Michałowski, Roman
"Podanie o Piaście i Popielu. Studium
porównawcze nad
wczesnośredniowieсznymi tradycjami
dynastycznymi", Jacek Banaszkiewicz,
Warszawa 1986 : [recenzja]
Przegląd Historyczny 78/4, 785-790
1987
Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,
gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych
i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie
w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,
powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego
i kulturalnego.
Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki
wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach
dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.
Jacek B a n a s z k i e w i c z , Podanie o Piaście i Popielu Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjam i dynastycznymi,
Państw ow e W ydaw n ictw o Naukowe, W arszawa 1986, s. 206.
Punktem odniesienia zamieszczonych w książce rozważań jest legenda dyna styczna Piastów w takiej postaci, w jak iej zanotował ją G all Anonim. Inne w a
rianty podania, uwiecznione w późniejszych źródłach, zostały wykorzystane w
n iew ielkim stopniu. T ylk o fragm enty kroniki Kadłubka, w których mowa o złym Poprielu, stały się przedm iotem pogłębionej analizy. Jacek B a n a s z k i e w i c z w y chodzi z założenia, że Gall n aw iązyw ał do ukształtowanej już wcześniej polskiej legendy dynastycznej. Obie postacie podania — i to zapisane w kronice, i to daw niejsze, hipotetyczne — w rów nym stopniu stanowią przedm iot zainteresowania auftora.
Ocenia on suroiwo osiągnięcia dotychczasowej literatury przedm iotu w om a w ianym zakresie. H istoriografia analizowała historytj kę o Piaście i Popielu głów nie po to, żeby zrekonstruować Apolityczne d zieje Polski najdaw niejszej. Zaniedby wała natomiast studiów nad fabułą legendy, jej strukturą i nośnością ideową. Poniew aż próby dotarcia za pomocą G alłow ego tekstu do w ydarzeń poprzedza jących czasy Mieszka I nie przyniosły niekwestionowanych w yników , dorobek h istoriografii w interesującej nas dziedzinie jest m niej niż skromny. Banaszkie w icz proponuje zatem inaczej ukierunkować badania: legendę należy traktować nie jako źródło do historii w yd arzen iow ej lecz jako fakt sam w sobie, jako p rze ja w kultury. W ie m y tej zasadzie, próbuje za pośrednictwem G alłow ego podania odtw orzyć ideologię w ładzy monarszej w Polsce wczesnośredniowiecznej. Zadanie to realizu je w oparciu o rozległy, indoeuropejski materiał porównawczy, posługu
jąc się jako narzędziem analizy teorią Georges’a D u m é z i ł a . U autora da się wyczuć daleko idący sceptycyzm co do sizans w yzyskania tekstu przy rekonstruk c ji fak tów politycznych. N ie tw ierd zi jednak, że jest to niem ożliwe. Sugeruje r a czej, że zasadność idących w tym kierunku prób można będzie ocenić dopiero po dokładnym rozpoznaniu struktury legendy.
Podstaw ow e tezy roziprawy przedstaw iają się następująco.
Podania dynastyczne — typ narracji znany z różnych kręgów c y w iliza c y j nych — opisują okoliczności, w jakich dany bohaiter dostąpił w ładzy monarszej. Celem fabuły jest udowodnienie, że ów heros odznaczał się cechami predestynu jącym i go do zasiadania na królew skim stolcu. Zadanie to legendy m ogły reali zować w najrozm aityszy sposób. N iekiedy ukazują one kandydata do tronu jako osobę, której siprzyjają siły natury. Np. heros, wrzucony niem ow lęciem do rzeki, unika śm ierci dzięki łaskawości żywiołu wodnego i pomocy zwierząt. K ied y in dziej odnośne podania na czele drzew a genealogicznego królew skiego rodu sta w ia ją bóstwa płodności i urodzaju. W innym wypadku przedstaw iają bohatera w zględn ie jego przodka jako oracza, pasterza lub sprzedawcę żywności. Istnieją WTeszcie teksty, które odnotowują gościnność herosa czy też jego ojca, albo uw ypuklają fakt pomyślności gospodarczej towarzyszący ustanowieniu n ow ej d y nastii. Za całą tą rozmaitością postaci k ryje się myśl wspólna: oto koleje losu bohatera, jego przym ioty i właściwości zapowiadają krajow i dostatek pożywienia, powodzenie ekonomiczne i ogólną pomyślność społeczną. K w a lifik a c je zapewnia jące obfitość dóbr m aterialnych są najważniejszą legitym acją do sprawowania władzy.
Taką właśnie legitym ację w ystaw ia dynastii piastowskiej legenda przekazana przez Galla Anonima. Jej bohaterem jest rataj. Odznacza się on gościnnością, pełni
786
R EC E N ZJE(„P aat” ), znaczy tyle co karm iciel. Ubóstwo Piasta przem ienia się w niezw ykłych okolicznościach w bogactwo. To zagęszczenie fakitów odnoszących się do sfery alim entacji ma zapewnić słuchacza ozy też czytelnika, że potom kowie herosa w zorow o będą spełniać rolę żyw icieli wspólnoty, a ich rządy zapewnią społe czeństwu pomyślność gospodarczą.
A b y pełniej ośw ietlić „ekonom iczne” aspekty polskiego podania dynastycz nego, Jacek Banaszkiewicz próbuje odtw orzyć jego postać wcześniejszą od tej, którą zanotowała kronika. U tw ó r określa Piłjtsta m ianem arator ducis i w ten sposób umieszcza go w strukturze społecznej państwa Popiela. N iektóre analogie każą jednak wnosić, że w pierw otn ej w ersji legendy chodziło nie o społeczne zaszeregowanie bohatera lecz o podkreślenie zw ią zk ów tego człow ieka z pracą na rollil B yłby1 on wiiiąc początkow o nie ty le chłopem co m itycznym oraczem, którego rolnicze powołanie zapewniało wspólnocie obfitość żywności.
Z tego samego punktu widzenia autor rozpatruje postacie Rzeipki i Chościska. Im ię Rzepki pozwala wnosić, że była ona personifikacją jednego z n ajw ażn iej szych składników pożywienia. Na jej małżeństwo z Piastem -„boskim ” rolnikiem należy zatem patrzeć jako na swego rodzaju hieros gamos, jako na mityczne za ślubiny, które w zm ogły życiodajne siły przyrody i obdarow ały społeczeństwo o b fi tością w szelakiego dobra. O Chościsku kronika podaje tylko tyle, że był ojcem Piasta. Z uwagi jednak na znaczenie imienia („Chościsko” = w arkocz) i na ana logie znane ze świata germ ańskiego należy przyjąć, że w pierw otn ej postaci legendy osoba ta była uosobieniem króla charakteryzującego się — na w zór m e ro wińsk ich reges c rin iti — niew ieścim uczesaniem. O w a zaś fryzura symbolizowała rolę m onarchy jako karm iciela narodu.
Polskie podanie dynastyczne miało przede wszystkim udowodnić sprawność piastowskiego rodu w zakresie — żeby użyć term inologii Dum ézila — trzeciej funkcji, odnoszącej się do sfery alim entacji i w ogóle pomyślności ekonomicznej i społecznej. Legenda przekazana przez Galla Anonim a zachowała jednak ślady refleksji, która w ładzę książęcą ujm owała jako zharm onizowaną całość w szyst kich trzech funkcji: pierw szej — m ającej zw iązek z ideą państwa i suweren ności, drugiej — odnoszącej się do w ojny, oraz trzeciej, o której już wspomina
liśm y. Idzie m ianowicie o sekw encję książąt piastowskich poprzedzających M iesz ka I. K ronikarz wym ienia, jak wiadomo, Siem owita, Lestka i Siemomysła. Z cha rakterystyki, jaką dziejopis opatrzył każdą z tych postaci, wynika, że Siem ow it jest typem suwerena i założyciela państwa (pierwsza funkcja), Lestek — obda rzonego szczęściem w o jow n ik a (druga funkcja), a zasługi Siemomysła polegały na otoczeniu blaskiem własnego rodu (trzecia funkcja). Co w ięcej, znaczenie imion
w ym ienionych w ładców odpowiada cechom, jakie im przypisywano. Zgodnie
z ujęciem G alla Lestek był synem Siemowita, a Siem om ysł jego wnukiem. Jacek Banaszkiewicz dopuszcza myśl, że legenda w swym pierw otnym kształcie uważała ich za braci, których ojcem był Piast, a dziadem — Chościsko.
Zapisana u Galla historyjka jest w ięc palimpsestem. Spoza uw iecznionej w kronice falbuły przeziera starsze podanie, w którym innym życiem żył Piast, Chościsko i Rzepka, a m oże także Siem owit, Lestek i Siemomysł. O wa w cześniej sza, b liżej nam nieznana narracja, udzielała panującemu rod ow i legitym izacji w kategoriach kultury plem iennej. P rzyjęcie chrześcijaństwa stw orzyło koniecz ność takiego prżeform ułow ania fabuły, aby mogła sprostać wym ogom stawianym przez nową w iarę. W ten sposób legenda przybrała kształt, jaki znamy.
Dziejopis, a może już jakiś jego poprzednik, posłużył się rozpowszechnionym w w ielu kulturach typem fabuły, zbudowanej na paraleliźm ie gościnności jed nego bohatera i niegościnności drugiego. W w ielu na tej kanwie skonstruowanych
opowiadaniach karą za niegościnność jest utrata tronu, a nagrodą га gościn ność — jego zdobycie. Często ow ym przybyszem, którego trzeba było serdecznie podjąć, jest bóg lab jego wysłannik, co z naddatkiem tłumaczy surowość kary i w ielkość nagrody. W czasach chrześcijańskich fabuła zmieniła się w łaściw ie tylko o tyle, że zamiast boga w ystępuje anioł albo święty. N iekiedy dochodzi jeszcze jeden element: p rzyjęcie św iętego lub anioła jest równoznaczne z zaakcep towaniem w ia ry Chrystusowej, gdy tymczasem nieprzyijęcie znaczy tyle co jej Odrzucenie. Tak rzecz w ygląda rów nież u Galla. W ędrow cy, którzy stanęli przed chatą Piasta, są w ysłannikam i Boga chrześcijańskiego, a goszcząc ich u siebie, ubogi w ieśniak w ykazu je dyspozycję do przyjęcia chrztu. W rezultacie K ró l kró
lów i Książę książąt siprawia, że syn rataja zastaje władcą, a dotychczasowy książę, który skom prom itował się brakiem gościnności i odrzucił praw dziw ą re li gię, traci tron i życie. W podaniu zawanta jest zatem teza, że sam Bóg p o w ie rzył Piastom rządy nad krajem.
Okoliczności śmierci Popiela stanowią odrębny przedm iot rozważań. Za pod stawę analizy Jacek Banaszkiewicz bierze w tym wypadku nie tekst Galla lecz 0 w iele obszerniejszą w ersję Kadłubka, a to z uwagi na fakt, iż w najstarszej polskiej kronice nie um otywowano dostatecznie jasno losu, jaki spotkał poprzed nika Siem owita na książęcym stolcu. N ie zajm ując kategorycznego stanowiska w tej sprawie, autor skłania się do poglądu, że historia o myszach nie należała do legendy w jej pierw otnym kszit alcie. Wibrew dotychczasowej literaturze przed miotu badacz przyjm u je, że owa opowiastka miała źródło w m iejscow ej, nie zaś im portow anej trad ycji i korzeniam i sięgała spuścizny indoeuropiejskiej. K om en
tując tekst mistrza W incentego, Jacek Banaszkiewicz w ykorzystu je teorię dumé- zilowską. O to Pom piliusz (tzn. Popiel) w całej wielorakości popełnionych zbrodni 1 w ykroczeń zgrzeszył przeciw wszystkim trzem funkcjom. W konsekwencji nie godziw ego władcę odrzuciły wszystkie trzy żyw ioły, wespół tw orzące uniwersum. W yrazem tego odrzucenia była nieskuteczność obrony przed myszami. Pom piliusz podjął ją trzykrotnie, za każdym razem innymi środkami (ucieczka za wodę, za ścianę ognia, na wieżę). Wskazane sposoby obrony stanowiły jednocześnie sym bol ofiary złożonej trzem porządkom i dopełnionej śmiercią władcy — ofiary, dzięki której panowanie następców nieszczęsnego monarchy stało pod znakiem pom yślności
Gallowa legenda, pojm owana jako fakt kulturowy, była już w historiografii
przedm iotem refleksji. A le recenzowana książka po raz pierw szy zagadnienie
podejm uje w sposób wszechstronny i wyczerpujący. Owocem kom pleksowego u ję cia tematu jest szereg uwag, spostrzeżeń i twierdzeń, które nie tylk o poszerzają wiedzę o samym podaniu, ale w pełniejszym św ietle ukaziują kulturę wczesno- piastowskiego społeczeństwa. Do najcenniejszych zdobyczy rozprawy zaliczylibyś my tezę, zgodnie z którą w Polsce tam tej epoki żywa była idea w ładcy-karm i- ciela. Pogląd ten, ważny sam w soibie, ma daleko idące konsekwencje. K ró l-ży - w iciel był postacią znaną tradycjom dynastycznym w ielu krajów, dlatego też wspomniana teza w pisuje wozesnospiastowską ideologię w ładzy w całość spuścizny indoeuropejskiej. L e itm o tiv e m recenzowanej pracy jest myśl, że w b rew ro zp ow szechnionej opinii polska i w ogóle słowiańska kultura polityczna wczesnego średniowiecza w ykazyw ała uderzające zbieżności z kulturą innych ludów tego samego kręgu cyw ilizacyjnego. T w ierdzen ie dotyczące idei króla-karmliciela — samo doskonale udokumentowane i uzasadnione — dostarcza istotnego argumentu na rzecz tego poglądu.
Posługując się metodam i w ypracow anym i przez współczesną m ediew istykę i historię relign, autor próbuje w yjść poza tekst Galla i odtw orzyć legendę we
788
R EC E N ZJEw cześniejszym je j kształcie. T ego rodzaju analiza, ja k k olw iek z natury rzeczy nigdy nie przyniesie rozw iązań definitywnych, jest w pełni usprawiedliwiona. Stwarza bow iem szansę dotarcia do etnicznie polskiej kultury, nieskażonej jeszcze w p ływ a m i chrześcijaństwa. Rezultatem podjętych w książce prób są niekiedy sform ułow ania odważne. Tak się rzeczy m ają np. z in terpretacją postaci Choś- ciska, który w e w cześniejszej postaci podania m iał być personifikacją króla i do tego króla „długow łosego” ( r e x crin itu s )] czy też z w ykładnią małżeństwa Piasta i Rzepki jako hieros gamos, jak o zaślubiny przynoszące wsipólnocie obfitość jadła.
O w e ekstrapolacje są uzasadnione faktem, że w fabule legendy postać i imię Chościska a także im ię Rzepki nie znajdują w ystarczającego wytłum aczenia. Sko ro dziad Siem owita w ogóle w legendzie się pojaw ia, należałoby oczekiwać, że pełnić w niej będzie konkretną rolę, gdy tymczasem w kronikarskim zapisie jest ona nijaka. Wnosić tedy wolno, że istniało już uprzednio jakieś inne opowiadanie, w którym Chościsko żył pełniejszym życiem . Obie nazw y osobowe n iew ątpliw ie są imlionami „m ów iącym i” , a najprawdopodobniejsze ich znaczenie kieruje nas także ku zapomnianym wątkom narracyjnym , gdyż u Galla brak m iejsca dla odnośnych ról. W spomniane ekstrapolacje w yjaśn iają obecność Chościska w genea logii książęcego rodu, tłumaczą też, dlaczego Piast m iał za żonę niewiastę nazy-p- waną Rzepką. D latego też hipotezy, o których mowa, m ają praw o się ostać, p rzy najm niej do czasu, gdy ktoś w ysunie hipotezy konkurencyjne, lep iej rzecz tłuma czące. Można się w praw dzie upierać przy poglądzie, że postać i im ię Chościska oraz im ię matki Siem ow ita dostały się do fabuły przez przypadek, ale byłby to najgorszy sposób interpretow ania legendy. A u tor podejrzew a także, iż syn, wnuk i prawnuk Piasta pierw otn ie b y li braćmi. Konieczność p rzyjęcia tego tw ierdze nia nie narzuca się jednak z w ystarczającą oczywistością.
W oparciu o samą strukturę opowiadania trudno natomiast uzasadnić hipotezę o wcześniejszym wcieleniu Piasta jako m itycznego oracza. G all przedstaw ił ojca Sdemowita jako rataja, niekoniecznie jednak trzeba w tym dostrzegać w p ływ w cześniejszej w ersji fabuły, w której bohater był .^boskim” rolnikiem . K ron ika rzow i n iew ą tp liw ie zależało na tym, żeby przeciw staw ić bogatego i niegościnnego P opiela gościnnemu acz ubożuchnemu Piastow i. A b y tę antytezę z całą w y ra zi stością unaocznić, musiał zdefiniow ać biedaka w kategoriach społecznych i arator
ducis m ógł się mu narzucać w sposób nieodparty. Om awiana hipoteza nie jest
zatem potrzebna do w yjaśnienia rodzaju zajęcia, jakiem u oddaw ał się bohater. Tym jednak, co za nią przem awia, są liczne analogie, z których jedna jest geogra ficzn ie i kulturowo bardzo bliska (czeski Przem ysł).
Zgadnie z opinią autora celem G allow ej historyjki o Piaście i Popielu było udowodnienie, że polscy książęta są monarchami z bożej łaski. Jest to pogląd
słuszny, idzie tylko o jego pogłębienie. Jacek Banaszkiewicz analizuje problem pow ołując się na analogie frankijskie. W yróżnia dwa sposoby, p rzy pom ocy któ rych uzasadniano legalność w ład zy m onarszej. Jeden rodzaj argum entacji bazował na świętości k rw i i praw ie dziedziczenia; z tego sposobu korzystali M erow ingow ie. D rugi typ odw oływ ał się do łaski bożej, której w ehikułem i symbolem było królew skie namaszczenie. Taką argum entacją posługiwali się K arolingow ie. W tym też nurcSe należy umieścić Galla: legenda korzysta im p licite z pojęcia wyt>rań- stwa bożego, a rów now ażnikiem koronacji są w niej postrzyżyny. Rytuał nama szczenia czynił z m onarchy przybranego syna bożego; podobnie opisywany w kro nice obrzęd, dzięki któremu Siem ow it stał się adoptowanym dzieckiem w ysłań ców Boga, tzn. owych tajem niczych wędrow ców .
M a oczyw iście Banaszkiewicz rację, gdy tw ierdzi, że uzasadniając legalność w ładzy Piastów G all p ow oływ a ł się na gratia Dei. Badacz zdaje się jednak nie
doceniać znaczenia, jakie legenda przypisuje świętości krw i i prawu dziedzicze nia. Tym czasem w ygląda na to, że w opinii kronikarza K ró l królów powołał Siem ow ita na tron nie jako jednostkę lecz jako protoplastę rodu panującego; a jeżeli tak jest w istocie, to błogosławieństwo pozaziemskich mocy spoczywało na całej dynaistii i ona cała miała praw o do w ład zy nad krajem . A b y ten aspekt uchwycić, należałoby dokonać re w izji aparatu pojęciow ego, jakim posługuje się autor. Przeciw staw iając M erow in gów Karolingom , uznaje on świętość k rw i i pra w o dziedziczenia z jednej strony oraz łaskę bożą z dru giej za kategorie anityte- tyczne. Tym czasem nie zawsze w średniowieczu one takim i b yły i rów n ież u G al la takim i one nie są. D owartościowanie w ybraństw a bożego jako fundamentu w ładzy — a dokonało się ono ostatecznie z chw ilą usunięcia M erow in gów — niekoniecznie musiało (prowadzić do zakwestionowania zasady rodowości. N ie kiedy rezultatem tego procesu była jedynie chrystianizacja pojęcia świętości krwi, nie zaś jego zniesienie. D obrym przykładem jest tultaj legenda zanotowana przez P aw ła Diakona w „G esta episcoponum Mettensium ” (M G H SS t. II, s. 264 n.). Zgodnie z je j treścią K a rolin gow ie zdobyli tron dzięki swym przodkom : Ansegise- lowi, którego zasługą była w ielka szczodrość na rzecz ulbogich, oraz jego ojcu św. A m u lfo w i, k tóry nagradzając hojność syna pobłogosław ił wszystkich jego potomków. N a skutek tego błogosławieństwa odznaczali się ani taką siłą i dziel nością, że przypadło im w udziale panowanie nad Frankami. Okazuje się, że P a w eł Diakon w ykorzystu je p ojęcie świętości krw i. Jej w yrazem jest ow a moc tkw iąca w potomkach Ansegisela. A le jej w yjaśnienia kronikarz szuka na grun cie reliigii chrześcijańskiej. P ow ołu je się m ianow icie na błogosławieństwo św ię tego, będącego przecież pośrednikiem łaski bożej.
P ew n e w ątpliw ości budzi uznanie namaszczenia i postrzyżyn za akity ró w noważne. Obrzęd koronacji królów karolińskich n iew ątpliw ie podnosił prestiż ca łej dynastii, ale w zasadzie re lig ijn e j sankcji udzielał jednostce. Tym czasem w św ietle naszej legendy znaczenie postrzyżyn polegało nie tyle na tym, że Siem ow it ja k o indywiduum stał siiję synem· nosicieli sacrum, ile na tym, że za jeg o po średnictwem cała dynastia nawiązała łączność z przedstaw icielam i sił wyższych. A u to r próbow ał przeprowadzić porównanie między K arolingam i a Piastam i i my, pow ołując się na P aw ła Diakona, w istocie zrobiliśm y to samo. Czy nie wanto by jednak sięgnąć także po paralelę merowińską? Sacrum M erow in gów opierało się na przekonaniu, że są oni potomkami boga. W iem y już, że Siem owita i jego zstępnych łączyło szttuczne pokrew ieństw o z tajem niczym i w ędrowcam i. Jacek Banaszkiewicz dopatruje się w nich cech chrześcijańskich. A le rzecz nie jest pewna. D w aj podróżnicy nie dają się bez zastrzeżeń zinterpretować w k ate goriach n ow ej w iary. Są n iew ą tp liw ie napełnieni świętą mocą: m ają dar proroko wania, a w ich przytom ności dzieją się cuda. A le G áíl nie określa ich ani jako świętych, ani jako aniołów, ani też n ie pisze o inspiracji bożej, która m iałaby być ich udziałem. Inform acja, że do Gniezna p rzyb yli ex occu ito D ei con silio, to bardzo mało. Na gruncie chrześcijaństwa ich sakralne właściwości n ie m ają za tem uzasadnienia. Okoliczność ta uspraw iedliw ia domysł, że święta moc w ę d ro w ców znajdowała w yjaśnienie w kontekście re lig ii plem iennej, a oni sami są p o staciam i zapożyczonym i z wcześniejszej, jeszcze niesohrystianizowanej w ersji le gendy. Czy znaczy to, że Piasitowie uważali się pierw otn ie za spokrewnionych z osobistościami należącym i do pogańskiego panteonu?
O bfitość w yn ik ów , jak ie przyniosła książka — a nie w szystkim niniejsza re cenzja mogła oddać spraw iedliw ość — jest owocem metody porów naw czej. Tekst Galla, kom entowany przecież od dawna, u jaw n ił nieznane dotąd aspekty dzięki temu, że analizowano go w konfrontacji z w ielom a innym i podobnymi tekstami
790
S E Ce n z j kpow stałym i w różnych krajach i czasach. Jest to doświadczenie, z którego po winna w yciągnąć wnioski polska m ediewistyka. Badania nad epoką wczesnopia- stowską od pewnego już czasu n ie odnotowują jakościow ego przyrostu wiedzy. W ynika to głów n ie z w ielk iego ubóstwa źródeł do tej epoki. Z racji swej rzad kości są one tak wyeksploatowane, że przy zastosowaniu tradycyjnych sposobów interpretacji nie przyniosą już praw dziw ie nowych ustaleń. Przełom u należy ocze kiwać przede wszystkim od m etody porównawczej.
Jacek Banaszkiewicz w ykorzystał w szerokim zakresie teorię dumezilowską. Okazała się ona użytecznym narzędziem analizy, bez którego pewne tezy w ogóle by się nie narodziły, inne zaś przybrałyby mniej precyzyjną postać. Tw ierdzenie 0 znaczeniu idei króla-żyw iciela w e wczesnopiastowskiej ideologii zostało sformu łowane i udowodnione przy zastosowaniu ow ej teorii. U m ożliw iła ona bardziej w n ik liw e spojrzenie na listę w ładców poprzedzających Mieszka I, pozw oliła także na zaproponowanie interesującej interpretacji podania o myszach. Szkoda tyliko, że autor podobnego zaibiegu nie próbow ał przeprowadzić w stosunku do G all ow ej w ersji „m ysiego” wątku. Tłum aczy wprawdzie, że zaniechał tego z uwagi na fakt, że najstarszy polski kronikarz nie podał przyczyn upadku Popiela. Tego ostatniego jednak poglądu niżej podpisany nie p o tra fi zrozumieć.
W arto na koniec zastanowić się, czy w św ietle niniejszej pracy łatw iej p rz y j dzie ocenić wiarygodność listy przedm ieszkow ych książąt piastowskich. Jacek B anaszkiewicz wykazał, że zanotowana u Galla legenda zbudowana jest z toposów 1 obiegow ych w ątków pojaw iających się w w ielu podaniach dynastycznych. Co w ięcej, sama linia sukcesyjna Siem ow it-Lestek-Siem om ysł — zarówno nazwy oso bow e ja k i charakterystyka posltaci — nosi znamiona stereotypu. Czy znaczy to, że ow e imiona były w ytw orem ludzkiej wyobraźni? Taki wniosek byłby zbyt pospieszny, gdyż mogło zdarzyć się i tak, że właśnie autentyczna, przynajm niej w części, lista w ładców dała asumpt do reflek sji mieszczącej się w nurcie kultury indoeuropejskiej. Im iona poprzedników Chlodwiga, tak jak je przedstawia G rze g orz z Tours, rów nież zdają się odzw ierciedlać ten sam trójfu n kcyjn y schemat, a przecież jeden z ow ych królów istniał na pewno. N iżej podpisany podziela sceptycyzm autora co do m ożliw ości wykorzystania zamieszczonej u Galla listy dynastycznej do rekonstrukcji dziejów Polski przed m ieszkowej. A le jeżeli brak danych do tego, żeby ową listę obdarzać zaufaniem, to nie ma rów nież podstaw, aby tw ierdzić, że jest nieautentyczna. W tym w ięc zakresie książka nie p rzy niosła rozstrzygnięcia, ale n ie było to przecież jej celem.
Jacek Banaszkiewicz postaw ił rozpraw ie cel z pozoru skromny. Chciał zana lizow ać polską wczesnośredniowieczną legendę dynalstyczną. Z zadania tego się w yw iązał, jednocześnie jednak przedstaw ił ważne studium dotyczące ideologicz nych aspektów archaicznej m onarchii — studium, które w polskiej m ediewistyce nie ma precedensu. Zarów no z uw agi na nowatorstwo ujęcia jak i obfitość osiąg niętych w yn ików recenzowana książka na pewno w ejd zie do korpusu podstawo w ych prac ośw ietlających historię epoki wczesnopia'stowiskiéj.
Rom an M ichałow ski
Jenny W o r m a Id , Lords and. M en in Scotland: Bonds of M an-
rent, 1442— 1603, Edinburgh 1985, s. 4T5.
Tem atyka wczesnonowożyitnych re la c ji patron-klient stała się modna, oddzia ływ an ie ich na struktury społeczne i struktury w ładzy interesuje ostatnio histo ryk ów niemieckich, włoskich, francuskich i amerykańskich. W Polsce znakomite