C O Z TĄ GENOLOGIĄ?
STRESZCZENIE
Autorka podjęła problem edukacji genologicznej p rzyszłyc h dzien nikarzy. Charakteryzuje opracowania na w / w temat. Dyskutując z tezam i Zbigniewa Bauera i Andrzeja Wojnacha, którzy proponują odejście od nauczania tradycyjnych gatunków, postuluje, by stu diom genologicznym pośw ięcać ja k najwięcej miejsca i czasu, by p o w sta w a ły opracowania tzw . gatunków teoretycznych, wzorco wych, do których konkretne te k sty dziennikarskie można porów nać pop rzez w yszu kan ie tożsam ych z wzorcem cech. Z taką w ie d zą - u zyskan ą na studiach, w yniesiona z literatury przedm iotu - dziennikarze mogą p rzystą p ić do działań zaw odow ych - św ia do mie burząc wzorce, łam iąc konwencje, tw orząc nowe gatunki. Im więcej w iedzieć będą o teoretycznych możliwościach tkw iących w gatunkach, tym lepiej zaplanują w ła sn ą twórczość i dzięki temu będą skuteczniej o ddziaływ ać na odbiorcę.
SŁOWA KLUCZOWE: E d u k a c ja genołogiczna, genologia, gatu n ek, d zie n n ik arz.
W o statn ich la tach program studiów dziennikarskich, od czasu tr a n s formacji mediów, bardzo się zmienił. Próbuje się go dostosow ać do e u ropejskich i światowych stan d ard ó w - m am y bowiem kształcić dzienni karzy, którzy um ieją się znaleźć w zm ieniającej się sytuacji politycznej, społecznej, ku lturaln ej, ekonom icznej. I pow inni o niej um ieć pisać.
Tym zagadnieniom poświęcone s ą choćby takie opracow ania, jak: Dzien
nikarstwo m edia społeczeństw o pod red. naukow ą S tanisław a Mocka; Me dia, reklama i public relations w Polsce. Materiały z konferencji Instytutu D ziennikarstwa Uniwersytetu W arszaibskiego o zagadnieniu „czystych in formacji”, p raca zbiorowa pod red. Jerzego Olędzkiego, czy Teoria, p ra k ty ka, etyka. O kształceniu dziennikarzy w Polsce i na świecie, pod red. Anny
Siewierskiej-Chmaj. Pisze się w nich o kom unikow aniu i roli dziennikarza, o kłopotach z dziennikarskim sum ieniem , o przejrzystości mediów, o re lacji: teoria - praktyka. Są to ważne rozważania, ustalające rolę i miejsce dziennikarza w m edialnym ładzie oraz jego rolę w dyskursie publicznym.
Mało m iejsca poświęca się n ato m iast zagadnieniu, ja k ą formę powinien przybrać przekaz dziennikarski. Zagadnienie to zostało podjęte w książ ce A. Siewierskiej-Chmaj. A utorka w artykule, zatytułow anym Co z tym
dziennikarstw em pisze o kw estiach b ra k u odpowiedzialności za słowo,
a przede w szystkim , iż „(...) kształcenie dziennikarzy rzeczyw iście bar
dziej koncentruje się na środkach niż na sa m y m p rze k a zie ”1. Jeszcze wię
cej p rzesłanek tezy, że „źle się dzieje w p a ń stw ie d zien n ika rskim ” znaj d u ją się w artykule Zbigniewa B au era i A ndrzeja W ojnacha Kształcenie
dziennikarzy czy edukacja m edialna? Technologie - p o zn a n ie - kom uni kacja2. A utorzy a rty k u łu zasta n aw iają się, kogo kształcim y. I odpow ia
d ają - ju ż nie dziennikarzy w tradycyjnym ro zum ieniu, lecz m edia wor
kers, w yrobników mediów - poszukiw aczy „praw dy”, z reguły „czyjejś”
praw dy i n a „czyjś u ży tek ”. S trateg ia mediów - infotainm ent - pow oduje, że w spółczesny dziennikarz niech ętn ie p rezen tu je w ła sn ą in terp retację faktów czy analizę zjaw isk, woli używ ając różnych te ch n ik przedstaw iać fakty i cudze opinie. Tym au to rzy tłu m acz ą odchodzenie w m ediach od publicystyki i zastępow anie jej wywiadam i, so n d ażam i lu b reje stracją faktów u k iy tą k am erą, co prow adzić m u si do kryzysu d zien n ik arstw a interpretacyjnego i za n ik u osobowości, a tym sam ym do ak cep tacji roli „w yrobnika m edialnego”. Dzisiejszy k a n d y d a t n a d zien n ik arza, obcujący z cy berprzestrzenią, m a inaczej u k sz ta łto w a n ą św iadom ość - staje się „k om unikatorem ”. Przyczynia się to do innego rozu m ienia i trak to w a n ia przekazu. Tym czasem , ja k zau w ażają autorzy, w dotychczasow ych sch em a tach k ształcen ia dziennikarzy dom inuje tradycyjne podejście, k tó re n a d a l jak o dom inujący typ k o m u n ik acji u zn aje przekaz d ru k o w any lub drukow o-fotograficzny. W zw iązku z tym pow staje konflikt między oferowanym dziś stu d e n to m d zien n ik arstw a typem kształcen ia a p rak ty k ą , z ja k ą sty k ają się w m ediach. A utorzy zad a ją więc p y ta nie: Czy uczyć m am y sam ego form ow ania n arracji, czy raczej zad aw an ia św iatu odpow iednich p ytań , bez k tó iy ch n a rra c ja nie pow stanie? Mamy w rażenie, że w przestrzeni kom unikacyjnej, k tó rą tw orzą nowe m edia, nie m a m iejsca n a „dziennikarstw o gatunków ”. D om inuje tu ta k a sa m a płynność, ja k w literatu rze, a także w d y sk u rsie historiograficznym , a n tropologicznym czy filozoficznym. Chodzi raczej o form ow anie pewnej postaw y wobec rzeczywistości i w obec sy tuacji kom unikacyjnych, jak ie w ytw arzają nowe m edia”3.
I dalej: „w program ach i koncepcjach nauczania za w o d u dziennika
rza m usi nastąpić w ciągu najbliższych istotne przesuniecie: z nauczania spraw ności w a rszta to w ych i technologicznych na kszta łto w a n ie pew nego typu osobowości i wpojenia p e w n y c h umiejętności zarów no poznaw czych, ja k kom unikacyjnych. I to kom unikacji w takiej rzeczywistości, ja k ą stw a rzają now e media, a nie w p rzestrzeni modeli, idealizacji lub system ó w odchodzących stopniowo do m u ze u m ”4.
Czy należy odejść od uczenia tradycyjnych gatunków ? Zrezygnować
z a sp e k tu histoiycznego?
1 Teoria, praktyka, etyka. O kształceniu dziennikarzy w Polsce i na świecie, pod red. A. Siewierskiej-Chmaj,
Rzeszów 2005, s. 7-12. 2 Ibidem, s.79-91. 3 Ibidem, s. 87. 4 Ibidem, s. 88.
Od kiedy istnieje kom unikacja, człowiek porozum iew a się w oparciu 0 g atunki, jed n e sobie bardziej uśw iadam ia, inne mniej. Je d n e s ą b a r dziej narracyjne, inne mniej. Pytania, które s ą podstaw ow e dla dzienni k arstw a, pochodzą z retoryki Kwintyliana. I do dzisiaj s ą ak tu aln e.
W spółczesna polszczyzna zo stała o d d an a we w ładanie mediom. To m e dia przejęły dziś rolę, k tó rą jeszcze n a początku XX w ieku pełniły litera tu r a i szkoła. Dla większości użytkowników polszczyzny n o rm ą je s t to, co stanow i sk ład n ik tekstów i wypowiedzi przekazyw anych przez m edia. Oddziaływanie jednolitego wzorca językowego powoduje unifikację języka 1 jego ubożenie. Nie słownik, nie g ram atyka stanow ią te instancje, k tó re m ają znaczenie dla czytelnika, słu ch acza czy widza, ale m edia, k tó re upow szechniają język. Nie dość, że ubogo, to jeszcze czasam i błędnie (np. nadużyw anie pisow ni z dużej litery). W trosce o odbiorcę poszliśm y jeszcze dalej - obecnie język mediów dostosow uje się do języka i poziomu ich odbiorców. S łuszne sk ąd in ąd założenie, tym bardziej, jeśli m a s łu żyć skuteczniejszej kom unikacji. Czy służy? - pewnie tak , język mediów coraz bardziej zbliża się do języka potocznego, je s t narzędziem k o n ta k tu em ocjonalnego z odbiorcą. Językoznaw cy określają tak i język jak o język bliskości5, język, którym porozum iew a się d a n a g ru p a sytuacyjna, czyli odbiorcy dany ch mediów.
Czyżby i pole genologiczne należało oddać m ediom ? Ale co wtedy? Za m iast w iadom ości, opinii, kom entarza, reportażu, felietonu - tych n a j częściej spotykanych dotąd form dziennikarskich - jak ieś hybrydy, które wynikły nie ze świadomego operow ania treścią i formą, świadomego wy boru, ale z niewiedzy w spółczesnych „kom unikatorów ”? J e śli naw et chce my „zabawić się n a śm ierć”, to „ infotainm enf też ja k iś k ształt gatunkow y powinien mieć.
Od zawsze stu d en to m w pajano św iadom ość istniejących poetyk n o r m atyw nych i opisowych. Może więc i w spółczesnym stu d en to m dzienni karstw a należałoby dać solidne podstaw y teoretyczne. Niech m ają, ja k ich poprzednicy, możliwość przełam yw ania konw encji, modyfikowania tych, które ich krępu ją, om ijania tych, które s ą niewygodne. I niech czy n ią to świadomie. Niech wiedzą, co czynią. Niech piszą i mówią to, co chcą powiedzieć i napisać, i tak, ja k to ch cą powiedzieć i n apisać. Mnie samej znacznie lepiej czyta się H annę Krall czy W ojciecha Tochm ana, bo m ają i św iadom ość g a tu n k u i św iadom ość jego wyznaczników, z m istrzostw em nim i operują, niż jakiegoś bezim iennego m edia workera, który p o tra fi w n ajprostszy sposób spraw ozdaw ać, p o d su n ąć swojem u rozmówcy m ikrofon lub posłużyć się u k ry tą kam ęrą.
Z całą stanow czością będę więc twierdzić, że rację m iał (i dalej j ą ma) J a c e k M aziarski, pisząc trzydzieści p arę lat tem u:
„ To nieprawda, ż e w ied za o ga tu nka ch z sa m ej sw e j natury je s t wro
ga twórcom, bo z a k ła d a im ka jd an ki schem atów i form ułek. Przeciwnie
5 Szerzej na ten temat: U. Żydek-Bednarczuk, Zmiany w zachowaniach komunikacyjnych a problem strate
gii i manipulacji oraz J. Warchala, Horyzonty manipulacji: perswazja, manipulacja, interpretacja, „Mani
- w łaśn ie poznanie tej dziedziny i je j p ra w stw a rza w arunki w iększej
sw obody, je śli w ierzyć m aksym ie, iż w olność je s t uśw iadom ioną koniecz nością. B liższe poznanie gatunków u ka zuje naocznie, j a k niewiele g a tun kow ych rygorów m a charakter b ezw zg lęd n y i nieunikniony. W iększość szta m p ow ych i sch em atycznych cech, które drażnią n a s w prasie, radio i telewizji bynajm niej nie m a charakteru gatunkowego; m ożna je elimino w ać nie naruszając gatunkow ej istoty publikacji”6.
Rzetelna wiedza o g atu n k ach i indyw idualna refleksja n a d g atu n k o wymi problem am i w łasnej twórczości pozwoli dziennikarzow i n a w iększą skuteczność oddziaływania. Konwencja gatunkow a może niejako „progra mować” odbiór. G atu n ek może dalej być dla dziennikarza in stru m en tem , dzięki któ rem u będzie kierować percepcją publikacji - pod w arunkiem , że wie, co pisze, dla kogo, i jak.
Problemy genologiczne nie s ą tem atem nieważnym - św iadczą o tym opracow ania, które pow stały w ciągu o statn ich 15 lat. S ą w śród nich znakom ite: np. A. Magdonia, Reporter i jego w a rszta t; K.Wolnego-Zmo- rzyńskiego Reportaż - j a k go pisać; M. Wojtak, G atunki prasow e; K. Wol- nego-Zmorzyńskiego, A. Kaliszewskiego, W. F u rm an a, Gatunki dzienni
karskie. Teoria, p ra ktyk a , ję z y k - każdy genolog je zna. Ale s ą i bardzo
słabe, a ich wym ieniać po p ro stu nie będę - dość powiedzieć, że wiedzę 0 g atu n k u przekazują w kilku zdaniach.
Z adaniem teoretyków je s t pokazywanie, jak ie możliwości tkw ią w geno- logii dziennikarskiej. D ydaktyk przedm iotu p o ru sza się w gąszczu o p ra cowań, w yszukując te, które z czystym sum ieniem może polecić stu d e n tom, a stu d en to m m arzą się dw a - trzy podręczniki, które mogłyby być zawodowym „katechizm em ”.
Później stu d e n t trafia do redakcji i dow iaduje się, że: „Dziennikarz
je s t zobow iązany do zachow ania n a jw y ższy c h standardów za w o d o w ych 1 etycznych. (...) Z a sa d ą d ziennikarską i edytorską je s t rozdzielanie infor macji od kom entarza”7.
Albo: „Nawet krótkie te k sty p o w in n y przypom inać reportaż, tzn. nie tyl
ko informować o tym , co się w ydarzyło, ale d a w a ć czytelnikow i obraz s y tuacji (...). Barw nie i m ięsiście”8.
J a , praw dę mówiąc, wolę te pierwsze zasady.
Genologia d zien n ik arsk a je s t więc po to, by dziennikarz m iał d y stan s do tego, czego od niego w ym agają niektórzy pracodawcy. Dajmy m u szan sę być dziennikarzem , zanim stan ie się pracow nikiem mediów czy wręcz wyrobnikiem.
G atunków dziennikarskich czyli form p isarsk ich oraz mówionych, ale m ających swój in w arian t pisany, w ystępujących w m ediach tak , ja k i sam ych mediów, nie możemy traktow ać statycznie - z p u n k tu w idzenia ściśle określonych p rzesłanek teoretycznych. G atu n ek je s t form ą ciągle
6 J. Maziarski, Do teorii gatunków niemalprologomena, „Dziennikarstwo. Zagadnienia i materiały”, Zeszyt 1, Gatunki i warsztat dziennikarski, Warszawa 1969, s. 30.
7 Kodeks "Rzeczpospolitej ", „Press” 1/1997, s. 40.
rozw ijającą się. Dziennikarz, posiadający także historyczną świadom ość gatunkow ą, będzie wiedział, co dan y term in znaczył w przeszłości, ja k był traktow any, a co znaczy obecnie. Dlatego starajm y się przedstaw iać g atu n k i w ich dziejowej ciągłości, konfrontując św iadom ość w spółczesną z daw ną. T raktujm y więc gatunek: po pierwsze - jak o fak t świadom ości m edialnej, po drugie - jako zespół cech u tw o ru i to cech pow tarzalnych.
Genolodzy stając przed problem em definicji i opisu g atu n k u zazwyczaj oddzielają cechy stałe, cechy alternatyw ne, cechy ewolucyjne, od cech przy padkowych, właściwych jednostkow ym dziełom, dopisując cechy związane z prasow ością, radiogenicznością, telewizyjnością, intem etow ością.
Uwzględniając specyfikę gatunków prasow ych, radiowych, telewizyj nych czy internetow ych starajm y się tworzyć tzw. g atu n k i teoretyczne, wzorcowe, do których k o n kretn e tek sty dziennikarskie m ożna porów nać poprzez w yszukanie tożsam ych z wzorcem cech.
D ecydując się n a publikow anie w m ediach, z reguły bierze się pod u w a gę: treść, k tó rą chce się przekazać, cel przekazu, przewidywany k rąg od biorców, a więc grupę sy tu acy jn ą oraz typ śro d k a przekazu. Genologia daje opis typowych wzorców i przybliżone inform acje o zakresie ich sto sowania. Praktyczne w nioski pow inien w yciągnąć a u to r - to on w ybiera g atu n ek optym alny: podporządkow uje się rygorom gatunkow ym bez za strzeżeń, modyfikuje te rygoiy, przekształca niektóre z nich albo igno ruje te, które go krępują. Ma więc swobodę w yboru, ale je s t to swoboda ograniczona ze względu n a społeczną rolę mediów - odbiorca chce poznać fakty i opinie w sposób możliwie jednoznaczny i szybki, oczekuje ja s ności i poszanow ania swego czasu, k o m u n ik at chce odbierać dosłownie, a nie gubić się w dom ysłach.
Aby uzyskać najpełniejszą wiedzę o gatunku, jeden z najwybitniejs2ych polskich genologów, J a n Trzynadlowski, zaproponował przeanalizowanie kilku elementów historycznych i metodologicznych9. Od tamtego czasu upły nęło dwadzieścia parę lat, pozwolę sobie zatem uzupełnić je i uaktualnić.
Elem enty, które należy przeanalizow ać, to:
1. S tan zaw arty w poetykach norm atyw nych i opisowych.
2. S tan świadom ości gatunkow ej w okresie p ow stania i rozwoju prasy, rad ia i telewizji, a więc i gatunków przez te m edia upraw ianych. 3. Faktyczne - form alne i funkcjonalne przechodzenie gatunków od li
te ra tu ry do prasy i odwrotnie, od prasy do radia, telewizji, In tern etu i odwrotnie.
4. Zm iany zachodzące w obrębie poszczególnych gatun k ó w wywoła ne p rą d am i k u ltu raln y m i, p ostępem technicznym i cywilizacyjnym oraz uzależnione od stab iln o ści lu b zm ienności nazw i ok reśleń ga tunkow ych.
5. Dzieje term inologii gatunkow ej oraz w spółczesną term inologiczną m odernizację.
9 J. Trzynadlowski, Sztuka słowa i obrazu. Studia teoretycznoliterackie,Wrociaw-Warszawa-Ksaków- Gdańsk-Łódź. 1982, s. 362-363.
6. Uzależnienie wzorca gatunkowego od prasow ości, radiogeniczności, telewizyjności, internetow ości, a więc od cech, które niesie każdy z tych środków.
Uwzględnienie powyższych elementów pozwoli, by pojęcia gatunkow e nasycić bogatą treścią, by ustalić, ja k historyczna świadom ość g a tu n kowa w aru n k u je w spółczesne u sta le n ia definicyjne, ja k określony styl językowy wpływa n a k ształt i funkcjonow anie gatunków i wreszcie - ja k m edium prasow e, radiowe, telewizyjne i internetow e zm ienia cechy k o n stytutyw ne gatunków w nim w ystępujących i dla niego właściwych.
Jeśli dziennikarz będzie ta k ą wiedzę posiadał, w tedy jak o ść i sk u tecz ność przekazów m edialnych n a pewno się zwiększy, b ęd ą też bardziej urozm aicone form alnie i językowo. Nadaw ca również n a tym nie straci.
J a k tw ierdził H enryk M arkiewicz - pojęcia gatu nk o w e tylko w tedy n asy co n e s ą b o g atą treścią, gdy tra k tu je się je ja k o w łaściw e np. o k re ślo n em u prądow i, o kreślonym czasom , a tak że - tu ju ż m oja k o n s ta ta c ja - o k reślo n em u m edium . K o n struk cje szerokie, obejm ujące n p . k ilk a ep o k czy w szystkie m edia, s ą n a to m ia s t ubogie, gdyż tru d n o o w ym ienienie zbyt w ielu sta ły c h cech. Łatwiej więc zdefiniow ać in fo r m ację telew izyjną niż inform ację „w ogóle”, rep o rta ż K apuścińskiego niż rep o rta ż „w ogóle”. D latego też teoretycy tw orzą i o p isu ją „g atu n k i teo rety czn e”, „wzorcowe”, do k tó ry ch utw ory m ożna porów nać poprzez w yszukiw anie to żsam y ch z w zorcem cech. Im cech ty ch je s t więcej, tym u tw ó r je s t czystszy gatunkow o. J e d n a k w iększość utw orów m a c h a ra k te r p o śred n i i m ieszany. W szystko bow iem zależy od in dyw idu aln o ści au to ró w i ich św iadom ości genologicznej. Św iadom e w ybranie konw encji gatunkow ej czyni z m a te ria łu d zien nikarsk ieg o in s tru m e n t, dzięki k tó re m u m ożna inform ow ać, w yrażać poglądy i p ostaw y oraz em ocje, a tak że kierow ać p erce p cją p u b lik acji, o d d ziału jąc n a in telek t, u c z u c ia i wolę odbiorców.
W polskiej term inologii b ad ań n ad p ra s ą funkcjonuje co najm niej kilka klasyfikacji gatunkow ych. W szystkie d a się rozszerzyć n a inne m edia, dopracow ać, by służyły w spółczesnym autorom .
Można więc zbudow ać podręcznik genologii opracow ując typologię ga tun ko w ą ze względu n a typowość w ystępow ania - w tedy osią, n a której um ieści się g atu n k i autochtoniczne i ksenochtoniczne, byłaby: praso- wość, radiogeniczność, telewizyjność i internetow ość.
Można także zbudow ać typologię dzienn ik arsk ą w oparciu o podział n a dwie klasy, uw ażane za odpowiedniki rodzajów: n a g atu n k i infor m acyjne czyli spełniające funkcje pow iadam iania o fak tach i g atu n k i publicystyczne czyli spełniające funkcje opiniotwórcze - w ykorzystując opozycję: n ew s do views. Oczywiście w ykazując specyfikę gatunków wy stępujących w prasie, rad iu , telewizji i Internecie.
Można także potraktow ać g atu n k i dziennikarskie jak o zjaw iska lingwi styczne i w śród stylistycznych wyróżników szu k ać d o m in an t genologicz- nych - podział n a wypowiedzi realizujące funkcję kom unikatyw ną, im pre- sywną, ekspresyw ną.
Podstaw y tych dwóch o sta tn ic h typologii opracow ał W aleiy P isarek 10. J a osobiście przychylam się do podziału ze względu n a cechy lingwi styczne i dla potrzeb prowadzonego przedm iotu wprowadziłam podział w edług kryterium stylów funkcjonalnych języka: g atu n k i sprawozdawcze (czyli k la sa informacji), oraz g atu n k i analityczno-dyrektyw ne i g atu n k i tzw. pogranicza (czyli k la sa publicystyki). Oczywiście ten podział je s t n a j bardziej w yraźny w prasie, nieco mniej w rad iu , najm niej w telewizji. T ak że dlatego, że dla p rasy tw orzą przede w szystkim dziennikarze, d la rad ia i telewizji - także inni specjaliści, więc udział dziennikarza i jego twórczo ści je s t znacznie mniejszy, ale to przecież w ynika z radiowej, telewizyjnej czy internetow ej formy wydawniczej.
Mimo że sam a w ykorzystuję określoną typologię, to przyznaję, że nie m ożna u zn ać wyższości którejś z typologii n ad innym i, gdyż w szystko zależy od przyjętych kryteriów w yróżniających i w pisanych w n ią treści.
Każda z typologii n ato m ia st porządkuje istn iejącą wiedzę. Postulow ała bym więc - zdając sobie spraw ę z tru d n o ści, jak ie to za so b ą niesie - aby zajm ujący się genologią d ziennikarską, w ykładający ten przedm iot, propo nowali w łasne recepty n a genologię d zien n ik arsk ą - pierwsze podręczniki ju ż są: np. M. Wojtak, Gatunki prasow e, czy K. Wolnego-Zmorzyńskiego, A. Kaliszewskiego, W. F u rm an a, Gatunki dziennikarskie, teoria, p ra ktyka ,
ję zy k . Im więcej będzie opracow ań, tym lepiej d la przyszłych dziennika
rzy, tym będ ą posiadać w iększą wiedzę. Z w iedzą tą pow inni przystąpić do w łasnych działań zawodowych, nich b u rz ą wzorce, niech łam ią k o n wencje, niech tw orzą nowe gatunki. Im więcej b ęd ą wiedzieć o teoretycz nych możliwościach, ja k ie w danym tworzywie tkwią, im więcej b ęd ą znać konkretyzacji gatunkow ych, tym lepiej zap lan u ją w łasn ą twórczość, tym lepiej ta tw órczość'się obroni i tym lepiej będzie służyć odbiorcom.
Bo „to n ie p ra w d a - raz jeszcze zacytuję J a c k a M aziarskiego - że w ied za
o gatunkach z sam ej sw e j natury je s t wroga tw órcom ...”
10 W. Pisarek, Gatunek dziennikarski: informacja prasowa, „Zeszyty Prasoznawcze” 1993, nr 3-4, s. 156-159; W. Pisarek, Nowa retoryka dziennikarska, Kraków 2002, s. 95-119.
SUMMARY
Anna MielczanekWHAT ABOUT THE GENRE STUDIES?
The author has taken the problem of genre education affixture journalists and describes the studies about it. She d iscu sses w ith th eses o f Zbigniew Bauer and Andrzej Wojnach who propose to le ave traditional genres. She postu lates to dedicate to genre studies a lot o f time and space. She a sk s fo r creating stu dies o f theoretical, model genres which can be a benchmark to all journalist texts ena bling comparison by main features. With this knowledge gained during studies, taken from literature o f subject, journalists can get dow n to their professional activity - knowingly break the rules and convention, create new genres. More they know about theoretical possibilities, more they plan their own creation and thanks to that
they will more effectively influence the reader.