• Nie Znaleziono Wyników

Zagadnienie powieści modernistycznej: autentyczność i formy kulturowe: zarys problematyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zagadnienie powieści modernistycznej: autentyczność i formy kulturowe: zarys problematyki"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksandra Budrecka

Zagadnienie powieści

modernistycznej: autentyczność i

formy kulturowe: zarys

problematyki

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 17-18, 43-57

(2)

R ocznik X V II - XVIII/1982 - 1983 T o w arzy stw a L iterack ieg o im. A. M ickiew icza

Aleksandra Budrecka

ZAGADNIENIE POWIEŚCI MODERNISTYCZNEJ: AUTENTYCZNOŚĆ I FORMY KULTUROWE

Zarys problem atyki *

Przedstaw ione tu rozważania mieszczą się w obrębie badań nad hi­ storią powieści — ściślej: polskiej powieści modernistycznej. Nie preten­ dują one do stworzenia szkicowej choćby charakterystyki powieści mło­ dopolskiej branej jako całość, na wyznaczonym zaś tu taj odcinku również nie dążą do opisu, który w yczerpyw ałby zasób wszystkich zagadnień po­ jaw iających się w polu obserw acji historyka literatury. Ich zasadniczym zadaniem jest ujaw nienie problem u mającego — jak się w ydaje — dużą doniosłość dla powieści modernistycznej, a następnie potwierdzenie, przez analizy poszczególnych tekstów, obecności tego problemu w niektórych powieściach młodopolskich. Tak wyznaczone zadanie może wchodzić w skład syntetycznego ujęcia powieści modernistycznej — jako jego frag­ ment. Synteza taka m usiałaby jednak mieć określony charakter: nie mo­ głaby zajmować się na przykład wyłącznie stru k tu ram i form alnym i po­ wieści, nacisk musiałby w niej padać na wydobycie z tekstów powie­ ściowych ich stru k tu r ideowych, do których odczytania prowadziłaby ana­ liza treści merytorycznych, w yrażanych przez poszczególne utwory. Ta­ kie ujęcie syntetyczne musiałoby pociągać za sobą obszerne badania po­ w iązanych w zespoły, typowych dla modernizmu idei, i relacji między

tym i zespołami idei. W powieści młodopolskiej nietrudno wskazać na ten

* [dr A lek san d ra P a lu siń sk a -B u d re c k a , zm. 6 1 1981 r. w W arszaw ie (ur. tam że 9 IX 1939), w y b itn ie u ta le n to w a n a b ad a c z k a prozy X IX i X X w. (p ublikacje m. in. w „ P rac ach P o lonistycznych”, „ P a m ię tn ik u L ite ra c k im ”, „Z eszytach N aukow ych U L ”), od 1964 r. asy sten t, od 1972 a d iu n k t UŁ, w y kładow czyni (1973 - 1976) lit e r a ­ tu r y i języ k a polskiego n a u n iw ersy te cie w S tra sb o u rg u . J e j o sta tn ią p ra c ą b y ła ed y cja P a lu b y Irzykow skiego w se rii „B ib lio tek a N aro d o w a” (W rocław 1981). O gła­ szając z m aszynopisu w stę p n y rozd ział w cześniejszej ro zp raw y d o k to rsk ie j (n ap i­ sa n ej pod k ie ru n k iem prof. dr. Z. S kw arczyńskiego), re d a k c ja w p ro w ad za w tek ście d ro b n e zm iany sty listy c zn o -ad iu stac y jn e i dw a n ie w ielk ie zaznaczone skróty.]

(3)

zasób idei czy problemów, k tó ry wyróżnia ją spośród wcześniejszej i późniejszej twórczości powieściowej. Byłyby nim i — w ym ieńm y dla przy­ kładu: problem opozycji artysty i „filistra”, kw estia dekadencji, kobiety demonicznej, problem ujm owany poprzez antytezę „Bóg - S zatan” czy „natu ra - k u ltu ra ”. Zagadnienia te są tak silnie związane z modernizmem, również polskim, że stały się jakby jego mitami.

Chcemy się tu zająć spraw ą, która wywodzi się z jednego spośród owych mitów, z antynom ii n atu ry i kultury. Intuicja, że jest to pro­ blem dla powieści młodopolskiej ważny, uzyskała potwierdzenie w trak ­ cie lektur, ale też okazało się wkrótce, że w takim sform ułow aniu nie jest to zagadnienie właściwe wyłącznie powieści m odernistycznej. Do­ piero zwężenie term inu „n atura”, takie przy którym „n atu ra” jest ro­ zum iana jako zespół właściwych jednostce dyspozycji pierw otnych (czyli jako tzw. n atu ra ludzka) — i dołączenie dodatkowego założenia, że „kul­ tu r a ” (czyli form y kulturowe) wpływa ham ująco na realizację tych dy­ spozycji w życiu psychicznym jednostki, okazało się przydatne dla ce­ lów specyfikacji — rzecz prosta, częściowej — s tru k tu r ideowych po­ wieści młodopolskiej. Antynomia „natura - k u ltu ra ” stała się w ten sposób podstaw ą dla kwestii „fałszu psychicznego”, powodowanego przedostaw a­ niem się form kulturow ych na teren życia psychicznego jednostki. Z aj­ m ujem y się tą ideą niejako w izolacji od innych, im plikowanych przez młodopolskie teksty powieściowe, ale staram y się ukazać ją w różnych uw ikłaniach myślowych, ponieważ pojawiała się ona w rozbieżnych sy­ stem ach światopoglądowych w yrażanych przez poszczególne powieści.

Problem autentyczności pojawia się na gruncie następującego układu tez:

1. Założenie istnienia „natury indyw idualnej”, to znaczy zespołu da­ nych pierwotnych, które mogą być także rozum iane jako zespół dyspozy­ cji pierw otnych właściwych jednostce. W różnych koncepcjach „natu ry ” ten zbiór dyspozycji pierw otnych może być traktow any różnie, a więc mogą to być składniki n atu ry biologicznej (jak instynkt czy popęd), psy­ chicznej czy biopsychicznej. Dla założenia o istnieniu „n atu ry ” charak­ te r tych składników nie ma istotnego znaczenia. Tak rozum iany zbiór danych pierw otnych stanow i (w zależności od koncepcji osobowości) oso­ bowość lub fundam ent osobowości, niezależnie od szeroko rozumianego otoczenia x.

2. Założenie istnienia wytworzonych w życiu zbiorowym form k u l­ turow ych, to znaczy zespołu przedm iotów i zachowań kulturow ych, zew­ nętrznych względem „n a tu ry ”.

3. Przekonanie, że form y kulturow e ham ują realizację dyspozycji „n atu ry ”, czyli przekonanie, że istnieje konflikt między „n atu rą” a kul­ tu rą rozumianą jako form y kulturow e.

(4)

— 4 5

-4. Założenie wartościowania, w którym poszczególne elem enty —

„n a tu ra” i form y kulturow e — są wartościowane dodatnio bądź ujemnie. W interesujących nas tekstach powieści młodopolskich jest zázwyczaj tak, że dodatnio są wartościowane dyspozycje naturalne i ich m anife­ stacje w zachowaniach, ujem nie — form y kulturowe, ham ujące realiza­ cję tych dyspozycji.

Pobieżna naw et analiza w ymienionych założeń prowadzi do wniosku, że na to, aby pojawił się problem autentyczności czy nieautentyczności zachowań — szeroko rozumianych, a więc zarówno zachowań behawio­ ralnych jak zachowań psychicznych (np. przeżyć myślowych czy emo­ cjonalnych) — założenia te muszą występować w takim właśnie u k ła­ dzie; zakłócenia w nim prowadzą do m odyfikacji bądź likwidacji pro­ blematyki. Jeśli na przykład odrzucimy założenie istnienia indyw idualnej natury, uniemożliwimy tym sam ym założenia następne i problem au ten ­ tyczności przestanie istnieć. Identycznie stanie się wtedy, gdy wyłączymy założenie wartościowania, skłonim y się bowiem ku mniemaniu, że osobo­ wość jest w ytw orem działania form kulturow ych. Ten przypadek jest, jak się w ydaje, podstawą tzw. teorii ról społecznych, przyjm ującej, że osobowość jest ukształtow ana ze względu na charakter kultury, w k tó ­ rej żyje jednostka przybierająca określoną rolę czy role uzależnione od wymogów kultury; w artościuje się tu trafność w yboru roli, a nie sam fakt jej przybierania 2.

Dla problem atyki autentyczności istotne są w naszkicowanym tu u- kładzie dw a ostatnie założenia, w ynikają z nich bowiem tezy o istnieniu „natu ry ” i „k u ltu ry ”, podczas gdy ten stosunek w ynikania nie przebie­ ga w odw rotnym kierunku: jest możliwe stanowisko utrzym ujące, że dyspozycje naturalne realizują się bez przeszkód w świecie form k ultury. Specyficzne modyfikacje problem atyki autentyczności zachodzą w raz ze zmianą typu wartościowania zjawisk nazyw anych „n atu rą” i form am i kulturow ym i. Wartościowanie, w którym dodatnio ocenia się naturalne dyspozycje jednostki, a ujem nie form y kulturow e, ham ujące realizację tych dyspozycji, jest w artościowaniem niejako standardow ym . W ytwo­ rzyło się ono na gruncie koncepcji filozoficznych Jan a Jakuba Rousseau, a jego elem enty były jeszcze obecne we freudowskiej odmianie psycho­ analizy 3. Natom iast zmiana tego wartościowania, jego odwrócenie, a więc dodatnia ocena form wytw orzonych w życiu zbiorowym powoduje, że w artością stają się zachowania nie realizujące naturalnych dyspozycji. Tego rodzaju ocena zjawisk charakterystyczna jest, na gruncie dywaga­ cji naukowych, dla wielu koncepcji socjologicznych od początku istnienia socjologii jako odrębnej dziedziny wiedzy. Pojaw iła się ona już u D urk- heima, którego z Freudem łączył w spólny elem ent opisu antagonizm u między przyrodzonym i skłonnościami człowieka a zjawiskami n atu ry spo­

(5)

łecznej, przymusowymi względem naturalnych impulsów jednostki. P rzy ­ jęte przez D urkheim a wartościowanie, jego apologetyczna w przeciwień­ stw ie do F reuda postawa wobec form cywilizacyjnych, doprowadziły do uznania za wartość nakazów społecznych tłum iących skłonności przyro­ dzone jednostki. W D urkheimowskim ujęciu „człowieka rozdwojonego”, czyli w koncepcji, która mieści się w ram ach przedstawionego przez nas układu tez, tylko specjalny rozkład akcentów oceniających wpływa na modyfikację problem atyki autentyczności; .modyfikacja ta sprowadza się do akceptacji tego, co nieautentyczne 4.

W poczynionych tu uwagach posługujemy się już pew nym założo­ nym rozumieniem autentyczności. Dałoby się je ująć w sformułowanie przybierające taki kształt: zachowanie nieautentyczne to takie, które z a s t ę p u j e zachowanie realizujące naturalną dyspozycję jednostki.

W tej charakterystyce nieautentyczności zachowanie rozumiane jest szeroko, tak że mieszczą się w nim również zachowania psychiczne. Roz­ różnienie między nieautentycznością zachowań behawioralnych a nieau- tentycznością zachowań psychicznych pozostaje w związku z dwiem a różnymi koncepcjami osobowości. P rzy takim rozumieniu osobowości, przy którym osobowość (czyli całość życia psychicznego jednostki — świadomego i nieświadomego) wyczerpuje się w obrębie danych pierw ot­ nych, nieautentyczność dotyczy jedynie zachowań behawioralnych. Zespół dyspozycji pierwotnych jest bowiem, jak to już wspomnieliśmy, nieza­ leżny od szeroko rozumianego otoczenia, skoro zaś życie psychiczne jest identyfikow ane z „n atu rą” — formy kulturow e jako istotny składnik otoczenia jednostki nie mogą mieć udziału w procesach zachodzących w obrębie życia psychicznego. K onflikt między „n atu rą” a formami k u ltu ­ rowymi przebiega więc poza granicami osobowości, a nieautentyczność jest cechą zachowań rozumianych wąsko. Efektem tego konfliku jest roz­ bieżność między przeżyciem psychicznym a zachowaniem, rozbieżność tę można umownie nazwać obłudą. Ta odmiana nieautentyczności daje pod­ staw ę problemom, które m ają swoje określone i nie kwestionowane m iej­ sce w literaturze i można bez większego ryzyka twierdzić, że zagadnie­ nia te, eksponowane przez atak na zakłamanie i obłudę są jednym z pod­ stawowych składników problem atyki literackiej począwszy od XVII w. Nigdy jednak, aż do czasów Balzaka i Stendhala, nie były zagadnienia­ mi w prozie pierwszoplanowymi i to sprawia, że dopiero podjęcie ich przez powieść francuską pierwszej połowy XIX w. chcielibyśmy uznać za najwcześniejszą zapowiedź zainteresowania literatu ry dla problemu autentyczności. Rozbieżność między przeżyciem a zachowaniem sprow a­ dzała się w powieściach z Komedii ludzkiej czy zwłaszcza w Czerwonym

i czarnym do ogólniejszej kwestii stosunku między osobowością a „świa­

(6)

— 47 —

swobodnie manifestować w „świecie” ze względu na funkcjonujący w nim system restrykcji ograniczający ekspresję osobowości. Szczególną rolę w owym systemie ograniczeń samoekspresji przypisywano wytwo­ rzonym w życiu społecznym i uważanym za obowiązujące wzorcom za­ chowań, narzuconym jednostce jako przedm iot dążeń. Balzakowski Lucien de Rubem pré czy Rastignac, a przede wszystkim Stendhalowski Julian Sorel są bohateram i postawionymi w sytuacji konfliktu, w którym udział biorą dwie niemożliwe jednocześnie do zrealizowania wartości: osobowość i form y egzystencji będące spełnieniem wzorców zachowań akceptow anych społecznie. Ważne dla dalszego rozwoju problem atyki autentyczności podejmowanej w literaturze jest wyrażone w powieściach Stendhala czy Balzaka przekonanie, że konflikt ten jest nieuchronny i że uniknąć go można tylko przez zmianę płaszczyzny, na której docho­ dzi do sy tuacji konfliktowej — przez taką mianowicie zmianę, że konflikt między osobowością a „św iatem ’7 zostaje zastąpiony przez antagonizm między przeżyciem jednostki a jej zachowaniem. Ceną osiągnięcia uzna­ nych społecznie form egzystencji staje się zgodność między dyspozycja­ mi jednostki a jej zachowaniami w „świecie”; zachowania autentyczne zostają w yparte przez zachowania podyktowane wymogami społecznej konwencji.

Jak się w ydaje, tak rozumiane zagadnienie autentyczności, bez wzglę­ du na typ wiązanego z nim wartościowania, nie stało się podstawowym problem em żadnej z polskich powieści realistycznych okresu pozytywi­ zmu. Można hipotetycznie utrzym ywać, że nieobecność tej problem atyki w prozie naszych pozytywistów, zwłaszcza we w stępnym okresie pozy­ tywizmu, wiąże się z program owym i założeniami okresu. Atak na form y wytworzone w życiu zbiorowym nie mógł znaleźć miejsca w literaturze staw iającej sobie między innym i za cel artystyczną popularyzację (z uję­ ciami tendencyjnym i włącznie) haseł, które za wartość doskonałą uznały organizację ekonomiczną i społeczną k raju — i pojawił się dopiero wtedy, gdy optym istyczne przewidywania co do osiągnięcia i efektów tej dosko­ nałości weszły w stan k ry zy su .5 Jednak i wówczas zagadnienie rozdźwię- ku między dyspozycjami jednostki a ich zewnętrznymi m anifestacjam i nie było dla prozy sprawą pierwszoplanową i stanowiło zwykle kwestię uboczną. Przyjm owało postać sprzeciwu wobec funkcjonującego powsze­ chnie konwenansu, było więc traktow ane jako zagadnienie n atu ry oby­ czajowej, a nie jako kwestia należąca do kategorii problemów psycho­ logicznych. O ile jednak nie dziwi fakt niechęci do wykorzystywania istniejącej w innych literatu rach problem atyki „fałszu” życia w kręgu kultury, o tyle zastanawiające jest, że w pozytywizmie nie pojawiła się ta problem atyka naw et przy odmiennym typie oceny, k tó ry — nie tracąc

(7)

z oka psychologicznego aspektu zjawisk — przyznawałby wartość proce­ som związanym z socjalizacją jednostki.

Spraw a negliżowania tej problem atyki przez naszą powieść pozyty­ wistyczną w ym agałaby oddzielnego zbadania, a w ydaje się to tym bar­ dziej potrzebne, że po roku 1890, zwłaszcza w powieściach Orzeszkowej i Sienkiewicza, pojawiły się sygnały, zapowiadające nowe już, właściwe powieści m odernistycznej, ujęcie zagadnienia autentyczności. Do tego jednak czasu atak na konwenans, na stereotyp obyczajowy zastępował próby takiego traktow ania kw estii rozbieżności między przeżyciem a za­ chowaniem, które pozwalałoby widzieć to zagadnienie w aspekcie obser­ wacji psychologicznej, stw arzając tym samym podstawę dla pytań o ge­ nezę te j rozbieżności i dla uwag o jej konsekwencjach dla jednostki. Ograniczenie zagadnienia do rozważań o konwencjonalności form życia społecznego zaciążyło jako sposób ujęcia problem u na wielu powieściach młodopolskich. Ze względu na usunięcie z zasięgu ich zainteresowania im plikacji psychologicznych zagadnienia autentyczności jako „fałszu” zachowań i ze względu na pojawienie się u progu Młodej Polski nowego rozum ienia autentyczności, w którym właśnie „rzetelność” psychiczna stała się spraw ą centralną, nie chcemy tych dzieł włączać do zespołu tekstów dających podstawę naszym uwagom. Stanowią one sporą grupę, a powieściopisarze tacy, jak Kazimierz Tetm ajer, Jerzy Żuławski, Wło­ dzimierz Perzyński, H enryk Zbierzchowski, Tadeusz Jaroszyński, Mie­ czysław Srokowski, Alfred K onar nie w yczerpują listy autorów, którzy na płaszczyźnie obyczajowej podjęli problem konwencjonalnego charak­

teru zachowań w życiu zbiorowym.

W powieści młodopolskiej dla tej tradycyjnej problem atyki obyczajo­ wej znaleziono jednak nowe ujęcie tem atyczne — był nim szeroko w tekstach modernistycznych w ykorzystyw any tem at arty sty wobec filistra i moralności mieszczańskiej. Spraw a udziału powieści w tej swoistej literackiej dyskusji nad sytuacją arty sty w środowisku mieszczańskim została w znacznej mierze rozstrzygnięta w pracy A ndrzeja Makowiec­ kiego, sporo interesujących obserwacji przynosi też poświęcona cygane­ rii młodopolskiej książka Tomasza Weissa *. Wypada tu tylko uczynić uwagę, że choć tem at filisterstw a pojętego jako zahamowanie dla dzia­ łalności arty sty był w istocie tem atem w polskiej powieści świeżym, to jednak leżąca u jego podstaw sfera problemów w ydaje się tradycyjna, a atak na konwenans obyczajowy, przeprowadzony w imię obrony swo­ bodnej ekspresji twórcy, również poza obszarem działalności artystycznej, można rozumieć jako część przedstawionego tu zagadnienia obrony indy­ w idualnych dyspozycji pierw otnych wobec niezgodnych z nimi zachować pojm owanych jako „sposoby bycia”. Powieści młodopolskie eksponując ten problem w ybierały sobie różne aspekty zachowań konwencjonalnych

(8)
(9)

charakterystycznych dla określonej obyczajowości, głównie mieszczań­ skiej. Nie sposób ich tu wymieniać. Kazimierz Tetm ajer wyposaża jedne­ go ze swych bohaterów w tak obszerny zasób możliwości konw encjonal­ nych przybrań, że z tego rep ertu aru mogłoby skorzystać wielu pomawia­ nych o obłudę bohaterów powieści modernistycznej:

„{...] b ył don J u a n e m i d zikim am ery k a ń sk im m yśliw cem , sportsm enem i sk ło n ­ nym do czułości pasterzem , «dobrym księciem » i d u m n y m hidalgiem , człow iekiem p ro sty m i człow iekiem rafin o w an y m , ekonom istą, lite ra te m i członkiem izby p a ­ nów, [...] fu n d a to re m szp itali i d ek ad en tem , k ochał S łow ackiego i M a rk a T w aina, m arzył o podróży do bieg u n a południow ego i cichym dom ku n ad Zbruczem , p rz e ­ jeżdżał konie ja k A ra b i b a ł się żaby, [...] trz y m a ł w łóczkę pani W yczew skiej l d źw ignął dw ieście fu n tó w n a w adze, w olał ja sn e słońce od m gław ego księżyca i m g ław y księżyc od jasnego słońca, b ył zdobyw cą i b y ł łupem , w cieleniem n a ­ m iętności i d rżą cą uczuciow ością [...]”. 7

C harakterystyczny dla tej wypowiedzi, kom unikującej w n arracji to, co w innych powieściach modernistycznych zaw arte jest w sytuacjach fabularnych, jest taki opis, który zamyka przed czytelnikiem sferę psy­ chiki bohatera i skłania ku mniemaniu, że m amy tu do czynienia jedy­ nie ze swobodnym operowaniem pewną ilością ról (takich zresztą, jakich otoczenie od bohatera oczekuje), a nie z przeżyciem tych zachowań.

Za właściwą zaś dla młodopolskiego ujęcia nieautentyczności chcie­ libyśm y uważać właśnie interw encję form kulturow ych w życie psy­ chiczne powieściowego bohatera. Dzieje się tak wtedy, gdy granica m ię­ dzy „n atu rą” a „k u ltu rą” zostaje przesunięta i przebiega w obrębie oso­ bowości. Zakłada to w sposób oczywisty zmianę koncepcji osobowości po­ jętej jako całość życia psychicznego jednostki i wprowadzenie takiej zmiany jest w psychologii powieściowej modernizmu widoczne. Zgodnie z tą innowacją przyjm uje się, że osobowość nie jest identyczna z „na­ tu rą ” i że w procesach osobowości m ają udział inne jeszcze czynniki niż naturalne dyspozycje indywiduum . To rozszerzenie rozumienia oso­ bowości nie im plikuje jeszcze problem u nieautentyczności psychicznej, ponieważ jest teoretycznie możliwe, że w procesach osobowości będą współuczestniczyć nieantagonistycznie elem enty „n atu ry ” i heterogenicz­ ne względem nich elem enty, mające źródło w form ach kulturowych. Do nieautentyczności psychicznej dochodzi w tedy — powtórzymy tu wcześ­ niejszą charakterystykę uzupełniając ją o składnik psychologiczny — g d y w m i e j s c e z a c h o w a n i a p s y c h i c z n e g o (np. myślowe­ go czy emocjonalnego) r e a l i z u j ą c e g o d y s p o z y c j ę p i e r w o t ­ n ą w y s t ę p u j e i n n e z a c h o w a n i e , nie realizujące tej dyspo­ zycji. K onflikt między „n atu rą” a „ k u ltu rą” przenosi się w ten sposób na teren procesów osobowości, forma kulturow a internalizuje się w obręb tych procesów, zachowanie psychiczne m ające źródło w zespole danych pierwotnych zostaje w yparte przez inne przeżycie, m ające m otywację poza pierw otnym wyposażeniem człowieka.

(10)

— 50 —

Ten właśnie przypadek nieautentyczności wyróżnia modernistyczną w ersję „nieszczerości” od wcześniejszych koncepcji „fałszu” zachowań. Chcemy się tu zająć tą w ersją poddając szczegółowej analizie niektóre z powieści młodopolskich. Nie poprzestaniem y wszakże na niej. Będzie­ my również starali się o uchwycenie innego jeszcze w ariantu nieauten­ tyczności, który najpełniej egzemplifikują Paluba K arola Irzykowskiego i Sam wśród ludzi Stanisław a Brzozowskiego.

W ariant ten, jeśli idzie o jego zawartość treściową, dość w yraźnie różni się od w ersji głównej; przedstawia odmienne ujęcie nieautentycz­ ności — takie, zgodnie z którym nieautentyczność stanowi efekt braku samowiedzy, a więc fałszywego rozpoznania samego siebie, układu w ła­ snych przeżyć i własnych (behawioralnie rozumianych) zachowań. Zespół fałszywych przekonań o sobie samym stanowi na gruncie tej w ersji n a j­ pełniejszą gw arancję nieautentyczności. W ariant, o którym mowa, zdaje się domagać wyodrębnienia go jako ujęcia równoprawnego z tym, który nazwaliśmy w ersją główną. Dlaczego więc odmawiamy mu tych praw, które jej przyznaliśmy? Dzieje się tak z uwagi na to, że zarówno kon­ cepcję Irzykowskiego jak Brzozowskiego w tej sprawie będziemy trak ­ tować jako genetyczną pochodną w ersji zasadniczej. P unktem wyjścia owych koncepcji było to ujęcie nieautentyczności, które przypisywało ją przeżyciu psychicznemu, oczywiście w ystępującem u w miejsce przeżycia realizującego n aturalne dyspozycje człowieka. Wśród owych przeżyć nie­ autentycznych można wyodrębnić grupę przekonań o sobie samym, a po­ śród nich — grupę przekonań fałszywych. Zarówno Irzykowski jak Brzozowski zwrócili uwagę na ten właśnie rodzaj przeżyć nieautentycz­ nych. Ale gdyby poprzestali na ich wyróżnieniu, nie powstałyby ani Pa­

luba, ani Sam wśród ludzi. Dopiero z chwilą potraktow ania fałszywych

przekonań o samym sobie jako gw arancji nieautentyczności narodził się ich w ariant tego pojęcia. Pociągnął on za sobą zasadniczą modyfikację w ersji dotychczasowej, odrzucał część układu, do którego zrelatywizo- wana była nieautentyczność w rozumieniu pierwszym. Rewidował też samą jej zawartość, niem niej z tej właśnie zawartości w yrastał. Zasad­ nicza w ersja nieautentyczności stała się genetyczną podstawą ujęć i Irzy­ kowskiego, i Brzozowskiego, była tym, z czego ich ujęcia brały początek. W racając jednak do w ersji głównej w arto może wspomnieć o sygna­ łach problem atyki autentyczności pojawiających się w powieściach pozy­ tywistów, publikowanych po roku 1890. Zagadnienie „fałszu” psychicz­ nego, eksponowane marginesowo i w sposób ogólny, było osadzone w obrębie szerszej problem atyki, jaka pod koniec lat osiemdziesiątych pojawiła się w związku z silnie m anifestow anym antyurbanizm em i sprze­ ciwem wobec postępującej komplikacji życia, pozostającego w zasięgu oddziaływania nowoczesnej kultury. A ntyurbanizm , znajdujący też w

(11)

y-raz w wielu powieściach młodopolskich, tu przybierał szczególną for­ mułę: był charakteryzow any poprzez wskazanie na zjawisko przeciw­ staw ne urbanizacji i industrializacji — prostotę i w alor m oralny życia wiejskiego. Taka wizja kontrastow ych wobec siebie zjawisk: natury, rozumianej jako pierw otne otoczenie człowieka — i różnych aspektów cywilizacji, głównie m iejskiej, jest typowa dla pisanych po roku 1890 powieści Orzeszkowej. Wyznaczają one w twórczości autorki Marty ce­ zurę, która oddziela od siebie w yraźnie takie utw ory jak Dziurdziowie od takich jak Australczyk, Bracia czy Dwa bieguny. Wieś i życie w iej­ skie, natura, pojęta jako środowisko przyrodnicze człowieka, stają się w tych ostatnich najwyższą m iarą wartości, wyznaczając tym samym w stanowisku pisarki nowy moment, pozwalający się określić jako poz­ bawiona elementów sceptycznych, całkowita aprobata izolowanego od cywilizacji, wyidealizowanego a przez to jednoznacznego obrazu życia w otoczeniu naturalnym . Publicystyczna w swej istocie teza o wartości wsi, przeprowadzona przez Orzeszkową w kilku powieściach, mogłaby również stać się podstawą dla rozważań o konflikcie między n atu rą a for­ mami kulturow ym i. Ale Orzeszkowa dostrzegała antagonizm na zupełnie innej płaszczyźnie, pojęcie n atu ry było przez nią wyposażone w takie znaczenie, które nie daje się zidentyfikować z tym , jakie jest przypisy­ w ane „naturze” ujm owanej jako pierw otny pokład osobowości człowieka. Wskazanie na tę różnicę pozwala nam tu taj wyjaśnić, dlaczego spo­ śród tekstów modernistycznych, dla których istotna jest problem atyka autentyczności, wyłączamy powieści Reymonta. W yjaśnienie to opiera się właśnie na dostrzeżeniu istotnej różnicy, jaka zachodzi między ro­ zumieniem term inu „n atu ra” w ujęciu Reym onta, a tym, jakie przypi­ suje mu na przykład B erent czy Przybyszewski (co nie znaczy, oczywiś­ cie, że pojęcie „n atu ra”, brane inaczej niż jako zespół danych pierw ot­ nych, u tych pisarzy się nie pojawia). K onflikt między n atu rą a cywi­ lizacją jest przez Reym onta pojmowany jako konflikt dwóch różnych sposobów „organizacji” świata: pierwotnego porządku przyrody i w tór­ nego porządku świata kultury, zwłaszcza cywilizacji industrialnej. W tak zarysowanej sytuacji konfliktowej jest oczywiście miejsce dla pojawie­ nia się kw estii nieautentyczności ludzkiej. Ponieważ człowiek był przez Reym onta traktow any jako istota biologiczna (nie oznacza to bynajm niej, że autor Chłopów podzielał przekonania naturalistów o determ inacji bio­ logicznej), należąca do ładu przyrody i kierow ana tym i samymi co ona prawami, postawienie go wobec „sztucznego” i obcego — zdaniem autora

Ziemi obiecanej — ładu cywilizacji mogłoby prowadzić do wniosku, że

konsekwencją odejścia jednostki od jej pierwotnego i naturalnego oto­ czenia są zachowania, również psychiczne, niezgodne z uw arunkow any­ mi przez porządek przyrodniczy dyspozycjami indywiduum . C harakte­

(12)

— 52 —

rystyczne jest jednak dla Reymonta, że w jego dziełach nie pojawia się w sposób w yraźny refleksja o „n aturze” człowieka ani też nie dochodzi do wyprowadzenia wniosków z obserwacji „nieprzystaw ania” jednostki do „sztucznego” środowiska cywilizacji, chociaż ta „sztuczność” jest w wielu utw orach Reym onta podnoszona. Wnioski takie mógłby jedynie wyprowadzić in terp retato r dzieł autora Chłopów, jeśliby go nie zraziła kruchość podstawy, na jakiej trzeba by je oprzeć. Obojętność Reym onta dla problem atyki psychologicznej sensu stricto sprawia, że pisarz, zgro­ madziwszy przesłanki dla zagadnienia autentyczności, w ykorzystał je dla przedstawienia innych problemów. A tak na w zrastające niedogodności życia w kręgu cywilizacji był dla niego punktem dojścia, podczas gdy Berent, którego antyurbanizm ma z Reymontowską wizją m iasta wiele cech wspólnych, od tego m om entu swoją k rytykę k u ltu ry zaczy n ał8.

Uboczna kwestia innego niż przyjm ow ane przez nas i odnajdyw ane w powieściach m odernistycznych rozum ienia pojęcia n atu ry — którą to kwestię dla uniknięcia nieporozumień trzeba było podnieść — odwiodła nas na chwilę od w spom nianych już, zapowiadających właściwą proble­ m atykę sygnałów zainteresow ania dla spraw autentyczności psychicznej w powieściach pozytywistów. Niespodziewanie, zważywszy na apologe- tyczną w ujęciu wizję wsi przedstawioną w późnych powieściach Orzesz­ kowej, elem ent takiej problem atyki pojawia się w Dwóch biegunach. Jak gdyby mimowiednie, w brew zgromadzonym w powieści argum en­ tom na rzecz trafności postawy Sew eryny Zdrojowskiej, w ybierającej życie wiejskie i obowiązek względem drugich, pojaw iają się uwagi czy­ nione przez innego bohatera, które aprobacie tej odbierają jednoznacz­ ność. W świetle tych uwag Sew eryna nie jest postacią, która oparłszy się innym możliwym wyborom, wyszła zwycięsko, pozostając przy swoim ideale życia wiejskiego, wypełnionego pracą dla ludu. Zdzisław G ra- nowski, udzielając jej ostatnich rad w yjaśnia, że utraciła coś niezm ier­ nie istotnego:

„[...] K rasow ce i w szystko, co w nich jest, rozdaj [...] zrób z ty m w szystkim co tylko chcesz... zb u d u j z tego fu n d a m e n ty , fila ry , św ią ty n ie ja k ie ci ty lk o na m y śl przyjdą... nic nie posiadaj, nic zupełnie... ale w róć do p o sia d an ia sam ej sie ­ bie...” 8

Jest w tej radzie sugestia, że ideał, który przyświeca działaniu boha­ terki powieści — „gliniany bożek”, na którego zamieniła „bożki porce­ lanowe” — zawiera w sobie elem ent fałszujący psychikę tego, kto ten ideał przed sobą staw ia. Ta myśl w połączeniu z charakterystycznym dla tekstów modernistycznych sform ułowaniem „posiadanie samej sie­ bie”, sygnalizującym zazwyczaj pojawienie się zagadnienia „praw dzi­ wości” psychicznej — pozwala widzieć w Dwóch biegunach zapowiedź podjętej później przez modernistów problem atyki.

(13)

O ile jednak związków pisarstw a Orzeszkowej z twórczością powieś­ ciową Młodej Polski żaden z historyków literatu ry nie uznałby za silne, o tyle powieść Sienkiewicza, która w inny nieco sposób niż Dwa bie­

guny wprowadza w zagadnienie autentyczności, powszechnie jest uw a­

żana za utw ór podejm ujący tem atykę od tego m om entu bardzo popu­ larną. W ilhelm Feldm an nie w ahał się twierdzić, że bohater Bez dogmatu był dla galerii dekadentów polskiej literatu ry wzorcem tego rodzaju, co dla lite ratu ry zachodniej Jean des Esseintes Huysm ansa 10.

Nie sam jednak fakt, że Leon Płoszowski jest pierwszym dekadentem młodopolskiej literatu ry jest dla nas interesujący, lecz treści, które się na Sienkiewiczowskie ujęcie dekadentyzm u składają. Dwa co najm niej z problemów Bez dogmatu łączą tę powieść z zagadnieniem autentycz­ ności w jego m odernistycznej w ersji. Pierw szy ujaw nia się w przeko­ naniu, że k u ltu ra i idąca z nią w parze nadm iernie rozwinięta samowiedza jednostki doprowadzają w konsekwencji do swoistego psychicznego roz­ dwojenia, do „przeanalizowania się, które nigdy nie pozwala nam pójść za pierwszym porywem n atu ry ludzkiej, ale kry ty k u je wszystko, aż do zupełnego ubezwładnienia duszy”.

Diagnoza Sienkiewicza w ydaje się dość jasna: w „rozdwojonej” psy­ chice przewagę zyskuje naniesiony z zewnątrz element samoanalizy, w ła­ ściwy w szystkim ludziom „wyższej k u ltu ry ”, pod jego wpływ em docho­ dzi do „ubezwładnienia duszy”, nazywanego przez pisarza „chorobą wie­ k u ”. Ubolewając nad swym w yrafinow aniem — efektem wyszukanej k u l­ tu ry — mówi Płoszowski:

,,[•••] gdy ojciec konał, było w e m n ie dw óch ludzi: je d en syn, k tó ry bolał szcze­ rze i g ryzł palce, by stłu m ić szlochanie, d ru g i m ę d re k , k tó ry b a d a ł psychologię śm ierci. Je ste m po p ro stu niew yp o w ied zian ie nieszczęśliw y, bo n a tu ra m o ja je st nieszczęśliw a.” 11

Niezdolność spontanicznego m anifestow ania „n atu ry ” i stłum ienie w „naturze” jej pierw otnych elementów zajm ują najwięcej miejsca w sa- mooskarżeniu bohatera i w jego oskarżeniu kultury. Ale są też w dyw a­ gacjach Płoszowskiego uwagi, które jeszcze jednym tropem prowadzą do m odernistycznych problemów. To spraw a zauważanej przez Płoszow­ skiego „nierealności”, „nierzeczywistości” życia poddanego presji k u ltu ­ ry. O sobie mówi Płoszowski: „Noszę w sobie dwóch ludzi, z których jeden ciągle rozeznaje i krytykuje, drugi żyje tylko pół-życiem”. „Pół- -życie” jednostek jest w Bez dogmatu przesłanką, z której wyprowadza się orzeczenie o nierzeczywistości życia w ogóle, przekonanie, że egzysten­ cja w świecie k u ltu ry jest tylko słabym odbiciem realnego i „dotykal­

nego” —■ jak mówi bohater — życia ludzi kierujących się im pulsami

„n atu ry”. Zbieg tych dwóch problemów — stłum ienie impulsów „natu­ ry ” i w ynikająca stąd „pozorność” życia — czyni z powieści Sienkiewi­

(14)

— 54 —

cza dogodny punkt wyjścia dla uwag o istotnych zagadnieniach powieści Nałkowskiej czy Berenta.

Wskazane tu partie powieści Orzeszkowej czy Sienkiewicza, zapowia­ dając właściwą problem atykę nieautentyczności psychicznej, były przy­ wołane przede wszystkim po to, by lepiej scharakteryzow ać pojęcie nie­ autentyczności, które — uw ikłane w różnorodną problem atykę — dało podstawę jednem u z ważnych zagadnień polskiej powieści m odernistycz­ nej. Ani Sienkiewicza, ani Orzeszkowej nie absorbowała ta problem aty­ ka wyłącznie, a podana przez nas wcześniej charakterystyka nieauten­ tycznego przeżycia (czy zachowania psychicznego) nie dałaby się odnieść do zachowań ich bohaterów. Ale, być może, sform ułow ana tu charakte­ rystyka zachowania nieautentycznego zyskała w ten sposób większą wy­ razistość. Jej ujęcie wyznacza zakres m ateriału, który chcemy poddać a- nalizie, sprawia, że tylko pewne teksty powieści modernistycznych znaj­ dą się w polu obserwacji. Upraszczając można przyjąć, że są to takie teksty, które oddaliły się od spraw wyznaczonych przez rzeczywistość polską przełomu XIX i XX w. i podjęły problem atykę bardziej uniw er­ salną. Były to teksty realizujące ten model literatu ry młodopolskiej, o którym pisał Kazimierz Wyka, że pochodził

„[...] z in sp ira c ji ogólnoeuropejskiej, gdzie n ie istn ia ła specyficzna ro la lite r a tu r y w egzystencji społeczeństw a pozbaw ionego politycznej niezależności. T en m odel pod koniec stulecia okazał się szczególnie silny w obec fa k tu , że głów ne idee i głów ne p oetyki okresu docierały do w szystkich lite r a tu r n aro d o w y ch ” 12.

Zacieśniając krąg, w którym znajdą się teksty przede wszystkim nas interesujące — raz poprzez wskazanie na ich przynależność do pewnego modelu literatury, i dalej — poprzez ich związek z problem atyką, dla której zbudowaliśmy częściową charakterystykę, chcemy go ograniczyć pod jednym jeszcze względem: przez wyłączenie z zespołu tak w y b ra­ nych powieści tych wszystkich, w których problem autentyczności, jeśli się pojawia, jest tylko spraw ą m arginalną, nie stanow i w powieści kw e­ stii centralnej czy jednej z centralnych. Pragniem y bowiem zająć się ty ­ mi utw oram i powieściowymi, w których zagadnienie autentyczności bo­ haterów stając się zagadnieniem istotnym ogniskuje inne problemy, w konsekwencji z nim związane. W ten sposób poza zasięgiem rozważań znajdą się takie teksty jak — wymieńmy przykładowo — W wieku ner­

w o w ym Leo Belmonta czy Niezguła K adena Bandrowskiego. Dzieje bo­

hatera powieści Kadena, epizody życia zaw arte między dzieciństwem w galicyjskim miasteczku a śmiercią w zakaukaskiej guberni, tęsknota za działaniem bez określonych bliżej celów, nie składają się na żaden w y­ raźniej zarysowany problem. I tylko z najw iększym trudem można by się zgodzić, że kom entarzem do losów Dema są wspomnienia o jego la­

(15)

„W ybity ze szkoły, poszedł do gim nazjum . Uczył się, ro b ił w szystko, co m u ludzie kazali, w y strze g ają c się sk w ap liw ie tego, co było zakazane. Zaś zak azan e było w szkole i w gim n azju m w łasn e «ja». W ięc uczył się w d ep ty w a ć z d n ia n a dzień w zapom nienie ułom ne, nikłe, w ątłe «ja».” 13

Podobnie słabe, bo w erbalne w zasadzie związki, łączą z interesującym nas problemem zdania rozrzucone w Listach człowieka szalonego Andrze­ ja Niemojewskiego, pierwszym powieściowym pamflecie na artystę-cy- gana. „Szalony” Niemojewskiego to właśnie człowiek, który „jest ciągle sobą”, w przeciwieństwie do nowoczesnego artysty, którego poznać moż­ na dopiero przez „odpowiednio rozszczepiony p ryzm at”. Ta myśl, myśl że w świecie współczesnej cywilizacji człowiek staje się „tłum em ”, myśl o rozpadzie osobowości następującym w w yniku poddania się impulsom nowoczesnej cywilizacji, pojawiła się bardzo wcześnie, bo już w opu­ blikowanej w roku 1890 powieści Belmonta. Znajdujem y w niej, tak jak w Bez dogmatu, próbę określenia „choroby w ieku” :

dzisiejsi ludzie sk ła d a ją się n ie z dw óch, ale z całego d ziesiątk a innych... M asz m n ie — spójrz: ja m człow iek ulepiony z b ło ta i z tęczy, n ajp o d lejszy filiste r o n a j­ w znioślejszych uczuciach, isto ta w yższa, n isk a i m ie rn a zarazem . [...] egoista i m i­ za n tro p p rag n ą cy n ie b a ludziom przychylić, najp o w ażn iejszy p u sta k , m elan ch o lijn ie usposobiony błazen [...]. Z resztą, alboż ja w iem , czym ja jestem ? C horąg iew k ą o b ra ­ ca ją cą się za n ajlżejszy m podm uchem w ia tru , lu ste rk ie m o d b ija ją cy m w sobie w szystko. [...] W tym chaosie n ajsp rzeczn iejszy ch popędów m io tają cy c h m oją isto tą nie p o tra fię uchw ycić i odróżnić podstaw ow ego to n u i to je st m o ją m ę cz arn ią.” 11

Tem at zagubienia osobowości wśród sprzecznych impulsów świata k u l­ tu ry stanie się, znacznie później i w splocie specyficznych dla Brzozow­ skiego problemów, jednym z istotnych zagadnień Dębiny.

Wśród powieści, które koncentrując się na innych problemach kw e­ stię autentyczności eksponują akcydentalnie, jednej wszakże należy się chwila baczniejszej uwagi. Jest nią Fachowiec Berenta. Ta właśnie po­ wieść była nie tylko wypowiedzią artysty, ale także publicysty, który dla przeprowadzenia polemiki z zasadniczą — jego zdaniem — ideą epoki w ybrał formę powieści. [...] Jeśli jednak mimo tych zastrzeżeń zechcielibyśmy zająć się Kazimierzem Zaliwskim jako postacią pojawia­ jącą się w powieści na tych sam ych praw ach co Jelsky czy H ertenstein w Próchnie, to obserw acja jego powieściowych dziejów prowadziłaby do wniosku, że zagadnienie autentyczności psychicznej nie jest w zasadzie (w zasadzie, bo znajdujem y w Fachowcu jedną wypowiedź, która od tej zasady czyni odstępstwo) do niego odnoszone. Jeśli można mówić o jego nieautentyczności, to raczej jako o rozbieżności między przeżyciem a za­ chowaniem. Dowodziłyby tego choćby końcowe partie utw oru, w których Zaliwski w yraźnie dystansuje się wobec swojej „roli” ślusarza, a prole­ tariackie naw yki świadomie i ironicznie potęguje. Wypada jednak odnoto­ wać, że kiedy zbudowany przy w ydatnej pomocy innych ,;ideał”

(16)

bohate-— 56 bohate-—

га ulega destrukcji, pojawia się, właśnie ex post, syntetyczna ocena prze­ szłych działań:

„{...] w łasn ej w ia ry nie m iałem nigdy, tak, nic w łasnego n ie m iałem . W szystko było w e m n ie pożyczone, w szystkiego w yuczyłem się ja k p ap u g a n a p am ięć i p o ­ w ta rz a łe m za d rugim i. S am ym sobą nie byłem nigdy. A ni jed n ej m yśli, a n i je d ­ nego uczucia, o k tó ry m m ógłbym pow iedzieć: m oim je st ono. Ż yłem ich słowem , ich m yślą, ich teorią, książkam i, g łu p o tą — w szystkim . N aw et ru ch y ich i m ow ę m ałpow ałem k u d obru społecznem u.” 15

Ta całkowita pewność w ocenie obcych psychice form, przybierających postać ideału i wskazanie na możliwość uwolnienia się od tych form — dzieli Zaliwskiego od postaci z Próchna czy Oziminy. Ale też ten mo­ m ent perypetii bohatera Fachowca oznacza początek zainteresow ania Be­ ren ta dla problemu rozwiniętego w późniejszych powieściach. [...]

Powiedzieliśmy wcześniej, że można ją [rozprawę, poprzedzoną n iniej­ szym w stępem — Red.] potraktować jako przyczynek do historii powieści modernistycznej. Rodzaj podjętego problem u pozwala ją określić rów­ nież inaczej: skupienie uwagi na zagadnieniu autentyczności, gdyby an­ gażowało również refleksję filozoficzną, socjologiczną, psychologiczną, antropologiczną, należałoby do> dziedziny zwanej historią idei. W postaci, jaką przybrało tutaj, jest próbą wskazania, jaki może być udział histo­ ryka literatu ry w badaniu pewnego odcinka historii idei zwanej ideą autentyczności — tego odcinka, na którym znajduje się również polska powieść modernistyczna.

P r z y p i s y

1 Teza za k ła d ają ca istn ien ie d anych pierw o tn y ch zbliża się do założeń p o ja ­ w iając y ch się zazw yczaj n a g ru n cie te o rii natyw istycznych. N ie w y d aje się jed n ak , by stan o w iło m ery to ry c zn ą przeszkodę p rzy p isan ie au to ro m m o dernistycznym k o n ­ cepcji zbliżonych do n atyw izm u. N atyw izm był sk ła d n ik ie m p rze k o n ań ta k w ielu m yślicieli w ta k różnych czasach, że m ożna go uznać za trw a ły elem en t re fle k s ji o człow ieku. W dziejach now ożytnej filozofii zam a n ife sto w a ł się n a jw y ra ź n ie j w k o ncepcji idei w rodzonych K artezju sza, a ja k szeroki b y ł jego zasięg od tego czasu dow odzi fa k t, że n aty w izm je st jed n y m z podstaw ow ych założeń języ k o zn aw ­ stw a gen eraty w n eg o (por. np. N oam a C hom sky’ego Cartesian Linguistics. N ew Y ork 1966).

2 O te o rii ró l społecznych n a te re n ie psychologii społecznej por. T. N ew com b, K u ltu r a a osobowość w : P ro b le m y osobowości i m o ty w a c j i w psychologii a m e r y ­ k a ń s kie j. W arszaw a 1964, s. 195 - 228; por. też T. N ew com b, R. H. T u rn e r, P. E. C on­ verse, Psychologia społeczna. W arszaw a 1970.

* P or. C. Thom pson, Psychoanaliza. W arszaw a 1965, s. 137 - 159. 4 P or. J. Szacki. D u rk h e im . W arszaw a 1964, s. 11 - 30.

* J a n in a K ulczycka-S aloni u trzy m u je, że w la ta c h osiem dziesiątych X IX w. p o ja w iły się w y ra źn e oznaki k ry zy su zau fan ia do o p ty m isty czn ej w izji przyszłości k r a ju z a w a rte j w p ierw szych w y stą p ien iach pozytyw istów i to — zdaniem a u to r ­

(17)

ki — m iało sw ój u d ział w zm ianie k oncepcji lite ra tu ry . P or. J. K ulczycka-S aloni, Program y i d y s k u s je literackie w: Obraz literatury polskiej. W arszaw a 1965, S. IV, t. 1, s. 57 - 59.

8 P or. A. M akow iecki, Młodopolski p o rtret artysty. W arszaw a 1971, s. 92 - 140; T. Weiss, Cyganeria Młodej Polski. K ra k ó w 1970, s. 96-112.

7 K. T e tm a je r, Zatracenie. W a rsza w a 1905, s. 221 - 222. C iekaw ym stu d iu m „ tre s u ry ” społecznej je st p rzy p o m n ian a w o statn ich la ta c h pow ieść A lfred a K o n a ra (A. K in d e rfre u n d a ) Siostry M alinowskie. R ów nież in n e pow ieści tego au to ra , ta k ie ja k Oazy czy Jesień, w y k o rz y stu ją te m a t niszczenia w łaściw ej jednostce sp o n ta n ic z­ ności zachow ań przez w ym ogi konw enansu.

8 O p rze słan k a ch za g ad n ien ia au ten ty czn o ści istn iejący ch n a gru n cie R eym on­ tow skiej p ro b le m a ty k i n a tu ry pisałam w a rty k u le Z agadnienie n a tu r y i cyw ilizacji w twórczości R ey m onta. „P rac e P olo n isty czn e” 1968, s. 43 - 61.

9 E. O rzeszkow a, Dwa bieguny (Pism zebranych, t. 26). W arszaw a 1949, s. 281. P odobne sfo rm u ło w an ie zn a jd u je m y u R eym onta (jest to bodaj jedyny p rzy p a d ek ta k u ję te j m o ty w a cji niechęci do m ia sta i k u ltu ry u tego a u to ra ) w Z ie m i obiecanej. M yszkow ski, żegnając p rzy jació ł p rzed w y jazd em do A u stralii, m ów i: „ ju tro w y ­ jeżdżam do A u stra lii [...] a po co? A by być z d alek a od E uropy i cyw ilizacji f a ­ brycznej, m a m tego bagna już dosyć, duszę się w nim , tonę, u m ieram . Jeszcze p a rę la t a zgniłbym tu ta j ze szczętem , a ja chcę żyć i dlatego w yjeżdżam . Z aczynam życie n a now o po ludzku [...] Dlaczego? Bo się nudzę, bo m i zbrzydła ła jd ac zk a E uropa, o bm ierzły fałsze, o bm ierzły w szelkie przepisy, k tó re m ną rządziły i nie pozw alały być sobą” (Z iem ia obiecana. W arszaw a 1950, t. 2, s. 336 - 337).

10 W. F eldm an, Piśm ie nnictw o polskie 1880 - 1904. L w ów 1905, t. 2, s. 2 3 -3 1 . 11 H. Sienkiew icz, B ez dogmatu. W arszaw a 1963, s. 127.

lž К. W yka, C h a r a k te r y s ty k a o kresu w : Obraz literatury polskiej. W arszaw a 1968, S. V, t. 1, s. 36. Tę koncepcję podziału zaproponow ał W yka rów nież w e w cześniejszym a rty k u le Stulecie pokolenia Młodej Polski („P am iętn ik L ite ra c k i” 1961, n r 2).

13 J. K aden, Niezguła. L w ów 1911, s. 79.

14 L. B elm ont, W w i e k u n e r w o w y m (Moja spowiedź). W arszaw a 1890, s. 72. 15 W. B e re n t, Fachowiec. W arszaw a 1955, s. 156.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dalej omawia Reczek zjawiska systemowe (gramatyczne i morfologiczne) z zakresu onomastyki, deminutiva, osobliwości słowotwórcze, głosownię gwarową i cechy

Lwów. Ale nie był to ów śmiech staropolski, szczery, głośny, praw dziw ie radosny i hucznie w e­ soły, co to, „z serca poczęty, rozjaśni lica i w oczach

Ten jędrny, jasny, trzeźwy ton opow iadania, który cechuje całość, m oże być szkołą dla w spółczesnych badaczy, stanow i niew ątpliw ie w zór nauko­ w ego

But this does not mean that there is no opportuni- ty for the development of the public sector, international experience certifi es that the most appropriate fi eld for adoption

Laktancjusz starannie zbiera świadectwa z Pisma Świętego odnoszące się do przyjścia na świat Chrystusa w łudzkim ciełe, nie pomijając przy tym, co

Similar to the lack of existing research on effective strategies for the design of workspace environments to improve worker performance, the potential of buildings to improve

Wśród skasowanych placówek zakonnych na Śląsku znalazły się również oba opactwa kanoników regularnych. W chwili sekularyzacji konwent nie posiadał opata i liczył

[r]