• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek i świat jako ontyczna podstawa twórczości technicznej i kultury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Człowiek i świat jako ontyczna podstawa twórczości technicznej i kultury"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Halina Wistuba

Człowiek i świat jako ontyczna

podstawa twórczości technicznej i

kultury

Studia Philosophiae Christianae 14/2, 195-220

(2)

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T K

14(1978)2

H A L IN A W IS T U B A

CZŁOWIEK I ŚWIAT JAKO ONTYCZNA PODSTAWA TWÓRCZOŚCI TECHNICZNEJ I KULTURY

1. W stęp . 2. O n ty c z n a k o n ie c z n o ść z w ią z k u c z ło w ie k a ze św ia te m . 2.1. Ś w ia t ja k o je d y n y p o z n a w c z y p u n k t o d n ie s ie n ia . 2 2. Ś w ia t ja k o k o ­ n iecz n y w a r u n e k is tn ie n ia cz ło w ie k a . 3. Z w ią z e k c z ło w ie k a ze ś w ia ­ te m ja k o d ia lo g d z ia ła n ia i d o z n a w a n ia . 3.1. O n ty c z n e c e c h y te g o d ia ­ logu. 3.2. P r a c a ja k o ję z y k d ia lo g u c z ło w ie k a ze ś w ia te m . 4. S p o só b is tn ie n ia p rz e d m io tó w te c h n ic z n y c h . 4.1. P o ś re d n io ś ć . 4.2. T e c h n ic z n a

o tw a rto ś ć i n ie o rg a n ic z n o ś ć . 4.3 R e la ty w n o ść .

1. Wstęp

T echnika stała się nie tylko czynnikiem k sz ta łtu jąc y m now ą ludzką rzeczyw istość, lecz p rzy b ra ła ju ż ran g ę isto tnej cechy tej rze c z y w isto śc i*. W obec sukcesyw nie podnoszonego znacze­ nia tech nik i n asu w ają się p y tan ia o jej istotę, o genezę i o sposób jej istnien ia, także o sens postępu technicznego, o w za­ jem ne odniesienia u k ład u człow iek-m aszyna. P rz y ty m obser­ wacje i codzienne im p resje u jaw n ia ją niem al rów nocześnie osiągnięcia i zagrożenia, jak ie ona przyczynuje. D latego p ro ­ blem u tech nik i nie da się pom inąć w bad an iach nad człow ie­ kiem i jego tw órczością, bo w łaśnie przez nią i w niej w y ­ powiada się także człowiek.

S y tu a cja tak a sta je się płodna i in te le k tu a ln ie i prow o ku je do poszukiw ań naukow ych. D latego pow stają nowe k ieru n k i

1 p o r. H. v. L ie r, N o w y W ie k , tłu m . R . G o m u lic k i, W a rs z a w a 1970, 77, 81, ii; H. F r e y e r , L e s F o n d e m e n ts d u M o n d e M o d e r n e , P a r i s 1965, 9 nn.

(3)

badaw czo-naukow e, m ające na celu przystosow anie środow is­ ka pracy technicznej czy też sam ych w ytw orów technicznych do cielesno-duchow ych m ożliwości człow ieka. Do tak ich n a­ leży np. psychologia in ży n iery jn a, ergonom ia i inne nauk i er- gologiczne, działające na zasadzie bad ań m iędzydyseyplinar- nych 2.

W klim acie naukow otw órczym jaw ią się rów nież p ytania n a tu ry filozoficznej. Filozofia, k tó ra podejm u je reflek sję nad podstaw am i b y tu i nad splotem rela cji m iędzybytow ych, staje wobec nowego zadania, jakie wnosi narzucająca sw oją obec­ ność rzeczyw istość techniczna. W lite ra tu rz e filozoficznej po­ ja w ia ją się p rzy n ag len ia do w łączenia się w badania nad oso­ bą ludzką, inspirow aną przez te c h n ik ę 3. Zwłaszcza filozofia człow ieka, ety k a filozoficzna, filozofia techn iki i filozofia k u l­ tu ry m iały by tu coś do pow iedzenia.

W obec nasilającego się zapotrzebow ania podjęto w n in ie j­ szej p rac y próbę odczytania relacji człow iek-św iat, jako byto­ w ej podstaw y, k tó ra uzasadnia twórczość techniczną. W kon­ sekw encji m a to rów nież w p ły w na koncepcję k u ltu ry . Za­ gadnienie to, dopiero staw iane, nie m a jeszcze bogatej lite ra ­ tu ry . U kazuje się raczej w drob ny ch pub likacjach, przyczyn­ k ach niż w m onografiach. W arto po k rotce spojrzeć na stan b ad ań 4.

Od połow y X IX w ieku fo rm u ją się stopniow o poszczególne znaczenia pojęcia „ tech n ik a” , w yodrębnionego już wówczas

2 P o r. J. O k o ń , L. P a lu s z k ie w ic z , P sy c h o lo g ia in ż y n ie r y jn a . D o sto so ­ w a n ie m a s z y n i u r z ą d z e ń do c z ło w ie k a , W a rs z a w a 1966, 19 n n .

3 P o r. S t. B re to n , R é fle x io n p h ilo s o p h iq u e e t H u m a n is m e te c h n iq u e . C iv ilis a tio n te c h n iq u e e t H u m a n is m e . C o llo q u e d e l’A c a d é m ie . I n ­ te r n a tio n a le d e P h ilo s o p h ie d es S c ie n c e s, L a u s a n n e 1965, B ru x e lle s 1968, 111— 148; G. S im o n d o n , D u m o d e d ’e x is te n c e des o b je ts te c h n iq u e s , P a r i s 1958, 220; H. v L ie r, dz c y t. 74.

4 S ta n b a d a ń z o s ta ł p rz e d s ta w io n y w a r t . H. W is tu b a , Z w ią z k i te c h ­ n ik i z k u ltu r ą w e w s p ó łc z e s n e j lite r a tu r z e filo z o fic z n e j, A te n e u m K a ­ p ła ń s k ie , 393 (1974) 123— 139.

(4)

z zakresu pojęcia „sztu k a” 5. Z ainteresow ania filozofią techn iki w ystępują dopiero pod koniec X IX w ieku. Początkow o z a jm u ­ ją się ty m zagadnieniem bardziej p rzyro d nicy niż filozofowie. W ich p u b likacjach oprócz problem ów ściśle historycznych i przyrodniczych, dochodzą do głosu p y tan ia o istotę i sens upraw ian ia techn ik i ja k rów nież o jej znaczenie h u m an isty cz­ ne 6. K olejno p recy zu ją się p y tan ia o m iejsce techn iki w k u l­ turze. W połowie X X w ieku w łączają się w n u rt badań filozo­ fowie. W noszą k o n stru k ty w n e przyczynki do p ro b lem aty k i isto ty i sposobu istnien ia przedm iotów technicznych, znacze­ nia m oralnego tech n ik i oraz jej zw iązków ze sztuką. N iektó­ rzy po d k reślają k u ltu ro w y w kład ro zw ijającej się techniki a naw et p o stu lu ją uznanie tech n ik i za czynnik k o n cen tru jący poszczególne dziedziny k u ltu ry . Ś w iat tech niki w edług nich, nie u stę p u je bow iem w niczym dziełom ducha ludzkiego. P rz e ­ w idują oni zagrożenie dla całokształtu k u ltu ry , gdy się nie doceni udziału w niej techn ik i 7.

2. Ontyczna konieczność związku człowieka ze światem

2.1. W szystko, co jest dane, z czym człow iek styk a się n ie­

zm iennie od początku, uchodzi zazw yczaj świadom ości re fle k ­ syjnej. P rzy czyn ą takiego sta n u rzeczy jest b rak dostatecznego d ystansu rzeczowego, czasowego, a zwłaszcza dy stan su psychi­

cznego wobec przedm iotu. Dopiero w prow adzenie jak iejś

uchw y tn ej poznawczo zm iany, czyli w ytrącen ie ze zw yczaj­ nego biegu sp raw przez okoliczności w y jątko w e, prow adzi do in telek tualn eg o „zderzenia” z przedm iotem dotąd nie zauw a­ żonym i pozw ala go dostrzec jak b y na nowo, w procesie r e ­ fleksji. 5 P o r. H. W is tu b a , a r t . c y t. 123 n ; W ł. T a ta r k ie w ic z , H isto ria E s te t y k i, W ro c ła w — W a rs z a w a — K ra k ó w 1962, t. I, 37. 6 Do a u to r ó w , s ta w ia ją c y c h po ra z p ie rw s z y p r o b le m a ty k ę h u m a n i­ s ty c z n ą te c h n ik i n a le ż ą : E. K a p p . F. R e u le u x , E. Z s c h im m e r, F. D es­ s a u e r . P o r. H. W is tu b a , a r t . cy t. 124 nn. 7 N p. M. S c h rö te r, C. W eih e , G. S im o n d o n , A. G. v. M eisen , J. L a - lo u p i J. N élis, H. v. L ie r, P . F r a n c a s te i.

(5)

Rzeczyw istość współczesna, podlegająca gw ałtow nym p rze­ m ianom w sk u tek rozw oju techniki, stanow i w ystarczającą okazję do takiego w łaśnie in telektu aln ego „zderzenia” człowie­ ka ze św iatem a przez to dostrzeżenia na nowo rela cji czło- w iek-św iat. W tak iej sy tu acji św iat, stając się ja k b y nowym p rzedm iotem poznania, u k azu je nie o d k ry te dotąd p e rsp e k ty ­ w y sw oich znaczeń. N asuw a p y tan ia o granice swej bytow ej potencjalności, a także bytow ej potencjalności człowieka. P ro ­ w o kuje p y tan ia o b ytow e cechy, a także o bytow e skutk i zw iązku człow ieka ze św iatem .

Filozofia współczesna pró b u je w yjaśnić bytowość człow ie­ ka i św iata poprzez k o relaty w n e s tru k tu ra ln e połączenie. Do­ strzega bogactw o m om entów bytow ych, k tó re k ry ją się w ty ch w zajem nych odniesieniach. E gzystencjalizm u jm u je czło­ w ieka jako w pisanego w te n św iat, czyli jako jak ąś ontyczną całość. A fak t ten uznaje za decyd u jący o „byciu człowie­ k iem ” 8. Człowiek bow iem nie jest w olny wobec istn ien ia na świecie. Nie może go w ybrać albo nie. „nie jest n ajp ierw czło­ w iekiem , a dopiero potem w stęp u je lub odm aw ia w stąpienia w zw iązek ze św iatem ” 9. Ujęcie zaś poznawcze w łasnego „ ja ” n a stę p u je nie inaczej jak poprzez odniesienie do jakiegoś „nie ja ”. Świadom ość jest zawsze świadom ością czegoś i to z ko­ nieczności. J e st bow iem świadom ością tego, co nie jest sam ą św iadom ością 10. W spółczesny s tru k tu ra liz m d o p atru je się w y ­ jaśn ień w tym , że poszczególne części ja k ie jś całości — s tru k ­ tu ry , n a b ie rają dopiero znaczenia w dostrzeżeniu ich w zajem ­ n y ch pow iązań i w ich byciu elem entem c a ło śc i11.

8 P o r. M. H e id e g g e r, S e in u n d Z e it, 143 n n , cy t. za W. A . L u ip e n , F e n o m e n o lo g ia E g z y s te n c ja ln a , tłu m . B. C h w a d e ń c z u k , W a rs z a w a 1972, 30; J . M ö lle r, C z ło w ie k w św ie c ie . Z a r y s a n tr o p o lo g ii filo z o fic z n e j, P a ris 1969, 33 n.

9 P o r. W . A . L u ip e n , dz. cy t. 30. 10 P o r. W. A. L u ip e n , dz. c y t. 25.

11 S tr u k tu r a liz m s to s o w a n y od k o ń c a X IX w ie k u w ję z y k o z n a w s tw ie (F. de S a u s s u re ), w p o ło w ie X X w ie k u w so cjo lo g ii i a n tr o p o lo g ii k u l­ tu r y (Cl. L é v i-S tra u s s ), z n a jd u je ró w n ie ż z a s to s o w a n ie w filo zo fii, w p sy c h o lo g ii i w in n y c h n a u k a c h h u m a n is ty c z n y c h . J a k o s y s te m p r o w a ­

(6)

W ydaje się, że w analizow anej całości człow iek-św iat na gruncie filozofii tom istyczne j , należało b y oprócz określania odrębności b y tow ych poszczególnych członów tej relacji, b a r­ dziej dostrzegać ich zw iązki oraz konsekw encje bytow e w y­ nik ające dla obu członów z ich w spółistnienia i w spółdziała­ nia w całym układzie.

F ak t, że św iat stanow i dla człow ieka jed y n y bezpośredni przedm iot odniesienia, jest koniecznym p u n k tem w yjścia w szystkich dalszych, bardziej uszczegółow ionych odniesień. W szystkie sw oje fu n k cje cielesne i duchow e spełnia człow iek w jak ie jś rela cji do św iata. W eźm y pod uw agę, że aktu alizo ­ w anie zdolności poznaw czych oraz sam a akcep tacja p raw d y dokonuje się nie inaczej jak w procesie poznawczego uzgad­ niania in te le k tu z przedm iotem poznania, k tó ry m jest rzecz tra n sc en d e n tn a czy drugi człow iek albo też sam podm iot po­ znający lecz u ję ty jako przedm iot. D la in te le k tu przedm iotem w łaściw ym jest n a tu ra rzeczy m ate ria ln y c h , stanow iąca ten w łaśnie przedm iot p o z n a n ia 1г. N a drodze tw orzenia sądów egzystencjalnych, pojęciow ania i p redy katy w n ego orzekania człow iek p e rc y p u je treść rzeczy m ate ria ln y c h i dokonuje pro­ cesu rozum ow ania. A poznanie siebie samego stanow i zabieg poznawczo w tó rn y w stosunku do poznaw ania św iata tr a n ­ scendentnego 13. Rów nież świadom ość siebie a zwłaszcza św ia­

d zi do s k r a jn y c h w n io sk ó w , lecz ja k o m e to d a m o że d a ć p o ż y te c z n e r e ­ z u lta ty . P o r. L . M ille t e t M. V a rin d ’ A in v e lle , L e S tr u c tu r a lis m e , P a ­ ris , 1972 (2-m e ed.) 11— 126 p a ss im ; W. G a w lik , C z ło w ie k w s t r u k tu r a - liz m ie , O c z ło w ie k u d ziś, t. II, W a rs z a w a 1974, 167— 176.

12 „ In te lle c tu s a u te m h u m a n i, q u i e s t c o n iu n c tu s c o rp o ri, p r o p r iu m o b ie c tu m e s t q u id d ita s s iv e n a tu r a in m a te r ia co rp o ra li e x is te n s ; e t p e r h u ju s m o d i n a tu r a s v is ib i liu m r e r u m e tia m in in v is ib iliu m r e r u m a li- q u a le m c o g n itio n e m a s c e n d it”. S. th . I, 84, 7 c.

13 „ S ed q u ia c o n n a tu r a le e s t in te lle c tu i n o stro , s e c u n d u m s ta tu m p r a e s e n tis v ita e , q u o d a d m a te r ia lia e t s e n s ib ilia r e s p ic ia t ... c o n s e ­ q u e n s e s t u t sic s e ip s u m in te llig it in te lle c tu s n o s te r , s e c u n d u m q u o d f i t a c tu p e r sp e c ie s a s e n s ib ilib u s a b stra c ta s p e r lu m e n in te lle c tu a g e n ­ tis ”. S. th . I, 87, 1 c.

(7)

domość reflek sy jn a może aktualizow ać się pośrednio, przez uprzednie poznanie siebie jako przedm iotu 14.

Sw oje uk ieru n ko w anie na dobro jako takie, k tó re jest pod­ staw ow ym celem ludzkich dążeń, zauw aża człow iek dopiero przez w łasne działanie na św iat. W te n sposób też spraw dza reflek sy jn ie sensowność i praw ość swoich w ysiłków m oral­ nych. A sam ą norm ę m o raln ą oraz jej w ym agania, w iążące su ­ m ienie, odczytuje dopiero w u w ik łan iu w ielorakich faktów i sy tu acji życiowych.

Także zdolności tw órcze, jakim i człow iek dysponuje, do­

chodzą do sam ouśw iadom ienia w rozpoznanych efektach

kształtow anego przez niego św iata. H. v. L ier ta k p rzedstaw ia tę poznawczą zależność człow ieka od św iata: „Jed yn ą drogą dla m yśli, pragnącej uchw ycić sam ą siebie jest zwrócenie się k u rzeczom , od k tó ry c h jest odtąd zależna, ta k aby jej sku ­ pianie polegało nie tylko na sam ow ystarczalnym m ilczeniu, lecz na uw ażnym odczytyw aniu przejaw ów zew nętrzny m i an ­ gażow aniu o p eracy jn y m ” 15.

2.2. Po rozeznaniu, że człowiek może poznaw ać siebie, sw oje

zasadnicze ludzkie fu n k cje jakim i są zdolności poznawcze, dą- żeniow e i tw órcze oraz mieć świadomość „bycia sobą” jedynie w odniesieniu do św iata, przechodzim y do dalszych analiz.

G dyby zaistn iała dla człow ieka in n a rea ln a możliwość po­ znaw ania, dążenia i tw orzenia poza tym św iatem , wówczas te n św iat nie b y łb y m u p o trzeb n y do bycia sobą. W yzwolo­ ny z niego „u p raw iałb y ” w te d y dalej sw oje człowieczeństwo. Ale gdzie? Otóż w ty m p y tan iu m ieści się konieczny w arun ek um iejscow ienia ludzkiego istn ien ia i ludzkiego działania. W b ra k u tego oto św iata, należałoby suponow ać in n y jakiś re a l­ n y św iat, czyli inne środow isko dostosow ane do

ciełesno-du-14 N a le ż y o d ró ż n ić s a m o w ie d z ę ja k o p o z n a n ie sie b ie ja k o p rz e d m io tu od św ia d o m o śc i sie b ie czy li od p o d m io to w e g o u ję c ia sw eg o „ ja ” . S a - m o w ie d z a p rz y c z y n ia się do fo r m o w a n ia św ia d o m o śc i. P o r. K . W o j­ ty ła , O so b a i c z y n , K ra k ó w 1969, 38 n n .

(8)

chow y ch w ym agań człow ieka. Lecz trzeb a stw ierdzić, że n a­ w e t p ersp ek ty w a trw ałego podboju kosm osu i urządzenia się na in n y ch p lan e tac h nie rozw iązuje problem u. W m om encie bow iem ew entualnego przeniesienia się człow ieka w kosmos poza te n oto św iat, zm ieni się najw y żej te re n działania czy

może jakość doznań. Pozostanie zaś niepodw ażony fak t, że

człowiek na m ocy konieczności b ytow ej m usi istnieć, a w n a ­ stępstw ie istn ien ia m usi działać „w jak im ś” świecie, czyli w jakim ś realn y m zasięgu odniesień m aterialn y ch.

N ależy z kolei rozw ażyć drugą a lte rn a ty w n ą ew entualność. Przypuśćm y, że człow iek zechciał b y pow strzym ać się od dzia­ łania n a te n czy na jakikolw iek in n y św iat. W takim p rzy p ad ­ ku te re n m a te ria ln y c h odniesień nie b y łb y m u potrzebny. Lecz całkow ite i na stałe p rzy ję te zanegow anie k o n tak tu z jak im ­ kolwiek św iatem byłoby tożsam e z niem ożnością spełniania funkcji p rzyn ależn y ch z n a tu ry osobie ludzkiej. To zaś pro ­ wadziłoby dalej do niem ożności rozw oju człow ieka po linii w y ­

znaczonej przez n atu rę. Nie mogąc zaś aktualizow ać swego

człowieczeństwa, b y t ludzki sta łb y się m etafizycznym a b su r­ dem. Jak o tak i zaś nie m ógł by istnieć.

T rzeba następnie zauw ażyć, że człow iek i św iat w ykazu ją wzajem ne zapotrzebow anie. Jeżeli bow iem człow iek p otrzeb u ­ je św iata dla swego istn ien ia i działania, to niem niej św iat „potrzeb u je” człow ieka dla poruszenia, ak tualizow ania i kie­ runkow ania jego potencjalności b iern ej. Ta jed n ak zachodzi różnica, że człow iekow i w ystarczy istnien ie św iata, k tó ry pod­ daje się jego ludzkiem u działaniu. Ś w iat n atom iast „w oła” o św iadom ą obecność człow ieka. Człowiek bow iem jedynie ja ­ ko osoba, zachow ując dystans poznaw czo-dążeniow y i tw órczy wobec św iata może spełniać wobec niego sw oje zadanie. J. A lfaro, pow ołując się na św. Tom asza pisze, że „znaczenie św iata tk w i w człow ieku” . Ma p rzy ty m na m yśli, że św iat podlega doskonaleniu i dopełnianiu sw ojej bytow ości przez człow ieka, okazując uległość wobec jego zam ierzeń 16.

16 P o r. J . A lfa r o , T e o lo g ia p o s tę p u lu d z k ie g o , tłu m . S t. G ło w a, W a r ­ s z a w a 1971, 57.

(9)

P rzeprow adzone analizy pozw alają dostrzec z nową w y razi­ stością, że zw iązek człow ieka ze św iatem jest bytow o niero­ zerw aln y — k o rela ty w n y a ty m sam ym konieczny i tra n sc en ­ dentaln y . Z anegow anie jednego z p a rtn e ró w tego unikalnego zw iązku, prow adziłoby z koniecznością do zanegow ania ró w ­ nież i drugiego. D latego analizy dotyczące jednego z członów te j re la c ji m uszą uw zględniać drugi człon.

3. Związek człowieka ze światem jako dialog działania i doznawania

3.1. N ierozerw alny i koniecznościow y zw iązek człow ieka ze

św iatem z n a jd u je sw oje uzasadnienie w sam ej s tru k tu rz e cie- lesno-duchow ej człow ieka oraz w sam ej stru k tu rz e m ate ria l­ nej św iata. Obie te s tru k tu ry w yk azu ją właściwości, copraw - da odm ienne bytow o, lecz w aru n k u ją c e się i dopełniające się w zajem nie. Zdolności i usp raw n ienia osoby ludzkiej tra fia ją na odpow iedni dla siebie g ru n t, jak im jest poznaw alność (inteligibilność) i potencjalność b iern a m aterii. T rzeba przy ty m zauw ażyć, że odniesienia człow ieka do św iata nie po­ zostają bez koniecznego ob ustro n n ie w pływ u. W konsekw encji bow iem w zajem nego oddziaływ ania k sz ta łtu ją się swoiście obaj p a rtn e rz y tego związku. Człowiek, posługując się tw orzyw em m aterialn y m , ak tu a liz u je sw oje zdolności poznaw czo-dążenio- w e i tw órcze, a u rab ia ją c tw orzyw o w edług odczytanych p raw przy ro d y i uśw iadom ionych norm m oralnych, zaznacza na m a­ te rii swój n iepow tarzalnie ludzki znak, n ad aje jej znaczenie. W te n sposób odbyw a się proces h um anizacji św iata. Św iat sta je się hom opodobny i coraz bardziej dostosow any do w y ­ m agań ludzi. A p rzy roda pod w pływ em człow ieka udostępnia m u ciągle now e p e rsp e k ty w y układów , zastosow ań, przem ian. A. G. v. M eisen tra fn ie zauw aża: C złow iek zaczął sobie u św ia ­

damiać, że jego sp ecyficzne zadanie polega na odsłanianiu po- tencjalności n a tu ry 17.

17 A. G. v. M eisen , N a u k a i te c h n o lo g ia a k u ltu r a , tłu m . S. Z a le w sk i, W a rs z a w a 1969, 245.

(10)

Jeżeli z d rugiej stro n y m ożna mówić o oddziaływ aniu m a­ t e r i na człow ieka, to trzeba przyznać, choć brzm i to p a ra d o ­ k sa ln ie , że m ateria działa sw oją m ożnością bierną. D ziałanie to , n ieu chw y tne poznawczo i niezam ierzone oczywiście przez m aterię, k sz ta łtu je świadom ość człow ieka, jego poglądy i po­ staw y. M ateria bow iem przez samo sw oje istnienie i przez sw oją otw artość b y to w ą m a w pły w na człow ieka. Je st przez to w łaśnie swego ro d zaju „ p a rtn e re m ”. D latego te n szczegól­ ny zw iązek człow ieka ze św iatem m ożna b y nazw ać „dialo­ giem ” w sensie m e ta fo ry c z n y m 18. Jeżeli dialog w znaczeniu ścisłym stanow i w ym ianę m yśli pod postacią znaków m ó­ w ionych czy p isan ych m iędzy dw iem a ludzkim i osobami, to w w y pad k u dialogu człow ieka ze św iatem zachodzi jak aś a n a ­ logia. N a stęp u je w ym iana tego dobra, k tó re każda ze s tro n po­ trafi w nieść dla uzyskania now ych osiągnięć. W tak im dialogu nie zachodzi w ym iana m yśli lecz w ym iana czynów i twórczego działania ze stro n y człow ieka oraz podporządkow ania i odbio­ ru ze stro n y m aterii.

A utorzy u w y raźn iają w iele aspektów tego dziwnego, a za­ razem tak bardzo realnego dialogu. W. B enthem w prow adza n a ­ zwę dialogu na określenie bytow ego i dynam icznego odniesie­ nia człow ieka do św iata, utożsam iając te n dialog z k u l t u r ą 19. H. Beck p rzed staw ia tw órczy dialog człow ieka ze św iatem ja ­ ko w spółdziałanie ducha i m aterii, u kieru n k o w an e ku jed n o ­ ści: O boje zrastają się na jakąś w spólnotę losu M. P. Tellegen stw ierdza, że treścią dialogu człow ieka ze św iatem jest tech n i­

18 A n a lo g ię m e ta fo r y c z n ą w y ja ś n ia M. A. K rą p ie c . P o r. T e o ria a n a ­ logii b y tu , L u b lin 1959, 27 n n o ra z te g o A u to r a M e ta fiz y k a , P o z n a ń 1966, 523 n n i 537 n n .

18 P o r. W . v. B e n th e m , D as E th o s d e r te c h n is c h e n A r b e it u n d d er T e c h n ik . E in B e itr a g z u r p e r s o n a le n D e u tu n g , E sse n 1965, 13 n ; A. D. C h e n u , T e o lo g ia m a te r ii. C y w iliz a c ja te c h n ic z n a i d u c h o w o ść c h r z e ś c i­ ja ń s k a , P a r is 1969, 86.

28 „ B eid e w a c h s e n z u e in e r S c h ic k s a lg e m e in s c h a ft z u s a m m e n ”, w : H. B eck , P h ilo so p h ie d e r T e c h n ik . P e r s p e c tiv e n z u T e c h n ik — M e n s c h h e it —Z u k u n f t , T r ie r 1969, s. 79.

(11)

ka 21. J. A lfaro podkreśla w spólne i u zu pełniające się w zajem ­ nie dążenie człow ieka i św iata do doskonałości: „W sw ym działaniu na świecie człow iek sta je się coraz bardziej człow ie­ kiem , coraz bardziej »m aterią ku duchowi« 22.

Biorąc pod uw agę przeprow adzone b adania oraz w ypow ie­ dzi autorów , w y d aje się, że porów nanie zw iązku człow ieka ze św iatem do dialogu w sensie m etaforycznym , pozw ala w ykryć tak ie m om enty bytow e, któ re dotąd były nie dość uw y raźn io­ ne i w sk utek tego nie kon sty tu o w ały ontycznej w izji człowieka i św iata. Dialog te n uk azuje w zajem ną zależność, dopełnianie się bytow e, otw arcie na tw órcze dobro obu p artn eró w . U kazuje też koniecznościow y stan u k ład u człow iek-św iat. Podniesienie św iata do roli p a rtn e ra dialogu z człow iekiem , eksponuje jego bytow ą autonom iczność z jed n ej stro n y oraz jego służebność wobec człow ieka z drugiej stro n y M. S tąd p rzetw arzan e przez technik ę n a tu ra ln e bogactw o św iata w ym aga od człow ieka li­ czenia się z dobrem , jak ie p rzed staw iają siły p rzy rod y oraz szacunku dla niej.

N ależy z kolei zauw ażyć, że bytow a odm ienność człowieka i św iata u staw ia dialog na płaszczyźnie m iędzy gatu nk ow ej, a naw et m iędzynarodow ej. Różnica gatunkow a m iędzy sferą lu ­ dzi a sferą zw ierząt, k tó rą wyznacza rozum ność osoby ludz­ kiej, i różnica rodzajow a m iędzy sferą bytów ożyw ionych i nie­ ożyw ionych spraw ia, że dialog te n p rez e n tu je in te le k tu a ln ą przew agę człow ieka nad św iatem . Człowiek istn ieje nie tylko „dla siebie”, lecz ponadto u jaw n ia sw oją „św iadom ą obecność wobec św ia ta ”. 24. To w łaśnie odniesienie w yraża całą b y to ­ w ą odrębność człow ieka, a zarazem w ym aga od niego odpo­

21 P o r. F. P h . A. T e lle g e n , E in ig e B e tr a c h tu n g e n ü b e r T e c h n ik u n d K u ltu r , C iv ilis a tio n te c h n iq u e e t H u m a n is m e . C o llo q u e de 1’ A c a d é m ie In t e r n a tio n a le d e P h ilo s o p h ie d es S cien ce s, L a u s a n n e 1965, B ru x e lle s 1968, 41.

22 J. A lfa ro , dz. c y t. 59.

23 S łu ż e b n o ść ozn acza o d d a n ie się do d y sp o z y c ji w c e lu p rz y s p a r z a ­ n ia d o b ra a n ie w c e lu n ie ro z u m n e g o w y k o rz y s ty w a n ia czy n isz c z e n ia . 24 P o r. J. A lfa ro , dz. cy t. 62.

(12)

wiedzialnego pokierow ania dialogiem ze św iatem . D latego czło- wek i ty lko on w y b iera cel działania, p o d ejm u je decyzję p ro ­ wadzenia dialogu, pod trzym y w ania go m im o oporów i tru d ­ ności oraz stopniow ego doskonalenia, dialogu. Z tej rac ji do człowieka należy m o raln y obowiązek u trzy m y w an ia w łaści­ wych p ro po rcji w zajem nego u czestnictw a w dialogu oraz czu­ wania nad nieprzekraczaniem p raw a p rzy ro d y z jed n ej stro n y i p raw m o raln y ch z drugiej strony. P osiadając zdolność w ol­ nej decyzji, człow iek n arażony jest jed n a k n ieu stan n ie na nie­ bezpieczeństwo nadm iernego eksploatow ania św iata i n aru sza­ nia, a n aw et zniew ażania jego b ytow ej autonom ii. Może też nie p rzestrzegać h ierarch ii celów , co prow adziłoby do d y shar- monii w m o raln y m układzie osoby ludzkiej. Dialog człow ieka ze św iatem , k ró tk o m ówiąc, po w inien uczłow ieczać św iat. N ie­ m niej jed n a k człow iek pow inien bronić się p rzed u św iatow ie- niem 25, przed urzeczow ieniem . T aka jest zasadnicza droga sk u ­ tecznego dialogu człow ieka ze św iatem , w yznaczona przez sam ą rzeczywistość.

3.2. Prow adząc badanie dialogu człow ieka ze św iatem , n a­

tra fia się z konieczności na pracę. P ra ca jest to bow iem dzia­ łanie, k tó re m a na celu przekształcanie św iata dla potrzeb lu ­ dzi. P ra ca stano w i n a tu ra ln e ogniwo, k tó re łączy m yśl i rękę ludzką, a w ich przedłu żen iu łączy narzędzie pro ste czy skom ­ plikow aną m aszynę ze św iatem . A.D. C henu tak określa rolę pracy: Na linii łączącej człow ieka i w szechśw iat zn ajd u je się praca. J e s t ona tak że w punkcie łączącym ducha i m ate rię ” 26. A utor te n zw raca uw agę na u w aru n k o w an ie p rac y zarów no w w cielesno-duchow ej s tru k tu rz e człow ieka ja k i w m aterialn ej s tru k tu rz e św iata. P ra ca przecież polega na ludzkim pokony­ w aniu oporu m a te rii i stąd przyczynia się do doskonalenia sa­ mego człow ieka oraz doskonalenia św iata 27.

P oniew aż p raca jest jakim ś sposobem odnoszenia się czło­

25 P o r. W. v. B e n th e m , dz. c y t. 15.

28 A. D. C h e n u , W y b ó r P is m , W a rs z a w a 1971, 214. 27 P o r. W . v. B e n th e m , dz. cy t. 14.

(13)

w ieka do św iata, więc m ożna ją znów m etaforycznie nazwać „językiem ” porozum iew ania się człow ieka ze św iatem . M eta­ fora ta s ta je się p rzy d a tn a w prow adzonych analizach, bo sta ­ nowi narzędzie ujaw n ian ia m ało dotąd zauw ażanych w spół­ czynników bytow ych. J. T ischner p rzy jm u je nazw ę języka dla p rac y rozum ianej jako porozum iew anie się ludzi m iędzy sobą za pośrednictw em w ytw orów , k tó re stanow ią jak b y słow a tego „ języ k a” 28. Na pow iązania człow ieka ze św iatem przez pracę z w racają uw agę współczesne k ieru n k i filozoficzne. E gzysten- cjalizm widzi w p rac y „sposób bycia człow iekiem w św ię­ cie29. W edług m arksizm u p raca stanow i zasadniczy w aru n ek w yzw olenia człow ieka ze św iata zw ierząt oraz sam ourzeczy- w istniania przez budow anie środow iska lu d z i30. P. T eilh ard de C hard in p rzy zn aje człow iekowi zaszczytne m iejsce reflek sy jn e ­ go zaangażow ania w tw órcze ew oluow anie m a te r ii31. Ujęcia te a k c en tu ją pracę jako elem ent łączący człow ieka ze św iatem i zarazem stanow iący znak jego odrębności od św iata. W idzą w niej także czynnik k sz ta łtu jąc y człow ieka in dyw idualnie i społecznie.

Jeżeli p raca m a być językiem dialogu, to m ożna, snując d al­ sze m etafo ry , p otrak to w ać ją jako „ p y ta n ie ” , staw ian e n ieu sta n ­ nie przez człow ieka pod ad resem św iata. P y ta n ie to polega na dostarczaniu rea ln y ch w a ru n k ó w i okazji, w k tó ry ch św iat zdolny jest w yłonić z siebie oczekiw aną „odpow iedź” 32. Zacho­ dzi oczywiście potrzeba staw iania po praw n y ch p y tań, bo in a ­ czej zabraknie odpowiedzi oczekiw anej ze stro n y m aterii. Od­ pow iednie m etod y stosow ane w pracy sp raw iają, że staje się ona językiem dialogu coraz bardziej czytelny m dla św iata i co­ raz bard ziej k o rzystny m dla człow ieka. W zależności od k ie­

28 P o r. J. T is c h n e r, R e fle k s je o e ty c e p ra c y , Z n a k , 216(1972) 848— 863. 29 P o r. W. A. L u ip e n , F e n o m e n o lo g ia e g z y s te n c ja ln a , dz. cy t. 47 n. 30 P o r. T . Ś lip k o , P o ję c ie c z ło w ie k a w ś w ie tle w s p ó łc z e s n e j filo z o fic z ­ n e j a n tr o p o lo g ii m a r k s is to w s k ie j, Z N K U L 2 (1967), 3— 16, M. F ritz h a n d , C z ło w ie k , h u m a n iz m , m o ra ln o ś ć , W a rs z a w a 1961, 86 n n .

31 P o r. L. W c ió rk a , S z k ic e o T e ilh a r d z ie , P o z n a ń 1973, 1962.

(14)

runków zaw odow ych i od rod zaju tw orzyw a poddaw anego ob­ róbce, zm ieniają się fo rm y i „słow niki” stosow anego języka w dialogu ze św iatem .

W skutek postępującego stosow ania tech n iki, p raca w y stę p u ­ je jako konieczny i nieodłączny czynnik in te g ru ją c y i koor­ dynujący funkcjonow anie urządzeń technicznych. D latego w y ­ łania się potrzeba przystosow ania p racy ludzkiej do w spółdzia­ łających z nią ap a ra tó w aż do tego stopnia, aby stan ow iły r a ­ zem hom otechniczną całość. W w aru n k ach takiego w spółdzia­ łania praca n abiera wzmożonego ład u n k u intelektualnego. Je j kolejne czynności i e ta p y działań oraz p rzew idyw ane osiągnię­ cia czy ich zastosow anie, w ym agają nie tylko w nikliw ego p la ­ nowania lecz także roztropnego kierow ania. W konsekw encji praca jako język dialogu człowieka ze św iatem sta je się w d u ­ żym stopniu językiem system ów technicznych. Mimo to, a m o­ że w łaśnie dlatego zaznacza się w yraziściej niż do niedaw na świadoma obecność i w łasnow olne zaangażow anie człowieka. Im w iększe i bardziej skom plikow ane są a p a ra ty techniczne, tym skrom niejszą zew nętrznie rolę p rzy jm u je człowiek. Jego rola jed n a k eksponuje to, co w nim jest au ten ty czn ie ludzkie i zaszczytne. On jest bow iem p o trzeb n y „aby pierw szy p o ru ­ szył gałkę ro b o ta ” 33

Okoliczność, że p raca ludzka zostaje stopniow o uzupełn ian a przez m aszyny, w p ły w a korzy stn ie na oczyszczenie obiegowego pojęcia p rac y z elem entów n ieisto tn y ch 34. O kazuje się bowiem , że te rodzaje pracy, k tó re m ogą być z pow odzeniem p rze k a ­ zane m aszynie, nie d ecydują o jej istocie. Nie świadczą też

33 S. W a ta n a b e , L a s im u la tio n m u tu e ll e de l’h o m m e e t de la m a c h in e , C iv ilisa tio n te c h n iq u e e t H u m a n is m e . C o llo q u e d e l ’A c a d é m ie I n t e r n a ­ tio n ale d e S c ie n c e s, L a u s a n n e 1965, B ru x e lle s 1968, 26; p o r. H. W is tu b a , C zło w iek tw ó r c a w ś w ie c ie m a s z y n , K a te c h e ta 2(1974), 55— 59.

34 P o r. H. W is tu b a , M o ra ln e p r o b le m y te c h n ik i, A te n e u m K a p ła ń s k ie , 387(1973), 117; A. D. C h e n u , W y b ó r P is m , 200; B. S u c h o d o ls k i p o d a je myśl F r. B a c o n a , k tó r y są d z ił, że ro z w ó j te c h n ik i p o tr z e b n y je s t cz ło ­ w iekow i m ię d z y in n y m i ta k ż e p o to , a b y p o m ó g ł m u o czyścić u m y s ł z u ro jeń . Ś w ia t c z ło w ie k a a w y c h o w a n ie , W a rs z a w a 1967, 209.

(15)

o niej zaw ro tn e osiągnięcia ilościowe czy inne, jak ich dokonu­ ją m aszyny. N atom iast w łaśnie czynności drobne, naw et jed ­ norazow e, k tó re spełnia pojedynczy człowiek, są często aż ta k konieczne, że w końcu one w łaśnie d ecydują o ilości, jakości czy czasie w ykonania w ielkiej produkcji. Dopiero w sym bio­ zie z m aszyną u w y raźn ia się w łaściw e znaczenie p racy lu d z­ k iej, w ynikające z jej n a tu ry a dotąd m ało dostrzegane i do­ ceniane. P ra c a urzeczyw istnia głęboki sens ludzkiego istnie­ nia na św ie c ie 35, a tech nika przyczynia się do w ykrycia tej głębi.

O stateczne uzasadnienie p racy ludzkiej zn ajd u je się we w spółdziałaniu człow ieka z Bogiem w dokańczaniu św iata. W skutek w łączenia urządzeń technicznych w proces pracy, w ydłuża się rzeczow y ciąg przyczynow ania spraw czego przez pośrednictw o zw ielokrotnionych przyczyn drugich. A przyczy- now anie techniczne p rzy jm u je często fu n k cję uczestnictw a w głów nym przyczynow aniu spraw czym człow ieka, p rzestając ty m sam ym być tylko przyczyną narzędną 36. K iedy zaś p rz y ­ czyny techniczne są ta k liczne i osiągają niebyw ałą moc sp raw ­ czą, zdawać by się mogło pozornie, że w kraczają nie tylko w k om petencje człow ieka jako głów nej przyczyny spraw czej, lecz sięgają jeszcze dalej — do Pierw szej P rzy czyn y S p ra w ­ czej.

4. Sposób istnienia przedmiotów technicznych

4.1. W m iarę zacieśniania się dialogu człow ieka ze św iatem

przez pracę sukcesyw nie techniczną, n a stęp u je rosnące sprzę­ żenie obu p a rtn e ró w tego dialogu. Czynnikiem , a zarazem e fektem tego sprzężenia okazuje się m aszyna.

O bserw ow ane w dziejach tech n iki stopniow e uniezależnianie

35 P o r. Cz. S trz e s z e w s k i, K u ltu r a p ra c y , ZN K U L 1(1965), 13, J. H a e s - sle, D as A r b e its e th o s d e r K ir c h e n a c h T h o m a s v o n A q u in u n d L eo X I I I , F r e ib u r g im B re is g a u 1923, 46.

36 A. F. B e d n a rs k i s tw ie rd z a , że p rz y c z y n ą s p r a w c z ą k u lt u r y n ie je s t s a m c zło w ie k , lecz w s p ó łd z ia ła n ie c z ło w ie k a ze św ia te m . In tr o d u z io n e a lla T e o lo g ia d e lla C u ltu r a , R o m a 1973, 22.

(16)

się m aszyn od człowieka i zastępow anie przez m aszyny roz­ m aitych, n aw et bardzo złożonych czynności ludzkich, prow a­ dzi konsek w en tn ie do m om entu, k tó ry w łaściw ie już n a stą ­ pił 37. U jaw n ia się on w fakcie, że m aszyny w ręcz k o n sty tu u ją nową rzeczyw istość, k tó re j nadano g en eraln ą nazw ę „rzeczy­ wistości tech n iczn ej” 38. T eren fu nkcjonow ania tej rzeczyw i­ stości p ow staje w m iejscu zajm ow anym dotychczas przez „ sta ­ rą”, rzeczyw istość p rzy ro d y i ludzi. T ym sam ym jed n a k no­ wa rzeczyw istość odbiera przyrodzie i człow iekowi ich n a tu ­ ralne pozycje. T rzeba jeszcze dodać, że w y stęp u je ona nie tylko w sam ych w y tw o rach technicznych, lecz, co w ażniejsze, odbija się trw ale w świadom ości ludzkiej 3fl.

W lite ra tu rz e naukow ej zaczynają się pojaw iać w ypow iedzi na tem a t rzeczyw istości technicznej. N azw a ta w y stęp u je w zróżnicow anym znaczeniu. Odnosi się bow iem bądź głów nie do człowieka tw ó rcy techn ik i, bądź też prio ryteto w o tra k tu je w y ­ tw ory techniczne. K lasyczne ju ż w tej sp raw ie stanow isko zaj­ m uje F. D essauer, k tó ry wiąże przyczynow o rzeczyw istość techniczną z odrębną fu n k cją in te lek tu aln o -tw ó rczą człowieka. Funkcja ta, zdaniem D essauera, w y stęp u je jako czw arta, obok trzech in n y ch p rzy jm ow an ych w system ie filozofii K a n ta , i na kanwie jego system u jest przez a u to ra in terp reto w an a. D es­ sauer nazyw a tę fuk cję in te le k tu ludzkiego „das vierte R eich ” i pojm u je ją jak o dom enę apriory czn y ch idei w ytw orów tec h ­ n iczny ch40. Także M. S chrö ter w skazuje na odrębną w ładzę

37 L. M u m fo rd w p ro w a d z a p o d z ia ł ro z w o ju m a s z y n n a tr z y e ry : 1) era e o te c h n ic z n a (r. 1000— 1750), 2) e r a p a le o te c h n ic z n a (r. 1750— 1850), 3) n e o te c h n ic z n a (od r. 1850), w : L. M u m fo rd , T e c h n ik a a c y w iliz a c ja . H istoria r o z w o ju m a s z y n y i je j w p ły w n a c y w iliz a c ją , tłu m . E. D a n e c ­ ka, W a rs z a w a 1966, X I X i p a ssim . P o d z ia ł te n p r z y ję ty je s t p rz e z H. v. L iera p o r. dz. c y t. 25 n n .

38 G. S im o n d o n p rz e d s ta w ia tę rz e c z y w is to ść ja k o z e sp o ły zło żo n e z n a tu ry , te c h n ik i i c z ło w ie k a . P o r. dz. cy t. 220.

39 P o r. H. v. L ie r, dz. c y t. 80.

40 T rz y in n e w ła d z e w e d łu g K a n ta to : w ła d z a te o re ty c z n e g o ro z u m u , p ra k ty c z n e g o r o z u m u i w ła d z a s ą d z e n ia . P o r. F . D e s s a u e r, P h ilo so p h ie der T e c h n ik , B o n n 1928, 49 n n .

(17)

tw orzenia (können), k tó ra obok w ładzy poznawczej (w issen ) i w ładzy pożądaw czej (wollen) działa w duchow ej stru k tu rz e osoby ludzkiej 41.

H. v. L ier w prow adza nazw ę „rzeczyw istość po śred n ia” na oznaczenie technicznej im p lik acji św iata ludzi. P odk reśla on znaczenie form alne, jak ie tech nika nad aje kształtow anej przez siebie rzeczywistości. Zaznacza, że technika nie jest ju ż tylko now ą dziedziną obok in n y ch dziedzin życia ludzkiego, lecz s ta ­ je się isto tn ą właściwością tego życia. 42.

H. v. L iel zam ierza ukazać specyficzny sposób aktualizow a­ nia się rzeczyw istości pośredniej. Czyni to przy pom ocy w pro­ w adzonej przez siebie teorii synergii trzech czynników : czło­ w ieka, przyrod y i m aszyny. Synergię określa jako „związek organiczny m iędzy częściam i m echanicznym i” 43. Rozróżnia on synergie zew nętrzne, k tó re sp raw iają otw artość system u tech ­ nicznego na now e połączenia oraz synergie w ew nętrzne, k tó re p rzy czy nu ją zam knięcie i uniezależnienie jednego system u od in ny ch . S ynergie zachodzą m iędzy człow iekiem a przyrodą i m iędzy człow iekiem a m aszyną. W m iarę doskonalenia s tru k ­ tu r technicznych mogą one rów nież obejm ow ać k o n ta k ty m a­ szyny z m aszyną. 44. W edług tego m yśliciela zacieśnianie i po­ m nażanie ty ch synergii prow adzi konsekw entnie do n a ra sta ­ nia rzeczyw istości p ośredniej, k tó ra tw o rzy gęstą sieć relacji.

„Nie m a ju ż tego, co naturalne, ani tego co sztu czn e, lecz n ie­ z w y k ła i zaskakująca syn teza , którą m ożna b y nazwać sztu c z­ ną naturą lub n a tu ra ln y m a rte fa k te m ” 45. Taki sta n rzeczy w i­

dzi też w proroczej niejako w izji R. G uardini: „Człowiek nie m ający w sobie nic z człow ieka k u ltu ry i n a tu ra n ien a tu ra ln a

41 P o r. M. S c h rö te r P h ilo so p h ie d e r T e c h n ik , M ü n c h e n u n d B e rlin 1934, 24. 42 P o r. H. v. L ie r, dz. c y t. 81 n n , 56. 43 H. v. L ie r, dz. c y t. 59. 44 P o r. H. v. L ie r, dz. c y t. 50 n n , 79 n. 45 H. v. L ie r, dz. c y t. 80 p o r. nn.

(18)

tworzą zasadniczą podstaw ę, na k tó re j opierać się będzie p rzy ­ szły sposób istn ie n ia ” 46.

Trzeba zauw ażyć, że p e n e tra c ja techn ik i w życie człow ieka i życie p rzy ro d y w prow adza ja k b y zaprogram ow ane zaciera­ nie gran ic b y tow ych m iędzy poszczególne sposoby istnienia.

4.2. N ad sposobem istn ien ia przedm iotów technicznych za­

stanaw ia się G. Sim ondon, i widzi go w „techniczności” ty c h ­ że przedm iotów . Techniczność w edług tego filozofa przejaw ia się w ty m , że przed m io ty techniczne zarów no przeznaczone do produkcji jak do konsum pcji, w ykazu ją dyspozycje do podle­ gania używ aniu. Są fu n k cjo n aln e w rę k u człow ieka albo też jako elem en ty w iększych urządzeń technicznych. O ty le więc tylko przed m io ty techniczne są tak im i przedm iotam i, o ile po­ zwalają się w praw ić w działanie, w stan używ alności przez człowieka lub przez m a s z y n ę 47. S pełnianie fu n k cji narzędzia jest więc ich sposobem istnienia.

N astępnie Sim ondon dostrzega inną jeszcze cechę bytow ą, która zaw iera się w techniczności i jest z nią ko relaty w n ie związana. J e st nią „otw artość przedm iotów technicznych wo­ bec św iata przy rody , wobec człow ieka i wobec układów tec h ­ nicznych 48. O tw artość p rzejaw ia się w niedokończonośi b y ­ towej, w niepełnej k o n k rety zacji w ytw oru. P rzed m io ty te c h ­ niczne z isto ty sw ej bow iem zak ład ają rozw ój, to znaczy w y k a ­ zują potencjalność w k ieru n k u coraz doskonalszego a k tu a li­ zowania bytow ego. O statni przedm iot techniczny, będący s k u t­ kiem najnow szych zdobyczy nau k i i technologii, p rzedstaw ia co praw d a w iększą k o n k rety zację b ytow ą odnośnie celu, k tó re ­ mu m a służyć, niż przed m io ty tego samego ty p u , k o n stru o w a ­ ne w poprzednich stadiach rozw oju techniki. Lecz mimo to p rzedm iot te n stanow i za każdym razem b y t niedokończony, z isto ty sw ej o tw a rty na dalsze p e rsp e k ty w y rozw oju. Dlatego

48 R. G u a rd in i, K o n ie c c za só w n o w o ż y tn y c h , K ra k ó w 1969, 63. 47 P o r. G. S im o n d o n , dz. c y t. 239.

48 D o strz e g a się w ty m w z g lę d z ie zb ie ż n o ść z H. v. L aer’a te o r ią s y ­ n e r g i i , p o r. s. 210 te j p ra c y .

(19)

każdy przedm iot techniczny stanow i zawsze tylko k olejne og­ niwo w p e rm an en tn ie p o ten cjaln y m procesie udoskonaleń tech ­ nicznych 49. Skoro bow iem zaistniał, od tego samego m om en­ tu stał się już zdeaktualizow any w ty m stanie bytow ym , w ja ­ kim został sko n stru o w an y a otw iera się na zm iany doskona­ lące jego s tru k tu rę . T rzeba jed n a k uznać, że jego zaistnienie stało się koniecznym w arun k iem dokonyw ania dalszych udo­ skonaleń. A nalizy G. Sim ondona u jaw n ia ją nowe m om en ty w

rozum ieniu sposobu istn ien ia przedm iotów technicznych.

„O tw arta techniczność” jako zdublow ana cecha przedm iotów technicznych w ykazuje ich zależność od człow ieka w istn ie ­ niu i w działaniu oraz na zadane im przez człow ieka s tru k tu - raln o-b y to w e skierow anie na doskonalenie.

W toku tych b adań nasuw a się p orów nanie rozw oju przed ­ m iotów technicznych z rozw ojem bytów n atu ra ln y c h . G. Si- m ondon, zastanaw iając się nad ty m , sądzi, że b y ty n a tu ra ln e są od początku ukonkretyzow ane, czyli bytow o dokończone, podczas gdy p rzedm ioty techniczne nigdy bytow o dokończone być nie mogą 50. W chodząc w d y skusję z Sim ando nem trzeba jed n a k zauw ażyć, że b y ty n a tu ra ln e rozw ijają się stopniowo, a w ięc przechodzą jed n ak proces konkrety zow ania sw ojej by - towości. D okonuje się to oczywiście inaczej niż w w ypadku przedm iotów technicznych. J e st to bow iem proces organiczny, a więc ak tu alizo w an y od w ew n ątrz na m ocy p ra w przyrody. P rzebiega po linii wyznaczonej przez n a tu rę danego b y tu i w każdym in d y w idu u m dochodzi do pełnej k o n k rety zacji bytow ej czyli do d o jrz a ło śc i51. N ależy przy ty m zwrócić uw agę, że roz­ wój bytów n a tu ra ln y c h jest ciągły. Przechodząc teraz do po­ rów n ania sposobu istn ien ia przedm iotów technicznych, trzeba stw ierdzić, że w ym agają one dla swej k o n k rety zacji in g eren ­

49 P o r. G. S im o n d o n , dz. cy t. 23 nn. 50 „ L es o b je ts te c h n iq u e s te n d e n t v e r s la c o n c r é tis a tio n ta n d is q u e les o b je ts n a tu r e ls s o n t c o n c re ts dès le d é b u t”. G. S im o n d o n , dz. c y t. 49. 51 S w . T o m a sz w s k a z u je n a w tó r n ą d o sk o n a ło ść b y tu (p e r fe c tio se ­ cu n d a ), k tó r a s ta n o w i cel ro z w o ju te g o b y tu . P o r. S. th . I, 73, 1 c.

(20)

cji z zew nątrz, pochodzącej od człow ieka tw órcy. Ich rozw ój, jeżeli m ożna go ta k określić, nie jest spontaniczny ani ciągły. Doskonałość przed m io tu technicznego zyskuje bow iem wyższy stopień nie w ty m sam ym przedm iocie, lecz w przedm iocie ko­ lejnym. Proces zaś rozw oju p rzejaw ia się w n astęp u jący ch po sobie stan ach doskonałości technicznej w ielu in d y w id ualny ch przedm iotów technicznych. O bserw ując intensyw ność p o jaw ia­ jących się kolejno ulepszeń technicznych, m ożna zauw ażyć, że twórczość techniczna n abiera ciągłości w doskonaleniu swoich wytworów. W ty m zaś n aślad u je coraz dokładniej ciągłość roz­ woju organicznego organizm ów żyw ych. Mimo to jed n a k różni­ ca bytow a m iędzy rozw ojem tech n ik i a rozw ojem organicz­ nym jest ciągle w y raźn a i w końcu n ie p rz e k ra c z a ln a 52. P rz y ­ szłość praw dopodobnie pokaże in n e jeszcze podobieństw a przedm iotów technicznych do organizm ów żyw ych, niem niej też w yraźn ie w yekspo n u je isto tn e różnice 53.

Przeprow adzone analizy pozw alają uznać nieorganiczność za jedną z podstaw ow ych cech przedm iotów technicznych, zw ią­ zanych z tak im a nie in n y m sposobem ich istnienia.

4.3. B adania nad sposobem istn ien ia przedm iotów technicz­

nych prow adzą do stw ierdzenia ich bytow ej zależności od człowieka. O kreślając bliżej, m ożna powiedzieć, że ich zaistnie­ nie zależy od tw órcy, k o n ty n u ac ja zaś istn ien ia oraz działa­ nie zależy od odbiorcy. Spraw czość człow ieka jest jed n ak ogra­ niczona i w tórna. D okonyw ana jest bow iem na tw orzyw ie m a­ terialnym . N iekiedy n aw et może to być spraw czość trzeciego lub en-tego stopnia. N astęp u je to w tedy, gdy tw orzyw o p rzed ­ miotu technicznego zostało uprzednio przez proces w ielorakich zabiegów technicznych odpow iednio spreparow ane. W tak iej sytuacji należy dostrzec, że oprócz człow ieka tw ó rcy rów nież

52 F . D e s s a u e r p isze, że w y tw o r y te c h n ic z n e n a ś la d u ją b y ty n a t u r a l ­ ne le c z p o s ia d a ją s w o is ty u k ła d e le m e n tó w , o b cy n a tu r z e i z a ra z e m p rz e w y ż sz a ją c y n a tu r ę . P o r. dz. c y t. 41 n.

53 N a u k i b io lo g ic z n e p iln ie w s p ó łp r a c u ją w te j s p r a w ie z te c h n o lo g ią . Por. W ł. K o z ło w sk i, P r z y s z ło ś ć a te c h n ik a . E rg o n o m ic z n a a n a liza f u n k ­ cji s p o łe c z n e j b a d a ń n a u k o w y c h i te c h n ik i, W ro c ła w 1975, 18, od n . 7.

(21)

św iat p rzy ro d y m a udział w p ow staw aniu przedm iotów tech ­ nicznych, i to św iat p rzyro dy w stan ie czystym bądź też tech ­ nicznie przetw orzonym . Ta dw ojaka zależność p rzedm iotu tech ­ nicznego od człow ieka tw ó rcy i od św iata p rzy rod y spraw ia, że stanow i on b y t „pom iędzy” dw om a członam i odniesienia. T aki zaś b y t filozofia tom istyczna nazyw a rela cją (ens ad

aliud). W p u b lik acjach om aw iających zagadnienia filozofii

tech n iki, m ożna spotkać określenie sposobu istn ien ia przed­ m iotów technicznych jako b ytów relaty w n y ch . H. Beck p rzed ­ staw ia bytow ość tech n iki najogólniej w ziętej jako relację. Z a­ sadniczą cechę tej rela cji widzi on w „jedności” (R elation der

E inheit) Jedność ta stanow i nie ty le określony stan bytow y, co

raczej k ieru n e k dążeń. A lbow iem oba człony tej relacji, a więc człow iek i św iat p rzy ro d y dążą do ścisłego z e sp o le n ia 54. W e­ dług tego filozofa rela ty w n a bytow ość tech niki zn ajd u je swo­ ją rac ję istn ien ia w p raw idłow ym w spółdziałaniu obu jej czło­ nów zgodnie z n a tu rą każdego z nich. Człowiek opanow uje przyrodę zgodnie z p raw em m oralnym . P rzy ro d a zaś poddaje się człow iekowi zgodnie z p raw em przyrody. H. Beck w skazu­ je ponadto w a ru n k i pogłębiania się jedności człow ieka i św ia­ ta przyrody, k tó re k o n sty tu u ją re la ty w n y sposób istnienia przedm iotów technicznych. W aru nk i te dostrzega on w postę­ pie dążeń do opanow ania p rzy ro d y i poddaw ania jej tw órczo­ ści technicznej 55. Oprócz tego H. Beck w ysuw a m om ent rela - tyw ności znaczeniow ej przedm iotów technicznych i w niej u p a­ tr u je cechę ich sposobu istnienia. P rzed m ioty techniczne bo­ w iem zyskują sw oje znaczenie jako takie od człow ieka tw ó r­ cy, nadane im razem z ich form ą bytow ą 56.

54 „ T e c h n ik is t a lso d ie se R e la tio n d e r E in h e it, die in S u b j e k t u n d O b je k t z u s a m m e n g e n o m m e n ih r e ig e n e s o n to lo g is c h e s F u n d a m e n t h a t”. H. B eck , dz. cy t. 51.

55 „Das W e s e n d e r T e c h n ik v e r w ir k li c h t sich in d e m M a sse, a ls das S u b j e k t das O b je k t ta ts ä c h lic h b e h e r r s c h t u n d das O b je k t v o m S u b je k t b e h e r r s c h t w ird " . H. B e c k , dz. cy t. 51.

58 „...eine V a se o d e r e in A u to (is t) n ic h t e tw a s f ü r sic h sc h o n S in n v o l­ les; d e r B e z u g z u m M e n s c h e n u n d a u f se in e sc h ö p fe r is c h e Id e e g e h ö r t w e s e n h a ft z u m S e in d ie s e r W e r k e ”. H. B e c k , dz. c y t. 54.

(22)

W. v. B enthem określa rów nież w zajem ne odniesienie czło­ wieka i św iata jako rela cję i w tej relaty w n o ści dostrzega nie­ samodzielny sposób istn ien ia przedm iotów te c h n ic z n y c h 57.

Dalsze analizy sposobu istnien ia przedm iotów technicznych pójdą w k ieru n k u zbadania ro d zaju tej relacji. T rzeba p rze ­ de w szystkim zauw ażyć, że jest to rela cja nie typow a. S k ła­ da się m ianow icie z trz e ch członów a nie ja k zazw yczaj z dwóch. O dniesienie człow ieka do św iata p rzy ro d y w porząd­ ku istn ien ia stanow iłoby relację typow ą, k tó ra posiada dwa człony, a więc człon odnoszony, jak im jest w ty m w ypadku twórca tech n iki oraz człon odniesienia czyli św iat przyrody, jako kres relacji. W om aw ianej rela cji zachodzą jed n a k dwa człony odnoszone, a są nim i tw ó rca tech n ik i i p rzy ro da oraz jeden człon odniesienia, jak im je s t przedm iot techniczny. Trzeba p rzy ty m stw ierdzić, że rac ją odniesienia nie jest by - towość jak o tak a poszczególnych członów relacji, lecz ich działanie w zględnie podleganie działaniu. Oba człony odnoszo­ ne w y k azu ją tak ą form ę w spółdziałania, k tó ra przy czy n u je sprawczo now y byt. N ie jest to więc rela cja w porządku istn ie ­ nia lecz rela cja w p o rządku działania. P rzed m io t tech niczny pow staje jak o człon p ośredni m iędzy w zajem nym odniesie­ niem — tw órczym i odbiorczym człow ieka i św iata przyrody. Ściślej m ów iąc, przedm iot techniczny je s t nie ty lk o b y tem „po­ średnim ” lecz je s t b y tem „pośredniczącym ”, to znaczy takim , który stanow i n ieu stan n ie dokonujący się i n ieustan nie dosko­ nalony sk u tek tw órczego działania i podlegania takiem u dzia­ łaniu.

P rzedm io t techniczny jest rela cją w porządku działania, a więc jest rela cją spraw czo-pochodną. Taka zaś rela cja stanow i jedną z form in te n c jo n a ln o śc is8. T en sam bow iem przedm iot

87 „ N u r in d e m V o r g e g e b e n s e in d e r N a tu r d e r e n S e lb s tä n d ig k e it an der m e n s c h lic h e n T ä ti g k e it p a r tiz ip ie r e n k a n n u n d d a rf, n u r d o r t is t die S e lb s tä n d ik k e it d e r T e c h n ik z u s itu ir e n ; m a n k a n n sie a lso n u r r e la ­ tio b e w e r te n ”. W. v. B e n th e m , dz. c y t. 48.

58 S w . T o m a sz p r z y jm u je in te n c jo n a ln o ś ć is tn ie n ia , d z ia ła n ia , p o z n a ­ nia. P o r. M. A. K rą p ie c , J a -C z lo w ie k , L u b lin 1974, 202 n.

(23)

techniczny, ro zp a try w a n y w aspekcie form alno-pochodnym , czyli w aspekcie przyczyny wzorczej, jest podobnie jak inne w y tw o ry ludzkie np. dzieła sztuki .przedm iotem in ten cjo n al­ nym ty p u poznawczego. Inicjow any jest poznawczo przez kon­ cepcję tw órczą i od niej sta je się w sw ej treści z a le ż n y 59.

W ydaje się, że uznanie rela cji człow iek-św iat w dziedzinie tw orzenia przedm iotów technicznych, za relację zdw ojoną ty p u spraw czo-pochodnego a więc w porządku działania, może w y­ jaśnić sy tu ację bytow ą rzeczyw istości technicznej. K ażdy bo­ w iem z ty ch trzech członów rela cji jest k o relaty w n ie koniecz­ n y i uzasadniony.

Lecz nasuw a się z drugiej stro n y w ątpliw ość, czy relacja, jako n ajsłabszy z niesam odzielnych sposobów istnienia m iał­ b y przysługiw ać przedm iotom technicznym , k tó re tak in te n ­ syw nie zaznaczają sw oją obecność? Czy jest m ożliw e, aby rze­ czywistość techniczna, ta k im ponująca a zarazem ta k narzu ca­ jąca sw oją s tru k tu ra ln ą stabilność, rozm ach i zasięg, była w końcu tak niesam oistna? G dyby zaś p rzyjąć om aw iany w yżej rodzaj rela cji jako sposób istnienia przedm iotów technicznych, to trzeb a by się zgodzić, że im bardziej ak tu alizo w any jest r e ­ laty w n y sposób istn ien ia ty ch przedm iotów , czyli im bardziej przedm ioty techniczne są tak im i w łaśnie przedm iotam i, tym bardziej zależne są od człow ieka i od św iata. D la w yjaśnienia tej w ątpliw ości może w arto odwołać się do codziennego do­ św iadczenia, do faktów . Zależność przedm iotu technicznego w istn ien iu i w działaniu da się zw eryfikow ać. S praw dzalna jest rów nież jego zależność od m aterialnego tw orzyw a. Tak zw a­ ne „sam odzielne” funkcjonow anie m aszyny m ożliw e jest p rze ­ cież jed yn ie dzięki in icjaty w ie człow ieka i pod jego stałą kon­ tro lą, chociaż zdalnie prow adzoną. Trudność opanow ania sys­ tem em k o n tro ln y m ro zrastający ch się urządzeń technicznych sta je się pow ażnym problem em współczesnej techn iki, a to

511 M. A. K rą p ie c , o k r e ś la ją c in te n c jo n a ln y c h a r a k t e r d z ie ł lu d z k ic h , m a n a u w a d z e r e la c ję ty p u p o zn a w c z e g o czy li is tn ie n ie d z ie ła w a k ­ ta c h p o z n a w c z y c h tw ó rc y czy o d b io rc y . P o r. In te n c jo n a ln y c h a r a k te r k u lt u r y . L ogos i E th o s, K ra k ó w 1971, 211 nn.

(24)

w skazuje na jej niesam odzielność bytow ą. Inaczej bowiem , bez kontroli człow ieka urządzenia techniczne praw idłow o działać nie mogą. O bserw ując dalej fak ty , stw ierdza się, że im b a r­ dziej skom plikow ane są k o n stru k c je m aszyn, ty m wyższej rangi specjalistów trzeb a do ich obsługi oraz ty m dłuższego trzeba czasu n a szkolenie ty ch specjalistów w um iejętności posługi­ wania się ty m i m aszynam i. W ym ienione fa k ty św iadczą zasad­ nie o bytow ej i fu n k cjo n aln ej niesam oistności przedm iotów technicznych. A gdy m aszyna w ykaże uszkodzenie to napraw ić ją może ty lko człow iek p rzy użyciu narzędzi p ro sty ch czy in ­ nych m aszyn. Na to ta k bardzo uzależnione istn ienie w skazuje H. v. L ier, m ów iąc o niezastąpionym znaczeniu um ysłu ludz­ kiego w tw órczości technicznej: Sieć... stanow iąca tk a n k ę w za ­

jem n y ch pow iązań czasoprzestrzennych, zdum iew ająco sk o m ­ pliko w a n ych i pło d n ych lecz zarazem d elika tn ych , k tó ry c h n a j­ m niejsze uszkodzenie pociąga za sobą długoterm inow e za kłó­ cenia, w ym a ga n ieu sta n n ej czujności u m y s łu ludzkiego, ju ż po to ty lk o , aby w ogóle istnieć 60.

Zaznaczm y, że m usi to być p rak ty czn a czujność um ysłu, tw órcza, zapobiegliw a, ak tu a liz u jąc a to dziw ne niesam oistne istnienie. W iadom o nadto dobrze, że w ycofanie tej tw órczej czujności grozi niebezpieczeństw em zarów no dla człow ieka jak i dla św iata. Grozi n aw et pozbaw ieniem istn ien ia ty ch bytów , które istn ieją substancjalnie.

N ależy jeszcze zwrócić uw agę, że rela ty w n e istnienie przed ­ m iotów technicznych w y stęp u je zarów no w pojedynczym w y ­ tw orze jak i w całości zw anej rzeczyw istością techniczną czy też rzeczyw istością pośrednią. T en d encja do scalania poszcze­ gólnych jed no stek technicznych w skom plikow ane system y w skazuje na inną jeszcze cechę tej rela cji a m ianow icie na jej właściwość w zajem nego sprzęgania się, co określa H. v. L ier jako s y n e rię 61. Sprzęganie w yraża coś w ięcej niż scala­ nie. J e st to bow iem nie tylko łączenie bytów niesam oistnych

60 H. v. L ie r, dz. cy t. 70. 81 P o r. s. 210 n te j p ra c y .

(25)

lecz dążenie do ich u n ifik acji bytow ej. Ze w zglądu na g en eral­ n y p rze jaw takiego dążenia, n ab iera uzasadnienia nazw a „rze­ czywistości tech n iczn ej” dla całościowego oblicza w ytw orów technicznych.

P ostęp techn ik i w k ieru n k u now ych, coraz bardziej, lecz tylko pozornie „sam odzielnie” fu n k cjo n u jący ch urządzeń tec h ­ nicznych, jest zw iązany koniecznościowo z pogłębianiem się relatyw n ości jak o ich sposobu istnienia. Jakk olw iek relacja jako tak a nie poddaje się w zrostow i czy z a m k o w i62, to jedn ak ra c ja tej relacji, k tó ra tkw i głęboko w tw órczej zdolności czło­ w ieka z jed n ej stro n y i w uległości św iata z drugiej strony, podlega n ieu stan n em u potęgow aniu.

N ależy w końcu stw ierdzić, że re la ty w n y sposób istnienia przedm iotów technicznych przem aw ia bezw arunkow o za sa­ m oistnym , poznaw czo-tw órczym istnieniem człow ieka i za sa­ m oistnym p o ten cjaln o -b iern y m istnieniem tw orzyw a m ate ria l­ nego. O ntyczna rela cja człow iek-św iat stanow i p u n k t w yjścia, w aru n ek i podłoże dla w szelkiej działalności człow ieka, k tó ra zm ierza do ulepszania św iata i do rozw oju ludzkiej osoby czy­ li k u ltu ry . Jeżeli p rzyjąć jako sym ptom atyczne dla podjętego a sp ek tu bad ań n astęp u jące określenie: „P rzy pom ocy techniki człow iek zm ienia nie tylko przyrodę, lecz rów nież sw oją w ła­ sną świadomość, sw oje u m iejętności i zdolności, rozw ija się jako tw ó rca ” ®®, to trzeb a uznać, że twórczość techniczna za­ cieśniając i pom nażając relację człow ieka i św iata w pływ a niew ątpliw ie na k ształtow anie się k u ltu ry , a także na form o­ w an ie jej definicji M.

82 P o r. M. A. K rą p ie c , M e ta fiz y k a , 342 n.

83 „ M it H ilfe d e r T e c h n ik v e r ä n d e r t d e r M e n s c h n ic h t n u r d ie N a tu r, so n d e r n e b e n so s e h r s e in e ig e n e s W isse n , S e in e F e r tig k e ite n u n d F ä h ig k e ite n , e n tw i c k e lt er sic h s e lb s t a ls w e r k tä tig e r M e n sc h als P ro ­ d u k t i v k r a f t ’’. M e y e r’s N e u e s L e x ik o n , L e ip z ig 1964, t. 7, 966.

81 P o r. H. W is tu b a , T w ó rc z o ść te c h n ic z n a ja k o p ro b le m k u lt u r y z w ła ­ szcza R dz. I I I T w ó rczo ść te c h n ic z n a a k o n c e p c ja k u lt u r y w k siążee: J a k o ś ć ży cia , W ro c ła w 1977, s. 277 n n.

(26)

L’h o m m e e t le m o n d e c o m m e fo n d e m e n t e x is te n tie l d e la c ré a tio n t e c h ­ n iq u e e t d e la c u ltu r e

(ré su m é )

L a n é c e s s ité d ’u n io n e x is te n tie lle e n tr e l’h o m e e t le m o n d e d o it ê tr e é tu d ié e e t s o u lig n é e d ’u n e fo rc e n o u v e lle . C’e s t le p ro g r è s te c h ­ n iq u e q u i o u v re d es p ro b lè m e s n o u v e a u x d a n s ce d o m a in e . L a p h ilo ­ so p h ie c o n te m p o ra in e (l’e x is te tia lis m e , le m a r x is m e , le s tr u c tu r a lis m e ) r e m a r q u e c e tte in té g r ité , q u e p r é s e n te l ’h o m m e e t le m o n d e e t de m êm e le s in f lu e n c e s r é c ip ro q u e s d e l ’u n e t d e l ’a u tr e .

11 s e m b le q u e la p h ilo s o p h ie th o m is te p o u r r a it n o n s e u le m e n t a p e r - ç e v o ir les d if fé re n c e s d e l ’h o m m e e t d u m o n d e c o m m e ê tr e s , m a is a u s s i e t t a n t p lu s v o ir le u r u n ité s tr u c tu r e ll e e t n ’a n a ly s e r l’u n d ’e u x sa n s a u tr e .

L ’a u t e u r se p ro p o s e d e m o n tr e r q u e le m o n d e e s t u n p o in t de r a p ­ p o r t u n iq u e e t n é c e s s a ire d e la c o n n a is s a n c e de l’h o m m e e t m ê m e d e so n e x is te tn c e c o m m e h o m e. L ’u n io n d e l ’h o m m e a v e c le m o n d e se p ré s e n te c o m m e u n d ia lo g u e ( m é ta p h o r iq u e m e n t p rit). C ’e s t s a n s d o u te u n d ia lo g u e d ’a c tio n d e la p a r t d e l ’h o m m e e t d e r é c e p tio n d e la p a r t du m o n d e.

L e d ia lo g u e d e l ’h o m m e e t d u m o n d e se r é a lis e p a r la m é d ia tio n d u t r a v a il \ h u m a in . L e t r a v a i l e s t c o m m e la n g e d e ce d ia lo g u e (u n e m é ­ ta p h o re ). L e p ro g r è s te c h n iq u e f a i t la c a u s e d ’in te lle c tu a lis a tio n d u t r a ­ v a il e t in t r o d u i t p lu s e n p lu s d es m é th o d e s — e x p re s s io n s d e c e tte la n g u e .

L e p ro b lè m e s u iv a n t c’e s t le m o d e d ’e x is te n c e des o b je ts te c h n iq u e s . L ’e x p lic a tio n d e ce p ro b lè m e d o n n e u n e c o n tr ib u tio n à la v is io n d e la r é a l ité te c h n iq u e d ’a u jo u r d ’d u i. L a r é a l ité fo r m é p a r la te c h n iq u e c ’e s t u n e „ r é a lité in d i r e c te ” e n tr e le m o n d e h u m a in e t le m o n d e d e la n a tu r e . L e s a n a ly s e s m o n t r e n t e n s u ite q u e le s o b je ts te c h n iq u e s n e so n p a s c o n c re ts d ès le d é b u t. E lles te n d e n t v e rs la c o n c ré tis a tio n . E lles n e s o n t p a s d a n s le u r s t r u c tu r é ja m a is fin i. C ’e s t p o u rq u o i le u r m a r ­ q u e e s s e n tie lle c ’e s t „ la te c h n ic ité o u v e r t e ” .

P u is l ’a u t e u r r e m a r q u e q u e s le s o b je ts te c h n iq u e s f o r m e n t u n e r e ­ la t io n q u i e s t u n m o d e d ’e x is te n c e n o n s u b s ta n tie l. E lle p r é s e n te u n e r e la tio n to u t à f a i t e x c e p tio n n e lle . C ’e s t à d ire , e lle e s t co m p o sée d e tr o is m e m b re s : l ’h o m m e e t le m o n d e d ’u n e p a r t e t les o b je ts te c h n i­ q u e s d ’a u tr e p a r t. E n s u ite c ’e s t u n e r e l a tio n p a s d ’e x is te n c e ou d e c o n ­ n a is s a n c e m a is u n e r e la ti o n d ’a c tio n . E lle e s t u n e des fo rm e s d ’in t e n - tio n n a lité . O n d o it in d iq u e r q u e la r é a l it é te c h n iq u e , t a n t q u ’e lle a u g ­ m e n te , t a n t p lu s e lle e s t d é p e n d a n te d e l ’h o m m e.

(27)

d u m o n d e d o it ê tr e p lu s r e m a r q u é e co m m e p o in t d u d é p a r t, co m m e c o n d itio n e t c o m m e fo n d e m e n t d e to u te a c tio n h u m a in e . L a c ré a tio n te c h n iq u e s t u n e a c tio n q u i te n d e v e rs la p e rf e c tio n d u m o n d e t d e l’h o m m e lu i-m ê m e . O n p e u t d u r e q u e l e p ro g r è s te c h n iq u e a f f e r m i t la r e la ti o n d e l ’h o m m e e t d u m o n d e e t c o n tr ib u e à la c o n c e p tio n d e la c u ltu re .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Interesuje nas tu głównie osoba ludzka jako wartość. Indywidualistą jest każdy z nas, każdy wybiera swój los i dzieli go tylko ze sobą. Rodzice nie rozumieją

winien się łudzić poczuciem niezależności i pełnej samodzielności, bowiem czy mu się to podoba, czy też nie, jest wytworem pewnej społeczności i określonej kultury..

Ustawa o pracownikach urzędów państw ow ych oraz prze­ pisy w ykonaw cze”

i języka Kosmografii (Untersuchungen zur Überlieferung und zur Orthographie der Kosmographie des Aethicus Ister, Deutsches Archiv für Erfor- schung des Mittelalters 37,1981,

Przewidziano następują­ ce cykle wykładów: „Powstanie chrześcijaństwa i kobiety: świadectwo Pisma świetego” (Marinella Perroni), „Tożsamość św. Pinkus),

We have shown that the spectral ratio method is not applicable in the near-field region, but that a two-step source-independent viscoelastic full waveform inversion strategy, where

Po wykonanej tracheotomii w asyście innych lekarzy, musiał z powodu zatykania się skrzepami krwi rurkę kilkakrotnie wyjmować i czyścić. Wresz- cie „zmuszony… był wyjąć

Historycznie rzecz ujmując, najpierw uderzono w zasadę hierarchii społecz ­ nej: idee egalitarystyczne (w bardziej czy mniej radykalnym wydaniu) są od cza ­ sów