• Nie Znaleziono Wyników

Wilhelm z Rożemberka w Lubelskiem w latach 1572 - 1573

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wilhelm z Rożemberka w Lubelskiem w latach 1572 - 1573"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Gmiterek

Wilhelm z Rożemberka w

Lubelskiem w latach 1572 - 1573

Rocznik Lubelski 31-32, 103-110

(2)

H ENRYK GM ITER EK

W ILH ELM Z ROŻEM BERKA W LU B ELSK IEM W LA TA C H 1572— 1573

W ieść o śm ierci k ró la Z y gm u n ta II A ugusta, ostatniego Jag iellona na tro n ie polskim , d o tarła na d w ó r h ab sb u rsk i w dziesięć d n i po ty m fakcie, 17 lipca 1572 r., ożyw iając ponow nie nadzieje na ry ch łe sięgnięcie po polską koronę 1. Do w y k o rzy stan ia spodziew anego bezkrólew ia w Polsce dla sw oich in teresó w H absburgow ie p rzy g oto w y w ali się zresztą ju ż wcze­ śniej. Jeszcze za życia kró la, w 1571 r. w ysłane zostało do P olski po­ selstw o n a czele z m arszałkiem czeskim P e rto ld e m z L ipého, k tó ry m iał za zadanie m iędzy in nym i roztoczyć przed szlach tą polską w izję korzyści, jak ie niosłoby za sobą zespolenie pod jed n y m berłem — oczywiście h a b ­ sb ursk im — obydw u k rólestw , czeskiego i polskiego. W tygodniach po­ przedzających śm ierć Z y g m u n ta A u g usta p rz y dw orze polskim p rzeb y ­ w ał przez cały czas a g en t cesarski J a n C yrus, o p at w rocław ski, k tó ry nie w y jech ał z Polski rów nież po śm ierci kró la, p ilnie śledząc rozw ój w y ­ padków i s ta ra ją c się dbać o in te re sy swego pana.

N apływ ające z Polski wieści n ak azy w ały d yplom acji w iedeńskiej pod­ jęcie n aty ch m iasto w y ch w ysiłków um ożliw iających z jedn ej stro n y kon­ tro low an ie rozw oju w ydarzeń , z d ru g iej zaś prow adzących do w zro stu sy m p atii dla przyszłej k a n d y d a tu ry h a b sb u rsk iej. W p a rę dn i po o trz y ­ m an iu w iadom ości o śm ierci polskiego k ró la M aksym ilian II, cesarz i król czesko-w ęgierski, w ysiał do Polski swego podkom orzego Jerzego P ru sk o - vského z P ru sk o v a oraz M arcina G erstm ana, kan on ika w rocław skiego. W yposażył ich w im ienne listy do ty c h senatorów św ieckich i duchow ­ nych, k tó rz y znani byli z zachow yw ania rezerw y wobec pow szechnej niem al w śród szlach ty polskiej germ anofobii, a także w listy in blanco, k tó ry ch legaci m ogli użyć w edług w łasnego uznania. C esarz form ułow ał w nich otw arcie m yśl połączenia Polski z A u strią pod b erłem jednego ze sw ych synów , w skazując na korzyści, jak ie Polska m ogłaby z tego od­ nieść. Osobno do k ró lew n y A n ny Jagiellonki, sio stry zm arłego króla, w y ­ słany został, znany już w Polsce, d w o rzan in cesarski Alfonso Gastaldo, oficjalnie z kondolencjam i po śm ierci b ra ta , fak tycznie zaś z zadaniem do­ prow ad zen ia do m ałżeń stw a A nny z arcyksięciem E rn estem , gdyby te n m e został przez szlachtę w y b ra n y na kró la polskiego 1 2.

W szystko to stanow iło w szakże jed y n ie w stęp n y etap. P lano w an e po­ selstw o do Polski m iało sw ym rozm achem , znakom itością osób, zakresem

1 W nowszej literaturze zabiegom Habsburgów o tron polski najwięcej uwagi poświęcili J. Macûrek (Cechové a Polâci ν 2. polovinê XVI. století (15731589),

Praha 1948, s. 36 nn.) oraz S. Gruszecki (Walka o w ła d zę w R zeczypospolitej polskiej po wygaśnięciu dyn astii Jagiellonów, Warszawa 1969, s. 122 nn.).

(3)

104 H E N R Y K G M T T E R E K

przed staw ian ej stro n ie polskiej o ferty dorów nyw ać rand ze planów dw oru cesarskiego. C h ara k te ry sty c zn e przy ty m , że w realizacji sw ej d y n a ­ stycznej p o lity k i M aksym ilian II, cesarz i król czeski, głów ną rolę p o sta ­ now ił przypisać swoim czeskim poddanym . N ie było to n a tu ra ln ie rzeczą przy p ad k u . Z jedn ej stro n y m ieli oni stanow ić żyw y arg u m e n t przeciw ko rozpow szechnionym w Polsce opiniom o ucisku i niew oli w ręcz Czechów pod b erłem h ab sb u rsk im , z d ru g iej zaś chodziło o w yk o rzy stan ie p o k re ­ w ień stw a narodow ego i językow ego Polaków i Czechów oraz bogatej ju ż tra d y c ji bliskich związków obydw u narodów . N aw iązanie do ty c h ele­ m entów stanow ić m ogło — w p rzek o n an iu W iednia — w ażny a tu t w roz­ gryw ce o tro n polski.

W ybór p ad ł na dw u n ajzn ak o m itszych dostojników czeskich, W ilhelm a z R ożem berka (Vilém z R ożm berka), najw yższego burgrabiego praskiego, i W raty sław a z P e rsz te jn a (V ratislav z P e rn ste jn a ), najw yższego k an cle­ rza czeskiego. Szczególną rolę m iał odegrać jed n a k W ilhelm z R ożem ber­ ka, znany ju ż w Polsce z p o b y tu w 1553 r. na uroczystościach zaślubin K a ta rz y n y H ab sb urskiej z kró lem Z y g m u n tem A ugustem , posiadający tu liczne znajom ości, a poprzez d ru g ą żonę Zofię, córkę Jad w ig i Jagiello nk i i Joachim a II b ran d en b u rsk ieg o , spow inow acony dość blisko z polskim i Ja g ie llo n a m i3. Na jego b ogatym dośw iadczeniu politycznym , rozw adze, sym patiach, jak im i się w Polsce cieszył, spoczyw ać m iało w znacznej m ierze pow odzenie m isji.

W ezw any do W iednia, staw ił się ta m R ożem berk 27 lipca 1572 r. N a­ rad y trw a ły kilk a dni. 2 sierp n ia o trzy m ał od M aksym iliana II in stru k cję, w k tó rej akcentow ano w spólnotę pochodzenia obydw u n a c ji — polskiej i czeskiej, p o k rew ień stw o językow e, dotychczasow ą p rzy ja źń i bliskie związki. W skazyw ano na korzyści m ogące w y nik nąć dla obu stro n z fa k tu zespolenia pod jed n y m b erłem , w y b ijając zwłaszcza p e rsp e k ty w ę w spól­ nego przeciw staw ien ia się niebezpieczeństw u tu reck iem u . Zaznaczano, że d ru g i z k an dy dató w do koron y polskiej (pierw szym b ył sam cesarz) a rc y - książę E rn est zna język czeski, łatw o się w ięc nauczy tak że język a p o l­ skiego 4. Podobnym i a rg u m e n ta m i — do d ajm y — m ieli się posługiw ać w ysłani do P olski na p rośbę cesarza p a rę m iesięcy później rep rezen tan ci sejm u czeskiego, na czele z L adislavem starszy m z Lobkovic. M aksym i­ lian, p o dk reślając p rzede w szystkim sw oją pozycję jako króla czeskiego liczył, iż pow iązania czesko-polskie stanow ić będą w y d a tn ą pom oc w u to ­ ro w an iu H absburgow i drogi do K rakow a.

P rzyg o to w ania zw iązane z p oselstw em do Polski zajęły R ożem berkow i jeszcze przeszło dw a tygodnie, w reszcie 17 sie rp n ia 1572 r. w y ruszył z ro­

3 O poselstwie Wilhelma szerzej pisali: T. W i e r z b o w s k i , Dve kandid atu ry na polski) prestol, Vügelma iz Rozenberga i ercgercoga Ferdinanda 15741575, War­ szawa 1889, s. 53—62; J. M a c û r e k, jw.; M. S 1 a c h, K a n dydatu ra Vílema z R o ż m ­ berka na tron polski w latach 15731575, „Sobótka”, XXI, 1966, s. 420—436; S. G r u ­ s z e c k i , jw. Okazję do przypomnienia i poszerzenia w niektórych szczegółach do­ tychczasowej wiedzy stwarza opublikowanie przez J. Panka pełnej wersji Zivotü poślednich R ożm berku pióra V. Bfezana (t. 1—2, Praha 1985).

4 V. B f e z a n , jw., t. 1, s. 238; J. M a c ù r e k , jw., s. 37. Pełnię korzyści, jakie mógłby przynieść Polsce obiór Ernesta, roztoczył Rożemberk przed szlachtą zgro­ madzoną na sejmie elekcyjnym 9 kwietnia 1573 r. Mowę jego przytacza S. Orzelski

(4)

W IL H E L M Z R 0 2 E M B E R K A W L U B E L S K IE M W L A T A C H 1572—1573 105

dow ej Trzebuni, k ieru jąc się k u g ran icy z P o ls k ą 5 6. O rszak p rezen to w ał się n a d e r okazale. W praw dzie p rzesad n a w y d aje się — przy jm o w an a m .in. przez S. G ruszeckiego — in fo rm acja o 700 ludziach i 80 wozach, z jak ich m iał się składać, niem niej św ita R ożem berka b y ła niew ątpliw ie liczna. P ierw szy jego b iograf V aclav B rezan, w y m ien iając sam e ty lk o nazw iska „panów i ry c e rz y ” , jadących z R ożem berkiem w spo m n iał 64 oso­ b y e, a dodać do tego należy jeszcze n iezbędną służbę i czeladź. Nie dziw i zatem , iż poselstw o cesarskie w zbudzało pow szechny podziw i zaintereso­ w anie, niezależnie od sy m p atii czy a n ty p a tii politycznych, jak ie w y w o ły­ w ała w Polsce k a n d y d a tu ra h ab sb u rsk a.

Od pierw szy ch niem al d n i p o b y tu w Polsce m usiał W ilhelm z Ro­ żem berka dojść do prześw iadczenia, iż m isja jego nie będzie łatw a, a po­ selstw o p rzy b y ło co n ajm n iej za w cześnie. K ra j og arn ięty b y ł o strą w alką polityczną, ale m im o rozbicia w śród szlach ty n a stro je germ anofobii i obaw zw iązanych z utożsam ianym z H ab sb u rg am i ab solutyzm em dostrzec m oż­ na było na każdym niem al kroku. G łów ni a k to rz y toczącej się w alki, do k tó ry c h zaliczyć należy p ry m a sa J a k u b a U chańskiego, m arsz ałk a w ielk ie­ go koronnego i w ojew odę krakow skiego J a n a F irle ja czy w ojew odę san ­ dom ierskiego P io tra Zborow skiego, zabiegając o w zględy szlach ty, nie byli skłonni do naw iązyw ania k o n tak tó w i p o dejm ow ania kroków , k tó re m ogły zakończyć się k rach em ich polity czn y ch planów . G dy więc 28 sierpn ia R ożem berk ze sw ą św itą sta n ą ł u b ram stołecznego K rako w a, spo tkała go rea k c ja chłodna i w y raźn ie odczuł, iż jest w sw ej m isji przybyszem kłopotliw ym . Z aw iad u jący K rako w em pod nieobecność przebyw ającego na zjeździe w K nyszynie ojca M ikołaj F irle j, k asztelan w iślicki, nie tylk o nie w puścił posłów do m iasta, ale n aw et nie w y jech ał im na spotkanie. D opiero następnego d n ia w tow arzy stw ie k ilk u ze szlach ty u d ał się na K leparz, gdzie z konieczności orszak R ożem berka spędził noc, radząc posłom po w ró t do k ra ju , poniew aż sejm ele k c y jn y nie zbierze się prędko. R ożem berk jedn ak, dow iedziaw szy się o zjeździe w K nyszynie, ta m po­ stanow ił się udać, ale z drogi zaw rócił go ty m razem sam J a n F irle j. W liście do legatów cesarskich pisał, iż n a jc h ę tn ie j w idziałby ich pow rót do k ra ju , jeżeli jed n a k nie jest to m ożliw e, w yznaczał im na m iejsce po­ b y tu U rzędów, m iasto położone niedaleko L u b lin a i planow anego m iejsca przy szłej e le k c ji7.

Tym czasem , nie zw ażając na w szystkie przeszkody i sugestie, nie m a­ jący ciągle stałej siedziby R ożem berk p rz y stą p ił do zakrojonej na szeroką skalę ak cji propagandow ej, ro zsyłając w różne stro n y k ra ju członków sw ej św ity. Jeżdżąc sw obodnie i bez w iększych przeszkód rozpoznaw ali oni n astro je, ag ito w ali szlachtę dla k a n d y d a tu ry h a b sb u rsk iej, s ta ra ją c się pozyskać ja k n ajliczniejsze grono sojuszników . Nie zw ażali p rzy ty m

5 V. В f e z a n, jw., t. 1, s. 240. J. Macûrek (jw., s. 43) podaje, że 17 sierpnia Rożemberk przekroczył już granice Polski. S. Gruszecki (jw., s. 73) pisze natomiast o dotarciu wieści o przekroczeniu granic przez poselstwo cesarskie podczas zjazdu w Sandomierzu (zakończonego 17 sierpnia). W świetle wiarygodnego przekazu Bre- zana datę wjazdu do Polski należy przesunąć o kilka dni. Potwierdzałby to również Orzelski (jw., s. 10), który pisał, iż posłowie cesarscy przybyli „prawie podczas kon- wokacji knyszyńskiej” (24 lipca—3 września).

6 S. G r u s z e c k i , jw., s. 125 (w różnych źródłach podawane są cyfry od 70 do 700 członków orszaku). V. B r e z a n , jw., t. 1, s. 240—241.

(5)

106 H E N R Y K G M IT E R E K

na głosy oburzenia przeciw ko ty m p rak ty k o m , rozlegające się coraz do- nioślej z szeregów szlachty. P oczynaniam i sw ym i — relacjon ow ał później Św iętosław O rzelski — „coraz b ardziej rozogniali uprzednio ju ż pow zięte p o d e jrz en ia ”, w zm agając żądania szlach ty osadzenia posłów w jednym , sta ły m m iejscu na okres do elekcji, jeśli już nie m ożna ich usunąć z k ra ju . W połow ie w rześnia liczna g ru p a szlachty m ałopolskiej, zeb ran a na zjeżdzie w K oprzyw nicy, w spólnie z w ojew odą sandom ierskim P io trem Z borow skim nak azała posłom cesarskim zajęcie k w a te ry w jed n y m z trzech m iejsc: Zawichoście, K oprzy w n icy lu b Sandom ierzu. Posłow ie w y b ra li Sandom ierz. N ie zabaw ili tu jed n a k długo. W krótce bow iem u zy ­ skali zgodę Zborow skiego na przen iesien ie się do Zaw ichostu, w reszcie — zgodnie z po stanow ieniem zjazdu knyszyńskiego — nakazano im p rze n ie ­ sienie się do U rzędow a. Nie oznaczało to jed n a k dla posłów końca kło­ potów. W ysłana przodem służba została przez a d m in istra to ra m iasta, kasztelan a połanieckiego S tan isław a Czyżowskiego w ypędzona, samo m iasto zaś p rzed posłam i zam knięte. W ynikało to n ajpraw dopodobniej stąd, iż do Czyżowskiego nie d o ta rły w ieści o postanow ieniach z K n y szy ­ na i późniejszych decyzjach. O rszak p rzy b y ł pod L ublin, p a n u ją c a tu ta j zaraza p o w strzy m y w ała jed n a k posłów przed w ejściem do m iasta. W resz­ cie z atrzy m ali się w należącej do F irle jó w D ąbrow icy, część poselstw a znalazła rów nież schronienie w dob rach podczaszego lubelskiego K rz y ­ sztofa L asoty 8.

Mimo w szystkich p e ry p e tii ag itacja prow adzona przez ro zsyłanych w różne stro n y członków poselstw a, zw anych in tern u n cju szam i, nie u s ta ­ w ała. Sam R ożem berk p rzeb y w ał w D ąbrow icy, szu kając k o n tak tó w z przyw ódcam i poszczególnych obozów politycznych. Nie było to łatw e. N astro je polityczne pu lso w ały n ad al gw ałtow nie, k rzyżow ały się różno­ rodne in icjaty w y , organizow ano k olejne zjazdy szlacheckie. W początkach października szlachta w ojew ództw m ałopolskich zebrała się w O sieku. W trak cie obrad nadeszła w iadom ość o w y ru szen iu posłów cesarskich z ca­ łym orszakiem z D ąbrow icy w niezn an y m k ie ru n k u . Z determ in ow an y Rożem berk, poinform ow aw szy 1 paźd ziern ika o swoich kłopotach J a n a F irle ja 9, postanow ił najpraw d o p o d o b niej udać się pod W arszaw ę, gdzie na 9 października w yznaczony został przez p ry m asa k o lejn y zjazd w r a ­ m ach p rzy g o to w ań do elekcji. T en k ro k w yw ołał jed n a k k olejn ą falę ataków na sam ow olne poczynania legatów h ab sb u rsk ich , do tego stopnia, iż zeb ran i w O sieku dom agali się w ręcz w yklu czenia H absburgów z roz­ gry w k i o koronę polską. Za posłam i w ysłano k asztelan a lubelskiego S ta ­ nisław a Słupeckiego i k asztelan a żarnow skiego S tan isław a Sienieńskiego z zadaniem p o w strzy m an ia ich m arszu i zaw rócenia do U rzędowa.

O bydw aj kasztelanow ie dopędzili posłów cesarskich, gdy ci b y li już pod W arszaw ą. W praw dzie zapow iedziany przez p ry m asa zjazd z b ra k u w y starczającej rep re z en ta cji nie został o tw a rty , ale R ożem berk w y ko­ rzy sta ł obecność k ilk u zgrom adzonych pod W olą senatorów , z U chańskim na czele, by naw iązać pierw sze, w istocie oficjalne k o n tak ty . W ysłał do nich czterech swoich zau fan y ch ludzi: J a n a z V ald stejn a, S eb astiana Re­ d era z R ederu, B ogusław a M alovca z M alovic i P io tra B oubinskyho

8 R. H e i d e n s t e i n , Dzieje Polski od śmierci Zygm un ta Augusta do r. 1594,

t. 1, Petersburg 1857, s. 30—33; S. G r u s z e c k i , jw., s. 130—135. 8 J. M a c û r e k , jw., s. 219.

(6)

W IL H E L M Z R O Ż E M B E R K A W L U B E L S K IE M W L A T A C H 1572—1573 107

z O ujezda, u dzielając im zu p ełny ch pełnom ocnictw do przeprow adzenia rozm ów „o n iek tó ry ch w ażnych p o trz e b ac h ” ie. Szło w p ierw szy m rzędzie 0 w yznaczenie czasu i m iejsca oficjalnego posłuchania R ożem berka, ale n a d arzającą się okazję w y k o rzy stał też do poskarżenia się na do tychcza­ sowe tra k to w a n ie sw ojej legacji. „Będąc ludźm i zacnym i i od ta k zacnego m o n arch y — u żalali się w y słan n icy cesarza — tu są w lek k im pow aża­ niu, na drogach im h a m u ją w olnego jech an ia, tam gdzie oni z poselstw em p an a swego p o trz e b u ją — niedopuszczają, su sp icy ją jak ą ś o n ich m a ją ” u . P ry m a s odparł, iż o niczym dotąd nie w iedział, a w ogóle „ tru d n o tem u panow ie [senatorow ie — H. G.] zabieżeć m ają , gdyż n a te n czas om nia

iura sile n t”. D ając posłom w y m ijające odpow iedzi obiecał w szakże ogól­

nie w iększe zainteresow anie się ich m isją. P ierw szy m tego p rzejaw em m iało być specjalne pism o skierow ane przez b isku pa kujaw sk iego S ta n i­ sław a K am k o w sk ieg o do Słupeckiego i Sienieńskiego, upom inające, „aby się przeciw ko ty m posłom p rzy sto jn ie zachow ali” 10 11 12. O bydw u k asztela­ nom nie udało się zatem — ja k m ieli zlecone — skierow ać legatów na pow rót w L ubelskie.

Spędzając k olejne dni pod W arszaw ą, R ożem berk zabiegał o oficjalne uznanie sw ej m isji i odpow iednie do tego tra k to w a n ie . W ysłał posłów na zjazd W ielkopolan zw ołany do K oła (15— 18 października), gdzie jed n a k poza przedłożeniem sk arg iden ty czn y ch ja k pod W arszaw ą niczego nie u z y s k a li13. N iew iele zapew ne p rzy n io sły rów nież listy do sen ato rów m a­ łopolskich z p ro śb am i o p rzychylność i zaufan ie 14. W obec silnych n a­ stro jó w anty cesarsk ich w śród szlach ty żaden z obozów nie chciał podej­ m ow ać p a rty k u la rn y c h decy zji w obec cesarskich w ysłanników , choć Ro­ żem berk m ógł się ju ż zorientow ać, że w gronie senato ró w znajdzie p rz y ­ jaciół, na k tó ry c h m ożna budow ać nadzieje na zw rot w sy tu a c ji swego poselstw a. Na razie pozostaw ało jed n a k czekanie.

25 październ ik a w m azow ieckich K ask ach doszło w reszcie do pierw sze­ go w czasie bezkrólew ia w spólnego sp o tk an ia senatorów W ielkopolski 1 M ałopolski. Liczącego na posłuchanie R ożem berka i ty m razem spotkało rozczarow anie. Do D ziekanow a pod W arszaw ą, gdzie oczekiw ał n a zapro­ szenie, p rzy b y li delegow ani przez senatorów : biskup pozn ańsk i A dam K onarski, w ojew oda lubelsk i M ikołaj M aciejow ski i znany nam ju ż S ta ­ nisław S łupecki z ośw iadczeniem , że w szystkie dotychczasow e p e ry p e tie posłów zostały w sporej części przez nich sam ych zaw inione, gdyż „w ob­ cym k ra ju sam ow olniej, niż p rzy stało , poczynali sobie i przez to granicę pow inności poselskiej p rzek ro czy li”. D alszy czas oczekiw ania na zejście się sejm u elekcyjnego m ieli posłow ie spędzić w U rzędow ie, ja k zalecano im to już w cześniej. F u n k cję honorow ego o piekuna i oficjalnego pośre­ d n ik a w ich k o n tak ta ch z senatem zlecono k asztelanow i lu belsk iem u S ta ­ nisław ow i Słupeckiem u. Jednocześnie trz e m n a jb a rd zie j k ry ty k o w an y m

10 List Rożemberka, pisany „w polu dwie mile pod Warszawą” 8 października zamieścił w swym żywocie Rożemberka V. Bfezan (jw., t. 1, s. 243).

11 Diariusz tego, co się działo w W arszaw ie na zjeździe d. nona octobris 1572,

w: Zbiór pam ię tn ików historycznych o d a w n e j Polszczę, wyd. J. U. Niemcewicz, t. 1, Warszawa 1822, s. 144.

12 Tamże, s. 145; S. G r u s z e c k i , jw., s. 156.

13 S. O r z e 1 s к i, jw., s. 13. 14 J. M a c û r e k, jw., s. 45.

(7)

108 H E N R Y K G M IT E R E K

agentom cesarskim , G astald iem u , C yrusow i i G erstm anow i, k tórzy byli w Polsce już przed p rzy jazd em R ożem berka, nakazano n aty ch m iasto w e opuszczenie granic 1S. W te j sy tu a c ji nie pozostaw ało nic innego, ja k po­ godzić się z losem. Spędziw szy jeszcze kilkanaście listopadow ych dni w okolicach W arszaw y, odw iedziw szy na k ró tk o sam o m iasto, 1 g ru d nia R ożem berk ze sw ym orszakiem zjaw ił się w w yznaczonym m u U rzędow ie.

Dotyczczasowe tru d y m ocno d a ły się jed n a k w e znaki otoczeniu Ro- żem berkow ej legacji. P rzed łu żająca się i o b fitu jąca w ty le niespodzianek m isja, jesienne chłody i szarugi oraz p a n u ją c a w różnych m iejscach P ol­ ski zaraza w y raźn ie uszczupliły szeregi orszaku. S y tu a cję pogarszało zde­ cydow anie n iep rzy ch y ln e nastaw ien ie ludności okolic, przez k tó re posło­ w ie przejeżdżali. Je d e n z uczestników w y p ra w y , J ifik M ośaur, odesłany do Czech z chorym i, ta k relacjo n o w ał R ożem berkow i swój p rzejazd przez Polskę:

Z tymi chorymi mieliśmy podróż bardzo ciężką. Nigdzie nas na gospody dobro­ wolnie przyjmować nie chcieli, ani nam żywności i paszy sprzedawać, musieliśmy się na siłę do ich chałup wciskać i do broni się uciekać. Żadnej litości nad nami nie mieli, za wszystkie rzeczy musieliśmy płacić w dwójnasób. Pan Rejs [Jindrich z Plavna] zmarł nam około dwunastu mil od Warszawy. Tegośmy z wielkim trudem w jakimś miasteczku biskupim, którego nazwa Biała, w kościele pochowali. A gdy­ byśmy nie mieli listu od pana biskupa, byliby nas ze zwłokami wygnali. Janśe Albrechta z Vejslavic, wuja mego, tegośmy także w kościele około trzydziestu mil od Warszawy pochowali16.

W inn y m m iejscu V. B rezan, k tó re m u zaw dzięczam y te inform acje, pisał, że śm ierć sp o tk ała w Polsce d w u in n y ch jeszcze członków Rożem - berkow ej św ity, J ifih o T o rb a rta i n iejakiego Jan ko vskéh o 17.

Tym czasem dosto jn icy czescy w służbie cesarskiej zainstalo w ali się w U rzędow ie. W iele w skazyw ało na to, że po b y t ich w ty m m ieście przeciągnie się, należało więc przygotow ać się należycie n a tru d n e m ie­ siące zimowe, nie tra c ąc z oczu zasadniczego celu m iesji. U rzędów zda­ w ał się stw arzać w m ia rę do b re w a ru n k i ta k dla sam ego po b y tu , ja k i dla prow adzenia ag itacji i pozyskiw ania zw olenników d la k a n d y d a tu ry h a b sb u rsk iej. Było to wów czas m iasto tę tn ią c e życiem i d ysp on ujące w y ­ starczający m zapleczem ap ro w izacy jny m . M ieszczanie dysponow ali p rz e ­ szło 90 łan am i ziem i, rozw ijało się rzem iosło. L u s tra c ja z 1565 r. w y k a ­ zyw ała w m ieście m iędzy in n y m i 25 p iek arzy , 10 rzeźników i 20 szew ­ ców 18. D odatkow e m ożliw ości zasp ok ajan ia niezbędnych p o trzeb zw iąza­ nych z zaop atrzen iem stw arzało b liskie stosunkow o sąsiedztw o L u b lin a z jego ro zw in ięty m ry n k iem . Jednocześnie położenie U rzędow a, ja k b y na uboczu od głów nych cen tró w życia politycznego, stw arzało dodatkow e szanse. N ie zw racając te ra z na siebie ta k pow szechnej uw agi, m ogli po­ słow ie sta ra ć się n ap raw ić popełnione błędy i próbow ać w yprow adzić sp raw y na pom yślniejsze dla siebie drogi. Zadanie było jed n a k o ty le u tru d n io n e , że dla pro w ad zen ia ak cji propagandow ej i ag itacy jn ej pozo­ staw ała jed y n ie korespo n d en cja i pośred nictw o osób trzecich, dy sp o n u ­ jący ch sw obodą ruchów .

15 R. H e i d e n s t e i n, jw., s. 35; T. W i e r z b o w s k i , jw., s. 55—56.

16 J. Mośaur do W. Rożemberka, 1 grudnia 1572, w: V. B r e z a n , jw., t. 1, s. 244. 17 V. B f e z a n, jw., t. 1, s. 240—241.

18 Lustracja w o j e w ó d z tw a lubelskiego 1565, wyd. A. Wyczański, Wrocław 1959, s. 95—96.

(8)

W IL H E L M Z R O Z E M B E R K A W L U B E L S K IE M W L A T A C H 1572—1573 109

P o b y t legacji w U rzędow ie p rzeciąg n ął się n iem al do końca m arca 1573 r. Do posłów cesarskich dołączyli tu ta j nad to w ysłann icy sejm u czeskiego ze w spom nianym ju ż w cześniej L o b k o v ic em 19. Sam W ilhelm z R ożem berka zapew ne w m ieście nie p rze b y w ał cały te n czas. Z nający go osobiście k ro n ik a rz V. B rezan pisał, że ze w zględu n a p a n u jące m o­ row e p ow ietrze R ożem berk jeżdżąc „z jed n y ch m iejsc w ty m K rólestw ie [Polskim — H. G.] w d ru g ie [...] od P a n a Boga uchro nio ny i p rzy zdrow iu zachow any został” 20. Spośród dostojników polskich najb liższy m i jego są­ siadam i b y li w ojew oda lu b elsk i M ikołaj M aciejow ski i znan y n am ju ż k a szte la n lub elsk i S tan isław Słupecki. N iew ątp liw ie R ożem berk z oby­ dw om a często się spoty k ał, baw ił w ich m ajętnościach, skoro obydw aj zostali w efekcie zjed n an i dla k a n d y d a tu ry h ab sb u rk siej. Ich to głów nie m u siał m ieć na m yśli, gdy żarto w ał w liście do b ra ta P e tra Voka w lu ­ ty m 1573 r., by jadąc do P olski z m łodym k ró lem E rn estem zaopatrzy ł się w dw a żołądki, poniew aż w gościnie u Polaków jednego nie w y ­ starcza 21. R ozw inął też k o respondencję z se n ato ram i całej Rzeczypospo­ lite j: w ojew odą sieradzkim O lb rach tem Łaskim , w ojew odą podolskim Mi­ k ołajem M ieleckim , kasztelanem k rak o w sk im Jo rd a n e m S p ytk iem , sando­ m iersk im H ieronim em O ssolińskim , kalisk im Ja n em K onarskim , p rze ­ m yskim Jako w em Rokosow skim , m arszałkiem w ielkim litew sk im M iko­ łajem K rzysztofem R adziw iłłem i w ielu innym i. W listach pow oływ ał się na d aw n ą p rzy ja źń i b ra te rstw o polsko-czeskie, pro sił o przychylność i zaufanie dla k a n d y d a tu ry h a b sb u rsk iej, w sk azując na gospodarcze i po­ lityczne głów nie korzyści, jak ie i Polska, i Czechy m ogłyby odnieść w p rzy p a d k u w spólnego w ładcy 22. W iele w y siłk u posłow ie w łożyli w po­ zyskanie w pływ ow ego w ojew ody krakow skiego J a n a F irle ja . Z asłużyli się tu zwłaszcza oddani legatom podkom orzy lub elsk i J a n Bogusz oraz k an o nik k rako w sk i Ł ukasz Podoski, sp ełn iający rolę pośredników w kon­ tak ta ch , a nad to ag itu ją c y za H ab sb u rg iem po całej M ałopolsce.

P rzychylność dla swej m isji zyskiw ali w ysłann icy cesarscy bogatym i p o d a ru n k a m i i zw yczajnym p rzek u p stw em . P io tro w i Z borow skiem u, w o­ jew odzie sandom ierskiem u, obiecyw ano na p rzy k ła d 10 tys. zł i w iele w skazuje na to, że — m im o początkow ej a w ersji — by ł on skłon ny po­ przeć k a n d y d a tu rę E rnesta. 100 d u k ató w w ręczy ł W ilhelm „za pew ne u słu g i” p rzy b y łem u do U rzędow a znan em u poecie aria ń sk ie m u Erazm ow i O tw inow skiem u. Jak o upo m in k i w y k o rzystyw an o nie ty lk o pieniądze. W początkach m arca dziękow ał R ożem berk b r a tu za p rzy słan e m u z Czech c h a rty , kordy, rusznice i inne dobra, k tó re n iew ątpliw ie ro zp łyn ęły się potem w śród polskiej szlach ty 23. W szystko to m usiało przynosić częścio­ w e p rz y n a jm n ie j re z u lta ty i k rąg zw olenników obozu h ab sbu rsk iego u le­ gał poszerzeniu. P rz y okazji popularność zyskiw ała osoba sam ego W ilhel­ m a z R ożem berka. G dy przyszło bow iem do sam ej elek cji w ysunięto w śród innych rów nież jego k a n d y d a tu rę do polskiego tro n u , a czołowym jej eksponentem stał się k a szte la n biecki S tan isław S z a fra n ie c 24.

18 V. В f e z a n, jw., t. 1, s. 256. 20 Tamże, s. 256.

21 Zob. T. W i e r z b o w s k i , jw., s. 56.

22 Tamże, s. 57; J. M a c û r e k, jw., s. 44 Zob. też przypis 4.

23 T. W i e r z b o w s k i , jw., s. 62; H. B a r y c z , Erazm O tw in ow ski, w: Polski słow nik biograficzny, t. 24, Wrocław 1979, s. 644; V. B r e z a n , jw., t. 1, s. 257.

(9)

п о H E N R Y K G M IT E R E K

P rzed łu żający się p o b y t w U rzędow ie i zw iązana z ty m m ożliw ość bard ziej szczegółowego rozeznania się w n a stro ja c h szerszych rzesz szlachty, nie n a s tra ja ły jed n a k W ilhelm a nazb y t optym istycznie co do w idoków na pow odzenie m isji. Jeszcze w początkach m arca 1573 r., a więc na niespełna m iesiąc przed zebran iem się sejm u elekcyjnego, pisał do b ra ta :

O tutejszych sprawach nie wiem, co wam pisać. Jest jeszcze cicho o tym, kto miałby tu ostatecznie zostać królem, i myślę, że ani panowie Polacy sami o tym nic gruntownego nie wiedzą 25.

W yznanie to jest niczym innym , ja k p rzy znan iem się — w zaw oalo- w anej co praw d a form ie — do faktycznego fiaska dotychczasow ych p a ­ rom iesięcznych w ysiłków . N astró j pogarszały uciążliwości, jak ie niosły z sobą tru d n e w a ru n k i zim owe. W początkach stycznia odesłał Rożem - b e rk do Czech swego h o fm istrza B ohuslava O jífe z Oćedelic z 16 osobam i i 26 końm i 26. W lu ty m do L u b lin a w y p raw io n y został P av el H ełm z V or- lova, se k re ta rz R ożem berka, w celu poczynienia typow o zim ow ych zak u­ pów. Na skóry, kożuchy, bele b aw ełn y i podobne a rty k u ły w y d atk o w an o wówczas n ieb ag ateln ą sum ę przeszło 1763 zł 27. Sam W ilhelm pisał w m a r­ cu 1573 r., że tęskno m u ju ż za bliskim i i chciałby się ja k n a jry c h le j z nim i zobaczyć.

Z ulgą zatem m usiano w U rzędow ie p rzy ją ć długo oczekiw ane zap ro ­ szenie na sejm do W arszaw y. 136 koni z w ozam i i ludźm i w yruszyło tra k te m na K azim ierz, gdzie 28 m arca p rzep raw io no się przez W isłę i cztery dni później poselstw o stan ęło pod W arszaw ą 28. 9 k w ietnia wobec zebran ej szlach ty w ygłosił R ożem berk m ow ę za arcyksięciem E rnestem **, ale zdaw ał sobie n iew ątp liw ie ju ż w ów czas spraw ę, że k an d y d at, za k tó ­ ry m przem aw ia, nie m a szans elekcji. 7 m aja królem w y b ra n y został F ran cu z H e n ry k W alezy.

W tra k c ie m isji w okresie pierw szego bezkrólew ia W ilhelm z Rożem ­ berk a, czołowy p o lity k czeski, k tó ry na h isto rii Czech pozostaw ił w y ­ raźne piętno, większość m iesięcy spędził na Lubelszczyźnie. Mimo iż za­ danie, z jak im p rzy b y ł do Polski, było n iezm iernie tru d n e , a p o zy ty w n y re z u lta t m isji w ręcz niem ożliw y, p o tra fił p rzysporzyć cesarzow i w cale niem ałe grono zw olenników . Jednocześnie p o d k reślanie przez niego sło­ w iańskiego rodow odu Czechów i Polaków , zdolności dyplom atyczne, kon­ ta k ty , któ re naw iązał, zjed n ały jem u osobiście ta k w ielu sym patyków , że w okresie drugiego bezkrólew ia nazw isko czeskiego w ielm oży pojaw iło się w polskiej h isto rii raz jeszcze, ty m razem jako dysponującego sporym poparciem k o n k u ren ta do tro n u polskiego. W istn iejącej sy tu a c ji po lity cz­ nej ta k Polski, ja k zwłaszcza Czech, rzeczyw istych szans w y bo ru W ilhelm z R ożem berka jed n ak nie m iał.

25 W. Rożemberk do brata Petra Voka, 6 marca 1573, w: V. B f e z a n , jw., t. 1, s. 257.

26 Tamże, s. 256. Warto dodać, że z Urzędowa do Trzeboni jechał on wówczas 18 dni.

27 W Archiwum Państwowym w Trzeboni, fond Cizi rody — Roümberkové, pisma, pododdział 21, fase. IV zachowały się interesujące rachunki z tych zakupów, zasługujące na opublikowanie w całości.

28 V. В f e z a n, jw., t. 1, s. 256. 28 Zob. S. O r z e 1 s к i, jw., s. 48—51.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjrzyj się ilustracjom.. b) Określ jej kierunek i zwrot.

Człowiek ma skłonność grzechu, czyli do odwracania się od Boga i odrzucania Jego miłości. Z tego względu jest podatny na pokusy szatana. Chce on zgubić

Ostatnim takim przykładem jest rok 2014 i propozycje oraz kontraktowanie roku 2015 z niepewnym pakietem onkologicznym – znowu nie została określona rola szpitali powiatowych

Dobrym synonimem social media jest także wyrażenie sieci społecznościowe 3 , bądź też angielskie brzmienie Social Network Sites (SNSs) 4.. Portale te mogą mieć

Ponadto, substancje uważane za środki spożywcze, które mogą być stosowane ze względu na ich funk- cję technologiczną, takie jak chlorek sodu, szafran, a także enzymy

Zaprezentowane rezultaty badań uzyskane na stanowisku laboratoryjnym przeznaczonym do badania wpływu tłumika magnetoreologicznego na siłę pchnięcia broni ramiennej

wynika, że intensywność wzrostu mierzona średnimi dziennymi przyrostami masy buhajków, którym przez okres dwóch miesięcy podawano łój wołowy i mydła wapniowe kwasów

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony