• Nie Znaleziono Wyników

Wiek prefolklorystyki polskiej 1700-1800

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiek prefolklorystyki polskiej 1700-1800"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Hernas

Wiek prefolklorystyki polskiej

1700-1800

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 54/2, 279-312

(2)

C ZE SŁA W H E R N A S

WIEK PREFOLKLORYSTYKI PO LSK IEJ 1700— 1800

W złożonym dziedzictwie kulturalnym , jakie przejm uje w. XVIII, miejsce szczególne zajm uje tradycja ustna. Tak się bowiem ułożyły w arunki kulturalne w drugiej połowie stulecia, że kontrola cenzury duchownej coraz pełniej panowała nad produkcją wydawniczą, co odbiło się ujem nie na losie poezji świeckiej. A ndrzej Morsztyn czy Wacław Potocki nie mieli tak łatw ego kontaktu z oficyną drukarską, jaki m iał poeta świecki jeszcze w pierwszej poł. XVII wieku. W tej sytuacji rośnie rola rękopisu, staje się on form ą kolportażu. Pisarz stylizuje go często na druk, naśladując piórem kształt czcionki, rysując ram kę drukarską i k artę tytułową. Zdarza się rękopis — obyczajem średniowiecznym — ilustrow any.

W zrasta też rola tradycji ustnej i zainteresowanie dla tej tradycji. W ynikło to jednak nie tylko z przekształcenia się kierunku procesu w y­ dawniczego. Już bowiem popularne śpiewniki z pierwszej połowy wieku dowodzą, że potęguje się zainteresowanie pieśnią rodzimą — szlachecką, mieszczańską, ludową. Ten awans pieśni przypada na okres kryzysu poetyk renesansowych. Analiza świeckiej poezji melicznej n a przełomie w. XVII i XVIII świadczy, że przy dość żywej jeszcze tradycji kunsz­ tow nych padwanów i tańców w yraźnie wzrosła moda na tekst ludowy, na obyczajową pieśń szlachecką i m iejską h Takie zbliżenie dostrzec

1 W niniejszym przeglądzie źródeł prefolklorystycznych pomijam rękopisy i druczki zawierające po kilka tek stów ludowych. Tego typu luźne zapisy poja­ w iają się u nas już w w. XV, a w w iększych ilościach w w ieku XVII i XVIII. Dowodzą one raczej zainteresow ania dla rodzimej tradycji niż dla folkloru w ie j­ skiego, nie mają w ięc jeszcze cech dokum entu prefolklorystycznego. Programowe i szczególne zainteresow anie dla w iejskich pieśni pojaw ia się dopiero w czasach saskich. Powody pominięcia zbiorków polsko-ruskich om awiam w dalszym ciągu artykułu.

(3)

można także w poezji religijnej, przynajm niej od Sym fonii anielskich i w polskim teatrze ulicznym w środowisku krakowskim. Po prostu pieśń ludową chętnie śpiewano i chętnie jej słuchano, naw et na dworze Sobieskiego. Oczywiście pojęcie „tradycji rodzim ej” obejmowało w ów­ czesnej świadomości zarówno ustną twórczość polską, jak ruską.

Ten rep ertu ar polsko-ruski przekracza południowo i północno- -wschodnie granice Rzeczypospolitej i rozprzestrzenia się w Rosji. Pieśni polskie (w oryginale i w przekładzie) znajdujem y w rękopiśm iennych śpiewnikach rosyjskich w. XVII i XVIII, w śpiewnikach małoruskich, a później naw et w zbiorach Czułkowa, Nowikowa i Kirszy Daniłowa. Słabiej przenikała pieśń polska na południe.

Wobec wyraźnego kryzysu poezji świeckiej i zalewu produkcją m ier­ nych wierszopisów, politycznych kalam burzystów , opłotkowych anali­ tyków „żywota ludzkiego”, now iniarzy i anegdociarzy — wzrosło zna­ czenie poezji ludowej i jej popularność w różnych kręgach społecznych. Interesujące tego dowody uzyskujem y z przeglądu zwyczajnych śpiew- niczków domowych, spisywanych do pryw atnego użytku. Znamy dwa takie śpiewniki. Pierw szy z nich pochodzi z lat 1694— 1703 2, praw do­ podobnie z ziemi radomszczańskiej, drugi zapisywany był sukcesywnie w czasach Stanisław a Augusta w Warszawie 3.

*

Zbiorek saski oparty jest na wcześniejszych źródłach pisanych (lub drukow anych) oraz — jak sądzę — częściowo w ykorzystuje bezpośredni zapis z żywej tradycji. Po s. 52 b rak w rękopisie kart. Wielkość ubytku trudno ustalić. Zmniejszymy go nieco, jeżeli poprawimy błąd bibliote­ karza i w staw im y w tę właśnie lukę dwie k arty włączone obecnie w przypadkowe miejsce rękopisu (s. 147—150). Spraw a jest istotna, po­ nieważ w łaśnie po s. 52 pieśni posiadają num erację. Naw et pobieżny rzu t oka w ystarczy, by w owych tekstach num erow anych rozpoznać zbio­ rek tzw. liryki mieszczańskiej. Mamy w ręku odpis zaginionego dziś w ydania Pieśni, tańców, padwanów. Z tego zbiorku zachowały się pieśni o num erach 4, 5, 6, 12—29, nadto kilka tekstów nie num erow anych lub uszkodzonych. Pochodzi stąd także 6 tekstów ludowych.

Na ponad 100 pieśni w yodrębniam y ze śpiewnika 44 teksty ludowe, przyjm ując za p unkt wyjścia obraz żywej tradycji w czasach nowszych. W tej grupie znajdą się więc i teksty o pochodzeniu nieludowym, ale przez lud przejęte, np. „Pam iętaj, człowiecze, jak żyjesz na świecie”.

2 WAP w Krakowie, Zbiór Rusieckich, rkps 103. 3 Bibl. U niw ersytetu W arszawskiego, rkps 20S—4.2!16.

(4)

W I E K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K I E J 2 8 1

Tę pieśń o znikomościach życia kolportowały druczki ulotne u schyłku XVII wieku. Już w 1798 r. echo jej spotykam y w tradycji ustnej na M azurach P ru sk ic h 4, zaś w czasach nowszych odnajdujem y pełny jej w ariant w zapisie etnograficznym ze Śląska Cieszyńskiego5. Znajdzie się tu Wesele ptaszę w dw u w ariantach, przede wszystkim w tra d y ­ cyjnym kształcie świeckiej, powszechnej w folklorze pieśni o weselu ptaków i po raz pierwszy w parafrazie re lig ijn e js, bardzo jeszcze um iar­ kowanej. Dopiero redaktorzy kancjonałów krakowskich w. X V III7, a później ks. M ioduszew ski8, pogłębiali parafrazę religijną powszechnie dziś znanej pieśni ,,W dzień Bożego Narodzenia radość wszelkiego stw orzenia”. Do tej grupy zaliczyć trzeba kolędę mięsopustną żaków- -m endykantów „Mięsopusty przyszły, zacne dni nadeszły” — i dlatego, że owa żebrząca społeczność żakowska w arstw ę ludową reprezentuje, ale i z uwagi na poświadczone oddziaływanie tego tekstu na rep ertu ar chłop­ skich kolędników. W ystarczyłoby również powołać się na świadectwo ludowej tradycji ustnej przy kw alifikacji grupy pieśni antym azurskich, pragniem y jednak podać tu dw a dodatkowe argum enty. Po pierwsze, na Mazowszu różnica między chłopem i szlachcicem sprowadzała się głównie do szlacheckiego glejtu, na codzień — w obyczajowości i k ul­ turze — różnica ta praktycznie od XVII w. nie istniała, czemu dow­ cipnie daw ał w yraz A ndrzej M orsztyn 9. Ponadto należy zwrócić uwagę, że na kresach wschodnich kolonista polski nazyw any jest przez ludność autochtoniczną Mazurem (od kiedy?) bez względu na rzeczywiste po­ chodzenie dzielnicowe, i tu tek sty antym azurskie pełniły osobną funkcję w ludowych antagonizmach narodowościowych. Jest to tradycja daw na i teksty antym azurskie — ja k świadczy Melchior Wańkowicz 10 — prze­ niosły się w raz z chłopskimi em igrantam i aż do Kanady.

4 Tekst z rkpsu T o m a s z c z y k a i przekaz z dzisiejszej żywej tradycji (z r. 1952) ogłosił ks. W. S i w i e c , O w ie k u człowieczym. „N iedziela”, 1952, nr 19, s. 149, później W. G ę b i k , Rękopis Thomasicka. „Literatura Ludow a”, 1959, nr 3/4,

s. 59—61.

5 A. C i n c i a ł a , Pieśni ludu śląskiego z okolic Cieszyna. ZWAK [ = „Zbiór W iadomości do Antropologii K rajow ej], t. 9, dział 3, s. 252, nr 288.

6 W tym że okresie pieśń pojaw ia się w zapisie rosyjskim В день божего napo-

дзеня. Zob. A. P o z d n i e j e w , Polskie pieśni w rę kopiśmiennych śpie wnik ach

rosyjskic h X V II—XVIII wieku. „Pam iętnik L iteracki”, 1962, z. 2, s. 486.

7 Prawdopodobnie od r. 1721, tj. od Kancjonału pieśni nabożnych [...] d r u ­

kowanego u Jakuba M atyaszkiew icza, a z pewnością od r. 1767 (K a n ty c z k i pieśni nabożnych [...] w D ru k a m i Jana S zlichty na [...], s. 486).

8 M. M. M i o d u s z e w s k i ] : 1) Pastorałki i kolędy z melodiami [...]. Kraków 1843. 2) D odatek do Pastorałek i kolęd [...]. Lipsk 1853, s. 192—193.

9 A. M o r s z t y n , Uczciwość. W: W y b ó r poezji. Opracował i w stępem zaopa­ trzył J. D ü r r-D u r s к i. W arszawa 1949, s. 172.

(5)

Istnieje w śpiewniku jeszcze jedna grupa tekstów o niepewnym pochodzeniu: sowizdrzalskim lub szlacheckim. Pierw szy przypadek re­ prezentują dwa dialogi męża z żoną (czyżby teksty z rep ertu aru ja r­ marcznego teatru?): „Ożeniłem się n a poły z płaczem ” oraz „Wziąłem po tobie półtory mace grochu”. Przypadek drugi to „Siedzi sobie zając pod miedzą”.

Z powyższej system atyki tekstów o pochodzeniu nieludow ym rodzi się marginesowa uwaga, do której przyjdzie wrócić w dalszym ciągu: możemy tu obserwować kształt nadanej inform acji i jej k ształt po przeszło wiekowym życiu w trad y cji ludowej. Znakom ity m ateriał do teoretycznego badania żywej tradycji.

W yjątkowe miejsce zajm uje żart, w XVII w. jeszcze szlachecki:

ODDAW ANIE WDOWY PO ŚL U B IE P . PODSTAROSCIEM U CHĘCIŃSKIEM U OD CYCERONOWATEGO ORATORA: Panie Podstarości! Oddaję W aszmości Te stare kości, A proszę Waszmości, By te stare kości B yły u W aszmości W w ielkiej uczciwości. Dixit

Umieścić tu trzeba powyższą zwięzłą orację jako przypuszczalny wzór ludowych przyśpiewek w rodzaju:

U naséj Im ości pośw ięcane kości, Nie w olno nikom u, tylko Jegom ości u .

Choć należy stwierdzić, że tego rodzaju kpiarskich śpiewek nie brak w folklorze i — teoretycznie rzecz biorąc — źródłem mógł tu być tekst ludowy.

Na czele tekstów ludowych położymy nieznane dotąd w ogóle staro­ polskie chłopskie pieśni rew olucyjne. Ich wartość polega na niew ątpli­ wym autentyzm ie (którego nie możemy przyznać lamentom chłopskim). To nie filantropijno-jezuicka czy sowizdrzalska, ale rzeczywiście ludowa poetyka. Zacytujm y tu jeden tek st — pieśń zbiegającego chłopa — bez śladu w nowszej tradycji (jeżeli oczywiście nie przeoczyłem takiego śladu):

11 W a c ł a w z O l e s k a , Pieśni polskie i ruskie ludu galicyjskiego. Lw ów 1833, s. 167, nr 587.

(6)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 8 3

A dam się ja Panu mem u na wolą, Przedam woły, porwon diasku z swą rolą.

A ty sama kukle piec, Bo pojedziem jutro prec. Miła zono, pośpiesayze jeno,

By nas jutro ze dwora nie dogoniono, Boć to nas Pan bardzo zły, Otrzepie sarawary i biodry.'

Ogólnie stwierdzić trzeba, że w tym rękopisie — w brew duchowi późniejszych zbiorów — spotykam y niemal wyłącznie dłuższe pieśni, podczas gdy w. XVIII interesow ał się głównie przyśpiewką. Nie znany nam dziś tw órca rękopisu kontynuuje zainteresowania wieku XVII. Takie właśnie dłuższe pieśni spotykam y w zbiorkach tzw. liryki miesz­ czańskiej (szczególnie w K ierm aszu wieśniackim ), ta moda na dłuższe tek sty przetrw ała jeszcze w czasach saskich na kresach wschodnich, co odbiło się w yraźnie na śpiewnikach polsko-ruskich. Moda na przy­ śpiewki (czterowiersze) zaczyna się w raz ze zbiorkami Adama K ęmp- skiego, tj. od lat dwudziestych.

Je st to sprawa istotna, ponieważ w zbiorku saskim spotykam y teksty dłuższe, nie znane z innych dawnych zapisów. Wśród tych unikatow ych zapisów wymienimy przede w szystkim pieśń o chmielu, uznaw aną po­ wszechnie za tekst najdawniejszego rep ertu aru ludowego. Należy tu także pieśń o dziewczynie i przewoźniku oraz pieśni dosyć w nowszej tradycji popularne: „Z onę stronę m orza roświciły zorza”, „Mam męża, mam, ale starego”, ,,Pani matko, dobrodziko, nie chcę mniszką być”, „A kędyześ, coro, była” ; m niej dziś znane lub nie znane są: „Przy go- reczce, przy dolinie są tam Cyganie”, „Tu ja będę spał, dzieweczko” , „O coż się sitarze pobili”, „Ta ja żyw na nie wiem, co starem u jeść d ają” , „Głod, głod, głod! Nie powiadaj o głodzie”. Pominąć tu można teksty znane z wielu zapisów dawnych.

Wspomniano wyżej, że tw órca rękopisu przy komponowaniu śpiew­ nika prawdopodobnie oparł się częściowo na bezpośrednim zapisie z ży­ wej tradycji. Przem aw iają za ty m zapisy unikatowe, zwłaszcza chłop­ skich pieśni antyszlacheckich. Dowodem może być też charakterystyczny zapis pieśni „Uważże to, śliczna damo, sobie”. Pierw szy sześciowiersz nie ma nic wspólnego z folklorem, natom iast szczególnie ciekawe są dalsze wersy pieśni, od siódmego: „Niechaj będzie rum ak na powodzie”.

W zapisie obserw ujem y charakterystyczne dla ustnej tradycji prze­ sunięcia dystychów. Po uporządkow aniu uzyskujem y logiczny tek st trzyczęściowy: J) „Uważże to, śliczna damo, sobie” ; 2) „Sama jęno, m atusienku, sama, W ydawajże mię za grzecznego pana”; 3) „Nie ta r­ gujże, Mcia Damo, w iele”.

(7)

Obserwacja ciągu obrazowania w części drugiej zdaje się kw alifi­ kować ją do pieśni szlacheckich:

Sama jęno, m atusienku, sama, W ydawajże mię za grzecznego pana, Za takiego jako i ja sama,

Bom ci ja jest m ilusinka dama, Co przez w ina do stołu nie siędzie I m uzykę zawsze chować będzie

[ ]

Niechaj będzie sześć koni w karecie, A sam będzie w pięknym aksam icie, Niechaj słudzy w karm azynie siędą, Niechaj chłopcy do śpiew ania będą, N iechaj będzie rumak na powodzie, Niechaj będzie m ajętność na św iebodzie.

Tekst ten ma wiele przekazów etnograficznych. Nie w tym rzecz. Czyżby to był tekst pierw otnie szlachecki? Sądzę, że nie. Realia obra­ zowania są tylko elem entam i hiperbolizacji obrazu, jak to zwykle się dzieje w ludowej formule życzeń. Jest to po prostu poetycka form uła m arzenia o społecznym awansie. Marzenie samo jest siłą niezmienną, ale zmienne są okoliczności, w jakich m arzenie ulega sformułowaniu. Je st to jedna z najmocniej „przeżyw anych” polskich pieśni ludowych, stąd jej trwałość i zmienność równocześnie. Dziewczyna wiejska do­ konyw ała bowiem indyw idualnej kodyfikacji życzeń — na m iarę swoich

w yobrażeń o szczęściu. Oto jeden z przykładów nowszych:

Sama ci ja też, m atuleńku, sama, Wydaj mię, wydaj za możnego pana.

Żeby m i były stoły marmurowe, Żeby m i były okna kryształow e. Żeby mi były pokoje w ybite,

Od z i e m i do góry złotem -śrebrem szyte. Żeby m i była pańska polityka,

ż rana do wieczora kapela-m uzyka. Wtedy będę ci ja ludziom dobrze czynić: Żeby m nie kochali i um ieli c e n ić lz.

W tej starej i ślicznej pieśni ujaw nia się klim at baśniowy zarówno w fantazyjnym komponowaniu realiów, jak też w podporządkowaniu w izji — mitowi dobrego i dobroczynnego życia. Z arejestrujm y na m ar­ ginesie archaizmy słowotwórcze: paralelizm y ty p u dwandwa (np; „zło­ tem -śrebrem ”).

12 A. P e t r o w , Lud ziemi dobrzyńskiej, jego charakter, mowa, zw yczaje,

(8)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 8 5

Trzecia część tekstu w nosi sprzeczną intencję poetycką:

N ie targujże, Mcia Damo, w iele, Boć opadnie z tego w ieńca ziele. Boć to ziele siła kosztowało:

Trzysta koni, dw ieście w ołow ze stajpi, z obory wygnało. Lepiej było tego ziela nie znać,

Trzysta koni, dw ieście w ołow do stajni, do obory wegnać.

Część drugą i trzecią w takim połączeniu spotykam y w nowszych zapisach. Je st to pieśń weselna. Nie ulega wątpliwości, że pierw otna funkcja tekstu związana jest z obyczajem określanym przez historyków polskiego praw a jako ,,m ałżeństw o przez kupno”. W świetle tego w y­ jaśnienia zrozumiała je st zależność i odrębność obu opisywanych tu tekstów. Odpowiadają one pierw otnej ofercie składanej w im ieniu pan­ ny młodej oraz pesymistycznej ocenie zaw artej transakcji. W ten nie­ oczekiwany sposób baśniowe m arzenia pomieszały się z realiam i ta r ­ gowego handlu.

Dworski sześciowierszowy w stęp do obu pieśni dowodzi, że ludowy obyczaj weselny nie był obcy zwyczajom w eselnym szlachty.

*

Twórca drugiego śpiewnika domowego niedaleko mieszkał od W ar­ szawy (jeśli nie w Warszawie) — zdradza go i język (świynia” , „traw - kię”, ,,chiba”), i teksty.

Pierw sza część śpiewniczka powstała gdzieś po konfederacji barskiej (stylizowana pieśń Moskali na tem at konfederacji znajduje się na s. 24— 25) — w tejże części miłośnik rodzimej pieśni zanotował bowiem bardzo złośliwą parodię W łoskiej arii. Na ten czas pochodzenia zapisów w ska­ zują też rem anenty saskiego rep ertu aru pieśniowego. Granica przeszła koło strony 67. Sądzę, że po zapisaniu poprzedniej strony tw órca ręko­ pisu zarzucił go gdzieś, a odnalazł — lub odzyskał od kogoś — dopiero w czasie, gdy pieśni saskich już nie śpiewano, natom iast w modzie były teksty lżejsze, jak K urdesz nad kurdeszami, którego wpisuje dwa różne w arianty, obok Pieśni o Kaśce K orydonow ej czy wiersza „Królu, któ­ ryś naród oświecił”. Na pewno więc rękopis pow staje po listopadzie 1779, a naw et jeszcze po r. 1792, po rocznicy K onstytucji i Targowicy.

Zm ieniały się więc okoliczności i mody. Tylko pieśń ludową znaj­ dujem y po obu stronach granicy gustów, przed s. 67 i po niej. Zbiorek zawiera 73 teksty ludowe. Na początku wpisano starannie pieśń „U m arł Maciek, um arł”.

I tu rejestrujem y grupę pieśni kolędowych ułożonych dla ludu, a obok nich ciekawą stylizację religijną „pod ludowość”:

(9)

K iedy będziesz w yganiała, w yganiajże z rana, U czyń sobie krzyż na czole, a wspom nij na pana.

To w pierw szej części rękopisu, gdzie zanotowano też tekst:

Radujcie się, Żydkowie, Dobrze słichać na Krakowie.

Podobnie jak w czasach saskich, nadal modne są teksty ruskie. W tej grupie czytamy znaną w folklorze ruskim pieśń:

Zabił tata sw iku, Zabił tata sw iku. Zabił taty, zabił maty,

Już nam sw ik u nie ulety, nie ulety. Hej, swiku, hej!...

To oczywiście parodia ruszczyzny; podobnie parodią jest tu pieśń litew ska czy dum a kozacka.

Zgodnie z gustem w ieku zanotowano w zbiorku kilkadziesiąt przy­ śpiewek ludowych, obiegowych i lokalnych, jak na przykład:

Chociaż ci ja z Cierniechowa rodem,

Przecież ci m nie m atusia nie umorzy głodem.

Jest tu stary w arian t popularnego dialogu z chłopem:

— A gdzie jedziesz, Romanie, Romanie? — Na targ jadę, mospanie, m ospanie.

W ym ieńmy jeszcze kilka dłuższych pieśni, znanych i w innych daw­ nych przekazach: ,»Służyłem ja u pana, u pana na pierwsze lato”, pieśni antym azurskie — ,,Rozgniewała się żona na m ęża” i „Przypadek ko­ m ora śm ie rteln y ”, a nadto unikatow y zapis zabawnej groteski: „Siedzi dudek w oknie”.

Nowością schyłku wieku jest ludowa pieśń patriotyczna (a może bardzo trafn a poetycko jej stylizacja): „Albo mnie zabiją, Albo mnie obieszą” .

*

Domowe śpięwniczki robione w różnych latach w. XVIII dowodzą, że moda ludowa trw a nieprzerw anie w żywej tradycji. Te dwa zbior­ ki — sądzę, że ilość ich uda się zwiększyć 13 — stanow ią tło dla zbie­ raczy specjalistów , bo i takich w ydał wiek XVIII. Pom ijam y zbiorki polsko-ruskie, których analizą należy zająć się wspólnie, przy jednym

13 Om ówiony w dalszym ciągu (por. s. 296 n.) rkps T o m a s z c z y k a , mimo że zawiera pieśn i różnej prow eniencji, nie jest śpiew niczkiem domowym , przygoto­ w any został bow iem z m yślą o czytelniku — jak świadczy w stęp — przynajm niej w iększość zapisów oparta jest na żywej tradycji, nadto w całości zapisany jest gwarą.

(10)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 8 7

stole, z badaczem ukraińskim i białoruskim , by uniknąć dalszego m ą­ cenia i tak dość już niejasnych i pogm atw anych spraw, o czym na II Zjeździe Slawistów mówił Iw an Jaw orski H. Jest tu spora ilość lu­ dowych tekstów polskich, spora ilość tekstów ruskich, a także grupa tekstów spornych. Nie w dając się w te spraw y, przypom nijm y tylko, że zbiorki polsko-ruskie pochodzą z pierw szej połowy w ieku (są i wsześ- niejsze), że niektóre teksty nie dadzą się przeciągnąć na żadną stronę i są po prostu a u t e n t y c z n y m owocem pogranicza kulturalnego, jako środowiska twórczego, że w wielu przypadkach niepraw dziw e są

podejrzenia, iż np. tekst polski zniekształcony jest przez ruskiego ko­

pistę czy też odwrotnie, lecz po prostu odbija taki autentyczny j ę z y k pogranicza, że — wreszcie — poetyka pogranicza jest czymś swoistym, odrębnym. Podać w arto dla przykładu jeden tekst ogłoszony przez Pe- retca (odczytanie niepewne zaznaczam pytajnikiem ):

Jadu [?] tu tedy kolenduięm y,

Na szczęściu, zdrowia na ten n ow i rok. Byw ajże w esół, panie gospodar,

Panie gospodar i z tw oią m ałżon[ką] panią, I z twoią panią, i z dzitockam i,

I z dzitockami, i z celadonką, Z czelatkąją, ze w szytk iem domem. A na nas nie racz pobanowaty, Ale nam raczy kolende daty, Wszak ci ię y tu [?] P. Boga zapłaty, Z w ysoka nieba, k oli bude treba.

Sław eneś, hej, sław eneś, nas m iły P. s ła w e n e ś 15.

Twórcą dwu takich zbiorków polsko-ruskich jest poeta czasów sas­ kich, jezuita Dominik R u d n ic k ite. Zbierał je na początku wieku, praw ­

14 И. А. Я в о р с к и й , К вопросу о польском и чешскословацком влиянии на малорус­

скую писменность XVII—XVIII веков. W: II M ię d zy n a ro d o w y Z ja zd Sla w istów .

Księga referatów. Sekcja II. W arszawa 1934, s. 74— 75.

t5 В. H. П е р е т ц , Историко-литературные и исследования и материалы. Т. 1, cz. 1. Петербург 1900, s. I l l n.

1G Oba zbiorki spłonęły w raz ze zbiorami Bibl. Narodowej w W arszawie. Re­ w indykowano je z dawnej Cesarskiej Bibl. Publicznej w Petersburgu. W pierw ­ szym (dawna sygn. Pol.Q.XIV 31) znajdow ało się 65 pieśni (z tego w pryw atnych odpisach i dawnych publikacjach uratowało się 7), w drugim (dawna sygn. Pol. Q.XLV 97) — 92 p ieśni (uratowało się 31).

Obraz edytorski tek stów ogłoszonych budzi zastrzeżenia: usuw a się polonizmy, w przekonaniu, że to Polacy-zapisyw acze zniekształcali tek st ruski, lub źle odczy­ tuje zapis polski, a n aw et — co gorsza — ruski. Dziś, m im o braku źródła, można wskazać niepoprawność pew nych lekcji, np. zam iast „Oy w srach nowoho m ostu” winno być „Oy u szachnowoho m ostu”. Zob. В. H. П е р е т ц , Заметки и материалы

Для истории песни в России. „Отделения Русскаго Языка и Словесности Император­

(11)

dopodobnie gdzieś na Litwie, a że widział w pieśni ludowej model poetycki, dowiódł tego w Głosie w o ln y m 17. Choć jego eksperym enty w tym względzie nie mogą dziś budzić estetycznej aprobaty, są jednak niewątpliw ym dowodem usiłowań. Oto przykład: ,,Gorzałeczka grunt i tabaki fu n t” (pieśń ludowa), ,,Łaska boska g ru n t” (Rudnicki), ,,Łaska boska grunt, A św iat cały fig fu n t” (Baka). Przytoczyć by tu można jeszcze drastyczniejsze przykłady 18.

*

Pierwszym znanym dziś zbieraczem, który gromadził wyłącznie tek­ sty ludowe, bezpośrednio z żywej tradycji i to jednego gatunku (przy­ śpiewki miłosne), był Adam Kęmpski, niesłusznie zapomniany poeta czasów saskich. Wprawdzie u progu Oświecenia najwyższym uznaniem obdarzał go m. in. Stanisław K onarski, ale ta ocena raczej dziwiła późniejszych badaczy, niż zachęcała ich do bliższego zbadania twórczości tego folklorysty. Jedyny arty k u ł poświęcony K ęmpskiem u okazał się niestety powierzchowny 19.

Nieznaną k artą twórczości M azowszanina Kęmpskiego jest jego poe­ tycki dorobek młodzieńczy, krakowski. Pom iniem y w tym miejscu ów dorobek w czystej polszczyźnie, z jedną wszakże uwagą: autor jest poetą świeckim, który dostrzegał możliwość oparcia swej poetyki na pieśni ludowej i możliwość tę w świeckich wierszach realizował.

W latach dwudziestych złożył Kęmpski dwa zbiorki przyśpiew ek mazurskich. Znamy je dziś z dobrych odpisów Jacka Ogrodzkiego 20.

W roku 1730 Ogrodzki odpisuje bezpośrednio z rękopisu Kęmpskiego 31 tekstów pod ogólnym tytułem Pieśni wiejskie. Zbiorek zaczyna się pieśnią „Już teraz św iat wspak idzie” (autocharakterystyka Mazura) i posiada jeszcze jedną pieśń dłuższą z tytułem Haec compositionis G[e-

nerosi] Adam i J[oannis] M[ichaelis] K ęm pski. Jest to bardzo zręczna

parodia pieśni obrzędowej, która świadczy, że jej autor dobrze zna tr a ­ dycyjny obyczaj ludowy.

Już w zbiorku pierwszym ujaw nia się młodzieńcze zainteresowanie autora pieśniami frywolnymi; może to zresztą zainteresowanie środo­ wiska szkolnego, wiemy bowiem, że w tym właśnie czasie krakow skie władze szkolne strofują żaków za nieprzyzwoite pieśni śpiewane w

cza-17 D. R u d n i c k i , Głos wolny. W arszawa cza-1741. Są to zapożyczenia typu stru­ kturalnego, choć zdarza się i parafraza cytatu.

12 Cytaty pochodzą z pracy Marii K o c h a ń s k i e j Dominik Rudnicki, uprzej­ mie udostępnionej m i w m aszynopisie.

19 R. S k u l s k i , A dam a K e m p sk ie g o „Myśli o Bogu i człow ie ku ”. „Pamiętnik Literacki”, 1938, s. 175— 184.

(12)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K I E J 2 8 9

sie w ystępów publicznych 21. Sądzić wolno, że zbiór Kęmpskiego uzyskał popularność, bo już następnego roku Jacek Ogrodzki wpisuje do swego grubego poszytu kolejny zbiorek Kęmpskiego Pieśni mazowieckie. W ięk­ szy (.90 tekstów) i bardziej wyspecjalizowany: są tu tylko przyśpiewki; jeszcze bardziej niecenzuralne.

Zestawienie obu zbiorów Kęmpskiego dowiodło pewnych różnic w za­ pisie. Drugi zbiór odnotow uje m azurskie cechy gwarowe, w pierwszym w ystępują one tylko sporadycznie. Niemal w szystkie teksty są znane w nowszej tradycji — „niemal”, ponieważ nie spotykam y w zbiorach etnograficznych tekstów najbardziej frywolnych. N otują je natom iast czasopisma „A ntropofyteja” i „K ryptadia” (wersje językowe obce o blis­ kich motywach).

Ale zestawienie z nowszą tradycją daje cenny w ynik nie tylko w za- • kresie rejestracji bibliograficznej. Uzyskujemy także ciekawy m ateriał podstawowy do nie podjętego dotąd w folklorystyce polskiej problemu: czy istnieje w poezji ludowej pojęcie e p o k i ? I gdzie przypadają gra­ nice tych epok w stosunku do rozw oju literatu ry „uczonej”? Zbiorki Kęmpskiego są dla wskazanego tu problem u szczególnie cenne, zbieracz bowiem nie wygładza tekstów, nie poprawia, a jedyny przypadek, kiedy zm ienił właściwie ledwie kilka wyrazów, zaznaczył w tytule. Na po­ stawione wyżej pytanie można w tej chwili odpowiedzieć tylko ogólnie: zestawienie ze zbiorami Kęmpskiego m ateriałów nowszych dowiodło, że n a ziemiach etnicznie polskich w ciągu w. XIX (lub już w w. XVIII) w ystępuje powszechna tendencja uszlachetniania tekstów poprzez m eta- foryzację, niekiedy aż do zupełnego zaniku pierw otnej sem antyki para- lelicznej, seksualnej. R ezultat ten określa tendencję rozwojową folk­ loru, nie oznacza jednak, że pierw otna sem antyka paraleliczna zanikła na terenie etnicznie polskim. Są podstawy, by przypuszczać, że ta sama przyśpiew ka znana jest śpiewakowi w dwu lub kilku w ariantach. Wo­ bec etnografa popisuje się on wykonaniem w ariantu najszlachetniej­ szego, choć i w nim dostrzega sens pierw otny, na przykład:

A mam ci ja, mam troje bydełecka, A u mojej kochanecki ciasna oborecka.

[Pieśni m a zow iec kie]

21 D ziałalność popularnych aktorów i m uzyków odegrała w upow szechnianiu p ieśn i ludow ych w ażną rolę, podobnie jak jednopieśniow e druczki jarmarczne i różne w ydania pieśni, tańców, padwanów. Są to typowe przykłady strefy k on ­ taktu kulturow ego, tędy bowiem przenikają także do ludu m otyw y dworskie. Sprawy te przedstawiam bliżej w e w stępie do przygotowywanej antologii polskiej pieśni ludow ej z XVIII w ieku.

(13)

Mam ja też, K asiu, bydlątek troje, Pójdzie jedno wprzódy, a za nim dwoje 22. Oj pasę ja, pasę troje bydełecka:

Jedno ciele, drugie krowa, trzecie ja łó w ec zk a 23.

Ten trzeci w ariant, o niedostrzegalnej dla człowieka z zew nątrz semantyce, jest w folklorze najczęstszy. Zresztą — czy zawsze dostrzega znaczenie takiego w ariantu sam śpiewak? Ponieważ etnografia polska nie udokum entow ała autentycznych in terp retacji tekstów na podstawie kom entarza wykonawcy, zdani jesteśm y tu taj na domysły.

Zbiorki Kęmpskiego um ożliwiają folklorystyce rekonstrukcję nauko­ wą w takich dziedzinach, jak k u ltu ra m aterialna i stosunki społeczne wsi mazowieckiej, stosunek do dw oru i plebanii. Nie znaliśmy np. dotąd staropolskich pieśni ludowych o księdzu. Z acytujm y stąd jedną:

Jechał ksiądz po grobli, Dziew ka chusty pierze, Rzucił dziewkę o groblą, Do książek się bierze 24.

Analiza morfologiczna form uły mazowieckiej przyśpiew ki w zasadzie potw ierdza dotychczasowe przypuszczenie o odrębności języka poezji ludowej. Należy jednak równocześnie zaznaczyć, że między potocznym językiem ludowym a językiem poetyckim tegoż środowiska nie da się postawić znaku równości. Język poetycki jest bowiem odrębnym ję ­ zykiem. Jego podstawowym składnikiem jest formuła. Wykonanie tek ­ stu może w różnym stopniu łączyć reprodukcję z twórczą improwizacją, ale ta improwizacja polega na w ew nętrznym przekształcaniu form uły i łączeniu różnych form uł w szeregi. Stopień improwizacji jest najsłab­ szy w tekstach obrzędowych.

R epertuar form uł wzbogaca się poprzez zapożyczenia. Przede w szyst­ kim z potocznego języka wsi i miasta, skąd czerpie tw órca także u tarte już zwroty, np. zaczepne zawołania (,,Abram, Abram! co masz za k ram ?”,

22 Jest to zwrotka II pieśni 4-zw rotkow ej. Zob. O. K o l b e r g , Lud. Seria XXI:

Radomskie. Cz. 2. Kraków 1888, s. 39, nr 78.

23 T arnów — Rzeszów. M ateria ły etnograficzne. Zebrał O. K o l b e r g , upo­ rządkował i w ydał S. U d z i e l a . „M ateriały A ntropologiczno-Archeologiczne i E tnograficzne”, t. 11, s. 219, nr 67.

24 Ten sam m otyw i chiazm spotykam y w przyśpiew ce austriackiej:

Da Pfärra von Kirchfeld, Der hât si’ g’irrt,

Der hât s t â t ’n Taufschein Dö Köchin petschirt.

Zob. E. B l ü m m l , F. K r a u s s und К. R e i s к e 1, Erotische Lieder aas

Österreich. „’Ау&рожофитеЁа”, (Leipzig) 1905, s. 78. Podobny tek st ogłosił G. M e y e r

(14)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 9 1

„Jabrom , Jabrom ! a kiejs to tak gicolamy zawijos?”) 25, obelżywe od­ powiedzi, połajanki, przysłowia, pozdrowienia.

Folklor przejm uje też gotowe form uły z języka poetyckiego kościel­ nego i dworskiego, ale często na zasadzie parodii. Przejm ie więc apo­ strofę z popularnej pieśni katolickiej ,,0, duszo wszelka nabożna” 23, ale zestawi ją w szereg parody styczny:

O, duszo w szelka nabożna! Dajże gęby, jeśli można.

Podobnie dzieje się z u ta rtą topiką dworską. Z średniowiecznej teorii miłości dw ornej wywodzi się lam ent kaw alera: „Umrę, dziewczę moje, patrząc na srogości tw oje” 27. Już w liryce sowizdrzalskiej podejrzewano, że kaw aler będzie miał „pod pierzyną tru n n ę ” 28, zaś w folklorze tej topice odpowiada krótki dialog:

— Umrę, umrę, jak mi nie dasz. — Nie umieraj, dam ci zaraz.

Zbiorki Kęmpskiego drażnić by mogły dziś poczucie przyzwoitości, dla nauki są jednak m ateriałem bardzo cennym.

*

Jedyny d r u k o w a n y zbiorek pieśni ludowych z 1754 r. nie do­ chował się do naszych czasów w tej formie 29. Znamy go z odpisu do­ konanego w pierw szym dziesięcioleciu (po r. 1806) XIX wieku. Że zbiorek był drukow any, świadczy nie tylko k a rta tytułow a odpisu, ale i wcześ­ niejsze świadectwo Adama Naruszewicza. T ytuł zbiorku, ułożony w sy­ m etryczną kolumnę, brzmi: „Krakowiak w sw oiey postaci, czyli śpiewki

25 Cytat pierwszy z przyśpiew ki notowanej przez K ę m p s k i e g o , cytat drugi z potocznego języka (zob. J. W i t e k , A n t y s e m i t y z m w powiastkach i farsach

ludowych. „Lud”, 1897, s. 47). D oszukiw anie się antysem ityzm u w tego rodzaju

w iejskich połajankach jest zabiegiem sztucznym .

28 Jest to stara pieśń katolicka. W spółcześnie drukował ją najpewniej kan­ cjonał z r. 1721, znajduje się na s. 212 w kantyczkach z r. 1767 (por. przypis 7):

O, duszo w szelka nabożna Ku m iłemu Bogu skłonna, Wejzrzyj na Syna Bożego, Na Zbawiciela naszego.

Parodię tego tekstu spotykam y też w anegdotach dziadowskich. Por. S. С i- s z e w s k i , Lud rolniczo-górniczy z okolic S ła w k o w a w powiecie olkuskim. ZWAK, t. 11, s. 69.

27 Polska liryka mieszczańska. Opracował К. B a d e с к i. Lw ów 1936, s. 253— —254.

28 Ibidem, s. 313: Lutnia w dzięc zn e j melodii.

23 Bibl. U niw ersytetu W arszawskiego, Zbiory nabyte, rkps 173.

(15)

wieyskie krakowskie. C enturya I. W ydrukow ane nakładem K onserw a­

torów dobrego Gustu. W Kolnie 1754”. Zbiorek liczy 101 tekstów, ostatni pełni funkcję zgrabnego zamknięcia:

Ni my oyca, ni m y matki, K ays sie psytulem y, dziatki? Psytulem sie do M aciusia, Bo to tatuś i m atusia.

Według wszelkiego praw dopodobieństwa z ty tu łu tego skorzystał ks. Jan Bohomolec, autor Diabła w sw ojej postaci (1772), a powołuje się na Krakowiaka Naruszewicz, w zupełnie dotąd niezrozum iałej poin­ cie satyry M ałżeństwo (1778); sportretow any tu został „jeden i drugi czuryło”, który uwodząc młodą żonkę, nieobecnego męża

Poprze żywo to zdanie, że człek ma żyć w olnie, I książkę pocytuje drukowaną w K o ln ie 30.

Wprawdzie centuria krakow iaków jest bardziej przyzw oita niż przy­ śpiewki Kęmpskiego (był to wszakże zbiór drukow any), ale i tu czuryło m a znakom ity m ateriał dowodzący, że „człek m a żyć w olnie”.

W stylizacji k arty tytułow ej dostrzegam y kilka szczegółów godnych wydobycia. Określenie m iejsca d ruku jest inform acją sowizdrzalską. Sens konceptu staje się całkowicie zrozum iały w zestawieniu fryw olnej treści zbiorku z Kolnem (Kolonią) — m iastem jedenastu tysięcy świę­ tych dziewic. Określenie „centuria” kojarzy się z ty tu łem książki Sa­ lomona Rysińskiego (1618) zaw ierającej 18 centurii przysłów p o lsk ich 31. Być może, lek tu ra zbioru przysłów zachęciła zbieracza krakow iaków do podjęcia planu wydania pieśni krakowskich. Że tak i plan istniał, domyślamy się z ty tu łu i końcowej notatki: „koniec centurii pierw szej”. Zbiorek krakowiaków wyznaczałby tym samym nowy etap zbieractwa. To już nie śpiewniczek domowy, o złożonym rep ertuarze dworskim i ludowym, ale owoc świadomego i przemyślanego przedsięwzięcia zbie- raczego.

Dwa zbiory Kęmpskiego dowodzą, iż trad y cja zbieracka uform ow ała się w czasach saskich w środowisku szkolnym, ale tam zbiorki upo­ wszechniały się jedynie przez odpis i wykonywanie. N atom iast anoni­ mowy tw órca K rakowiaka w sw ojej postaci czyni ze swego zbioru m a­ nifest kpiarski, co ujaw nia w ty tu le przy pomocy sowizdrzalskiej m i­ styfikacji: „K onserwatorzy dobrego G ustu”.

30 A. N a r u s z e w i c z , S a ty ry . Opracował S. G r z e s z c z u k . W arszawa— —W rocław—Kraków 1962, s. 103. BN I, 179.

31 P roverbioru m Polonicorum a Solomone Rysinio collectoru m centuriae de-

(16)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 9 3

Sform ułow anie to uderza w podstawę tradycji klasycznej. W praw ­ dzie pojęcie dobrego gustu rozpoczyna szczególną karierę dopiero w dys­ kusjach literackich la t siedemdziesiątych, należy jednak pamiętać, że w prowadziły tę dyskusję do Polski poetyki renesansu i właściwie do Oświecenia nigdy ona nie zanikła. Nie idzie tu o reje str wypowiedzi i nazwisk (Łukasz Górnicki, Stanisław H erakliusz Lubomirski, Tomasz Aleksandrowicz — właśnie w r. 1754), ale o szerszą perspektyw ę spoj­ rzenia. Teoria rządząca polską poezją „uczoną” od renesansu — nie­ zależnie od jej przystosowań i przem ian — opiera się na założeniu, że gminna, ludowa poezja jest sprzeczna z dobrym smakiem. Na tle tego konfliktu estetyki i tradycji mody rodzimej pomysł w ydania pieśni krakow skich nie w ydaje się niespodzianką. W prawdzie w drugiej po­ łowie w ieku historia zdecydowanie przechyliła szalę na rzecz dobrego gustu i klasycyzmu, natom iast znaczenie żywej tradycji i pieśni lu­ dowej na pew ien czas zmalało, ale na krótko. Batalie z klasycystycznym idolem podjął Kazimierz Brodziński:

Wyznać muszę, że lubo zbieranie i przekładanie na język polski pieśni ludów pobratnich jest mi przy innych pracach najm ilszą zabawą, z nieśm ia­ łością jednak czynię zadosyć w ezw aniu Jego [Michała Podczaszyńskiego, re­ daktora „Dziennika W arszawskiego”], udzielając ich rodakom, obawiam się, aby te niew iniątka nie w zbudziły okrzyków, iż d o b r y s m a k j e s t z a g r o ­ ż o n y . Nie będzie w ięc może od rzeczy za tą prostą rolniczą Muzą przed w spaniałym sądem w aszego Parnasu p rzem ów ić3".

Brodziński — podobnie jak to robił Joseph A d dison33 — stawia ludową muzę przed sąd klasycystycznego P arnasu i w klasycystycznym kodeksie szuka argum entów obrony. Saski wydawca Krakowiaka po prostu kpi z P arnasu saskiego, odwołując się do tradycji sowizdrzalskiej. I tu dostrzegam y jeszcze jedną interesującą prawidłowość. Giuseppe C occhiara34 zwraca uwagę, że m anifesty folklorystyczne poł. XVIII w. wyrosły z rodzimych trad y cji zbierackich. Hiszpańską romancę zbiera się początkowo (dokum entacja od r. 1511) z am atorskiego pietyzm u i w ydaje w formie śpiewniczków, zanim stała się źródłem „buntu poezji”. H istoria angielskiej i szkockiej ballady nie odbiega od tej normy. Znamy nazwiska zbieraczy z w. XVII (Seiden, Roxburghe, Wood),

32 К. B r o d z i ń s k i , List do redaktora „Dziennika W arszawskiego” o p ie ś­

niach ludu. W: Pism a e s te ty c z n o - k ry ty c zn e . Opracował A. Ł u c k i . T. 2. W arsza­

w a 1934, s. 49. Podkreślenie Cz. H.

33 Zob. „Spectator” z 21 i 25 V 1711. Por. P. H a z a r d , La Crise de la con­

science européenne. 1680— 1715. Paris 1961, s. 369.

34 G. C o c c h i a r a , Storia del folklore in Europa. Torino 1952. W przekła­ dzie rosyjskim: История фольклористики в Европе. Москва 1960, s. 150 п., rozdział

(17)

rękopiśm ienny zbiór z 1650 r. w ykorzystuje później Percy. Z aintere­ sowania tego nie zdołał przerw ać edykt Cromwella z 1648 r. zakazujący druku ballad. Ukazywały się one w formie ulotnych druczków. Zna­ czenie ballady jarm arcznej jako źródła folklorystycznego docenił Percy, stąd jego zainteresow anie dla „broadsides'’.

Również skandynaw ska epika ludowa posiada dokum entację ręko­ piśmienną od w. XVI; zachowały się m. in. dwa zbiory duńskie (z r. 1550 i 1555) 35. W wieku XVIII wprowadził skandynaw ską tradycję w obręb dyskusji artystycznych P. H. Mallet.

Zbiorek krakowiaków naw iązuje nie tylko do saskiej mody na pieśń ludową, ale i do trad ycji sowizdrzalskiej. Wiemy, że ju ż w XVII w. pieśń ludowa znalazła się w popularnych śpiewnikach drukowanych. Najciekawszy z nich, K ierm asz wieśniacki, zawiera i pieśni ludowe, i znamienną stylizację redakcyjną, wyprzedzającą kształt naukowej no­ tatki etnograficznej. R edaktor zbiorku sugeruje, że śpiewała mu te pieśni gospodyni spod Jaw ornika w K rakowskiem — Bartoszowa.

Przeoczono natom iast jeden interesujący n u rt tradycji staropolskiej. Podobnie jak w Anglii czy w Niemczech, i w Polsce ukazyw ały się wśród druczków jarm arcznych ulotne wydania pieśni ludowych. W ta ­ kiej formie wydawniczej zachowała się pieśń ludowa „Żałośnie [Ka­ sieńka] płakała, gdy za mąż nieboga iść m iała” 36, P eretc jeszcze miał w ręku druczek z popularną pieśnią o śmierci kom ara 37, uprzejm ej in­ formacji profesora Juliana Krzyżanowskiego zawdzięczam wiadomość o ulotnym w ydaniu Wesela ptaszego 38.

Różnica w stosunku do Zachodu polega przede wszystkim na odręb­ ności tradycji rodzimej. U nas, podobnie 'zresztą jak w Niemczech, dominuje w dawnej trad ycji n u rt liryczny, a nie epicki. W tym kie­ runku rozwinęło się też zbieractwo w wieku XVIII.

W świetle obecnej wiedzy o zbiorkach ludowych w. XVIII rysuje się pewna dysproporcja obrazu, która dowodziłaby spadku zaintereso­ wań folklorystycznych w drugiej połowie wieku, a ściślej mówiąc w

la-35 Pieśni ludowe celtyckie, germańskie, romańskie. Opracował E. P o r ę b o - w i с z. Warszawa 1959, s. 10.

36 Pieśń krotochwilna o przygodzie jednej zacnej panny [...], znajdująca się w Muzeum Narodowym w K rakowie, Zbiór Czapskich. Jest to unikat, który opisał К. B a d e с к i, L ite ratu ra mieszczańska w Polsce X V II wieku. Lwów 1925, s. 234—236.

37 П е р е т ц , Историко-литературные исследования и материалы t. 1, cz. 1, s. 308— —313.

(18)

I

tach 1760— 1790. Wolno przypuszczać, że w okresie trium fującego kla­ sycyzmu zainteresow ania dla poezji ludowej, wraz z tradycjam i saskimi, zeszły na dalszy plan. Sąd ten nie wykracza jednak poza kształt ro­ boczej hipotezy, ponieważ można się jeszcze liczyć z niespodziankami bibliotecznymi.

Wiemy, ze pieśń ludowa przetrw ała w czasach stanisławowskich w trad ycji teatraln ej od Bohomolca do Bogusławskiego. Niewątpliwie musieli znać ją aktorzy, ponieważ trudno inaczej zrozumieć sens no­ tatki Bohomolcowej nakazującej aktorowi zaśpiewać „jakąkolw iek m a­ zowiecką piosnkę” 39. Czy zatem aktorzy zapisywali sobie teksty ludowe? Jeden taki zapis ulotkowy, podręczny, z n a m y 40, ale stw orzył go raczej ak tor uliczny. Je st to m iniaturow y śpiewniczek dw ukartkow y o formacie 15 X 8,2 cm (!), zaw ierający około trzydziestu (!) tekstów ludowych, w tym jedną stylizację idylliczną i fragm ent łacińskiego wzoru znanej w folklorze pieśni: ,,Córuś, córuś, czego ty jeszcze chcesz?” Notatkę robiono w yraźnie dla siebie; ty tu ł zbiorku, M inuty

krótkie, zastąpilibyśm y dzisiejszym synonimem „zwięzłe ściągi”. Pismo

śpiewniczka byle jakie, skrótowe i drobniutkie. Jeśli jeszcze wspomnieć 0 śladach złożeń na papierze, to zrekonstruujem y sobie funkcję ulotki: nosił ją ktoś za m ankietem lub w kieszeni. Znajdujem y tu 24 przy­ śpiewki ludowe, dłuższą pieśń żartobliwą „Służyła ja u mego pana na pierwsze lato” oraz rozpisaną na głosy (ale bez nut) dwuzwrotkową pieśń o gęsi siodłatej. Dominuje w zbiorku nie liryka miłosna, lecz żart 1 groteska. Dwie pieśni wiążą się z repertuarem kolędowym żaków-men- dykantów, dwie lub trzy przyśpiew ki wymagały zapewne jakiejś p ry ­ m ityw nej inscenizacji w typie gry czy zabawy zbiorowej. Jeden tekst spotykam y w folklorze wśród zabaw dziecięcych:

Siedzi ptaszek na pszenicy, Kto tańcuje, ten się liczy. Hey, hej, mało nas, Mści Panie, podź do nas

Jest rzeczą prawdopodobną, że ten śpiewniczek z lat 1750— 1770, związany z Warszawą, był własnością grupy żaków. Nie wiemy dziś, w jakim środowisku i jaka gra wiązała się z tekstem:

Moi m ili sąsiedzi,

Pow iedzcież mi, gdzie kto siedzi? Tu.

Czy była to jeszcze w XVIII w. zabawa dorosłych? Rozpisanie jednej pieśni na głosy zakłada już z góry zbiorowe wykonanie:

39 [F. В o h o m o 1 e c], Prostota cnotliwa. Opera pasterska w trzech aktach. W Warszawie 1779, s. A7.

40 Bibl. Poznańskiego T ow arzystw a Przyjaciół Nauk, rkps 145.

(19)

l[-s z y głos]: Solo: Bas: Omnes: Bas: Gęś, gęś, gęś. A jaka? Siodłata.

Czerwone nóżki miała, Po Dunaju pływała. Czerwone [nóżki m iała, Po Dunaju pływała.]

Zwrotka druga, zaczynająca się od słów „Zieleni się, zieleni”, do dziś jest powszechnie znana.

Ostani znany zbiór osiemnastowieczny powstał w Królewcu, w roku 1798. Ostatni, jaki dochował się do naszych czasów i posiada niew ąt­ pliwą m etrykę chronologiczną. Nosi on ty tu ł N iektorne światowe piesńe

pyiszane od Mich. Thomascika d. 15 Ianuar 1798 41. W spółtwórcą zbior­

ku jest Andreas Skzecka. Jest to zbiorek rękopiśm ienny, ale przezna­ czony do publicznego użytku, o czym świadczy przedmowa:

Upraszam w szelkiech Panów w iele, Kto to ksionske do czitania bierze, Aby tez iei nie smolono,

Bo mu bendo ręczę oberzniono. Bo ia piszał nie na to, Zeby io tak obdarto, Ale zeby czała była, Bendzie sie dusza ciesziła.

Podana pod przedmową data ,,15 A ugust 1798” zamyka półroczny okres pracy nad śpiewniczkiem. Powstał on na północnych kresach (Mazury), w środowisku mieszczańskim, z dala od centrum dyskusji klasycystycznych i podobnie jak śpiewniki kresów wschodnich ujaw nia inny nieoo gust zbieraczy.

W rękopisie królewieckim, typow ym zbiorku ,,broadsides”, brak tekstów frywolnych, panuje re p ertu ar poważny, pieśni o nastroju s u ­ rowym i balladowym. Godzi się podkreślić tę odmienność. Również w zbiorkach polsko-ruskich ilość poważnych lirycznych pieśni ludowych jest większa niż w zbiorach centralnych.

Na kresach północnych — skorzystajm y ze sformułowania Tomasz- czyka — „dusza się cieszyła” nie z żartów o Maćku i Kaśce, lecz ze śpiewów tajem niczych i w duchu ludowym filozofujących. Dla wska­ zanej odmienności gustów szczególnie reprezentatyw ny jest w ariant po­ pularnej w całej Rzeczypospolitej pieśni o zajączku. W różnych odmia­ nach podają ją źródła od XVII wieku. Podobnie jak w nowszym folk­ lorze, zakończenie pieśni jest optym istyczne i żartobliwe, na przykład:

(20)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 9 7

On zaś uciekając, co zgubił, To panom m yśliw ym poślubił. I dobrą zw ierzynę mieli: Zającze bobki w id zieli

po drodze 42.

W w ariancie północnym akcja rozw ija się dram atycznie i kończy celnym strzałem . P rzy tym ten w łaśnie epizod akcji uległ rozbudowie, dodano lam ent przedśm iertny:

lu z ia teraz biedni umieram, umieram, Oczi swe pow ieki zawieram, zawieram, Zombki sciskam, łapki składam

I na ziem nie szam upadam.

Utrata, utrata.

J e st w zbiorku ślad pieśni o życiu ludzkim kolportowanej przez druk ulotny w w. XVII: ,,Pam iętaj, człowiecze, jak żyjesz na świecie”. Za­ chowano z niej pierw szy dystych: „Rozpomny, każdy cłowiecze, bieg życia tego na swiecie” ; dalszy tek st jest odmienny od znanych dziś przekazów staropolskich. W ykład o życiu uległ laicyzacji, rozważania zamieniono na epicką narrację, w którą wpleciono m otywy staropolskich popularnych pieśni.,

W tych samych kategoriach estetycznych mieści się pieśń balladowa o matce dzieciobójczyni (podobny motyw, jak w balladzie The Cruel

M o th er43). Zapis to cenny, zwiększa bowiem niewielką ilość ballad no­

towanych w staropolszczyźnie — z reguły niemal — na kresach. P ierw ­ szy dystych tej ballady w odmienionych w ariantach służył też jako magiczna form uła „zam aw iania” choroby:

A w niedziele po obiedzie Chodził Jezus po tym św iecie. Podkał dziew ke ze dwora, Ona idzie od jeziora.

Ballada o dzieciobójczyni, jak i pieśń o zajączku i żywocie ludz­ kim — do dziś znane są w trad y cji ustnej na Mazurach 44. Inne teksty — silnie związane z tradycją europejską — być może odpisane z druczków jarm arcznych, posiadają typow e inwokacje epiki dziadowskiej (O wiecz-

nem Żydzie, O w endrow nem pachołku, O koźle piekielnem i inne).

42 Bibl. U niw ersytetu W arszawskiego, rkps 209—4.2.16, s. 64—65.

43 F. J. C h i l d , The English and Scottish Popular Ballads. London 1882. T. 1, nr 17.

(21)

W rękopisie, w którym zachował się odpis Krakowiaka w swojej

postaci, znajdujem y jeszcze 30 dopisanych przyśpiewek. Rękopis powstał

po r. 1806, przekracza więc przyjętą tu taj granicę chronogiczną. Istnieją jednak powody, by przypuszczać, że i ten zapis jest kopią, i to z dwu źródeł wcześniejszych.

W przeciwieństwie do centurii krakowiaków teksty w p rzy d atk u za­ pisane są w fonetyce literackiej, nie respektują cech gwarowych. Nu­ m erowane są: 1— 16 i 1— 14. W ten sposób zapewne określono różne pochodzenie obu zespołów tekstowych.

W obu małych zbiorkach krakowiaków znalazły się teksty miłosne oraz satyryczne, ale i ludowe pieśni patriotyczne. Wiążą się one z w y­ padkam i historycznym i lat 1794— 1795. Jeden tekst nosi cechy stylizacji, dwa zaś w yglądają na autentyczne przyśpiewki ludowe (nie dostrzegamy w nich żadnego śladu stylizacji). Cytowana niżej pieśń buduje auten­ tyczną stru k tu rę ludowego paralelizmu, w ykorzystując tradycyjne for­ m uły i nowe realia patriotyczne:

Czerwona czapeczka, A biała kokarda, Kochaj narodowca, Nie bądź taka harda. S iw y koń, siw y koń, Siw ojabłkow ity, Kochają mię dziewki, Kochajże m nie i ty.

Czerwone czapki z białą kokardą po lewej stronie nosili pocztowi kaw alerii narodowej (ustanowionej na sejm ie roku 1776).

Już Bystroń podejm ując tem at Historia w pieśni ludu polskiego zauważył zadziwiające „ubóstwo ludowej wiedzy historycznej” 45. Śpiew­ niki w. XVIII w niczym tezy tej nie zmieniają. W prawdzie dziś do szczuplutkiej książeczki Bystronia dorzucilibyśmy nieco tekstów rewo­ lucyjnych, reprezentujących folklor miejski w. XVIII, z drugiej jednak strony — czytając tych kilkanaście pieśni omówionych przez B ystro­ nia — podkreślilibyśmy pograniczność środowiskową rep ertu aru histo­ rycznego. Mamy w nim bowiem w zdecydowanej większości pieśni dziadowskie, które formowały się na granicy folkloru i poezji kościelnej lub now inkarskiej, a ponadto niektóre z tych pieśni nigdy nie weszły do powszechnego rep ertu aru ludowego, wykonywane do XIX w. jedynie przez wędrownych dziadów.

Ta dyskusja folklorystyczno-filologiczna m a doniosłą konsekwencję dla niejasnego dotąd tem atu: formowania się świadomości narodowej

(22)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K IE J 2 9 9

ludu polskiego46. Czy świadomość ta szybciej formowała się w cen­ trach kulturalnych (Warszawa, Kraków), czy też na kresach etnicznych? Jaka była w tym procesie rola w ydarzeń historycznych ostatnich lat pierwszej Rzeczy pospolitej, wreszcie — jaką rolę odegrali w ty m pro­ cesie działacze patriotyczni, agitatorzy i stylizatorzy XVIII wieku?

Trzeba było sformułować powyższe py tania właśnie na marginesie dw u zbiorków rękopiśm iennych. Powód jest wprawdzie skrom ny — dwie śpiewki patriotyczne, ale pam iętając o w yniku badań Bystronia dodajmy, że te dwa teksty należą, być może, do pierwszych owoców patriotycznych zrodzonych przez w iejską tradycję właśnie w okresie kryzysu państw a i w obliczu u traty niepodległości. Druga śpiewka za­ początkowała (?) form ułę znaną z nowszej tradycji:

Św ieci się Warszawa, Św ieci się i Kraków. Nie dla was to Niem cy, Tylko dla Polaków.

Na koniec wypowiedzmy jeszcze przypuszczenie: nie wiem y z ja ­ kiego źródła odpisuje kopista dwa zbiorki mieszające tek sty auten­ tyczne ze stylizacjami, czy nie mamy tu jednak odpisów ulotek, któ­ rym i posługiwali się patrioci. Znalazła się tu taj i um iarkow ana przy­ śpiewka antyszlachecka, i stylizacja, która może tłum aczyć intencję twórcy małych, ulotko wy ch zbiorków:

Z narodow, co to okrywają ziem ię,

Wszak wam najm ilsze K rakowiaków plemię. Zostaną u nich — mimo losow psoty — P olskie zw yczaje i serca, i cnoty.

*

W dotychczasowych badaniach nad początkami folklorystyki w Pol­ sce przyjm owało się rok 1801 jako datę w y jścio w ą47. W tym właśnie roku młodziutki Joachim Lelewel zanotował w zeszycie około 120 przy­ śpiewek i kilka tekstów dłuższych. Interesuje się on folklorem podobnie jak dorastający chłopcy w środowisku krakow skim w czasach saskich

46 U schyłku w. XV III istn ieją poszlaki, które w skazyw ałyby na pojaw ienie się odczucia jedności narodowej na w si (pod w pływ em programu reform i agi­ tacji), ale sugestie dokum entów są niepew ne i św iadczyć m ogą tylko o przy­ padkach indyw idualnych. Por. Historia Polski. T. 2, cz. 1. W arszawa 1958, s. 136, 347 passim.

47 D otychczasowy próg folklorystyki polskiej ustalił L. S. K o r o t y ń s k i ,

Piętnastoletni Joachim L elew e l jako p ie r w s z y zbieracz piosenek ludu w ro ku 1801.

W: Księga p a m iątkow a na uczczenie se tnej rocznicy urodzin A dam a Mickiewicza. T. 1. Warszawa 1899, s. 83—92.

(23)

czy ich rówieśnicy na kresach w początku XIX wieku. Wychowywani „w kręgu żywej trad ycji”, chętnie w racali do niej w czasach szkolnych. Uczniowie okresu saskiego wykonywali te teksty publicznie po domach i ulicach. Wacław z Oleska wspomina o krążących wśród uczniów na początku XIX w. śpiewniczkach. W ykorzystał je do swego zbioru.

Nie w dając się w polemiki z legendami, jakie wokół zbiorku Le­ lewela narosły, stw ierdźm y tylko jasno, że piętnastoletni zbieracz nie jest ani pierwszym, ani intuicyjnym odkrywcą. Zbiorkiem swoim żegna klim at dzieciństwa przed w yjazdem do konwiktu. Te związki dobrze określa Wacław z Oleska:

Urodzony na w si, traw iąc pierwsze życia lata w ustronnym zaciszu, poko­ chałem te pieśni, które tak przyjemnie w iek mój dziecięcy kołysały i jako pierwsze pobudki rozw ijającego się uczucia w rannej pam ięci u tk w iły 48.

W zbiorku Lelewela znalazły się nie tylko pieśni ludowe, ale i szlacheckie, sądzę, że nie dążył on naw et do przeprow adzenia syste­ m atyki, a nie bardzo też um iał sobie poradzić z zapisem właściwości fonetycznych.

*

Nieco statystyki. Z 9 zbiorków pieśni (o dziesiątym, Tomasza Nielu- bowicza, przechowała się tylko wiadomość) wydobywamy pomad 400 tekstów. Wynik ten poważnie wzrośnie po opracowaniu zbiorków pol­ sko-ruskich, wprowadzi też w ew nętrzną zmianę proporcji na korzyść tekstów dłuższych, bowiem w zbiorkach opisanych w yodrębniam y ponad 300 przyśpiewek (ok. 330). Nie można w ty m zestawieniu operować liczbami bezwzględnymi, choćby z tego powodu, że w ystąpią tu tzw. szeregi łączone, których części istnieją także w trad y cji jako jednostki autonomiczne, np. pieśń:

Siekerecka — zielazko, toporzysko — drewno. Powiedzze mi, moj Banasiu, jeżeli to pewno? N ie jeden to tydzień, robić na każdy dzień, A w sytkoć na pana, bodaj zjad satana. I na jego dzieci, co w nie satan wleci. Na tegoć to pana, bodaj zjad satana. U nasego pana suknie po kolana, K osula po udy, .... jako d u d y 49.

Trudno orzec, czy właśnie powyższy szereg dystychów -form uł jest rezultatem improwizacji śpiewaka, czy też jest to typowy i pow tarzalny

48 W a c ł a w z O l e s k a , op. cit., s. IV. 49 Z rkpsu cytow anego w przypisie 2.

(24)

W IE K P R E F O L K L O R Y S T Y K I P O L S K I E J 301

układ pieśni antyszlacheckiej. Pierw szy i ostatni dystych najczęściej w ystępują samodzielnie.

Statystyczny p r i o r y t e t p r z y ś p i e w k i jest niewątpliw y.

W świetle zestawienia rzec można, że w. XVIII o d k r y ł t e n w ł a ś ­ n i e g a t u n e k p o e z j i l u d o w e j . W tym zakresie etnografia w. XIX wzbogacała jedynie obraz m ateriałow y nowymi zapisami. P rzy ­ śpiewka jest odrębnym gatunkiem liryki ludowej (śpiewka przy tańcu). W krajach słowiańskich dzieje tego gatunku dokum entowane są od średniowiecza. Lud w yodrębnia ją przy pomocy różnych nazw (przy­ śpiewka, danajka, dajnecka, kruciołka, miecielica, metełycia, śpiewka, gudzinka [?], szątopórka), ale najstarszą słowiańską nazwą gatunku jest pies.

Tym term inem określa się przyśpiewkę w staropolszczyźnie:

M ieli G rekowie sw oich pieśni pew ne przezwiska, od pow iatów niem al w zięte, które zw ali Doryka, Frygia, jako też u naś są ruskie l a m e n t y , podol­ skie dumy, w i e j s k i e p l ę s y 50.

O plęsach powie Trotz: „gatunek wesołych wierszow” 51. Pierw otnie term inem tym określano taniec z klaskaniem w dłonie (stąd pies) w raz z im prowizowaną do w tóru muzyki śpiewką. Później term inem „pląs” (pląs) określa się albo tylko taniec, albo tylko tek st przyśpiewki.

Sądzę, że na karierę tanecznej przyśpiew ki złożyły się równocześnie dwa czynniki. Upowszechniała się w raz z tańcem, a mogły się naw et teksty upowszechnić wśród szlachty, ponieważ ich żartobliwe fry wolne treści były zgodne z przyjętą przez wyższe w arstw y burleskow ą kon­ w encją chłopa i jego kultury.

Przyśpiew ka cytowana nieraz przez pisarzy staropolskich robi k a­ rierę w w. XVIII w literaturze, o czym świadczą teksty dram atów oświeceniowych. N adaje to charakterystyczny koloryt lokalny prefolk- lorystyce polskiej. Jeżeli na Zachodzie folklor wkracza do literatu ry pod znakiem epiki ludowej (podobnie w Jugosławii), w Polsce i w Cze­ chosłowacji pierwszym odkryciem i pierw otnym źródłem zainteresow ań jest liryka ludowa. Analogie między Polską i Czechosłowacją sięgają głębiej.

Prefolklorystyka czechosłowacka form uje się później. Jak pisze Jiri Horâk, „zainteresow anie dla ludowej pieśni pojawiło się w nas w końcu w. XVIII, w raz z rozwojem studiów filologicznych, historycznych i k ra­ joznawczych” 52. U schyłku w ieku pojaw iają się też świadectwa dowo­

50 S. P e t г у с у, Polityka. Kraków 1605, s. 203—204. Podkreślenie Cz. H. 51 M. T r o t z , N o w y d yk c jo n a rz T. 3. Lipsk 1764, s. 1398: „Art von lu s ti­

gen Gedic hten ”.

52 J. H o r â k , Naëe lidovâ pîsen. Praha 1946, s. 144. Rozwój czechosłowackiej folklorystyki przedstaw iał Horâk w cześniej w pracy Nârodopis Ceskoslovenskÿ.

(25)

dzące kształtowania się ruchu zbierackiego. N ajstarszy — znany dziś — zbiór dość jednolity zestawił Jan Jenik z B ratric (1756— 1845). Według Zibrta zbiorek pochodzi ze „schyłku w. X V III” 5% ale taką chronologię przyjąć można jedynie na zasadzie hipotezy, że Jenik po prostu znał większość tekstów z młodości, najwcześniejszy bowiem zapis w dostęp­ nych dziś rękopisach Jenika pochodzi z r. 1810 (Pam ëtihodno) i zawiera

60 te k stó w 54. W rękopisie z 1832 r. rozszerzony został do 160 pozycji

(Pisnę kratkę), wreszcie w redakcji trzeciej, z r. 1838 (Bohemica), za­

w iera 137 tekstów.

Postacią zbieracza i ainalizą tekstów zajął się ostatnio Jaroslav M a rk i55, który poza dyskusją o chronologii i wskazaniem tła przedsię­ wzięcia Jenika ustala — na zasadzie prawdopodobieństwa — regiony, z jakich pochodzą teksty (z okolic Pilzna i Taboru). W skazywano, że z ideą zbieractwa mógł Jen ik zetknąć się na Zachodzie, ale żadnych konkretnych poszlak tego typu zbiorek nie zdradza.

Jenik zapisuje tylko teksty, melodii notować nie umie, choć je zna. W przedmowie nie może zaprzeczyć, że teksty są bardzo gorszące w treś­ ci, ale bez w ątpienia dowcipne i „bystre”. Na marginesie tekstów opi­ suje też dwa tańce: vrtak i rozkrocak, urzędowo zakazane ze względu na nieprzyzwoitość figury tanecznej (dziewczyna robiła szeroki rozkrok, w którym p a rtn e r „um iejętnie tańcow ał”).

Dlaczego w ybór Jenika padł na te ,,pohorslive” teksty? Dostrzegam dwa powody. O jednym mówi sam zbieracz, gdy wskazuje, że śpiewki te są silnie związane z obyczajowością wiejską, w ykonywane przy ta ń ­ cu, a przy tym „starodavni” 56. Oddziałuje tu jednak i drugi powód: uformowany przez tradycję gust. Trzeba zauważyć, że w rodzimych pląsach Jenik dostrzega gruby, lecz bystry dowcip chłopski, że widzi folklor w tej tradycyjnej konwencji burleskowej, podobnie jak autorzy czechosłowackich „ludowych śpiewogier” w. XVIII, których bohater, gruby, lecz śmieszny, wywodzi się z kolei z tradycji interm ediowej lat trzydziestych. K onwencja dydaktyczno-farsowa oddziałuje silnie, ulega jej i Jan Jakub Ryba, czego świadectwem jest zachowane libretto

Ve-Prèhledny nâstin (Praha 1933, s. 305—472, 607—608. „C eskoslovenska V lastivëd a”.

T. 2: C lovèк), gdzie opisał też pierwsze zainteresow ania dla kultury ludow ej przed w iekiem X IX oraz zbiorki mieszane, m. in. V. H a n k i (seniora).

53 C. Z i b r t, Pisnë sebrané od Jana Jenika z Bratric na sk lo nku vëku XV11Ï. „Cesky Lid”, 1902, s. 165 n.

54 Narodni Muzeum w Pradze, sygnatury w kolejności: V D 6, IV G 36, IV G 13.

55 J. M a r k i , Sbćratel pisni Jan Jenik z Bratric. „Ćesky L id”, 1960, s. 54—61. Mimo trzech wydań zbiorek Jenika najłatw iej dostępny jest... w rękopisach!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powoli obniżającą się liczbę seminarzystów zaczęli zastępować studenci świeccy przyjmowani na nowe kierunki, które ks. Bernard (przy współpracy niektórych nowych

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski

a) Na koniec semestru prowadzący wystawia studentowi jedną ocenę, biorąc pod uwagę oceny uzyskane przez studenta podczas dwóch kolokwiów zorganizowanych w trakcie semestru. b)

W miarę rozwoju choroby stawało się coraz bardziej pewne, że Pani Profesor już nie wróci do Krakowa, by znowu zamieszkać „na Alejach”.. Gdzie teraz

W programie znalazły się również filmy z czterech kra- jów, które trudno przyporządkować do którejś z tych dwóch grup 14 – mam na myśli Maroko (Krwawe gody /Noces de

Zdawać by się mogło, że w naszym coraz bardziej nowoczesnym i ucywilizowanym życiu nie jest już możliwe odkrycie takich miejsc, w których poczucie szacunku dla

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać