Tadeusz Chrzanowski
Postscriptum w sprawie
konserwatorskiej działalności
Odrzywolskiego
Ochrona Zabytków 37/3 (146), 210
1984
S tanow isko tak ie pośrednio, niechcący potw ierdza rów nież au to rk a , przedstaw iając, ja k to w w yniku obszernych b adań ustalono, że zm ienność w apieni je st duża, że m ogą istnieć duże różnice naiwet w obrębie jednej próbki. Je st to stw ierdzenie p ra w dziwe, iale czy w zw iązku z ty m w yn ika z niego, że n ależałoby obekt zabytkow y podzielić na próbki i zbadać dokładnie każdą? Czy wobec tego do każ dego fra g m e n tu trzeba specjalnie opracow yw ać m e todę konserw acji? Czy nie św iadczy to raczej o b ra k u m eto d y w zm acniania w apieni, jeżeli do każdego fra g m e n tu m etodę należałoby opracow yw ać oddziel nie? Czy w ta k ie j sytuacji nie trac i się (z pola w i dzenia i dosłow nie) obiektu zabytkow ego jak o t a kiego? C hciałbym jeszcze dodać, że dla w ykonania b ad a ń testow ych trzeba było zdecydow ać się na w ybór jakiegoś m ateriału. W apień pińczow śki jest często spo ty kany w obiektach zabytkow ych, używ a n y też jest ja k o m a te ria ł n a p ró b k i w badaniach, a więc w ydaje się odpow iedni i zastał zaakceptow a
n y p rzez d ra Z. Bąkowskiego. P onadto przed p rze p row adzen iem zabiegów k o n serw atorskich w ykonaw ca m ógł badać dostarczone pró bki w dow olny sposób. Co z tego w yniknęło, jednoznacznie św iadczą opu blikow ane w y n ik i badań.
Pozostaje jeszcze kw estia, czy na podstaw ie b adań w ykonanych n a jednym ro dzaju w apienia m ożna przesądzać o nieprzydatności m etody do in nych k a m ieni. W tym w ypadku tak , poniew aż z opubliko w anych badań w ynika, że tzw. m etoda stabilnej
krzem ionki — to w g runcie rzeczy nic innego, ja k znane od kilkudziesięciu la t szkło wodne, o którego szkodliwym , niszczącym w pływ ie n a o biekty kam ien ne, piaskow cow e ii wiapienne wiadom o od dawna. Na zakończenie chciałbym stw ierdzić:
1. O publikow ane re z u lta ty badań św iadczą o p ra ktycznej nieprzydatności proponow anej m etody ko n serw acji kam iennych obiektów zabytkow ych, n a tom iast samo ich w ykonanie i opublikow anie św iad czy o docenianiu przez PK Z szerokich 'badań w stęp nych koniecznych przed przystąpieniem do konser wacji.
2. Zapow iadana od la t p u b lik acja d ra Z. B ąkow skie go pow inna ukazać się przed przystąpieniem przez niego do konserw acji cennych obiektów zabytko wych. Obecnie w św ietle w ykonanych b ad a ń w ydaje się spóźniona, w każdym bądź razie pow inna być przed w ydaniem skierow ana do recenzji.
m g r R y s z a r d M ir o w s k i P P P K Z — O d d zia ł w T o r u n iu
T A D E U S Z C H R Z A N O W S K I
PO STSC R IPT U M W SPRAW IE K O NSERW A TO RSK IEJ D ZIAŁALNO ŚC I ODRZYW OLSKIEGO
B ardzo się cieszę, że p. H. Góriska * skorygow ała mój błąd dotyczący re sta u ra c ji podominifcańsfciego zespołu k lasztornego w Oświęcimiu, w skazując na w łoskiego spraw cę fatalnego przeorien tow an ia św ią tyni. A u to r opracow ania ogólnego nie jest w stanie dotrzeć do w szelkich źródeł, zwłaszcza — w w y p ad k u k o n k re tn y m — m ało dlań istotnych. O p ar łem się n a d any ch zaw arty ch w K atalogu Z a b ytkó w , gdzie nazw isko arch. C eradiniego nie figuruje. N atom iast w cale nie przekonuje m nie przep ro w a dzona przez p. d r G órską g lo ry fik ac ja k o n se rw a to r skich zdolności Odrzywolskiego, zwłaszcza że a u to r ka zajęła się ty lk o jednym z re stau ro w an y ch przeiz niego obiektów . Należy bow iem pam iętać, że w sum ie ud an e odnow ienie k a te d ry w aw elskiej rezu l ta t swój zawdzięcza nie architektow i, ale tym , co go przed popełnieniem błędów pow strzym ali. P rzy czym na czoło w ysuw a się tu osoba w d ziejach n a szej kon serw acji nieom al zapom niana, a niezw ykle zasłużona., ta k przez w rodzoną k u ltu rę i wyczucie h istoryczne i estetyczne, jiak też dzięki w ysokie m u stanow isku u dw oru F ranciszka Józefa. Mam oczywiście n a m yśli K arola L anckorońskiego, k tó r y w espół z Bąkolwskim, M uczkow skim i Puszetem sprzeciw ili się o bniżeniu zbarokizaw anyóh odcinków n aw bacznych, w zniesieniu pseudogatyckiego hełm u n a W ieży sreb rn y ch dzwonów i koszm arnej w prost iglicy w ieżyczki na sygnaturkę, przerysow anej żyw cem z pary sk iej N ôtre Dame. Przypuszczam , że W y
* H . G ó r s k a , U w a g i o d zia ła ln o śc i k o n s e r w a to r s k ie j
S ła w o m ir a O d r z y w o ls k ie g o w O ś w ię c im iu , „ O c h ro n a Z a
b y tk ó w ”, n r 1, 1984, s. 50.
spiański był niespraw iedliw y w ocenie O drzyw ol skiego, stronniczy i zawzięty, ale nieco ch yb a słusz ności pobrzm iew a w jego zgryżliw ościach: OdrzyWol ski przerysow yw ał z innych bez oglądania się na realia historyczne.
I w łaśnie podobny karyg od ny z p u n k tu w idzenia h i storyka sztuki b łąd k onserw atorski popełnił w Oświęcimiu, gdzie gotyckie gzym sy ceglane w ym ie nił na pseudiogołyckie kam ienne, bo to n ib y w K ra kowie kam ień łączono z cegłą. Je st to typow y p rzy kład schem atycznego m yślenia, nie pogłębionego znajom ością architektonicznych odm ian regionalnych. G dyby Odrzywolsfci mógł, to pew nie by przeczy tał, a p. G órska m ogła, ale widać n ie przeczytała tego, co m ój przyjaciel i w spółautor — M arian K or necki pisze w pierw szej części naszej k siążki o g e nezie rz u tu i form kościoła podom inikańskiego w Oświęcimiu: budow la ta nigdy nie m iała i naw et w w yniku nieszczęśliw ych działań O drzyw olskiego nie nabyła żadnych związków z a rc h ite k tu rą k ra kowską, należy bowiem do g ru p y k onw entualnych wczesnogotyickich budow li śląskich.
W m oim bow iem przekonaniu dobra konserw acja a rch itek tu ry polega na w łaściw ej, pogłębionej zna jomości historycznych realiów samego obiektu i r e gionu, do którego przynależy oraz ta k tu i szacunku wobec w szelkich elem entów autentycznych. W y m ieniać b ardzo łatw o, ale należy pam iętać o tym, że w ym ieniać na lepsze nie sposób i cała um iejętność polegać m usi ma tym , iby nie w ym ieniać ma g o r sze.
d r T a d e u s z C h r z a n o w s k i
K r a k ó w