• Nie Znaleziono Wyników

Próby pośrednie wylqcznikow*)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Próby pośrednie wylqcznikow*)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y

ORGAN STOWARZYSZENIA ELEKTRYKÓW POLSKICH

R o k X X . 21 G r u d n i a 1 9 3 8 r. Z e s z y ł 2 4 .

R edaktor inż. W ŁODZIM IERZ KOTELEW SKI W arszawa, Królewska 15, tel. 690-23.

P r ó b y p o ś r e d n i e w y l q c z n i k o w * )

U k ł a d y M a r x a , S k e a ł s a i B i e r m a n n s a Doc. d r inż. J. L. J a k u b o w s k i

4. U k ł a d M a r x a <

O m ijając om ów ienie dw óch interesujących ukła­

dów 9), stosow anych przez M a r x a do badania prostow ­ ników łukow ych, zajm ę się układem definityw nym do je ­ dnofazow ych badań w yłączników , podanym na rys. 2 10).

Ź ródło prądu posiada napięcie niskie, którego wartość skuteczna ma być, w edług M a r x a , ok. 2 razy większa od najw iększej chw ilow ej wartości napięcia łuku. Ź ród ­ łem napięcia pow rotnego jest zw ykły generator udarów (generator fal) z jednym biegunem uziemionym, w ytw a ­ rzający odpowiednie udary napięcia o czasie trwania rzę­

du dziesiątków, setek ns. M oże to być także obw ód drga­

jący, którego oscylacje dostają się do obw odu wyłącznika za pom ocą transform atora Tesli. Cewki L, i L., oraz kon­

densator C, służą do niedopuszczania napięcia udarowego do źródła prądu.

Najtrudniejsze do uzyskania w om awianym układzie jest zastosowanie w odpow iedniej chwili udaru napięcia, im itującego napięcie powrotne. Opóźnienie, w stosunku do chwili przejścia prądu przez zero, uzyskano przy p o ­ m ocy obw odu sterującego, zestawionego jak następuje:

spadek napięcia na małym oporniku it3 (rys. 2), w łączo- Rys. 2.

Układ M a r x a do prób je ­ dnofazowych. Oznaczenia:

g h— zaciski źródła prądu;

W — w yłącznik badany;

e, b— zaciski do przyłącze­

nia generatora udarów (źró­

dła napięcia pow rotnego);

L ,C ,L 2— filtr, chroniący źró­

dło prądu od udarów ; b, f—

zaciski do przyłączenia os­

cylografu katodow ego; a, b

— zaciski do przyłączenia obw odu sterującego; it.,—

opornik, spadek napięcia na którym jest proporcjonalny do prądu obw odu prądow ego; A T — transform ator Tesli, w obw odzie którego pow staje drganie pod w pływ em uda­

ru, pow odującego zapłon łuku lub przepuszczonego przez sprzężenie pojem nościow e w wyłączniku.

nym w obw ód prądu, działa na siatkę lam py gazowanej (tyratronu) i pow odu je przepuszczenie prądu przez tę lam ­ pę, gdy prąd wyłącznika spadnie do zera. Między w zm ian­

kowany tyratron a drugi tyratron w łączony jest obw ód opóźniający RC, składający się z opornika i kondensatora (tyratrony i obw ód opóźniający nie są na rys. 2 zaznaczo­

ne). Działanie drugiego tyratronu, następujące po upływie

opóźnienia, pow odu je zapłon iskiernika pom ocniczego, który na drodze fotoelektrycznej uruchamia generator u- darowy. Minimalny, dający się uzyskać czas t0 między zanikiem prądu a zjaw ieniem się udaru (tj. napięcia p o ­ wrotnego) wynosił w danym przypadku 30 jłs. Możność regulowania tego czasu przez zmianę R C jest cenną za­

letą układu, gdyż pozwala określać charakterystyki „n a j­

większy prąd wyłączalny w fu n k cji t0“ , nie dające się zdjąć w inny sposób. Charakterystyki te są miarą w rażli­

wości wyłącznika na szybkość pow rotu napięcia.

Układ pokazany na rys. 2 został — po przezw ycię­

żeniu b. dużych trudności — doprow adzony do postaci całkow icie praktycznej i skończonej; m ogłem się o tym przekonać, zw iedzając w r. 1936 Instytut prof. M a r x a w Brunświku. O daleko posuniętej doskonałości technicz­

nej świadczą zwłaszcza układy pomiarowe. Dzięki załą­

czeniu na płyty oscylografu katodow ego (oscylografu nis­

kiego napięcia) spadku napięcia na oporinku it3, a w ięc napięcia o w ielkości proporcjonalnej do prądu w yłączni­

ka, i jednocześnie napięcia transform atorka Tesli, pobu ­ dzonego w chwili zjaw ienia się impulsu napięcia p ow rot­

nego (rys. 2 — punkty b i f), można dokładnie mierzyć czas opóźnienia się wystąpienia tego napięcia (rys. 3).

Rys. 3.

W idok ekranu oscylografu katodowego niskiego napię­

cia, pozw alającego m ierzyć opóźnienie zjaw ienia się napięcia powrotnego. Na e- kranie w idać oscylogram , przedstawiający przejście przez zero prądu w yłączni­

ka (z lew ej strony) i drga­

nia w obw odzie transfor­

matora Tesli, spow odow a­

ne udarem napięcia p o­

w rotnego (z praw ej stro­

ny); to — opóźnienie zjaw ie­

nia się napięcia pow rotne­

go (E. M a r x).

*) Dokończenie artykułu do str. 765 „P. E.“ Nr. 23 r. b.

Kształt oscylacji, w yw ołanej przez udar w obwodzie transform atorka Tesli, świadczy o tym, czy nastąpił za­

płon w wyłączniku, czy też nie.

M a r x w ypróbow ał sw ój układ przy badaniu p ro­

stow ników łukow ych przy prądzie 2000 A i napięciu p o­

w rotnym 150 kV, co odpow iada m ocy na jeden biegun 300 MVA. Nie widzi on przy tym istotnych przeszkód, aby m oc tę zwiększyć dowolnie. Do badania w yłączników M a r x układu swego w r. 1936 jeszcze nie stosował (zro-

(2)

P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y N r 24

bili to później F. K e s s e l r i n g 12) i E. P u g n o - V a - n o n i 14). W tym przypadku są m ożliwe dwa sposoby postępowania:

a. albo ustala się dany odstęp kontaktów, zwarcie zaś w yw ołu je się, zakładając m iędzy kontakty cienki dru­

cik, który przepala się pod w pływ em prądu;

b. albo bada się w yłącznik przy norm alnym ruchu kontaktów.

Jeśli w yłącznik w yłącza prąd dopiero po kilku p ó ł- okresach trwania łuku, łuk należy zapalać w każdym półokresie — aż do chwili, gdy napięcie pow rotne nie okaże się zbyt małym, aby spow odow ać zapłon.

O prócz układu do próby jednofazow ej M a r x o b ­ myślił układ do badań trójfazow ych (rys. 4), nie przy­

w iązując do niego zresztą dużej wagi. Jest to tym um o­

tyw owane, że now oczesne w yłączniki są z reguły w y k o­

nywane z biegunami oddzielonym i od siebie przestrzen­

nie w ten sposób, że przebiegi łukow e różnych biegunów nie oddziaływ ują na siebie. W tych warunkach stosow a­

nie badań trójfazow ych nie jest konieczne i wystarcza badanie każdego z biegunów oddzielnie. W układzie z rys. 4 napięcie pow rotne jest drganiem tłum ionym w iel­

kiej częstotliwości, w ytw orzonym w obw odzie LC i prze­

niesionym do obw odu wyłącznika za pom ocą transfor­

matora Tesli. Zaletą układu jest możność przeprow adze­

nia cyk lów prób złożonych z szeregu włączeń i w yłączeń—

stosownie do m iędzynarodow ych przepisów badania w y ­ łączników (CEI— 56). Przy zbliżeniu kontaktów z chwilą załączania pow staje w układzie iskra, ja k przy próbie w zw ykłym laboratorium w ielkiej m ocy, również w ięc i przy włączaniu próba pośrednia jest rów now ażna bezpo­

średniej. Ujemną cechą układu jest trudność ustalenia przy pom ocy kontaktu w irującego dokładnej synchroni­

zacji chwili ukazania się napięcia pow rotnego z chwilą przejścia prądu przez zero, zwłaszcza, że ta ostatnia chwila w ykazuje w różnych fazach duże przypadkow e rozbieżności.

5. U k ł a d S k e a t s a -

Praktyczne zastosowanie układu S k e a t s a posiada wielkie znaczenie w historii prób pośrednich, jak o d o­

w ód realności ich zasady. Znaczenie to jest tym większe, że była to realizacja na wielką skalę, w zastosowaniu do w yłączników o m ocy w yłączalnej trójfazow ej 2500 MVA.

Zasadą układu S k e a t s a (rys. 5) jest wytwarzanie dużego napięcia pow rotnego za pom ocą transform atora lub autotransform atora, który transform uje zbyt małe

Rys. 4.

Układ M a r x a do prób w yłączników z 3 biegu­

nami w jednym zbior­

niku. Tr— źródło prądu;

W K , W s , W r — kontakty wyłącznika badanego;

Tr> Ts , T t — transfor­

matory Tesli. Z lew ej strony rysunku w idoczny jest przełącznik w iru ją­

cy synchroniczny, który zamyka obw ody drgań, złożone z kondensatora i uzw ojeń transform ato­

rów T ft, T g , Tt . Drgania w obwodach w tórnych tych transfor­

m atorów grają rolę na­

pięcia pow rotnego.

napięcie pow rotne obw odu p rą d o w eg o 20). A b y transfor­

mator ten nie b y ł stale zwarty przed wyłączeniem , w obw ód jego w łączony jest iskiernik, którego zapłon na­

stępuje dopiero przy stosunkowo dużej wartości napięcia powrotnego. Jest to konieczne, gdyż transform ator ten

b

a Rys. 6.

—Oscylogram k atodow y napięcia pow rotnego i prądu przy próbie pośredniej w układzie S k e a t s a . Skok na­

pięcia pow rotnego został, jako zbyt duży, ograniczony przy pom ocy odgrom nika; stąd gw ałtow ny spadek napię­

cia po osiągnięciu 290 kV.

b— Oscylogram pętlicow y prądu (krzywa B) i napięci*

pow rotnego (krzywa A) przy próbie pośredniej w układzie S k e a t s a . Nie m ające praktycznego znaczenia ząbki na krzyw ej napięcia (z praw ej strony rys.) są w yw ołane gaśnięciem iskry w iskierniku w łączającym napięcie p o ­

wrotne.

2°) O bw ód prądow y w układzie zrealizowanym przez S k e a t s a b y ł obw odem zw yk łego laboratorium w ielkiej mocy.

Rys. 5.

Układ S k e a t s a . Ozna­

czenia: 1. źródło obwodu prądow ego; 2 — źródło na­

pięcia pow rotnego (auto­

transform ator lub ja k na rys. transform ator); 3— cew ­ ka ograniczająca prąd; 4—

w yłącznik badany; 6— w y ­ łącznik dodatkow y; 8 — iskiernik w łączający (rys.

w g B i e r m a n n s a).

zasilany jest napięciem łuku, a jego prąd zw arcia p ow o­

dow ałby różnicę prądów w obu wyłącznikach. Okoliczność ta pow odu je ujemną cechę układu — zjaw ianie się na­

pięcia z pew nym opóźnieniem (dziesiątki m-s — por. rys.

6). Ponadto, aby przy zadziałaniu iskiernika napięcie p o­

wrotne nie było zwarte przez źródło prądu, zastosowano

'1 L .O V O L T 5 3 0 0

-t2QO

- i o o o io o

T IM E . M IC R O S E C O N D S

W Ę R E S

(3)

jednoczesne badanie dwóch wyłączników , przy czym na­

pięcie pow rotne zostaje przyłożone do połączenia między nimi. Sposób ten był opublikow any przez M a r x a ju ż w r. 1932 ’ ). S k e a t s stosował wyłączniki identyczne (właściwie części tego samego wyłącznika p o ­ ruszane w spólnym mechanizm em ); oznaką wyłączenia było niew ystępowanie zapłonu w żadnym z wyłączników.

6 . U k ł a d B i e r m a n n s a .

Ujemną cechą układu S k e a t s a jest konieczność badania dw óch wyłączników , ściśle jednocześnie przery­

w ających prąd. W arunek ten ogranicza stosowanie ukła­

du tylko do w yłączników , których w ytrzym ałość pow rot­

na zwiększa się b. szybko w czasie od jednego przejścia prądu przez zero do następnego u).

W ady tej nie posiada układ B i e r m a n n s a , stano­

w iący m od yfik ację układu S k e a t s a (rys. 7). Ulepszenie polega głów nie na za­

stosowaniu cew ek (3 na rys. 7), odgraniczają­

cych dla napięcia p o ­ w rotnego obw ód prądo­

w y od napięciowego.

Drugą cechą charaktery­

styczną układu B i e r ­ m a n n s a jest użycie iskierników przełączają­

cych, przyczyniające się niew ątpliw ie do zm niej­

szenia opóźnienia z ja ­ wienia się napięcia p o­

wrotnego. Napięcie to wytwarza się w osob­

nym obwodzie, zasila­

nym np. przez jedną z faz prądnicy, dostarcza­

jącej prądu. Fazę skła­

dow ej o częstotliwości technicznej tego napię­

cia ustala się za pomocą cewek, kondensatorów i oporników (11, 12 i 13 na rys. 7) w ten sposób, aby była ona zgodna z fazą siły elektrom otorycznej obw odu prądowego. Na dol­

nych iskiernikach (8) w ystępuje zaraz po przejściu prądu przez zero różnica między napięciem obw odu prądowego a napięciem powrotnym , zjaw iającym się na kondensato­

rze (11). Dzięki temu przeskok na tych iskiernikach w y ­ stępuje przy małej wartości napięcia. Pociąga on za sobą przeskok nastawionych na mały odstęp iskierników gór­

nych (9), wskutek czego napięcie pow rotne zostaje przy­

łożone do zacisków wyłącznika z w łaściw ym znakiem.

Rola oporników (1 0) polega w ięc tylko na udzieleniu gór­

nym kulom dolnych iskierników napięcia, które ułatwia przeskok na tych iskiernikach.

Obwód, w którym pow staje napięcie powrotne, zło­

żony ze źródła napięcia, transform atora (2) i kondensa­

tora (1 1) można uważać za generator udarów, zasilany napięciem zmiennym. Z tego punktu widzenia układ B i e r m a n n s a stanowi m odyfik ację również układu M a r x a .

7 . Z a r z u t y s t a w i a n e p r ó b o m p o ś r e d n im .

W artość prób pośrednich zależy od tego, o ile prze­

bieg w ytrzym ałości pow rotnej oraz napięcia pow rotnego Rys. 7.

Układ B i e r m a n n s a . Ozna­

czenia, jak na rys. 5, a ponad­

to: 7— kondensator, chroniący źródło prądu przed udarami;

9— iskierniki przełączające.

przy tych próbach odbiega od przebiegów, zachodzących w eksploatacji. Należy tu zw rócić uwagę, że próba bez­

pośrednia w laboratorium w ielkiej m ocy nie zawsze od­

twarza ściśle warunki eksploatacji, a to dlatego, że prze­

biegi napięcia pow rotnego w liniach mogą przybierać nie­

skończenie w iele p o sta ci21). Przebieg ten zależy nie tylko od drgań ob w od ów o stałych skupionych, lecz często i od przebiegów falow ych oraz drgań własnych cew ek i trans­

form atorów ; przewidzenie tych drgań jest w większości przypadków zupełnie niemożliwe. Przebiegi napięcia p o ­ w rotnego na stacji probierczej są o w iele prostsze, leżą bardziej w ręku inżyniera, dają się przew idyw ać i regu­

lować. T ym nie mniej dotychczas bada się wyłączniki, nie regulując na ogół przebiegu napięcia pow rotnego, a p rzy j­

m ując tę wartość, jaka w ynika z zastosowanego schematu i własności przyrządów. Ten stan rzeczy odbił się w prze­

pisach m iędzynarodowych, które dotychczas nie ustaliły jeszcze norm alnego przebiegu napięcia powrotnego.

Z powyższego wynika, że przyjęcie określonego prze­

biegu napięcia pow rotnego w czasie próby jest sprawą um owy. Przy próbach pośrednich m ożnaby w ięc ustalić pewien przebieg um owny, nawet inny niż przy próbach bezpośrednich, a jako podstaw ę w yboru przyjąć zacho­

wanie się w eksploatacji wyłączników , które przeszły ta­

kie próby pośrednie. Jednak z punktu widzenia przejścia od stanu obecnego do now ych układów, praktyczniejsze jest takie ustalenie w arunków próby pośredniej,, aby sta­

wiała ona wyłącznikom wym agania takie same, albo nieco ostrzejsze, niż dotychczasowe próby bezpośrednie. Nie na­

leży zapominać, że obecne laboratoria wielkiej m ocy m a­

ją za sobą b. duże doświadczenie, bez którego nie można się obejść przy dalszym rozw oju techniki w yłącznikow ej.

Zarzuty stawiane próbom pośrednim starają się w y ­ kazać, że nie odtw arzają one w arunków prób bezpośred­

nich. Są to sprawy na ogół zbyt mało jeszcze zbadane, aby można b yło zająć w stosunku do nich stanowisko.

To też ograniczym y się przeważnie do podania argumen­

tów przeciw ników i obroń ców prób pośrednich. M oim zda­

niem, chociaż w ydaje się, że niektóre zarzuty są pow aż­

ne, należy raczej zgodzić się na pewne niedokładności m etody prób pośrednich, niż z prób tych rezygnować.

Trzeba pamiętać, że korzyści z ich stosowania byłyby, niewątpliwie, ogromne.

Zarzuty można podzielić na dwie kategorie. P ierw ­ sza zajm uje się wytrzym ałością powrotną, druga napię­

ciem powrotnym .

a. Nieodtworzenie przebiegu wytrzymałości powrotnej skutkiem odkształcenia przebiegu prqdu łuku.

Gdy sinusoidalna siła elektrom otoryczna w ob w o­

dzie zwarcia jest niew iele większa od napięcia łuku, prąd nie ma przebiegu sinusoidalnego (rys. 8), przy czym jego w artość szczytowa jest mniejsza, niż przy b. dużej sile elektrom otorycznej. R óżnice są duże, gdy siła jest m n iej­

sza od pięciokrotnej w ielkości napięcia łuku ( 5UB na rys. 8 ) 22). Od czasowego przebiegu prądu zależy stan jo ­ nizacji łuku, a w ięc i w ielkość wytrzym ałości pow rotnej;

zatem przy m ałych siłach elektrom otorycznych w ytrzy­

małość ta może b y ć mniejsza, niż przy dużych. F. K e s - s e l r i n g 55) uważa, że zm niejszenie to zachodzi właśnie w tych przypadkach, w których stosowanie urządzenia do prób pośrednich opłaca się pod względem finansowym.

21) jak 10).

**) Na rys. 8 napięcie łuku przyjęto dla uproszczenia za niezależne od w ielkości prądu.

23) — jak ,s).

(4)

786 P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y N r 24

E. M a r x 24) jest przeciw nego zdania, przy czym proponuje, aby zmniejszenie się wartości szczytowej prą­

du (do 20°/o w przypadkach praktycznych) usuwać przez zmniejszenie indukcyjności obw odu prądowego. Należy zaznaczyć, że w tym przypadku prąd przed rozdzieleniem się kontaktów oraz w chwili ich rozdzielenia się miałby wielkość większą, niż przy trwaniu łuku. Jak słusznie zauważa F. K e s s e l r i n g , postępowanie takie w ym a-

Rys. 8.

Przebieg prądu, płynącego pod w pływ em siły elektrom o­

torycznej o amplitudzie Um w obwodzie, zaw ierającym określoną, niezmienną indukcyjność i przerwę łukową.

Napięcie łuku założono stałe i rów ne Ub. (F. K e s s e l ­ r i n g ) .

gałoby zmiany definicji prądu wyłączanego (prąd w yłą ­ czany = wartość skuteczna prądu w chwili rozdzielenia się kontaktów). Obecna definicja, przyjęta m iędzynarodo­

w o (CEI-56), celow o wzięła za podstawę w artość w ystę­

pującą w chwili rozdzielenia się kontaktów, a nie w ar­

tość w czasie łuku, gdyż istnieją wyłączniki, które nawet przy próbie bezpośredniej zm niejszają prąd w okresie łuku (należą tu np. wyłączniki firm y Delie z opornikiem włączanym przez łuk). F. K e s s e l r i n g słusznie zwraca uwagę, że interpretacja oscylogram ów, przy próbach z prądem zwiększonym według propozycji E. M a r x a , na­

trafiałaby dla takich w yłączników na trudności.

O m ówiony zarzut nie w ydaje mi się ważnym, zw ła­

szcza w odniesieniu do tych przypadków , w których ma się do w yboru albo określenie prądu wyłączalnego np.

z dokładnością do 20%>, albo nieokreślanie go w ogóle.

b. Nieodłworzenie przebiegu wytrzymałości powrotnej skutkiem niereprodukowania szczytu zgaszeniowego.

W wyłącznikach, zwłaszcza płynow ych, występuje czasem w okolicy przejścia prądu przez zero tzw. szczyt zgaszeniow y napięcia (Lóschspitze, pointę d‘extinction).

Polega on na tym, że napięcie między kontaktami w chwili zgaszenia łuku lub zaraz po zgaszeniu osiąga w artość du­

żo większą, niż napięcie łuku przed zgaszeniem. Są tu m ożliw e dwa przypadki: albo szczyt zgaszeniowy jest napięciem łu k u 25), albo już częścią napięcia p ow rotn e­

go Pierw szy przypadek zachodzi w razie istnienia b.

strom ej charakterystyki opadającej „prąd łuku — napię­

cie łuku“ , drugi — gdy łuk przestaje być stabilny i nagle urywa się przy prądzie nierów nym zeru.

W obecnych rozważaniach interesuje nas pierw szy przypadek. W edług F. K e s s e l r i n g a i W. K a u f - m a n n a 23) szczyty zgaszeniowe tego rodzaju mogą osią­

gać dla w yłączników płyn ow ych w ielkość siły elektrom o­

torycznej obw odu do próby bezpośredniej wyłącznika, 24) — jak 13).

25) P orów naj B o r r i e s B. V. i K a u f m a n n W., Zeitschr. d. VDI, 1935/79, str. 597.

20) P orów naj J a k u b o w s k i J. L., Przegl. El. 1938, str. 226.

a w ięc nie można uzyskać ich przy próbie pośredniej.

E. M a r x uważa to za obostrzenie próby, dopuszczalne w edług niego. M ianow icie w edług M a r x a prąd zostaje przerwany przy wartości chw ilow ej różnej od zera, a w ięc jonizacja gazu, decydująca o wytrzym ałości p ow rot­

nej, jest silniejsza. Należy zaznaczyć jednak, że ta opinia nie jest podzialana przez wszystkich; dow iodła tego dys­

kusja na posiedzeniu K om itetu W yłączników K onferencji W ielkich Sieci.

c> Opóźnienie zjawienia się napięcia powrotnego.

W układach M a r x a , S k e a t s a i, praw dopodob­

nie w m niejszym stopniu, w układzie B i e r m a n n s a 27) napięcie pow rotne zjaw ia się z opóźnieniem kilkudziesię­

ciu (as po przejściu prądu przez zero. M a r x uważa, że jest to czynnik obostrzający próbę, w stosunku do bez­

pośredniej. Przy próbie bezpośredniej napięcie rośnie w sposób ciągły, począwszy od chwili zaniku prądu, i w y ­ wiera działanie dejonizujące na przerwę m iędzykontak- tową; ma to za skutek w zrost w ytrzym ałości powrotnej.

Przy próbie pośredniej działanie to nie w ystępuje w cza­

sie opóźnienia zjaw ienia się napięcia. Dejonizacja, o któ­

rej mowa, polega na w yłapyw aniu jon ów przez elektrody.

Na rolę opóźnienia istnieje jeszcze inny pogląd, niż M a r x a . Kom itet Angielski M iędzynarodow ej Kom isji Elektrotechnicznej (CEI) zw rócił m ianow icie osta tn io28) uwagę, iż w przypadku w yłączników cechujących się du­

żą przewodnością połukow ą przerw y m iędzykontaktowej, stopniowe zjaw ianie się napięcia pow rotnego pow oduje malenie wytrzym ałości pow rotnej. Pod w pływ em takiego napięcia mogą płynąć prądy nawet rzędu amperów. W tym przypadku próba pośrednia jest w ięc zbyt mało surowa.

d. Krótki czas trwania napięcia powrotnego.

Zarzut ten dotyczy tylko układów M a r x a i B i e r ­ m a n n s a , w których napięcie pow rotne ma postać k rót­

ko trw ającego udaru (rys. 9). W układzie S k e a t s a na­

pięcie powrotne, po zaniknięciu oscylacji szybkozm ien- nych, jest sinusoidą o częstotliwości technicznej, podobnie jak przy próbie bezpośredniej (rys. 6). Krótki czas trw a­

nia napięcia pow rotnego może w pewnych, rzadkich przy­

padkach być czynnikiem zm niejszającym surowość próby.

Zachodzi to wtedy, gdy zapłon łuku przy próbie bezpo­

średniej następuje z pew nym opóźnieniem, po minięciu pierwszego szczytu napięcia pow rotnego. W razie stoso­

wania napięcia pod postacią udaru, zanikającego dużo prędzej, niż napięcie przy próbie bezpośredniej, próba p o -

Rys. 9.

Przebieg napięcia pow rotnego w układzie M a r x a . W sku­

tek m ałej skali czasu na rys. udar, będący napięciem p o ­ w rotnym (u '), uwidacznia się pod postacią pionow ej kre­

ski (na dole rys.). Oznaczenia: UB— napięcie łuku; e — si­

ła elektrom otoryczna w obw odzie zwarcia; u — napięcie pow rotne obw odu prądowego.

27) W artykule B i e r m a n n s a (p. odnośnik 2) bra­

kuje danych co do opóźnienia.

28) Dokument CEI: 17 (Great Britain) 204 z r. 1938.

(5)

średnia może w tym przypadku wykazać, że wyłącznik w yłączył.

Korzystanie z udarowego napięcia pow rotnego może pociągnąć za sobą jeszcze jedną niedogodność. W ykazały to badania porów naw cze przeprowadzone przez firm ę Siemens-Halske i zreferow ane przez F. K e s s e l r i n g a podczas dyskusji na K onferencji W ielkich Sieci w 1937 r o k u 20). Okazuje się m ia n ow icie30), że pod w pływ em uda­

ru napięcia w układzie M a r x a może nastąpić przeskok iskrow y między kontaktami wyłącznika, nie pociągający za sobą łu k u 31). Przy próbach bezpośrednich otrzymano w tych samych warunkach zapłony łuku. W ydaje mi się, że okoliczność ta nie stanowi zarzutu w stosunku do m e­

tody M a r x a , a wskazuje jedynie, że iskry należy trak­

tować, jak zapłony łuku.

8 . W i d o k i n a p r z y s z ło ś ć .

Streszczając dotychczasowe w yw ody, można pow ie­

dzieć, że pośrednie próby w yłączników pozw oliłyby na:

a. zwiększenie m ocy istniejących laboratoriów, b. tworzenie now ych urządzeń probierczych b. ta­

nich, bo przy pom ocy źródeł o małej mocy.

M a r x przypuszcza, że do badania w yłączników na napięcie 100— 200 kV potrzeba byłoby źródła prądu o na­

pięciu zaledw ie 5 do 7 kV. Znaczy to, że wystarczy np.

źródło o m ocy 50 M V A —• zamiast źródła 1000 M VA, p o­

trzebnego przy próbie bezpośredniej.

20) — jak 10).

30) O ile dobrze rozum iem b. fragm entaryczną relację F. K e s s e l r i n g a .

31) Na m ożliw ość takich przeskoków wskazyw ał M a r x już w r. 1932, w sw ej książce Lichtbogen - Strom - richter.

K e s s e l r i n g ocenia m ożliwość prób pośrednich bardziej pesymistycznie; źródło prądu w edług niego musi m ieć napięcie wynoszące conajm niej 30°/o napięcia przy próbie bezpośredniej (tj. mieć 300 M V A zamiast 1000 MVA). Prawda leży, niewątpliwie, po środku, przy czym oszczędność zależy od typów wyłączników, jakie mają być badane. W arto zaznaczyć, że now e wyłączniki mają małe napięcie łuku — zgodnie z tendencją zmniejszania pracy w yłą cza n ia 32), która to tendencja doprowadziła do ostat­

nich w ielkich postępów konstrukcyjnych w tej dziedzinie.

Z trzech znanych układów prób pośrednich sposób S k e a t s a zdaje się najm niej podlegać zarzutom. P rzy­

czyniło się do tego, niewątpliwie, praktyczne jego w yp ró­

bowanie na wielką skalę. Czy układy te znajdą szersze zastosowanie i w jakiej postaci — trudno na razie osądzić.

B yć może, że trzeba się będzie zgodzić na ich pewne u jem ­ ne cechy, albo też na ograniczony zakres stosowania. P o ­ trzebne jest tu także jeszcze w łożenie w ielkiej pracy ba ­ dawczej. W razie wyniku pozytyw nego praca ta opłaci się całkowicie.

Zagadnienie prób pośrednich jest specjalnie ważne dla krajów , nie posiadających laboratoriów wielkiej m o­

cy. Tym się tłum aczy wielkie zainteresowanie, jakim je obdarza np. Italia.

Również dla P o l s k i sprawa to posiada wielką w a ­ gę. Należy pamiętać, że dopiero m ożność badania zdolno­

ści wyłączalnej jest tym środkiem, który pozw oli na roz­

winięcie tw órczej pracy w dziedzinie konstrukcji w y ­ łącznikowych.

32) Por. J a k u b o w s k i J. L., Przegl. El., 1938, str. 695.

Współczesne poglq dy na z a g a d n ie n ia budowy

wielkich elektrowni p aro w ych*)

Inż. W i e s ł a w S z w a n d e r

O g ó l n y u k ł a d e l e k t r o w n i

Znaczne zmniejszenie liczby kotłów w now oczes­

nych elektrowniach w yw iera, oczywiście, podstaw owy w p ły w na ogólne rozplanowanie tych zakładów. N ajle­

piej ilustrują to załączone ilustracje. Rys. 12 przedstawia plan niem ieckiej elektrowni Zschornewitz, pracującej na w ęglu brunatnym, typow ej dla przedw ojennego sposobu rozwiązywania zagadnienia (64 kotły, 8 turbozespołów).

Przykłady rozplanowania kilku now szych elektrowni przedstawia rys. 13.

Poważne rozbudowanie w nowoczesnych elektrow ­ niach urządzeń przeznaczonych do przygotowyw ania i podgrzewania w ody zasilającej, jak rów nież wzrost m o­

cy pom p zasilających wskutek stosowania wyższych ciś­

nień, spow odow ały skupienie tych instalacyj w osobnym pomieszczeniu, — tzw. pom powni, znajdującej się za­

zw yczaj m iędzy kotłow nią a salą maszyn, lub między dwiem a kotłowniam i. Pom pow nię taką znajdziem y nie­

odm iennie na planie każdej nowoczesnej elektrowni;

oprócz w ym ienionych urządzeń znajdują się w niej zbiorniki kondensatu i w o d y zasilającej, a częstokroć również i głów ne kolektory parowe.

Układ najbardziej celow y, dający największą przej­

rzystość i w ygodę w eksploatacji, um ożliw iający n ajpro­

stsze rozwiązania dostawy w ęgla i usuwania popiołu, a jednocześnie zapew niający należyty dostęp światła do kotłow ni — to układ r ó w n o l e g ł y kotłow ni i sali ma­

szyn, z jednym rzędem kotłów i z turbinami ustawiony­

mi wzdłuż osi sali maszyn. Jak w ynika z rys. 13 został, on już zrealizowany zarów no przy dwóch, . jak i przy trzech kotłach na turbinę. Wadą tego układu jest dość

nH n n n n n n n

n [

i

i i ! 1 i !. J u

n n n r i 1 i i 1 1 i i

n n H L J u L J u

i i 1 1 i i i 1 i i

n / n

n ' n n ' i i 1 1 i i

i i n i i i i i i I..J [ J i j

C J L J L J J

u U L J L J

4 ■ ;

m

■ ■ ; 1 ^

*) Dokończenie artykułu do str. 762 „P. E.“ Nr. 23 r. b.

Rys. 12.

Rozplanowanie elektrowni Zschornew itz:

1— kotłow nie; 2— pom pow nie; 3— kom iny; 4— sala maszyn;

5— filtry powietrzne; 6— rozdzielnia 6 kV; 7— rozdzielnia 100 kV; 8— chłodnice w od y; 9—linie dalekonośne.

(6)

788 P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y N r 24

w ydłużony obraz całej elektrowni, zwłaszcza przy w ięk ­ szej liczbie turbozespołów , oraz niem ożność stosowania kom inów budow anych na w łasnych fundamentach czyli nie obciążających konstrukcji samej kotłowni.

Przy projektow aniu rozplanowania elektrowni obok samej liczby k otłów i zespołów turbinow ych decydującą rolę będą odgrywać, oczywiście, ich w ym iary oraz w za­

jem ne tych w ym iarów stosunki, jak rów nież i k on figu ­ racja terenu przeznaczonego pod budow ę elektrowni. Z a­

mieszczony na rys. 13 przykład kilku elektrowni z ukła­

dem kotłow ni prostopadłym do osi sali maszyn wskazu­

je, że dotychczas jeszcze żadnego ze stosowanych ukła­

dów nie można uważać za bezsprzecznie lepszy od in­

nych.

O □ □ o

i

□ o - m t/h ZSOOOkM'O D oo

22500 k W

50t/h n ń

d

□ □ a □

□ □□□

30000hW

□ C3-6H/h

CD

cn □

C J

Nymwegen

Mikramag Ve/sen

□ □ □ O- 150t/h 120t/h

| □□OÓDD| not/h

PPDD□□□□

50000k W

□ □ □ □ □ □ □ □ □ 31000kW

W e s t w e r k .

6 9 0 0 0 k W B a t t e r s e a S t . D e n i s I I

Rys. 13.

Rozplanowanie kilku nowszych elektrowni cieplnych.

M ów iąc ogólnie o rozplanowaniu elektrowni na przeznaczonym dla niej terenie, trzeba jeszcze poruszyć następujące zagadnienia: elektrownia cieplna musi p o ­ siadać odpow iedni skład węgla, na którym m oże być przechow yw any zapas paliwa gw arantujący ciągłość pra­

cy elektrow ni niezależnie od przerw w dostawie węgla, m ogących pow staw ać zarówno w normalnych, jak i w nienorm alnych warunkach. Składy w ęgla muszą być, oczywiście, szczególnie duże, jeśli trzeba się liczyć — jak to ma np. m iejsce w naszych warunkach — z m ożliw oś­

cią ustania dowozu w ęgla na w ypadek w ojn y. Nadgra­

niczne położenie naszych kopalń węgla, utrudniony jego dow óz z zagranicy w czasie w ojn y oraz mała ilość w kra­

ju elektrow ni korzystających z innych źródeł energii p o­

za węglem , jak w reszcie i m ały stosunkowo stopień p o­

wiązania elektrowni m iędzy sobą, zmuszają przy p rojek ­ towaniu elektrow ni w Polsce do poświęcenia szczególnej uwagi zagadnieniu magazynowania węgla w elektrowni.

Oczywiście, przy braku dostatecznej ilości m iejsca w bez­

pośrednim sąsiedztwie elektrowni, m ożliw e jest oddzie­

lanie składów w ęgla na w ypadek w ojn y od norm alnych bieżących zapasów.

P rojektu jąc rozplanowanie elektrow ni na pew nym terenie, należy zw ykle dostosow ać się do istniejących m ożliw ości doprowadzenia boczn icy k olejow ej. Rola tej boczn icy nie ogranicza się tylko do dow ozu w ęgla; w n o­

w oczesnych elektrowniach — ze względu na konieczność transportu części maszyn o w ielkiej wadze (100 ton i w ięcej) — odgałęzienia torów kolejow ych doprow adza­

ne są z reguły do wszystkich głów nych części elektrow ­ ni (do kotłowni, sali maszyn i rozdzielni), gdzie m ożliw y jest w yładunek bezpośrednio z w agonów za pom ocą ist­

n iejących na m iejscu urządzeń dźw igow ych (suwnic itp.).

Ze sprawą tą łączy się zagadnienie poziom ów różnych czę­

ści elektrow ni: dla w prow adzenia torów kolejow ych do wnętrza b u dynk ów muszą w nich b y ć przewidziane p o­

dłogi na poziom ie zewnętrznego terenu (np. w sali m a­

szyn — poziom kondensacji).

W reszcie należy jeszcze pamiętać, że przy korzysta­

niu z w od y rzecznej lub jeziorow ej do chłodzenia kon­

densatorów, co w w iększości w yp ad k ów w dużych elek ­ trowniach ma m iejsce, usytuowanie terenu elektrowni w zględem danego źródła w od y i sposób rozwiązania p o­

bierania w od y z tego źródła też mają decydujący w p ływ na rozstawienie poszczególnych bu dynków na terenie elektrowni. Ponieważ roboty związane z w ykonaniem ujęcia w od y chłodzącej są zw ykle bardzo kosztowne, (dla elektrowni o m ocy 250 M W należy doprowadzać koło 15 m 3/sek w ody) — postulat ograniczenia tych kosztów przez najkorzystniejsze z danego punktu widzenia usta­

w ienie budynków elektrow ni posiada częstokroć d ecy­

dujące przed innymi postulatami znaczenie.

K o t ł o w n i a .

Zasadniczym problem em , który musi tu b y ć roz­

strzygnięty, przy projektow aniu kotłow ni jest w yb ór ro­

dzaju paleniska: ryszty czy pył w ęglow y. R ozw ój pale­

nisk na pył w ęg low y wr ostatnim dziesięcioleciu pobudził też ze sw ej strony fabrykantów palenisk rusztowych do poczynienia w ielu ulepszeń, dzięki czemu obecnie dla średniej w ielkości k otłów oba rodzaje palenisk m ogą być uważane za mniej w ięcej rów now artościow e. Dla bardzo dużych kotłów — ponad 130 — 150 t/h — paleniska rusz­

tow e nie m ogą b y ć stosowane, gdyż w zględy konstruk­

cyjn e ograniczają ich w ym iary do 70 — 80 m 2 pow ierz­

chni przy najw iększej szerokości ok. 6,5 m (dla p o d w ó j­

nego rusztu — 2 X 6,5 m). W ielkie k otły z reguły są w ięc opalane pyłem w ęglow ym .

Now oczesne paleniska rusztowe ze strefow ą regula­

cją podw iew u pod w zględem elastyczności dostosow y­

wania się do obciążenia dorów nyw ują na ogół paleniskom na pył w ęglow y.

Paleniska na pył w ę g low y obciążają koszt paliwa dodatkow o kosztem m ielenia; ponadto w ym agają one za­

zw yczaj stosowania kosztow nych urządzeń do oczyszcza­

nia gazów spalinow ych z lotnego popiołu, bardzo uciąż­

liw ego dla otoczenia. Na korzyść ich trzeba zapisać nieco wyższą sprawność, korzystniejszy jej przebieg oraz m oż­

ność spalania gorszych gatunków węgla, co b y ło głów ­ nym bodźcem stosowania palenisk na pył w ęg low y do­

póki — na skutek zwiększonego popytu — cena n a jp o- śledniejszych gatunków w ęgla nie poszła znacznie w gó­

rę. Ponadto stosowanie palenisk na pył w ęg low y um oż­

liwia podgrzew anie powietrza do znacznie w yższych tem ­ peratur niż przy rusztach, które nie znoszą tem peratury powietrza w yższej od 250° C. W ostatnio w ykonyw anych konstrukcjach przeważa stosowanie indyw idualnych m ły ­ n ów dla każdego kotła — zamiast dawniej ustawianych centralnych instalacyj do mielenia węgla.

Pod w zględem stosow anych ty p ów kotłów , pom im o coraz częstszego stosowania k otłów specjalnych konst- rukcyj — o przym usow ym obiegu, najbardziej rozpow ­ szechnione pozostają w ciąż jeszcze k otły w odnorurkow e sekcyjne lub strom orurkowe, przy czym z reguły stosuje się w łączenie do obiegu w od y w kotle rur ekrano­

w ych, stanow iących ściany k om ory paleniskow ej. W o ­ bec przejścia do w ysokich tem peratur i ciśnień, ja k ró w ­ nież i w o b e c zasilania k otłów w odą podgrzaną do w y so­

kich tem peratur i ciśnień, jak również i w ob ec zasila­

nia k otłów w odą podgrzaną do w ysokiej temperatury, w łaściw a pow ierzchnia ogrzewalna k otłów jest obecnie stosunkowo m niejsza niż daw niej w porównaniu z p o­

wierzchniam i podgrzew acza i przegrzewacza.

(7)

Dla om ów ionych już w yżej w zglądów stosowane są z reguły przy nowoczesnych kotłach p o d g r z e w a c z e powietrza, pozw alające jak najdalej w ykorzystać ciepło gazów odlotowych. Podgrzewacze wody, wskutek zasila­

nia ich w odą podgrzaną uprzednio parą zaczepową, pra­

cują w w ielu wypadkach już w zakresie temperatur, w których następuje odparow yw anie (V erdam pfungsvorw ar- mer).

W nowszych elektrowniach przeważa stosowanie w ysokich k o m i n ó w , ustawianych bądź na dachu k o­

tłowni, bądź też, co jest tańsze, na w łasnym fundam en­

cie. Każdy kom in obsługuje po kilka kotłów tak, że przy małej w ogóle liczbie k otłów elektrownia o m ocy 100 — 200 M W posiada najw yżej 2 — 3 kominy. Dużą zaletą tego rozwiązania jest m iędzy innymi zmniejszenie stop­

nia zanieczyszczania okolicy sadzą, lotnym popiołem oraz gazami spalinowymi, w obec rozsiewania ich na znacznie większe powierzchnie, co ze swej strony pozwala p oczy­

nić oszczędności na urządzeniach do oddym iania przez stawianie im m niejszych wym agań. K otły opalane pyłem w ęglow ym posiadają z reguły urządzenia do oczyszcza­

nia spalin — hydrauliczne lub elektrostatyczne. Usuwa­

nie popiołu spod kotłów uskutecznia się przeważnie h y ­ draulicznie.

Stosowanie w ysokich ciśnień pary, duża w ydajność kotłów oraz skom plikowana ich budowa, jak również stosowanie w ielkich szybkości przepływ u pary w ruro­

ciągach i w turbinach, spow odow ały znaczne zwiększenie w ym agań stawianych czystości w ody zasilającej kotły.

W instalacjach kondensacyjnych w oda uzupełniająca straty kondensatu musi b y ć tak oczyszczona, b y nie p o­

w odow ała tworzenia się kamienia kotłow ego, ani osadza­

nia się soli w kotle czy w turbinie; nie może wreszcie pow odow ać ona korozji metali, z którym i się styka.

Zależnie od lokalnych w arunków i od sprawdzonej opłacalności stosowane są albo aparaty do chemicznego oczyszczania w ody, albo też term iczne destylatory (w y­

parki). D osyć celow e jest rozwiązanie, polegające na po­

łączeniu obu m etod: w oda częściow o oczyszczona che­

micznie zostaje następnie przedestylowana. W rozwiąza­

niu tym aparatura chemiczna jest m ało skomplikowana, w yparki zaś nie zanieczyszczają się zbytnio dzięki prze­

rabianiu w od y częściow o ju ż oczyszczonej. Niezależnie od m etody przygotowania w od y zasilającej, należy prze­

strzegać, aby w oda ta miała pewien stopień alkaliczno­

ści, co osiąga się bądź przez odpowiednią metodę przy­

gotowania, bądź przez odpow iednie chemiczne dodatki (kwaśna w od a niszczy ścianki kotłów ).

Bardzo w ażnym zagadnieniem przy w yższych ci­

śnieniach i tem peraturach w kotłach jest dokładne od - gazowanie całej w od y zasilającej kotły, gdyż gazy, a zwłaszcza tlen zawarty w wodzie, działają w tych tem ­ peraturach silnie korozyjnie na ścianki kotłów . Poza od - gazowaniem w od y w specjalnych odgazow yw aczach trze­

ba przestrzegać, aby nigdzie po tym nie m ogła się ona zetknąć z powietrzem , z którego ponow nie w chłonęłaby tlen.

M a s z y n o w n i a .

T u r b i n y dla w ielkich elektrowni w Europie z bardzo nielicznym i w yjątkam i w ykonyw ane są w ostat­

nich czasach z reguły dla liczby obrotów na minutę rów ­ nej 3000. Od czasu, gdy produkcja turbogeneratorów na 3000 obr/m in osiągnęła m oce jednostkow e odpow iadają­

ce całkow icie zapotrzebowaniu, w ykonyw anie turboze­

społów na 1500 obr/m in, jako droższe, straciło rację b y ­ tu. Turbiny dla m niejszej liczby obrotów od 3000 zn aj­

dują zastosowanie jedynie dla szczególnie wielkich, rzad­

ko budow anych zespołów.

Pod w zględem konstrukcyjnym turbiny ustawiane w ostatnich czasach w elektrowniach odznaczają się w iel­

ką prostotą wykonania. Tą drogą osiąga się większą pew ność ruchu oraz krótsze czasy rozruchu, a dzięki rów ­ nolegle idącym postępom konstrukcji nie cierpi na tym sprawność. Z reguły w ięc instaluje się turbiny o jednym wale, o ile m ożności, jednokadłubow e i z jednym kierun­

kiem przepływ u pary, najw yżej zaś dwukadłubowe z dwom a kierunkami przepływu. M ożliw e jest to dzięki temu, że m oc graniczna turbin kondensacyjnych na 3000 obr./min., z chłodzeniem świeżą w odą w w ykona­

niu jednokadłubow ym dochodzi obecnie przy jednym kierunku przepływ u pary do 40 000 kW, turbin zaś dw u - kadłubow ych z dwom a kierunkami przepływ u — do 80 000 kW.

Bardzo w ażnym z punktu widzenia ruchu w ym aga­

niem, stawianym turbinom w now oczesnych elektrow ­ niach, jest m ożliwie krótki czas uruchamiania. Pod tym względem, przy stosowaniu wspom nianych w yżej p ro­

stych konstrukcyj, przy m ocy 30 000 kW dają się osiągać czasy rzędu 10 minut, o ile w kondensatorze panuje za­

wczasu próżnia. Duże dosyć rozpowszechnienie znajdują w ostatnich czasach turbiny prom ieniow e np. L junstro- ma, szczególnie korzystne pod w zględem czasu rozruchu.

Charakterystyczną cechą większości now ych elek­

trow ni jest stosowanie scentralizowanego pompowania w ody chłodzącej dla kondensacji. W oda doprowadzona graw itacyjnie do pomieszczenia pom p kondensacyjnych, przylegającego zazwyczaj ze w zględów ruchow ych do sali maszyn, tłoczona jest przez pom py do kanałów doloto­

w ych poprow adzonych wzdłuż sali maszyn i zasilających poszczególne kondensatory. Analogiczne kanały odloto­

w e przewidziane są dla odprowadzania w od y z konden­

satorów.

Ilości oraz w ielkości p o m p kondensacyjnych d o­

stosow uje się z zachowaniem odpowiednich rezerw do liczby i w ielkości turbozespołów oraz do przew idyw a­

nych w arunków ruchu. W kanałach niepotrzebna jest, oczywiście, tak w ielka rezerwa, jak w pom pach: istnieją wykonania z dwom a kanałami tołcznym i i z możliwością dow olnego załączania każdego kondensatora i każdej pom py na dow olny kanał; są też rozwiązania z osobnym kanałem (bez rezerwy) dla każdego turbozespołu itp.

W pomieszczeniu pom p kondensacyjnych mieszczą się też zazwyczaj i wszelkie inne pom py, jak pożarowe, w o d o ­ ciągowe, dla chłodzenia oleju, powietrza, transform ato­

rów, dla zasilania eżektorów itp. o ile te potrzeby nie są częściow o zaspakajane z głów nego kanału tłocznego.

W związku z niew ielką liczbą jednostek kotłow ych w now oczesnej elektrow ni pozostaje też ukształtowanie głów nego k o l e k t o r a parowego. M ożna tu rozróżnić dwie tendencje.

Jedna, reprezentowana silnie w elektrowniach am e­

rykańskich, zmierza do w yodrębnienia grup kotłów (1,2 lub w ięcej), p racujących bezpośrednio na dany turbo­

zespół; wszelkie urządzenia pom ocnicze, jak podgrzew a­

cze w od y zasilającej, pom py zasilające itp. podzielone są również na odpow iednie grupy. Co najw yżej istnieją przy tym połączenia rezerw ow e m iędzy poszczególnym i gru­

pami. Przykład takiego rozwiązania przedstawia rys. 14 dla grup składających się z dw óch k otłów i jednej tur­

biny.

Druga tendencja, bardziej reprezentowana w Euro­

pie, zmierza do układu głów nego kolektora parowego, jak również systemu przew odów w od y zasilającej, iden­

(8)

790 P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y N r 24

tycznego ze stosowanym w elektrycznej części urządzeń pod w ójnym układem szyn zbiorczych (rys, 15). Układ ten daje największą łatwość pracy dow olnych kotłów na dow olne turbiny i jest niesłychanie przejrzysty. Nad

układem grupow ym ma on rów nież tę przewagę, że p o­

zwala zasilać z głów nego kolektora turbinę własnych potrzeb, dla której na ogół nie są przewidziane osobne kotły. K olektor parow y o układzie dw óch rów noleg­

łych szyn zbiorczych może być ponadto stosunkowo bardzo krótki, co korzystne jest ze względu na koszt, gdyż w tym układzie jed y ­ nie kolektor musi m ieć du­

żą średnicę, dostosowaną do najniekorzystniejszego roz­

pływ u pary, wszystkie zaś doprowadzenia do poszcze­

gólnych turbin i kotłów b ę ­ dą m iały średnice odpow ia­

dające ich poborom i w y - dajnościom . Nie będzie wreszcie tu w cale na k o­

lektorze kosztow nych za­

w orów o w ielkiej średnicy.

Przytoczone względy nabierają szczególnie na znaczeniu w miarę wzrostu ciśnienia pary, którem u tow arzyszy p o­

ważny w zrost całkow itego kosztu rurociągów.

Zaprojektow anie rurociągów parow ych o stosunko­

w o niew ielkich średnicach zwiększa spadek ciśnienia na dystansie m iędzy kotłem a w lotem do turbiny; dla da­

nego stanu pary przy w locie do turbiny spow oduje to konieczność w yboru stosunkowo wyższego nom inalnego ciśnienia kotłów ; z drugiej jednakże strony powstaną oszczędności na koszcie wykonania rurociągów paro­

w ych. W łaściw e rozw ią­

zanie wskaże każdorazo­

w o kalkulacja. Mniejsze przekroje przew odów pa­

row ych pow odują ró w ­ nież zwiększenie prędko­

ści przepływ u pary, a w ięc i m niejszy spadek temperatury między przegrzewaczem a turbi­

ną, co doprowadza osta­

tecznie do korzystnego zjawiska wyższej tem pe­

ratury pary dolotow ej do turbiny przy danej m aksymalnie dopusz­

czalnej temperaturze pa­

ry w przegrzewaczu.

G łów ne kolektory parowe i przynależne do nich zaw ory najkorzyst­

niej jest umieszczać w pom powni między ko­

tłownią a maszynownią.

Z a s i l a n i e w ła s n y c h p o t r z e b .

N owoczesna elektrownia parow a odznacza się w iel­

kim zapotrzebowaniem m ocy i energii dla pokrywania

w łasnych swych potrzeb. Odpow iednie dane liczbow e za­

leżą od lokalnych w arunków i od szeregu szczegółów technicznych instalacji (np. od wysokości podnoszenia w od y chłodzącej dla kondensatorów, od ewentualnego mielenia węgla na pył itp.). Na ogół zużycie energii dla własnych potrzeb sięga rzędu 4— 6°/o całkow itej produk­

cji energii; m oc zainstalowana w instalacji w łasnych p o­

trzeb w ynosi 6— 10°/o m ocy zainstalowanych jednostek prądotwórczych, a obciążenie zasilania własnych potrzeb 4— 8°/o obciążenia elektrowni. Są to, oczywiście, dane orientacyjne.

Szereg udoskonaleń tecchnicznych poszczególnych elem entów elektrowni pociąga w następstwie wzrost zu­

życia energii dla własnych potrzeb (np. zwiększenie w y ­ dajności kotłów, bardziej zwarta a w ięc tańsza ich bu ­ dowa itp.). Ponieważ zwiększenie własnego zużycia ener­

gii obciąża dodatkow ym kosztem każdą wyprodukowaną kilowatogodzinę, będzie w ięc ono o tyle usprawiedli­

wione, o ile towarzyszy mu odpowiedni równoczesny spa­

dek kosztów produkcji — czy to wskutek obniżenia kosz­

tów instalacji innych urządzeń (osiągalnego przy tym wzroście własnego zużycia), czy też wskutek odpow ied­

niego poprawienia sprawności tych urządzeń.

0 2 0 0 0 4 0 0 0 6 0 0 0 Q O O O h Rys. 16

Powiększenie ogólnej sprawności elektrowni konieczne dla usprawiedliwienia zwiększenia w łasnego zużycia o l°/o.

przy różnych czasach użytkowania szczytu i przy różnym koszcie ciepła (P — w RM/10(i kcal). P rzyjęto koszt zakła­

dow y instalacji własnych potrzeb 500 R M /kW przy 35 at i 430°C.

Za przykład tych stosunków mogą służyć rys. 16 i 17, w skazujące o ile w pew nym konkretnym wypadku musi się popraw ić sprawność urządzeń kotłowni, ew en­

tualnie obniżyć się ich koszt zakładowy, aby usprawie­

dliw ić w zrost własnego spożycia o 1%>. W ielkości te za­

leżą, jak widać, od stopnia wyzyskania urządzeń oraz od kosztu paliwa. P rzytoczony przykład wskazuje, jak bardzo ostrożnym trzeba b y ć przy zwiększaniu własnego zużycia elektrowni, oraz jak dalece projektow anie p o­

szczególnych elem entów wym aga uzgodnienia między so­

bą, aby otrzym ać rzeczyw iście celow ą i najbardziej eko­

nomicznie pracującą całość.

Rozwiązanie zasilania własnych potrzeb elektrowni, niezależnie od uwzględnienia czynnika gospodarności, w pierw szym rzędzie musi zapewniać absolutną pewność ruchu. Dla napędzania urządzeń pom ocniczych w elek­

trowniach stosuje się praw ie w yłącznie — tak w E uro­

pie, jak i w A m eryce — silniki elektryczne. Główną przyczyną tego są ogólnie znane zalety napędu elektrycz­

Rys. 14.

Zgrupow anie dw óch kot­

łó w i jednej turbiny, jako jednostki rob oczej: 1— kot­

ły ; 2— turbogeneratory; 3, 4

— pierw sze dwa stopnie podgrzewania kondensatu w podgrzewaczach pow ie­

rzchniow ych; 5— trzeci sto­

pień podgrzewania— w p od ­ grzewaczu stykowym.

Rys. 15.

Rozwiązanie kolektora paro­

w ego i rurociągów w ody zasi­

lającej na w zór elektryczne­

go układu pod w ójn ych szyn zbiorczych (objaśnienie cy fr—

patrz rys. 14).

(9)

nego: prostota i przejrzystość instalacji, łatwość regula­

cji, łatwość podziału m ocy na poszczególne napędy, duża pewność ruchu, w ygodna obsługa, m ożliw ość zdalnego sterowania itp. Przy niew ielkich m ocach poszczególnych

0 2 0 0 0 4 0 0 0 6 0 0 0 6 0 0 0 h Rys. 17.

Zm niejszenie ogólnego kosztu zakładow ego elektrowni konieczne dla usprawiedliwienia wzrostu własnego zuży­

cia o 1 °/o przy różnych czasach użytkowania szczytu i przy różnym koszcie ciepła (p — w RM/100kcal). P rzyjęto koszt zakładowy instalacji w łasnych potrzeb 500 RM /kW

przy 35 at i 430° C.

silników napęd elektryczny jest gospodarczo korzystniej­

szy od parow ego; natomiast przy m ocach ponad 200 — 300 kW tańszy jest w eksploatacji napęd parow y z w y ­ korzystania ciepła odlotow ego pary; praktycznie je d ­ nak, ze względu na w yliczone w yżej korzyści napędu elektrycznego, napęd parow y w yją tk ow o tylko byw a sto­

sowany.

Pom py zasilające k otły przeważnie otrzym ują obok napędu elektrycznego również napęd turbinow y — albo w charakterze rezerw y albo dla stałej pracy; w tym osta­

tnim przypadku para odlotow a tych turbinek włączana byw a do obiegów podgrzewania w od y zasilającej. Sto­

sowane dawniej często turbinki dla zasilania pom p k on ­ densacyjnych tracą obecnie na znaczeniu w ob ec om ów io­

nej w yżej tendencji scentralizowania dostarczania w ody chłodzącej, przy czym odpow iednie pom py umieszczone są zw ykle w pomieszczeniach dość odległych od kotłow ni tak, że napęd elektryczny jest tu przeważnie z góry prze­

sądzony.

Ciekawe jest rozwiązanie napędu parow ego w enty­

latorów w yciągow ych i podm uchow ych dla kotła, oparte na zastosowaniu turbinki szeregowej, przez którą prze­

pływ a cała para pobierana z kotła przy stosunkowo ma­

łym, oczywiście, spadku ciśnienia i temperatury w tur­

bince. Urządzenie to zapewnia idealną samoczynną regu­

lację dzięki zależności liczby obrotów turbinki od ilości pobieranej z kotła pary.

W przeważającej liczbie w ypadków do zasilania w łasnych potrzeb elektrow ni stosowany jest p r ą d zmienny trójfazow y. Prąd stały wym aga stosowania spe­

cjalnych przetw ornic dla połączenia sieci w łasnych p o ­ trzeb z głów nym i szynami zbiorczym i. Użytkowanie aku­

m ulatorów elektrycznych, jako rezerwy, straciło na zna­

czeniu —• z jednej strony wskutek wzrostu m ocy w ch o­

dzących w grę oraz spow odow anych tym w ielkich kosz­

tów baterii, z drugiej zaś strony — w obec dość w ielkiej pew ności ruchu sieci zasilanych z kilku elektrowni, sta­

now iących zawsze dość pewną rezerwę dla instalacji w ła­

snych potrzeb.

Rys. 18 przedstawia m ożliw e rozwiązania zasilania w łasnych potrzeb elektrowni. N ow oczesne elektrownie z reguły posiadają specjalne jednostki prądotwórcze przeznaczone do zasilania w łasnych potrzeb. Z w yk le są to dwa turbozespoły (z których jeden rezerw ow y), każdy o m ocy w ynoszącej od 3 do 6%> całkow itej m ocy elek­

trowni. Rezerwę stanowią transform atory pozwalające czerpać energię dla w łasnych potrzeb z głów nych szyn zbiorczych (rys. 18 — C i D).

Ciekawe i godne naśladownictwa jest rozwiązanie zastosowane w B E W A G -u (Berlin), gdzie szyny zbiorcze własnych potrzeb kilku elektrowni obsługujących miasto łączą się specjalnym i kablami, stanowiąc odrębną sieć własnych potrzeb, pracującą asynchronicznie w stosunku do w łaściw ej sieci m iejskiej. Dzięki temu sieć własnych potrzeb jest zupełnie niezależna od awarij m ożliwych w głów nej sieci, dając w ysoką pewność zasilania w ła­

snych potrzeb wszystkich elektrowni. Oczywiście, wszyst­

kie obw ody własnych potrzeb mogą być też w razie p o ­ trzeby przełączane na sieć roboczą.-

Rys. 18.

Różne sposoby zasilania własnych potrzeb: A —z głów ­ nych szyn zbiorczych; B— z zacisków generatorów; C— ze specjalnego generatora własnych potrzeb; D— z generato­

ra napędzanego przez pom ocniczą turbinę przeciwprężną, której para odlotow a użyta jest do celów grzejnych (np.

do podgrzewania w ody zasilajcej, lub do doparowyw ania w ody dodatkowej).

U r z q d z e n i a e l e k t r y c z n e .

Główną cechą wspólną większości wielkich n ow o­

czesnych elektrowni jest ich praca nie na sieci rozdziel­

cze średnich napięć, lecz w prost na sieci przesyłow e w y ż­

szych napięć (30 — 60 kV), co w ynika z w ielkości m ocy skupionych w tych elektrowniach. Powszechnie przyjęty jest przy tym schemat pokazany na rys. 19. w którym w ogóle nie ma szyn zbiorczych napięcia generatoro­

w ego, każdy zaś generator pracuje wprost na szyny zbior­

cze wyższego napięcia przez własny, podw yższający na­

pięcie transform ator. Połączenie generatora z transfor­

matorem dokonane jest przy tym bezpośrednio, bez od­

łączników lub w yłączników . Stosowanie generatorów w y ­ tw arzających bezpośrednio prąd o napięciu rzędu 30 — 35 kV nie znalazło dotąd jeszcze w w ielkich elektrow ­ niach szerszego rozpowszechnienia.

Nieznaczne w stosunku do całości produkcji ilości energii, które mają być oddane do sieci rozdzielczych niż­

szych napięć w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni, jak również ewentualnie energia dla własnych potrzeb elek­

trowni, pobierane są z głów nych szyn zbiorczych w y ż­

szego napięcia przez transform atory obniżające napięcie.

P ow stające przy tym straty podw ójnej transform acji nie

(10)

792 P R Z E G L Ą D E L E K T R O T E C H N I C Z N Y N r 24

grają roli w obec innych korzyści tego układu, jak unik­

nięcie kosztow nej aparatury na w ielkie prądy dla na­

pięcia generatorowego, uniknięcie w yłączników wielkiej m ocy odłączalnej na tym napięciu, zm niejszenie w ogóle ilości aparatów, szyn zbiorczych itp. w rozdzielni, od­

grodzenie kosztow nych generatorów przez transform a­

tory do sieci będącej źródłem w szelkiego rodzaju zakłó­

ceń przepięciowych, w ielka prostota i przejrzystość roz­

dzielni itd.

i! |il|jJ J J |4l| f i l f | t l|

Rys. 19.

T ypow y schemat elektryczny dużej elektrowni (elektrow ­ nia West w Berlinie).

W obec skupienia w ielkich m ocy jednostek prądo­

tw órczych w now oczesnych elektrowniach, głów ne ich szyny zbiorcze są zazwyczaj podzielone na kilka nieza­

leżnych lub pow iązanych przez dław iki części, co ma na celu ograniczenie m ocy zw arciow ych zarów no w samej rozdzielni, jak i w sieci.

Z dotychczas powiedzianego wynika, że w rozpatry­

w anych elektrowniach do sali maszyn przylega zwykle — po stronie przeciw ległej do kotłow n i — pomieszczenie transform atorów, ustawionych naw prost poszczególnych generatorów. Bardzo często transform atory te stoją w prost pod gołym niebem pod ścianą sali maszyn, p o- przegradzane co najw yżej ogniotrw ałym i ściankami. Bar­

dzo celow e jest rozwiązanie połączenia transform atorów z zaciskami generatorów gołym i szynami; unika się przez to w ysokiego kosztu połączenia kablow ego, jak również zwiększa się tą drogą pew ność ruchu całej instalacji.

Przy bardzo dużych m ocach generatorów spotyka się dość często transform atory generatorowe w ykonane w p o­

staci zespołów trzech transform atorów jedn ofazow ych;

rozwiązanie to zm niejsza też koszt rezerw ow ych jed n o­

stek transform atorowych.

W ybór n a p i ę c i a generatorowego, będąc unieza­

leżnionym od w arunków pracy sieci, dokonyw any jest w yłącznie na podstaw ie przesłanek g o s p o d a r c z y c h . N ajczęściej napięcie to waha się w granicach 10 — 15 kV.

W ielkie generatory z reguły są chłodzone w obiegu zam­

kniętym pow ietrzem przetłaczanym przez specjalny w en ­ tylator i chłodzonym wodą. W odór do chłodzenia gene • ratorów stosowany jest w A m eryce i to tylko do bardzo w ielkich jednostek. Rozproszenie generatorów dostoso­

w yw ane jest obecnie do w ym ogów stabilnej pracy ró w ­ noległej elektrowni, w ięc na ogół ustalane są mniejsze jego w ielkości, tym bardziej, że dążenie do powiększania rozproszenia generatorów w celu zmniejszenia prądów zwarcia straciło na znaczeniu wskutek łączenia genera­

torów z siecią przez transform atory, jak też przede w szystkim wskutek stosowania w sieciach skuteczniej­

szych środków ograniczania prądów zwarcia.

Rozdzielnie w yższych napięć (30 — 60 kV) przy elektrowniach budow ane są, oczywiście, w edług n a jn ow ­

szych poglądów , z zastosowaniem wszelkich urządzeń zm ierzających do osiągnięcia jak najw iększej pewności ruchu. Nie w d ając się w szczegóły, w arto najw yżej wspom nieć, że dołączanie transform atorów generatoro­

w y ch do szyn zbiorczych w ykon yw an e jest często przez dwa w yłączniki, — tak b y naw et przy uszkodzeniu je d ­ nego z nich m ożliwa była praca generatora przez drugi.

W A m eryce w rozdzielniach tak odpowiedzialnych, jak rozdzielnie przy w ielkich elektrowniach, rozpow szechnio­

ny jest układ, w którym wszystkie odgałęzienia od obu układów szyn zbiorczych w ykonane są przez wyłączniki, a nie przez odłącznik tylko, jak w norm alnym eu ropej­

skim schemacie. N orm alnie pracują tam jednocześnie oba układy szyn zbiorczych; w razie zwarcia na jednym układzie szyn — system różnicow ego zabezpieczenia od ­ łącza wszystkie w yłączniki tego układu szyn, drugi zaś układ szyn pozostaje w ruchu bez żadnej przerw y w pracy jakiejkolw iek części sieci czy elektrowni.

Rozdzielnie napięcia 50 — 60 kV są przeważnie w y ­ konywane, jak o rozdzielnie pod gołym niebem. Rozdział faz w rozdzielniach, gw arantujący absolutną niemożność powstawania zw arć m iędzyfazowych, wskutek wysokich kosztów instalacji jest na o g ó ł dość rzadko stosowany, jakkolw iek są na to przykłady zarów no w Europie jak i w A m eryce. Konsekw entnie system rozdziału faz jest stosowany w napowietrznych rozdzielniach 60 k V elek­

trow ni regionu paryskiego. W ielkie transform atory ge­

neratorow e przeważnie chłodzone są wodą.

W obec wyposażenia now oczesnych elektrowni w nie­

wielką ilość dużych zespołów prądotw órczych, jak też w stosunkowo małą ilość linii odchodzących dość w ysokiego napięcia, głów ne rozdzielnie są zazw yczaj m ało skom ­ plikow ane i bardzo przejrzyste. Za to rozdzielnie w ła ­ snych potrzeb średniego i niskiego napięcia, w o b ec dużej różnorodności elektrycznych napędów _ stosow anych w elektrowni, ja k też i stosunkowo dużych m ocy w ch odzą­

cych w grę, są z reguły poważnie rozbudowane i nieraz zajm ują nie m niej m iejsca od głów nej rozdzielni.

Z a k o ń c z e n i e .

W uzupełnieniu pow yższego przeglądu n ajciekaw ­ szych zagadnień związanych z projektow aniem now ych elektrowni parow ych interesującym będzie w spom nieć o próbie ujednostajnienia w ytycznych b u dow y now ych elektrowni, którą stanowią w skazów ki opublikow ane w Niemczech przez „W irtschaftsgruppe Elektrizitatsversor- gung“ . W skazówki te opierają się na przyjęciu n ajw yż­

szej tem peratury pary 500° C oraz najw iększej w ilg o t­

ności jej w turbinie — 10°/o. Przew idują one trzy klasy urządzeń.

W pierw szej klasie para w kotle ma 125 atn i 500° C, przy w locie do turbiny 105 atn i 485° C. Para pobierana jest z turbiny w 4 zaczepach dla podgrzania w od y zasi­

lającej do 200° C. Klasa ta w inna b y ć stosowana w za­

kładach kondensacyjnych z m iędzystopniow ym przegrze­

w aniem pary, przy m ocy turbin nie m niejszej od 32 MW, jak rów nież w zakładach p racujących z zupełnym w y ­ korzystaniem pary odlotow ej (z turbinam i przeciw pręż- nymi).

Druga klasa przeznaczona jest dla elektrowni k on ­ densacyjnych pracujących bez m iędzystopniow ego prze­

grzewania pary, jak rów nież dla siłowni przeciw pręż- nych o m niejszym spożyciu pary odlotow ej, niż w klasie pierw szej; nadaje się ona dla w ielkości turbin od 20 MW aż do najw iększych. Stan pary w k otle: 80 atn i 500° C przy chłodzeniu kondensatorów w odą studzoną w zam ­ kniętym obiegu oraz 64 atn i 500° C przy chłodzeniu w o -

Cytaty

Powiązane dokumenty

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Sformułuj poniższe zdania z ukrytymi kwantyfika- torami w podanej postaci symbolicznej i określ ich prawdziwość.. (a) Sześcian liczby nieparzystej jest liczbą

Krawędzi, które łączą wierzchołki należące do różnych kawałków, jest dokładnie n k − 1, a ponieważ poddrzewa połączone takimi krawędziami składają się z

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z

Wobec tego funkcja f jest ściśle wypukła w przedziale

Dla podanej liczby naturalnej n wskazać największą liczbę

Na koniec dodajmy, że jeśli rozpatrujemy rodziny przekształceń zależne przynaj- mniej od jednego parametru, to może zdarzyć się, że pojawianie się opisanego wyżej efektu