163
pozostają li tylko w y ra z y etruskie. N ie trzeba jednak zapominać, że w spa niałe sukcesy H ro zn y e g o , choć b yły oparte na m etodzie kom binatoryjnej, jednak już w p ierw szych momentach spotkały się z w dzięczn ym polem p o rów n ań zaczerpniętych z ogólnej indoeuropeistyki. Etruskolpdzy są . w p o ło żeniu o w iele trudniejszym , zagadka, którą sfinks etruski nam postaw ił w skazuje na jedyne m ożliw e rozstrzygn ięcie a m ianow icie n-a-badania-po rów n aw cze, lecz na terenie kultury egejskiej. T ak staw iając problemat, mu sim y stw ierdzić, iż pełne elegancji d o w o d y Slotty’ego stanowią jak dotąd jed yn ie fragm ent i to naw et nie tyle d o w o d ó w ile hipotëz. Z n iecierp liw o ścią czekam y na obiecane studium o latyńsko etruskich znakach cyfrow ych , jak i na dalsze studia znakom itego etruskologa.
Zdzisław Zm igh jd er-K on opka ·.
W a l t e r Fr., C zy k iła istniała z a czasów Sokratesa i W ita Stwosza. Biologia Lekarska. X V III nr 1, 1939, 1— 36.
P ro feso r W szech n icy Jagiellońskiej w zn a w ia słynny w literaturze nau k o w ej spór o pochodzenie epidem ii kiły. N a ogół p o ja w ien ie się tej choroby na terenie E u ropy przyp isyw an o nawiązaniu stosunków z Am eryką, gdzie kiła m iała grasow ać od prastarych czasów. Znaleziska archeologiczne w grobach Inków , a szczególnie dzbany przedstaw iające ludzkie postaci lub głow y, w skazują na zm iany i zniekształcenia n iezw yk le charaktery styczne w dalszych fazach niszczącego ro zw o ju czynników chorobow ych w organizm ie ludzkim, tzw. zm iany w y w o ła n e przez toczeń pospolity albo k iłę późną. P o n iew a ż opisy zmian chorobow ych, a także zabytki sztuki sta rożytnej i średniow iecznej w y k a zy w a ły p ew ne podobieństw o do obrazów późnego stadium kiły, przeto pow stał spór, czy w zm iankow ane zabytki mogą św iadczyć o tym, że kiła w ystępow ała na terenie E u rop y p rzed okresem kontaktów z Am eryką, czy też św iadectw a wskazujące na podobieństwo sym ptom ów nie dotyczą jednak kiły, lecz są obrazem innych cierpień. Autor ro zp ra w y nie w y p o w ia d a się w yra źn ie ani za jedną ani za drugą hipotezą; nie jest ró w n ież zdecydow any w zakresie rozróżn ian ia zm ian w yw ołan ych p rzez trąd od zm ian w yw o ła n ych przez kiłę, rozróżn ian ia na terenie zabyt ków archeologicznych, bądź też opisów poetyckich. Opuszczam w n in iej szym streszczeniu cały m ateriał p rzytoczon y przez autora dla zabytków średniow iecznych lub wczesno-renesansowych. Interesow ać nas będzie szczególnie pytanie, czy na terenie starożytności spotykam y się ze św ia dectwam i literackim i lub archeologicznym i, które w sk azyw ałyb y na istnienie k iły w tym okresie. S iodełkow aty nos, w ystające guzy czo łow e, w yłysien ie — oto cechy, które na szeregu p opiersi S okra tesa dostrzegają derm atolodzy lub h istorycy m edycyny i tłumaczą je jako o b jaw y w zględn ie stygm aty k iły w rodzon ej. Autor wskazuje, że p r z y czyną spraw czą podobnych zm ian m oże być ró w n ież rak skórny, prom ie- nica a także trąd. P ro f. W a lte r za jm ow a ł się ró w n ież postaciam i w ołtarzu W ita Stwosza w kościele M ariackim w K ra k o w ie i w skazyw ał, że pew ne postacie, które w yszły spod dłuta w ielk iego rzeźb iarza w skazują n a jp ra w dopodobniej na działania kiły. W tym w ypadku m oglibyśm y przypuścić, że kiła p o ja w ia się w E u ropie jeszcze p rzed m ożliw ością n apływ u tej zarazy z kontynentu am erykańskiego. P o zw o liłb y m sobie jednak argum enty prof. W altera nieco rozszerzyć. R o zw ija ją c problem aty sw ej ro zp ra w y autor przypom in a dawną tezę jednego z h istoryk ów tego zagadnienia, iż postaci sylenów w zględ n ie satyrów m iały ró w n ież w y g lą d dotkniętych kiłą w ro d z o ną (szczególnie nos siodełkow aty). Chcę w skazać na fakt, iż postać etruskie go Charuna, którą na ogół charakteryzuje się p rzez ostry, h aczykow aty nos, na jednym z zabytków w ystępuje w form ie odmiennej. M ożem y p od ziw iać na fresku jednego z gro b o w có w w T arq u in ii w spaniałą procesję tzw. pom pa funebris. N ajp raw d op od ob n iej procesję zm arłych oraz dem onów śmierci
a w śród nich jako postać górująca, jako poniekąd w ładca kroczącego tłumu —■ potężny Charun z m łotem na ramieniu. Postać jego jest najzupełniej różna od zw yk łych Charunów, jest on w yniosły, tw a rz przypom in a popiersia
164
tesa. Jak sądzę, Charun w yob rażan y był zaw sze odm iennie od postaci z w y kłych, różnica w charakteryzacji zew nętrznej m iała podkreślić obcość Cha- runa. Różnica p rofilu suponowała głęboką różn icę etniczną, św iadczyła ona jednak rów n ież, że w yob raźn i lu dow ej nasuwa! się typ człow ieka z nosem haczykow atym , orlim , ptasim (Charun lub maska aktorska) oraz z nosem wklęsłym , siodełkow atym (sylen, satyrow ie, Charun na fresku z T arqu in a) na skutek obserw acji typ ó w etnicznie obcych (znam ienne będą tu pew ne stele wczesnoceltyckie, wskazujące na p r o fil z haczykow atym nosem ). Stąd płynąłby ogólny a bardzo w a żk i w niosek: na terenie kultury egejskiej k rz y ż o w a ły się szlaki im igracyjn e lu dów o różn ych typach budow y kości tw a rzow ych . Te, które Grek w yczu w a ł jako zasadniczo obce, fantazja ludu helleń skiego zaliczyła do k ategorii dem onów bądź dem onów pierw otn ej, n ieok ieł znanej m ocy i namiętności, bądź dem onów świata pozagrobow ego. P o ja w ie nie się zaś człow iek a z siodełkow atym nosem w obrazach dem onologii etru skiej św iadczy o rozszerzeniu się tego typu naw et na terenie starożytnej Italii. O czym św iad czy ta postać? Chyba tylko o tym, iż św iat antyczny w bardzo w czesnych okresach (p rzełom I I i I tysiącolecia) znał skutki ep i dem ii k iły albo trądu, obserw ując je w odrębnościach w ygląd u tw arzy. Ź ró dło etruskie św iadczy o powszechności tej obserw acji. N iem niej musimy podkreślić, iż zabytki archeologiczne nie p ozw a la ją specjalistom patologii plastycznej na dokładne określenie tak obrazow anych schorzeń. W ie lk ie praw dopodobieństw o p rzem a w ia jednak za rodzim ością k iły na terenie kul tury basenu M orza Śródziem nego. Z. Z m ig ry d er-K on op k a .
L e o c a d i a M a ł u n o w i c a , De A ra V ictoriae in Curia Rom ana quomo'do certa,tum sit. R o zp ra w y i m a teria ły W y d zia łu I Toav. P rzy ja ció ł Nauk w. W iln ie. T. IX z. 2. W iln o 1937. Str. 122.
W dłuższej, napisanej po łacinie ro zp ra w ie przedstaw ia autorka histo rię sporu o ołtarz W ik to rii i uzasadnia sw ó j sąd o jego istocie.
W zarządzeniach Gracjana dotyczących konfiskaty dóbr i uposażenia św iątyń oraz usunięcia ołtarza bogini Z w ycięstw a z K u rii nie dopatruje się w yra zu systematycznej p olityk i przeciw pogańskiej. B yły one raczej w yn ikiem dążenia cesarza do oddzielenia r e lig ii od państwa tak samo jak uprzednia jeg o rezygn acja z tytułu p o n lifex maximus. D ekrety m iały n a jp ra w d op o dobniej zastosowanie tylko w samym m ieście R zym ie, gdyż gd zie indziej konfiskata m ajątków św iątyń w cześniej była przeprow adzona.
Autorka zatrzym u je się nieco dłużej nad osobistościami dzierżącym i prym po obu stronach w sporze re lig ijn y m : nad Symmachem i św. A m b ro żym —■ których pokrew ień stw o m ięd zy sobą uw aża za praw dopodobn e — oraz nad ich ro lą w ówczesnym życiu publicznym cesarstwa. U w aża za praw dopodobn y w p ły w biskupa M ediolańskiego na decyzję Gracjana, a to tym bardziej, że A m b roży latem tego samego roku był na Synodzie w R z y mie, gdzie m ógł d ow ied zieć się bezpośrednio lub drogą rela cji o utrzym u jącym się p rz y życiu obrządku pogańskim składania o fia ry kadzidła p rzed ołtarzem W ik to rii w sali senatu, w czym biskup dopatrzyć się musiał obrazy uczuć religijn ych obecnych tam także i chrześcijańskich senatorów.
D rogą analizy pism Sym m acha i A m brożego ustala M. czas w ydan ia d ekretów Gracjana na koniec lata w zględ n ie na jesień 382 roku.
W w yk ła d zie przebiegu w a lk i o skasowanie tych zarządzeń zastanawia się autorka nad zagadnieniem większości re lig ijn e j w ów czesnym składzie senatu. Analizu je i w a ży św iadectw a głów n ych ak torów dramatu. P od a je w skazów kę A m brożego o nieobecności chrześcijan na posiedzeniu, na k tó rym zapadła decyzja odw ołania się do W alentyniana I I (p o raz p ierw szy). Uważa, że kwestia większości nie da się ustalić, że jednak zapew ne w ielu chrześcijan było w ted y nieobecnych czy to dlatego, że nie bardzo starannie w ogóle do K u rii uczęszczali, czy też z tej p rzyczyn y, że niektórzy z nich istotnie nie chcieli się sprzeciw iać w nioskow i. Symmachus osobiście nie w y głaszał m o w y w obec cesarza. Rei. I I I była przesłana do Konsystorium, gd zie początkow o znalazła poparcie potężnego w ted y Bautona, k tó ry jednak p óźniej zm ienił stanowisko, n iew ątp liw ie pod w p ływ em opinii Am brożego.