• Nie Znaleziono Wyników

Arystotelesowskie składniki tragedii a projekt wykonawcy w dramacie greckim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Arystotelesowskie składniki tragedii a projekt wykonawcy w dramacie greckim"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Danielewicz

Arystotelesowskie składniki tragedii

a projekt wykonawcy w dramacie

greckim

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (39), 93-105

(2)

Jerzy Danielewicz

Arystotelesowskie składniki

tragedii a projekt

wykonawcy w dramacie

greckim

W opisie ko nstruow ania dzieła literackiego (tragedii), z a w a rty m w A rystotelesow - sk iej Poetyce, dostrzega się współcześnie szereg reflek sji zbliżających ten tr a k ta t do niek tó ry ch ak ­ tu aln y c h dziś k ierunk ó w m yślenia o literatu rze. Do­ ty czy to m. in. p ro b lem aty ki sto su n ku nadaw cy do założonego odbiorcy w procesie tw orzenia poetyc­ kiego 1. Na m arginesie szerszej d y skusji nad p ra ­ wom ocnością te a tra ln e j teo rii d ram a tu wobec ist­ n ien ia stopniow alnej dyspozycji w ykonaw czej w każdej w ypow iedzi literack iej zagadnienie to roz­ szerzy ł ostatnio J e rz y Z io m e k 2 o now y aspekt, k tó ry dotychczas nie b y ł u w y p u k lan y , a w każdym ra z ie staw ian y z tak ą ostrością przez badaczy A rystotelesa: istnienie w Poetyce rozw ażań na te ­ m at p ro je k tu w yko n an ia dzieła oraz możliwości w y ­ k o rzy stan ia sy tu acji w ykonaw czej dla w spółokreś- lenia g atu nku . W ychodząc od in sp iru jący ch tez

1 Por. M. R. Mayenowa: P oetyka teoretyczna. Zagadnienia

ję zyk a . Wrocław 1974, s. 11—14.

3 W artykule pt. P ro je k t w yk o n a w cy w dziele literackim a p ro b lem y genologiczne. W: P roblem y odbioru i odbiorcy.

Studia pod red. T. Bujnickiego i J. Sławińskiego. Wrocław 1977, s. 73—92. Por. tegoż autora S em iotyczne problem y

sztu k i teatru. „Teksty” 1976 nr 2, s. 14 i n.

Aktualność Arystotelesa

(3)

J E R Z Y D A N IE L E W IC Z M

Perspektyw a wykonawcza w greckim dramacie

współczesnego te o re ty k a lite ra tu ry , chciałbym do­ rzucić do nich p a rę w łasnych uw ag z pozycji filo­ loga klasycznego dla rozw inięcia i uściślenia tego niezm iernie, i to chyba nie tylko z historycznego p u n k tu w idzenia, ciekaw ego tem atu.

H ab itu a ln a obecność w ykonaw cy w trag edii by ła dla A ry sto telesa rzeczą uśw iadam ianą i na ty le oczy­ w istą, że nie w ym ag ającą specjalnego podkreślania;, stąd też in te re su ją c e n as tu stw ierdzen ia nie tw o­ rzą osobnego rozdziału. Być może wiąże się to z fa k ­ tem , że spojrzenie „reży sersk o -ak to rsk ie” tkw iło głę­ boko w tra d y c ji d ra m a tu greckiego; do końca V w. p.n.e. reżyseram i w idow iska byli autorzy, k tó rz y po­ czątkow o o d tw arzali n a w e t głów ne role w sw oich sztukach.

Z agadnienie p ro jek to w an ia sy tu a c ji w ykonaw czej po­ trą c a S ta g iry ta m im ochodem w rozdz. 9 P o e ty k i (1451 b 35— 38) w p ara d o k sa ln y m nieco kon tekście om aw iania fab u ł o n ad m iern ej epizodyczności, u ­ zn an y ch jednoznacznie za najgorsze:

„Epizodyczną zaś nazywam fabułę, w której części epizo­ dyczne następują po sobie nie w edług prawdopodobień­ stw a lub konieczności. A kcje tego rodzaju stosują marni poeci z własnej w oli, dobrzy zaś przez wzgląd na aktorów; bo pisząc dla nich sztuki konkursow e z fabułą rozciągniętą ponad jej pojemność, często muszą zm ieniać kolejność przedstawianych zdarzeń” 3

D la naszych rozw ażań w ażne jest sfo rm uło w an ie m ów iące o tw o rzen iu przez dobrych poetów sztu k n ad m iern ie o b fitujący ch w elem enty epizodyczne

3 Zm odyfikowaną w ersję przekładu pióra T. Sinki (T rzy

p o e ty k i klasyczn e. A rysto tele s. Horacy. Pseudo-Longinos.

Przeł., w stępem i objaśnieniam i opatrzył..., W rocław 1951,. s. 21. BN II 57) opieram na najnowszym komentarzu nauko­ wym do A rystotelesow skiej P oetyki: G. F. Else: A risto ­

tle's Poetics: The A rgum ent. Wyd. 3. Cambridge (Mass.)*

1967, s. 327. Podstawą przekładu było w ydanie oksfordzkie tekstu P oetyki: A risto te lis de a rte poetica liber, recogn ovit

breviqu e adnotatione critica in stru x it R. Kassel. O xonii

(4)

p rzez w zgląd na aktorów (diä toùs hypokritâs) *.

Pow ody, dla k tó ry ch w ykonaw cy ról lubią fabuły epizodyczne czy też dom agają się ich, m ogą być różne, najpraw dopodobniejszy jest tu jednakże m o­ m ent popisu aktorskiego. W sztukach przyciągają­ cych w m niejszym stopniu uw agę w idow ni zw artą k o n stru k c ją fab u ły więcej m iejsca pozostaje dla czy­ stego ak torstw a.

Z analizow any u ry w ek P o e ty k i skłania nas w stępnie do ogólniejszego przypuszczenia, że koncepcja p ro ­ je k tu w ykonania zw iązana jest u A rystotelesa z sze­

regiem w yodrębnionych przezeń elem entów k o n sty ­

tu ty w n y ch trag ed ii (rozum ianej w in teresujący ch nas m iejscach — co jest niezm iernie w ażne dla praw idłow ego odczytania in ten cji a u to ra — jako sz tu k a czy proces tw o rzen ia dzieła tragediow ego). P ro je k t ów d e te rm in u je działanie poetyckie już na p ierw o tn ym i podstaw ow ym szczeblu — pozio­ m ie fab u ły (m ythos) i sięga poziom u leksis — n a d a ­ w ania określonego k sz ta łtu słownego partiom dialo­ gow ym d ram a tu 5 W tej sy tu acji nie m ożna

ograni-9 5 S K Ł A D N I K I T R A G E D II A P R O J E K T W Y K O N A W C Y

4 Ewentualność pisania sztuki „pod aktora” przez drama­ turgów uważa za prowdopodobną E. W. Handley (The

D yskolos of M enander. Ed. by.... Cambridge 1965, s. 27),

biorąc za punkt w yjścia w ypow iedź Arystotelesa o jednym z najsławnieszych w jego czasach aktorów — Teodorosie

(Polit. 7, 15; 1336 b 27—31): „Może też i słusznie postępo­

w ał aktor tragiczny Teodoros, który nigdy nikomu, nawet najsłabszym aktorom, nie pozw alał występow ać przed so­ bą na scenie, ponieważ — m aw iał — pierwsze wrażenie słuchow e najsilniej się u w idzów utrwala” (przeł. L. P io­ trowicz). W odniesieniu do komedii Menandra S am ijka problem pisania konkretnej roli w sposób umożliwiający popis aktorski w ysunął też S. Dworacki (Technika d ra ­

m atyczn a Menandra. Poznań 1975, s. 118 wraz z przyp.

151). O dominacji aktorów w IV w. p.n.e., sprowadzającej dram aturgów do roli „autorów libretta”, mówi wyraźnie Else (op cit., s. 490).

3 L eksis oznacza u Arystotelesa zarówno produkt czynnoś­

ci, jak i samą czynność; por. Else: op. cit., s. 237: „leksis

does not mean sim p ly the in ven to ry of w ords used in the

Już na poziomie najniższym

(5)

J E R Z Y D A N IE L E W IC Z 96

Melos, czyli

śpiew

czać — jak to czyni J . Ziom ek 6 — rozw ażań n ad u w zględnionym przez A ry sto telesa p ro je k tem w y­ ko nania w yłącznie do elem entów opsis i melos; dwa te składniki — jak k o lw iek n iew ątp liw ie słusznie w yodrębnione — w iążą się w szak z pozostałym i ca­ ły m system em współzależności.

M ówiąc o działaniach ap elu jący ch do słuchu, n a ­ leży koniecznie obok m elos (m elopoiia) w ym ienić

leksis. Oba te pojęcia łączy sam A rysto teles w rozdz.

6 P o e ty k i (1449 b 34— 35), k lasy fik u jąc je w spólnie w rzędzie środków naśladow ania. Tw orzą one do­ p ełn iającą się p arę, obejm ując sw ym zak resem ca­ łość tragedii: leksis odnosi się do p a rtii m ów ionych,

m elo s — do p a rtii śpiew anych dram atu . N ieuśw ia-

dam ianie sobie tego fa k tu prow adzi do znam iennych nieporozum ień in te rp re ta c y jn y ch . W ażne jest zw łasz­ cza stw ierdzenie, że term in m elos — „śpiew ” (Sinko) o b ejm u je sw oim zasięgiem zarów no m elodię, jak i słow a, a także organizację ry tm iczn ą w ypow iedzi śpiew anej 7. W zak res m elopoii (dosł. tw o rzen ia pieś­ ni) — choć A ry sto teles nie daje n a to k o n k retn y c h przykładów , u w ażając zastosow any te rm in za sam przez się zrozum iały — wchodzą zatem rów nież, po­ dobnie ja k w w y p a d k u bogato egzem plifikow anej

leksis, zagadnienia w y a rty k u ło w a n ia fab u ły w n a j­

bardziej odpow iednim dla danego m iejsca języku. D ra m a t jest dla A ry sto telesa p rezen tacją ludzkich działań, a działania te u zew n ę trz n ia ją się w sło­ w ie — w raz z jego odm ianą śpiew aną.

W jed n y m w ypadku, w y ją tk o w y m co p raw da, bo nie zak ład ający m w ym aganej n a m ocy definicji tra ­ gedii sy tu a c ji w ykonaw czej (działania akto ró w na

poem , but the principles that guide th e poet in choosing and «composing» his words".

6 Zob. Ziomek: P roje kt wykonawcy..., s. 84 п.: ö p s is г m é ­

los — to w szelk ie działanie apelujące do wzroku i słuchu.

To w łaśnie projekt w ykonania”.

(6)

9 7 S K Ł A D N I K I T R A G E D I I A P R O J E K T W Y K O N A W C Y

scenie), elem ent leksis zy sk uje n a w e t w om aw ianym zakresie przew agę n ad melopoiia. Pod koniec rozdz. 6

P o e ty k i (1450 b 18— 19), analizując zw iązki m iędzy

sztu ką poetycką a działaniem opsis, bierze A rysto ­ teles przez m om ent pod uw agę w ykonaw cę n ie ty ­ powego — n ie ak to ra, lecz czytelnika: „Przecież t r a ­ gedia działa i bez p rzedstaw ienia na scenie, i bez a k to ró w ” (Sinko). A rystoteles m yśli tu oczywiście o głośnym c z y ta n iu 8 (gdyż czy tanie ciche nie było jeszcze wówczas znane), co w a rte jest odnotow ania o tyle, że p rzy tak im sposobie le k tu ry dyspozycja w ykonaw cza „tkw iąca” w dziele dram atycznym realizow ała się pełniej niż w w y p adku właściwego czasom now ożytnym czy tania cichego.

S y stem atyczne uw zględnianie (nie m ające jednak w P oetyce m iejsca) ew entualności istnienia w yko­ naw cy „zastępczego” w postaci czytelnika zm ieniło­ by w sposób isto tn y h ierarch ię w ażności elem entów

leksis i m elos w in te resu jąc y m n as aspekcie, k tó ra

w w y p ad k u d ram a tu epoki klasycznej (V w. p.n.e.) faw oryzow ała n iew ątpliw ie m elos, a zatem czyn­ nik w p rak ty c e niem ożliw y do pełnego odtw orzenia w procesie odbioru czytelniczego. N ależy pam iętać, że p ro je k tu ją c p a rtie m eliczne d ram a tu rg antyczny m yślał nie tylk o o działaniach apelujących do słu ­ chu, ale rów nież o efek tach z dziedziny kinezyki. R y tm pieśni chóru, wchodzący, jak w spom niałem , w zakres m elopoii, stanow ił zarazem p a rty tu rę cho­ reografii. Zastosow anie np. anapestów w parodosie, ch arak tery sty czn e dla starszej trag ed ii greckiej (por.

Blagalnice, Persowie i A ga m em n on A jschylosa oraz A ja s Sofoklesa), zdeterm inow ane było planow anym

c h a ra k te re m w ejścia chóru (stopy anapestyczne d y k ­ tow ały ry tm m arszowy). Na długość w ejściow ych pieśni chóru w p ływ ały elem en ty proksem iki (pieśń m usiała trw ać tak długo, by chór zdążył p rzem

a-* Por. G. M. A. Grube: The G reek and Roman Critics. London 1968, s. 76, przyp. 2.

Rytm wiersza partyturą choreografii

(7)

J E R Z Y D A N IE L E W IC Z 9 8

Trzy form y wygłaszania

szerow ać na o rch estrę i p rzy jąć na niej odpowiedni układ). W zacytow anych w yżej traged iach A jschy- los i Sofokles każą chórow i w ygłosić ok. 40— 65 dy- m etrów anapestycznych, co pozw ala w ręcz obliczyć zaplanow aną przez ty ch d ram atu rg ó w długość m ar­ szu choreutów : m usiała ona w ynosić p rzeciętnie 200 kroków (jeden d y m e tr obejm ow ał cztery stopy), z czego w y sn u w a się w n io s e k 9, iż zajęcie przez chór u stalo n ej pozycji (stasis) poprzedzone było o k rą­ żaniem p rzezeń orch estry .

D okonyw any przez a u to ra w y bór m etru m dla da­ nej p a rtii u tw o ru decydow ał z kolei o sposobie jej w ygłaszania, k tó ry w p ra k ty c e ak to rsk iej sprow a­ dzał się do trzech zasadniczych fo rm 10: w ypow iedzi m ów ionej bez ak o m p aniam entu m uzycznego (try - m e try jam biczne), rec y taty w u , tj. m ów ienia z to­ w arzyszeniem in stru m e n tu (te tra m e try i jam by w plecione w sy stem y liryczne) oraz śpiew u (m etra liryczne).

W szystkie tego rodzaju zabiegi dram atu rg iczn e „ze w zględu n a w ykonaw cę” w zakresie m élos tra c iły zasadniczo rac ję b y tu w w y p ad k u pojaw iający ch się ju ż n a p oczątku w iek u IV p.n.e. trag ediach „an agn o sty czny ch ” , tj. przeznaczonych w w iększym sto p n iu do czy tan ia niż odeg ran ia na scenie 11. A ry ­ sto teles nie z a jm u je się w Poetyce tą odm ianą d ra ­ m atu , choć je st m u ona oczywiście znana; w R eto ­

ryce (ks. 3, rozdz. 12, 1413 b 12 i n.) w ym ienia p rz y ­

kładow o p o pularnego d ram ato p isarza — „anagno- s ty k a ” C h ajrem o n a (w P oetyce w spom ina o tym że au to rze z innego powodu).

D ra m a t „książkow y” um n iejszał rów nież rolę do­ słow nie rozum ianego ópseos kosm os (aspektu w i­

• Zob. A. Pickard-Cam bridge: The D ram atic F estivals of

A thens. Wyd. 2. Oxford 1973, s. 242.

10 Pickard-Cam bridge: op. cit., s. 156 i n.

11 Por. H. J. Rose: A H andbook of G reek L iteratu re. Lon­ don — N ew York 1965, s. 211.

(8)

9 9 S K Ł A D N I K I T R A G E D I I A P R O J E K T W Y K O N A W C Y

zualnego przedstaw ienia). A u to r nie mógł liczyć na możliwość dookreślenia w ypow iedzi na scenie przy pom ocy tak ich elem entów paraw erb alnych, ja k ge- sty ka, m aska postaci, rekw izyty, dekoracje 12. Z dany był n a w yobraźnię czytelnika, podsyconą większą plastycznością opisów (naoczność opow iadania była dotąd ch arak tery sty czn ą cechą tzw. rheseis angelikai, re la c ji posłańców o w ydarzen iach pozascenicznych). W yobraźni od traged io pisarza — b y powrócić do te ­ m atu zw iązku m iędzy skład n ik am i tragediii a pro ­ jek te m W ykonania — żąda w Poetyce A rystoteles (rozdz. 15, 1454 b 15— 18 i rozdz. 17, 1455 a 22— 3 0 )13. Prow adzi nas to do podjęcia problem atyki zw iązanej z opsis u tego au to ra. Zacznijm y od p rzyznania ra c ji Ziomkowi, że elem en t ów jest w is­ tocie p ro je k te m w ykonania i jest działaniem ap e lu ­ jący m do w zroku (zgodnie z etym ologią samego te r ­ m inu), czyniąc wszakże drobne zastrzeżenie: jeśli p ro je k tu sy tu acji w ykonaw czej d o p a tru jem y się w układzie k o m u n ik acy jn y m d z ie ła 14, a więc jeśli obiektem naszego zainteresow ania jest w yłącznie w ykonaw ca w pisa n y w d z ie ło 15, A rystotelesow ska

opsis okaże się niekiedy pojęciem szerszym , w y k ra ­

czającym poza k om petencje au tora. W jed n y m ze sw ych znaczeń jest opsis po p ro stu efektem w izu­ alnym , osiągniętym w tra k c ie p rzedstaw ienia przy pom ocy m aski i kostium u 16 (wówczas i nad rzęd n e­ m u pojęciu trag ed ii należałoby odpowiednio przy ­ znać zm odyfikow any sens s tr u k tu ry realnego spek­ taklu). Z tak im zastosow aniem term in u opsis spoty­ k am y się w rozdz. 14 P o e ty k i (1453 b 1— 9), k tó ry rozpoczyna się k ry ty k ą osiągania efek tu

tragedio-Por. I. Sławińska: O dczytan ie dram atu. W: P roblem y

m etodologiczne w spółczesnego literatu rozn aw stw a. Pod red.

H. M arkiewicza i J. Sławińskiego. Kraków 1976,' s. 227. 13 Zob. Sinko: op. cit., s. 33 i 35 i n.

11 Por. Ziomek: P ro je k t w ykonaw cy..., s. 78.

13 Zob. Ziomek: S em iotyczn e problem y sztu ki teatru. 10 Else: op. cit., s. 233 n. (wraz z przyp. 44) i 409 i n.

Tragedia — realny spektakl

(9)

J E R Z Y D A N IE L E W IC Z 1 0 0

D ublow anie

informacji

wego p rzy pom ocy środków nie m ający ch nic w spól­ nego z w łaściw ą trag ed ią (w przekładzie T. Sinki

opsis oddaw ana jest jako „w ystaw a sceniczna” ):

„Można w prawdzie litość i trwogę w yw ołać za pomocą w ystaw y scenicznej, ale m ogą się one też w yłonić ze sa­ m ego układu zdarzeń, i to jest przedniejsze i godniejsze lepszego poety. (...) W ywołanie zaś tych wrażeń za pomocą w ystaw y scenicznej jest sposobem m niej artystycznym , bo w ym aga zewnętrznych środków i w ydatków ”.

W yrażeniem „zew n ętrzne środki i w y d a tk i” tłu ­ m aczy Sinko w y stę p u ją c y w oryginale term in cho-

regia, czyli p o k ry w an ie kosztów w y staw ien ia chó­

rów , w skład którego w chodziło zaopatrzenie cho- re u tó w w k o s tiu m y i m a sk i (zabudow a i urządzenie sceny nie n ależały do obowiązków chorega). O m aw ia­ n a k ateg o ria opsis pozostaje w w iększym stopniu dom eną p ro d u ce n ta stro jó w d la aktorów (skeu o -

poiós) niż poety, a zatem — stw ierd za A ry sto teles

w in n y m m iejscu P o e ty k i — „ je st bardzo dalek a od sz tu k i poetyckiej i n a jm n ie j z n ią m a w spólności”

(rozdz. 6, 1450 b 17 i n.; przekł. T. Sinki).

Przytoczone zdania, służące pow yżej jako a rg u m e n t ograniczający nasze p raw o do jednoczesnego objaś­ n ia n ia opsis, nie p rz e k re śla ją jed nakże zasadności

tra k to w a n ia tego sk ład n ik a w sposób proponow any przez J. Ziom ka — i to z kilku powodów. S tw ie r­ dzenie A ry sto telesa jest w analizow anym w y p ad k u przejask raw io ne, istn iała bow iem zawsze w spólna płaszczyzna działania a u to ra d ra m a tu i scenografa. E le m e n ta rn a zależność tego ostatniego od p o e ty po­ legała n a obow iązku u w zględniania „didaskalii w e- w n ą trz tek sto w y c h ” w sposób niesprzeczny z in te n ­ cją a u to ra sztuki. R o zp atru jąc p roblem z p e rsp e k ­ ty w y odauto rsk iej, w idziałbym w n im jeszcze je­ den elem en t n ależący niew ątp liw ie — w b re w o­ św iadczeniu A ry sto telesa — do sztuk i d ra m a tu r­ gicznej w jej an tycznym w ydaniu. W ielokategoryjny kod stosow any w sp e k ta k lu te a tra ln y m zakładał m ożliw ość dublow ania in fo rm acji p rzy pom ocy róż­

(10)

IUI S K Ł A D N I K I T R A G E D I I A P R O J E K T W Y K O N A W C Y

nych system ów znakow ych (przykład: m aska i sło­ wo). W iad o m o 17, że m aska tragiczna w ykluczała stosow anie m im iki (p raktyk o w an a niekiedy w n a ­ dających się do tego okolicznościach zm iana m aski nie rozw iązuje spraw y). Słowa, jakie poeta kazał w ypow iadać aktorow i, w sp a rte odpow iednim gestem (np. zasłaniania tw arzy w m om encie odgryw ania p ła­ czu), pozw alały znaleźć w yjście z sy tuacji nie zawsze m ożliw ej do pełnego oddania środkam i stojącym i do dyspozycji skeuopoiosa.

G estyka i kinezyka to problem , k tó rem u A rystoteles poświęcił dość dużo uw ag i w rozdz. 26 P oetyki. Z aw arte tam k ry ty czn e obserw acje dotyczą jed n ak głów nie p r a k ty k i ak to rsk iej. Z przyjętego przez nas p u n k tu w idzenia w ażny, choć niejednoznacznie in ­ te rp re to w a n y przez b a d a c z y 18, je st passus z rozdz. 17 (1455 a 29— 34) 19, w k tó ry m A rystoteles m ówi o „stosow aniu się do w y m ag ań ró l” ze stro n y poetów . A. P ickard-C am bridge d o p a tru je się w analizow anym m iejscu sugestii p ro jek to w an ia opsis: d ram a tu rg po­ w in ien ta k kształtow ać tek st, b y w jego realizacji scenicznej a k to r g rający d aną postać mógł w ydobyć zeń — poza e k sp resją słow a — propozycję określo­ nego g estu 20.

Szczególnie in te resu jąc y jest dla nas zarysow any po­ w yżej drugi, głębszy sens opsis, k tó ry pozw ala m ó­

17 Por. uwagi Pickarda-Cam bridge’a (op. cit., s. 173 i п.). 1S Рог. Else: op. cit., s. 489 i n.

19 Zatytułowany przez T. Sinkę (op. cit., s. 36) „Przejęcie się psychologią osób”.

2* Pickard-Cambridge: op. cit., s. 174: „The im portance

which th e A thenians attached to gesture is illu strated by A risto tle ’s precept th at th e po et should not only keep th e scene before his eyes in com posing his play, but should also, if possible, include the gestures in his com position, and so m ake th e dem onstration of passion or feeling by

his characters convincing”.

Tekst propozycją gestu

(11)

J E R Z Y D A N IE L E W rC Z 1UZ

Wyróżnianie gatunku

w ić o bezpośredniej p rzydatności A rystotelesow skie- go pojęcia do rozw ażań n a tem a t p ro je k tu w y k o n a­ n ia tragedii. M ówiąc o postulow anej przez A ry sto ­ telesa w yo b ra źn i tragediopisarza, m iałem na m yśli te n w łaśnie asp ekt zagadnienia. A rystotelesow ska koncepcja postaci w p row adzanych przez a u to ra sztu ­ ki m ieści w sobie zarazem niezbyw alnie ideę ich w ygląd u (rozdz. 15, 1454 b 15— 18) czy zachow ania na scenie. A u to r m usi m ieć w izję zdarzeń m ających się rozegrać przed oczym a widzów: przew idyw ać m iejsca, w jakich będą się znajdow ać postaci w po­ szczególnych m om entach przedstaw ienia, k ieru n ek ich poru szan ia się, obecność lub nieobecność n a sce­ nie w danej chw ili (rozdz. 17, 1455 a 22— 30). J e s t to

condicio sine qua non w szelkiego d ram atopisarstw a.

D ra m a tu rg sw oim ak te m tw órczym p rzekracza g ra ­ nicę dzielącą p o tencjalne istnienie niezin dyw id u ali- zow anego ty p u od jego w cielenia w postać k o n k retn ą (A gam em nona, Edypa, A n tyg on y ) 21. O dtąd, podob­ nie ja k w p rzed staw ien iu c h a ra k te ró w i ko n stru o w a­ n iu fab u ły , rów nież p rzy zakładaniu określonego w y ­ g ląd u postaci podlega a u to r nieuch ronn ie zasadzie praw dopodobieństw a i konieczności.

W św ietle poczynionych w yżej u w ag n ad A ry sto te- lesow skim i sk ładn ik am i trag ed ii i ich zw iązkiem z p ro ­

je k te m w y k o n an ia zastanów m y się z kolei, n a ile sy tu a c ja w ykonaw cza, zwłaszcza sygnalizow ana t e r ­ m in am i opsis i m elos, służyła w P oetyce jako czyn­ n ik w sp ó ło k reślający g a tu n e k 22. W ym aga to p rz y ­

21 Por. Else: op. cit., s. 234.

23 N aw iązuję w tym m iejscu dyskusyjnie do następujących

stwierdzeń J. Ziomka (P ro je k t w ykonaw cy..., s. 85): „Ary­ stoteles objaśniał funkcje ópsis i m élos na przykładzie tra­ gedii jako gatunku najszlachetniejszego, ale odnosił je do literatury w ogóle. O epopei pisał dosłownie, że «powinna m ieć te same rodzaje, co tragedia» (XXIV, 1), różnić się zaś długością i m etrem (XXIV, 3). Można domniemywać, że udział ópsis w epopei był m niejszy, m élos natom iast zaj­ m ował w niej poczesne m iejsce”.

(12)

pom nienia m iejsc m ających znaczenie dla naszego ustosu nk ow ania się do tej kw estii. W początkow ej części rozdz. 24 (1459 Ъ 7— 12) znajdujem y słowa:

„Dalej, epopeja powinna mieć te sam e rodzaje, co tra­ gedia, bo m usi być albo prosta, albo zawikłana, etyczna (oparta na charakterach), albo patetyczna (pełna cierpień). Także jej składniki muszą być te same, co w tragedii, z w yjątkiem śpiewu i w ystaw y scenicznej, bo i epopeja potrzebuje perypetyj, poznań i cierpień. Wreszcie sposób m yślenia i wyraz muszą być piękne” (przeł. T. Sinko).

J a k w y n ik a z przytoczonego w przekładzie tekstu, „ ro d zaje” (eide), k tó re epika pow inna dzielić z p rzy ­ ję tą za w zór stru k tu ra ln y trag ed ią, dotyczą — po­ dobnie, lecz nie całkow icie indentycznie jak w rozdz. 18 — dom inujących właściwości fabuły. Opsis i m e-

lopoiia w ym ienione zostają nie z okazji om aw iania

„ro d zajó w ”, lecz (źe spodziew anym naw iązaniem do zn an y ch „jakościow ych” m ória z rozdz. 6) w trak cie ogólnikowego w zm iankow ania skład ników (czy częś­ ci — m ere) w spólnych obu gatunkom . Tak czy o w ak w szakże — nie m ożna zaprzeczyć — sytuacja w ykonaw cza „zapow iadana” słow am i melopoia

i opsis b ran a jest przez A rystotelesa pod uw agę i m ożna, ja k to czyni J. Z io m e k 23, uznać jej zna­ czenie w Poetyce dla w spółokreślenia g atunku. Nie zgodziłbym się tylk o z opinią, iż A rystoteles odno­ sił dw a w spom niane składniki do lite ra tu ry w ogóle, a do eposu w szczególności. W śród pośrednio p rzy ­ w oływ anych na pam ięć w rozdz. 24 (w kontekście p rzy sp arzający m w iele tru d no ści in te rp re ta c y j­ nych 24) części składow ych trag ed ii pożądanych w eposie akcentow any jest b rak w łaśnie dwóch n a j­ bardziej nas in teresu jący ch pojęć.

T ak więc jeśli opsis i m elos w edług u staleń P o e tyk i w spółokreślają gatunkow o epos — w ty m w ypadku przeciw staw iony trag ed ii — to ty lk o poprzez sw oją

Uzasadnienie wyższości tragedii as p r o je k t w ykonaw cy..., s. 84.

(13)

W idowiskowość liryki

w nim nieobecność. M yśl ta zostaje przez A ry sto te ­ lesa p o tw ierdzona w rozdz. 26 (1462 a 15— 18), gdzie jako arg u m en t służący do udow odnienia wyższości trag ed ii n ad eposem w y k o rzy stan y zostaje fak t, iż sto su je on dodatkow o m uzykę (m o u sik é ) 25 i efek ty w izualne przed staw ien ia scenicznego 26.

Ostrość p o staw ienia om aw ianego tu problem u przez A ry sto telesa nie pow inna nam jed n a k przesłaniać p e rsp e k ty w jego uogólnienia. Je śli a u to r P o e ty k i odm aw ia epice elem entów opsis i melos, czyni to zapew ne na sk u te k zaw ężenia zakresu ich rozu­ m ienia do sen su ściśle d ram aty czn o -teatraln eg o . Te sam e pojęcia, tra k to w a n e szerzej niż u A ry sto tele­ sa, nie z a trac a ją swej zastosow alności w sto su n ku do epiki czy jakiegokolw iek innego antycznego ga­ tu n k u literackiego. Sam o n ato m iast spojrzenie n a sta ro ż y tn y g a tu n ek litera c k i jako m odel sy tu a c ji ko­ m u n ik acy jn ej 27 z w p isa n y m w e w n ętrzn ie w y k o n a w ­

cą otw iera now e i godne podjęcia p e rsp e k ty w y b a ­

dawcze, szczególnie w zakresie liryki, k tó rej an ­ tycznego w y k o n ania nie w ah ałby m się określić m ia­ nem w idow iska półdram atycznego o w ysokim stop­ n iu teatralności. W iele pieśni greckiej liry k i chóral­ nej pow stało na k o n k retn e zam ów ienie; tk w iąca w nich dyspozycja w ykonaw cza b y ła w ty ch okolicz­ nościach w dużym stopniu w ynikiem w oli au tora, św iadom ego w y m ag ań i ograniczeń narzu can y ch ta ­ k im i choćby czynnikam i, jak m ożliwości w okalne i ruchow e członków chóru, c h a ra k te r akom

pania-23 A rystoteles nie uznaje tu śpiewnego recytowania eposu przez rapsoda przy akompaniam encie kitary czy form ingi za czysto m eliczną form ę wystąpienia.

2* W oryginale ópseis (plur, od ópsis); niektórzy w ydaw cy (np. Kassel: op. cit., s. 48) uznają fragm ent tekstu dotyczą­ cy tego ostatniego składnika za nie pochodzącą od A ry­ stotelesa interpolację.

27 Por. E. Balcerzan: P rzez znaki. G ranice autonom ii sztu k i

(14)

S K Ł A D N I K I T R A G E D II A P R O J E K T W Y K O N A W C Y

m en tu, rodzaj uroczystości uśw ietn ian ej w ystępam i i w iążący się z nią ry tu a ł, w ym agania choreografa i zleceniodawców . J e st to już jed n a k tem at w ym a­ gający osobnego opracow ania.

„To już inny temat"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto największymi beneficjentami obowiązującego dotychczas sposobu rozdziału funduszy na ochronę zdrowia były szpitale wojewódzkie, mające najbliżej do

Do miski wlać mleko migdałowe, sok z cytryny i olejek cytrynowy, a następnie wsypać 4-5 miarek (43g) Amino- Base i cukier waniliowy i dobrze wymieszać trzepaczką..

obiektywnej rzeczywistości (faktów, procesów), 2) nie dają dostępu do cudzych myśli czy świadomości, co więcej, 3) pojęcia obiektywnej rzeczywistości, pozajęzykowej

I ten dowódca zapytał moją mamę: „Dlaczego to dziecko tak płacze?” A moja mama mówi: „Dlatego, że ma palec cały spuchnięty i ją to boli, ropa wycieka.” –

„wodotryskami” i wolelibyśmy, aby przyrząd nie wykonał sam całego doświad- czenia za ucznia/studenta, wówczas świetną alternatywą dla zakupu chronogra- fu, może być

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

Jest mało prawdopodobne, żeby fabuła jakiegokolwiek dramatu satyrowego zdo­ minowana była przez seks. Tragicy z wyczuciem i umiarem odwoływali się do tej tematyki. Bez

Mathy (Matthy) Ignacy Stanisław biskup (Chełmża) † 20 V 1832 30 29 Szostkiewicz, Katalog biskupów obrządku łacińskiego, s. Oracki, Słownik biografi czny Warmii,