• Nie Znaleziono Wyników

Rozwój pojęć ekonomicznych w Polsce w końcu XVIII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rozwój pojęć ekonomicznych w Polsce w końcu XVIII wieku"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

O d c z y t y N a u k o w e .

Wydawnictwo na rzecz funduszu stypendyalnego.

Rozwój

pojęć ekonomieznyeh w Poisee

w k o ń c u X V I I I w i e h u .

Żelistaw Grotowski.

Skład główny w księgarniach Gebethnera i Wolffa.

W A R S Z A W A.

1 9 0 H .

(2)
(3)

Rozwój pojęć ekonomicznych w Polsce

w Końcu I f H I \vief:u.

(4)
(5)

w końcu XVIII wieku.

Z mroków średniowiecza wychodzi idea p ań ­ stw owa zupełnie przeobrażoną. Dualistyczno-stanowy ustrój polityczny zostaje uznanym, jako forma, nie m ająca racyi istnienia. Rodząca się reakcya przeciwko panującym systemom filozofii scholastycznej, przeciwko prawnym urządzeniom i instytucyom epoki średnio­

wiecznej — przewrót w stosunkach gospodarczych z powodu otwarcia w ciągu XVI wieku nowych tere­

nów działalności — sprzyjają w wysokim stopniu zmianie zapatryw ań praw no-państw ow ych. Teorye polityczne wychodzą z założenia, że oparte na trw a ­ łych zasadach państw o powinno przeciwstawiać się potędze innych instytucyi świeckich czy duchownych, uniezależniając się zupełnie od ich przewagi. I jednym z pierwszych propagatorów owej idei jedności państwa w ystępuje myśliciel włoski Macchiaveli (1469 - 1517).

W swoim dziele „II p rincipe“ ') wydanem około 1516 r.,

>) J e st rzeczą nader charakterystyczn ą, że M acchiaveli w pierwsze, m swetn dziele: „D iscorsi sopra la p rim a decade Tilio- L iv io “, w ystęp uje jako zw olen nik ustroju republikańskiego, gdyż książęta m ogą bardzo ła tw o wpa£ć w niebezp ieczeństw o żąd zy panowania, nie m ającej granic. Naród zaś, który je s t zupełnie

(6)

nego—jest silna m onarchia, na której czele stoi nieogra­

niczony w swej władzy zwierzchniej „cnotliwy" książę.

Panujący na podobieństwo władców starożytnego Rzymu, winien zrzec się wszelkich skrupułów, czy to moralnej czy religijnej natury w dążeniach do stwo­

rzenia silnych podstaw b y tu politycznego. Kościół i stany Avyższe służą jedynie, jako dopełnienie władzy świeckiej i mają uwypuklać jej urok. W dalszych pismach i wywodach teoretyków tej dziedziny: Bodi- nusa, Hobbesa, Grotiusa i innych — spotykamy takie same mniej więcej tw ierdzenia: „silne i jednolite instytucye państwowe dają gwarancyę normalnego rozwoju społecznego".

Powyższe idee miały na ogół wielki wpływ. We wszystkich zachodnio-europejskich społeczeństwach odbywa się w wieku XVI silna ewolucya w zapatry­

waniach co do zadań państwa. Stany, które w śre­

dniowieczu występowały z całem poczuciem swej siły i potęgi — obecnie albo wcielają się zupełnie w orga­

nizm państwowy i stają się nierozdzielną jego częścią (Anglja), lub też w walce z monarchizmem upadają.

A w tych krajach, gdzie stany zdołały opanować władzę — widzimy ogólne zabicie państw a

zabezpieczonym cd owej ew en tualności, — pow inien być stróżem praw i pow inien m ieć w ła d zę nad losam i państwa. (Porównaj:

Gumplowi.cz Ludwik D r . G eschiciite der Staatstheorien Innsbruck 1005, str. 130 i dalsze).

*) J ellin ek w sw em dziele: Allgem eine Staatslehre. B erlin 1900 p isze: „W o die K oncentrierte, naeh absoluter G ew alt strebende H errschaft gar nieht yorhauden w er, da ist aucli die Staatseinheit nicht errettet w orden-sondern Zerfail des S taates ein getreten, oder an S te ile des Staatsverbandes nur ein B undesverh;iltniss entstanden, w ie in der Schw eiz und den N iederland en str. 296,

(7)

Wyrazem owej jednolitości staje się dążenie do nieograniczonego absolutyzmu, co się streściło w sław ­ nej formule stanów generalnych z r. 1614: „Król jest niepodzielnym panem na swej ziemi, jest pomazańcem Bożym i nie m a na świecie żadnej potęgi, ani ducho­

wnej, ani świeckiej, która m a możność poderwać jego autorytet."

Nie należy jednak zapominać, że były nader ostre starcia z nieograniczoną władzą właśnie w owych czasach rozkwitu idei monarchicznych. Pomimo tego centralizm państw owy zwycięża... i w ciągu wieku XVII władza królewska w Europie, a przedewszystkiem we Francyi przy Ludwikach dosięga najwyższego rozkwitu.

A państw o nowoczesne, zbudowane na innych zasadach niż średniowieczne — wtedy dopiero może normalnie się rozwijać, gdy m a odpowiednie środki m ateryalne na utrzym anie całego kunsztownego a p a ­ ratu administracyjnego i militarnego.

Równocześnie więc z przeobrażeniem podstaw ogólnej polityki musi nastąpić i zmiana kierunków gospodarczych.

Zadanie męża stanu polega na stworzeniu takich warunków bytu, aby państwo miało ciągłe źródła dochodu i nie tylko było niezależnem ekonomicznie, ale jednocześnie zapewniło sobie przew agę na rynkach wszechświatowych. Przez osiągnięcie dopiero tego celu państwo rzeczywiście rośnie w siłę i staje się prawdziwą potęgą polityczną.

Na miejsce systemu dążącego jedynie do zaspo­

kojenia potrzeb, czy domu, czy m iasta — obecnie wytwarza się złożony i sztuczny organizm gospodarki społecznej.

(8)

Każda część kraju, każda grupa zaludnienia podejmuje ku pożytkowi całości pewne usługi, jakie zgodnie ze swem naturalnem położeniem była w stanie najlepiej wypełnić.

Wywołało to wszystko daleko idący podział czynności oraz rozczłonkowanie zawodowe całego społeczeństwa, co znów sprow adza znaczny rozwój obrotów i żywą wymianę bogactw śród ludności.

W prowadzenie w czyn onych zasad staje się osią polityki ekonomicznej państw europejskich, — polityki, która zwykle nosi miano merJcantyMmu albo raczej protehcyonigmu.

Polityka wyrównająca średniowiecza nie może się ostać, państw a w swej rywalizacyi pragną osiągnąć pierwszeństwo, jedne chcą rozwijać się na korzyść innych. „II est claire“, pisze Voltaire, w Dictionnaire philpsophiąue, qu’un pays ne peut gagner sans qu'un autre perde.“

Powstaje teorya, że złoto i srebro — rozrodcze siły przemysłu — są podstaw ą bogactwa narodów.

Należy dbać o wyrobienie narodowego przemysłu, zna­

leźć dla swych produktów dobre rynki zbytu i mniej silnym organizmom narzucać swe wyroby.

Dla ochrony zaś przed zalewem z zewnątrz w pro­

wadzane zostają cła ochronne oraz dla budzenia prze­

mysłu państw o ucieka się do systemu protekcyjnego.

Równowaga i rozwój gospodarczy wtedy tylko może nastąpić, kiedy wwóz jest mniejszym od luywozu (teorya bilansu handlowego).

W skutek intensywnej polityki protekcyjnej zawią­

zują się szeregi instytucyi nie tylko przemysłowych,

(9)

lizm—idea uprzemysłowienia krajów, wyradza piei'wsze zastępy robotników fabrycznych.

„Proletariat ais Seitenstiick zum Kapitalisten — und Unternchm erstan feierte seinen Einzug“ — pisze prof. Oncken l).

Merkantylizm nie był jednakże martwym dog­

matem — ale praktyką wszystkich wybitniejszych mężów stanu od Karola V do Fryderyka Wielkiego.

A typowym przedstawicielem tego kierunku i n ajb ar­

dziej konsekwentnym wyznawcą jest Colbert, minister Ludwika XIV.

Jednem więc słowem, panujący do początku XVIII wieku merkantylizm wprowadza na miejsce feudalnego państw a z jego gospodarką n atu ralną silne państwo terrytoryalne—państw o odrodzenia i reformy kościelnej. Merkantylizm w związku z władzą m onar- chiczną występuje przeciwko klerowi i szlachcie, nie udaje mu się jednak wybić na plan pierwszy. Pomimo tego w epoce merkantylizmu wypada szukać począt­

ków rozwoju silnego ekonomicznie mieszczaństwa, które — że użyję słów manifestu komunistycznego :

„zburzyło wszystkie feudalne, patryarchalne stosunki, mnożyło swe kapitały, spychając wszystkie ze śre­

dniowiecza pozostałe klasy na plan dalszy".

Merkantylizm, — ów system jedności państwowej i narodowego gospodarstwa (Schmoller) m iał duże znaczenie, jako wyraz dążności do spójni wew nętrz­

nej państwowej, jako uporządkow anie wytwórczości i wprowadzenie pewnego ładu ekonomicznego. Nie

') Oncken August D r- G eschichte der N ationalo ekonom ie

*tr. I ś 8 i dalsze. L eipzig 1902.

(10)

względne korzyści. Nie zakrywamy oczu na jego złe strony, z naciskiem jednakże podkreślamy: polityka m erkantylna -— jednocząc wszystkie w arstw y narodu i terrytorya państwowe ku wypełnieniu ważnych zadań kulturalnych — była onym cementem spajającym chylący się ku upadkowi w średniowieczu gm ach państwowy.

Po linii wytycznej merkantylistycznej szła myśl polityczna w zachodniej Europie i rosły państwa, rozwijając się ekonomicznie i rozszerzając swe wpływy gospodarcze. Tymczasem na naszym gruncie stosunki układały się inaczej. Europa wchodzi od XVI wieku na drogę centralizm u państwowego i wspólności terry- toryalnej — w Polsce konstatować się daje zupełnie odwrotne zjawisko.

„W pierwszej połowie XVI wieku szlachta zagar-

„nia pod swą władzę stan mieszczański, czyni z włoś­

c i a n poddanych i razem ze stanem duchownym,

„w którym zajmuje wszystkie dostojeństwa, chwyta

„w swe ręce rządy kraju. Dążąc do panow ania nad

„Polską — szlachta nie oszczędza naw et władzy kró­

lew sk iej i ogranicza ją do tego stopnia, że król staje

„się jedynie koronowanym prezydentem republiki“ *).

W Europie następuje okres silnej zasady monarchicz- nej — u nas zaś tworzy się okres przewagi szlachty—

rzeczpospolita szlachecka.

Nowe warunki polityczne wyciskają swe piętno na życiu ekonomicznem wogóle — odtąd zaczyna się

’) P o lsk a , obrazy i opisy, L w ów 1906, W iniarz A lo jzy Dr.

U strój sp o łe c zn y P olski, str. 319.

(11)

9

epoka zaniku intensywnej działalności gospodarczej i ciągnie się aż do połowy XVIII wieku. A tradycye ze średniowiecza były przecież inne. Nie miejsce kreślić historyę naszego rozwoju gospodarczego. W spo­

minamy jedynie, że „musiała być biegłą ręka polskiego rzemieślnika i zapewniała dobroć gatunku, skoro na wielu zabytkach, klingach karabeli, suknach i jedw a­

biach widzimy częste napisy: Polonus me fecit. A nosił już na sobie przem ysł ówczesny cechy ewolucyi n a­

rodowego przemysłu, skoro i n a p is : Non Germanus, sed Polonus me fecit, spotykamy. Opinia publiczna i prawodawstwo stało na straży przemysłu ').

I z powodu geograficznego położenia kraju — będącego jakby węzłem łączącym wschód z zacho­

dem — z rozrostem w wieku XIV m iast, rozwija się nasz handel zewnętrzny: „Ci ludzie przyjmujący udział w handlu wszechświatowym" — pisze Dr. Kutrzeba w swej pracy: „Handel polski ze Wschodem w wie­

kach średnich", umieli nie tylko wyzyskać naturalne ukształtowanie się stosunków, nie tylko rozwinąć działalność śmiałą i wytrwałą. Równocześnie dążą do tego, by pomyślne warunki wspomódz przez swoją rozsądną działalność, przez rozumną politykę h an­

dlową. Handel wyszedł z prymitywnych stadjów, a stanowi uświadomioną i ważną gałęź gospodarstwa społecznego“.

Linia rozwojowa biegnąca prostymi szlakami naprzód — zbacza i wykoszlawia się z powodu roz­

rostu wpływów szlachty. W ybijający się na pierwsze

*) R adziszew ski Henryk: Zarys ustroju przem ysłu w Kró­

le s tw ie Polakiem.

W naszych spraw ach. W arszaw a, 1900, tom II, str. 280.

(12)

miejsce we wszystkich dziedzinach życia stan szla­

checki niechętnem okiem patrzy na rozrost miast, a co za tem idzie, silnego, bogatego mieszczaństwa.

Nie zapominajmy, że był to element napływowy, obcy.

I dlatego pierwsze odruchy reakcyi przeciwko rosną­

cemu w siłę mieszczaństwu rozgrywają się na tle anta­

gonizmu narodowego. Dopiero później przyłączył się drugi czynnik — zazdrość o wpływy i potęgę. Jedno­

cześnie szlachta—przedstawicielka interesów rolnictwa pragnęła przedewszystkiem zabezpieczyć dla siebie wywóz zboża. Na drogę exportu zbożowego Polska wchodzi w wieku XV i polityka ekonomiczna ma na widoku jedynie korzyści rolnictw a z oczywistą szkodą dla rozwijających się innych gałęzi wytwórczości „co się zrodzi na polskim ugorze — połknie to m o rze"...

ironizuje w swym „Flisie" Kionowicz... Tutaj zachodzi znów ważna a kardynalna różnica z dążeniami panu- jącemi na Zachodzie. Zapam iętać jednakże chciejmy:

pierwsze wystąpienie szlachty przeciwko miastom, przeciwko cechom, nie nosiły planowej myśli dezor- ganizacyjnej. I ów statut z roku 1538 wydany na sejmie piotrkowskim przez Zygmunta I przeciwko cechom miał charakter przedewszystkiem polityczny.

Z biegiem wypadków, dopiero interesy stanowe — będące w ówczesnych pojęciach — interesami naro- dowemi — zaćmiły tak dalece jasny pogląd na spraw ę, że szlachta, przodująca w społeczeństwie, nie chciała zupełnie kroczyć drogami wskazanemi przez rozum ekonomiczny i polityczny. Wiek XVII — wiek w za­

chodniej Europie rozkwitu przem ysłu — u nas staje się okresem upadku życia ekonomicznego, a historya notuje potworny fakt owego praw a z r. 1663, które orzeka: „Każdy szlachcic, szlachectwo traci, jeśli będzie

(13)

w mieście osiadłym, handlami i szynkami się trudnił i m agistratus miejski odprawuje; i potomstwo jego i on sam dóbr ziemskich nabyw ać nie moźe.“

Postanowienie powyższe piętnuje do pewnego stopnia stan kupiecki, ogranicza wywóz i otwiera wolne pole do konkurencyi zagranicznej.

Szlachta sprow adza obce wyroby dla siebie za wysłane zboże, zabija przez to przemysł, gdyż kupiec i rzemieślnik staje się kram arzem na potrzeby miej­

scowe — a o rozwoju handlu i rękodzieł nie może być nawet mowy.

Napróżno staram y się odnaleźć ślady jakiejś trw ałej metody w polityce ekonomicznej w Polsce w wieku XVII. Nie była to polityka wolnohandlowa.

istniały bowiem cła wwozowe n a towary sprowadzane nie przez szlachtę; istniały ograniczenia przemysłu...

nie znajdujemy również śladów merkantylizmu agrar­

nego na wzór protekcyi rolnictwa w Anglii.

Na gruncie angielskim akt nawigacyjny, prawo zbożowe Wilhelma III, — traktaty handlowe z Portu- galją i Hiszpanją .. nosiły jasny i konkretny charakter opieki państwowej nad najważniejszemi gałęziami wytwórczości społecznej. U nas nic podobnego nie miało miejsca; była to krótkowzroczna taktyka, sta­

rająca się osiągnąć korzyści na dziś — korzyści w ąt­

pliwe — nie dbająca w żadnym razie o bardziej sze­

rokie plany, o przeprowadzenie pewnej konsekwentnej polityki.

S tara się tylko „vom Fali zum Fall“ odnajdywać pewne drogi wyjścia, mając jedną myśl przewodnią:

obronę interesów szlacheckich. Wolny handel—gdy na tem ogół szlachecki wyjdzie dobrze, mogą być i c ła —

(14)

gdy szlachta coś skorzysta. Polityka nieogarniająca żadnych szerszych horyzontów.

Rozwój narodo^vy pragnęliśmy oprzeć na jednej tylko warstwie, nie zdołaliśmy wytworzyć prawdziwej idei społecznej.

„Chcieliśmy pozostać g w a łte m — pisze K orzo n1) narodem szlacheckim, gdy wszystkie rządy działały wielkiemi masami ludowemi na polu bitew, na polu przemysłowym, handlowym i finansow ym /

Rozpadła się na udzielne możnowładcze posia­

dłości z pozbawionym zupełnie władzy królem na czele.

Jeżeli do tego dodamy wewnętrzne i zewnętrzne nieszczęścia, które zupełnie zniszczyły organizm ' spo­

łeczny — łatwo nam przyjdzie zdać sobie sprawę, dlaczego i w epoce odrodzenia pomimo nadzwyczaj­

nych wysiłków i przebudzenia ducha narodowego nie mogliśmy utrzymać swego bytu państwowego.

Byłoby jednakże wielką niesprawiedliwością, że właśnie w owym smutnym okresie — zastygania n a ­ szego społecznego organizm u.. liczne głosy wołały o popraw ę i zwrot z błędnych szlaków. Umysły trzeźwiejsze jasno zdawały sobie sprawę, że „Rzeczy­

pospolita, którą by można z okrętem porównać, — ma ju ż bliskie a dość szkodliwe zakręty swoje, gdy się w rządzie domowym, wewnętrznym pokoju i wspólnej dufności dotąd ukołysać nie może, wszakoż z wyż­

szego masztu pokazują się większe burze, które jej ostatnim niebezpieczeństwem z a g ra ż ają "a). I dziwnym

J). Korzon T adeusz. W ew n ętrzn e d zieje P olski.

2). P orów naj. X. P iotra Skargi. Soc. Jesn. Kazania S e j­

m ow e, w yd al Ig n a cy Chrzanowski. W arszaw a, 1904.

(15)

zbiegiem okoliczności, jedną z pierwszych prac w języku niemieckim z zakresu praw a państw owego—było dzieło polaka A ndreasa Friciusa Modre-ęiusa (1503 — 1589).

P raca głęboki m iała wpływ w Niemczech i cieszyła się wielkim powodzeniem. A u nas Modrzewski — którego donośny głos „o popraw ie rzeczypospolitej—

0 przywróceniu praw mieszczanom i chłopom... o utrw a­

leniu silnych rządów królewskich — opartych na szer­

szym porozumieniu z ludem...“ brzmiał daleko... nie mógł zdziałać wiele. Stany rządzące nie chciały w tym widzieć dobrego obywatela kraju, a wystawiły jeden z używanych niestety i teraz argum entów : Modrzew­

ski swym piórem oczernia ojczyznę i nie m a w sercu miłości ku niej...

W podobny sposób, jak Modrzewski odzywali się i prym as Karnkowski i Skarga i Łukasz Opaliński 1 wielu innych obywateli, widzących zło i osłabienie rzeczypospolitej.

„Słabieje dostojność i władza królewska wol­

nością przebraną a zbytnią, z której idzie nieposłu­

szeństwo poddanych — mówi Skarga w swym kazaniu:

0 czwartej chorobie rzeczypospolitej '). Dobre pano­

wanie nikomu nie podległe przy świętym, dobrym, mądrym i pobożnym monarsze, któremu praw em jest bojaźń Boża— sądową stolicą m ądrość Boska i spra­

wiedliwość i potężna exekucya do karania i darow a­

nia — mocą jego jest po P. Bogu, dobry żołnierz 1 bogate pieniądze11. Widzimy tutaj, że kaznodzieja polski wystąpił jako zwolennik teoryi merkantylny di.

Wogóie pisarze polityczni i jeśli można tak nazwać

J). Porównaj w yżej. Skarga Piotr. Kazania str. 90 i dalsze.

(16)

pisarze ekonomiczni XVI i XVII wieku propagują merkantylizm, jako wskazaną drogę dla dążeń gospo­

darczych ')• Teorye jednak powstały, jak zaznaczy­

liśmy w sprzeczności z praktyką, która zupełnie pytać nie chciała jak lepiej dla celów narodowych — tylko interesy stanowe m iała przed sobą.

„W obec tego, pomimo lepszych myśli i światlej- szych wskazań, jakie widzimy u pisarzy naszych... źle się na ziemiach Rzeczypospolitej działo.

I kraj nasz po stuletniej takiej gospodarce dziwną piosiadał fizyonomię. Wszystkie słabe strony Rzecz, wystąpiły wyraźnie na jaw: elekcyjność tronu, wzrost wpływów niektórych rodów możnowładczych, „pacta conventa — a nadewszystko osłabienie podstaw eko­

nomicznych władzy królewskiej doprowadziło państwo do u p a d k u " a).

Monarcha — przedstawiciel władzy wykonawczej nie posiadał zupełnie środków urzeczywistnienia swych pom ysłów. Otoczony radą sen ato rów — rezydentów, król m usiał się liczyć z ich jednomyślną uchwałą.

Cały rząd był nadzwyczajnie rozczłonkowany. Władze samorządne były to w istocie olbrzymie ciała — sej­

miki — składające się ze setek i tysięcy szlachty, i juź przez skład swój uniemożliwiały prędkie działania.

Na całym ustroju społecznym szlachta wycisnęła swe piętno— co charakteryzuje tak dowcipnie i jadowicie w swym katechizmie Jezierski: „jest jaw na pewność,

'). Porów naj Gtargas. P o g lą d y ekonom iczne w P o lsce w X V II w, L w ó w 1903.

3). H andelsm an M arceli. K onstytucya 3-go Maja 1791 r.

W arszawa 1907 str. 1 i dalsze.

(17)

że w narodzie polskim kto nie jest szlachcicem — nie może być człowiekiem" ').

Rolnik w dobrach szlachcica, stał się rzeczą dziedzica -— pow iada Kołłątaj w listach A nonym a3), a niezrozumianym ludzkości zgwałceniem, przestał być istotą przeciw oczywistemu natury głosowi. Oddany na dyskrecyę pana, zostawiony pod legalną, jeżeli tak mówić można, niewolą, doznawał takiego losu, na jaki uprzedzenie, uczciwość i pasye dziedzica wystawiać go mogły.

Nie lepiej wyglądały stosunki w m iastach, które z różnorodnych względów zewnętrznej i wewnętrznej natury — chyliły się ku upadkowi. Starostowie gnietli mieszczaństwo — „to pośredniejsze jestestw o między człowiekiem szlachcicem i nie człowiekiem chłopem—

substantia incom pleta"' (Jezierski), które i tak przez same stosunki wewnętrzne nie mogło się należycie rozwijać.

Jednym więc słowem w pierwszej połowie XVIII w. stosunki społeczne kształtowały się nader niepomyślnie: „Wolność mieszczan swawolą przytłu­

miona, skarb dymem obcych kruszców zczerniony — m iasta bez obywateli — m iasta bez handlu, — handel bez korzyści, w m iastach m iast szukać trzeba, co ulica to pole — co rynek to pustka..."

]). K atechizm o tajem nicach Kządu polsk iego, ja k i b ył około r. 1735 napisany przez J . P. Sterne w języ k u angielskim , potem p rzełożon y po francusku, a teraz nak oniec po polsku.

Sambor 1790 str. 4 i d alsze.

2). D o S tan isław a M ałachow skiego R eferend. Koronnego M arszałka Sejm ow ego i konfederacyi generalnej Anonyma listów k ilk a 1788 list. I I str. 48 i dalsze.

(18)

Zniknął świetny stan m iast w Polsce i ich miesz­

kańców, a smutne tylko ślady i słabe pam iątki jeszcze go nam przypominają. Tam, gdzie przedtem m onar­

chowie z licznym swym dworem — tam gdzie naród zgromadzony znajdow ał pomieszczenie u obywateli, tam kilka przejezdnych osób nie znajdzie przytułku...

w smutny sposób maluje Surowiecki zanik życia m iej­

skiego i bogatego w Polsce przem ysłu *),

I doszło do tego, że podług świadectw z owej epoki polak wstydził się za granicą swej narodowości, a obcy dziwili się, jak stan taki lata trw ać może:

„trudno zrozumieć — pisze Rousseau — jak państw o

„w ten dziwny sposób skonstruowane, tak dziwnie

„działające, istnieje. Wielkie ciało złożone z martwych

„organów i z małej liczby organów niepołączonych

„wewnętrznie, których wszystkie ruchy prawie od

„siebie niezależne, dalekie od posiadania jakiejś nici

„wspólnej, gotowe są zniszczyć się wzajemnie —

„pomimo to żyje i zachowuje własności żyjącego

„fizycznie organizmu."

Zebraliśmy dla charakterystyki ówczesnego stanu rzeczy głosy ludzi tam tej epoki, aby bardziej uwypuklić owe niedomogi tego organizmu państwowego „będą­

cego królestwem — bezkrólewiem i Rzeczypospolitą...

a stanowego przez przywileje i nierząd".

1 gdybyśmy wtedy upadli w czasach Saskich podnosi słusznie Balzer, — bylibyśmy tem m artwem ciałem, które pogrzebać koniecznie należało—bo całe przeszło zgnilizną i zepsuciem.

1). Surow iecki W aw rzyniec. O upadku przem ysłu i m iast w P o ls ce . D zieła W aw rzyń ca Su row ieckiego, Kraków 18ól.

-). Rousseau J. J . Considerations sur le qouvernem ent de P o logn e et sur la reform ation p rojettee, Loudres MDCCLXXXI1.

(19)

Przyszła jednakże chwila ocknienia.

Z ukrytych głębin duszy narodu popłynęły siły żywotne.

Zaczyna się budzić wola do czynu. Zrazu słabe tleją ogniki onego nowego życia—najprzód bezwiedne może odruchy. Później dopiero weszliśmy na drogę działalności świadomej swych celów — zdołaliśmy wytworzyć w sobie energię czynu. ..

I nasuwa się przedewszystkiem pytanie, jaka błyskawica oświetliła ginący w mroku naród. Należy odnaleźć zasadnicze przyczyny tego niespodzianego zjawiska. Nie silę się rzucić pełnego św iatła na ową zawiłą i skomplikowaną ze wszech m iar spraw ę.

Dwojakiego rodzaju m omenty: intelektualne oraz polityczne przyspieszyły odrodzenie Rzeczypospolitej.

Z zagranicy płynęły do nas dzieła i pisma auto­

rów wieku oświecenia, przybywali dalej przedstawiciele nauki, którzy chętnie byli widziani na naszym gruncie.

Równocześnie polacy odbywali podróże na Za­

chód dla celów porównawczych. W Lotaryngii król Leszczyński miał dwór dla polaków otw arty — łożył na wychowanie pewnej garści młodzieży. Ludzie ci z nowymi juź poglądam i i zapatryw aniam i powracali do kraju. I około połowy XVIII wieku Polska, która w ruchu umysłowym Zachodu dotychczas nie przyj­

mowała żadnego udziału—nawiązuje stosunki z wiedzą europejską. Zupełna niemal abdykacya Rzeczypospo­

litej w sferze interesów politycznych budziła refleksye współczesnych. Pojawiać się poczynają komentarze do obcych dzieł, w ślad zatem idą prace oryginalne — samodzielne w swych sądach i zastosowane do naszych przedewszystkiem warunków.

2

(20)

Naród poczyna się wmyślać, wgłębiać w swój

■wewnętrzny ustrój. Rzeczywistość p rz e ra z iła ... na gwałt brać się wypada do pracy, stw arzać instytueye kulturalne i ekonomiczne — których na naszym gruncie niem a dotąd ani śladu.

Analogicznie przyszły i wpływy polityczne. Dzieło reform podjęły dwa walczące o hegemonię rody m o- żnowładcze Potockich i Czartoryskich. Podjęli jeszcze za panowania Augusta III—ale bezskutecznie. Dopiero po śmierci tego bezbarwnego monarchy można było wystąpić z planem zmian w ustroju Rzeczypospolitej.

Obydwa stronnictwa wychodziły z założenia, że reformy są konieczne. Potoccy opierali się więcej na siłach w ew nętrznych— ostatecznie liczyli na pomoc Francyi.

Czartoryscy cieszący się m ałą popularnością w spo­

łeczeństwie, liczyli przedewszystkiem na pomoc Rosyi.

Zawiedli się jednak zaraz przy pierwszym swym wy­

stąpieniu na sejmie konwokacyjnym r. 1764. Sąsiedzi- opiekunowie n a żadne daleko idące reformy nie chcieli pozwolić. Pomimo to jednak zdołali przeprowadzić częściowe zrealizowanie swego program u, którego ideę zasadniczą stanow iła przem iana rzeczypospolitej na państwo silne w duchu zachodnio europejskim. Po­

m ijam y zupełnie krytykę onych wystąpień. Nie to nas w tej chwili obchodzi. — Należało jedynie pod­

kreślić, że ów sejm konwokacyjny stanowi przełom w dotychczasowej polityce— i odtąd liczyć właściwie należy epokę reform, której dalszemi etapam i będzie Konstytucya 3 Maja,— uniw ersał Kościuszki... legiony...

czasy Księstwa W arszawskiego i nareszcie płodne w działalność piętnastolecie Król. Kongresowego.

W ten więc sposób Rzeczypospolita wstępować poczyna — po dwuehsetnej blizko niemocy na drogę

(21)

19

stopniowego odrodzenia i wyzwolin wewnętrznych,—

„bo nie straszna nam obca niewola—ale nasza własna, którąśmy rękam i swemi stw orzyli",— piszą publicyści tegoczesni. Plan reform społecznych i ekonomicznych zakreślony na szeroką skalę nie mógł być doprow a­

dzonym do końca. Nie odejmuje to znaczenia; w owe lat kilkadziesiąt, gdy pomimo przeszkód zewnętrznych i wewnętrznych — pomimo małostkowych i bezdusz­

nych w ystąpień — pomimo intryg partyi wstecznych, bojących się promieni słonecznych — zdziałano dużo.

Instytucye założone w końcu XVIII wieku zdołały jeszcze przetrwać do naszych czasów. Mamy więc węzeł historyczny, łączący nas bezpośrednio z epoką wysiłków ekonomiczno-społecznych. . . zadzierzgnięty dość silnie.

W arto rzucić okiem, choć pobierznie na krótką chwilę do tej ciekawej epoki, kiedy naród chciał odrodzenia swego dokonać.

I tutaj czyn fizyczny poprzedzał czyn myślowy, który przygotował grunt do praktycznego działania.

D ruga połowa wieku XVIII daje nam cały sze­

reg pisarzy społecznych — zajmujących się spraw am i gospodarczemi z należytą erudycyą i oryginalnością pojęć.

Merkantylizm już w drugiej połowie XVIII wieku traci zupełnie grunt. Ostatni mohikanowie i zwolen­

nicy tego kierunku powoli odchodzą z pola. Następuje i zwrot w pojęciach. Doświadczenia niefortunne w dziedzinie polityki przemysłowej i handlowej, czy­

nione pod hasłam i merkantylistycznych pojęć — wy­

wołują reakcyę.

Złoto i srebro zawiodło — handel wszechświa­

towy zawiódł— protekcya państwowa nie wytworzyła

(22)

wielkiego przem ysłu... Spekulacya spraw iła różno­

rodne wstrząśnienia i kryzysy. Hiszpanja bankrutuje...

Francyę nękają niepowodzenia wewnętrzne. Dotych­

czasowe więc systemy zawiodły. Z tym charaktery­

stycznym dla XVIII wieku radykalizmem rzucono się w przeciwną stronę. Kruszce nie stanowią bogactwa.

Jakie więc są siły twórcze i skąd pow stają nowe wartości ? I rzucono odpowiedź prostą i bezwzględną:

Źródłem bogactwa jest przyroda. I skoro natura jest twórczynią wartości, tam jedynie jest produkcyj­

ność, gdzie człowiek bezpośrednio styka się z naturą.

A więc jedynie rolnik, górnik, rybak — oto ludzie odbierający dary — ludzie produkcyjni. A wszyscy inni nie przysparzają wartości, są klasą jałow ą (sterile).

Jedynie rolnictwo daje zysk czysty — zysk spo­

łeczny — produit net.

A z tego powodu płyną następujące wskazówki praktyczne: rolnictwo wytwarza dochód czysty, — należy zatem zaniechać polityki — popierającej prze­

mysł kosztem , rolnictwa.

P raw a, rządzące społeczeństwem w jego życiu ekonomicznym są praw am i natury -— nie należy n a­

rzucać mu krępujących więzów: „laissęz faire, łaissez p asser“ — podtrzymali fizyokraci hasło, niesione kiedyś przez nieznanego kupca Colbertowi!

Tak się przedstaw iała w najogólniejszych zary­

sach doktryna, panująca w nauce ekonomicznej euro­

pejskiej, przedewszystkiem we Francyi w drugiej po ­ łowie XVIII wieku. Widzieliśmy że merkantylizm miał niejaki wpływ na naszą umysłowość i wytworzył w Polsce grono swych wyznawców. Jak odbił się fizyokratyzm u nas. Czy potrafiliśmy iść własnem i drogami, czy też byliśmy kom entatorami cudzych myśli?

(23)

Kwestya wagi pierwszorzędnej, na którą odpowiedzieć kategorycznie stanowi trudność nie m ałą.

Badacze czasów stanisławowskich pod względem ekonomicznym, a ich je s t garstka szczupła, z których najważniejsze miejsce przypada na pracę T. Korzona, Dr. Marchlewskiego, autora szkicu: „Fizyokratyzm w Polsce“ — i po części S. Huppego „Geschichte der Yerfassung P olens“ i nareszcie na St. Grabskiego, dającego w Ekonomiście szkic historyczny najnow ­ szych prądów ekonomicznych w Polsce (Ekonomista r. 1901) — zajm ują do pewnego stopnia różnorodne, aczkolwiek niezbyt od siebie odległe stanowiska.

Korzon i Grabski—przypisują całej polityce eko­

nomicznej u nas od wieku XV piętno fizyokratyzmu, dowodząc, że całe nasze prawodawstwo, cała historya finansów i handlu polskiego idzie szlakami owego systematu. Podobnież Hiippe, opierając się na wywo­

dach niektórych pisarzy polskich mówi, że polacy wynaleźli fizyokratyzm, i mieli głęboki wpływ na two­

rzenie się owej doktryny na gruncie francuskim.

Dr. Marchlewski — wreszcie gwałtownie oponuje przeciwko wm awianiu w szlachtę polską pojęć fizyo- kratycznych — równocześnie w analizie pisarzy spo­

łecznych u nas w XVIII wieku widzi w nich bez­

względnych wyznawców szkół francuskich. Zgadzają się zatem wymienieni pisarze, że fizyokratyzm francuski u nas istniał w czystej fo rm ie ... różnią się jedynie co do historycznego powstania. Zdaniem moim spraw a nie przedstaw ia się tak jasno.

Aby uświadomić sobie rzeczywisty stan rzeczy spróbójmy choć w paru rysach zobrazować ówczesne pojęcia. A odpowiedź wypadnie sama przez s ię ...

(24)

Idziemy za Marchlewskim — poddajem y rozpa­

trzeniu pisarzy przez, niego wspomnianych — a więc przedewszystkiem Ks. Popławskiego, Strojnowskiego, Kołłątaja i Staszyca. Następnie dotknąć należy w kilku słowach stanowiska publicystyki, która czynny udział przyjmuje w dyskusyi nad sprawam i tej natury.

Ks. Popławski — prof. etyki i praw a natu r, w Ak. Krakowskiej, w swym dziele. — Zbiór niektó­

rych m ateryi politycznych *), przeprowadza myśl, że

„zadanie gospodarstw a krajowego do tego powinno zmierzać, aby każdy człowiek jakiejkolwiek kondycyi i profesyi łącząc pracę i industryę dla opatrzenia własnych potrzeb—miał dla siebie w państwie uprzęt- nione przeszkody i to wszystkie pomyślone sposoby, które go zasycać i wspomódz mogą do szukania za­

robku.“ Widzimy tutaj zaznaczenie interwencyi p a ń ­ stwa w dziedzinie ekonomicznej i społecznej. Idea państwowa jest zupełnie zrozumiałą u człowieka, który ogłaszał swoje dzieło, protestując przeciwko źle pojętej wolności szlacheckiej. Autor występuje dalej, jako zwolennik współrzędnego życia rzemiosła i rolnictwa. W rozwoju tych dwóch gałęzi produkcyi leży zadanie społeczeństwa. Rolnictwa nie wysuwa autor na plan pierwszy. Popławski broni zajadle idei wolno-handlowych, równocześnie popełniając niekon- sekwencyę, gdzie mówi o rozwoju przemysłu przy pomocy czynnej inicyatywy państwowej.

Nakoniec wspomina ekonomista polski o podatku jedynym (impót uniąue) który wypada nałożyć na rolnictwo.

*) P op ław sk i Antoni Ks. „Zbiór niektórych m ateryi poli tj i'znych“ 1774 r.

(25)

Strojnowski—prof. i długoletni rektor Akademii Wileńskiej napisał dzieło: „Nauka praw a pi-zyrodni- czego, politycznego, ekonomiki politycznej i praw a narodów" ‘j* Znajdujemy w powyższej pracy w ypro­

wadzony podział na klasy: „Z których klasa rolnicza, nazwana płodną, podejmuje i utrzymuje swym w łas­

nym kosztem wszystkie nakłady coroczne, pierw iast­

kowe całego gospodarstwa, a która za podjęte koszty i prace, prosto od samej ziemi odbiera n a g ro d ę / — Widzimy w dalszym ciągu i tablicę Q uesnay’a i teoryę podatku gruntowego i czysty dochód z ziemi. Co się tyczy zapatryw ań autora w kwestyi przemysłu i ręko­

dzieł — autor mówi, że przemysł rękodzielniczy jest pożyteczny rolnictwu i całemu narodowi. Wnosić nie należy tego fałszywego mniemania, że rękodzieła są nowym, osobnym od corocznej reprodukcyi, pom no­

żeniem dostatków krajowych". Przemysł rzemieślniczy nie tylko nowych bogactw dla narodu nie tworzy, ale sam nawet swoim własnym żywiołem utrzymać się nie może, tak że trw ałość i upadek owego zupełnie od stanu rolnictw a zależy. I ostrzega ks. Strojnowski zwierzchność najw yższą: „jako nie należy odrywać do rękodzieł i fabryk ludzi i dostatków, które są jeszcze rolnictwu potrzebne, nie należy ani przykładem, ani żadnym rozporządzeniem pobudzać do tego obywate- lów, przez co by powiększali swe wydatki na koszto­

wne i wytworne rękodzieła — z umniejszeniem wy­

datków w rolnictwie pożytecznych”.

W tym względzie autor przechodzi naw et A. Smi­

tha, który jak wiadomo, w polemice swej z fizyokratami

‘) Strojnow ski Hieronim Ks. „Nauka prawa przyrodniczego, p olityczn ego, ekonom iki p olityczn ej i prawa narodów" 1875 roku.

(26)

mówi: „Największą omyłkę owego systemu stanowi nieuznanie klasy rzemieślniczej kupców i fabrykantów za klasę produkcyjną.— Przechodząc do dwóch o stat­

nich przedstawicieli ekonomicznej myśli tych czasów, do Kołłątaja i Staszyca — zaznaczamy jedynie, że pierwszy b y ł ") ogromnie surowym sędzią teoryi fizyo- kratów, nazywa ten system zbiorem wielkich prawrd i omyłek. Statystę naszego olśniewają filozoficzne podstawy zapatryw ań Quesnay’a, „który zaczął na nowo szukać w praw ach fizycznych człowieka—praw jego m oralnych,. — Kołłątaj jest wyznawcą teoryi, że praca jest źródłem bogactw naturalnych i społecz­

nych. Antycypuje więc myśl Ad. Smitha w sposób zupełnie oryginalny.—Staszyc w swej pracy: „Uwagi nad życiem Jana Zam oyskiego"2) — zajmuje się prze­

dewszystkiem sprawami praktycznemi, teoryę traktuje zupełnie mimochodem.

Polityk-praktyk występował przeciwko handlowi zewnętrznemu „gdyż zamiast przybywa — ubywa pie­

niędzy. Jakbyśmy teraz na zapłacenie podatków, jak na kupienie soli pieniądze mieli — gdybyśmy pozostałe od naszych pradziadów miednice, puhary i stoły srebrne i apostoły złote nie topili" 3).

Krytykuje nadmierne spożycie i lubowanie się w rzeczach zbytku, sprowadzanych za drogie pieniądze z zagranicy:

!) K ołłątaj Hugo, „Porządek fizyczno-m oralny, czy li nauka o naleźytościach i pow innościach człow iek a, w yd ob ytych z praw w iecznych, nieodm iennych i k on iecznych przyrod zenia11.

3) S taszyc S tan isław . „Uw agi nad życiem Jana Zamoy­

skiego, kan clerza i hetm ana W. K___ e tc .“ p ierw szy raz w y ­ dane 1875 r. Kraków 1861 r.

3) Staszyc St. p. w yż. str. 94.

(27)

„Piękne Panie, do ratowania Polski sposób macie. Przychwalajcie obywatelom, że im najlepiej w stroju krajowym. Toż uboga ojczyzna niszczy się, gdy was w jedw abie obce, w drogie kamienie —w sre­

bro i złoto obce stroi. Tylko sukno i płótno ma swoje w łasn e: dymy, cycu, kartonu, krepu, hałaju taniej dostarczyćby mogła. Przez miłość dla kraju z tych sobie mundury utwórzcie. Zostawcie przemyślny ubiór tym , którym przywarom potrzebny. W Polsce stroje wymyślne tylko kryją waszą [piękność— krzywdząc n atu ry dzieło. Zawsze piękniejszą jest Polka, cho­

ciaż tylko w białym muślinie, niżeli z sztywnemi barki Niemka — chociaż w żółtym, z dużymi pattero-

wymi kwiatami, grodeturze“ i).

Równocześnie propaguje, — wytworzenie silnego przemysłu, który zatrzyma w kraju pieniądze—oddając jednocześnie dług fizyokratyzmowi: jedynie rolnictwo

stw arza rzeczywiste kraju potrzeby.

„Kraje, wyciągające od nas tak wielkie sumy pieniężne biegnącą u siebie sumę powiększają, a prze­

ciwnie zakazując, aby do Polski żadne pieniądze od nich nie wchodziły, ubożą i niszczą Polaków* 2) ...

i d alej: „Milsze jest to piwo, które mieć z własnej ziemi możemy, niżeli to wino, w którem z rąk nie­

przyjaznego cudzoziemca połykamy niewolę" 3)...

W spomniani pisarze występowali wszędzie jako obrońcy uciśnionej klasy — chłopów. Nie zagłębiając się w rozpatrzenie tej spraw y, zaznaczany, że kwestya chłopska jest nietylko naszą specyalnie bolączką, ale

’) S taszyc p. w yżej str. G5.

3) „ rozpr. K upieetw o i prawo O szczęduieze.

(28)

i całej Europy i gdyż, jak słusznie podniósł król- filozof Leszczyński:

„Lud pospolitszy in statu, co jest inszego, jak piedestał, na którym stoi i buduje się rzeczypospolita i który jej Onera dźwiga. Jeżeli ten piedestał będzie gliniany, cała moles, na nim się w spierająca upadnie1)".

W obec tego spraw a włościańska znajduje się w każdej praw ie rozprawie czy filozoficznej, czy spo­

łecznej, bo „pomimo poglądu, który nie przyzna chłopu najm niejszych dobrych przymiotów, zawsze jest pewne, że to chłop jako jedną z nam i naturę mający, które mu nie chcieć przyznawać, jest wyzuć go z nazwiska człowieka (Monitor 1778 Aś 81).

Dla dopełnienia całokształtu pojęć tamtej epoki w dziedzinie gospodarczej sięgamy jeszcze do publi­

cystyki. Znajduje się w ulotnych broszurach, artyku­

łach pism peryodycznych—wiele ciekawych myśli eko­

nomicznych, wiele rad i projektów. Autorowie chcieli dotrzeć do głębin życia społecznego, aby wytworzyć jasną drogę postępowania w dziedzinie gospodarczej:

„Myśl nasza, pisze Monitor w r. 1766, — unosi się po całym świecie, przenika do centrum ziemi, spuszcza się w głębokości morskie, zawiesza się na powietrzu, nawet w ogniu sam ym niekiedy bawi, — a wszędzie coraz wTyżej i obszerniej postępując trafia częstokroć na prawdziwy rzeczy początek — zdatność i skutki".

Publicystyka mając przed sobą wyraźnie zakre­

ślony cel przedewszystkiem zajmuje się spraw am i konkretnej realnej natury, — stara się rozbudzić czyn

*) L eszczyński Stan. Głos m oralny, w olność u b ezpiecza­

ją cy . Kraków 1858, str. 101 dalsze.

(29)

i zachęcić do uprzymysłowienia kraju, do stworzenia instytucyi podstawowych — których nam brakło.

Nie jesteśm y w możności zagłębiać się zbyt szczegółowo w pojedyncze wywody, które miały miejsce w ogólno społecznych czasopismach — ale również istniały specyalne pisma, poświęcone kwe- styom ekonomicznym. Zatrzymujemy się jedynie na rozpatrzeniach charakterystycznych wywodów.

Ogólne stanowisko publicystyki ówczesnej da się zamknąć w następujących ram ach: dla podtrzy­

mania ginącej ekonomicznie rzeczypospolitej należy, przedewszystkiem, zorganizować handel i przemysł narodowy — „nieszczęsne to mniemanie, że Polska, jako kraj rolniczy, fabrykami trudnić się nie powinna, aż nadto zakorzenione było; utrzymywaliśmy kosztem naszym ludzi rękodzielnych za granicą ze szkodą dla kraju własnego".

Nieodzowny warunek odrodzenia i wogóle istnie­

n i a — jest troska o własny przemysł, jest otwarcie dróg dla własnej przedsiębiorczości, aby siłami kra- jowemi wytworzyć najpotrzebniejsze przedmioty — przez co haracz zagranicę płacony — zostanie się w kraju.

Uwagi tygodniowe W arszawskie z r. 1768 pisały w tym względzie: „To naw et, co codziennie służyć może do zaspokojenia potrzeb, w samym że kraju w wielkiej rodzi się obfitości, ale obywatele po większej części mniej na to baczności m ający, liczne na każdy rok statki takowemi niewyrobionemi to w a­

ram i naładowane, posyłają do sąsiednich krajów, w których obcym sprzedawane, a po wykształceniu onych nazad od nich źe dokupywane bywają". Jestto

(30)

otw arta krytyka dotychczasowego systemu protekcyj­

nego dla rolnictwa, dla wywozu surowców. Równo­

cześnie publicyści żądają, aby państwo tworzyło insty- tucye, opiekujące się przemysłem jak Collegium han­

dlowe . . . aby państwo podtrzymywało przemysł, bu­

dziło w tym względzie inicyatywę i aby starało się wszelkiemi siłami zapewnić zbyt zagraniczny dla włas­

nych m anufaktur".

Ciekawe w tym względzie uwagi znajdujemy w memoryale złożonym Królowi przez niejakiego br. Leforta - - który obowiązał się uwolnić W arszawę od plagi zebraczej1).

„Wielką korzyścią jest dla państw a, gdy wszystkie jego wyroby pochodzą z własnych fabryk, które, mając pew ien odbyt, zwracają w zupełności kapitał wyło­

żony i zapewniają utrzymanie tylu ludziom, a starać się należy, aby towary u nas wyrobione szły do krajów cudzych."

I dodaje Siuitkoiuski: „Każdy kraj, ba, każda nawet m ała prowincya chce wszystko mieć własne, usiłuje obejść się bez obcych kunsztów i naw et wyroby swoje posyłać zagranicę. To upodobanie będzie się ciągle powiększać" 3J. I wiele podobnych głosów odzywało się w tej sprawie i wszyscy analogicznie wyprowadzali wnioski: potrzeba przem ysłu, potrzeba handlu, po­

trzeba silnej organizacyi ekonomicznej, należy zerwać z ową polityką szlachecką, która jedynie w zbycie produktów surowych widzi dobrobyt dla siebie. Poza owemi konkretnemi sprawam i, publicyści ekonomiczni

') Grotow ski Żel. Dr. G eschichte der Arm enpflege in W arschau 1907.

2) G rotow ski Zel. D r. G eschichte der A rm enplege in

"Warschau 1907, patrz str. 109 i dalsze.

(31)

jeszcze na jedną dziedzinę skierowali swą uwagę: na zapewnienie przemysłowi rąk do pracy i wogóle, na kwestyę robotniczą.

Ciekawe nader w tym względzie wypowiadali zdania, — myśli ich jednak nie są nam w zupeł­

ności znane, gdyż badacze polscy tam tejszej epoki nie położyli na to nacisku. Kwestya robotnicza wypływa dopiero w początkach XIX w ie k u ,— istniały jednakże już przedtem całe szeregi zagadnień w tym względzie, istniała już przedtem arm ja robocza, znajdująca za­

trudnienie w ówczesnym przemyśle. I społeczeństwa zachodnio-europejskie już w XVII wieku starają się rozwiązać owe zagadnienia w ten sposób, że zwracają biednych, nie mających zajęcia do w arsztatu lub fa ­ bryki. Ciężar ogółu staje się mniejszym, a z drugiej strony napływ nowych rąk roboczych obniża koszta produkcyi przemysłowej.

Ten ostatni wzgląd jest nader ważnym z punktu widzenia doktryny merkantylnej, pragnącej doprow a­

dzić przemysł krajowy do najwyższego stopnia wy­

dajności. Dla rozkwitu przemysłu wypada możliwie najbardziej zredukować koszta produkcyi. Ponieważ zaś, przy ich formowaniu praca robocza zajmuje n aj­

główniejsze m iejsce należy przeto starać się, aby robotnik mógł pracow ać najtaniej. W tym względzie biedacy bez dachu nad głową stanow ią nader podatny m ateryał roboczy. Bezwątpienia hasło kierowania ubogich do pracy najjaśniej się tłomaczy na tle pojęć merkantylistycznych. Z nich wyrosło, z niemi zostało długi czas związane. A choć następnie merkantylizm ustąpił miejsca doktrynie fizyokratycznej i doktrynie klasycznej, stanowczej i szybkiej reakcyi nie widzimy.

Uderzające to zjawisko tłomaczy się poprostu faktem,

(32)

że antagonizm między merkantylizmem z jednej, afizyo- kratyzmem i klasycyzmem z drugiej, jakkolwiek za­

rysowany silnie, w innych kierunkach nie jest pod względem poglądów na kwestyę robotniczą dość sil­

nym. Nasi publicyści wychodzą z podobnych zupełnie założeń jak m erkantylizm :

„Dawne urządzenia społeczne nie były prow a­

dzone podług maksym politycznej roztropności pisze Switlcowshi w Pam iętniku politycznym *). Wtedy tylko można podnieść dobrobyt, jeżeli liczba ubogich nie przewyższa liczby potrzebnych w fabrykach robotni­

ków. Z kolei rzeczy, fabryki zyskają większość tanich rąk roboczych. W kraju, bowiem, gdzie żebrać wolno każdemu, kto chce, — nigdy fabryki i rzemiosła za­

kwitnąć nie mogą, te, bowiem, żeby się mogły roz­

winąć, trzeba, żeby było dosyć rąk i żeby te ręce przychodziły tanio fabrykantowi. Jeżeli zaś lud prosty będzie się chciał podejm ować roboty po fabrykach ciągle trw ającej, kiedy wie z codziennego doświadcze­

n i a — to przez żebraczkę może mieć do życia sposób pewny, łatwy i wygodny. “

Jednym słowem publicystyka, przem awiająca analogicznie i jednakow o mniej więcej — pragnie dać przemysłowi stosowną ilość rąk roboczych —■ tanich, bo rąk żebrackich.

Z drugiej jednak strony należy mieć baczenie, aby ubodzy w fabrykach zatrudnieni otrzymali „sto­

sownie do swych potrzeb i nie mieli „krzywdy". Po­

jęcie copraw da bardzo elastyczne.

Równocześnie publicystyka zwraca uwagę, że ważnym czynnikiem w przemyśle jest praca dzieci

‘) G rotow ski Żel. p. w yżej str. 105 i daisze.

(33)

Tutaj widzimy wpływ bezpośredni zachodnio-euro­

pejski, angielski przedewszystkiem, gdzie w sposób nader jaskraw y i szkodliwy dla społeczeństwa eksploatowano siły dziecięce i kobiece przy warsztacie fabrycznym.

Na naszym gruncie do tego nie doszło z powodu słabszego napięcia ekonomicznego.

Publicystyka nie zw racała uwagi na złe strony tej zasady, — i widziała naw et w pracy dziecięcej pew ną korzyść pedagogiczną: Żądali, „aby dzieci opuszczone i sieroty mogły znaleźć do siódmego roku życia umieszczenie w fabrykach w ten sposób, źe żony robotników danej fabryki wychowywać i opiekować się niemi miały—był to rodzaj ochrony; potem w dnie wolne od pracy robotnicy mogliby ich uczyć do lat 14, poczem dzieci same już na siebie w fabrykach p ra ­ cować mają, właściciele zaś fabryk zyskają bardzo dobry m ateryał roboczy z takich dzieci.“

Tak mniej więcej przedstawiają się myśli teore­

tyczne w dziedzinie poglądów ekonomicznych. Zastrze­

gam, źe nie może być mowy o wyczerpującej analizie poglądów. Rozpatrzenie wszechstronniejsze pozosta­

wiam do bardziej wyczerpujących wywodów w tej dzie­

dzinie *).

Obecnie dopiero jesteśm y mniej więcej w stanie odpowiedzieć na rzucone pytanie, jakiem i drogami kroczyły szkoły ekonomiczne na naszym gruncie.

Z pobieżnej charakterystyki widzimy, że teore­

tycy nie stali bezwzględnie na gruncie fizyokratycznym.

J) Pracuję obecnie nad rozpraw ą, pośw ięconą poglądom ekonom icznym w P o lsce w końcu X V III w ieku.

(34)

Przeciwnie, pomimo pewnego pokrew ieństwa ideowe­

go, — pomimo wyraźnych naw et skłonności w stronę szkoły fizyokratycznej. . . myśl ekonomiczna nasza daleko od tego kierunku odbiegała. I nic zresztą dziwnego. Nie ulega wątpliwości, że z jakiegokolwiek punktu sądzilibyśmy doktrynę fizyokratyczną, nie m o­

żemy nie przyznać: rdzeń zapatryw ań — rolnictwo jest głównym i godnym zajęciem i wytwarzającym jedynie nowe w artości — analogicznie panowało i w fizyokra- tyźmie, i w naszych pojęciach. Temu się nie da za­

przeczyć. A jednocześnie owa najważniejsza gałęź wytwórczości nie przyniosła u nas dodatnich rezul­

tatów, przeciwnie Polska właśnie z powodu upośle­

dzenia przem ysłu i handlu chyliła się do stanowczego upadku. Mogli zatem politycy nawet teoretycznie stać na punkcie widzenia panującego fizyokratyzmu, z którym tak dobrze się zaznajomili dzięki blizkim stosunkom z przedstawicielami tego kierunku. Nie ulega jednak wątpliwości, że teoretyczne zbliżenie do fizyokratyzmu—nie przeszkadzało i Kołłątajowi i S trój- nowskiemu i Staszycowi zalecać opiekę państwową nad przemysłem i być wyznawcami industryalizmu i expanzyi ekonomicznej. W publicystyce, jak widzie­

liśmy, wyraża się jeszcze jaśniej pogląd, że przede­

wszystkiem w przemyśle leży przyszłość kraju.

Wobec tego zaznaczamy z całym naciskiem:

Dla scharakteryzow ania poglądów tegoczesnych nie można użyć terminu fizyokratyzm — byłoby to i nie­

ścisłe i odbiegające poczęści od praw dy historycznej.

Należy bowiem spraw ę ująć dwojako: z jednej strony myśliciele nasi teoretycznie zbliżali się do fizyo­

kratyzm u,— z drugiej natom iast — w swych praktycz­

nych wywodach oddalali się bardzo daleko. I byli

(35)

w swych poglądach albo merkantylistami, albo też poniekąd antycypowali pojęcia Smithowskie. W łaści­

wie jednak mówiąc w działalności praktycznej panował przedewszystkiem kierunek merkantylistyczny. W cho­

dząc na drogę odrodzenia gospodarczego przeżywa­

liśmy epokę m erkantylną, w 100 lat za Europą. Insty- tucye pow stałe w drugiej połowie XVIII wieku noszą piętno owego kierunku — czego najdobitniejszym do­

wodem była założona w r. 1766 kompania Manu­

faktur.

Przywilej Królewski z dn. 26 Maja tegoż roku zatwierdza ustawę kompanii, — która miała za za­

danie „wszystkie wełniane manufaktury zakładać11.

Powyższa instytucya wzorowała się na kom pa­

niach, zakładanych pierwotnie w XVIII wieku w Anglii i Holandyi, a później i powstałych w innych krajach.

Instytucye te w dziejach rozwoju ekonomicznego ode­

grały pierwszorzędną ro lę : z nich wyrosły dzisiejsze towarzystwa akcyjne. Chodziło o dźwignięcie handlu po większej części zamorskiego, eksportowego, dalej o dźwignięcie przemysłu krajowego, mającego znów ze swej strony podnieść handel wywozowy. Jednem słowem starano się wprowadzić w życie zasady mer- kantylistyczne.

Kompanie są tw oram i m erkantylistycznymi p a r excellence. Teoretycy merkantylizmu przygotowali im drogę, merkantylistyczni politycy tworzyli je i obda­

rzali przywilejami lub monopolami.

Polska kompania jest w istocie swej merkan- tylistyczną. I tu miano na oku podniesienie prze­

mysłu krajowego w znaczeniu spotęgow ania jego siły eksportowej. I tu myślano nie o zaspokajaniu potrzeb

3

(36)

miejscowych, lecz o zdobywaniu cudzych rynków 0 „expanzyi ekonomicznej Oczywiście aspiracye te nie były w zgodzie z siłami narodu. Słabo zaopa­

trzona w kapitały, pozbawiona dobrych portów han­

dlowych, upośledzona pod względem dróg tran sp o r­

towych Polska nie mogła rościć pretensyi do wytrzy­

mania konkurencyi na rynkach wszechświatowych z innymi, lepiej uzbrojonymi do walki krajami. Mimo tych słabych widoków powodzenia aspiracye istniały 1 znalazły swój wyraz w utworzeniu kompanii. Zro­

dzona z ducha merkantylistycznego kom pania odgry­

w ała i w kwestyi roboczej rolę wybitnie merkantyli- styczną.

Nowej kompanii nie zaniedbano, w celu uła­

twienia jej eksportu, zapewnić nizkich kosztów pro­

dukcyi, a przedewszystkiem tanich robotników. Ze zaś równocześnie chodziło o to, co zrobić z chylącym się do upadku zakładem dobroczynnym św. Benona i z pomieszczoną w nim ludnością, przeto postano­

wiono rozwiązać obie kwestye odrazu. Zakład św. Be­

nona oddano kompanii Manufaktur. Jego mieszkańcy mieli znaleźć zajęcie w w arsztatach, produkujących na korzyść kompanii. Kompania zyskiwała tym spo­

sobem bardzo tanie siły robocze, możliwie najtańsze.

Istotnie merkantylistyczny ideał nizkiej płacy roboczej był w ten sposób realizowany. Nie tak bezwzględnie i nieludzko może, jak w Anglii.

Kompania istniała krótko — stanowiła więcej experymentem.

Kapitał akcyjny wynosił 43,200 czerwonych zło­

tych, podzielonym został na 120 akcyi. W ybrano zarząd — asesorów, którzy mieli się zająć zbadaniem:

(37)

1-o jakie manufaktury najpierw zacząć, 2-o skąd rzemieślników do tego sprowadzić, 3-o gdzie miejsce najsposobniejsze do zakładania tych m anufaktur być sądzą ').

Słuszną robi w tem względzie uwagę Radzi­

szewski, który na zasadzie badania protokułów i akt rzeczonego towarzystwa — daje nam obszerną c h a ra ­ kterystykę instytucyi, że już w powyższej rezolucyi tkwi zarodek bankructwa. Stworzono pod wpływem dobrej woli wielkie stowarzyszenie, którego zarząd zebrawszy się, na wstępie zadał sobie pytanie, co ma począć. Miano tylko ogólny cel nieco mglisty na w i­

doku, ale nieznano środków.

Pomimo tego niezdecydowania wkrótce już zna­

leziono punkt wyjścia i założono fabrykę kapeluszy w Golędzinie, następnie fabrykę sukna w samej W ar­

szawie i fabrykę raszy (nazw a materyi) 2).

Kompania otrzym ała na własność zabudowania po dawnym cuchthauzie, czyli domie poprawy, i tam prowadziła przez pewien czas warsztaty.

Właściwie kom pania otworzyła tam dom roboczy, gdzie kładziono nacisk na m oralne oddziaływanie bez kar surowych, gdzie dana jednostka produkowała pożyteczne rzeczy, zarabiając przytem w pewnej ezęśei na utrzymanie 3).

Kompania po dwóch latach upadła — nie z po ­ wodu braku kapitału, bo ten znaleźć by się mógł zawsze, ale jedynie z przyczyn czysto zewnętrznych:

') R ad ziszew sk i H enryk. Zarys rozwoju przem ysłu w Król.

Polakiem . W n aszych spraw ach 1900 Str. 307 i dalsze.

3) Korzon Tadeusz p. w yżej str. 254 t. II.

3) G rotow ski Żel. p. w yżej str. 105.

(38)

nie było ludzi zdolnych, którzy by kierowali całym przedsiębiorstwem , — a jednocześnie trudno było zna­

leźć i zręcznych robotników.

Towarzystwo zakrojone na wielką skalę, marzące 0 zdobyczach na rynkach wszechświatowych—upadło.

1 w tym leży tragedya ogólnych wysiłków: szliśmy do czynu, pełni sił i energii, musieliśmy rw ać zaczęte dzieło — z powodu braku wyrobienia, oraz nie mając ludzi odpowiednich na średnie stanowiska. Mściły się owe zarządzenia sejmów z wieku XVII, gdzie prze­

śladow ano rozwój mieszczaństwa.

Niepowodzenie jednakże nie wytrąciło działaczy z równowagi. Król, który okazawszy się zupełnie niezdolnym w dziedzinie wszelkiej polityki chciał przy­

najmniej na jednym polu zwyciężyć — wciąż zabiegał około tworzenia nowych zakładów przemysłowych.

Powstaje dzięki staraniom króla w Belwederze fabryka warszawska fajansu (1774) „Wyrobiono w tej fabryce wielki serwis fajansowy w stylu wschodnim, przeznaczony dla sułtana tureckiego" *).

Następnie zajął się założeniem w Koziennicacb hamerni i fabryki broni, istniejącej do r. 1794, — do dnia „kiedy oddział rosyjski, wyruszywszy przeciwko Kościuszce, zrabow ał fabrykantów rusznikarzy oraz dom dyrektora". Od r. 1787 urządza się fabryka m arm urów w Dębniku, wsi należącej do klasztoru Czerniawskiego. Fabryka wyrabiała kominki, blaty do stolików etc.

Równocześnie król upoważnia Tysenhausa, pod­

skarbiego litewskiego koronnego do zakładania w eko­

nomiach litewskich fabryk.

') Korzon, p. w y ż e j.

(39)

Był to działacz niestrudzony, który, jak twierdzili, spał w nocy po trzy godziny. W odrodzeniu ekono­

micznym kraju żywy przyjm ował udział.

Nie zastanaw iam y się nad charakterystyką pod­

skarbiego. W ystarcza nam li tylko wskazać, co zrobił:

„W kluczach królewskich kazał zakładać olejarnie, krupiarnie, browary, młyny wietrzne i wodne. W sw o­

ich Postaw ach założył fabrykę płócienniczą i papiernię, w Szawłach fabrykę płócien, w Brześciu fabrykę sukna, a najznakomitszem jego dziełem były osady fabryczne Horodnica i Łosośna.“

I w r. 1777 podczas wizyty Stanisława Augusta w tych okolicach naliczono do 23 zakładów przemy­

słowych.

Równocześnie Tysenhaus stosownie do wskazań ówczesnej publicystyki dla wytworzenia klasy ręko­

dzielniczej z krajowców kazał wziąć z dzieci w łoś­

ciańskich 300 chłopców i 100 dziew cząt,— dawać im odzież, straw ę i m ałą płacę w pieniądzach.

P lan T ysenhausa był olbrzymi: stworzyć prze­

mysł, jakiego Polska nie posiadała .— rzucić zagranicę polskie wyroby.

Jednakże i te przedsiębiorstw a upadły — z zu­

pełnie analogicznych względów, jak kompania Manu­

faktur. Tysenhaus — człowiek o dobrych chęciach — dzielny patryota — nie mierzył zamiarów według sił.

Szlachcic litewski mógł być dobrym akcyonaryu- szem — brakło mu jednakże zdolności kierowni­

czych. Równocześnie nie było instytucyi kredyto­

wych — nie było banku, któryby mógł okazać pomoc w okresie słabszym. A najważniejszą stronę rzeczy stanow ił fakt, że majstrowie sprowadzeni z Niemiec i Francyi — okazywali wielkie zaniedbanie

(40)

i robili aby zbyć. Sił krajowych brakło — a te co- były formowano z bezdomnych. — Wysiłki bez oparcia prawdziwego nie mogły się ostać.

Pozatem i jednostki pryw atne okazywały wiele inicyatywy.

Prawie każda rodzina czuła się w obowiązku rozciągać opiekę, nad którąkolwiek gałęzią przemysłu.

Czartoryscy — zakładają fabryki sukna i płócien w Staszowie, Korcu i Wołczynie.

W incenty Potocki — w Niemirowie garbarnię, a Szczęsny — w Tulczynie. P rot Potocki — prócz trzech domów bankierskich, które założył i prowadził w Warszawie posiadał fabrykę sukna i kapeluszy filcowych.

Sapiehowie pozakładali fabryki sukna bławatów.

Platerowie — fabrykowali adamaszki etc. etc.

Jacek Jezierski — ów nieskromny kasztelan łukowski, założyciel nad W isłą łazienek, które opa­

trzył n ap isem :

„Mądrego króla są to skutki rządu

„Że stają domy, gdzie nie b yło ląd u“ ..

* r

wykazał również wielką działalność ekonomiczną — szczególniej na polu górnictiua, założył kopalnie Male­

nieckie,— następnie fabrykę żelaza z piecem wielkim i dwoma fryszerkami.

Należy jeszcze wspomnieć, że myśl ekonomiczna łączyła filantropię z przemysłem i pow stały tak zwane fabryki żebrackie. Mamy o dwóch w iadom ość: o fa­

bryce sukien ks. Wł. Sierakowskiego, kanonika kate­

dralnego a v Krakowie. Instytucja stanowiła własność ubogiego ludu Krakowskiego.

A następnie o przedsiębiorstw ie bar. Leforta —

„nowa fabryka krajow a"— założonej w r. 1783.

(41)

Z jednej strony zakład m iał zapewnić przytułek bezdomnym żebrakom, z drugiej ułatwić otwieranie w arsztatów fabrycznych.

Są pewne dane świadczące, źe zakład roz­

wijał się przez parę lat pomyślnie. Przy rozpatry­

wania stanu przemysłu krajowego niepodobna jeszcze nie wspomnieć o ustroju kredytu w Polsce. W spo­

mnieliśmy, że wobec braku zorganizowanych insty­

tucji kredytowych — przedsiębiorstw a przemysłowe nie mogły się intensywnie rozwijać.

Podczas, gdy społeczeństwa zachodnio-europej­

skie już w XVII wieku posiadają cały szereg urządzeń tego rodzaju — kiedy Francja zdążyła już przeżyć wielki kryzys bankowy, kiedy Anglia tworzyła kolo­

salną instytucję Bank o fE n g la n d ... Polska ani mogła marzyć o czemś podobnem. Były projekty stworze­

nia instytutu kredytowego — ale plany wprowadził w czyn dopiero Lubecki za czasów Królestwa Kon­

gresowego. — Posiadaliśm y jedynie banki prywatne i te ostatecznie nie stały na wysokości zadania i nie mogły sprostać zadaniu.

Korzon przytacza ‘) że banki pryw atne mnożyły się za Stanisław a Augusta już w pierwszym okresie, a później żwawy ru ch w tej gałęzi w okresie dru­

gim pod wpływem pokoju i ustawy wekslowej z r.

1775, która pozwoliła szlachcie wystawiać weksle, a raczej poddała weksle szlacheckie ogólnym prze­

pisom i szybkiej egzekucji. W tedy bankierowie zaczęli wypożyczać pieniądze na ewikcję dóbr ziem­

skich, tudzież przyjmowali kapitał na lokatę. Ofia­

rowali wysoki procent: po 6, 7, 8 od sta.

') Korzon p, w yżej — tom II str. 172 i dalsze.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie sposób nie zauważyć, iż propozycje krystalizującej się dziedziny są dla literaturoznawców zaproszeniem do współudziału w metodologicznym „koncercie nauk”, a

Dzieło WWPana Dobrodzieja od osób, które je czytały, odbiera nale- żyte pochwały i przyznają, że masz geniusz do satyr. Życzą, żebyś się Juwenalisem zajął,

Oferujemy im leczenie chemioterapią oraz chemiotera- pię wspartą przeciwciałami, ale oczywiście wiemy, że to nie jest leczenie, które może ich całkowicie wyleczyć, bo to

Jednak nie może zostać pominięty gatunek (tu traktowany szerzej, jako sposób konceptualizowania idei), który obok powieści grozy i baśni jest fundatorem dzieł science

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Gdzie jest więcej?... Gdzie

A preliminary search of library and museum holdings in Poland, USA and Great Britain showed that only The Art Col- lection of University Library in Toruń and Victoria &

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..