o d g ł o s y
N r 1 (311) 16 I I 1961 R-
CEN A 1 Z Ł
T Y G O R O K V I I
I f n u m e r z e z R o z m o w a ze S t a n i s ł a w e m C z e r n i k i e m % W i e r s z e M a r k a W a w r z - k i e u i i c z a § S p o t k a n i e z B o r t d a n ą M a i d tą i H e n r y k i e m M o d r z e w s k i m ® B e k :
K s i ą ż k a o P o l s c e # B ą b o i s O k u l a r y p o d z i a d k u % P u n c h o p a n u A .
B y ło ich o siem d ziesięciu o śm iu . Roz
s trz e la n o o siem d ziesięciu trz e c h . P rz y ży
c iu p o zo stało p ię c iu C y g an ó w . B y ła to cy
g a ń s k a k a p e la : sk rz y p e k , b a sista , k la r n e c is ta , k o rn e c is ta i b ę b n is ta .
K a p e la p rz e z ca ły czas e g z e k u c ji s ta ła n a z b ity m z d e se k pom oście. P rz y g ry w a ła . Z a k a p e lą s ta ł m ło d z iu tk i g estap o w iec.
D o n u to w e g o zeszy tu w p is y w a ł to , co g r a li C yganie. Z a p isy w a ł s k r u p u la tn ie . P o k ilk a ra z y k a z a ł im g ra ć t e s a m e p rz y śp ie w k i. S p ra w d z a ł n u ty . K iw a ł głow ą.
C y g a n ie g ra li in n ą p rz y ś p ie w k ę .
E g z e k u c ja szła s p r a w n ie . Z w y ją tk ie m s ta ru s z k a , k tó r y zaczął u ciek a ć, w p e łz ł d o r u r y ściek o w ej p rz e c h o d z ą c e j p o d d ro g ą , n i k t n ie p ła k a ł i n ie k rz y c z a ł. G d y w r u rz e z a k łu to b a g n e ta m i sta ru s z k a . C y g a
n ie p rz e s ta li g ra ć . N ie b y ło ju ż k o m u . U sie d li w p ro s t n a d e s k a c h p o m o stu . G e s ta p o w ie c sp isu ją c y p rz y ś p ie w k i w n u to w y m zeszycie p o c zęsto w ał ich p a p ie r o sem . S a m ró w n ie ż z a p a lił s ia d a ją c n a b ę b n ie .
T y m c z a se m z łą k i, n a k tó r e j o d b y w a ła s ię e g z e k u c ja . ś c ią g a n o za ro z rz u c o n e rę c e i nogi p o m o rd o w a n y c h . W rz u c a n o ic h do w y k o p a n e g o u p rz e d n io d o łu . D ół p rz y s y p a n o g aszo n y m w a p n e m , w a p n o w a rs tw ą siw eg o p ia s k u , p ia s e k z la n o te r p e n ty n ą .
D ół z ró w n a n o z łą k ą , o b ło żo n o d a rn ią , u tłu c z o n o b u ta m i, p o la n o w odą.
G e sta p o w c y u sie d li n a rozłożonych p ła sz c z a c h , p o w y jm o w a li z c h le b a k ó w k ie łb a s ę i k o n se rw y , o d k o rk o w a li m a n ie r
ki z fra n c u s k im ru m e m i z a b ra li się do p o siłk u . M yśm y sied zieli p oza n im i w p ro s t n a tr a w ie . N iek tó rzy z n a s ró w n ie ż z a b ra li się d o je d z e n ia . M n ie się n ie ch cia ło jeść. Ż u łem z e rw a n y lis te k szczaw iu M iał s m a k o ctu i żółci.
P ie rw s i p o d n ie śli się g e stap o w cy . J a k o n a jm ło d sz e g o sp o śró d w o źn icó w p rz y w o ła li m n ie do sie b ie i k a z a li mi p o z b ierać z łą k i ro z rz u c o n e p a p ie rk i, sk ó rk i po k ie ł
b a s ie i re s z tk i n ie d o jed zo n eg o ch leb a . R o zk azali p o d n ie ść je d n ą z d a r n i m a s k u ją c e j ró w i z a k o p a ć śm ieci.
G e sta p o w c y podeszli d o m u z y k a n tó w . Z b ę b n a p o d n ió sł się m ło d z iu tk i g e sta p o w iec. C y g a n ie n a d a l sied zieli n a pom oście.
O fic e r ro z m a w ia ł o czym ś z m ło d z iu tk im g esta p o w c e m . T e n z a s a lu to w a ł i p o d sz e d ł d o m u z y k a n tó w . C y g a n ie p o d n ie śli się z d esek . W rę k a c h tr z y m a li in s tru m e n ty . G e sta p o w ie c p o d n ió sł rę k ę . M u zy k an ci z a częli g ra ć o czep in o w ą p io sen k ę. G e sta p o w iec ru s z y ł w s tro n ę p o b lisk ie j leszczy
ny. S k in ą ł rę k ą . Z a n im szli m u z y k a n c i.
P rz e z ca ły czas g ra li t ę o cze p in o w ą p io sen k ę.
W y d a w a ło m l się, ż e p rz e z sk rzy p ce,
p rz e z h u c z ą c e b asy , n a b a r a n ią sk ó rę b ę b n a, n a s to ją c e n a d łą k ą u p a ln e słońce, s p a d a ją śc ię te nożycam i w ark o cze. B yły to c z a rn e w a rk o c z e , a le w sło ń cu , w o lszy
n ie, m ieszały się z p ło w y m i, z ie len iały . Im b liż e j olszyny, ty m w ark o czy by ło co ra z w ię c e j. J a k b y w sz y stk ie d z ie w c z ę ta z c a łe j okolicy m ia ły o czepiny n a te j łą c e p od o lszyną. W ark o czy by ło ta k dużo, że m o żn a by ło z n ich w y p la ta ć koszyki, s p la ta ć sz n u ry do d zw o n ó w k o ścieln y ch , w ić i n ich le jc e do w e se ln e j u p rzęży . N a ty c h lejcach, njo żn a b y ło p ro w a d z ić do ślu b u siw k i, n a ro w ls te g n iad o sze, i le d w ie d o ty k a ją c e k o p y ta m i ziem i d e re sz o w e o- g iery . R ó w n ie d o b rz e z ty c h o b c in a n y c h w a rk o c z y m o żn a by ło w ić sz n u ry , u w ią zać je m ięd zy ja b ło n ia m i, p ołączyć l h u śta ć się n a n ic h od ś w itu do nocy.
A o lsz y n a b y ła c o r a z b liżej. I n ie b y ła to iużvoLszvh;k mle roło4zifatKa\ m ę ż a tk a w czep
dą. I
a le s ta r ą Cyg p ie p rz , prr&Elęi)
p sz e n n ą fnąKę',- g<j ca n a sło n e c z n ik o w y m
p ło m y k i. .
u e!'s rtk o chy, s m a ż ą -
e se ln e p od-
daíszy dqg na słr. 5
H E N R Y K K A T Z
OSTATNIE EPIZODY
ptnlk pow stania listopadow ego 1 bojow nik d em okracji, Feliks Nowosielski. N a cm en ta
rzu w I-Iighqate (tam gdzie 19 lat później pochow ano K arola M arksa) żegnali go z ra m ien ia Ligi dw ai jego działacze John Robert T aylor i John R ichardson. Ten o statn i od
czyta} na tym pogrzebie w iersz, którego oryginalny te k s t znaleźliśm y w Bibliotece PAN w K órniku.
W m oim a rty k u le („Legenda sprzed s tu lat“ ) starałem się dać obraz a k c ji robot
niczych w Anglii w 1863 r. na rzecz pow sta
n ia styczniowego.
Przew odniczącym Ligi n a rzecz niepodle- Rtoici Polski był adw okat londyński, dem o
k ra ta z przekonań. Edmund Beales. s k a rb nikiem m iody m arkiz T ow nshend. filantrop i przyjaciel klasy robotniczej. Pozostałym i członkam i K om itetu Ligi byli praw ie wy
łącznie robotnicy.
Liga n ie m ieszała się do w ew nętrznych Kporów Polaków , co w ięcej — uznaw ała a u to ry te t księcia W ładysław a Czartoryskiego Jako rep rezen tan ta Polskiego Rządu N arodo
wego. W ywołało to naw et niechęć polskiej em ig racji dem okratycznej w Anglii, której przew odzili 7 4-letni Ludwik O borski 1 5 4-let- n l A ntoni Zabickl, uczestnicy pow stania lis
topadow ego oraz pow stań 1 rew olucji lat 1848-49. Lecz ta sy tu acja poczęła ulegać zm ian ie na w iosnę 1864 roku.
P rzyjazd do Londynu G aribaldiego z po
czątkiem kw ietnia stal się w ażnym faktem w h isto rii Anglii tego okresu. W ywołał on ta k ogrom ną falę ludow ego entuzjazm u, że etery wyższe w yraźnie zaniepokoiły się m o
żliwością niepożądanych następstw . G ari
b ald i był gorąco w itany na całej tra s ie prze
jazdu. N ajw iększą dem o n strację zorganizo
w ano w Londynie, a setki tysięcy londyń- czyków, w szczególności robotników , daw ało w okół dw orca i n a ulicach głośny u pust
sw ym uczuciom. W pochodzie, k tó ry się uform ow ał, szła rów nież grupa polska, któ
rą tłum y w itały okrzykam i „Polska na zaw
sze“. (Poland for evor). 17 k w ietnia odbyła się w ielka dem o n stracja w Crystal Palace, n a której różne delegacje w ręczyły „adresy"
w ielkiem u gościowi. N ajw ięcej ożyw ienia — w edług relacji re p o rte ra „Tim es“ - w yw oła
ła d elegacja polska. Szła ona powolnym k ro kiem niosąc chorągiew , na której było wy
pisane tylko jedno słow o „Polska". Na jei w idok G aribaldi pow stał z krzesła t, zbli
żywszy się do publiczności, zaw ołał dono
śnym głosem: „Szlachetny narodzie angielski n ie opuszczaj Polski". W ywołał tym w ielkie uniesienie ze strony publiczności. W skład delegacji polskiej w chodzili: L. Oborski. A M. Skulim ow skl. A. Koźmłan. J. Lubelski.
A. Potocki 1 A. Zablcki. W ręczyli oni G ari
baldiem u te k s t ad resu uchw alony na zgro
m adzeniu polskich em igrantów , odbytym w dn iu 7 kw ietnia, a n astęp n ie podpisanym przez 135 osób.
W następnych tygodniach 1 m iesiącach uw aga działaczy robotniczych I w spółpracu
jących z nim i dem okratycznych Intelektualis
tów pochłonięta była licznym i spraw am i w ew nętrznym i, w szczególności bojem o swobodę m ityngów w parkach 1 w alkę o dem okratyczne p raw o wyborcze. Tylko przy jed n ej okazji spotykam y - z końcem k w iet
nia 1864 roku - działaczy Ligi na polskiej m anifestacji. Zm arł członek niedaw no roz
w iązanej D elegacji E m igracji Polskiej, ucze-
i,Tis p a st th y tim e o f strife a n d pain Thy life's dong agony,
And Thou a r t gone w h ere p ain shall c e a se And T ears are w iped aw ay.
At rest - In peace: we leave T hee h ere B eneath o u r English skies.
No longer Exile in th e land W here th y brave soul shall rise.
Son of th e Noble Land for whom Thou w ould'st have died to save, H er T y ran ts cannot reach T hee here W ithin thy q u iet G rave.
F ree T ears a re shed above T hee n w , This shall thy Requiem be -
4,T he P a trio t S p irit Cannot Die, And Poland Shall Be F ree“ . („Mina! już czas twych walk i bólu«
Długa agonia twego życia.
Odszedłeś tam, gdzie ból ustaje, I łzy są ocierane.
Spoczywaj w ciszy. Tu clę zostawiamy.
Pod angielskimi niebiosami;
Tam, gdzie twa dzielna dusza Wzbije się, nic będziesz Wygnańcem.
Synu Szlachetnej Ojczyzny, dla której Zbawienia oddałbyś życie.
Tyrani, którzy gnębią ją. już elebie W tym cichym grobie nie dosięgną.
Łzy wolnych teraz sa dla ciebie, Niech takie będzie Requiem:
„Ducb Patrioty nic umiera A Polska będzie wolna“.)
dalszy ciqg na str. 3
PROPOZYCJE
W bieżącym. 1961 roku, świadectwa, doj
rzałości otrzyma rocznik 1946.
Jest to czoło wyżu demograficznego, roc*- eznik, który jest mniej w ięcej o 40 proc.
liczniejszy od poprzednich. Za nim idą na
stępne jeszcze liczniejsze. Ta wysoka fala zażąda od nas m iejsca na wyższych uczel
niach, zażąda pracy, za lat kilka — miesz
kań, bo zacznie zakładać rodziny, liczne, młode rodziny. Nasza radość i duma, nasz kłopot serdeczny, nasi — następcy.
Na naszych oczach dojrzewa młode, buj
ne pokolenie wyrosłe Już w kraju „opie
rzonej rewolucji". Dziedzice państwa o ustroju, który był wymarzony przez jego
<yców i dziadów, ustroju okupionego krwią i życiem tysięcy...
Od nich, od Ich rozumu I ofiarności za
leżeć będą losy owej budowy i jej konty
nuacja.
I dlatego sprawy wychowania młodego pokolenia są tak w ielkiej wagi, 1 dlatego rola szkoły jest tak wielka. Musi ona bo
wiem przekazać młodzieży nie tylko jak najgłębszą i nowoczesną wiedzę i umiejęt
ności, ale ponadto ugruntować i rozwijać w młodych sercach więź uczuciową z cza
sami i ludźmi, którym ojczyznę wolną 1 możliwość nauki i pracy zawdzięcza I — pragnicnio ofiarnej służby socjalistycznej ojczyźnie.
Zadanie to b. poważne i ogromnie trud
ne. Jest też dla w szystkich zrozumiale, że sama szkoła mu nie podoła, mimo (a mo
że — tym bardziej) że wkroczyła w okres burzliwego rozwoju. Realizuje się oto re
formę szkolną: wprowadza nowe 1 nowo
czesne treści do programów nauczania, opracowuje się nowy model szkoły śred
niej ogólnokształcącej i zawodowej, poszu
kuje — nowych metod nauczania i wycho
wania. Obserwuje się renesans polskiej myśli pedagogicznej i masowe próby do
skonalenia pedagogicznego nauczycieli — praktyków.
Szkota podejmująca ten w ielki trud nie jest osamotniona.
Wokół niej koncentruje się współdziała
jący w wychowaniu w ysiłek partii, rad narodowych. Frontu Jedności Narodu, orga
nizacji młodzieżowych.
Wydaje ml się, że w tej wielkiej spra
w ie wychowania młodego pokolenia szcze
gólną rolę odgrywać powinna prasa.
Porzucając rozważania natury ogólnej są
dzę, że konkretnie nasze „Odgłosy“ mo
głyby np.;
1) Przyjść (zwłaszcza poloniście i nauczy
cielowi Wiadomości o Polsce) z bardzo konkretną pomocą w formie szerokiej in
formacji o Lodzi dzisiejszej, a zwłaszcza o trudnym problemie jej przebudowy, o sposobie odejścia od jednokierunkowego, włókienniczego charakteru naszego prze
mysłu, o ciekawych przeobrażeniach socjo
logicznych, o jej życiu kulturalnym, nauko
wym i gospodarczym, ukazując sylwetki wybitnych literatów, uczonych, techników, reżyserów i ludzi sztuki w ogóle. „Odgłosy"' wprawdzie tę akcję zapoczątkowały jut w roku ubiegłym ale sądzę, że informacja powinna być szersza.
2) „Odgłosy" powinny stać się trybuna dla dyskusji na tematy wychowawcze.
W dyskusji tej winni wziąć udział nie tylko nasi pedagodzy, ale również i przedstawiciele społeczeństwa nie zajmujący się profesjonal
nie pedagogiką.
I wreszcie —
3) Proponuję, by w „Odgłosach" mogła wypowiadać się nasza młodzież.
Twierdzę, że Jest sporo dziewcząt i chłop
ców w naszych szkołach średnich, którzy by potrafili napisać coś interesującego aa temat życia, które Ich otacza.
Rzecz stawiam pod rozwagę P. T. Re
dakcji.
MIECZYSŁAW WOŹNIAKOWSKI
»
J A N K O P R O W S K I
KIO 10 Bit CARL OSSIETZKY ?
Ludzie, którzy w latach trzydziestych naszego w ieku osiągnęli wiek m ęski, pam iętają, być może, to nazwisko.
Carl Ossietzky, pacyfista, -nieprzejednany w róg w ojny i hitleryzm u, la u re a t N obla w dziedzinie działalności pokojow ej, zm arł w w yniku to rtu r w obozie koncentra
cyjnym , zapisując się na trw ałe na k artach historii Nie
m iec i Europy. W m iarę ja k oddalam y się od jego śm ier
ci, przybyw a nam dokum entów, dotyczących jego życia a jego pracy. O statnio w Niemczech zachodnich ukazała się książk a o Osaietzkym, p ió ra K u rta R. G rossm anna, do roku 1933 generalnego sekretarza N iem ieckiej Ligi P raw Człowieka. Przynosi ona w iele nowych szczegółów, p rzedtem nieznanych. Nie je st to jedyne źródło, na któ
ry m się opieram . Carlem O ssietzkym in teresu ję się od daw n a i m am w swoich zbiorach inne jeszcze cenne o mim w iadomości.
W edle w szelkiego praw dopodobieństw a, przodkow ie C arla O ssietzky‘ego byli Polakam i. W skazuje na to nie itylko nazwisko, lecz rów nież m iejsce pochodzenia jego rodziców, o których G rossm ann pisze, że pochodzili „z pogranicza niem iecko-polskiego“, a m atk a jeg o nazywan
ia się Rozalia M aria Pracka. Była to rodzina katolicka d dopiero po śm ierci ojca, gdy m atk a C arla w ydala się pow tórnie za mąż, w pływ ojozytna-w olnom yśllcieta spo
w odow ał jeg o przejście na protestantyzm . W roku 1918 porzucił sw oją posadę w sądzie ham burskim , by — jak sam n ap isał na podaniu o zw olnienie — pośw ięcić się p racy pisarskiej. W początkach roku 1920 w stępuje Ossie
tzk y do redakcji tygodnika „Die „W eltbuhne“ , pism a lewi cow rgo, którym kierow ał znany publicysta Siegfried Jacobson. Pism o to, m ałego form atu o czerw onej okład
ce, ukazujące się i dziś w B erlinie, m iało już w tedy za sobą osiem la t Istnienia i trzynaście tysięcy stałych pre
num eratorów . W niecały rok później Siegfried Jacob
so n zm arł, i wówczas młody, bo dopiero dw udziesto
siedm ioletni O ssletzky o b jął prow adzenie pi im a, czyniąc
E eń trybunę w alki z m ilitaryzm em , faszyzmem i ugodową socjaldem okracją. Nie należy zapominać, że O ssletzky m iał ju ż pew ne doświadczenie, zdobyte wcześniej, gdyż zaraz po w ojnie sta ł się współzałożycielem i organizato
rem kom itetu pn. Nigdy w ięcej w ojny“, a przez pew ien czas należał rów nież do liberalnego ruchu pacyfistycznego k,Clartć.
W ro k u 1931 za um ieszczenie n a lam ach ,,W eltbuhne"
a rty k u łu o tajnydh zbrojeniach R epubliki W eim arskiej,
głównie zaś o odbudow ie lotnictw®, sąd państw ow y wy- toczył Osaiet2ky‘emu proces o zdradę stanu i zasadzono go na osiem naście miesięcy więzienia. W dokumencie są
dowym orzeczono: „Oskarżonych (Ossietzky'ego i au to ra arty k u łu K reisera) nic nie obchodzi wzgląd na interes ojczyzny w ciężkiej chw ili je j istilienla, i w pełni św ia
domości ńieposzanow ania praw a, z dążności do sensacji, wykroczyli oni daleko poza granice rzeczowej k ry ty k i“
K reiser zdążył w yjechać za granicę, do Paryża, nato
m iast O ssietzky nie skorzystał z możliwości otrzym ania paszportu i pozostał w k ra ju . Siedział w w ięzieniu do grudnia 1932 roku po czym w wyniku am nestii wyszedł n a wolność. Nie cieszył się nią zbyt długo. Po dojściu H itlera do władzy i podpaleniu Reichstagu. dokładnie 28 lutego 1933 roku zaaresztow ano O ssietzky‘ego ponownie w jego rriieszkaniu. Od tego m om entu zaczyna się ciąga
n ie O ssietzky'ego p o w ięzieniach i obozach koncentra
cyjnych, b ity i m altretow any, nabaw ia się gruźlicy płuc.
Je s t rok 1936. W ładze przew ożą go do szpitala b erliń skiego. Jednocześnie spraw a przedostaje się za granicę.
Cala E uropa zaczyna grzm ieć w jego obronie. K om itet nagrody Nobla za działalność pokojow ą podejm uje de
cyzję: O ssietzky zostaje laureatem . Nie może zgłosić się osobiście w Sztokholm ie po odbiór nagrody, nie może powiedzieć, c o się w Niemczech dzieje i c o ort o tym w szystkim sądzi. W ysyła jedynie depeszę do Sztokholm u następującej treści: „W dzięczny za nieoczekiw ane wy
różnienie - Carl O ssietzky“.
S p raw a sta ła się zbyt głośna, aby Ossietziky‘ego móc w ysłać na pow rót do obozu. Zresztą je s t ciężko chory.
Zw olniony ze szpitala ostatnie półtora roku swego życia przebyw a z żoną w sanatorium pryw atnym , pod stałą ob
serw acją policji hitlerow skiej. U m iera 4 m aja 1938 roku.
Po w ojnie, żona jego M aud O ssietzky, w znaw ia w ydawa
n ie „W eltbilhne“, pierw szy je j n u m er pośw ięcając p a m ięci m ęża.
O ssietzky byl człow iekiem w ielkiej odwagi i w ielkie
go ch arak teru . Do końca pozostał wuerny swoim przeko
naniom i nie ugiął się n aw et w najcięższych chw ilach sw ego życia. Byt politykiem o jasnym um yśle, tra fn ie analizow ał sytuację i w yciągał w nioski n a przyszłość.
W szystkie jego przew idyw ania co do rozw oju sytuacji w Niemczech spraw dziły się całkow icie. Carl O ssietzky był znakom itym dziennikarzem i publicystą. M awiał zw ykle:
„D ziennikarstw o n ie je st żadnym ubezpieczeniem na żyfcie. D opiero ryzyko d a je mu praw dziw y n ap ęd “ Jogo a rty k u ły polityczne stanow ią niedościgły wzór u m ie ję t
ności analizy, osądu i w nioskow ania. Są przy tym św iet
n ie pisane: językiem zwięzłym, konkretnym , dowcipnym.
Miał zresztą szerokie zainteresow ania. Nie tylko polity
k a była jeg o żywiołem. Interesow ał się sztuką, zwłaszcza teatrem . N apisał m ąd re studium o Shaw ie i W edekindzie.
Jeg o przyjaciele, zw olennicy i w yznawcy nie mogli od
żałować, że odszedł tak wcześnie. S atyryk i w spółpra
cow nik „W eltbuhne“ , K urt Tucholsky, pisał z P aryża do Q ro33m anna: Dlaczego, dlaczego Ossl (tak nazyw ali O ssletzky‘ego przyjaciele) n ie uciekł za granicę?“ Na
w et gdyby O ssietzky m iał \ możliwości, nie uczyniłby tego kroku. Chciał zostać w k ra ju , być sum ieniem 1 w y
rzutem Niemiec. Jego zachow anie się w w ięzieniu i obo
zie koncentracyjnym było nieustającym źródłem pokrze
pienia dla współwięźniów, dodaw ało im h a rtu i siły do w ytrw ania. Carl O ssietzky byl żywym symbolem innych N iemiec Zos<ał tym sym bolem po dziś dzień. Będzie
POLOWANIE NA LUDZI
W alka wojalk am erykańskich E pow stańcam i w ietnam skim i tTwa od lat. B y położyć kres tej wojnie, w k tó rej iaclna ze stro n nic nie zyskuje, d e Gaulle p ro p o n u je — n eutralizację Wiet
n am u. Upndfflt system u Dlema obudził w ielkie nadzieje ludnoś
ci, lecz m ieszkańcom południc—
wowlethamsikich wiosek 1 plan
ta c ji ryi&u nie przyniósł pokoi u . W ojna trw a nadal. A m erykan to wprow adzili now ą taktykę. Jej podstaw ow ym atu te m są uzbro
jo n e h elikoptery. A.paraty w y
posażone w 8 dzLaleik szybko
strzelnych, lub 16 w yrzutni r a kietow ych. W ietnam czycy potra
fili jed n a k zniszczyć trzecią część ze 150 m aszyn zaangażo
w an y ch do w alk n a ich terenie*
P ow stańcy czerpią sw e siły filównie w oparciu o ludmoćS;
k tó ra ich u k ry w a 1 żywi.
Jaik aw ykle w w ojnie p a r ty zanckiej w d z ie ń , tere n y z a ję te p r z a r m ię r e s » 3 a r n ą (MB.009 żołnierzy), w nocy należą d o pow stańców . Z każdym t y g o dniem w ojna zbliża się d o sto
licy. Nocą w alki ju ż toczą się na p ery feriach S ajgonu.
Bob z Milwaiukee, to w tein te pilo t takiego „m yśliw skiego"
helikoptera. W sw ym hełm ie k.rylącym trzy czwairte tw a r z y w y g lą d a j a k k o sm o n a u ta , o c z y przystania m u ruchom y daszek 7. ploksiglasu, usta zasiania mi
k rofon za pom ocą którego p o - TozAimleWa się z załogą. D z i
wnego u bioru dopełnia kam izel
k a kuloodporna z p łytek pla
stykow ych. Do tego J e sz c ze Colt — 45 1 żelazna p orcja pi
gułek do dezynfekow ania wody.
(konieczna w razie przym uso
w ego lądow ania).
T ak w yekw ipow any Bob wy
ru sza n a i,a k c ję ” . W d o g u 0- miesifłcznego pobytu w W ietna
m ie n ie ra z ju ż w racał z ty ch a k cji z „dziuram i w g a r n k u "
ja k sam to określa. Je d n a k w sw ym hełm ie, z w itam inam i, z
tć le e n e x e m 1 c o c a - c o lą m a t u s w ó j s k r a w e k A m e r y k i.
O c o w te j w a lc e chodasl? T o n ie u s ta n n e i,p o lo w a n ie " n a
■przyczajonych w śr ó d p ó l r y ż o w y c h p a r ty z a n t ó w . N on r o z b r z m ie w a o d g ło s a m i w y s tr z a łó w i d e to n a c ji, r a n o w s z y w k o s ię u s p o k a j a , ż y c i e w y d a j e s i ę n o r m a ln e .
A p r z e c ie ż U S A n i e s ą w s t a n ie w o jn y z W ie tn a m em . O fi
c ja ln i e A m e r y k a n ie w y s t ę p u ją tu w r o li (.d o r a d c ó w " , ż o łn ie r z e n i e m a ją p r a w a s tr z e la ć , c h y b a 1 w w y p a d k u „ n ie s p o d z ie w a n e g o a ta k u " w o b r o n ie w ła s n e j. N a p o d s ta w ie tej k o n w e n cji., w k tó r e j h ip o k r y z j a Jest d o p r o w a d z o n a d o a b su r d u - i p il o t n ie j e s t d o w ó d c ą h e lik o p te r a , a n i n ik t z z a ło g i, le c z
•„ o b serw a to r" w ic th a m sk l. T e o r e t y c z n ie t o o n w s k a z u je c e l lo tu , o n d e c y d u je , k ie d y z a c h o d z i p o tr z e b a u ż y c ia b r o n i. W p r a ljty c e A m e r y k a n ie ig n o r u ją je g o o b e c n o ś ć w m a s z y n ie )
O to B o b z M ilw a u k e e w a k c ji;
W y s tr z a ły z z ie m i, s u c h y g r ze c h o t k u l p o k a d łu b ie m aszyny.*
H e lik o p te r s p ły w a p io n o w o w d ó ł, Już c z a r n y c ie ń ś m ig ie ł
k ła d z ie s ię n a p o lu r y ż o w y m , m a s z y n a Jest p ię tn a ś c ie , d z ie s ię ć , p ię ć m e tr ó w n a d z ie m ią ...
P o d n im w y k w ita ją d y m y w y s tr z a łó w . Z k o le i st r z e le c z h e lik o p te r a u ru fłtła m ia s w e d z ia ł
k a . P a r ty z a n t w ie t n a m s k i Jest u k r y ły w k r z a k a c h , s ta m tą d dochodzą s tr z a ły .
I Już p o b ły s k a w ic z n e j a k c ji.
H e lik o p te r Jest z n ó w w y so k o . P o lo w a n ie n a Strzelca z a k o ń c z o n e . W y n ik — p o z o s ta n ie n ie z n a n y . B o b p r z e la tu je n a d p ło n ą cą w io s k ą , tu w id a ć b y ły w a k c ji r a k ie ty n a p a lm o w e . I/ec7, p a r ty z a n c i p o z o s ta ją n ie u c h w y tn i, p r z e c iw n ie , j e s t ic h c o r a z w ię c e j , w c ią ż p r z y b y w a ją n o w i, s ą n i e d o p o k o n a n ia . C ala a k c ja U S A z d a je s ię b e z c e lo w ą — z a w is a w p r ó ż n i. N a stę p n e j n o c y h e lik o p te r y z n ó w p o w r ó c ą , i c a ły b e z s e n s tej n i e k o ń c z ą c e j s i ę w a lk i r o z p o c z n ie s i ę o d n o w a .
B o b n ie szuika s e n s u , zro b ił s w o j e i te r a z o d p o c z y w a w s w y m w e n ty lo w a n y m n a m io c ie , n a s w o im s k r a w k u A m e r y k i n a z ie m i w ie tn a m s k ie j . I p e w n ie s łu c h a Jaasu z S a n F r a n c is c o .
o d a ł o
3 0 0 m i n
f r a n l i ó u /
Pom im o siedem nastoletnie
go dośw iadczenia i ogrom nej p rak ty k i, kom isarz policji łramitistelej Em ile Benhamou, człowiek, k tó ry sam jeden rozw ikłał w irie poważnych a fe r fułszerskich, uratow ał Bank F ran cji przed olbrzym i
m i stratam i (ponad 10 mi
liardów franków ), tym ra
zem stanął w obliczu zagad
ki. Oto trzym a w ręku plik banknotów 1 0 0-frankow yeh niem al nie różniących się od praw dziw ych. By w yszukać w nltih błędy trzeba było u- ciec się do pomocy specjal
nych silnych lup i sztabu n a j
lepszych fachowców.
Ifispektor sądził, że nu tor ty ch genialnych falsyfika
tów , m usi być szefem potęż
nego gangu, dysponującego w ytw órnią wyposażoną w naj
now ocześniejsze przyrządy i maszyny,
Gdy z bronią w ręk u w k ra
czał do otoczonej przez poli
cję, skrom nej wilii, typow e
go domku podm iejskiego, pod n r 38 przy alei Sferat w Mont- geron, nie chciało mu się po
m ieścić w głowie, by stąd w łaśnie wychodziły w św iat falsyfikaty — arcydzieła.
Jego zdum ienie było tym większe, gdy stanął naprzeciw drobnego, nieśm iałego męż
czyzny — Czesława B ojarskie
go — pytającego z silnym akcentem słow iańskim : „Ależ, panow ie, czego szukacie u m nie?“
A więc lak, te n genialny fałszerż. który w ydrukow ał ponad 300 m ilionów franków nlerhal bezbłędnie podrobio
nych, na m aszynach w łasne
go pomysłu, n a papierze w łas
nej produkcji (który przeraz biał 7. bibułek dio papierosów w m ikserze elektrycznym rów nież przez siebie skonstruow a nym), k tóry je s t sensacją dnia n r 1, jego nazw isko figuruje n a pierw szych stronach ga
zet francuskich i płynie w ete r na falach radiowych — to Polak, inżynier Czesław B ojarski urodzony w 1912 ro
ku, absolw ent politechniki gdańskiej, oficer w kam panii wrześniowej1, internow any na Węgrzech, u cieka n astęp n ie do Francji, gdzie w stępuje do arm ii polskiej. Po w ojnie że
ni się z Frantnizką i osiectla się na stałe we F rancji, by tam powiększyć grono drob
nych w ynalazców -m aniaków .
Chce opatantow-ać... korek do rozlew ania napojów , polem elektryczną m aszynkę do go
len ia — a le jego „w ynalazki“
6ą już w cześniej wynalezione.
Je s t rozgoryczony. W reszcie budiuje w M ontgeron willę
■według własnego projektu, a z a pieniądze teściów . W naj
w iększej tajem nicy kup u je sta re narzędzia graw erskie i ręczną prasę drukarską. Włas noręcznie g raw eru je klisze do pow ielania swych bankno
tów. Nocami p racuje, by od
bić około 30 milionów S 2 tu k
stufranków ek. Gdyby tiie je
go jedyny w spólnik, stary przyjaciel A ntoni Dogweare (trzeba było przecież rozpro
wadzić pieniądze), nić byłby nigdy schw ytany. Osobiście nie popełni! nigdy n ajm n iej
szego blętlu.
Gdy in sp ek to r Benham ou przesłuchiw ał Bojarskiego, pOll c ja przeszukiw ała dorn. Wresz cle pod linoleum i dyw anem w gabinecie, w m iejscu gdzie stał elektryczny k aloryfer znaleziono klapę w podłodze.
Po je j uniesieniu ukazało się w ejście do piwnicy, to tam m ieściła się „pracow nia mi- strzfi**.
K om isarz powiedzifeł: ,,No m usim y skończyć z tą produk c ją — bo zatrułaby ona Bank F ran cji“.
A fera B ojarskiego zdystan
sow ała rozm achem i precy
zją wykdnanld wszystko, cze
go w tej dziedzinie dokbnano n a przestrzeni ostatnich la t
dw udziestu. Z bladła n a tym tle naw et sław na spraw a nie
jakiego Ju a n a S abajou (Hisz
pania), na której ślad n atra
fiono w roku 1901 a ^chwyta
no przestępcę, po usilnych poszukiw aniach, w październi
ku 1963. W posiadaniu policji znajdow ało się 13.058 m onet jednofrankow yeh, które Saba
jou fabrykow ał najspokojniej w czasie w eekendu w swym domku cam pingowym . Wyci
nał je sztancą w arkuszu bla
chy ze stopu miedzi. Wybił w ten prosty sposób 50 m ilio
nów starych franków , które rozprow adzał na targach. Bur m istrz m iasteczka, w którym działał S abajou uw aża go za arty stę i dotąd m arzy o stwo
rzeniu w jeg o diomku m u
zeum .
A co do B ojarskiego, no cóż, potw ierdził, acz w swoisty sposób, pogląd, że Polacy to zdolny naród. Praw dę mówiąc cala spraw a w yw ołuje więcej podziwu niż oburzenia. Tym więcej, że ten zupełnie nie
typow y przestępca szukał, jak widać, n a tej drodze sposoby, zaspokojenia sw ych zawie
dzionych am bicji. On sam jest tym w szystkim raczę} zdzi
wiony. W liście z w ięzienia napisał do żony: „Obecnie, kiedy podpisałem zaw ieszenie broni z Bankiem , nie rozu
miem dlaczego nie dają mi laboratorium dn pracy?1*
DRUGA FAZA
r y e n a t o r B a rry G o ld w a - i S te r o k a za ł się ja k
z w y k le n a jb a r d z ie j n ie p r z e je d n a n y . Z a żą d a ł w y s ia n ia o d d zia łó w p ie c h o ty m o r s k ie j dla o p a n o w a n ia ru ro ciągu, k tó r y m d o sta rcza się t uodę do a m e r y k a ń s k ie j bazy w o js k o w e j n a K u b ie . O fic ja l
n i p rz e d s ta w ic ie le a d m in i
str a c ji a m e r y k a ń s k ie j u ty l i w p r a w d z ie r o z m a ity c h m o c n y c h słów , n ie p r z y ję li je d n a k p r o p o z y c ji sen a to ra z A r iz o n y . W re z u lta c ie — być m o że — w n ie k tó r y c h śro d o w is k a c h U S A se n a to r G o ld - w a te r za p isa ł ja k iś d o d a tk o w y p u n k t n a sw o ją k o rzyść, lub u tr ą c ił coś z p o p u la rn o ś
ci p r e z y d e n ta Jo h n so n a . Z d o n ie sie ń p ra sy c o d zie n n e j c z y te ln ic y zn a ją na p e w n o p rze b ie g za ta rg u w y w o łanego z a tr z y m a n ie m 4 k u b a ń sk ic h k u tr ó w o ra z ich z a łóg p r z e z w ła d z e a m e r y k a ń sk ie , na co rzą d k u b a ń s k i — w fo r m ie r e p r e sji — o d p o w ie d zia ł w s tr z y m a n ie m do
p ły w u w o d y do b a zy w G uan ta n a m o . W a m e ry lc a ń s k ie j p ro p a g a n d zie o dbicie tego z a ta rg u p rz y b r a ło k s z ta łt dość sw o is ty . P rze c ię tn y A m e r y k a n in n ie m ia ł — ja k się z d a je — z b y t w ie lu szans, ie b y się d o w ied zieć, że d e c y zja rzą d u k u b a ń sk ie g o b y ła o d p o w ie d zią n a a re s zto w a n ie r y b a k ó w k u b a ń s k ic h o ra z że od ic h z w o ln ie n ia ordz z w r ó cen ia z a tr z y m a n y c h k u tr ó w w ła d ze k u b a ń s k ie u z a le ż n iły p r z y w r ó c e n ie d o p ły w u w o d y do G u a n ta n a m o . W ia d o m o ści i k o m e n ta r z e p ra so w e Czy te ż w y p o w ie d z i r o z m a ity c h p o lity k ó w k o n c e n tr o w a ły się g łó w n ie n a d ru g im fa k c ie — w s tr z y m a n iu d o p ły w u w o d y
— p o m ija ły zaś, lu b ty łk o m a rg in e s o w o w s p o m in a ły b e z p o śre d n ią p r z y c z y n ę te j de
c y zji.
T a k w ię c A m e r y k a n o m s u g ero w a n o ta k ą m n ie j w ię c e j w e rsję : F idel c a s tr o z a r z ą d z ił w s tr z y m a n ie d o p ły w u w o d y , ż e b y n a ra zić a m e r y k a ń s k ic h ż o łn ie r z y w G u a n ta n a m o n a d o d a tk o w e tr u d ności. na k ło p o ty i cierp ie
nia. N a te n w ro g i a k t k o m u n is tó w k u b a ń s k ic h p o w in n a o c zy w iśc ie zn a le źć się w ła ś c iw a o d p o w ie d ź rz ą d u a m e r y k a ń s k ie g o . J a k a to m a b yć o d p o w ied ź? ... W ty m m ie js c u o tw ie ra ło się połe d la in ic ja - -rfiwy i p o m y sło w o śc i k o m e n - ta to ró iv w y d a rze n ia . O tw ie r a ły się r ó w n ie ż (a m o że p r z e d e w s z y s tk im ? ) m o żliw o ś c i d e m o n s tr o w a n ia a m e r y k a ń s k ie j p a tr io ty c z n e j i zd e c y d o w a n e j p o s ta w y w o b ec k o m u n iz m u w ogólet a F idela C astro to szczególności.
R e p u b lik a n in B a rry G o ld - w a te r, ja k się r z e k ło , w y k a za ł p o sta w ę n a jb a r d z ie j zd e c y d o w a n ą żą d a ją c in te r w e n c ji m ilita r n e j. W te n sposób n ie u c h ro n n ie p r z e lic y to w y w a l d e m o k r a tę — p r e z y d e n ta Jo h n so n a , k tó r y o c zy w iś c ie n ie m ó g ł sobie p o zw o lić na p o d o b n e p o m y s ły ja k o c zło w ie k sp r a w u ją c y w ła d zę i o d p o w ie d z ia ln y za b e zp ie c ze ń s tw o kra ju .
H isto ria z w o d ą dla G u a n ta n a m o ń ie je s t p ie r w s za , ani c h yb a o sta tn ia W d łu g im c y k lu a n ty k u b a ń s k ic h w y s tą p ie ń w S ta n a c h Z je d n o c z o n y c h . J e st n a to m ia s t ilu s tr a cją p e w n e j o g ó ln ej p r a w id ło w o ści a n ty k u b a ń s k ie j p ro p a g a n d y w U S A — b a rd ziej
szczeg ó ło w o : d ru g ie j fa z y le j p ro p a g a n d y. W p ie r w s z e j fa z ie — p o z w y c ię s tw ie r e w o lu c ji k u b a ń sk ie j, p o w y r z u c e n iu a m e r y k a ń s k ic h m o n o p o li z w y s p y i p r z e jśc iu do b u d o w a n ia s o c ja listy c z n y c h s to s u n k ó w p ro d u k c ji, śr o d k i m a s o w e j p ro p a g a h d y W U S A n a s ta w iły się na k s z ta łto w a n ie a m e r y k a ń s k ie j o p in ii o ty c h w y d a rze n ia c h . U k szta ł
to w a n ie te j o p in ii, w pojenie, w u m y s ły p rz e k o n a n ia o za g ro żen iu U S A p r z e z K u b ę , o
ko n ie c zn o śc i zw a lc z a n ia w s z e lk im i d o s tę p n y m i sposo
b a m i rzą d u C astro sta ło się p ódstaW ą p rze jśc ia d o d r u g ie j fa z y : p o lity c z n e g o w y k o r z y s ty w a n ia ty c h o p in ii w w e w n ą tr z a m e r y k a ń s k ic h ro z
g r y w k a c h p o lity c z n y c h . Po n ie u d a n e j in w a z ji na K u b ę w 1961 r., e a stro w sk a K u b a sta je się coraz po
tr z e b n ie js z y m , coraz częściej sto s o w a n y m śr o d k ie m p o li
ty c z n y m w U S A . P raw ica a m e r y k a ń s k a z o bu p a rtii u ż y w a K u b y j C astro d o t u d e rz e n ia w a d m in is tr a c ję K e n n e d y ‘ego. R e p u b lik a n ie sta ra ją się W y k o rzy sta ć K u bę ja k o e le m e n t w a lk i o li
k w id a c ję p rz e w a g i d e m o k r a tó w u z y s k a n e j w o k re sie w y bo ró w p r e z y d e n c k ic h w 19H0 r. S z ta n d a ro w a p o sta ć p r a w ic y i sił k o n s e r w a ty w n y c h w p a rtii r e p u b lik a ń sk ie ), Se.
n a to r G o ld w a te r, c z ło w ie k k tó r y chce k a n d y d o w a ć z t a . m ie n ia te) p a rtii n a sta n o w is k o p r e z y d e n ta w teg o ro c z n y c h w y b o ra c h , k o n s e k w e n tn ie s to su je a n tylcu b a ń -
sk ie w y s tą p ie n ia ja k o p o d sta w ę do k r y t y k i rzą d ó w p r z e d te m K e n n e d y ’ego a te r a z Jo h n so n a .
Z ro b ił to o c zy w iśc ie r ó w . n ie ż p r z y o k a z ji w s tr z y m a n ia d o p ły w u w o d y do G u a n ta n a m o. Z ro b i to p e w n ie je szc ze n ie raz w tr a k c ie k a m p a n ii w y b o rc ze j.
F idel C astro p rze d k ilk o m a m ie sią c a m i w tra k c ie ro z m o w y z r e d a k to re m p a ry s k ie g o ty g o d n ik a „ L 'E xp ress" Jea n e m D a n ielem za ź a rtm v a ł, że m ó g łb y W y w rze ć w p ły W n a r e z u lta ty k a m p a n ii w y b o rc ze ) w U S A o św ia d cza ją c na p r z y kład, że... Senator G o ld w a te r je s t jeg o p rz y ja c ie le m . U trud n iło b y to b a rd zo se n a to ro w i z A r iz o n y u ż y w a n ie a n ty k u - b a ń sk ic h c h w y tó w p ro p a g a n . d o w y c h ja k o śr o d k a z w a lc z a n ia o b e c n e j a d m in is tr a c ji o ra z p rz e d sta w ia n ia siebie ja ko n a jb a r d z ie j p a tr io ty c zn e g o i zd e c y d o w a n e g o do w a lk i z k u b a ń s k im n ie b e z p ie c z e ń s tw e m A m e r y k a n in a . Ż a r t Fi
dela. n a w ia se m m ó w ią c , sta n o w i dobrą ilu stra c ję o w e j d ru g ie) fa z y a n ty k u b a ń s k ie j p ro p a g a n d y w U S A . j e j p r z e ja w y je s zc ze n ie r a z b ę d z ie m y m o g li o b se rw o w a ć ui to k u w a lk i p r z e d w y b o r c z e j w U S A .
w . m a l s k i
rw
0 a 0 0 D^ f lo 0
P o p rz e d n ią część u w ag na te m a t „R ocznika S ta ty sty c z n e g o
1963“ z a ty tu ło w a liśm y . „K siążka o P o la k a c h “ . Z a ję liśm y się w m ej bo w iem b a rd z ie j szczegółow o roz d z ia łe m : „L u d n o ść". W n in ie jsz e j p rz e d m io te m ro z w a ż a ń będzie go
s p o d a rk a n a ro d o w a 1 m ie jsc e Pol s k i w św iecie.
C zy teln ik o m , b o n ie b ęd zie ju ż o k a z ji d o te g o p o w racać, p rzy
p o m n ijm y n a w stę p ie , że w r.
1963 p ro d u k c ja p rzem y sło w a n a szego k r a ju p rzek ro czy ła w p rzy b liż e n iu 9 -k ro tn ie poziom p rz e d w o je n n y . Było to m o żliw e dzięk i p o w s ta n iu w ielu n o w y ch gałęzi p rz e m y sło w y c h , a m . tn. p rzem y s iu o k ręto w eg o . Z teg o też w zglę d u p o ró w n y w a n ie z o k re se m p rz e d w rz e śn io w y m Jest b a rd z o u tr u d n io n e lp b czasem w rę c z n iem o żliw e. D la o rie n ta c ji je d n a k , k o rz y s ta ją c z In n y ch ź ró d eł n iż t,R ocznik S ta ty s ty c z n y “, p o d a j
m y , że w p o ró w n a n iu z r. 1938 p ro d u k c ja e n e rg ii e le k try c z n e j w z ro sła ponad 9 -k ro tn ie , w ęgla k a m ie n n e g o p ra w ie 4 -k ro tn le . sta ll s u ro w e j p o n ad 6-k ro tn ie , n a w o zów a zo to w y ch 8-k ro tn ie , tk a n in b a w e łn ia n y c h 1 b a w e łn o p « ło b n y c h
•— 2 ,5 -k ro tn ie i n ie m a l ty le — c u k r u .,,
P o ty m k ró tk im p rz y p o m n ie n iu •— zaczn ijm y p rz e rz u c a ć s tr o n ic e „ R o czn ik a“ .*
D y n a m ik a p ro d u k c ji. Z n a jd u je m y tu in te re s u ją c e liczby, od n o sz ą c e się d o la t: 1955 i 1962. Wy n ik a z n ich , że przy zało ż en iu — r o k 1955 = 100, w r. 19S2 osiąg
n ę liśm y w sk a ź n ik p ro d u k c ji p rze
m y sło w ej n a jed n eg o m ieszk ań ca
— 171,8. W ty m czasie znaczn ie szy b ciej n iż p rz e m y sł spożyw czy ro z w ija ł się p rz e m y sł śro d k ó w
■wytwarzania.
N a jw ię k sz ą d y n a m ik ę p ro d u k c ji w y k a z u je w e w s p o m n ia n y m o k re sie p rzem y sł e le k tro te c h n ic z n y , a n a s tę p n ie śro d k ó w tr a n s p o rtu , na]
m n ie jsz ą z w y m ien io n y ch w t a beli — p rzem y sł d rzew n y .
Łódź p a rty c y p u je w ogólnej p ro d u k cji k ra ju 5.6 proc., woj.
łódzkie — 3,7 proc. U w aga god
n a o d n o to w a n ia : u d z ia ł Lodzi 1
w o jew ó d ztw a m a le je . O znacza to, że w w y m ien io n y m o k re s ie szyb ciej ro z w ija ł się p rzem y sł w in nych re jo n a c h k ra ju (duży w z ro st zn aczen ia jprzem ysłu W arszaw y , K ra k o w a 1 w oj. k rak o w sk ieg o , w oj. rzeszow skiego).
Z iem ia Ł ódzka łącz n ie z je j m e tro p o lią — Ł odzią, je s t o czyw iście c e n tr u m p rzem y słu w łó k ie n n ic z e
go. P o tw ie rd z a ją to d a n e s ta ty styczne. T a gałąź p rzem y słu d a je w Lodzi 58,9 proc. g lo b aln ej pro d u k c ji m ia s ta , w ' w o je w ó d z tw ie — 31,2 proc., D ru g im co d o w ielk o ści w Lodzi i w o je w ó d z tw ie je s t p rzem y sł spożyw czy, trz e c im : w Lodzi — odzieżow y, w w o jew ó d z
tw ie — chem iczny.
C ie k a w e re f le k s je n a su w a s t r u k tu r a z a tr u d n ie n ia w po lsk im p rze m yślę. P ro c e n to w o d o o g ó ln ej licz by z a tru d n io n y c h n a jw ię c e j p r a co w n ik ó w liczy p rzem y sł spożyw czy, a n a s tę p n ie k o lejn o : w łó k ien niczy, p aliw o w y , m aszy n o w y i k o n s tru k c ji m e talo w y ch . A jesz
cze p rzed d w u n a s tu la ty s y tu a c ja b y ła zgoła in n a — w łó k n ia rz y by ło w k r a ju n a jw ię c e j: 16,9 proc., p odczas gdy o b e c n ie : 11,9 proc.
W ty m c zasie je d n a k zn a c z n ie po
w ięk szy ły s ta n z a tr u d n ie n ia p rze
m ysły: śro d k ó w tr a n s p o r tu , e le k tro te c h n ic z n y , chem iczny.
Z kolei s p ró b u jm y u s ta lić n a sze m ie js c e w g o sp o d arce ś w ia to w ej. W ty m celu posłu ży m y się w ielk o ściam i p ro d u k c ji w a ż n ie j
szych w y ro b ó w p rzem y sło w y ch n a 1 m ie sz k a ń c a w r. 1962, — u p a s i w in n y c h k ra ja c h . Z aoszczędzi
m y je d n a k C zy teln ik o m d łu g ie j ta b e li liczb, o p e ru ją c je d y n ie m a te ria łe m p o ró w n aw czy m , zg ro m a
dzonym przez G U S z 23 k ra jó w . W te j s k a li p o ró w n a w c z e j z a j
m u je m y pod w zg lęd em p ro d u k c ji:
p aliw — 6 m iejsce, w ęg la k a m ien n eg o — 2 m iejsce, c u k ru — 4 m iejsce.
P a liw I w ęgla k a m ie n n e g o p ro d u k u je m y na głow ę ludności n ie m al tyle, co W. B ry ta n ia , e n e rg ii e le k try c z n e ) — n ieco p o n iż e j po
ziom u W łoch, c e m e n tu o 10 kg m n iej n iż ZSR R . S w o isty re k o rd m am y do z a n o to w a n ia w p ro d u k cji c u k ru — 49 kg n a m ie sz k a ń ca, podczas g dy F r a n c) 3 — 46 kg, N RD — 43, Z S R R 1 W ęg ry
— 39. P ra w d z iw y m p o te n ta te m c u k ro w y m je s t n a to m ia s t A u s tr a lia — 171 kg.
U d ział P o lsk i w p ro d u k c ji św ia to w e j il u s t r u ją in n e liczby (w n a w ia sa c h p o d a je m y a n a lo g ic z n y w sk a ź n ik d la r . 1938): e n e rg ia e le k try c z n a — 1,3 proc. (0,9), p a liw a — 2,4 proc. (2,2), w y d o b y cie w ę g la k a m ie n n e g o — 5,4 (3,1), p ro d u k c ja s u ró w k i żela za — 2 , 0 (1,1), s ta li su ro w e j — 2,1 (1,3), s t a tk i —
2 , 0 (0,0), n aw o zó w sz tu c z n y c h — 2,6 (1,7), c u k ru — 2,9 (2,2)..
M ów im y często, że P o lsk a je s t w ie lk im p la c e m b u d o w y . Czy o k re ś le n ie to m a p o tw ie rd z e n ie w s ta ty s ty k a c h ?
J a k n a jp e łn ie js z e . W r . 1962 o d d a n o do u ż y tk u 44.463 b u d y n
ki m ie sz k a ln e o łącz n ej k u b a tu rz e p o n ad 36 m in . m kw . W Lo dzi p rz y b y ło 631 b u d y n k ó w o 5.834 m ie sz k a n ia c h , w w o jew ó d z
tw ie łó d zk im — 3.724 o 7.110 m ie sz k a n ia c h .
L ep szą o r ie n ta c ję d a C zy teln i
k o m p o ró w n a n ie ilości m ie sz k a ń w y b u d o w a n y c h w r . 1962 n a 1.000 lu d n o ści: 4,6. D alek o n a m w p ra w d z ie d o re k o rd z is tó w w te j d z ie d zin ie: Z w ią z k u R a d zieck ieg o (11,6) i S z w a jc a rii (10,2), a le jesz cze w r . 1955 w s k a ź n ik te n w y
n o s ił 3,3.
W d z ia le : ¡,B u d o w n ictw o “ w a r to się g n ą ć d o jeszcze je d n e j licz
b y — ilości iz b le k c y jn y c h o d d a n y c h d o u ż y tk u . W r, 1962 w y b u
d o w a n o w k r a j u 4.882 izby, łącz n ie zaś w la ta c h 1961-62 — p o n ad 9 tys.
W „R o czn ik u S ta ty s ty c z n y m " o b sz e rn y je s t d z ia ł: „ R o ln ictw o i le śn ic tw o “ . T u o g ra n ic z y m y się je d n a k ty lk o d o p o ró w n a ń p ro d u k cji n ie k tó ry c h a rty k u łó w ro ln y ch w p rzeliczen iu na 1 m ie sz k a ń c a w r. 1938 i 1962. Z boża ro ln ic tw o n a sz e w y p ro d u k o w a ło o 55 k g w ię c e j, z ie m n ia k ó w o 251 kg, bu ra k ó w cu k ro w y c h o 240 kg, m ię
sa o 36,2 kg, m le k a o 124 1 i Jaj 0 209 sz tu k .
Ile sp o ży w am y ? Czy o d ży w iam y się ra c jo n a ln ie ?
P e w ie n p o g ląd n a te n te m a t m o żn a sobie w y ro b ić na p o d sta w ie ro z d z ia łu : „S pożycie", „ P rz e g lą d u m ięd zy n aro d o w eg o ",
,,M en u " sta ty s ty c z n e g o P o la k a w r. 1962 p rz e d s ta w ia ło się n a s tę p u ją c o : 148 kg zbóż (w p rze
lic z e n iu n a m ąk ę), 2 2 1 k g zie m n ia ków , 46 kg m ięsa, 14 kg tłu szczy ,
8 k g ja j, 4 k g ry b i 30 k g c u k ru .
Z ta b e li w y n ik a , że p rz e tw o ró w m ącz n y ch w ię c e j od n a s jed zą je d y n ie G recy i J u g o s ło w ia n ie , pod w zg lęd em n a to m ia s t spożycia ziem n iak ó w ... n ie m a m y k o n k u re n ta . (D la p rz y k ła d u : A m e ry k a n in za d o w a la się 47 kg, W łoch — 55, F r a n cu z — 109, B elg — 139 kg).
S pożycie m ięsa k s z ta łtu je się n a poziom ie m n ie j w ię c e j W ęg ier 1 nieco p o n iżej S zw ecji, ry b n a to m ia s t o d b ieg a od u w id o czn io n y c h w ta b e li d a n y c h z w ie lu k r a
jó w * * •
Z liczb o w e j e n c y k lo p e d ii w ie d zy o P o lsce, ja k ą je s t „R o czn ik S ta ty s ty c z n y 1963". w y k o rz y sta liś m y ty lk o m a łą g a rś ć d a n y c h . K aż d a z 584 s tro n „ R o czn ik a" d o s ta r cza b o g a ty c h in fo rm a c ji o P o lsce i P o la k a c h . N a p ra w d ę w a r to d o n ich sięg n ąć, ch o ciażb y d la te g o , b y w ju b ile u sz o w y m ro k u P o lsk i L u d o w e j zobaczyć, gdzie się z n a j
d u jem y ... W IE S Ł A W B E K
B R O N IS Ł A W P A W Ł O W S K I _ j e s t Pan jednym z niew ielu łodzian, ba, zary zy k u je tw ie rd z e - nie — jednym z n iew ielu Pola
ków . k tó ry m udało się sitanąc n a
„w yspie płonącej” . .
_ Nie tylko stanąć, ale i cały tydzień mieszkać. o ™ .»
— K to zaprosił p a n a na w P r J . _ O to cała. skomplikowana hi
storia. ’ Mój wujek, archeolog, P®- lak mieszkający od w iciu lat w Stanach Zjednoczonych, w szystkie swoje urlopy spędza w Grecji. Pro
wadzim y z wujem stałą korespon
dencję (te same zainteresowania:
archeologia, oceanografia) i pew
nego razu wyznałem w liście, ze do szczęścia potrzebne m i tylko wakacje...
— W G recji?
— No, napisałem : w ak acje z w u- W szystko się zgadza. T ylko, że G recja to jeszcze nie C ypr.
— Cypr był później, już pod ko
niec wakacji. I to jest w łaśnie owa skom plikowana sprawa. Pew nego razu w nocnym lokalu w uj poznał śliczną dziew czynę, Szwajcarkę.
Wyjeżdżała nazajutrz do ojca le karza, który w cypryjskim mia
steczku lim a sso l od dłuższego cza
su kurował swojego przyjaciela, ja kąś osobę duchowną.
— N a zaju trz w y je c h a ł ró w n ież w u j?
— Za dwa dni wyjechaliśm y ra
zem. Do Limassol, naturalnie.
— W szystko w sk azu je n a to. że pow inniśm y w ty m m iejscu przejść do sp raw n a tu ry h isto iy czn o -p o li- tycznej. W o statn im czasie w szyst
k ie gazety na św iecie p ełn e są In
fo rm acji o C yprze, „w yspie płoną
c e j” — ja k n ap isał p ew ien fra n cu sk i dziennikarz. Pan zd aje się przestu d io w ał dokładnie h isto rię C ypru?
— To była pasjonująca lektura, chociaż czasem traciłem już orien
tację, nie mogłem zapamiętać kto komu w yspę podarował, kto komu i za ile sprzedał itd. Od trzech 4 pół tysiąca lat mieszkają na Cyprze Grecy, ale rządy sprawowali ko
lejno: Fenicjanie, Asyryjozycy, Egipcjanie, Persowie. Macedończycy, Rzymianie, cesarze Bizancjum, Ara
bowie, krzyżowcy, francuska dyna
stia de Lusignan, W enecjanie, Tur
c y I Anglicy. To brzmi jak ironia, a le bogini miłości — Afrodyta w y łoniła się * piany morskiej, nie gdzie indziej jak właśnie u brze
gów w yspy Cypr.
— P rzed k ilk u la ty sły n n e by ło publiczne w ołanie A lb erta C am usa, w obronie młodego stu d en ta, któ
rego B rytyjczycy skazali na k a rę śm ierci za rzekom e „agitow anie p rzeciw rządom Im p eriu m na Cyp- ' rz e ”.
—_ Tego chłopaka — Michała K a- raolisia — mimo protestów z całe
go świata. B rytyjczycy powiesili.
— C y p r ciągle w alczy, w ostat
n im m iesiącu gazety znów dono
szą o k rw aw y ch w ydarzeniach.
Czy m yśli P an. cz y ta ją c te w ia
domości. o dniach spędzonych w Lim assol?
— Tak intensyw nie, że czasem mam ochotę krzyknąć: „Afrodyto!
Wróć na brzeg! Wyspa płonie!”
R ozm aw iała:
n . b .
OSTAT
dalszy ciqg ze słr. 1
O statn ia ak cja, k tó rej podjęła się Liga, w iązała się z napływ em now ej fali polskich em igrantów po klęsce pow stania. Uchodźcy c i znajdow ali się bez środków do życia, nie znałl języka k raju , do którego przybyli 1
najczęściej byli bez odpow iedniego zawodu, k tó ry um ożliw iłby im rozpoczęcie pracy i norm alnej e g zy sten cji Za in terw en cja pols
kich działaczy dem okratycznych kom itet Li
gi odbył d w u k ro tn ie zebrania w kw ietniu 1865 roku. Na zebranie w dniu 11 kw ietnia przybyli A ntoni Zabicld i K onstanty Bob- czyńskl (b. uczestnik rew olucji w ęgierskiej).
Ten ostatni zaapelow ał, by Liga użyła swych w pływ ów dla zebrania środków pieniężnych n a cele pomocy dla polskich uchodźców, a Zablcki w niósł p ro je k t ułożenia odpow ied
niego m anifestu d o b ry ty jsk iej publiczności.
R ozpatryw ano też spraw ę pomocy dla zało
żonej w Paryżu szkoły w ojskow o-przygoto- w aw czej, a je) założyciel Z abielskl wziął udział w zebraniu kom itetu Ligi. Utworzono o statecznie specjalny fundusz, a Żabickiem u pow ierzono se k re ta ria t te ł akcji. A kcja po
m ocy m iał« objąć n ie ty lk o urhodźcSw pols
kich przybyłych do Anglii, lecz 1 z innych krajów , w szczetrólności F rancji, gdzie na 180Ó osób około 1 2 0 0 n ie pobierało a n i żołdu
EPIZODY
od rządu a n i w sparcia od jakiegokolw iek kom itetu. Dla uchodźców w Anglii Liga m iała sta ra ć się o znalezienie zatru d n ien ia, w zględnie o ich zaw odow e przeszkolenie oraz w yuczenie ich jeżyka angielskiego, tak by cl ja k najszybciej zdobyli sam odzielną egzystencję. N atom iast Liga odrzuciła w szel
ką myśl o szukaniu w sparcia u rządu, gdyż n ie ty lk o dem oralizuje to biorących, ale nad
to odstręcza lud angielski od zajęcia się ich losem.
Tym czasem dnia 24 m arca członek Izby Niższej s ir H arry V erney złożył m em oriał w spraw ie polskich uchodźców prem ierow i A nglii Lordowi Palm erstonow i (który dw a lata tem u przyjm ow ał opisaną przez nas po
przednio delegacje robotniczą). P rem ier w odpowiedzi zapraszał Polaków do złożenia spisu osób żyjących w Anglii w n iedostat
ku 1 potrzebujących zasiłku rządowego. W kw ietniu list do ówczesnego k anclerza sk a r
bu G ladstone‘a 1 do prem iera P alm erstona w ysłał generał Zamoyski. Urząd Skarbu w odpowiedzi zaw iadam iał, że ogranicza zasił
ki tylko do uchodźców ostatniego pow sta
nia, którzy przybyli do Anglii przed d atą owego listu (tzn. przed 16 czerwca) i nie zdołali znaleźć zatru d n ien ia albo postradali takow e przez chorobę lub podeszły wiek.
W te j sytuacji Liga w ystąpiła z now ą ini
cjatyw ą, przekreślającą w łaściw ie je j posta
now ienie, by n ie zw racać się do rządu z
— — w — i— w — i— — — c t w w.ii . iamgirg>:?ji w ezw aniem pomocy. Edm und Beales 1 m a r
kiz Tow nshend z ram ien ia Ligi oraz Żabicki i Bobczyński ja k o przedstaw iciele Polaków zjaw ili się u G ladstone'a w ręczając mu od
pow iedni m em oriał. Do delegacji te j przy
łączył się generał Zamoyski. W m em oriale zw racano uw agę, że odpowiedź Palm erstona V erneyowl grozi w yschnięciem żródla pomo
cy ze stro n y społeczeństw a angielskiego, k tó re obecnie przekonane (fałszywie) o po
mocy rządow ej dla w szystkich uchodźców przestan ie troszczyć się o te spraw y. G lad
sto n e w odpow iedzi sw ej obiecał w ziąć me
m oriał ,,pod najgłębszą rozw agę", lecz w y
su n ął szereg zastrzeżeń, sprecyzowanych później w o ficjalnej odpow iedzi pisem nej.
O dpowiedź ta. któ ra nadeszła na ręce m ar
kiza Tow nshenda była odmowna. Urząd S karbu w yrażał głęboki żal z powodu tak ciężkiej sytuacji Polaków, lecz jednocześnie stw ierdził, że udzielanie pomocy cudzoziem com z państw ow ych funduszów byłoby sprzeczne z p rak ty k ą i z obyczajam i Anglii.
N aw et Anglicy, którzy popadli w nędzę, nie m ogli korzystać z państw ow ych pieniędzy, lecz korzystali z dobroczynności, dobrow ol
nego ubezpieczenia lub z pomocy władz sa
m orządow ych, z któ rej mogą też korzystać i cudzoziemcy. T ylko w yjątkow o — jak i daw
n iej - będą przyznaw ane p en sje rządowe.
Tak n iefo rtu n n ie zakończyła sie o statn ia a k c ja N arodow ej Ligi na rzecz Polaków.
W sierp n iu 1865 roku działalność Ligi zo
s ta ła form alnie zaw ieszona, a faktycznie N arodowa Liga na rzecz Niepodległości Polski dobiegała końca sw ej historii. G dy w dniu 2 2 stycznia 1866 roku odbyw ał się obchód rocznicy pow stania styczniow ego byli działacze Ligi nadesłali listy, któ re na Zgromadzeniu odczytano, Wa w szystkich lis-
tach brzm iały n u ty pocieszenia i zachęty dla Polaków. Anglia — pisał Beales — od
m ówiwszy połączenia się z Francją w in ter
w encji na rzecz polskiego pow stania - sprze niew ierzyła się zarów no zdrow em u rozsąd
kow i ja k i poczuciu obowiązku. Lecz Polacy m uszą przede w szystkim polegać na sobie w w alce o sw e wyzwolenie. Beales w liście sw ym określał nieszczeście narodu polskiego
„ ta k licznego i o w ielkich zaletach rozum u i serca" i o ta k stare) i sław nej historii — ..jednym z najbardziej taiem niczych zrządzeń O patrzności". B. se k re ta rz Ligi. robotnik J.
R. T aylor dla pocieszenia Polakew cytow ał w sw ym liście następujący passus z Biblii:
„Z em sta je st m oja - mówi Pan - i ja od
płacę". John Richardson zapew niał natom iast Polaków : „Modłę się by Bóg zesłał Mojże
sza dla biednej Polski. H istoria w yjścia Izraelitów 'lest lekcją dla tyranów w szelkie
go rodzaju". W idocznie czołowych działaczy propolskich ogarnął po klęsce pow stania pe
w ien n astró j mistycyzm u i reflek sji n atu ry relig ijn ej. Lecz podkreślić raz jeszcze nale
ży, że poczucie zaw odu n ie popchnęło Ich w k ierunku bierności politycznej, a Beales jak i inni byli działacze Ligi tkw ili po uszy w w alce politycznej na kilku frontach, choć n ie było już frontu polskiego.
P odając Czytelnikow i te dane chcem7 nie ty lk o odkryć ciekaw ą k artę z historii m ię
dzynarodow ych pow iązań polskiego p o w ita
nia, lecz także uczcić ludzi, których zapal i serce nie pow inny ulec zapom nieniu.
HENRYK KATZ 1) „N arodow a" ■=* N ational oznacza w tym kontekście „O gólno-krajow a“.