• Nie Znaleziono Wyników

DOCTA IGNORANTIA,CZYLI PO CO NAM (NIE)ŚWIADOMOŚĆ? PERSPEKTYWA PSYCHOLOGICZNA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "DOCTA IGNORANTIA,CZYLI PO CO NAM (NIE)ŚWIADOMOŚĆ? PERSPEKTYWA PSYCHOLOGICZNA"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

P S Y C H O L O G IA Ś W IA D O M O Ś C I

Wo j c i e c h Ku l e s z a

Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej,

Katedra Psychologii Społecznej, Instytut Psychologii

DOCTA IGNORANTIA,

CZYLI PO CO NAM (NIE)ŚWIADOMOŚĆ?

PERSPEKTYWA PSYCHOLOGICZNA

Wydaje się, że w obecnych czasach trudno byłoby znaleźć dorosłego i w m iarę spraw nie funkcjonującego obywatela kultury Z achodu, który w takim czy innym znaczeniu od czasu do czasu nie używa zwrotu „nie­

św iadom ość” lub „wyparcie”. Zw racając do sklepu niedaw no zakupione­

go laptopa będzie twierdził, że „nie był św iadom ”, iż ten sprzęt m a coś lub nie m a czegoś uw ażając jednocześnie, iż to wyjaśnienie legitymizuje jego roszczenia. Z apew ne zdarza mu się rów nież doświadczać, że często wy­

piera z pamięci lub ze świadomości różne zdarzenia: zbliżającą się sesję egzam inacyjną na uniwersytecie, kłopoty w związku miłosnym czy inne sm utne wydarzenie. Zwroty te są w powszechnym użyciu i obiegu. C elem niniejszego artykułu jest najpierw zarysowanie różnych kontekstów te o re ­ tycznych, w których m oże w ystępow ać (nie)św iadom ość. a następnie krót­

kie zastanow ienie nad tym czy odkrycie, ujaw nienie, zdanie sobie sprawy z tego co do tej pory było ukrywane, zam iatane pod dywan przez naszą św iadom ość prowadzi do polepszenia funkcjonow ania danego człowieka, do w zrostu satysfakcji z życia i do rozwoju jego sam ego.

CO TO JEST NIEŚWIADOMOŚĆ?

W spom niany przed chwilą używający obu zwrotów obywatel kultury Z achodu zapew ne stwierdziłby również, że nieobce jest m u nazwisko F reuda, osoby, która, jak się wydaje, jako jed n a z pierwszych wprow adziła do psychologii pojęcie nieświadom ości. Z ygm unt F reu d wskazał je d n o ­ cześnie na potencjalne negatyw ne skutki tego stanu dla danej osoby. B a­

(2)

dacz ten głosił, że najsilniejszym m otorem naszych dążeń są przyczyny których sobie często nie uświadamiamy. A w tym czasie podajem y bardzo racjonalne powody naszego zachow ania lub też wypieram y ze swojej świadom ości prawdziwe przyczyny. Sposobem na p o rad zenie sobie z pro- blem am i, z jakim i zgłasza się jakaś osoba do terapeuty, jest ujawnienie prawdziwych przyczyn jej em ocji czy wydarzeń. Przykładem , który podał F reud, m oże być hipotetyczny pociąg seksualny syna do swojej m atki przy jednoczesnym ochłodzeniu relacji z rywalem (ojcem ), który m oże dążyć do pozbaw ienia syna członka (lęk kastracyjny); skutkiem tego konfliktu są często w przyszłości niedojrzałe relacje m łodzieńca z kobietam i. Z ko­

lei w niektórych zachow aniach dorosłych kobiet dopatryw ać się można motywu zazdrości o posiadanie penisa i wynikającego z tego uczucia agre­

sywnego, rywalizacyjnego zachow ania w późniejszym życiu (F reud, 2003).

Innym i nieco bardziej współczesnym przykładem uświadam iania, naj­

częściej przy pom ocy terapeuty, tego co w nas istnieje, a do czego nie m a­

my dostępu, jest pojęcie aleksytymii. W ychodząc z zasygnalizowanej przed chwilą freudowskiej psychoanalizy moglibyśmy powiedzieć, że człowiek wypiera i zaprzecza niektóry m treściom , które go dotyczą (M aruszewski, Ścigała, 1998). M echanizm aleksytymii możemy opisać jako sytuację, w której szczątkowo lub w ogóle nie mam y dostępu do własnych emocji (Taylor i in., 1991). Nie mam y zdolności ich rozum ienia i nazywania, nawet gdy je przeżywamy1. Innym obrazem tego zaburzenia jest trudność w dia­

gnozowaniu emocji i dostrzeganiu różnic między nimi. Skutkam i nieświa­

domości tych obszarów są na przykład: przeżywanie głównie negatywnych stanów em ocjonalnych, zaburzenie bliskich relacji z innymi osobam i, uni­

kanie nowych sytuacji lub kontaktów z innymi ludźmi, upośledzenie abs­

trakcyjnego myślenia i um iejętności wyobrażania, niewielkie zdolności ra­

dzenia sobie ze stresem (M aruszewski, Ścigała, 1998; Taylor, 1994).

Podsumowując to co do tej p o ry powiedzieliśmy, moglibyśmy zauważyć, że sami przed sobą ukrywamy prawdziwe motywy naszych działań. Poprzez wypieranie stają się one dla nas niedostępne (nieuśw iadom ione). Proces wypierania dotyczy nie tylko popędów , ukrytych pragnień czy niezrealizo­

wanych potrzeb, lecz również czegoś tak prostego i podstawowego jak wła­

1 C iekaw ostką tego zagadnienia jest fakt, że dotyka ono znacznie częściej mężczyzn niż ko­

b iet (Krystal, 1988 za: M aruszew ski, Ścigała, 1998). Z p u n k tu widzenia teg o rozdziału jest to o tyle zastanaw iające, że moglibyśmy postaw ić tezę, że kobiety są dużo bardziej św iado­

m e siebie, swoich em ocji, podczas gdy mężczyźni są częściej „ślepi” w tych kwestiach, wy- m agają „uśw iadam iania” .

(3)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadom ość?. 145 sne emocje. Odkrycie „prawdy”, uświadom ienie jej w trakcie procesu te ra ­ peutycznego prowadzi w zamyśle do „uzdrowienia”, „uwolnienia klienta”

- a więc jest czymś dobrym i pożądanym . Przyjrzyjmy się teraz tym proce­

som z takiej perspektywy, która z kolei pokaże nam jak przyczyny i zdarze­

nia płynące z zew nątrz mogą prowadzić do wypierania różnych treści.

Sytuacja zarysowana przed chwilą m a miejsce w kilku różnych przypad­

kach. Jednakże ograniczona objętość tekstu pozwala przedstawić tylko je ­ den: doświadczenie traum y, stresu traum atycznego (PTSD: post traumatic stress disorder). Najkrócej mówiąc, m echanizm ten występuje, gdy jesteśm y w trudnej sytuacji z uwagi na nasze silne negatywne przeżycia (np. osoba napadnięta czy zgwałcona, agresor lub ofiara ataku zbrojnego, świadek przerażającej sceny [Zdankiewicz-Ścigała, Przybylska, 2002]). Gdy doświad­

czamy negatywnych i nieoczekiwanych dla nas przeżyć, staram y odciąć się od nich, unieważnić je, wymazać; nie pam iętam y nic z danego zdarzenia lub jedynie szczątkowe obrazy czy fakty. D opiero po jakim ś czasie zaczy­

namy je sobie „uśw iadam iać”, niejako na nowo przyglądać się tym samym zdarzeniom , z tą różnicą, iż tym razem patrzymy na własne wspom nienia, na to co już raz widzieliśmy, ale czego „nie byliśmy świadomi” . Z razu p o ja­

wiają się jakieś przebłyski, fragm enty „film u” niekoniecznie tworzące spój­

ną całość. Z czasem zaczynamy „widzieć” (uświadam iać sobie?) większe fragmenty, w yodrębniać kontekst czy szczegóły przeszłych zdarzeń (van der Kolk, Fisler, 1995); może to mieć miejsce naw et po 48 godzinach od wystąpienia sytuacji krytycznej (Shalev, 1992).

N a użytek tego rozdziału w przypadku PTSD (traum ie powstałej w wy­

niku dośw iadczenia trudnych zdarzeń) m ożem y powiedzieć, że człowiek jest w stanie wyprzeć ze świadomości pew ne fakty, z którym i w inny sp o­

sób nie m oże sobie poradzić. Są one n a tyle silne i trudn e do zaakcep to­

wania, że najszybszym oraz najprostszym m echanizm em porad zen ia so­

bie jest unikanie zagrożeń. W tym przypadku nieświadom ość staje się jakby naszym buforem bezpieczeństw a, narzędziem pozwalającym radzić sobie z czymś co nas przerasta, przytłacza, m entalnie miażdży. D opiero z czasem na nowo wydobywamy te treści z sam ych siebie, uświadam iam y je sobie, konstruujem y z nich w m iarę spójną całość. W arto jednakże za­

uważyć, że wydobywanie w spom nień nie musi przyjmować form y jedynie odtwórczej, czyli poszukiw ania inform acji, które mam y i które są zapisane w nas samych. „W ydobywanie w spom nień” m oże być rów nież procesem ich tworzenia, co na pierwszy rzut oka wydaje się niem ożliwe. Przyjrzymy się jed n ak fenom enow i odtw arzania/tw orzenia, uśw iadam iania wspo­

m nień w nieco innym kontekście.

(4)

L udzie kłam ią niewymownie często lecz nie myślą później o tym i na ogół nie wierzą w to wcale 2

Nietsche Ciekawego światło na fenom en przypom inania sobie, uświadam iania zdarzeń z przeszłości rzucają bad an ia rozpoczęte przed z górą trzydziestu laty przez E lizabeth Loftus. Pytała o to, czy przypom inanie sobie zdarzeń przywracanie ich do świadomości jest - jak napisałem wcześniej - odtwórcze (odtw arzanie nagrania z pam ięci) czy leż twórcze (nagranie w m om encie prezentacji jest zm ieniane, m odyfikowane lub na nowo tw orzone). Za­

pew ne większość z nas optow ałaby za pierw szą tezą. M oglibyśmy jedynie zastrzec, że z biegiem czasu co najwyżej nasze w spom nienia zacierają się, znikają ich pew ne elem enty, ale ich treść na pew no nie jest modyfikowa­

na - jak mówią informatycy: nadpisyw ana na oryginalną treść. Jednakże wyniki dostarczone przez panią L oftus są zgoła różne od tego przewidy­

wania. Przyjrzyjmy się im bliżej i zobaczmy, jak m oże przebiegać proces uśw iadam iania na nowo naszych własnych wspom nień.

W dwóch bardzo pomysłowych, a prostych eksperym entach, które roz­

poczęły dyskusję nad tym fenom enem , proszono osoby bad an e o obejrze­

nie filmów z zapisem wypadku sam ochodow ego. Po projekcji zadawano uczestnikom badania różne pytania m ające na celu przypom nienie treści oglądanego obrazu. I tak w pierwszym badaniu z 1974 roku (Loftus, Pal- m er, 1974) osoby badane po pewnym czasie podaw ały znacząco różne uszkodzenia pojazdów w zależności od tego, czy pytano o „stłuczkę/koli­

zję” czy też o „w ypadek/uderzenie”. W tym drugim w arunku opis uszko­

dzeń był poważniejszy niż w pierwszym. R ok później (Loftus, 1975) po­

w tórzono ten eksperym ent z tą różnicą, że pytano o przypom nienie sobie istnienia stodoły lub znaku drogowego STOP. Kiedy po pewnym czasie po­

nownie proszono o przypom nienie sobie prezentow anego filmu, duża część z pierwszej grupy przypom inała sobie istnienie wspom nianego budynku, podczas gdy druga grupa prawie w ogóle nie p am iętała tego szczegółu. W nieco innej m etodologii uzyskano bardzo podo bn e dane z tą różnicą, że dotyczyły one wydaje się bardzo poważnych i integralnych z JA respondenta opinii, np. na tem at legalizacji m arihuany czy też rów no­

upraw nienia kobiet i mężczyzn (M arkus, 1982). Moglibyśmy zakładać, że

2 S tro n a 269. D ziękuję M arkow i Kuleszy za w skazanie cytatu.

(5)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadomość?. 147 bardzo dobrze wiemy, jakie byty nasze poglądy na ważne dla nas tem aty - załóżmy - dziesięć lat tem u. N aw et jeżeli się one zmieniły, powinniśmy o tym wiedzieć lub być pewni istniejącego stanu rzeczy. Także tutaj uzyskano przeciwne wyniki do zdroworozsądkowych przewidywań. R espondenci starając się przypom nieć sobie swoje opinie sprzed dziesięciu lat dokony­

wali w rzeczywistości modyfikacji zapisu, a podstaw ą zm ian była ich obec­

na postawa. Innymi słowy: na podstawie dnia dzisiejszego twórczo k o n ­ struowali, uświadamiali sobie swoje w spom nienia (a więc, czy nadal są to wspom nienia czy nowa jakość?). Proces ten nazywano efektem dezorien­

tacji (Loftus i in., 1989), inflacją wyobraźni (Loftus, 1993,1995), a ogólnie moglibyśmy go sklasyfikować jako pam ięć autobiograficzną: „pam ięć au ­ tobiograficzna to pam ięć deklaratyw na odnosząca się do własnej przeszło­

ści” (M aruszewski, 2002), na którą składają się elem enty w erbalne (opis), obrazowe oraz em ocje (Rubin, 1996 za: M aruszewski, 2002).

O dnosząc ten fragm ent do pytania, jakie stawiam w tytule rozdziału, moglibyśmy powiedzieć, że dokonyw ane przez nas przypom inanie/uśw ia­

dam ianie jest procesem twórczym, a więc nasza świadom ość przeszłości może być m odyfikowana i ulega zm ianom . W dalszej części poszukam y odpow iedzi na inne pytanie: o funkcjonalność, celowość procesu uświa­

dam iania sobie różnych zdarzeń czy faktów. Tak jak do tej p o ry, przywo­

łam kilka danych empirycznych mogących rzucić światło na ten aspekt.

CZY UŚWIADOMIENIE

ZAWSZE RODZI POZYTYWNE SKUTKI?

Z apew ne większość czytelników zgodziłaby się z tezą, że dobrze jest uświadamiać sobie, wydobywać z samych siebie „prawdziwe” przyczyny naszych obecnych działań, stanów em ocjonalnych etc. Jak wynika z przyto­

czonych przed chwilą badań, proces ten jest pożądany, gdyż unaocznia podm iotow i to co nim napraw dę rządzi i co dalej pow inno prowadzić do jego sam orozwoju, do lepszej kontroli, czy choćby do sprawniejszego funk­

cjonowania. Z drugiej strony należy podkreślić, że możliwe jest skazanie niewinnego człow ieka/uniewinnienie przestępcy wtedy, kiedy zależy to od naszych wspom nień, a śledczy prosi nas o przypom nienie sobie danego zdarzenia stawiając odpow iednie pytania. Zastanów m y się teraz, czy za­

wsze jest tak, że „uśw iadom ienie” przynosi pozytywne skutki.

Powracając jeszcze na chwilę do prezentowanych w poprzednich akapi­

tach badań Elizabeth Loftus, moglibyśmy odpowiedzieć na postawione py­

(6)

tanie w następujący sposób. Jeżeli założymy, że podczas uświadamiania so­

bie dawnych zdarzeń zmieniamy ich treść, to skutki takiego działania mogą daleko wykraczać poza te płynące wprost z prezentowanych eksperym en­

tów. Przykładem może być sytuacja przesłuchiwania na posterunku osoby zgłaszającej podejrzenie popełnienia ciężkich przestępstw molestowania seksualnego nieletnich lub w drugiej sytuacji: przemocy w rodzinie. Załóż­

my, że osoba składająca zeznanie nie jest pew na swoich interpretacji: nie wi­

działa wszystkiego, a dużą część zachowań podejrzanej osoby można inter­

pretować na różne sposoby. Funkcjonariusz sporządzający notatkę stara się pom óc zeznającemu, aby ten przypomniał sobie jak najwięcej faktów.

A więc to, w jaki sposób będzie sobie przypominała swoje wspomnienia oso­

ba na posterunku, taki ogólny wniosek powstanie na tem at podejrzanej oso­

by. Odejdźmy jednak od tego być m oże budzącego strach wniosku i przejdź­

my do badań nad związkami romantycznymi. Czy na tym gruncie uzyskane rezultaty oraz odpowiedź byłyby zgoła inne niż przed chwilą zarysowana?

W yobraź teraz sobie - D rogi Czytelniku - że w raz z Twoim partnerem życiowym jesteście uczestnikam i eksperym entu W ilsona i K rafta (1993).

Podczas jednej z sesji sam otnie siedzicie w osobnych pokojach. Proszę Ciebie o głębokie zastanow ienie się nad Waszym związkiem, np. nad m oc­

nymi i słabymi stronami, nad przyszłością, nad szansami i zagrożeniami, a na koniec o określenie poziom u zadow olenia ze związku oraz o prognozę, czy Wasza relacja przetrw a próbę czasu czy też nie. O sobę w drugim pokoju zachęcam , by zastanaw iała się nad czymś zupełnie innym, niezwiązanym z Twoim zadaniem . N a koniec sesji pytam Was oboje o Wasz związek. Czy opisy, predykcje co do Waszego związku m ogą się różnić w zależności od tego, jakie zadanie przed chwilą każde z Was wykonywało? Innym i słowy:

czy na percepcję, świadomość, ocenę relacji dwojga ludzi m ożna wpływać w zależności od tego, co pew ien czas wcześniej te osoby wykonywały?

Odpowiedzi na postaw ione pytanie dostarczają wyniki eksperym entów am erykańskich badaczy (W ilson, Kraft, 1993; Wilson, Kraft, D unin, 1989).

Pokazali oni, że opinia na tem at związku m oże zm ieniać się w czasie zasta­

naw iania się nad nim samym. O znacza to, że Twoja opinia o partnerze mogłaby się zm ienić (gdybyśmy znali stan wyjściowy przed badaniem ), podczas gdy zdanie p artn e ra nie. Czynnikiem modyfikującym nasze opi­

nie, uczucia, predykcje jest to, jakie fakty, em ocje bądź odczucia pojawiają się podczas konstruow ania postawy. Świadom ość/percepcja związku zale­

żały od tego, co wydobywaliśmy z pamięci. Jeżeli sam z siebie lub za n am o­

wą badacza zastanawiasz się nad m ocnymi stronam i drugiej osoby, korzy­

ściami, jakie wynosisz ze związku lub szukasz faktów potwierdzających, że

(7)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadomość?. 149 związek ten ma duże szanse przetrwania - wtedy końcowa postawa będzie budow ana w tym samym pozytywnym kierunku. N atom iast jeżeli okaże się, że przywoływane są zdarzenia, fakty, em ocje negatyw ne (poproszę Cię o zastanowienie się nad np. czynnikami ryzyka mogącymi wpłynąć na szybki rozpad czy zdradę) - opinia przyjmie również negatywny wydźwięk. A u to ­ rzy wnioskują, że to, jakie argum enty dotyczące związku znajdę, moja wyj­

ściowa postawa m oże zostać zm ieniona w kierunku wyznaczonym przez przytoczone fakty czy emocje. Twierdzą dalej, że ew entualny rozdźwięk między wyjściową postawą a sugerowanymi kierunkam i namysłu skutko­

wać będzie zm ianą tej pierwszej. N atom iast pow racając do Twojego p a rt­

nera siedzącego w pokoju obok i pracującego nad innym zadaniem , to okazać się m oże, że osoby niezastanawiające się głęboko nad swoim związ­

kiem dokonywały trafniejszych predykcji czy ich związek przetrw a czy nie (W ilson i in., 1984). Czy możemy więc powiedzieć, że były one bardziej św iadom e realiów bez uświadam iania ich sobie? Odpowiedzi na to pytanie poszukamy w następnych akapitach.

Zastanów m y się teraz przez chwilę, co mogą wnieść wyniki tych ek s­

perym entów do naszej dyskusji nad świadom ością. Moglibyśmy pow ie­

dzieć, że nie jest do końca lak. że jesteśm y świadomi sam ych siebie oraz jedności dwóch osób w związku. Nic m am y do końca skrystalizowanej opinii na tem at przyszłości, na tem at emocji, jakie w nas budzi druga osoba oraz co do ogólnej oceny związku. W ydaje się to o tyle zaskakują­

ce, że każdy raczej zgodziłby się, że budow anie szczęśliwego związku, ro ­ dziny jest ważnym celem życiowym, a ten kom u się to udaje jest na pew ­ no szczęśliwym człowiekiem . Jeżeli tak, to każdy z nas pow inien m ieć w tak kluczowej spraw ie jasną i precyzyjną opinię, pow inien praktycznie w każdej chwili w iedzieć „obiektyw nie”, jaki jest faktyczny stan rzeczy

„w zw iązku” z danym „zw iązkiem ”. N atom iast, jak pokazują wyniki tego eksperym entu, tak nie jest: nasza opinia jest tw orzona na bieżąco, ko n­

struow ana, a nie po prostu wydobywana. A więc moglibyśmy pow iedzieć, że nasza św iadom ość bliskiego związku, w którym ak tualnie jesteśm y, jest dość prosto m odyfikow alna. D laczego tak się dzieje? Z a tymi sam y­

mi badaczam i moglibyśmy zauważyć, że bierze się z faktu, iż ludzie nie do końca m ają do stęp do pow odów i motywów swoich uczuć (N isbett, W ilson, 1977).

Wydaje mi się jednak, że z punktu widzenia tego rozdziału, a w szczegól­

ności pytania, jakie postawiłem na początku tego fragm entu „czy uświado­

mienie zawsze rodzi pozytywne skutki?”, odpowiedź nie jest taka prosta.

Albowiem okazać się może, że np. podczas terapii małżeńskiej uzyskamy

(8)

różne wyniki w zależności od tego, co uczestnicy terapii wykonywali wcze­

śniej. M ożna zarówno spowodować, że będą oni tkwić w iluzji miodowego miesiąca (który zapewne kiedyś będzie musiał się skończyć) lub też nagle zaczną gorzej oceniać zarówno siebie, jak i sam związek. W arto na koniec zauważyć, że opisana prawidłowość nie ogranicza się jedynie do bliskich związków, a szerzej - naszych postaw i opinii na tem at innych ludzi. Na przykład jeżeli zastanawiam się, dlaczego lubię lub nie lubię polityka, to po­

przez przywoływanie negatywnego lub pozytywnego rozum ow ania zmieni się moja wejściowa postawa w analogicznym kierunku (pozytywnym lub ne­

gatywnym). Uświadom ienie postawy i deliberacja nad nią m oże zm ieniać ją samą. Sam akt kwestionariusza, wywiadu, badania nie mierzy zastanego stanu. Z punktu widzenia tego rozdziału - modyfikuje go.

Pójdźmy teraz krok dalej. Dotychczas zauważyliśmy, że świadomość fak­

tów może ulegać modyfikacjom, a więc świadomość własnych emocji i zda­

rzeń, w których braliśmy udział, jest na bieżąco konstruow ana. W zależno­

ści od tego „jak” sobie uświadamiamy - taką finalną postawę otrzymujemy.

Teraz zobaczmy, czy głębsze narzucanie sposobu, w jaki wydobywamy z pamięci zdarzenia albo emocje, m oże zm ieniać nasze postrzeganie i dzia­

łanie. Teorią, która m oże to pokazać, jest przedstaw iona przez D aniela W egnera i R obina Vallachera koncepcja poziom u identyfikacji działania (Action Identificatiol Level). Przyjrzymy się ich ekspery m entom oraz wnio­

skom istotnym dla naszych rozważań nad uświadam ianiem sobie swojego działania. Aby zadanie to nieco ułatwić, zastanów się proszę przez chwilę, co w tej chwili robisz. Czytasz? Zapoznajesz się z książką? Poznajesz teorie naukow e? Wytykasz błędy autorow i lub polem izujesz z nim? Czy ktokol­

wiek odpowiedziałby, że „składa z liter słowa, słowa w zdania, zdania w akapity, akapity w rozdziały, rozdział w całość książki”, liczy przecinki lub strony itp.? Z apew ne nikt. Co się jed n ak stanie, gdy zmusimy czytelników do odbierania tekstu na takim właśnie poziom ie? Lub też: co będzie miało miejsce, gdy zaczną oni postrzegać fakty na poziom ie jeszcze wyższym niż dotychczasowy?

P unktem wyjścia prezentow anej teorii jest założenie, że każde ludzkie działanie m oże być opisywane na różnych poziom ach identyfikacji poznaw­

czej: wysokim i niskim (W egner i in., 1984; Vallacher Wegner, 1987). Wyso­

ki poziom 3 kodow ania oznacza, że czynność czy sytuację będziem y opisy­

3 N a m arginesie: twierdzi się również, że każdy człow iek m a n a tu raln ą tendencję do k o d o ­ w ania sw ojego działania na możliwie najwyższym poziom ie. T ru d n o bow iem zakładać, że w prawiony czytelnik zacznie postrzegać swoją czynność ja k o „składanie liter” .

(9)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadomość?. 151

wać w ogólnych i abstrakcyjnych kategoriach, a opisując skoncentrujemy się na przyczynach, jakie doprowadziły do tej sytuacji oraz na ewentualnych jej skutkach. Przykładem są pierwsze wypowiedzi hipotetycznego czytelni­

ka postrzegającego swoje działania w szerokiej perspektywie. Niski po­

ziom4 identyfikacji działania oznacza, że mówić będziemy o detalach danej czynności, bez szerszego jej rozumienia, a więc na niskim poziomie abstrak­

cji. Powiedzenie, że ktoś rozpoznaje litery alfabetu lub liczy jak często wy­

stępuje zwrot „lub” mogłoby być lego przykładem. Warto również zauwa­

żyć, że poziom kodowania działania może się zmieniać w czasie (Vallacher, Selz, 1991). Przykładem takiej zmiany może być sytuacja, gdy ktoś ucząc się czytać najpierw składa litery w słowa, po kilku miesiącach rozumie już sens całego rozdziału, aby wreszcie nabyć umiejętność „czytania między wier­

szami".

Po skrótowej prezentacji tej teorii zobaczmy czy to, jak ludzie uświada­

miają swoje działanie - kodują je - może wpływać na ich zachowanie i wspomnienia, oraz jaki może być rezultat zmiany wyjściowego poziomu.

W jednym z pierwszych badań Wegnera i Vallaehera proszono uczestni­

ków o jedzenie płatków śniadaniowych i swobodny opis wykonywanych czynności (Wegner i in,, 1984). Wypowiedzi osób wykazały, że uczestnicy identyfikowali swoje działanie na wysokim poziomie (wszakże praktycznie wszyscy ludzie mają wysokie kompetencje oraz doświadczenie w jedzeniu, sytuacja jest doskonale znana i często ma miejsce) mówiąc np., że reduku­

ją głód. Natomiast kiedy poproszono uczestników ci jedzenie płatków...

pałeczkami, osoby badane twierdziły, że umieszczają jedzenie w ustach, przeżuwają, połykają. Pokazano w ten sposób, że świadomość tego co się robi jest w dość prosty sposób możliwa do zmiany. Jednakże jak może to wpłynąć zwrotnie na działanie, na uświadamianie sobie wykonanej przed chwilą czynności? W następnym eksperymencie proszono studentów, aby opisywali czynności związane z zajęciami na uczelni (Wegner i in., 1984).

Jedną grupę uczestników poinstruowano, by wykonywali zadanie podając przyczyny edukacji na tym poziomie kształcenia, konsekwencje i rezultaty, („zdobycie lepszej pracy, uniezależnienie od rodziców”). Druga opisywała konkretne czynności z tym związane („czytanie książek, chodzenie na wy­

kłady, notowanie”). W dalszej kolejności obie grupy czytały artykuł, który

1 Z ak ład a się w tym p od ejściu , że p o zio m ten jest przyjm ow any w tedy, gd y w ysoki nie jest dla nas d ostęp n y. Na przykład jeż e li jestem słabym czyteln ik iem , nie b ęd ę od razu zak ła­

dał, że w y d o b ęd ę z całej książki jed na w a żną konkluzję. R aczej postaram się p rzeczytać ca­

łość, nawet je ż e li niek tóre fragm enty p ozo sta n ą dla m nie n iezro zu m ia le lub za trudne.

(10)

opisywał wpływ studiow ania na życie seksualne uczniów. Część uczestni­

ków eksperym entu dowiadywała się z niego, że chodzenie na zajęcia aka­

demickie wpływa pozytywnie na życie seksualne. Inni otrzymywali odw rot­

ną inform ację mówiącą o pogorszeniu. N a koniec pytano osoby b adane o to, czy zgadzają się z tezami artykułu. P rzeprow adzone analizy wykazały, że największa w iara w artykuł obserwowana była w grupie skoncentrow a­

nej na szczegółach studiowania. Jednocześnie nie zanotow ano podobnej zależności u osób postrzegających studiow anie w ogólnych kategoriach.

Patrząc na otrzym ane wyniki z szerszej perspektywy m ożem y więc zauw a­

żyć, że osoby skoncentrow ane na szczegółach wykonywanego zadania w porów naniu z tymi, które są świadome szerszego kontekstu danej czyn­

ności, stają się bardziej p o d atn e na wpływ przekazywanych informacji.

N atom iast ludzie identyfikujący swoje działanie na wysokim poziom ie są mniej p odatni na sugestie (Vallacher, W egner, 1989).

Zastanów m y się chwilę nad przedstaw ianą teorią oraz nad wynikami eksperym entów . Po pierwsze, m ożem y zauważyć, że świadom ość tego co się robi m oże być jakościow o różna u jednej i tej samej osoby wykonującej dane zadanie. Po drugie, m ożna płynnie regulow ać to, w jaki sposób dana osoba będzie św iadom a tego co w łaśnie robi. W reszcie po trzecie, uświa­

dom ienie tej osoby m oże powodować, że jest bardziej skłonna ulegać innym ludziom bądź przekazywanym inform acjom . A nalizując ten w nio­

sek z nieco innej perspektywy moglibyśmy powiedzieć, że w zależności od tego, jak człowiek identyfikuje swoje działanie, jak b ardzo jest świadom kontekstu działania - jest on bardziej refleksyjny i odporny na potencjalny wpływ (w porów naniu z sytuacją, gdy koncentruje się na detalach tracąc z oczu szerszy horyzont). W arto jednakże zauważyć, że w obu sytuacjach osoba ta jest świadom a; nie m ożna mówić, że w jednym przypadku jest ona św iadom a bardziej, a w innym mniej. Pow racając do w stępu tego roz­

działu: w żadnej sytuacji osoba ta nie m ogłaby powiedzieć: „ale ja nie byłam św iadom a (np. wpływu na m nie w yw ieranego)”.

A by bardziej wyczerpująco odpow iedzieć na postaw ione pytanie, znajdźm y przykłady badań pokazujących w prost co się dzieje, kiedy osoby nie były świadom e swojego działania i zostają uśw iadom ione przez oto ­ czenie. Zobaczm y, czy fakt ten m a wpływ na popraw ę ich funkcjonow a­

nia, zwiększa ich poczucie szczęścia oraz jakość życia, czy też rezultaty są zgoła odm ienne. W tym celu przedstaw ię wyniki trzech b ad ań nad:

- pesym istam i - p ró b a pokazania im, że optym istom żyje się lepiej, więc zaproponow ano im zm ianę orientacji n a taką właśnie,

(11)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadomość?. 153 - małżeństwami poszukującymi wyjścia z kryzys u: uświadomienie p o ­ pełnianych błędów oraz zaproponow anie rozwiązań, co w domyśle powinno poprawić ich funkcjonowanie oraz umożliwić naprawę związku,

- grupam i zadaniowymi, które popełniają błędy w kom unikacji: u n a ­ ocznienie przyczyn porażek i dzięki tem u zabiegowi p ró b a elim ina­

cji błędów.

UŚWIADOMIĘ = USZCZĘŚLIWIĘ?

Z pew nością większość ludzi pytanych o to. czy łatwiej żyje się pesy­

m istom czy optym istom pow iedziałaby, że ta druga grupa m a się lepiej:

jest weselsza, więcej korzysta z życia, być m oże m a m niej stresów , co skutkuje lepszym zdrow iem etc. Jak p okazują wyniki, w istocie lak może być. Ludzie pozytywnie patrzący na świat na przykład lepiej się uczą (A nderson, Snyder, 1988, za: Doliński, 1993) czy też lepiej radzą sobie z pokonyw aniem trudności życiowych (S traek i in., 1987). Jeżeli więc optymiści m ają się lepiej, to m oże uświadom m y to pesym istom , a p o p ra ­ wimy ich jakość życia. Jaki byłby sk utek? Pokazują to bad an ia p rz e p ro ­ w adzone w połowie lat 80. ubiegłego wieku (N orem , C an lo r, 1986), w których d okład n ie ten zabieg przeprow adzono. Pokazano studentom , którzy oceniając swoje przygotow ania i spodziew ane wyniki podczas sesji byli pesym istam i, że m oże być lepiej/przyjem niej/m niej po n u ro - „będzie d o b rze!”. Jaki był skutek eksperym entu w trakcie następnych egzam i­

nów? W ypadali oni gorzej nie tylko od optym istów , ale także od samych siebie z czasu sprzed „zbaw iennego” uśw iadom ienia. C o więcej, gdyby porów nać wyniki rep rezen tan tó w obu grup, to rezultaty ich nie różnią się tak długo, jak długo nie interw eniują „apostołow ie dobrej nowiny”.

A zatem uśw iadom ienie pesym istom ich (w dom yśle) postawy pow odo­

w ało obniżenie skuteczności.

Powróćmy teraz do rozpadających się m ałżeństw zwracających się o p o ­ moc do psychoterapeutów . Na czym polega interw encja psychologiczna w tym przypadku? Jeżeli celem terapeuty jest diagnoza problem ów, n a ­ stępnie ich unaocznienie oraz próba napraw ienia, to moglibyśmy zakła­

dać, że istotnie lak jest: ludzie świadomi tego co robią w związku źle, mogą unikać popełnianych błędów w przyszłości. Z tym ż e ... ciężko jest znaleźć u klinicystów solidne wyniki porównawcze potwierdzające tę tezę. Prze­

ciwnie, d an e zdają się pokazywać odw rotny związek: osoby udające się na

(12)

terapię m ałżeńską... częściej się rozwodzą (G o ttm an, 1999)5! Z czego to może wynikać? Jed n a z hipotez mówi, że to co się dzieje w trakcie terapii jest pozbawieniem ludzi „złudzeń, które pozwalały żyć”6, niedom ówień C zasem po sesjach terapeutycznych tym bardziej zaczynają dostrzegać ko­

nieczność rozwodu, gdyż stają się bardziej świadomi samych siebie i sam e­

go związku.

Także inne d an e mogą pośrednio wskazywać na podobną zależność choć nie dotyczy on a w prost terapii: osoby raz rozwiedzione wcale nie czy­

nią tego rzadziej w przyszłości, a naw et częściej (M artin, Bum pass, 1989) Przecież m ożna oczekiwać, że pierwsze m ałżeństw o jest częściej zawierane na fali uniesienia, z przypadku czy choćby na złość rodzicom . Część roz­

wodników powiedziałaby, że brali pierwszy ślub „nie będąc świadomym”

wad drugiej osoby, tego czym m ałżeństw o pow inno być i co powinno się czynić, by walczyć o jego trw anie oraz rozwój. D rugi związek powinien być zatem bardziej dojrzały, gdyż wcześniejsze doświadczenie nie tylko skłania do szukania bardziej odpow iedniego p artn era, ale również zachęca do większego wysiłku na rzecz elim inow ania własnych w ad czy zachowań mogących szkodzić nowej relacji. Powiedzielibyśmy w takiej sytuacji, że

„jesteśmy dużo bardziej świadom i” niż za pierwszym razem . Jednakże, jak pokazują powyższe dane, fakt ten wcale nie popraw ia naszego funkcjono­

wania.

R zućm y teraz okiem na bad an ia prow adzone w śród ludzi, którzy wspólnie m ają wykonać zadanie, a którego nie mogą ukończyć bez w spół­

pracy wszystkich członków zespołu. Dwaj am erykańscy psychologowie G arold Stasser, W illiam Titus (1987) wykazali, że ludzie pracujący w gru­

pie n ad wspólnym i złożonym zadaniem prezen tu ją czasam i całkowicie nielogiczne zachowania: konsekw entnie odsuw ają się od prawidłow ego rozw iązania i bywa, że decydują się na gorszą alternatyw ę, podczas gdy lepsza była w zasięgu ręki. W ystarczyło jedynie skutecznie się kom uniko­

wać. G dy podaw ali błędny wynik, byli przekonani, że lepszej alternatywy nie m a i nie zdawali sobie sprawy z popełnionego błędu. Załóżm y więc, że w kraczam jako psycholog do pokoju, gdzie pracują i uśw iadam iam im p o ­ pełniony błąd: pokazuję, jaka była popraw na odpowiedź, podpow iadam

5 Podobne dane uzyskano w innych badaniach (Veroff, i in., 1992), gdzie pary, k tóre zastan a­

wiały się głęboko nad swoim związkiem i oceniały szanse jego p rzetrw an ia.., częściej się rozpadały!

6 Jest to nawiązanie do tytułu doskonalej książki wydanej w 2001 roku przez W ydawnictwo Na­

ukowe PW N (redakcja: M irosław K ofta i Teresa Szustrowa): Złudzenia, które pozwalają żyć.

(13)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)świadomość?. 155 kiedy i jakie potknięcia doprow adziły do niepow odzenia. Są „uśw iado­

m ieni”. O dchodząc zostawiam ich z nowym zadaniem , a jednocześnie ro ­ dzi się pytanie w mojej głowie: czy przy nowym podejściu pójdzie im le­

piej? Z drow orozsądkow o mógłbym tego oczekiwać: człowiek świadomy swych błędów będzie ich w przyszłości popełniał znacznie mniej. Niestety.

M im o „uśw iadom ienia” uczestnicy bad an ia wcale znacząco nie zwiększy­

li skuteczności swoich działań.

Przyszedł czas na podsum ow anie niniejszego rozdziału. S tarałem się zastanowić nad tym, czy uśw iadam ianie lub też przywracanie świadomości swych własnych uczuć, decyzji i działań zawsze przynosi pozytywne rezul­

taty. Często tak właśnie m oże się dziać. Jednakże chciałem pokazać ten proces z drugiej strony zakładając, że m ożliwe są przeciwne skutki: upośle­

dzanie działania czy tez rozpad bliskich związków. Nie twierdzę jednocze­

śnie, że najlepiej jest pozostaw ać w błogim nieuśw iadom ieniu. Twierdzę natom iast, iż w arto sobie zdawać sprawę z ew entualnych negatywnych konsekwencji posiadania wiedzy, np. na tem at kierujących nam i motywów.

Przywołując pierwszą część filmu M atrix chciałem wnieść głos w dyskusję nad tym, którą wybrać pigułkę? Wiedzy, świadomości, k tóra m oże też przytłoczyć? Niewiedzy, błogości, choć zarazem iluzji?

Kwestią, której tu nie podjąłem , jest zastanow ienie się w szerszej p e r­

spektywie nad fenom enem nieświadomości. Zainteresow anych odsyłam do współczesnych podręczników psychologicznych, gdzie taka dyskusja jest prow adzona. Chciałbym przytoczyć jeden, bardzo ważny głos wybitne­

go polskiego psychologa - Wiesława Łukaszewskiego. Podczas debaty na­

ukowej zapytał on (2002): jeżeli coś jest przez człowieka nieuświadam ia- ne/wypierane/niezauważane, to dlaczego ten proces m a miejsce, przed kim te treści są ukrywane i po co? I dalej: czy to co jest nieuśw iadam iane jest prawdziwsze niż świadom e? Czy będąc poza naszą świadomością dana treść podlega zm ianom czy nie? W każdym razie obecne b adania wskazu­

ją, że świadome utrzymywanie pew nego zakresu nieświadom ości bywa p o ­ żyteczne dla naszego skutecznego funkcjonow ania, dla poznaw ania przez nas świata oraz - wcale nierzadko - dla naszego szczęścia.

(14)

BIBLIOGRAFIA

Doliński, D. (1993). Orientacja defensywna. Warszawa: Wydawnictwo Instytutu Psychologii PAN F reu d , Z. (2003). Wstęp do psychoanalizy. W arszawa: W ydawnictwo N aukow e PW N . G o ttm an , J.M . (1999). The marriage clinic. Nowy Jork: W. N o rto n & C om pany, Inc.

Loftus, E.F. (1975). L eading questions an d eye-w itness re p o rt. Cognitive Psychology, 7 560-572.

L oftus, E .F (1993) R ep ressed m em ories o f childhood traum a: A re they g enuine? The Ho­

rvard M ental Health Letter, 9, 1-5.

L oftus, E.F. (1995). R em em b erin g D angerously. Skeptical Inquirer, 1 9 ,1-20.

L oftus, E.F., D o n d ers, K., H offm an, H .G ., Schooler, J.W, (1989). C reatin g new m em ories th at are quickly accessed an d confidently held. M em ory a nd Cognition, 17, 607-616.

Loftus, E.F., Palm er, J.C . (1974). R econstruction o f au to m o b ile d estruction: A n exam ple of the interaction betw een language an d m em bry. Journal o f Verba! Learning a n d Verba! Be­

havior, 1 3 ,585-589.

Łukaszewski, W. (2002). Postawy u tajo n e (p rzed kim)'?, [w:] J. Jarym ow icz, R.K. O hm e (red.), Natura a utom atyzm ów . W arszawa: W ydawnictw o Instytutu Psychologii PAN, Szkota Wyższa Psychologii Społecznej.

M arkus, G.B. (1986). Stability and change in political attitudes: O bserve, recall and „expla­

in” , Political Behavior, 8, 21-44.

M artin, T.C., Bumpass, L. (1989). R ecent trends in m arital disruption. Demography, 26, 37-51.

M aruszew ski, T. (2002). Psychologia poznania. G dańsk: G d ań sk ie W ydawnictwo Psycholo­

giczne.

M atuszew ski, T., Ścigała, E. (1998). E m ocje - a lek sytym ia -p o zn a n ie. Poznań: W ydawnictwo N aukow e H um aniora.

N ietzsche, F. (1912). Ju trzen k a. Myśli o przesądach m oralnych. W ydanie drugie, [w:] Dzieła Fryderyka Nietzschego w przekładach Wacława Berenta, Konrada Drzewieckiego, Leopolda Staffa i Stanisława Wyrzykowskiego. W arszawa - Kraków: Jak u b M ortkow icz.

N isbett, R .E ., W ilson, T.D. (1977). Telling m ore than we can know: V erbal rep o rts on m e n ­ tal processes. Psychological Review, 84 , 251-259.

N orem , J.K., C an to r, N. (1986). D efensive pessim ism: H arnessing anxiety as m otivation.

Journal o f Personality and Social Psychology, 51, 1208—1217.

Shalev, A.Y. (1992). P o sttrau m atic stress d iso rd er am ong injured survivors o f terro rist a t­

tack: Predictive value o f early intrusion an d avoidance sym ptom s. Journal o f Nervous and M ental Disease, 505-509.

S tasser, G., T itus, W. (1987). E ffects o f inform ation load and percentage o f sh a red inform a­

tion on th e dissem ination o f u n sh a red inform ation d uring group discussion, Journal o f Personality a nd Social Psychology , 53, 81-93.

Strack, S., C arver, C.S., Blaney, P H . (1987). Predicting successful com pletion o f an afterca­

re program follow ing trea tm e n t fo r alcoholism : T he ro le of dispositional optim ism . Journal o f Personality and Social Psychology, 53, 579-584.

Taylor, G .J. (1994). T h e alexitym ia construct: conceptualization, validation and relationship w ith basic dim ensions of personality. N ew Trends in Experim ental and Clinical Psychiatry, 10, 61-74.

Taylor, G .J., Bagby, R .M ., P ark er, J.D .A . (1991). T he alexitym ia construct. A p o ten tial p a ­ radigm fo r psychosom atic m edicine. Psychosomatics, 32, 153-164.

(15)

Docta ignorantia, czyli po co nam (nie)swiadomosc?.. 157

Vallacher, R .R ., Selz, K. (1991). W h o ’s to blam e? A ction identification in allocating resp o n ­ sibility for alleged rape. Social Cognition, 9 , 2 ,1 9 4 -2 1 9 .

V allacher, R .R .,W egner, D .M . (1987). A theoiy o f action identification. H illsdale, NJ: E rl- baum .

V allacher, R .R ., W egner, D .M . (1989). Levels of personal agency: individual variation in ac­

tion identification. Journal o f Personality and Social Psychology, 57, 4, 660-671.

van d e r Kolk, B.A., Fisler, R. (1995). D issociation and the fragm entary n a tu re for trau m atic m em ories: Overview and exploratory study. Journal o f Traumatic Stress, 9, 505-525.

Veroff, J., H atch ett, S., D ouvan, E. (1992). C onsequences o f p articipating in a longitudinal study of m arriage. Public Opinion Quarterly, 5 6 ,3 , 315-327.

W egner, D .M ., Vallacher, R .R ., M acom ber, G ., W ood, R ., A rps, K. (1984). T h e em ergence o f action. Journal o f Personality a n d Social Psychology , 4 6 ,2 , 269-279.

W ilson, T.D., D u n n , D.S., D ybee, J.A ., H ym an, D .B ., R o to n d o , J.A . (1984). E ffects of a n a ­ lyzing reasons on a ttitu d e-b eh av io r consistency. Journal o f Personality and Social Psycho­

logy , 47, 5-16.

W ilson, T.D., K raft, D. (1993). W hy do I love thee?: E ffects o f re p ea te d introspections about d ating relationship an a ttitu d e s tow ard the relationship. Personality and Social Psychology Bulletin, 19, 4, 4 0 9 - 418.

W ilson, T.D., K raft, D., D unin, D.S. (1989). T h e disruptive effects o f explaining attitudes:

T he m od eratin g effect o f know ledge about the attitu d e object. Journal o f Experimental Social Psychology, 25, 379-400.

Z dankiew icz-Ścigala, E., Przybylska, M. (2002). Traum a:proces i diagnoza: m echanizm ypsy- choneurofizjologiczne. W arszawa: Polska A kadem ia N auk, lnstytut Psychologii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można się spodziewać, że po przeczytaniu tego opracowania wielu badaczy, którzy do tej pory traktowali zjawisko nowej duchowości jako mało znaczące, przekona się o potrzebie

Coraz częściej na łamach naszych gazet pojawiają się obszerne artykuły, w których znajdują się opisy sytuacji panującej na Ukrainie, Białorusi, Li­ twie czy

Są tacy, którzy powiedzie­ liby, że celem historii jest po prostu bezinteresowne poznawania faktów, ale nie wydaje się, żeby Baczko chciał na tym stwierdze­ niu

Otrzymane eksperymentalnie dyfuzyjne warstwy wierzchnie uzyskane na drodze fluidalnej obróbki cieplno-chemicznej aluminiowania charakteryzowały się zmienną grubością

Finansow ał U rząd Wojewódzki w Bydgoszczy, Drugi aezon

And each storm can be characterised by given wave conditions and a mean overtopping discharge as described in the overtopping manual EurOtop (Pullen et al., 2007). A number of

Okres przedświąteczny w polskiej tradycji jest szczególnym, w którym staramy się, aby dzieci miały jeszcze większą niż zwykle możliwość przemieszczać z bazy do bazy,

Okres przedświąteczny w polskiej tradycji jest szczególnym, w którym staramy się, aby dzieci miały jeszcze większą niż zwykle możliwość przemieszczać z bazy do bazy,