Przemówienie prof. dra. adw.
Alfreda Ohanowicza na
Zgromadzeniu Delegatów Izby
poznańskiej w dniu 6 maja 1978 r.
Palestra 22/9(249), 75-76
I M O T A T H I 1 . P r z e m ó w i e n i e p r o f . d r a . a d w . A l f r e d a O h a n o w i c z a n a Z g r o m a d z e n i u D e l e g a t ó w I z b y p o z n a ń s k i e j w d n i u 6 m a j a 1 9 7 8 r. P a n ie D ziekanie! P a n ie P rezesie! K oleżanki i Koledzy!
N iech m i w olno będzie p rzed e w szystkim podziękow ać P a n u D ziekanow i za ł a sk a w e słow a w ypow iedziane przed ch w ilą pod m oim adresem . P ochw ały te są m i ty m m ilsze, że pochodzą od przew odniczącego k o rp o ra cji, k tó re j je ste m członkiem od la t trzy d z iestu k ilk u .
D ziękuję N aczelnej R adzie A dw okackiej na ręce obecnego tu jej w iceprezesa za n a d a n ie m i Złotej O dznaki „A d w o k atu ra P R L ”, k tó rą sobie szczególnie cenię, ja k o n ajw y ższą odznakę w zaw odzie, k tó ry sobie szczególnie upodobałem .
A d w o k a tu ra bow iem nigdy nie b y ła m oim głów nym zajęciem , lecz b y ła ro d zajem „h o b b y ”, k tó ry u p ra w ia łe m ze szczególnym zam iłow aniem i sa ty sfak c ją. Może do tego przyczynił się ataw izm , gdyż ju ż w p ią ty m pokoleniu je ste m p raw n ik ie m , a niem ało m oich przodków było ad w o k atam i. Jednakow oż zd a je m i się, że owo za m iłow anie w yrosło na innym gruncie.
Do sal sądow ych p rzy ciąg ała m nie p rzede w szy stk im ciekaw ość, ja k w p ra k ty c e sp ra w d z a ją się zasady w y ra żo n e w u sta w ac h , czyli — co się n a p ra w d ę dzieje, a nie tylk o co się dziać pow inno. R óżnice m iędzy te o rią a p r a k ty k ą były nieraz istotne, i to przew ażn ie na korzyść p ra k ty k i. Bo ja k pow iedział w ielk i poeta: „S za rą je s t k ażd a te o ria, a zielonym złote drzew o życia”. D latego nigdy nie byłem w p raw ie zw olennikiem tzw. te o rii pojęć, bardzo rozpow szechnionej i p an u jąc ej w czasach m ojej młodości, i choćby ja k o e k s -h is to ry k nie m ogłem uznać jej za tra fn ą , poniew aż o d ry w a ła praw o od jego podłoża społecznego i czyniła je niezrozum iałym dla laik ó w ab stra k te m .
Je d n ak o w o ż nie ty lko ja k o pole b a d a ń n ad isto tą p ra w a służyło m i w yk o n y w a n ie ad w o k a tu ry . P rzyniosło ono ta k ż e korzyść zarów no osobistą ja k i zaw odo wą. W iadom o, ja k często nauczyciele — a ty m byłem p rzede w szy stk im — z czasem s ta ją się apod y k ty czn i i n ie u z n a ją innego zdania oprócz w łasnego. Otóż ad w o k a tu ra je st najlep szy m rem e d iu m n a słabości tego rodzaju. A d w o k at bow iem zaw sze m a p rze d sobą p rzeciw nika, k tó ry z n a tu ry rzeczy m u si być odm iennego zdania. Z nim trz e b a polem izow ać, i to ta k ostrożnie, b y przekonać ta k ż e sędziego, k tó ry je s t a rb itre m , i nie m ożna go sobie ja k im ś gw ałto w n y m i n ie p rz em y ślan y m w y stą p ie niem zrazić. Tego ro d za ju zachow anie, je śli w eszło w przyzw yczajenie, n a d a je dy sk u sji p o żądany to n i w y ra b ia poszanow anie d la cudzego zdania, choćbyśm y się z nim nie zgadzali.
D ośw iadczenia tu poczynione sta ra łe m się w prow adzić ta k że do n au czan ia u n i w ersyteckiego. N a se m in a ria ch zachęcałem uczestników ja k najgoręcej do w y ra ża n ia sw ego zdania. S tąd też u stu d en tó w , k tó rzy mój system p rzy ję li z uznaniem , lecz dość go u praszczając, w yrobiło się p rzekonanie, że profesorow i należy się iprzeciw iać, gdyż ta k ich , k tó rzy tylk o k iw a ją głow am i, m a on za nic. M etoda ta d o p ro w a d ziła do w iększej sam odzielności w m yśleniu i owocem je j by ła niejed n a p ra c a m a g iste rsk a i doktorska.
76 N otatki N r 9 (249)
N a ty m kończę, gdyż już, niestety, n ie m ogę długo m ów ić, i jeszcze ra z d zięk u ję W szystkim za m iłą i w ielce dla m nie zaszczytną uroczystość. N ie u w aż am je j za uczczenie mego w ieku, bo przecież długow ieczność nie je s t n ic zy ją zasługą, lecz za w y ra z życzliw ości w sto su n k u do m ojej osoby i m ogę W as zapew nić, że to sam o uczucie żyw ię i W am się nim odw zajem niam .
2
.O b r o n a p r a c y d o k t o r s k i e j a d w o k a t a P i o t r a B l a j e r a
W prow adzonym od k ilk u la t se m in a riu m d o k to ran c k im p rzy R adzie A dw okac kiej w Rzeszow ie przez profesorów U n iw ersy te tu Jagiellońskiego, sta n o w iąc y m je d n ą z fo rm podw yższania k w a lifik a c ji zaw odow ych przez ad w o k a tó w i ap lik an tó w a d w o k a ck ic h Izby rzeszow skiej, n astąp iło ostatn io o tw a rc ie k ilk u p rzew odów do k to rsk ic h członków naszej Izby. K olejnym d o k to ran tem , k tó r y pod k ie ru n k ie m do c e n ta d ra hab. S tan isław a W altosia ja k o pro m o to ra z U n iw e rsy te tu Ja g iello ń sk ieg o w K ra k o w ie przygotow ał i obronił d y se rta c ję d o k to rsk ą pt. „ P o je d n an ie i ugoda w polsk im procesie k a r n y m ”, był P io tr B la je r z Ja ro sław ia .
W dniu 20 czerw ca 1978 r. przed R ad ą N aukow ą I n s ty tu tu P ra w a K arn eg o W y d ziału P ra w a U n iw ersy te tu Jagiello ń sk ieg o w K ra k o w ie o d b y ła się p u b lic zn a ob ro na pow yższej ro zp raw y d o k torskiej adw. P io tra B laje ra . R e ce n ze n tam i tej p racy byli: doc. d r hab. Z bigniew Sobolew ski z U n iw ersy te tu M a rii C urie-S k ło d o w sk iej w L u b lin ie i doc. d r hab. A ndrzej G ab e rle z U n iw ersy te tu Jagiellońskiego.
P ra c a adw . B laje ra je s t pierw szym m onograficznym o p rac o w a n iem p ro b le m a ty k i p o je d n a n ia i ugody w polskim procesie k a rn y m , w k tó re j a u to r u sto su n k o w a ł się do licznych rozbieżności w p rez en to w an y c h dotychczas p o g lą d ac h d o k try n y . W p o l sk im p iśm ien n ictw ie praw n iczy m pośw ięcono tem u za g ad n ien iu niew iele m iejsca (nie licząc ew en tu aln y ch p rac nie publikow anych), m ożna więb m ów ić o luce w li te ra tu r z e przedm iotu. 1
D o k to ra n t o p arł sw oje ro zw aż an ia p rzed e w szy stk im n a .w szechstronnej analizie h isto ry c zn e j i p raw noporów naw czej.
W p ra c y tej w yróżnić m ożna fra g m e n ty (rozdziały 1—3), w k tó ry c h a u to r om aw ia k w e stie rz u tu ją c e n a dalsze szczegółow e rozw ażania, a w ięc pojęcie p o je d n a n ia lub ugody, p rze słan k i w ażności o raz skuteczn o ści p o je d n an ia i ugody, a n ad to rolę są d u p rz y za w ieran iu p o je d n an ia i ugód.
D alszą część ro zp raw y (rozdziały 4—8) pośw ięcono n ie m al w całości p ro b lem aty ce p o je d n a n ia i ugód zaw ieran y c h w p o stęp o w an iu p ry w a tn o sk a rg o w y m .
R ozdziały 9—12 tr a k tu ją o za w ie ra n iu ugody w p o stę p o w an iu pub liczn o sk arg o - w ym , o sk u tk a c h za w arcia ugody, o p ro b lem aty ce kosztów p ro cesu ja k o przedm io tu ug o d y oraz o w y k o n an iu postan o w ień ugody.
W o sta tn im rozdziale poddano analizie śro d k i zm ierza ją ce do u ch y le n ia p o sta n o w ien ia sądu, o partego n a p o je d n an iu lu b ugodzie, oraz śro d k i zm ierza ją ce do o b a le n ia p o je d n an ia i ugody.
O p ra co w a n ie z a m y k a ją u w agi końcow e i p o stu la ty de lege ferenda oraz bogata b ib lio g rafia.
A u to r zw raca uw agę n a p rzy m io ty p o je d n a n ia i ugody, w y ra ż a ją c e się w aspekcie społecznej fu n k c ji o chronnej i w ychow aw czej w y m ia ru sp raw ied liw o ści, w oszczę d za n iu p rac y sąd u i ludzi uczestniczących w tym p o stę p o w an iu k a rn y m , a nadto n a lik w id a c ję przyczyn k o n flik tó w i w p ły w u ugód czy p o je d n a ń n a sto su n k i m ię dzyludzkie.