Roman Forycki
Nowe drogi dla teodycei?
Collectanea Theologica 49/3, 193-199
Collectanea Theologica 49(1979) fasc. III
KS. ROMAN FORYCKI SAG, OŁTARZEW
NOW E DROGI DLA TEODYCEI?
Ukazało się dzieło Hansa K i i n g a pt. C z y istnieje Bóg? 1 Intencją autora jest danie w miarę adekwatnej odpowiedzi na pytania związane z tym w ielkim zagadnieniem . Autor jest przekonany, że dziś jak nigdy dotąd odpo w iedź na te pytania jest nie tylko m ożliwa, ale i w zględnie łatw a. Trzeba przyznać, że tego rodzaju optymizm w k w estii tak kontrowersyjnej, jak za gadnienie istnienia Boga, w ystępuje u dzisiejszych m yślicieli rzadko.
I. Postulaty natury ogólnej
Dla uzasadnienia sw ojej głów nej tezy, staw ianej w yraźnie na sam ym początku i będącej ostatecznym podsum owaniem dzieła, autor poddaje dość w nikliw ej analizie takie w ielkie zagadnienia, jak stosunek rozumu i wiary, rozum ienie Boga, ateizm, nihilizm . Rezultatem tej analizy są następujące postulaty: 1) przem yślenia na nowo stosunku teologii i nauk szczegółowych (teologia powinna być bardziej krytyczna, a nauki — mniej racjonalistyczne, s. 136); 2) wypracowania nowego, sensownego, krytyczno-dialogowego stosun ku teologii i .współczesnej filozofii (teologia w e w spółpracy ze współczesną filozofią powinna skorygować w ystępujące w niej niejednokrotnie antykw a ryczne pojęcie Boga, niedostatecznie uwzględniające relację Boga do św iata i do historii, s. 212—220); 3) przem yślenia na nowo związku teologii z prakty ką (skorygowana powinna być nie tylko teoria, ale i praktyka Kościoła; teo logia zaś prowadząca do słusznej praktyki powinna służyć nie tylko w ierzą cym, ale i niew ierzącym , s. 366—377); 4) przem yślenia na nowo podstawowej pew ności człowieka oraz związanej z nią alternatyw y rozumu i w iary (teo logia powinna poważnie traktować zjawisko nihilizm u i liczyć się z nim w sw oich argum entacjach, s. 458—467).
Trzeba przyznać, że autor nie tylko w ysuw a postulaty pod adresem in nych, ale także w dostępnym dla siebie stopniu je realizuje. Realizacja ta niekiedy zaskakuje sw oją świeżością, choć składają się często na nią poglądy m ające długą tradycję. Dzięki jednak nowem u, w spółczesnem u przem yśleniu dawnych zagadnień otrzym ujem y dzieło bardzo zwarte w sobie, a jednocześnie otwarte, ekumeniczne i .dialogowe.
2. Zakwestionowanie dowodów na istnienie Boga
K ü n g przyznaje, że dowodzenie istnienia Boga ma im ponującą tradycję (zajm owały się nim najw iększe um ysły). Niem niej uważa, że z punktu w idzenia form alnego dowody te są n ie do utrzym ania. Dowód bowiem — zdaniem autora — nie jest w łaściw ym środkiem dotarcia do Boga. W tych zaś dowodach, w których „dowodzi się” Boga, mamy do czynienia nie z Bo giem, ale z bytem, który jest fizyczno-m atem atyczną degradacją rzeczy w istości Boga. Bóg bowiem jako przedm iot dowodu nie jest już Bogiem, a tylko fizycznym lub m atem atycznym przedm iotem (s. 585—587).
1 Hans K ü n g , Existiert Gott? A n tw o rt auf die Gottesfrage der Neu
1 9 4 K s. R O M A N F O R Y C K I S A G
a) A k c e p t a c j a t r e ś c i t r a d y c y j n y c h d o w o d ó w
K w estionując form alną stronę dowodów na istnienie Boga autor nie kw estionuje ich strony treściowej. W zasadzie przyjm uje prawdziwość tw ier dzeń składających się na te dowody. W tym sensie nie sądzi on, aby podważanie dowodów na istnienie Boga było równoznaczne z podważaniem w iary w Boga. Przeciwnie, uważa on, że istnienie dowodów czyni w iarę n ie możliwą. Elim inow anie dowodów nie jest jednak elim inow aniem rozurnu, aby zrobić m iejsce dla w iary, jest to jedynie ograniczenie albo lepiej: w łaści we spojrzenie na funkcję i zadania rozumu ludzkiego. Autor n ie przechodzi tu w zupełności ani na pozycje P a s c a l a , ani na pozycje K a n t a , ani nie zgadza się z teologicznym programem B a r t h a. Raczej podejm ując m yśl J a s p e r s a o dowodzie, który nie tyle chce m ówić o Bogu, ile pozwala m ówić sam em u Bogu, poszukuje uzasadnienia, w którym Bóg nie byłby- w n io skiem rozum owania tylko, ale rzeczywistością, której odkrycie, i spotkanie domaga się jako koniecznego, choć jeszcze niedostatecznego warunku, zaanga żowania się całego człowieka.
b) D r o g a w e r y f i k a c j i ?
Zdaniem autora, istnienie Boga może być tylko potwierdzone. Skądinąd wiadomo, że postulat potw ierdzalności zdań stanow i daleko idące złagodzenie neopozytyw istycznego postulatu w eryfikow alności. Autor m ów i naw et o po średniej w eryfikacji istnienia Boga. Bóg będąc w zasadzie niedostępnym dla rozumu, jest też niedostępnym bezpośrednio dla w szelkiego innego ludzkiego dbświadczenia. Poznany może być jedynie pośrednio. Pośrednio też może być potwierdzony codziennym, ludzkim doświadczeniem. Szczególnie uprzyw ilejo w anym m iejscem takiego doświadczenia Boga jest życie religijne, etyczne i społeczne. W nim człowiek otrzymuje potwierdzenie swej w iary w Boga (s. 604—605).
c) R a c j o n a l n a a f i r m a c j a i s t n i e n i a B o g a
Z odrzuceniem dow odów na istnienie Boga w iąże się u autora odrzucenie racjonalistycznego fundam entu w iary w Boga. Wiara w Boga, jak i przeko nanie o istn ien iu Boga może — zdaniem K ü n g a — wyrosnąć, jedynie na gruncie afirm acji rzeczyw istości, ufnego „tak”, które człow iek daje rzeczy w istości, tzn. św iatu, ludziom i sobie. Ufnego „tak” nie można w ym usić żadnymi racjonalistycznym i argum entam i. Jest ono darem zagadkowej, ota czającej człow ieka rzeczywistości.
Istnienie jednak takiej fundam entalnej ufności nie w iąże się koniecznie z w iarą w Boga. Można m ieć fundam entalną ufność i nie w ierzyć w Boga. Wiara w Boga jaw i się dopiero jako jedno z podstaw owych uzasadnień racjonalności tej fundam entalnej ufności. Dzięki wierze w Boga człowiek doświadcza racjonalności swego ufnego stosunku do rzeczyw istości. Wiara w Boga, jako czynnik nadający fundam entalnej ufności człowieka znamię racjonalności, w tym konteście i w tym rozumieniu traci swój irracjonalny charakter, jaki często się jej przypisuje.
3. Afirm acja określonego Boga a) B ó g B i b l i i
Autor nie sądzi, aby było w skazane zwalczanie jednej koncepcji Boga w-im ię:· drugiej. N ie są d zi'te ż, aby zupełny indyferentyzm w tej dziedzinie byl do utrzymania. Człowieka bowiem interesuje nie tylko fakt istnienia
N O W E D R O G I D L A T E O D Y C E I?
195
Boga, ale także treść, jaka się składa na rzeczywistość Bożą, zwłaszcza to, co decyduje o takim , a n ie innym , stosunku Boga do człowieka.
'■'Przegląd różnych koncepcji Boga w ykazuje, że najbardziej konkretna i - niesprzeczna w sobie jest biblijna koncepcja Boga. Filozoficzne koncepcje Boga są ubogie i abstrakcyjne. R eligijne zaś, choć są konkretne i określone, często sobie przeczą i w zajem nie się w ykluczają. To stw ierdzenie prowadzi autora do wniosku, że przede w szystkim biblijna koncepcja Boga zasługuje na uwagę i przede w szystkim w iara w biblijnego Boga zasługuje na zaintere sow anie (s. 645—671).
b ) B ó g f i l o z o f ó w ?
W ielu autorów przeciwstaw ia sobie Boga Biblii i Boga filozofów. To p rzeciwstaw ianie jest charakterystyczne zwłaszcza dla teologów protestanc kich. W ielu z nich uważa, że filozoficzna i biblijna koncepcja Boga w zajem nie się w ykluczają. Wielu zaś filozofów katolickich stoi na stanowisku toż sam ości tych dwu koncepcji.
Autor zajm uje stanowisko pośrednie, nie przyjm ując ani tożsam ości tych dwóch koncepcji, ani też ich wzajem nego wykluczania się. Według niego Bóg filozofów w Bogu Biblii jest potwierdzany, negow any i przekraczany. Kon sekw encją takiego stanowiska są następujące twierdzenia autora: 1) także Bóg Biblii jest podstaw ą rzeczyw istości, choć nie jako naturalna, abstrakcyj n a ! sam otna przyczynowość, ale jako Stwórca, Partner, Sprzymierzeniec — historyczny Bóg Objawienia; 2) także Bóg Biblii jest treścią rzeczywistości, choć nie określoną i w yłącznie im manentną, ale określoną i transcendentną; 3): także Bóg Biblii jest celem św iata, choć nie apatycznym i obojętnym na los człow ieka, ale sym patycznym , współczującym i zbawiającym (s. 726—723). Bóg Biblii, w przeciw ieństw ie do Boga filozofów , który nie zadowala człow ie ka (s. 749), to najbardziej boski Bóg, przed którym — w edług autora — dzisiejszy krytyczny człowiek, n ie rezygnując z w łasnego rozumu, może się modlić, padać na kolana, grać i tańczyć. To Bóg z ludzkim obliczem (s. 728),
4. Zakw estionowanie tradycyjnej koncepcji teologii naturalnej
Tradycyjna teologia naturalna w św iadom ości w ielu stanow i swego rodzaju podstaw ę teologii Objawienia, jej jakby rozumowy fundam ent, gdy udowadnia istnienia Boga, którego naturą w sposób szczególny zajmuje się teologia Objawienia. U podstaw takiej koncepcji teologii naturalnej leży za łożenie, że rozurhność w iary w ykazuje się poprzez w ykazanie, że jej funda m entem i oparciem jest rozumowanie.
K ü n g kw estionuje tę koncepcję teologii naturalnej i związane z nią ściśle rozum ienie stosunku do wiary. Dla niego wiara jest bardziej podsta w ow a niż rozum owanie, pew ność w iary — bardziej podstawowa niż pewność rozumu. Dlatego,, ściśle biorąc, nie ma autonom icznego rozum owania podbu dowującego wiarę ani rozum owych etapów dochodzenia do Boga. Teologia Objawienia nie potrzebuje żadnych praembula fidei (s. 634).
■ To nie znaczy jednak, że autor uważa za zbędną w szelką teologię natural ną. Wręcz przeciwnie. U waża on, że w obec zjaw iska nihilizm u i ateizmu nie można ograniczać się do sam ej teologii Objawienia, jak to usiłuje czynić teologia dialektyczna. Biblia bowiem jest argum entem dla ludzi reprezentu jących te kierunki m yślenia.
Teologia naturalna powinna być swego rodzaju pomostem pomiędzy teologią Objawienia a m yśleniem nieteologieznym współczesnego człowieka. Pow inna nie tylko ukazywać racjonalność prawdy objawńonej, ale i nieracjo nalność. nihilizm u i ateizmu, ich irracjonalistyczne postaw y (s. 635—640).
196
K s. H O M A N F O R Y C K I S A CO c e n a k r y t y c z n a
Książka Hansa K ü n g a jest poważnym dziełem, zasługującym na uwagą każdego, dla kogo problem Boga dziś nie jest błahy, niezależnie, jaki zajmuje stosunek do jej autora.
1. Synteza o charakterze ekum enicznym
Dzieło K l i n g a , dając przegląd najistotniejszych w spółczesnych proble m ów zw iązanych z poznaniem Boga, stanow i sw ego rodzaju „sum ę” problem a tyki w tym zakresie. Nie jest to jednak suma w sensie encyklopedycznym . N osi ona na sobie w yraźne piętno m entalności, a naw et osobowości autora. O m awiane kierunki m yślow e stanow ią swego rodzaju ilustrację stanowisk, na kanw ie których K i i n g precyzuje stanowisko własne.
Stąd znam ienne jest preferow anie stanow isk protestanckich. Także prze ciw staw ienie się teologii dialektycznej nie stanow i tu w yrazu tendencji kato lickiej, ale jest w yrazem solidarności z nowszym nurtem teologii protestanc kiej, usiłującej odszukać zagubione treści zawarte w idei teologii naturalnej.
Ze w zględu na sw oje daleko idące nastaw ienie ekumeniczne autor jest szcze
gólnie w rażliw y na punkcie tego, co jest reprezentatyw ne dla teologii pro testanckiej.
Ekum eniczne nastaw ienie autora i w ybitnie dialogow y charakter dzieła stanow ią w ielką wartość. Szkoda tylko, że w kontekście pozytywów innych kierunków m yślow ych, m yślenie katolickie nie tylko zostało przyćmione, ale w ręcz w w ielu przypadkach fałszyw ie zinterpretowane. Jest to ujemna cecha ekumenizmu K ü n g a — ekum enizm kosztem prawdy. Postulaty, jakie autor w ysuw a pod adresem Kościoła,, są w zasadzie w całości do przyjęcia, jednak trzeba dołączyć poprawkę, że są to postulaty pod adresem w szystkich wyznań chrześcijańskich, a nie tylko rzym skokatolickiego.
2. Niedopowiedzenia
Choć dziennikarskość stylu stanowi pozytywną cechę książki, jednak nie zawsze jest ona najlepszym narzędziem staw iania i rozwiązywania problemów, w ym agających szczególnej precyzji. I tak np. K ü n g deklarując sw oje n e gatyw ne stanow isko w obec dowodu w jego zastosowaniu do problematyki Boga, nie precyzuje bliżej, jakiego rodzaju dowód ma na m yśli. Robiąc wzm iankę na tem at m ożliwości różnych koncepcji dowmdu w związku ze stanow iskiem J a s p e r s a w tej spraw ie, zdaje się przyjm ować jakąś koncepcję dowodu, ale n ie określa tego wyraźnie.
Podobnie ma się rzecz z postulow aną przez K ü n g a w eryfikacją pośred nią, jak i w ogóle z term inologią zaczerpniętą z różnych akceptowanych przez K ü n g a w w iększym lub m niejszym stopniu kierunków m yślowych. W zw iąz ku z postulowaną w eryfikacją pośrednią tw ierdzenia o istnieniu Boga autor nie pokazuje, na ile w eryfikacja w jego ujęciu różni się od ujęcia czysto neopozytyw istyeznego, a na ile jest z nią zbieżna. Autor z w eryfikacją pośrednią zdaje się utożsam iać konfirm ację, która w neopozytyw izm ie ma szczególny kontekst i w iąże się n ie tyle z w eryfikacją, ile z falsyfikacją. Autor czyni pew ne próby w tym kierunku, ale m ają one w ięcej charakter pew nych stw ierdzeń niż badań. A to jest przecież centralne zagadnienie teologii naturalnej w ujęciu K ü n g a .
Autor posługuje się także dość często term inam i w ziętym i z różnych system ów m yślow ych nie dokonując ich reinterpretacji na gruncie tivorzonej przez siebie syntezy. Jakkolw iek term iny te w system ach, w których pow sta ły, m ają określone znaczenie, jednak w nowym kontekście to znaczenie ulega zm ianie i rodzi niebezpieczeństwo m yślenia synkretycznego. Tym bardziej, że autor nie solidaryzuje się całkow icie z kierunkam i m yślow ym i, z których te term iny pochodzą. I tak np. inne jest pojm owanie rozumu w system ach
N O W E D R O G I D L A T E O D Y C E I? 197
odrzucających jego fundam entalny charakter, a inne w system ach, które uważają rozum owanie za podstawę wiary. A może jeszcze inne u K ü n g a, dla którego rozum i rozumność nie jest tym samym. Mówiąc dużo o pojęciu rozumu i posługując się w ielokrotnie pojęciem rozumności, autor bliżej nie zajm uje się stosunkiem , jaki zachodzi pomiędzy tym i dwoma pojęciam i.
Także autor nie w yjaśnia, jaki jest stosunek pomiędzy postulowaną przez niego w eryfikow alnością zdania o istn ien iu Boga a jego praw idłowością. Czy m ówienie o tym zdaniu jako hipotezie sprawdzalnej czy potwierdzalnej nie jest zbyt prowokacyjnym naruszeniem pozytyw istycznych reguł rozstrzygania prawdziw ości zdań? A z drugiej strony, czy takie staw ianie spraw y nie jest sprowadzaniem Boga Biblii do Boga filozofów , gdzie Bóg służy w zasadzie do w yjaśniania tego, czego człowiek nie może sam pojąć? Jest to swego rodzaju funkcjonalizacja rzeczyw istości Boga i schodzenie na pozycje strątegii w ycofyw ania się, skądinąd tak mocno przez K ü n g a krytykow anej. Czyż u K ü n g a, ostatecznie biorąc, Bóg nie stanow i hipotezy, która usprawie d liw ia się przez to, że w yjaśnia w iele i czyni życie ludzkie bardziej racjo* nalnym?
8. Poglądy dyskusyjne
Autor, przynajm niej w e w łasnej świadom ości, nie schodzi na pozyeje krytykow anych przez siebie poglądów. Faktycznie jednak czyni to niejedno krotnie. I tak np. z jednej strony twierdzi, że dzięki wierze w Boga sekularys- tyczna (bo tak to trzeba określić) ufność fundam entalna znajduje sw oje racjonalne uzasadnienie. Z drugiej jednak strony powiada on, że ateizm u nie tylko nie da się racjonalnie udowodnić, ale i racjonalnie w yelim inow ać (s. 625). Tym czasem zgodnie z założeniam i autora racjonalnie nie. da się w yelim ino w ać tylko nihilizm u oraz tej postaci ateizmu, która jest z nihilizm em ściśle związana. Ateizm zaś nie związany z nihilizm em jest do przezw yciężenia na drodze racjonalnej. W tym punkcie autor schodzi wyraźnie na pozycje kryty kowanego przez siebie irracjonalizmu.
Także dość arbitalnie rozstrzyga autor zagadnienie pochodzenia zarówno fundam entalnej ufności, jak i w iary w Boga, gdy twierdzi, że ufność funda m entalna jest darem rzeczyw istości, zaś w iara w Boga jest dziełem człowieka (s. 630). Autor robiąc takie rozróżnienie przeczy sam em u sobie. Twierdzi bowiem , że w iara w Boga jest dziełem człow ieka, i jednocześnie, że to, co jest w arunkiem w iary w Boga, a m ianow icie ufność fundam entalna, jest da rem zagadkowej rzeczyw istości. Tym czasem konsekw entnie biorąc powinien on przynajm niej przyznać, że w iara w Boga jest i darem, i dziełem człow ie ka. R ów nie dyskusyjne w ydaje się upatryw anie źródła ufności fundam ental nej nie w Bogu, ale w bliżej n ie określonej rzeczyw istości. Bezpośrednie pochodzenie tego daru od otaczającej nas rzeczyw istości nie oznacza, że po średnim jego dawcą nie jest Bóg. N iestety K ü n g nie robi tego rozróżnie nia, które tutaj byłoby bardzo pomocne. Autor ładnie rozpracowuje pedago giczne uwarunkow ania ludzkiej ufności fundam entalnej; przydałyby się bliż sze analizy podobnych uwarunkowań o charakterze w ertykalnym . Te pierw sze bowiem , jakkolw iek stanow ią konieczny warunek w iary w Boga, jednak nie są jej warunkiem w ystarczającym . Poprzez w prowadzenie aspektu darm owości w iary, rola ludzkiej aktyw ności nie tylko nie zostaje pomniejszo na, ale zostaje w należyty sposób dowartościowana. Pow staje też w ątpliw ość, czy rozum iejąc wiarę jedynie jako warunek poznania Boga nie sprowadza się jej ostatecznie — a taka nie jest intencja autora — do ufności funda m entalnej.
Podobnie dyskusyjny w ydaje się pogląd, w edług którego zawarte w Biblii prawo moralne to nic innego jak tradycyjne m ądrości, poddane w określo nym czasie autorytetow i Boga (s. 722). M yślenie horyzontalne daje tu o sobie znać aż nadto. Przyczynowość pierwsza rozpływa się całkow icie w
przyczy-198
K s. R O M A N F O K Y C K I S A Cnach drugich. W trosce o autonom ię'człow ieka K ü n g obawia się · przyznać, że Bóg m ógłby być autorem prawa m oralnego. Widać - tu w yraźnie wpływ y tych m yślicieli lub tego m yślenia, które traktuje konkurencyjnie przyczyno- w óść pierwszą i drugą. W tym przypadku znowu K ü n g zdaje się odstępo w ać od przyjętej przez siebie koncepcji Boga Biblii ograniczając w sposób dość istotny Jego kom petencje jako Stwórcy. Bóg jaw i się jedynie jako ten, który zgadza się lub n ie zgadza ze stworzonym i przez- człowieka normami postępowania, n ie jest jednak autorem tych norm. K ü n g rolę Boga z płasz czyzny ontologicznej sprowadza w yraźnie na płaszczyznę jedynie epistem oło- giczną; Jest to sw oista mozaika neopozytywistycznego horyzontalizmu i ukry tego kantyzm u.
Przykładem jednostronnego zapatrzenia się w sugestie płynące z niekato lickich orientacji jest w yraźnie błędna interpretacja nauki Soboru W atykań skiego I na tem at’ m ożliwości poznania istnienia Boga. K ü n g . błędnie przy pisuje so-borowi naukę, której sobór nie głosi, a która zawarta j e s t dopiero w przysiędze antym odernistycznej. Chodzi o m ożliwości racjonalnego udo w odnienia istnienia Boga. Przypisując soborowi głoszenie takiej teży, cha rakteryzuje sw oje stanow isko jako pośrednie m iędzy nauką Soboru W aty kańskiego I a nauką Karola B a r t h a , odrzucającego jakąkolw iek m ożli w ość racjonalnego poznania Boga (s. 588).
4. W artościowe dzieło "■
Te niedopowiedzenia, niekonsekw encje czy w ręcz nie do przyjęcia po glądy nie mogą jednak przysłonić i dyskw alifikow ać tego, co stanow i o w ar tości dzieła. Szczególnie cenne jest usiłow anie w ykazania, że w dążeniu do poznania Boga m usi w ziąć udział cały człowiek, nie tylko jego rozum; Pojm ując rozum ność szeroko autor m ówi o rozumności nie tylko w zastoso waniu do rozumu, jak to czyni w ielu autorów, ale i do w iary i do ludzkiej decyzji, i przede w szystkim do tego, -co nazyw a ufnością fundam entalną. W ten sposób burzy on schem at, w edług którego racjonalny jest tylko rozum, a-w szy stk o inne jest irracjonalne. W edług K ü n g a nie irracjonalność, ale nadracjonalność jest cechą aktu w ia r y .. W w ierze człow iek nie wykracza przeciw rozumowi, ale wykracza poza rozum. Wiara będąc aktem rozumnym n ie da się jednak sprowadzić do rozumu, a tym bardziej bez reszty w yw ieść z danych rozum owych. W nie m niejszym stopniu niż rozum rozumne jest (może być) ludzkie działanie pozarozumowe, ludzkie decyzje, które składają się na ludzkie życie, a zwłaszcza nieustannie podejm owane przez człowieka ryzyko wyboru pom iędzy fundam entalnością a nieufnością, pom iędzy wiarą w Boga. i niewiarą,· m iędzy racjonalnym realizm em a irracjonalnym nihilizm em , m iędzy teizm em a ateizmem. Brak aktyw ności ludzkiej jaw i się tu jako najbardziej fundam entalne zagrożenie człowieka; dotyczy ono za równo w iary w Boga, jak i fundam entalnej ufności. Zagrożenia -wiary w Boga są jednak bardziej zróżnicowane niż zagrożenia ludzkiej ufności. Oprócz braku aktyw ności dają tu o sobie znać także braki trafnej recepcji samej koncepcji Boga. Często aktyw ność idąca w n iew łaściw ym kierunku deformuje pojęcie Boga, tworząc inne pojęcia nie m ające z biblijną koncepcją Boga w iele w spólnego. N aw et gdy przyjm uje się określenia biblijne, można - je interpretować niebiblijnie. Autor pokazuje to na przykładzie rozum ienia w iecz ności (s. 728). Często przyczyną takich nièbiblijnych koncepcji Boga jest usiłow anie odnalezienia pojęcia najm niej kontrowersyjnego, gdy tymczasem — jak słusznie zauważa autor na przykładzie H e i d e g g e r a — w łaśnie takie dostosowane do człowieka pojęcie Boga staje się najbardziej kontro w ersyjne, rodząc protest i poszukiwanie Boga Innego, Boskiego. To przyw ią zyw anie w agi do autentycznie biblijnej koncepcji Boga różni K ü n g a od p rzedstaw icieli tradycyjnej koncepcji teologii naturalnej, dla których kon cepcja Boga jest k w estią wtórną. Dla K ü n g a w łaściw e postaw ienie i roz
N O W E D R O G I D L A T E O D Y C E I?
199
w iązyw anie zagadnienia istnienia Boga jest niem ożliw e bez posługiwania się określoną koncepcją Boga. Dzięki tem u udało się K ü n g o w i uczynić z teo logii Objawienia punkt w yjścia dla teologii naturalnej. Można m ów ić u niego o teologii naturalnej uprawianej w kontekście teologii Objawienia. W ten sposób jak rzadko kto pokazuje on, jak w rozw iązywaniu w ielkich zagadnień mogą i powinny z sobą współpracow ać filozofia i teologia. Jest to ważne szczególnie dziś, w dobie daleko posuniętej specjalizacji. Wprawdzie o postulacie interdyscyplinarności badań słyszy się coraz częściej, jednak do rzadkości należą ci, którzy na gruncie teologii naturalnej ten postulat realizują. N iekiedy w im ię czystości m etodologicznej zwalcza się dobrze poję tą współpracę różnych metod w dążeniu do jednego celu. Jeżeli próba Hansa K ü n g a nie m iałaby innych w artości, jak tylko tę, która polega na poka zaniu, j a k . w badaniu zagadnienia Boga można i trzeba łąęzyć aspekty filo zoficzne z teologicznym i, to aż nadto spełniła ona swoją rolę.