R E C E N Z J E 139
p ektyw y Oświecenia i rozwoju m yśli, a zwłaszcza nauki, w ostatnich stuleciach bli
skie są nam w szelkie przejaw y działalności intelektualnej, z których w yw odzi się nasza współczesność. Jednakże przeciętnego m yślącego zjadacza chleba należy oce
niać miarą zasobu inform acji i doznań, jaki został mu dany. W XIVI/XVII stuleciu konsekw entny tok m yślenia i w nioskow ania n ie zaw sze m usiał prowadzić człow ie
ka w tym sam ym kierunku co dziś, choćby z racji szczuplejszego zasobu wiedzy.
N ie tylko jednak dlatego; nie nauczony szufladkować, człowiek nie oddzielał sfery rozum owania św ieckiego od sfery wierzeń i św iata nadprzyrodzonego — jeśli dziś niejeden czyni to ze znaczną łatw ością, czy znamionuje tym postęp? Zresztą, kto przekonał się o istnieniu żyrafy czy wielbłąda, czem u nie m iał uwierzyć w jedno
rożca? H ill ma rację (nie ograniczoną tylko do om awianej epoki) gdy pisze, że ,,p rzeciw staw iać rozsądek entuzjazm ow i stało się [za restauracji Stuartów] niem al politycznym sloganem ”. W czasach, gdy — jak była m owa — zawiodło tyle ściśle zakreślonych planów i koncepcji politycznych, „dojrzały rozsądek” polityczny oka
zyw ał się ew identnie zawodny.
Choć R zeczypospolita jest w om aw ianej książce wzm iankow ana wielokrotnie, sp raw y polskie pozostają poza jej tem atyką, podobnie zresztą jak szwedzkie czy rosyjskie, o ile te państw a n ie wchodzą na arenę w ielkich konfliktów europejskich.
Polski recenzent skłonny b yw a w takim przypadku ubolewać. Zapewne, casus R ze
czypospolitej rozszerzałby niezm iernie gam ę rozbieżności, zarówno gdy m ow a o strukturach społeczno-politycznych, planach m ężów stanu, jak o racjonalizm ie czy reform acji. A le zam iast dopominać się o dopuszczenie na w idow nię historii, zwróćmy uwagę, jak z kolei w analogicznych pracach polskich mało uw agi poświęca się sprawom intelektualnym . W historiografii polskiej m ają one byt odrębny w szczup
łym nurcie badań nad historią nauki i w zw iązku z reform acją. Jest to k onsekw en cja dram atycznego zwrotu, jaki nastąpił u nas w XVII stuleciu, oddalając na długo Polskę od św iata Rzeczypospolitej Nauk, niew idzialnych kolegiów, prekursorów O św iecenia — tak przecież ściśle związanych ze sw ym i społeczeństw am i.
A n ton i M ączak
Pierre C h a u n u, H istoire, Science Sociale; La durée, l’espace et l ’hom m e à l’époque m oderne, Paris 1974, SEDES, s. 437.
Pierre C h a u n u, profesor w Paryżu i Caen, historyk gospodarki i kultury, państw a i zaludnienia, dziejów Europy nowożytnej i Am eryki, autor licznych m o
nografii, i syntez jest jedną z bardziej znanych i zarazem chyba bardziej dyskusyj
nych postaci w e w spółczesnej nauce historycznej w e Francji. Jest przedstawicielem jej w alorów i dynam iki rozwojowej jako entuzjasta nowoczesnej problem atyki ba
dawczej i metod ilościowych, jest też reprezentantem jej słabości w postaci k w ie
cistych w ypow iedzi i pospiesznych, n ie zawsze pogłębionych syntez. I chociażby ze względu na atrakcyjność i kontrow ersyjność tej postaci i jej twórczości, warto zwró
cić uwagę na wydaną w 1974 r. jego książkę pt. „Histoire, Science Sociale”, będącą jak gdyby kwintesencją jego idei, a niekiedy i jego słabości.
Historię pojmuje Chaunu jako jedną z nauk społecznych, rozpatrując jej pod
staw ow ą problem atykę w trzech kategoriach — trw ania, przestrzeni i człowieka jako kategorii społecznej. Według autora historia jako nauka narodziła się w XVI stuleciu, a po zaniedbaniach XVII w ieku, O świecenie przyspieszyło jej rozwój, w iek X IX ją unaulkowił, a w iek X X stw orzył jej kształt jako nauki społecznej. Na ten kształt złożyły się kolejno — pojaw ienie się historii gospodarczej i w rezultacie kw antyfikacji, później ujęć globalnych, które zawdzięczam y głów nie' ekonomistom ( K u z n e t s , M a r c z e w s k i ) , a ostatni postęp przypisuje Chaunu zastosowaniu
140 R E C E N Z J E
komputera (od 1968 r.) i niepokojom współczesności, które skierow ały zainteresow a
nia historyków w stronę zagadnień życia i śmierci, m iłości i ekspresji itd. Ten bar
dzo skrótow y i b łyskotliw y obraz rozwoju nauki historycznej nie bardzo się jednak zgadza z tym , co w iem y o rzeczyw istym rozwoju badań historycznych. W ystarczy w skazać, że chociażby łączenie przez Chaunu początków badania cen z kryzysem św iatow ym 1930 r. stanow i arbitralne przesunięcie chronologiczne, a odcięcie zain
teresow ania historycznego problem atyką społeczną od rozwoju i w pływ u w spółczes
nej socjologii, strukturalizmu, antropologii kulturalnej i sem iotyki może wzbudzić w iele w ątpliw ości.
Dla Chaunu czasy nowożytne (pojmowane w ramach historii Europy) w yróż
niają się pięciom a punktami zw rotnym i (tou rnan ts). Pierw szy, przedw stępny n ie
jako punkt zw rotny w rozwoju to przem iany społeczne i kulturow e X IV w ieku, drugi to zapanowanie nowożytności w XVI stuleciu, trzeci ma stanow ić m atem aty- zacja um ysłowości w latach 1620— 1650, czw arty to pojaw ienie się horyzontu o św ie
ceniowego i to już w latach 1680—1720, wreszcie piąty i ostatni punkt zwrotny od
powiada m om entowi przyspieszenia wzrostu od przełomu XVIII i X IX wieku. Ten przyspieszony wzrost m iałby nastąpić w m omencie „przebicia” poziomu określone
go przez Chaunu jako 40*/e ludności umiejącej czytać i pisać, 20—50<>/o powierzchni kraju znajdującej się pod uprawą i uzyskania w ydajności rolnictw a w ramach 10—15 k w in tali z hektara. Rozpatrując te punkty zwrotne otrzym ujem y obraz rów nie ponętny jak dyskusyjny, obraz w którym zresztą raz w yznacznikiem są fakty jednostkow e (np. nieliczni m atem atycy w początkach XV II w . we Francji, i rów nie nieliczni prekursorzy Oświecenia na przełomie XVII i XVIII w iek u w Anglii), kiedy indziej masowe, jak przem iany społeczeństw a i kultury w XVI w iek u i prze
bicie poziomu produkcji i kultury pod koniec rozipatrywanego okresu.
Ten opisany rozwój nowożytnej Europy jest w oczach Chaunu w ynikiem n aj
pierw w ypełnienia ludnościowego Europy (należy tu dodać zachodniej) w początkach XIV w ieku, potem katastrofy dem ograficznej, którą zresztą uważa n ie za czynnik niszczący jedynie, lecz zarazem za dynam izujący ocalałe, choć zdziesiątkowane spo
łeczeństw o (nowe stosunki agrarne, lepsze w yżyw ienie), co w łaśnie prowadzi do nowożytności.
W brew wrażeniu jakie nasuw ałyby kolejne publikacje Chaunu i chętnie stoso
wana przezeń koimparatystyka, jest on gorącym entuzjastą Europy i jej wyższości cyw ilizacyjnej. Według niego jest to w yższość dawno utrwalona, co stara się udo
wodnić w skazując na rozprzestrzenienie się na naszym kontynencie uprawy pod
staw ow ych zbóż już w VI—VII tysiącleciu przed naszą erą, a także hodowli zw ie
rząt dom owych. Rozwój tej hodowli, tzn. istnienie w dawnej Europie znacznie w ięk szych ilości bydła i koni niż na innych kontynentach, daje mu okazję do wskazania następnej cech y wyższości europejskiej, a m ianow icie szczególnie dobrego w yposa
żenia Europy w siłę motoryczną zwierzęcą, tak potrzebną w dawnej gospodarce.
A rgum ent byłby może bardziej przekonywający, gdyby przy tym Chaunu nie po
m inął w skazyw anego przez F. B r a u d e l a bogatego wyposażenia gospodarki euro
pejskiej w siłę wodną (młyn) i gdyby ograniczył czasowo sw e uogólnienia do m o
m entu na przykład w yjścia Europy z izolacji (względnej oczyw iście) i rozpoczęcia przez nią ekspansji zamorskiej na przełom ie XV i XVI wieku. Ta Europa ówczesna jest zresztą rozumiana przez Chaunu dość wąsko terytorialnie, gdyż początkowo ogranicza on ją tylko do jej zachodniej części, by dopiero w końcu XVI wieku w liczyć w jej skład Polskę, co czyni w oparciu o współzależność gospodarki na kontynencie europejskim wykazaną przy pomocy śledzenia cen przez F. Braudela i F. S p o o n e r a.
Europa jest dla Chaunu również specyficzna- w sw ym ludzkim czy społecznym w yrazie. Tu według autora zaczęto najwcześniej liczyć ludzi, a m ianow icie już w X IV w ieku (choć w Chinach czyniono to o w iele wcześniej), tu w ykształca się
R E C E N Z J E 141
odm ienny model dem ograficzny w postaci istnienia celibatu kobiecego i stopniow e
go opóźniania w ieku w stępujących w związek małżeński. Warto m oże dodać, że abstynencja płciowa według autora wzm aga efektyw ność twórczą jednostki. Europa jest też kolebką małej rodziny, z tym, że em ancypację tej ostatniej łączy Chaunu nie tyle z urbanizacją i uprzem ysłowieniem , ile z życiem w obrębie niew ielkiej w spólnoty lokalnej (gromady, gminy). Czerpiąc obserwacje dem ograficzne z prac angielskich ( L a s l e t t , W r i g l e y ) i francuskich (P. G o u b e r t) zgadza się Chaunu na zasadę terytorialnego zróżnicowania m odeli dem ograficznych.
Rozważania o człowieku i społeczeństw ie prowadzą autora do zagadnienia sy
stem ów cyw ilizacji, których problem atykę raczej krótko wskazuje, niż om awia, za
m ykając tym książkę. M ówi o poziom ie ośw iaty, o pasie wyższej alfabetyzacji cią
gnącym się od Wenecji na północny zachód wzdłuż Renu, a łączy to zjawisko z krajam i protestanckimi. Byłoby to słuszne, ale tylko częściowo, gdyby uwzględnił chociażby o kilka lat w cześniejsze opracowanie С i p o 11 i, który w tym zakresie dostarcza dokładniejszych danych. Kończy ten rozdział pochwałą niedawnych ba
dań М. V о V e 11 e’a nad stosunkiem człowieka do śmierci i zmianą tej postaw y w ciągu XVIII wieku.
Trudno zresztą powiedzieć, że tym tem atem Chaunu kończy swoją książkę.
Tekst raczej się urywa, n iż kończy. W prawdzie w niosek Chaunu o potrzebie badań w tym zakresie zdawałby się uzasadnić takie niedokończenie, ale taka hipoteza ra
czej nie przekonuje czytelnika, jak i niektóre poprzednie w yw ody, które jednak po chw ili zastanow ienia tracą siłę argum entacji. Przecież stosunek do śm ierci to część łtosu nk u człowieka do św iata go otaczającego i przyszłego, do życia doczesnego i wiecznego, a na ten temat napisano już sporo, nie tylko w pracach V ovelle’a. Wy
starczyłoby w skazać całą spuściznę L. F e b v r e ’a i jego kontynuatorów.
Takie w ybieranie faktów i argum entów przydatnych, a pom ijanie innych, w da
nym m omencie niedogodnych, zdarza się niejednokrotnie, choć być może Chaunu czyni to zbyt często w om awianej książce. I tak gdy uważa produkcję rolą za cechę europejskiej w yższości (s. 178), jednocześnie stwierdza w innym m iejscu, że m okra uprawa ryżu zw iększa kilkakrotnie efektyw ność uprawy, co przecież decy
duje o w ydajności rolnictwa, a ten system upraw y był rozpowszechniony w Chi
nach (s. 142). Europa średniowieczna dla Ghaunu to jej zachodnie i południowe kraje, ale z pom inięciem Bizancjum , co zresztą jest dość częstym przeoczeniem historyków; gorzej, że jest to dlań teren n iem al w yizolow any do końca X V wieku, mimo że w łaśnie do Europy zachodniej dotarły szerokim frontem wipływy islamu.
Francja XVI w ieku, a w konsekw encji i Europa, m iała być zafascynowana historią, czego dowodem dla Ohaunu jest opublikow anie w e Francji w latach 1550—1620 aż 657 książek historycznych. Tylko, że przy ówczesnej produkcji w ydaw niczej Francji stanow iłdby to około 2°/o całości, cz y li świadczyło o dość skromnym za
interesow aniu czytelnika francuskiego problem atyką historyczną. Wreszcie z drob
niejszych potknięć, by i takie zacytować, m am y stw ierdzenie, że dromader wędru
ją cy przez· p ustynię m ógł raz nieść 20 kg towaru (s. 185), drugi zaś raz 50 kg (s. 213).
N iek iedy m awiam y, gdy chodzi o lek tu ry naukowe, że najbardziej płodne in te
lektualnie jest czytanie książek bardzo dobrych albo złych. Pierw sze dają pozytyw ne podniety intelektualne, drugie poprzez sprzeciw czytelnika skłaniają do m yślenia.
Książka Chaunu n iew ątpliw ie skłania do refleksji, choć trudno byłoby ją w pełni zaliczyć do którejś z tych k ategorii. Może w jakoś specyficzny sposób łączy je w sobie.
A n d rze j W y cziń sk i