• Nie Znaleziono Wyników

Widok Rozumienie historii komunikowania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Rozumienie historii komunikowania"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

vol. XI, fasc. 2 (2016)

ADAM CHMIELEWSKI Uniwersytet Wrocławski

Rozumienie historii komunikowania

Michał Wendland, Filozoficzne i metodologiczne podstawy historii komuni- kacji, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Adam Mickiewicza, Poznań 2014, ss. 405.

Książka Michała Wendlanda rozpatruje komunikację nie jako problem medio- znawczy, socjologiczny czy psychologiczny, lecz jako problem filozoficzny. Należy przy tym podkreślić, że komunikacja jest rozumiana przezeń w sposób bardzo szeroki, natomiast w realizowanym przez siebie projekcie naukowym przypisuje on komunikacji rolę fundamentalną. Z tej racji swoje stanowisko w rozumieniu komu- nikacji dookreśla odniesieniami do wybranych koncepcji z zakresu filozofii kultury, filozofii nauki i metodologii nauk humanistycznych, w tym filozofii historii. Autor koncentruje się jednak na kwestiach metodologicznych, które, jak uważa, winny być rozstrzygnięte, aby można było uprawiać historię komunikacji. Z tej przyczy- ny, jakkolwiek w treści autor odnosi się do rozmaitych momentów z teorii i dziejów komunikacji, właściwym jej przedmiotem jest metodologia historii komunikacji.

Głównym problemem dla Wendlanda jest więc zagadnienie konstytucji i statusu nauki o komunikacji. W każdym z dwunastu rozdziałów tej książki podejmuje inny aspekt problemu komunikacji, jej statusu teoretycznego, metodologii jej badania oraz jej historii.

Podstawowe cechy definicyjne stanowiska, które autor przyjmuje w pojmowa- niu komunikacji, to historyzm, antyuniwersalizm, antyatomizm, konstruktywizm, antynaturalizm, antyesencjalizm, relatywizm, kulturalizm i refleksywizm. Okre- ślenia te są przedmiotem szczegółowej i wnikliwej argumentacji w poszczególnych rozdziałach. W zrozumieniu tak ogólnie zdefiniowanego stanowiska wielce pomoc- na jest zbudowana przezeń metafora, wyrażająca sens przynajmniej niektórych

(2)

spośród przytoczonych określeń. Stwierdza on mianowicie, że człowieka nie należy pojmować jako istoty mieszkającej w świecie tak, jak w mieszkaniu czynszowym.

Człowiek jest raczej istotą zamieszkującą dom, który sama dla siebie zbudowała.

Budowanie świata ludzkiego nie jest zajęciem samotniczym, lecz wymagającym współpracy z innymi. Wymaga ono także narzędzi i umiejętności skutecznego posługiwania się nimi. Narzędziem najważniejszym w tym zbiorowym procesie są praktyki komunikacyjne. Praktyki komunikacyjne zaś umożliwiają budowanie wspólnej wiedzy o świecie, jej intersubiektywizację, utrwalanie oraz rozpowszech- nianie. Praktyki te są wytworem człowieka i są historycznie zmienne (s. 135).

Ta trafna metafora jest znakomitym punktem wyjścia, który ułatwia autorowi objaśnienie jego rozumienia procesów komunikacyjnych oraz ich podstawowej roli, a także odniesienie się do alternatywnych sposobów rozumienia zjawiska komuni- kowania. Wywód ma na celu argumentację na rzecz silnej tezy o historii komuni- kacji jako historii intersubiektywności. Stwierdzenie to prowadzi do wielu ważkich konsekwencji, zwłaszcza tej, że historia komunikacji nie może redukować się do ba- dania technik transmisji informacji — albowiem ten paradygmat autor obszernie w swojej książce podważa — ani do dziejów technik i technologii służących komu- nikowaniu. Wypowiadając się w sposób pozytywny, autor argumentuje, że historia komunikacji polega na dociekaniu, w jaki sposób indywidualne doświadczenia są przenoszone na poziom „doświadczenia zbiorowego”. Mówiąc inaczej, właściwym problemem historii komunikacji jest powstawanie zintersubiektywizowanych form zbiorowego doświadczenia i myślenia, przyjmujących postać „zbiorowych wyobra- żeń o świecie”. Z tej perspektywy historia komunikacji pełni funkcję historii zinter- subiektywizowanej świadomości (s. 116).

Powyższe stwierdzenia są tłem, na którym autor udziela odpowiedzi na pytanie o to, czy komunikacja ma swoją historię, oraz o to, w jaki sposób historię komu- nikacji uprawiać. Pytania te wiodą do bardziej szczegółowych zagadnień. Jednym z nich jest pytanie o to, czy z perspektywy historycznej zjawiska komunikacyjne są zmienne w ich formie, treści oraz w wyobrażeniach o nich, czy też stałe i niezmien- ne. Autor opowiada się za historyzmem w rozumieniu komunikacji, pojmując ją jako integralną, a w istocie konstytutywną część historii społecznej i kulturowej.

Kulturalistyczne rozumienie komunikacji skłania autora do przyjęcia koncepcji ko- munikacji jako szczególnej praktyki symbolicznej, intencjonalnej oraz podlegającej interpretacji, która różni się od tego, co określa mianem zachowań. Szczególność i rola praktyk komunikacyjnych wynika stąd, że stanowią one podłoże lub warunek możliwości innych praktyk społecznych i kulturowych.

Na plan pierwszy w rozważaniach autora wychodzi rozumienie historii komu- nikacji jako historii wyobrażeń zbiorowych. Przyjęte przez autora rozumienie tej kategorii wiele zawdzięcza inspiracjom socjologiczno-antropologicznym i historycz- nym, ukształtowanym zwłaszcza we Francji. Należy podkreślić, że autor omawia zarówno potoczne wyobrażenia zbiorowe, jak i wyobrażenia kształtujące teoretycz- ne wizje komunikacji. Jego rozważania wieńczy próba udana zdefiniowania „inter- subiektywności”; kwestia ta ma podstawowe znaczenie, albowiem kulturalistyczna koncepcja historii komunikacji, za jaką opowiada się autor, opiera się na idei inter- subiektywności i przeobraża się w przedsięwzięcie ściśle epistemologiczne, a więc w historię wiedzy subiektywnej.

(3)

Historyzm w rozumieniu komunikacji oznacza, że zjawiska komunikacyjne są zmienne i względne, ponieważ podlegają przeobrażeniom pod wpływem czynni- ków społecznych; z tej perspektywy komunikacja nie ma charakteru niezmiennego i uniwersalnego (s. 41). Tezę o historyczności komunikacji autor wykazuje między innymi w ciekawej argumentacji, której istotnym elementem jest podważenie uni- wersalności transmisyjnego modelu komunikacji, na mocy którego komunikacja jest przekazem komunikatu od nadawcy do odbiorcy, przy czym jednostki komuni- kujące się w ten sposób są pojmowane w sposób atomistyczny. Refleksywność wie- dzy o komunikacji autor rozumie w sposób inspirowany ideami Pierre’a Bourdieu i Loïca Wacquanta — jako samoodnośność dyscypliny wobec swojego przedmiotu (s. 92). Refleksywne historyzowanie komunikacji ma zasadniczo wymiar antyuni- wersalistyczny, albowiem wychodzi od zakwestionowania, a przynajmniej podania w wątpliwość, możliwości sformułowania ponadczasowej i uniwersalnie stosowalnej definicji komunikacji.

Książka Wendlanda jest starannie skomponowana, argumentacja autora opiera się na rzetelnych i rozległych studiach nad wielopostaciowym zjawiskiem komu- nikacji, tym zaś, co w książce należy uznać za szczególnie cenne, jest zademon- strowane przez autora wnikliwe rozumienie tego zjawiska z filozoficznego punktu widzenia. Rozumienie to jest oparte na dogłębnej znajomości bardzo rozmaitych dzieł zarówno filozoficznych, jak i prac z zakresu metodologii historii, teorii me- diów i komunikacji, a także estetyki i historii sztuki, z których to dyscyplin czerpie przykłady ilustrujące niektóre jego tezy. Umiejętność sprawnego poruszania się w tak rozmaitych obszarach zaowocowała pracą erudycyjną, której celem jest pre- zentacja bardzo dobrze zdefiniowanego stanowiska, które pod wieloma względami należy uznać za bardzo nowatorskie i przełomowe zarówno dla filozofii, jak i dla rozumienia ludzkiej komunikacji.

Lektura ocenianej książki skłania do kilku uwag krytycznych. Na stronach 104–105 autor pisze, że „oczywiście nie sposób nazwać… idealisty Hegla »pozyty- wistą«”. Jakkolwiek stereotyp dyktujący takie postrzeganie Hegla jest trudny do odparcia, to chciałbym wspomnieć, że na przykład młody uczeń Auguste’a Com- te’a, Gustave d’Eichthal, który wybrał się na studia do Hegla, w 1824 roku pisał do swojego francuskiego mistrza, że zachodzi „cudowna zgoda” między nauczaniem Hegla a „twoimi [Comte’a] wynikami”, nawet jeżeli ich zasady są inne. Friedrich A. von Hayek twierdzi, że jakkolwiek filozofia obu tych myślicieli jest istotnie od- mienna, to pod pewnymi względami zachodzi między nimi głęboka tożsamość i że elementy łączące obu tych filozofów wywarły zdecydowany (według Hayeka natu- ralnie negatywny) wpływ na współczesne nauki społeczne1. Pod tym względem stanowisko Hayeka nie jest zbytnio odmienne od tego, co zaprezentował Popper, omawiany przez autora na stronach 109–111. W opinii obu tych myślicieli ów negatywny wpływ polegać miał na zaszczepieniu przez Hegla i Comte’a zasady historyzmu w myśleniu o metodzie nauk społecznych.

Autor objaśnia swój historyzm w rozumieniu praktyk komunikacyjnych, odno- sząc się głównie do niemieckich myślicieli. Jakkolwiek uznaje, że prekursorem pod tym względem był Giambattista Vico (s. 108), to nie odnosi się do jego idei Nauki

1 Por. F.A. von Hayek, Counter-Revolution of Science, London 1955, s. 193.

(4)

nowej jako wymierzonej przeciwko kartezjańskiemu racjonalizmowi i indywiduali- zmowi. Osobiście żałuję, że nie odniósł się szerzej do twórczości Vica, ponieważ w przypadku tego myśliciela mamy do czynienia z autentycznym początkiem epi- stemologii antynaturalistycznej, tak bliskiej autorowi. W szczególności przywołana powyżej metafora o człowieku zamieszkującym zbudowany przez siebie dom, nie zaś wynajmującym gotowe pomieszczenie, znakomicie wyraża Vikiańskie dobitne odróżnienie świata naturalnego [mondo naturale] od świata ludzkiego [mondo ci- vile], i argumentację opartą na zasadzie verum et factum convertuntur, zgodnie z którą człowiek nie może mieć nadziei na zdobycie wiedzy pewnej o świecie przy- rody, albowiem nie jest jego twórcą; w sposób pewny poznać może jedynie to, co sam stworzył2. Nie mniej istotny był jego nacisk na zagadnienia ludzkich sposobów porozumiewania się oraz ich historycznego następstwa.

Zastrzeżenie istotniejsze nasuwa się podczas lektury fragmentów poświęconych komunikacji jako „działaniu” pojmowanym jako odmienne od „zachowania”. Roz- różnienie między działaniem a zachowaniem jest naturalnie trafne, jednakże nie rozwiązuje ono problemu, który autor chce rozwiązać dzięki temu rozróżnieniu, ani nie wyczerpuje ono sprawy. W szczególności koncepcja „działania” w rozumieniu autora wydaje się nie obejmować wszystkich aspektów procesu, do którego odnosi się ten termin. Jako cechy działania autor wskazuje bowiem na intencjonalność, racjonalność i odniesienie do wartości.

Osobiście sądzę, że w działaniu w rozumieniu autora (jako czymś odmiennym od tego, co określa on mianem „zachowań”), można wyróżnić wiele innych ele- mentów, które nie pojawiają się w jego perspektywie. Są wśród nich: (i) zamiar podmiotu działającego; (ii) jego cel; (iii) obrane przezeń środki; (iv) wykonywane czynności; (v) reguły składające się na metodę działania; (vi) samowiedza pod- miotu działającego; (vii) charakter zaangażowania w działanie; (viii) wytwór czynu oraz (ix) skutki czynu.

Po drugie, autor, dążąc do odróżnienia działań od zachowań, wydaje się zada- wać gwałt zasadom języka polskiego, gdy pisze, że zachowaniem może być przy- spieszone tętno, ziewanie, zderzenie dwóch osób itp. Z wyliczenia tych i podobnych

„zachowań” wyraźnie widać, że chodzi mu o czynności nieintencjonalne, niepozo- stające pod kontrolą podmiotu, któremu takie rzeczy się zdarzają, w odróżnieniu od czynności, które są przezeń zamierzone. Takie użycie tego terminu wydaje mi się nieadekwatne. Większość użyć terminu „zachowanie” w języku polskim odnosi się bowiem do czynności celowych i zamierzonych, jak na przykład w zwrocie o „naganne zachowanie”. Z tej racji sądzę, że termin „zachowanie” w rozumieniu zaproponowanym przez autora nie stosuje się do niektórych czynności przezeń wyliczonych. Można to wykazać przywołaniem przykładu perystaltyki, nie tak bardzo odległego od przykładu przyspieszonego tętna, które autor przywołuje jako

„zachowanie”: perystaltyka wymusza zachowanie, ale sama nie jest zachowaniem, lecz niedobrowolnym — czyli niezależnym od naszej woli — procesem, nad którym

2 A. Chmielewski, Vico — początki epistemologii antynaturalistycznej, „Studia Filozoficzne” 3 (1986), s. 48–58.

(5)

mamy niewielką kontrolę. Podobnie zderzenie dwóch osób nie jest zachowaniem, lecz skutkiem zachowań, ziewanie zaś, o ile nie jest działaniem ostentacyjnym, jest czynnością, w której przejawia się stan fizjologiczny, a nie zachowaniem. Do tych czynności, które są niezależne od naszej woli, jak ziewanie czy perystaltyka, stosuje się raczej termin czynności mimowolnych. (Przypomnieć wypada, że już Arystoteles miał świadomość różnicy między czynnościami mimowolnymi a czyna- mi zależnymi od woli).

Wydaje się jednak, że autor, za Parsonsem i Weberem, chce przez „zachowa- nia” [behavior] rozumieć „czynności mimowolne”, czyli czynności wykonywane przez podmiot, lecz przezeń niezamierzone i od jego woli niezależne. Jest to, naturalnie, możliwe, lecz tylko w ograniczonym zakresie. Na przykład termin „zachowanie”

całkiem trafnie odnosi się do czynności nawykowych, rutynowych, a nawet bez- myślnych, lecz zazwyczaj do tych, które są ugruntowane w uprzednim w nich się ćwiczeniu. Odnosi się ono na przykład do postępowania na polu walki dobrze wyćwiczonego żołnierza lub dobrego kierowcy za kierownicą, lub też rysownika o „wyćwiczonej” ręce; ich zachowania polegają na tym, że są często odruchowe, ru- tynowe, niewykalkulowane czy wręcz bezmyślne, lecz mimo to w pełni uzasadnione i racjonalne z punktu widzenia sytuacji, w jakich takie osoby się znajdują, oraz celów, jakie w tych sytuacjach pragną osiągnąć. W istocie można nawet powie- dzieć, że w przypadku dobrego kierowcy, żołnierza czy rysownika staranna i racjo- nalna refleksja nad każdym konkretnym posunięciem w ich sytuacji byłaby czymś niewłaściwym i błędnym, a w niektórych przypadkach prowadziłaby do skutków katastrofalnych: kierowca, który musiałby każdorazowo poddawać refleksji to, czy i kiedy winien zmienić bieg czy nacisnąć hamulec, w ogóle nie powinien wyjeżdżać z garażu, a niewyćwiczony żołnierz nie powinien brać karabinu do ręki.

Osobiście uważam, że do ludzkiej zdolności komunikowania, a z pewnością ludz- kiej zdolności władania językiem, odnosi się znane twierdzenie Whiteheada, który twierdził:

Jest głęboko błędnym truizmem, powtarzanym przez wszystkie zeszyty kaligraficzne oraz wybit- nych ludzi, gdy wygłaszają swoje przemówienia, że winniśmy kultywować nawyk myślenia o tym, co robimy. Trafne jest raczej stwierdzenie wręcz przeciwne. Cywilizacja rozwija się dzięki zwiększaniu liczby czynności, które możemy wykonywać, nie myśląc o nich. Operacje myślenia są jak uderzenia kawaleryjskie w czasie bitwy — są one ściśle ograniczone co do liczby, wymagają one świeżych koni i muszą być dokonywane w przełomowych momentach3.

Chcę w ten sposób powiedzieć, że zdolność posługiwania się rozmaitymi syste- mami symbolicznymi, a tym samym ludzka zdolność komunikowania się, polega — w istotnej części, chociaż naturalnie nie w całości — na zdolności do wykonywania czynów, które w większości uległy tak głębokiej rutynizacji, iż nie wymagają już myślenia czy rozważania, i w tym sensie są czynnościami odruchowymi czy mi- mowolnymi, lecz są czymś więcej niż zachowaniem w rozumieniu przyjętym przez autora.

3 A.N. Whitehead, An Introduction to Mathematics, London 1911, s. 45–46.

(6)

Z tego punktu widzenia, w powiązaniu z wymienionymi przeze mnie elementa- mi czynu, wynikałoby, wbrew twierdzeniu autora (s. 181), że komunikacja jest za- równo zachowaniem, jak i działaniem. Wbrew więc temu, co pisze autor, uważam, że komunikacja może przebiegać sprawnie tylko pod warunkiem sprowadzenia do poziomu rutyny (czyli „poniżej progu świadomości”) przynajmniej niektórych spośród dziewięciu wymienionych części składowych czynu. Powyższe jednak nie podważa w istotny sposób stanowiska zaprezentowanego przez autora. Nie widzę bowiem przeszkody w uznaniu, że „działanie” w jego rozumieniu, cechujące się in- tencjonalnością, racjonalnością i odniesieniem do wartości, jest nadbudowane nad innymi elementami stanowiącymi nieodzowne składniki działania, które tworzą warunek umożliwiający zaistnienie zamiaru kierującego czynem wraz towarzyszą- cymi mu elementami.

Inne zastrzeżenie o podobnym analitycznym charakterze dotyczy wprowadzo- nego przez autora rozróżnienia między „intencją” a „zamiarem”. Ten drugi termin autor chce pojmować ściśle psychologistycznie, natomiast intencja ma się ujawniać dopiero w intersubiektywizowanej interakcji (s. 196). Nie widzę uzasadnienia tej propozycji. Autor pada tu ofiarą powszechnej w języku polskim zjawiska duplikacji terminów odnoszących się do tego samego przedmiotu, a następnie przyznawaniu im osobnych, choć z reguły pokrewnych znaczeń. Zazwyczaj te duplikowane ter- miny są zapożyczane z języków obecnych, obecnie głównie z angielskiego. Wskutek rozpowszechnienia tego zjawiska obecnie mówi się po polsku o „twórczości” i „kre- atywności”, „wynalazczości” i „innowacyjności”, „zachowaniu” i „behawiorze”, „nadbu- dowaniu” i „superweniencji” itp. Tylko w nielicznych przypadkach owa duplikacja ma uzasadnienie; moim zdaniem w tym przypadku to nie zachodzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

an indication whether the management of SMEs perceive the relevance of organisational culture. The projects presented in Table 3 indicate that their authors, while exploring

Większość aktywnych matematyków ma liczbę Erdősa mniejszą niż 8.. Około 63 laureatów Nagrody Nobla oraz wszyscy laureaci Nagrody Nevanlinny mają liczbę Erdősa

Podczas takiego określania monotoniczności funkcji jeśli ludzik w pewnym przedziale wspina się ku górze to mówimy, że funkcja jest rosnąca.. przypadku, gdy schodzi na dół

Udowodnić, że średnia arytmetyczna tych liczb jest równa n+1 r

Rolę matki umiejscawia się w kategoriach: tożsamościowych jako centralną cechę kobiecości (Budrowska 2000; Titkow 2007; Kasten 2013; Welldon 2016), archetypicznych (Błocian

Jednoznaczne okreœlenie zakresu i schematu danych (z uwzglêdnieniem informacji o granicach i identyfikatorach dzia³ek ewidencyjnych) jakie mog¹ udostêpniaæ PODGiK mo¿e okazaæ

„Podaie się do wiadomości iż na mocy Dekretów y rozrządzeń JO. Kom issyi JKM. y Rpltey Brukowey, każdy Possessor Domow, Dw orkow y Pałaców lub ich

Jak to się zatem stało, że powiedzenie Polska nie rządem stoi, a swobodami obywateli (podaję brzmienie w wersji pierwotnej, błędnej; powinno być: Polska nie