• Nie Znaleziono Wyników

Od Władysława Łuszczkiewicza do Janusza St. Pasierba : kilka słów o poradnikach dla księży z zakresu ochrony zabytków

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od Władysława Łuszczkiewicza do Janusza St. Pasierba : kilka słów o poradnikach dla księży z zakresu ochrony zabytków"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksander Broda

Od Władysława Łuszczkiewicza do

Janusza St. Pasierba : kilka słów o

poradnikach dla księży z zakresu

ochrony zabytków

Ochrona Zabytków 49/3 (194), 332-336

1996

(2)

PIŚMIENNICTWO

Od Władysława Łuszczkiew icza do Janusza St. Pasierba. Kilka słów o poradnikach dla księży

O p u b lik o w an ie w końcu 1995 ro k u now ego — znacznie posze­ rzonego, p o p raw io n eg o i u zu p eł­ n io n e g o 1 — w y dania książki Księ­ dza P rofesora Janusza St. Pasierba O chrona z a b y tk ó w s ztu k i kościel­ nej zapełniło lukę pow stałą po w y­ czerpaniu się d w óch p o p rzed n ich jej edycji: pierw szej z 1968 roku, w ydanej jako skrypt przez A kade­ mię Teologii K atolickiej w W ar­ szawie, i drugiej z 1971 roku, o p u ­ b likow anej w zw iększonym już nakładzie przez „Pallotinum ” w Po­ znaniu. N iew ątp liw a p o p u larn o ść tej pracy da się w yjaśnić nie tylko w ysokim poziom em m ery to ry cz­ nym , ale też specyficznym cha­ rak tere m : przystępnie n ap isan e ­ go poradnika skierow anego głów ­ nie do najliczniejszej grupy o p ie ­ k u n ó w o b ie k tó w z ab y tk o w y c h w Polsce, jaką stanow ią księża k a ­ toliccy adm inistrujący daw nym i św iątyniam i. Jeśli d o d ać do tego fakt, że książka Janusza St. Pasier­ ba stan o w iła także do sk o n ały p o ­ dręcznik dla w szystkich, którzy pragnęli zaznajom ić się z p ro b le ­ m a ty k ą o c h ro n y za b y tk ó w k o ­ ścielnych w ogóle — a w ięc m .in. dla stu d e n tó w historii sztuki oraz k o n se rw a c ji i re s ta u ra c ji dzieł sztuki — tru d n o się dziw ić, że p o p rze d n ie w ydania książki szyb­ ko znikały z p ółek księgarskich. Tak będzie zapew ne i tym razem .

Je d n a k niew iele osób zdaje so ­ bie spraw ę z faktu, że w polskiej

1. J. St. Pasierb, O chrona za b y tk ó w sztu ki

kościelnej, w ydanie popr. i u zupełnione,

Towarzystwo O pieki nad Zabytkami, War­ szawa 1 9 9 5 , s. 2 4 2 + 81 il. (rów nież bar­ wnych). W ydanie to — op racow ane już po śmierci Autora — p rzygotow ał do druku, korzystając z p o zo sta w io n y ch przez Ks. Profesora w skazów ek, krakowski historyk sztuki Jerzy Żmudziński. Przyp. red.:

naproś-z naproś-zakresu ochrony naproś-zabytków

literatu rze z zakresu o ch ro n y za­ b y tk ó w p raca ks. prof. Pasierba n ie je st b y n ajm n iej w y d a w n ic ­ tw em un ik ato w y m . Począwszy od drugiej po ło w y X IX w ieku, aż po lata po II w ojnie św iatow ej, u k a­ zało się kilka bardzo różnych ksią­ żek ad reso w an y ch przed e w szyst­ kim d o księży, będących p rak ty cz­ nym i p o ra d n ik a m i w zakresie b u ­ d o w y i u trz y m a n ia k o ścio łó w , a ta k ż e o c h ro n y i k o n serw acji dzieł daw n ej sztu k i k o ścieln ej, sta n o w ią c y c h ich w y p o saże n ie. Bliższe przyjrzenie się tym p u b li­ kacjom m oże być b ard zo poży­ teczne, pozw ala bow iem dostrzec nie tylko o g ro m n ą ew olucję, jaką przeszły poglądy i d o k try n a k o n ­ se rw a to rsk a od drugiej po ło w y X IX w ieku po dzień dzisiejszy, ale rów nież każe docenić w yjątkow e w alory w znow ionej O chrony z a ­ b y tk ó w s ztu k i kościelnej.

P r e k u r s o r e m p o p u la r y z a c ji o c h ro n y zabytków sztuki kościel­ nej w śró d o p ie k u n ó w tych zaby­ tk ó w był jeden ze w sp ó łtw ó rcó w polskiej historii sztuki — W ład y ­ sław Łuszczkiewicz (1 8 2 8 -1 900)2. W 1869 r. opublikow ał on w K ra­ kow ie W skazów kę do u tr z y m y w a ­ nia kościołów , cerkw i i przecho­ w y w a n y c h ta m że z a b y tk ó w prze­ szłości — niew ielką broszurę li­ czącą 67 stro n . K ilkanaście lat p ó źn iej Ł uszczkiew icz p o n o w ił p ró b ę syntetycznego ujęcia tego zagadnienia. Z eb rał w jedną ca­

bę Wydawcy — T O N Z — informujemy, że dystrybucję hurtową i sprzedaż wysyłkową dzieła ks. prof. J. St. Pasierba prowadzi firma RADIMEX, 2 6 -6 0 0 Radom, ul. Ar­ mii Krajowej 3/19, teł. 0-48 66-19-31. 2 . Literaturę na tem at W ładysław a Łuszcz­ kiew icza zestaw ia T. D obrzeniecki, W ła d y ­

sła w Ł u szczk iew icz — b adacz sztu k i ro­ m ań skiej w Polsce (w:) M yśl o sztuce. M a­

ło ść z a m ie s z c z a n e n a ła m a c h „Przeglądu K atolickiego” w łasne arty k u ły i w y d ał w W arszaw ie w ro k u 1887 Poradnik dla z a jm u ­ jących się u trzym a n iem i restau­ racją k o ś c io łó w i k o ś c ie ln y c h sp rzętó w , publikację d w u k ro tn ie obszerniejszą, liczącą 127 stro n .

Obie publikacje Łuszczkiewicza — m im o że a u to r nie był osobą d u ch o w n ą — cieszyły się w

krę-f

;ach kościelnych znaczną p o p u - arnością. N ajlepiej dow odzi tego fakt, że tw órca kolejnej pracy odgry­ wającej rolę poradnika dla o p ie k u ­ nów zabytków sakralnych, ks. A n­ toni Brykczyński (1 8 4 3 -1 9 1 3 )3, członek Komisji Sztuki i Komisji A rcheologicznej A kadem ii U m ie­ jętności w K rakow ie, bez fałszy­ wej sk ro m n o ści p rzytaczał całe u stęp y z p racy Ł uszczkiew icza, odnoszące się do restauracji zaby­ tk ó w sz tu k i sa k ra ln e j. Z re s z tą praca ks. Brykczyńskiego — D o m B oży to jest p ra ktyczn e w sk a zó w ­ k i b u d o w a n i a , n a p r a w i a n i a i u trzy m y w a n ia kościołów , w y d a ­ na po raz pierw szy w W arszaw ie w 1888 r. i p o tem d w u k ro tn ie w znaw iana (jaTko w ydanie p o p ra ­ w ione przez autora) w latacn 1897 i 1904 — była w zasadniczym z rę ­ bie kom pilacją w zo ro w an ą na p o ­ dobnym francuskim w ydaw ictw ie ks. M o n ta u lt, w zbogaconym w ła ­ śnie o w sk azó w k i zac z erp n ię te z o b u b ro sz u r Ł uszczkiew icza. N iezw y k ła p o p u la rn o ść książki

teria ly sesji zorgan izow anej z okazji c z te r­ dziestolecia istnienia Stow arzyszen ia H i­ sto r y k ó w Sztuki, Warszawa, listo p a d 1 9 7 4 ,

Warszawa 1 9 7 6 , s. 2 5 3 , przyp. 1.

3. M . W ójcik, B rykczyń ski A n to n i (hasło w:) E ncyklopedia katolicka, t. II, Lublin 1 9 8 5 , szp. 1 119.

(3)

ks. B rykczyńskiego, któ ry jej frag­ m enty (czasami p rzered ag o w an e i zm ienione) p u b lik o w ał rów ież na łam ach k ato lick ich czasopism , w tym n ie z w y k le p o p u la rn e g o „D zw o n k a C z ę sto ch o w sk ieg o ”4, przyczyniła się do u p o w sz ech n ie­ nia i u w ia ry g o d n ie n ia , g łów nie w k rę g ach k o śc ie ln y c h , p o g lą ­ d ó w Luszczkiew icza aż po p o czą­ tk o w e lata X X w ieku, m im o że w tym czasie obow iązujące d o ­ k try n y k o n s e rw a to rs k ie u leg ły z n a c z n em u p rz e k s z ta łc e n iu , by nie rzec — rew olucji. Isto tn e było jeszcze jed n o — p ro b lem y o c h ro ­ ny i restauracji zabytków sztuki poru szan e były w pracy ks. Bryk­ czyńskiego tylko na tle ogólnego rz e g lą d u p ro b le m a ty k i sztu k i ościelnej. D o m B oży... był b o ­ w ie m ró w n ie ż p rz e w o d n ik ie m dla księży b u dujących ow e św ią­ ty n ie i z a w ie ra ł k o m p e n d iu m w iedzy o w y posażeniu św iątyni, s p rz ę ta c h i p a ra m e n ta c h litu r ­ gicznych itp.

Z a p e w n e k ilk a w y d ań pracy ks. B ry k czy ń sk ie g o , c e n io n e g o w konserw aty w n y ch kręgach k a­ to lic k ieg o d u c h o w ie ń stw a , oraz b ra k „ sp o łe c z n e g o z a p o trz e b o ­ w a n ia” n a ro d u , k tó ry św ieżo o d ­ zyskał w olność i m iał inne p rio ry ­ tety, spow odow ały, że w okresie m iędzyw ojennym n ik t nie podjął pró b y o p ra c o w a n ia an a lo g iczn e­ g o, ale b a rd ziej n o w o c z e sn e g o w ydaw nictw a. U kazyw ały się n a ­ tu ra ln ie d ru k iem p o p u la rn ie ujęte prace p ośw ięcone o c h ro n ie zaby­ tk ó w (w ty m ta k ż e z a b y tk ó w sztuki kościelnej) — jak na przy­ kład an o n im o w a b ro szu ra O pieka n a d za b y tk a m i i ich konserw acja , w ydana przez M inisterstw o Sztuki i K ultury w W arszaw ie w 1920 r. — ale nie były to publikacje kie­ ro w an e tylko do ad m in istra to ró w o b iek tó w sakralnych.

D opiero ks. C hw alisław Z ie ­ liński w 1960 r. o p ra co w ał nowy, b ard zo obszerny (1004 strony!) p o d ręc zn ik , będący w sz ech stro n ­ nym k o m p en d iu m w iedzy o k o ­

4 . Charakterystyczne jest to, że zarów no Ł uszczkiew icz, jak i Brykczyński sw oje p o ­ rady — p o d zielo n e na odcinki — publiko­ w ali na łam ach czasopism k ościeln ych . W drugiej p o ło w ie X IX w. był to o w iele skuteczniejszy sposób dotarcia do od b ior­ cy — księdza z reguły prenumerującego takie w łaśnie czasopism a — niż w ydanie książki. Szkoda, że ten sposób propagow

a-ściele jako szeroko pojętej budow li — S z tu k a sakralna. Co n a leży w ied zie ć o budow ie, urządzeniu, w y p o sa że n iu , o zd o b ie i konser­ w acji D o m u Bożego. Podręcznik o p racow any na pod sta w ie p rzep i­ só w kościelnych (K sięgarnia Sw. W ojciecha, Poznań — W arszaw a — Lublin). Ten og ro m n y to m , za­ o p a trz o n y w szczegółow e in d e k ­ sy i w skazów ki b ib lio g raficzn e, zastą p ił p rze starzałe w y d a w n ic­ tw o ks. Brykczyńskiego — nie na d łu g o jednak, gdyż w p ro w ad z o n e w kilka lat później przez Sobór W a ty k a ń s k i II z m ia n y litu r g ii uczyniły go w pew nym sto p n iu n ie a k tu a ln y m . M im o to p rz e z długie lata była to książka jedyna, tym sam ym p o szukiw ana i w y k o ­ rzystyw ana, do dziś zresztą sta n o ­ wi cenione przez h isto ry k ó w sztu­ ki p o d ręczn e ź ró d ło w iedzy na te m a t sztuki sakralnej i zasad jej sto so w a n ia (k tó reg o nie w o ln o jednak tra k to w a ć bezkrytycznie). Interesujące nas zagadnienia o c h ­ rony i konserw acji zabytków sak­ ra ln y c h , c h o ć z a sy g n alizo w an e w t y tu le w s p o s ó b z n a c z ą c y , w istocie w publikacji ks. Z ie liń ­ skiego zostały p o tra k to w a n e dość m arginalnie. R ozrzucone po całej książce k ró tk ie p o d ro zd ziały p o ­ św ięcone tej tem atyce dają szereg p raktycznych w skazów ek co do renow acji dzieł sztuki sakralnej. N ie ulega jednak w ątp liw o ści, że a u to r posunął się w tym w zglę­ dzie za d alek o , w kraczając zdecy­ d o w an ie w ko m p eten cje specjali- s tó w -k o n s e rw a to ró w i san k cjo ­ nując działalność „pobo żn y ch dy ­ le ta n tó w ”5.

Dw a koleje w ydania książki ks. prof. Pasierba stanow iły w dużym sto p n iu o d p o w ied ź na publikację ks. Z ie liń s k ie g o . P o ś w ię c e n ie d z ie ła w y łą c z n ie z a g a d n ie n iu o c h ro n y zabytków sztuki k ościel­ nej, syntetyczność w ykładu pisa­ nego pięknym i zrozum iałym ję­ zykiem , u w zg lęd n ien ie złożonej problem atyki zmian zachodzących we w n ętrzach kościołów po So­

nia zagadnień ochrony zabytków sztuki kościelnej został obecnie w praktyce cał­ k ow icie zarzucony.

5. Z ob. na przykład Rozdział XI: „R eno­ wacja obrazów ”, s. 7 7 1 - 7 8 9 .

6. O pracow any przez L. K rzyżanow skie­ go, s. 2 8 4 - 3 0 0 ; problem atyka konserw a­ torska m arginalnie pojaw ia się także w in­ nych miejscach książki, zob. na przykład

b o rze W atykańskim II, w reszcie m ą d ra w strz e m ię ź liw o ść w d a ­ w an iu p rak ty czn y ch w skazów ek i p ró b a u św iad o m ien ia o dbiorcy roli, jaką o dgryw ają profesjonalni k o n serw a to rzy — to w szystko za­ d e c y d o w ało o w ysokim poziom ie książki i jej sukcesie. Po o p u b lik o ­ w an iu O ch ro n y za b y tk ó w sztu k i kościelnej ty lk o raz p o d jęto pró b ę w y d a n ia k s ią ż k i-p o ra d n ik a dla księży zaw ierającej także uw agi d o tyczące o ch ro n y zabytków. By­ ła to o p u b lik o w a n a przez R adę P rym asow ską Budow y K ościołów zb io ro w a p rac a B udow a i konser­ wacja kościołów . Poradnik — Va- d e m ecu m (W arszawa 1981), za­ w ierająca także osobny, sto su n k o ­ w o k ró tk i rozdział Konserwacja z a b y tk ó w sa kra ln ych 6; in te n c ją a u to ró w tej publikacji było p rz e ­ de w szystkim dostarczenie p odsta­ w ow ych inform acji k ap łan o m zaj­ m u jący m się w z n o sz e n ie m n o ­ w ych św iątyń.

N ie jest m oim zam iarem szcze­ gółow e porów nyw anie w różnych a s p e k ta c h pow yższych p ra c — b y ło b y to z re s z tą n ie m o ż liw e w krótkim kom unikacie. Temat ten n iew ątp liw ie zasługuje na osobne stu d iu m , uw zględniające rów nież inne publikacje, w tym artykuły w czasopism ach. C hciałbym jed ­ nak zw rócić uw agę na kilka zasad­ niczych kwestii, ważnych w ocenie ow ego w y d an ia książki Księdza P ro feso ra Jan u sza St. Pasierba.

Z adziw iające i optym istyczne jest to , że zasadnicze przesłanie dotyczące ochrony zabytków sztu­ ki kościelnej w każdej z w ym ie­ n ionych publikacji w ydanych p o ­ m iędzy 1869 a 1981 rokiem — jest identyczne. T rudno oprzeć się uczuciu zd u m ien ia i satysfakcji, gd y c z y ta się s ło w a n a p is a n e p rzez ks. A n to n ie g o B rykczyń­ skiego w 1 902 ro k u 7, tak bardzo w ydają się dziś aktualne:

„P oruszyw szy tu, po raz pier­ wszy, spraw ę da w n ych za b ytkó w , chcę o te m słó w ko pow iedzieć, aby nie b y ć zm u szo n y m , przy

każ-p o d ro zd zia ł „Przebudow a zabytkow ych k o śc io łó w ” (s. 1 1 2 ), liczący ogółem 8 lin i­ jek tekstu i odw ołujący się do rozdziału autorstwa Lecha Krzyżanowskiego. Bar­ dzo cenne są natom iast uwagi ks. Tomasza B ojasiń sk iego d otyczące organ ów i ich ochrony (s. 301 i n.).

7. A. Brykczyński, D o m B oży a lu d Boży. 5. Fasada. — D rzw i. — Posadzka, „D zw

(4)

o-d y m szczególe buo-dow y, tegoż sa­ m ego pow tarzać.

Z a b y tk i przeszłości, ja kieg o ko l­ w iek rodzaju, w in n y b y ć za w sze 8 starannie p rzechow yw ane, a n i­ g d y nie niszczone — o to ogólna reguła, w której nie m a w yją tk ó w .

Jeżeli dany za b y te k jest ta k z e ­ psuty, iż nie m o że słu ż y ć do w ła ­ ściwego u ż y tk u — to i tak jeszcze nie p o w in ien b y ć zniszczony, ale in n y m zastąpiony, a p rzech o w y­ w a n y starannie na m iejscu, lub do m u z e u m dyecezyalnego oddany. Jeżeli z a ś ty lk o m o że b y ć napra­ w io n y , to go n a p ra w ić należy, chociażby ze zn a c zn y m ko sztem , pom nąc, iż rzecz stara, d o b rze n a ­ praw iona, często w ięcej jest w arta o d now ej. A le w in n a b y ć dob rze napraw ioną, a w ięc nie przez pier­ wszego lepszego m ajstra, bo z a ­ w sze łatw iej z now ego co zrobić, n iż stare napraw ić, a zep su ć ła­ tw o .

P rzyp o m n ieć tu m u szę k a p ła ­ n o m , iż są ty lk o o p ie k u n a m i rze­ czy kościelnych. N ie w o ln o więc im bez p o zw o len ia W ła d zy d u ­ chow nej, niczego z kościoła u su ­ w a ć ”.

P rzykłady tak ich „ p ro g ra m o ­ w y c h ” w y p o w ie d z i m ó g łb y m m nożyć, poczynając od pierw szej p u b lik a cji Ł uszczkiew icza. J e d ­ nak szczegółow e w skazów ki re a ­ lizacji teg o n acze ln eg o k a n o n u o ch ro n y zabytków sztuki sak ral­ nej za każdym razem w yglądały nieco inaczej. M o żn a by na p rzy ­ kładzie pięciu p rzyw ołanych p u ­ b lik a c ji d o s k o n a le p rz e śle d z ić , jak zm ieniały się zakresy pojęć sa­ m ego p rze d m io tu w arteg o o c h ro ­ ny i term inów : konserw acja i re ­ now acja zabytku. P ro b lem aty k a ta jest jednak w ystarczająco d o ­ b rze o p ra c o w a n a w lite ra tu rz e p rzed m io tu i nie m a p otrzeby sze­ rzej jej w tym m iejscu analizow ać. P o dobnie n astęp o w ała ew olucja zakresu p raktycznych rad d a w a ­ n y ch u ż y tk o w n ik o m o b ie k tó w zabytkow ych — z biegiem czasu co ra z częściej z w rac an o uw agę na rolę k o n se rw a to ró w specjali­ stów i ra d z o n o pow strzym yw ać

nek C zęsto c h o w sk i”, R. II, T. III (IX), 1 9 0 2 , s. 51.

8. Wszystkie podkreślenia w cytow anym tekście pochodzą od ks. Brykczyńskiego. 9. W Luszczkiewicz, W skazów ka d o u tr z y ­

m yw a n ia kościołów , cerkw i i p rzech o w y

-się od interw encji w substancję z a b y tk o w ą na w ła sn ą rę k ę , to znaczy przy po m o cy „ k o n serw a­ to ró w p ara fia ln y ch ” .

In te re s u ją c o p rz e d s ta w ia się ró w n ież p ro b lem zakresu in te r­ w encji k o n serw ato rsk ich w sto ­ s u n k u d o d z ie ł s z tu k i m o c n o u szkodzonych lub zachow anych s z c z ą tk o w o . Tem u z a g a d n ie n iu w a rto pośw ięcić m oże nieco w ię­ cej uw agi, gdyż jest to kw estia żywa i dyskutow ana także w chw i­ li obecnej. Już W ładysław Luszcz­ kiew icz, pisząc o gólnie o re sta u ­ racji obrazów , d o tk n ą ł tego p ro b ­ lem u:

„O brazy, któ ry c h p łó tn o na p o ­ ły zb u tw ia łe, podklejają się no- w em , latają się w szelkie p rzed ziu ­ raw ienia, w ygładza się p o trza ska ­ nie farby i g ru n tu , à chociaż na to w szy stk o m ogą się znaleść przep i­ sy d rukow ane, nie w o ln o przecież robić prób na dziełach s ztu k i i o d ­ d a w a ć trze b a o b ra zy d o ś w ia d ­ c z o n e m u r e s ta u r a to r o w i. N i e k a ż d y m a la rz u m ie n a p ra w ia ć m a lo w a n ia , o w sze m najczęściej m alarz zdolny, dla u ła tw ien ia so ­ bie trudów , za m a lo w u je na n o w o ; kied y tu w y p a d a o stro żn ie ty lk o u szko d zo n e m iejsca d o p e łn ić fa r ­ b ą ”9 [podkr. — A. B.].

W p o d o b n y m duchu w y p o w ia­ dał się Luszczkiewicz, pisząc o re­ nowacji uszkodzonych rzeźb: „ Z d a ­ rzają się w ypadki, że posągi drew ­ niane ta k są u szkodzone, iż im brakuje głów , rąk itd.; przepisy rytu a ln e i p rzy zw o ito ść sam a nie d o zw a la takich u ło m k ó w w y sta ­ w ia ć w kościołach. Przecież do ro ­ b iw szy części brakujące, choćby m n iej doskonałe, m o żn a je będzie za ch o w a ć lepiej i bezpieczniej, niż w y rzu c a ją c do k r u c h ty lu b na strych, gdzie do szczętu przepada­ ją. W o sta teczn ym razie zalecam y je odesłać do najbliższego krajo­ w ego zbioru sta ro ży tn o śc i”10.

D aleko jeszcze w tych w y p o ­ w iedziach do p ro p a g o w a n ia p ra ­ w idłow ych rozw iązań w zakresie „ re in te g rac ji” zniszczonych dzieł sztuki, k tó re ze w zględów k u lto ­ w y ch11 nie m ogą pozostać

prepa-w anych ta m że za b y tk ó prepa-w p rzeszłości, Kra­

k ów 1 8 6 9 , s. 37. 10. Tamże, s. 4 2.

11. Użyty tu termin „k u ltow y” od n osi się do oczekiwań tej grupy w iernych, która ceni sobie „przyzw oitą d o sło w n o ść ”.

r a te m k o n s e r w a t o r s k i m . A le L u szczk iew icz był już w p ełn i św ia d o m p e w n e j p o d sta w o w e j zasady, k tó rą należy się kierow ać w p rzy p ad k ach tego rodzaju, gdy w drugiej swojej pracy, w jednym z zasadniczych p u n k tó w w stępu, pisał:

„ U szkodzone i oberw ane za b y ­ tk i d o p e łn ij u m iejętn ie, starego nie ty k a ją c [podkreślenie — A. B.], a jeżeli zrestaurow ać nie um iesz lub nie m ożesz, a szpecą kościół, schow aj je w bezpieczne miejsce, a nie p o zb yw a j ich n iko m u , bo przyjdzie czas, że um iejętna ręka i fu n d a to r zn a leźć się mogą, a nie zgubisz p a m ią tek tw ego kościo­ ła ”12. K ogo w łaściw ie m iał na myśli Luszczkiew icz, pisząc o w y­ konaw cy ow ego „um iejętnego d o ­ p e łn ie n ia ” p rz e k o n u je pierw szy p u n k t w stęp u Poradnika..., gdzie a u to r pisze jednoznacznie: „nie ka żd y b u d o w n iczy i artysta jest w stanie d o ko n a ć odnow y. Potrze­ ba na to zn a w stw a specjalnego, a r c h ite k ta , o b e zn a n e g o d o b rze z d zieja m i sztu ki, a dośw iadczo­ nego w restauracjach, potrzeba a r ty s ty ró w ież w ykszta łco n eg o , aby restaurow anem u dziełu cha­ rakteru nie odebrał, większą część d ziel s ztu k i przeszłości psują b u ­ d o w n iczo w ie po w ia to w i, m iejsco­ w i m alarze i sn ycerze13.

O d c z a s ó w Ł u s z c z k ie w ic z a zm iany w d o k try n ie k o n serw a­ torskiej zaszły daleko i generalnie rzecz b io rą c zw yciężyła zasada n ie in te rw e n c ji (lub in terw en cji ograniczonej) w historyczną su b ­ stancję o b ie k tu . W odn iesien iu do sztuki kościelnej, a k o n k retn ie do o b iek tó w pozostających w o r ­ bicie ku ltu , zasada ta nie znalazła u z n a n ia w o c z a c h n a s tę p c ó w Łuszczkiew icza. Ks. C hw alisław Z ie liń sk i, uczciw ie relacjonując różnice w podejściu do daw nych dzieł sztuki, w ynikające z p rz e ­ ciw staw ionych sobie „k o n serw a­ cji” i „ren o w acji”, pisze o tej p ie r­ wszej: „M etoda ta, jako ekspery­ m e n t m uzealny, m o że b yć sto so ­ w ana do w artościow ych obrazów w galeriach”·, o „ren o w acji” zaś,

12. W Luszczkiew icz, Poradnik dla za jm u ­

ją cych się u trzy m y w a n ie m i restauracją ■ ko śc io łó w i kościelnych sp rzę tó w , Warsza­

wa 1 8 8 7 , s. 4 (pkt 4). 13. Tamże, s. 3.

(5)

zakładającej d o p e łn ie n ie uszk o ­ d z o n e g o d z ie ła (jak to o k reśła „retusz k o lo ry sty czn y ” — jednak taki, „aby m o żn a b yło go zaw sze usunąć, bez uszkodzenia oryginal­ nych starych części o b ra zu ”) p i­ sz e , że je s t w y m a g a n a „przez w szystkich zlecen io d a w có w p r y ­ w a tn y c h , szczeg ó ln ie p rzez d u ­ c h o w n y c h , bo sz tu k a kościelna jest u ty lita r n a ”^ .

Jak ten w yjątkow o trudny p ro ­ blem ro zw iązu je Jan u sz St. Pa­ sierb? W arto w tym m iejscu zacy­ tow ać w iększy frag m en t jego w y­ pow iedzi na ten tem at, p a m ięta­ jąc przy tym o w ielo k ro ć p o w ta ­ rzanym w książce Księdza P rofe­ so ra p o stu la c ie in d y w id u aln eg o tra k to w a n ia każdego dzieła d aw ­ nej sztuki kościelnej, w zależności od stanu zachow ania, miejsca prze­ c h o w y w a n ia , rangi artystycznej i historycznej, a także rzeczyw i­ stych p o trzeb kultu i oczekiw ań w iernych: „O becnie pełną rekon­ stru kcję u w a ża się za działanie sto so w a n e w y ją tk o w o . D a w n iej ko n se rw a to rzy zn a c zn ie ch ętn ie p o s u w a li się — n a jc zę śc ie j za aprobatą lu b n a w e t za zachętą u ż y tk o w n ik ó w — do o d tw o rze ­ nia, czy raczej stw orzenia p e w n e ­ go s ta n u id ea ln eg o . P ostulując ochronę i konserw ację z a b y tk ó w i zgadzając się w n iektó rych w y ­ padkach na ich rew aloryzację (le­ piej jed n a k poprzez integrację niż poprzez rekonstrukcję), należy z a ­ c h o w a ć d a le k o id ą cą re ze rw ę w sto su n k u do w szelkich za p ęd ó w m ających na celu dojście do ja kie­ g o ś stanu idealnego. Prawdę tę n a ­ leży szczególnie podkreślić w o d ­ niesieniu do z a b y tk ó w s ztu k i k o ­ ścielnej. W zględy u ży tk o w e z b y t często skłaniają rządców o b iek ­ t ó w s a k r a ln y c h d o s ta w ia n ia p rze d k o n s e r w a to r a m i żą d a n ia przyw rócenia p rze d m io to w i w ła ­ śn ie w s p o m n ia n e g o «idealnego stanu», n a w e t za cenę rezygnacji — najczęściej jed n a k częściow ej — z a u te n ty z m u . Trzeba tu od ra­ z u p o w ie d zie ć , że zasa d y e ty k i ko nserw atorskiej nakazują — w e­ dle H a n n y Jędrzejew skiej, ale ta k ­ że zd a n iem innych a u to ry te tó w — w p ie rw szy m rzędzie «takie p rze p ro w a d ze n ie zabiegów , aby

14. C. Z ieliński, Sztuka sakralna. C o nale­

ż y w ie d z ie ć o b u d o w ie, urządzeniu, w y p o ­ sażeniu, o zd o b ie i konserw acji D o m u

Bo-w m o żliBo-w ie n a jm n iejszym s to p ­ niu na ru szyć h istoryczne w artości z a b y tk u » . T eoretycy i p ra k ty c y konserw acji a u te n ty z m staw iają obecnie na p ierw szym planie i bę­ dąc u ży tk o w n ik ie m o b iektu za b y ­ tkow ego trzeba to sobie w yraźnie u św ia d o m ić ”15.

N a tu ra ln ie w całej książce ks. Jan u sza St. Pasierba p roblem re ­ k o n stru k cji, u zu p ełn ie ń , in te g ra ­ cji p o w ra ca w ie lo k ro tn ie — już jed n ak ten jeden frag m en t w stęp ­ nych rozw ażań pozw ala d ostrzec, jak w ielką ew olucję przeszły p o ­ dręczniki o ch ro n y zabytków sztu ­ ki kościelnej, pisane z m yślą o k a ­ p łan ach — u żytkow nikach tych obiektów , od W ładysław a Łuszcz­ kiew icza do Janusza S. Pasierba.

Jeśli sygnalizow ałem obecność pew nych w ątków , k tó re w p o ra d ­ nikach dla księży <— rządców za­ bytkow ych kościołów — p rzew i­ jają się stale od czasów Ł uszczkie­ w icza, to czyniłem to po to , by w ykazać, że książka ks. prof. J a ­ nusza St. Pasierba O chrona z a b y ­ tk ó w sztu k i kościelnej nie w yrosła z p ró żn i, a p re zen to w an e w niej poglądy i sposób ich ujęcia są w y­ nikiem niezw ykle d ojrzałego w y­ k o rz y sta n ia o siąg n ięć i b łę d ó w p o p rz e d n ik ó w A utora na tej d r o ­ dze. W arto zdać sobie spraw ę, na czym tak n ap raw d ę polega „ n o ­ w o czesność” tej w znow ionej po 25 latach publikacji, k tó ra m o g ła­ by n iek tó ry m w ydać się p o m n i­ kiem myśli rów nie odległym co szacow nym , tak jak prace Łuszcz­ k ie w ic z a czy B ry k c z y ń s k ie g o , a jest przecież w dalszym ciągu n o w a to rsk a, i co w ięcej, w p e w ­ nych aspektach g ru n to w n ie zm ie­ n ia d o ty c h c z a s o w e s te r e o ty p y m y ślen ia o o c h ro n ie z a b y tk ó w sztuki kościelnej.

M oże najw ażniejsze jest w tej p ra c y w y ra ź n e ro z g ra n ic z e n ie d w ó c h p ro b le m ó w : o p iek i nad z a b y tk a m i i tw o r z e n ia n o w e j sztuki. Pewną tradycją w sp o m n ia ­ nych tu w cześniejszych p o d rę c z ­ n ik ó w by ła chęć k sz ta łto w a n ia g ustów estetycznych księży. N a ­ p raw ę daw ne elem enty w y p o sa­ żenia kościoła tra k to w a n o tylko jako jeden z elem en tó w tw o rz e ­ n ia n o w e j s c e n e rii k o ś c ie ln e j.

żego. Podręcznik op ra c o w a n y na p o d sta w ie p rzep isó w kos'cielnych, Poznań 1960, s. 785.

W książce Janusza St. Pasierba jest inaczej. O c h ro n a zabytków tra k ­ to w an a jest tutaj jako zadanie o d ­ ręb n e, rządzące się w łasnym i p ra ­ w am i, niem al niezależne od tw o ­ rzen ia now ej sztuki. N apisałem „ n ie m a l” , gdyż książka zaw iera rozdział o w sp ó łistn ien iu sztuki sa k ra ln e j d a w n e j i n o w e j, ale w gruncie rzeczy rozdział ten p o u ­ cza, jak z p o k o rą dostosow ać się do daw ności św iątyni i jej w y p o ­ sażenia, w sytuacji gdy d o d an ie now ego ele m en tu jest niezbędne.

N iezw ykle w ażne jest też p o ­ szerzenie p o la zain tereso w ań , p o ­ stu lo w an e w obec księży — rz ą d ­ ców zabytkow ych o b iek tó w sak­ ralnych. O so b n e o m ów ienie za­ g adnień zieleni, cm entarzy, o to ­ czenia kościoła, zespołów zaby­ tk o w e j z a b u d o w y z g ro m a d z o ­ nych w bliższym i dalszym są­ siedztw ie św iątyni — to w szystko m a za zad an ie u św iadom ić o d ­ biorcy, że zabytkow y kościół nie jest w yrw any z k o n tek stu o to cze­ nia, że stanow i niezbyw alny ele­ m en t k rajobrazu — także k u ltu ­ row ego — bliższej i dalszej o k o li­ cy, w której się znajduje. Czas p o ­ każe, czy poszerzone w stosunku d o p o p rzed n ich w ydań o m ó w ie­ n ie ty c h z a g a d n i e ń w p ły n ie w p ra k ty c e na zain te re so w an ie księży tą p ro b lem aty k ą i pozw oli zachow ać więcej dla przyszłych p o k o leń . P odobnie jak przyszłość przyniesie o d p o w ied ź na pytanie, czy szczeg ó ln e z a a k c e n to w a n ie w książce p ro b lem ó w zabezpie­ czenia kościołów przed k rad zie­ żą, p o żaram i, czy aktam i w a n d a ­ lizmu, zaow ocuje zwiększoną czuj­ n o ścią p a ra fia n i a d m in is tra to ­ ró w budow li sakralnych i sp o w o ­ duje stosow anie przez nich n o w o ­ cześniejszych rozw iązań.

W książce K siędza P ro feso ra Pasierba szczególny ak cen t został też p o ło żo n y na w yraźne ro z g ra ­ niczenie pom iędzy o c h ro n ą zaby­ tk u , a jego k o n serw acją. Ta p ie r­ wsza m a za zadanie „zapew nienie za b y tk o m bezpieczeństw a w n a j­ szerszym tego słow a zn a c ze n iu ” i6 i takie działanie leży w granicach możliwości każdego rządcy obiek­ tu sakralnego. N ie w ym aga on o w iedzy specjalistycznej i

szczegó-15. J. St. Pasierb, op. cit., s. 14. 16. Tamże, s. 13.

(6)

łow ej — w ym aga ty lk o d o b rej woli. Przeciwnie jest z konserw ac­ ją. Ta m oże być d o m e n ą w yłącz­ nie k o n serw a to ra-sp ec jalisty . Jak refren p o w raca w książce słuszne żądanie sk ierow ane p o d adresem a d m in istra to ró w kościołów , aby w każdej trudniejszej kw estii r a ­ dzili się k o n se rw a to ra w o je w ó d z ­ kiego i diecezjalnego, a d o każdej pracy o ch arak terze k o n s e rw a to r­ skim przyw oływ ali posiad ająceg o u p raw n ien ia specjalistę w danej dziedzinie, k o n tro lę zaś n ad p rz e ­ bieg iem p ra c o d d a w a li w ręce k o m p eten tn ej kom isji. Tam, gdzie A utor przebieg d ziałań k o n se rw a ­ t o r s k i c h r e l a c j o n u j e b a r d z ie j szczegółow o, czyni to ta k , by nie d a w a ć ż a d n y c n p r a k ty c z n y c h w skazów ek, a in ten cją tych frag­ m en tó w jest u św iad o m ien ie k a­ p ła n o m zło żo n o ści k o n serw a cji zabytków i tym sam ym k o n ie cz­ ności o p ie ra n ia się n a p o w o ła ­ nych do tego k o n se rw a to ra c h -z a - w odow cacn. W tym kontekście ze zgrozą przypom inam y sobie „p rak ­ ty czn e” w skazów ki ks. C hw alisła- wa Z ielińskiego w jego k o m p e n ­ d iu m , gdzie znalazły się n aw et dość szczegółow e p rzepisy d o ty ­ c z ą c e d u b lo w a n ia o b r a z ó w ! 17 T ru d n o w y o b ra z ić so b ie w tej chw ili, jak w ielkie szkody m ogły poczynić (i zapew ne poczyniły) tego rodzaju „ p o m o c e ” w „ k o n ­ serw acji” dzieł sztuki, jeśli trafiły

w ręce księży lub p arafian m ają­ cych am bicje sam odzielnego zaję­ cia się „ ra to w a n ie m ” zabytków z w łasn eg o kościoła.

W sygnalizow anej — tak w aż­ nej k w e stii — z a k re s u r e k o n ­ strukcji i integracji b ard zo znisz­ czonych o b iek tó w sztuki sa k ral­ n ej, b ęd ący ch zarazem żyw ym i ob iek tam i k u ltu , ks. Janusz St. Pa­ s ie rb z a c h o w u je d a le k o id ą c ą w strzem ięźliw ość. Ale p ro b le m u teg o nie m ożna rozw iązać przy p o m o cy jednej, gotow ej recepty. W ydaje się, że w dalszym ciągu b ra k jest w p o lsk iej d o k try n ie k o n s e rw a c ji z a b y tk ó w ja sn e g o ro z strz y g n ię c ia tej k w estii. D o czasu aż p ro b lem ten doczeka się g ru n to w n ej teoretycznej analizy, najlepiej jest p o d ch o d zić do każ­ dego zabytku indyw idualnie. Z re ­ sztą A u to r w skazuje tu w iele in ­ nych m ożliw ości w ybrnięcia z dy­ le m a tu , jakim jest k o n serw acja dzieła sztuki b ard zo zniszczone­ g o , r e p r e z e n tu ją c e g o w a r to ś ć p rz e d e w szy stk im d la s p e c ja li­ stó w i k o n eseró w — nie p rz y p a d ­ kiem w książce znalazł się osobny ro zd ział pośw ięcony m uzeum k o ­ ścielnym i celne uw agi na te m a t ew entalnej roli kopii w k o n se r­ w acji, dotychczas niem al nie d o ­ s trz e g a n e j ja k o d r o g a w y jścia z d y le m a tu : p rz e n o sić d o m u ­ zeum i zachow yw ać jako p re p a ra t czy też re k o n s tru o w a ć (zaw sze

fa łs z u ją c — w m n ie jsz y m lub w iększym stopniu) i p ozostaw iać w kościele.

N ie było m oim zadaniem pisa­ n ie re c e n z ji n o w e g o w y d a n ia książki K siędza P rofesora Janusza St. Pasierba. W ydaw ało mi się jed ­ n ak p o ż y ty czn e p rz y p o m n ie n ie fe k tu , że p ro b le m p o ra d n ik ó w dla księży opiekujących się zaby­ tkow ym i św iątyniam i m a w p o l­ skim piśm iennictw ie z dziedziny o c h ro n y zab y tk ó w dosyć długą tradycję. O chrona z a b y tk ó w s z tu ­ ki kościelnej znajduje się, jak na razie, na ko ń cu tego ciągu, czer­ piąc ze złych i dob ry ch d o św iad ­ czeń p o n a d stu lat, k tó re m inęły od w y d an ia pierw szego k ró tk ieg o o ra d n ik a W ła d y sła w a Łuszcz- iewicza. M yślę, że d u ż o czasu upłynie, zanim pojaw i się p u b li­ kacja, k tó ra w znow ionej w łaśnie książce Księdza P rofesora Janusza St. P asierb a d o ró w n a jasnością i p oziom em w ykładu oraz d o jrza­ łością w niosków . Pozostaje tylko m ieć nadzieję, że trafi o n a do w ła­ ściw ych a d resató w — księży o p ie­ kujących się zabytkow ym i k o ścio ­ łam i oraz ich p rzeło żo n y ch — i że w yciągną oni w łaściw e w nioski z zaw artych w niej rad i p ouczeń, w yrosłych z dośw iadczeń n a g ro ­ m adzonych przez kilka p o k o leń badaczy i te o rety k ó w o ch ro n y za­ bytków sztuki w Polsce.

A leksander Broda

17. C. Zieliński, op. cit., s. 7 7 4 i n.

O chrona zabytków sztuki kościelnej.

Uwagi na marginesie monografii ks. prof. Janusza St. Pasierba1

„O ratorium niech będzie ty m , na co w skazuje jego nazw a. N ie należy tu c zy n ić ani p rzech o w yw a ć nic takiego. co by nie m ia ło zw ią zk u z m o d litw ą ”

Z abytki sztuki sak raln ej zajm u­ ją szczególne miejsce w śró d obiek­ tó w sztuki i kultury. M im o strat, będących w ynikiem u p ły w u cza­

1. J. St. Pasierb, O chrona z a b y tk ó w s z tu ­

ki k o ś c ie ln e j, w y d . popr. i u zu p . przyg.

su, k o n flik tó w zbrojnych i religij­ nych, zm ian liturgii, a także sty­ lów i m ód, stan o w ią one p rzew a­ żającą w iększość w dziedzictw ie

J. Żm udziński, Warszawa 1 9 9 5 .

n a ro d ó w n ale ż ą cy c h d o k ręg u k u ltu ry ch rześcijań sk iej. Są nie tylko d o k u m e n ta m i przeszłości, ale rów nież d o w o d am i w iary —

2. Św. Benedykt z Nursji, Reguła, Tyniec 1 9 9 4 , s. 1 9 3 - 1 9 5 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nowatorskie rozwią- zania techniczne zostały także (z czasem) zastosowane do zabaw i zaba- wek przeznaczonych dla dzieci – przykładem mogą być znane także dziś nie tylko

Many authors have reflected on performance measurement, performance areas and performance indicators and have tried to link performance to concepts such as quality, effectiveness and

Po uzyskaniu niepodległości sytuacja Sem inarium zmieniła się zasad­ niczo144. Wprawdzie skomplikowane spraw y narodowościowe w archidie­ cezji wileńskiej znalazły

Chyba nie skłamię, jeśli powiem czytel- nikom „Niecodziennika Bibliotecznego&#34;, że twoja wiedza na jego temat jest ogromna, a może i największa wśród polskich

Adarnus jak tylko doszedł do siebie, natychmiast rzucił się w kierunku Victora, jednak Jazakier był szybszy i zatrzymał towarzysza.. -Uspokój się, to

wraz z upowszechnieniem się nauki, wzrostem nakładów książek i ilości studentów, biblioteki rozszerzyły sw oją misję, wprowadzając m ożliw ość w ypożyczania

Prace badawcze zespołu naukowego koreanistyki UW, wspierane przez ten grant, obejmują przygotowanie dwóch kompendiów lek- sykografi cznych języka koreańskiego, a mianowicie:

Argumentacja Uczeń wykazuje Uczeń omawia Uczeń omawia Uczeń omawia Uczeń pogłębia.. zrozumienie zagadnienia, omawia jego część. znaczną część