• Nie Znaleziono Wyników

Kryteria analizy stylu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kryteria analizy stylu"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Michael Riffaterre

Kryteria analizy stylu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/3, 219-244

1972

(2)

P a m iętn ik L iteracki L X III, 1972, z. 3

MICHAEL RIFFATERRE

KRYTERIA ANALIZY STYLU

Program

0.1 J ę z y k o z n a w s t w o a s t y l i s t y k a . S ub iekty w n y im p resjo ­ nizm, re to ry k a n o rm atyw n a i pochopne w artościow anie estetyczne długo przeszkadzały w rozw oju stylisty k i jako wiedzy, zwłaszcza jako w iedzy o stylach literackich. Dzięki pok rew ień stw u m iędzy językiem a stylem m ożna m ieć nadzieję, że m etody lingw istyczne znajd ą zastosow anie w obiek tyw n ym i ścisłym opisie literackiego użycia języka. Tej n a jb a r­

dziej w yspecjalizow anej i złożonej fu n k cji językow ej nie m ogą rów nież ignorow ać językoznaw cy.

V Jednakże lingw istyczny stru k tu ra ln y opis sty lu w ym aga szczególnej precyzji : z jednej strony f a k t y s t y l i s t y c z e m o ż n a u c h w y ­ c i ć t y l k o w j ę z y k u , p o n i e w a ż s t a n o w i o n i c h n o ś n i k [vehicle], z d rugiej — m u s z ą m i e ć o d r ę b n y c h a r a k t e r , g d y ż w p r z e c i w n y m r a z i e n i e m o ż n a b y i c h b y ł o o d r ó ż n i ć o d f a k t ó w j ę z y k o w y c h . Czysto językow a analiza dzieła literack ie­

go u jaw n ia ty lk o elem enty językow e: obejm uje zarów no te składniki ciągu, k tó re j n a j ą w artość stylistyczną, jak i te, k tó re są jej pozbaw ione;

w y odrębn ia tylko ich funkcje językow e nie odróżniając ty ch cech, k tó re czynią je ponadto jednostkam i stylistycznym i. Mimo to zastosow anie do tak ich jednostek m etod lingw istycznych dostarczy nam obiektyw nej w ie­

dzy o ich podw ójnej roli jako składników zarów no językowego, jak i sty -

[Michael R i f f a t e r r e , amerykański teoretyk stylu, romanista, profesor Co­

lum bia University w Nowym Yorku; prace sw e pisze po angielsku i francusku.

W ażniejsze publikacje: Style des Pléiades de Gobineau; essai d’application d ’une m éthode stylistique (1957), Essais de stylistique structurale (1971) oraz liczne roz­

praw y teoretyczne i analityczne, rozproszone po czasopismach.

Przekład w edług w y d .: M. R i f f a t e r r e , Criteria for Style Analysis. „Word”

X V (1959), s. 154—174; uwzględniliśm y jednak większość korektur i uzupełnień auto­

ra, wprowadzonych do francuskiego tłum aczenia rozprawy, która ukazała się w to­

m ie: M. R i f f a t e r r e , Essais de stylistique structurale. Présentation et traductions

(3)

listycznego system u. W ym aga to jed n a k w stępnej segregacji. Trzeba po pierw sze zebrać w szystkie elem enty, k tó re u jaw n ia ją cechy stylistyczne, a następ n ie poddać analizie językow ej ty lk o te w łaśnie, z w yłączeniem w szystkich innych (stylistycznie obojętnych). W tedy i ty lko w te d y m ożna będzie uniknąć pom ieszania sty lu z językiem . W celu dokonania tego w stępnego odsiew u m usim y odnaleźć specjalne k ry te ria dla o kreśle­

n ia d y sty n k ty w n y ch cech stylu 1.

de D. Delas, s. 27—63; fragm enty pochodzące z w ersji francuskiej drukujemy w przy­

pisach, sygnalizując je znakami ( ).]

1 Na ryzyko tkwiące w stosowaniu do faktów literackich metod językowych b ez zachowania szczególnego punktu widzenia stylistyki zwrócił uwagę A. G. J u i l l a n d w recenzji książki Ch. В r u n e a u Histoire de la langue française. T. 13 („Language”

X X X (1954), s. 313—338). W recenzji tej Juilland w yjaśnia tę k w estię bardzo precy­

zyjnie, ale nie proponuje żadnego praktycznego w yjścia; podaje jednak w skazówki bibliograficzne pożyteczne dla zbadania jej od strony językowej. W zakresie ściśle stylistycznego punktu widzenia Bibliografia critica de la nuevà estilistica aplicada a las literaturas romanicas H. H a t z f e l d a (Madrid 1955) jest pełniejsza od angiel­

skiego wydania tej książki (1953); bibliografia ta zdecydowanie preferuje m etody Spitzerowskie (zob. „Romanie R eview ” X LVI (1955), s. 49—52). La Stylistique P. G u i r a u d a (Paris 1954) stanowi przegląd głównych prądów w badaniach styli­

stycznych, podobnie artykuł H a t z f e l d a Methods of Stylistic Investigation (w zb io ­ rze: Literature and Science. Proceedings of the 6th Congress of the International Federation for Modern Languages and Literatures. Oxford 1955, s. 44—51). W szystkie te prace głównie dotyczą badań stylistycznych w dziedzinie rom anistyki, gdzie naj­

w cześniej zostały usystem atyzowane. O doniosłych rosyjskich roztrząsaniach teore­

tycznych na temat analizy stylistycznej i ich zastosowaniu praktycznym w slaw istyce zob.: V. E r l i c h : Russian Formalism. History—Doctrine. The Hague 1955, Obsużdie- nije woprosovo stilistiki. „Woprosy Jazykoznanija” 1954, nr 4, 76—100; A .B . S t i e - p a n о w, Woprosy stilistiki chudożestwiennoj rieczi w „Uczonych Zapiskach” i „Tru­

dach” (1955—1957). „Woprosy Jazykoznanija” 1958, nr 4, s. 108—115. Am erykańskie próby przystosowania metod i technik językoznawczych do stylistyki reprezentują między innym i prace A. A. H i 11 a i S. C h a t m a n a. Podstawowa różnica między ich stanow iskiem a proponowanym tu polega na tym, że nie wprowadzają oni żad­

nych osobnych kryteriów; wkrótce w osobnym studium wyczerpująco om ówię ich usiłow ania [„Word” 1961, nr 3]. Wbrew sw em u tytułowi, Language and Style, w stęp do książki U l l m a n n a Style in the French Novel (Cambridge 1957, s. 1—39) n ie zajm uje się naturą w zajem nych powiązań między językiem a stylem . Od strony badań literckich ujm uje problem R. A. S а у с e w artykule Literature and Lan­

guage („Essays in Criticism” VII (1957), s. 119—133). Poza szkołą strukturalną bada­

cze stylu uważają się za językoznawców, nie określając dokładnie stanowiska styli­

styki w stosunku do językoznawstwa (zob. J. M a r o u z e a u , Langue et style.

W zbiorze: Conférences de l’Institut de Linguistique de Paris. Paris 1945). Konse­

kw encje teoretyczne płynące z odróżnienia języka od stylu i ich im plikacje metodo­

logiczne pozostają dziedziną niem al całkiem nie zbadaną.

(Nie chodzi tu o aktualizację w skazówek bibliograficznych sprzed kilkunastu lat.

Jednak wykazy zamieszczane w ostatnich latach przez różne czasopisma francuskie („Communications”, passim; „Langue française”, 3; „La N ouvelle critique”, numer specjalny pt. Linguistique et littérature) są niekompletne i ułożone w sposób utrud­

niający korzystanie z nich przez laików. Zamiast sięgać do w ydania francuskiego

(4)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 223

0.2. Z a k r e s . S prób u ję naszkicować pew ne cechy charakterystyczne procesu kom unikacji dokonującego się w litera tu rz e i wziąć je pod uw agę,

^;dy będę proponow ał k ry te ria odnoszące się tylko do stylu. Przez s t y l l i t e r a c k i rozum iem w szelką i n d y w i d u a l n ą f o r m ę p i s a n ą o z a m i a r z e l i t e r a c k i m , czyli styl jakiegoś au to ra czy raczej po­

jedynczego dzieła literackiego (nazyw anego w dalszym ciągu u t w o r e m), albo n a w e t jednego, dającego się w ydzielić frag m en tu 2.

S ty l rozum iany jest jako u w y d atn ien ie [em phasis] (ekspresyw ne, afektyw n e lu b estetyczne) dodane do inform acji przenoszonej przez s tru k ­ tu rę językow ą, a nie m odyfikujące jej z n a c z e n ia 3. Inaczej m ó w iąc,.język

H a t z f e l d a i L e H i r a (1961) czy ich amerykańskiej kontynuacji z 1966 roku, pożytecznie będzie zajrzeć do L. T. M i l i c a S tyle and Stylistics. A n Analytical Bibliography (New York 1967) i do R. W. B a i l e y a i D. M. B u r t o n a English Stylistics. A Bibliography (Cambridge, Mass. 1968). N. E. E n k v i s t dał znakomitą prezentację całości problematyki stylu w On Defining Style (w: J. S p e n c e r , Lin ­ guistics and Style. London 1964, s. 1—56) ; zob. również św ieższe publikacje: K. D. U i t- t i, Linguistics and Literary History (London 1969), oraz T. T o d o r o v , Les Études

du style. Bibliographie sélective („Poétique” II (1970), s. 224—232).)

2 (Jest to definicja o zbyt m ałym zasięgu: f o r m ę p i s a n ą lepiej zastąpić f o r m ą t r w a ł ą , w celu objęcia stylów literatur ustnych, przy czym trwałość ta nie w ynika tylko z zachowania fizycznego postaci tekstu, ale raczej z występowania w tekście w łaściw ości formalnych, które sprawiają, że jego dekodowanie w całości, podobnie jak w partyturze, jest kontrolowane, stałe i m ożliwe do zrozumienia mimo odmian lub nawet błędów w sposobie, w jaki czytelnicy „odgrywają” tę partyturę.

Co do z a m i a r u — nie chodzi tu o to, co autor „chciał powiedzieć” ; a l i t e ­ r a c k i nie przeciwstawia literatury nie-literaturze, a tym bardziej literatury dobrej literaturze złej. Przez wyrażenie to należy rozumieć fakt, że pewne cechy jego tekstu sugerują, iż należy go uważać za dzieło sztuki, a nie za zwykłą sekwencję słowną:

ferma typograficzna, forma metryczna, znamiona gatunkowe (jak „pewnego razu”

w baśniach, czy „powiada” po zakończeniu wypow iedzi postaci w epopei), podtytuły (baśń, powieść, opowiadanie itd.), dziś sposób publikacji w pewnych seriach itp.

W ydaje się dziś prostsze nazywać literackim każde słowo pisane, które ma cechy dzieła, to znaczy: które zwraca uwagę swoją formą.)

3 (Definicja niezręczna, bowiem w ydaje się zakładać istnienie jakiejś wartości podstawowej — czegoś w rodzaju stopnia zerowego, w odniesieniu do którego mierzy się nasilenie. Takie znaczenie można by uzyskać tylko przez pew ien rodzaj przekładu (co zniszczyłoby tekst jako obiekt) lub przez krytykę zamiaru (co zastąpiłoby słowo pisane hipotezami dotyczącymi autora). Miałem na m yśli intensywność mierzoną w każdym m iejscu wypowiedzi (na osi syntagmatycznej) przy pomocy osi parady- gm atycznej, na której wyraz w ystępujący w tekście jest bardziej lub mniej „silny”

niż jego synonim y lub w szelkie substytuty, od których nie różni się znaczeniem.

Jednakże jego znaczenie, niezależnie od tego, jakie będzie na płaszczyźnie językowej, będ zie nieuchronnie w tekście m odyfikowane przez wyrazy poprzedzające go i na­

stępujące po nim (działanie w steczne). Prościej i krócej: styl _jest to wydobywanie, które narzuca uwadze czytelnika pew ne składniki sekw encji słownej w sposób nie pozwalający mu ich pominąć bez zniekształcenia tekstu ani ich odcyfrować bez uznania ich za znaczące i charakterystyczne (a w ięc za takie, które rozumie jako znam iona formy artystycznej, osobowości autora, zamierzenia autorskiego Т1хП).)

(5)

może się znaleźć m iędzy nim i dw uw ym iarow ość; najczęściej jed n ak spo­

ty k am y ją w językach technicznych, a w litera tu rz e pozostaje ja k do­

tychczas zjaw iskiem poza językow ym , np. w ersy u tw o ru poetyckiego d ru ­ kow ane tak, aby oddać kształt opisyw anego przedm iotu). Spróbuję k ró tk o opisać to, co m oim zdaniem stanow i dw ie cechy d y sty n k ty w n e kom uni­

kacji literack iej, a n astępnie udow odnić, że cechy te m ogą posłużyć do opracow ania p ew nych k ry te rió w w yk ry cia fa k tu stylistycznego.

1.1. N a d a w c a . Od a u to ra jak o nadaw cy przekazu w ym aga się w ię­

cej niż od mówcy. M ówca m usi opanow ać inercję i roztargnienie słucha­

cza, niezależny lub w rogi bieg jego m yśli; m usi w ielokrotnie pow tarzać z naciskiem to samo i to przesadne po w tarzanie stanow i n ajw ażniejszy m om ent w y p o w ie d z i7. P isarz n atom iast m usi uczynić o w iele w ięcej, aby jego przekaz d otarł do odbiorcy, bow iem b ra k m u językow ych czy poza- językow ych środków w y razu (intonacja, gesty itd.), k tóre zm uszony jest zastępow ać zabiegam i w yróżniającym i (hiperbola, m etafora, niezw ykły porządek w yrazów itd.). P onadto m ówca może m odyfikow ać swoje p rze­

m ów ienie do potrzeb i reak cji słuchaczy, podczas gdy pisarz z góry m usi przew idzieć w szelkie rodzaje ew en tu aln ej nieuw agi lub sprzeciw u i n a ­ dać swoim zabiegom m ożliw ie n ajw iększą skuteczność w stosunku do nieograniczonej ilości odbiorców. W ystępuje tu ponadto złożone zjaw isko w zajem nego oddziaływ ania sam ej kom unikacji i konotacji ekspresyw nych, efektyw ny ch i estetycznych (te ostatn ie istn ieją rów nież w przem ów ieniu, ale ich kom binacje nie m ogą być ta k złożone jak w tedy, gdy u kłada się je bez pośpiechu; także zam iar estetyczny m a m niejszą w agę w w ypow ie­

dzi u stnej niż w słowie p isa n y m )8. U kład konotacji zależy oczywiście i od osobowości, i od zam ierzeń a u to ra 9.

rżenie języka potocznego, wychodzi poza granice H ockettowskiego „stylu pisanego”.

Przykłady na dwuwym iarowość literacką można znaleźć w Un coup de dés M allar- mégo, Kaligramach A pollinaire’a, w wierszach E. E. Cummingsa itd.

7 Na przykład wszędzie, gdzie w chodzi w grę osobiste zainteresowanie, jak przy negacji ; dobry przykład bogactwa stylistycznego podaje H. S p i t z b a r d (Negations­

verstärkungen im Englischen. „Die neueren Sprachen” II (1957), s. 73—83). O tej

„przesadzie” pisze J. M a r o u z e a u (Traité de stylistique latine. Paris 1946, s. 155 п.).

8 Twórca nowoczesnej stylistyki, Ch. В a 11 y, ograniczał styl do „expression des faits de la sensibilité par le langage” [wyrażenia faktów w rażliwości przez język]

(Traité de stylistique, 1902; wyd. 1951, I, nr 19), ale w yłączał styl literacki. Ostatnio H. S e i d 1 e r próbował ograniczyć styl literacki do potencjalnych wartości em otyw - nych języka (Gemiithaftigkeit) ; zob. jego Allgemeine Stilistik (Göttingen 1953) s. 62, 70, 76 itd.

9 Jest to tak oczywiste, że nie ma potrzeby oddzielania „dwu podstawowych spo­

sobów traktowania stylu”, z których jeden traktuje styl literacki jako jednostkową form ę ekspresji noszącą piętno indywidualności, a drugi uważa go za „sposób for­

m ułow ania naszych m yśli z m aksym alną skutecznością”. Robi to nadal S. U l l m a n n (Style in the French Novel, s. 2 n.) za Stylistique Guirauda.

(6)

:224 M I C H A E L R I F F A T E R R E

1.2. K o n t r o l a d e k o d o w a n i a . W szystko to może brzm ieć jak p ow tarzanie rzeczy oczyw istych, ale chciałbym się tera z zastanow ić, jak nadaw ca rad zi sobie z ty m zadaniem . Od pisarza w ym aga się, aby w y ­ rażał się z w iększą siłą niż m ówca, m usi więcej elem entów w ziąć pod uwagę, ponadto swój u tw ó r zapisuje, a n astęp n ie go popraw ia, jest zatem bardziej św iadom y sw ojego przekazu. W iększa świadom ość pisarza po­

lega nie tylko n a trosce o tak ie nadaw anie, aby m ożliw e było dekodo­

w anie. J e s t to n iezb ęd n y w a ru n e k w szelkiego pisanego przekazu (np.

w osobistych listach, w rozkazach w ojskow ych oczekuje się od odbiorcy, że we w łasnym in te resie odczyta je w łaściw ie; n ato m iast czytelnik po­

wieści, gdy b ra k m u zainteresow ania, m oże ją odłożyć bez s tra ty dla siebie). Św iadom ość p isarza polega n a trosce o s p o s ó b , w j a k i p r z e k a z m a b y ć d e k o d o w a n y , ta k aby czytelnik odczytał nie tylko znaczenie, ale i stanow isko au to ra w obec przekazu; czytelnik musi oczywiście zrozum ieć przekaz, m usi jed n ak podzielać także pogląd autora n a to, co w tekście je st lu b nie je st ważne.

Tego rod zaju p ra k ty k a je s t działaniem n a przek ór n a tu ra ln e m u za­

chow aniu odbiorcy. W iem y, że większość ciągu m ów ionego jest przekazy­

w ana eliptycznie, bow iem

kontekst i konsytuacja pozwalają nam ignorować znaczną część cech dystynk- tywnych, fonem ów i ich ciągów bez spowodowania trudności w zrozumieniu tekstu 10.

Dotyczy to w rów nej m ierze te k stu pisanego, gdzie czytelnik od­

g ad u je w y razy n a po d staw ie częściowego odczytania i odtw arza całe zda­

nie z kilku w yrazów , k tó re rzeczyw iście dostrzega. Poniew aż praw do­

podobieństw o w y stęp o w an ia w ciągu pisanym jest różne dla różnych składników cech, „n a podstaw ie części ciągu m ożna przew idzieć m niej lub więcej dokładnie cechy w y stępu jące d a le j” . W ty ch w aru n k ach de­

kodow anie może błądzić częściej niż w w y p ad k u ciągu mówionego, po­

niew aż błąd w y n ik a ją c y z b ra k u uw agi m ożna zawsze n apraw ić po po­

now nym o d czytaniu; in te rp re ta c je czytelnika b ędą w ięc z reguły sw o­

bodniejsze i in te n c ja a u to ra może zostać spaczona. Jeżeli a u to r chce być pew nym ich resp ek tow an ia, m usi kontrolow ać dekodow anie przez zakodo­

w an ie w w ażnych jego zdaniem m iejscach ciągu pisanego cech, których nie d a się pom inąć bez w zględu n a to, ja k n ieu w ażny b y łb y odbiór. A skoro możność p rzew idy w an ia je st tym , co spraw ia, że dekodow anie eliptyczne

10 R. J a k o b s o n i M. H a l l e , Fundamentals of Language. The Hague 1956,

§ 1.5. Term inów e l i p s a i k o m p l e t n o ś ć używam zgodnie z definicją w Fun­

damenta ls [przekład polski L. Z a w a d o w s k i e g o , pt. P o d s ta w y języka. Wrocław 1964, s. 39].

(7)

w yraża, a styl podkreśla; jed n a k szczególne w artości dodane w te n spo­

sób do kom unikacji nie są przedm iotem mojego zainteresow ania, n a ich om ów ienie znajdzie się m iejsce na opisow ym etapie b ad ań stylistycznych, a raczej na etapie m etasty listy czn y m (np. estetycznym ). A rty k u ł ten ogra­

nicza się do w yszukania k ry terió w i u jaw n ien ia sposobu istnienia ty ch w artości i akcentów : jego cele są w yłącznie h e u r y s t y c z n e .

0.3. Z n a c z e n i e w y r a z u „ i n d y w i d u a l n y ” . G dyby zjaw iska stylistyczne w ystępow ały przypadkow o, pozbawione ustalonego kodu od­

niesienia, nie zostałyby dostrzeżone. N aw et gdyby styl stanow ił tylko m argines m etajęzykow y, m usiałyby istnieć k o n stan ty w jego stosunku do faktów językow ych — bez tych k o n stan t styl popadłby w sprzeczność z fak tam i językow ym i — a zatem m ożna chyba opracow ać ogólną s tru k tu ­ rę s t y l u 4. W ówczas jed n a k form y indyw idualne tak by się m iały do stylu, ja k m ów ienie do języka. B adanie ich pozwoli nam uzyskać pod­

staw ow e dane przyszłego system u. Pom inę zatem w niniejszym szkicu spraw ę „dialektologii” literackiej 5: skoro z: elem entów należących do jęz y - ka literackiego a u to r k orzysta w celu uzyskania określonego efektu, stają się one jednostkam i j e g o sty lu — i chodzi o tę w łaśnie realizację ich w artości, a nie o p o ten cjaln ą w artość, jak ą m ają w system ie n o rm aty w ­ nym . Jeżeli elem en ty te n i e są u żyte w celu uzyskania określonego efektu, m ożem y tylko powiedzieć, że tw o rzą dla sty lu indyw idualnego zaplecze [background context] bardziej w yspecjalizow ane niż m owa po­

toczna — ale sam e nie stanow ią stylu.

N atom iast m ów ione sty le indy w id u alne są w najlepszym razie tru d n e do opisu, łatw o pod dają się uniform izacji i stąd m niej różnią się od siebie naw zajem i od języka ogólnego niż style pisane. Style literackie są zło­

żone, ale z tego w łaśnie pow odu posiadają cechy pozw alające n a w y­

raźne ich rozróżnienie. D latego w ybrałem je do m ojego eksp ery m en tu heurystycznego.

D ystynktyw ny charakter komunikacji językowej w literaturze

1.0. Cechy, k tó re dopiero co w ym ieniłem , nie są charak tery sty czn e dla każdego p rzypadku red ukcji języka do słow a pisanego 6; są to cechy, z k tórych korzystać może pisarz m ający zam iar literacki (na przykład

4 Powątpiewano w m ożliwość stworzenia struktury stylu, np. R. L. W a g n e r , S upplément bibliographique à l’introduction à la lingustique française. Genève 1955, s. 8—11.

5 Różnicę między stylem a językiem literackim jasno dostrzegł Y. Ś e r e с h (Toward a Historical Dialectology: Its Delimitation of the History of Literary Langu­

age. „Orbis” III (1954), s. 43—57), ale interesuje go głów nie język iiteracki.

6 Np. cechy opisane przez C. F. H o c k e t t a [Kurs ję zy k o zn a w s tw a współczes­

nego. W arszawa 1968, § 62.5.] ; a jednak gdy styl literacki stawia sobie za cel odtwo-

(8)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 225

w y starczy czytelnikow i, e l e m e n t y n i e d a j ą c e s i ę p o m i n ą ć m u s z ą b y ć n i e p r z e w i d y w a l n e [u n pred icta b le].

W przekazie m ów ionym opow iadający m oże się uciec do ko m pletnej [explicit], bezpośredniej fo rm y w m iejsce fo rm y n iew y raźn ej. To p odsta­

w ienie nie je st oczywiście m ożliw e w piśm ie, bow iem ju ż sam a obow ią­

zująca pisow nia i popraw ność g ram atyczna zm uszają czyteln ika do kom ­ pletności [explicitness]11. Jed y n e, co pozostaje nadaw cy, gdy chce narzucić w łasną in te rp re ta c ję swego u t w o r u , to przeszkodzenie czytelnikow i w w yded uk o w an iu lu b przew idzeniu k tó re jk o lw ie k w ażnej cechy. Moż­

ność p rzew id y w ania bow iem m oże doprow adzić do pow ierzchow nej lek ­ tu ry , n ato m iast jej b ra k zm usza do w y tężen ia u w ag i; intensyw n ość od­

bio ru je s t proporcjonalna do intensyw ności przek azu 12.

Poniew aż ta k a kon tro la dekodow ania je st tym , co odróżnia zapis eks- p resy w n y od zwykłego (dla którego o b o jętn y je s t sposób dekodow ania, jeżeli w ogóle tak a o peracja się odbywa), i poniew aż to odróżnienie jest p roporcjonalne do złożoności przekazu autorskiego, m ożem y uznać ko n ­ tro lę dekodow ania za s w o i s t y m e c h a n i z m s t y l u i n d y w i d u ­ a l n e g o .

W ynika stąd, że analiza sty lu o p a rta w yłącznie n a cechach rele w a n t- ny ch m usi zająć się podstaw ow ym m echanizm em . W stad ium opisow ym polegać to będzie na zastosow aniu teo rii inform acji, ze szczególnym n a ­ ciskiem na procesy k o d o w a n ia 13. W stad iu m h e u ry sty c zn y m zadaniem naszym będzie zebranie fak tó w do analizy, a m ianow icie e l e m e n t ó w , k t ó r e o g r a n i c z a j ą s w o b o d ę p e r c e p c j i w p r o c e s i e d e k o d o w a n i a . Jeżeli analiza językow a nie m oże odróżnić ty ch ele­

m entów od elem entów nieistotnych, dzieje się ta k dlatego, że ich p o ten­

cjał nie jest z aw arty w m ate ria ln y m k o rp u sie przekazu, ale w odbiorcy;

11 Kursywa i inne środki typograficzne mogą zastępow ać kompletność, ale zdarza się to rzadko (z w yłączeniem tekstów technicznych) : np. w angielskim kursywa w y ­ rażająca nacisk afektyw ny ogranicza się najczęściej do w yrazów do, have oraz za­

im ków dzierżawczych i osobowych.

12 Stylistyczne zaburzenie zw ykłej przew idyw alności nadaje skuteczność ekspre­

sy w ną dzięki procesowi podobnemu do tego, który w ystęp uje przy sprawdzaniu zrozumiałości mówienia. Mówca w ypow iada oddzielne w yrazy-rdzenie, które słuchacz stara się prawidłowo rozpoznać bez kontekstu i sytuacji, która m ogłaby mu dopomóc V/ orientacji. Wyraz „pozbawiony w szelkiego pomocniczego kontekstu, słow nego czy niesłownego (...) może być rozpoznany przez słuchacza tylko przez swój kształt dźwiękowy. Zatem w tej sytuacji dźwięki m ow y przekazują najw iększą m asę infor­

m acji” (R. J a k o b s o n , С. G u n n a r, M. F a n t , M. H a l l e , Preliminaries to Speech Analysis. Wyd. 2. 1955, s. 1. „Technical Report” nr 13, MIT Acoustics Lab.).

13 Stąd może w ynikać konieczność zm iany zastosow ania do literatury wykresów komunikacji dokonanego przez J. W h a t m o u g h a w jego Poetic, Scientific and Other Forms of Discourse (New York 1956, s. 219).

15 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1972, z . 3

(9)

k ry te riu m id en ty fikacji ty ch elem entów może być zatem ich rzeczyw ista percepcja i w ydaje się, że analiza sty lu może korzystać z pom ocy czytel­

nika, podobnie ja k analiza m ów ienia z pom ocy słuchacza.

1.3.0. T r w a ł o ś ć p r z e k a z u . Słowo pisane zapew nia przetrw an ie fizyczne przekazu literackiego w postaci nad an ej m u przez au to ra ; wzorce [patterns] opracow ane dla kontroli dekodow ania pozostają bez zm iany.

N atom iast językow y układ odniesienia, do którego odw ołuje się czytelnik, zm ienia się z upływ em czasu, może p rzyjść n aw et tak a chwila, kiedy nie pozostanie żaden w spólny elem ent m iędzy kodem, do którego odw ołuje się przekaz, a kodem stosow anym przez jego czytelników . W ówczas deko­

dow anie przekazu zaw artego w utw orze w skazuje, w jakim stopniu wzorce ko ntrolne u cierpiały w sk u tek ew olucji kodu. Zjaw isko to było pom ijane, poniew aż jego dw ie stro n y (trw ałość kodu użytego do zakodow ania i kon­

troli, nietrw ałość kodu, za pomocą k tórego się dekoduje) b y ły tra k to ­ w an e oddzielnie, a to zaciera jego istotę. Językoznaw ca n a przy kład widzi w u t w o r z e kopalnię d anych służących do rek o n stru k cji daw nego stan u języka. Badacz sty lu sta ra się odtw orzyć, ja k oddziałał styl u t w o r u w czasie jego pow stania i n a tej podstaw ie „skorygow ać” reak cje w spół­

czesnych sobie czytelników . I to w szystko, co m ają do pow iedzenia o aspek­

cie synchronicznym , tra k tu ją go jak archeolodzy. In ni (kryty cy i histo­

rycy) pośw ięcają się odtw orzeniu przem ian w reak cji na u tw ó r czytelników i dociekają, w jak i sposób przem iany te rz u tu ją na uzyskanie przez utw ó r k ró tkotrw ałej lub ponadczasowej, lub też nowo odrodzonej w artości.

Z m iany te jed n a k przy p isu je się albo ew olucji norm estetycznych, albo treści utw oru. N iem al całkow icie pom ija się isto tn ą rolę percypow ania form y.

1.3.1. Zakładam , że szczególny p u n k t w idzenia sty listy k i pow inien objąć tę jednoczesność trw ałości i zm ienności. Pow inien p o ł ą c z y ć s y n c h r o n i ę z d i a c h r o n i ą , co um ożliw ia dychotom ię nadaw cy i odbiorcy. Z jednej stro n y istn ieje stan języka, z jego s tru k tu ra ln ą inte- grahiością_i ustalonym i w zorcam i stylistycznym i k on tro li odbioru u trw a ­ lonym i przez słowo pisane, z drugiej — ak tu alizacja poten cjaln ych w łaś­

ciwości u tw o ru przez kolejne pokolenia czytelników w granicach zakreś­

lonych przez w zorce u tw o ru i kody czytelników , przez składniki, które w chodzą lub nie w chodzą z sobą w k onflikt. _J3ądąnią_ nad połączeniem synchronii i diachronii pozwolą stw orzyć h isto rię nieprzerw anego oddzia­

ły w an ia utw oru, m im o stopniow ego zanikania pierw otnego kodu odnie­

sień. P rzyniosą jednocześnie — dla w szystkich k olejnych bad an ych syn­

chronii — opis godzenia dw u anachronicznych system ów (system nadaw cy i w szelkich późniejszych system ów odbiorców) pozostających w kontakcie synchronicznym . Z p u n k tu w idzenia językoznaw czego je st to problem

(10)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 227

zupełnie in n y niż zagadnienie k onserw atyzm u sty lu pisanego wobec zm ien­

nych zw yczajów m owy. Nie chodzi tu w cale o cząstkow y opór wobec ew olucji języka, ale raczej o to, do jakiego stopnia i w jak i sposób n ie ­ zm ienny system może n ad al działać w zm ienionych układach odniesienia przy coraz głębszej przepaści m iędzy kodem au to ra a kodem czytelnika (podczas gdy w ew olucji zw ykłego system u językow ego obaj posługują się zawsze w spólnym kodem). Ze stylistycznego p u n k tu w idzenia p rze­

trw an ie ujęć stylistycznych [stylistic devices] jako spraw ny ch jedn ostek m ożem y uw ażać n a ekspery m en taln e potw ierdzenie ekspresyw ności [ex­

pressivity] ujaw n io n ej za pom ocą inn y ch środków badaw czych 14.

1.3.2. Połączenie synchronii i diachronii pojaw ia się rów nież w innej form ie, ty m razem w sam ym u t w o r z e : w użyciu archaizm ów jako ujęć stylistycznych. S tylistyczna właściwość archaizm ów polega na tym , że zak ładają one istn ienie określonego kodu (wspólnego nadaw cy i od­

biorcy) polegającego n a uśw iadom ieniu sobie m inionego stanu ję z y k a 15.

G dy do pew nego k o n tek stu w prow adza się form y należące do w cześniej­

szego niż k o n tek st stan u języka, tw o rzą one kontrast, k tó ry przyciąga uw agę słuchacza. A rchaizm fu n k cjo n u je w system ie k o n tek stu (chociaż synchroniczny opis k o n tek stu nie w y k ry je jego archaicznej natu ry ), ale fu n k cjo n u je dw ojako: jako jednostka językow a m a swoje m iejsce w ze-

14 (Wyraz expressivité kojarzy się zbyt ściśle z pojęciami estetycznymi, zwłaszcza w języku francuskim, gdzie często konotacjami jego są klarowność, „uderzająca”

trafność. Dlatego w łaśnie przymiotnik expressif [ekspresywny] kojarzy się natych­

m iast z concision [zwięzłość], lub tour de phrase [zręczny zwrot] czy image [obraz]:

w każdym wypadku stwierdzenie w ystępowania zostaje autom atycznie i przedwcześ­

nie przekształcone w sąd wartościujący; pojęcie stylu w iąże się z pojęciem sposobu realizacji. Lepiej zatem m ówić o effet [oddziaływaniu] i o efficacité [skuteczności].)

15 Zob. L. F 1 y d a 1, Remarques sur certains rapports entre le style et l’état de langue. „Norks Tidsskrift for Sprogvidenskap” XVI (1952), s. 241—258, zw łaszcza s. 241—248 (gdzie autor przeciwstawia się S a u s s u r e’ o w i, który zaprzecza, jakoby m ówca był św iadom y przeszłości językowej — Cours de linguistique générale. Paris 1949, s. 117, 127; por. B a l l y , op. cit., I, nr 24). Flydal jednak osłabia siłę swojej argumentacji rozszerzając pojęcie archaizmu na szablonowe zwrob* powszechnie używ ane w e współczesnej francuszczyźnie (np. à son corps défendant), których ani nie odczuwa się jako archaizmów, ani nie używa stylistycznie w tej funkcji. P o­

nadto, aby uzasadnić swoje pojęcie diachronii, Flydal określa archaizmy jako „syste­

m y cząstkowe” [systèmes partiels] (s. 244) w ew nątrz badanej synchronii. Dokonuje tego przechodząc w swojej definicji podstępnie od „części system ów ” [partie de systèmes] do „system ów cząstkowych”. Jest to poważne nieporozumienie. Oczywiście, istnieją pełne system y archaiczne, rozciągające się na cały utwór (np. P owia stk i ucieszne Balzaca napisane w całości „odtworzonym” językiem średniowiecznym), ale są to systemy sztuczne. Co więcej, nie chodzi tu o styl, ale o rodzaj języka literac­

kiego tworzącego jak gdyby tło dla stylu, o pełną naśladowczą normę pisaną (por.

§ 3.1.0); podobne system y pojawiają się w postaci cząstkowej w dialogach powieści historycznych (np. Kenilw orth W. Scotta).

(11)

spole zw iązków jednoczesnych, ale jako jed n o stk a stylistyczna je s t zako­

dow any w odniesieniu do innego system u, do system u przeszłego, z k tó ­ rego, ja k czytelnik wie, pochodzi (a m im o to badanie diachroniczne pom i­

nie archaizm uznając go za fu n k cjo naln y sk ład nik synchronii). Z jaw isko archaizm u nie je st oczywiście niczym now ym , ale powyższe sform ułow anie m a tę zaletę, że zostało dokonane w k ategoriach stylistycznych.

T akie now e sform ułow anie za pom ocą p ew nych m echanicznych zasad u jaw n i następ u jące zjaw iska lub pozwoli n a ich w yjaśn ienie. Połączenie diach ro n ii z synchronią, k tóre o kreśla archaizm , za w a rte jest w system ie u tw o ru i jest fizycznie rów nie niezm ienne ja k inne składniki tego sy ste­

m u. Jednak że zw iązek archaizm u z zew n ętrzn ym połączeniem diachronii z synchronią, n a k tó ry m opiera się p rzetrw an ie sam ego u tw o ru , spraw ia, że połączenie zaw arte w utw orze uzależnione je st od tego pierw szego.

W m iarę, ja k n iezm ienny u tw ó r sta je się coraz starszy, to znaczy jest realizow an y przez czytelników coraz bardziej oddalonych od czasu jego pow stania, zanika zakodow ana rozbieżność m iędzy archaizm em a jego ko n tek stem i w ynik ającym z niej ujęciem stylistycznym , staje się on nie- zróżnicow aną sekw encją odczuw aną jako zw yczajna albo archaiczna.

R ów nież w ty m w ypadku, zarów no w dziejach u tw o ru jak i w czasie jego pow stania, jego rzeczyw ista percepcja dokonyw ana przez czytelników , ja k i zabiegi pom yślane w celu jej zapew nienia stanow ią isto tn e cechy ch arak te ry sty c z n e kom unikacji językow ej o zam iarze literackim .

Analiza stylistyczna a percepcja

2.0. Z definiow aną wyżej stylistyczną odm ianę kom unikacji trz e b a teraz um iejscow ić w śród składników ciągu pisanego p rzy pom ocy k ry terió w dostosow anych do c h a ra k te ru tej odm iany.

P oniew aż tak a k om unikacja jest u początku próbą podjęcia się przez a u to ra zadania w yjątkow ego, odczuw a się pokusę, aby rozpocząć od jego zam iarów i spraw dzić, ja k są one realizow ane w tekście. Jed nakże gdy przed językoznaw cą stoi dość proste zadanie zgrom adzenia w szystkich bez w y ją tk u cech m ów ienia swojego inform atora, badacz sty lu m usi w ybrać tylk o te, k tóre u jaw n ia ją najbardziej św iadom e zam ierzenia a u torskie (co nie znaczy, że świadom ość au to ra o bejm uje w szystkie cechy). Z kolei często n ie m ożna poznać ty ch zam ierzeń bez przeprow adzenia analizy sam ego przekazu, co pow oduje błędne koło w rozum ow aniu; natom iast jeżeli poznam y je z in n y ch źródeł (analiza filozoficzna, w ypow iedzi autora itd.), m ają one zw ykle c h a ra k te r ta k ogólny, że nie m ogą stanow ić pod­

sta w y do k ry ty k i określonych fragm entów utw oru. W reszcie ocena reali­

zacji celów postaw ionych sobie przez a u to ra w ym aga sądów w arto ściu ją­

cych, k tó re należą do stad iu m m etastylistycznego.

(12)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 229

2.1. W ł ą c z e n i e d o a n a l i z y o s o b y o d b i o r c y . Lepszy spo­

sób do tarcia do zam ierzeń au to rsk ich nastręcza nam osoba czytelnika.

Stanow i on przecież w y b ra n y obiekt sta ra ń au to ra; ujęcie stylistyczne je st ta k pom yślane, żeby czytelnik nie m ógł go przeoczyć, a n aw et czy­

tać, nie prow adzony przez nie k u istotnej treści. I na odw rót, przedłużenie w czasie oddziaływ ania stylistycznego, ja k rów nież percypow anie u tw o ru w jakim ko lw iek czasie całkow icie zależą od czytelnika. Ta w spółzależność m iędzy ujęciam i sty listy czn y m i a ich percepcją ma, krótko m ówiąc, tak w ielkie znaczenie dla naszego problem u, że m oim zdaniem w łaśnie za pom ocą tej percepcji m ożem y zlokalizować fak ty stylistyczne w ciągu w ypow iedzi literack iej. N iestety, zm ienia się sm ak i każdy czytelnik m a sw oje w łasne upodobania. Z adaniem naszym jest przekształcić z g ru n tu su b iek ty w n ą reak cję n a sty l w obiektyw ne narzędzie analityczne, by w śród różnorodności ocen odnaleźć k o n stan ty (zakodow ane właściwości potencjalne), k rótko m ówiąc, b y przekształcić sądy w artościujące w sądy w ynik ające z rzeczyw istych b ad ań stylistycznych. W m oim przekonaniu m ożna to osiągnąć po p ro stu przez całkow ite pom inięcie treści sądów w arto ściujący ch i tra k to w a n ie ich t y l k o j a k o s y g n a ł y .

2.2. P o s t ę p o w a n i e a n a l i t y c z n e . Zasadą naszego postępo­

w ania będzie teza: „N ie m a dym u bez ognia” . Sądy w artościujące w ypo­

w iadane przez czytelnika, niezależnie od ich słuszności, są w yw oływ ane przez jakiś bodziec za w a rty w tekście. W fu n k cji nadaw ca-odbiorca, k tó ra urzeczyw istn ia u t w ó r , zachow anie odbiorcy może być subiektyw ne i zm ienne, ale zawsze m a o b iek ty w ną i niezm ienną przyczynę. W p rze­

kazie językow ym , słabiej lu b m ocniej percypow anym , przejście od poten­

cjalnego do rzeczyw istego oddziaływ ania sty lu stanow i zjaw isko złożone;

składają się n a n ie: po pierw sze jed n o stk a stylistyczna, a po d rugie w zb u ­ dzona uw aga słuchaczy. W ynika stąd, że badan ie stylistyczne m usi korzy­

stać z usług i n f o r m a t o r ó w . D ostarczą nam oni reak cji n a tekst.

Np. człowiek m ów iący sw ym językiem m acierzystym i św iadom y jego właściwości będzie czytał utw ó r, a badacz sty lu zbierze jego w rażenia.

F rag m en ty tek stu , k tó re w zbudzą jego reakcję, in fo rm ato r określi n a ­ stępnie jako p ięk n e lub pozbaw ione piękna, napisane dobrze lub słabo, ekspresy w ne lu b bezb arw n e; jed n ak an ality k określenia te w ykorzysta tylko jako w skazanie n a składniki stru k tu ry , k tóre chce w ykryć. Nie będzie się zastanaw iał, czy są uzasadnione estetycznie. Ponadto, w prze­

ciw ieństw ie do podanych przez Bloom fielda regu ł ko rzy stania z usług inform atorów w b ad an iach językow ych 16, naszym celom lepiej będą od­

16 Outline Guide for the Practical S tu d y of Foreign Languages. Baltim ore 1942, s. 2—4.

(13)

pow iadali inform ato rzy w ykształceni, k tó rzy zechcą w yk orzystać u tw ó r jako p rete k st do zadem onstrow ania sw ojej w iedzy: dążąc do w ypow ie­

d zenia licznych uw ag i do zdecydow anego oddzielenia tego, co n a z y w a ją stylem , od tego, co u w ażają za bardziej „zw yczajny” sposób w y rażan ia, zauw ażą więcej faktów . Takie w tó rn e reakcje, m ylące w języko zn aw ­ stw ie 17, a w zbudzone zapew ne przez k ró tk o trw a łe m ody lub z gó ry o k reś­

lone upodobania estetyczne, nie zaszkodzą obiektyw izm ow i bad an ia, bo­

w iem , jak pow iedzieliśm y, p o trak to w an e zostaną tylko jako sy g nały tego, co je w yw ołuje. Dotychczas tw órcy analiz stylistycznych w ychodzili od w łasnych sądów w artościujących; m ylili je zw ykle z faktam i stylistycz­

nym i, co w ynikało z zasad reto ry k i n o rm a ty w n e j; następn ie uzasad n iali tę pom yłkę szukając dla niej m otyw acji w łaśnie w ty ch zasadach lu b odw ołując się do zdrow ego rozsądku. J a n ato m iast u trzy m u ję, że p rze­

ciw nie — bodziec, o k tó ry m m ow a i k tó ry w zbudził reakcję, rzeczyw iście istnieje, ale od chw ili kiedy został w yodrębniony, trzeb a go tra k to w a ć niezależnie od reakcji. N i e u j m o w a n a w k a t e g o r i e w a r t o ś c i , w t ó r n a r e a k c j a s t a j e s i ę o b i e k t y w n y m k r y t e r i u m i s t n i e n i a j e j b o d ź c a s t y l i s t y c z n e g o 18.

2.2.1. Istota przedłożonego postępow ania polega n a ostrym oddzieleniu procesów psychologicznych i k u ltu raln ego uw aru n k o w an ia percepcji od jej bodźca. To już w ystarczy, by odróżnić tę m etodę od m etody S p itzera 19 i w m iejsce jego im presjonizm u zaproponow ać obiektyw izm . Spitzer n a podstaw ie jednego szczegółu w y prow adza w nioski co do psychiki au tora,

17 Czego dowiódł Bloom field w sporze ze Spitzerem : L. B l o o m f i e l d , S econ­

dary and Tertiary Responses to Language. „Language” X X (1944), s. 45—55.

18 Kryterium to zastosowałem bez teoretycznego uzasadnienia w Style des P lé ­ iades de Gobineau; essai d ’application d ’une m éthode stylistique (wyd. powielane:

N ew York 1955; poprawione w ydanie drukowane: N ew York—G enève 1957). H a t z ­ f e l d („Romanie R eview ” XLVIII (1957), s. 219) próbował powiązać mojego inform a­

tora z czytelnikiem -krytykiem Damasa Alonsa. N ie dostrzegł w ten sposób istoty mojej koncepcji, polegającej na tym, że nie traktuję krytyki czytelnika jako krytyki, ale rejestruję ją tylko jako sposób zachowania. N iezależnie od stopnia subiektyw ności tego zachowania (zob. G. G o u g e n h e i m w „Revue des Sciences hum aines”, nr 87, s. 344), faktem obiektywnym jest jego powiązanie z przyczyną.

19 W gruncie rzeczy przedstawione postępowanie stanowi rozwinięcie i obiek­

tyw ne sform ułowanie metody Spitzera (zob. J u i l l a n d , op. cit., s. 321, przyp 7) . — Zob. mój artykuł Réponse à M. Leo Spitzer: sur la méthode stylistique („Modern Language N otes” LXXIII (1958), s. 474—480, zw łaszcza s. 475—476 i 478). Co do m e­

tody Spitzera zob. jego Linguistics and Literary History (New York 1948, s. 11—39 [przekład polski M. K a n i o w e j w zbiorze : Współczesna teoria badań literackich za granicą. Oprać. H. M а г к i e w i с z. Т. 1. Kraków 1970, s. 25—49]) lub jej stre­

szczenie (wraz z odpowiedzią W ellekow i i Warrenowi) w artykule Explication de te x te („Archivum Linguisticum ” III (1951), s. 1, przyp. 1); zob. także J. Н у t i e r w „Romanie R eview ” XLI (1950), s. 42—59.

(14)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 231

a następnie spraw dza sw oją hipotezę analizując inne w yróżniające się składniki tego sam ego tek stu . W te n sposób podąża za pierw szym śladem , k tó ry narzu ca się jego uw adze, a w łaściw ie za w łasną in te p reta cją tego śladu. In te rp re ta c ja ta z kolei opiera się n a założeniu, że istnieje zw iązek m iędzy określoną cechą w ypow iedzi a stanem um ysłu. Zatem p u n k tem w yjścia do ko n stru k cji całościowej staje się zjaw isko jednostkow e, co w y ­ raźnie zachęca do subiektyw izm u. J a prop o n u ję tu postępow anie, w k tó ­ rym analizujący będzie sta ra n n ie u n ik ał hipotez o p artych n a fak tach w ten sposób w yodrębnionych i będzie czekał ze zbudow aniem s tru k tu ry , póki w szystkie zebrane sygnały nie podsuną m u w e w spólnym i w zajem ­ nym oddziaływ aniu in te rp re ta c ji obejm ującej je w szystkie. Jeszcze b a r­

dziej niepokojące w m etodzie Spitzera jest to, że postulow ane k on tro lo­

w anie hipotezy za pom ocą in n y ch zw racających uw agę elem entów może skłonić an a lity k a do nieśw iadom ego w yłączania ty ch śladów, za k tó ry m i m ógłby podążyć, ale k tó re nie zgadzają się z pow ziętą przezeń z góry koncepcją. Pom ieszano tu bodziec stylistyczny z sądem w artościującym , a co więcej — odnosząc postępow anie ko n tro ln e do sądu zam iast do jego źródła, w ykazuje się u stalen ia dotyczące reak cji badacza, a nie, ta k ja k być powinno, samego tekstu.

2.2.2. O i n f o r m a t o r z e . To, co powiedziano, nie oznacza, że rea k c je w sensie spitzerow skim — oczywiście gdy zostaną zredukow ane do ich bodźców — nie m ogą być w analizie stosow ane. I skoro o ty m m owa, to trzeb a powiedzieć, iż w szelkie w ypow iedziane w yżej spostrzeżenia o sty lu zachow ują ważność pod dw om a w a ru n k am i: 1° że tak ie k ryty czn e spo­

strzeżenia lub sądy w artościujące, czy też stosow anie jakiegoś system u m etod, mogą się odnosić do określonych fragm en tów tek stu , 2° że przy ty m całkowicie pom iniem y ich znaczenie. J e st to szczególnie w ażne w od­

niesieniu do u tw orów daw niejszych; badacz sty lu może bow iem określić praw dopodobne ujęcia stylistyczne zawsze w tedy, kiedy znajdzie w e w cześniejszych edycjach lub opracow aniach odsyłacz do tek stu ; i nie m a znaczenia, czy odsyłacz m iał w y jaśn ić nieprzygotow anym czytelnikom to, co uw ażano za tru d n o ść gram atyczną, licencję poetycką czy niejasn e zna­

czenie. Każda tak a reakcja, niezależnie od term inologii i p u n k tu w idzenia, m a swój bodziec i może to być bodziec stylistyczny. Błędy czy u p rze ­ dzenia nie g rają roli: błędna in te rp re ta c ja faktów też w skazuje n a fakty.

N aw et odm ów ienie jak iejk o lw iek w artości stylistycznej jakiem uś fra g ­ m entow i może św iadczyć w łaśnie o istn ien iu takiej w artości. (Zasada ta nie może stosować się do opisu językoznawczego, k tó ry jest z n a tu ry całościowy i określa dokładnie w szystkie d y sk retn e składniki zapisanej sekw encji, nie oddzielając rzeczyw iście percypow anych od pozostałych.)

Rolę info rm atora może spełniać sam analizujący, będzie m iał jed n a k

(15)

więcej kłopotu z oddzielaniem w łasnych reak cji od ich bodźców niż in n y informator^ a im więcej razy będzie tek st odczytyw ał, ty m tru d n ie j m u to przyjdzie. Za rodzaj in fo rm ato ra m ożna uznać eksperym entaln e tłu m a ­ czenie n a inny język: p rzykład „w olnego” przek ładu może zasygnalizow ać nam , że m am y w danym w y p ad k u do czynienia z ujęciem stylistycznym , które staw ia opór dosłow nem u przekładow i. Oczywiście, zarów no s tru k ­ tu ra ln e różnice m iędzy językam i, ja k i ich ujęciam i stylistycznym i m ogą zm uszać do „w olnego” p rzekładu; dalsze kom plikacje w y stąp ią później, gdyż konieczna będzie jeszcze p o w tó rn a analiza stylistyczna tłum aczenia.

Te różnorakie rodzaje inform ato ró w dadzą nam w skazów ki co do bodźca (bodźców) zakodowanego(ych) w w ypow iedzi. W celu w y k ry cia bodźca (bodźców) zakodowanego(ych) w utw orze pochodzącym z p rze­

szłości m ożna pow tórzyć o p erację z czytelnikam i należącym i do różnych kolejnych pokoleń. G rupę inform atorów , z któ ry ch pomocą w y k ry w a się pojedynczy bodziec lub jed n ą sekw encję stylistyczną, nazyw ać b ę­

dziem y archiczytelnikiem [archiiecteur] 20.

20 (W pierwszym wydaniu w m iejsce terminu Varchïlecteur [archiczytelnik] uży­

łem term inu average reader, lecteur m oyen [przeciętny czytelnik], ponieważ był on jednakowo odległy od niebezpieczeństwa zarówno dekodowania powierzchownego, jak i przesadnie starannej lektury, która odnajduje w tekście to, czego tam nie ma, przypisując mu treść całej kultury lub udział erudycji, bez zastanaw iania się, czy znajduje to św iadectw o w konkretnym tekście. Niestety, termin ten dał początek wszelkiego rodzaju nieporozumieniom: w ydaw ał się sugerować jakąś średnią staty­

styczną; można było również rozum ieć, wyraz „przeciętny” w znaczeniu „mierny, zw ykły”. (Pomyłkę tę umocniło pierwotne rozumienie tego terminu w moim S ty le des Pléiades, rozumienie, które całkow icie i niedwuznacznie odwołałem w 1959 roku.) Termin archiczytelnik (jak np. archifonem; próbowałem też użyć terminu su rlecteur [nadczytelnik], ale wów czas można m yśleć, iż sugeruję czytelnika, który dostrzegałby w ięcej, niż w idzi się zw yczajnie w tekście, więcej niż nasuwa ten tekst czytelnikowi) pozwala uniknąć tych niedostatków, a z czytelnika zwykłego zachowuje tylko jego zabiegi (składnik, z którego nie można zrezygnować bez wypaczenia sensu tekstu) : archiczytelnik tak samo dekoduje utwór, posuwając się naprzód zgodnie z sekwencją wyrazów od lewej do prawej, od początku do końca. Archiczytelnik stanowi sumę w szystkich lektur, a nie jedną przeciętną. Jest on ni mniej ni więcej tylko narzę­

dziem do wykrycia bodźców tekstu. Istotne znaczenie ma pom inięcie treści reakcji czytelników: broni przed apriorycznym klasyfikow aniem (jak w retoryce), pozwala na zajęcie pozycji ponadhistorycznej i ponadideologicznej, na objęcie faktów, których interpretacja niekiedy podlega diam etralnym zmianom, oraz na w zięcie pod uw agę także reakcji negatywnych; wreszcie, co najważniejsze, pozwala uniknąć subiekty­

wizmu tych reakcji (nie zastąpi tego m nożenie informatorów, jak utrzym ywał E. D e- h e n n i n w „Revue Belge de philologie et d’histoire” XLII (1964), s. 899), który to subiektywizm (aprobata, dezaprobata, dociekanie zamiaru autora, interpretacja este­

tyczna, filozoficzna itd.) dotyczy w yłącznie treści reakcji. N ie należy m i zarzucać, że zastępuję autora i tekst czytelnikiem i jego psychiką: z autora pozostaje nam tylko tekst, a co do czytelnika to oczywiście jego reakcje są niew ątpliw ie procesem psycho-

(16)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U

2.2.3. M e t a j ę z y k a r c h i c z y t e l n i k a . Aczkolwiek nie bierze­

m y pod uw agę in te rp re ta c ji, jak ą archiczy telnik w yprow adza ze swej reakcji, w arto jed n a k zachow ać jego term inologię techniczną, k tó ra tw orzy niekon sek w en tny m etajęzy k w yw odzący się głównie z k ategorii reto ry cz­

nych (m etafora, hip erb o la itd. lu b ich potoczne o dp o w ied n ik i)21. E ty kiety takie m ogą być błędne, podobnie ja k sądy w artościujące, k tóre im to w a­

rzyszą, ale in fo rm u ją nas one o świadom ości językow ej epoki, w k tó rej żył archiczytelnik, i o rie n tu ją o oddziaływ aniu ujęć stylistycznych na Sprachg efüh l [poczucie językow e]. Np. fran cu scy sym boliści używ ali d u ­ żej liczby rzeczow ników z końców ką -a n ce; b y ły one ta k częste, że sta ły się znakiem rozpoznaw czym ich sty lu ; dla nich rzeczow niki te b yły a r ­ chaizm am i, m ającym i szczególny u ro k rzeczy m inionych. Do najb ard ziej poetyckich należał w yraz assouvissance i F la u b e rt stosow ał go z w ielkim pow odzeniem ; kiedy pół w ieku później postsym boliści nadali w agę sty li­

styczną tem u m orfem ow i, archaizm flau b erto w sk i został n a nowo o d k ry ty

logicznym , ale interesuje nas tylko to, co w yw ołuje te reakcje, a w ięc składniki tekstu. Korzystanie z archiczytelnika stanow i tylko pierwszy, heurystyczny etap ana­

lizy; nie odrzuca oczyw iście interpretacji i sądu wartościującego na etapie herm e- neutycznym. Zapewnia tylko oparcie tej interpretacji na zespole istotnych faktów, a nie na tekście przecedzonym przez subiektywizm czytelnika czy zredukowanym do tego, co zgadza się z jego gustem czy filozofią, lub do tego, co uważa za gust, filo ­ zofię czy zamiary autora.

Istotne fakty stylu, zgromadzone na przestrzeni całego tekstu, służą analizie całości tylko jako miejsca, na których skupia się uwaga w ielu czytelników;, krytyków, analityków itd. K iedy na dalszym etapie analizy będzie można zastąpić archiczytel­

nika określeniem progu percypowania kontrastu w kontekście, zestaw ienie faktów stylu będzie obejm owało miejsca, w których te warunki są spełnione. Z estaw ienie to będzie wyczerpujące, bowiem obejm uje wszystko, co w tekście można nazwać tropem. Ponieważ jednak wybrane są tylko formy rzeczywiście czynne w kontekście i które przez to narzucają się uwadze, ściślej będzie m ówić nie tylko o kom pletności zestawienia, ale i o tym, że obejmuje fakty istotne. Trudności, które nastręcza długi utwór, są tylko pozorne, analiza natychm iast określa konstanty pisanego tekstu.

Konstantami tym i nie są statystycznie określone fakty stylistyczne, ale struktury.

Zestawienie tych faktów dokonuje się stopniowo, jak przy zw ykłym czytaniu, przez dostrzeganie tych spośród nich, które są odmianami struktur. A po wydzieleniu i opi­

saniu, faktów wiem y, co charakteryzuje utwór. (W żadnym wypadku nie w ystęp uje tu tworzenie wzorców na podstawie sądów wartościujących mniej lub więcej zam a­

skowanych, jak uważają D. L o d g e , The Language of Fiction. London 1966, s. 66, i E. J a c q u e s w „Critique” 1969, nr 266, s. 650.))

21 Rozszerzenie tej metody na stosow anie przez informatora tradycyjnej term i­

nologii gramatycznej byłoby błędne. Oddziaływanie stylistyczne często nakłada się na jednostki językowe. Taki termin gramatyczny jak przym iotnik może odsyłać do różnorodnych zabiegów stylistycznych: metafory, ekspresywnej inwersji, rytmu itd.

Nhwet kiedy styl i jednostki gram atyczne pokrywają się, w yjściem od gramatyki ryzykowałoby się przypisywanie stałej wartości stylistycznej jednostce gram atycznej niezależnie od kontekstu.

(17)

i zyskał uznanie, ty m razem jako n eo lo g izm 22. K onotacja tego w y ra z u nie zm ieni się, n aw et jeżeli językoznaw stw o historyczne stw ierdzi, że elem en t ten, obcy ak tu alnem u éta t de langue [stanow i języka] i rozu­

m iany jako neologizm, jest w rzeczyw istości archaizm em (błąd dla języ ­ koznaw cy, fa k t dla badacza stylu) 23. Takie zniekształcenia w m etajęzy k u m ogą posłużyć za dowód diachronicznej rozpiętości oddziaływ ania s ty lu (o czym była m ow a w § 1.3.1.)-

2.3. Z a l e t y a r c h i c z y t e l n i k a . N iezależnie od zdolności a rc h i- czytelnika do postrzegania sw oistych cech stylu, stanow i on także ogrom ­ nie pożyteczne narzędzie heurystyczne, poniew aż jego percepcja o d tw arza in teresu jące nas zjaw isko (dekodow anie przekazu literackiego) — w g ru n ­ cie rzeczy jego ro la do tego w łaśnie się sprow adza — i pozw ala analizu­

jącem u zająć pozycję odbiorcy bez jego su b iektyw n ych obciążeń. Z am iast w ychodzić od subiektyw nego rozczłonkow ania tekstu , rozczłonkow ania uzależnionego od k u ltu ry czytelnika i opartego na zdrow ym rozsądku, czy też od analizy tu nieprzy d atn ej (np. językoznaw czej), analizujący m oże w ydzielić elem enty, za pom ocą k tó rych au to r w yznaczał granice sw obody czytelnika (pobieżna le k tu ra itd.) i zw iększał praw dopodobieństw o p e r­

cepcji. Dzięki archiczytelnikow i analizujący może zaobserw ow ać, w ja k i sposób te ujęcia stylistyczne zachow ują sw ą skuteczność m im o ew olucji języka. W te n sposób m ożem y połączyć badan ie sty lu u jego genezy i w p ierw o tn y m kontekście oraz b adanie jego p rze trw a n ia w czasie z ty m w szystkim , co te badania m ów ią nam o kolejnych synchronicznych w a rs t­

w ach języka.

Jeśli zaś chodzi o w łaściw ą analizę stylistyczną, archiczytelnik u łatw ia postępow anie bezpośrednie i szybkość nie dającą się osiągnąć innym i m e­

todam i; staje się to widoczne zwłaszcza w p rzy p ad k u tak ich n ieu ch w y t­

n ych zjaw isk, jak em otyw na konotacja ro d zaju w e francuskim m er (ż.) czy océan (m.). W eźm y jed n ak prostszy przypadek, ja k ek spresyw na sk u ­

22 A. F r a n ç o i s , La Désinance -ance dans le vocabulaire français. G enève 1950, s. 36.

23 (Inaczej mówiąc, przedmiotem analizy stylistycznej jest złudzenie, które tekst w ytw arza w um yśle czytelnika. Złudzenie to nie jest oczywiście tworem czystej wyobraźni czy swobodnej fantazji: jest uwarunkowane przez struktury tekstu oraz przez m itologię czy ideologię pokolenia i grupy społecznej, do której należy czytelnik.

Jest zatem m ożliwe zidentyfikowanie konstant tego uwarunkowania, tak nieskończe­

nie licznych jak m ożliwa ilość czytelników. Można na przykład określić cechy for­

malne, które pozwalają na interpretowanie danego wyrazu jako archaizmu, mimo że nie jest nim z punktu widzenia historii języka, czy też cechy, które nadają wygląd neologizm u jakiemuś wyrazowi w tekście, choć nie jest w cale neologizm em w kodzie.

Można następnie ustalić — zgodnie z typem kontekstów, w których archaizm lüb neologizm się wyróżnia — różne kierunki dekodowania, jakie może narzucić obecność czynnika wyróżniającego.)

(18)

K R Y T E R I A A N A L I Z Y S T Y L U 235

teczność pery frazy, u jęcia bardzo popularnego i stylistycznie przydatnego, poniew aż czytelnik odbiera ją jako oryginalne zastąpienie banalnego rze­

czownika. D la językoznaw cy s tru k tu ra u ży ta w p eryfrazie nie m a w sobie nic, co b y ją odróżniało od n o rm y ; tylko kom pleksow e w yliczanie często­

tliw ości w y stępo w an ia m ogłoby u jaw n ić tam coś niezw ykłego, a n aw et w ty m w y p ad k u nie byłoby gw arancji, że zjaw isko to jest percypow ane.

N atom iast rea k c ja arch iczy telnik a n aty ch m iast w y k ry je peryfrazę.

Kontekst stylistyczny

3.0. N i e d o s t a t k i k r y t e r i u m a r c h i c z y t e l n i k a . M imo praktyczności i obiektyw izm u k ry te riu m archiczytelnika m a dw ojakie ograniczenia.

3.0.1. W ielość osób dekodujących łatw o może doprow adzić do takiego rozdrobnienia s tru k tu ry tek stu , że w y nikające z tego rozbicie n a jedno stki stylistyczne uniem ożliw i in tep retację. (Jednakże n a w e t pow ierzchow ne zapoznanie się z opinią czytelników o książkach i przegląd ogłoszonych w ypow iedzi k ry ty c z n y ch o określonych u tw o rach pozwoli się przekonać, że niebezpieczny ro zrzu t w y stęp u je dopiero w stadium in te rp re ta c ji; jeżeli p rzesiejem y sprzeczne sądy w artościujące, okaże się, że w szystkie zostały o p arte n a stosunkow o nielicznych m iejscach tek stu 24.)

3.0.2. P rzy datno ść archiczytelnika ograniczona jest do stan u języka, jak i je st m u znany; świadom ość językow a, k tó ra w a ru n k u je jego reakcje, nie w ykracza poza k ró tk i w ycinek czasowy w ew olucji języka. S tąd po­

chodzą dw a rodzaje błędów : 1) błęd y dodania: zwykłe, a więc obojętne e lem enty językow e daw nego stan u języka m ają w ygląd jednostek s ty li­

stycznych (np. archaizm ów ), bow iem znikły z system u językow ego uży­

w anego przez czytelników i zw racają ich uw agę sw oją niezw ykłością;

2) błędy pom inięcia (które zresztą pozostają poza zasięgiem analizy języ ­ kow ej): istotne elem en ty stylistyczne u tw o ru są z czasem p rzysw ajane przez język ogólny i n a późniejszym etap ie rozw oju języka sta ją się zw y­

24 (Od czasu publikacji tych programowych założeń liczne doświadczenia potw ier­

dziły punkty w yjścia wstępnych obserwacji. Spostrzeżenia, które razem tworzą archiczytelnika, nie rozkładają się przypadkowo ani nie pokrywają równomiernie całej sekwencji słow nej: skupiają się na w ęzłow ych miejscach tekstu. Ważne jest, aby nie informować czytelnika za pomocą pytań i żądać od niego tylko podkreślenia w tekście tego, co przyciąga jego uwagę lub powoduje zw olnienie toku czytania. Na m etodzie tej opiera się rozdział niniejszej książki o K otach Baudelaire’a. Por. rów ­ nież zastosowanie jej do Mallarmégo w J.-Cl. C h e v a l i e r a Quelques rem arques su r le vocabulaire du „Toast fu n èbre” („Cahiers de l ’Association internationale des études françaises” XVI (1964), s. 11—19) oraz w E. F r e y a Franz K afkas Erzählstil (Bern 1970), rozprawie, której podstawowym zamiarem było sprawdzenie przydatności archiczytelnika.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Between the house and the inside face of the western wall there was a passage 113 cm wide, but it was not a street running alongside the wall, because in the southern part of the

Rutkowski pod­ chodzi do tej sprawy z należną jej po­ wagą („doniosłości tej uwagi [Hume’a] trudno jest przecenić” [s. 196]): przyta­ cza kilka najważniejszych

Uwaga – jeśli komuś nie uda się wykonać tego zadania to proszę przesłać zdjęcie z momentu do którego udało się dojść. Kilka zdjęć z poszczególnych faz projektu

nalenia praktyki w oparciu o otrzymane wyniki. Przykładem badania w działaniu jest ewaluacja wewnętrzna, która może też być też wspólną ewaluacją wewnętrzną.

Przypomniano spo- łeczną akcję „Zaczytani”, dzięki której powstają biblioteki dla dzieci i młodzieży znajdującej się w szpitalach, świetlicach oraz rodzinnych domach dziecka

Parametry te to odpowiednio: jednostkowe zużycie wo- dy [dm 3 /Md], współczynniki nierównomierności rozbioru wody dobowy (Nd) i godzinowy (Nh) oraz parametr c/z.. Wynikało

Jeżeli Król Karol kocha Królową Karolinę (1), to jeżeli mają syna Korneliusza (0), to Królowa Karolina kocha Króla Karola (1), a dzieje się tak zawsze i tylko

Można napisać je w tym dokumencie i przesłać do mnie na maila albo na Messengera?. Można też napisać na dowolnej kartce i