Drukowane jako manuskrypt.
KRYTYKA
PROGRAMU i DZIAŁALNOŚCI
„ZWIĄZKU PRACY NARODOWEJ“.
2/W H
D R U K A R N I A »CZ ASU“ W K R A K O W I E 1905.
C Z Ę Ś Ć P I E R W S Z A .
Program związku pracy narodowej i jego krytyka.
Jedną z najwięcej n iebezpiecznych stron życia społeczn ego w K ró le stw ie P olskiem jest niem ożliw ość jaw n e g o organizow ania się stron
n ictw p o lityczn ych i społecznych. W chw ili, g d y z jednej stron y sam rząd uczuł potrzebę poznania dążności i pragnień n arodow ych ; z drugiej stron y g d y p artye socyalistyczn e, rew o lu cyjn e i anarchistyczne z o rg a n izo w a ły się potężnie do sw ego antinarodow ego i antispó- łeczn e go działania, ludzie p ragn ący staw ić im opór i godziw em działaniem podążać do z y skania ko rzystn ych w arunków narodow ego naszego rozwoju, p rzy uw zględnieniu rze czy w istych w aru n ków p o tę g i c a łe g o państw a, są w łaściw ie bezsilni, bo sam rząd w p ych a ich na d rogę działań pokątnych nie dając im w ol
ności do jaw n eg o zorganizow an ia się.
O czyw iście, że na drodze tajności muszą oni b y ć zawsze p rześcign ięci przez d estru k
4
cyjn e ż y w io ły w szelkich odcieni. T ajność b o w iem będąca naturalnym żyw iołem anarchii, nie da się w żaden sposób dopasow ać do dzia
łan ia ludzi, p ragn ących w p row adzić naród na d ro gę na praw ie o p artego porządku.
N a p oparcie teg o zdania m ożem y p rzy to czyć program ta k zw an ego »Związku p racy narodowej«, w którym w ielu pow ażn ych ludzi upatruje zaw iązek siły odpornej w społeczeń
stw ie przeciw żyw ioło m destrukcyjnym , a k tó ry w istocie swej zagraża po prostu k a p itu la cy ą p racy narodow ej przez niezdrow ą p o lityczn ą a gita cyą .
P rogram ten k u rsu jący po kraju i cieszący się sym p atyą w ielu nawet statecznych ludzi, brzm i ja k następuje:
1. Związek pracy narodowej ma na celu zrze
szenie się dla obrony narodowo-kulturalnych i ekonomicznych interesów społeczeństwa polskiego w granicach Królestwa i osiągnię
cia warunków możliwie najszerszego rozwoju, oraz wydobycia z siebie ja k największych s i ł do zorganizowania się we ?wszystkich dzie
dzinach życia i pracy społecznej, wreszcie dla wyrobienia w sobie cnót obywatelskich i zdolności politycznych.
2. Związek nie krępuje swych członków ściśle sformułowanym programem politycznym 1 obejmuje zarówno żywioły bezpartyjne, ja k i członków stronnictw narodowych.
5
y. Związek dążąc do zjednoczenia s ił społe
cznych pragnie wytworzyć w kraju silnie zorganizowaną opinią publiczną, zapewnia
ją cą mu ła d wewnętrzny i spokojną pracę społeczną.
I V myśl tego uznając za szkodliwe wszel
kie wystąpienia i ru ch y . zbrojne, dąży do zabezpieczenia społeczeństwa od narzucania mu niezgodnych z jego wolą czynów, czy to przez agitacyą rozkładową wśród mas, czy przez samozwańcze, przeciwne narodowej myśli, sum ieniu i godności, wystąpienia wo
bec rządu.
4. Związek poczytuje za swój pierwszy obowią
zek przeciwdziałanie wszelkiej waśni społe
cznej i zorganizowanie różnorodnych prac narodowych.
5. Związek ma nadto na celu obronę praw, a zatem: dąży do uświadomienia wszystkich warstw, co do posiadanych praw i zakresu korzystania z nich, dopomaga do występo
wania w obronie praw i wykazuje drogi i środki walki z wszelkiemi nadużyciami.
6. Jakkolwiek zzoiązek nie kreśli programu po
litycznego, to jed n a k będzie rozważał wszyst
kie wypadki i zdarzenia chw ili dla wyro
bienia je d n o lite j o p in ii w kraju i w razie potrzeby przedsięweźmie odpowiednią akcyą.
7. M ając za zadanie spotęgowanie s ił narodo
wych, związek będzie dążył do podniesienia narodowego, kulturalnego i ekonomicznego
6
mas ludowych. Związek lądzie popierał oświatę i czytelnictwo ludowe, oraz zrzesze
nia ekonomiczno-społeczne.
Zarówno nazw a zw iązku, ja k zapow iedź w ytw arzan ia sił narodow ych z w nętrza w ła snego narodu, m o g ły b y budzić otuchę, że ini- cyatorow ie zw iązku rozum ieją, iż siły narodow e w yrab iają się w łasn ą pracą i korzystan iem z każd orazow ych praw , a nie a gita cyą p o lity czną lub socyalną, albo też ciągłem n arzeka
niem i żebraniną u rządu. Otuchę tą jed n ak paraliżuje
I. zupełn y b rak p o lityczn ego celu p racy narodow ej. W chw ili przełom ow ej, w ch w ili ta k na w skroś politycznej, od której zależy skrystalizow an ie się now ych prądów p o lity cznych w społeczeństw ie i państw ie rosyjskiem , od której zaw isło przeobrażenie i w yśw ietlen ie się p o lsk o -ro syjsk ich stosun ków ; w chw ili, g d y o d b yw a się now e zgrupow anie interesów p olityczn ych i ekonom icznych na całej ku li z ie m sk ie j; w chw ili, g d y coraz w yraźniej, c o raz groźniej S zeksp irow skie »być albo nie być« przed p rzyszło ścią S ło w iań szczyzn y — nie wolno nam g ło w y chować pod sk rzyd ło politycznej bezm yślności, nie wolno nam o b a w iać się patrzeć praw dzie oko w oko, ch o ciażb y praw da ta m iała b yć ciężką do zn iesie
nia, ch ociażby m iała targać w ypieszczone w y
/
obraźnią marzenia, chociażby nas zm uszała do stanięcia obyd w iem a n ogam i na tw a rd y m , ka n cia tym , n ieubłaganym gru n cie rz e cz y w i
stości.
K to tw ierdzi, że nie naszą jest dziś rzeczą grom adzić cały zasób ciężkich doświadczeń, p rzekazan ych nam przez h isto ryą; kto tw ierdzi, że nie naszą jest rzeczą, z całą p o tęg ą m iłości o jczyzn y b adać ro zu m em : jakiem i drogam i i do jak ich realn ych celów — a w ięc do jak ich celów , b ęd ą cych rozum owo w yciąg n ię tą kon- sekw en cyą, lo giczn ą w yp ad kow ą, z przeszłości i teraźniejszości — pow in niśm y dziś k iero w ać działanie polityczn e i pracę narodow ą i pod jakim znakiem pow inniśm y zakład ać fun
dam enta p rzyszłości o jczyzn y; kto tw ierdzi, że bez zakreślenia sta łeg o p olityczn ego celu, można w spóln ą m yślą ożyw ić pracę i dążenia narodowe, że można pracow ać dla narodowej p rzyszłości i rozumnie ją budow ać, ten chce poprostu odebrać naszem u narodow i g ło s w ro zstrzygan iu o wdasnej swej p rzyszłości, ten chce g o zrobić nieustającą igra szk ą obcej ręki, ob cych celów , obcych interesów i obcej z a w iś c i; ten chce zrobić z naszego narodu luźną niesforną kupę istot ludzkich, pozbaw ione rozumu bezm yślne stado, niezdolne do k ie ro w ania naw ą swej przyszłości.
N ie przeczym y, że zajrzenie p ra w d zie w o czy w k w e sty i p o lityczn ego celu d ziałan ia i p racy narodow ej, porusza c a ły ogrom p ię
8
trzących się zagadnień i trudności, przed któ- rem i m ogą opadać ręce, naw et ludziom w ie l
k ie g o ducha, w ielkiej m iłości o jczyzn y i wriel- kiej woli. T o nie jest bynajm niej k w esty ą doktryn erską, abstrakcyjn ą, akadem icką, czy zw iązek K ró le s tw a P o lsk ie g o z R o s y ą mam y uw ażać za sta ły lub nie. N ie od czego innego bowiem , ja k od teg o określen ia zależy dalsza k o n se k w e n c y a : czy w razie uzyskania auto
nomii i sam orządu narodow ego w P ań stw ie R o syjsk iem będ ziem y m ogli rachow ać na ich stałość lub nie? O d tego określenia będzie zależało, czy k a żd y P o la k , dążąc do roszerze- nia narodow ych praw sw oich w P ań stw ie R o syjskiem , ma jednocześnie dążyć i pracow ać nad wzrostem polityczn ej je g o p otęgi, czyli też nad je g o osłabieniem i nad pow olnem je go rozsadzaniem ? O d te g o również określen ia będzie zależało c z y k ażd y patryota rosyjski ma w imię interesu sw ojej ojczyzny, pragnąć jak najsw obodniejszego rozw oju narodu p o l
sk ie g o w państw ie rosyjskiem , jak o zadatku siły i p o tę g i tegoż, czyli też ma ty lk o o ty le g o d zić się na pew ne kon cesye dla P o la k ó w , o ile chw ilow a -słabość R o s y i zmusza ją do rachow ania się z nimi, jednem słowem , czy ma on, z p atryo tyczn ego sw e go obow iązku, psuć praw ą rę k ą to, co daje nam lew ą, czy ma on korzystać z każdej sposobności, b y n a
ród nasz dem oralizow ać, rusyfikow ać i do o sta
teczn eg o doprow adzić upadku ?
9
T o nie są bynajm niej oderw ane od życia d o k tryn ersk ie ła m ig łó w k i, to są najistotniejsze zagadn ien ia życia i p rzyszłości narodow ej.
Chcąc zaś rozw iązać te zagadn ien ia, musi k a żdy P o la k zadać sobie przedew szystkiem p y tanie :
C zy dojście do n ie p o d le g łe g o P ań stw a P o lsk ie g o jest m ożliwem , jeżeli nie teraz, to przynajm niej w dalekiej p rzyszło ści?
G d y b y odpow iedź na to p ytan ie w ypaść m iała tw ierdząco, to oczyw iście, że w szelka d roga do autonom ii narodowej w Pań stw ie R o syjsk iem b y ła b y nam stanow czo odciętą, a cała p olityczn a nasza działalność m usiałaby b y ć ty lk o skierow an ą na szkodzenie R o sy i, na osłabianie, rozstrajanie i dem oralizowanie p o lityczn ego i społeczn ego jej organizm u.
•Samo się przez się rozum ie, że ta sam a d roga postępowania, m usiałaby b y ć p rzyjętą tąkże w zględem P ru s i A u stryi. W yn ik a w ięc z tego, że g d y b y n iepodległość P ań stw a P o lsk ie g o m iała b yć m ożliw ą w dalekiej przyszłości, to zabijałaby ona tym czasem dzisiaj w szelki swo- ' b odn y rozwój narodow y, a w ięc b y ła b y zabój
czą dla p o lsk ieg o bytu narodow ego. R ozum , a naw et sam zd ro w y rozsądek, zmusza nas do uznania, iż po ludzku sądząc, a w ięc opierając sw e w nioski co do przyszłości na dostępnych rozum ow i naszemu praem issach — rzeczyw iście n iep o d ległe Pań stw o P o lsk ie nie da się osią gnąć, bo brakuje mu niezbędnych do zd ob ycia
I O
i utrzym ania n iep od ległości w arunków , i to w aru n ków niezależnych od w oli ludzkiej, n ie
zależnych od w ytężon ej i energicznej p racy narodow ej i od duchow ych czyn ników spó- łeczn ych , bo brakuje mu k o rzystn ego p o ło że
nia g eo graficzn ego i korzystnej topograficznej ko n figuracyi kraju, a w ięc niezbędnych w a runków do pow strzym ania naporu N iem iec i R o s y i.
Żadne w y siłk i narodu nie m o gą zm ienić faktu, że jest on rzuconym w nieobronną z n a tu ry równinę i to w łaśnie w punkcie, w k tó rym ścierają się najostrzej interesa i a n ta g o nizm y W sch o d u i Zachodu; żadne w y siłk i nie potrafią zrobić rzeczą m ożliwą, b y dw adzieścia parę m ilionów bezbron nych P o la k ó w , m ogło pokon ać, w yrzu cić za sw e gran ice i na w o d zy utrzym ać trzy potężne m ocarstwa, uzbrojone od stóp do g łó w i rozporządzające łączn ie dw ustu kilku d ziesięcio m ilionow ą ludnością.
W takich w arunkach d yp lo m acya może w y tw o rzyć na ja k iś czas cień n iep o d ległego P a ń s t w a P o lsk ie g o , któ re po dawnem u b y ło b y p op ych ad łem w szystkich sąsiadów, ale nie może stw o rzyć rzeczyw istej n ie p o d le g ło ści, k tó ra d a w a ła b y narodow i naszemu pow ażn y g ło s w rozwoju cyw ilizo w an ego św iata i której m o
g lib y śm y sam oistnie bronić.
T w ierdzenie, że n iep o d legło ść polityczn a narodu jest najw iększem je g o dobrem , jest frazesem pustym i bez treści. N ie niepodle-
g ło ść p olityczn a je st najw yższem dobrem na
rodu, ale możność ja k najkorzystn iejszego ro z
woju sił n arod ow ych i ja k n ajw iększego w p ływ u na dzieje ludzkości, co bynajm niej nie musi iść w parze z n iepodległością. O g ło śm y n. p.
W ę g r y państw em zupełnie n iepodległem , a przekonam y się, co się stanie zarów no z ich narodow ym rozwojem , ja k z w p ływ em ich na europejską p o lity k ę i na dzieje świata.
N a k w e sty i n iep od ległości nie koń czą się bynajm niej trudności w w ytk n ięciu p o lityczn ego celu naszego działania. P rzed ew szystkiem o b ie
rając kierun ek realnej p o lity k i skrępow an i je steśm y obow iązkiem uw zględ n ian ia n ietylk o ch w ilo w ego interesu naszej dzielnicy, ale także dwóch innych dzielnic polskich. D uchow a b o wiem jedność polska na tem g łó w n ie musi się zasadzać w działaniu, żeb y żadna z dzielnic, pracując nad polepszeniem sw ego losu, nie kom prom itow ała rozwoju dw óch innych.
W y n ik a z tego, że m usim y n ietylk o do
szukiw ać się pun któw styczn ych pom iędzy K ró lestw em P o lsk iem a R o s y ą i na w spólno
ści ich interesów budow ać sta ły nasz z P ań stwem R o syjskiem zw iązek, ale m usim y także w prow adzić w system naszej p o lity k i dążenie do pogod zen ia interesów p olsko-rosyjskich z polsko-austryackiem i, a następnie jedn ych i drugich z interesam i całej S ło w iań szczyzn y I i z interesam i ca łeg o cyw ilizo w an ego świata.
D opiero takie doszukiw anie się w tym la b i
11
I 2
ryn cie stosow n ego kierun ku polityczn ej naszej d rogi zaprow adzi nas na pewno do zasady, że cyw iliza cy i i w oln ości opartej na praw ie, nie m oże b y ć bez realnej, wzajemnej zależności polityczn ej narodów , która coraz to szersze k r ę g i zatacza i zataczać musi, a kto m arzy 0 rozwoju ludzkości na podstaw ie zupełnie odrębnych, n ie p o d le g ły ch organizm ów n aro
d ow ych , ten ch ciałb y ch yb a zabić bezp ieczeń stw o, w olność, cyw iliza cy a i w spólną pracę ludzkości.
W arun ki geograficzne tak się z ło ż y ły , że m ów iąc o n iep o d ległej P olsce, nie można je dnocześnie m ów ić o n iep od ległej R o s y i ; oso
bno bow iem w zięta żadna z nich nie ma d o stateczn ych zasobów do utrzym ania rz e cz y w i
stej niepodległości. Jeżeli się w ięc m yśli o n ie p o d ległej P olsce w jak iejś od ległej przyszłości, to znaczy to nie co innego, ja k w yrażenie nadziei, że g d y dojdziem y za pośrednictw em autonom ii narodow ej do rzeczyw istej siły p o litycznej, to będziem y m ogli ro lę od w rócić 1 R o s y ą podbić pod panow anie P olski. A le ż na m iły B ó g ! g d y b y ś m y m ieli naw et p rzy p u ścić m ożliw ość te g o podboju, to czyż nie w i
dzim y, że w takim razie rozpo częłab y się nowa m ordercza w alk a pom iędzy R o s y ą a P olską, na której ty lk o n iem ieccy w ro g o w ie S ło w iań szczyzn y m o glib y skorzystać i w szystkich ra zem ujarzmić.
W strę t do budow ania d alszego rozw oju naszego narodu na stałych podstaw ach tem mniej jest zrozum iałym u kiero w n ik ó w zw iązku p racy narodow ej, że 'uznając za szkodliwe -wszel
kie wystąpienia i ruchy zbrojne i to ja k w idzim y uznając je za szko d liw e bez żadnych zastrze
żeń, a w ięc zasadniczo, n ietylk o że odcrącają oni jed y n y środ ek do dojścia do n iep o d leg ło ści, t. j. do w yb icia się z pod ob cych rządów , ale nad to dają tem dowód nieogran iczon ego zaufania do dobrej w oli rządu w k w estyi osią
gnięcia warunków możliwie najszerszego rozwoju, skoro w yrze k a ją się stanow czo teg o ostate
cznego środka, k tó ry po w szystkie czasy b y ł ostatnim w yrazem obron y praw narodow ych bądź to przeciw tyran ii panującego, bądź też jed n ego narodu nad drugim , a k tó ry u gru n tow anym je st na praw ie natury i uznanym przez m oralność chrześcijańską. Chrystus Pan nakazując P io tro w i schow ać m iecz do pochw y, n auczył nas tylk o , że p raw d y w ia ry nie szerzy i nie broni się mieczem. Jeżeli w ięc kiero
w n icy zw iązku p racy narodow ej ro zciągn ęli tą zasadę na stosunek P o la k ó w do R o sy i, to dali tem dowód, że uważają g o za zupełnie stały i że reform ow anie m oralne R o s y i, a nie p o lity czn y jej podbój uw ażają za id eał polski.
N ie mam nic p rzeciw ko tem u, bo i ja uważam to za historyczn e zadanie nasze, w yp ły w a ją c e z samej natury rzeczy.
13
14
T e g o rodzaju jednak linia przew od n ia idealn ych dążeń narodow ych, nie da się p o g o dzić z brakiem w iary w m ożność dobrego ich skutku i ze w strętem do jaw n e g o oparcia wspólnej z R o s y ą moralnej i ekonom icznej p racy na stałych p olityczn ych p o d sta w a c h , a to tem bardziej, że w stręt ten bardzo często p o leg a n ietylk o na odrazie do państw ow ości rosyjskiej, do jej b ezpraw ia, kłam stw a i nie- sum ienności; ale naw et na zupełnie n iech rze
ścijańskim w stręcie do R o sy an jak o ludzi.
N iew ątp liw ie, że tysiącoletn ie panow anie i zerw anie jedności z pow szechnym K o ścio łem C h rystusow ym w ysu szy ło w społeczeństw ie rosyjskiem źród ła sum ienności i praw dy. A le czyż stan ten nie jest właśnie god zien ja k n ajżyw szego w sp ó łczu cia? C zyż nie jest on odbiciem strasznej tra g e d y i narodow ej ? C zyż nie jest on obrazem najw yższej skali nieszczęść n arod ow ych ? Czyż m y jak o chrześcijanie, k a to lic y m am y praw o zw ątpić o potędze p raw d y naszej w iary? Czyż m am y praw o zw ątpić o sile naszego d u chow ego w p ły w u na R o s y ą ? Czyż m am y praw o zw ątpić o tern, iżb y m ięd zy stu- m ilionow ą ludnością Pań stw a R o s y js k ie g o nie m iało się zupełnie znaleźć ludzi pragn ących p raw d y? Czyż sami jesteśm y rzeczyw iście tak czyści, tak przejęci praw dą i m iłością, iżbyśm y m ieli m ieć praw o pierw si rzucić kam ieniem na całe społeczeństw o rosyjskie?
15
T en w stręt do ustalenia stosunku naszego do R o s y i, p rzy jednoczesnem odtrącaniu w za
sadzie w szelkiej zbrojnej akcyi, dow odzi ch yb a, że panow ie kiero w n icy »Związku« nie m yślą opierać przyszłości narodu na w łasn ych siłach i na w łasnej p racy m oralnej i polityczn ej, ale chcą ją puścić po dawnem u na lo te ry ą nie
przew idzianych, nadzw yczajnych przew rotów m iędzynarodow ych, z któ rych pow inna się w ich nadziei, w yłon ić sama przez się n iep o
d le g ła P olska.
Jeżeli zaś tak nie jest, to pozostaje jedna ty lk o i jed yn a altern atyw a, że panow ie ze zw iązku chcą się zabaw ić w w ielkich p o lity ków , k tó rzy okłam ując i rząd i naród i siebie sam ych, potrafią w yciąg n ąć z tego b ło ta w ielkie dla rozw oju n arodow ego korzyści.
A tym czasem stanęliśm y na w yłom ie, na którym nie w olno nam już ani jed n ego w ięcej błęd u popełn ić, doszliśm y do chwili, w której cała p rzyszło ść naszego narodu zależną będzie od pow zięcia mądrej i męzkiej d ecyzyi, od obrania stałej pew nej drogi działania na p r z y szłość, k tó ra b y nie dopuszczała puszczania jej na los szczęścia, ale znaczyła k a żd y nasz krok św iadom ą celu p racą narodową.
K ilk o w ie k o w a , nieprzejednana w alka p o m iędzy dw om a najprzedniejszem i S ło w ia ń szczy zny narodami, pom iędzy P o lsk ą a R o sy ą, d o prow ad ziła w reszcie całą Sło w iań szczyzn ę do zupełn ego rozbicia. G roźna niem iecko-pruska
i6
potęga zagraża dziś p rzyszło ści w szystkich narodów S ło w iań skich. R o zb iw szy do w sp ółki z N iem cam i p o lityczn y b y t P ań stw a P o l
skiego, stanęła dziś R o s y a sama nad k ra w ę dzią przepaści, w której może utonąć n ie ty lk o rzeczyw ista jej n iep o d legło ść polityczn a, ale także p rzyszłość całej S ło w iań szczyzn y. N ad e
szła chw ila, w której ty lk o zgod a i łączność narodów słow iań skich może je uratow ać od pruskiej drapieżności i zagw aran tow ać sw o bo
dny ich rozw ój narodow y.
Zgoda i łączność m iędzy P o la k a m i a R o - syą, nie jest bynajm niej postulatem, k tó ry m o
żna dow olnie p rzyjąć lub odrzucić. One są n ieu błagan ą koniecznością zarówno dla P o lsk i ja k dla R o s y i, je że li narody te nie chcą rzu
cić przyszłości sw ojej i przyszłości całej S ło w iań szczyzn y w szpony potom ków krzyżackich . R o zd zielen i pom iędzy R o s y a a A u stry ą — a w ięc p om ięd zy w schodnią a zachodnią S ło w iańszczyznę, staliśm y się z natury rzeczy realnym łączn ikiem p olityczn ym pom iędzy dw iem a S ło w iań szczyzn y częściami. G nębien i bez m iłosierdzia przez ostatnie lat 40 przez ( R o s y a i P rusy, znaleźliśm y w A u s try i ochronę n arodow ego p o lsk ieg o życia i rozwoju. F a k t ten musi o ty le kręp o w ać p olityczn e nasze działanie w stosunku do R o s y i, że pogodzen ie interesów zd o b yteg o przez G alicy ą w A u stry i pola n arod ow ego rozw oju i w p ły w u na w e w nętrzną i zew nętrzną jej p o litykę, a w ięc |
17
w p ły w u na lo sy zachodniej S łow iańszczyzny, musi stać się rozstrzygającym drogow skazem p o lityczn ego naszego kierun ku w p o lity ce m ię
dzynarodow ej, jeżeli go d zim y się na to, że trzy rozdzielone P o lsk i dzielnice m uszą tern prze- dew szystkiem m anifestow ać sw ą narodow ą j e dność, b y żadna z nich nie p row ad ziła p o lityki, szkodliw ej dla rozw oju s iły narodow ej dwóch drugich.
S ta ły w ięc zw iązek K ró le stw a P o lsk ieg o z P aństw em R o sy jsk iem , ugrun tow an y na p o szanowaniu narodow ych praw i narodow ej odrębności naszej, oto zdaniem naszem jed yn ie m ożliwa przew odnia linia naszej p o lity k i w e
wnętrznej. D ążen ie do zgru p ow an ia w p r z y szłości całej S ło w iań szczyzn y około teg o sta
łe g o i na spraw iedliw ości op artego zw iązku K ró le stw a P o lsk ie g o z R o s y a , za p ośred n i
ctw em coraz to silniejszego ustalania p rzy ja znych stosunków , zad zierżgn iętych przez hr.
A g e n o ra G o łu ch o w skiego pom ięd zy A u s try ą a R o s y ą i doprow adzenie w reszcie do sta łeg o ich p o lity czn ego zw iązku, oto jed yn ie m ożliw a linia w ytyczn a dążeń naszych w p o lity ce m ię
dzynarodow ej. A w reszcie w ytw orzen ie k ie d yś w p rzyszłości, na tle te g o zw iązku, fed eracyi narodów Sło w iań skich , oto ch yba je d y n e p o lityczn e p ragn ien ie na daleką przyszłość, które ani nie sprzeciw ia się zdrow em u rozsąd kow i, ani też nie nosi na sobie piętna b ezw arun kow o nie dających ziścić się nadziei.
2
II. D ru gim ogrom nym błędem zw iązku p racy narodow ej jest b rak określonej jej istoty i rozm iarów. F razeo lo gia napstrzona narodowo- kulturalnem i i ekonom icznem i ogóln ikam i, szumna zapow ied ź w yrabian ia cnót o b yw a te l
skich, uświadam iania mas ludow ych, to prze
cież nie p rogram p racy, to reklam a, to w sp a
n ia ły szyld na zew nątrz p rzy pustkach treści.
L ic z b y nieskończenie w ielkie, rów nie ja k nieskończenie małe, zaw sze jedno i to samo m ają znaczenie w p rak tyce życia sp ołeczn ego, że rów nają się zeru. P racę czło w ieka ogran i
czył B ó g czasem i przestrzenią, a kto tych dw óch czyn n ików nie bierze w rachubę, z a bierając się do pracy, kto nie określi, w jakim zakresie i w jakiem następstw ie czasu ma sw oją pracę prow adzić, ten stanow czo m oże w iele sobą hałasu robić, ale z pew nością nie zbierze dobrych ze swej p racy owocówn
N am by się zdaw ało, że jeżeli zw iązek p racy narodow ej p rzy ją ł za jedno z g łó w n y ch sw oich zadań zabezpieczenie społeczeństwa przed agitacją rozkładową wśród mas i przeciwdziała
nie wszelkiej waśni społecznej, to nie w ystarcza ku tem u celo w i luźna zapow iedź organizowania różnorodnych prac społecznych, ale p otrzebaby w ziąć się do najw ażniejszej d la te g o celu p racy, do p ra c y moralnej nad pracodaw cam i, a w ięc nad obyw atelstw em ziem skiem i nad p rzem y
słow cam i, p racy skierow anej ku temu, b y k a żdy z nich, w naturalnym zakresie zaw odow ej
i9
swej pracy, poczuł się do obow iązku zo rg a n i
zow ania jej na podstaw ach chrześcijańskich, b y k a żd y z nich zrozum iał, że nie w ła ścicielem jest, ale szafarzem dóbr ziem skich;
że im w ięcej mu B ó g dał, tern w ięk szy na nim cią ży obow iązek b y ć słu gą w szystkich, w y ró w n y w a ć społeczne nierów ności, g o ić rany spo
łeczne, w spierać słow em i czynem pracę mniej uposażonych, jednem słow em stać się o g n i
skiem m oralnem i ekonom icznem dla całej lu dności czy to rolniczej, czy fabrycznej w m iej
scu zawodowej swej pracy.
M ów i się w iele o ro zkład o w ych czynni
kach społeczeństw a, a pod tem mianem ro zu mie się w szelkich odcieni socyalistów . A le nad tem m ało się kto zastanawia, że w' rze czy w i
stości socyalizm nie jest niczem innem, jak protestem przeciw ko rozbiciu o rgan izacyi p racy i dążeniem do pow rotu do niej. W a d ą socya- lizmu nie jest bynajm niej to dążenie, ale n ie
chrześcijański, zw ierzęcy, an tisp ółeczn y je g o ch arakter. T o pewna, że przez kikan aście w iek ó w chrześcijańskiej c y w iliz a c y i, aż do czasów w ielkiej rew o lu cyi francuskiej, praca społeczna b y ła zorgan izow an ą i p o le g a ła do p ew n ego stopnia na w sp ółw łasn ości, skoro rob otn ik roln y m iał także do p ew n eg o stopnia praw o do stałego utrzym ania z m ajątku sw o
je go ch lebodaw cy.
P om ijając zw yrodn ien ie stosunku pań szczy
źnianego pod w p ływ em nadużyć, m usim y p r z y
20
znać, że w zasadzie .każdy pańszczyźniany ch ło p m iał n ietylk o praw o do stałego zabezpieczenia swej egzysten cyi, przez posiadanie zagro d y, ja k o w jm agrodzen ia za pańszczyźnianą robotę, ale m iał on także praw o do opieki pana, do dbałości o to, b y nie cierpiał g ło d u , chłodu i nędzy, a liczne serw ituta na gruntach d w or
skich św iadczą, że i one b y ły p on iekąd u w a
żane za w spólną w łasność p racodaw cy i ro b o tnika.
P an w e w łasn ym sw ym interesie m usiał się starać o to, b y nędza nie szerzy ła się m ię
dzy poddanym i mu w łościanam i. Stosun ek ten, k tó ry p rzerod ził się w zupełne poddaństw o, połączone nieraz z niesp raw ied liw ym w y z y skiem p racy chłopa, p rzeży ł się w łasnem i swo- jem i nadużyciam i i upadł, ale nie został żadną inną o rga n iza cyą zastąpionym .
C złow iek sta ł się czło w ieko w i w ilkiem , w alk a o b y t na każdym kroku, oto jed yn a p o
chodnia, którą t. zw. ośw iecony d em okratyczn y liberalizm niósł przed przed rozbitą na atom y ludzkością.
Jeżeli masz siłę sprostać w tej w alce na życie i śmierć, to masz też i praw o do życia, b ytu i gnębienia słabszych. Jeźli ci sił zab ra
knie, to g ili ja k pies pod płotem !
N ap rzeciw tej w alk i jed n ostek o b y t w y sunął socyalizm w alk ę klas ludności, w ysu w a ją c jednocześnie m yśl nowej o rgan izacyi pracy, p olegającą na w spólności w arsztatu p racy i
usunięciu pracodaw ców zupełnie z pow ierzchni ziemi. W rzeczyw istości w alk a ta prow ad zi do zabicia ty lk o słabszych p racodaw ców i do ko n centrow an ia się b o g actw a w rękach małej g a r stki finansow ych potentatów , protegow an ych zawsze i w szędzie przez rządy, k tó re nie m ogą się bez nich obejść i które muszą zresztą w e w łasnym interesie staw ać w obronie praw a w łasności.
D o w alki z socyalizm em staje dem okracya narodow a, która przez zrujnow anie feudalnego system u o rgan izacyi pracy, stała się g łó w n ym je g o powodem . Panom dem okratom zdaje się, że potrafią sparaliżow ać dążenie socyalizm u do zorganizow an ia wspólnej w łasn ości w ar
sztatów pracy, jeżeli w yp rą całą szlachtę i ma- g n ateryą z w łasności ziem skiej i doprow adzą do ja k najw iększego rozdrobnienia w łasności grun tow ej.
B ard zo p ię k n ie ! ale co dalej ? Zostaną w ięc sami chłopi na gruncie, ależ, czyż to za- pobieże w alce o b y t? C zyż zapobieźe to p o
w staw aniu głod n ego, b ezroln ego p roletaryatu w iejskiego ?
Stanow czo, że nie zapobieźe. P rzeciw n ie, w ów czas dopiero rozpocznie się w alka na ostro, w ów czas dopiero pow staną m iliony zgło d n ia
ły c h nędzarzy, k tó rzy nigd zie p rzytu lić się nie b ęd ą m ogli, przed którym i nie będzie innej przyszłości i innej d rogi zbaw ienia ja k k ry m i
nał lub śm ierć gło d o w a. W ó w cza s dopiero
22
krzew ić się będzie bez przeszkód b iu ro k ra ty czn y pasożyt, k tó ry pod pozorem uszczęśli
w ian ia ludu, w y sy sa ć z niego będzie k a żd y grosz je g o oszczędności.
N i e ! Pan ow ie lib erałow ie i N arodow i D e m okraci. S ku tko m d ezorgan izacyi p racy sp o łecznej nie zapob iega się dezorgan izując ją do sam ego dna, w yn iszczając w szelkie naw et ślad y dawniejszej o rgan izacyi pracy, k tó re m o g ły b y stać się zaw iązkiem nowej jej organ izacyi, w ię cej zastosowanej do pojęć i potrzeb teraźn iej
szych pokoleń. Innej d ro gi przeciw socyalizm o- w i nie w yn ajd zie nikt, ja k ożyw ienie duchem chrześcijańskim w arstw uposażonych i zam o
żnych i pobudzenie ich do stw orzenia nowej chrześcijańskiej o rgan izacyi p racy narodow ej, opartej na pośw ięceniach codziennych i na z a pobieganiu n ęd zy przez w ytw arzan ie obok d w o rów na w si innych silnych ogn isk p racy i za
robku. A w ięc nie dążenie do rozd ro b n ie
nia m ajątków szlacheckich, ale utrzym anie w zdrow iu m oralnem i w ekonom icznej sile zarów no szlach ty jak w łościan , ale p ołączenie ich na nowo realnem i w ęzłam i w spóln ych in teresów , na grun cie zaw odow ej ich p racy i m oralności chrześcijańskiej, a w reszcie decentra- liza cya przem ysłu i łączen ie g o z rolnictw em , oto pow inno b yć g łó w n ym celem społecznym zw iązku p racy narodow ej.
III. D alszym brakiem program u zw iązku p ra c y narodow ej jest zupełne pom inięcie sto
23
sunku Zw iązku do K o śc io ła w p racy nad p o d niesieniem m oralności i o św iaty w śród ludu.
Otóż jesteśm y te g o zdania, że ten dział p racy narodow ej jest a tryb u cy ą K o ścio ła . Zw iązek zaś powinien ty lk o w p ły w a ć na sw ych czło n ków , b y działanie duchow ieństw a popierali słowem , czynem , p rzykład em i kieszenią, oraz że b y podd aw ali się w tem kierow n ictw u K o ścioła. W sz e lk ie w ciągan ie k się ż y do Z w iązku i uzurpowanie sobie kierow n ictw a ich p o stę
pow aniem , ja k również w szelkie sam owolne, nieaprobow ane przez w ładze duchow ne p r o w adzenie p o lity k i kościeln ej uw ażam y zawsze za zbrodniczą lekkom yśln ość, szczególniej zaś w chw ili, g d y dzięki cesarzow i M ikołajow i II ta k w spaniałe pole p racy przed niem się otw arło. W cią g a n ie bowiem księży do postron
nych zw iązków zachw iew a hierarchiczną j e dność K o ścio ła , dezorganizuje m oralną je g o p o tęg ę, naraża K o ś c ió ł na niepotrzebną kom - p rom itacyą w obec rządu i dem oralizuje księży, rob iąc ich polityczn ym i agentam i, otrzym ują
cym i najczęściej ro zkazy od najzaciętszych w ro g ó w K o ś c io ła k a to lick ie g o . N iech ty lk o kapłan k a to lick i słucha w iernie ro zkazó w O jca św ięteg o i B isk u p a sw ojego, niech ty lk o su
m iennie w yp ełn ia obow iązki sw o jego stanu, niech św ieci czystością serca i duchem p o św ię cenia się dla swojej ow czarni, a z pew nością najlepiej odpow ie obow iązkow i p ra c y n a ro dowej.
24
IV . B ard zo ważnym zarzutem przeciw p r o gram ow i zw iązku p racy narodowej jest zastrze
gan ie sobie praw a do ewentualnej a k c y i p o li
tycznej, do w yrabian ia opinii polityczn ej w na
rodzie i do orzekania co jest zgodnem lub niezgodnem z wolą, myślą godnością, sumieniem i interesem narodowym, podczas g d y jed n o cze
śnie Z w iązek zapew n ia nas, że nie krępuje swych członków ściśle sformołowanym programem politycznym, że nie kreśli programu politycznego.
Jakim źe praw em zasiada on na trójn ogu p o li
tycznej m oralności, skoro sam nie w iąże siebie żadną polityczn ą zasadą? Na jak iej podstaw ie obiecuje w yro b ić opinią polityczn ą w kraju, skoro sam żadnej nie posiada? N a jakiej za
sadzie żąda praw a do rozpoczęcia ew entualnej a k c y i polityczn ej, skoro nie przedstaw ia dla niej innego drogow skazu, jak polityczn ą b e z
m yślność?
V . W ie lk ą również luką program u Z w ią
zku p racy narodow ej, jest zupełne p rzem ilcze
nie stanow iska sw o jego w zględem a g ita cyi p o lityczn ych zain icyow an ych przez stronnictw o socyalistyczn e, a p rzejętych następnie przez stronnictw o narodow o-dem okratyczne, a m ia
now icie stan ow iska w zględem strajków szk o l
nych, któ re naraziły już na bardzo pow ażne k lęsk i zarów no interes, ja k god n ość narodow ą.
D ość w spom nieć upokarzające godność narodow ą w yznanie panów : W ła d y sła w a T y szkiew icza, Stanisław a K ije ń sk ie g o , F ran ciszka
25
Z ieliń skiego, M irosław a D o b rza ń sk ieg o , A l fonsa P arczew sk iego , A lek san d ra C hrystow - -skiego, M ieczysław a Pfeiffra, Stan isław a L e sz
czyń sk iego , Stan isław a S tan iszew sk iego , Jana A rk u sze w sk ie g o , Józefa Natansona, S tan isław a Ł osia, S tan isław a L ew ick ieg o , Ig n a cego C hrza
n ow skiego, Stan isław a C h ełch o w skiego i S z y mona K o n a rsk ie g o , w m em oryale złożonym m inistrow i ośw iaty w spraw ie szkolnej, że lu dność K ró le stw a P o lsk ie g o uważają za część szczepu polskiego, a nie za część narodu pol
sk ieg o , dość w spom nieć przyznanie się do braku m ęskiej odw agi, do g ło śn e g o w y ja w ie nia protestu, który cicho brzmiał w ich duszy p rzeciw wynaradawianiu, fałszow aniu wiedzy i zmeprawianiu charakterów sw ych d z ie c i; dość wspom nieć przyznanie się do tego, że trzeba im b y ło dopiero schow ać się za paraw an szcze
rego zapału gim nazyastów i stracić nad nimi w szelką rodzicielską w ładzę, b y p o w ażyć się protest ten podn ieść publicznie. D ość w spo
mnieć, że panow ie ci do te g o stopnia zatracili w sobie poczucie godności narodow ej i interesu n arodow ego, że nie cofnęli się w sw ym m e
m oryale przed opieraniem sw ych żądań co do refo rm y szkolnej w kierun ku jej unarodowie
nia na system ie epoki M ilu tyn ow skiej, w yra chow anym z szatańską p rzeb ieg ło ścią na roz
bicie n arod ow ego życia p o lskiego, a k tó rego nieubłaganą, konieczną k o n sekw en cyą m usiała b y ć rusyfikacya szko ły.
.
2 6
N ie w ątpim y, źe panowie ci, podpisując ten m em oryał, p ragn ęli gorąco p rzy słu żyć się spraw ie szkoln ictw a narodow ego, ale to w ła śnie pow inno nam słu żyć za przestrogę, że
g o rą ce serce i dobre chęci nie dają żadnej g w a ra n cyi utrzym ania godn ości i interesów narod ow ych , je że li się nie ma jasno w y tk n ię te g o celu p o lityczn ego , jeżeli się zerw ie nić najpiękniejszej tra d y cy i autonomii narodow ej, je że li się zohyd za w opinii publicznej najw spa
nialsze jej dzieła i w o li się p o w o ływ a ć w sp ra
w ach ję zy k a szkoln ego na zabójczy system ep o ki M ilu tyn ow skiej, aniżeli na szkołę g łó w na i na c a ły system ed u kacyi narodow ej, stw orzon y przez A lek san d ra W ie lo p o lsk ie g o !
W id zą c ja k ie dew astacye moralne spra
w iła ta nieszczęsna a gitacya szkolna w całem p o ko len iu naszej szkolnej i uniw ersyteckiej m łodzieży, w idząc na jakie n iepow etow an e straty n araziła ona kraj przez potw orn y strajk szko ln y, k tó re g o jed yn ym skutkiem p o lity cznym je st opóźnienie gruntow nej a kon ieczn ej reform y szkolnej i skom prom itow anie go d n o ści narodow ej w obec rządu, uw ażam y, że do p ro
gram u zw iązku p racy narodow ej pow inno b yło w ejść potępienie w szelkich a gita cyjn ych robót, a szczególn iej pom ięd zy uczącą się m łodzieżą, jak o p rzeciw n ych każdej rzeczyw istej p racy
narodow ej.
C Z Ę Ś Ć D R U G A .
Krytyka praktycznego zastosowania programu związku pracy narodowej.
N iedostatki program u zw iązku p ra c y naro
dowej nabierają dopiero plastyczn ości w ob ec p ierw szych je g o k ro k ó w na drodze a kcyi. T u dopiero w idzi się ja k na dłoni, źe szyld p racy narodow ej, je st ty lk o obłudną w ęd k ą zasta
w ioną na ludzi, któ rym w strętną jest polityczn a a g ita c y a ; tu w idzi się, że unikanie ujaw nienia b a rw y polityczn ej zw iązku, bynajm niej nie je st p rzypadkow em , ale je st obrachowanem na w cią
g n ię cie ludzi p racy do jało w ej polityczn ej a gita cyi, na poddanie pod kom endę n arod o
w y ch dem okratów ludzi, któ rzy bynajm niej nie życzą sobie w d ziew ać ich liberyi.
W tern ośw ietleniu dopiero staje się zro zum iałem , dlaczego k iero w n icy zw iązku p racy narodow ej sko jarzyli jej hasło z bezm yślnością, bezcelow ością polityczn ą, chociaż k ażd y rozu
m ny czło w iek musi o tern w iedzieć, że b ezce
low ość p olityczn a nieda się pogodzić ani z p ło
28
dną narodow ą pracą, ani z w yd obyciem z n a rodu n ajw iększych do niej sił, ani w reszcie z w yrabian iem w społeczeństw ie zdolności p o li
tyczn ych i polityczn ej opinii. P raca bow iem narodow a i społeczna w ym aga koniecznie do swej płod ności stałości i jasności celów p o li
tyczn ych, bez k tó ry ch musi się zawsze p rzero
dzić w bezpłodn ą a g ita c y ą i szam otanie się w próżni. A w takim w ypadku, zawsze sp e
ku low an ie na lo tery i nieprzew idzianych p o li
tyczn ych przew rotów i n iedających się ziścić nadziei, zajmuje m iejsce rachow ania na w łasne siły.
A n i chw ili nie w ątpim y, że kiero w n icy zw iązku m ają ja k najszczersze dla kraju za
m iary i rad ziby w prow adzić naród na d rogę realnej i rozumnej p racy narodow ej i w imię jej zaprow adzić idealną jed n ość w narodzie.
A le to także pewna, że w obozie narodow o- dem okratyczn ym — do któ rego ci panow ie n iew ątpliw ie należą — nie rozum ie się n ig d y czego innego pod pojęciem p racy narodow ej, ja k p olityczn ą a g ita c y ą , kierow an ą przez ich p rzyw ódców , a pod pojęciem jedności narodo
w ej, czego innego, ja k ślepe im posłuszeństwo.
Jakiem i drogam i dochodzi się do tego celu, o to mniejsza, bo cel uśw ięca środki p o d łu g katechizm u dem okratyczn ego. Z d aw ało b y się n. p. źe k iero w n icy zw iązku p racy naro
dow ej uznają ch yba niem ożliw ość dojścia do n ie p o d le g łe g o państw a p olskiego, zdaje się na
29
w et, że go d zą się oni już na p rzyjęcie za cel swej p o lity k i stałego zw iązku z R o s y ą , opar
te g o na autonom ii K ró le stw a P o ls k ie g o i na rów noupraw nieniu P o la k ó w w całem państwie, skoro — o ile nam w iadom o — na tej w łaśnie polityczn ej p odstaw ie porozum iew ali się z ziem- cami w M oskw ie.
P y ta m y się w ięc dlaczego nie chcą o d g ra n iczyć się w yraźn ie od n aiw n ych ideałów , b łąkających się jeszcze zb yt często po niedoj
rzałych p olityczn ie, m arzycielskich um ysłach ludzi, niezdolnych pojąć, że czyn może się ty lk o opierać na tw ardej p odstaw ie rzeczy w i
stości? P rzekonani jesteśm y, źe ch yba dla teg o ty lk o , b y rozszerzyć sferę swej popularności, nie zw ażając na to, czy ma się ją zdobyć w ciągan iem społeczeń stw a na d ro gę realnej pracy, czyli też przez kap itu lacyą przed m arzy
cielskiemu je g o ideałam i, zasłaniając się tą słab ą p o ciech ą, przed swojem sum ieniem, że w ch w ili p o lityczn ego czynu, opanuje się je i w prow adzi na d ro gę trzeźw ego rozumu. N ie ste ty ! od lat kilkudziesięciu zawsze ż y w io ły polityczn ie dojrzałe p ocieszały się tem p rzy puszczeniem , ale na to ty lk o , b y zawsze dać się p orw ać w szalony, bezrozum ny w ir nieo
kiełzn an ych polityczn ych zachceń, w któ rym ton ęła w jedn ej chw ili praca narodow a licznych pokoleń z n ajw iększym prow adzona m ozołem . B o oprócz tych dw óch c z y n n ik ó w : dojrzałych p olityczn ie ludzi i utopistów n arodow ych, jest
30
jeszcze trzeci, potężny, k tó ry nie dopuszcza n ig d y do rozjaśnienia pojęć ludzi ciem nych lub szalonych, k tó ry zawsze znajduje sposób, b y p rzyn ętą n iep od ległości w trącać polskiem i rękom a w przepaść bez w yjścia narodow ą na
szą przyszłość, a czyn nikiem tym jest zło w ro g i sojusz czynow niczej nahajki z pruskim p ickel- haubem.
P rzyp atrzm y się teraz spokojnie i przed
m iotow o na ja k zgubną dla narodu naszego d rogę w epchnęło gonienie za popularnością kiero w n ikó w zw iązku p racy narodowej.
P o w zięli oni niefortunną m yśl ro zp o lity kow an ia w łościan za pośrednictw em a g ita c y i | po wsiach, zw o ływ a n ia zebrań w io sk o w ych w celu podsuw ania im najrozm aitszych postu
lató w dla przedstaw ienia ich rządowi. D o k u ment w zyw a ją cy do tej a kcyi, od słan iający w całej swej nagości zarówno b rak elem en
tarn ych pojęć o zasadach adm in istracyi kraju, ja k zdrożną lekko m yśln o ść autorów je g o , a w re szcie b ęd ący dow odem pośw ięcenia najw ażniej
szych spraw narodow ych dla zyskan ia p opu
larności, brzm i ja k następuje:
»Najwyższy Ukaz do Senatu Rządzącego z dnia 18. lutego (y. marca) r. b. rozkazuje R a dzie Ministrów »rozważanie i decydowanie wnio
sków i poglądów w sprawach dotyczących pole
pszenia dobrobytu ludowego«, My przeto mie
szkańcy wsi (wymienić) jednom yślnie tutaj wy- raiamy, te dla naszego dobrobytu bardzo m ele
3i
brakuje i słusznie się nam należy, by dola ta nasza była raz nareszcie polepszona, a na to potrzeba:
»Stosować w ca łej sprawiedliwości prawo samorządu gminnego w Ukazie Najwyższym z dnia ,9/2 64 r. wyrażone, a głównie pozbawić naczelnika powiatu prawa karania wójta i soł
tysów, przywrócić jęży k p o lsk i w gm inie, dać prawo gm inie mianować i uwalniać swego pisa
rza i utworzyć rady gminne.
2. Przywrócić język p o lski w szkole, sądzie i urzędzie.
j . Znieść zakazy domowego nauczania; znieść trudności w zakładaniu szkół gromadzkich ; dać gm inie prawo godzenia i usuwania nau
czycieli i prawo kontroli nad nauką w szkole.
4. D ać swobodę w obrządkach i uroczystościach K ościoła Rzymsko-katolickiego.
5. Ochronić nas od tego, by mąka rosyjska za nizką taryfą do nas przywożona, zmu
szała nas do tego, abyśmy własne zboże za bezcen sprzedawać musieli.
6. Przyznać kredyt długoterminowy i nizko- procentowy na grunty ukazowe 1 inne przy spłatach; przy kolonizacji i przy przebu
dowie. Znieść stempel przy parcelacji, choćby bez pomocy B a n ku włościańskiego się odby
wała. Skasować solidarną odpowiedzialność przy B a n ku W łościańskim.
7. Obniżyć wszelkie podatki, a szczególnie ubez
pieczenie.
32
8. D ać gm inie prawo swobodnego rozporzą
dzenia na użytek gm iny fu n d u sza m i powsta
ły m i z zysków w kasach gm innych oszczę
dnościowych (tu miejsce na różne sprawy, ja k szachownice, regulacya rzek, opiaty cię
żarów szpitalnych dla gm in podm iejskich, kwaterunek, podwody, tam gdzie są szcze
gólnie uciążliwe: Należy żądać, by podwody i kwaterunek najmowano za pieniądze, p o
d ług dobrowolnej umowy, z góry z gospo
darzami umówionej.
fj. Utworzyć komitety z wyboru dla spraw dro
gowych, ubezpieczonych, szkolnych i innych gospodarczych w powiatach, guberniach i j e
dną wielką radę krajową z wyboru w War
szawie dla czuwania, by wszystkie prawa na nasze dobro były obracane.
Jak w id zim y pierw szy punkt tej od ezw y podsuw a zebraniom w ioskow ym żądanie: >po
zbawienia naczelnika powiatu prawa karania wójtów i sołtysowi., przyczem bezrozum ne to żądanie łą c z y z prostem kłam stw em , skoro p ow ołu je się w niem na ukaz z 19/a 64 r., k tó re g o zastosow anie »w ca łej sprawiedliwości« ma rzekom o prow adzić do tego rodzaju nonsen
sow n ego postulatu. Otóż przed ew szystkiem , p o w o łan y tu ukaz postanaw ia rzecz w ręcz p rze
ciw ną. I t a k :
33
Art. 78. W ójci gmin i ławnicy, jeżliby nie wypełniali należycie swych obowiązków, lub jeżliby dopuścili się nadu
żyć, oddaleni będą z urzędu decyzyą guburnatora.
Sołtysi, jeśliby dopuścili się nadużyć lub zaniedbania swych obowiązków mogą być od nich uwolnieni przez Naczelnika Powiatu, który o decyzyi swej donieść gubernatorowi powi
nien z wyjaśnieniem przyczyn, które go do niej skłoniły.
Art. 79. Z przyczyn szczególnej ważności może Naczel
nik Powiatu sam przez się, za nim decyzya gubernatora na
stąpi zawiesić, w urzędowaniu każdego W ójta gminy i Ł a
wnika, lecz nie na dłużej jak na jeden miesiąc, Naczelnik Powiatu atoli winien natychmiast donieść o takiem rozporzą
dzeniu gubernatorowi i prosić o zatwierdzenie ,* pełnienie zaś czasowo obowiązków kandydatowi zawieszonego w urzędzie, a gdyby go wcale nie było, lub był nieobecnym, jednemu z Ławników poruczy.
Art. 89. Wszelkie urzęda i zwierzchności z żądaniem wymierzenia kar na Wójta gminy, Ławników, Sołtysów lub Pisarzy gminnych udają się do Naczelnika Powiatu, który, po przekonaniu się o słuszności żądania, stosownie do oko
liczności postąpi.
A rt. 90. W ójci gmin, Ławnicy, Sołtysi i Pisarze, zostają pod bezpośredniem zwierzchnictwem Naczelnika Powiatu, który za mniej ważne wykroczenia służbowe ukarze ich napomnie
niem, naganą, karą pieniężną do pięciu rubli srebrem, lub aresztem dni siedm nie przechodzącym.
N ie m ożem y p rzyp uścić żeb y podobne żą- danie, dążące do rozprzężenia w szelkiej sp rę żystości adm in istracyi na pierw szym szczeblu sam orządu, m o gło b y ć branem na seryo, przez kiero w n ikó w zw iązku p racy narodow ej, bo w takim razie b y ło b y to dow odem b rak u n aj
w ięcej elem entarnych pojęć o zasadach ad m i
n istracyi.
3
34
W id o czn ie w ięc jed yn ym celem tego p o stulatu b y ło zyskan ie popularności w śród w ło ścian, którym m o g ło b y się to uśm iechać, że w ybran i przez nich w ójci i so łtysi będą sam o
w ład n ym i sam odzierżcam i, n iep od legającym i żadnej dyscyplinarnej w ładzy.
Żądania zam ieszczone w punkcie 3-cim, b y gm ina posiadała p raw o »godzenia 1 usuwania nauczycieli« — jeżeli i ono ma b y ć rzekom o w y nikiem postulatu stosow ania »w całe/ sprawie
dliwości« ukazu z 19. lutego 64 r. — p o lega znow u na kłam stw ie, ustaw a ta bow iem robi w yb ó r nau czyciela gm in y zależnym od za
tw ierd zenia przez N aczeln ika D y r e k c y i Nau- l k o w e j; oddalenie zaś p ozw ala gm inie ty lk o propon ow ać. A m ia n o w icie:
Art. 38. Nauczyciele i nauczycielki szkół początkowych gminnych i wioskowych, wybierani być mają z pomiędzy osób znanych z nieposzlakowanego prowadzenia się, bądź przez samo zebranie właściwej gminy lub wioski, bądź też za wiedzą i zgodą tegoż zebrania przez Wójta gminy z Ław ni
kami i Sołtysami. Wybraną osobę zatwierdza Naczelnik D y
rekcyi naukowej, jeżeli po należytem zbadaniu przekona się, że taż posiada wiadomości do elementarnego nauczania po
trzebne. Zatwierdzony w ten sposób nauczyciel lub nauczy
cielka, mają być zaraz dopuszczeni do objęcia swych obo- 1 wiązków bez wymagania od nich jakich szczególnych świa
dectw lub kwalifikacyi. W razie niezatwierdzenia przez N a
czelnika Dyrekcyi Naukowej wybranej osoby nowy wybór nastąpić powinien.
A rt. 42. Mieszkańcy, którym z mocy poprzedzających artykutów pozostawiony jest wybór nauczycieli i nauczycielek, mają niemniej prawo przedstawiać ich do uwolnienia od poru- czonych im obowiązków, jeżliby ci zawiedli położone w nich
37
R ó w n ie ż za prosty a g ita c y jn y środ ek m u
sim y uważać żądanie punktu 5-go, ab y »ochiro
n ii włościan od tego, by mąka rosyjska za nizką taryfą do nas przewożona, zmuszała ich do tego, aby własne zboże za bezcen sprzedawać musieli«-.
T rzeb a przyznać, że skład n ia p o lsk a tego zdania je st tak ch arakterystyczn ą , iż m ożnaby pow ziąć podejrzenie, że odezw a ta ch yba w B e r linie została zredagow aną.
W id oczn ie postarał się o to zw iązek, b y fo r
mę dostroić do treści. M yśl oddaw ania rozw ią
zania najw ażniejszych zagadn ień p o lity k i han
dlow ej w P ań stw ie R o sy jsk ie m in icyatyw ie zebrań w ioskow ych jest ch yba w prost kom i
czną. Jeżeli zw iązek jest przekonanym , że chłop nasz jest na ty le uśw iadom ionym , iżb y b y ł zdolnym pojąć jak ą szkodę ponosi, g d y baba je g o kupi taniej lepszą m ąkę i k ru p y ro syj
skie, to daleko prostszą b y ło b y rzeczą:
a) w p ły w a ć na członków sw ych, b y nie w y puszczali m łyn ów żydom w dzierżaw ę i nie m ełli na nich zboża ro syjsk ie g o ;
b) zakład ać sk le p y spożyw cze sp ó łk o w e i nie sprow adzać do nich taniej a lepszej m ąki i kaszy rosyjskiej;
c) skłon ić szlachtę i chłopów , b y nie k u p o w ali tańszej a lepszej mąki rosyjskiej.
K w e sty ą zaś taryfo w ą daleko bezpieczniej p rzep row ad zać w R a d zie rolniczej, lub innych do tego p o w o łan ych organach.