w e s tii patrz n iżej.
14 R. Ł y c z y w e k tw ierd zi, że p o w sz e c h n ie p rz y jm u je się, iż w p o stęp o w a n iu d y sc y p li n a rn y m a d w o k a t je s t z w o ln io n y od ta je m n ic y za w o d o w ej (R. Ł y c z y w e k : T a jem n ica za w o d o w a ad w o k a ta , op. c it., s. 112). K a fta l n a to m ia st tw ierd zi, że a d w o k a t n ie m oże w p o stę p o w a n iu d y sc y p lin a r n y m w y p o w ia d a ć s ię co do fa k tó w o b ję ty c h za k resem ta je m n ic y (A. K a f t a l : O n ie k tó r y c h za g a d n ien ia ch p rzestrzeg a n ia ta je m n ic y za w o d o w ej przez ad w o k a ta p o d ejr za n eg o w p ro cesie k a rn y m , ,,P a le str a ” nr 4/63, s. 12).
N r 2 (134) W s p r a w i e s p o r u o t a j e m n i c ą a d w o k a c k ą 43
wodowej. Gdyby i w tym zakresie adwokat nie miał praw a ujaw
nić faktycznej treści rozmowy, to nie mógłby się w ogóle bronić,
a każde oskarżenie musiałoby się zawsze skończyć skazaniem adwo
kata. Idąc za kierunkiem , k tó ry głosi absolutny charakter tajem nicy, można to rozumowanie doprowadzić do absurdu twierdząc, że ujaw nienie w obronie w łasnej czegokolwiek z zakresu tajem nicy ozna
cza ponowne jej naruszenie, a więc czyn bezpraw ny podlega
jący ściganiu właśnie z art. 254 k.k., a zatem — w konsekw encji
— błędne koło jako prosty rezu ltat językowej w ykładni art. 7
u. o u.a.
Zakres spraw karnych, w których adw okat może wystąpić w cha rakterze oskarżonego, jest jednak szerszy, niżby to mogło wynikać z dotychczasowych wywodów. Możliwe są bowiem oskarżenia z dekre tu o ochronie tajem nicy państwowej i służbowej z 1949 r. w stosun ku do adwokatów ujaw niających tajem nicę służbową (art. 9), w posia danie której weszli pełniąc funkcję radcy prawnego. Możliwe są też spraw y z art. 18 m.k.k., jeżeli wiadomość została przez adw okata po wzięta w związku z udzielaniem pomocy praw nej.
Zachodzi zatem pytanie, czy adwokaci pow inni raczej pozwolić na to, by zapadły przeciwko nim orzeczenia w postępowaniu cywil nym, dyscyplinarnym lub karnym , niż ujaw nić w swej obronie to, co jest objęte tajem nicą zawodową. M. Cieślak twierdzi, że byłoby nonsensem wymagać od nich takiego poświęcenia.15 A. K aftal m a
mu jednak za złe, że poglądu swego nie opiera na obowiązują
cym p ra w ie lu, wobec czego wypada w tej polemice rozważyć argu m enty Z. Skoczka, k tó ry opowiada się za poświęceniem interesów adwokatów dla ratow ania dobra społecznego, jakim jest tajem nica adwokata, argum entując, że każdy w yjątek w tym zakresie narusza konstytucyjne prawo do obrony.
Zagadnienie to wymaga nieco szerszego ujęcia. Już wyżej wspom niano, że poglądu tego Z. Skoczek nie uzasadnia należycie, skoro w swej argum entacji sięga do dziedziny procesu karnego, a ta jem nica zawodowa m a znacznie szerszy zakres. Z apytajm y jednak — pozostając na razie w sferze tej dziedziny argum entacji — czy
bezwzględny charakter tajem nicy nie oznacza właśnie ograniczenia
adwokatów w praw ie do obrony w procesie karnym . Okaże się, że jeżeli adwokat, w ystępując w sytuacji oskarżonego, nie m iałby praw a bronić się ujaw nieniem tajem nicy, to oznaczałoby to właśnie ogranicze nie go w praw ie do obrony w imię praw a do obrony. A rgum enta
cja ta prowadzi do zaułka, z którego jest tylko jedno wyjście.17
Tych ograniczeń praw a do obrony jest jednak — jak się okazuje — więcej w naszym systemie praw a karnego, podobnie jak i w in nych systemach współczesnego praw a karnego.
15 M. C i e ś l a k : T r ó jg ło s w sp ra w ie ta je m n ic y z a w o d o w ej a d w o k a ta , „ P a le str a ”' nr 3/64, s. 6.
18 A . K a f t a l : T ró jg ło s (jw . w przyp. 15).
17 To je st p r z y ję c ie w z g lę d n e g o ch a ra k teru ta je m n ic y . Tu w a rto zazn a czy ć , że p rze k r e ś le n ie praw a a d w o k a ta do ob ro n y ozn acza w isto c ie r zec zy o d stą p ie n ie od b e z w z g lę d n e g o p raw a do ob ron y.
4 4 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134)
W arto na poparcie tego tw ierdzenia przytoczyć choćby dwa przykła dy. Z art. 76 § 1 k.p.k. w ynika, że oskarżony może mieć najwyżej trzech obrońców, a z art. 2 u. o u.a. wynika, że nie każdy sposób obrony jest w naszych w arunkach dopuszczalny. Dopuszczalny jest w szczególności sposób prowadzenia obrony „zgodnie z praw em i interesem m as pra cujących.” Nie można zaś tw ierdzić zasadnie, że praw u do obrony nie można w interesie społecznym postawić żadnych granic. W kon sekw encji więc należy uznać, że ani art. 76 k.p.k., ani też art. 2 u. o u.a. nie przekreślają praw a do obrony zagwarantowanego kon stytucją. Nie przekreśli go też praw o adw okata do ujaw nienia tajem nicy zawodowej w sytuacji, kiedy adwokat stanie w roli oskarżonego przed sądem, a tym bardziej takie prawo w zakresie procesu cywilnego oraz w postępowaniu dyscyplinarnym . Rozumowanie to wyprowadza jedynie z zaułka argum entacje zwolenników bezwzględnego charakte ru tajem nicy zawodowej adwokata.
Dalsza analiza wykaże, że poza tym i w yjątkam i istnieje cała grupa w yjątków , które są w prost niezbędne do w ykonywania funkcji adwo k ata w procesie karnym , cywilnym czy też w pozostałych dziedzinach świadczenia usług praw nych. Zachodzi bowiem pytanie, czy można wnieść pozew, odpowiedź na pozew lub inne pismo procesowe, czy moż na w ogóle wdawać się w spór w imieniu klienta, jeżeli art. 7 u. o u.a. p o trak tu je się dosłownie. Śmiem twierdzić, że zagadnienie przedstawia się podobnie na gruncie procesu karnego, choć tu może zaznaczyć się jego specyfika związana z funkcją obrony. P ytam wobec tego, czy pełnomoc nik lub obrońca mógłby postawić wniosek dowodowy ze świadków, do kum entów , biegłych itd., jeżeli by nie m iał praw a ujaw nić niczego z roz m ow y z klientem . Wszak teza dowodowa oraz źródło dowodu muszą u ja wnić pośrednio informacje, jakie obrońca uzyskał w związku z prowadze niem sp ra w y .18
Sięgnijm y wreszcie do kw estii budzącej z innej strony w teorii wątpliwości, których istota bynajm niej nie polega na tym , że obrońca ujaw nia tajem nicę zawodową. Jeżeli obrońca dowiedział się od rodzi ny oskarżonego lub od niego samego, że jest on lub był w okresie czynu niepoczytalny, to czy m a praw o ujaw nić ten fak t zgodnie z wolą klienta, a naw et w brew jego woli. Czy wreszcie wola klienta będzie tu mieć istotne znaczenie wobec absolutnego charakteru tajem nicy adwo kata, a z drugiej strony samodzielnego, pod wieloma względami, sta nowiska obrońcy? W ydaje mi się, że można zasadnie reprezentować pogląd, iż ujaw nienie tego faktu jest wręcz obowiązkiem obrońcy. Gdyby go nie spełnił, niew ątpliw ie naraziłby się na postępowanie dyscyplinarne. Ale należy powiedzieć także, że jego ujaw nienie przez złożenie dokumentów, złożenie oświadczenia czy też zgłoszenie wnio sku dowodowego jest postępowaniem sprzecznym z treścią art. 7 u. o u.a. — jeżeli przedm iotowy zakres tajem nicy traktow ać będziemy w sensie absolutnym.
Dosłowne tłum aczenie w yrażeń użytych w art. 7 prowadzi więc do absurdu, przekreślając w ogóle sens udziału adw okata w procesie cywil
18 S ta n o w isk o to opiera s ię na p o g lą d zie, że ta je m n ic y z a w o d o w ej n ie w o ln o u ja w n ia ć w żad n ej fo r m ie , a w ię c tak że p o śred n io .
N r 2 (134) W s p r a w i e sp o r u o t a j e m n i c ą a d w o k a c k ą
45-nym oraz prawo do obrony. Wydaje się więc, że jedy45-nym wyjściem- z tego impasu jest przyjęcie, iż tajem nica adwokacka m a ch arakter względny, a jej zakres w ynika nie tylko z art. 7, lecz z całego syste mu prawa.
Dalsze rozważania są prowadzone na gruncie obowiązującego praw a m aterialnego i procesowego. Jeżeli norm a art. 7 zaw iera wiążącą adwo katów dyspozycję, to dzieje się tak z tej racji, że na straży zgod ności postępowania z tą dyspozycją stoją norm y praw a, które zawie rają sankcje za postępowanie sprzeczne z tą dyspozycją. Określony czyn staje się bowiem dopiero wówczas bezprawny, gdy na straży dyspozycji stoi norm a sankcjonująca. Takimi zaś norm am i sankcjonującym i w sto sunku do art. 7 u. o u.a. są norm y art. 254 k.k. oraz norm y art. 94 i nast. tejże ustaw y (ewentualnie przepisy dekretu o ochronie tajem nicy służbowej w zakresie, o jakim wspomniano wyżej).
Już to, co tu powiedziano, w skazuje na stosunek art. 7 u. o u.a. do art.. 254 k.k. W yostrzmy jednak problem pytając, czy ten stosunek m a coś. ze stosunkiem lex specialis i lex generalis. Czy więc tenże art. 7 może wpłynąć na stosowanie art. 254 k.k. w tym sensie, że wyłączy dyrekty
wę w ynikającą z art. 254 k.k., nakazując objęcie pełnego zakresu
tajem nicy adwokackiej, mimo że nie w ynikałoby to z tegoż art..
254 k.k.?
C harakterystyczne dla art. 254 § 1 k.k. jest to, że nie określa on szczegółowo, na czym polega czyn przestępny stanowiąc jedynie, że ule ga karze ten, „kto wbrew swemu obowiązkowi w yjaw ia tajem nicę p ry w atną, z którą zapoznał się w związku z wykonywaniem zawodu lub funkcji publicznej.” Dopiero praw o zawodowe oraz zasady etyki za wodowej określają, co stanowi tajem nicę zawodową, a w związku z tym , jaka jest treść i zakres obowiązku jej zachowania. K onkretyzu ją więc te dyspozycje ze względu na jej znamię „wbrew swemu obo wiązkowi.” Wobec tego pomiędzy art. 254 § 1 k.k. a odpowiedni mi przepisami poszczególnych dziedzin praw a zawodowego, które okre ślają treść i zakres obowiązku, nie zachodzi stosunek lex specialis do
lex generalis, lecz stosunek zbliżony do tego, jaki zachodzi pom iędzy
norm ą blankietow ą zaopatrzoną w sankcję k arn ą a norm ą konkretyzu jącą, w ypełniającą ten blankiet. Konsekwencją tego stanowiska jest wprowadzenie w tym że przepisie art. 254 k.k. specjalnej okoliczności, która wyłącza bezprawność czynu polegającego na ujaw nieniu tajem nicy. To szczególne upraw nienie jest ujęte ocennie. Stanow i ono bowiem w y raz kolizji interesów, jaka zachodzi pomiędzy obowiązkiem zachowania tajem nicy zawodowej a jakim ś „uzasadnionym ” interesem pryw atnym lub publicznym. Może to oczywiście być także interes właśnie oskarżone go, gdyż art. 254 § 3 k.k. nie wprowadza żadnych podmiotowych ogra niczeń. Kwestia, czy bezprawność czynu będącego ujaw nieniem tajem nicy jest wyłączona, zależy tylko od wagi kolidujących ze sobą interesów, to jest interesu, jaki leży u podstaw y tajem nicy zawodowej, a z d ru giej strony — interesu, jaki byłby naruszony w razie nieujaw nienia tej tajem nicy.
Może tu powstać pytanie, czy o wadze tych zderzających się intere sów oraz o kierunku rozwiązania decyduje wyłącznie art. 7 u. o u.a.,
sko-46 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134)
ro praw o o zawodzie lekarza określa w szczegółach, kiedy ustaje ta jem nica zawodowa. Czy więc ten przepis praw a o ustroju adwo k a tu ry nie stanow i le x specialis w stosunku do art. 254 § 3 k.k.?
R.ozstrzygniemy najpierw pytanie, czy praw o o zawodzie lekarza w yczerpuje pełny zakres zezwoleń na naruszenie tajem nicy. W po lemice nad kw estią zakresu tajem nicy adwokackiej przytacza się bo w iem argum ent, k tó ry rzekomo m a uzasadnić bezwzględny charakter te j tajem nicy, przeprow adzając następujące rozumowanie: Skoro prze pisy tego praw a stanowią, co nie jest objęte tajem nicą lekarską, a przepisy ustaw y o u.a. tego nie czynią, to — widać — wszystko jest objęte tajem nicą adwokata. W ten sposób można by dojść do wnio sku, że lekarzowi także nie wolno zdradzić tajem nicy lekarskiej w obro nie w łasnej, skoro taki w ypadek nie został w art. 14 tejże ustaw y wy mieniony. Wniosek taki byłby jednak błędny. O zakresie wyłączeń
bezprawności czynu z art. 254 k.k. decyduje z jednej stro
n y art. 14 ustaw y o zawodzie le k a rz a 19, a z drugiej § 3 tegoż
art. 254 k.k., k tó ry daje podstawę u ję tą najogólniej. Każde zwęże nie tego zakresu dozwoloności określonego w § 3 art. 254 k.k. — obojętnie, czy na podstawie art. 14 ustaw y o zawodzie leka rza, czy też art. 7 u. o u.a. — oznaczałoby tym samym rozszerze nie karalności. Na drodze tego rozszerzenia stoi natom iast w yraźny zakaz zaw arty w art. 1 k.k. (nullum crim en sine lege poenali). W szystkie inne dziedziny praw a, w tym praw o zawodowe, mogą na tom iast rozszerzyć zakres czynów dozwolonych, wprowadzając w y ją tk i' od zasady tajem nicy.
W ten sposób dochodzimy do potw ierdzenia wcześniej postawionego wniosku, że art. 7 u. o u.a. nie może wyłączać stosowania art. 254 § 3, co w dostatecznej mierze wykazuje, iż adwokat, w ystępując w charak terze oskarżonego, ma praw o ujaw nić tajem nicę zawodową w obronie w łasnej lub innej osoby.
B rak przestępności czynu nie przesądza jednak tym samym o braku przew inienia dyscyplinarnego. Praw o karne dyscyplinarne może w po szczególnych wypadkach postawić dalej idące wymagania zawodou e. Zważyć bowiem należy, że brak przestępności może być konsekwencją braku bezprawności lub braku w iny praw nokarnej. Przestępstw o z art. 254 k.k. jest przestępstwem um yślnym . Każdy błąd w postaci nieświa domości znamion jego § 1 czy też urojenia co do znamion § 3 20, wyłączając winę, wyłącza tym samym odpowiedzialność karną, ale nie dotyka kw estii prawności. Znaczy to, że czyn pozostanie bez praw ny, mimo że oskarżony nie poniesie za ten czyn odpowiedzialności karnej. W tedy właśnie wejdzie w grę odpowiedzialność dyscyplinar na z powodu czynu sprzecznego z obowiązkiem zachowania tajem nicy, chociażby nieumyślnego. Należy jednak podkreślić z całym naciskiem,
że tam , gdzie zostaje wyłączona bezprawność czynu na zasadzie
§ 3 art. 254 k.k. (tj. kiedy tajem nica zostanie ujaw niona w uzasad nionym interesie publicznym lub pryw atnym ), czyn taki, jako
społecz-19 N ie c o sz ersz y za k res w y ją tk ó w w y n ik a z u sta w y o z w a lcza n iu g r u ź lic y oraz z u sta w y o zw a lc z a n iu ch orób w e n e r y c z n y c h .
20 U r o je n ie b ęd zie m ieć m ie js c e w te d y , g d y a d w o k a t p r z y jm ie na p o d sta w ie b łęd n ej o c e n y , że je g o in te r e s w p ro cesie p rzed sta w ia w y ższą w a rto ść, albo g d y u ja w n i ta je m n ic ę , m im o że fa k ty c z n ie istn ia ła in n a sk u te c z n a droga obrony.
№ 2 (134) W s p r a w i e sp o r u o t a j e m n i c ą adtuokackq 47
nie pożyteczny, nie może pociągać za sobą odpowiedzialności dyscypli narnej. Praw o bowiem nie może zawierać w ew nętrznej sprzeczności,
a więc zezwalać w jednej dziedzinie na podjęcie określonego czynu,
a w drugiej zakazywać jego podjęcia.
Pozostała do w yjaśnienia kw estia następna, mianowicie to, czy adwokat przesłuchiw any jako świadek w spraw ie karnej może ujawnić tajem nicę zawodową na podstawie zezwoleń, jakie znajdują się w prze pisach procedury karnej. W kw estii tej ujaw niły się także zdecydowa nie przeciwstawne stanowiska. Zwolennicy absolutnej tajem nicy tw ier dzą, że adwokat nie ma praw a tej tajem nicy ujawnić, że w tym zakre sie chroni go art. 7 u. o u a. Przepis ten tra k tu je się w ram ach tego po glądu w yraźnie lu b w sposób dorozum iany jako le x specialis w stosun ku do art. 92 k.p.k. Także Z. Skoczek deklaruje wprawdzie na wstępie odpowiedniego passusu swych rozważań, że odrzuca w ogóle w swej argum entacji porównanie tych przepisów, staw iając wnioski na podstawie jednoczesnego uwzględnienia art. 7 u. o u.a. i art. 92 k.p.k. i twierdząc jednocześnie, że pomiędzy tym i przepisam i nie m a żadnej sprzeczności, jeśli chodzi o uregulowanie jednolitego zakresu tajem nicy adwokackiej. Z tego stanowiska m a wynikać wniosek, że sąd lub prokurator m ają obowiązek zwolnić adw okata od zeznań, gdyż sta nowisko zajęte przez niego oznacza wykonanie włożonego nań obowiąz ku zachowania tajem nicy. N ietrudno tu dostrzec, że powyższa in ter pretacja jest po pierwsze sprzeczna z treścią art. 92, z której wy nika, iż sąd może, ale nie musi zwolnić świadka od składania ze znań, a po drugie — że przepisy te dają sprzeczne dyrektyw y co do podmiotowego zakresu tajem nicy przed sądem karnym . Art. 7 u. o u.a. zakazuje bowiem ujawnić tajem nicę, art. 92 zaś pozwala na jej ujaw nienie w pew nym zakresie. Problem więc jest wbrew pozorom proble mem kolizji dwóch norm, którą to kolizję rozwiązuje Z. Skoczek, da jąc faktycznie pierwszeństwo normie art. 7. Nie nazywa jej wprawdzie
lex specialis, ale także nie nazyw a jej w żaden inny sposób, który
mógłby wykazać, jaką kieruje się dyrektyw ą w ykładni praw a p rzy j m ując, że jedna z norm wyłącza zastosowanie drogiej. Nie trudno jednak rozszyfrować, że chodzi właśnie o zasadę lex specialis derogat
legi generali.
Rozważmy, czy istotnie art. 7 u. o u.a. jest ustaw ą szczególną w sto sunku do art. 92 k.p.k. A. K aftal przyjm ując, że jest to lex specialis, nie
przytacza faktycznie żadnej argum entacji poza językową w ykładnią
tegoż art. 7. Z. K rzem iński wysuwa tu argum ent, że skoro art. 92 do tyczy wszystkich rodzajów tajem nicy, a art. 7 tylko tajem nicy adwo kackiej, to art. 7 jest lex specialis.21 A rgum ent te n jest jednak tylko po zornie słuszny.
P raw dą jest, że art. 92 k.p.k. dotyczy nie tylko adwokatów, lecz również wszystkich zawodów, ale praw dą jest także, że reguluje on wy łącznie kw estię przesłuchania w charakterze świadka osoby, która za słania się tajem nicą zawodową. Poza tym nie reguluje żadnej innej kw e stii. Celowe dla dalszych wywodów będzie tu podkreślenie, że ure gulowanie k.p.k. jest odmienne w swej treści od uregulow ania tej
48 K a z i m i e r z B u c h a ł a N " 2 (134>
sam ej kw estii w k.p.c., k.p.a. oraz w ustaw ie o sądach ubezpieczeń społecznych. Według art. 275 k.p.c. świadek — a więc i adwokat, co do którego k.p.c. nie przewidziało wyłączeń podobnych jak w art. 274r k.p.c. — może się uchylić od odpowiedzi na pytanie (a więc naw et nie zeznawać), jeżeli odpowiedź ta w kraczałaby w zakres tajem nicy za wodowej. Sąd natom iast nie może zwolnić tego świadka od obowiązku jej zachow ania.22 Podobne rozwiązanie znajdujem y też w art. 268 § 1
ustaw y o sądach ubezpieczeń społecznych oraz w k.p.a. P rzepis
art. 77 § 2 k.p.a. stanowi w szczególności, że świadek może m iędzy in nymi odmówić odpowiedzi na pytanie, gdyby ta odpowiedź mogła spowodować naruszenie obowiązku zachowania tajem nicy zawodowej. Wynika stąd, że te dziedziny procedur — z w yjątkiem k.p.k. — zgodne są z art. 7 ustaw y o u stro ju adw okatury (czy też innych ro dzajów praw a zawodowego). W yjątek, jaki czyni k.p.k. jest zrozum iały o tyle, że w procesie karnym decydują się bardzo ważne interesy, przy czym tajem nica adwokacka może się okazać konkretnie m niej w ar tościowym interesem.
Już więc to może stanowić podstawę wniosku, że przepisy k.p.k. sta nowią lex specialis w stosunku do odpowiednich postanowień praw a zawodowego. Co w takim razie decyduje o tym , że jeden przepis może m y nazwać le x specialis w stosunku do drugiego? Otóż przepisy te m uszą regulować rodzajowo to samo zagadnienie. Zakresy zaś desygnatów obu norm nie mogą się ani krzyżować, ani tym bardziej zachodzić na sie bie. Ogólniejszym jest w tych w arunkach przepis, k tó ry w rodzajowo identycznej sytuacji daje regułę postępowania obejm ującą szerszy zakres sytuacji (desygnatów), szczególnym zaś ten, k tó ry daje regułę postępo w ania dla węższego zakresu sytuacji, z n atu ry rzeczy treściowo zmo dyfikowanej w stosunku do reguły w ynikającej z przepisu ogólniej szego. M odyfikacja ta odnosi się do sytuacji rodzajowo identycznych, zaw ierających jednak pew ne cechy specyficzne.23
Zachodzi zatem pytanie, jakie są zakresy desygnatów art. 7 u. o u.a. oraz art. 91 i 92 k.p.k.?
Otóż art. 7 określa przede wszystkim, co stanowi tajm nicę adwokac ką, tzn. jakie fakty oraz z jakiego ty tu łu stanowią one tę tajem nicę. Jest to tzw. przedm iotowy zakres tajem nicy adwokackiej. We dług tegoż artykułu obowiązek tajem nicy obejmuje pełny zakres faktów , o których adw okat powziął wiadomość „w związku z udzieleniem pora dy praw nej lub prowadzeniem spraw y”, a więc niekoniecznie od samego oskarżonego czy też swego mocodawcy.
A rt. 7 reguluje też kw estie z zakresu podmiotowego tajem nicy adwo kackiej, to jest kwestie, w stosunku do kogo fakty te stanow ią tajem nicę,
nie wprowadzając żadnych w yjątków (co jest tak silnie akcentow ane
przez A K aftala 24). W arto tu jeszcze raz podkreślić, że podobnie postę puje k.p.c. i k.p.a., k.p.k. zaś tylko do pewnego stopnia. W szczegól ności k.p.k. przyjm uje, że nie należy przesłuchiwać adw okata zasłaniają
22 P or. S. G a r l i c k i : T rójgłos, s. 13 (jw . w przyp . 15).
2 3 P or. W. W o l t e r : R eg u ły w y łą c z a n ia w ie lo ś c i o c e n w p ra w ie k a rn y m (oraz c y t. ta m lite r a tu r ę ), W arszaw a 1961, s. 48 i n a st.
N r 2 (134) W s p r a w i e s p o r u o t a j e m n i c ą a d w o k a c k ą 49
cego się tajem nicą zawodową, jeżeli możliwe jest zwolnienie go od ze znań. A rt. 92 k.p.k. zezwala więc na w yjątek od tej reguły art. 7 tylko w zakresie nim uregulow anym , a więc o tyle, o ile ze względu na in teresy, jakie rozstrzygają się w postępowaniu karnym , nie jest możli we w konkretnej sytuacji zwolnienie adw okata od zeznań.
W yjątek ten został u ję ty generalnie, czyli wobec wszelkiej ta
jem nicy zawodowej. Nie w ynika stąd jednak, by art. 92 k.p.k. był prze pisem ogólnym w stosunku do przepisów praw a zawodowego, które re gulują omawianą kwestię. Przepisy te bowiem określają pełny zak res podmiotowy i przedm iotowy tajem nicy zawodowej poszczególnych zawodów, natom iast art. 92 k.p.k. czyni w yjątek tylko w zakresie pod miotowym. Jest on więc — ze względu na zakres unorm ow ania — prze pisem szczególnym, regulującym na użytek procesu karnego kwestie z a kresu podmiotowego tajem nicy nieco odmiennie, niż czyni to praw o zawodowe. Tu w arto zwrócić też uwagę, że treść art. 91 lit. b) k.p.k. wcale nie jest zbieżna z treścią art. 7 u. o u.a. Art. 7 — jak już wspom niano — nie zawiera żadnych wyłączeń co do zakresu tajem nicy. Art. 91 k.p.k., zawierając zakaz przesłuchania obrońcy oskarżonego, dodaje jednak, że dotyczy to tylko tych faktów, o których obrońca dowiedział się od oskarżonego. A rtykułem 7 u. o u.a. objęte są także fakty, o których obrońca powziął wiadomość nie tylko od oskarżonego, ale także od innych osób. Wobec powyższego w pozostałym zakresie m a zastosowanie do obrońcy art. 92 k .p .k .25 Tu z całą oczywistością wi dać ten fakt, że k.p.k. reguluje w sposób szczególny zakresy wyłączeń od obowiązku tajem nicy zawodowej.
Można, idąc za M. Cieślakiem, traktow ać art. 91 jako szczególny w stosunku do art. 92 k.p.k., a tym samym jako szczególny w stosunku do art. 7 u. o u.a. Oba te przepisy czynią pewien wyłom w zakresie obowiąz ku tajem nicy adwokackiej. Dla tego stanow iska ważny jest jeszcze argu m ent w ynikający ze sform ułow ania art. 91, który nie używa określenia „adw okat”, ale określenia „obrońca”, co przecież straciłoby swój sens w wypadku, gdyby zgodnie z poglądem niektórych autorów liczył się ty lko art. 7 u. o u.a., jako decydujący o zakazie przesłuchania obrońcy. Fak tycznie bowiem art. 91 lit. b) k.p.k. nie pow tarza norm y art. 7 u. o u.a., lecz w prowadza w stosunku do niej w yjątek ograniczający jej stosowa nie. W takim razie zaś słuszne jest stanowisko, że k.p.k. wprowadza ogra niczenia co do zakresu tajem nicy zawodowej adwokata, przepisy zaś jego stanow ią lex specialis, skoro m odyfikują zakres zastosowania a rt.
7 u. o u.a.
K ilka słów należy poświęcić argum entowi, jakim posługują się nie którzy autorzy, którzy tw ierdzą, że skoro art. 14 ustaw y o zawodzie le karza wprowadza zwolnienia od obowiązku zachowania tajem nicy, a n ie czyni tego art. 7 ustaw y o zawodzie adwokata, to widać art. 91 i 92 k.p.k. nie odnoszą się do tajem nicy adwokackiej. W podtekście czytam y, że ustaw a o ustroju adw okatury m usiałaby wprowadzić wyraźne ogra niczenie co do zakresu tajem nicy, by adwokat był przed sądem karn y m zwolniony od tej tajem nicy. Sięgając do tego argum entu, zapom ina
25 M ożna tu w y s u n ą ć słu szn e zastrz eżen ia co do zak resu w y łą c z e n ia . Zakres te n p o w i n ie n b y ć n ie w ą tp liw ie z b ie ż n y z art. 7 u sta w y o z a w o d zie lek arza.
50 K a z i m i e r z B u c h a ł a N r 2 (134)
się porównać zakres podmiotowy w yjątków z art. 91 i 92 k.p.k. oraz z art. 14 ustaw y o zawodzie lekarza. Art. 91 i 92 k.p.k. czynią wyłom w zakresie podmiotowym tajem nicy, w szczególności zaś art. 92 k.p.k. zezwala na przesłuchanie św iadka zasłaniającego się tajem nicą zawodo wą, ale tylko przed sądem i prokuratorem . N ietrudno dostrzec, że usta w a o zawodzie lekarza zw alnia lekarza z tajem nicy zawodowej nie ty l ko w stosunku do sądu i prokuratora, a biorąc ściślej — nie w stosunku do sądu i prokuratora, lecz w stosunku do innych osób upraw nionych do powzięcia wiadomości objętych zakresem tajem nicy lekarskiej (wła dze sanitarne, MO i inne organy władzy). Zwolnienie w stosunku do sądu i prokuratora w ynika właśnie z art. 92 k.p.k. Potw ierdza to wcześ niejsze wnioski, że przepisy k.p.k. m ają właśnie charakter szczególny w stosunku do przepisów praw a zawodowego.
Pozostała jeszcze do rozważenia kwestia, czy przyjęcie, że tajem nica zawodowa adw okata ma charakter względny, oznacza tym samym do wolność czynienia w yjątków co do jej zakresu bądź też czy — jak pisze Z. Skoczek — „poczynienie jakiegokolwiek w yjątku od obowiązku do chowania tajem nicy zawodowej adw okata i dopuszczenia możności ujaw nienia chociażby w pewnej tylko części wiadomości wchodzących w za kres tajem nicy adwokackiej pociąga za sobą konieczność czynienia dal
szych odstępstw (...).” 26 ‘
W ykazywaliśmy już wyżej, że pewne w yjątki są jednak niezbędne. Z tego jednak nie wynika, by wprowadzenie jednego w yjątku pociągało za sobą konieczność czynienia dalszych wyjątków. Z. Skoczek — jak to można wnosić z jego argum entacji — obawia się, żeby w zględny cha rak te r tajem nicy nie doprowadził do uspraw iedliwienia badania akt adwokackich. Jedno nie w ynika wcale z drugiego. Już M. Cieślak, ustosunkowując się do argum entów A. Kaftala, wypowiedział się, że rozumowanie takie zawiera błąd w postaci non seąuitur, 27 Z faktu, że do
puszczamy j-'den w yjątek, w ynika jedynie, że istnieje możliwość dopusz czenia w yjątku drugiego. Kwestia, czy się go dopuści, zależy wyłącz nie od tego, jaką wartość m ają kolidujące ze sobą interesy oraz czy wypowiedzi ustaw y w tym względzie pozwalają na dalszy wy jątek.
Obowiązuje bowiem zasada w ykładni prawa, w myśl której wy jątków od reguły nie wolno roaszerzająco tłumaczyć. Ta zasada stoi w poprzek drogi, której grozi rzekomo law ina wyjątków. Każdy w yjątek uczyniony od reguły art. 7 musi się dać uspraw iedliwić dyrektyw ą roz w iązywania kolizji interesów oraz musi mieć uspraw iedliwienie w prze pisach prawa. W yjątki, jakie do tej pory poczyniliśmy, mieściły się
w granicach art. 254 § 3 k.k. oraz art. 92 k.p.k. Ten ostatni przepis staw ia zagadnienie w yjątku od reguły art. 7 także na gruncie kolizji interesów, skoro zezwala na naruszenie tajem nicy tylko w tedy, kie dy zwolnienie od zeznań nie jest możliwe. P rak ty k a sądowa idzie po linii najmniejszego oporu, nie zwalniając adwokatów w ystępujących w charakterze świadków od zeznań niezależnie od tego, jakiej w ar tości jest kolidujący z tajem nicą zawodową interes procesowy oraz
26 p a tr z: Z. S k o c z e k , op. c lt., s. 34. 27 P or. „ T r ó jg ło s” (jw . W p rzyp . 15).
N r 2 (134) R ozrzą d za n ie gospodarstw em , r o ln y m w drodze te s ta m e n tu 51
czy można dojść do praw dy obiektywnej bez dowodu, jakim jest zeznanie adwokata. W ten sposób eksponuje się zasadę praw dy obiek tyw nej, trak tu jąc ją jako dobro absolutne, gdy tymczasem zasada ta nie m a tego charakteru. Przepisy k.p.k. w prowadzają bowiem szereg w yjątków od tej zasady. Jeżeli jednak p rak ty k a jest błędna, to na leży zmienić tę praktykę, a nie traktow ać tajem nicy adwokackiej za wartość bezwzględną. Stanowiska tego bowiem nie da się obro nić w świetle obowiązującego praw a.
JÓZEF ST. PIĄTOWSKI
R ozrzqdzanie gospodarstwem rolnym
w drodze testamentu
I. UW AGI W STĘPNE
1. Rozrządzenie gospodarstwem rolnym lub jego częścią w dirodze testam entu
może polegać bądź na ustanow ieniu spadkobiercy, bądź też na zapisie. Sprawę tę regulują nie tylko ogólne normy polskiego prawa spadkowego (art. 959—981 k.c.), ale przede w szystkim postanow ienia szczególne tytułu X k sięgi IV k.c., który w tej m aterii zaw iera tylko dw a bardzo lakoniczne przepisy (art. 1065 i 1067 § 1 k.c.). Mimo to, a m oże raczej w łaśn ie dlatego w ynikające stąd zagadnienia stały się w naszym piśm iennictw ie przedm iotem w ielu w ypow iedzi, przedstaw ia jących rozbieżne poglądy *.
i T. B o g u s z : p r z e p isy sz c z e g ó ln e o d z ied ziczen iu g o sp o d a rstw ro ln y ch , sk ry p t Centr. Z aoczn ego S tu d iu m N o w eg o P ra w a C y w iln eg o , K a to w ice 1965, s. 36—46; W. C h o j n o w s k i : N ie k tó r e za g a d n ien ia p raw a sp a d k o w eg o , „ P a le str a ” 1965, nr 7—8, s 4?—48; E. D r o z d : D zie d ziczen ie te sta m e n to w e go sp o d a rstw a r o ln eg o p rzez o so b y m a ją ce k w a lifik a c je do jeg o p ro w a d zen ia , N P 1968, nr 6, s. 939—955; J. G w i a z d o m o r s k i : U sta w o w e i te sta m e n to w e d zie d z ic z e n ie g o sp o d a rstw r o ln y c h , P iP 1966, z. 6, s. 911—915; t e n ż e : P ra w o sp a d k o w e w za ry sie , W arszaw a 1967, s. 145—150 oraz 290—294; J. K a p e r a : W sp r a w ie d zied ziczen ia go sp o d a rstw r o ln y c h , P iP 1966, z. 4—5, s. 765—768; A . K u n i c k i : G osp od arstw o ro ln e ja k o p rzed m io t sp ad k u , N P 1966, nr 7—8, s. 858—860; J. P i e t r z y k o w s k i : D zie d z ic z e n ie g o sp o d a rstw r o ln y c h , W arszaw a 1965, s. 56—65 oraz 92—97; S. R i t t e r m a n : O sto so w a n iu o b o strzo n y ch w a r u n k ó w d zied ziczen ia go sp o d a rstw a ro ln e g o p rzy d zie d z ic z e n iu te sta m e n to w y m , P iP 1967, z. 1, s. 115—118; H. Ś w i ą t k o w s k i : D zie d z ic z e n ie g o sp o d a rstw r o ln y c h , P iP 1965, z. 7, s. 25—26; t e n ż e : P ra w o ro ln e, W arszaw a 1966, s. 113; C. T a b ę c k i : D zied zicze n ie g o sp o d a rstw r o ln y c h , „ P a le str a ” 1964, n r 9, s. 22; J. P o l i c z k i e w i c z w p ra cy : F. B la h u ta , J. St. P ią to w sk i, J. P o lic z k ie w ic z : G osp od arstw a ro ln e, W arszaw a 1967, s. 119—127 (c y t. da lej ja k o „ G osp od arstw a r o ln e ” z p o d a n ie m n a zw isk a ty lk o au tora o d p o w ied n ie j części); A . S t e l m a c h o w s k i w p ra cy : J. S e lw ą , A . S te lm a c h o w sk i: P ra w o ro ln e, sk r y p t, W ro c ła w 1967, s. 160—163 (cy t. d a lej ja k o „P ra w o r o ln e ” z p o d a n ie m n a zw isk a ty lk o au tora od p o w ie d n ie j części). P o z o sta łe w y m ie n io n e tu p o z y c je c y to w a n e są d a lej j e d y n ie n a zw isk iem autora, c h y b a że p rzy to czo n o w ię c e j niż jed n ą p racę te g o sa m eg o autora.