• Nie Znaleziono Wyników

Metafora czy baśń? : o interpretacji semantycznej utworów literackich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Metafora czy baśń? : o interpretacji semantycznej utworów literackich"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Dobrzyńska

Metafora czy baśń? : o interpretacji

semantycznej utworów literackich

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/1, 107-122

(2)

Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V , 1974, z . 1

TERESA DOBRZYŃSKA

M ETA FORA CZY BAŚŃ?

O INTERPRETACJI SEMANTYCZNEJ UTWORÓW POETYCKICH*

1

P roblem in te rp re ta c ji sem antycznej m etafo r, sam w sobie tru d n y , u ja w n ia dalszą kom plikację, ze w zględu n a fak t, że z form alnego p u n k tu w idzenia w y rażen ia podlegające rozum ieniu m e ta fo ry c z n e m u 1 mogą rów nie dobrze być uznane przez odbiorcę te k s tu za w ypow iedzi ab su rd a l­ ne lub dosłow nie baśniow e 2, czy też za n ie fig u ra ln y zapis w rażeń zm ysło­

* Artykuł niniejszy kontynuuje tok m yślowy, którego poprzednie etapy przedsta­ w iłam w pracach: O sem an tyczn ej reprezen tacji n iektórych w yrażeń m etaforycznych. W zbiorze: S em an tyka i słow nik. Pod redakcją A. W i e r z b i c k i e j . Wrocław 1972; M etafora w baśni. W zbiorze: S em iotyka i struktu ra tekstu. Pod redakcją M. R. M a y e n o w e j . W rocław 1973.

1 Rozumienie m etaforyczne polega na podstawieniu pod dane wyrażenie in - w ariantnej eksplikacyjnej formuły m etafory. W w ypadku metafor werbalnych, któ­

rych powierzchniowy w ykładnik w tekście utożsamiony zostaje z frazą: Si jest P2 (gdzie indeksy cyfrow e w skazują na niezwykłość zaistniałej predykacji), inwariantna struktura znaczeniowa m oże być odnotowana następująco:

1. St jest Pj.

2. Można by powiedzieć, że to nie S lf które jest Ρχ, ale S2, które jest P2. Elementy podkreślone wymagają interpretacji ze strony odbiorcy na podstawie potocznej wiedzy o św iecie (w tym sensie metafora stanowi zagadkę z pustymi m iejscam i do zapełnienia). Formułę tę — tutaj nieco zmodyfikowaną — szerzej argumentuję, w iążąc ją z w cześniejszym i wypowiedziam i teoretyków metafory, w artykule O sem an tyczn ej reprezen tacji niektórych w yrażeń m etaforycznych. Drugi składnik proponowanej tu formuły eksplikacyjnej bliski jest interpretacji metafory dokonanej przez A. W i e r z b i c k ą (Porównanie — gradacja — metafora. „Pa­ m iętnik Literacki” 1971, z. 4).

Powyższa formuła m oże być stosow ana przy odpowiedniej m odyfikacji również do innych typów metafor, np. nominalnych, gdzie w ykładnikiem w tekście będzie

S2:

1. ... S,...

2. Można by powiedzieć, że to nie Sj, ale S2.

2 Metafora w opozycji do wyrażeń absurdalnych i baśniowych rozpatrywana jest w pracy J. C o h e n a Structure du language poétique (Paris 1966, rozdz. 3:

(3)

w ych o drzucający potoczną „w iedzę” o św iecie, w y ra ż ają cy św iat takim , jak im się jaw i w p ercep cji danego p odm iotu w jego czasow ym i p rz e ­ strzen n y m u sy tu o w an iu 3. D ecyduje o ty m fa k t, że m eta fo ra jest tak im sform ułow aniem , k tó re p rzy p odstaw ow ym słow nikow ym rozum ieniu słów n ie godzi się ze zdrow ym rozsądkiem , z obiegow ym i sądam i o św iecie. W w ypadku w y stąp ien ia w tek ście w y rażen ia m ogącego funkcjonow ać jako m etafora odbiorca m usi w ięc być p rzy go to w any na zaistnienie czte- r e d i różnych sy tu acji, w zw iązku z czym zakłada n astę p u jąc e m ożliwości: a) niekom petencję sem an ty czn ą n ad aw cy te k stu , p ociągającą za sobą ab ­ surdalność w ypow iedzi, niem ożliwość jej sem antycznego zintegrow ania przy założonej potocznej w iedzy o św iecie; b) figuralność, n ad b udo w an y sens użytych w yrażeń i ich s tr u k tu rę sem an ty czn ą w łaściw ą m etaforze, co pozw ala u trzy m ać spójność w ypow iedzi; c) bajkow ość św iata, o k tó ry m

N iveau sém antique: La prédication). Sprawę opozycji m etafory i baśni podejmuje M. R. M a y e n o w a w książce P oetyka teoretyczna. Zagadnienia ję zy k a (w druku).

3 Ten typ kształtowania tekstu scharakteryzowany został w n ik liw ie w rozpra­ w ie Z. Ł a p i ń s k i e g o : „Św iat cały — ja k że zm ieścić go w źren icy”. (O k a te ­ goriach percepcyjnych w po ezji Juliana Przybosia). W zbiorze: Studia z teorii i hi­ storii poezji. Pod redakcją M. G ł o w i ń s k i e g o . Seria 2. Warszawa 1970.

Opierając się na bogatej literaturze psychologicznej,, autor odróżnia trzy typy, a zarazem etapy, reagowania podmiotu na obserwowaną rzeczywistość (czemu od­ powiadają różne typy wypowiedzi) : a) czysta reakcja sensoryczna odnotowana przez świadomość, obraz fenom enologiczny — „pole w izualne” ; b) obraz rzeczywistości uwzględniający reakcję zm ysłową, zinterpretowany na podstawie uprzedniej w iedzy o św iecie — „świat w idzialny” ; c) „świat sensów sym bolicznych” — uwzględniający poprzednie etapy reakcji na rzeczywistość z dodatkiem w artości przyznawanych w danej kulturze danym przedmiotom, zjawiskom. Opisana przez Łapińskiego tech­ nika poetycka m ieści się w pierwszym z w ym ienionych typów przeżywania świata, sięgając do drugiego o tyle, o ile operuje zidentyfikowanym i przedmiotami (autor interpretuje to jako konieczność w ynikającą z użycia języka naturalnego, słu ­ żącego zasadniczo wyrażaniu reakcji drugiego z w ym ienionych typów).

Wracając do szczególnie interesujących nas tu spraw, Łapiński wskazuje — nie wchodząc dalej w to zagadnienie — na bliskość opisanej przez siebie techniki poe­ tyckiej Przybosia z ujęciam i baśniowym i i metaforyką; to ostatnie — za pośrednic­ twem cytatu z pracy K. W y k i (W ola w ym iern ego kształtu. W: R zecz wyobraźni. Warszawa 1959, s. 306), mówiącego o bohaterze lirycznym Przybosia jako o „czło- w ieku-cyklopie, człow ieku zdolnym do działań m etaforycznych”. Odwołując się do tej intuicji obu badaczy, należy zaznaczyć, że zapis oparty na obrazie fenom enolo­ gicznym nie m oże być w sw ej zasadniczej postaci utożsamiany z obu wskazanym i typami wypowiedzi, gdyż narzucają one konieczność przyjęcia perspektywy świata zewnętrznego wobec świadomości, co prowadzi z kolei do zniesienia odrębności tego typu w ypow iedzi i utożsamienia ich bądź z metaforą, bądź z ujęciem fantastycznym. Przetransformowanie tych wyrażeń w metafory miałoby m iejsce wtedy, gdy — jak m ówi o tym Łapiński — odnaleziony zostałby rzeczywisty odpowiednik danego obrazu fenomenologicznego. Z baśnią m ielibyśm y do czynienia wtedy, gdybyśmy zja­ wiska ujm owane w sposób w łaściw y naiw nem u postrzeganiu przenosili do samej rzeczywistości cudownie odmienionej.

(4)

m ówi dane w yrażenie — co rów nież dopuszcza tra k to w a n ie w ypow iedzi jako sensow nej i spójnej; d) fenom enologiczne odniesienie danego tek stu , co zakłada uchylenie potocznych p rzek o n ań o stosunkach m iędzy zjaw is­ kam i i narzu ca now e ty p y relacy j po d y k to w ane i w ery fik ow an e przez a k tu a ln e postrzeganie (wypowiedź je st w ty m w y p ad k u dosłow nym , n ie- figura'lnym zapisem odnoszącym się do niebaśniow ej rzeczyw istości feno­ m enologicznej i jako ta k a może 'być uznana za sensow ną — i zinteg ro­ wana).

W ybór jed n ej z ty ch sy tu a c ji zw ykle nie je st ak tem su b iekty w nej decyzji, lecz o p a rty zostaje n a su g estiach p łyn ących z kon tek stu . „N aj­ g ru b ie j” rzecz u jm u jąc, w y b ó r tego czy innego w a ria n tu in te rp re ta c y jn e ­ go 4 zależy od gatunkow ego s ta tu s u te k s tu 5. S form ułow anie, k tó re w w y ­ pow iedzi potocznej n iepoetyzującej może brzm ieć absu rd alnie, np.: „Wiesz, idę w czoraj z Jackiem , a ten nagle zaczyna m ówić, że d o m k i c z e p i a ­ j ą s i ę z b o c z y . J a m u m ówię, czyś ty zw ariow ał, chyba z tobą coś nie w porządku ...” , w w ypow iedziach poetyckich może funkcjonow ać jako m eta fo ra , np.:

Dołem w ije się droga, a wyżej na skalnych tarasach d o m k i i c z e p i a j ą s i ę

z b o c z y .

= 1. Domki są na zboczach.

2. Można by powiedzieć, że to nie domki na zboczach, ale żyw e istoty cze­ piające się zboczy.

N atom iast w tekście bajk o w y m w y rażenie ta k ie może być sensow nym z d a n ie m n iefig u ralny m , opisu jący m pew n ą niezw ykłą dla potocznego ro ­ zum ienia św iata, ale n o rm a ln ą w św iecie bajkow ym , sytuację, пр.: „I w te­ d y czarow nica znow u pow tó rzy ła zaklęcie, ale u p a rty dom ek u c z e p i ł s i ę z b o c z a g ó r y i a n i m y śla ł poruszyć się z m iejsca” .

To konteksto w e u w a ru n k o w a n ie 6 spraw ia, że o m etafo rze nie m a

4 W dalszym ciągu zajm ować się tu będę jedynie interferencją elem entu baśnio­ wego i m etaforycznego, przyjm ując dla poezji fenomenologicznej opis dokonany przez Ł a p i ń s k i e g o (op. cit.).

5 Stw orzenie sem iotyki gatunkowej określającej sem antyczny status wyrażeń w zależności od kontekstu gatunkowego postulował J. C o h e n (op. cit., s. 117). W tym kierunku zmierzała m oja praca M etafora w baśni', problem m etaforyczności i baśniow ości w poezji, staw iany w tym artykule, jest próbą poddania semiotycznej charakterystyce kontekstów gatunkowych także utw orów poetyckich.

6 W pływ kontekstu gatunkowego jest mniej oczyw isty w wypadku metafor standardowych, bliskich leksykalizacji, oraz m etafor dopełniaczowych rozumianych utożsami a jąoo, np. :

gwiazdy oczu = 1. oczy

2. Można by powiedzieć, że to nie oczy, ale gwiazdy.

Tego rodzaju wyrażenia uzyskują, jak się w ydaje, w sposób bardziej bezpośredni niż inne, interpretację metaforyczną.

(5)

se n su m ów ić w o d e rw a n iu od tła w y p o w ie d z i7. W yrażen ia m ogące się rozw iązyw ać sem antycznie w e w skazanych w yżej kieru n k ach , izolow ane lub nie sko nfrontow ane jeszcze z kontekstem , będę dalej nazyw ać w y­ rażen iam i m etaforopodobnym i.

In te rp re ta c ja w y rażeń m etaforopodobnych nie rozw iązuje się do k o ń ­ ca, n aw et jeśli uw zględnić w pływ szerokiego k o n te k stu gatunkow ego. Nie je st bow iem tak, że k o n tek st baśniow y dopuszcza jed y n ie fan ta sty c z n e przekształcenie św iata, red u k u ją c zupełnie w y rażen ia o sensie m etafo ry cz­ nym , zaś te k s ty poetyckie w y k o rz y stu ją jed y n ie m etafo ry k ę. S p raw a je st b ard ziej pow ikłana, niżby na to w śkazyw ały dotychczasow e ustalenia. Chodzi tu głównie o dw a spośród m ożliw ych znaczeń, gdyż użycia a b su r­ d aln e n ajłatw iej m ogą być w y k ry te i stanow ią w zasadzie m argin es przy p odstaw ow ym założeniu k o m p eten cji językow ej i spraw ności um ysłow ej n ad aw cy w ypow iedzi (to założenie u jaw n ia się w sposób w idoczny p rzy odbiorze poezji w spółczesnej op artej na d estru k cji syn tak ty czn ej, o p eru ­ jącej językiem dalekim od m ow y d y sk u rsy w n ej, gdzie najśm ielsze naw et zestaw ienia słów in te rp re to w a n e b y w ają — gd y s tru k tu ra u tw o ru nie opiera się jedynie n a opozycjach dźw iękow ych — jako w y rażenia figu­ raln e , a nie jako bezsensow ny potok wyrazów). Trudność polega na tym , że zarów no b a jk a dopuszcza w pew n y m zakresie stosow anie m eta fo r 8, jak i poezja może się posługiw ać bajkow ym p rzekształceniem św iata 9. Tak więc ogólnikow e in form acje g atunkow e nie p rzesąd zają jeszcze o s ta tu

-7 W tym samym duchu wypowiadają się Z. G o ł ą b , A. H e i n z , K. P o ­ l a ń s k i jako autorzy Słow nika term inologii ję zyk o zn a w c zej (Warszawa 1968, s. 341): „Użycie metaforyczne ujawnia się zawsze tylko na tle kontekstu lub konsy- tuacji”. Zob. też A. B o g u s ł a w s k i , O m etaforze. „Pamiętnik Literacki” 1971, z. 4.

8 Zjawisko to om awiam szerzej w artykule M etafora w baśni. Cytuję tam m. in. zdanie z metaforą pochodzące z bajki J. Ch. A n d e r s e n a o Syrenie (Baśnie. Warszawa 1968, s. 44; podkreśl. T. D.): „wtedy Syrena w zniosła w górę cudne białe ramiona, stanęła na palcach i p o p ł y n ę ł a po posadzce; tańczyła tak, jak nikt nigdy dotychczas nie tańczył; [...]”. M etaforyka w baśni, jak w ynika z obserwacji przedstawionych w cytow anym artykule, jest zjaw iskiem dość rzadkim, ponieważ ze względu na fantastyczne przekształcenie świata nie jest łatwo odróżnialna od ujęć bajkowych i wym aga od odbiorcy szczególnej aktywności, zaś od pisarza — w łaści­ w ego operowania kontekstem. Metafora w baśni wym aga przeprowadzenia specjal­ nego „rachunku” konsekwencji semantycznych. Pojęcie konsekwencji sem antycznych wyrażenia przyjmuję za I. B e l l e r t (O pew n ym warunku spójności tekstu. W zbiorze: O spójności tekstu. Pod redakcją M. R. M a y e n o w e j . W rocław 1971).

9 O fantastyce poetyckiej piszą autorzy Zarysu teorii literatu ry (zob. M. G ł o ­ w i ń s k i , A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , J. S ł a w i ń s k i , Zarys teorii litera­ tury. Warszawa 1962, s. 280, 282) jako o jednym z trzech m ożliwych sposobów obra­ zowania obok obrazowania, „które odzwierciedla stosunki istniejące w realnej rze­ czywistości (można by je nazwać »realistycznym«)”, i obrazowania, „które prze­

(6)

sie danych w y rażeń m etaforopodóbnych; ab y to osiągnąć, o dbiorca-czytel- n ik m usi prześledzić n a ra sta n ie tre śc i w tekście i skonfrontow ać analizo­ w ane sform ułow anie ze znaczeniem w y rażeń sąsiednich i płynącym i z nich ko nsekw encjam i. P rzew ażn ie będzie t u chodziło o k o n te k st poprzedzający idane w yrażenie m etaforopodobne; b y w ają je d n a k w yp adk i doform uło - w y w an ia lu b p rzeform u ło w y w ania tego w yrażen ia przez zw ro t w sto su n ­ k u do niego n astępczy 10.

To poszukiw anie w łaściw ego sensu danego zw ro tu będzie więc rów no­ cześnie dążeniem do znaczeniow ego zinteg ro w an ia całego tek stu , a tak że do w yk rycia lo k aln ej zasady k o h eren cji, jako że m etafo ra jest zakłóce­ n ie m spójności te k stu p rzy lite ra ln y m rozum ien iu słów i jej odbudow a­ niem poprzez przyjęcie rozum ienia fig u raln eg o n , zaś sform ułow anie fa n ­ tasty czn e u zysku je k o h eren tn o ść i sensow ność na tle w y rażanej przez d an ą baśń w izji św iata.

Z agadnienie w ystępow ania m eta fo ry w baśni jest zagadnieniem sto­

kształca i dekoraponuje rzeczywiste pierwowzory” — „konstruktywistycznego”. Obra­ zow anie fantastyczne scharakteryzowane jest jako takie, „w którym poeta tworzy od nowa związki m iędzy rzeczami i nadaje im nowe kształty”. Dalej, z okazji ko­ m entarza do W iosny B. Leśmiana, znajdujemy sformułowanie: „Obrazowanie fan­ tastyczne powstaje tu z daleko idącej dekompozycji elem entów św iata realnego”. W ten sposób opozycja między obrazowaniem konstruktywistycznym a fantastycz­ nym staje się niejasna (w obu wypadkach m ówi się o „dekompozycji elem entów św iata realnego” czy „rzeczywistych pierwowzorów ”). Wygląda w ięc na to, że obie „dekompozycje” różnią się stopniem (zob. sform ułowanie: „daleko idąca dekompo­ zycja” — w w ypadku obrazowania fantastycznego). W ydaje się, że przy takim obra­ zow aniu trudno m ówić o odkształceniu, przetworzeniu ś w i a t a r e a l n e g o , bo św iat ten nie jest wprowadzony do tekstu. Kreacja baśniowa to przekształcenie FlêCZyWiSitosci tylko ô tyle, o ile człow iek nie jest w stanie całkow icie w yrw ać się ze znanego mu środowiska ziemskiego. W baśni przedstawiany jest jednak świat rzeczywistości nierzeczywistej. Fantastyczny św iat danej baśni czy utworu poetyc­ kiego przeciwstawia się św iatu realnem u istniejącem u poza badanym utworem.

Obrazowanie, które autorzy Zarysu nazywają konstruktywistycznym, m ożna za­ pew ne utożsamić z obrazow aniem metaforycznym lub figuralnym. Przy założeniu przyjętej przez nas koncepcji przenośni obrazowanie m etaforyczne można opisać jako odnoszące się do rzeczywistego św iata oraz ukazujące rzeczywiście m ożliw e sytuacje i rzeczy przez pryzmat innych sytuacji i rzeczy. W ten sposób — przy za­ chow aniu opozycyjnej trojakości obrazowania — wyraźny się stanie ich wzajem ny stosunek i charakter.

10 O regresywnym przeform ułowaniu treści danego wyrażenia, którego status jest przez pew ien czas „zawieszony”, aż do momentu pojaw ienia się w tekście ta­ kich informacji, które je w stecznie dookreślają lub przeformułowują, zob. Б. А. Л а­ рин, О лирике, как разновидности художественной речи. Семантические этюды. „Русская реч” 1927.

11 Zob. zreferowanie poglądów Lewina oraz przekonań autorki w książce M a ­ y e n o w e j P oetyka teoretyczna. Podobne stanowisko zajm ują B o g u s ł a w s k i

(7)

sunkow o p ro sty m wobec p ro b lem u bajkow ości w u tw o rac h poetyckich. B aśń stanow i stosunkow o pełny, rozbudow any k o n tek st, k tó ry u ła tw ia w szelkie k o n fro n tacje treściow e. Jak o w ypow iedź zasadniczo prozaiczna (w sensie b ra k u organizacji ry tm iczn ej) — tnie zaw iera odkształceń i n ie ­ dom ów ień, k tó re w poezji w y n ik a ją z eliptyczności oraz organizacji r y t ­ m icznej tek stu . W yrażenia m etaforopodobne w b aśn i z n a jd u ją przew ażn ie jednoznaczne i szybkie rozw iązanie. W większości w y p ad k ó w ro zw iązu ją się one jak o n iem e ta fo ry m ów iące o dziw nym św iecie bajkow ym , a ich w yjaśnienie, po tw ierdzen ie przychodzi z n ajb liższy m k o n tek stem . To dążenie do jednoznaczności w b aśn i w iąże się zapew ne z jej w rośnięciem w folklor i z u stn ą p row eniencją.

O dm ienna sy tu a c ja zachodzi p rzy zetknięciu się m eta fo ry k i z u ję c ia ­ m i fan tasty czn y m i na gruncie k ró tk ic h u tw orów poetyckich. K o n tek st je s t tu przew ażnie szczupły, w w ielu w yp ad k ach „zd efo rm o w an y ” przez organizację rytm iczn ą, nie n astaw iony na elim inację wieloznaczności, lecz przeciw nie — wręcz obliczony na m nożenie sensów 12. S ta tu s w y ra ­ żeń m etaforopodóbnych pozostaje w te d y chw iejny; b ra k niezb ęd n y ch d a ­ nych do elim inacji jednego z dwóch m ożliw ych rozw iązań. O ile w te k ­ s ta c h bajkow ych znaczeniem zasadniczo realizo w any m b y ło znaczenie

niem etaforyczne, w prow adzenie zaś m etafo ry w ym agało sp e cja ln y c h za­ biegów, o ty le u tw o ry poetyckie nie stw a rz a ją z re g u ły ta k jed n o litej sy tu acji: decyzja, czy poeta w idzi św iat w k ateg o riach dziw ności, baśnio- wości, czy też w erb alizu je swoje św iadom ie złudne re a k c je na n o rm a ln y ś w i a t 1S, jest często tru d n a lu b zupełnie niem ożliw a. S tąd zapew ne p o ­ chodzi p rzy jm o w an e przez n iek tó ry ch badaczy utożsam ianie m eta fo ry ■z baśniow ym w idzeniem św iata 14, co się w yraża w an alizach p o stu lu ją ­ c y c h niezw ykłe rozszerzenie k o m p eten cji lu b zak resu cech p ew n ych przedm iotów podległych ujęciu m etaforycznem u.

O ile w poszczególnych w ypadkach sta je się niem ożliw a jednoznacza d ecyzja na korzyść znaczenia figuralneg o lu b dosłow nie baśniow ego i d a ­ ne w y rażen ie m etaforopodobne pozostanie niedookreślone i rozchw iane

12 N astaw ienie na wieloznaczność jest w edług Ł a r i n a (op. cit.) cechą spe­ cyficzną liryki w płaszczyźnie semantycznej.

13 Tak rozumiem sens formuły metaforycznej wyżej proponowanej (zob. przy­ pis 1).

14 Stanowisko takie wyraża się w Zarysie teorii litera tu ry (s. 107—116) nieod-różnianiem animizacji metaforycznej i bajkowej. Jedna i druga rozumiane są jako polegające na „przypisywaniu przedmiotowi martwemu, stanow i lub pojęciu w łaści­ w ości istot żyw ych” (s. 115). Temu zam azaniu opozycji sem antycznej sprzyja roz­ patrywanie anim izacji jako oddzielnego tropu, równorzędnego metaforze. Brak w y­ raźnej opozycji między obrazowaniem m etaforycznym a fantastycznym widoczny jest również w rozdziale poświęconym obrazowaniu (por. przypis 9).

(8)

treściow o, o ty le utożsam ianie m eta fo ry w ogóle z ujęciem fan ta sty c z - no-baśniow ym w ogóle — je st niedopuszczalne. N ależy tu m ieć przede w szystkim n a uwadze fa k t w y stęp o w an ia m eta fo r rów nież poza tek stam i poetyckim i czy literackim i, gdzie odnoszą się do potocznie rozum ianego św iata, ponadto trzeb a uw zględnić istn ien ie — choćby n aw et p o ten c jal­ ne — pierw szego elem en tu treściow ego m etafo ry (Si jest Pi), opisu ją­ cego tę sy tu a c ję rea ln ą, k tó ra podlega przek ształceniu f ig u r a ln e m u 15; istnien ie tego kom ponentu tre śc i jest pośw iadczone w procesie ew olucji m etafory, zakończonym jej leksy k alizacją i u trw ale n ie m się — w sta rte j przenośni — tego w łaśnie sk ład n ik a treści jako jedynego i konw encjo­ nalnego 16.

Z tego w ynika, że m etafo ra nie uchyla norm alnego sta tu su św iata; istota jej polega na tym , że re a ln a sy tu a c ja jest w niej pokazana — i to stanow i o niezw ykłości ujęcia — przez p ry zm a t inn ej realn ej sy tu acji: ,,m ożna b y powiedzieć, że to nie to, ale coś innego” . Zacieranie opozycji znaczeniow ej m iędzy m etafo rą a ujęciem baśn iow ym jest sprzeczne z uznaniem pokrew ieństw a treściow ego m etafo ry i porów nania, k tó ra to opinia jest rów nie sta ra jak re fle k sja n a d m eta fo rą w ogóle. W p rze­ ciw ieństw ie do przenośni, w baśni dziwność, niezw ykłość leży po stron ie św iata, nie polega — ja k w m etaforze — na niezw ykłej percepcji utoż­ sam iającej rea ln ie m ożliw e sy tu a c je 17.

Możliwość u ak ty w n ian ia się obu znaczeń w y rażeń m etaforopodobnych w w ypow iedziach poetyckich stanow i o bogactw ie treściow ym ty ch w y ­ powiedzi. Dla p ra k ty k i odbiorczej oznacza to dodatkow ą kom plikację, w ym aga szczególnie uw ażnego śledzenia zw iązków treściow y ch w celu ew entualnego w y elim in o w an ia jednego ze znaczeń i stw orzenia po dsta­ w y k oheren cji całej w ypow iedzi. W w y p ad k u u trzy m an ia się obu sensów p rzez cały te k st w ypow iedź poetycka opierać się będzie na dw u osiach

15 W wypadku m etafor świeżych, niestandardowych, elem ent ten często nie może być jednoznacznie sform ułowany, niem niej pozostaje nań otwarte m iejsce; w dążności do zapełnienia tego miejsca tkw i sygnalizowana już (zob. przypis 1) bliskość metafory i zagadki.

16 Np. wyrażenie: „Tam wznosi się góra”, znaczące dziś tylko: 'Tam jest góra’, to, z historycznego punktu widzenia, metafora o następującej budowie dwuelem en- tow e j :

1. Tam jest góra.

2. Można by powiedzieć, że to nie góra, ale coś wznoszącego się.

W procesie ewolucji w yrażenie to zachow ało tylko pierwszy ze swych kompo­ nentów znaczeniowych. Jest to argument na rzecz dwuelem entow ości znaczeniowej struktury przenośni.

17 Powtarzam tu poglądy C o h e n a (op. cit., s. 117—119), który pisze, przeciw ­ staw iając ujęcie baśniowe i m etaforyczne: „Le poèm e n’est pas ici l’expression fidèle d ’un univers anormal [jak w w ypadku baśni], m ais l’expression anorm ale d’un u nivers ordinaire” (s. 118).

(9)

spójinościowych, przez co rozum iem m ożliw ość p o w ta rz a n ia się z w e rb ali­ zow anych lu b im plikow anych in fo rm acji biegnących dw utorow o i nie w ykluczających się w ciągu całego utw oru. Na sk u te k n apięcia m iędzy ty m i biegunow ym i in te rp re ta c ja m i czytelnik — m ający do czynienia z te k ­ stam i poetyckim i — zm uszony jest do stały ch re tro sp e k c ji i rew izji p rzy ­ jęty c h w arunkow o rozw iązań. T aki w a ru n k o w y sta tu s trw a do m om entu form alnego zam knięcia tek stu, stąd w ielk a doniosłość s tru k tu ra ln a w szel­ kich w yznaczników g ran icy w ypow iedzi.

W w y p ad ku w y stąp ien ia w y rażeń m etaforopodobnych w tekście m o­ żem y mówić o wieloznaczności w aż trzech różnych sensach. P ierw szy z n ich m iałam n a uw adze w dotychczasow ych rozw ażaniach: chodziło ta m o odróżnienie użycia m etaforycznego i realmo-baśniowego. In n y ty p w ieloznaczności zachodziłby w ted y , gdyby w zw rocie m etaforopodobnym w ystąpiło słowo polisem iczne, np.:

Dachy pięły się prosto w niebo. = 1. Dachy były wysokie.

2. Można by powiedzieć, że to nie w ysokie dachy, ale...

a. ... rośliny pnące (= rosnące z coraz w yższym zaczepianiem pędów); b. ... żyw e istoty wspinające się na palcach.

Z w rot ta k i m a ty le p o ten c jaln y c h odczytań, ile jest znaczeń użytego w nim słow a przem nożonych przez oba w skazane wyżej sensy.

Trzeci aspekt niejednoznaczności — zawsze obecny w m etaforze i nie­ jak o w pisany w form u łę tego tro p u — zasadza się na nieko n w en cjo n al- ności stosunku m iędzy obu utożsam ianym i i poró w ny w any m i sytuacjam i: S! je st P i — S2 je st P 2, w y stę p u ją c y m i w d ru g im sk ład n ik u znaczenio­ w ym m etafory. R ek onstruow ane przez odbiorców te r tiu m com parationis, będące m oty w acją zestaw ienia ty ch dw u sy tu acji w m etaforze, może zm ieniać się od jednego do drugiego odczytania przenośni, w zależności od w iedzy o ow ych sy tu a c jac h i zdolności do w y n a jd y w a n ia ich cech zbież­ nych. M otyw acja ta jest z n a tu ry rzeczy o tw a rta i nie wchodzi do form uły .samej m etafory. Do znaczenia przenośni: ,,M iasto jeży się szczytam i w ież” , w pisać należy utożsam ienie m iasta z jeżem , nie wchodząc w to, czy oprócz wydłużonego, spiczastego k sz ta łtu także kolor i połyskliw ość lub może jeszcze inne cechy m o ty w u ją tak ie utożsam iające ujęcie.

J a k w idać z powyższego, p ojaw ienie się w tekście w y rażen ia m etafo- ropodobnego stw arza m ożliw ość w ielokierunkow ego rozchw iania sensu czy też zw ielokrotnienia znaczeniow ej zaw artości tekstu.

2

P rz y jrz y jm y się z kolei różnym ty p o m organizacji treści w utw o rach p oetyckich w aspekcie ich baśniow ości i m etaforyczności. Nie będę tu

(10)

przytaczać przykładów na jednoznaczne w y stąp ienie m etafory ki, gdyż jest· to zjaw isko banalne.

Z ujęciam i fantastyczno -b aśn io w ym i łączy się często nazw isko Leś­ m iana; u tw ory tego ty p u w y stę p u ją rów nież w twórczości in n ych poetów, m. in. Gałczyńskiego. R ozpatrzm y z tego p u n k tu w idzenia końcow y fra g ­ m en t jego poem atu D ziecko się rodzi.

Słońce wschodzi, głaszcze powietrze. Dziecko się rodzi. Szumi deszcz. Kwiat otwiera oczy w ogrodzie. Zorza w ieże złotem okleja. Ptak ptaka strofuje w gnieździe. Gwiazda dzień dobry mówi gwieździe. Dziecko się rodzi.

Dziecko się rodzi. Nasze dziecko się rodzi. Nadzieja 18.

U żyte tam , jako jedno z w ielu, w y rażen ie m etaforopodobne „Zorza w ieże złotem o k leja ” może być rozum iane poza k on tek stem całego w ier­ sza dw ojako:

a) m etaforycznie:

1. Zorza ośw ietla wieże.

2. Można by powiedzieć, że to nie zorza ośw ietlająca w ieże, ale ktoś oklejający w ieże złotem.

b) dosłow nie baśniow o.

W yrażenie to w y stę p u je w szeregu zdań p erso nifikacy jny ch (przy sze­ rokim rozum ieniu p erso n ifik acji jako ujęcia bądź m etaforycznego, bądź baśniow ego).

S p ojrzenie na w y o d ręb n iony wyżej fra g m en t z p e rsp e k ty w y całego w iersza pozwala go odczytać dosłow nie baśniowo. In te rp re ta c ję tak ą su­ g e ru ją (niew ątpliw ie w sposób niejednoznaczny) w cześniejsze inform acje. C ały w iersz pisany je s t w n a stro ju w ielkiego uniesienia, euforii, zafascy­ now an ia niezw ykłością chwili. Mówi się ta m o „nocy, co tak a n iezw y k ła” (rów nież: ,,I pom yśleć, że to p ierw szy kwiecień! / I pom yśleć, że to n ie­ dziela”). W tę niezw y k łą noc nic nie jest 'niemożliwe: „Na szyldzie [..,] po ch rap u je łeb św ini, śc ię ty [...]”. Rów nocześnie p oeta k re u je się na istotę posiad ającą moc niem alże czarnoksięską, ożyw iającą przed m io ty m artw e, ob darzającą ludzkim i m ożliw ościam i zjaw iska i rzeczy: „Czego tk n ę: lich­ tarza czy drzew a, / w szystko mówi: — J a k in stru m e n t g ram ” . W tym k ontekście n abiera baśniow ej realności zachow anie się w ia tru podkręca­

jącego w ąsy dorożkarzom , księżyca stojącego p rzy oknie, śpiew ającego d a c h u i domu, kota grająceg o na m ły n k u do kaw y, k w ia tu otw ierającego

(11)

oczy w ogrodzie, słońca głaszczącego pow ietrze, zorzy oklejającej wieże złotem . O brazy te u zy sk ują tak i stopień naoczności, sam odzielności, że p rze stają być przeźroczyste dla m ogących im odpow iadać sy tu a c ji re a l­ nych, co m iałoby m iejsce w w y p ad k u użyć m etafory czn ych . D odatko­ w ym arg u m en tem dla dosłownego odczytania analizow anego zdania jest p a ra le ln a budow a całego fra g m en tu oraz p o jaw ien ie się tam — na zasa­ dzie m ów ienia jed n y m tchem — w y rażen ia u jm ującego fa k t z rzeczy ­ wistości no rm aln ej, lecz zarazem niezw ykłej: „Dziecko się ro d zi”.

Jeszcze b ardziej jednoznacznie k rea c ja fan ta sty c z n a w y stęp u je w w ie r­ szu Leśm iana W iosna, gdzie w początkow ych słow ach u tw o ru zastoso­ w ana jest rów nież zapowiedź niezw ykłości:

Takiej w iosny rzetelnej, jaką w swym powiecie

Widział Jędrek W ysmółek — n i k t n i e w i d z i a ł w ś w i e c i e 19.

W ydaje się, że w przeciw ieństw ie do w iersza Leśm iana, poddającego się jed y n ie in te rp re ta c ji baśniow ej — praw dopodobnie ze w zględu na m n iej rw ący się tok obrazow ania i jego n a rra c y jn ą konsekw encję, w iersz G ałczyńskiego nie w y czerpu je się cały w ujęciu fan tasty czn y m . Zachodzi tam raczej oscylacja m iędzy m etaforycznością a baśnią, współobecność obu m ożliw ych sensów. Zapow iedź przeo b rażen ia św iata nie jest też tam tak w yeksponow ana jak w utw orze L eśm iana: nie jest zapow iedzią o tw ie ­ ra ją c ą u tw ó r i w ykluczającą in n ą niż baśniow a in te rp re ta c ję . I n te r p re ­ tac ja ta k a je st co n ajw yżej dopuszczona.

Z k rea c ją fan tasty czn ą (jako co n a jm n ie j jed n ą z dw u m ożliw ych) m am y do czynienia szczególnie w y raźn ie w w ÿ p adk u ro zw in ięty ch o b ra­ zów. K olejne sform ułow ania fantasty czn o -b aśn io w e z n ajd u ją w sobie w te ­ d y w zajem ne w sparcie i uzasadnienie; ich k o n sekw encje sem antyczne, obejm ujące w spólne elem en ty , np. „żyw otność” , „osobowość” pew nych zjaw isk, p o w tarzają się i — zw ielo k ro tn iając — w sp ierają przy jęcie in te r ­ p re ta c ji baśniow ej. J e st to szczególnie w y raźn e, gdy obraz tak i ro zrasta się na cały u tw ór, bez odniesienia do św ia ta ukazanego realisty cznie lub do a k tu aln ej sy tu a c ji m ów ienia. Z rozbudow aną k o n stru k c ją poetycką o b ejm u jącą dłuższy fra g m en t u tw o ru m am y do czynienia w cytow anym

w ierszu Gałczyńskiego.

Nieco inaczej sp raw a przed staw ia się w w y p ad k u w y ra ż eń m etaforo- podobnych pozostających poza k a te g o rią zjaw isk objętych rozw iniętym obrazem . W o m aw ianym poem acie G ałczyńskiego pojaw ia się passus: „P rzez liście św iatło na sm yk się sy p ie ”. S ta tu s tego w y rażenia je st p ro ­ blem atyczn y 20. Z jed n ej stro n y w y stę p u ją w w ierszu sy g n ały mogące

19 B. L e ś m i a n , P oezje zebrane. Warszawa 1957, s. 366 (podkreśl. T. D.). 20 Potencjalnie m ożliwe byłoby tu znaczenie dosłow nie fantastyczne, analogicz­ ne do tego, na mocy którego św iatło księżyca staje się — w zdaniu z baśni A

(12)

n-sugerow ać fan tasty czn e ujm ow anie św iata, z 'drugiej strony, cytow any zw rot nie łączy się w sposób zu pełnie jednoznaczny z całym szeregiem w yrażeń oznaczających fan ta sty c z n ie uosobione zjaw iska p rzyrody; nie m ając w nich w sparcia, nie jest rów nocześnie p o d trzy m an y pojaw ieniem się jak iejkolw iek info rm acji p o tw ierd zającej jego użycie w sensie b aśnio­ w ym , jak ą b yło b y np.: „Św iatło na sm y k się sy p ie” — „S trząsn ąłem je kapeluszem n a ziem ię” . W prow adzone tu w y rażen ie p o d trzy m u je tę spo­ śró d k o nsek w en cji sem an ty cznych pierw szego zdania, k tó ra należy do szeregu odpow iadającego tre śc i fa n ta sty c z n ej (św iatło, tj. coś pylistego). K o n ty n u acji tego ro d zaju b ra k jed n ak w w ierszu Gałczyńskiego. O braz sypiącego się św iatła je st ulotny, nie został p o d trz y m an y dalszym k o n ­ tekstem . W te j sy tu a c ji w yp ad a uznać, że w b re w fan tasty czn ej stylizacji innych fra g m en tó w m am y tu do czynienia raczej z m etaforą.

Św iatło na sm yk się sypie.

= 1. Św iatło ośw ieca (tj. pada na) smyk.

2. Można by powiedzieć, że to nie św iatło ośw iecające smyk, ale coś sypią­ cego się na smyk.

N asuw a się z k o lei problem n a tu ry ogólniejszej: czy g ranica m iędzy w y rażeniam i m etaforopodobnym i podlegającym i rozum ieniu dosłow nie baśniow em u (w kontekście um ożliw iającym tak ie rozum ienie) a w y raże­ niam i rozum ian ym i przenośnie nie p o k ry w a się z g ran icą rozdzielającą pew ne ty p y m eta fo r (w konsekw encji: ty p y w y rażeń m etaforopodob- nych)? W ydaje się m ianow icie, że dosłow nie baśniow em u rozum ieniu poddają się łatw iej zw ro ty p erso n ifik acy jn e i anim izacje, co m iałoby oparcie w baśniow ej tra d y c ji folklorystycznej.

3

W dotychczas om ów ionych p rzy k ład ach s ta tu s poszczególnych w y ra ­ żeń -był sta ły w ty m sensie, że nie ulegał zm ianie z nadejściem kolejnej in form acji w toku w ypow iedzi poetyckiej (nie oznacza to, by statu s ten nie m ógł być niejasny). Było to n astę p stw e m in form acji sygnalizu­ jącej niezw ykłość, cudow ność p rzed staw ion y ch faktów . C ały tek st uzy­ skiw ał w te n sposób in te rp re ta c ję baśniow ą lub też okazyw ała się ona je d n ą z d w u m ożliw ych. N arastan ie treści miało ta m c h a ra k te r liniow y, jednokierun ko w y , postępow y.

B yw ają wszakże w ypadki, gdy oba opozycyjne znaczenia zw ro tu nie­

d e r s e n a W zgórze elfów (op. cit., s. 117) — środkiem do m ycia podłóg: „Podłoga była umyta księżycow ym światłem , a ściany natarte tłuszczem czarownic”.

(13)

taforopodöbnego podleg ają przem ienn em u w ydobyciu w toku t e k s t u 21, przy czym k olejn e przefo rm u ło w an ia zachodzą w k ie ru n k u reg resy w n y m na m ocy in fo rm acji w y stęp u jący ch w dalszym ciągu tek stu . U tw ory re a ­ lizujące ten ty p organizacji treściow ej nie posiadają ek splicytnie w yrażo­ nej zapowiedzi o ich fan tasty czn y m ch arak terze; byłoby to sprzeczne z ich n astaw ien iem n a dw uznaczność, płynność sensu.

Tak zorganizow any jest w iersz N orw ida W W eronie 22. W pierw szej jego strofie w y stęp u je w y rażen ie m etaforopodobne: „łagodne oko błę­ k itu ”. Poniew aż b rak jest w cześniejszych sygnałów w prow adzających in ną niż m etaforyczna możliwość odczytania tego zw rotu, bierze się go — w sposób niejako n a tu ra ln y w poezji — za w ypow iedź fig u ra ln ą o niebie (błękit jest synonim em nieba):

1. ... błękitne niebo...

2. Można by powiedzieć, że to nie błękitne niebo, lecz łagodne oko.

Ta in te rp re ta c ja p o d trzy m an a jest zw rotem : „ g w i a z d ę zrzuca ze szczytu” . Rów nocześnie zaczyna zarysow yw ać się k o n sek w en tn y obraz nieb a jako ożyw ionej, w spółczującej istoty, „ p a t r z ą c e j na gruzy nie­ przy jazn y ch grodów ” , dlla k tó rej deszcze i grom y są w yrazem przeżyć. N asuw a się m ożliwość d o p atry w an ia się w tej istocie Boskiej O patrzności — poprzez przypom nienie zw rotów w rodzaju: „oko O patrzności”. Roz­

21 Analogiczne zjawiska można znaleźć w tekstach baśniowych, np. w baśni A n d e r s e n a o syrenie (op. cit., s. 40; podkreśl. T. D.) w ystępuje zdanie: „[Syrena] poszła w stronę g o t u j ą c e g o s i ę w i r u , za którym mieszkała czarow nica”. Znaczenie metaforyczne :

1. bardzo silny wir

2. Można by powiedzieć, że to nie bardzo silny wir, lecz gotująca się woda. — w ydobyte jest w dalszym tekście zdaniem : „Szary piasek ciągnął się aż do w i r u , g d z i e w o d a r w a ł a j a k s z u m i ą c e m ł y ń s k i e k o ł a i p o r y w a ł a z a s o b ą w g ł ę b i n ę w s z y s t k o , c o t y l k o m o g ł a s c h w y c i ć”. Zna­ czenie niem etaforyczne ('wir wrzącej w ody’) jest jednakże również podtrzymane pojawiającym się dalej passusem: „Aby dostać się do państwa czarownicy, musiała syrena przejść przez r w ą c e w i r y , nie było tu innej drogi jak poprzez b u l ­ g o c ą c y , g o r ą c y s z l a m [...]”. (Szlam byłby tu gorący od „gotujących się w irów ”).

Takie „pulsowanie” sensu, polegające na przechodzeniu od znaczenia m eta­ forycznego do dosłownie bajkowego jest w bajkach zjawiskiem sporadycznym, ma charakter dewiacji rozbijającej spójność tekstu, gdyż o ile baśń dopuszcza zaw ie­ szenie statusu danego w yrażenia metaforopodobnego do m om entu w yjaśnienia go przez dalszy kontekst, o tyle dwukierunkowe rozejście się znaczeń danego w yra­ żenia jest tam zjawiskiem negatywnym, łamiącym koherencję. Zupełnie odmienna jest sytuacja w poezji, nastawionej na w ielość znaczeń, dopuszczającej m nożenie sensów i wielopłaszczyznow e budowanie treści.

22 C. K. N o r w i d , Dzieła zebrane. Opracował W. G o m u l i c k i . T. 1. War­ szawa 1966, s. 552.

(14)

budow yw anie obrazu jest — jak już w spom niałam — w jakim ś stopniu sy gn ałem dwuznaczności dan ego fra g m en tu poetyckiego; ciągle jed n a k je s t w ted y m ożliwa in te rp re ta c ja m etaforyczna. Tak też je s t w tym u ry w k u w iersza N orw ida. Sens fan ta sty c z n y nie uzysk uje tu w yraźnego potw ierdzenia. Z integrow anie całego zdania: „Nad K ap u letich i M onte- kich dom em , [...] / Łagodne oko b łęk itu / P a trz y na g ru zy n iep rzyjazny ch g rodów ” — przy zachow aniu sensu m etaforycznego jest m ożliwe:

Łagodne oko błękitu patrzy na gruzy ... = 1. Błękitne niebo jest nad gruzami ...

2. Można by powiedzieć, że to nie błękitne niebo nad gruzami, lecz patrzące na gruzy łagodne oko.

Z arysow ująca się led w ie sy tu a c ja fan ta sty c z n a zostaje p rze rw a n a użyciem słowa „gw iazda” dla n azw ania spadającego m eteoru. Niebo p rze ­ staje być z tą chw ilą okiem w spółczującej istoty, n ab ie ra sensu realnego. Z araz jed n a k w n a stę p n e j stro fie sto su n k i znaczeniow e zostają zupełnie przebudow ane w raz z w prow adzeniem in n ej p e rsp e k ty w y w idzenia św ia ­ ta — właściw ej cyprysom („C yprysy m ów ią ...”). O gw ieździe-m eteorze cy prysy mówią: „łza” . W św iecie cyprysów jest to więc baśniow o re a ln a łza w spółczującego n ieb a — żyw ego św iadka tragicznych w ydarzeń; samo m ów ienie cyprysów jest tu m ów ieniem baśniow o rzeczyw istym — na m o­ cy zestaw ienia z dalszym tek stem : „A ludzie m ów ią ...” Tak więc po­ przednio użyte w y rażen ia u zy sk u ją obecnie zdecydow anie in te rp re ta c ję baśniow ą. W tej fan ta sty c z n ej k o n stru k c ji św ia ta początkowo u żyte słowo „gw iazda”, rozw ijane p o tem jako gw iazda-łza, czy też: gw iazda łzy, m o­ głoby być teraz je d y n ie w b u d o w an ą w baśniow y obraz m etaforą:

gwiazda łzy —- 1. łza

2. Można by powiedzieć, że to nie łza, lecz gwiazda.

Raczej jed n ak c y p ry sy nic nie w iedzą o „gw ieźdności” łzy nieba; je st ona niefigu raln ie rozu m ian y m e lem en tem ich baśniow ego św iata. J e d n a k ­ że z p u n k tu w idzenia podm iotu lirycznego ta k ie zrów nanie m etaforyczne jest m ożliw e i z n ajd u je w y k ład n ik w n aw iązan iu utożsam iającym : „ zrzu ­ ca gw iaźdę ... ta łza” .

K olejna strofa — w p ro w ad zając p ersp ek ty w ę „ludzi m ów iących ucze­ n ie ” i m owę d y sk u rsy w n ą — p rzek reśla zarów no zarysow aną poprzednio k rea c ję fantasty czn ą ja k i w cześniejsze obrazow anie fig u raln e; co w ięcej, rz u tu je w stecz szersze rozbudow anie m etaforycznego obrazu niż to w y n i­ kało z pierw otnego zw erbalizow ania, i jednocześnie uchyla je negacją:

A ludzie mówią, i m ówią uczenie, Że to nie łzy są, ale że kamienie,

(15)

dokonyw ane przez cy p ry sy i w y raźn ie sy m patyzującego z ich w izją p oetę (Izy nie łzy, ale kam ienie). Z drugiej (dzięki naw iązan iu: gw iazda ta łza <-> nie łzy, ale kam ienie) — m am y tu zaprzeczenie nie zw erbalizo­ w anej poprzednio, teraz dopiero rzu to w an ej w stecz m etafory:

Iza gwiazdy

= 1. gwiazda (tj. meteor, „kam ień”)

2. Można by powiedzieć, że to nie gwiazda, lecz łza.

W iersz N orw ida jest więc niezw y k le „ n a p ię ty ” sem antycznie, zachodzi w nim w ielokrotne p rzefo rm u ło w y w an ie treści. Proces te n trw a do chw ili zam knięcia te k stu i m a c h a ra k te r reg resy w n y . U tw ó r rozpada się na trz y części. P ierw sza (obejm ująca stro fy 1 i 2) — o tonacji zasadniczo m e ta ­ forycznej, lecz z m ożliw ością ujęcia fantasty czn eg o — pisana je s t z p e r ­ sp ek ty w y poety. D ruga (strofa 3) — o c h arak terze baśniow ym — p rze d ­ staw iająca p u n k t w idzenia cyprysów , lecz dzięki relacji ich w yobrażeń ustam i poety „C y p rysy m ówią, że ...”) sta ją ca się w yrazem jeśli nie św ia­ topoglądu, to życzeń m ów iącego podm iotu; stąd ujęcie fan tasty czn e „ p ro ­ m ie n iu je ” na poprzedni tek st, w y p o w iad an y z autorskiego p u n k tu w idze­ nia. Trzecia część (strofa 4) — w y ra ż ają ca p e rsp e k ty w ę ludzi „m ów iących uczenie”, sprow adza cały ob raz do w ym iarów realn y ch , uchyla p o p rzed ­ nie fantasty czn e p rzefo rm u ło w an le części pierw szej, w skazując niem alże n a jej absurdalność; dopuszcza więc rozum ienie tej części w sposób fig u ­ raln y . To napięcie m iędzy m etafo ry czn ą a fan tasty czn ą ak tu a liz a c ją zna­ czeniow ą w y rażeń m etaforopodobnych w ykorzy stan e jest w w ierszu N or­ w ida dla celów em ocjonalnych. W p lan ie w y rażen ia nośnikam i ład u n k u em ocjonalnego są trz y p a ry słów : b łęk it — gw iazda, oko — łza, [niebo] — kam ień.

S ygnałem takiego a nie innego odczytania w yrażeń m etaforopodob­ n ych jest w analizow anym w ierszu w prow adzenie określonych p e rsp e k ­ tyw : poetyckiej, „cy p ry so w ej” i ludzkiej. Nie są to sygnały w tak im stopniu au tom atycznie o rganizujące tre ść jak w erb aln e zapow iedzi f a n ta ­ stycznego udziw nienia (np. cy tow ana zapow iedź z w iersza Leśm iana). T reść poszczególnych w yrażeń je st tu silnie uzależniona od kontekstu, w ym aga dogłębnego prześledzenia stosunków spójnościow ych w tekście.

4

Pow yższe rozw ażania n asu w ają szereg w niosków odnośnie do g a tu n ­ kowego u w arun k o w an ia znaczeń m etafo ry czny ch i baśniow ych w tek ­ stach poetyckich. Z asadniczym znaczeniem ak tu alizu jący m się w tych tek stach w w y pad k u w ystąpienia w y rażeń m etaforopodobnych jest, jak się zdaje, znaczenie m etaforyczne. (Przeciw nie w baśniach: podstaw o­ w ym znaczeniem jest — w obec zapow iedzi deform acji fan tasty czn ej

(16)

w yrażonych specjalnym u k ształto w an iem początku tek stu , m eta te k sto - w ym i inform acjam i za w a rty m i w ty tu le itp. — znaczenie dosłow nie b a­ śniow e. M etaforyka podlega w b aśniach n e u tra liz ac ji i może być zrealizo­ w ana p rzy specjaln y m o p ero w an iu kontekstem , w ykluczającym rozum ie­ nie fantasty czn e.)

M etaforyczność p o ten cjaln ie dw uznacznych zw rotów w poezji jest szczególnie w yraźna w w y p a d k u nierozw iniętych, nie k o nty nu ow an ych obrazów poetyckich. Znaczenie baśniow e pojaw ia się (sym etrycznie do znaczenia m etaforycznego w baśni) w razie w ystąpienia specjaln ej zapo­ w iedzi lub takiego zw rotu, k tó ry podejm uje, po w tarza i im p lik u je po linii fan ta sty k i konsek w en cje sem an ty czn e poprzednio użytego w yrażenia m etaforopodobnego. Za p o d trzy m an ie sensu fantastycznego m ożna u w a ­ żać rozbudow yw anie obrazu opartego na w y rażeniach m etaforopodob­ nych; stą d dw uznaczność tak ich ro zw in ięty ch obrazow ań. W w yp adk u w ystąpienia niejasn y ch sygnałów baśniow ości u tw ó r stw arza duże n apię­ cie znaczeniowe, angażuje odbiorcę w k o n fro n ta cje sensów dla ich u jed no­ znaczni enia. S tąd znaczenie tego ty p u tek stó w pozostaje o tw a rte do końca, może podlegać p rzeform ułow aniu. B iw alentność znaczeniow a nie jest w poezji zjaw iskiem rzad k im ani też n ie m a — ja k w w y p ad k u baśni czarnoksięskiej — c h a ra k te ru lo k aln ej dew iacji. W ieloznaczność rugow ana z m ow y pragm aty czn ej je st ty m , czym żyje poezja 23.

Możliwość oscylacji znaczeniow ej zw rotów m etaforopodobnych w łą­ czonych w odpow iednie, nie ro zstrzy g ające sensu k o n tek sty , nie zm ienia fa k tu zasadniczej opozycji sem anty czn ej w y rażeń w sensie dosłow nym i figuralnym . M e ta fo ry p oetyckie są s tru k tu ra ln ie tożsam e z m etafo ram i używ anym i w języ k u d y sk u rsy w n y m . U tożsam ianie m etafor poetyckich

Z fantastycznym kształto w an iem św ia ta w ynika z niew łaściw ego zało­

żenia badawczego, postulującego b ad an ie s tru k tu ry m etafo r w utw orach poetyckich, a w ięc w k o n tek sta ch najgęściej nim i „obsadzonych” — stw a­ rzający ch niejasne, sp ecjaln ie odkształcone tło znaczeniow e, zam azujące sens przenośni. W b ad an iach s tru k tu ry m eta fo r p u n k tem w yjścia p ow in­ n y b yć tek sty niepoetyckie o p rze jrz y ste j, łatw ej do uchw ycenia linii spójnościow ej. N ależy rów nież u trz y m ać w polu w idzenia te fa k ty ze sfery diachronii językow ej, k tó re rz u tu ją na fu n k cję i s tru k tu rę p rze ­ nośni.

W p rac y niniejszej zajęłam się opozycją fantastycznego i przenośnego sensu w yrażeń m etaforopodobnych w aspekcie ich u w ikłań k o n tek sto ­ w y ch w ram ach jednego te k s tu oraz u w a ru n k o w a ń g atu n k o w y ch w o brę­ bie współczesnego sy stem u gatunkow ego. S p raw a m eta fo ry — a z nią także m yślenia m ityczno-fantastycznego, k re a c ji fenom enologicznej, m o­

(17)

w y ab su rd alnej — u w ik łan a jest rów nież h isto ry czno-filozoficznie i k u l­ turow o. Ten sam tek st, w zależności od filozoficznej postaw y odbiorcy, od jego o rien tacji k u ltu ro w e j, od zasobu dośw iadczeń, rozum iany być może różnie, na jeden ze w skazanych wyżej sposobów. Podobnie p rz y ją ć trzeba, że dla ró żnych epok i k ieru n k ó w literack ich w łaściw e będzie od­ m ienne nastaw ien ie tw ó rcy na k o n stru o w an ie w skazan ych tu zjaw isk sem antycznych. J e st to p ro b le m aty k a niezw ykle bogata i fascynująca, w nosząca do n au k i o m etaforze w zględność cechującą nowoczesną m yśl reflek sy jn ą. Rów nocześnie o tw iera ona p e rsp e k ty w y um ożliw iające nowe spojrzenie na dotychczasow e w ypow iedzi teo rety czne o m etaforze, rz u tu ­ jąc je na n ak reślo n ą tu siatkę opozycyjnych sensów i pozw alając w niknąć głębiej w ich istotę, poza b a rie rę w erb alizm u term inologicznego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na miejscu okazało się, że osobą zakłócającą ciszę nocną jest 54-letni Jeremiasz S., który w chwili interwencji Policji znajdował się w stanie wskazującym.. Ponadto groził im

To, co tomistyczny punkt wi- dzenia na moralność pozwala nam powie- dzieć, to to, że w każdej sytuacji, w której się znajdziemy, gdy podejmowane są dane decyzje

Piwnica ratusza w Bremie w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy powstało to quasi-autobiograficzne opowiadanie (1827), mieściła zasoby najlepszych win reńskich, do których swobodny

Rzucamy dwa razy symetryczną, sześcienną kostką, której jedna ściana ma jedno oczko, dwie mają dwa oczka i trzy ściany mają po trzy oczka.. Oblicz prawdopodobieństwo, że

TYGODNIOWY ROZKŁAD MATERIAŁU DLA KLASY VIIe termin: 4 maja 2020 r..

To  wszystko  pociąga  Piotra,  co  jest  jak  najbardziej  «normalne»;  nas  także 

„Gazeta Pisarzy” pokazuje specyfikę komunikacyjną zawodu dziennikarza – owo zamknięcie w ramach ilości tekstu, specyfiki pracy redakcji, podporządkowania się tematowi

W wierszach z tomu Sponad punkt widzenia podm iotu znajduje się na zewnątrz, dzięki czemu uwaga przesuwa się z podmiotu na przedm iot tak, jakby tylko on m iał