• Nie Znaleziono Wyników

Przez kooperatywy do przyszłego ustroju / Zofja Daszyńska-Golińska.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przez kooperatywy do przyszłego ustroju / Zofja Daszyńska-Golińska."

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

D-r ZOFJH DHSZYłlSKH GOUMSKR

PR

Z E Z K '0 0 PE RH TY WY

DO PRZYSZŁEGO USTROJU

WYDHM1E CZWHRTE ROZSZERZONE ) OOPEŁNłONE!

PRZEZ HUTORKĘ.

WYOHWNKTWO WYDZtHŁU PROPH<3HNDY ZWIĄZKU POLSK. STÓW. SPOŹ. WHRSZHWH MOMOTÓW, (JUCH 9RHŹYMY

(2)

Wydawnictwa Zwigzku Poiskich

Stowarzyszeń Spożywców.

Książki z zakresu teorji, historji i praktyki

kooper. s p o i.

Bn^ajski J. Piekarnia przy stów. spoż.

Dąbrowski 8. Obowiązki członków stów. spoż. Bida K. /Międzynarodowy Związek Spółdziełczy. Bidę k Przyszłość kooperacji (wydanie fV). kiuye R. Kooperatywa w szkoie iudowej.

Krzywicki Ł. Drożyzna, sekwestr i waiuta.

Hiełesarski B. Rachunkowość stów. spoż.

Miałcsarski R. Ce] i zadania stów. spoż.

MBHer Hans Dr Teorja watki kłasowej i zasada neutrainości ruchu spółdziełczego (wydanie U).

Paissea E. Rzeczpospohta Spółdzieicza (prze), z franc. Z. Kmita).

Sahar i. F. Społeczne i gospodarcze zadania spółdz. stów,

spoż. (wydanie U).

Tntan-Baraaawski i. Stów, wytwórców i stów, pracy. W tłoU J 20 obrazków z życia spółdziełczego.

Hahdeł spółczesny i co powinno powstać na jego miejsce. Sprzedaż na kredyt (wydanie łił).

Wykłady towaroznawstwa cz. ł i ii Zafałszowanie artykułów

(3)

D r Z O f j n DHSZYHSKM-GOUŃSKa

P R ZEZ KOOPERHTYWY

DO PRZYSZŁEGO USTROJU

WYDAHtE CZWARTE ROZSZERZOME ) DOPEŁHtOME PRZEZ AUTORKĘ.

A 7 / / / < *

-WYDAWWCTWO WYDZtAŁU PROPAGANDY ZWÓZKO POLSK. STÓW. SPOŹ. WARSZAWA MOKOTÓW, UUCA GRAŻYHY

(4)

Z K $ ł5 G 3 2 3 '0 a H

K.U.L.

(5)

Czy dałeki jest przyszły ustrój społeczny?

Troski, kłopoty, drożyzna, wyzysk handłarza, oto co wypełnia dzień każdy. Żyjemy jednak na­ dzieją, że przyszłość będzie hnna i że ten kraj na­ szych dzieci zakwitnie kwiatami szczęścia. To też jednym z najważniejszych pytań, jakie zadaje sobie prołetarjusz, jest jak przedstawiać się będzie przy­ szły ustrój społeczny?

Wierzymy, że będzie on łepszy, sprawiediiwszy, że panoszyć się przestanie wiełki właścicieł ziemi i kapitałista, a skończy się nędza zapracowanego ro­ botnika. Pomimo to niełatwo stworzyć taką ziemię obiecaną, w której iudzie będą wołni, szczęśłiwi i za­ możni. Bo jak tu zmienić wszystko złe, jak zwał- czyć potęgę kapitału, usunąć prywatnych przedsię­ biorców? Do tego potrzeba nietytko bogactwa i siły, które zdobyć się dają przez rewołucję, ałe trzeba

(6)

umiejętności i pracy, aby na miejsce świata zburzo­ nego postawić nowy.

Wyobrazić sobie przyszłego ustroju we wszyst­ kich jego szczegółach niepodobna; nie sądzimy prze­ cież, aby był on w krainie bajek. Przeciwnie, każdy dzień nas do niego zbliżać może, pod warunkiem jednak, że z tego dnia potrafimy skorzystać. Już dziś tworzą się nowe formy przedsiębiorstw: fa­ bryki, magazyny, folwarki, które nie należą do pry­ watnych bogaczy, ale do ludu pracującego. Lud sam je stworzył, własną pracą i pieniędzmi je utrzymuje, on niemi rządzi przez swych urzędników. Patrząc na olbrzymi rozrost tych instytucji, w których lud sam sobie pomaga, a z a t y m i n s t y t u c j i s a ­ m o p o m o c y , uwierzyć trzeba że wrastamy w us­ trój przyszły i że nie jest on mrzonką, ale ś w i t a d z i ś j u ż i t o n i e d a l e k o . Wzajemna pomoc bowiem, działanie zbiorowe, czyli k o o p e r a c j a , dały ogromną siłę i wielkie kapitały w ręce praco­ wnikom samym nietylko gdzieś daleko, na szerokim świecie, ale i u nas w Polsce.

Wojna, która zburzyła przemysł i handel pry­ watny, kooperatywom dała nowy rozpęd.

O tych kooperatywach i o zasadach, na jakich

się opierają, opowiadać tu będę, czytelnicy sami

przekonają się, że system kooperatywny usuwa wy­

zysk i panowanie prywatnego kapitału,

że

sprowadza

(7)

łepsze warunki bytu i że stać się może tym właśnie sposobem wytwarzania i podziału, tą formą życia, która zapanuje w ustroju przyszłym.

W spółzawodnictwo i współdziałanie. Sprawdza się dziś niestety łacińskie przysłowie „Człowiek człowiekowi Witkiem". Chciwość, zazdrość, intrygi, ucisk słabszego przez możniejszych, wyzysk robotnika przez zarobkodawcę, oto powszechnie pa­ nujące zasady. Wałka kłas stawia naprzeciw siebie zorganizowanych robotników i niemniej sotidarnych kapitałistów i czujnie strzec każdemu każę interesów swojej warstwy, ft t a w a ł k a j e s t j u ż w ie t- k im p o s t ę p e m , b o o p i e r a s i ę n a o r g a ­ n i z a c j i . Robotnik pojedynczy nie wałczy, ałe cierpi. Qdy za swą pracę zażąda wyższej płacy, gdy wyma­ ga od nadzorcy tudzkiego traktowania, usuną go, wygłodzą, a więc zmiażdżą. Organizacja daje mu siłę. W organizacji bowiem już nie panuje wałka, ałe wzajemne zrozumienie, współne cełe i współdzia­ łanie ku osiągnięciu tych cełów. Mamy przeto do­ wód, że istnieje i inna zasada, a mianowicie: „c z ł o- w i e k c z ł o w i e k o w i b r a t e m " , czy towarzy­ szem wiernym w dołi i niedołi.

(8)

watete państwa potskiego mamy wspóine interesy. Wszystkim nam zateży na podtrzymaniu jego trwa­ łości, siły i zamożności, a więc na usunięciu nie­ uczciwych i nierzeteinych czynów. Jako koopera- tyści odczuwamy biiskość naszą z uczciwemi iudżmi innych narodów, którzy na tej samej drodze chcą ios własny i swojej ojczyzny poprawić. Łączmy się zatym i zastanawiajmy nietyiko nad tym co nas róż­ ni, aie z tą samą siłą nad tym, co nas zbiiża, a wy­ tworzymy społeczność uczciwych iudzi. Społeczność ta może być nietyiko narodową, aie sięga daiej do innych narodów. Przeciwstawia ona braterstwo rze- teinych obywateii dążeniom do wyzyskania ich sła­ bości. Organizacja uświadomi nam siłę naszą i po­ da środki obrony.

Potrzeby ludzkie.

Cei każdej pracy zarobkowej stanowi zaspo­ kojenie potrzeb. Gdy czas i siły pracującego [udu zostały już uzaieżnione przez właścicieii kapitału i gruntów, to o zaspakajaniu potrzeb każdy sam my- śieć musi. Kupujemy każdy towar po cenie trzy, cztery, a niekiedy dziesięć i sto razy droższej, aniżeii on kosztuje w fabryce, czy w'warsztacie. Roinik, opano­ wany przez paskarza-pośrednika, zapomniał o potrze­ bach miast i iudności przemysłowej, której wytwory są mu przecież niezbędne.

(9)

Pomyślmy, ilu ludzi żyje z handlu. Przede- wszystkim kupiec hurtownik, wielki pan rozporządza­ jący znacznym kapitałem, ajenci, rozwożący próbki i zachwalający towary. Dalej idą duże magazyny kupieckie, w których zaopatrują się drobniejsze skle­ py, wreszcie kramarze, przekupki, szmuglerzy, po­ mocnicy ich i t. d. Wszystkich tych ludzi utrzymy­

wać, a często i bogacić musimy, czyniąc nasze

skromne zakupy. W dodatku, im uboższy człowiek, tym gorszy otrzymuje towar. Chodzi mu o taniość, bierze więc ochłapy mięsa, chleb, który nie doważa i pieczony jest z otrębami, kawę, do której domie­ szano palonej fasoli, węgiel, gdzie są kamienie, odzie­ nie używane i nie dezynfekowane, które mu przy­ nosi zarazę i t. p.

Kobiety, które rozporządzają zarobionym ską­ pym groszem, najlepiej wiedzą, jakie jest ich życie, uzależnione od kupieckiego kapitału. Dla nich ide­ ałem być powinno, ażeby wreszcie uregulować się to dało, żeby kupowały taniej, aby ich nie oszuki­ wano, nie wyzyskiwano. Czy jest jednak środek, aby temu zaradzić?

Stowarzyszenia spożywców.

Pomyśleli o tym kooperatyści.

(10)

mych spożywców. Spożywcą jest każdy ubogi i bo­ gaty, robotnik i kapitaiista, i każdy może też być koo- peratystą, trzeba się tyiko o to postarać. W tym ce!u zakładamy w ł a s n e skiepy i s a m i zaopatru­ jemy je we wszystko, co do utrzymania potrzebne.

Kapitał, potrzebny do założenia skiepu, nie jest wieiki. Wystarczy nająć mieszkanie i zakupić towaru na początek, znaieżć uczciwego człowieka, któryby się sprzedażą zajmował. Takiego człowieka trzeba naieżycie opłacać, aby cały czas mógł stowarzyszeniu oddawać. Nie potrzebuje on być kupcem zawodo­ wym, aie powinien być uczciwym, skrzętnym i mąd­ rym pracownikiem, by nie dał się oszukać i nie oszu­ kiwał kupujących.

Gdy np. 100 i u d z i z ł o ż y p o 1000 m a r e k b ę d z i e to ju ż s t o t y s i ę c y , a większość naszych sklepikarzy z mniejszym rozpoczyna kapitałem. 1000 marek można wpłacać stopniowo, np. po 50 co tydzień. R te marki nie idą na przepadłe, bo przecież handei daje zyski, kupujących i członków wciąż przybywa, a każ­ dy kupujący jest współwłaścicieiem, ponieważ ma swój u d z i a ł . O iie ceny wzrastają do udziału trze­ ba dopłacić. Tak samo stów, może wymagać złoże­ nia wyższej kwoty, jeżeii trzeba dokonać większego zakupu.

(11)

nadarzy i nie zwiekaćz wpłatą, choćby ona narazie była uciążliwą. Pieniądze zostaną zwrócone w tań­ szym towarze, trzeba jednak piinować, czy będą właś­ ciwie użyte. Udziałowiec m u s i d b a ć o s w ó j s k ) e p. Przedewszystkim kupować tytko w stowarzy­ szeniu. Każde zakupno powiększa obrót, daje zysk włas­ nemu sklepikowi. Trzeba ustanowić zarząd i radę nadzor­ czą, która bez wszeikiego wynagrodzenia, tyiko przez poczucie obowiązku obywateiskiego, kontroiuje czy sprzedaż idzie uczciwie, czy kasjer nie uszczupia ma­ jątku. Wszyscy troszczyć się powinni, ażeby znaieźć tanie i pewne źródła zakupów, ustanowić niskie ce­ ny, nabywać tyiko te artykuły, które istotnie znajdu­ ją nabywców.

Przekonano się, że na początek niewieiu płat­ nych łudzi wystarcza, o reszcie mysią sami koope- ratyści.

Decydują oni na Wainym Zgromadzeniu, zwo­ ływanym np. co pół roku, w którym każdy członek stów, ma jeden głos. Czy złożył jeden, czy kiika udziałów głosuje i decyduje nie jako właściciei kapi­ tału, aie jako pełnoprawny członek. W towarzystwie akcyjnym członek jest tyiko reprezentantem kapitału. Mie chodzi o jego potrzeby, czy uzdoinienie, aie o kapi­ tał. Jeżeii złożył połowę całego kapitału

w

akcjach, ma połowę głosów. W s p ó ł d z i e i n i i n a ć z e j . Wot- no mu nabyć zaiedwie parę udziałów, a na

(12)

dzeniu udziałowców taki sam wpływ mieć będzie, jak posiadacz jednego.

Jakie korzyści otrzymuje kooperatysta?

Korzyści te są wszechstronne. Towary spółka sprzedaje po niższej cenie, bo nikomu o zysk nie

chodzi, a tyiko o pokrycie kosztów. Zmusza to

wieiekroć kupców prywatnych do obniżania cen. Zafałszowania towarów są ptagą spożywcy. Obecnie kiedy po wojnie rozpanoszyło się paskar- stwo zafałszowania dochodzą do potwornych rozmia­ rów. Fałszuje się masło, ser, mieko. Wgniata się do masła tyie wody, że właściwego tłuszczu ze śmie­ tany, czy śmietanki pozostaje zaiedwie piąta część, a funt opakowany, jako masło śmietankowe kosztuje setki marek. Po miastach założono specjatne pra­ cownie dta badania żywności, mydła, łekarstw i t. p. Taka pracownia w Warszawie w 1917 r. dokonała 4531 anałiz (rozbioru towarów), ł oto okazało się, że 964 próbki były nie do użycia, a 1035 zafałszowa­ nych. Znaczy to, że na 100 towarów kupował war­ szawiak 45 szkodiiwych, oszukańczych, że nietyiko nabiał, aie chłeb, kasza, tłuszcze, wędłiny, mięso, ka­ wa, cukierki, wody gazowe, mydło, iekarstwa i t. p. są fałszowane, a wydane na nie pieniądze przynoszą nam szkodę, nie pożytek.

(13)

W stów, sprzedaje się tylko towar dobry, nie zafałszowany, bo nikt dla samego siebie fałszować nie będzie. Waga i miara jest rzetelna, bo nad tym czuwać wolno każdemu udziałowcowi.

Z biegiem czasu sklep wzrasta, mieści się w pię­ kniejszym lokalu, sprowadza towary wprost od fa­ brykantów, a zatym tańsze i lepsze, obsługa jest staranna, opakowanie czyste, a udziałowców przyby­ wa. Po upływie roku okazuje się już, żę powstał zysk, który: 1) wpłaca się jako procent od udziałów czyli dywidenda, oraz 2) idzie na rozszerzenie sklepu.

To jednak jeszcze nie wszystko. Przy każdym zakupie stów, nawet sprzedając po niższej od są­ siednich sklepów cenie, cośkolwiek zarabia. Najwię­ cej zarobi na tych, którzy kupili za najwyższą kwotę. Nie są to najzamożniejsi, ale zwykle ci, co najwier­ niej kupowali w stowarzyszeniu, co szli do niego po gro­ szowy nawet zakup. Stów, wypłaca każdemu tyle, ile na nim zarobiło. Zdziwiona gospodyni, która kupo­ wała przez rok cały, ciesząc się, że ma towar dobry i tani, i wpłaciła np. 80000 otrzymuje odrazu 4000 marek. Jakże ta kwota przydatną będzie na zakupno ubrania lub sprzętu do domu!

Zasady stów, spożywców.

1. W s t ó w , k u p o w a ć m o ż n a t y l k o za g o t ó w k ę . Wyklucza to możność zadłużenia.

(14)

Przyzwyczaja do kupowania jedynie artykułów po­ trzebnych i godzenia rozchodów z dochodami. Wy­ kazuje najwyraźniej, że gdy dochody są za małe to postarać się trzeba o zarobek, tub upomnieć o wyż­ szą płacę.

2. K to z ł o ż y ł u d z i a ł , m u s i k u p o w a ć w s t ó w , inaczej stów, nie będzie się rozwijało, udział nie przyniesie procentu, a stów, zostanie zaw­ sze małym skiepikiem.

3. Przy zakupach w stów, robi się oszczę­ dności, bo nadwyżka, wpłacona za towar, przypada na dobro kupującego. /A zatym, k t o w i ę c e j k u ­ p ił, w i ę c e j o s z c z ę d z i ł . Spłacą mu to w koń­ cu roku.

4. U d z i a ł o w i e c j e s t w s p ó ł w ł a ś c i - c i e i e m s t ó w , i powinien dbać o jego rozwój. Ma do tego prawo, bo stów, urządza zgromadzenia waine, na których każdy przemawiać i głosować może.

(15)

a l e p o z o s t a w i ć c z ę ś ć p r z y n a j m n i e j n a r o z s z e r z e n i e p r z e d s i ę b i o r s t w a . Będzie to k a p i t a ł z a s o b o w y . 8. K a p i t a ł z a s o b o w y i d z i e n a p o ­ w i ę k s z e n i e s k l e p u i z a k u p w i ę k s z e j i l o ś c i t o w a r ó w , n a b u d o w ę w ł a s n e g o d o m u , ażeby nie płacić czynszu i pomieścić w nim inne wspólne instytucje, jak kasy, czytelnie, bibljo- teki, sale zabaw, lokale dla stowarzyszeń i t. d.

9. S t ó w , w P o l s c e s p r z e d a w a ć w o l n o i n i e c z ł o n k o m . Podobnie jest w in­ nych krajach. W Belgji i w Bnglji kupować w skle­ pie spółki może każdy, ale naturalnie z nadwyżek korzystają tylko członkowie. Podobnie można i na­ leży sprzedawać towary, nabywane w ograniczonych ilościach tylko członkom. Trzeba zatym złożyć udział i dopełniać go we właściwym czasie, ażeby mieć prawo zakupu wszystkiego, co stów, posiada. Po­ nieważ stów, w trudnych warunkach obecnych nie- zawsze zaopatrywać się może we wszelkie towary, przyjęto zwyczaj wypisywania na tablicy nazwy i ce­ ny artykułów, które w danym dniu nabyć można.

(16)

n i k ó w . !m większe rozmiary stów., tym łepiej może być ono prowadzone i tym taniej sprzedawać.

11. U d z i a ł o w c y przy powodzeniu skłepu i rozroście obrotów, d b a ć p o w i n n i o t w o ­ r z e n i e n o w y c h s t o w . d ł a b u d o w y d o - m ó w , u d z i e ł a n i a p o ż y c z e k , z a k ł a d a ­ n i a p i e k a r n i , a p t e k , f a b r y k o b u w i a , o d z i e n i a i i n n y c h . 12. U d z i a ł o w c y p a m i ę t a ć w i n n i , ż e k a ż d y k o o p e r a t y s t a j e s t im b ] i ż- s z y o d t e g o , k t o o b o j ę t n i e p a t r z y n a i c h z a b i e g i i s t a r a n i a , powinni czuć się rodziną, która się wzajemnie wspomaga.

Postępy stów, spożywców.

Stosowanie się do tych 12 przykazań uczyniło z kooperatystów potęgę. Rozsypane po różnych kra­ jach kooperatywy iiczą się dziś do największych przed­ siębiorstw świata. Posiadają one wspaniałe pałace, okręty, grunty, fabryki, mnóstwo domów mieszkat- nych dła członków, banki pożyczkowo-oszczędnościo- we i szkoły. Kooperatywy dbają o rozrywki i życie duchowe członków przez urządzanie wykładów, przed­ stawień teatrałnych, bibłjotek, czytełń, współnych pod­ róży po kraju i zagranicę i t. p.

(17)

też nie potrafiła się rozwinąć. fMe zwykłą przyczy­ ną było tu niestosowanie się do wymienionych za­ sad. Jeżełi kooperatyści dbają tytko o podwyższenie osobistego dochodu, jeżeti przy końcu roku, bez wzgtędu na rozwój stów., rozdrapują całą nadwyżkę, to stów, nie może rosnąć, ani wytrzymać konkuren­ cji prywatnych handtarzy. Jest to karygodne nied- batstwo, które mściło się np. upadkiem wietu stów, w byłej Gaticji. Podobnie szkodtiwe jest werbowa­ nie członków, którzy tytko składają udziały, a nie troszczą się o stów., nie kupują w nim towarów.

Tacy członkowie, to raczej batast. Lepiej pożyczyć

od nich pieniędzy, a potym zwrócić, niż dawać im prawa członka, z których niewłaściwy zrobić mogą użytek, skoro nie obchodzi ich powodzenie samej sprawy.

Wietką trudność stanowić będzie nateżenie koo- peratystów do różnych warstw społeczeństwa. Ro­ dzina robotnicza najchętniej zje kiełbasę tub tłusty schab. Profesorowi, który śtęczy nad książkami szko­ dzić może nadmiar tłuszczów, żąda innego towaru. Żądania przy zakupach będą przeto różne. Trud­ no również ustanowić stosunki wzajemnej pomocy, które wśród kooperatystów wytwarzają zabiegtiwą i dbającą o pomyśtność każdego członka całość. To też najtępiej rowijają się koperatywy czysto, czy prze­ ważnie robotnicze, bo tu zapotrzebowanie rodziny

(18)

jest proste i stałe, a robotnicy, złączeni w stowarzy­ szenia zawodowe i w partje robotnicze, przywykłi do sołidarności i wzajemnej pomocy.

Sołidarność i dobrze zrozumiany własny interes dały kooperatywom siłą i stworzyły bogactwa, o któ­ rych się wspomniało. Wprost wierzyć się nie chce, aby z drobnyh kwot, wpłacanych przez łudzi prze­ ważnie ubogich, powstać mogły kapitały, które iiczą dziś już nie na miijony, aie na miijardy. Skoro jed­ nak weźmiemy pod uwagę, że kooperatystów już przed wiełką wojną łiczono w różnych krajach prze­ szło 20 miłjonów, a od tego czasu kooperatywy się rozwinęły i zdobyły nowe zastępy członków, że każ­ dy z nich, nawet najbiedniejszy, kupując stałe w stów, wyda w nim rocznie bodaj parę tysięcy, rachunek będzie łatwy.

Początki były jednak trudne i skromne; pomów­ my o nich, ażeby przekonać naszych towarzyszy, że i w naszym kraju potęga kooperatyw jest możebną, że od nas samych załeży, aby się one rozwinęły. W Połsce rozrost kooperatyw idzie szybko, choćby dłatego, że nasz handeł prywatny wogółe łicho jest prowadzony ' miejsca ustąpić powinien spółdzieł- czemu.

(19)

staną czasy normatne. Skoro kooperatywy przetrwa­ ły najtrudniejszy okres niech nas nauczą samopomo­ cy i uzdrowią wreszcie stosunki gospodarcze.

Początki kooperatyzmu.

Twórca idei kooperatywnej, wieiki angielski re­ formator, Robert Owen jeszcze w początkach X!X

wieku postanowił uzdrowić życie społeczne

i „usunąć nienormaine i hańbiące kupowanie tanio i sprzedawanie drogo". Projekty Owena pobudziły do myśtenia i prób angieiską kiasę robotniczą. Naj- udatniejszą z nich okazało się stów, spożywców, za­ łożone przez ubogich robotników tkaczy fianeii w Rochdaie, zwanych wieiekroć ojcami angieiskiego kooperatyzmu.

Stowarzyszenie kooperatywne w Rochdaie pow­ stało 1830 roku pod wpływem nauk Owena, fi był to okres wiary w spółdzieiczość wytwórców, którzy fab­ ryki prywatne zastąpić chcieii przez udziałowe. Roch­ daie, osada zamieszkała przez 7000 ręcznych tkaczów, podjęła próbę. Zebrawszy tedy drobny kapitał zało­ żono wytwórnię fianeii, która jednak rozwijała się powoii, a wreszcie na skutek kryzysu musiała się

(20)

ztikwidować. Robotnicy pozostali bez pracy, zjadati swoje oszczędności i bezradnie patrzyii w przyszłość. Energja i pomysłowość kitkudziesięciu jednostek wy­ ratowały ich jednak z biedy. Jeden z nich, uczeń Owena, Karo) Howarth, myśticie!, którego zasady uratowały ideę kooperatyzmu, postanowił dążyć do sprawiediiwego podziału zysków i kapitałów. Obok spółdziałania wystąpiła zatym idea sprawiediiwości, jako podstawa reformy, a początkiem opanowania życia gospodarczego stało się przeniesienie operacji handiowych do rąk samych spożywców.

Przyjęto zasadę dochodu przez zakupy, co zna­ czy, że zyski handiowe mają być rozdzieiane między zakupujących członków, w stosunku do kwot wyda­ nych przez nich we własnej kooperatywie, czyii stów, spożywców. Na tej drodze tworzą się kapitały, któ­ re służyć mogą zarówno jako kapitał przyszłych wytwórni, iub też być zwracane w postaci dywidendy.

Zgodnie z zasadą powyższą założono w 1843 r. ubogi na razie skiepik z maieńkim kapitałem 28 fun­ tów szteriingów, t. zn. 280 rubii złotych, złożonych przez 28 bezrobotnych tkaczów. Po 30 tatach (w 1877 r.) iiczba członków doszła do 8892, kapitał do 2 i pół mitjonów rubti, a czyste zyski wynosiły około pół

miijona rocznie. Kooperatyści wybudowati wspa­

niały gmach iwokoticywznieśti 19 jeszcze większych dia filji swego stowarzyszenia^

(21)

Są to dziś ludzie zamożni, ponieważ w postaci zwrotów stów, wypłaciło im około 20 miłj. rubli. Co ważniejsze zaś rozumieją potrzebę oświaty, czego najlepszym dowodem umieszczona w głównym gma­ chu bogata bibljoteka, pracownie naukowe, teleskopy do badania nieba, mikroskopy dla użytku członków, czytelnie pism i gazet, sale wykładowe i wszelkie naukowe pomoce.

Stowarzyszenie w Rochdale posiada własną pie­ karnię, fabrykę wyrobów tytuniowych, rzeźnię, pra­ cownie krawieckie i szewskie. Z oszczędności przez zakupy wytwarza się dochód, który pozwala wypła­ cać 10 —-15% dywidendy.

Największą jednak nagrodą pionierów jest to, że przyjęte dziś przez kooperatywę spożywczą zasa­ dy przez nich wypracowane zostały i że imię spra­ wiedliwych pionierów z Rocndalu (Eąuitable Pioneers of Rochdale) znane jest w każdym kraju i w każ­ dej części świata, gdzie przeniknęła myśl spół­ dzielcza.

Wdzięczni kooperatyści angielscy postawili Owe­ nowi pomnik w 1902 r.

Stów. Spółdzielcze w Anglji.

(22)

W krajach Wielkiej Brytanji (w Bnglji i Szkocji), które nazwać można ojczyzną kooperatyzmu, Uczono w 1907 roku 1582 stów. Liczba ich obecnie już nie wzrasta, ponieważ kooperatywy rozumieją korzyści obrotów na wietką skalę i ześrodkowują swoje kapi­ tały. Zamiast kiiku stów, powstaje jedno większe

i zamożniejsze. Nie poprzestałi na tern angiełscy

kooperatyści i rozwój spółdzielczy dalsze czynił po­ stępy.

Statystyka, którą posiadamy za rok 1919, mówi, że w krajach Wielkiej Brytanji, to znaczy w Anglji z Walją, Szkocji oraz Irlandji liczono samych Stowa­ rzyszeń Spożywców 1357 o liczbie 4 miljonów 151 tysięcy członków. Stowarzyszenia te rozporządzały kapitałem udziałowym i pożyczkowym 740 i pół mil­ jonów rubli złotych, obroty handlowe roczne wyno­ siły prawie 2 miljardy w tej samej monecie (1990 miljonów) a czysty zarobek na towarach, którym roz­ porządzali spożywcy stanowił około 204 milj. rubli złotem. W czasie wojny wzrosła liczba członków przeszło o miljon.

(23)

dzieje, ate z przekonania, że to najwyższa i najdo­ skonalsza ze znanych dotychczas form gospodarczej organizacji. Nic też dziwnego, że do obsłużenia ku­ pujących trzeba było aż 130 zgórą tysięcy pracowni­ ków, a płace ich wyniosły 142 miijony rubłi złotem. Oibrzymie te cyfry świadczą, że nic nie było w stanie

zahamować postępu stowarzyszeń spółdziełczych.

R przecież przechodziły one tata złe i dobre. Kryzysy i towarzyszące im bezrobocia i zubożenie utrudniały zakupy członkom, kupcy zmawiati się, by im przesz­ kadzać, hurtownicy odmawiati sprzedaży. Długo to jednak trwać nie mogło, bo osobisty interes zniewa- iał hurtowników do sprzedawania tym, którzy nabywati

towarów za dziesiątki mitjonów. Centrałe czynią

zakupy wprost u fabrykantów, a zatym po najniższej cenie i korzystając z ustępstw, jakie fabryka robi największym odbiorcom. Takie towary jak zboże, herbatę, kawę przewożą na własnych okrętach. Za­ kładają też fabryki, które wprost dła nich wytwarza­ ją; a więc otbrzymi młyn parowy w Siiverton. pie­ karnię, fabrykę obuwia w Leicester, fabrykę ubrań w Leeds, wyrabiają biszkopty, ciasta, powidła, kon­ serwy, marynaty, masło, czekoladę, kakao, mydło, glicerynę, świece, fajans, meble, cygara i wiele innych potrzebnych członkom artykułów.

(24)

Federacje kooperatyw i Hurtownie.

Opanowanie handiu detaiicznego daje spożyw­ com małe korzyści, o iie nie uda im się ująć w rę­ ce zakupów hurtownych. Hurtownicy to właśnie te rekiny kapitału, które wprost od producentów rol­ nych zakupują zboże czy bawełnę, spędzają z Ukrainy bydło, wykupują skóry, przez ajentów swoich dosta- ją miijony jaj, rozporządzają węgłem, słowem rządzą drobnemi kupcami i uzałeżniają spożywców. Stałym

dążeniem kooperatystów jest przeto zakupywać

u źródła, czyłi u samych wytwórców i tworzyć włas­ ne hurtownie.

W każdym z krajów W. Brytanji znajduje się Hurtownia spółdziełcza, która czyni zakupy u produ­ centów. Wysłannicy tych hurtowni udają się przeto do Stanów Zjednoczonych Bmeryki północnej łub do Kanady po zakup zboża i mąki, jeżdżą do Grecji, aby zakupić owoce. Hurtownie posiadają ołbrzymie budynki na składy zboża i herbaty, własne doki dła wyładowania towarów, pięć okrętów dła ich prze­ wozu, słowem stanowią potęgę, z którą wytwórcy kapitałistyczni, nawet najzasobniejsi, Uczyć się muszą.

(25)

skiej doszedł w ostatnim roku do 893 mitj. rubti zło­ tych, a szkockiej do 248. Hurtownia irtandzka obej­ muje kooperatywy rołnicze. Natęży do niej 588 sto­ warzyszeń.

Na wzór Rngtji powstały hurtownie i'w innych krajach, a także w Potsce, o czym datej mówić będziemy.

Poszczegótnym stów, zakupy z pierwszej ręki wyjątkowo tytko udać się mogą. Rozporządzają one zbyt małym kapitałem i nie mają tudzi obznajmionych z rynkiem krajowego i wszechświatowego handtu. Potrzebną tu jest obszerniejsza organizacja. To też stów, miejscowe tworzą Związki, które łączą się w Związki Ogótno-Krajowe.

Taką organizację posiada W. Brytanja, gdzie stów. Spożywców połączyły się w związki ogótno-kra- jowe Rngtji, Szkocji, oraz trtandji.

Tworzą one od 1869 r. Związek. Cetem

Związku jest udzietenie kooperatywom wszeikiej pomocy, regutowanie prawodawstwa, odnoszącego się do stowarzyszeń spółdzietczych, szerzenie idei kooperatywnej. Poza temi ceiami nazewnątrz koope­ ratyw, Związek stara się handet i przemysł koopera­ tyw prowadzić na zasadach sprawiedtiwości, uczciwoś­

ci i porządku. Związkiem kieruje Rada Centratna,

a dełegaci kooperatyw co roku na Zietone Święta zjeżdżają na ogótne obrady. Taki partament koope- ratystów ściąga także detegatów z krajów innych,

(26)

przyjeżdżają posłowie i dziennikarze, uczeni i spo­ łecznicy, aby obradom się przysłuchać.

Doroczne kongresy omawiają sprawy wspóine kooperatystom wszystkich trzech krajów.

Kooperatywy spożywców w Niemczech, Belgji i Szwajcarii.

Za przykładem Hngtji poszły inne kraje, w któ­ rych ruch spółdziekzy rozwija się dziś potężnie.

Wśród kiiku organizacji centratnych spółdziet- czych w Niemczech, największy jest Centrainy Zwią­ zek Niemieckich Stowarzyszeń Spożywców. Natężało doń w 1914 r. 1717 tysięcy członków. Obroty hur­ towni dochodziły do kwoty 152 miijonów marek. Woj­ na i ktęski Niemiec zgnębiły ten ruch na czas pe­ wien. ate już w 1919 r. kooperatywy niemieckie wykazują otbrzymi rozwój. Obroty hurtowni docho­ dzą do mitjarda i 76 mitj. marek, a wytwórnie dają produkty wartości 179 mitjonów.

(27)

Szybki swój rozwój zawdzięcza „Produkcja* przedewszystkim temu, że miasto jest wielkie i za­

możne. Pierwszorzędny port daje zarobki iicznej

ludności robotniczej, zatrudnionej przy ładowaniu i wyładowywaniu, oraz budowie okrętów. Pazatym do­ pomaga rozwojowi, że członkowie n i e o d b i e r a j ą s w e j d y w i d e n d y , ale składają ją do kasy, jako oszczędności i fundusz żelazny. Kooperatywa mogła przeto urządzić piekarnię, rzeźnię, wybudowała 3 do­ my dla mieszkań robotniczych i zakupiła 6 placów pod budowę dalszych mieszkań.

Kooperatywa Lipsk-Plagwitz rozwija się również pomyślnie i liczy dziesiątki tysięcy członków. Koo­ peratywy te są dziełem robotników, którzy je uczci­ wie i rzetelnie prowadzą.

Podobnie jest w Belgji, ale trzeba uznawać prog­ ram belgijskich socjalistów, ażeby być przyjętym na członka wielkich kooperatyw belgijskich.

W pięknej stolicy Belgji, Brukselli, i na jej przedmieściach stów, spółdzielcze wybudowało 6 olbrzymich domów, które służą na sklepy, sale ze­ brań, kawiarnie i zdaleka świadczą o jego zamożności. Przykład Belgji mówi, że zamożne stowarzysze­ nia spółdzielcze powstają nietylko po wielkich państ­ wach, jak Rnglja lub Niemcy, ale równie dobrze

(28)

nQć się mogą i w małych. To samo potwierdzają sto* sunki szwajcarskie.

W Szwajcarji, gdzie mieszka zaiedwie trzy miij. 753 tys. łudzi, do kooperatyw natęży 355 tysięcy.

Licząc zatym koóperatystów z rodzinami, kupuje

w spółkach przeszło trzecia część całej łudności. Tam, gdzie każdy trzeci człowiek jest kooperatystą, musi się spółkom dobrze powodzić. Obrót stowarzyszeń doszedł do 260 miłj. franków. Ruch szwajcarski powstał pod koniec zeszłego stulecia, dziś posiada wzorową Hurtownię.

Zamieszkujące Szwajcarję cztery narodowości: Niemcy, Francuzi, Włosi i Reto-Romanie żyją ze so­ bą w zgodzie i jako kooperatyści pracują we wspót- nej Unii. Wydają pisma poświęcone kooperatyzmo- wi w języku każdej narodowości, stworzyii centrałę dła zakupów i dzięki tej zgodzie i wytrwałości rosną w zamożność i siłę.

Fabryki kooperatywne.

Czyteinik słusznie zadać mi może pytanie, cze­ mu kooperatyści nie założyłi odrazu fabryk i warszta­ tów spółdziełczych?

Wszak byłby to najłepszy sposób ziszczenia dą­ żeń robotniczych, do opanowania produkcji.

(29)

teżnić się od kapitału, być wołnemi pracownikami. Kooperatyzm zdąża do tego i wierzą, że to osiągnie. Trudności jednak są wieikie. Postarajmy się zajrzeć im w oczy.

Dia założenia fabryki potrzeba wieikiego kapi­ tału. Z kapitałem drobnym paru, kiiku, a nawet kii-

kuset tysięcy powstanie fabryczka czy nawet

warsztat. Me wiełka fabryka potrzebuje grun­

tu, budynków, maszyn, materjałów surowych, a za- tym wieikich wkładów. Skoro brak gotówki na to wszystko, przedsiębiorca żyje marnie i jeżeii się zbo- gaca, to tyiko niedopłacaniem robotnikom. Widzimy też, że w wieikich fabrykach płace zarobkowe są wyższe, niż w małych, a warunki sanitarne dużo iep- sze. Gotówkę można w części zastąpić kredytem, ate robotnik kredytu nie uzyska, nie otrzyma go na­ wet stowarzyszenie robotnicze, które łączy iudzi ubo­ gich i żyjących z dnia na dzień.

(30)

wadzenie fabryki spółdziełczej. Za mało jeszcze u robotników umiejętności zorganizowania, niema techników i potrzebnych fachowców.

Nadzieja niezaieżności jest przecież ponętna. To też od spółek wytwórczych zaczęły związki kooperatystów we Francji, a nawet w praktycznej Rngiji. Niepowodzenia, bankructwa były łiczne. Po chwilowym rozkwicie, jakim cieszyły się np. we Fran­ cji koło 1880 r. spółdziełcze warsztaty różnych rze­ miosł, nastąpił ich upadek.

Pomimo to stów, wytwórców, zwłaszcza tam, gdzie chodzi o rzemiosło utrzymują się tub powstają wdaiszym ciągu. Natomiast w ftngłji, tym kraju o wy­ soko rozwiniętej produkcji fabrycznej, stów, wytwórców bardzo powotne robią postępy, a łiczba ich maieje. W 1919 r. było 95 spółek, do których natężało ogó­ łem 40 tys. członków. Zatrudniały one zatedwie 11000 pracowników.

(31)

przeto pośrednią drogą, powotniej przejść do włas­ nych warsztatów i fabryk, a rozwijać je potym w ko- !e pewnych odbiorców t. j. własnych członków.

Udało się to znakomicie w Norwegji. le n kraj północny wysoce kuiturainy, a mało zaiudniony, zro­ zumiał, że być kooperatystą to nietyiko kupować to­ wary w stów, spożywców po cenie niższej niż w han- diu prywatnym. Kooperatyści norwescy podjęii ener­ gicznie zakładanie własnych wytwórni z nagromadzo­ nych przez stów, spożywców kapitałów. Posiadają przeto własny bank, młyn, piekarnie (33), masarnie, warsztaty szewskie, krawieckie. Hurtownia prowadzi fabrykę wyrobów tytuniowych z roczną produkcją przeszło 1 miłjon koron szwedzkich i fabrykę mar­ garyny, z której wywozi się miłjon kiłogramów tego tłuszczu. Ponieważ członków kooperatyw łiczono za- łedwie 71 tysięcy, można Norwegję uważać za przy­ kład, jak dałeko zajść może zorganizowana akcja koo­ peratyw świadomych ceiów swoich i zadań.

(32)

wiązań. W 1919 r. Uczono we Włoszech 2351 sto­ warzyszeń wytwórczych i pracy.

Przyczyny powodzenia.

Związek Stów. Spożywców przystępuje do or­ ganizacji fabryki wtedy, gdy już posiada kapitał i człon­ ków. Najczęściej zakładane są piekarnie, istnienie piekarni zabezpieczyć może nawet mniejsze stów., bo każdej rodzinie potrzebny chieb. Z góry ozna­ czyć można wysokośćdziennego wypieku. Jeżeii rodzi­ na, złożona z 5 osób, zjada dziennie 3 kiiogramy chieba, to spółka iicząc tysiąc członków, założyć może pie­ karnię, której codzienny wypiek — 3000 kiiogramów pozwoii istnieć. — Natężycie się zaopatrzyć w urzą­ dzenia mechaniczne piekarnia będzie mogła, gdy dzienny wypiek podniesie się 4 czy 5 razy. Da się to zrobić, gdyż iiczba członków stów, wzrasta.

Przy tym wzroście stów, iść może daiej i za­ łożyć myn. Już nie kupuje mąki, tyiko zboże, na czem robi oszczędności i daje zarobek swoim człon­ kom i tu iiość miewa daje się przewidzieć, ponieważ mąkę nabywa własna piekarnia.

Przy daiszym rozwoju powstaje fabryka obuwia, bo członkowie i rodziny ich kupować muszą buty i trzewiki i nietrudno obliczyć, iie na rok.

(33)

Stów., związane np. ze stronnictwem robotni­ czym, o iie ma kapitał, założyć może drukarnią, bo stronnictwo drukuje dzienniki, wydaje broszury, odez­ wy, książki. Robota dia drukarni jest zapewniona. Ponieważ pojedyncze stów, nie mają dość du­ żego kapitału, aby zakładać wieikie fabryki, czynią to zwykie Związki Kooperatyw !ub Hurtownie. Mają one wieiką wyższość nad fabrykami iub warsztatami prywatnemi, bo wiedzą dia kogo wytwarzać i w ja­ kich rozmiarach. Liczą przedewszystkim na włas­ nych członków. Kapitały sią gromadzą. Angieiskie stów, spożywców miały czystej nadwyżki dochodów nad wydatkami w 1913 r. 128 miionów rubii złotem, w 1916 r. 163 miijony, a w 1919 r. 204 miijony. Był zatym kapitał na własne wytwórnie. We Francji, gdzie kooperatywy wytwórców dotąd sią utrzymują niezaieżnie od spółdzieini handiowych wartość ich pro-' dukcji obiiczono na 14 miij. franków.

Zarówno pojedynczemu stów, jak i hurtowni, potrzeba kapitału dia zakładania fabryk i warsztatów. Już wiecie czyteinicy, kiedy go zdobywać można:

1. Tyiko wtedy, gdy wszyscy członkowie koo­ peratywy czynią w niej swoje zakupy, czyii powięk­ szają obrót.

2. Tyiko wtedy, gdy są dość ofiarni, aby zrzec sią części nadwyżki i tworzyć z niej kapitał.

(34)

Kapitał i rynek zbytku.

Kapitał tedy jest pierwszym warunkiem powsta­ wania fabryk spółdzieiczych. Stów, spożywców mo­ gą go gromadzić i zbierają wieikie kapitały. Jeszcze łatwiej uczynić to Związkom stów, i centraiom hur- townym.

Do przykładów już podanych dodają nowe. Hurtownia centralna węgierska pod imieniem H a n- g y a, po dziesięciu tatach miała obrót 4.800.000 rb., a kapitał żetazny, który zużytkować można na zakła­ danie fabryk wynosił 110,000 rb. W Niemczech stów, spożywców założyły do 1908 r. 8 piekarń, 4 fabry­ ki męskiej garderoby, 2 drukarnie, fabrykę obuwia, fabrykę mebti, fabrykę cygar, fabrykę kapusty kwa­ szonej i browar. Zatrudniały w nich 2449 robotni­

k ó w i robotnic. Drukarnia hurtowni kooperacyjnej

miała 3 maszyny rotacyjne i 3 prasy pospieszne. Drugim warunkiem, na który już się wskazywało, jest pewny rynek zbytu. Fabryka spółdzieicza musi z góry wiedzieć, dta kogo wytwarza, musi mieć koło kupujących, t. j. odbiorców, ażeby towary jej nie tę­ żały na składach. To się nazywa rynkiem zbytu.

(35)

się inny, sprytniejszy fabrykant i tepiej przemówić potrafi do iudności, czy też obniży cenę towaru, ry­ nek zbytu przepada. Podstawa była kruchą i ban­ kructwo grozi.

Siłą fabryki kooperatywnej jest pewność rynku zbytu. Nie na wieikości kapitału, nie na sprycie swo­ ich ajentów, nie na podstępnym wyprzedzaniu kon­ kurenta buduje swój byt. Podstawą jest tu ścisły obrachunek członków i ich potrzeb. Uczciwa pro­ dukcja. brak chęci nieusprawiediiwionego zysku, wpły­ wa na dobroć towarów i zadawainia odbiorców. Oni jednak mają także obowiązki. Oto nie woino im iść na tep kupców prywatnych, czy ajentów. Nie woi­ no próbować nowych firm. Wszystko zakupować mają w swojej spółce, bo dopiero wtedy zasłużą na miano uczciwych kooperatystów, a to bardzo piękne i zaszczytne imię, imię iudzi, którzy własnym stara­ niem budują swą woiność i zamożność.

Stów , mieszkaniowe.

Nędza mieszkaniowa doszła wskutek wojny do takich rozmiarów, że zaradzić jej już nie potrafi ani kapitał prywatny, ani pomoc państwowa. W państ­ wach wojujących brakło kapitału i iudzi na ceie bu- dowiane. Państwa neutraine jak Hoiandja czy Szwaj- carja, obawiały się inwazji, której uiegła Beigja. W

(36)

sce, zarówno w b. Krótestwie, jak i w dawnej Gaticji, setki tysięcy budynków uiegło zniszczeniu i spaieniu na skutek działań wojennych i rujnowania przez nie­ przyjaciół. Tymczasem wzrost tudności, jakkoiwiek zahamowany przez wojnę okazał się większy, niż jej ubytek, spowodowany stratami na potach bitew. Brak mieszkań jest ogóiny, nie jest przecież nigdzie tak wietkim, jak w Potsce, gdzie w samej Warszawie natężałoby wybudować niemniej jak 300 tysięcy miesz­ kań na potrzeby obecnie zamieszkującej ją tudności. Bte i przed wojną sprawa mieszkaniowa była jedną z największych botączek. której skutecznie za­ pobiec powinna spółdzietczość.

Małe mieszkanie, jedyne, na które pozwotić so- hie może rodzina robotnicza, mieści się zwykte w su- terynie tub pod strychem. Brak światła, powietrza, czystości, nieoświettone schody i korytarze, witgoć i zimno tub nadmierny upał, dokuczają tu mieszkań­ com. Mieszkania te są przeważnie drogie i przetud- mone, a szczęśtiwą może się nazwać rodzina, która subiokatorów niema. Ciężkim jest tos robotnika, a szczegótniej robotnicy, która opłaca tytko kąt, t. j. nocieg. a w dniu święta i niedzieti niema się gdzie przytutić. Ci, który najrzadziej mogą być w domu, którym po pracy natęży się odpoczynek, nie znajdu­ ją w tym domu żadnej wygody, żadnego zadowotenia. To też jednym z najważniejszych zadań stów.

(37)

spółdzietczych jest budowanie domów dia swoich członków. Stów, rozumieją to i podejmują budowę domów robotniczych w Niemczech, Bngiji, Francji, Beigji, słowem wszędzie, gdzie rozwinął się ruch koo­ peratywny.

Budowa domów podjęta być może przez już istniejące stów, spożywców, czy Związki stów, tub hurtownie zakupów, aibo też przez utworzone w tym ceiu wyłącznie kooperatywy budowiane.

W Szwajcarji zawiązały się w 1919 r. stowarzy­ szenia spółdzieicze budowy domów w ceiu dostarcza­ nia tanich mieszkań. Związek Szwajcarski powołał do życia również specjaine stowarzyszenie udziałowe w ceiu dostarczania mebii.

interes budowiany jest jednym z najpewniej­ szych, bo w każdym kraju brak mieszkań odczuwać się daje kiasom robotniczym. Lokatorowie, czy też późniejsi współwłaściciel domów, czekają tyiko, aby się wprowadzić do zbudowanych dia nich domów. Przy czynszu, nawet niższym niż u prywatnych właś- ciciełi, otrzymują pewny procent i iokację kapitałów użyteczną i trwałą. Najtępiej zaś, jeżeii wysokość czynszu tak jest obiiczona, że częścią jej spłaca się odrazu kapitał budowii, a mieszkaniec po kiikunastu czy kiikudziesięciu tatach, staje się współwłaścicieiem kamienicy, czy posiadaczem domku, w którym za­ mieszkał.

(38)

Jeże)) na takiej spekulacji dobrze wychodzą przedsiębiorcy, budując na zysk, to czemuż podjąćby jej nie mogły zamożne stów, kooperatystów, które przecież nie zysk, a)e dobro członków mają na celu?

Potska poszczycić się może, że w tatach wojny (1917/18 rok) założony został Patronat Spółdzielni Budowlanych, który objął 70 tys. członków. Więk­ szość z nich to ludzie zniszczeni przez wojnę.

Zadanie spółek i stowarzyszeń budowianych, zogniskowanych w Patronacie, stanowi dostarczenie materjałów budowłanych członkom, oraz osobom ob­ cym, o i)e członkowie są obsłużeni dostatecznie. Za­ kładają przeto własne cegielnie, wapienniki, dachów- czarnie, betoniarnie, stolarnie, śtusarnie, tartaki, eks- ptoatują torfowiska, prowadzą składy materjałów budowianych, współdziałają *w osadnictwie, odbudowu­ ją zniszczone siedziby i t. p.

Trochę cyfr jako dowód, że Patronat już działa 1 rozwija się pomimo wielkich trudności. W ciągu 2 ostatnich lat pobudowano i puszczono w ruch 148 cegielni, 57 betoniarni, 27 tartaków, 16 wapienników, !2 stolarni, 76 sklepów i składów materjałów budow­ lanych, 40 dachówczarni, 3 fabryki metalowe, 9 przed­ siębiorstw mularskich. Odbywa się również eksploa­ tacja drzewa na 35 działkach leśnych i wyrąb torfu w 3 miejscowościach. Wobec potrzeb istniejących

(39)

u nas działalność Patronatu powinnaby stokrotnie wzrosnąć.

M łasta-ogrody.

Najprzyjemniejszą i najzdrowszą formą iudzkiej siedziby są domy niewieikie, obiiczone na jedną dub dwie rodziny, wśród zieieni i ogrodów. Domy takie budowane mogą być pod miastami, o iie się znajdzie odpowiedni teren dia koionji, a koiej, statek parowy tub tramwaje, pozwoią na szybki przejazd do zajęcia w mieście w odpowiednich godzinach.

Projekt takiego miasta-ogrodu powzięły koope­ ratywy niemieckie i zbudowały je pod Beriinem. Po­ dobny projekt powstał na daiekim zachodzie w Ame­ ryce północnej. W kraju zwanym Meksyk, zakupiii kooperatyści koło 300 tysięcy morgów gruntu. Zie­ mia jest tam tania, kiimat rozkoszny, a gieba uro­ dzajna. Zakupiony grunt podzieiony miał być na działki od 5—20 morgów, na których gospodarować będą kooperatyści. W środku zaś wydzieia się 6000 morgów na całe miasto, które urządzone zostanie według systemu kooperatywnego.

Udało się również 150 kooperatystom z niemiec­ kiej Szwajcarji założyć miasto-ogród Freidorf (Woina Wieś), którego mieszkańcami są wyłącznie przekonani kooperatyści, pracownicy Związku kooperatyw

(40)

carskich. Dzieła dokonano w ciągu 2 iat i tak umie­ jętnie, że komorne dia jednej rodziny w domku z ogródkiem wynosić ma tytko 850— 1500 franków rocznie. Ma wydzietonym specjatnie piacu zbudowa­ ny będzie Dom Ludowy z satą zebrań , gimnastyki, z iokatami na sktepy spożywcze, ambuiatorjum dła chorych, kawiarnię i restaurację. W jadłodajniach nie będzie sprzedawany aikohoi. W szkołach przyszłe pokotenie wzrastać ma w zasadach kooperatywnych i od wczesnej młodości wdrażać się do społecznej pracy.

Rteż to marzenie, powiesz czyteiniku. Miasto bez prywatnych właścicieii gruntów i fabryk, czy to możebne? To marzenie urzeczywistnił! już koope- ratyści w Rngtji. istnieje tam miasto-ogród Letch- worh, które ticzyło w 1908 r. 5000 mieszkańców. Do­ my robotnicze buduje się tytko w ogrodach, a robot­ nicy mają zarobek w 12 fabrykach, które koopera- tyści żałożyti. Czyżby i u nas taka kotonja pod War­ szawą, Krakowem, czy Lwowem powstać nie mogła? Dałaby ona zdrowie naszym dzieciom, a tepsze jaś­ niejsze warunki bytu nam starszym.

Pracownicy kooperatyw.

(41)

Odzie robotnicy sami są kooperatystami, wystę­ pują oni, jako właścicieie swoich spółek. Spółkom tym potrzeba personetu d)a obsługi i sprzedaży, ro­ botników do fabryk i warsztatów. Ten sam koope- ratysta, który jest współwłaścicieiem stów., zatru­ dniony w nim być może jako robotnik we młynie, piekarni, drukarni, czy jako pomocnik w skłepie. Jako kooperatysta czyni on zakupy, wejść może do za­ rządu. rozporządzać zyskiem, pobierać dywidendę i korzystać z urządzeń. Jako robotnik dbać musi d)a siebie i towarzyszy o dobre warunki pracy i wy­ soką płacę.

To jednak, że będąc robotnikiem, pracuje dia siebie, t. j. dia własnego stów, i że zarządzają fa­ bryką czy skiepem kooperatyści, a więc iudzie, biisko mu stojący, daje mu zadowoienie i iepsze warunki bytu. Pozatym stów, spółdzieicze, które wychodzą z zasady, że trzeba usunąć wszeiki wyzysk i zapro­ wadzić na świecie sprawiediwy ustjłój, muszą uzna­ wać żądania robotników zorganizowanych i dążyć do jaknajwyższego wynagradzania pracy, inaczej podko­ pałyby własne ideały i własny byt, a kiasa robotni­ cza słusznieby się od nich odwróciła.

Kooperatywy przyjmują do pracy tyiko robotni­ ków zorganizowanych. W każdym zawodzie płacić się starają podług cennika ułożonego przez związki zawodowe, a jeżeii interesa dobrze idą, więcej.

(42)

Zachodzi kwestja sporna, czy robotnicy maja mieć udział w zyskach, skoro cześć zysków otrzy­ mują, czyniąc zakupy? Pozatym przecież mają nieza­ przeczone prawo moraine do części zysków przed­ siębiorstwa, dia którego pracują, jakkoiwiek to przed­ siębiorstwo natęży do stów., t. j. do nich samych w części. Składając już nietytko pieniądze, myśi, wierność spółce, ate bezpośrednio cały czas swojej pracy, pozyskują większe od innych prawo do części dochodu.

Ma tym stanowisku stoją dziś nie wszystkie ko­ operatywy. W Rngtji robotnicy przeważnie udziału w zyskach nie mają. W Betgji zaś, przy obticzantu dywidendy, wydzieta się 2 — 3"/, dia podziału mię­ dzy pracowników.

B yt robotników pryw atnych i kooperatywnych

Majsmutniejszą niema t stroną robotniczego życia jest niestałość zajęcia. Z tygodnia na tydzień może być robotnik pozbawiony pracy. R wynik to nietytko jego zateżności i kaprysu nadzorcy, czy fabrykanta, ate teży w naturze przedsiębiorstw dzisiejszych.

Dość, aby fabryka utraciła rynek zbytu, aby wy­ rósł jej nowy, zamożniejszy konkurent, aby wynate- ziono maszynę, zastępującą pracę tudzką, a już część jej robotników znateić się może na bruku. Ody

(43)

przyjdzje kryzys, a zatem niemożność wyprzedania towarów, zaciągnięcia pożyczki robotnicy najwięcej na tym cierpią, bo fabrykant traci zyski, a oni pracę i zarobek.

Daieko mniej ktęsk tego rodzaju grozi robotni­ kom, zatrudnionym w fabrykach kooperatywnych. Przedewszystkim nie może tu być dowotności i sa-

mowoti przedsiębiorcy. Robotnicy sami nad tym

czuwają, bo oni są w zarządach stów. Stów, za­ trudnia tytko robotników nateżących do związku za­ wodowego, którzy mają w nim swego obrońcę.

Pozatym fabryki kooperatywne wytwarzają przed­ mioty ogótnego zapotrzebowania. W złych czy do brych czasach konieczny jest chteb, obuwie, mydło, świece i t. d. Fabryki powstają nie wtedy, gdy je­ den człowiek chce na nich zarobić, ate gdy w stów, członkowie jej potrzebują produktu. Pracują dta wia­ domego koła odbiorców. Z tego powodu kryzysy zagrażają im mniej, niż fabrykom prywatnym. Kon­ kurencji obawiać się nie potrzebują, bo w każdym kraju stów, spółdzietcze stanowią już Związki i w drogę sobie wchodzić nie mogą. Od kraju do kraju regu tuje się nawet wytwórczość i sprzedaż. Produkcja kooperatywna usuwa tedy przypadkowość i związane z nią ryzyko.

Z tego^powodu byt robotników, zatrudnionych w kooperatywnych fabrykach, oparty jest na

(44)

oych podstawach. W interesie kiasy robotniczej ieźy przeto zakładanie jaknajwiększej ticzby kooperaty­ wnych fabryk i warsztatów.

S p ó łk i Mołne.

(45)

cają wiek) miłjonami Na czeie kooperacji roiniczej kroczy kraj chłopskiej własności Danja. Dobrobyt tego kraju opiera się na spółdziełniach wytwórczych i spożywców, a przedmiotem wyrobu i sprzedaży jest masło, przeroby mięsne i jaja. Żadne masło w Europie nie dorównywa duńskiemu, które osiąga tak wysokie ceny, że we własnym kraju uważa się za przedmiot zbytku i wywozi się głównie do ftngiji, to zn. tam, gdzie można za nie otrzymać najwięcej. Podobnie w handtu zagranicznym sprzedaje Danja jaja, najwyżej cenione na jajczarskim rynku. W Danji powstały miasta z charakterem wiejskim, których mieszkańcy zajmują się głównie przeróbką produk­ tów rolnych i ich sprzedażą. Przerabiają tedy mieko na masło, wyrabiają konserwy mięsne, ważą, mierzą i sprzedają jaja przeważnie zagranicę. Przedsiębior­ stwa te zakładają i prowadzą kooperatyści.

W Niemczech było przed wojną 18.000 koope­ ratyw roinych. z ticzbą przeszło półtora miijona człon­ ków. Obrót zakupów dochodził do 5 btisko miijar- dów marek, a sprzedaż produktów przez kooperatywy do 268 miijonów.

K ooperatyw y m aśłarsłde.

(46)

trzyma krowę. U najbiedniejszego znajdzie się jedna łub parę krów. Wyrób masła w domu, we własnych masiełnicach, mało się opłaca, bo i o kupców trudno i produkt jest mniej czysty i dobry. Po wsiach za­ kłada się tedy fabryki masła, w których spóinikami są wszyscy właścicieie krów. Dostarczają oni do fa­ bryki mieko po okreśionej cenie, a fabryka je prze­ rabia i zajmuje się sprzedażą.

Oprócz Danji, która powodzenie swe zawdzięcza w znacznej części spółdzieiczemu handlowi masłem, maśiarstwo kooperatywne rozwinęło się w Hoiandji. Słynne holenderskie krowy i pastwiska nie mogły zapewnić włościaninowi dobrobytu, dopóki nie zajęły się tą sprawą fabryki spółdziełcze. Dawniej ze 100 [itrów mieka wyrabiano w domowej kijance zatedwie 3 kitogr. masła. Dziś w fabrykach otrzymuje się dwa razy więcej. O He przecież produkcję prowadziły fa­ bryki prywatne, włościanie by)i przedmiotem okrop­ nego wyzysku.

(47)

czarstwo kooperatywne na Syberji, gdzie powstał Związek Masłami Spółkowych.

Wyraźne były postępy maśłarń spółkowych w da­ wnej Galicji. istnieje już ich 23. Największa w Ryb­ nej pod Krakowem, przerabiała rocznie koło półtora miłjona łitrów młeka. Masło było rozchwytywane. Wieś zmieniła wygląd. Włościanie wzrośłi w zamo­ żność, hodują coraz więcej bydła, które we własnym interesie musiełi coraz łepiej karmić i czyściej utrzy­ mywać. Spółdziełnie maśłarskie rozwijały się rów­ nież w byłym Królestwie, mieliśmy przeto nadzieję, że kraj pójdzie za przykładem Danji, a maślarstwo spółdzielcze stanie się jednym ze źródeł jego zamo­ żności. Wojna rozbiła wiele tych organizacji, a wielki ubytek bydła spowodował drożyznę nabiału i brak tegoż, nawet na zapotrzebowanie w kraju.

Stowarzyszenia Spożywców w Polsce

(48)

wzruszona opoka pozwołiły im przetrwać nawet cięż ki okres wojny.

Diatego też rozejrzeć się trzeba, czy społeczeń­ stwo poiskie nie pozostało w tyte za innemi i czy istotnie przyszły ustrój drogą spółdziełczości się do nas przybłiża?

Dzieje kooperatyw przed wojną, podobnie jak wszeikich przejawów zbiorowego życia różnemi w każ­ dym zaborze kroczyły drogami i w każdym do ist­ niejącego ustawodawstwa i do narzuconych połakom warunków bytu musiały się stosować. Ogóinie po­ wiedzieć nałeży, że rozwijały sie pomytśinie, tytko w byłej Kongresówce i to zarówno na wsi, jak w mieś­ cie. W Gaiicji stów, wiodły żywot suchotniczy, pod­ upadały, nie znajdowały odpowiedniego zrozumienia, bo kiasa robotników przemysłowych nie była iiczną, awłościaństwo skupiało się dokoła kółek roiniczych. natomiast na Śiąsku Cieszyńskim ruch kooperaty­ wny żwawo się wśród robotników rozszerzał. W Po­ znańskim i na Pomorzu całą uwagę społeczeństwa pochłaniała wałka z niemczyzną. Nie zakładano stów, spożywców, żeby nie stwarzać trudności dła połskich kupców.

Rłe i w b. Kongresówce spółdzieiczość jest b świeżej daty.

(49)

ministerjum z Petersburga. Utrudniało to i uniemo

itiwiało sprawę, a stów. Uczyły zaledwie

tysięcy

członków. Dopiero, kiedy w 1905 r. rząd rozszerzył na Króiestwo t. zw. ustawę normainą, ruch popłynął odrazu szerszym korytem. Przyczyniła się do tego samowiedza robotników, rozbudzona przez rewoiucję, których iokauty nauczyły, że tyiko na samych siebie łiczyć powinni. To też do stów, naieżą głównie ro­ botnicy i włościanie.

Na tej podstawie kooperacja śmiało może bu­ dować. Poświęcone zagadnieniom spółdziekzym pismo .Społem", a przeto razem, zgodnie, i kiika broszur rozbudziły zainteresowanie takie, że istniało przed wojną 583 spółki spożywców. Liczba członków w tych kooperatywach wynosiła 110 tysięcy, kapitał udziałowy 2 miłjony, a obrót 35 miijonów marek.

W Gałicji ruch iedwie kiełkował. W koopera­ tywy zamieniały się skiepy kółek roiniczych po wsiach. Kooperatywa w Nowym Sączu była najpierw- szą, w Krakowie dobrze rozwijała się katoiicka spółka jaj, dwa skiepy i piekarnia, oraz socjaiistyczna spółka spożywców .Naprzód", kwitły spółki robotnicze w No­ wym Sączu i Przemyśtu. Początki pomyśine, potrze­ bowały wytrwałości i zrozumienia sprawy Optymiści rokowaii rozwój spółdzietczości i marzyii o połącze­ niu ruchu w 3 zaborach.

(50)

kcoperatyzmu, które dokonały się w okresie świato­ wej wojny i świetnego ich rozwoju w niepodtegłej Po!sce. Ten stan pomyśiny najtępiej uwydatni nam porównanie cyfr z tat 1914 i 1920. Nie można tu podać ścisłej statystyki, ate obticzenia dają obraz przybtiżony do prawdy. Liczono zatym:

DZiELMiCR Liczba stów. Liczba członków w tysiącach Obrót w miijo- nach marek (1 rb =2.16 mk.) L a t a 1914 1920 1914 1920 19i4 1920 Kongresówka . 1250 3500 110 1100 35 Gaticja i Śtąsk Cieszyński . . 100 500 22 200 5 ±2000 Wietkopotska, Śtąsk Górny, Pomorze . . . 36 68 1350 4036 132 1368 40 2000

(51)

główny zarzut, że są to zbyt drobne organizacje. Gdy w Rngiji na 1 spółkę spożywców wypada 3000 członków, to w byłych zaborach rosyjskim i austrjac- kim zaiedwie 375. Naieży dążyć do łączenia spółek i wytwarzać większe skupiny. Jeżeii zaś potrzeba stworzyć więcej miejsc sprzedaży, to iepiej założyć fiiję, niż tworzyć nowe stowarzyszenie. Rie już b. zabór pruski najwięcej ekonomicznie wyrobiony i za­ prawiony do organizowania się w spółkach kredyto­ wych zbiiża się do normy angietskiej, wykazuje bo­ wiem około 1900 członków na 1 stów. Naieży się spodziewać, że w okręgach przemysłowych przewa­ żać będą spółki o znacznej iiczbie członków. Zjazd Związku Poiskich Stowarzyszeń Spożywców w Ła­ zach na Śiąsku dawniej Cieszyńskim, a obecnie czeskim,

wykazał 19638 członków, złączonych w 6 stowarzy­

szeń, które utrzymywały 53 skiepy. Na stowarzyszenie przypadało tedy 3273 członków, a na skiep 375. Przy obecnej trudności zakupów małe skiepy prosperują wieiekroć iepiej od wieikich, jakkoiwiek zasadą po­ winno być nie rozdrabniać ruchu. Zasady tworzy się przecież dia warunków normainych, a żyjemy wciąż jeszcze w okresie braków powojennych.

Posiadamy także stowarzyszenia oibrzymy.

R zatym „Zgoda" w Poznaniu iiczy 11 tysięcy członków i posiada 7 skiepów, Stowarzyszenie Okrę­ gowe w Bieisku (Woj. Białostockie) o takiejże

(52)

bie członków posiada 44 skiepy, Jedność w Cząsto- chowie doszła do 8^/a tys. członków, posiada 33 skłe- py, bazar z łokciowemi towarami, obuwiem i naczy­ niem, dwie jadłodajnie, piekarnie wzorowo urządzo­ ną, rzeźnią, warsztat szewski, składy drzewa, rezer­ wuary na naftą, samochód, konie i 4 budynki. Duże i zasobne spółdzieinie znajdują sią w Łazach, w Ło­ dzi, w Pabjanicach, w Sandomierzu, w Gnieźnie itd. Rozwój i zamożność tych spółek stawiają Pot- ską w rządzie krajów, o których francuski teoretyk kooperacji Karo) Gide powiada, że „bądą w możnoś­ ci rozwiązać kwestją socjatną, wzniósłszy sią na sto­ pień najwyższy na drodze kooperacji".

Ustawodawstwo i organizacja spMdzieini w Poisce.

Dn. 29 października 1920 r. uchwaiiłSejmRze- czypospołitej specjainą ustawą, według której zakła­ dać i prowadzić natęży stowarzyszenia i spółki, na­ zwane ogóinie S p ó ł d z i e i n i a m i. Wyraz ten ozna­ cza wspóine działanie i uznany został przez znawców jązyka za dobry.

Ustawa obowiązywać bądzie w całym państwie i do dwuch iat od wejścia jej w życie wszystkie spół- dziełnie uzgodnić z nią mają swoje statuty.

Przez spółdzieinie rozumie ustawa każde

(53)

siębiorstwo zarobkowe (fabrykę, warsztat, skłep, spół­ kę budowtaną itp.), oparte na udziałach członków Każda spółdziełnia musi być zarejestrowaną w sądzie i wtedy ma prawo sprzedaży, kupna, darowizny, bu­ dowy domu, nabywania gruntu itd. Za swoje zobo wiązania odpowiada jako osoba prawna, nie obarcza jąc żadnemi długami majątku, ani dochodu członków.

Z zysku rocznego najmniej dziesiątą część przekazy­

wać nałeży na fundusz zasobowy. Z części zysku przeznaczonej do podziału między członków wyzna ezyć można dywidendę od udziałów wpłaconych, a resztę podzieiić między członków.

Obecni przy układaniu ustawy kooperatyści żą da!t włączenia do ustawy przepisu, aby reszta zysku po pokryciu części przeznaczonej na fundusz zasobo wy, oraz na dywidendę od udziałów, dzieiona była „między członków w takim jedynie stosunku, w ja kim każdy z nich zaspakajał w roku obrachun- kowym spółdziełni swoje potrzeby gospodarcze". Przepis ten, zgodny z sasadami pionjerów z Rocz daiu i stosowany w kooperatywach wszystkich nie- mai krajów, byłby zapewnił stów, spożywców pierw sze miejsce wśród spółdziełni. hłie został przecież uchwałony.

(54)

kiem będzie współdziałać ze społeczeństwem, aby stwa­ rzać jak najłepsze warunki rozwojowe dła ruchu spół- dziełczego. Współna dła całego państwa ustawa o spółdziełniach dopomóc powinna w zjednoczeniu

usiłowań połskich kooperatystów. Zaś stworzenie

jednoiitego, z jednego centrum kierowanego ruchu już dziś jest poważnym ceiem i życzeniem, wypo­ wiadanym na zjazdach stów, zarówno ogóinych, jak i robotniczych.

Tymczasem zaś spółdzieinie w Poisce zacierają śłady dawniejszej trójzaborowej odrębności i znisz­ czeń wojennych. Spółdziełnie obejmujące całe pań­ stwo grupują się: w Związku Połskich Stowarzyszeń Spożywców, Zw. Centrałnym Stów. Spółdziełczo-spo żywczych Pracowników kołei państwowych, w Zw. Ro­ botniczym Stów. Spółdzieł. i w Centrałi Stów. Spoi.

Rob. Chrześcjańskich. Cztery te organizacje obej­

(55)

Pomyśłnie sit również rozwijają Ozietnicowe Okręgowe Związki Stowarzyszeń Spożywczych, to znaczy zespoły stowarzyszeń b. Króiestwa, Śiąska czy Gaticji, aibo też Związki, obejmujące kooperatywy jednego okręgu np. powiatu.

Do pierwszych zaiiczyć naieży w Małopoisce Proietarjat, który objął stowarzyszenia robotnicze, Związki Poiskich Stowarzyszeń w Cieszynie i Pozna­ niu, Jedność we Lwowie itd. Okręgowych Związków istnieje 20- Każdy z nich grupuje koło siebie kiłka tub kiikadziestęt stowarzyszeń, stara się o przeżywie­ nie swego okręgu, prowadzi pracę oświatową i pro­ pagandę. Niektóre, jak np. Zw. Okręgowy w Biłgo­ raju, prowadzą własne hurtownie, posiadają dziesiąt­ ki tysięcy członków i budują własne gmachy.

Pomyśłnie rozwija się Zw. P. Stów. Spoź. z cen- traią i hurtownią w Warszawie. Rozpoczęto już działat- ność wytwórczą od fabryki mydła w Kieicach, gdzie Związek posiadał własne nieruchomości. Wobec trud­ ności znaiezienia iokaiów na pomieszczenie składów, skiepów i urządzeń oświatowych, Związek nabywa grunta, buduje gmachy i jest już właścicieiem nieru­ chomości we wszystkich większych centrach oprócz Łodzi, a zatym w Będzinie, Częstochowie, Włocławku, Łomży, Kiełcach, Radomiu, Końskich, Ostrowcu. Lub- Unie, Ołtarzewie i w Warszawie.

(56)

nasze urządzać mogą domy ludowe, bibtjoteki, czy- tetnie. kursy i wykłady. Niemniej ważne bowiem, jak dostarczanie towarów po cenach tanich i w do­ brym gatunku, jest wyrobienie iudzi na zdotnych kie­ rowników stowarzyszenia, a przynajmniej na człon­ ków świadomych cetu kooperatywy i wiernych w speł­ nianiu obowiązków kooperatysty. Ażeby urabiać iu­ dzi, a jednocześnie podtrzymać ruch na naukowym poziomie, kooperatyści poiscy wydają Uczne pisma, książki, broszury i po bardzo niskich cenach rozpow­ szechniają je wśród członków *).

Z dumą stwierdzić natęży, że ruch spółdztetczy w Poisce robi szybkie i wszechstronne postępy, że co­ raz umiejętniej zastępuje handet prywatny i coraz nowych zjednywa sobie członków.

Jest to bardzo wiete, ate nie dosyć i nie wszyst­ ko. Dążymy nie do poprawy warunków życia nasze* go, ate do gruntownej ich reformy, a nawet do prze­ obrażenia podstaw, na których się opiera. Jeżeti do­ konać się to ma drogą spółdzietczości, dążyć trzeba w pierwszym rzędzie do wietkiego zjednoczonego ru­ chu, któryby objął całe państwo i ogromadził stów, łączące łudzi różnych zawodów, mieszkańców wsi i miasta, pod wspótnym zarządem. Tytko na tej dro*

*) Wykaz najwałntejśzych wydawnictw pomieszczony

ji*st na okładce. * *

(57)

d:e kooperatyści opanują handel hurtowny. dojdą do własnych fabryk, a z czasem usuną panowanie pry­ watnego kapitału, zastępując go społecznym.

W Polsce nie jest to wcale trudniejszym niż gdzie­ indziej zadaniem, bo stoimy w okresie budowania życia gospodarczego i temu życiu dać powinniśmy podstawy nowoczesne i sprawiedliwe.

Międtynarodowogd ruchu kooperatyw nego.

Jak wszystkie wielkie ruchy demokratyczne, ko- operatyzm jest międzynarodowym.

Przedstawiłam czytelnikowi przykłady tego ru­ chu w różnych krajach. Ruch ten potężnieje i wszę­ dzie rozwija się na tych samych zasadach. Gdzie jest wspólna międzynarodowa idea, gdzie jest wspól­ ne zło. które zwalczyć należy, tam musi być i łącz­ ność usiłowań.

Mamy dziś zatym potężny ruch kooperatywny we wszystkich krajach Europy, w Rmeryce i w Ja- ponji. Coraz powszechniej uznawaną jest zasada, że potrzeby ludzkie, a nie zysk powinny być celem go­ spodarczego życia i że kierować produkcją i wyzna­ czać jej drogi mogą i powinni zorganizowani spo­ żywcy.

Wspólną ideą i drogą jest zasada dopomagania sobie wzajemnie przez łączność kooperatywną.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo zakładania veta przez Prezydenta przeciw uchwalonym ustawom nie zostało mu nadane, pomimo, że się na to zanosiło. Łotwo sobie wyobrazić, jak silną musi być, przy takim

Przytem nie jest pożądanem zwłaszcza w Polsce, wprowadzenie zbyt często ludności w wir walki o rzeczy, często wprost niezrozumiałe (dla analfabetów) przez coraz to nowe

— w dalszym ciągu znaczna część kobiet zatrudnionych w różnych ro­ dzajach usług rynkowych (np. w usługach pralniczych — 50%)) ma wy­ kształcenie wyłącznie podstawowe;

Pavlakos advocates legal knowledge, called the Practice Theory of Law (PTL) and as the next step he argues that “legal facts can be known objectively if we conceive of legal

12 M ożna się nad nią zastanaw iać np. ΧΙΧ -wieczność jako ciągle funkcjonujący układ odniesienia dla każdej paraleli sięgającej w przeszłość i jako

Hiermee worden verschillende projecten door de capaciteit binnen de groep uitgewerkt en kunnen metingen worden gedaan op het gebied van het gebruik van externe capaciteit, het

Through the Interreg2Seas Triple-A project, seven Local Authorities (LAs) identified and developed a set of modules for strengthening LA web portals for increasing

K ażdy rozdział zaw iera pełną inform ację o głów nych kierunkach ba­ daw czych, a następnie prezentację w szystkich pracow ników (naukow y życiorys, bibliografia