• Nie Znaleziono Wyników

"Le succès. Auteurs et public", Gaston Rageot, Paris 1906 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Le succès. Auteurs et public", Gaston Rageot, Paris 1906 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Joachim Reinhold

"Le succès. Auteurs et public", Gaston

Rageot, Paris 1906 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 6/1/4, 419-423

(2)

Recenzye i Sprawozdania. 419

G a s t o n R a g e o t : L e s u c c è s . A u t e u r s e t p u b l i c . (Essai de

critique sociologique). Paris 1906, str. 224.

Pod pow yższym cokolwiek niejasnym tytułem p. R ageot ogło­ s ił wiązankę , artykułów o w spółczesnych pisarzach francuskich, a stud ya swoje nazw ał szkicem k rytyki socyologicznej. M ieliśm y do­

tych czas — ażeby w ym ienić tylko najważniejsze rodzaje k rytykę

lite ra ck ą , im presyonistyczną, porównawczą, niektórzy d ą ż y li, a na­ w et dążą , do k rytyk i naukowej , przybywa nam obecnie socyologi- czna k rytyka. Przedmiotem jej będzie analiza stosunków i okoliczno­ ści, które p rzyczyn iły się do każdorazowego powodzenia tej lub owej k siążk i. W p rzeciw ieństw ie do T aine’a który badał h istoryczn y mo­ m ent , poprzedzający utwór, aby w ytłóm aczyć jego powstanie, kry­ ty k a socyologiczna powinna się, zdaniem p. R ageota, zajmować prze­ d ew szystk iem tą c h w ilą , która następuje po ogłoszeniu dzieła , śle ­ d zić wrażenie, które ono w yw arło i w yjaśnić sukces, który odniosło. Na powodzenie bowiem składa się nie tylko talent czy geniusz au to ra , owe niewym ierne, ale także najróżnorodniejsze czynn ik i kol- lek tyw n e : opinie, dążenia, aspiracye pewnego odłamu społeczeństw a, które od ch w ili pojawienia się dzieła , ujmuje je jakby w żelazne k ręg i , aby je podnieść wysoko lub obalić i zdeptać. Sukces zatem je s t faktem socyalnym , je st nim przez to , źe gło śn e dzieło, będące zresztą tworem jednostki, narzuca się społeczeństwu, zmusza je, aby się zajęło tem dziełem dłużej lub krócej , i w yw iera pewien nacisk w kierunku poczytności bez w zględu na o p in ię , jak ą się ma o jego w artości. W eźm y n. p. C y r a n a d e B e r g e r a c . Wolno mi tw ier­ dzić, że to utwór lichy, źe to rodzaj dawno pogrzebany, i t. d ., źe

nie zasługu je zatem na rozgłos , którym się cieszy,

a

w tedy moja

opinia jest niezależną od powszechnej reputacyi R ostanda. ale utwór jeg o znać muszę. W ten sposób pojęty sukces odpowiada definicyi socyalnego fa k tu , zawartej w następującem tw ierdzeniu: E s t f a i t s o c i a l t o u t e m a n i è r e d e f a i r e s u s c e p t i b l e d’ e x e r c e r s u r l ’ i n d i v i d u u n e c o n t r a i n t e e x t é r i e u r e albo q u i e s t g é n é r a l e d a n s l ’ é t e n d u d u n e s o c i é t é d o n n é e t o u t e n a y a n t u n e e x i s t e n c e p r o p r e , i n d é p e n d a n t e d e s e s m a ­ n i f e s t a t i o n s i n d i v i d u e l l e s (str. 8).

Narzuca się ted y p y ta n ie , co rozumieć należy przez w yraz „ su k ces“ i co będzie jego miarą? Czy w ziąć za kryteryąm rozgłos, który otacza autora , r e p u ta cy ę, której zażywa, honory, któremi go obsypano? N ie! W szystk o to je st zanadto zmienne i n ie s t a łe , b y nowa m etod a, mająca pretensye do jak największej ś c is ło ś c i, m ogła się opierać na tego rodzaju czynnikach. N atom iast nie om ylim y się, g d y przeglądać będziem y rachunki nakładcy, k się g i dochodów kasy teatralnej ; one nam dadzą prawdziwy obraz poczytności k siążk i oraz zainteresow ania się publiczności dramatycznym utworem. K rytyk a socyologiczna w ięc , biorąc za podstaw ę , źe tak powiem, „wartość h and low ą“ , u tw oru , z niej snuć będzie w nioski o jego wartości ar­

(3)

ty sty c zn ej. Czy w nioski słu szn e ? Godzi się w ątpić. Ileż to miernot literackich cieszy ło się szalonem powodzeniem , podczas g d y arcy­ d zieła p rzeszły niesp ostrzeżen ie. P rzyk ład y, sądzę, są zbyteczne.

A zresztą, o czem to św iad czy n a j c z ę ś c i e j popularność ja ­ k iejś k sią żk i, jeż eli n ie o tem, źe idee, głoszone przez autora, bądź przypadają do smaku w ięk szej gru p ie społecznej , bądź są w ra ż ą ­ cym k ontraście z utartem i pojęciam i i w yw ołują burzę opozycyi. J e ­ żeli d ziś autor francuski napisze rom an s, którego treścią będą n ie­ szczęścia rodziny cz y osobnika, spowodowane przez rozdział kościoła od p a ń stw a , to jakak olw iek by b yła jego w artość lite ra ck a , utwór b ęd zie czy ta n y , kom entowany i doczeka się powodzi replik. Przed k ilk u latam i takim tematem popłatnym b yło w ypędzenie kongrega- c y i , i rzeczyw iście l ’ i s o l é e R ené B a z in ’a , opisując los w ygnanej zakonnicy, jak to b y ło z góry do przewidzenia, w zbudziła n ajw yższe zainteresow anie w francuskiem sp o łe c z e ń stw ie , choć to było dzieło miernej w artości. P odstaw a zatem k ry ty k i socyologicznej opiera się na dość niep ew n ych fundam entach , nie zastąp i ona k ry ty k i litera­ ckiej , ale dopomódz jej m o ż e , do pew nego s to p n ia , do w yjaśnienia n iek tórych zjaw isk , na p ierw szy rzut oka niezrozum iałych. Sam autor zresztą nie trzym a się ściśle sw ego program u, omawiając po kolei w sp ó łczesn y romans, dramat i lirykę.

C harakterystyczną cechą d zisiejszego romanęu je s t jego ten ­ dencyjność. Praw dę pow iedziaw szy, romansu w ścisłem tego słow a znaczeniu niema w ca le ; zn ik ł całkow icie zarówno heroiczno aw antur­ n iczy romans Dum asa jak beznam iętne studyum obyczajów F lau ­ berta ; obecnie p ow ieść słu ż y na to , aby propagować zapatryw ania i h asła w p ierw szym rzędzie p olityczne lub społeczne. Dokonał się też d ziw n y przewrót w stosunku literatury do czyteln ik a. Dawniej pisarz b y ł do pew nego stopią przewodnikiem , m agiem i prorokiem, ja k b y p ow ied ział P rz y b y sz ew sk i ; przez sw oje dzieła w yw ierał on w p ływ na otoczenie, ośw iecał je i u szlachetn iał. D ziś brak praw dzi­ w ych artystów , brak m istrza , k tóryb y górow ał nad zmiennemi fa­ lam i ch w ili i pow agę swoją narzucił tłum ow i. — D ziś czyteln icy, n ib y k lie n te la , narzucają swoje opinie autorowi. Szuka się w dziele p rzedew szystk iem w ła sn y ch idei i tylko takie d zieła się kupuje. C zytelnik w ym aga od p is a r z a , aby m yślał jak on, ab y p isał i pra­ cow ał dla jego partyi. K ażdy utwór powinien zawierać jakąś kon- k lu z y ą , mającą zastosow anie do obecnej ch w ili. K to zrozum iał tę konieczność i u m iał się do niej n a g ią ć , p ozysk ał rychło sław ę i w iernie oddaną k lien telę. Romans przestał b yć dziełem sztu ki, a sta ł się środkiem propagandy.

Wśród w y b itn y ch p ow ieściopisarzy d zisiejszych w yróżnia p. R . trzy grupy, którym odpowiadają trz y k oterye społeczpe: 1. La bour­ g eo isie bien pensante et le roman conservateur. 2. L a bourgeoisie indifférente et le roman d ’amateur. 3. L a bourgeoisie anarchiste et le roman n ih iliste. Do pierw szej gru p y n ależą R ené B azin , P aw eł B ou rget i Marcel P révost. B azin a cechuje religijn ość , czułostk ow y

(4)

Recenzye i Sprawozdania. 421

patryotyzm i szczególn ego rodzaju op tym izm , pochodzący nie ty le z in sty n k tu lub temperamentu, ile z wiary. J e s t on na w skroś sub­ iek ty w n y m , nie może się oderwać ani od sw ego dzieła, ani od swoich uprzedzeń i w idzieć ży c ie takiem, jakiem ono je st w rzeczyw istości. Z resztą nie lu bi rzeczyw istości w całej swej n a g o ś c i, na w szystk o, co brutalne i gw ałtow n e , rzuca delikatną zasłonę. Takim okazuje się w powieści p. t. D o n a t i e n n e . Z naszej epoki tak bujnej i roz­ gorączkowanej daje nam m a lo w id ło , zdumiewające swoją prostotą i naiw nością. W id zim y bohaterkę opuszczającą swój kraj rodzinny, w ieśniaczkę bretońską w ybierającą się do P a r y ż a , w idzim y ją na końcu romansu po ośmiu latach z powrotem, co się z nią działo od ch w ili przybycia do stolicy, aż do owej c h w ili, a tego n ie w id zi czyteln ik , g d y ż jej życie było w ystępne.

Inną drogą rozwdjała się twórczość Bourgeta W początkowych utworach szed ł śladem Stendhala i zdawało się przez ch w ilę mło­ d zieży około r. 1890. źe w nim pozyskała m istrza analizy. Powoli jednak nad spokojnym , chłodnym obserwatorem , nad „analitykiem bez d ok tryn y“, jak się lu b ił mianować autor „Szkiców psycholo­ g ic z n y c h “ , w ziął górę „doktryner bez an alizy“. Bourget z zam iło­ w aniem m alow ał św iat salonów, w których najchętniej przebyw ał. P sych ologiczn ą sw ą metodę chciał zastosować do w ielkiego św iata ; p ragn ął zostać naturalistą e le g a n c y i, analitykiem „h i g h -1 i f e’ u “. Z początku są d z ił go trafnie , choć nie bez p ob ła ża n ia , z czasem jednak u leg ł jego w p ły w o w i, poddał się w iekow i czarodziejskiem u, przejął się jogo zw yczajam i , tra d y cy a m i, a naw et uprzedzeniami. Skończyło się na tem , źe Francyę zidentyfikow ał ze swojem otocze­ niem i źe znalazł się w pierw szych szeregach tych , którzy w zięli sobie za zadanie bronić społeczeństw a francuskiego przed niw elują­ cym w pływ em bezwyznaniowców.

Jeżeli bracia M argueritte w alczą za rozszerzeniem u staw y o rozwód i za w ięk szą swobodą jednostki, rola obrońcy nierozerwal­ ności sakram entu m ałżeńskiego przypaść m usiała B ourgetow i. Na romans L e s d e u x V i e s , w ykazujący fatalne sk u tk i spólnego p o­ ży cia dwojga nie kochających się małżonków, należało odpowiedzieć utworem, któryby do w prost przeciw nych prowadził w niosków. Tego domagała się k lien tela czytelników Bourgeta. I tak pow stał romans p. t. U n D i v o r c e , dzieło zadziwiające swoją budową i artyzmem kom pozycyi. Czy ono udowadnia niezbicie tezę autora? C zy niero­ zerwalność sakramentu m ałżeńskiego narzuca się z siłą żyw iołow ą jako jed yn y środek w yjścia z anarchii spółczesnych obyczajów. Zdaje s i ę , że nie ; to z w in y może autora samego. Podczas g d y w E t a ­ p i e B ourget nagrom adził w szy stk ie w ady po stronie przeciwników, w szy stk ie cnoty po stronie sw ych p rzy ja c ió ł, bo w R o z w o d z i e popadł w drugą ostateczność. Inżynier Darras, zwolennik Combes’a, j e s t tak czułym ojcem , tak dobrym ojczymem, tak delikatnym m ał­ żonkiem , że sym patya czyteln ik ów zwraca się bezsprzecznie ku niemu, a jego żonę, w której po 12 latach szczęśliw ego pożycia po­

(5)

w sta ją jak ieś sk ru p u ły r e lig ijn e , uważa się za um ysłowo c h o r ą , za isto tę , opętaną m istycyzm em religijnym . Że mimo to romans m iał nadzw yczajne powodzenie wśród bogatego m ieszczaństw a francuskiego, o tem m ówić n ie trzeba. Z natury konserw atyw ne , m usi ono z ko­ n ieczn ości szu k ać ostoi w niew zruszalnych dogm atach relig ii. Stąd utw ór o ten d en cyi k atolickiej ma zapewnione k ilk ad ziesiąt wydań. N ie bez zło śliw o śc i stw ierdza autor p ow yższych szkiców , źe mamy obecnie romanse o zam knięciu szk ół zakonnych , komedye o w y p ę­ dzeniu k on g reg a cy i , traged ye prześladowanych sióstr m iłosierdzia ; czytam y i oklaskujem y je tem gorliw iej , im w g łę b i d uszy mniej czujem y praw dziw ej w iary. Z tego , co powinno być treścią życia, układa się dram aty. Sym ptom to poważny i nie w esoły, w rogow ie kościoła mogą się c ie sz y ć : przeciwnik, który „dram atyzuje“, nie jest niebezpieczny.

Trzecim pisarzem , którego romanse rozchodzą się w d zie sią t­ kach ty się c y egzem plarzy, je st Marcel P révost. J eg o c z y teln icy re­ krutują się z dwóch szczeg ó ln ie w a rstw : z m łodych kobiet arysto- k ratyczno - finansow ego św iata i z m łodzieży w wieku studyów . Dla p ierw szych lektura utworów P révosta je s t pierw szym krokiem na drodze ku em ancypacyi n ie ducha ale nerwów. W iem y, jak ie jest, a przynajm niej do niedaw na było, w ychow anie dziewcząt, pochodzą­ cych z zam ożniejszych rodzin. Z am knięte w klasztorach i pensyona- tach, w ychodzą najczęściej z nich dopiero w ted y, g d y mają iś ć pod

baldachim ślu b n y W szkole wpajano im przedew szystk iem konwe-

n an sy i to , co je st p rzyzw oite , ukryw ając starannie w szy stk o , co zdarza się w życiu, może prozaicznem i brutalnem, ale na n ieszczę­ ście rzeczyw istem . Lecz pruderya nie pozwala o tem m ówić. To też o autorach n atu ralistyczn ych np. o Zoli w ie taka panna tyle, że ich d zieła zam yka się w domu na cztery zamki, aby broń Boże, nie spo­ czą ł na nich n iew in n y wzrok.

M ałżeństw o je s t dla niej upragnionym rajem swobody, jest w yzw oleniem , które się objawia n atych m iast w czytan iu zakazanych dawniej k siążek . Coś jednak pozostało z czasów klasztornego w y ­ ch ow an ia; w str ę t do nazw ania rzeczy po im ieniu i zetkn ięcia się z prawdą bez obsłonek. Takim istotom potrzeba a u to r a , któryby u m iał pieprzne historye, dw uznaczne sy tu a c y e , ślizk ie tem aty obwi- jać d elik atną baw ełną m o ra łu , autora , k tóryby w yw o ły w a ł raczej w w yobraźni czy teln iczk i drażniące obrazy, n iź je op isyw ał. Koń­ cow y zaś morał uspakajał sumienia zb y t skrupulatne: p a r l e s v i ­ c e s à l a v e r t u , to hasło autora. Ze P révost je s t m oralistą, o tem n ie god zi się w ątp ić. W szak „W yzn an ia k och ank a“ m iały tylko na celu p o k a z a ć d r o g ę , k t ó r ą i ś ć n i e t r z e b a , jak „ P ó ł- D z ie ­ w ic e “ n iebezpieczeństw o obecnego system u w ych ow ania dziew cząt. W p raw dzie w ystęp ek w y stęp o w a ł w zb yt ponętnych barwach , ale to już nie w in a autora, lecz k lien teli, pragnącej u tile cum dulci tj. słod k iego rozkoszowania się grzechem . Te tajemne życzenia zrozu­ m ieć i zastosow ać się do n ich , nie b yło trudno. D la m łodych ludzi

(6)

Recenzye i Sprawozdania. 423 m iał P révost inne podarki. Z pośród nieb (w Paryżu zw łaszcza), w ielu żyje w serdecznych stosunkach z damami św iata , które juź przekroczyły „lat niew ieścich południe“. Czy to nie je s t cokolwiek poniżające? „ces liaison s autom nales“, jak je autor n azyw a. Mło­ d zieniec ta k i b y łb y w dzięczn y pisarzowi, g d y b y tak literacko upięk­ s z y ł j eg ° położenie. P révost nie odmówi im tej pociechy i o g ło si l ' A u t o m n e d’ u n e f e m m e , g d zie poda m ały podręcznik m iłości ze w skazów kam i, jak koohać ma estetyczn ie starsza kobieta. To też nie dziw, że autor, który umiał tak św ietn ie podpatrzeć pragnienia sw ej epoki, cieszy się n iezw yk łem sukcesem.

Z pow yższych rozbiorów poznajemy dostatecznie metodę p. Ra- geota. Chodzi mu o rozpoznanie czynników , które się składają na sukces. W yjaśn ia go ostatecznie przystosow aniem się pisarza do pragnień publiczności. Czy tą drogą w ytłóm aczy także znaczenie d zieła i czy w ogóle powodzenie św iad czy o istotnej wartości utworu? N a to n ie znajdujemy odpowiedzi w niniejszej k siążce. Z w ielu in ­ n ych p isarzy, tam om ówionych , w ym ienić można L otiego , Barrèsa, Capusa , H ervieu ’g o , Ferdynanda Gregha. Jednym poświęca k rytyk w ięcej m iejsc a , drugim mniej , do w szy stk ich jednak przykłada ten sam probierz: stosun ek ich do p u b liczn ości, i stara się zrozumieć ich powodzenie. K siążk a zawiera też mnóstwo tr a fn y c h , choć nie zaw sze now ych, spostrzeżeń i próbę przystosow ania praw socyologii do h istoryi literatury.

J. Reinhold.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Le grand Loustalot n'avait pas assisté à la séance de la veille ; on l'avait envoyé chercher d'urgence chez lui et il était plus que probable qu'il était le seul, à cette heure,

Sesja popularnonaukowa, która odbyła się w Lublinie w dniu 25 XI 1966 roku spotkała się z dużym zainteresowaniem centralnych i wojewódzkich władz

Wydawnictwo źródłowe winno na swój sposób popularyzować zbiory archiwalne poprzez rozsze­ rzony (porównawczo do innych rodzajów publikacji naukowych) „aparat

symmetrical (resp. antisymmetrical) cases are solved simultaneously using Gauss elimination. Now only the motions u remain to be

A research project has been initiated to understand and mathematically model the manual control behaviour of a pilot who maintains the référence trajectory by using a

Krytycznie należy ocenić uznanie przez Sąd, że złożenie oświad- czeń prasowych przez towarzystwo ubezpieczeń jest środkiem po- zwalającym na usunięcie negatywnych

[r]

[r]