• Nie Znaleziono Wyników

Zestawienie - czy tylko kategoria składniowa?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zestawienie - czy tylko kategoria składniowa?"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Górny

Zestawienie - czy tylko kategoria

składniowa?

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 53/1, 181-193

(2)

WOJCIECH GÖRNY

ZESTAWIENIE — CZY TYLKO KATEGORIA SKŁADNIOWA?

Wojciech Górny, u rodzony 29 marca 1932 w Łukow ie, zm arł 28 listopada 1961 w Lublinie. S tudia polon istyczn e od b yw a ł w latach 1950—1955 na K a ­ to lickim U n iw ersytecie L ubelskim , d y p l o m magistra filologii polskiej o trz y m a ł tam że w roku 1955. Od roku 1956 b y ł asy sten te m , od 1960 sta r szy m a sy ste n te m p r z y Katedrze J ę z y k a Polskiego KUL.

Ogłosił szereg prac i a r ty k u ł ó w z pogranicza ję zy k o zn a w s tw a i s t y l i ­ s t y k i oraz z zakresu g ra m a ty k i h istoryczn ej i dialektologii, m. in. w „Pa­ m ię tn ik u L ite ra c k im ”, „Języku P o lsk im ”, „Poradniku J ę z y k o w y m ”, „Roczni­ kach H u m a n isty czn yc h ”, „Zeszytach N au kow yc h K U L ”. Oddał do dru ku „Antologię czeskiej s ty lis t y k i str u k tu r a ln e j” (przekład, wstęp, komentarz) oraz rozpraw y: „Przegląd g w a r polskich p o w ia tu chełmskiego”, „Struktura te k s tu na tle s tr u k tu r y j ę z y k a ” (referat w y g ło szo n y na M ię dzyn arodow ej Sesji P oetyki w Warszawie, w sierpniu 1960). P r z y g o to w y w a ł rozpraw ę dokto rską „Składnia przytoczen ia w ję zy k u p o lsk im ”.

1

Jedną z najciekaw szych nowości, jakie wniosły podstawowe dla składni polskiej opracowania Zenona Klemensiewicza, jest kategoria nazw ana przez niego początkowo „splotem dw uwypow iedzeniow ym ” 1, później „w ypowiedzeniem zestaw ionym ” 2. Poza zmianą term inologii zasadnicze ujęcie pozostało to samo 3, autor nie w prowadził do podręcz­ nik a naw et drukow anych już odm iennych nieco klasyfikacji z Proble­

m a ty k i składniowej interpretacji s t y l u 4. Mamy więc do czynienia

z blisko dw udziestopięcioletnią już teorią ujm ującą zjawiska o w ielkiej 1 Składnia opisowa [= Z. K l e m e n s i e w i c z , Składnia opisowa w s p ó łc ze s­

n e j po lsz czy zn y kulturalnej. Kraków 1937], s. 274—278.

2 Z. K l e m e n s i e w i c z : 1) P ro b le m a ty k a [ = P roblem atyka składn iow ej

in ter p reta c ji stylu. „Pam iętnik L iteracki”, 1951, z. 1], s. 138— 147. 2) Z arys składni polskiej. Warszawa 1953, s. 58—59. 3) Z arys [ = Zarys składni polskiej. Wyd. 2, roz­

szerzone. Warszawa 1957], s. 104— 106.

3 Poza skróceniam i w ażniejsze zm iany to: a) termin „wypowiedzenie przy­ staw ion e” zam iast „w ypow iedzenie dodane”, b) w prow adzenie term inu „uwaga n aw iasow a” zam iast psychologizującego „zajmowanie stanow iska”, c) om ówiona dalej zmiana w interpretacji przy rzeczow nikow ej w ypow iedzi przytoczonej.

4 W dalszym ciągu będę się opierał głów nie na sform ułowaniach Zarysu, uw zględniając jednak bardziej szczegółow e w niektórych punktach ujęcia Pro­

(3)

wadze dla stylistyki i analizy literackiej, niew ątpliw ie dotyczące języ­ kowej w arstw y utw oru, niezbyt jednak jasno, a naw et niezbyt często poruszane przez opracowania językoznawcze. Ściśle mówiąc, w opraco­ w aniach idących za trady cją w. XIX pojaw iają się one regularnie, mało jednak popraw ia się stan dawny, gdy ten dział nie mógł się po­ chlubić choć trochę zadowalającymi, niesprzecznym i sformułowaniami. N atom iast w nowszych opracow aniach bardziej samodzielnych zjawiska te często albo nie pojaw iają się przy om awianiu języka, albo też przy­ najm niej nie są omawiane w związku ze sobą. Klem ensiewicz reprezen­ tu je tu w pew nej mierze starą tradycję, sięgającą aż do źródeł klasycz­ nych, łączy bowiem w kategorii zestaw ienia konstrukcje zwane oratio

recta i parenthesis, jednocześnie zaś d aje tem u ujęciu inne niż po­

przednio dawano uzasadnienie. Inne w yróżnia lub inaczej form ułuje cechy będące wspólnym m ianow nikiem i w yróżnikam i tych dw u od­ mian. To rzadkie twórcze zainteresow anie niezbyt popularnym i wśród syntaktyków konstrukcjam i m a chyba wszelkie szanse, aby znaleźć właściwy oddźwięk dziś w łaśnie, gdy ze w spółpracy językoznaw stw a i nauki o literatu rze rodzą się dociekania pretendujące naw et do osob­ nej nazw y — „nauka o budowie te k stu ”, a cały teren pograniczny jest badany z intensywnością nigdy chyba dotąd nie spotykaną.

2

W ykład na tem at wypowiedzenia zestawionego (WZ) zaczyna się od podania przykładów, które potem otrzym ują kom entarz teoretyczny:

Weźmy pod uw agę takie powiadom ienia językow e:

a) (A) I taki ło tr — (B) zaw ołał K lucznik — (A) ma pan ować?

b) (A) Taki sam krajobraz — (В) o ile m n ie pam ię ć nie zaw odzi — (A) w id zia łe m u nas w Tatrach.

Są tu połączone dwa w ypow iedzenia, z których albo a) każde pochodzi z innego źródła, bo jedno jest zdaniem w łasnym m ówiącego (B), drugie zaś zdaniem przytoczonym osoby trzeciej (A); albo b) oba pochodzą w prawdzie od tej samej osoby m ów iącej, ale w ynikają z dwu różnych jej stanowisk: wyraża ona m ianow icie jakieś jed no zdanie (A) i doraźnie w drugim (B) w y ­ powiada uw agi w ypływ ające ze stanow iska refleksyjnego, zajętego w łaśnie w zględem treści (A).

W obu wypadkach m ówiący dodaje do cudzego czy w łasnego w yp ow ie­ dzenia, zaw ierającego treść istotną, jakieś uw agi, spostrzeżenia, zastrzeże­ nia, odwołanie się do słuchacza itp.

W tych warunkach nie m ożna m ówić o stosunku w spółrzędności lub podrzędności w w ypow iedzeniu złożonym. Oba w ypow iedzenia biegną n ie­ zależnie od siebie, każde sw oim torem, ale poniew aż w sku tek takiego czy innego skojarzenia zaczepiają o siebie m yślow o, stanow ią jednak całość i od­ rębny twór syntaktyczny. N azyw am go w ypow iedzeniem z e s t a w i o n y m 5

(4)

Z E S T A W I E N I E — C Z Y T Y L K O K A T E G O R IA S K Ł A D N IO W A ? 183

Już sama kompozycja w ykładu odbiega od przyjętej dla innych, b ar­ dziej dotąd opracowanych stru k tu r. Klemensiewicz powołuje tu czy­ telnika do współpracy, aby z analizy konkretnego m ateriału wydobyć nowe, bardziej adekw atne ujęcie. Daleko tu do aprioryzmu, jaki p a­ nował w w ykładzie Antoniego Małeckiego czy Antoniego K rasnowol- skiego, umieszczających przykłady w przygotowanej szufladzie „zdań nie połączonych syntaktycznie”, w których potem dawało się znaleźć oczywiście również i powiązane składniowo.

Samo ułożenie m ateriału do w stępnej analizy, w raz z pierw szym akapitem kom entarza, sugeruje zaraz zasadniczą dychotomię podziału, mimo iż w dalszym w ykładzie w yróżnia się więcej odmian. Są to od­ m iany następujące: 1) WZ z przytoczeniem, 2) WZ z uwagą naw ia­ sową (p aren tezą)6, 3) WZ z członem ak ceso ry jny m 7, 4) WZ z apo­ strofą 8. Te cztery rodzaje łatwo jednak dadzą się podporządkować dw u zasadniczym. WZ z członem akcesoryjnym jest bowiem, jak to w y­ nika z P r o b le m a ty k i9, odmianą WZ z przytoczeniem, przeciw staw ną odmianie z wprowadzeniem . N atom iast apostrofa to szczególna form a stylistyczna oparta n a w skaźnikach drugiej osoby, stanowiąca jednak odmianę parentezy. Gdyby zaś uważać za apostrofę każdy zwrot w d ru ­ giej osobie, bez tru d u da się znaleźć przytoczenie z w prowadzeniem typu: „Powiedz: »Nie mam czasu«. (Myślisz, że ci uwierzę)”. W tym w ypadku apostroficzność byłaby cechą o zakresie występowania krzy ­ żującym się z podziałem na WZ z przytoczeniem i z parentezą.

Opozycja m iędzy WZ z przytoczeniem a WZ z parentezą jest uka­ zana jako przeciw staw ienie różnego pochodzenia i różnicy stanowiska. P rzy szerszym rozwinięciu trzeba by w tym sform ułow aniu uwzględnić wypadek przytaczania słów własnych, jak również parentezę nie odno­ szącą się do treści, lecz do formy, np. w yjaśniającą w yraz lub zwrot: zapraszali na sw oje predykty — bo tam tak zowią kazanie — i tak kazali

circumspecte, żeby najm niejszego słow a nie w ym ów ić contra fid em [...].

[Pasek].

Nie zmieniłoby to jednak ujęcia, uzupełniło tylko. Wspólną podstawą obu odmian jest w ujęciu Klemensiewicza dodawanie do odcinka tekstu jakiejś uwagi. W tym sensie w prowadzenie w stosunku do wypowiedzi przytoczonej jest uwagą, analogicznie jak parenteza jest

6 Z a r y s : „uwaga n aw iasow a”; Problem atyka: „parenteza”.

7 Termin z P ro ble m aty ki (s. 138); w Zarysie (s. 105) określone całym zdaniem: „W ypowiedzenie przystaw ione podaje jakiś s z c z e g ó ł s y t u a c y j n y ”.

8 Termin z P r o b le m a ty k i ; w Zarysie: „ o d w o ł a n i e s i ę do słuchacza”. 9 P roblem atyka, s. 138—139.

(5)

uwagą w tekście własnym. Można by to chyba przedstaw ić w postaci proporcji:

wprowadzenie : w ypow iedź przytoczona = parenteza : tek st

Z takiego ujęcia w ynika dalsza terminologia, przy jęta w nie cyto­ w anej tu części paragrafu. Elem ent figurujący po lewej stronie w każ­ dej z proporcji składowych zostaje nazw any wypowiedzeniem przy­ stawionym w stosunku do ulokowanego po praw ej wypowiedzenia pod­ stawowego. Zwłaszcza w stosunku do w prowadzenia w przytoczeniu term in „wypowiedzenie przystaw ione” jest lepszy od dawnego te r­ m inu „wypowiedzenie dodane” 10. W omawianym dalej przez K lem en­ siewicza typie: „Pytanie: Co to jest? zam iera na jej w argach” (Sien­ kiewicz) — właśnie wypowiedź przytoczona „Co to jest?” w ystępuje jako „dodana” składniowo do rzeczownika. Z daw nej term inologii zdawało się w ynikać przyjęcie, że w tym w ypadku wypowiedź przy­ toczona jest wypowiedzeniem d o d atk o w y m n . W Zarysie, po zmianie terminologii, autor nie w yciąga już tego wniosku. Specyfika om awia­ nego typu przytoczenia nie polega bowiem na odwróceniu stosunku strukturalnego wypowiedzi przytoczonej i w prowadzenia, lecz n a od­ miennej jego realizacji składniowej.

Ale oto w trzecim akapicie cytowanego kom entarza do przykładów dochodzimy do ściśle składniowej problem atyki stosunku zestawienia. Je st on scharakteryzow any jako w ykraczający poza kategorie w spół­ rzędności i podrzędności przez specyficzną „niezależność” dwóch od­ rębnych torów, jakim i biegnie rozwój wypowiedzeń składowych. Wiążą się one jednak ze sobą i trzeba je uznać wobec tego za tw ór syntak- tyczny, niewątpliw ie odmienny od innych. Określenie sposobu „za­ czepiania” o siebie składników jako myślowego związku skojarzenio­ wego jest chyba traktow ane jako to m inimum , które musi w ystąpić, aby zachodził stosunek zestawienia, nie w ykluczające jednak związków ści­ ślejszych. W rzeczywistości bowiem spotykam y na terenie paragrafu przykłady posiadające w yraźniejsze powiązania między wypowiedzią przytoczoną a w prowadzeniem czy parentezą a tekstem, w którym ona w ystępuje. Klemensiewicz explicite w ym ienia związki wypowiedzi p rzy ­ toczonej z przechodnimi czasownikami d e k la ra ty w n y m i12: mówić, po­

wiedzieć, rzec, pomyśleć — lub rzeczownikami: okrzyk, pytanie, temat.

Czytamy wręcz o naw iązyw aniu syntaktycznym , a dalej, że w

ypowie-10 Składnia opisowa, s. 275. n Ib id e m , s. 275—276.

12 Wspólna nazwa czasow ników m ów ienia i innego nadawania, m yślenia, słyszenia i innego odbierania.

(6)

Z E S T A W I E N I E — C Z Y T Y L K O K A T E G O R IA S K Ł A D N I O W A ? 1 8 5

dzenie przystaw ione m iew a postać wypowiedzenia podrzędnego. Chodzi więc raczej o niezależność niż o w ykluczanie się ze zwykłymi sposo­ bami zespolenia. W yczuwa się, że istotne jest określenie w pierw ­ szych akapitach, jaki ch arak ter funkcjonalny ma zestawienie. N ato­ m iast akapit ostatni z cytowanych jest raczej ogólnym wskazaniem na odmienność problem atyki składniowej tu w ystępującej; od strony pozytywnej natom iast stara się on tylko dać ujęcie możliwie szerokie, pozwalające nie pominąć żadnego z realnie istniejących przykładów.

3

Kiedy porównać to ujęcie z dawnym i, nasuw a się kilka refleksji. Pierw sza dotyczy postępu, z jakim się m a do czynienia. U Małeckiego zjawiska wchodzące w skład kategorii zestawienia były ujęte pod rubryką zdań „bez węzła syntaktycznego”. Zaraz potem następow ały przykłady z parentezą w prowadzoną przez jak, mówiło się o w pro­ wadzeniu przytoczenia przez czasowniki typ u mówi „położone w yraźnie lub dom yślne”, które znów w zupełnie jak by odrębnej kategorii „zda­ nia wtrąconego” by ły traktow ane jako zdanie główne, nadrzędne w sto­ sunku do przytoczonej w y p ow iedzi13. W tym ujęciu dziwne się w ydaje omawianie w składni zjawisk, w których rzekomo związek syntaktyczny nie zachodzi, co jednak z kolei może być podane w wątpliwość na pod­ stawie dalszego tekstu. Dowodzenie autora szło w tym kierunku, aby wykazać, że tych „gatunków zdań [...] ani do głównych, ani też do po­ bocznych w łaściwie liczyć nie można, stoją bowiem między nim i ja k ­ by na pograniczu” 14. Ale „stanie na pograniczu” to naw et nie nowa odmiana składniowa, a już chyba wcale niekoniecznie brak „węzła syntaktycznego”. Krasnowolski w ym ienia te same zjawiska również wśród „zdań nie połączonych syntaktycznie”, nie w spółrzędnych a n i. podrzędnych, lecz pozostających w zw iązku logicznym. Rozdział ten zresztą, w brew tytułow i, skupia całą problem atykę oddawania „czyichś słów lub m yśli” plus zagadnienie zdań i wyrazów nawiasowych. Główna spraw a jest jednak u ję ta konsekw entniej. P roblem atyka zda­ nia w trąconego z czasownikami deklaratyw nym i zostaje podporządko­ wana problem atyce przytoczenia. Pojęcie zdania nawiasowego zostaje uściślone, w ykluczeniu ulegają zdania połączone syntaktycznie z re ­ sztą tekstu. Również uwagi o pochodzeniu, o zapożyczeniu tekstu, w pro­ wadzone przez jak, ile („jak powiada Solon”), zostały uznane za zdania podrzędne okoliczności ograniczającej, bynajm niej nie naw

ia-13 A. M a ł e c k i , G ram aty ka h istoryczn o-porów n aw cza ję zy k a polskiego.

T. 2. L w ów 1879, s. 486 n. 14 Ibidem, s. 486.

(7)

sowe 15. Zyskała na tym konsekwencja, ale i tak niejasne pozostaje oma­ wianie w składni nie połączonych składniowo przytoczeń i nawiasów. Zaś w uściśleniu parentezy, zgodnie z tytułem rozdziału, dokonał K ras­ nowolski rozcięcia tw orów o jednakow ej funkcji, którym w łaśnie ze względu na tę funkcję przyznano nazwę. O pracach Jan a Łosia trzeba powiedzieć, że w odniesieniu do przytoczenia ich autor reprezen­ tow ał tendencję przeciw ną, starał się sprowadzić przytoczenie do ściśle określonego związku syntaktycznego, w któ rym wypowiedź przyto­ czona jest bliższym przedm iotem czasownika m ów ienia 16, parentezę zaś rozumiał rów nie rygorystycznie składniowo jak K rasnowolski, w i­ dząc przy niej w ystępow anie tylko związku psychologicznego17.

Ujęcie Klemensiewiczowskie nie tra k tu je WZ jako nie powiązanego syntaktycznie. U jm uje ono WZ w łaśnie jako specyficzny rodzaj po­ łączenia składniowego. Podobne na pozór jak u Małeckiego i K rasno- wolskiego jest ustosunkow anie się do norm alnych sposobów zespole­ nia: współrzędnego i podrzędnego. W opozycji do stanow iska Łosia widać wyraźniej, że idzie tu o niepodporządkow ywanie zestawienia zespoleniu, które Łoś starał się przeprow adzić w stosunku do przyto­ czenia. Co do czystego ty p u parentezy panuje pod tym względem więk­ sza zgoda. W każdym razie faktem jest, że wypowiedź przytoczona może występować nie tylko w funkcji przedm iotu bliższego. Ciekawe przesunięcie dokonało się oo do zw iązku zwanego logicznym, psycholo­ gicznym, a przez Klem ensiew icza — myślowym. U daw nych autorów był on traktow any jako przeciw staw ienie związkowi składniowemu. T utaj stał się jednym z uzasadnień, że WZ tw orzy „całość i odrębny tw ór syntaktyczny” . W dziedzinie wskaźników językowych wymienia Klemensiewicz intonację, k tóra jest z reguły w skaźnikiem składnio­ wym najbliższym bezpośredniego odbijania procesów psychologicznych. N astąpiło jednak w każdym razie rozszerzenie rep ertu aru i zasięgu składni. Ale jednocześnie nastąpiło w yrów nanie daw nych sprzeczności i zbliżenie się do adekw atnej analizy konkretnego m ateriału. To świad­ czy, że rozszerzenie problem atyki nie było w yjaśnianiem ignoti per

ignotum, lecz odpowiadało rzeczyw istym potrzebom problem u, których

zaspokojenie daw niej mogło być krępow ane przez obciążenia wąskiej tradycji i logicznego aprioryzm u.

15 A. K r a s n o w o l s k i , S y ste m a ty c zn a składnia ję z y k a polskiego. Wyd. 2, poprawione. W arszawa 1909, s. 280—283.

18 J. Ł o ś , Składnia zdania. W pracy zbiorowej: J ę z y k polski i jego historia. Cz. 2. Kraków 1915, s. 208. Przedruk w: T. B e n n i, J. Ł o ś , K. N i t s c h , J. R o z ­ w a d o w s k i , H. U ł a s z y n , G ra m a ty k a ję zyka polskiego. Kraków 1923, s. 389.

(8)

Z E S T A W IE N IE — C Z Y T Y L K O K A T E G O R IA S K Ł A D N IO W A ? 187

Dalsze refleksje dotyczyć mogą samej koncepcji zestawienia u ję­ tego jako kategoria syntaktyczna. C harakterystyczne, że w jego okre­ śleniu na plan pierw szy w ysuw a się funkcja dodaw ania uwagi do od­ cinka tekstu, jak spróbowałem zsumować odmienne nieco funkcje WZ z przytoczeniem i z parentezą. Na drugim m iejscu natom iast pozostaje raczej negatyw na i dość ogólna charak terysty ka czysto syntaktyczna. Ciekawy ten fak t wymaga in terp retacji.

N astępna spraw a dotyczy szczegółów składniowych. Poza rad yk al­ nym ujęciem z P r o b le m a ty k i18 pozostałe sform ułow ania można i trzeba w kontekście całości rozumieć jako stw ierdzenie, że problem atyka skład­ niowa zestawienia nie da się podporządkować ani poszczególnym od­ mianom stosunku zespolenia, ani zespoleniu w e wszystkich jego od­ mianach. W ypowiedzenie zestawione może bowiem być realizow ane również np. przez związek z uw agą akcesoryjną, która podaje jakiś szczegół sytuacyjny nie łącząc się z wypowiedzią przytoczoną przez jakieś środki w yraźnej konotacji składniowej. Nie wyklucza to jednak spośród WZ cytowanych przez Klem ensiewicza parentez rozpoczynają­ cych się od a, tak, jak, jeśli, o ile czy znanego w staropolszczyźnie przytoczenia z iż przed wypowiedzią przytoczoną, żywego również w dzisiejszej mowie ludowej, jak też i w ustnej odmianie języka kulturalnego. Słowem, WZ może być w yrażone w postaci wypowiedze­ nia współrzędnego, podrzędnego i nie podpadającego pod żadną z tych kategorii, a zatem w ew nątrz każdej praw ie z odmian ciągu w ypowie­ dzeń 19 można znaleźć zarówno w ypowiedzenia zestawione, jak i nie- zestawione, które można by nazw ać np. związanymi — za pierwszym chyba w ynalazcą obu term inów, P iotrem S k rzy p iń sk im 20. K ategoria zestawienia krzyżow ałaby się więc z tradycyjnym podziałem związków składniowych.

Istn ieje in n a jeszcze kom plikacja, z powodu której w tekście tego arty k u łu zdecydowałem się używać term inu „wypowiedź”, np. „wypo­ wiedź przytoczona” — zamiast mówić o zdaniu czy wypowiedzeniu przy­ toczonym. Biorąc bowiem pod uw agę w ew nętrzną budowę części przy­ taczanej w WZ z przytoczeniem, trzeba stw ierdzić częste w ystępow anie całych długich tekstów przypisanych jakiem uś podmiotowi mówiącemu lub ujętych jako anonimowe; podobnie obszerny i wielowypowiedze- niowy charakter mogą też mieć parentezy. Użycie w stosunku do takich tw orów term inu „w ypow iedzenie” nie je st ścisłe i może być mylące.

18 P ro b le m a ty k a (s. 138): „nie m ożna w ykryć gram atycznie w skazanego sto­ sunku logicznej w spółrzędności lub podrzędności”.

19 Por. Zarys, s. 65.

20 P. S k r z y p i ń s k i , M o w n ic tw o polskie. Warszawa 1873, s. 124. Zna­

(9)

D rugim argum entem na korzyść takiej term inologii może być fakt, że wypowiedzi przytoczone mogą występować, i to naw et jest b ar­ dziej podstawowe, jako człony zdania. Oto przykłady, gdy wypowiedź przytoczona w funkcji dopełnienia lub podmiotu jest naw et określana przydaw ką jak rzeczownik:.

W ynurzyło się jakieś zadowolenie, jakieś „ja tak postępuję [Gru­ szecka]

Tenże sam listek, listka m ojego połowa,

Który mi przypom ina ostatnie „bądź zdrow a”. [M ickiewicz]

Tak skrajne wyciągnięcie konsekwencji ze składniow ej substantyw i- zacji wypowiedzi przytoczonej nie jest zbyt częste, ale przecież pod­ staw ow y typ z wypowiedzią przytoczoną po przechodnich czasownikach mówienia ma charakter związku z dopełnieniem bliższym, jak pod­ kreślał Łoś, ,,bez względu na [...] budowę i rozciągłość” wypowiedzi przy toczonej21. Rzecz tylko w tym, że nie jest to jedyny typ przyto­ czenia, a jednocześnie pomiędzy dopełnieniem — wypowiedzią przyto­ czoną a zw ykłym dopełnieniem leży w innej płaszczyźnie różnica rów ­ nie zasadnicza jak różnica pomiędzy dopełnieniem a podmiotem: prze­ ciwieństwo zestawienia ze „związaniem”.

Na czym zaś zasadza się to przeciw ieństw o w płaszczyźnie form al­ nej? Pochodzenie od osoby trzeciej jest bowiem istotnym wskaźnikiem, ale wskaźnikiem genezy. Co praw da w w ielu w ypadkach ta geneza jest fikcyjna (wypowiedzi postaci fikcyjnych, personifikacje, rekon­ strukcje stanów psychicznych i myśli itp.) i n a rra to r pozoruje ją za pomocą wskaźników form alnych. Dla w ypow iedzi, przytoczonej wskaź­ nikiem takim jest to, że w ystępujące w niej zaimki i form y osobowe oznaczają takie same desygnaty jak i w „wypowiedzi pierw o tn ej”, któ ra jest, rzeczywiście czy fikcyjnie, jej wzorem. W yraz „ ja ” w w y­ powiedzi przytoczonej oznacza jej autora, a nie tego, kto ją przytacza. W tekście: „Powiedział mi: »Ja zawsze daję sobie radę«” — dw a „ja” oznaczają innych ludzi 22. Ta wierność stosunków oznaczeniowych i jej ko n trast ze stosunkami oznaczeniowymi w tekście prow adzącym jest właściwie jedyną cechą, która charakteryzuje w ypowiedź przytoczoną w sposób stały; inna rzecz, że w wielu w ypadkach nie m anifestuje się wystarczająco. Inne, często rów norzędnie w ym ieniane wyróżniki, jak

21 Ł o ś, op. cit.

22 W yrazów „oznaczać”, „oznaczanie” używam tu w sensie przyjętym przez polską term inologię logiczną. Z n a c z e n i e to zw iązek w yrazu z treścią przy­ pisyw aną mu przez zwyczaj językow y, o z n a c z a n i e to zw iązek wyrazu z jego desygnatam i. W obu wypadkach w yraz „ja” z cytow anego tekstu byłby tak sam o określony w słow niku (ma w ięc to samo znaczenie), odnosi się jednak do innych osób.

(10)

Z E S T A W IE N IE — C Z Y T Y L K O K A T E G O R IA S K Ł A D N I O W A ? 180

stylizacja indyw idualna, ekspresywność itp., m ają charakter względny, zm ienny w zależności od założeń stylistycznych te k s tu 23.

Jeśli idzie o parentezę, którą zajął się szczegółowo Edw ard Schwy­ żer 24, trudniej tu jeszcze do ch arakterystyki funkcjonalnej dodać w skaź­ niki form alne. Trudność ta przenosi się autom atycznie na usiłowanie, aby wymienić wskaźniki form alne właściw e zestawieniu w ogóle. Schw yzer po stw ierdzeniu względności cech zew nętrznych stwierdza, iż o parentetyczności decyduje ,,innere Form”, którą określa podobnie do Klemensiewicza: raz jako uwagę, w yjaśnienie, kom entarz uczu­ ciowy do tekstu, drugi raz jako ,,Zwischengedanke oder Nebengedan­

k e ” 25. A zatem po pierwsze funkcja, po drugie charakter procesu psy­

chologicznego znów w ykazują swoją poręczność dla charakterystyki ze­ stawienia.

4

Stopniowo nasuw a się pytanie postawione w tytule: czy zestawie­ nie da się w yczerpać w ujęciu składniowym? Tak byłoby w starym ujęciu Skrzypińskiego, k tó ry w ew nątrz zdań „współrzędnie łączonych” wyróżniał: „zestawione, kiedy się łączą tylko wspólnością jednego obrazu, bez żadnego spójnika”, i „zw iązane” — spójnikowe, itp. Ale w tym, co nazyw a zestawieniem Klemensiewicz, bezspójnikowy zw ią­ zek styczności jest tylko pewnym w ariantem . Sam zaś stosunek zesta­ wienia jest określony inaczej. Nadrzędność funkcji „dodawania uwagi do tek stu ” nad charakterystyką czysto składniową, trudność takiej de­ finicji form alnej wobec różnorodności typów, w ystępująca przy tym względna łatwość określenia przez term in y innego rodzaju — to arg u­ m enty skłaniające do przypuszczenia, że jest to nie tyle kategoria o cha­ rakterze form alnosyntaktycznym , co funkcjonalna. Jednocześnie widać, że nie idzie o taką kategorię sem antyczno-funkcjonalną, jak np. przy- czynowość, również w yrażaną za pomocą różnych środków syntaktycz- nych w ew nątrz zdania pojedynczego, w wypowiedzeniu złożonym, a naw et, z pomocą intonacji, w ciągu o charakterze luźnym.

Często jednak mówi się jako o w skaźniku składniowym przytocze­ nia o tym, że wypowiedź przytoczona nie ulega transpozycji osób, cza­ sów, trybów itp. G dyby przyjąć to uzasadnienie składniow ej istoty p rzy ­ 23 Problem ten om awiam obszerniej w przygotow yw anej pracy pt. Składnia

p rzy toczen ia w ję z y k u polskim.

24 E. S c h w y z e r , Die Parenthese im e n g e m und im w e ite rn Sinne. Berlin 1939, s. 46. „Abchandlungen der Preussischen Akadem ie der W issenschaften”, P h ilo­ sophisch-historische K lasse, 1939, nr 6.

25 Ibidem, s. 32. W podsumowaniu pracy S c h w y z e r podkreśla, że zw iązki ze stylistyk ą są bardzo potrzebne językoznaw stw u.

(11)

toczenia, trzeba by stanąć na stanow isku zbliżonym do Łosia, uzna­ jącego tylko parentezę za zjawisko w ybiegające poza związki składnio­ we, choć Łoś argum entow ał to na inny sposób. Otóż w ydaje mi się, że funkcji osób, czasów i trybów przy dyferencjacji „m owy niezależ­ n e j” i „m owy zależnej” nie można traktow ać na równi. A bsurdalne byłoby bowiem uznanie, że języki słowiańskie nie posiadają form repro­ dukcji pośredniej (tzw. mowa zależna i pozornie zależna), skoro nie

są związane transpozycją trybów i czasów przy dokonyw aniu transpo­ zycji o só b 26. Czasy i try b y podlegają lub nie podlegają uzgodnieniu w zależności od system u składniowego języka i stanow ią jak gdyby dodatkow ą ch arak tery sty k ę wcielenia wypowiedzi w n arrację reprodu­ kującego. N atom iast „ b ra k ” względnie istnienie transpozycji osobowej stanow i w ogóle podstaw ow y w arunek, aby w arto było wyróżniać reprodukcję bezpośrednią i p o śred n ią27. W ydaje mi się też, że różnica ta nie jest n a tu ry składniowej. Poprzednio już starałem się ją przed­ stawić po prostu jako różnicę w stosunkach oznaczania. Różnica w sto­ sunkach oznaczania zachodzi również przy porów naniu tekstów mó­ wiących o tym sam ym zdarzeniu wypowiedzianych przez różne osoby. P orów najm y dw a teksty zeznań ze średniowiecznych zapisek sądo­ wych:

1) Tako m i pom oży Bog i św ięty krzyż, jakom ja od Piotra ó tę krzywdę w stał, eż m i rolą w ziął, na jejżem ja siedział.

2) Jako ja to w iem , Jan o tę krzyw dę od Piotra w stał, eż mu rolą wziął, na jejże on s ie d z ia ł28.

Trudno o w yraźniejszy przykład „transpozycji”, zastąpienia „ja” przez „ Ja n ”, „m i” przez „m u”, „ja” przez „on”. Czy jest ona uw arun­ kow ana składniowo? Chyba że przyjąć, iż osoba n arrato ra należy do przedm iotu składni.

Pc dobnie jest, moim zdaniem, w tekście zaw ierającym wypowiedzi różnych osób. Podział n a wypowiedzi różnych podmiotów mówiących w tekście, k tó ry nie zaznacza tego interpunkcją, jest dokonywany na podstaw ie różnych wskaźników, raczej „sensu”, składnia nie od­ gryw a tu roli czołowej. Niezgodność system u oznaczania w przytacza­ nym tekście i rozsądne użycie konkretnego zaimka lub form y osobowej w skazuje, iż mówi kto inny, nie n a rra to r główny. Dopiero na tej

26 W ten sposób, patrząc z perspektyw y bogatych w transpozycje języków zachodnioeuropejskich, Ch. H y a r t (Les Origines du sty le indirect latin et son

em plo i ju sq u ’à l’époque de César. B ruxelles 1954, s. 11) twierdzi, że języki sło ­

w iań skie posługują się w yłączn ie mową. niezależną (citation directe) poza u ży­ ciem spójników eto, że itp. po czasow niku deklaratywnym .

27 Inaczej w ystarczyłob y m ów ić o reprodukcji.

28 W. K u r a s z k i e w i c z , A. W o l f f , Zapiski i roty polskie X V —X V I w ie k u z ksiąg sądow ych zie m i w arszaw skiej. Kraków 1950, s. 13, zap. 165.

(12)

podstawie, znając już desygnat, mówi się o braku transpozycji. W rze­ czywistości jest to raczej nie negatyw ny brak transpozycji, w ażny do­ piero przy porów nyw aniu różnych form reprodukcji, lecz stosunków oznaczeniowych w stosunku do wypowiedzi pierw otnej, samodzielnego tekstu, k tóry przy przytaczaniu został w cielany w skład tekstu złożo­ nego.

Jakież więc proponow ałbym rozwiązanie? P raktykow ane czasem od­ sunięcie zagadnień przytoczenia i uwagi do stylistyki nie dawało do­ brych wyników. A utom atycznie rozum iana stylistyka pozostaje inw en­ tarzem tropów, w którym trudno o postęp i nie jest naw et potrzebna konsekw encja 29. Zaś stylistyka opierając się na językoznaw stw ie w spo­ sób m etodyczny musi mieć dane zjawisko najp ierw opracowane od strony langue, aby potem interpretow ać je w tekście.

Wyjścia, jak się zdaje, istnieją trzy. Tadeusz M ilewski zaproponował nazwę stylistyki dla nauki zajm ującej się tekstam i we w szystkich ich aspektach. Tak rozum iana stylistyka m ogłaby om awiać dodawanie do tekstu uw agi lub wypowiedzi przytoczonej, bo spraw y te niew ątpliw ie należą do problem atyki tekstu. Jednak nauka taka byłaby bardzo nie­ jednolita co do m etody i w spraw ach zestaw ienia przerastałab y swoim zakresem gmach językoznawstwa, do którego byłaby budow ana para- lelnie. Innym wyjściem, unikającym wieloznaczności term inu „styli­ styk a”, byłoby nazwać kom petentną tu dyscyplinę nauką o budowie tekstu (term in „tekstologia” przyjął się dla filologicznego opracowy­ w ania te k s tu )30. Stylistyka w tedy w ykorzystyw ałaby dane językowe do interpretacji indyw idualnego tekstu. Ta dyscyplina natom iast bada­ łaby tek st w aspekcie ogólnym i dostarczała obserw acji dotyczących zwyczaju językowego w tej dziedzinie, m ogłaby też być praktykow ana stylistycznie przy badaniu np. indyw idualnej stru k tu ry danego tekstu złożonego. Trzecie rozwiązanie, jakie byw a w ysuw ane p rzy dyskutow a­ niu tych spraw, to rozszerzenie tradycyjnych kom petencji składni rów ­ nież na budowę całych tekstów. Nie byłoby to sprzeczne z etymologią syntaksy, pozbawiłoby jednak tę dyscyplinę jednolitości. M usiałaby bo­ wiem opierać się nie tylko na danych form alnych, lecz również badać 29 Por. pom ieszanie różnych zupełnie w yróżników w term inach „direkte",

„indirekte", „erlebte R e de”.

30 Termin „budowa tek stu ” u m ieścił L. D o l e ż e l w podtytule swojej książki O sty lu m oderni ćeske prózy. W y s ta v b a textu. Praha 1960.

R eferat pt. S tru ktu ra te k stu na tle s t r u k t u r y ję z y k a przygotow ałem na M ię­ dzynarodową K onferencję P oetyki zorganizowaną w W arszawie przez IBL w sier­ pniu 1960. R eferat ten, powielony dla u czestników K on ferencji w językach p ol­ skim i angielskim , ma się ukazać w księdze K onferencji w w ersji angielskiej pod tytułem : T ext Structu re against the Background of the Language Structure.

(13)

znaczenie i oznaczanie poszczególnych wyrazów, rekonstruow ać sto­ sunki, których jedynym źródłem jest nieraz sytuacja zew nętrzna lub w ew nętrzna utw oru 31. Chyba w szystkie problem y autorstw a stałyby się półskładniowymi.

Z tych rozwiązań najbardziej mi przypada do gustu drugie. „Nauka 0 budowie te k stu ” mogłaby mieć dział ,,o budowie tekstu złożonego”, który omawiałby spraw y wcielania jednych tekstów w drugie w po­ staci przytoczeń i dodawania do tekstu innego tekstu, który by się do niego ustosunkowyw ał (parenteza). N auka o tekście w ogóle (nie tylko złożonym) byłaby chyba wreszcie właściwym m iejscem dla systema­ tycznego opracowania reprodukcji w ogóle, bezpośredniej i pośredniej. P rzy innych rozwiązaniach problem y te nie m ają nadal dobrze uza­ sadnionego m iejsca w planie badawczym, gdzie można by je zestawiać ze względu na genezę i funkcję mimo w szystkich różnic formalnych.

W ram ach tej dyscypliny w szystkie chyba podejrzane trudności z określeniem zestawienia okazują się zupełnie uspraw iedliw ionym i dla składni, a łatw ym i do uniknięcia na now ym terenie. To, co tam było minusem, tu często staje się plusem. I tak związek myślowy, mało określony dla składni, daje się tu przetłum aczyć na term iny bardziej strukturalnotekstow e. Skojarzeniow y w momencie kształtow ania tekstu, w samym tekście jest on co najm niej związkiem sem antycznym opar­ tym o sytuację utw oru, form alnie zaś jest związkiem styczności teksto­ wej i łączności intonacyjnej. Zestaw ienie mogłoby więc tu być ujęte jako różny w realizacji (z wym ienionym przed chwilą minimum ) zwią­ zek w ew nątrz tekstu złożonego łączący między sobą tekst prowadzący 1 dodane doń teksty przytoczone i naddane, k o m e n tu jąc e32. Jako wcie­ lone w tekst złożony — nazyw ałbym je raczej nie tekstam i, lecz wypo­ wiedziami. Opis różnych realizacji składniowych należałby do składni — w stosunku do przytoczenia staram się go w ykonać dla języka pol­ skiego, pracując pod życzliwą opieką profesora Klemensiewicza. Zgod­ nie z jego sform ułowaniam i stosunek tych w szystkich tekstów stara­ łem się przedstawić w proporcji podanej na stronie 184 Wprowadzenie, trzeba przypomnieć, jest częścią tekstu prowadzącego, można by więc to przedstawić i tak:

parenteza : tekst tekst : w ypow iedź przytoczona

31 Używ am tego term inu w sensie bliskim term inow i „consituałion du con­

tenu du t e x t e ”, wprowadzonemu przez L. Z a w a d o w s k i e g o w artykule La Signification des morphèm es polysemes. „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Języ­

koznawczego”, 1958, s. 79.

32 Podobne stanow isko przedstaw iłem w e w spom nianym referacie Struktura

(14)

Z E S T A W I E N I E — C Z Y T Y L K O K A T E G O R IA S K Ł A D N I O W A ? 193

Stosunek poszczególnych par jest bez zmiany. Jednak w perspek­ tyw ie budow y tekstu złożonego osią konstrukcji byłby tekst prow a­ dzący i nie użyłbym dla niego term inu „przystaw iony”, choć w sto­ sunku do wypowiedzi przytoczonej jest czymś w rodzaju uwagi. R a­ czej wypowiedzi przytoczone i parentetyczne nazw ałbym „dostawio­ nym i”, w m yśl schem atu:

wyp. parentetyczna

tekst prow. tekst prow,

wyp. przytoczona

Powyższego w ykresu nie można oczywiście interpretow ać w d u ­ chu zwykłych w ykresów hipotaksy. W ypowiedź przytoczona może p rze­ cież być różnie realizow ana pod tym względem, podobnie parenteza, choć w rzeczywistości zarysow uje się statystyczna tendencja do prze­ wagi przytoczeń upodrzędniających, a parentez współrzędnych syntak­ tycznie. Jedn ak stosunek zaznaczony na w ykresie opiera się n a innej zasadzie. K ierunek z dołu w górę jest kierunkiem naw arstw iania się stru k tu r. A utentyczną wypowiedź pierw otną przytacza nadbudow any nad nią tekst, z kolei istnienie tekstu stanowi w arunek do pow stania parentezy.

5

Rozwiązania tu przedstaw ione są tylko propozycjami, których roz­ strzygnięcie w ym aga zaangażowania w ielu dziedzin językoznawstwa ogólnego i rozw iązania w ielu problem ów ogólnojęzykoznawczych. P ro- pofycje te wychodzą z podstaw y zbudowanej przez Zenona K lem ensie­ wicza, starając się jego rozwiązania domyśleć do końca i uzupełnić w y­ nikam i szczegółowych badań monograficznych. W istocie jednak są to m odyfikacje zasadniczej idei, że przytoczenie i parenteza są zjaw i­ skam i o podobnym charakterze funkcjonalnym . Klemensiewicz stw ie r­ dził to n a terenie składni, najbliższego z upraw ianych w ty m czasie działów lin g w isty k i33. Dziś nie jestem pewien, czy tam właśnie po­ w inny te stw ierdzenia pozostać, aby otrzym ać najpełniejsze rozwinięcie. Jed nak p rzy ew entualnym przeniesieniu ranga ich nie tylko nie spadnie, lecz jeszcze wzrośnie. Czy to w przeciw staw ieniu składniowym, czy tekstow ym zestaw ienia i złączenia — Klemensiewiczowska koncepcja zestaw ienia leży u podstaw obszernych dziedzin nauki.

33 W dziedzinie teorii tekstu jest to czas pojaw ienia się pierwszej pracy V. S k a l i ć k i na ten tem at, zatytułow anej Prom lu va ja ko lin gvistic ky pojem. „Slovo a S lovesn ost”, 1937, s. 163—166.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oblicz prawdopodobieństwo przekazania sygnału przez układ pokazany na rysunku, składający się z czte- rech przekaźników A, B, C, D, działających niezależnie od siebie,

Wydaje się zatem, że rozważania te prowadzić mogą do wni osku, iż podstawowa relacja jaką jest odniesienie przedmiotowe wyrażeń językowych ukonstytuowana jest zarówno

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Na Śląsku książka religijna oraz edukacyjna adresowana do młodego odbiorcy cieszyła się największą popularnością.. Ze względu na specyficzne, szczególnie

leżeli wy się wstrzymacie od wszystkich nieprzyjacielskich czynów przeciw Niemieckiej Imperyi i o tylko 1 % możno nie- miecką armyę popieracie. Wódzca

[r]

tycznych wyjaśnieniach w odniesieniu do idei osoby Hume posługiwał się pojęciem przyczynowości, podczas gdy wspomniane pojęcie jest na gruncie koncepcji Hume ’a oparte

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat