Stefan Moysa
"Comprende ce que l’on croit", Henri
Bouillard, Paris 1971 : [recenzja]
Collectanea Theologica 42/1, 228-229
22
&
RECENZJEostrość przeciwstaw ienia wiary i niewiary pozostanie, a wspólna baza roz m ow y może dotyczyć jedynie pewnych punktów, jak troska o człow ieka czy w ysiłk i dla zachowania pokoju.
W krótkiej w ypow iedzi D i m i t r o p o u l o s stara się ustalić pewne za łożenia współpracy m iędzy chrześcijanami i ateistam i, np. uznanie człow ieka i jego osobowości za najwyższą wartość na św iecie, obopólne poszanowanie przekonań, zrezygnowanie z w łączania teoretycznych tez do praktycznej współpracy.
Joseph Georg Z i e g 1 e r zajm uje się normami m oralnymi w społeczeństw ie pluralistycznym zbliżając się najbardziej do w łaściw ego tem atu zebrania. Autor zasadniczo przyjm uje istnienie absolutnych norm, ale nie chce się dać wciągnąć w dylemat: normy absolutne czy relatyw ne, przyjmując jesz cze inne możliwości.
Ostatni wreszcie referat om awia znaczenie Deklaracji PrawT Człowieka, uchwalonej przez ogólne zebranie Organizacji Narodów Zjednoczonych w P a ryżu w 1948 roku. Jest to konkretny przykład, że nawet w społeczeństw ie pluralistycznym można dojść do daleko idącej zgodności na temat norm m oralnych.
Żałować należy, że obok referatów nie został opublikowany przebieg dyskusji albo przynajmniej jej w yniki, które na pewno pozwoliłyby wyrobić., sobie lepszy obraz całości i podkreślić niew ątpliwe osiągnięcia tego spotka nia. Niem niej jednak same referaty przyczyniają się również do ożywienia problem atyki dialogu z niewierzącym i, który po krótkim okresie rozwoju w ydaje się nieco słabnąć. Spotkanie było na pew no krokiem naprzód w k ie runku rozwiązania problem ów narzucających się przy w spółpracy chrześci jan i ateistów.
Ks. S tefan M oysa SJ, W arszaw a
Henri BOUILLARD, C om prendre ce que Von cro it, Paris 1971, Editions Aubier-M ontaigne, s. 156.
K ilka zebranych tutaj artykułów i referatów ma jedną m yśl przewodnią: zrozum ienie treści posłannictwa chrześcijańskiego w funkcji czasów dzisiej szych tak,’ aby uczynić teologię przedmiotem dialogu z tym i, którzy sądzą, że nie mogą wierzyć. Jest to nic innego jak dawny program św. A n z e l - m a: nie chcę rozumieć, abym m ógł wierzyć, ale wierzę, aby rozumieć.
Program ten zostaje w sposób ogólny nakreślony w pierwszym szkicu. Autor uwydatnia jednak różnicę, jaka istnieje m iędzy poszukiwaniam i A n- z e 1 m a a badaniami teologii dzisiejszej. Św. A n z e l m szukał racjonalności Bożych tajem nic, starał się w ykazać ich harmonię i związek w ew nętrzny, niezależny od autorytetu Pism a św. Tajem nice te posiadają w ujęciu A n z e 1- m a pew ną strukturę wew nętrzną, która w odniesieniu do doświadczenia ma w artość uniwersalną, a w ięc także dla człowieka niewierzącego. Dla nas punkt odniesienia jest inny, a m ianow icie historia zbawienia, której centrum jest Chrystus nadający w szystkim tajem nicom jedność i harmonię. Inne niż u A n z e l m a jest również poszukiw anie w spólnego dialogu zarówno z religiam i niechrześcijańskim i, jak i z m yślą laicką. Polega ona na znale zieniu w tych prądach pewnej otwartości na chrześcijańskie misterium , która um ożliwia ich odniesienie do przedmiotu w iary chrześcijańskiej.
Ten generalny program realizuje autor w następnych szkicach. Idąc po linii H. d e L u b a c w yjaśnia problem nadprzyrodzoności nie przez dar^ m owe dodanie czegoś do natury, ale przez przebóstwienie człowieka, które w ym aga jego osobistego przyzw olenia i które zostaje udzielone jako dar, za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Źródłem darmowości nie jest w ięc odróż nienie nadprzyrodzoności od natury, ale w łaśnie w olne pośrednictwo Jezusa Chrystusa.
R E C E N Z JE 229
W trzecim szkicu B o u i 11 a r d podejm uje problem y w ysunięte przez tak zw aną „teologię śmierci Boga” i stara się bliżej określić stosunek moralności chrześcijańskiej do m oralności autonomicznej człowieka zsekularyzowanego. Zm ierza przy tym do odnalezienia Bożej obecności w św iecie i człowieku,
rzekomo całkow icie autonomicznym.
Problem opracowania takiego języka teologicznego, który by się przyczyniał do lepszego zrozumienia objawienia, a równocześnie był odpowiedzią na słuszne żądania um ysłów form owanych w edług rygorów ścisłego naukowego m yślenia, jest przedmiotem dalszych rozważań B o u i l l a r d a .
Wreszcie na koniec stara się on głębiej zrozumieć S ym bol apostolski, mając stale na oku dążenie do in tellectu s fidei. W sym bolu tym autor odkrywa strukturę wewnętrzną nie według dwunastu artykułów, jak się powszechnie sądzi, ale przede w szystkim strukturę trynitarną. Form uły „wierzę w Boga”, „wierzę w Jezusa C hrystusa”, „wierzę w Ducha Ś w iętego” uwydatniają, że n ie chodzi tu w pierwszym rzędzie o analizę intelektualną ale o dążenie do pewnej osoby, która jest obecna. Obecność ta jest obecnością Boga w stworzeniu, Jezusa Chrystusa w Jego zbawczym pośrednictwie, Ducha Ś w iętego gromadzącego społeczność dzieci Bożych w Kościele.
K siążkę B o u i l l a r d a należy rozumieć jako realizację programu A nzel- m owego w czasach dzisiejszych. Są w niej oczywiście zawarte jedynie pewne w skazówki, a problemy zostają zaledwie zaznaczone. Domagają się jednak bardziej system atycznej i szerszej realizacji nakreślonego programu. Reali zacja ta nie może być cofnięciem się do teologii czasów przedsoborowych, ale m usi w skazywać na rozwiązania przyszłościowe, które będą szły po lin ii w skazanej przez autora: w ierności dziedzictwu chrześcijańskiemu, a zarazem jego głębszego zrozumienia i odkrycia zawsze trwającej aktualności.