• Nie Znaleziono Wyników

3. Niedziela wielkanocna, Umiejmy przyjmować Boże dary

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "3. Niedziela wielkanocna, Umiejmy przyjmować Boże dary"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Sienkiewicz

3. Niedziela wielkanocna, Umiejmy

przyjmować Boże dary

Wrocławski Przegląd Teologiczny 5/2, 223-225

(2)

POMOCE DUSZPASTERSKIE

223

p rzecież lu dzi p o g o d n y ch w urzędach, biurach, na u licach, w k o śc ie le - lu dzi uśm iech ają­ cy c h się ż y c zliw ie. U śm iech , ży c z liw o ść tak m ało kosztują, a ta k w ie le p o m a g a ją i o sła d za ­ j ą życie. „M am usiu, ty ja k się u śm iech asz, to je s te ś o w ie le p ięk niejsza, n iż w tedy, gdy się w ym alu jesz” - zw ierza się d zieck o sw ojej m atce.

c) D ar przebaczenia - m iłosierd zia

T rzeci dar Chrystusa Z m artw ychw stałego to dar o d p u szczen ia grzechów . Jezus Zm ar­ tw ychw stały u d ziela sw o im u czn io m dam D u ch a Ś w iętego. „W eźm ijcie D u ch a Ś w iętego! K tórym o d p u ścicie grzechy, są im od p u szczon e, a którym zatrzym acie, są im zatrzym ane” (J 2 0 , 2 2 -2 3 ). Jakże to w ielk i dar, dar od p u szczan ia grzechów , dar m iłosierd zia B o ż e g o . Jezus dopiero po sw o im ch w aleb n ym zm artw ychw staniu dał u czn io m tę m oc i w ła d zę o d ­ p uszczania grzechów , dał w tedy, gdy j u ż w ycierp iał za nas rany, gdy umarł na krzyżu, gdy pojednał nas z O jcem , gdy zm artw ychw stał.

Ten dar B o ż e g o m iłosierd zia je s t nam d ziś dawany. Ileż to ju ż razy B ó g p rzebaczył św iatu grzechy, ile ż razy okazał lu d zio m sw oje m iłosierd zie. T yleż j e s t na św ie cie zła, tyle g rzech ów lu d zie p o p ełn ili i cią g le na n ow o popełniają, a B ó g cierp liw ie czeka;

Deus pa­

ttens, quia aeternus!

B ó g j e s t w ieczn y, b o je s t cierpliw y. M iło sierd zie B o ż e roztacza się o b fic ie nad św iatem . B ó g o w szem , upom ina ludzi, daje im w yraźne znaki sw ojej o b ecn o ­ ści, sw o jeg o działania, ale j e s t za w sze cierpliw y i m iłosierny. B ó g okazuje sw oje m iłosier­ d zie tym , którzy G o o nie proszą, którzy się G o boją!

3. Wezwani do przekazywania darów Chrystusa zmartwychwstałego

Dary Chrystusa zm artwychwstałego, które dziś od N ieg o otrzymujemy, winniśmy przeka­ zyw ać innym, w inniśmy nimi dzielić się z innymi. W szyscy winniśm y b yć przekazicielam i da­ rów w ielk a n o cn y ch zm artw ychw stałego Chrystusa: d am pokoju, d am radości, d am B o ż e ­ g o p r z e b a c z e n ia . N ie ś m y p r z e to lu d z io m p o k ó j i n a d z ie ję . P o d n o ś m y n a d u c h u p rzygn ęb ion ych p rzez dobre, k rzepiące sło w o , p rzez szlachetny czyn. N ieśm y dar radości tam, g d zie panuje sm utek i przygnębienie. U śm iechajm y się w ięcej n aw zajem do sieb ie w n aszych rodzinach, urzędach, zakładach pracy, na ulicy, w środkachkom unikacji. Trwajmy w paschalnej radości, b o P an w y b a czy ł nam w iny, bo okazał nam sw oje m iłosierd zie. N ie c h św iat na n ow o przyjm uje w ieść, że Chrystus zm artw ychw stał, b o oto Jego u czn io w ie skła­ dają o N im tak piękne św iad ectw o.

ks. Ignacy Dec

3. NIEDZIELA WIELKANOCNA - 26 IV 1998

Umiejmy przyjmować Boże dary

Zapraszam Was w podróż. C hod źcie z e m ną d aleko stąd, w zu p ełn ie inne m iejsce. Oto przed nam i w ielk ie jez io ro . Jest w cz esn y ranek, b ud zi się dzień. D elikatny w iatr c z e s z e m gły w d łu gie w ark ocze, które w iją się nisko nad w o d ą w ypełzając na brzeg. Jest ch łod no, rześko - ja k zw y k le nad ranem. R ó żo w e sło ń ce, które zapala horyzont niby łuna d alek iego

(3)

224

POMOCE DUSZPASTERSKIE

pożaru, szybk o w zb ija się w górę, ale n iestety nie daje j e s z c z e ciepła. Jest cich o , bardzo c ic h o . L ed w ie słyszaln y pom ruk słab ych fal, które uderzaj ą w p ia szczy sty brzeg, uspokaj a- j ą sw o ją m onotonią. C isza. C isza ja k m akiem zasiał. Słyszym y, g d zieś w n aszym w nętrzu, ja k b ije nasze serce, ja k pulsuje w skroniach krew. Jest tak cich o , ż e zdaje się nam sły szeć, ja k delikatne prom ienie sło ń ca przenikają chm ury i m głę.

Zapam iętajm y dobrze tę ciszę. P okochajm y ją , zabierzm y z so b ą w n aszą cod zien n o ść, n ośm y j ą w n aszym sercu i ceńm y sob ie ja k najdroższy skarb! N ie c h b ęd zie on a pam iątką naszej d zisiejszej podróży.

D la c z e g o ta cisz a m a stać się nam tak droga? To proste! W cisz y b u d zącego się dnia zjaw ił się nad b rzeg iem g a lilejsk ieg o je z io r a Zm artw ychw stały Chrystus. C hociaż a p o sto ­ ło w ie w ca le się G o nie sp od ziew ali, ch o cia ż nie lic z y li na spotkanie z N im . O n przyszedł i zatroszczył się o nich, p om yślał o tym , c z e g o p otrzebow ali w ted y najbardziej: rozpalił o g ie ń i ja d ł z nim i. A p o tem pytanie: „C zy m iłu jesz M n ie w ięcej a n iżeli ci? ” - p ow tórzone trzykrotnie zasm u ciło Piotra. A le pow tarzana rów n ież trzykrotnie o d p o w ied ź j e s t n ie z w y ­ kle m ężna, zd ecydow an a, tak jakb y m iała w ym azać, zakryć o w o pam iętne zaparcie się Piotra w o b e c prostej służącej na d zied ziń cu p ałacu H eroda. A to dopiero p oczątek drogi przem iany S zym ona Piotra, pójd źm y n ią dalej.

Stańm y w innym m iejscu. S ied em d ziesięciu starych Izraelitów - W ysoka Rada, Sanhe­ dryn. Ci sam i lu dzie, którzy skazali kilka tygod n i tem u na śm ierć Jezusa Chrystusa. I w o b ec n ich stają a p o sto ło w ie na c z e le z Piotrem . Jeśli ch cielib y śm y rozpoznać w tym czło w iek u tam tego zaprzańca z g ło w ą w tu lon ą w ram iona, który drżał na m yśl o tym , ż e k toś m oże go nazw ać u czn ie m Chrystusa, p rzyszłob y nam to bardzo trudno. D z iś Piotr je s t nie ten sam, co kied yś. M ężny, zd ecydow any, śm iały - św iad ek Prawdy. W iedział, k im są ci, którzy go sądzą, znał ic h m etody i d om yślał się ic h pragnień. A jed n a k w j e g o ustach p ojaw ia się zdanie: „Bardziej trzeba słuchać B o g a n iż lu d zi!” . Tylko tyle, b e z żad n ych dyskusji, b e z zb ęd n ych w yjaśnień. Taka je s t prawda, w ię c o cz y m tu rozprawiać!

M ożem y pytać, skąd w Piotrze ta siła, skąd ta nagła przemiana? Z p ew nością jej źródłem były te spotkania z Chrystusem. N ajpierw przy Jego pustym grobie, potem w wieczerniku, a przede w szystkim to nad brzegiem galilejskiego jeziora. K ażde b ow iem spotkanie z Żyw ym B o g iem zm ienia człow ieka, każde je st źródłem i korzeniem wiary, odw agi i spokoju; daje prze­ konanie o jed yn ości Prawdy w B o g u zawartej, której po prostu trzeba odtąd stać się świadkiem. Popatrzm y ja k to je s t z nami. W n aszym ży c iu też są takie ch w ilę, k ied y staramy się B o g a w yrzu cić p o z a naw ias, k ied y ch cem y się G o w yprzeć, b o staje się nam niew ygodny. P ew n ie ze w sty d em i ża lem do ty ch m om entów później powracam y, ale nie da się ich ukryć, ani w ym azać. A le to nie j e s t p ełn y obraz praw dy o nas, b o są te ż dni, k ied y jesteśm y św iadkam i Chrystusa i Jego E w an gelii. Zapytajm y się jed nak , których ch w il w n aszym ży c iu j e s t w ięcej, jak a p ostaw a j e s t nam b liższa?

Co robić b y ty ch szlach etniejszych, le p sz y ch dni b y ło w ięcej?

U cz m y się od Piotra, naśladujm y teg o , którem u ju ż się udało zm ien ić ży c ie i d ojść do zbaw ienia. U czm y się p o prostu tak ja k o n dobrze w ykorzystyw ać m om enty spotkań z Chry­ stusem . P rzych odźm y do N ie g o , b y w c isz y k o śc io łó w rozm aw iać z czek ającym na nas Z b aw icielem . O n pyta nas o m iłość, w ię c u czc iw ie M u odpow iadajm y. C hce O n też n apeł­ nić nas o w ą b ezc en n ą ciszą , b yśm y m o g li za n o sić j ą w h a ła śliw ą co d zien n o ść i b y ć Jego św iadkam i. W c isz y b o w ie m spotkań z C hrystusem odkryw am y praw dę o nas, dow

(4)

iaduje-POMOCE DUSZPASTERSKIE

225

m y się p rzez to, k im je s te śm y i j e ś li w ybieram y Jego, bądźm y k onsekw en tni i staw ajm y się Jego apostołam i, n ieu giętym i ja k Piotr.

A do św iadectw a wiary nie szukajmy takich okoliczności, jak te z opisane w D ziejach A p o ­ stolsk ich W yznawajmy naszą przyjaźń z Chrystusem wtedy, gdy nas nikt o nią nie pyta. Po prostu róbmy sw oje - uczciw ie, solidnie, z zam iłow aniem i zaw sze bądźm y świadkami prawdy.

I pamiętajmy, Chrystus zaw sze m a dla nas to, czeg o najbardziej potrzebujemy. Choćby teraz, choćby dziś tutaj. Zastawiony dla nas stół Eucharystii, ten sam czekający na nas Zmar­ twychwstały Chrystus, któiy chce nam dać swój pokój, byśm y wracając do codziennych zajęć m ieli siłę o N im świadczyć. C zego m ożna chcieć w ięcej? C zyż nie to je st nam niezbędne? U m iejm y przyjm ować B o ż e dary i um iejm y z nichkorzystać. N iec h nasząm odlitw ąb ęd zie dziś prośba o to, byśm y w szelkie słabości i naszą ludzką ułom ność potrafili przem ieniać w m oc i doskonałość dzięki przyjętemu Ciału Chrystusa i spotkaniu z N im w ciszy naszego serca.

dk. Jacek Sienkiewicz

4. NIEDZIELA WIELKANOCNĄ - 3 V 1998

Być w ręku Boga

1. Zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego

To zjaw isk o pow tarza się o d w ieków . W ielk ie zapotrzebow anie w cz ło w ie k u na słow o. S ło w o p ełn e m ocy, d obroci i życia. S ło w o B o ż e . Tłum y spragnionych teg o sło w a szukały nad Jordanem Jana C hrzciciela. Tłum y spragnione teg o sło w a szły za Jezusem , nie zw a ża ­ ją c na to, cz y b ęd ą m ieli co j e ś ć i p ić, b y le tylko m óc o so b iśc ie słuchać Jego nauki. Tłum y słuchały także tych, k tórych Jezus p o sła ł na ca ły św iat, b y „nauczali w szy stk ie narody” . Czytane d ziś fragm enty D z ie jó w A p o sto lsk ich p rzypom inają nam, ż e teg o zap otrzeb o­ w ania na sło w o w ielkiej ilo ś c i lu dzi d o św ia d czy li także P a w eł i Barnaba. K ied y dotarli przez Perge do A n tioch ii P izydyjskiej „zebrało się n iem al całe m iasto, aby słuchać słow a B o ż e g o ” . A on i g ło sili to sło w o nie tylko Ż ydom , którym n ależało się p ierw szeństw o, b y j e u sły szeć, ale gdy ci od rzu cili je , zw r ó cili się ku poganom . A o n i sły szą c naukę A postołów , „radow ali się i u w ielb iali słow o Pańskie, a w sz y sc y p rzezn aczen i do ży c ia w iec zn eg o , u w ie ­ rzyli. S ło w o zaś P ańskie rozszerzyło się p o ca ły m kraju.”

W Paryżu w sierpniu 1997 r. b y ło podob nie. M ija j u ż k ilk a m iesięc y o d ch w ili, gdy p rzeżyw aliśm y tam X II Ś w iatow y D z ie ń M łodych. To spotkanie m ło d z ie ży św iata za sk o ­ c z y ło obserw atorów . P rzeszło m ilio n p ielg rzy m ó w z Francji i z ca łeg o n iem al świata, co p rzeszło w sze lk ie oczek iw a n ia dziennikarzy, a naw et sam ych organizatorów . D zienn ik arze zastanaw iali się, cz y zebranych na M szy św. z P a p ieżem b y ło m ilion , cz y w ięcej m łod ych ludzi. A le w a żn iejsze b y ło to, ż e d ziew częta i chłopcy, którzy przyjechali do Paryża, b y li z n iem al „każdego narodu, ludu i jęz y k a ” . Spotkanie na torze w y śc ig ó w k on n ych w L on g- cham p ukazało, że m im o o d m ien n ości języ k a , kultury, n arod ow ości, k o lo m skóry, c i m ło ­ d zi lu d zie p od ali sob ie ręce, w ym ien ili p o zd row ien ia i uśm iechy, m o d lili się i śp iew ali razem. W sz y scy cz u li się ja k u sieb ie w dom u, człon kam i jednej ludzkiej rodziny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Największym w alorem prezentow anej publikacji jest zw rócenie uwagi na znaczenie pisarzy m iejskich dla rozw oju kul­ tury p iśm ien n eji historiograficznejw m iastach oraz

O publikow anie po 23 latach stosunkow o skrom nego p od w zględem objętości suplem entu, było konsekw encją faktu, że w ciągu tego bez m ała ćwiećwiecza udało się

W raporcie kierującego akcją, złożonym Szefowi Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, podkreślono negatywną reakcję księży Michała Wietechy oraz Stanisława Nagiego

W tym jubileuszowym klimacie pragniemy zaprezentować temat prze- wodni niniejszego numeru „Sympozjum”, ukazujący specyfi kę sercań- skiego wychowana i edukacji. Pomoże nam

sercanów w Polsce datuje się od założenia pierwszego domu zakonnego w Krakowie, czy- li od 1 września 1928 roku (Elenchus Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Najświętsze- go

Sąd Najwyższy niejednokrotnie wskazywał na przejściowy charakter oddale- nia żądania (powództwa lub wniosku) z powodu nadużycia prawa. W jednym z orzeczeń wypowiedział

Ten rozwój dokonać się może tylko przez dążenie człowieka do różnorakich wartości, które pociągają ku so- bie, zmuszają do dokonywania wyborów i podejmowania

Encyklika Ut unum sint była, po dekrecie o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II, kolejnym etapem otwarcia się Kościoła na sprawę ekumenizmu.. Papież przedstawia w niej