• Nie Znaleziono Wyników

"Struktura „nagiej duszy” : studium o Stanisławie Przybyszewskim", Edward Boniecki, Warszawa 1993 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Struktura „nagiej duszy” : studium o Stanisławie Przybyszewskim", Edward Boniecki, Warszawa 1993 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Gutowski

"Struktura „nagiej duszy” : studium o

Stanisławie Przybyszewskim",

Edward Boniecki, Warszawa 1993 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 209-214

(2)

P od obn e pęknięcie zachodzi w romantycznej fenom enologii autora Nie-Boskiej komedii, który dem onizm egzystencji próbuje przezwyciężyć dem onizm em mesjanistycznym, czego świadec­ twem jest Irydion. Innymi słowy — pokazuje, jak życie, które jest udręką, ciągłym zmaganiem się z dośw iadczeniem śmierci, m ożna zastąpić ocalającą przed nicością koncepcją mesjańską. Według Bieńczyka Krasiński jednakże zatrzymuje się jak gdyby w pół drogi, a więc przejście przez stan negacji, dok onanie tymczasowej destrukcji bytu po to, by osiągnąć kondycję zerową i dotrzeć do istoty pierwszej, wiecznej, czystej, nie w pełni mu się udaje. W tym zatrzymaniu się na pierwszym etapie tkwi usterka fenom enologiczna w filozoficznym systemie Krasińskiego. Bieńczyk uważa, że Krasiński utrwala swoje istnienie w m om encie negacji, nie potrafi skutecznie przebić się poza jego granice, nawet w Irydionie.

Studium Bieńczyka, napisane oryginalnym językiem , doskonale sproblem atyzowane, pod­ budow ane wiedzą filozoficzną i literacką, zawiera cenne przemyślenia, wnioski i analizy, in­ teresujące zw łaszcza dla badacza literatury romantycznej traktującej o wciąż aktualnych, frapują­ cych ludzkość problem ach egzystencji. W yobrażenie śmierci o autora Nie-Boskiej komedii, ujm owane — od najwcześniejszych, m łodzieńczych utw orów frenetycznych do późnego „mesjań­ sk iego” Irydiona — w kategoriach przerażenia, swoistej obsesji wiecznego, nieustannego umierania, jakim jest życie bez pewności ocalenia przed wszechpożerającą nicością, jest zagadnieniem, które w dziejach rom antycznego poczucia egzystencji zajmuje poczesne miejsce i wciąż pociąga badaczy literatury romantycznej jak o pokusa now ych interpretacji i odczytań.

W swym nowatorskim studium Bieńczyk doskonale dostrzegł te cechy wyobraźni autora

N ie-B oskiej komedii, które były albo pomijane, albo nie dość wyraźnie dostrzegane przez badaczy

literatury. Krasiński ukazywany był najczęściej jako wieszcz, przewodnik, myśliciel i filozof — a nie jak o „człowiek cierpienia”, rozedrgany od bólu, wiecznie i ciągle od now a przypominający o swoim nieznośnym statusie człow ieka udręczonego, zarażonego śmiercią, rozpadem, nicością istnienia. W ydaje mi się, że takiego K rasińskiego, „opętanego” obsesyjnym nawyknieniem do „czarnych” wizji egzystencji, jakiego przedstawił Bieńczyk w Czarnym człowieku, nie znaliśmy w tak wielkim „natężeniu”.

Bieńczyk trafnie zauważył, że m ówienie K rasińskiego o śmierci, jego „słownik” śmierci i nicości są o wiele bogatsze niż m ówienie o życiu żywym. Stwarzanie życia, fantazm atów trwania i przetrwania, nie w yzw oliło wyobraźni w takim stopniu, jak uczyniło to poczucie klęski, choroby i agonii. Toteż autor C zarnego człowieka temu właśnie fenom enowi tanatycznej wyobraźni K rasińskiego poświęcił swoją książkę.

Barbara Zwolińska

E d w a r d B o n i e c k i, S T R U K T U R A „NAGIEJ D U S Z Y ”. S T U D IU M O STA NISŁAW IE PR ZY BY SZEW SK IM . W arszawa 1993. Instytut Badań Literackich — W ydaw nictw o, ss. 154. Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk.

W najnowszej recepcji naukowej literatury M łodej Polski twórczość Stanisława Przybyszew­ skiego zajmuje szczególne miejsce.

W przeciwieństwie do Tadeusza M icińskiego, Stanisława Brzozowskiego, Bolesława Leśmiana czy W acława Berenta, których pisarstwo stało się w ostatnim 20-leciu przedmiotem kom petent­ nych i z różnych perspektyw m etodologicznych przedsiębranych badań, Przybyszewski nie ma szczęścia d o badaczy. W ażny zbiorow y tom studiów, opublikow any w 50-lecie śmierci pisarza (gdzie m.in. znajduje się inspirujący szkic wstępny Tom asza Burka Przybyszewski-kusiciel, postulujący konieczność now ego usytuow ania twórczości autora Śniegu w polskiej kulturze)1, okazał się zapowiedzią, która, jak dotąd, nie zainicjowała donioślejszych b ad ań2.

1 Stanisław P rzybyszew ski. W 50-lecie zgonu pisarza. Studia. W rocław 1982.

2 O we braki dotyczą przede wszystkim badań nad twórczością pisarza. Znacznie lepsza sytuacja jest w zakresie badania recepcji dzieła autora Śniegu. O kształtowaniu się legendy Przybyszewskiego pisał A. Z. M a k o w i e c k i w książce Trzy legendy literackie: P rzybyszew ski,

W itkacy, Gałczyński. W arszawa 1980. O statnio ukazała się w artościow a książka G. M a t u s z e k „Der geniale Pole"? N iem cy o Stanisławie Przybyszew skim . (1892 — 1992) (Kraków 1993), rekon­

struująca odbiór pisarstwa Przybyszewskiego na obszarze Niem iec.

(3)

210

R EC EN ZJE

T o zjawisko rozmijania się badaczy z „genialnym Polakiem ” potwierdza ambitna, lecz kontrowersyjna, budząca liczne zastrzeżenia książka Bonieckiego.

Już sam tytuł nasuwa wątpliwości. Pisać o „strukturze” irracjonalnej, amorficznej, energetycz­ nej rzeczywistości duchowej (jaką była w ujęciu Przybyszewskiego „pozaśw iadom a” dusza)3 to wskazywać na m ożliw ość wyjaśnienia tej rzeczywistości przy pom ocy jakiegoś „porządku” z natury w obec niej obcego, to wskazywać na praw om ocność interpretacji redukcyjnej. Jeśli taki sens miała przynieść zbitka kłócących się terminów: „struktura” i „naga dusza”, to autor z pew nością osiągnął zam ierzony cel.

Z kolei podtytuł m oże zmylić czytelnika. W istocie twórczość Przybyszewskiego (a właściwie jej część) została tu potraktow ana jedynie jako szczególny przykład zjawiska, które najbardziej

autora interesuje — kryzysu św iadom ości człowieka now ożytnego.

Książka Bonieckiego nie przynosi — jak zapowiada anons na okładce — „biografii wewnętrznej” Przybyszewskiego, lecz zam yka „casus Przybyszewski” w takim „doświadczeniu herm eneutycznym ”, którego fundamentem jest przekonanie, iż kryzys (resp.: „upadek”) nowożytnej kultury wiąże się z odejściem od paradygmatu arystotelesow sko-tom istycznego i ortodoksyjnej antropologii chrześcijańskiej. To fundamentalne przekonanie Boniecki wyraża wprost, w języku nacechowanym terapeutyczną troską, dostrzegając w reaktualizacji zapom nianego (resp.: od ­ rzuconego, zakw estionow anego) paradygmatu szansę na przezwyciężenie antynom ii św iatopoglądu Przybyszewskiego i — szerzej — całej generacji Młodej Polski: „Pragnienie Przybyszewskiego, pragnienie uniesprzecznienia rzeczywistości duchowej i rzeczywistości materialnej, pogodzenia scjentyzmu ze spirytualizmem, spełnić m ógł arystotelizm, bezpośrednio lub też w swojej schola- stycznej postaci” (s. 40).

Spojrzenie „z zewnątrz”, z płaszczyzny zdecydowanie obcej św iadom ości epoki, określa spe­ cyficzne rozumienie modernizmu, wyraźnie zaprezentowane we Wprowadzeniu. M oderniści, broniąc „indywidualności polskiego artysty” (s. 10), zagrożonej podwójnie: przez serwituty patriotyczne i pierwsze objawy masowej kultury, wybrali Egzystencję przeciw Historii. W centrum zainteresowa­ nia postawili „duszę ludzką” wyrażającą się w sztuce, ale wybór ten — tu pojawia się zasadnicza o so ­ bliwość „strukturalizacji” Bonieckiego — wiązał się z grzeszną kontestacją porządku kultury, z naruszeniem podstawow ych kompetencji. Pisarze epoki bezprawnie wkroczyli na teren zastrzeżony dla oficjalnych „duszoznawców” : „wybierając sobie za przedmiot zainteresowania i badań duszę ludzką, artyści wkroczyli w domenę społecznych »służb duchowych«, czyli Kościoła. Wyrywając duszę spod władzy sakralnej, niechcący ją zeświecczyli i odarli z tego, co najistotniejsze” (s. 10).

Autor zdaje się nie dostrzegać, iż religiotwórczym i duszoznawczym aspiracjom rom antyków i m odernistów tow arzyszyło przebudzenie św iadom ości religijnej z „dogmatycznej drzemki”. Konflikt Autorytetu i indywidualnej religijności, teologii K ościoła i niesystemowej teozofii poetyckiej, wyrażanej w dziełach artystycznych „religii Jaźni”, dynam izow ał refleksję teologiczną, wzbogacał wyobraźnię poetycką i religijną (można m ówić o ukształtow aniu się wów czas wyobraźni poetycko-epifanicznej). Św iadom ością religijną przestaje rządzić „zasada repetycji” (polegająca na powtarzaniu dogm atów , w zorców sym bolicznych, konwencjonalnych ujęć m oty­ wów sakralnych, w literaturze pośw iadczona „stylem dewocyjnym ”). Zastępuje ją „zasada polem iki”, dialogu ,ja ” twórcy z tradycją4.

Przykładów aż nadto na przełomie wieków: np. zróżnicowany nurt „modernizmu katolic­ kiego”, antropozofia Rudolfa Steinera, ezoteryczne religioznawstwo Eduarda Schurégo, w Polsce: propozycje Stanisława Przybyszewskiego i Tadeusza M icińskiego, Edwarda Abram owskiego, Andrzeja Baumfelda czy Antoniego Szandlerow skiego5. Ów wielonurtowy dialog stym ulow ał

3 Być m oże autor zamierzał nawiązać do podtytułu fundam entalnego dzieła S. B r z o z o w ­ s k i e g o Legenda M łodej Polski. Studia o strukturze duszy kulturalnej (Lwów 1910). Ale oczywiście Brzozowski stosow ał termin „dusza” w zupełnie innym znaczeniu niż Przybyszewski: jako fenomen św iadom ości, psychiki społecznej.

4 Zob. m.in. H. F l o r y ń s k a , H oryzont m ityczny M łodej Polski. „Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej” t. 26 (1980). — R. P a d ó ł , Filozofia religii polskiego modernizmu. K raków 1982. — W. G u t o w s k i : M otyw ika pasyjna w literaturze M łodej Polski. W zbiorze: P roblem atyka

religijna w literaturze pozytyw izm u i M łodej Polski. Lublin 1993; M łoda Polska wobec chrześcijań­ skiego sacrum. „Sprawozdania Tow arzystwa N aukow ego w Toruniu” 1993.

5 W ymieniam pisarzy i myślicieli, w których twórczości zasada polem iki z tradycją religijną była dom inantą. Ponadto liczne przykłady polemiki m ożna znaleźć w utworach (zwłaszcza poetyckich) właściwie wszystkich ważniejszych twórców epoki.

(4)

sw obod ę w obszarze refleksji filozoficzno-teologicznej, akcentował też rolę imaginacji poetyckiej w budzeniu i ekspresji wrażliwości religijnej.

Boniecki bagatelizuje tego rodzaju zjawiska, a właściwie zdaje się je traktować en bloc ja k o — być m oże, co przyznaje, subiektywnie autentyczne, lecz w istocie błędne — zjawiska duchow ych poszukiwań, w ypełnionych działaniem zgoła bezsensow nym i daremnym: kreowaniem „pustej transcendencji”, czyli w ypełnianiem ,jednej pustki — pustki duchowej, przez drugą — pustkę w yobraźni i iluzji ob razów ” (s. 11).

A jakie są skutki tego działania? „Rozpoczął się długi i trudny okres prób i błędów, w którym niejedno życie zostało zw ichrowane, niejeden talent zaprzepaszczony, a bywało, że i cały człow iek się zm arnował” (s. 11).

Nieprzypadkow o ostatni, decydujący głos w słynnej dyskusji o „nowej sztuce”, jaka m iała miejsce bezpośrednio przed wystąpieniem Przybyszewskiego, w r. 18986, autor przyznaje księdzu Janowi Pawelskiemu, solidaryzując się z jego „analizą” składników „nagiej duszy” : „D o tej [ . . . ] oderwanej garstki chorych przeczuć przed śmiercią czy w ogóle przed jakim ś nieszczęściem dodać tylko trzeba drugą w iązankę neurastenicznych kaprysów i na wpół św iadom ych odruchów przenerwowanego i podlegającego halucynacjom człowieka, a po złożeniu dwu tych części składowych w jeden organizm , którego sercem i głównym tętnem byłyby popędy płciowe, otrzym a się całkow ity typ nagiej duszy. Taki jest ideał »M łodej P olsk i«” (s. 118).

Aż dziw, że Boniecki nie przywołuje opinii Teodora Jeske-Choińskiego, który najbardziej konsekw entnie redukow ał w yobraźnię m odernistyczną do dekadenckich majaczeń, te zaś wiązał z syndromem patologii moralnych i fizjologiczno-psychicznych 7. W tak spreparowanej przestrzeni kultury, gdzie nie dostrzegam y dramatu transformacji wiary i wielkiego sporu z tradycją, lecz jedynie zamęt i próby pospiesznego „sklejania” rozbitego św iatopoglądu (np.: „Słowacki i ok u l­

tyzm to główne składniki, z których starali się oni [tj. pisarze Młodej P olski] zsyntetyzow ać św iatopogląd polskiego m odernizm u”, s. 11), Boniecki sytuuje głów nego bohatera tegoż zam ętu, autora Synagogi szatana.

Książka składa się z czterech autonom icznych szkiców. Pierwszy, P ejzaż gnostyczny, odsłania fundamentalny — zdaniem autora — składnik wyobraźni Przybyszewskiego: „Pejzaż jego wyobraźni jest pejzażem gnostyckim , nad którym rozpościera się ołow iane niebo władcy ciem ności” (s. 33).

Tę interesującą i na pewno częściow o (bo dotyczącą tylko fragmentów pisarstwa P rzyby­ szewskiego) słuszną tezę autor stara się udow odnić w analizach obrazow ości pejzażowej, będącej transformacją krajobrazów dzieciństw a pisarza, który wyrósł z „gleby kujawskiej”. Boniecki wskazuje bardzo ważną perspektywę badawczą — m ożliw ość interpretacji „materialnej w yobra­ źni” Przybyszewskiego uwikłanej w opozycję: cielesność —duchowość.

Atoli portret Przybyszew skiego-gnostyka wypada nieprzekonująco, ponieważ badacz dość osobliw ie traktuje jego twórczość. Pojawia się zasadnicza sprzeczność. Boniecki z nieukrywaną niechęcią pisze o literackiej spuściźnie Przybyszewskiego („w sumie histeryczny kicz, choć w zamierzeniu miał to być krzyk duszy”, s. 19), wyraźnie preferuje wypowiedzi nieliterackie, parafilozoficzne („wypowiedzi te stanow ią najwartościowszą część puścizny”, s. 36). Jednocześnie na potwierdzenie teorii o Przybyszewskim -gnostyku odw ołuje się do powieści rzeczywiście słabszych: Synów ziemi i D zieci nędzy. W dodatku tę ostatnią odczytuje niewłaściwie, jako „pow ieść inicjacyjną”, obrazującą wyzw olenie „nagiej duszy” z materialnego kosm osu-w ięzienia, gdy w istocie pow ieść ta jest konsekw entnym utworem fantazmatycznym, w którym Przybyszewski przedstawił — podobnie jak to uczynił wcześniej i lepiej w Requiem aeternam — chaos św iadom ości dekadenckiej (np. bohaterzy „przebierają się” w coraz to inne, sprzeczne z sobą, sakralne maski).

G dyby Boniecki sięgnął do utw orów naprawdę nie przynoszących Przybyszewskiemu wstydu, np. do poem atów prozą, teza o gnostycyzm ie pisarza m usiałaby ulec modyfikacji. Pojawiłby się nie tylko Przybyszewski-dualista, ale i Przybyszewski-holista, zafascynowany potęgą energetycznego Absolutu (zob. Requiem aeternam), oraz Przybyszewski-kreator, który nie ucieka, jak gnostyk, od świata materii, lecz tworzy syntezę, ekwiwalent pełni, jedności przeciwieństw (zob. N ad morzem,

6 Uczestniczyli w niej m.in.: Stanisław Szczepanowski, Ludwik Szczepański, Marian Zdzie- chowski, Artur Górski. Zob. antologię: Program y i dyskusje literackie okresu M łodej Polski. Opracow ała M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a . W rocław 1973. BN I 212.

7 Zob. np.: T. J e s k e - C h o iń s k i, R ozkład w życiu i literaturze. W arszawa 1895 (wyd. 2, pt.

(5)

212

R EC EN ZJE

Androgyne — nb. właśnie w tych utworach m ożna dostrzec zapis doświadczeń inicjacyj­

nych)8.

Ale dla Bonieckiego fenomen Przybyszew skiego-gnostyka nie jest ważny jako fakt św iatop o­ glądow y i artystyczny rozum iany w kontekście zróżnicow anego, wieloznacznego świata poetyc­ kiego twórcy. Budzi zainteresowanie jedynie jako sym ptom zgubnego zapom nienia o „logocen- trycznym” porządku świata i twórczości artystycznej: „Pisarz nie zdaw ał sobie sprawy, że dusza, którą chce wyrazić, to właśnie forma (forma ciała, której m ożnością jest intelekt) i że m oże ona jedynie wyrazić się w i przez formę (formę artystyczną)” (s. 20).

O czywiście jeśli się obserwuje tw órczość Przybyszewskiego z perspektywy klasycznej metafizy­ ki, zbyteczne wydaje się roztrząsanie skom plikow anych zw iązków między Przybyszew- skim -gnostykiem a kreatorem indywidualnej wyobraźni soterycznej. Trzeba wszakże zauważyć, iż pow yższy zarzut badacza — o lekceważeniu formy — postaw iony właśnie Przybyszewskiemu, który program ow o odrzucał wszelkie ograniczenia (reguły, zasady, wzory, konwencje) wypowiedzi artystycznej („M etoda, jaką się na razie posługujemy, to oddaw anie i odtwarzanie uczuć, myśli, wrażeń, snów, wizyj, bezpośrednio, jak się w duszy przejawiają, bez logicznych zw iązków, we wszystkich ich gw ałtow nych przeskokach i skojarzeniach” 9), ma taki mniej więcej sens, jakby futurystów krytykować za to, iż nie przestrzegali tradycyjnych zasad wersyfikacji. A jednak podobny sąd pojawia się w omawianej książce: „z punktu widzenia teorii języka klasycznej poezji język literatury modernistycznej jest po części bełkotem ” (s. 66). Boniecki konsekw entnie

dezawuuje wartość macierzystego kontekstu literatury Młodej Polski!

W drugim studium, N asze biedne i śmieszne ,ja", autor rekonstruuje epistem ologię i an­ tropologię Przybyszewskiego. N iew ątpliw ie jest to najbardziej w artościow a część książki. Boniecki rozwija zauw ażone już wcześniej przez historyków literatury10 analogie między koncepcją duszy Przybyszewskiego a m odelem osob ow ości w psychoanalizie Freuda. Trafnie podkreśla w obu stanowiskach postaw ę antykartezjańską. Z dużą w nikliw ością interpretacyjną przedstawia po­ znawcze „przygody” Przybyszewskiego w wyprawie po „utracone ja” — „nagą duszę”, lecz za zupełnie syzyfowy trud uznaje zarów no wysiłek przezwyciężenia kartezjańskiego dualizmu (dusza —ciało), jak i próby odkrycia nowej postaci ,ja ”, reprezentującej zjawiska, „które nie mieściły się w kartezjańskiej koncepcji ego” (s. 43).

K lęska ta — zdaniem badacza — wynikała z błędnego rozum ienia „duszy”. „Przybyszewski przez duszę rozumiał istotę człowieka, zasadę jego tożsam ości, jego »ja«, pełnię człow ieczeństw a” (s. 39), zamiast uznać ją — jak głosi klasyczna metafizyka — za formę ludzkiego ciała, będącą rozumną zasadą wszelkich jego czynności.

Pow tórzm y: wszelkie poszukiwania poznawcze m odernistów interesują Bonieckiego jedynie jako sym ptom y kryzysu, jako zjawiska dewiacji kultury, która „wyszła z formy” i utraciła

„logocentryczny” paradygmat klasycznej metafizyki.

P odobn ą optykę dostrzegam y w kolejnym szkicu, E stetyka „nagiej duszy". Uw agi na temat szkiców o M unchu i Vigelandzie (pom ieszczonych w zbiorze N a drogach duszy) i późnych m anifestów artystycznych publikowanych na łamach „Zdroju”, cząstkow e analizy niektórych aspektów powieści K rzyk i poem atu prozą De profundis przybliżają Przybyszewskiego-ekspre- sjonistę, który konsekw entnie „doprow adził do skrajności rom antyczną walkę o prymat uczucia nad rozum em ” (s. 63).

Interesującym rozważaniom na temat teorii „m etasłowa” (s. 67 — 68), związków Przyby­ szewskiego z tw órczością Słowackiego, ekspresjonizmu pojm ow anego również jako postawa egzystencjalna, a nie tylko artystyczna (s. 75), czy analogii między funkcją poznańskiego „Zdroju” a rolą K oła tow iańczyków (s. 77 — 78) towarzyszy, niestety, pasja krytyka piętnującego regresywne tendencje w kulturze początku naszego stulecia.

W konsekwencji pisarzowi, który program owo w nieskrępowanej ekspresji w y p ow ied zi11

8 Zob. W. G u t o w s k i , N agie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości. Kraków 1992, s. 2 5 3 - 2 6 4 .

9 S. P r z y b y s z e w s k i , O „nową” sztukę. W: W ybór pism. Opracow ał R. T a b o r s k i . W rocław 1966, s. 158. BN I 190.

10 Zob. m.in. A. H u t n i k i e w i c z , Stanisław P rzybyszew ski. Legenda i rzeczyw istość. W:

P o rtrety i szkice literackie. Warszawa 1976, s. 49, 53 — 54.

11 Zob. S. P r z y b y s z e w s k i , Confiteor. W: Wybór pism, s. 142: „Artysta odtwarza zatem życie duszy we wszystkich przejawach; nic go nie obchodzą ani prawa społeczne, ani etyczne, [ . . . ] zna tylko — powtarzam — potęgę, z jaką dusza na zewnątrz wybucha”.

(6)

i w zw ielokrotnieniu sensu dzieła dostrzegał niekw estionow ane wartości, Boniecki zarzuca, iż „nie chciał zauważyć, że ekspresja jest działaniem rozpraszającym, dezintegrującym, wzmagającym chaos i uniem ożliwiającym wykształcenie się i okrzepnięcie tożsam ości” (s. 63). A przecież Przybyszewski właśnie w rozproszeniu sensu, w rozbiciu logicznych zw ią zk ó w 12, w niekoherencji w ypowiedzi dostrzegał św iadectw o autentycznej twórczości.

Przykłady nierozum ienia twórczości Przybyszewskiego m ożna by mnożyć. Tak np. pisarzowi, który program ow o dążył do odrzucenia cenzury św iadom ości w akcie twórczym, Boniecki wypom ina, iż zapom inał o właściwych proporcjach między uczuciem a rozumem, na skutek czego „zamiast poezji »nagiej duszy« pow staw ał bełkot o »nagiej du szy«” (s. 67).

Czytelnik książki B onieckiego, nie dysponując dostatecznym i dow odam i w postaci analizy obrazowania, dow iaduje się po prostu, iż tam, „gdzie miała się odsłonić »naga dusza«, przebija teraz wielkie N ic” (s. 68).

W studium Bonieckiego Przybyszewski jest „wielkim przegranym”, ponosi klęskę jako pow ieściopisarz (powieści „nie są ani ładne, ani mądre, a chciały być i takie, i takie. [ . . . ] są [ . . . ] niejako przypadkiem klinicznym tego rodzaju sztuki, który [ . . . ] dał asumpt do pow stania sztuki popartu”, s. 21) i dramaturg (,jest to tylko sztuka o problemach uczuciowych pewnych ludzi, gdzieś i kiedyś, psychologicznie dość płytka”, s. 112), jako filozof i estetyk, również jako mistyk.

O statni szkic, zatytułow any dość pretensjonalnie K rzesanie ognia i » N ew A g e « 13, zawiera reakapitulację opinii autora o odbóstw ionej i zdesakralizowanej kulturze, w której działają pseudoprorocy, tak opacznie pojmujący sacrum i doświadczenie mistyczne, jak właśnie Przyby­ szewski.

Przybyszewski padł ofiarą wielkiego nieporozum ienia, jakim jest wysiłek stworzenia „now ego paradygm atu”, łączącego materializm ze spirytualizmem, perspektywę przeżyć m istycznych z eks­ perymentalną m etodą nauki, wiarę z wiedzą, faustyczne poszukiwanie z chrześcijańską m iłością14. Pisząc o Przybyszewskim -m istyku Boniecki, podobnie jak w poprzednich szkicach, przede wszystkim „prostuje ścieżki”, nie rekonstruuje skom plikow anego zjawiska, jakim jest — u schyłku i XIX, i XX w. — poszukiw anie nowej syntezy, „now ego uniwersalizmu” 15, lecz odw ołuje się do spraw dzonych wzorów.

D rogą ocalenia, przywracającą integrację życia wewnętrznego, m ogłaby być m istyka wy­ rzeczenia i ascezy, w yciszonego oczekiw ania na objawienie (zob. 86 — 88), a nie — jak chcieli Przybyszewski i Aldous Huxley, a wcześniej Słowacki — aktywne, indywidualistyczne „zdobyw a­ nie” b o s k o ś ci16.

C óż zatem pozostało z wysiłków „genialnego P olaka”? Zapewne, zdaniem autora, tragicz­ ność poszukiwania, zupełnie błędnymi drogami, wprawdzie autentycznych, lecz ciągle degrado­ wanych i deform ow anych wartości. Stąd spodziewana konkluzja: „»naga dusza« pozostała

12 P r z y b y s z e w s k i , O „nową” sztukę, s. 158: „W tej głębi, w absolutnej św iadom ości tracą wartość wszystkie asocjacje m yślow e stw orzone za pom ocą zm ysłów, a kojarzą się nowe, jedynie rzeczywiste związki i połączenia uczuciow e”.

13 Przeprowadzając analogię m iędzy schyłkiem w. XIX a końcem XX stulecia, między stanowiskiem Przybyszew skiego a św iatopoglądem „N ew Age", Boniecki — sw oim zwyczajem — pomija tych krytyków, którzy na pod obn e analogie wskazywali wcześniej. Zob. interesujący esej M. K u n c e w i c z o w e j : Fantasia alla polacca. W arszawa 1985 (oraz inne wydania).

14 N a potrzebę przezwyciężenia opozycji między wiarą a wiedzą, postawą „Chrystusową” a „lucyferyczną” dobitnie w skazywał na początku w. XX E. S c h u r ć , m.in. w zakończeniu swej książki Ewolucja boska. Od Sfinksa do Chrystusa (wyd. 1, franc.: 1911; przekład pol. A. L e o - R o s e : W arszawa 1926). Krótki zarys pow staw ania nowej holistycznej wizji świata przedstawił J. P r o k o p i u k w szkicu Paradygm at wyobraźni „Literatura na Świecie” 1982, nr 3/4).

15 Sygnalizuje jedynie paralele, jakie zachodzą między różnymi, zdegradowanym i, jego zdaniem , formami wyrażania transcendencji, np. „nagą duszą” a ,ja ź n ią ” C. G. Junga (s. 96 — 98).

16 W arto przypom nieć rozróżnienie dwu typów mistyki: pasywnej („droga świętych i me- sjaszy”) i aktywnej, ekspansywnej („drogi m agów i tytanów ”), jakie zaproponow ał S. d e G u a i ta

(Le Serpent de la Genese. Second Septaine. La C lef de la M agie Noir. Paris 1920, s. 220 п.). Tę drugą

postaw ę znakom icie poświadczy dwuwiersz K rólestw o Boże gw ałt cierpi: „N iebo sam o nie spadnie, trzeba je osiągnąć; / I Pan Bóg sam nie zstąpi, potrzeba go ściągnąć” (A. M ic k i e w i c z , Zdania

i uwagi. Z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka (A ngelus Silesius) i Sę-M artena. W: Wiersze.

O pracow ał Cz. Z g o r z e l s k i . W arszawa 1983, s. 344.) W Młodej Polsce jej licznych świadectw dostarcza tw órczość T. M icińskiego.

(7)

2 1 4 REC ENZJE

świadectwem zamętu duchow ego i kryzysu, który dotknął głęboko pokolenie m łodych, świadec­ twem zmagań o prawa ducha, o człowieka zagubionego w świecie gwałtow nie rozwijającej się cywilizacji, nad którą przestaje on panow ać” (s. 112).

Niewątpliwie książka Bonieckiego sygnalizuje problemy ważne dla pełniejszego rozpoz­ nania — nie opisanego jeszcze — świata poetyckiego autora Androgyne (m.in. Przybyszew- ski-gnostyk, konteksty tradycji mistycznej, związki tej twórczości z ekspresjonizmem i analogie z psychoanalizą), jednak ich ujęcie nie satysfakcjonuje, budzi sprzeciw z pow odu ideologicznych obciążeń dyskursu badawczego.

Najogólniej rzecz ujmując, m ożna powiedzieć, iż książka Bonieckiego wyraża tęsknoty ideologii konserwatywnej (w szerokim znaczeniu tego słowa) za prostym uporządkowaniem „zamętu”, „chaosu” poprzez odw ołanie się do ongiś obowiązujących wzorców. Autor proponuje taką interpretację m odernizm u (implikującą krytyczny osąd całej kultury w. XX), w której ramach om awiane zjawiska literackie tracą sw oisty sens i macierzyste znaczenie, ponieważ są bezustannie konfrontowane (w intencji zdem askow ania zawartego w nich „błędu”) z uznanym przez badacza za obiektywny i transhistoryczny, a tym samym uniwersalnie doniosły, paradygmatem filozoficz­ no-teologicznego ładu.

M ożna zapytać, czy perspektywa interpretacyjna przyjęta przez B onieckiego pozw ala na dialog z dotychczasow ym i próbami opisu literatury modernistycznej, czy też — siłą argumen­ tacji — unieważnia te próby. N ie jest chyba ani tak, ani tak. Raczej sytuuje się obok głównych nurtów badań nad M łodą Polską.

Z pozoru Boniecki zdaje się podejm ow ać hermeneutyczny wysiłek sform ułowania odpowiedzi na pytanie: „czym dla nas jest twórczość Przybyszewskiego (i Młodej Polski)” ? Ale odpow iedź nie pojawia się — jakby na hermeneutę przystało — jako efekt otw artego dialogu z twórczością m odernistów (z ich, pow iedzm y tak, doświadczeniem hermeneutycznym), lecz wyw odzi się z apriorycznej wiedzy badacza o kondycji nowożytnej kultury. D latego wypada banalnie: Przybyszewski opow iada nam — neurastenicznie i chaotycznie, więc nieprzekonująco — o po- błądzeniach i upadkach duszy wygnanej z raju K lasycznego Ładu, a jego tw órczość jest o tyle ważna, iż ostrzega „schyłkow ców ” w. XX przed ślepym zaułkiem św iatopoglądu „N ew Age".

Boniecki nie proponuje nowej r e i n t e r p r e t a c j i modernizmu, która — przez przewartoś­ ciow anie dotychczasowej recepcji i postawienie nowych pytań — odkryłaby nie odczytane dotąd treści tej literatury (postępow anie znamienne dla badań nad M łodą Polską po 1956 rok u )17. N atom iast proponuje sw oistą r e t r o i n t e r p r e t a c j ę , która, wprawdzie w innym języku i wsparta bogatszą wiedzą o m echanizm ach kultury, nie wychodzi poza horyzont krytyki modernizmu nakreślony w diatrybach Stanisława Szczepanow skiego czy T eodora Jeske-Choińskiego.

Wojciech Gutowski

W ł o d z i m i e r z M a c ią g , N A SZ W IEK XX. P R Z E W O D N IE ID E E L ITE R A TU R Y P O L ­ SKIEJ 1918— 1980. W rocław —W arszawa —K raków 1992. Zakład N arodow y imienia O ssoliń­ skich — W ydaw nictw o, ss. 388.

W łodzimierz M aciąg w wydanej niedaw no książce N asz wiek X X . Przewodnie idee literatury

polskiej 1918 — 1980 postaw ił sobie niezwykle trudne i — chciałoby się powiedzieć — pionierskie

zadanie; jest nim, jak to formułuje autor, „wskazanie pola znaczeń, które pozw oliłoby uchwycić wspólne źródło (czy też w spólne źródła) inspiracji dorobku literatury pięknej [m ow a o literaturze polskiej XX w ieku] jako pewnej całości. Ta jednorodn ość wielu poszukiw ań nie została dotąd, jak zakładam, rozpoznana” (s. 156).

Istotnie, nikt chyba nie podjął dotąd równie ambitnej próby historycznoliterackiej syntezy zmierzającej do znalezienia dla tej różnorodnej i różnokształtnej materii literackiej jednego w spólnego m ianownika, do którego dałoby się sprowadzić tw órczość pisarzy tak odm iennych, jak — pow iedzm y — Leśmian i Różew icz czy Herling-Grudziński i Białoszewski. Wielu badaczom przedsięwzięcie takie w ydałoby się zapewne chybione w założeniu ze względu na oczywistą

17 Zob. A. H u t n i k i e w i c z , Upadek i odrodzenie M łodej Polski. (1971). W: P o rtrety i szkice

literackie. — M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , Przełomowe znaczenie literatury M łodej Polski. W: Somnambulicy, dekadenci, herosi. K raków 1985. Zob. też A. H u t n i k i e w i c z , Badania nad lite­ raturą M łodej Polski. W zbiorze: R ozw ój wiedzy o literaturze polskiej po 1918 roku. Warszawa

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedstawiciel austriackiej adw okatury poinform ow ał, że obecnie wyraża się pogląd, aby umożliwić osiedlanie się adw okatów Unii Europejskiej w Austrii na

Takie postępowanie jest całkowicie zgodne z teoriami dotyczącymi kształtowania się pojęć (Gray, Tall, 1994). Uczeń nie był jeszcze w stanie opisać ogólnej procedury,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 79/1,

trilogie „Homo sapiens” (Giessen 1989), traktujące powieść Przybyszewskiego jako materiał egzemplifikacyjny dla rozważań na temat literackości, oraz

Boniecki zastrzega na początku: „Usiłując zrozumieć metamorfozę Komornickiej, zwraca się przede wszystkim uwagę na przemianę z kobiety w mężczyznę, a więc na pierwszy

Roz- ważania pod względem formalnym opierają się z reguły na utartym, tradycyj- nym schemacie: najpierw przedstawiona jest krótko sytuacja egzystencjalna

Analizując zjawisko nielegal­ nej migracji, wyodrębnia takie obszary nielegalnych rynków, jak: przemyt ludzi, fałszerstwa dokumentów oraz nielegalny rynek pracy.. Z kolei

To determine the resistance evolution due to grain growth without the effect of resistance increase due to Joule heating, the bridge resistance was measured as a