• Nie Znaleziono Wyników

NAKŁADEM TOWARZYSTWA LIT. IM. A. MICKIEWICZA.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "NAKŁADEM TOWARZYSTWA LIT. IM. A. MICKIEWICZA."

Copied!
80
0
0

Pełen tekst

(1)

f r

E

FRANCISZKA ZABŁOCKIEGO

i

wr.

i

y ^

W E L W O W IE .

NAKŁADEM TOWARZYSTWA LIT. IM. A. MICKIEWICZA.

GŁÓW NY SKŁAD W KSIĘGARNI H. ALTENBERGA

(2)

O sobne odbicie, zn aczn ie rozszerzo n e, z „P am iętn ik a L ite ra c k ieg o “ R. VI (1907).

f i

I . Z w ią z k o w a d r u k a r n i a w e L w o w ie , u lic a L in d e» n l , a.

(3)

„Stąd. choćby treść była w zięta z obcego ję z y k a , choćby charaktery i układ dzieła mniej na u w agę za słu g iw a ły , dla j ę z y k a sam ego będzie Zabłocki zaw sze jednym z n a j­

szacow niejszych naszych p isa r z ó w ,. . . stą d chociaż w rzeczy i w ynalazku k ry ty k ma- łoby znalazł w artości, s t y l jego zastępuje w szystko co sztuka w ym aga, tak dalece, że Polak czujący swój ję z y k , zapom ina o w a ­ dach i tylko n a tej narodowej szacie prze­

staje“. Brodziński, L iteratura polska.

Ś. p. P io tr Chm ielow ski w sw oim referacie, wygłoszonym na trzecim zjeździe historyków polskich w Krakow ie, podkreślił, m ię­

dzy innem i, b rak w historyi literatu ry polskiej drugiej połow y X V III w ieku dw óch w ażnych opracow ań : dziejów rom ansu i histo­

ryi d ram atu , zarów no pow ażnego ja k kom icznego1).

Książka B ronisław a G ubrynow ieza o rom ansie polskim wieku oświeconego w ypełniła dotkliw ą lukę w b ad an iach nad piśm ienni­

ctw em drugiej połow y XVIII wieku 2) ; dzieje d ram atu i kom edyi w tym okresie czekają jeszcze n a swego historyka.

To, co na tern polu zrobiono, je s t bardzo niepokaźne. K arol E streicher 3) , A leksander T y sz y ń sk i4) , P iotr C hm ielow ski6) — oto

4) P a m ię tn ik I I I . Z jazd u h is to r y k ó w p o lsk ic h w K rak ow ie. I.

R e fe r a ty . W K ra k o w ie 1 9 0 1 . (S e k c y a I I .) L ite r a tu r a p olsk a w ie k u o św ie c o n e g o . R e fe r e n t D r. P . Ch. s. 4.

2) R om an s w P o lsc e za czasów S ta n is ła w a A u g u s ta . W e L w o ­ w ie 1 9 0 4 .

3) R y s o g ó ln y p iś m ie n n ic tw a d ra m a ty c z n e g o p o ls k ie g o od r.

1 7 5 0 do 1 8 0 0 (z „ S z k ic ó w b ib lio g r a fic z n y c h z d r a m a tu r g ii p o l­

s k ie j “). D z ie n n ik lite r a c k i L w ó w 1 8 5 8 n r. 3 3 — 4 7 i 5 0 . O Z a b ło ­ ck im nr. 4 2 s . 3 3 1 ; — B oh om olec F r a n c isz e k . R z e w u s k i W a cła w . C za rto ry sk i k s. A dam . R o z m a ito śc i. P ism o d o d a tk o w e p r z y G azecie L w o w sk ie j. L w ó w 1 8 5 8 nr. 6 — 1 0 , 4 8 i 4 9 , 5 0 i 5 1 . K r a s ic k i I g n a c y . T am że. L w ó w 1 8 5 9 n r. 2 i 3 . — D r a m a ty c y p o lsc y . J ó zefa U n g r a k alen d arz w a r sz a w s k i p o p u larn o-n au k ow y na rok 1 8 6 4 . W a r ­ sz a w a 1 8 6 4 s . 1 5 — 2 6 .

4) K o m ed y a p o lsk a w X V I I I w ie k u . W iz e r u n k i p olsk ie. W a r ­ sza w a 1 8 7 5 s. 1 6 7 — 2 0 4 . O Z ab łock im s. 1 8 6 — 1 9 5 .

6) N a sz a lite r a tu r a d ram atyczn a. T . I. P e te r sb u r g 1 8 9 8 s. 95

— 1 7 8 . TJstęp o Z a b ło ck im (d ru k o w a n y w E ch u m u zyczn em , te a tr a l-

(4)

4 L u d w ik B e rn a o k i,

i wszyscy, którzy zajm ow ali się piśm iennictw em dram atycznem w ieku X V III ja k o całością. Poza ich pracam i m am y kilka rozpraw , pośw ięco­

nych poszczególnym autorom dram atycznym , w śród których Franciszek Bohom olec i jego drużba' Z abłocki zwrócili głów ną uw agę badaczy.

A dam B ełcikow ski1), H enryk Biegeleisen2), W iktor S tru siń sk i3), Ma- ry a n G aw alew icz 4) , B ronisław K ąsinow ski 5) , Bolesław E rz e p k i6), W ła d y sła w Jan k o w sk i7), E dm und B ieder8), oto nazw iska tych, któ­

rzy sw e poszukiw ania Bohomolcowi lub Zabłockiem u poświęcili.

Obok p rac tych au to ró w w ym ienić należy książkę p. B olesław a Kielskiego o potężnym w pływ ie MoIiere’a na naszą literaturę d r a ­ m a ty c z n ą 9). Om aw iane są w niej ta k że kom edye Bohomolca i Za­

błockiego.

n em i a r ty s ty c z n e m . W a rsza w a 1 8 8 9 nr. 3 2 1 — 3 2 6 ) s. 9 5 — 141»

P o r . n o w o ro czn y nr. K u r y e r a w a r sz a w s k ie g o 1 8 9 0 (K ról w raju roz­

k o sz y ).

!) P ie r w s z y sc e n ic z n y p isa rz p o ls k i (k s. F r a n c isz e k B ohom olec T . J . ) ; F r a c isz e k Z a b ło ck i. Ze s tu d y ó w nad lite r a tu r ą p o lsk ą . W a r­

s z a w a 1 8 8 6 s . 2 9 2 — 3 2 0 i 3 4 3 — 3 5 4 .

2) Ż y w o t k s. J e z u it y F r a n c isz k a B ohom olca. A lb u m uczącej s ię m ło d z ie ż y p o św ięco n e J . I. K ra szew sk iem u . L w ó w 1 8 7 6 s. 6 1 9 — 5 9 .

3) K o m ed y e X . F r a n c isz k a B ohom olca w sto su n k u do te a tr u fr a n c u s k ie g o i w ło s k ie g o P a m ię tn ik lite r a c k i. R . I V . L w ó w 1 9 0 5 s. 2 4 6 — 2 6 0 . P or. L . B e r n a c k i. P a m ię tn ik lite r a c k i. R . V . L w ó w 1 9 0 6 s . 5 9 — 6 1 .

4) F r a n c isz e k Z a b ło ck i. S z k ic b io g r a f ic z n o -k r y t y c z n y . K rak ów 1 8 9 4 (d r u k o w a n y w „ T y g o d n ik u illu s tr o w a n y m “ . T . I I . W a r sz a w a 1 8 9 0 nr. 2 7 — 3 7 p. t . O a u torze „ F ir c y k a w z a lo ta c h “ ).

5) B e itr ä g e zu ein em S tu d iu m d es L u s ts p ie ld ic h te r s F . Z . I . T e il. B ro d y 1 8 9 7 ; G arść n o w y ch sz c z e g ó łó w o d ram atyczn ej d z ia ­ ła ln o ś c i F . Z . P a m iętn ik lite r a c k i. R . I V . L w ó w 1 9 0 5 s . 5 3 — 6 4 ; Z a b o b o n n ik , k om ed ya w 3 a. F . Z . o p ra co w a ł... B rod y 1 9 0 6 (A r c y ­ d z ie ła p o ls k ic h i o b cy ch p is a r z y . T . 4 3 — 4 4 ) W stę p .

6) P ism a F r a n c isz k a Z a b ło c k ie g o . Z e b r a ł i w y d a ł . . . P o zn a ń 1 9 0 3 . Por. W ł. J a n k o w sk i. P a m ię tn ik lite r a c k i. R . I I I . L w ó w 1 9 0 4 s . 1 4 4 — 1 4 9 .

7) F ig a r o p o lsk i (P r z y c z y n e k do g e n e z y „ B a lik u g o sp o d a r­

s k i e g o “ ) P a m ię t n ik lite r a c k i. R . I V . L w ó w 1 9 0 5 s. 2 6 0 — 2 6 4 . D o g e n e z y „ P a n a T a d e u sz a “ . T am że. R . V I. L w ó w 1 9 0 6 s . 8 0 — 8 5 ( w p ły w „ S a r m a ty z m u “).

8) K o m ed y e Fr. Z . n a tle ep o k i. S p raw ozd an ie D y r e k c y i c. k . g im n a z y u m w B o ch n i za rok s z k o ln y 1 9 0 6 . K rak ów 1 9 0 6 s. 3 — 3 6 . P o ró w n a j W ł. J a n k o w sk i. P a m ię tn ik lite r a c k i. R . V . L w ó w 1 9 0 6 s.

5 1 5 — 5 1 8 .

9) O w p ły w ie M oliera na ro zw ó j k o m ed y i p o lsk iej. S tu d y u m h is to r y c z n o -lite r a c k ie . W K ra k o w ie. N a k ła d em A k a d em ii U m ie ję tn o -

(5)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Z abłockiego. 5

Kilka tych słów w zm ianki o studyach mych p o przedników 1) — to spełnienie obow iązku, do którego się poczuw ałem . Z góry je d n a k zaznaczyć m uszę, że wyniki, do jak ich doszedłem , b ad ając kom e- dye F r. Zabłockiego pod względem treści i pom ysłów , zasadniczo ró żn ią się od rezultatów b a d a ń dotychczasow ych, są zaś przytem nie tylko „praw dopodobne“, ale praw dziw e.

Balik gosp od arsk i.

„Balik gospodarski“ (opera kom iczna we 3 aktach, W arszaw a, M. G r o ll, 1780, T e a tr D ufoura 56) u z n a ł p. K ąsinow ski za operę kom iczną, ułożoną pod w pływ em recepty B eau m arch ais’ego, zaw ie­

ra ją c ą dużo rem iniscencyi z jego „B arbier de S eville“ 2) ; p- J a n ­ kow ski , prócz B eaum archais’ego, dodał jeszcze d w a źró d ła : „Le Sicilien ou l’am o u r p ein tre“ Molière’a i D estouches’a : „Le triple m a ­ ria g e “ 3); p. Kielski ro zp atrzy ł szczegółowo b ad an ia sw oich p o ­ przedników i w y w n io sk o w a ł, źe : „Balik g ospodarski“ nie je s t w yłącznie rem iuiscencyą B eaum archais’ego „C yrulika“, ale w ypad­

kow ą działania w pływ ów B eaum archais’ego, Molière’a oraz w łasn y ch pom ysłów Z abłockiego4).

Rzecz się je d n a k p rzedstaw ia in aczej: „ B a l i k g o s p o d a r ­ s k i “ jest p r z e k ł a d e m , tłum aczeniem rozszerzonem , komicznej o pery F a v a r t ’a (C harles-Sim on ; 1710 —1792) 5) p. t. L e B a l B o u r g e o i s (opéra c o m iq u e , en un a c t e , meslé d’ariettes ; P a r M. F a v a rt: R eprésenté p o u r la prem ière fois s u r le T h éâtre de ś c i 1 9 0 6 (od b icie z X L I I t. R A U w y d z . filolog, s. 1 2 9 — 3 1 0 ). O B o- h om olcu na s. 11 —3 7, o Z a b ło ck im n a s. 5 0 —7 5 . A r ty k u ł K . E s t ­ reich era p t. M olière en P o lo g n e (L e M o lièriste. I V . a n n ée P a r is 1 8 8 3 s. 1 4 9 — 5 0 ) n ie p r z y n o si n ic n o w eg o .

1) O Z a b ło ck im por. nadto K lem en s K a n te c k i , Z a u to g ra fó w B ib lio t e k i P o tu r z y c k ie j. P rzew o d n ik n a u k o w y i lite r a c k i. R . V I . L w ó w 1 8 7 8 s. 1 1 6 — 1 2 0 . S ta n is ła w K o s s o w s k i, N ie z n a n y d ro b ia zg E . Z . P a m ię tn ik lite r a c k i. R I V . L w ó w 1 9 0 5 s . 3 2 3 — 3 2 6 (zob. A.

B r ü c k n e r , D zieje języ k a p o ls k ie g o . L w ó w 1 9 0 7 s. 98).

2) B e itr ä g e s. 2 4 - 3 6 .

3) P a m ię tn ik lite r a c k i R . I V L w ó w 1 9 0 5 s. 2 6 0 — 2 6 4 . 4j 1. c. s. 51 5 6 .

6) (L é r is A n to in e d e), D ic tio n n a ir e p o r ta tif d e s T h é â tr e s. A P a ­ r is , C. A . J o m b ert 1 7 5 4 s. 4 4 0 — 4 4 1 . M iałem pod ręk ą ty lk o to w y d a n ie (o g ło sz o n e b e z im ie n n ie ); d r u g ie w y s z ło w P a r y ż u 1 7 6 3 . T r e ś c iw y d y k c y o n a r z L é r is ’a m oże z a s tą p ić zn a k o m icie w ielo to m o w e d z ie ła b raci P a r fa ic t: „ H isto ir e du T h ea tre F r a n ç o is “ oraz „ D ic tio n ­ n a ir e d es T h é â tr e s de P a r is “ . — 0 F a v a r t’cie por. Q uérard J.-M . L a F ra n ce litté r a ir e . T . I I I . P a r is 1 8 2 9 s. 7 4 — 7 8 i A u g u s te F on t, F a v a r t L ’opera com ique e t la co m é d ie -v a u d e v ille au x X V I I -e et X V I I I - e s iè c le s . P aris, F isc h b a c h e r 1 8 9 4 .

(6)

6 L u d w ik B e r n a c k i,

l’Opera-Com ique de la F oire St. L a u re n t, le 13 M ars 1738) *). Nie będę w chodził tu w szczegóły, ja k Z abłocki przetłum aczył i rozsze­

rzy ł operę F a v a r t’a ; trzym ając się ty tu łu niniejszej pracy, zestaw ię kilka scen z oryginału i z p rzekładu dla stw ierdzenia faktu, że pom ysł

„B aliku gospodarskiego“ nie je s t bynajm niej w łasnością Zabłockiego.

Z aczyna się „Balik g o sp o d a rsk i“ duetem dyalogow anym O rgona i Dorym eny, z którego dow iadujem y się o z am iarach , jakie wzglę­

dem Kasi ( = Julie) żywią jej opiekun, O rgon i jej ciotka, Dyrym ena.

Akt pierw szy.

Scena I.

O r g o n i D o r y m e n a . D o r y m e n a . R a z też i K a s ia sam a p r z y z n a ła się ,

M ów iąc ta k do m n ie je d n e g o poranka :

„ W ie sz ż e , c io tu lu , że ju ż mam k o ch an k a ? A k o ch a n k a bez p rzy w a ry ,

B o m a ję tn y i n ie s t a r y “ .

„A n , cio tu lu , r z e k ła dalej, G d y b y ś m y s ię z n im pobrali,

Scène I.

O r g o n , D o r i m e n e . D o r i m e n e . L e s y e u x b a is s é s so u s l ’é v e n ta il,

E lle m e fit un lo n g d é ta il.

„ J ’ai, d it e lle , un A m a n t ; I l e s t rich e, i l e s t ch arm an t ; J e n ’ose vou s prier,

I l e s t p o u rta n t tem s, p o u rta n t tem s, Ma ta n te, il e s t p o u rta n t tem s D e m e m arier.

C et E p ou x fla tte r o it m es v o e u x ; D ’un s i lib re aveu de m es fe u x .

■*) L é r is , 1. c. s. 5 2 . O b szern e s tr e s z c z e n ie podają b ra cia Par- f a îc t (F ra n ço is e t C laude), D ic tio n n a ir e d es T h é â tr e s de P a r is. T . I.

A P a r i s , C hez L am b ert 1 7 5 6 s. 8 5 9 — 3 6 2 . — „ L e B a l b o u r g e o is“

b y ł g r a n y p óźn iej w r. 1 7 6 1 z końcem sie r p n ia i zaraz potem oka­

z a ł s ię w d ru k u p. t. ja k w y ż e j z d o d a tk iem : Im prim é en 1 7 6 2 — (L e p rix e s t de 2 4 so ls a v e c la M u siq u e). — A P a r is , C hez Du- c h e sn e 1 7 6 2 . 8 ° . O sob n y ten druk w łą czo n o do w y d a n ia d z ie ł F a ­ v a r t ’a (T heatre, P a r is 1 7 6 3 — 1 7 7 2 , 10 v o l. 8°), b ę d ą c e g o zebraniem lu ź n y c h o d b ić j e g o utw orów . D o k a ż d e g o tom u dodano ty lk o k a rtę t y t u ło w ą . „L e B a l b o u r g e o is“ j e s t tu w t. V I I I ,

(7)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r . Z abłockiego. 7

J a k b y m m o g ła b y ć s z c z ę ś liw ą ! D aruj sz c z e r o śc i w y z n a n ia . G d y b y m c z u ła m oc w y tr w a n ia , W ię c e j b y ła b y m c ie r p liw ą 1'.

E x c u s e z la lic e n c e ;

J ’aim e, h é la s ! j ’ai trop com battu, A h ! s i j ’a v o is m oin s de v e r tu , J e p ren d rois p a tien ce.

O r g o n P r a w d z iw ie ta d z ie ­ w c z y n a rozu m n ie m y ś li. A m nie te ź ja k w sp o m n ia ła ?

D o r y m e n a . N ie m ogę in a ­ czej m ów ić, ty lk o , że bardzo kon- te n ta i n ie m oże s ię d ość n ach w a- lić d o k ła d n o ś c i, z k tó rą w aćp an u is z c z a s z o b o w ią z k i opiekuna. Co w ię k s z a ma n a w e t n a d z ie j ę , że zezw o len iem na jej za m ężcie do­

p e łn is z h o jn y ch ła s k sw o ich . O r g o n (z ukontentowaniem).

K och an e d z ie c k o ! ca ły m sercem . K ie d y ż to s ię ona z a k o c h a ła !

D o r y m e n a . N a p ierw szy m b alik u , k tó r y w a ćp a n w y d a łe ś dla n ie j.

O r g o n (na stronie). W ie d z ia ­ łem ja dobrze , że s ię jej to po­

doba ; n ie c z y n iłb y m te ż b y ł t a ­ k ic h w y d a tk ó w bez p ew n eg o z a ­ m iaru .

D o r y m e n a . Z n a sz ż e w a ć ­ pan k o ch a n k a , k tó r e g o mam dla niej ?

O r g o n (rozumiejąc, że o nim mówi, śmieje się). H e , he, he, ta k , t a k , tr o s z e c z k a , t r o s z e c z k a , j e s t on tu podobno z n a m i. W p a n i, ja k u w ażam , s u b te ln ie koło in te r e su c h o d z is z . — J a ż b y m m ó g ł w czy m od m ów ić K a s i? n ig d y n ie. K ie d y s ię ta k p o d o b a ło , c h ę tn ie bardzo p r z y sta ję i z n ią s ię o żen ię.

D o r y m e n a . Cóż to zn ow u no w eg o .

O r g o n . E lle r a iso n n e ju s te , e n su ite e lle v o u s a parlé de m oi?

D o r i m e n e . E lle a lou é v o ­ tre e x a c titu d e à rem p lir à son ég a rd le s d e v o ir s de T u teu r ; et elle se fla tte que l ’h y m en q u ’elle d é sir e m ettra le com ble à v o s bon­

té s .

O r g o n . L a pau vre E n fa n t!

de to u t m on coeu r ; m a is d ep u is quand J u lie e s t -e lle enfin d even u e se n s ib le ?

D o r i m e n e . D è s le prem ier B a l que v o u s lu i a v e z donné.

O r g o n . Oh ! j e s ç a v o is b ien que m es so in s l ’a tten d riro ie n t c ’e s t ce qui m ’e n g a g e à lu i pro­

curer c es so rtes de D iv e r tis s e - m ens.

D o r i m e n e . V o u s c o n n o issez donc l ’A m a n t pour qui j ’en fa is la dem ande ?

O r g o n . E h , eh, eh , un peu ; il n e b o u g e d ’ic i. A h ! ah ! M a­

dam e D orim en e, v o u s vou s y p re­

n ez d ’u n e m an ière in g é n ie u s e ! on ne p e u t rien v o u s refu ser ; j ’ép o u ­ sera i J u lie .

D o r i m e n e . Q u ’e st-c e à d ire ?

(8)

8 L u d w ik B e ru a c k i,

O r g o n . A lb o ż w a ć p a n i n ie o m nie m ów isz ?

D o r y m e n a. Z a ś o w aćp a- n u ? to m i s ię p od ob ało! m ów ię o k a p ita n ie F l i n t y n i e , ch ło p cu m ło d y m , g r z e c z n y m i w c a le g o ­ d n y m s ie s tr z e n ic y mojej. J u z mu ją p rzy rzek ła m , oboja fa m ilia j e s t z te g o k o n te n ta , w s z y s t k ie r z e c z y z o s t a ły u k a rto w a n e i K a s ia pój­

d z ie za n ie g o .

O r g o n . M oja p an i, za p ozw o­

le n ie m jej, ja k te z m iark ow ać m o­

g ę , K a s ia ź le b a rd zo p o sz ła b y za m ąż, je ż e li n ie za m nie.

D o r y m e n a . B z d u r z y sz , b zd u ­ r z y sz , mój p anie.

Z o b a czem y , z o b a c z e m y ; t y m ­ cz a se m w aćp an n ie p rzesta w a j d a w a ć b alów , u c z t i k on certów . W ła ś n ie m u ju ż s ą p o trzeb n e te śro d k i do za lec en ia się .

O r g o n . T y lk o s ię n ie tro szcz, m oja p a n i : a n i śrzod k ów , a n i rad c z y ic h p otrzeb ow ać n ie b ęd ę. J e ­ ż e li ch cę w z ią ć w a ćp a n i sie str z e - n icę, c z y n ię to koń cem jej u s z c z ę ­ ś liw ie n ia : i p ro szę w ie d z ie ć o tym , ż e do m n ie sam e n ie g d y ś n a b ija ­ ł y s ię d z ie w c z ę ta , m ia n o w icie j e ­ d n a , tro szk a podobno coś le p s z e ­ go, n iż panna K a s ia . —

D o r y m e n a . Co za s z c z ę ś li­

w y ! ja k ż e s ię n a z y w a ła ta im ość je d n a ?

O r g o n . P a n n a p o d sto la n k a S u c h o tn ic k a ; z P ob ereźa. N ie w i­

d z ia łe m s ię z n ią , p raw d a, p rze­

s z ło la t t r z y d z ie ś c i, ale g d y b y m s ło w o p is n ą ł, je s z c z e b y b y ła moją.

O r g o n . C om m ent! n ’est-ce p as de m oi d o n t vou s p arlez ?

D o r i m e n e . P o in t du to u t ; c ’e s t de C lita n d r e , jeu n e hom m e aim ab le, d ig n e de ma N iè c e ; j ’ai d on n é ma parole , la fa m ille e s t d ’accord, le s m esu res so n t p r ise s, il l ’épousera.

O r g o n . N o n p a s, que j e sça - c h e , e t J u lie au roit to r t d ’en p ren d re un a u tre que ■ m oi.

D o r i m e n e . A lle z , v o u s ra­

d otez.

J ’a i p révû v o s refu s ; m a is je m e s u is p réca u tio n n ée : a llo n s, M o n sieu r O rgon , cou rage , c o n ti­

n u ez de donner à votre P u p ille d es B a ls , d es C oncerts , d es Ca­

d ea u x ; v o u s a v e z b esoin de r e s­

so u rces pour v o u s fa ire aim er.

C on tin u ez, c o n tin u ez.

O r g o n . A lle z , a llez, M adam e, je n ’ai pas b eso in de resso u rces, non p lu s que de v o s c o n se ils ; si j e s o n g e à v o tre N ièce, je lu i fa is h on n eu r ; apprenez qu ’il n e te n o it q u’à m oi d ’ép ou ser une je u n e et b e lle M arquise q u i la v a lo it b ien .

D o r i m e n e . O ui-dà ! E h ! com ­ m en t s e nom m e c e tte m erv eilleu se M arq u ise ?

O r g o n . M adam e la M arquise d e F la n c se c ; q u i e s t à c e n t lie u e s d ’c i ; i l y a tren te-cin q ans que j e n e l ’ai v u e ; m a is j e n ’au- ro is encore qu ’à d ire u n m ot, elle s e r a it à moi.

(9)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi P r. Zabłockiego. 9

D o r y m e n a . I o w szem ż y c z ę s ię z n ią ż e n i ć ; b y ła b y to dla w a ćp a n a p a r ty a p r z y z w o ita , a dla n a s ślic z n a ok o liczn o ść n a- śm ia n ia się .

O r g o n . N ie tr z e b a b y te g o m ó w ić d w a ra zy . A le p on iew aż k och am K a s ię i je s te m od n iej k o c h a n y , a p rzyn ajm n iej b y ć po­

w in ie n e m n ie ch cę b y ć n ie s ta ­ ły m , i p rzez to ty lk o okażę, żem sta r y .

D o r i m e n e . É p ou sez-la, M on­

sieu r, ép o u sez-la ; v o u s lu i c o n v e ­ n ez ; cela sera fort p la isa n t.

O r g o n . I l n e fa u d ro it pas trop m ’en défier ; m a is j ’aim e J u ­ lie , m ’aim e ou d o it m ’aim er ; a in s i c ’e s t une affaire arran gée.

I d ź ż e sobie, m oja p a n i, z te- m i d o cin k a m i. J e ste m , ja k i j e ­ stem , n ie c h c ia łb y m je d n a k m ie ­ n ią c m ojej fig u r y , za w s z y s t k ic h ty c h b ałam u tów i fircyk ów , za k tórem i p łe ć w a sz a sza leje.

D o r y m e n a (odchodzi i po­

wraca). D o zob aczen ia, s łu g a n aj­

n iż s z a .

A lle z v o u s en au d ia b l e , j e v o u s m ets au p is e t te l que je s u i s , je v a u x b ien to u s vo u s fu- lu q u e ts d e P e tits-M a îtr e s.

D o r i m e n e (fait quelques pas pour s’en aller, et revient). A d ieu , M on sieu r O rgon. (elle sort).

Oto zestaw ienie scen, w których w ystępuje F intak, służący Flin- ty n a, przeb ran y za nauczyciela tańców .

Scena III.

O r g o n , F i n t a k (przebrany za tancmistrza).

F i n t a k (na stronie). O tóż to te n s t a r y op iek u n k o ch a n k i m ego p ana. T rzeb a tu dobrze udać sw o ­ j ą rolę (zaczyna śpiewać i tańczyć kontradansa, nie ividząc niby Or­

gana).

Scene III.

O r g o n , C r i s p i n [en maître à danser).

C r i s p i n (à part). L e v o ic i, ce v ie u x T u teu r, qui v e u t su p ­ p lan ter mon M aître. Jo u o n s bien n otre rôle.

( Trąca Orgona... obala nareszcie Orgona).

A ! d la b o g a ! p rzep raszam m o­

ś c i d o b ro d zieju ; racz w y b a c z y ć za p ęd o m s z t u k i...

O r g o n (podnosząc się). A le c z e g o c h c e s z , mój k o ch a n y , i po co tu w p a d łeś, ja k sza rla ta n , albo te n , co s ię od czu b k ó w z za k ra ty w y r w ie ?

( I l heurte Mr. Orgon).

A h ! M on sieu r, e x c u se z un tra n sp o rt de l ’A rt.

O r g o n . Q ue dem andez v o u s ? Q u i ê te s vo u s ?

(10)

10 L u d w ik B e r n a c k i,

F i n t a k. P rzep ra sza m u n iż e ­ n ie, m ości dobrodzieju : n ie je s te m s z a r la ta n , ale do u s łu g p a ń sk ich ta n c m istr z , n a z w isk ie m K o z io łe k . I d ą c tu sk o n c y p o w a łe m so b ie ten k o n tr a d a n s ik , k tó r y się p a ń stw u m oże d z iś p rzy d a ć na b alu .

O r g o n . D z ię k u ję u n iż e n ie , o b ejd zie s ię tu i bez cieb ie i bez tw e g o k o n tra d a n su i m o żesz so ­ b ie p ó jść do n ie s z c z ę ś c ia . T akem s t ł u k ł kolano.

F i n t a k (kłaniając mu się).

P r a w d z iw ie n ie c h c ą c y , daruj m i w a ćp a n d ob rod ziej. D o t e g o ja tu p r z y ch o d zę n ie sw o im d o m y ­ słe m , a le z o b lig a c y i im ć pana P r y s id k ie w ic z a , d aw ać za n ie g o le k c y e t a ń c u , ja k ie jś im ć p a n n ie K a ta r z y n ie .

O r g o n . N ie p o tr z e b a ; n ie ­ chaj tu sam pan P r y s id k ie w ic z p r z y jd z ie .

F i n t a k . J a k ż e ma p r z y jść , k ie d y za ch o ro w a ł n a ch r y p k ę .

O ju ż te ż , m ości dobrodzieju, n ie g o d z iło b y s ię ta k p o k rzy w d za ć m oją p r o f e s y ą; i m ów ię mu o tw a r­

c ie , że j e s t e ś n ie w d z ię c z n y m . O r g o n . N ie w d z ię c z n y m ? F i n t a k . T a k j e s t , m ó w ię i d ow iod ę, ż e ś j e s t n ie w d z ię c z n y m . K ie d y w a ćp a n dobrodziej w id z is z ch ód im ć p a n n y K a t a r z y n y , j a k g d y b y ja k ie j n im fy , ram iona d o ­ brze sp u szczo n e, g ło w ę p r z y s t o j­

n ie t r z y m a n ą , p ie r ś o b łą i na­

przód w y d a n ą , k o n iu sz e k n ó żk i, n ib y trefu n k ow o , w r z eczy z a ś sam ej u m y ś ln ie z pod su k n i w y ­ m y k a ją c y się , p ew n ą całej p o sta ­ w y ła t w o ś ć ; to w s z y s tk o n ie je s t - że d la w a ćp a n a d o b rod zieja p r z y ­ c z y n ą p ew n e g o w z r u sz e n ia , k tó r e ...

C r i s p i n . J e s u is M aître à D a n ser, je m ’a p p elle S au te-en - l ’a ir ; j e v ie n s , ch em in fa isa n t, d ’in v e n te r une C on tre-d an se b r il­

la n te , qui pourra se r v ir au B a l que v o u s donnez ce soir.

0 r g o n. B ie n o b lig é , M on­

sie u r , b ie n o b l i g é , vo u s p ouvez v o u s en retourner.

C r i s p i n . P o in t de courroux de g r â c e ; je v ie n s de la p a rt de M r. d e la G a r g o u illa d e , D a n seu r de l ’O pera, c o n tin u er le s leço n s à M lle. J u lie .

O r g o n . Q u ’i l v ie n n e lu i-m ê ­ me.

C r i s p i n . A h ! M onsieur, le p a u v re hom m e n ’e s t p a s en é ta t d ’ex ercer s e s fo n ctio n s cab riolan ­ te s .

M on sieu r, v o u s fa ite s in ju re à m on art, p erm ettez, m oi de v o u s d ire que v o u s ê t e s un in g r a t.

O r g o n . C om m ent ! un in g r a t ! C r i s p i n . O ui M onsieur, un in g r a t ; quand v o u s v o y e z M lle.

J u lie a v e c un p ort de R e in e , le s é p a u les effacées la tê t e h a u te, u n e p o itr in e qui s ’a rro n d it a v e c g r â c e , un p e t it b ou t de p ied qui se pré­

s e n te en -d eh ors jo lim e n t, u n e jam ­ be é la s tiq u e ; une a isa n ce , enfin to u t c e la ne v o u s fa it-il p a s un ce r ta in p la isir q u i...

(11)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Z abłockiego. 11

O r g o n , P raw d a, p ra w d a ; p e­

w n eg o w z r u s z e n ia , s a t y s fa k c y i i u k o n ten to wa n ia ...

F i n t a k . K om u ż to w s z y s tk o p r z y p is a ć n a le ż y ? s z tu c e tańcu, s z tu c e ta ń cu , i nam .

O r g o n . N ie m a co n a to mó­

w ić .

F i n t a k. S ą praw d a lu d zie, k tó r z y , ch c ą c u ch o d z ić za w ie l­

k ic h filozofów , m ó w ią , iż b y ło b y p r z y z w o ic ie j k s z t a łc ić serce m ło­

d z ie ż y . A le u w a ż m y ty lk o serce, co to j e s t serce ? n a co się zda to serce ? k to w id z i to serce ? P r z e c iw n ie ; p o w a b y , sk ła d n o ść w d z ię k c ia ła , to to w n e t b ije w o c z y i je d n a p r z y w ią z a n ie . D la te g o te ż to rod zice m a ją cy ś w ia ­ tło , a o so b liw ie rozum ne m a tk i, w o lą raczej n as m ieć do ed u k o ­ w a n ia sw o ic h d zieci, ja k ty c h n u ­ d n y c h i p o sę p n y c h m ędrców , k tó ­ r z y ty lk o o b y cza jn o ści i rozum u u czą . D o cz e g o to s ię w ty m w ie k u ta k bardzo p rzy d a je ?

O r g o n . T ak c i to j e s t teraz, ale n ie w ie m je ż e li n ajlep iej.

F i n t a k. B odaj to ta n ie c ! . ...C zy n ie im ć p an n a K a ta r z y n a to id z ie ?

Scena IY.

O r g o n , F i n t a k , K a s i a .

A p f e ! W a ćp a n n a s ię k ła ­ n ia s z n o g ą , ja k parafianka. D am a do w ie lk ie g o sp o so b io n a św ia ta , p o w in n a s ię k ła n ia ć b iodram i, n i­

b y to ta k , ja k (m ów iąc n a p r z y - k ła d ) n a si g a s z k o w ie i g o to w a l- n ia n i ry cerze b ic ie m o s tr o g ą o o str o g ę , ja k ś w ie ż e j d a ty p ano­

w ie ś c isk a n ie m r ę k i i p ro tek cy o -

O r g o n . Oui, oui, oui.

C r i s p i n . E h bien, M onsieur,, à qui le d e v e z v o u s ? A la dan se, à la d an se.

O r g o n . J ’en c o n v ien s.

O r i s p i n . I l y a d es g e n s q u i, v o u la n t s ’é r ig e r en P h ilo so p h e s, p r éten d en t q u ’il fe r o it p lu s à pro­

pos de form er le coeur de la J e u ­ n esse ; m ais q u ’est-c e que le coeu r?

A quoi se r t le coeur ? On ne v o it p as le coeur. P a rlez moi d es a g r é - m ens de la figure ; cela frap p e le s y e u x , cela e s t p alp ab le ; e t c ’e s t p ourquoi nom bre de P è r e s e t de M ères de fa m ille n ou s p réfèrent, pour l ’éd u ca tio n d e le u r s en fa n s, à c es p éd a n ts qui n ’e n s e ig n e n t que d e la m orale ; cela n e con­

d u it à rien .

O r g o n . V o u s a v e z r a iso n , la mode en e s t p a s s é e : m a is...

O r i s p i n . E h ! v iv e la d a n se ; je s u is p ersu a d é que M lle J u lie p en se de m êm e ; m a is n ’est-c e p as elle que j e v o is ?

Scene IY.

O r g o n , O r i s p i n , J u l i e .

O r i s p i n (à Orgon). F i d on c ! M a d em o iselle ; v o u s sa lu e z d es g e ­ n ou x com m e u n e B o u r g e o ise . U n e fem m e d e c o n d itio n sa lu e de la h a n c h e , de m êm e q u ’un P e tit- M aître sa lu e de l ’ép au le ; un jeu n e C o n seiller de la c h e v e lu r e ; un F in a n c ie r de la m ain e t du v e n ­ tre ; un A b b é de la tê t e et d e s

(12)

1 2 L u d w ik B e rn a c k i,

n a ln y m g ło w y sk ło n ie n ie m , ja k y e u x : c ’e s t le s a lu t qui nous d is- la b b u s io w ie oczkow aniem i m in - tin g u e M a d em o iselle; b is.

kow an iem , ja k sta r e k o k ie tk i w y ­ sz c zerza n iem w p ra w n y ch zęb ów ...

O r g o n (Mania się niezgrab- O r g o n (salue de la hanche), nie).

Z estaw iam sceny z m niem an ą P o dstolanką i z Flintynem , przeb ran y m za k u p c a :

Akt trzeci.

Scena IV.

O r g o n , F i n t a k ( przebrany za starą babę), F l i n t y n (udaje się za kupca sprzętów do zbytku, w p e­

ruce bez warkocza, w długim i sze­

rokim płaszczu).

F l i n t y n . P r z y n o sz ę tu, m o­

ś c i d o b rod zieju , d o m in a , k tóre w a ćp a n d obrodziej ż ą d a łe ś m ieć z n a sz e g o sk lep u .

O r g o n . Z ja k ie g o sk le p u ? F i n t a k . Ze sk le p u pana F ry- p onier, u k tó reg o pan z w y c z a jn ie to w a r y biera.

O r g o n . A h a , w iem . T o te d y , mój b r a c ie , m u s ia łe ś n ie d a w n o p r z y s ta ć do n ie g o z a c z e la d n ik a ; bom c ię tam w sk lep ie n ig d y n ie w id z ia ł.

F l i n t y n . P r z e p r a s z a m , mo­

ś c i d o b r o d z ie ju , n ie je s te m c z e ­ la d n ik ie m , a le k o m p a n istą pana F r y p o n ie r ; h a n d e l n a sz p o d z ie lo ­ n y j e s t n a d w a u d z ia ły , on ma u d z ia ł sk lep u , a ja m a g a zy n u .

Scene XIV.

O r g o n , C r i s p i n (en Vieille) , C l i t a n d r e (en Fripier, avec une

longue et large redingote).

C l i t a n d r e . M on sieu r, ce so n t le s D o m in o s que v o u s avez d em an d és à Mr Z orobabel votre M archand F r ip ie r ordinaire.

O r g o n . A h ! j e s a is : v o u s ê te s donc un n ou veau g a r ç o n ? je ne v o u s ai pas encore v u ch ez lu i.

C l i t a n d r e . N o n , M on sieu r, je n e s u is p a s so n ga rço n , m ais je s u is son A s s o c ié : il a le d is ­

tr ic t de la B o u tiq u e e t m oi j ’ai le d is t r ic t du M a g a sin ; je fa is le s h a b its e t quand je p ren d s la ta ille , j ’h a b ille s i j u s t e , s i ju s te q u ’il n ’y a rien de si ju s te .

O r g o n . O ui ; tém oin mon der­

n ier h a b it que j ’e n ’ai ja m a is pû b outonner.

C l i t a n d r e . J e n ’ép a rg n e p o u rta n t p a s l ’étoffe.

O r g o n . N on , pour vou s, il y paroît, v o y o n s v o s D om inos.

(13)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Ż abłockiego. 13

F i n t a k (do Orgona). A do c z e g ó ż te dom ina ?

O r g o n . D z iś \v w ieczó r daję bal d la K a s i. J e s t to d z ie w c z y n a , k tórąm w z ią ł na o p ie k ę ; ju tro mam j ą o d d ać do k la szto ru , sp ra­

w ię te d y d la n iej och o tk ę.

F i n t a k . C o ? w aćp an b al d a je s z ? J a k ż e m k o n t e n t ! W sz a k to moja p a sy a b al. A h ! m oje k o ­ c h a n ie ... (tu go głaszcze pod brodę).

F 1 i n t y n (do Orgona). O tóż j e s t różow e d om ino z srebrnem i

kom pankam i.

O r g o n (nieukontentowany). A le j a m ów iłem , ż e b y n ie b y ło n ic b ły s k liw e g o .

F l i n t y n . O cóż p an u id z ie ? j e s t ic h tu ty le j e s z c z e ; ma pan p op ielate, orzech ow e, czarne, p stre, m o rą g o w a te...

O r g o n ( obzierając, wybiera).

N o, to te dobre (bierze jedno dla siebie, drugie kładzie na krześle dla K asi).

F i n t a k . A ja d la s ie b ie b io ­ rę t o ; w ła ś n ie m i te ż przeb rać s ię p o tr z e b a , a b ym n ie b y ła po­

zn an ą, g d y b y tu , ja k im p r z y p a d ­ k ie m , m eg o s y n o w c a lich o p r z y ­ g n a ło .

O r g o n . D ob rze m ó w isz, m o­

ja ryb eczk o, O w szem d la w s z e l­

k ie g o b e z p ie c z e ń stw a z a tu l s ię ja k n a jle p ie j, (woła) K a s iu , K a s i u !

F l i n t y n (do Fintaka). W sk ó - r a łż e ś co u K a s i ?

F i n t a k (do Fintyna). T y lk o w a ćp a n n ie b ąd ź ta k im g o r ą c z k ą i czekaj ; n ie b a w n ie tu p rzy jd zie.

Scena Y.

C i ź s a m i , K a s i a .

O r g o n (do K asi). P o zw a la m c i , m oja K a s iu , o s ta tn i raz d z iś

C r i s p i n (à Orgon). P o u r ­ quoi fa ire c es D o m in o s?

O r g o n . J e donne ce s o ir B a l pour d iv e r t ir ma P u p ille , que je rem ets dem ain au C ou ven t.

C r i s p i n . V o u s donnez B al, M on sieu r ? A h ! q uel p la isir ! le B a l e s t ma fo lie . ( I l chante).

C l i t a n d r e (à Orgon). M on­

sieu r, v o ilà un D om in o couleur de ro se e t a r g e n t.

O r g o n . C om m ent, com m ent ! je v o u s a i d it que j e ne v o u lo is rien d ’apparent.

C l i t a n d r e . E n v o ic i un a u tre qui e s t fe u ille s m ortes.

O r g o n . B o n ; j e p ren d s c e ­ lu i-ci.

C r i s p i n . E t m oi l ’a u tre ; il e s t à propos que j e me d é g u is e pour n ’être p o in t recon n u , s i le h azard a m en oit m on N ev eu .

O r g o n . V ou s ferez fort bien.

(Il appelle) J u lie , J u lie .

C l i t a n d r e (bas à Crispin).

A s tu r é u s s i a u p rès de J u lie ? C r i s p i n . D o n n ez-v o u s pa­

tien ce : vo u s a lle z la v o ir ; n e f a i­

te s se m b la n t d e r ien .

Scene XY.

L e s A c t e u r s p r é c é d e n s , J u l i e .

O r g o n (à Julie). J e v o u s p erm ets pour la d ern ière fo is le

(14)

14 L u d w ik B ornacki t

ta ń c z y ć , pod tą k o n d y c y ą , ż e s ię

¡nikomu n ie d a sz p oznać , ż e b ę­

d z ie s z z a w sze p r z y m nie , i że n ie r z e k n ie sz do n ik o g o sło w a , c h o ć b y te ż k to do c ie b ie g a d a ł.

K a s i a (z nieukontentowaniem).

M n ie jsz a o to.

O r g o n (pokazując je j domino na krześle). Otóż m asz d la s ie b ie d om in o. A le , ale, p a n ie F ry p o n ier, c z y j e s t tam p rzy n im k a p tu r ?

F l i n t y n . I bardzo d o s ta tn i, O r g o n. T y m lep iej, w ła śn ie m ta k c h c ia ł.

F i n t a k (do Flintyna). P o m ó ż­

że , w a ś ć , p a n n ie p r z y w d z ia ć te dom ino, (do Orgona, bawiąc go i dając czas Flintynowi mówienia Z K asią). J a k ż e m n ie k o ch a n k u zn aj­

d u je sz w ty m dom ino ?

O r g o n . W y ś m ie n ic ie , moja p u p eczk o , w y ś m ie n ic ie ; ta k e ś mi ła d n a , (na stronie) ja k b ab a pod m a szk ą .

J a k ż e ja ta k i hum or lu b ię ...

...H o la , hola, m osp an ie F ry p o n ier.

F l i n t y n . S łu ch am , m o ści d o­

b rod zieju ,

O r g o n . C zego s ię w a ść tak d łu g o b a w isz z p rzy w d ziew a n iem d om in a. K a s ia n ie ma n ic , a n i na ta n d e tę , a n i do zb y cia .

F l i n t y n . J u ż sk o ń czy łem . Co się p an u zdaje ? A lb o n ie do­

b r z e ?

O r g o n . W y śm ie n ic ie .

p la isir d e la d a n s e , à c o n d itio n que v o u s n e v o u s ferez p a s con- n o ître que v o u s serez to u jo u rs à c ô té de moi e t que v o u s n e p ro ­ férerez p a s u n e se u le parole, te lle ch o se q u ’on v o u s d ise.

J u l i e . V o u s serez s a t is f a it . O r g o n (lui montrant le Do­

mino qui est sur une chaise). V o i­

là le D om in o que v o u s m ettrez, le ca p u ch o n y e s t - i l ?

C l i t a n d r e . O u i, M onsieur, tr è s g ra n d e t tr è s am ple.

O r g o n . C’e s t com m e j e l ’a i d em an d é.

C r i s p i n (à Clitandre). A id e z à p r é se n t à M ad em oiselle, (à Or­

gon) M e trou vez v o u s b ie n ?

O r g o n . T r è s-b ie n .

J e v o u s aim e de c e tte hum eur.

M on sieu r le F r ip p ie r ! C l i t a n d r e . M o n sie u r ! O r g o n V o u s ê te s b ien lo n g - tem s à p a sser un D om ino.

C l i t a n d r e . V o ilà q u i e s t fa it, M ad em oiselle e s t-e lle m ise à v o tre g r é !

O r g o n . F o r t bien.

Oto ustęp ze sceny, w której F lin ty n , ja k o h u zar, w p ad a w czasie balu do dom u O rgona:

Scena VIII. Scene XVIII,

C i ż s a m i , ( K a s i a , F l i n t y n , L e s A c t e u r s p r e c e d e n s ( J u - O r g o n , K a p e l a i m a s k i g o - l i e , C r i s p i n , O r g o n e t l e s

(15)

Źródła, n ie k tó ry c h kom edyi F r. Z abłockiego. 15

ś c i n n e ) F 1 i n t y 11 (przebrany po Gr e n s d u B a l ) — C l i t a n d r e huzarsku z wielkiemi wąsami, wpa- (en Capitaine de Houssards, avec

da obcesowo). des larges moustaches).

F l i n t y n . N ie c h mi się n ik t nie w a ż y k łam ać. S zu k am tu p e­

w n ej... (do K asi) T u ś m i to w ać- p a n n a , m ościap an n o c io t k o , po­

znaję c ię po ty m dom ino z u w ia ­ d om ien ia te g o . k tó r y c i je tu p r z y n ió s ł. W a ć p a n n a to ch cesz iś ć za m ąż i p o zb a w ić m nie w s z y s t k ic h m oich n a d z i e i , k tó- rem p o k ła d a ł w o g a r n ie n iu po n ie j s u k c e s y i ? m n ie , k tó r y s łu ­ ż ą c na honor, d la u trzy m a n ia z a ­ s z c z y t u n a szej fa m ilii , g o ły j e ­ stem , ja k ś w ię t y T u reck i? P o cze­

kaj, m oja p an i , p ók i ja ż y ję n ie d o p u śc isz s ię te g o g łu p s tw a , u p e­

w niam . Z m ło d y ch la t m oich och- m is t r z o w a ła ś , i p r z e w o d z iła ś na- dem n ą ; tera z , k ie d y d z ie c in n ie ­ je s z , w zajem n ą w in ie n e m c i p r z y ­ s łu g ę . P r o sz ę z so b ą (chce j ą brać).

C l i t a n d r e ( entrant brusque­

ment). A lte - là M essieu rs, que per­

son n e ne bronche ; j e ch erch e ic i...

(à Julie) A h ! c ’e s t v o u s-m êm e; je vou s recon n ois à ce D om ino : le F rip p ier m ’a in s t r u it de tou t. V e n ­ tre b le u ! ma T a n te, j ’apprends de b e lle s n o u v elles ! v o u s v o u lez p ren ­ dre un M ari pour m e d e sh é r ite r ! Oh ! p arb leu j ’y m e ttr a i bon ordre.

V ou s a vez ja d is eû so in de ma con d u ite ; c ’e s t à m oi m a in ten a n t à v e ille r su r la vôtre.

F l i n t y n (do K asi). A w a ćp a n n a , m ościapanno, P r o sz ę zaraz w y c h o d ź za m ną.

Z w a s zaś, j e ż e li ch ce k tóry, Ż eb ym m u p rzetrzep a ł sk ó ry , Ż eb y m d o ło ż y ł g r z b ie to w i;

N ie c h ty lk o tc h n ie , n iech p rzem ów i, P ó k i ż y c ia popam ięta,

Co to h u zar T erem teta

(Uprowadza Kasią, która daje znak pożegnania Orgonowi).

C l i t a n d r e (à Julie, il chante).

A llo n s M adam e ; d ép êch ez, m arch ez, m archez (Se tournant vers l’assemblée)

P a rm i v o u s s i q u elq u ’un soufle, D ’un rev ers,

J e v o u s j e t t e le maroufle A l ’e n v e r s.

P rzy taczam jeszcze końcow e sceny:

(16)

16 L u d w ik B e rn a c k i,

Scena ostatnia.

O r g o n , F i n t a k , M a s z k i . O r g o n . P i e ś ń . D u o .

J u ż s ię w ię c m oja n a d zieja r o z c h w ia ła ! N iech a j wam za to, n ieb a , b ę d z ie c h w a ła , Żem s ię u w o ln ił p rzecię od tej j ę d z y : J a m te ż n ie je j c h c ia ł, le c z ty lk o p ie n ię d z y . Ż ad n a w ty m d la m nie n ie s t a ła s ię szk od a Mam p ieścień , z a p is i dom bez H eroda.

J e s z c z e się darm o k a r n a w a ł n ie sk w a si, Z araz uderzę, ja k w d ym , do m ej K a s i, I bez n a jm n iejszej z w ło k i z n ią się ż e n ię . F i n t a k (odchodząc). D o z o b a c z e n ia ; k ła n ia m u n iż e n ie . O r g o n . G d zież id z ie s z , K a s iu ?

F i n t a k . G d zie id ę ? za p an em ...

O r g o n . J a k im ?

F i n t a k . F lin ty n e m .

O r g o n . Co ! za k a p ita n em ?

F i n t a k . I cóż to ma b y ć d z iw n e g o w tej m ierze.

(zdejmuje maszkę).

O r g o n . Co, babo, tru p ie, d y a b le, lu cy p erze , 1 t y ś b y ła , z n ie m i w s p is k u ? F i n t a k . H o la , hola, stó j p a n isk u . O r g o n . T y babo, tru p ie, t y se k u tn ic o .

F i n t a k . M ęszczy zn a m , p o sta ć w z ią łe m k ob iecą.

O r g o n (poznając go, chwyta za rękę).

W s z a k to j e s t F in ta k ... H ej ! k ijó w , k atów .

F i n t a k (wyrywając się). N ie szarp m n ie, sta r c z e , id ź do stu k atów .

Scene X IX .

O r g o n , C r i s p i n , l e s M a s q u e s .

O r g o n . Mon m a ria g e e s t ro m p u ; m a is ce qui me console, c ’e s t que ce b r illa n t e s t un tr è s b on effet e t n o u s verron s ce que l ’on pourra fa ire du d é d it, (à Crispin qui veut sortir) Où a llez v o u s J u lie ?

C r i s p i n (se démasquant). S u iv r e m on M a îtr e , qui co n d u it J u lie ch ez sa T a n te D orim ene.

O r g o n . C iel! que v o is -je ? je s u is a s s a s s in é ! tu es du com­

p lo t, m a u d ite V ie ille !

C r i s p i n . V ous me fa ite s t o r t ; M onsieur, je n e m érite pas p lu s c e tt e q u a lité que c e lle de M aître à d an ser e t de M u sicien ; je s u is le V a le t d e C litan d re.

(17)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Zabłockiego. 17

O r g o n . H e j ! postron k ów , k ijó w , batów .

F i n t a k. Id źże, id ź ż e do s t u k a tó w . ( wyrywa się i ucieka).

O r g o n (wrzeszcząc i biegąc za nim).

H ej ! postron k ów , k ijó w , batów . (Tu maski wchodzą).

O r g o n . A h ! tr a îtr e , tu me répondras de tou t.

( Orgon veut courir après Crispin ; les masques l’arrêtent en dan­

sant autour de lui ; ce qtii forme une contredanse à la fin de laquelle il s’échappe et les masques le suivent).

( Vaudeville).

Tekst polski przyw iedziono podług w ydania pierw szego : W a r­

szaw a , M. Groll 1780 , tekst francuski w edług osobnego odbicia : A P aris 1762 (egzem plarz w Bibliothèque N ationale w Paryżu).

Pow yższe zestaw ien ia nie p o zostaw iają żadnych w ątpliw ości.

Pom ysł „Baliku gospodarskiego“ nie je st w łasnością Zabłockiego.

D o k to r lubelski.

Sam Z abłocki przyznaje, źe „D oktor lu b elsk i“ (kom edya w e 3 aktach. W arszaw a, P. D ufour 1781, T e a tr D ufoura 33) je st kom e- dyą „z francuskiego p rzero b io n ą“ . Krytycy zaufali w yznaniu prze- rab iacza, nie troszcząc się o w ykrycie au to ra.

„ D o k t o r l u b e l s k i “ je s t przerobionem t ł u m a c z e n i e m kom edyi H a u t e r o c h e ’a (Noël le B reton, S ieur d e; 1617 — 1 7 0 7 )1) p. t. C r i s p i n M é d e c i n (com édie en tro is ac te s; g ra n a 1 6 7 4 )2).

Dla dow odu zestaw iam kilka scen.

Oto pierw sza scena „D oktora lubelskiego“.

*) L é r is , 1. c. s. 4 6 6 H a u tero ch e (N o ë l le B r e t o n , S ieu r de) jo u a d ’abord la C om édie d a n s la T rouppe du M arais : d a n s la s u it e i l p a ssa d a n s ce lle d e l ’H ô tel de B o u r g o g n e ; e t à la réu n ion d es d eu x T r o u p e s , il fu t con servé. I l se retira en 1 6 8 2 , e t m ourut en 1 7 0 7 . I l a a u s s i tr a v a illé d an s le g en re d ram atiq u e. P o r. P a r fa ic t, D ic tio n n a ir e T . I I I . A P a ris 1 7 6 6 s. 6 2 — 6 3 , J.-M . Q uérard , L a P ran çe litté r a ir e . T . I V . P a r is 1 8 3 0 s. 4 0 .

2) L é r is , 1. c. s. 9 7 jo u ée a ss e z s o u v e n t su r le T h é â tr e F ra n ­ ç o is . L e s u je t en e s t fo r t com ique. P o r. P a r fa ic t, D ic tio n n a ir e T . I I . A P a r is 1 7 5 6 s. 2 1 3 i H is to ir e T. X I . A P a r is 1 7 4 7 s . 3 9 7 — 8.

2

(18)

18 L u d w ik B e rn a c k i,

Akt pierw szy.

Scena I.

S t a r u s z k i e w i c z , W o j c i e c h . W o j c i e c h . Co zn ow u n o w e­

g o ! P a n m a s ię ż e n ić ?

S t a r u s z k i e w i c z . T a k j e s t , i d la te g o w y s ła łe m m ojego sy n a do K rak ow a, w rzekom o d la u cze­

n ia s ię ju r y sp r u d e n c y i, w r z e c z y z a ś s a m e j , ż e b y g o s ię p o zb y ć.

B o to c i p an ow ie sy n a le , b y le s ię im ty lk o w ą s z a s ia ł pod nosem , rozum ieją, z a r a z , źe o jco w ie d la n ic h ż y ć ty lk o p o w in n i. N ic z t e g o ! J a je s z c z e m y ślę ż y ć dla sie b ie .

W o j c i e c h . A n ie m ó g łb y m te ż w ie d z ie ć , k tó r a to j e s t ta n arze­

czon a p a ń sk a żo n a ?

S t a r u s z k i e w i c z . Z n a sz ją d o b r z e ; E liz a .

W o j c i e c h ( z podziwieniem).

C zy n ie córka pana d o k to ra JEte- c e p ty ?

S t a r u s z k i e w i c z . T a k j e s t ; a lb o co ?

W o j c i e c h . C h yb a p an ża r­

tu je . P a n n a E liz a n ie w i e m , c z y m a la t o śm n a ście i p ręd zejb y s ię z d a ła d la pana E rasta, n iż ju r y s - p r u d e n c y a ; a p anu co po ty m ow ocu n ied o jrza ły m , tru d n y m z a ­ p e w n e do s tr a w ie n ia ta k starem u i n ied o łężn em u ż o łą d k o w i. O żeń pan sy n a , p r zy zw o iciej b ęd zie.

S t a r u s z k i e w i c z . S y n mój n ie ożen i s ię , c h y b a za la t k ilk a ; jem u p otrzeba je s z c z e rozum u, n ie ż o n y . N ie c h s ię m łokos u c z y !

W o j c i e c h . A l e , m ości d o­

b rod zieju , d z ie w c z y n a m a dopiero la t o śm n a ście. L a t o śm n a ście ! P o ­ m y ś lm y ty lk o n ad ty m !

S t a r u s z k i e w i c z . J u ż i m y ­ ś la łe m , i r o z w a ż a łe m , i p o sta n o ­ w iłe m . D z ie w c z ę p ię k n e , h o ż e ,

Acte première.

Scene I.

L i s i d o r , M a r i n .

M a r i n . Q uoi, M o n sieu r! vo u s v o u le z vo u s rem arier, d it e s -v o u s ? L i s i d o r . O u i , oui, j e v e u x m e rem arier, e t pour c e t effet j ’ai en v o y é m on F il s à B o u r g e s sou s p r é te x te d ’é tu d ie r encore quelque tem s la J u r isp r u d e n c e .

M a r i n . S u f f it ; m ais p eu t-on v o u s dem ander com m ent se nom ­ m e c e lle que v o u s v o u le z épou­

se r ?

L i s i d o r . C’e s t A lc in e . M a r i n . Q u o i ! la F ille de M on sieu r le M éd ecin M irobolan ?

L i s i d o r . Oui.

M a r i n . V o u s v o u s r a ille z , M on sieur, c e tte F ille n ’a p a s p lu s d e d ix - h u it - a n s , et s e r o it p lu s propre pour M o n sieu r v o tr e F ils que pour v o u s.

L i s i d o r . J e ne v e u x pas que m on F il s se m arie de tro is ou qu atre a n s.

M a r i n . M ais, M onsieur, pen- s e z -v o u s b ie n à ce que v o u s f a i­

te s , quand v o u s form ez le d e s s e in d ’ép ou ser A lc in e ?

L i s i d o r . C om m ent! s i j ’y p e n se ? O ui, oui j ’y p en se, e t for­

tem en t. E lle e s t b e l l e , e lle e s t

(19)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Z abłockiego. 19

roztropne i pełne przymiotów, którem i g ard zić nie można.

W o j c i e c h . Im więcej ona ma w sobie zalet, tym gorzej dla pana. W sz y stk ie te talen ta n ie ­ najlepiej p rzypadają dla starego.

No pam iętaj pan , co W ojciech mówi.

S t a r u s z k i e w i c z . Co ten półgłów ek ze swoim wiekiem s ta ­ rym ? Jak b y m to ja m iał być n a j­

starszym .

W o j c i e c h . Pew nie nie ? G dy­

byśm y żyli za czasów M atuzala, w iek w aćpana m ógłby się jeszcze nazwać m łodym ; ale teraz... W szak to pan siw iuchny ja k gołąbek.

S t a r u s z k i e w i c z . Mój ko - chany, siw izna moja nie pochodzi z lat, ale ze zgryźliw ego życia i interesów . Ciężko pracowałem na kaw ałek chleba. Sam jestem ko­

walem mojej fortuny, nie wziąłem nic po przodkach. N ie w stydzę się tego w yznać. Otóż to je st, co mi przed czasem ubieliło głowę.

T rudno nie syknąć i nie u m art­

wić się , k ied y człeku w szystko szło jak z kam ienia.

W o j c i e c h . Oj to praw da!

P a n jed n ak nie tylko sykać , ale i zg rzy tać m u s ia ł; znać to po zę­

bach, bardzo ich niewiele.

S t a r u s z k i e w i c z . Idźże, ty g łu p c z e ! Co on mi dalej powie ? W ielka r z e c z , że mi popróchnia- ły ! Ale co ja mam się spraw iać tem u bałam utow i ? Słowem , po­

wiadam, źe nie jestem sta ry i nie mam więcej lat, ja k sześćdziesiąt.

W o j c i e c h . D odawszy jesz­

cze ze dw a krzyżyki. P rzypom nij­

m y sobie p rz e c ie , będzie temu

sage, elle est jeune, elle est spi­

ritu e lle ; enfin elle a des quali­

tés qui ne sont pas communes.

M a r i n . H é ce sont toutes ces belles qualités qui devroient vous empêcher d ’y so n g er; car à dire le vrai, to u tes ces choses ne s ’accordens gueres bien avec un V ieillard.

L i s i d o r. Hé, ne suis point ta n t vieux.

M a r i n . Non d à , si nous étions au tems où les hommes vivoient sept ou h u it cens ans, vous ne seriez encore qu’un je u ­ ne adolescent : m ais dans celui où nous sommes , je vous tiens fo rt avancé dans la carrière.

L i s i d o r Mais soixante a n s...

M a r i n . Ma foi, à n ’en point m entir, je croi que vous en avez pour le moins douze ou quatorze

(20)

20 L u d w ik B e rn a c k i, dni k ilk a , kiedy pan podpiw szy

z panem Starośw ieckim , w dał się z nim w relacyę daw nych rzeczy.

P an Starośw iecki, jak sam mówił, ma ju ż obłożonych la t sześćdzie­

siąt, a przecie kiedy w ypraw iano w szkołach dyalog, wad pan g ra ­ łeś rolę H e ro d a , kiedy on g ra ł rolę jednego z liczby niew iniątek.

S t a r u s z k i e w i c z . E ! pan Starośw iecki sam nie wie co b zd u ­ rzy. Pospolicie ci sta rzy więcej sobie dodają l a t , niż w rzeczy samej ma drugi.

W o j c i e c h . Niechże i tak nareszcie będzie. Ale w racając się do naszego d y s k u r s u : czy m o ż n a , żeby pan R ecepta w ydał za w aćpana swoją có rk ę , k tórą ma tylko jedną.

S t a r u s z k i e w i c z . M ożna, m ożna; ciszej mi, pogański synu...

W o j c i e c h . Szczerość moja może je s t niew czesna, ale nadto dowodzi, źe panu praw dziw ie sprzyjam . Co przepowiedziałem, zgadnę. To b yć nie może , żeby E liza poszła za pana.

S t a r u s z k i e w i c z . A le ja jestem pewny, bo mi jej ojciec

de p l u s , car je me souviens que l ’au tre jo u r le bon-homme P y ran - te b u v an t avec vous le p e tit coup , d iso it q u ’il en avoit so i­

x an te e t six , que vous étiez en Philosophie , qu’il n ’étoit encore qu’en Cinquième, et qu’à la T ra ­ gedie du College il joüoit le Cu- pidon quand vous représentiez l ’Em pereur.

L i s i d o r . I l ne sçait ce qu’il d it là-dessus ; il est de ces gens qui se veulent faire plus vieux q u ’ils ne font.

M a r i n . L aissons l’âge à p a rt ; aussi bien, comme on d it, il n ’est que pour les chevaux, M onsieur : mais parlons un peu de votre m ariage. Croyez-vous que Mon­

sieur Mirobolan , e t que Feliante sa femme vous accordent leur F il­

le , n ’ay a n t que cet enfant là ? Quand on n ’a qu’une F ille u n i­

que, e t qu’on la marie, c’est dans l ’esperance de voir n aître d ’elle des p e tits poupons. Mais , à ne rien déguiser, si vous l ’épousez ils courent g ran d risque de n ’a ­ voir jam ais cette joye , à moins que la Cour des A ydes . . . Vous m’entendez.

L i s i d o r . Ce n ’e st pas là ton affaire, et je sçai bien ce que je fais ; quand elle sera ma femme nous ferons to u t ce qu’il faudra faire.

M a r i n . Ma fo i, je doute q u ’elle la soit jam ais.

L i s i d o r . E t moi, j ’en suis fort assuré. Mirobolan est en hom-

(21)

Ź ró d ła n ie k tó ry c h kom edyi F r. Zabłockiego. 2 1

przyrzekł. W iem , że je s t czło- me de parole ; il me l ’a promise wiek poczciwy i rzetelny, dotrzy- de lui à moi.

ma mi słowa.

W o j c i e c h . C hyba że ta k ; nie wiedziałem o tym . Ale sama pani dok to ro w a, s ły sz a łe m , ma b yć baba g ro ź n a : rządzi się w dom u, ja k szara gęś po niebie, i męża za nos wodzi.

S t a r u s z k i e w i c z . Praw da, że baba dragon, A le takie zapisy, jak ie m yślę uczynić dla ich cór­

ki, potrafią ją zniewolić dla mnie.

W reszcie mam przyrzeczenie sa­

mego. Przecież to mąż głow ą w domu.

W o j c i e c h . Nie zawsze się to praw dzi , mości dobrodzieju.

Otóż i pan R ecepta ! Nie zawadzi pomówić z nim o tym.

M a r i n . C’est quelque chose que cela ; mais vous sçavez que Feliante est une m aîtresse fem­

me ; et si je ne me tro m p e, elle a la mine de porter le haut-de- chausses.

L i s i d o r. J e sçai qu’elle est un peu fie re, mais les avantages que je ferai à sa F ille adouciront cette fierté ; et puis un m ari est toujours le m aître de sa femme.

M a r i n . Toujours ? Ma foi, j ’en vois beaucoup qui n ’en de­

m eurent pas d ’accord, e t qui vou- droient de to u t leur coeur que vous eussiez d it vrai. Mais voilà Monsieur, Mirobolan qui so rt de chez lui.

Olo początek jednej z ostatnich scen:

Akt trzeci.

Scena X I.

C i ź s a m i a k t o r o w i e . Ż o n a i M a r c i n .

M a r c i n (do doktorowej, która go z domu wyprasza) . Ale, mościa dobrodziejko...

Ż o n a . Z w ielkim przepro­

szeniem w aćpana — raz jeszcze powtarzam , nie chcę i nie dozwo­

lę mojej córce sam na sam znaj­

dować się z mężczyzną. — Jeżeli masz ja k i interes do mojego mę­

ża , przychodź w te n c z a s , kiedy je s t w domu, lecz sam ą panienkę w gabinecie schodzić...

Acte III.

Scene X.

F e l i a n t e , C r i s p i n , L i s i - d o r , M i r o b o l a n , D o r i n e , M a r i n , G r a n d - S i m o n , L i s e .

C r i s p i n (sortant). Mais, M a­

dame...

F e l i a n t e . M a is, Monsieur, encore une fois , je ne veux pas que ma F ille parle aux gens tê ­ te-à-tête. Si vous avez envie de voir mon mari, vous pouvez p ren ­ dre le tem s qu’il soit au logis.

(22)

22 L u d w ik B e rn ack i, M a r c i n . Alboź to ja trz p io t

ja k i ? — Przecież jestem dokto­

rem. Godziłoby się wierzyć.

Ż o n a . N ie , n ie , nie! Moja córka zdrow a z u p e łn ie , nie po­

trzebuje lekarstw , a tym bardziej doktora. — Proszę odtąd nie b y ­ w ać więcej , mówię to bez żad ­ nych ceremonij.

M a r c i n (postrzegając Receptę i innych, driąc na stronie). A ! dla B o g a ! gdzież to ja je s te m ! — Ilu ż ich tu , a każdy ma coś do m n ie !

H r e h o r e k i D y n d a ł a (po­

znawszy go). Otóż to, ten sam — m o sp an ie! mospanie !

S t a r u s z k i e w i c z (poznaw­

szy go). Dajcie go tu do mnie!

A tu ś m i , niepoczciwy filu c ie!

(poryioa go).

M a r c i n . Medicus sum, medi- cus sum, et cetera.

R e c e p t a . Mości panowie!

mości p an o w ie ! nie ta k g w ałto ­ w nie. Proszę o resp ek t dla moje­

go kolegi.

S t a r u s z k i e w i c z . Mospa­

nie R ecepto! Znam szacunek dla osób dystyngow anego i użytecz­

nego stan u doktorskiego. Ale to je s t h ultaj, lokaj mojego syna...

H r e h o r e k . N iepraw da! nie­

p raw d a! To je s t sam doktor, bo mi p ih u łk i zaźyw at kazał.

D y n d a ł a . A mój czerwony zło ty ( tu go sobie wydzierają Hre­

horek i Dijndała na jednę stronę).

R e c e p t a ( broniąc go z Do­

rotką , takie szarpią). Ale , mości panowie, proszę o dyskrecyę!

C r i s p i n . Madame, vous pou­

vez croire que...

P e l i a n t e . J e sçai ce qu’il fa u t que je croye; mais encore un coup , vous n ’avez que faire chez moi quand mon m ari n ’y sera pas.

L i s e (à Simon). I l me sem­

ble que ce visage ressem ble bien à celui qui m’a ordonné des pillules.

G r a n d-S i m o n. Parbleu, c’est le Médecin qui m ’a pensé faire crever. A h trom peur! tu me re n ­ d ras mon argent.

L i s e . T u me ren d ran s aussi le mien.

L i s i d o r (le prenant au colet).

A h Coquin ! je te tiens à présent.

C r i s p i n. Non sum, coquinus, Medicus sum.

M i r o b o l a n . Messieurs, il ne fa u t pas m a ltraiter un de mes Confrères de la so rte: on doit lui laisie r conter ses raisons.

L i s i d o r . C’est le V alet de de mon P ils.

L i s e . C’e st le Médecin qui nous a ordonné des pillules.

G r a n d-S i m o n. E t qui m’ont donné bien de la peine.

Cytaty

Powiązane dokumenty

*w jakim organy adm inistracji państw owej realizują przepisy prawa m aterialnego. C ałokształt przepisów proceduralnych prawa adm inistracyjnego, stosow nie do k

[r]

Aczkolwiek coraz częściej niektóre stosunki praw ne są regulowane przepisam i nie tylko jednej gałęzi praw a, w skutek czego elem enty np. praw a adm inistracyj­

[r]

A land-use change scenario that replaces current vegetation with desert land (a), is used to derive the amount of vegetation-regulated evaporation (i.e. VMR sources) for the Mato

The measurements from the waders show a less pronounced re- sponse to the influx of cold water, compared to the Fluke, as was expected from the results of the flume experiment..

rate of the prey population varies within patches in the patchy landscape (local scale),

vergelijking slibkoncentratiemeters speurwerkverslag.. ™123) Delft Hydraulics Laboratory, ., Transportmechanismen van slib in zout/zoet omstandigheden Getijgootonderzoek. het